On Tue, 2 Dec 2008 19:55:01 +0100, Karl wrote:
A co takiego jest w tych mitycznych niemieckich autach?
po wypowiedzi orientuję się, że kolega jest tylko uzytkownikiem samochodu :)
Miałem samochód niemiecki, miałem dwa japońskie, z czego jeden
pędzony czterema kołami i nadmuchiwany turbosprężarką. Miałem do
czynienia z trzema pokoleniami wyrobów z FSO (125p MR, akwarium
i poldorover), jednym włoskim kompaktem i jednym koreańskim.
Wiem, za co mógłbym pokochać BMW (zasmakowałem 318ti na paru
ładnych winklach i trudno mi będzie zapomnieć tych chwil), choć
w obecnych czasach bez wzajemności. Zdarzało mi się użytkować
samochód z jednym kołem w powietrzu, zdarzało mi się naciskać
dwoma stopami dwa pedały, przy czym żaden nie był sprzęgłem,
poznawać tajniki transferu ciężaru, objeżdżać Calibry na
mazurskich winklach 75-ciokonnym kompaktem z dobrze ustawionym
zawiasem czy zwyczajnie zapinać boczury na torze w Kielcach. Ale
nadal nie rozumiem, co jest zajebistego np. w Golfie CL z
automatem, należacym do mojej teściowej. Owszem, jak mój
pierdolot był u mechanika, a potrzebowałem przewieźć parę
gratów, to Golf się przydał, ale żebym od razu miał za nim
toczyć ślinę?
r.
--
_________________________________________________________________
robert rędziak mailto:giekao-at-gmail-dot-com
zmien kreseczkę na kropeczkę:
http://forum-subaru.pl
I hope they don't fart at Greenpeace. That's bad for Gaia.