Igła z Niemiec ;-)
1 | Data: Grudzien 08 2009 17:01:36 |
Temat: Igła z Niemiec ;-) | |
Autor: Janusz Pabłocki | Ciężko się nie zgodzić. 2 |
Data: Grudzien 08 2009 17:10:36 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: omega_fan | http://www.poboczem.pl/naszym-zdaniem/news-handlarz-szczerze-o-autach-z-niemiec,nId,64454 Że tak powiem, pie^#$%^nie. Teraz się moda na takie "spowiedzi handlarzy" zrobiła. Nie ma to jak wyolbrzymianie, w każdą stronę. 3 |
Data: Grudzien 08 2009 16:44:11 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: kamil |
http://www.poboczem.pl/naszym-zdaniem/news-handlarz-szczerze-o-autach-z-niemiec,nId,64454 zwlaszcza, ze czytajac inne rzeczy z poboczem stawiam piwo przeciwko kranowie, ze ten tekst pisal jakis znudzony studenciak dla wywolania lawiny komentarzy i odslon banerow, a nie handlarz. Pozdrawiam Kamil 4 |
Data: Grudzien 08 2009 18:20:40 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: Bydlę | On 2009-12-08 17:01:36 +0100, Janusz Pabłocki said: Ciężko się nie zgodzić. "Osobiście przywiozłem w 2000 r. mercedesa 124 kombi po taksówce, pięciolatka, który miał 1,8 mln km. Śmigał aż miło, więc zostawiłem go sobie jako auto użytkowe. Przez siedem lat katowałem dzień w dzień, ciągając przyczepy, wożąc w nim co tylko weszło. I nic się nie psuło. Zrobiłem przez ten czas dodatkowe 500 tys. km, czyli miał 2,3 mln km." Czyli przez pierwsze pięć lat auto robiło 1000 km dziennie? A potem, przez następne siedem, tylko 200 km dziennie? Te taksówki niemieckie - mają rozmach, skurwisyny - jak mawiał Siara. -- Bydlę 5 |
Data: Grudzien 08 2009 18:23:54 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: V-Tec | Bydlę pisze: On 2009-12-08 17:01:36 +0100, Janusz Pabłocki said: rocznie 100kkm - znam z jeden przypadek z autopsji, co uważam za b.dużo. 1,8 mln - to po prostu ostre przegięcie. Pozdr, W. 6 |
Data: Grudzien 08 2009 22:29:03 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: Czarek Daniluk | Użytkownik V-Tec napisał: rocznie 100kkm - znam z jeden przypadek z autopsji, co uważam za b.dużo. 1,8 mln - to po prostu ostre przegięcie. Sądzę, iż 10kkm miesięcznie przy samochodzie służbowym jeżdżonym, a nie stojącym pod firmą będzie normalnym przebiegiem. Czyli ze 120kkm rocznie - w 5 lat 600kkm ;) Jeśli samochód jeżdżony przez 2 kierowców na 2 zmiany to przebieg może mieć oczywiście większy ;) Pozdrawiam !! 7 |
Data: Grudzien 09 2009 12:55:06 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: omega_fan |
Użytkownik V-Tec napisał: Jasne. Ale nie 1000 km dziennie. 8 |
Data: Grudzien 08 2009 19:05:11 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: mleko | Bydlę wrote: A co w tym dziwnego? Tam auto na taxi jezdzi na okraglo, zmieniaja sie kierowcy. Ladnych kilka lat temu, w Holandi lapalem stopa. Przez przypadek zatrzymala sie "taksa". Taksowkarz, o ciemnej karnacji - murzyn - zaoferowal sie ze podwiezie za free :) Jechal jakims mercedesem, nie pamietam jakim. Mesio mial ponad dwa lata i ZTCP 240kkm. Kierowca powiedzial, ze dobre auto, ale za pol roku dostanie nowe. A Holandia to taki maly kraj... 9 |
Data: Grudzien 08 2009 19:57:43 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: Michal Jankowski | mleko writes: Czyli przez pierwsze pięć lat auto robiło 1000 km dziennie?A co w tym dziwnego? Tam auto na taxi jezdzi na okraglo, zmieniaja sie I tankuje w locie. pamietam jakim. Mesio mial ponad dwa lata i ZTCP 240kkm. Kierowca 100 kkm rocznie a 360 kkm rocznie to "malutka" roznica. MJ 10 |
Data: Grudzien 08 2009 21:33:30 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: Bydlę | On 2009-12-08 19:05:11 +0100, mleko said: Bydlę wrote: Jeden tysiąc kilometrów. Codziennie. Przez 365 dni w roku. Przez pięc lat. Podzielić 1000 przez 24, czy sam sobie policzysz średnią? :-))) Mnie dziwi taki przebieg. Ladnych kilka lat temu, w Holandi lapalem stopa. Przez przypadek zatrzymala sie "taksa". Taksowkarz, o ciemnej karnacji - murzyn - zaoferowal sie ze podwiezie za free :) Jechal jakims mercedesem, nie pamietam jakim. Mesio mial ponad dwa lata i ZTCP 240kkm. Czyli 333 km dziennie? No, to mamy trzy razy mniejszy przebieg dzienny... -- Bydlę 11 |
Data: Grudzien 08 2009 18:57:19 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: Pan Piskorz | Ciężko się nie zgodzić. a mnie dziwią ludzie, którzy są gotowi wydać sporo kasy na porządne używane auto, zamiast zwyczajnie kupić nowe, prawie pewne jest, że wydadzą więcej niż suma rat za ew. kredyt na nowe, używany egzemplarz właściewie eliminuje takich klientów z dlugisz podróżny, poziom zadowolenia z zakupu też niski :-) P. 12 |
Data: Grudzien 08 2009 20:09:43 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: LEPEK | Pan Piskorz pisze: Ciężko się nie zgodzić. Bo nowe będzie przynajmniej o klasę niżej prawie pewne jest, że wydadzą więcej niż suma rat za ew. kredyt na nowe, Jeśli brać pod uwagę identyczną cenę zakupu, to możliwe, ale jeśli na sam zakup używanego przeznaczyć 10% mniej a resztę przeznaczyć właśnie na dopieszczenie, to już nie. używany egzemplarz właściewie eliminuje takich klientów z dlugisz podróżny, Chcesz powiedzieć, że używanym daleko nie zajedzie? Bzdura. Skąd się biorą te wszystkie 5, 7, 9-latki na autostradach - są wszystkie u pierwszych włascicieli, tak? poziom zadowolenia z zakupu też niski :-) Zależy, kto czego oczekuje. Jeśli ktoś pragnie nowego, to z używanego będzie niezadowolony. Ale jeśli kupi to, czego oczekiwał, to będzie zadowolony. Pozdr, -- L E P E K Pruszcz Gdański no_spam/maupa/poczta/kropka/fm Toyota Corolla 1.3 sedan '97 Hyundai Atos 0.9 nanovan '00 13 |
Data: Grudzien 08 2009 19:40:39 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: Massai | Pan Piskorz wrote: > Ciężko się nie zgodzić. 3-4 letnie auto warte jest połowę ceny salonowej. Po prostu. Ja w przyszłym roku będę takie kupował, bo już wiem że będzie "do wzięcia" - od rodziny. Pewnie - za te pieniądze mógłbym kupić nowego kompakta. Ale jakoś wolę takie trzyletnie o dwie klasy wyżej.
A czemu? znaczy co, jak ten nowy z salonu będzie miał już 3 lata, to się dalej niż 5 km od serwisu nie można wypuszczać?
Serio? Przy nowym niższej klasy - myślisz: "no mniejszy, słabszy, mniej wygodny, mniej luksusu - ale nowy!" Tylko że za dwa lata ten samochód już nowy nie będzie, a nadal będzie mniejszy, słabszy, mniej wygodny... -- Pozdro Massai 14 |
Data: Grudzien 08 2009 20:49:53 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: Grejon | Pan Piskorz pisze: Ciężko się nie zgodzić. To znajdź mi nową Mazdę 6 kombi za 50 tys. -- Grzegorz Jońca GG: 7366919 Mazda 6 2.0 zaolejona Kombi PMS+PJS*+pM-W+P+:+X++L+B+M+Z++TW-CB++ASB+ 15 |
Data: Grudzien 08 2009 18:15:46 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: to | Janusz Pabłocki wrote: CiÄżko siÄ nie zgodziÄ. Raczej ciÄżko siÄ zgodziÄ, bo jest dokładnie odwrotnie. Najpierw zaczÄli oszukiwaÄ krÄcÄ c liczniki i picujÄ c wraki. Tym sposobem sami wygenerowali chorÄ sytuacjÄ na rynku, którÄ widaÄ obecnie. -- cokolwiek 16 |
Data: Grudzien 08 2009 20:18:30 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: LEPEK | Janusz Pabłocki pisze: http://www.poboczem.pl/naszym-zdaniem/news-handlarz-szczerze-o-autach-z-niemiec,nId,64454 " Kolega przywiózł z Niemiec rarytas, mercedesa dziesięciolatka, 80 tys. na liczniku, full opcja, od dziadka pierwszego właściciela, auto w pełni serwisowane, chodziło na najdroższych olejach, na fotelach trzy pokrowce. Dziadek sprzedawał, bo policjanci zgarnęli go, jak jechał 50 km/h po autobanie, zawieźli na badania i zabrali prawo jazdy. Auto jak nówka, i co? Kumpel dał ogłoszenie i zero zainteresowania. Przejechał się zaoferować po znajomych mechanikach, ci zaczęli się między sobą licytować i wziął o 5 tys. zł więcej niż wystawił w ogłoszeniu. " Jasssne :D Najpierw niby mówi, że nie można skręcać na mniej niz 180 kkm, a potem wciska ograną już bajkę o dziadku, trzech pokrowcach i zabranym prawie jazdy. I teraz ktoś, kto to przeczytał (a nie czyta PMS ;) ) pomyśli: patrz, okazje rzeczywiście się zdarzają - i będzie szukał takiego 'po dziadku' z przebiegiem 5 kkm rocznie i za cenę sporo wyższą od rynkowej - przecież ci mechanicy nie mogli się mylić, nie? No cud-miód normalnie: skręcać przebieg na 10% stanu faktycznego i wkręcać ludziom takie okazje :) Chyba zacznę handlować samochodami :) Pozdr, -- L E P E K Pruszcz Gdański no_spam/maupa/poczta/kropka/fm Toyota Corolla 1.3 sedan '97 Hyundai Atos 0.9 nanovan '00 17 |
Data: Grudzien 08 2009 22:26:52 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: Jurand | Użytkownik "LEPEK" <gdzies@wsi> napisał w wiadomości Jasssne :D Jak ja bym Wam napisał, jak wygląda rynek motoryzacyjny w Polsce, co się sprowadza, co się robi z autami, co robią serwisy autoryzowane i z jakimi przypadkami styka się klient - to podejrzewam, że 90% osób uznałoby to za bajki wyssane z palca... ;) Bo niestety Polak to Polak - na samochodach każdy zna się najlepiej ;) Jurand. 18 |
Data: Grudzien 08 2009 22:58:16 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: Marcin "Kenickie" Mydlak | Jurand pisze: Jak ja bym Wam napisał, jak wygląda rynek motoryzacyjny w Polsce, co się sprowadza, co się robi z autami, co robią serwisy autoryzowane i z jakimi przypadkami styka się klient - to podejrzewam, że 90% osób uznałoby to za bajki wyssane z palca... ;) Bo niestety Polak to Polak - na samochodach każdy zna się najlepiej ;) Weź napisz, a nie tylko podsycasz. :P -- Marcin "Kenickie" Mydlak [WRC] GG:291246/skype:kenickie_PL | "Motocykl czy samochód powinien być jak kobieta - ładny, znający umiar z miłym głosem. Ale zawsze znajdzie się ktoś kto woli wredną, wrzeszczącą i wściekle umalowaną kurwę." 19 |
Data: Grudzien 09 2009 22:48:30 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: Jurand |
Jurand pisze: Napiszę o kilku sprawach, dotyczących obsługi przez ASO różnych marek . Pierwsza - jeden z salonów autoryzowanych w Krakowie zleca usługę malowania pojazdów "podwykonawcy", jakim jest zakład blacharsko-lakierniczy, wykonujący usługi w warunkach nie do końca odpowiadającym wyobrażeniom klientów, będących nabywcami aut tej marki. Zakład lakierniczy, wykonując usługę, pobiera za malowanie elementu kwotę c.a. 400 PLN. Salon refakturuje usługę, ale malowanie elementu kosztuje już klienta 800 PLN. Klienci płaczą, że drogo, no ale cóż - za jakość trzeba płacić ;) Historyjka druga - kolega kupił samochód. Odebrał go z salonu i przyjechał się pochwalić. Wnikliwe oko mojego przyjaciela lakiernika wypatrzyło jednakowoż, iż oboje drzwi z jednej strony auta ma delikatnie inny odcień, niż reszta samochodu i skomentował ten fakt. Świeżo upieczony nabywca zapakował lakiernika na fotel w samochodzie i pojechał do salonu. Tam na początku próbowano mu wmówić, że drzwi są w oryginalnym lakierze, jednakowoż po poproszeniu o potwierdzenie oryginalności powłoki lakierniczej na piśmie, salon zaproponował kawę w poczekalni... a w międzyczasie pracownicy dzielnie odkręcili drzwi z innego nowego samochodu (o identycznym kolorze) stojącego na placu i zamontowali do auta kolegi. Na pocieszenie dostał jeszcze komplet zimowych opon. Historyjka trzecia - następny kolega kupił inny nowy samochód. Dość drogi SUV - no ale kolega lekarz, stać go ;) Pech chciał, że drugiego dnia po odbiorze auta zaparkował tylnym zderzakiem w okolicach klombu z kwiatami, łamiąc fragment zderzaka. Pojechał do lakiernika, lakiernik zderzak skleił i pomalował. Na pierwszym przeglądzie zauważono fakt, iż zderzak nosi znamiona naprawy - kolega zrobił więc karczemną awanturę, jak śmiano sprzedać mu auto z naprawianym zderzakiem. Został grzecznie przeproszony i ... zamontowano mu inny zderzak. Historyjka czwarta - klient, który dość mocno u mnie wybrzydzał, jeśli chodzi o ceny samochodów, pojechał sobie do Warszawy do komisu przysalonowego, kupić używanego VAN-a, powypadkowego co prawda, ale z niskim przebiegiem i tzw. "Gwarancją Dobrej Naprawy". Ucieszony odebrał auto i też przyjechał się pochwalić, co to za "okazja". Okazja okazała się dość konkretną miną, bo 3 dni później wracał nią do Warszawy, żeby oddać auto do poprawek. Po 2 tygodniach samochód odebrał i po kolejnych 3 dniach znowu wracał do Warszawy na kolejne poprawki. Poprawki polegały między innymi na ustawieniu zderzaka przedniego, który zapewne omyłkowo został przyklejony do karoserii klejem do szyb (wyrwane miał wszystkie oryginalne mocowania), na dokończeniu naciągania tyłu samochodu, na wymianie półosi, uszczelnianiu wycieku ze skrzyni, wymianie wahacza, ponownym malowaniu kilku elementów, itp. Nadmienię, iż 3-letnie auto miało ponoć oryginalny przebieg 22 tys km, a stopień zużycia wnętrza wskazywałby na brak jedynki przed tymi 22. W końcu zdenerwowany ustawicznymi problemami z samochodem zakomunikował w komisie, iż chce samochód zwrócić, bo ma on masę wad, o których mu nie wspominano. Pokazano mu więc umowę, na której widniał jego podpis i na której był też punkt o treści mniej więcej "świadomy jestem faktu, iż samochód jest samochodem powypadkowym"... Po 3 miesiącach użytkowania tego "wynalazku" zdecydował się, że chyba go będzie sprzedawał... I tak by można dłuuuuugo ;) Jurand. 20 |
Data: Grudzien 10 2009 08:52:44 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: LEPEK | Jurand pisze: Historyjka druga Albo oni nas, Historyjka trzecia albo my ich. Każdy kij ma dwa końce :) Pozdr, -- L E P E K Pruszcz Gdański no_spam/maupa/poczta/kropka/fm Toyota Corolla 1.3 sedan '97 Hyundai Atos 0.9 nanovan '00 21 |
Data: Grudzien 10 2009 09:07:41 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: Jurand |
Jurand pisze: Tak, tylko potem słuchasz argumentów człowieka, który "tylko nówka z salonu, bo tam go na pewno nie oszukają" i serwis też oczywiście tylko w ASO, no "bo tam się znają"... Jurand. 22 |
Data: Grudzien 10 2009 11:45:55 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: BydlÄ | On 2009-12-10 08:52:44 +0100, LEPEK said: Jurand pisze: Proca ma trzy⌠-- BydlÄ 23 |
Data: Grudzien 10 2009 11:45:24 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: Bydlę | On 2009-12-09 22:48:30 +0100, "Jurand" said:
To podobało mi się najbardziej. Można prosić o nazwisko lekarza, by przez przypadek nie leczyć się u niego? -- Bydlę 24 |
Data: Grudzien 11 2009 11:06:10 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: BaX | Napiszę o kilku sprawach, dotyczących obsługi przez ASO różnych marek . Hmm, z te co mi kiedyś powiedzieli sami to ASO BMW w Bielsku nie ma swojej lakierni i maluje elementy u zewnetrznego lakiernika. Skutkuje to niższymi cenami za lakierowanie niż w Bawarii w Katowicach. Podobnie jest z ASO Opla /ze Zbytkowa chyba/ , też nie mają swojego lakiernika, malują u tego samego co kumpel swoje sprowadzone z niemiec. :))) 25 |
Data: Grudzien 09 2009 17:09:29 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: Seba | Dnia Tue, 8 Dec 2009 22:26:52 +0100, Jurand napisał(a): Jak ja bym Wam napisał, jak wygląda rynek motoryzacyjny w Polsce Jak to jak? Toć to po prostu *największa* szara i kryminalna/złodziejska strefa, biorąc pod uwagę rynek konsumencki w naszym pięknym kraju - ale jak widać nikomu nie zależy na normalizacji tej sytuacji. -- Pozdrawiam, Sebastian S. 26 |
Data: Grudzien 09 2009 06:52:05 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: Wild Root | W poście Ciężko się nie zgodzić. Ciężko się zgodzić z niektórymi fragmentami. 60-70 tys rocznie w Polsce to już spory przebieg (mieszczę się w tym pułapie), znam gościa, który robi około 110 rocznie, ale on z samochodu nie wysiada. W Niemczech autostrady więc można znaleźć auta które rocznie faktycznie do 200 tys. rocznie dobijają a tu tak lekka ręką wychodzi 360 tys. rocznie. Myślę, że średni przebieg auto w Polsce to okolice 20-25 tys. rocznie, a na zachodzie może nawet 30-40, ale nie więcej jeśli mówimy o takim statystycznym. Powiedzmy, że autor lekko podkoloryzował. Co do samego kręcenia liczników. W życiu widziałem dwa auta, które na 100% były kręcone, jedno moje (byłe) z przebiegiem (gdy ja sprzedawałem) 310 tys. a po roku zobaczyłem je na parkingu pod Tesco z przebiegiem niecałych 180 tys. km, drugie w komisie z przebiegiem ~160 tys. km, przypadkiem znalezione tego samego dnia na eBay z przeszło dwukrotnie większym. Skoro ja (na co dzień nie mający żadnego związku z handlem samochodami) spotkałem w życiu takie dwa "pewne" egzemplarze, to w rzeczywistości zjawisko to w Polsce musi występować na dużo szerszą skalę. Co do tych ćwiartek, połówek też zgodzić się mogę. Skoro tyle tego ogłasza się w internecie, to ktoś to musi kupować i po coś, Mimo to obraz malowany przez autora wydaje mi się znacznie podkoloryzowany. Uwierzyć mogę, że połowa, może nawet większość oferowanych u nas na rynku wtórnym aut to szroty, ale nie mogę się zgodzić z twierdzeniem, ze każde 10-cio letnie auto to taki złom. Istnieją egzemplarze, które mają po 8,9, czy nawet 12 lat, które to są faktycznie bezwypadkowe, normalnie eksploatowane i nie mają wcale dużego przebiegu, a czasami wręcz mają symboliczny. Moja teściowa dla przykładu ma auto kupione w salonie w roku 2001, które to teraz o ile pamiętam ma niecałe 40 tys. Za dwa lata będzie to 10-cio latek z przebiegiem poniżej lub w okolicach 50 tys. Pewnie gdyby chciała go wtedy sprzedać, to ludzie będą marudzić, że licznik na pewno cofany. Na swoim przykładzie potwierdzić mogę, że większość polaków faktycznie patrzy przede wszystkim na przebieg, Gdy sprzedaję auto sporo oglądaczy kręci nosem, że przebieg spory i znaczenia dla nich nie ma, że do samego końca i zawsze na czas auto serwisowane w ASO. Oni w końcu widzieli w komisach auta dwa razy starsze z dwa razy mniejszym przebiegiem. Specjalnie dużych jednak problemów ze sprzedażą też nigdy nie miałem. Zawsze znajdzie się człowiek, który doceni stan i udokumentowaną historię auta, a same cyferki na liczniku będą dla niego tematem drugorzędnym. Uznając ten artykuł w "połowie" za prawdziwy należy jednak zadać jedno pytanie. Co było pierwsze, jajko czy kura? Czy najpierw były zbyt wygórowane oczekiwania rynku, czy jednak najpierw sami handlarze swoim postępowaniem takie oczekiwania u konsumentów wykreowali? Pozdrawiam -- Wild Root 27 |
Data: Grudzien 09 2009 09:54:14 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: BaX |
Uznając ten artykuł w "połowie" za prawdziwy należy jednak zadać jedno "Otwarcie granicy" spowodowało, że zaczeło się opłacać sprowadzać wszystko co da się wyklepać. Kryterium jest tylko jedno, czy wartość wraku + koszt naprawy da sensowny zysk. A, że to poszło w ilość to i cena musi być na tyle atrakcyjna,żeby nie bujać się z wyklepanym strupem tylko sprzedać i klepać kolejne. To spowodowało spadek cen rynkowych czasami wręcz do granicy absurdu ale ludzie się już przyzywczaili i nie chcą płacić za faktycznie dobre samochody bo przecież można kupić "taki sam" taniej. 28 |
Data: Grudzien 09 2009 21:08:26 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: Wild Root | W poście Uznając ten artykuł w "połowie" za prawdziwy należy jednak zadać jedno Nie upraszczasz za bardzo? A co z takim czynnikiem, jak zarobki polaków? Wzięcie średniej klasy kompaktu na raty na 5 lat to jakieś 1500-1800 zł miesięcznie. To już dość spore obciążenie dla budżetu domowego przeciętnej polskiej rodziny. Do tego dolicz jakieś 1500 rocznie na ubezpieczenie (jak gość ma zniżki), koszty przeglądów itp. Zabawa w nowy samochód jest kosztowną, a nie każdego (niestety) na to stać. W związku z tymi zarobkami logicznym więc wydaje się parcie na jak najmniejszą cenę, co w połączeniu z brakiem wiedzy i umiejętności oceny stanu faktycznego samochodu wywołuje zapotrzebowanie na tanie, stare z małym przebiegiem. Być może nawet pewnie niemałej części udaje się takie faktycznie znaleźć, ale potem w ramach oszczędności nie zajmują się tym pojazdem pieczołowicie (nie robią regularnych przeglądów, naprawiają jak się urwie) co dość szybko prowadzi do faktycznego zniszczenia auta i być może stąd tyle tych wraków u nas na drogach... -- Wild Root 29 |
Data: Grudzien 11 2009 10:57:09 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: BaX | W związku z tymi zarobkami Raczej parcie na "auto z wyższego segmentu" - okazje wyklepane z przystanku, w miejsce 'mniej wypasionego' bez przeszłości. Nie chodzi mi o to, że ludzie kupują używki ale o sposób w jaki to robią. Sam kupiłem używkę ale żeby w gąszczu śmiecia jakie oferują handlarze wyszukać coś co jest tym za co się podaje straciłem pół roku i kilka wycieczek po polsce. I to co zastałem w czasie tych wycieczek na miejscu to był obraz nędzy i rozpaczy, a wybierałem najdroższe oferty i te nie z komisów. Rynek jest nasycony wszelkiej maści parchami naprawianymi tylko aby przypominało oryginał, a ludzie to łykają bo 'CCC' /cena czyni cuda/ 30 |
Data: Grudzien 10 2009 11:46:35 | Temat: Re: Igła z Niemiec ;-) | Autor: Bydlę | On 2009-12-09 06:52:05 +0100, Wild Root said: Czy najpierw były zbyt To drugie. -- Bydlę |