Grupy dyskusyjne   »   Kelbyego moze lepiej nie...

Kelbyego moze lepiej nie...



1 Data: Grudzien 19 2009 16:46:11
Temat: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Janko Muzykant 

Dużo się mówi o dziełach Kelbyego, złego i dobrego. Jakoś nie dotykałem niczego z tej półki, ale dziś przypadkiem znalazłem to:
http://www.optyczne.pl/index.php?poradniki=18
Można ściągnąć jeden rozdział demo.
I cóż, odradzam, już nawet nie za nieścisłości, odkrywanie Ameryki w wyjątkowo amerykański sposób, co za zasadnicze założenia, wprost powiedzmy - głupie aż żal.

A piszę, bo jestem ciekawy, czy pojawiają się jeszcze książki w... powiedzmy, starym stylu? Takie, gdzie połowa kartek dotyczy kompozycji, estetyki, wrażliwości i sensu. Nie żebym chciał sobie kupić, ale czasem ktoś pyta...

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/piękne chwile w życiu? - tak się zmęczyć, żeby nie mieć ochoty na seks/



2 Data: Grudzien 19 2009 08:35:22
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Czarek 

On 19 Gru, 16:46, Janko Muzykant  wrote:

Dużo się mówi o dziełach Kelbyego, złego i dobrego. Jakoś nie dotykałem
niczego z tej półki, ale dziś przypadkiem znalazłem to:http://www..optyczne.pl/index.php?poradniki=18
Można ściągnąć jeden rozdział demo.
I cóż, odradzam, już nawet nie za nieścisłości, odkrywanie Ameryki w
wyjątkowo amerykański sposób, co za zasadnicze założenia, wprost
powiedzmy - głupie aż żal.

Jak ja mówię, że to są głupie książki dla debili, to większość ma do
mnie pretensję ;->

A piszę, bo jestem ciekawy, czy pojawiają się jeszcze książki w....
powiedzmy, starym stylu? Takie, gdzie połowa kartek dotyczy kompozycji,
estetyki, wrażliwości i sensu. Nie żebym chciał sobie kupić, ale czasem
ktoś pyta...

Nie pojawią się, bo debile, dla których przeznaczone są książki
Kelbych, Petersonów itp. robią taki jazgot, że święty tego nie
wytrzyma. W każdym razie ja przestawiam się na tłuczenie kasy na
debilach.

Czarek

3 Data: Grudzien 19 2009 12:05:01
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: XX YY 



Nie pojawią się, bo debile, dla których przeznaczone są książki
Kelbych, Petersonów itp. robią taki jazgot, że święty tego nie
wytrzyma. W każdym razie ja przestawiam się na tłuczenie kasy na
debilach.

Czarek

jak to chcesz robic , skoro prawdziwy debil nie ma kasy.?
Jesli chcesz robic na nich kase to albo nie sa debilami albo jesli
nimi rzeczywiscie sa to  hmm....  wychodzi mi z logiki ze nie sa
osamotnieni.

4 Data: Grudzien 19 2009 22:32:50
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"XX YY"

Nie pojawią się, bo debile, dla których przeznaczone są książki
Kelbych, Petersonów itp. robią taki jazgot, że święty tego nie
wytrzyma. W każdym razie ja przestawiam się na tłuczenie kasy na
debilach.

: jak to chcesz robic , skoro prawdziwy debil nie ma kasy.?

Prawdziwy debil nie ma kasy? Ma -- dostaje dofinansowanie z różnych,
rzekomo charytatywnych organizacji, robiących szmal na rzekomej
charytatywności. :) Oczywiście nie mówimy o debilach w sensie
dosłownym, lecz o ludziach z wybujałą ambicją. :)

: Jesli chcesz robic na nich kase to albo nie sa debilami albo jesli
: nimi rzeczywiscie sa to  hmm....  wychodzi mi z logiki ze nie sa
: osamotnieni.

Bo nie są. Tyle tylko że ja logiki w tej Twojej wypowiedzi nie dostrzegam.

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

5 Data: Grudzien 19 2009 13:51:36
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: XX YY 

On 19 Dez., 22:32, "Eneuel Leszek Ciszewski"
 wrote:

"XX YY"

> Nie pojawią się, bo debile, dla których przeznaczone są książki
> Kelbych, Petersonów itp. robią taki jazgot, że święty tego nie
> wytrzyma. W każdym razie ja przestawiam się na tłuczenie kasy na
> debilach.

: jak to chcesz robic , skoro prawdziwy debil nie ma kasy.?

Prawdziwy debil nie ma kasy? Ma -- dostaje dofinansowanie z różnych,
rzekomo charytatywnych organizacji, robiących szmal na rzekomej
charytatywności. :)

jesli potrafi wyciagnac forse z roznych organizacji to tym samym nie
jest debilem.

St. Dygat mial taka fiozofie zyciowa , iz ludzie na prawde
inteligentni potrafia przejsc przez zycie nic nie robiac .
Trudnos sie z tym nie zgodzic , chocby nawet ze wzgledu na osobe
autora takiej tezy. Sam byl ponad przecietnie inteligenty i niechetnie
pracowal.


 Oczywiście nie mówimy o debilach w sensie
dosłownym, lecz o ludziach z wybujałą ambicją. :)

Tego Czarek nie napisal.

Ja  wogole nie mowie o debilach.
To nie jest pojecie ktorego uzywam w stosunku do drugiego czlowieka.



: Jesli chcesz robic na nich kase to albo nie sa debilami albo jesli
: nimi rzeczywiscie sa to  hmm....  wychodzi mi z logiki ze nie sa
: osamotnieni.

Bo nie są. Tyle tylko że ja logiki w tej Twojej wypowiedzi nie dostrzegam.

logika jest prosta i oczywista.

jesli debil nie ma kasy , to kto moze probowac robic kase na ludziach
bez kasy , he ?

zgaduj do trzech.

6 Data: Grudzien 19 2009 23:10:46
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"XX YY" : jesli potrafi wyciagnac forse z roznych organizacji to tym samym nie jest debilem.

Masz w domu kwiaty? Potrafią z Ciebie wyciągnąć wodę?

: St. Dygat mial taka fiozofie zyciowa , iz ludzie na prawde

na jaką prawdę -- może naprawdę?

: inteligentni potrafia przejsc przez zycie nic nie robiac .

Na przykład -- nie oddychając. :)

Może chodzi tu o to, że nie muszą kiblować?
Zauważ, że inteligentny człowiek wymyśla stosowny kształt
kibelka i stosowne środki (i zewnętrza) czystości, dzięki
czemu kiblowanie staje się prostsze, mniej poniżające
(choć kible jest nadal nisko) i mniej męczące...

: Trudnos sie z tym nie zgodzic , chocby nawet ze wzgledu na osobe
: autora takiej tezy. Sam byl ponad przecietnie inteligenty
: i niechetnie pracowal.

Napisał książkę, wydał, zareklamował...
A nawet jeśli nie uczynił tego, kupił od kogoś tę książkę,
zapłacił komuś za wydanie i za reklamę... I najprawdopodobniej na tym zarobił.
Tak czynią handlarze -- kupują i sprzedają z zyskiem.

Oczywiście nie mówimy o debilach w sensie
dosłownym, lecz o ludziach z wybujałą ambicją. :)

: Tego Czarek nie napisal.

Zapytajmy zatem:

 -- Czarku, czy miałeś na myśli debili dosłownych?

: Ja  wogole nie mowie o debilach.
: To nie jest pojecie ktorego uzywam w stosunku do drugiego czlowieka.

Za mało dokładne? Trudno zgadnąć, co znaczy, że ktoś jest debilem?
Debil to chyba człowiek, który nie jest zbyt inteligentny. Potrafi
na przykład wyplatać kosze z wikliny, ale nie potrafi konstruować
czy projektować odrzutowca. Na świecie są różni ludzie i nie należy
odcinać się od tych, którzy nie są najmądrzejsi.

I (jak nazywasz kogoś geniuszem) tak musisz kogoś nazwać debilem.
Co w tym złego, że kogoś tak nazywasz? Zło jest umiejscowione
w innym miejscu. Chodzi o przyczynę powstania zła, jakim jest
niedorozwinięty człowiek:

 -- Dlaczego ktoś wyrósł na debila?

Czasami winni są rodzice (popijający lub ćpający) czasami coś innego...

To jak z kalectwem -- nikogo nie nazywasz kaleką? Jak widzisz człowieka
bez nogi, to też go nie nazwiesz kaleką? Początkiem naprawy jest pokorne
stwierdzenie stanu, być może i okropnego, ale rzeczywistego.

: Jesli chcesz robic na nich kase to albo nie sa debilami albo jesli
: nimi rzeczywiscie sa to hmm.... wychodzi mi z logiki ze nie sa
: osamotnieni.

Bo nie są. Tyle tylko że ja logiki w tej Twojej wypowiedzi nie dostrzegam.

: logika jest prosta i oczywista.

: jesli debil nie ma kasy , to kto moze probowac robic kase na ludziach bez kasy , he ?

: zgaduj do trzech.

Założenie, że debil nie ma kasy, jest złe.
Debil ma kasę, gdyby nie miał, nie żyłby.
Co więcej -- debile muszą być bogatsi niż pełnosprawni, bo więcej marnują.
Podobnie palacz tytoniowy musi być bogatszy od niepalącego, bo musi się leczyć. :)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

7 Data: Grudzien 19 2009 14:27:21
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: XX YY 

On 19 Dez., 23:10, "Eneuel Leszek Ciszewski"
 wrote:

"XX YY"

: jesli potrafi wyciagnac forse z roznych organizacji to tym samym nie jest debilem.

Masz w domu kwiaty? Potrafi z Ciebie wyci gn wod ?

: St. Dygat mial taka fiozofie zyciowa , iz ludzie na prawde

na jak prawd -- mo e naprawd ?

: inteligentni potrafia przejsc przez zycie nic nie robiac .

Na przyk ad -- nie oddychaj c. :)

Mo e chodzi tu o to, e nie musz kiblowa ?
Zauwa , e inteligentny cz owiek wymy la stosowny kszta t
kibelka i stosowne rodki (i zewn trza) czysto ci, dzi ki
czemu kiblowanie staje si prostsze, mniej poni aj ce
(cho kible jest nadal nisko) i mniej m cz ce...

: Trudnos sie z tym nie zgodzic , chocby nawet ze wzgledu na osobe
: autora takiej tezy. Sam byl ponad przecietnie inteligenty
: i niechetnie pracowal.

Napisa ksi k , wyda , zareklamowa ...
A nawet je li nie uczyni tego, kupi od kogo t ksi k ,
zap aci komu za wydanie i za reklam ... I najprawdopodobniej na tym zarobi .
Tak czyni handlarze -- kupuj i sprzedaj z zyskiem.

> Oczywi cie nie m wimy o debilach w sensie
> dos ownym, lecz o ludziach z wybuja ambicj . :)

: Tego Czarek nie napisal.

Zapytajmy zatem:

 -- Czarku, czy mia e na my li debili dos ownych?

: Ja  wogole nie mowie o debilach.
: To nie jest pojecie ktorego uzywam w stosunku do drugiego czlowieka.

Za ma o dok adne? Trudno zgadn , co znaczy, e kto jest debilem?
Debil to chyba cz owiek, kt ry nie jest zbyt inteligentny. Potrafi
na przyk ad wyplata kosze z wikliny, ale nie potrafi konstruowa
czy projektowa odrzutowca. Na wiecie s r ni ludzie i nie nale y
odcina si od tych, kt rzy nie s najm drzejsi.

I (jak nazywasz kogo geniuszem) tak musisz kogo nazwa debilem.
Co w tym z ego, e kogo tak nazywasz? Z o jest umiejscowione
w innym miejscu. Chodzi o przyczyn powstania z a, jakim jest
niedorozwini ty cz owiek:

 -- Dlaczego kto wyr s na debila?

Czasami winni s rodzice (popijaj cy lub paj cy) czasami co innego...

To jak z kalectwem -- nikogo nie nazywasz kalek ? Jak widzisz cz owieka
bez nogi, to te go nie nazwiesz kalek ? Pocz tkiem naprawy jest pokorne
stwierdzenie stanu, by mo e i okropnego, ale rzeczywistego.

> : Jesli chcesz robic na nich kase to albo nie sa debilami albo jesli
> : nimi rzeczywiscie sa to hmm.... wychodzi mi z logiki ze nie sa
> : osamotnieni.
> Bo nie s . Tyle tylko e ja logiki w tej Twojej wypowiedzi nie dostrzegam.

: logika jest prosta i oczywista.

: jesli debil nie ma kasy , to kto moze probowac robic kase na ludziach bez kasy , he ?

: zgaduj do trzech.

Za o enie, e debil nie ma kasy, jest z e.
Debil ma kas , gdyby nie mia , nie y by.
Co wi cej -- debile musz by bogatsi ni pe nosprawni, bo wi cej marnuj .
Podobnie palacz tytoniowy musi by bogatszy od niepal cego, bo musi si leczy . :)

nie zgadniesz

tutaj masz definicje debilizmu

http://pl.wikipedia.org/wiki/Debilizm

no wiec ktoz moze probowac wycignac forse od ludzi umyslowo
uposledzonych od urodzenia`?

ja mysle , ze tylko ktos , kto w dziecinstwie byl bity przez rodzicow
po glowie i wyzywany od debili.

taki ktos wymaga resocjalizacji.

8 Data: Grudzien 19 2009 23:59:10
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"XX YY" : nie zgadniesz

: tutaj masz definicje debilizmu

: http://pl.wikipedia.org/wiki/Debilizm

Proponuję wstrzymanie się z tymi wywoadami do czasu
uzyskania odpowiedzi na pytanie zadane Czarkowi. :)



   "Eneuel Leszek Ciszewski"    > Zapytajmy zatem:
   > -- Czarku, czy miałeś na myśli debili dosłownych?


: no wiec ktoz moze probowac wycignac forse od ludzi umyslowo
: uposledzonych od urodzenia`?

Tak -- wyciąga się wówczas od opiekunów, choć niekoniecznie,
gdyż można także wyciągać bezpośrednio od debila.

    Debilizm -- termin medyczny określający wrodzony stan upośledzenia
                umysłowego, który powoduje nieprzystosowanie społeczne
    lekkiego stopnia.

Jak lekkiego? Może po prostu nie potrafi projektować odrzutowców? :)
Ty potrafisz? Nie? Więc może jesteś... Hm... Upośledzony względem
projektantów... ;)

: ja mysle , ze tylko ktos , kto w dziecinstwie byl bity przez rodzicow
: po glowie i wyzywany od debili.

Czyli twórcy definicji byli bici? Ja byłem bity po głowie -- ale nie nadużywam tego słowa. :)
Bili rodzice, bili koledzy, biły koleżanki, :) bili księża, bili nauczyciele, bili wychowawcy
i opiekunowie na koloniach, półkoloniach czy obozach harcerskich... Milicja mnie nie biła
w ogóle -- ani po głowie, ani po nogach. :) Tak głupio jakoś wyszło... Wojskowi też nie
bili... Jeden z wujów nawet przypalił mi rękę papierosem. :) Janusz mu na imię -- mówił
do mnie Leszu. :) Mieszkał w Zambrowie.

: taki ktos wymaga resocjalizacji.

Ciebie nikt nie bił po głowie? W podstawówce tłukliśmy głowami po ścianach!!
(dosłownie! -- oczywiście każdy tłukł swoją, nie cudzą!!!) Filmy o kung-fu,
pokazujące wytrzymałość ludzkiego ciała nie przesadzają. :) Ale raz, gdy się
źle czułem, kolega (Wojtek Baranowski?) lekko trącił mnie w twarz i polała się
krew -- z tej mojej twarzy. :) Wszyscy dookoła się śmiali (ja też) bo to było
lekkie (nieumyślne) trącenie, niemal muśnięcie. :)


Księdza, bijącego twardym dziennikiem i książkami :) (oczywiście do nauki
religii) po głowach pamiętam doskonale!

Kiedyś Michał Łebkowski (otyłe dziecię rodziców bogatych i wysoko postawionych
w hierarchii społecznej ówczesnej Polski) przesadził i przywalił komuś ciężkim
tornistrem... Michał miał coś ,,nie tak'' z myśleniem.


BTW... Ja szybko goiłem się. :) I chyba wracam zdrowia. :) Wczoraj wieczorem niemal
odgryzłem sobie kawałek wargi niesromowej ;) i zanim minęła godzina, rana wyglądała
na opanowaną, zaś dziś są już resztki tej rany, z którymi (z sentymentalnych powodów)
nie chce się rozstać. :) Aż trudno pojąć, skąd ten organizm wie, jak ma wyglądać po
takim ukąszeniu. :) Wczoraj (gdy tak rozmyślałem o tym nadgryzieniu -- gojącym się
spokojnie) przypomniał mi się koniuszek palca, który jakoś sobie kiedyś odkroiłem. :)
Palec wygląda po latach normalnie, ale gdy dotykam końca (tego wówczas odkrojonego)
mam wrażenie, jakby palec był krótszy o pół centymetra -- akurat o tyle, ile sobie
wówczas odciąłem. :)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

9 Data: Grudzien 19 2009 23:55:03
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Czarek 

On 19 Gru, 23:27, XX YY  wrote:

tutaj masz definicje debilizmu
http://pl.wikipedia.org/wiki/Debilizm

Pytacie, kogo określam mianem "debil"? Bez urazy, ale także tych,
którzy powołują się na Wikipedię i oczywiście większość tych, którzy
ją tworzą. Jakoś nikt nie zauważa, że dostępna jest chociażby
Encyklopedia PWN.
Debil, to dla mnie ktoś, kto ogląda reklamy, wysyła SMS-y żeby wygrać
sto milionów, wpierdala czipsy i wypisuje głupoty w Internecie. Także
ten, kto poleca książki Petersona, bo to jedyne, co potrafi się
przebić przez jego nieskażone myślą czółko. Debil, to typowy posiadacz
niepofałdowanego zwoju mózgowego. Jednego. I często wypasionego
syfraka ;-)

Czarek

PS Z tym syfrakiem, to żartowałem :-)

10 Data: Grudzien 20 2009 08:24:29
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Bartosz Mierzwiak 

On Sat, 19 Dec 2009 23:55:03 -0800 (PST), Czarek  wrote(a):

Debil, to dla mnie ktoś, kto ogląda reklamy

I ktoś, kto spamuje na grupach dyskusyjnych.

B.

11 Data: Grudzien 20 2009 03:21:47
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Mirek 

On 20 Gru, 08:55, Czarek  wrote:

On 19 Gru, 23:27, XX YY  wrote:

> tutaj masz definicje debilizmu
>http://pl.wikipedia.org/wiki/Debilizm

Pytacie, kogo określam mianem "debil"? Bez urazy, ale także tych,
którzy powołują się na Wikipedię i oczywiście większość tych, którzy
ją tworzą. Jakoś nikt nie zauważa, że dostępna jest chociażby
Encyklopedia PWN.
Debil, to dla mnie ktoś, kto ogląda reklamy, wysyła SMS-y żeby wygrać
sto milionów, wpierdala czipsy i wypisuje głupoty w Internecie. Także
ten, kto poleca książki Petersona, bo to jedyne, co potrafi się
przebić przez jego nieskażone myślą czółko. Debil, to typowy posiadacz
niepofałdowanego zwoju mózgowego. Jednego. I często wypasionego
syfraka ;-)

Czarek

PS Z tym syfrakiem, to żartowałem :-)

Musi być Ci smutno tak przed świętami, ty sam na świecie i tylu
debili :-p
Ale mimo wszystko Wesołych Świąt.
A tak aby wrócić do tematu, ja kiedyś przeczytałem Kolby-ego i nawet
mam go na półce.
No ale ja też korzystam z Wikipedii i szanuję tych którym się chce ją
tworzyć, więc .....

--
pozdrawiam
Mirek

12 Data: Grudzien 20 2009 15:37:37
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: cichybartko 

Mirek pisze:

No ale ja też korzystam z Wikipedii i szanuję tych którym się chce ją
tworzyć, więc .....

Świetne źródło informacji chociażby o współczesnej muzyce, wręcz nieocenione. W zestawieniu z takim myspace i last.fm tworzy potężne narzędzie do poszerzania horyzontów. Ale jak z wszystkiego trzeba się nauczyć korzystać.

--
Pozdrawiam.
Bartko.

13 Data: Grudzien 20 2009 16:10:05
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"cichybartko"

Świetne źródło informacji chociażby o współczesnej muzyce, wręcz

O tyle świetne, że zawiera nieprawdziwe informacje obok prawdziwych -- ale czy to ważne? :)
Ostatecznie -- jaka to różnica, czy czytasz prawdę, czy kłamstwa? :)

-=-

Kawecki, opierając się na Wikipedii, nazwał mnie trollem, bo nie
uznałem definicji zapisanej przez kogoś dla żartu w tejże Wikipedii.
Chodziło o termin MTBF. :)

Biskup Ozorowski zatrudnia (jako profesora) w Katedrze Teologii Katolickiej
Jerzego Kopanię, który uważa, że prawda nie istnieje nawet jako pojęcie.
(nie tylko tak uważa, ale nawet narzuca się innym ludziom z tym poglądem)

Tenże Kopania zabrania zatrudnienia mnie w jakiejkolwiek szkole wyższej
(może i niższej) w Białymstoku, a biskupi twierdzą zawzięcie, że Bóg mnie
ukarał za to, że nie czciłem ojca i matki.

W ZSRR wydawano gazetę o tytule Prawda, w której ponoć prawdy nie było. :)

-=-

Otóż -- szacunek do rodziców objawia się właśnie szacunkiem do rzeczywistości,
do prawdy, do woli poprzedników... Czwarte przykazanie Dekalogu mówi o tym, że
człowiek osiąga szczęście poprzez współudział w dziele tworzenia Boga i ludzi
żyjących przed tym człowiekiem. :)

A mnie uczono tego, abym zawsze szanował wolę prawowitych właścicieli,
bez względu na to, czy nadal żyją [w ciele na ziemi], czy pomarli. :)
Właścicieli dóbr materialnych (na przykład właścicieli domu czy drogi)
i właścicieli dóbr niematerialnych, duchowych (na przykład właścicieli
licencji czy praw patentowych lub autorskich)...

-=-

Wikipedia to byłoby świetne źródło informacji, gdyby było sprzątane przez
ludzi szanujących prawdę. Tymczasem pisać każdy może -- trochę lepiej lub
trochę gorzej. Ile razy sprawdzam w tym ,,świetnym źródle informacji'' coś,
co znam doskonale, tyle razy zauważam błędy merytoryczne -- a to Kasia
Borowicz nie w roku 2004 zostaje Miss Polonia, a to przełożony Hubala ma
zmienione nazwisko... Pierwszą niedorzeczność poprawiłem, drugiej nie udało
się, choć powołałem się na historyczne źródła -- nie kwestionowane powszechnie...

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

14 Data: Grudzien 20 2009 17:09:19
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: cichybartko 

Eneuel Leszek Ciszewski pisze:

Wikipedia to byłoby świetne źródło informacji, gdyby było sprzątane przez
ludzi szanujących prawdę. Tymczasem pisać każdy może -- trochę lepiej lub
trochę gorzej.

Nie mówię że jest to źródło idealne i z pewnością trzeba się nauczyć weryfikować zamieszczone tam informacje. Są jednak takie dziedziny jak chociażby współczesna muzyka które są tak dynamiczne że nie ma co liczyć na wiarygodne źródła typu PWN czy jakieś leksykony. Nie wyobrażam sobie pisania pracy magisterskiej na bazie wikipedi ale jest to ciekawe źródło chociażby jak zaczyn dla dalszych poszukiwań już np. w bibliotece. Poza tym nauka w ogóle jest pełna wielu często wykluczających się teorii chociażby temat źródeł energii, więc opacie się na jednym źródle może być bardzo zawodne.

--
Pozdrawiam.
Bartko.

15 Data: Grudzien 20 2009 17:18:56
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"cichybartko"

Nie mówię że jest to źródło idealne i z pewnością trzeba się nauczyć
weryfikować zamieszczone tam informacje. Są jednak takie dziedziny
jak chociażby współczesna muzyka które są tak dynamiczne że nie ma
co liczyć na wiarygodne źródła typu PWN czy jakieś leksykony. Nie
wyobrażam sobie pisania pracy magisterskiej na bazie wikipedi ale
jest to ciekawe źródło chociażby jak zaczyn dla dalszych poszukiwań
już np. w bibliotece. Poza tym nauka w ogóle jest pełna wielu często
wykluczających się teorii chociażby temat źródeł energii, więc opacie
się na jednym źródle może być bardzo zawodne.

Innymi słowy -- Wikipedia to coś na kształt Usenetu? ;)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

16 Data: Grudzien 20 2009 21:16:35
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: janek 

Biskup Ozorowski zatrudnia (jako profesora) w Katedrze Teologii Katolickiej
Jerzego Kopanię, który uważa, że prawda nie istnieje nawet jako pojęcie.
(nie tylko tak uważa, ale nawet narzuca się innym ludziom z tym poglądem)

Tenże Kopania zabrania zatrudnienia mnie w jakiejkolwiek szkole wyższej
(może i niższej) w Białymstoku, a biskupi twierdzą zawzięcie, że Bóg mnie
ukarał za to, że nie czciłem ojca i matki.

Tenże Kopania jest kadrowcem w wszystkich szkołach?
A może przypadkiem jest jakaś nie katolicka, której kadry nie ustala Kopania, a przeoczyłeś?
pozdr.j

17 Data: Grudzien 20 2009 23:44:09
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"janek"

Tenże Kopania jest kadrowcem w wszystkich szkołach?
A może przypadkiem jest jakaś nie katolicka, której kadry nie ustala Kopania, a przeoczyłeś?

Jest byłym dziekanem, byłym posłem, byłym rektorem i obecnym rektorem. :)
Kadrowcom nic do tego, kogo zatrudnia kadra naukowa -- kadrowcy to podludzie
na tutejszych uczelniach. :) Ja byłem technicznym z przywilejami naukowego
 -- taki półczłowiek. ;) I (jako półczłowiek) nie podobałem się Koszewnikom
czy Łazewskim itp., co mi okazywali dość często. :) A nie podobałem, bo bez
wyższego wykształcenia miałem być co najwyżej podczłowiekiem nie aż :) półczłowiekiem. :)

Obok mnie półludźmi byli techniczni z wyższym wykształceniem -- i byli czasami kąsani.

Niektórzy półludzie buntowali się przeciwko złemu traktowaniu -- gdy byli bronieni
przez rasowych naukowców, nikt im nie czynił krzywdy. Początkowo moim naukowym
opiekunem był Dobrzyński, później Kopania. Gdzieś po drodze, przejściowo był
Marciszewski. Na Ekonomii nie potrzebowałem opiekunów -- taki trochę dziwny wydział. :)

Wszystkie tutejsze wyższe uczelnie (poza Politechniką; Akademią Medyczną,
dziś Uniwersytetem Medycznym; Akademią Muzyczną, czyli Uniwersytetem Muzycznym
oraz Lalkami, czyli Akademią Teatralną) rekrutują się z białostockiego uniwersytetu
(Uniwersytetu Warszawskiego, filii w Białymstoku, obecnie Uniwersytetu w Białymstoku)
i nikt tutejszy o zdrowych zmysłach nie narazi się Kopani, aby mnie bronić. :) W Lalkach
pracuje (pracowała?) żona Kopani. Ponadto pomiędzy tutejszymi uczelniami jest prosta
umowa, że uczelnie te współpracują ze sobą -- gdy byłem kochany na uniwersytecie, na
każdej innej też mnie kochano. Wystarczył jeden telefon od zaufanego człowieka
(weterana -- na przykład Wojciech Żukowski był takim weteranem) z ,,mojej'' macierzystej
uczelni, aby mnie dobrze traktowano tam, gdzie mnie posyłano -- czy to na Politechnice,
czy na Akademii Medycznej; od razu zyskiwałem stosowne zaufanie; na terenie mojej uczelni
cieszyłem zaufaniem wszędzie poza Chemią -- nie wiem, dlaczego akurat poza Chemią. :)
Szansa na to, że nie jestem znany komuś (chodzi o ludzi i półludzi) z tutejszych
uczelni jest znikoma. :)

Kilka osób (podludzi) na Fizyce i w TCE (Nauczycielskie Kolegium Języka Angielskiego
czy jakoś podobanie) starało się czynić ze mnie prawdziwego/właściwego podczłowieka.
Próby te były szybko gaszone przez pracujących na uczelni ludzi. :) Za czasów rektora
Gajewskiego nie wolno mi było pracować fizycznie -- na przykład próba obarczenia mnie
ryzą papieru była nietaktem godnym głośnego potępienia. :) Po śmierci profesora Gajewskiego
(nie wiem, czy go kiedykolwiek widziałem -- chyba tak, ale z dużej odległości i nie widziałem
jego twarzy; on znał mnie co najmniej doskonale) sympatia do mnie malała coraz mocniej.

Konieczność budowania rodzinnej firmy (której opiekunem duchowym był ówczesny honorowy
prałat Jana Pawła II) doprowadziła do odizolowania mnie od uczelni i w roku 1998 (idąc
za sugestią Kopani) zwolniłem się stamtąd. Zgodnie z umową z Kopanią (zawieraną świadomie,
spokojnie, wypracowywaną na długotrwałych rozmowach z Kopanią, poprzedzoną
wywiadami/rozpoznaniem_sytuacyjnym ;) i umowami Kopani z innymi ludźmi uczelni)
miałem powrócić do pracy po rektorskich wyborach. Do czasu powrotu pracowałem u Kopani
bez formalnego zatrudnienia na uczelni -- za freeko, społecznie. :)

Zanim zostałem zatrudniony w Katedrze Fizyki, pracowałem tam parę lat społecznie. :)

Umowy zawierane w Katedrze Fizyki były dotrzymywane przez tamtejszych xludzi (ludzi,
podludzi i półludzi) tak więc uważałem, że na innych wydziałach także umowy ustne
mają sens. Myliłem się. :)


W 2001 roku Rabiczko przystąpił do etapu likwidowania mojej osoby z uniwersytetu. :)
Miałem zostać podczłowiekiem w rodzinnej firmie. :) Jedyną osobą, która mogła
(i powinna była) ująć się za mną był Kopania, ale wolał mnie sprzedać. :)


Do czasu śmierci Jana Pawła II duchowieństwo rzymskokatolickie w Polsce było
jednomyślne w mojej sprawie. Śmierć Rabiczki i późniejsza śmierć JPII -- rozbiły
tę jedność. :)

Wiosną 2007 roku Wydział Prawa zamierzał zatrudnić mnie w charakterze podczłowieka,
zaś wiosną tego roku zamiar taki (nie na Prawie) miał jeden z ludzi -- niestety wiem
o tym zbyt mało, dlatego wolę nie pisać szczegółów.



Oczywiście zatrudnienie w charakterze podczłowieka odpada. Musiałbym być
zatrudniony jako prawdziwy półczłowiek lub człowiek. :) To ostanie wołałoby
o pomstę do nieba... Znaczy -- do piekła, bo raczej o wspomożenie piekła
wołają białostoccy duchowni rzymskokatolickiego Kościoła. :)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

18 Data: Grudzien 20 2009 14:57:21
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: kuba 

On 20 Gru, 23:44, "Eneuel Leszek Ciszewski"
 wrote:

Oczywiście zatrudnienie w charakterze podczłowieka odpada. Musiałbym być
zatrudniony jako prawdziwy półczłowiek lub człowiek. :) To ostanie wołałoby
o pomstę do nieba... Znaczy -- do piekła, bo raczej o wspomożenie piekła
wołają białostoccy duchowni rzymskokatolickiego Kościoła. :)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

для Худжа я не понимаю

19 Data: Grudzien 21 2009 00:00:22
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"kuba"

Oczywiście zatrudnienie w charakterze podczłowieka odpada. Musiałbym być
zatrudniony jako prawdziwy półczłowiek lub człowiek. :) To ostanie wołałoby
o pomstę do nieba... Znaczy -- do piekła, bo raczej o wspomożenie piekła
wołają białostoccy duchowni rzymskokatolickiego Kościoła. :)




для Худжа я не понимаю

Do Rosji też nie wybieram się. :)

"Eneuel Leszek Ciszewski"   мудМа -- nie znam tego słowa

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

20 Data: Grudzien 21 2009 00:42:59
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: kuba 

On 21 Gru, 00:00, "Eneuel Leszek Ciszewski"

"Eneuel Leszek Ciszewski"

  мудМа -- nie znam tego słowa
-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -
Ja znam slowa ktore uzywasz, ale calego tekstu nie rozumie. Nie wiem o
co
masz pretensje, o to ze Cie z roboty usuneli? Nie pasujesz do "teamu"
i tyle
szukaj roboty gdzie indziej, albo idz na rente inwalidzka, i nie truj.
Jestes typem czlowieka nieprzystosowanego do zycia w grupie. Przestan
sie uzalac nad soba. Nie szkaluj ludzi, ktorych nie mamy szansy
wysluchac. Znajdz sobie grupe samopomocy skrzywdzonych przez
pracodawce. Moze byli pracownicy Biedronki Ci pomoga.

21 Data: Grudzien 21 2009 11:44:04
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Jester 

On 12/21/09 9:42 AM, kuba wrote:

Znajdz sobie grupe samopomocy skrzywdzonych przez
pracodawce. Moze byli pracownicy Biedronki Ci pomoga.

Pręgierz może? ;)

J

22 Data: Grudzien 21 2009 18:15:25
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"kuba"

мудМа -- nie znam tego słowa
-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -

: Ja znam slowa ktore uzywasz, ale calego tekstu nie rozumie. Nie wiem o co
: masz pretensje, o to ze Cie z roboty usuneli? Nie pasujesz do "teamu" i tyle

Typowa mowa złodzieja, który kupuje na krechę, ale
spłacać nie chce i mówi -- nie pasujesz do tematu!!!

Ponoć zdrowi na umyśle dotrzymują słowa. Kopania nie dotrzymał. :)

: szukaj roboty gdzie indziej, albo idz na rente inwalidzka, i nie truj.

Trują Konkole i jemu podobni -- daj na głodne dzieci!!!
A z czego ja mam mu dać Konkolowi? :)

: Jestes typem czlowieka nieprzystosowanego do zycia w grupie.

Jasne! Jak kupisz samochód na raty, których nie zechcesz spłacać,
też powiesz, że kredytodawca nie jest przystosowany do życia
w [Twojej] grupie. :)

: Przestan sie uzalac nad soba.

Nad sobą? Ja przeżyłem. Dzieci pieszczone, kochane, przygotowywane na
najwyższe stanowiska tego państwa -- spłonęły pod Jeżewem. :) Ja mam
dwa mieszkania, dwa samochody (jeden ma mniej niż rok) i trochę
pieniędzy; mimo choroby płuc moje zdrowie jest w dobrym stanie. :)

: Nie szkaluj ludzi, ktorych nie mamy szansy wysluchac.

Nie pisz prawdy, bo ta prawda (jak mówi przysłowie) kole w oczy? :)
Dlaczego nie masz szansy? JPII zmarł, ale ponoć przemawia cudami,
Rabiczko zmarł, ale inni żyją. :) Nie każdy spalił się w wiadomym
autokarze, Kopania żyje, żyje inna częć profesury białostockiej
i żyją duchowni duszpasterstwa akademickiego w Białymstoku. :)

: Znajdz sobie grupe samopomocy skrzywdzonych przez
: pracodawce. Moze byli pracownicy Biedronki Ci pomoga.

Może. :) Ale ja -- nie szukam pomocy. :) I tym różnię się
od Kopaniów (w mojej obecności żebrał kilkakrotnie) i od Konkoli. :)

-=-

Wiosną przyszłego roku mam dostać trochę ;) szmalu -- dbam
więc o to, aby mi nie zabrali go tacy, jak Ty. :) Im więcej
ludzi mnie obrazi, odeśle do Biedronkowców, do innej roboty,
nazwie nieprzystosowanym do życia w grupie, tym lepiej. :)

-=-

Dlaczego o tym piszę teraz, a nie za pół roku?

0. Ty nie uwierzysz w to, że dostanę. :)
1. Konkole trzymają rękę na pulsie. :)
   (nie zdradzam więc tajemnic)

Praca na uczelni miała dać mi środowisko w którym kiedyś żyłem.
Potrzebowałem tego, albowiem toczyłem (pod górkę?) wojnę z rodziną.
(a chwile wytchnienia były potrzebne) Teraz nie jest mi to potrzebne.
Wojnę albowiem wygrałem. :) Pensja na uczelni jest raczej :) niska. :)

Innym powodem było poszukanie sobie panienki, ale przy tej
nienawiści Łazewskich taka praca niczego by mi nie dała.


-=-

To, co miałem uzyskać pracą na uczelni, uzyskałem inaczej.
Teraz w interesie uczelni leży zatrudnienie mnie, a ja przypominam
profesurze, jak to było, i dlaczego nie wykazuję zbytniej ochoty do
współpracy w (jak to określiłeś) grupie. :)

--
   .`'.-.         ._.                           .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    eneuel@@gmail.com    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....

23 Data: Grudzien 21 2009 18:43:46
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Andrzej Libiszewski 

W dniu 2009-12-21 18:15, Eneuel Leszek Ciszewski pisze:
/.../

Czy możesz uprzejmie sp... z tymi narzekaniami stąd?


--
Andrzej Libiszewski; JID: andrea/at/jabster.pl, GG: 5289118
"I must rule with eye and claw — as the hawk among lesser birds."

24 Data: Grudzien 21 2009 19:23:40
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Andrzej Libiszewski"

Czy możesz uprzejmie sp... z tymi narzekaniami stąd?

A możesz rozwinąć swój skrót? :) Służba Polsce?

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

25 Data: Grudzien 21 2009 19:37:29
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Andrzej Libiszewski 

W dniu 2009-12-21 19:23, Eneuel Leszek Ciszewski pisze:


"Andrzej Libiszewski"
Czy możesz uprzejmie sp... z tymi narzekaniami stąd?

A możesz rozwinąć swój skrót? :) Służba Polsce?


Nie, nie mogę. Domyśl, się, podobno uczony jesteś...

--
Andrzej Libiszewski; JID: andrea/at/jabster.pl, GG: 5289118
"I must rule with eye and claw — as the hawk among lesser birds."

26 Data: Grudzien 22 2009 00:37:10
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Andrzej Libiszewski"

Czy możesz uprzejmie sp... z tymi narzekaniami stąd?

A możesz rozwinąć swój skrót? :) Służba Polsce?

Nie, nie mogę. Domyśl, się, podobno uczony jesteś...

Nie jestem poliglotą -- nie znam Twego języka. :)
Służba Polsce odpada -- ma być czasownik...
Jakoś tak bezmyślnie napisałem...
Spocić się?... Nie mam pojęcia...
Pocę się coraz mniej...

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

27 Data: Grudzien 21 2009 19:06:48
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: adam 

Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski" napisał
[...]

Może. :) Ale ja -- nie szukam pomocy. :) I tym różnię się
od Kopaniów (w mojej obecności żebrał kilkakrotnie) i od Konkoli. :)

To po diabła w kółko skamlesz ?
Jak ktoś czyta to już zna cały personel skądś tam plus większoć Twoich chorób (te o których piszesz i te, które wychodzą same między wierszami) plus perturbacje łóżkowe z jakimiś babciami czy jakimiś innymi.
I kogo to interesuje ?

adam

28 Data: Grudzien 21 2009 19:25:43
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"adam"

Może. :) Ale ja -- nie szukam pomocy. :) I tym różnię się
od Kopaniów (w mojej obecności żebrał kilkakrotnie) i od Konkoli. :)

To po diabła w kółko skamlesz ?

A skamlę? Skamle Konkol. :) Nie ja. :) Ja mam pieniądze. :) Nawet w nadmiarze. :)

Jak ktoś czyta to już zna cały personel skądś tam plus większość Twoich chorób (te o których piszesz i te, które wychodzą same między wierszami) plus perturbacje łóżkowe z jakimiś babciami czy jakimiś innymi.
I kogo to interesuje ?

Tych, którzy czytają? :) I te (Stalenczykowe) babcie?

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

29 Data: Grudzien 22 2009 00:14:13
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: adam 

Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski" napisał

Może. :) Ale ja -- nie szukam pomocy. :) I tym różnię się
od Kopaniów (w mojej obecności żebrał kilkakrotnie) i od Konkoli. :)

To po diabła w kółko skamlesz ?

A skamlę? Skamle Konkol. :) Nie ja. :) Ja mam pieniądze. :) Nawet w nadmiarze. :)

A to ja już nie wiem.
Widać zbyt po łebkach czytuję bo zdawało mi się, że tu jakas bidna, schorowana, molestowana ofiara spisku lokalnej oligarchii sterowanej mackami z Watykanu...

Jak ktoś czyta to już zna cały personel skądś tam plus większość Twoich chorób (te o których piszesz i te, które wychodzą same między wierszami) plus perturbacje łóżkowe z jakimiś babciami czy jakimiś innymi.
I kogo to interesuje ?

Tych, którzy czytają? :) I te (Stalenczykowe) babcie?

Tyle, że to zainteresowanie niekoniecznie musi być takim zainteresowaniem na jakim mogło by Ci zależeć.
Mnie na ten przykład interesuje zjawisko eskalacji - takie jak np. przy flejmach. Patrzysz - zaczyna się kłótnia. Wracasz za tydzień latają ch**e i k***y.
To jest czasem dośc zabawne.
Tu jest oczywiscie nieco inaczej - zaczęlo sie od aluzji, jeszcze chwila i będzie można z tego poskładać do kupy kompletna historię. Włącznie z danymi teleadresowymi.

adam

30 Data: Grudzien 22 2009 00:47:41
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"adam"

A skamlę? Skamle Konkol. :) Nie ja. :) Ja mam pieniądze. :) Nawet w nadmiarze. :)

Mój problem to żebracy proszący o dofinansowanie ich ,,inwestycji''. :)
Inny mój problem to zdrowie marnowane przez Ozorowskich. :)
A jeszcze innym to brak rodziny -- Ozorowscy nienawidzą rodzin. :)

A to ja już nie wiem.
Widać zbyt po łebkach czytuję bo zdawało mi się, że tu jakas bidna, schorowana, molestowana ofiara spisku lokalnej oligarchii sterowanej mackami z Watykanu...

Watykan mi sprzyja. :) Od samego początku swego pontyfikatu Benedykt XVI
bierze mnie w obronę, choć były dwa (IMO niepotrzebne, choć zawinione
przeze mnie -- widać jestem głupszy od Benedykta XVI) incydenty. :)
Te dwa wydarzenia podziałały jak szczepionka -- uodporniły. :)

Jak ktoś czyta to już zna cały personel skądś tam plus większość Twoich chorób (te o których piszesz i te, które wychodzą same między wierszami) plus perturbacje łóżkowe z jakimiś babciami czy jakimiś innymi.
I kogo to interesuje ?

Tych, którzy czytają? :) I te (Stalenczykowe) babcie?

Tyle, że to zainteresowanie niekoniecznie musi być takim zainteresowaniem na jakim mogło by Ci zależeć.

Bo tu nie ma przymusu? :)

Mnie na ten przykład interesuje zjawisko eskalacji - takie jak np. przy flejmach. Patrzysz - zaczyna się kłótnia. Wracasz za tydzień latają ch**e i k***y.

I co -- nie mają licencji pilotów, a jednak latają? :)
Ja bym polatał -- helikopterem. Może kiedyś odzyskam
swój świat :) i zasiądę za sterami... :) Jak to ktoś
w żartach zauważył -- może nie być uzbrojona. :)
(Cobra)

To jest czasem dość zabawne.

Latanie? Tak!!! Jak jazda po ogromnym polu, ale w każdym kierunku.
Oczywiście nie do końca -- są liczne ograniczenia, ale jednak to
nie to samo, co jazda samochodem czy nawet motocyklem! Trzeba
pochylać się, wisieć w/na powietrzu (a te bywa kapryśne) i raczej
nie należy liczyć na to, że gdzieś w powietrzu jest stacja benzynowa. ;)

Tu jest oczywiscie nieco inaczej - zaczęlo sie od aluzji, jeszcze chwila i będzie można z tego poskładać do kupy kompletna historię. Włącznie z danymi teleadresowymi.

Teleadresacja? Zdalna adresacja? :)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

31 Data: Grudzien 22 2009 12:02:36
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: maek augustynski 


> Tych, którzy czytają? :) I te (Stalenczykowe) babcie?

Tyle, że to zainteresowanie niekoniecznie musi być takim zainteresowaniem na
jakim mogło by Ci zależeć.
Mnie na ten przykład interesuje zjawisko eskalacji - takie jak np. przy
flejmach. Patrzysz - zaczyna się kłótnia. Wracasz za tydzień latają ch**e i
k***y.
To jest czasem dośc zabawne.
Tu jest oczywiscie nieco inaczej - zaczęlo sie od aluzji, jeszcze chwila i
będzie można z tego poskładać do kupy kompletna historię. Włącznie z danymi
teleadresowymi.

:) dobre!
Ja od razu jak przeczytałem wypowiedź eneuela (nie pamiętam kiedy to było)
miałem wrażenie, że to jakiś performance. I w zasadzie do dzisiaj tak to
traktuję. Jedno z lepszych wydarzeń kultualnych w tym miejscu. No i wszyscy
dyskutujący wychodzą w gruncie rzeczy na bałwanów:) bez urazy. Nieźle zakręcił
ten euenuel:)
marek

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

32 Data: Grudzien 22 2009 12:20:47
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: de Fresz 

On 2009-12-22 12:02:36 +0100, "maek augustynski"  said:

Ja od razu jak przeczytałem wypowiedź eneuela (nie pamiętam kiedy to było)
miałem wrażenie, że to jakiś performance. I w zasadzie do dzisiaj tak to
traktuję. Jedno z lepszych wydarzeń kultualnych w tym miejscu.

A to już trzeba być wyjątkowym koneserem tzw. sztuki współczesnej. Ja np. będąc najwidoczniej prostakiem w tym względzie, po pierwszej wymianie zdań wrzuciłem gościa do KF, mimo że z zasady nie używam tego ustrojstwa prawie wcale. Po prostu nie zniosłem tego grafomańskiego bełkotu i odporności na logikę. Dla jednych artystyczny performens, dla drugich pseudointelektualne wyżyny nonsensu. Ale to fajnie że mamy wolność oceniania, jeszcze można toczyć długie dyskusje na temat różnic poglądów. Tylko czy aby na pewno to odpowiednie miejsce do rozmów na akurat TEN temat?


--
Pozdrawiam
de Fresz

33 Data: Grudzien 22 2009 12:57:59
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: adam 

Użytkownik "de Fresz" napisał

Ja od razu jak przeczytałem wypowiedź eneuela (nie pamiętam kiedy to było)
miałem wrażenie, że to jakiś performance. I w zasadzie do dzisiaj tak to
traktuję. Jedno z lepszych wydarzeń kultualnych w tym miejscu.

A to już trzeba być wyjątkowym koneserem tzw. sztuki współczesnej. Ja np. będąc najwidoczniej prostakiem w tym względzie, po pierwszej wymianie zdań wrzuciłem gościa do KF, mimo że z zasady nie używam tego ustrojstwa prawie wcale. Po prostu nie zniosłem tego grafomańskiego bełkotu i odporności na logikę. Dla jednych artystyczny performens, dla drugich pseudointelektualne wyżyny nonsensu. Ale to fajnie że mamy wolność oceniania, jeszcze można toczyć długie dyskusje na temat różnic poglądów. Tylko czy aby na pewno to odpowiednie miejsce do rozmów na akurat TEN temat?

Zgodnie z niepisaną praktyką usenetu każde miejsce jest dobre do dyskusji na każdy temat.
Jak w maglu ; )))

adam

34 Data: Grudzien 22 2009 12:58:23
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: marek augustynski 


> Ja od razu jak przeczytałem wypowiedź eneuela (nie pamiętam kiedy to było)
> miałem wrażenie, że to jakiś performance. I w zasadzie do dzisiaj tak to
> traktuję. Jedno z lepszych wydarzeń kultualnych w tym miejscu.

A to już trzeba być wyjątkowym koneserem tzw. sztuki współczesnej. Ja
np. będąc najwidoczniej prostakiem w tym względzie, po pierwszej
wymianie zdań wrzuciłem gościa do KF, mimo że z zasady nie używam tego
ustrojstwa prawie wcale. Po prostu nie zniosłem tego grafomańskiego
bełkotu i odporności na logikę. Dla jednych artystyczny performens, dla
drugich pseudointelektualne wyżyny nonsensu. Ale to fajnie że mamy
wolność oceniania, jeszcze można toczyć długie dyskusje na temat różnic
poglądów.

E tam koneserem. Facet pisze wynurzenia a ludzie o dziwo z nim rozmawiają. Nie
mówię że to coś złego, taka rozmowa, tylko niektórzy się na serio angażują.
Jestem daleki od oceniania stanu psychicznego bo uważam, że klasyfikacja
normalny, nienormalny jest ostro naciągana. Patrzę na to z dystansem.
Całościowo obraz dyskusji świata z eueuelem wydaje mi się pewnym kawałem i to
świat staje się tutaj obiektem kpiny.
W ogóle takie jednostki, które w potocznym mniemaniu określane są jako
indywidua lub w ogólnym odczuciu coś z nimi nie tak są interesujące i bardziej
kształcą społeczeństwo niż ułożony mędrzec. Taki Kokos np:) Mówi wprost
pomódlcie się o talent. I ma rację, jakkolwiek by na to nie popatrzeć. Jednym
zdaniem kasuje całą "mądrą dysputę". Uważam że to jest piękne i tacy ludzie
stanowią atentyczną wartość, niezależnie od ich wiedzy czy doświadczenia.


Tylko czy aby na pewno to odpowiednie miejsce do rozmów na
akurat TEN temat?

No wiesz, to miejse w ogóle nie rozmawia na temat. Bo tematem jest tu
fotografia i zainteresowanie nią powinno stanowić główny temat. Nie chodzi mi
nawet o nie prowadzenie dyskusji na tematy techniczne, z pewnością jest to
przydatne. Tylko żeby coś z tego wynikało. A tu nic nie wynika. Grupa osób
siedzi i gada od 10 lat o tym samym a ich poziom fotogaficzny jest ciągle taki
sam i wynika w prostej lini z możliwości pojawiających się na rynku. To
wszystko.

marek

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

35 Data: Grudzien 22 2009 12:57:58
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: adam 

Użytkownik "maek augustynski" napisał

> Tych, którzy czytają? :) I te (Stalenczykowe) babcie?

Tyle, że to zainteresowanie niekoniecznie musi być takim zainteresowaniem na
jakim mogło by Ci zależeć.
Mnie na ten przykład interesuje zjawisko eskalacji - takie jak np. przy
flejmach. Patrzysz - zaczyna się kłótnia. Wracasz za tydzień latają ch**e i
k***y.
To jest czasem dośc zabawne.
Tu jest oczywiscie nieco inaczej - zaczęlo sie od aluzji, jeszcze chwila i
będzie można z tego poskładać do kupy kompletna historię. Włącznie z danymi
teleadresowymi.

:) dobre!
Ja od razu jak przeczytałem wypowiedź eneuela (nie pamiętam kiedy to było)
miałem wrażenie, że to jakiś performance. I w zasadzie do dzisiaj tak to
traktuję. Jedno z lepszych wydarzeń kultualnych w tym miejscu. No i wszyscy
dyskutujący wychodzą w gruncie rzeczy na bałwanów:) bez urazy. Nieźle zakręcił
ten euenuel:)

Wdepnij na jego stronę to dopiero osłupiejesz ; )

adam

36 Data: Grudzien 22 2009 13:05:02
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: marek augustynski 


Wdepnij na jego stronę to dopiero osłupiejesz ; )

Kurde, muszę to zobaczyć! Masz adres, nie mogę trafić?

marek

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

37 Data: Grudzien 22 2009 13:14:26
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: adam 

Użytkownik "marek augustynski" napisał

Wdepnij na jego stronę to dopiero osłupiejesz ; )

Kurde, muszę to zobaczyć! Masz adres, nie mogę trafić?

Dobra, ale robisz to na własną odpowiedzialność. Ewentualny uszczerbek na zdrowiu reklamuj u autora ; )
http://www.leszekc.w.tkb.pl/

adam

38 Data: Grudzien 22 2009 13:38:25
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: bofh@nano.pl 

adam wrote:

Użytkownik "marek augustynski" napisał
Wdepnij na jego stronę to dopiero osłupiejesz ; )

Kurde, muszę to zobaczyć! Masz adres, nie mogę trafić?

Dobra, ale robisz to na własną odpowiedzialność. Ewentualny uszczerbek
na zdrowiu reklamuj u autora ; )
http://www.leszekc.w.tkb.pl/


ale o so chodziiiii?


wer

39 Data: Grudzien 22 2009 13:44:10
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: adam 

Użytkownik <bofh> napisał

Wdepnij na jego stronę to dopiero osłupiejesz ; )

Kurde, muszę to zobaczyć! Masz adres, nie mogę trafić?

Dobra, ale robisz to na własną odpowiedzialność. Ewentualny uszczerbek
na zdrowiu reklamuj u autora ; )
http://www.leszekc.w.tkb.pl/

ale o so chodziiiii?

Dokładnie !
: )

adam

40 Data: Grudzien 22 2009 13:50:28
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: marek augustynski 


>>> Kurde, muszę to zobaczyć! Masz adres, nie mogę trafić?
>>
>> Dobra, ale robisz to na własną odpowiedzialność. Ewentualny uszczerbek
>> na zdrowiu reklamuj u autora ; )
>> http://www.leszekc.w.tkb.pl/
>
> ale o so chodziiiii?

Dokładnie !
: )

Widzieliście "K-pax"?

marek


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

41 Data: Grudzien 22 2009 04:59:58
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Korban 

On 22 Gru, 13:50, "marek augustynski"
wrote:

> >>> Kurde, musz to zobaczy ! Masz adres, nie mog trafi ?

> >> Dobra, ale robisz to na w asn odpowiedzialno . Ewentualny uszczerbek
> >> na zdrowiu reklamuj u autora ; )
> >>http://www.leszekc.w.tkb.pl/

> > ale o so chodziiiii?

> Dok adnie !
> : )

Widzieli cie "K-pax"?

Widziałem, ale przy tych wynurzeniach postać grana przez Kevina
Spacey'a, to zupełnie normalny gość :).

Mirek

42 Data: Grudzien 22 2009 14:11:11
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: marek augustynski 

On 22 Gru, 13:50, "marek augustynski"
wrote:
> > >>> Kurde, musz to zobaczy ! Masz adres, nie mog trafi ?
>
> > >> Dobra, ale robisz to na w asn odpowiedzialno . Ewentualny uszczerbek
> > >> na zdrowiu reklamuj u autora ; )
> > >>http://www.leszekc.w.tkb.pl/
>
> > > ale o so chodziiiii?
>
> > Dok adnie !
> > : )
>
> Widzieli cie "K-pax"?
>
Widziałem, ale przy tych wynurzeniach postać grana przez Kevina
Spacey'a, to zupełnie normalny gość :).

Tylko dlatego, że nie wraca do wydarzeń z życia przed tragedią. Zablokował
tamten okres. Eneuel swoją traumę pamięta i o niej mówi. W rozumieniu
społecznym i psychiatrycznym powinien być więc bliżej normy niż Prot. Nie
dzieje się tak jednak do końca gdyż jest męczący. A ludzie nie lubią jak się
im zawraca tyłek.

marek

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

43 Data: Grudzien 22 2009 05:29:02
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Korban 

On 22 Gru, 14:11, "marek augustynski"
wrote:


> > Widzieli cie "K-pax"?

> Widzia em, ale przy tych wynurzeniach posta grana przez Kevina
> Spacey'a, to zupe nie normalny go :).

Tylko dlatego, e nie wraca do wydarze z ycia przed tragedi . Zablokowa
tamten okres. Eneuel swoj traum pami ta i o niej m wi. W rozumieniu
spo ecznym i psychiatrycznym powinien by wi c bli ej normy ni Prot. Nie
dzieje si tak jednak do ko ca gdy jest m cz cy. A ludzie nie lubi jak si
im zawraca ty ek.

Nie znam człowieka i jego historii. Nie powinienem go oceniać, ale
sposób w jaki on pisze jest, jakby to ująć, bardzo
nieprzyjemny.Ogromne pokłady, delikatnie mówiąc, niechęci do pewnych
ludzi (to już o tekstach tu na forum). Takie pisanie raczej nie
przysparza sympatii wśród ludzi (wg mnie to użalanie się nad sobą).

Mirek

44 Data: Grudzien 22 2009 14:59:33
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Korban" : Nie znam człowieka i jego historii. Nie powinienem go oceniać, ale
: sposób w jaki on pisze jest, jakby to ująć, bardzo
: nieprzyjemny.Ogromne pokłady, delikatnie mówiąc, niechęci do pewnych
: ludzi (to już o tekstach tu na forum). Takie pisanie raczej nie

Do ludzi -- Rydzyka, Makulskiego, Butwiłowskiego, Ozorowskiego, Glempa, Kopani...
Do ludzi, którym płaciłem i dla których pracowałem z poświeceniem, gdy miałem
siły do pracy, a którzy uznali, że powinienem lizać (i to dosłownie) cipkę
starej kobiecie -- Łucji Stalenczyk, rzymskokatolickiej teolog. :)

: przysparza sympatii wśród ludzi (wg mnie to użalanie się nad sobą).

Nie szukam sympatii u głupców. Sympatii ludzi mądrych mi wystarczy w zupełności.
Notabene... Ci mądrzy ostrzegają mnie, że jeśli będę zyskiwał sobie sympatię
głupoli, stracę sympatię mądrych. :) W moim wiec interesie leży tracenie
sympatii głupców. :)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

45 Data: Grudzien 22 2009 06:11:27
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Korban 

On 22 Gru, 14:59, "Eneuel Leszek Ciszewski"
 wrote:

"Korban"

: Nie znam człowieka i jego historii. Nie powinienem go oceniać, ale
: sposób w jaki on pisze jest, jakby to ująć, bardzo
: nieprzyjemny.Ogromne pokłady, delikatnie mówiąc, niechęci do pewnych
: ludzi (to już o tekstach tu na forum). Takie pisanie raczej nie

Do ludzi -- Rydzyka, Makulskiego, Butwiłowskiego, Ozorowskiego, Glempa, Kopani...
Do ludzi, którym płaciłem i dla których pracowałem z poświeceniem, gdy miałem
siły do pracy, a którzy uznali, że powinienem lizać (i to dosłownie) cipkę
starej kobiecie -- Łucji Stalenczyk, rzymskokatolickiej teolog. :)

: przysparza sympatii wśród ludzi (wg mnie to użalanie się nad sobą).

Nie szukam sympatii u głupców. Sympatii ludzi mądrych mi wystarczy w zupełności.
Notabene... Ci mądrzy ostrzegają mnie, że jeśli będę zyskiwał sobie sympatię
głupoli, stracę sympatię mądrych. :) W moim wiec interesie leży tracenie
sympatii głupców. :)

Jakże łatwo być mędrcem, gdy wokół widzi się samych głupców :D

Dla mnie EOT

Mirek

46 Data: Grudzien 23 2009 04:58:23
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Korban" : Jakże łatwo być mędrcem, gdy wokół widzi się samych głupców :D

Ja, póki miałem siły (odebrane mi głownie przez brak wentylacji w mieszkaniu)
i zdrowie, nie żebrałem. Nie miałem też niesłusznych długów -- ani finansowych
ani wdzięczności. Za wszystko płaciłem. Nawet teraz, choć nie płacę za swoją
WWW ani grosza, to jednak płacę. :) Za dostęp do netu nie płacę, ale i nie żebrzę. :)

Rydzyk [także] za moje pieniądze budował cywilizację życia, ale gdy byłem bez
pracy, gdy głodowałem, nie zatrudnił mnie w swojej szkole, choć jestem weteranem,
jeśli chodzi o taka pracę. :) W roku 2001, gdy zaczęła się moja wojna o moje istnienie,
miałem raptem 34 lata. Dla Rydzyka byłem już złomem, śmieciem, martwym trupem...

Może i jestem głupcem, skoro płaciłem na taką cywilizację takiego życia.
Dziś wolałbym umrzeć, niż płacić Rydzykowi czy Ozorowskim.

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

47 Data: Grudzien 23 2009 16:53:04
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: adam 

Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski" napisał

: Jakże łatwo być mędrcem, gdy wokół widzi się samych głupców :D

Ja, póki miałem siły (odebrane mi głownie przez brak wentylacji w mieszkaniu)
i zdrowie, nie żebrałem. Nie miałem też niesłusznych długów -- ani finansowych
ani wdzięczności. Za wszystko płaciłem. Nawet teraz, choć nie płacę za swoją
WWW ani grosza, to jednak płacę. :) Za dostęp do netu nie płacę, ale i nie żebrzę. :)

Tym to bym się akurat nie chwalił...

Rydzyk [także] za moje pieniądze budował cywilizację życia, ale gdy byłem bez
pracy, gdy głodowałem, nie zatrudnił mnie w swojej szkole, choć jestem weteranem,
jeśli chodzi o taka pracę. :) W roku 2001, gdy zaczęła się moja wojna o moje istnienie,
miałem raptem 34 lata. Dla Rydzyka byłem już złomem, śmieciem, martwym trupem...

Może i jestem głupcem, skoro płaciłem na taką cywilizację takiego życia.
Dziś wolałbym umrzeć, niż płacić Rydzykowi czy Ozorowskim.

Jak to takie łobuzy to po co się z nimi zadawałeś ?
Miałeś nadzieję, że się "podczepisz" i Tobie będą łosie płacić ?

adam

48 Data: Grudzien 23 2009 18:51:01
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"adam"

Jak to takie łobuzy to po co się z nimi zadawałeś ?
Miałeś nadzieję, że się "podczepisz" i Tobie będą łosie płacić ?

Łoś to Ty jesteś. Oni też. :)
Tobie wydaje się, że chciałem się podczepić (a ja chciałem, aby mnie
nie dobijali tak skutecznie -- trochę zniszczeń nie wadzi) a inni płacili,
aby coś z tego mieć. :) Zaś Rydzyki uważały, że płacę, bo muszę płacić. :)

Trudno pojąć, że można po prostu podzielić się tym, co się ma z tymi,
którzy sami nie potrafią zarabiać?

Trudno. Ale ja o tym trudzie dowiedziałem się zbyt późno.
Infantylność zarzucano mi od lat -- wierzyłem w Boga, w dobroć, w prawdę,
w miłosierdzie... W to wszystko, co nie ma w Polsce żadnej wartości. :)

Teraz, gdy słyszę 'miłosierdzie' -- uciekam.

Teraz już wiem o tym, że pokój to efekt równowagi sił i równowagi strachu.

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

49 Data: Grudzien 22 2009 14:46:00
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: adam 

Użytkownik "marek augustynski" napisał

> > >>> Kurde, musz to zobaczy ! Masz adres, nie mog trafi ?
>
> > >> Dobra, ale robisz to na w asn odpowiedzialno . Ewentualny > > >> uszczerbek
> > >> na zdrowiu reklamuj u autora ; )
> > >>http://www.leszekc.w.tkb.pl/
>
> > > ale o so chodziiiii?
>
> > Dok adnie !
> > : )
>
> Widzieli cie "K-pax"?
>
Widziałem, ale przy tych wynurzeniach postać grana przez Kevina
Spacey'a, to zupełnie normalny gość :).

Tylko dlatego, że nie wraca do wydarzeń z życia przed tragedią. Zablokował
tamten okres. Eneuel swoją traumę pamięta i o niej mówi. W rozumieniu
społecznym i psychiatrycznym powinien być więc bliżej normy niż Prot. Nie
dzieje się tak jednak do końca gdyż jest męczący. A ludzie nie lubią jak się
im zawraca tyłek.

Bo może on się zaplątał w czasie jak Cole w 12 Monkeys ; )
Po paru podróżach  każdemu może odbić.
Albo to typ stacjonarny -  Jeffrey Goines : )))))
"You`re insane - No, I`m not"

adam

50 Data: Grudzien 22 2009 15:25:50
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: maek augustynski 

Użytkownik "marek augustynski" napisał
>> > > >>> Kurde, musz to zobaczy ! Masz adres, nie mog trafi ?
>> >
>> > > >> Dobra, ale robisz to na w asn odpowiedzialno . Ewentualny
>> > > >> uszczerbek
>> > > >> na zdrowiu reklamuj u autora ; )
>> > > >>http://www.leszekc.w.tkb.pl/
>> >
>> > > > ale o so chodziiiii?
>> >
>> > > Dok adnie !
>> > > : )
>> >
>> > Widzieli cie "K-pax"?
>> >
>> Widziałem, ale przy tych wynurzeniach postać grana przez Kevina
>> Spacey'a, to zupełnie normalny gość :).
>
> Tylko dlatego, że nie wraca do wydarzeń z życia przed tragedią. Zablokował
> tamten okres. Eneuel swoją traumę pamięta i o niej mówi. W rozumieniu
> społecznym i psychiatrycznym powinien być więc bliżej normy niż Prot. Nie
> dzieje się tak jednak do końca gdyż jest męczący. A ludzie nie lubią jak
> się
> im zawraca tyłek.

Bo może on się zaplątał w czasie jak Cole w 12 Monkeys ; )
Po paru podróżach  każdemu może odbić.
Albo to typ stacjonarny -  Jeffrey Goines : )))))
"You`re insane - No, I`m not"

Szkoda, że odchodzi od stylu ze strony. Tam pisze naprawdę nieźle. Trcohę
jakbyś wymieszał Joyce z Andersenem:)

marek

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

51 Data: Grudzien 23 2009 00:22:13
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: adam 

Użytkownik "maek augustynski" napisał

Bo może on się zaplątał w czasie jak Cole w 12 Monkeys ; )
Po paru podróżach każdemu może odbić.
Albo to typ stacjonarny - Jeffrey Goines : )))))
"You`re insane - No, I`m not"

Szkoda, że odchodzi od stylu ze strony. Tam pisze naprawdę nieźle. Trcohę
jakbyś wymieszał Joyce z Andersenem:)

Kac murowany.

adam

52 Data: Grudzien 22 2009 13:53:10
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: John Smith 

 napisał(a):

adam wrote:
Użytkownik "marek augustynski" napisał
Wdepnij na jego stronę to dopiero osłupiejesz ; )
Kurde, muszę to zobaczyć! Masz adres, nie mogę trafić?
Dobra, ale robisz to na własną odpowiedzialność. Ewentualny uszczerbek
na zdrowiu reklamuj u autora ; )
http://www.leszekc.w.tkb.pl/

ale o so chodziiiii?

Może o internetoholizm.

--
Mirek

53 Data: Grudzien 22 2009 15:50:22
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Janko Muzykant 

adam pisze:

Dobra, ale robisz to na własną odpowiedzialność. Ewentualny uszczerbek na zdrowiu reklamuj u autora ; )
http://www.leszekc.w.tkb.pl/

Fajne to :)

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/jestem wariat na motorze, najszybszy we wsi!/

54 Data: Grudzien 22 2009 15:00:19
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"maek augustynski"

:) dobre!
Ja od razu jak przeczytałem wypowiedź eneuela (nie pamiętam kiedy to było)
miałem wrażenie, że to jakiś performance. I w zasadzie do dzisiaj tak to
traktuję. Jedno z lepszych wydarzeń kultualnych w tym miejscu. No i wszyscy
dyskutujący wychodzą w gruncie rzeczy na bałwanów:) bez urazy. Nieźle zakręcił
ten euenuel:)
marek

Nie pamiętasz kiedy, nie podajesz co -- nawet swego imienia nie potrafisz
napisać poprawnie.

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

55 Data: Grudzien 22 2009 15:18:11
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: marek augustynski 


> :) dobre!
> Ja od razu jak przeczytałem wypowiedź eneuela (nie pamiętam kiedy to było)
> miałem wrażenie, że to jakiś performance. I w zasadzie do dzisiaj tak to
> traktuję. Jedno z lepszych wydarzeń kultualnych w tym miejscu. No i wszyscy
> dyskutujący wychodzą w gruncie rzeczy na bałwanów:) bez urazy. Nieźle
zakręcił
> ten euenuel:)
> marek

Nie pamiętasz kiedy, nie podajesz co -- nawet swego imienia nie potrafisz
napisać poprawnie.

No tak jak piszesz. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
Zrozum mnie jednak. Mnie interesuje pewien wyraz twórczy i czego się nie
dotknę, w sensie na co nie spojrzę, traktuję w ten sposób. Taka jest moja
natura. Dla mnie Twoja osoba jest interesująca z tego względu. Nie interesuje
mnie wielowątkowość Twoich doświadczeń tylko samo ich sedno, geneza, którą
mógłbyś pewnie zawrzeć w dwóch zdaniach. Intersuje mnie również przekaz Twojej
osoby dla świata zewnętrznego. Wolałbym co prawda aby ten przekaz odrzeć z
niekoniecznego pierza ale pewnie z jakichś przyczyn nie jesteś w stanie tego
zrobić.

marek

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

56 Data: Grudzien 23 2009 05:00:24
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"marek augustynski"

No tak jak piszesz. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
Zrozum mnie jednak. Mnie interesuje pewien wyraz twórczy i czego się nie

I źle napisane imię jest wyrazem twórczym? U mnie to nazywane jest błędem.

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

57 Data: Grudzien 23 2009 17:30:06
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: marek augustynski 

> No tak jak piszesz. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
> Zrozum mnie jednak. Mnie interesuje pewien wyraz twórczy i czego się nie

I źle napisane imię jest wyrazem twórczym?

Mogłoby pewnie być, ale w tym wypadku nie jest.

U mnie to nazywane jest błędem.

U mnie nie zawsze:) Ale przyznaję. W tym konkretnym wypadku było to bezmyślne.

Może jednak zdradzisz rąbek tajemnicy? Tekst na Twojej stronie mnie
interesuje. Ta opowieść o Księżniczce, Arkedocji i Pueruani. Rozumiem jej
wymowę jednak dlaczego tak się stało. Bez owijania w bawełnę i bez księdza
Rydzyka.

marek



--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

58 Data: Grudzien 23 2009 19:34:08
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"marek augustynski"

Może jednak zdradzisz rąbek tajemnicy? Tekst na Twojej stronie mnie
interesuje. Ta opowieść o Księżniczce, Arkedocji i Pueruani. Rozumiem jej
wymowę jednak dlaczego tak się stało. Bez owijania w bawełnę i bez księdza
Rydzyka.

Królewnie. Nawet nie potrafisz czytać -- jak mam pisać do tych, którzy
nie potrafią czytać prostych testów? Pisałem to językiem prostym, ale
jednak zbyt skomplikowanym jak dla Polaków.

Lektura innego wątku tej grupy uczy -- udajecie mądrych będąc głupcami. :)

  "John Smith"  <-- choćby to

Królewna poczuła się bogatą i pogardziła mną. :)
(jest mi to na rękę, ale akurat wcale tego nie pragnąłem)
Ja zaś, tłukąc się w jej obronie, ocaliłem swoje życie i zaprzyjaźniłem
z ludźmi, którzy zechcieli udzielić mi (a później i jej) pomocy, najwyraźniej
nie biorąc do głowy bożejwoli wymadlanej przez duchownych. Poznałem też
bezwzględność duchownych i na zawsze zrezygnowałem ze współpracy z nimi.
Marta była dla mnie zbyt cenna, abym mógł tak po prostu przejść obok
tego, co się stało.

Iszkowszczyzna? Mogłem ziścić marzenia Iszkowskiego i zająć jakieś 10 do 12 procent
tego kraju pod własne sieci komputerowe, które by przypadły w udziale ludziom, których
nazywałem Pająkami. :) Mnie podcięto nogi, Iszkowszczyzna mnie olała, sądząc,iż nie
wrócę do życia, więc i ja olałem Iszkowskiego. :) I nie ma od tego odwrotu. :)

-=-

Powiedz jednak -- jaki sens ma moje pisanie, gdy nie istnieje prawda?
Gdy prawdą jest to, co uznaje Ozorowski? Ja piszę, Ty nie wiesz, czy
ja piszę prawdę? Ty nawet nie chcesz tego wiedzieć. Ty nawet tego nie
zakładasz, że istnieje coś takiego jak [obiektywna] prawda. :)

-=-

Chciałem pisać, zacząłem z rozmachem, ale zauważyłem (zbyt późno) że ludzi
nie interesuje prawda. Ich interesuje kołysanie, którego nie pojmują; tembr
głosu, jak się to określa. Poniższe słowa wypowiada (z charyzmą) nasz wielki
rodak ponad piętnaście minut -- ja w tym czasie zwiedzam miejscowość
Choroszcz -- białostockie wariatkowo, a głos rodaka słyszę z radia. :)

 -- człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa

Raz tak, raz nieco inaczej

 -- bez Chrystusa nie można zrozumieć człowieka

a raz jeszcze inaczej... Ale sens stale ten sam.
I tak w kółko Macieju przez kwadrans. :)

-=-

JPII napisał przemówienie (nie to powyższe) i mógł je oddać komuś do
przeczytania. Wolał jednak czytać samodzielnie -- wówczas przeziębił
się i zmarł. Wolał, albowiem, w tym przemówieniu nic nie było poza
(charyzmatycznym) głosem...

-=-

Ja chciałem wygrać, więc pisałem. Póki kołysałem czytelników, zwyciężałem.
Zechciałem jednak (z pięć lat temu) aby ruszyli rozumami i... Przegrałem. :)
Ludzie nie lubią rozumnego myślenia. Wolą kołysanie i czucie wymadlane wzajemnie. :)

Po co walczyć z deszczem? Nie łatwiej wystawić kwiaty do podlania? :)

-=-

A tym, którzy do mnie tęsknili (na przykład na uczelni), zezwalając duszpasterzom
na tłuczenie mnie powiem chyba tylko do niewidzenia. :) Zrezygnowałem z Was w 2003
roku. Mogłem powrócić, ale domagałem się szanowania mnie jako człowieka, czego nie
mogłem uzyskać. :) Skoro jestem  mniej warty od zwierzęcia, nie tęsknijcie za mną. :)

Ludwiku Dobrzyński -- nie pytaj mnie na ulicy, czy nie uważam, że marnuję się. :)
Dla tego chłamu nie warto pracować. :) To samo dotyczy innych ludzi, w tym i tych,
którzy nagle i niespodziewanie zapałali do mnie miłością w ostatnich czasach,
gasząc nieco tę miłość po tym, jak rozchorowałem się na płuca...

Przyjaciółmi moimi mogą zostać tylko ci, którzy mi nie odmówili pomocy wtedy, gdy
Kościół JPII nakazywał tłuczenie mnie, celem którego [tłuczenia] było fikcyjne
małżeństwo z dziewczyną o imieniu Sylwia. Jeśli ktoś mi nie pomógł w 2003 roku,
kiedy to głodowałem, nie pomoże nigdy, chyba że w 2003 roku mnie nie znał. :)

-=-

Tekst na stronie można uzupełnić tekstami z grupy pl.rec.ascii-art -- tam pisałem
więcej. Pisałem, siedząc na podłodze, bez mebli -- tak duszpasterze dziękowali za
składane im ofiary. Aby było jasne (bo darmozjady źle mnie czytają) nie chodziło
o to, aby owi duszpasterze mi coś dali, ale o to, aby nie zabraniali mi (,,rękami''
Jerzego Kopani -- ich człowieka) powrócenia do pracy na uczelni.

Mogli utrudniać ten powrót, ale nie z taką determinacją, nie z taką zaciętością,
nie z tą nienawiścią...

-=-

Prawda? JPII nie dożył swego święta -- pisałem o tym wielokrotnie.
Zmarł na 2 godziny i 23 minuty przed północą, czyli tyle mu brakowało do zbawienia. :)
Ja urodziłem się 23 lutego, co można udowodnić.

To prawda Boża. Ale (jak Kopania mówi) nie ma czegoś takiego, jak prawda.
Dla wielu Polaków JPII nadal żyje. :) Dla wielu jest święty (po kanonizacji)
a dla wielu Królewna jest Księżniczką. Jest Królewną -- Królem jest Bóg,
a ona jest jego córką. :) Prawdę trzeba ludziom namiętnie ;) wykładać.
Nie lubią prawdy, nie pamiętają dziś tego, co robili i mówili wczoraj...

Moment śmierci w wypadku papieży jest bardzo ważny.

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

59 Data: Grudzien 23 2009 21:07:52
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: marek augustynski 


> Może jednak zdradzisz rąbek tajemnicy? Tekst na Twojej stronie mnie
> interesuje. Ta opowieść o Księżniczce, Arkedocji i Pueruani. Rozumiem jej
> wymowę jednak dlaczego tak się stało. Bez owijania w bawełnę i bez księdza
> Rydzyka.

Królewnie. Nawet nie potrafisz czytać -- jak mam pisać do tych, którzy
nie potrafią czytać prostych testów? Pisałem to językiem prostym, ale
jednak zbyt skomplikowanym jak dla Polaków.

Lektura innego wątku tej grupy uczy -- udajecie mądrych będąc głupcami. :)

Królewna poczuła się bogatą i pogardziła mną. :)
(jest mi to na rękę, ale akurat wcale tego nie pragnąłem)
Ja zaś, tłukąc się w jej obronie, ocaliłem swoje życie i zaprzyjaźniłem
z ludźmi, którzy zechcieli udzielić mi (a później i jej) pomocy,

Marta była dla mnie zbyt cenna, abym mógł tak po prostu przejść obok
tego, co się stało.


Powiedz jednak -- jaki sens ma moje pisanie, gdy nie istnieje prawda?
Ja piszę, Ty nie wiesz, czy
ja piszę prawdę? Ty nawet nie chcesz tego wiedzieć. Ty nawet tego nie
zakładasz, że istnieje coś takiego jak [obiektywna] prawda. :)

-=-

Chciałem pisać, zacząłem z rozmachem, ale zauważyłem (zbyt późno) że ludzi
nie interesuje prawda. Ich interesuje kołysanie, którego nie pojmują; tembr
głosu, jak się to określa. Poniższe słowa wypowiada (z charyzmą) nasz wielki
rodak ponad piętnaście minut -- ja w tym czasie zwiedzam miejscowość
Choroszcz -- białostockie wariatkowo, a głos rodaka słyszę z radia. :)

 -- człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa

Raz tak, raz nieco inaczej

 -- bez Chrystusa nie można zrozumieć człowieka

a raz jeszcze inaczej... Ale sens stale ten sam.
I tak w kółko Macieju przez kwadrans. :)

-=-

JPII napisał przemówienie (nie to powyższe) i mógł je oddać komuś do
przeczytania. Wolał jednak czytać samodzielnie -- wówczas przeziębił
się i zmarł. Wolał, albowiem, w tym przemówieniu nic nie było poza
(charyzmatycznym) głosem...

-=-

Ja chciałem wygrać, więc pisałem. Póki kołysałem czytelników, zwyciężałem.
Zechciałem jednak (z pięć lat temu) aby ruszyli rozumami i... Przegrałem. :)
Ludzie nie lubią rozumnego myślenia. Wolą kołysanie i czucie wymadlane
wzajemnie. :)

Po co walczyć z deszczem? Nie łatwiej wystawić kwiaty do podlania? :)

To prawda Boża. Ale (jak Kopania mówi) nie ma czegoś takiego, jak prawda.
Dla wielu Polaków JPII nadal żyje. :) Dla wielu jest święty (po kanonizacji)
a dla wielu Królewna jest Księżniczką. Jest Królewną -- Królem jest Bóg,
a ona jest jego córką. :) Prawdę trzeba ludziom namiętnie ;) wykładać.
Nie lubią prawdy, nie pamiętają dziś tego, co robili i mówili wczoraj...



Leszku. Może już do tego dobrnąłeś ale jeśli nie to ułątwię Ci sprawę. Ja nie
jestem mądrym człowiekiem. Jestem prosty jak konstrukcja cepa. Jeśli chcesz mi
cokolwiek powiedzieć musisz porozumiewać się ze mną prostym językiem, i nie
koniecznie pisząc dużo. Tzn musisz mnie wysłuchać i odpowiedzieć na moje
prośby. Wszak to jest Twoja dewiza.
Wyrzuciłem z tekstu wszystko to co wydało mi się zbędne. Reszta niekoniecznie
mogłaby być tak długa. Uważam, że sens tego wywodu mogłbyś zawrzeć w dwuch
zdaniach. A nawet może udałoby się w jednym. Uznajmy więc, że powiedziałeś to
zdanie i ja już wiem.

marek

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

60 Data: Grudzien 23 2009 23:47:30
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"marek augustynski"

Leszku. Może już do tego dobrnąłeś ale jeśli nie to ułątwię Ci sprawę. Ja nie
jestem mądrym człowiekiem. Jestem prosty jak konstrukcja cepa. Jeśli chcesz mi
cokolwiek powiedzieć musisz porozumiewać się ze mną prostym językiem, i nie
koniecznie pisząc dużo. Tzn musisz mnie wysłuchać i odpowiedzieć na moje
prośby. Wszak to jest Twoja dewiza.
Wyrzuciłem z tekstu wszystko to co wydało mi się zbędne. Reszta niekoniecznie
mogłaby być tak długa. Uważam, że sens tego wywodu mogłbyś zawrzeć w dwuch
zdaniach. A nawet może udałoby się w jednym. Uznajmy więc, że powiedziałeś to
zdanie i ja już wiem.

Twój język jest aż za prosty -- proponuję naukę ortografii. :)
Zadaj pytanie -- zapytaj o to, czego nie pojmujesz.

Rabiczko (mój były proboszcz) roił sobie budowanie firmy, która miała wypełnić
(nie ona jedna, ale jedna z wielu) lukę po wywaleniu państwowych prezdsiębiorstw.
Był honorowym prałatem JPII i miał ambicje. JPII osobiście miał obejrzeć dokonania,
ale nie zdążył, gdyż zmarł. :) I ja jestem ofiarą tej głupoty.

Mój ojciec (współwłaściciel) mnie wywalił na tak zwany bruk po tym, gdy firma
stanęła u progu zarabiania dziennie dziesięciu tysięcy złotych. (kilku tysięcy
dolarów amerykańskich -- aby nie było pomyłki, co do wielkości rzędu; po
wszelkich odliczeniach -- głodowej :) pensji pracownikom czy ZUS/USowych)

Ojciec mścił się za lata wojny (II światowej, gdy mnie na świecie nie było)
i (idąc za radą Rabiczki) nie godził się z tym, że żyję jak Książę. Problem
w tym, że ja byłem Księciem, ale Arkedocji -- czego życzył mi między innymi
Iszkowski. :) Ale ojciec nie chciał sponsorować Kościoła, a ja -- chciałem.

Droga duchownych była prosta:

 -- rodzice wywalają mnie na bruk
 -- trochę jęczę, upadlam się, biję w piersi, staję się niewolnikiem ojca i firmy
 -- wywalam ojca (choćby i zabijam) i przejmuję firmę
 -- robię szmal, oddaję co trzeba (z wdzięczności) księżom
 -- żenię się z pewną prześliczną Sylwią (niestety łoże tak
    zwane miałem dzielić z jej ciocią)

Moja odpowiedź też była prosta:

 -- Zabierz mnie Boże z tego świata.

Bóg jednak pokazał mi dziecko spotkane nad morzem -- zapragnąłem zobaczenia
jego uśmiechu choćby raz jeszcze w swym życiu. Byłem mocny, więc widoki
wojny nie przerażały mnie. Byłem wychowankiem tego Kościoła, wojownikiem!
Dla tego uśmiechu postanowiłem żyć. Duchowni tratowali mój świat, moją
przeszłość, a ja walczyłem, wywarzając być może otwarte drzwi.

Droga wydawała się prosta. Kopania miał obowiązek przyjęcia mnie do pracy,
akurat była dobra obsada rektorska (z Niną Siemieniu i z Rogowskim byłem
na per ty) Nowowiejskiego i Gębczyńskiego znałem -- ten ostatni był mi
coś dłużny, pierwszy werbował mnie wcześniej do swej prywatnej szkoły...

Ale duchowni postawili szlaban a Kopania był zbyt silny. I rozpoczęła się wojna.
Wygrałem ją na samym początku, ale nie wykorzystałem zwycięstwa. Gdzieś około
lata br. Marta pogardziła mną.


Na uczelni w latach dziewięćdziesiątych czułem się jak w domu.
Chciałem zabrać Martę do Białegostoku, wcześniej ożenić się, aby
miała tu dobrze. Pokazać jej i uczelnię, gdzie spodziewałem się
milszego przyjęcia niż to, jakie uzyskałem, i resztę świata.


Gdy stało się jasne, że nie odzyskam uczelni, poprosiłem innych o pomoc.
I uzyskałem ją -- wiele osób chciało zabrać Martę ze wsi do miasta, aby
ją wychować na stosownym poziomie. Oczywiście potrzebna była zgoda rodziców
Marty. Mniej oczywiście -- i moja, za co wdzięczny jestem tym, którzy ją chcieli zabrać. :)

W roku 2003 straciłem wszystko i wiedziałem o tym, że nigdy nie odzyskam tego, co utraciłem.

Może kiedyś opiszę wszystko krok po kroku, z datami i opisem wydarzeń. :)
Ale w jakim celu? (; Prawda przecież nie istnieje. ;)



Ja pamiętam to wszystko, co przeżyłem i nie chcę ,,modyfikowania''.
Wole prawdę, nie bolą już mnie wspomnienia wojny z rodzicami czy
z duchownymi. Mogę to wszystko opisać w detalach -- nie zatraciłem
pamięci! Marta boli -- wyrywa się jako pięcioletnie dziecko.

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

61 Data: Grudzien 24 2009 00:39:30
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: marek augustynski 


> Leszku. Może już do tego dobrnąłeś ale jeśli nie to ułątwię Ci sprawę. Ja
nie
> jestem mądrym człowiekiem. Jestem prosty jak konstrukcja cepa. Jeśli
chcesz mi
> cokolwiek powiedzieć musisz porozumiewać się ze mną prostym językiem, i nie
> koniecznie pisząc dużo. Tzn musisz mnie wysłuchać i odpowiedzieć na moje
> prośby. Wszak to jest Twoja dewiza.
> Wyrzuciłem z tekstu wszystko to co wydało mi się zbędne. Reszta
niekoniecznie
> mogłaby być tak długa. Uważam, że sens tego wywodu mogłbyś zawrzeć w dwuch
> zdaniach. A nawet może udałoby się w jednym. Uznajmy więc, że powiedziałeś
to
> zdanie i ja już wiem.

Twój język jest aż za prosty

Bo mój język służy wyłącznie poznaniu a nie byciu poznanym.


Zadaj pytanie -- zapytaj o to, czego nie pojmujesz.

Jak?


marek

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

62 Data: Grudzien 24 2009 01:37:08
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"marek augustynski"

Zadaj pytanie -- zapytaj o to, czego nie pojmujesz.

Jak?

Normalnie -- po prostu zapytaj. Ja mam bardzo dużo dobrej woli.
Jedynie nie toleruję kłamstwa zbyt mocno. Jakieś tam granice
tolerancji są -- teraz jest za 10 pierwsza, nie zaś 00:51:10,
ale:

 -- nie dorabiam filozofii do faktów,
 -- nie wyważam: można tak powiedzieć czy nie
    (obrazi się za to, czy nie; wyrzuci mnie z pracy czy nie;
    obrazi się na mnie, czy nie)
 -- nie schlebiam silnemu czy słabemu z tego powodu, że jest
    słaby czy silny

Smutna prawda o Ozorowski i Stalenczykom: Teolog Stalenczyk zachciało
się seksu ze mną i Kościół JPII stanął w jej obronie. Miałem ożenić
się fikcyjnie, ale na papierach z Sylwią (nawet nie znam jej imienia)
oddawać szmal zarabiany w firmie Elis, sypiać (a raczej masturbować
językiem) z Łucją Stalenczyk (która nawet księżom nie odpuszczała,
gdy miała ochotę na coś więcej niż uśmiech) i udawać, że jest OK.

Ty znasz prawdę, ale nie chcesz w nią uwierzyć!
Rozumiesz to, co ja piszę, ale wolisz, abym napisał inaczej:

 -- miałem zły sen
 -- byłem pijany, gdy pisałem
 -- żartowałem...

Ale ja jestem ABSTYNENTEM niemal w 100% -- ostatni raz wypiłem
ze 2 kieliszki wina na święta wielkanocne w roku 2007. Nie
fantazjuję, choć zamiast Osłonino pisze Azalandia (od żaby)
a swój świat nazywam Pueruanią. Pueruania bierze swoja nazwę
od teologów, których nazwałem Pueruańskimi Strażnikami. Mieli
bronić mnie i rozdzielać zwaśnione strony -- szybko jednak
zablokowali mnie i rechotali z radości, uważając, że będę ich
sponsorem. :) Azalandia -- żaba, zaba, za, zaaz, aza, Azalandia. :)
Pisząc nieco byłem rozkręcony, nie chciało się mi szukać nazw,
więc napisałem Azalandia. :) Marta siedzi na zdjęciu jak żabka,
nawet jest ubrana na zielono. :)

Ja nie byłem dupkiem (jak Kopania) ale kimś na tej uczelni, choć
nie miałem wykształcenia. Kopania defraudował, ja odwrotnie. Ale
Kopania otaczał się silnymi (ja tez byłem silny kilkanaście lat
temu, więc i mną się otulił, gdy Marciszewski i inni odwrócili
się do niego plecami) a ja niekoniecznie.

Kopania jest profesorem, ja nikim. Kopanie broni Ozorowski, a za
nim połowa Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce. Mnie nikt nie broni.

Stalenczyk nie jest byle kim -- jej rodzina ma poważanie w tym Kościele.

-=-

Fakty są zrozumiałe. Trudno jednak z nimi żyć. Kazano mi żyć jak psu,
abym poczuł, że jestem nikim i abym wreszcie uznał moc Kościoła.
Rabiczko zmarł (na raka odbytu -- ponoć wycierał tyłek pieniędzmi,
ale to oczywiście żart; to znaczy żartem jest podcieranie pieniędzmi
a prawda rak odbytu) JPII zmarł, nowy papież potępił drogę JPII,
młodzi (szykowani na stanowiska nomenklaturowe) spłonęli, więc
i ja odetchnąłem...


Prawda jest aż nazbyt wyraźna. Trudno jednak z niż żyć!
Kościół nie broni życia. Nic w tym dziwnego -- pół tysiąca
lat temu palono człowieka na stosie w trosce o zbawienie jego duszy. :)
Palono w majestacie prawa.

-=-

Ja nie pożądam pieniędzy czy władzy. Chciałem żyć -- ożenić się, mieć dzieci,
wychować je, płacić podatki, płacić na Kościół, na biednych, na rodzinę, na siebie,
na żonę... Okazało się, że to zbrodnia.

-=-

Myślałem, że Marta będzie moją sojuszniczką. Przegrała tak jak inni -- skusiły
ją pieniądze i postanowiła olać :) trolla. :) Olała. :) I tak długo wytrwała. :)
Inni odpuszczali szybciej -- z Kościołem nikt nie wygrał od stuleci. :)

Ja wygrałem, bo JPII zmarł na 2 godziny i 23 minuty przed swoim święte,m, o czym pisałem wielokrotnie.
Ratzinger nie przybrał imienia JP3,ale Benedykta XVI, niejako zauważając, że mam teraz sytuację taką,
jak za Benedykta XV, kiedy to świat lizał rany po I wojnie światowej -- wojnie religijnej, w której
rżnęły  się 3 religie -- prawosławie, zachodnie Chrześcijaństwo i Islam. (tak, jak na Bałkanach teraz)



W 2005 roku, po tym, jak stało się jasne, że uczelnie białostockie nie chcą mi pomóc,
rozpocząłem smutną batalię, którą wygrałem rok później, dzięki czemu nie zdechłem z głodu.
Ale dla Ozorowskich to śmiech. :) Cóż znaczy takie gówno dla Ozorowskiego jak ja. :) Mam
płacić i koniec!!!! Płacić, płacić i płacić!!!

A ja nie chcę. :)

-=-

Czego Ty nie rozumiesz? Ty rozumiesz wszystko to, o czym ja piszę.
Nie mieści się Ci w głowie to, co ja piszę. :)


Urząd Miasta wydaje na jakąś zaprzyjaźnioną firmę milion złotych.
Ta firma robi coś (być może pożytecznego, być może nie) i zarabia
200 tysięcy, z czego 40 oddaje na Kościół. Celem istnienia firmy
nie jest to, co robi ta firma rzekomo (na przykład budowanie mostu
czy drogi), lecz płacenie na Kościół. :) Tak trwonione są Twoje podatki.
Budowanie drogi czy mostu jest tylko działalnością uboczną. Za 100 lat
ma być inaczej -- celem właściwym ma być budowa a płacenie ma być ubocznym celem.


I ja by, cicho siedział, gdybym mi pozwolono na ożenienie się. :)
Ale Ozorowscy mówią - NIGDY!!!! Masz lizać pochwę naszej kobiecie,
płacić i cicho siedzieć!!!

Więc ja mówię -- Ojcze nasz, któryś jest w niebie... ;)
I tyle...

-=-

Wojtku Żukowski -- chcesz nadal zatrudnić swego syna na stanowisku menadżera w rodzinnej firmie Elis? :)
Byłem Twoim podwładnym na Fizyce. Nigdy Cię nie oszukałem, nigdy nie robiłem tak zwanej kreciej roboty...
Ja pracowałem w ośrodku, dzięki czemu Ty mogłeś się zająć innymi sprawami. :) Podziękowałeś mi w piękny
sposób -- chcąc wsadzić swego syna do tej firmy (pewnie nie za mniej niż 20 tałzenów na rękę miesięcznie)
a mnie zepchnąć do miana niewolnika. :) Fajne. :) Masz nadal ochotę na to menadżerowanie? :) Może ktoś
inny z Katedry Fizyki (dziś nazywa się to inaczej) ma na to ochotę? :) Kinga Krasowska powiedziałby:

 -- Spierdalaj na drzewo. :)

Kinga była sekretarką Ludwika Dobrzyńskiego. :) Tak mawiała do swego przełożonego. :)
A Ludwik nie miał przeca nic złego na myśli, gdy zauważył, że Kinga może kąpać się
niego w domu, gdy u niej nie ma gorącej wody. :)

W KF takie teksty były codziennością. :) Ale zachowanie Żukowskiego -- nie. :)

-=-

Czego Ty nie pojmujesz? Ja tam pracowałem za marne pieniądze jako informatyk.
Inni handlowali na straganach, kosząc ponoć w miesiąc tyle, co ja w kilka lat.
Miałem nadzieję, że uczelnia pomoże mi, gdy przyjdą ciężkie czasy. W 1998 roku
Kopania obiecywał mi przyjęcie do pracy -- nie tylko słowa nie dotrzymał, choć
z głodu połamały się moje palce, ale nawet zabronił zatrudniania mnie innym naukowcom.

Do Józefa Rogowskiego. :) Chciałeś wiedzieć, co odpowiedziałem Kopani, albo
raczej -- jak wyglądał nasz rozmowa. :) Skąd to wiem? :) Obserwacja świata
udziela tych odpowiedzi. :)


Kopani zapytał m,nie:

 -- Panie Leszku, to co słychać.

I otrzymał odpowiedź:

 -- Nic.

A co miało być słychać od czasu, gdy byłem u niego, sygnalizując  chcę powrotu na etat? :)
Dziś byłem, ale go nie zastałem, zostawiłem więc małżonce kwiaty (bo wówczas jeszcze lubiłem
dawanie kwiatów) a za kilka dni Kopania rozmawiał ze mną prze telefon, odmawiając wywiązania
się z umowy. Kilka dnie później spotkaliśmy się w Makro czy Marko... Asystowała mu jakaś
kobieta, której nie znałem. :)



I to moje NIC  było wulgarne? Ordynarne? Chamskie? Może miało być.

-=-

I Kopania, i Rogowski, i wiele innych osób z tej uczelni -- wiele mi zawdzięczało.
Byłem naiwny i dokładny oraz sumienny. Teraz wiem o tym, że te cechy są rzadkością
w tym dziwnym społeczeństwie, chowanym na kłamstwach. :) Dotrzymuję słowa, nie waham
się po podjęciu decyzji, jestem odporny na kłucia, modły, przekleństwa itd...


Uczono mnie na tego, kto służy w pracy, nie rozpycha się łokciami.
Stąd nie potrafię żyć wśród tych, którzy s apozycję budują łokciami. :)

-=-

Czego Ty nie rozumiesz? :) Nie miałem co jeść -- miałem zdechnąć z głodu lub
pokłonić się Ozorowskim i lizać pochwę Stalenczykowej, płacąc z firmy Elis
Kościołowi. :) Ty to rozumiesz, ale wolisz, aby to nie było prawdą! Ale to
jest prawdą. :) Smutną prawdą. :)


Kościół przeklinał mnie, ja Kościół. :) Przy okazji pisałem na grupach o sobie. :)
Teraz mam lżej, ale nadal nie żyję jak na człowieka przystało. :)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

63 Data: Grudzien 24 2009 02:44:14
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: adam 

Użytkownik "marek augustynski" napisał
[...]

Zadaj pytanie -- zapytaj o to, czego nie pojmujesz.

Jak?

No i na co Ci to było ; ) ?
Dyskusje z LEC przypominają mi przysłowie mówiące o ciekawości będącej pierwszym krokiem w piekło.
Chcesz się zaciągnąc siarką z enuelowego przybytku ?
; )

adam

64 Data: Grudzien 24 2009 03:08:17
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: marek augustynski 


>> Zadaj pytanie -- zapytaj o to, czego nie pojmujesz.
>
> Jak?

No i na co Ci to było ; ) ?
Dyskusje z LEC przypominają mi przysłowie mówiące o ciekawości będącej
pierwszym krokiem w piekło.
Chcesz się zaciągnąc siarką z enuelowego przybytku ?
; )

:) Ostatni tekst mnie zabił. Przepraszam Leszek:)

dla zejscia na ziemie
http://www.youtube.com/watch?v=pZJHXIX9c2g&feature=related

marek

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

65 Data: Grudzien 24 2009 15:46:32
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"marek augustynski"

:) Ostatni tekst mnie zabił. Przepraszam Leszek:)

dla zejscia na ziemie
http://www.youtube.com/watch?v=pZJHXIX9c2g&feature=related

Nie wiem, co to ostatni tekst, na Ziemi jestem, filmu nie oglądam, bo mi nie chce się.

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

66 Data: Grudzien 24 2009 22:01:48
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: marek augustynski 


"marek augustynski"

> :) Ostatni tekst mnie zabił. Przepraszam Leszek:)

> dla zejscia na ziemie
> http://www.youtube.com/watch?v=pZJHXIX9c2g&feature=related

Nie wiem, co to ostatni tekst, na Ziemi jestem, filmu nie oglądam, bo mi nie
chce się.

Wigilia! Mówimy ludzkim głosem:)

marek

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

67 Data: Grudzien 25 2009 03:42:16
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"marek augustynski"

Wigilia! Mówimy ludzkim głosem:)

Proponujesz mi, abym napisał:

 -- A poza wigilią jakim głosem mówicie? :)
    I kim jesteście?

Ale to kiepski żart.

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

68 Data: Grudzien 25 2009 01:37:56
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: kuba 

On 25 Gru, 03:42, "Eneuel Leszek Ciszewski"

> Wigilia! Mówimy ludzkim głosem:)

Proponujesz mi, abym napisał:

 -- A poza wigilią jakim głosem mówicie? :)
    I kim jesteście?

Ale to kiepski żart.

 eneuel
-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -
--
Przestan obsrywac wszysto i wszystkich na grupie foto, Ty sieroto bez
ojca i matki. Nawet oni, wlasni rodzce,  Cie olali.

Wyjdz do ludzi i zaakceptuj ich slabosci i niedostaki, beczacy
baranie. Z dolegliwosciami zglos sie do lekarza, i nie opisuj ich na
pl.rec.foto. Jestes osobnikiem o mentalnosci alfonsa, jak powiedzial o
kims nasz slawny polityk.
StaM

69 Data: Grudzien 25 2009 17:52:51
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"kuba"

> Wigilia! Mówimy ludzkim głosem:)

Proponujesz mi, abym napisał:

-- A poza wigilią jakim głosem mówicie? :)
I kim jesteście?

Ale to kiepski żart.

--
: Przestan obsrywac wszysto i wszystkich na grupie foto, Ty sieroto bez
: ojca i matki. Nawet oni, wlasni rodzce,  Cie olali.

Olali na wniosek księdza Stanisława Rabiczki, czego pożałowali. :)

: Wyjdz do ludzi i zaakceptuj ich slabosci

Pijaństwo? :)

: i niedostaki,

Niedostatki rozumu? :)

: beczacy baranie. Z dolegliwosciami zglos sie do lekarza,

Jestem pod opieką lekarzy. :) Rodzinnych i specjalistów. :)

: i nie opisuj ich na pl.rec.foto.

Rozkaz to rozkaz, ale Ty nie jesteś od wydawania rozkazów. :)
Księżom wydaje się, że mają władzę nad ludźmi i Bogiem, że
mogą wydawać rozkazy, ale coś z tego...

: Jestes osobnikiem o mentalnosci alfonsa,

Alfons żyje z prostytucji. Ja nie. :)

: jak powiedzial o kims nasz slawny polityk.

Ja podaję fakty razem z opisem.
Ty powołujesz się na wypowiedzi nijak związane ze mną. :)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

70 Data: Grudzien 25 2009 09:20:21
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: kuba 

On 25 Gru, 17:52, "Eneuel Leszek Ciszewski"
 wrote:

"kuba"

> > Wigilia! Mówimy ludzkim głosem:)
> Proponujesz mi, abym napisał:
> -- A poza wigilią jakim głosem mówicie? :)
> I kim jesteście?
> Ale to kiepski żart.

--
: Przestan obsrywac wszysto i wszystkich na grupie foto, Ty sieroto bez
: ojca i matki. Nawet oni, wlasni rodzce,  Cie olali.

Olali na wniosek księdza Stanisława Rabiczki, czego pożałowali. :)

: Wyjdz do ludzi i zaakceptuj ich slabosci

Pijaństwo? :)

: i niedostaki,

Niedostatki rozumu? :)

: beczacy baranie. Z dolegliwosciami zglos sie do lekarza,

Jestem pod opieką lekarzy. :) Rodzinnych i specjalistów. :)

: i nie opisuj ich na pl.rec.foto.

Rozkaz to rozkaz, ale...
To byla prosba,

: Jestes osobnikiem o mentalnosci alfonsa,

Dotyczy Twego opisu o niby o zmuszanie Cie do lizania czegos.

71 Data: Grudzien 25 2009 18:51:00
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"kuba"

Rozkaz to rozkaz, ale...

: To byla prosba,

Nie było tam słowa 'proszę'.

: Jestes osobnikiem o mentalnosci alfonsa,

: Dotyczy Twego opisu o niby o zmuszanie Cie do lizania czegoś.

W takim razie to teolog Łucja Stalenczyk jest kimś na kształt alfonsa. :)
Ja miałem brać pieniądze podatników, przekazywać je swojej ślubnej (lecz
fikcyjnej) żonie (jak na dobrego męża przystało) Sylwii (nazwiska nie
znam -- być może Stalenczyk) a ona miała oddawać te pieniądze swojej
rodzinie... W istocie jednak Sylwia miałby sypiać ze swymi kochankami
a ja z jej wnuczatą ciocią. :)

Aby było jasne -- Łucja Stalenczyk nie zachęcała mnie wprost do wiadomego
lizania. Gratis ;) ów wisiał w ,,powietrzu''. :)

Ja byłbym raczej wykorzystywany jako dziwka, nie jako alfons. :)

===========================================================================
||  Ani ja tego nie chciałem, ani tego nie uczyniłem. :)
||  Raczej walczyłem o to, by nie stać się tą dziwką. :)
===========================================================================

-=-

Oczywiście dziękuję ci za to, że poruszyłeś ten temat (stręczycielstwa)
dzięki czemu niedomyślni (leniwi czy niewierzący) mogą przeczytać to,
co tu napisałem. :)

-=-

BTW Iszkowszczyzny i jego propozycji pogodzenia Pająków z Korteriuszami
za pomocą ożenienia mnie z Korterianką... Gdy pierwszy raz odwiedziłem
teolog Stalenczyk i jej prześliczną bratanicę Sylwię, córka teolog akurat
wnosiła do mieszkania mały stół... Okrągły stół... :) Zwróciłem na to uwagę
dopiero niedawno, ale pamiętam dokładnie, że to był **okrągły stół**...


Na kolejne takie eksperymenty nie udzielam pozwolenia.
Korteriuszy trzeba bić i zwalczać -- nie należy rozmawiać z nimi. :)
Pajęczyny powinny należeć do Pająków, księża mają (zgodnie
z zapisem w Katechizmie) godnie odprawiać msze i takoż godnie
udzielać sakramentów. Nie wolno im zajmować się polityką czy
gospodarką -- tako rzecze sama matka Boska w jednym ze swych
objawień, bodajże z Fatimy.



Pamiętam zdarzenia tak, jakby były nakręconymi filmami. :)
Robię fotki nie tylko za pomocą aparatu fotograficznego, ale także właśnie takie.
Kiedyś w ten sposób odtworzyłem nawet PIN do nowej karty identyfikacyjnej z PeKaO
w kilka dni po wyrzuceniu kartki z wydrukowanym PINem; zanim wyrzuciłem tę kartkę,
rzuciłem na nią okiem tylko jeden raz, na dodatek tylko na chwilę...

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

72 Data: Grudzien 25 2009 18:09:22
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"kuba" : [..] Jestes osobnikiem o mentalnosci alfonsa, jak powiedzial o kims nasz slawny polityk.

Na wszelki wypadek zacytuję sam siebie -- rozmawiam sam ze sobą? :)

  "Eneuel Leszek Ciszewski"   > Na razie mój jednoosobowy Kościół nie przyjmuje datków od osób spoza tego Kościoła,
  > dlatego, jeśli komuś powyższa informacja przyda się, nie powinien mnie pytać, co
  > chcę w zamian. :) Dotyczy to także osób kaleczonych przez duchownych Kościoła JPII,
  > których biorę w obronę tym, co piszę. :)

I dodam -- ja swoje oskarżenia popieram faktami. :)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

73 Data: Grudzien 25 2009 09:31:02
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: kuba 

On 25 Gru, 18:09, "Eneuel Leszek Ciszewski"
 wrote:


  > Na razie mój jednoosobowy Kościół nie przyjmuje datków od osób spoza tego Kościoła,
  > dlatego, jeśli komuś powyższa informacja przyda się, nie powinien mnie pytać, co
  > chcę w zamian. :) D
I dodam -- ja swoje oskarżenia popieram faktami. :)

eneuel@@gmail.com  

Gdyby kazdy wrzucony na pysk z pracy zakladal kosciol, to byla by
pustka w nich, z powodu braku wiernych.
Jezeli uwierzyles pracodawcy w to co mowi, i ze Cie kiedys z powrotem
zatrudni, to nadajesz sie na specjalistyczne leczenie jako ciezki
przypadek. Gdybym mial obszczekiwac i szkalowac kazdego pracodawce
ktory za pietnascie trzecia dal mi czeka i powiedzial nie ma dla mnie
u niego miejsca, to bym sie z sadami nie rozstawal. Jedno pytanie,
pracowales za pieniadze podatnikow, wiec wyjasnij co takiego waznego w
tej swojej pracy robiles.

74 Data: Grudzien 25 2009 20:13:57
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"kuba" : Gdyby kazdy wrzucony na pysk z pracy zakladal kosciol, to byla by
: pustka w nich, z powodu braku wiernych.

W moim Kościele proroctwa są zabronione. :)

: Jezeli uwierzyles pracodawcy w to co mowi, i ze Cie kiedys z powrotem
: zatrudni, to nadajesz sie na specjalistyczne leczenie jako ciezki
: przypadek.

Cóż -- bywa. Dziś już wiem o tym, że słowo Kopani nic nie znaczy. :)
Wiem znacznie więcej, ale wówczas nie wiedziałem tego, co wiem dzisiaj. :)
Nabywam doświadczenia. :)

: Gdybym mial obszczekiwac i szkalowac kazdego pracodawce
: ktory za pietnascie trzecia dal mi czeka i powiedzial nie ma dla mnie

Nie wiem, co znaczy wyrażenie ,,za pietnascie trzecia'' i o jakiego ,,czeka'' chodzi. :)


Aby było jasne -- z Kopanią o powrocie do pracy po wyborach rektorskich
rozmaiałem wielokrotnie, dośc dokładnie omawiając rózne warianty i możliwości.
To nie była romowa prowadzona bez przygotowania i to nie bylo sowo rzucone ,,w biegu''. :)

: u niego miejsca, to bym sie z sadami nie rozstawal. Jedno pytanie,
: pracowales za pieniadze podatnikow, wiec wyjasnij co takiego waznego
: w tej swojej pracy robiles.

Byłem informatykiem na uczelni. Na przykład pracowałem w ośrodkach komputerowych
lub doradzałem, czego (i gdzie) nie kupić, aby nie wywalić szmalu do śmietnika,
jak to uczynił Kopania w przededniu przyjęcia mnie do pracy na swoim wydziale.
Zacząłem pracować społecznie, bez pieniędzy, tam, gdzie studiowałem, później
pracowałem na etacie i na tak zwanych godzinach zleconych oraz umowach o dzieło,
a także jako jednoosobowa firma...



Dzięki mnie uczelnia miała sprzęt sprawdzony, sprowadzany z dobrych
(sprawdzonych i legalnych) źródeł, a ponadto miała fachową opiekę,
gdyż miałem dobre źródła informacji u zaprzyjaźnionych ludzi. :)
Praca moja była korzystna z punktu widzenia uczelni, co wielokrotnie
przypominali także ci, którzy mnie nie lubili (; zbyt mocno ;)
gdyż wykonywałem ją znacznie taniej niż konkurenci oraz sprzedawałem
sprzęt po niższych cenach niż dyktowane przez rynek -- uczelnia była
dla mnie klientem wiarygodnym, dlatego mogłem zrezygnować ze swoistego
ubezpieczania się na wypadek niedotrzymania umowy ze strony odbiorcy.
Kupowanie u mnie nie było obligatoryjne -- za każdym razem jedynie
proponowałem, dodając, iż uczelnia może dokonać zakupu we wskazanym
przeze mnie miejscu bez mego pośrednictwa lub w innym miejscu. :)
Bez względu na to, gdzie uczelnia by dokonała zakupu, mój stosunek
do zakupionej rzeczy był taki sam, to znaczy nie było obawy o to,
że zakupionym poza mną sprzętem bym nie zajmował się lub bym
zajmował się jakoś nienależycie. :) Niestety ;) u mnie zawsze
było i najszybciej, i najtaniej; bywało :) i tak, że aż dwa
razy taniej niż u konkurencji -- to nie jest żartem i dotyczy
drukarek laserowych HP w czasie, gdy były one bardzo drogie. :)
Oprogramowanie oczywiście sprzedawałem także po okazyjnie niskich
cenach -- narzuty sprzedawców sięgały czasami 70%, więc było z czego
zdejmować. :) Problem sprzedaży z pominięciem cła czy podatku
granicznego (uczelnia miała do tego prawo w szczególnych wypadkach)
był oczywiście należycie (prawnie) rozwiązywany bez straty uczelni.

Nigdy nie byłem ani gwarantem, ani serwisantem sprzedawanego przez
siebie sprzętu -- gwarantami lub serwisantami były firmy zewnętrzne,
z którymi wiązały mnie umowy pisemne. Nigdy nie doszło do odmowy
wywiązania się z umów ze strony tychże firm a moja osoba nie była
potrzebna do takiego wywiązywania się.


Innymi słowy -- gdybym zmarł tuż po sprzedaży lub bym jakoś inaczej
opuścił uczelnię, sprzęt nadal by był serwisowany zgodnie z wystawionymi
na piśmie gwarancjami. Z serwisantami (a nawet z wieloma
konkurentami -- niemal ze wszystkimi) żyłem w zgodzie,
dzięki czemu nie dochodziło do problemów. Konkurencyjny
Infoserwis nawet bezpłatnie naprawił skaner zepsuty przez
Jana Franciszka Nosowicza (rusycystę) wbrew wszelkiemu rozsądkowi. :)
Na skaner ów udzieliłem pięcioletniej gwarancji (wbrew temu, co dawał HP;
HP dawał roczną) i osobiście ów skaner reperowałem (wymieniałem bezpiecznik)
po celowym psuciu dokonywanym ;) przez Nosowicza... Pierwszej naprawy (wraz
z trudną diagnozą) dokonał właśnie zaprzyjaźniony serwis konkurencji -- ot
tak sobie, dla jaj tak zwanych, czyli w tym celu, aby było śmiesznie. :)
I mnie stać było na takie gratisy, :) i moich konkurentów; ten wybryk
pamiętam, gdyż jednak Nosowiczowi udało się skuteczniej :) popsuć ów
skaner i naprawy trzeba było dokonać normalnym tokiem, co było
nieopłacalne... Nosowicz (który psuł ów skaner celowo wbrew
rozsądkowi, niejako mierząc moją cierpliwość) miał do mnie
pretensję... NA szczęcie dla mnie to popsucie miało miejsce już po mojej gwarncji...


Obok tego, że uczelnia była dla mnie klientem sprawdzonym i stałym,
płacącym czasami zaliczkami (zwykle sprowadzenie sprzętu trwało jeden
dzień lub dwa dni) nie traciłem czasu na negocjacje czy przyjazdy
związane z negocjacjami -- byłem wszak zawsze w pracy, co oczywiście
skutkowało zaniżaniem ceny końcowej. Do tego zaniżania miałem prawo,
gdyż nigdzie nie publikowałem swych cen.

Nigdy nie sprzedawałem pochopnie, bez konsultowania się z moimi oponentami. :)
No i... Zawsze miałem świadomość tego, czego naprawdę potrzebuje odbiorca pracujący stale obok mnie...

-=-

Po moim formalnym odejściu z pracy nadal byłem traktowany przez
Jerzego Kopanie, profesora uniwersytetu (i jego podwładnych) jako
pracownik uczelni (zgodnie z zawartą przed odejściem z pracy umową
ustną) i wielokrotnie Kopania przypominał mi o tym, że czas najwyższy
na oficjalny powrót do pracy. Ponieważ nie brakowało mi pieniędzy
a Kopania (i jego ludzie) mieli mnie tak, jakbym  był pracownikiem
uczelni, odkładałem ów powrót do pracy...


Kopania nigdy nie kupił u mnie,jeśli nie liczyć zbajerowanej
(jak na tamte czasy) myszki i dyskietek. Innymi słowy -- nigdy
nie dal mi zarobić na tym,co kupowałem jemu. :) Fakt ów powinien
był mnie czegoś nauczyć (pracowałem u Kopani ponad 7 lat) ale jakoś
nie zwracałem nań uwagi...

Tuż przed zwolnieniem Kopania uznał ;) potrzebę wykorzystania przeze mnie
urlopu wypoczynkowego (płatnego) z datą wsteczną (czyli wykorzystałem zaległy
urlop fikcyjnie -- urlop po prostu został skasowany, stracony) choć korzystałem
z urlopów bezpłatnych, co widać choćby na kwocie rządowej rekompensaty, jaką
otrzymałem w roku 2004 -- za urlop bezpłatny rekompensata nie była wypłacana
i nawet jeden dzień takiego urlopu w miesiącu kasował rekpompesatę z całego
miesiąca...

Dlaczego brałem urlop bezpłatny, choć miałem płatny? Bo wówczas byłem bogaty
i nie zależało mi na pieniądzach, ale liczyłem się z tym, że kiedyś pieniądze
będą mi potrzebne i wówczas zamienię ów urlop bezpłatny na ekwiwalent pieniężny,
możliwość uczynienia czego mi obiecywał Kopania...

-=-

Wiem, że nie byłem roztropny:

 -- Kopania zatrudnił mnie, będąc w bardzo niedogodnej sytuacji
    ,,politycznej'' (naraziłem się tym zatrudnieniem wielu osobom)

 -- w przededniu mego przyjęcia, w tajemnicy przede mną, zakupił
    szmelc komputerowy warty tyle, co 1200 moich pensji (sto lat)
    choć miał pod ręką masę dobrych doradców

 -- pozwolił na skasowanie mojego urlopu wbrew obietnicy zamiany
    go na ekwiwalent pieniężny (Kopania był wówczas rektorem,
    więc nie chodziło o to, że był zbyt słaby na to, aby bronić
    swojej obietnicy)

 -- Kopania nigdy (poza myszą i dyskietkami) nie dał mi zarobić
    ani grosza na tym, co kupował dla siebie, choć  u mnie miałby
    niedrożnej, szybciej i lepiej w wypadku roszczenia gwarancyjnego...
    (na przykład HP nie chciał ze mną rozmawiać jako niepośrednikiem,
    gdy chodziło o drukarkę zakupioną w firmie o nazwie ,,Baza'',
    co skomplikowało sprawę skutecznie)


Uszczypliwie do Rogowskiego -- ten kilkakrotnie dawał mi do zrozumienia,
że na jego wydziale (Ekonomii) jest było mnie miejsce, o ile zechciałbym
zrezygnować z pracy u Kopani. Ponieważ taka rezygnacja byłaby czymś
w rodzaju zdrady :) -- odmawiałem. Ale to nie dlatego w 2003 roku
Rogowski, już jako rektor nie chciał mego zatrudnienia na państwowej
uczelni -- wolał mnie widzieć na uczelni prywatnej. Problem -- ja
chciałem pracować tam, gdzie bym się dobrze czuł, co było dla mnie
najistotniejsze. :) Ale i na tej prywatnej nie doszło do zatrudnienia mnie... :)




Pieniądze w roku 2003 i późniejszych latach miałem ciągnąć spoza uczelni.
(wiedziałem, i miałem, skąd!!!)
Uczelnia była mi jednak potrzebna z uwagi na znane mi środowisko. Gotów
byłem nawet na pracę za freeko -- na jakiś czas oczywiście. :) Postanowiłem
wówczas, że nie odejdę z uczelni po ustabilizowaniu się mojej sytuacji,
lecz pozostanę tam z wdzięczności za okazaną mi pomoc. :)


Obok tego, że bym pracował, zabrałbym z uczelni ze dwie dziewczyny
do pracy w firmie matki -- pracowałyby za PRAWDZIWE PIENIĄDZE w biurze
rachunkowym. Ponadto miałbym zatrudnienie dla ,,kilku'' innych osób.

Dlaczego tych osób trzeba szukać na uczelni a nie na ,,ulicy''?
Bo te osoby nie chodzą ulicami -- wyjeżdżają do Anglii lub pracują
w bankach czy innych miejscach. Jeśli wyjadą do Anglii -- są stracone
bo tam kiblują i nie nadają się do normalnego (odważnego) życia.
A jeśli pracują w bankach -- znaczy to, że mają zęby, którymi
gryzą baaaaaaaaaaardzo mocno... (przegięcie w przeciwnym kierunku?)


Firma matki była dla mnie bardzo ważna -- księgowość to podstawa każdej działalności.
A własna księgowość (czyli pewna, sprawdzona) jest zawsze mile widziana. :)
(choćby dlatego, że swoim pracowniczkom ODRADZAŁBYM jakiekolwiek ,,kombinacje'',
których efekty później się żałuje latami)

-=-

Aby było jasne -- ja zawsze płaciłem dobrze lub bardzo dobrze
swoim kooperantom czy współpracownikom i nigdy nie łamałem
dawanych obietnic bez wypłacania stosownego odszkodowania,
czyli bez renegocjacji korzystnej dla moich współpracowników... :)

-=-

Dlaczego Kopania to dupek? Bo on tracił społeczne pieniądze,
podczas gdy ja je ,,wyczarowywałem spod ziemi'', :) aby się
nimi podzielić z innymi ludźmi...

-=-

Wot wsio -- jak mawiała rusycystka, która mnie pocałowała
(z niesłusznej wdzięczności) w windzie, czym zaskoczyła inne osoby...
Gdy przymierałem głodem, chyba swatała mnie ;) ze swoją córką -- młodą projektantką...
(córka miała jednak inne plany; gdyby jednak plany córki były zbieżne z planami jej
matki -- pewnie bym powrócił do pracy na tej uczelni)


Czułem się na tej uczelni jak w domu -- bardzo dobrze.
Miało to swój początek z czasów studiowania.

Na Fizyce o tyle było dobrze, że można było wchodzić do cudzych pokoi. :)
Któregoś razu na takiej wizycie nakrył mnie (i nie tylko mnie) Ludwik
Dobrzyński -- najważniejszy (nieformalny) władca owej Katedry...

Wszedł, popatrzył na naszą twórczość i zauważył bez słów -- ja was
(panowie) tu nie zapraszałem, weszliście tu na swoją odpowiedzialność,
dlatego nie miejcie do nie żalu, gdy Amstrad (z którego korzystacie)
okaże się wam niemiły w ,,dotyku''... ;)

Wszedł, popatrzył na nasze robótki, zapytał o coś, przyznał komuś z nas
rację (coś tam rysowaliśmy -- może rzut kamienia w ,,powietrzu ziemskim'')
i poszedł... :) Dla Ludwika student miał zawsze rację, o ile chodziło
tylko o sprawy administracyjne... Student (studentka) był tam dla niego
świętą krowa... :)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

75 Data: Grudzien 25 2009 20:30:09
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: romek76 

On 25 Gru, 03:42, "Eneuel Leszek Ciszewski"

Przestan obsrywac wszysto i wszystkich na grupie foto, Ty sieroto bez
ojca i matki. Nawet oni, wlasni rodzce,  Cie olali.

Wyjdz do ludzi i zaakceptuj ich slabosci i niedostaki, beczacy
baranie. Z dolegliwosciami zglos sie do lekarza, i nie opisuj ich na
pl.rec.foto. Jestes osobnikiem o mentalnosci alfonsa, jak powiedzial o
kims nasz slawny polityk.
StaM

I tak, z zapytania Janko Muzykanta o dobra ksiazke o widzeniuestetyce,
kompozycji, wrazliwosci wyszlismy na tzw. wycieczki osobiste, nawe4t w Swieta
Bozego Narodzenia.

A co z ksiazkami - czy ktos jest tematem watku zainteresowany i ma cos do
powiedzenia????

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

76 Data: Grudzien 25 2009 21:28:48
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"romek76"

I tak, z zapytania Janko Muzykanta o dobra ksiazke
o widzeniuestetyce, kompozycji, wrazliwosci wyszlismy
na tzw. wycieczki osobiste, nawe4t w Swieta Bozego Narodzenia.

Człowieku -- to rodzinne święta, a mnie odmówili możliwości założenia rodziny!!!
Zbudowałem sobie świat, w którym chciałem żyć ze swoją ślubną i naszymi dziećmi,
a ten świat mi zburzono, aby lizać pochwę Stalenczykowej i płacić na Kościół JPII.

Obama dostał nagrodę Nobla -- pokojową, choć aktualnie toczy (pod górkę?) dwie wojny!!!!

Pijakowi obojętne, gdzie, co i z kim pije.
Człowiek wartościowy, gdy traci to, co kocha (tych, których kocha)
walczy, aby bronić tego (lub kogo) co (lub kto) jest wartościowe
(lub wartościowy) i nie ma w tym nic niestosownego!

Policjant zdejmuje ;) (dosłownie) gwałciciela z Twojej młodocianej córki, a Ty na to:

 -- No, nie... Policja nawet w Boże Narodzenie nie daje spokoju?

Właśnie to jest dobry czas, bo to rodzinne święta!!!

A co z ksiazkami - czy ktos jest tematem watku zainteresowany
i ma cos do powiedzenia????

Nie da się tego opisać książką. To jak z kupnem książki na prezent -- jeśli żona
ma książkę, nie znaczy, że nie można jej kupić kolejnej... Tej wrażliwości uczysz
się całe życie. :) Albo nie uczysz, ale ćpasz, palisz trawkę lub papierosy, pijesz
wódkę bądź piwo lub zbierasz na słabości i niedostatki ludzi -- czyli na przykład
na seks Łazeskiego ze studentkami na mokrej trawie sanktuarium w Sudzienicznej
niedaleko Augustowa w ostatnie dni czerwca br...

Ja piszę w oparciu o fakty, piszę prawdę. :)
Trudna do zaakceptowania? Może i tak, ale zrozumiałą. :)

-=-

Jak nie obchodzi Cię marnowanie mojego (czy czyjegoś innego)
życia -- przysięgam Ci, że nie będziesz dobrym fotografem. :)

Nie oderwiesz umiejętności robienia zdjęć od umiejętności życia w ogóle. :)
Powiedziałbym nawet, że ta umiejętność robienia zdjęć wynika właśnie
z ogólnej umiejętności życia. :)

-=-

Albo inaczej, czerpiąc ze słów papieża:

 -- Każdy kryzys powodowany jest kryzysem moralnym. :)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

77 Data: Grudzien 25 2009 23:42:32
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Eneuel Leszek Ciszewski"

Nie da się tego opisać książką. To jak z kupnem książki na prezent -- jeśli żona
ma książkę, nie znaczy, że nie można jej kupić kolejnej... Tej wrażliwości uczysz
się całe życie. :) Albo nie uczysz, ale ćpasz, palisz trawkę lub papierosy, pijesz
wódkę bądź piwo lub zbierasz na słabości i niedostatki ludzi -- czyli na przykład
na seks Łazeskiego ze studentkami na mokrej trawie sanktuarium w Sudzienicznej
niedaleko Augustowa w ostatnie dni czerwca br...

Ja piszę w oparciu o fakty, piszę prawdę. :)
Trudna do zaakceptowania? Może i tak, ale zrozumiałą. :)

Trochę głupio wyszło, bo najpierw napisałem o tym, że nie kłamię,
a później dodałem przykład z Łazewskim, który jakoś głupio wskazuje
na to, iż zdybałem go na tak zwanym gorącym uczynku..

Oczywiście nie widziałem Łazewskigo w czasie, gdy kopulował ze
studentkami. Widziałem go tam i wtedy ze studentkami nocą.

-=-

Słońce zachodziło w wielu miejscach. ;)

Objeździłem plażę miejską/radiową (molo), rynek miasta, coś jeszcze,
po czym pognałem do Przewięzi a stamtąd do Studzienicznej, tak więc
było sporo po zachodzie, który oglądałem na molo...

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

78 Data: Grudzien 25 2009 14:06:09
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: marek augustynski 


"marek augustynski"

> Wigilia! Mówimy ludzkim głosem:)

Proponujesz mi, abym napisał:

Niczego Ci nie proponuję. Ucieszyłęm się, że zacząłeś rozmawiać.
 
marek

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

79 Data: Grudzien 25 2009 17:55:31
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"marek augustynski"

> Wigilia! Mówimy ludzkim głosem:)

Proponujesz mi, abym napisał:

Niczego Ci nie proponuję. Ucieszyłęm się, że zacząłeś rozmawiać.

Rozmawiam od dawna. :) Przy okazji opisuję swoje życie -- to, co tutaj ślemy,
ma zostać do czasu ponownego nadejścia Jezusa Chrystusa na Ziemię. :) (czyli
na zawsze, do końca świata) Rozmówców traktuję jak potrzebne mi tło. :)

Niech potomni wiedza o tym, jak duchowe dzieci JPII zdobywały władzę w Polsce. : )

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

80 Data: Grudzien 25 2009 18:32:40
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: marek augustynski 

>> > Wigilia! Mówimy ludzkim głosem:)

>> Proponujesz mi, abym napisał:

> Niczego Ci nie proponuję. Ucieszyłęm się, że zacząłeś rozmawiać.

Rozmawiam od dawna. :) Przy okazji opisuję swoje życie --
Rozmówców traktuję jak potrzebne mi tło. :)

tło

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

81 Data: Grudzien 25 2009 20:16:06
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"marek augustynski"

Rozmawiam od dawna. :) Przy okazji opisuję swoje życie -- Rozmówców traktuję jak potrzebne mi tło. :)

tło

Tło -- szmata wisząca za modelką...
Ale literalnie ;) podobne do tlenu i tlenia się...
Tliło się czyli tło. ;)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

82 Data: Styczen 06 2010 02:32:56
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: nb 

at Thu 24 of Dec 2009 00:39, marek augustynski wrote:


Bo mój język służy wyłÄ…cznie poznaniu a nie byciu poznanym.

Oj nie! Po paru wymianach zdań, doszedłem do wniosku,
że mnie nie słuchasz i że nie polemizujesz ze mną
tylko ze swoimi zupełnie nietrafionymi wyobrażeniami tego
co mogłem powiedzieć i dlaczego powiedziałem.

Czyli jednak więcej pary idzie w prezentowanie siebie
siebie niż w poznanie drugiego.


--
nb

83 Data: Styczen 06 2010 03:33:27
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: marek augustynski 

> Bo mój język służy wyłącznie poznaniu a nie byciu poznanym.

Oj nie! Po paru wymianach zdań, doszedłem do wniosku,
że mnie nie słuchasz i że nie polemizujesz ze mną
tylko ze swoimi zupełnie nietrafionymi wyobrażeniami tego
co mogłem powiedzieć i dlaczego powiedziałem.

Czyli jednak więcej pary idzie w prezentowanie siebie
siebie niż w poznanie drugiego.


Musisz mi wybaczyć:)
Słucham, na prawdę. Przeskakuję tylko czasem bo rozmowa bywa miałka.

No. Nie zrażaj się. Pozory mylą.

marek

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

84 Data: Styczen 06 2010 19:20:09
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: nb 

at Wed 06 of Jan 2010 03:33, marek augustynski wrote:

> Bo mój język służy wyłÄ…cznie poznaniu a nie byciu poznanym.

Oj nie! Po paru wymianach zdań, doszedłem do wniosku,
że mnie nie słuchasz i że nie polemizujesz ze mną
tylko ze swoimi zupełnie nietrafionymi wyobrażeniami tego
co mogłem powiedzieć i dlaczego powiedziałem.

Czyli jednak więcej pary idzie w prezentowanie siebie
siebie niż w poznanie drugiego.


Musisz mi wybaczyć:)

Wybaczam :-) Ja za młodu byłem chyba sto razy upierdliwszy
w dyskusji i bardziej chaotyczny niż teraz my obaj do kupy :-)


Słucham, na prawdę. Przeskakuję tylko czasem bo rozmowa bywa miałka.

No. Nie zrażaj się. Pozory mylą.


Nie zrażam się. Nie kontynuowałem dyskusji jedynie z braku
czasu/sił/możliwości.



--
nb

85 Data: Grudzien 21 2009 12:45:23
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: janek 


Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski"  napisał w wiadomości



Do czasu śmierci Jana Pawła II duchowieństwo rzymskokatolickie w Polsce było
jednomyślne w mojej sprawie. Śmierć Rabiczki i późniejsza śmierć JPII -- rozbiły
tę jedność. :)
Oczywiście zatrudnienie w charakterze podczłowieka odpada. Musiałbym być
zatrudniony jako prawdziwy półczłowiek lub człowiek. :) To ostanie wołałoby
o pomstę do nieba... Znaczy -- do piekła, bo raczej o wspomożenie piekła
wołają białostoccy duchowni rzymskokatolickiego Kościoła. :)

półczłowiek, podczłowiek, piekło, pomsta do nieba....??
Piszesz o jakimś współczesnym obozie koncentaracyjnym pracy, czy o uczelni "wyższej"?
Nie możesz "wołających białostockich duchownych rzymskokatolickiego Kościoła" po prostu OLAĆ?
PO jakiego grzyba się w takie gówno dobrowolnie pchać??
Konkludując - śmierc JPII popsuła ci szyki, może po beatyfikacji się odmieni?
Ostani staną sie pierwszymi, podludzie - nadludźmi, techniczni - biskupami i będzie QL (KUL)
pozdr.j.

86 Data: Grudzien 21 2009 18:26:40
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"janek"

półczłowiek, podczłowiek, piekło, pomsta do nieba....??
Piszesz o jakimś współczesnym obozie koncentaracyjnym pracy, czy o uczelni "wyższej"?

O tym ostatnim. Może inaczej:

 -- administracyjny
 -- inżynieryjno-techniczny
    (ci mają wykształcenie wyższe, ale nie są naukowcami;
    ja nie miałem takiego wykształcenia, co nie podobało
    się Łazewskim Koszewnikom i innym)
 -- naukowy

Nie możesz "wołających białostockich duchownych rzymskokatolickiego Kościoła" po prostu OLAĆ?

Mogę -- nie daję im szmalu od lat. :)
Próbują iść ,,bocznymi uliczkam''. :)
Biorą od tych, którym płacę -- płacę
za chleb, a sprzedawca chleba płaci Konkolowi...
Ale marnie Konkolom idzie. :)

PO jakiego grzyba się w takie gówno dobrowolnie pchać??

Nie wiem. Gdy pchałem się (druga połowa lat osiemdziesiątych)
nie wiedziałem o tym, że to... No... że nie warto. :)

Konkludując - śmierc JPII popsuła ci szyki, może po beatyfikacji się odmieni?

Popsuła? Umarł na 2 godziny i 23 minuty przed początkiem święta, które
pieczołowicie ustanawiał przez całe swoje świadome życie, walcząc wytrwale
ze swymi poprzednikami. :) Ja urodziłem się 23 lutego -- jakby pasuje. Gdyby
JPII nie umarł w wiadomym czasie, ja nie żyłbym nawet w pamięci ludzi. :)
(a prawda nie istniałaby wcale -- Bóg nie  miał wyjścia)

No i... Gdyby następca JPII nie złamał drogi swego poprzednika, też bym nie żył... :)

Ostani staną sie pierwszymi, podludzie - nadludźmi, techniczni - biskupami i będzie QL (KUL)

To już się spełnia... Mam swój Kościół, więc jestem w nim (z konieczności -- jam skromny) biskupem... ;)
A że byłem na uczelni półczłowiekiem, to chyba powinienem nim pozostać. ;)


  A   B   C -- -- > C   B   A

Chyba jakoś tak... ;)

--
   .`'.-.         ._.                           .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    eneuel@@gmail.com    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....

87 Data: Grudzien 21 2009 19:39:54
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Eneuel Leszek Ciszewski"

półczłowiek, podczłowiek, piekło, pomsta do nieba....??
Piszesz o jakimś współczesnym obozie koncentaracyjnym pracy, czy o uczelni "wyższej"?

O tym ostatnim. Może inaczej:

-- administracyjny
-- inżynieryjno-techniczny
   (ci mają wykształcenie wyższe, ale nie są naukowcami;
   ja nie miałem takiego wykształcenia, co nie podobało
   się Łazewskim Koszewnikom i innym)
-- naukowy

I to (oczywiście) fatalny podział -- administracyjny ma zwykle
(może i zawsze) wyższe wykształcenie, ale pozycję może mieć
znacznie niższą niż inżynieryjno-techniczny bez wyższego. :)
Stąd mój podział na ludzi, podludzi i półludzi. Administracyjny
(choć z wyższym wykształceniem) jest mniej warty od półczłowieka,
choć ten ostatni nie musi (nie musiał?) mieć wyższego wykształcenia.
Koszewniki i Łazewskie (czyli duszpasterstwo akademickie w Białymstoku)
zamierzało inaczej poprowadzić podziały. :) Sprzątaczka czy portierka
należała do inżynieryjno-technicznych i ja tam należałem. Należeli tam
magistrowie czy inżynierowie magistrowie. Administracyjnych nie znam,
bo to jednak kasta niższa od mojej, choć administracyjni zwykle są z wyższym... :)

Najprostszym rozwiązaniem dla Ozorowskich było po prostu zamienienie
mnie w robotnika w rodzinnej firmie, co im się nie udało jak na razie... :)
Prace w toku? ;)

Innym rozwiązaniem, na które nie zgadzałem się (może to błąd)
było uporczywe odpowiadanie -- kończę.

 -- Masz skończone studia?
 -- Kończę. :)

-=-

Jak z JPII.

 -- Czy już JPII jest świętym?
 -- Kanonizacja w toku. ;)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

88 Data: Grudzien 21 2009 21:28:08
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Jester 

On 12/21/09 7:39 PM, Eneuel Leszek Ciszewski wrote:


"Eneuel Leszek Ciszewski"

Zauważyłeś, że gadasz ze sobą?
Nie - nie odpowiadaj, nie będę miał okazji przeczytać...

89 Data: Grudzien 22 2009 00:48:57
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Jester"

Zauważyłeś, że gadasz ze sobą?

Tak -- zawsze warto pogadać z kimś mądrym. :)

Nie - nie odpowiadaj, nie będę miał okazji przeczytać...

Twoje okazje to Twoja sprawa. :)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

90 Data: Grudzien 21 2009 19:44:39
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Anna Niedowiarek 

Eneuel Leszek Ciszewski pisze:


"janek"
półczłowiek, podczłowiek, piekło, pomsta do nieba....??
Piszesz o jakimś współczesnym obozie koncentaracyjnym pracy, czy o uczelni "wyższej"?

O tym ostatnim. Może inaczej:

-- administracyjny
-- inżynieryjno-techniczny
   (ci mają wykształcenie wyższe, ale nie są naukowcami;
   ja nie miałem takiego wykształcenia, co nie podobało
   się Łazewskim Koszewnikom i innym)
-- naukowy

Nie możesz "wołających białostockich duchownych rzymskokatolickiego Kościoła" po prostu OLAĆ?

Mogę -- nie daję im szmalu od lat. :)
Próbują iść ,,bocznymi uliczkam''. :)
Biorą od tych, którym płacę -- płacę
za chleb, a sprzedawca chleba płaci Konkolowi...
Ale marnie Konkolom idzie. :)

PO jakiego grzyba się w takie gówno dobrowolnie pchać??

Nie wiem. Gdy pchałem się (druga połowa lat osiemdziesiątych)
nie wiedziałem o tym, że to... No... że nie warto. :)

Konkludując - śmierc JPII popsuła ci szyki, może po beatyfikacji się odmieni?

Popsuła? Umarł na 2 godziny i 23 minuty przed początkiem święta, które
pieczołowicie ustanawiał przez całe swoje świadome życie, walcząc wytrwale
ze swymi poprzednikami. :) Ja urodziłem się 23 lutego -- jakby pasuje. Gdyby
JPII nie umarł w wiadomym czasie, ja nie żyłbym nawet w pamięci ludzi. :)
(a prawda nie istniałaby wcale -- Bóg nie  miał wyjścia)

No i... Gdyby następca JPII nie złamał drogi swego poprzednika, też bym nie żył... :)

Ostani staną sie pierwszymi, podludzie - nadludźmi, techniczni - biskupami i będzie QL (KUL)

To już się spełnia... Mam swój Kościół, więc jestem w nim (z konieczności -- jam skromny) biskupem... ;)
A że byłem na uczelni półczłowiekiem, to chyba powinienem nim pozostać. ;)


 A   B   C -- -- > C   B   A

Chyba jakoś tak... ;)


cytat z przemyśleń autora Eneuela Leszka Ciszewskiego:

Słowo Eneuel jest moim neologizmem, ale wzoruję je na imieniu Emmanuel, które oznacza
,,Bóg z nami''. Jako że kształcono mnie na sługę Boga, nie zaś na Jego pana, uznałem iż
nie mogę używać imienia, które niejako nakazuje Bogu podążanie za mną. Raczej wolę podążać
za Nim lub nawet iść tam, gdzie On mnie pośle. :) I właśnie taka jest wymowa tego słowa. :)
Z historii -- powołałem do życia Ducha, któremu dałem imię Eneuel. Nakazałem mu, aby był
wierny Bogu i pozwoliłem mu na to, aby mnie opętał. :)

No... I teraz jestem opętany. Co gorsza -- Duch jest płodny ;)
i opętuje ludzi oraz rzeczy martwe z mego otoczenia... :)
A one opętują mnie... :) Lub (jak Ty) pozwalają mi na to, abym
tłumaczył (ludziom?) zawiłości i odpowiadał na pytania, które ludzi nurtują. ;)


koniec cytatu z przeogromnej skarbnicy wypowiedzi Eneuela publikowanych na różnych forach dyskusyjnych.


A teraz drogi Leszku Eneuelu idź spać i nie męcz siebie i innych.
Pomyśleć, że pierwsze Twoje wypowiedzi na tej grupie brałam na poważnie. Wstyd mi za to.

--
serdecznie pozdrawiam i współczuję ;-)
Anna N.

91 Data: Grudzien 21 2009 23:41:49
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: janek 


Użytkownik "Anna Niedowiarek"  napisał w wiadomości

Eneuel Leszek Ciszewski pisze:
cytat z przemyśleń autora Eneuela Leszka Ciszewskiego:

Słowo Eneuel jest moim neologizmem, ale wzoruję je na imieniu Emmanuel, które oznacza
,,Bóg z nami''. Jako że kształcono mnie na sługę Boga, nie zaś na Jego pana, uznałem iż
nie mogę używać imienia, które niejako nakazuje Bogu podążanie za mną. Raczej wolę podążać
za Nim lub nawet iść tam, gdzie On mnie pośle. :) I właśnie taka jest wymowa tego słowa. :)
Z historii -- powołałem do życia Ducha, któremu dałem imię Eneuel. Nakazałem mu, aby był
wierny Bogu i pozwoliłem mu na to, aby mnie opętał. :)

No... I teraz jestem opętany. Co gorsza -- Duch jest płodny ;)
i opętuje ludzi oraz rzeczy martwe z mego otoczenia... :)
A one opętują mnie... :) Lub (jak Ty) pozwalają mi na to, abym
tłumaczył (ludziom?) zawiłości i odpowiadał na pytania, które ludzi nurtują. ;)


koniec cytatu z przeogromnej skarbnicy wypowiedzi Eneuela publikowanych na różnych forach
dyskusyjnych.


po tym nieznanym cytacie obrazujacym stan umysłu Eneunela, mnie również wstyd, że podjąłem próbę
zrozumienia wcześniejszego bełkotu
pozdr.j.

92 Data: Grudzien 22 2009 00:55:03
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"janek"

po tym nieznanym cytacie obrazujacym stan umysłu Eneunela, mnie również wstyd, że podjąłem próbę zrozumienia wcześniejszego bełkotu

Konkol, Glemp czy Ozorowski -- oni też nazywają moja
mowę bełkotem, ale nie potrafią żyć bez żebrania. :)

A ja naprawdę nie potrzebuje ,,przyjaciół'' do dzielenia się z nimi tym, co mam. :)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

93 Data: Grudzien 22 2009 00:52:32
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Anna Niedowiarek"

A teraz drogi Leszku Eneuelu idź spać i nie męcz siebie i innych.
Pomyśleć, że pierwsze Twoje wypowiedzi na tej grupie brałam na poważnie. Wstyd mi za to.

A teraz droga Aniu idę spać -- ja nie potrzebuję Twoich pieniędzy, ale
,,pół'' Polski moich -- tak, choć ich nie mam w nadmiarze, bo nie
zamierzam zarabiać, nie mając nic z tego dla siebie. :)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

94 Data: Grudzien 26 2009 15:51:23
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: KOMTUR 

W dniu 2009-12-21 19:44, Anna Niedowiarek pisze:

cytat z przemyśleń autora Eneuela Leszka Ciszewskiego:

Słowo Eneuel jest moim neologizmem, ale wzoruję je na imieniu Emmanuel,
które oznacza

A ja zawsze to kojarzylem z "eneduerabe" :)

I przestancie go wyciagac z KF.

Na "bankach" swiruje z lokatami oszczedzajac 1 gr i widze ze teraz tu zaczal swirowac.

Pozdrowka
--

KOMTUR

95 Data: Grudzien 26 2009 16:47:29
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"KOMTUR"

Na "bankach" swiruje z lokatami oszczedzajac 1 gr i widze ze teraz tu zaczal swirowac.

Nie pojmujesz zasady -- nie o 1 grosz, ale pół grosza chodzi. :)
I odbelkowanie. :) Sport dobry jak każdy inny, ale zyskowny.
Ktoś nawet poszedł dalej i przewalutował z zyskiem. :) Jest
to okradanie banku w świetle prawa, a że bank szybko łapie
się w tej działalności i nic nie robi, aby się zabezpieczyć,
jest to rabowanie banków. :)

Ile może zarobić małżeństwo na tych półgroszówkach w Eurobanku?
45 kont (A, B, A+B -- każdy może mieć 15 sztuk) po 0.5 grosza
dziennie znikąd daje rocznie 365.25*45/2=8218,125 groszy, czyli
jakieś 80 złotych bez podatku -- dosłownie znikąd. Bank traci,
klient zyskuje. :)

Oczywiście można mieć więcej lokat czy rachunków i na każdym
rabować dziennie pół grosza... Prawie pół... I to prawie robi
różnicę zasadniczą. :)

-=-

Dobrze, że mi przypomniałeś -- bank dybie z innej strony i też rabuje,
o ile klient w porę nie ustawi się tak, by go nie rabować. :) No i ja
mam kilka dni na to ustawienie się...

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

96 Data: Grudzien 26 2009 17:28:25
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Eneuel Leszek Ciszewski"

Ile może zarobić małżeństwo na tych półgroszówkach w Eurobanku?
45 kont (A, B, A+B -- każdy może mieć 15 sztuk) po 0.5 grosza
dziennie znikąd daje rocznie 365.25*45/2=8218,125 groszy, czyli
jakieś 80 złotych bez podatku -- dosłownie znikąd. Bank traci,
klient zyskuje. :)

Oczywiście trzeba inwestować, ale odzysk jest stuprocentowy, o ile to
państwo (a raczej fundusz gwarancyjny) nie padnie. :) Ile trzeba na te
45 kont? Aktualnie (a stale to zmienia się -- trzeba zachować czujność,
stąd solidarność grupowa mile widziana) Na każde chyba około 37 złotych
 -- nie pamiętam dokładnie, a nie chce mi się zaglądać. :) 37*45=1665

Jeśli chcesz zrabować 800 złotych, inwestujesz nieco mniej niż 17 tysięcy
złotych. Oczywiście obok tego rabunku jest zwykły zysk płynący z normalnego
oprocentowania lokaty... No i pieniądze są stale do odebrania... Nie są
zablokowane...

W Polbanku jest lepiej na mocnych, ale mocnych można mieć tylko trzy...
Trzy do dziewięć dla małżeństwa... Obok tego można mieć lokaty...

Po szczegóły zapraszam na grupę bankierów. :)
To jedna z najlepszych grup -- panuje tam zwykle spokój. :)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

97 Data: Styczen 06 2010 02:06:08
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: nb 

at Sun 20 of Dec 2009 16:10, Eneuel Leszek Ciszewski wrote:

....

W ZSRR wydawano gazetę o tytule Prawda,

i gazetę o tytule Известия (Wiadomości)


w której ponoć prawdy nie było. :)

Tam był ścisły podział - w Prawdzie nie było wiadomości
a w Wiadomościach nie było prawdy.



--
nb

98 Data: Grudzien 20 2009 15:51:56
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Czarek"

tutaj masz definicje debilizmu
http://pl.wikipedia.org/wiki/Debilizm

: Pytacie, kogo określam mianem "debil"? Bez urazy, ale także tych,
: którzy powołują się na Wikipedię i oczywiście większość tych, którzy
: ją tworzą. Jakoś nikt nie zauważa, że dostępna jest chociażby
: Encyklopedia PWN.

Ja zauważam. Nawet bardzo często korzystam. Mam stale taką w offline na
DVD -- kupiłem ją w 2000 roku za 200 złotych. Miałem gest? Wówczas to był
drobiazg. Gdy miałem pieniądze, sponsorowałem hojnie PWN, kupując masy
ich encyklopedii i słowników. :) Wydawałem w 2000 roku łan tałzen złoty
dziennie. :) Oczywiście nie tylko na dzieła PWN. Powiedziałbym nawet, że
te dzieła były niewidoczne w budżecie. :)

: Debil, to dla mnie ktoś, kto ogląda reklamy, wysyła SMS-y żeby wygrać
: sto milionów, wpierdala czipsy

Do tej pory jakby rozumiem...

: i wypisuje głupoty w Internecie.

:) A co to jest głupota? Mądrość w necie to IMO rzadkość...
Złośliwcy twierdzą, że za mądrość trzeba płacić. :)

Parafrazując:

   Mądrości tu nikt nie obieca, za mądrość płaci się złotem.

-=-

   Piękna tu nikt nie obieca, za piękno płaci się złotem.
   Pojąłem, tworząc tu, jak z Ariadny powstaje pająk:


: Także ten, kto poleca książki Petersona, bo to jedyne, co potrafi się
: przebić przez jego nieskażone myślą czółko. Debil, to typowy posiadacz
: niepofałdowanego zwoju mózgowego. Jednego. I często wypasionego
: syfraka ;-)

: Czarek

: PS Z tym syfrakiem, to żartowałem :-)

Hm... Debili, którzy korzystają z Wikipedii, piszą głupoty w necie, oglądają
reklamy, ślą SMSy w nadziei wygrania i wcinają czipsy -- nie brakuje. I raczej
mają szmal, bo muszą płacić za te czipsy czy SMSy...

BTW... IMO czipsy, nachalne reklamy czy SMSy obiecujące wysokie wygrane -- to
wszystko powinno być zakazane ustawami. I chyba nawet prawo podąża w tym
kierunku, jeśli chodzi i biega o reklamy.

Reklamy w Goglach bym zostawił, bo Google są bogate. ;)
To żart oczywiście. Jakaś informacja musi być, ale niech
ona będzie mniej natarczywa i mniej zwodnicza.

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

99 Data: Grudzien 20 2009 00:38:06
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: cichybartko 

Czarek pisze:

Nie pojawią się, bo debile, dla których przeznaczone są książki
Kelbych, Petersonów itp. robią taki jazgot, że święty tego nie
wytrzyma. W każdym razie ja przestawiam się na tłuczenie kasy na
debilach.

Powiedz mi skąd u Ciebie tyle pogardy dla drugiego człowieka, piszesz jakbyś był perfekcjonistą ukanonizowanym za życia. Piszesz tyle o estetyce w fotografii a zwróciłeś uwagę na skład swojej publikacji?

--
Pozdrawiam.
Bartko.

100 Data: Grudzien 19 2009 23:40:36
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Paweł W. 

cichybartko pisze:

Powiedz mi skąd u Ciebie tyle pogardy dla drugiego człowieka, piszesz jakbyś był perfekcjonistą ukanonizowanym za życia. Piszesz tyle o estetyce w fotografii a zwróciłeś uwagę na skład swojej publikacji?

To chyba prawdziwy artysta, co ma innych w d... :/



Pozdrawiam,
Paweł W.

--
"A niektóre dzieci, jak się obrażą, to pokazują innym język. Ja też pokazuję, ale ja wtedy mam rację". - Kasia, 4 lata,Newsweek Polska.

101 Data: Grudzien 20 2009 00:43:01
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"cichybartko"

Nie pojawią się, bo debile, dla których przeznaczone są książki
Kelbych, Petersonów itp. robią taki jazgot, że święty tego nie
wytrzyma. W każdym razie ja przestawiam się na tłuczenie kasy na
debilach.

Powiedz mi skąd u Ciebie tyle pogardy dla drugiego człowieka, piszesz jakbyś był perfekcjonistą ukanonizowanym za życia. Piszesz tyle o estetyce w fotografii a zwróciłeś uwagę na skład swojej publikacji?

Ty mi podpadłeś, ale spróbuję:

Czarek nie pogardza ,,drugim'' (BTW -- to rusycyzm; po polsku to 'inny')
człowiekiem. Co więcej -- on zamierza służyć pomocą temu innemu człowiekowi.
Lekarz nie wybiera pacjenta -- leczy takiego, jaki przychodzi. Podobnie
Czarek -- chce pisać książkę (czy jakoś inaczej uczyć) skierowaną do ludzi
mniej rezolutnych niż ci, których by pożądał jako swoich uczniów. :)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

102 Data: Grudzien 20 2009 01:10:50
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: cichybartko 

Eneuel Leszek Ciszewski pisze:


"cichybartko"
Nie pojawią się, bo debile, dla których przeznaczone są książki
Kelbych, Petersonów itp. robią taki jazgot, że święty tego nie
wytrzyma. W każdym razie ja przestawiam się na tłuczenie kasy na
debilach.

Powiedz mi skąd u Ciebie tyle pogardy dla drugiego człowieka, piszesz jakbyś był perfekcjonistą ukanonizowanym za życia. Piszesz tyle o estetyce w fotografii a zwróciłeś uwagę na skład swojej publikacji?

Ty mi podpadłeś, ale spróbuję:

Chodzi Ci o tą dyskusję o kompaktach?

Czarek nie pogardza ,,drugim'' (BTW -- to rusycyzm; po polsku to 'inny')

Pięknie, człowiek się uczy cały czas :).

człowiekiem. Co więcej -- on zamierza służyć pomocą temu innemu człowiekowi.
Lekarz nie wybiera pacjenta -- leczy takiego, jaki przychodzi. Podobnie
Czarek -- chce pisać książkę (czy jakoś inaczej uczyć) skierowaną do ludzi
mniej rezolutnych niż ci, których by pożądał jako swoich uczniów. :)

Aha i sprowadził ich do poziomu debili? Zresztą ciekaw jestem jaka jest definicja fotograficznego debila.

--
Pozdrawiam.
Bartko.

103 Data: Grudzien 20 2009 01:37:43
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"cichybartko"

Ty mi podpadłeś, ale spróbuję:

Chodzi Ci o tą dyskusję o kompaktach?

Nie wiem -- jesteś zaznaczany czerwonym kolorem.


Aha i sprowadził ich do poziomu debili?

Zauważył, że wolałby uczyć rezolutniejszych.

Zresztą ciekaw jestem jaka jest definicja fotograficznego debila.

Pewnie to ten, który nie wie zbyt wiele o fotografii;
być może to ten, kto potrafi tylko włączyć i wyłączyć
aparat fotograficzny i pstryknąć fotkę w pełnej automatyce. :)

Może to ten, kto nie wie, jak powstaje obraz rzeczywisty po
przejściach ;) przez obiektyw? A może to ten, kto nie wie,
jak liczyć jasność obiektywu i uważa, że dzieli się średnicę
przez długość ,,fizyczną'' obiektywu mierzoną razem z futerałem... ;)

-=-

Proponuję, aby Czarek zdradził nam tę informację -- kto wg niego jest debilem. :)

-=-

Dla mnie debilem może być ten, kto uważa, że światło w fotografii nie jest istotne. ;)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

104 Data: Grudzien 20 2009 01:20:17
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: marek augustynski 

Czarek pisze:
> Nie pojawią się, bo debile, dla których przeznaczone są książki
> Kelbych, Petersonów itp. robią taki jazgot, że święty tego nie
> wytrzyma. W każdym razie ja przestawiam się na tłuczenie kasy na
> debilach.

Powiedz mi skąd u Ciebie tyle pogardy dla drugiego człowieka, piszesz
jakbyś był perfekcjonistą ukanonizowanym za życia. Piszesz tyle o
estetyce w fotografii a zwróciłeś uwagę na skład swojej publikacji?

Pogarda bierze się ze strachu i własnej słabości. Słabością może tu być
jakikolwiek brak, który odczuwasz. Sama słabość czy strach nie są z założenia
złe. Ich efektem ubocznym bywa jednak pogarda.

marek

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

105 Data: Grudzien 20 2009 01:38:23
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"marek augustynski"

Pogarda bierze się ze strachu i własnej słabości. Słabością może tu być
jakikolwiek brak, który odczuwasz. Sama słabość czy strach nie są z założenia
złe. Ich efektem ubocznym bywa jednak pogarda.

Ze strachu -- chyba agresja. :)
Pogarda raczej bierze się z czegoś innego.


-=-

 -- Nie podobają się Tobie moje cycki? Są wg Ciebie za
    małe? Pogardzam Tobą. ;) I Twoim systemem wartości!
 -- Są małe.,..
 -- Ale za to jakie jędrne!!! ;)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

106 Data: Grudzien 20 2009 01:55:15
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: marek augustynski 


"marek augustynski"

> Pogarda bierze się ze strachu i własnej słabości. Słabością może tu być
> jakikolwiek brak, który odczuwasz. Sama słabość czy strach nie są z
założenia
> złe. Ich efektem ubocznym bywa jednak pogarda.

Ze strachu -- chyba agresja. :)

Powinienem powiedzieć wyłącznie ze słabości. Masz rację


Pogarda raczej bierze się z czegoś innego.

myślałem o kompleksach jednak uznałem, że oznaczenie ich jako żródła byłoby
pogardą.


 -- Nie podobają się Tobie moje cycki? Są wg Ciebie za
    małe? Pogardzam Tobą. ;) I Twoim systemem wartości!
 -- Są małe.,..
 -- Ale za to jakie jędrne!!! ;)

To by oznaczało, że pogarda bierze się z głupty:)

marek


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

107 Data: Grudzien 20 2009 03:05:10
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"marek augustynski"

 -- Nie podobają się Tobie moje cycki? Są wg Ciebie za
 małe? Pogardzam Tobą. ;) I Twoim systemem wartości!
 -- Są małe.,..
 -- Ale za to jakie jędrne!!! ;)

To by oznaczało, że pogarda bierze się z głupty:)

Albo z cwaniactwa. :)

    -- Jędrne, jędrne... Łokcie pani też ma jędrne... ;)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

108 Data: Grudzien 20 2009 03:32:33
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: marek augustynski 

>>  -- Nie podobają się Tobie moje cycki? Są wg Ciebie za
>>  małe? Pogardzam Tobą. ;) I Twoim systemem wartości!
>>  -- Są małe.,..
>>  -- Ale za to jakie jędrne!!! ;)

> To by oznaczało, że pogarda bierze się z głupty:)

Albo z cwaniactwa. :)

    -- Jędrne, jędrne... Łokcie pani też ma jędrne... ;)

już przy "ale za to jakie jedrne" cel zostalby dopięty. Tłumaczenie o łokciach
byłoby świadectwem głupoty lub starczej demencji;)

marek

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

109 Data: Grudzien 19 2009 23:41:57
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Czarek 

On 20 Gru, 00:38, cichybartko  wrote:

Powiedz mi skąd u Ciebie tyle pogardy dla drugiego człowieka,

Z obserwacji i analizy :)

piszesz jakbyś był perfekcjonistą

W pewnych sprawach, na tle ogólnym, jestem. I nie mam zamiaru być
fałszywie skromny.

Piszesz tyle o
estetyce w fotografii a zwróciłeś uwagę na skład swojej publikacji?

Chętnie wysłucham Twojej opinii. Wezmę ją pod uwagę, jeśli
uprawdopodobnisz, że masz kwalifikacje do takich ocen.

Czarek

110 Data: Grudzien 20 2009 11:39:27
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: marek augustynski 

> Piszesz tyle o
> estetyce w fotografii a zwróciłeś uwagę na skład swojej publikacji?

Chętnie wysłucham Twojej opinii. Wezmę ją pod uwagę, jeśli
uprawdopodobnisz, że masz kwalifikacje do takich ocen.

Na tym właśnie polega Twoja słabość. Zachowujesz się jak klasyczny relikt,
który rości sobie prawo, ewentulanie wskazuje innych take prawo posiadające,
do ocen i wyrażania opini. Nie rozumiesz czasu w którym przyszło Ci żyć. Całe
szczęście nie jesteś w stanie zrobić niczego destruktywnego. Ale "twoi"
koledzy niestety robią i masz ich wszędzie tam gdzie określona transformacja
ich nie sięgnęła. Np ZPAF, PZPN:)
Wiem, że nigdy tego nie pojmiesz. Nie możesz pojąć bo paraliżuje Cię właśnie
ta słabość, której obronie całą swoją energię będziesz poświęcał. Aż do końca.

Dzisiaj jedyną kwalifikacją do czegokolwiek jest gest, który możesz wykonać,
czyn. Czy zostanie on uznany jako kwalifikacja jest sprawą drugorzędną.

marek

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

111 Data: Grudzien 20 2009 15:31:47
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: cichybartko 

Czarek pisze:

On 20 Gru, 00:38, cichybartko  wrote:

Powiedz mi skąd u Ciebie tyle pogardy dla drugiego człowieka,

Z obserwacji i analizy :)

piszesz jakbyś był perfekcjonistą

W pewnych sprawach, na tle ogólnym, jestem. I nie mam zamiaru być
fałszywie skromny.

Piszesz tyle o
estetyce w fotografii a zwróciłeś uwagę na skład swojej publikacji?

Chętnie wysłucham Twojej opinii. Wezmę ją pod uwagę, jeśli
uprawdopodobnisz, że masz kwalifikacje do takich ocen.

Odpowiem Ci cytatem z książki która jest świetnym przykładem tego jak wygląda idealny skład. Robert Bringhurst "Elementarz w stylu typografii":
"Typografia jest dla literatury tym, czym wykonanie utworu muzycznego dla kompozycji: istotnym aktem interpretacji, pełnym rozlicznych okazji do wykazania się głębokim zrozumieniem lub tępotą."
Widzisz idąc tym tropem to tak jak słuchać suit Bacha w wykonaniu John Holloway albo na akademii w jakiejś podrzędnej szkole muzycznej. W tym drugim przypadku niby wszystko jest ok, ale pozostaje jakiś niedosyt. Szczególnie że często jest w tym masa bólu w spełnianiu np. oczekiwań rodziców, presji środowiskowej itd. Pocieszające jest to że na naukę nigdy nie jest za późno, i jako nauczyciel dobrze o tym wiesz ;). Może któraś enta książka Dederki doczeka się dobrego składu.

--
Pozdrawiam.
Bartko.

112 Data: Grudzien 20 2009 16:23:46
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"cichybartko"

Odpowiem Ci cytatem z książki która jest świetnym przykładem tego jak wygląda idealny skład. Robert Bringhurst "Elementarz w stylu typografii":
"Typografia jest dla literatury tym, czym wykonanie utworu muzycznego dla kompozycji: istotnym aktem interpretacji, pełnym rozlicznych okazji do wykazania się głębokim zrozumieniem lub tępotą."
Widzisz idąc tym tropem to tak jak słuchać suit Bacha w wykonaniu John Holloway albo na akademii w jakiejś podrzędnej szkole muzycznej. W tym drugim przypadku niby wszystko jest ok, ale pozostaje jakiś niedosyt. Szczególnie że często jest w tym masa bólu w spełnianiu np. oczekiwań rodziców, presji środowiskowej itd. Pocieszające jest to że na naukę nigdy nie jest za późno, i jako nauczyciel dobrze o tym wiesz ;). Może któraś enta książka Dederki doczeka się dobrego składu.

IMO lepszy zły skład niż żaden. Lepsze gruszki brudne niż żadne.
Lepsza muzyka źle wykonana niż żadna. :) Oczy widzą niewyraźnie,
ale mózg (a za nim rozum) sprawia, że widzimy dobrze. :) Płyta
DVD czy CD (tak wiem -- w CD/DVD już zaklęte jest słowo płyta)
nagrywa się z masą błędów, ale (dzięki mechanizmom korekcji)
daje się jednoznacznie odczytać. :)

Podobnie z muzyką -- lepsza jest muzyka źle wykonana (tym bardziej, że
nigdy nie ma dobrze wykonanej w 100% -- nawet nie wiemy, co to znaczy,
że muzyka jest dobrze wykonana w 100%) niż żadna. :)

I lepsze złe (jakościowo czy kompozycyjnie) zdjęcie niż żadne. :)
Złe zdjęcie to zdjęcie ukazujące nieprawdę, a i to nie każde, :)
bo jednak żadne nie pokazuje prawdy w 100% -- wystarczy wymazanie
pryszcza. Chodzi o ukazanie istotnej części prawdy. :) Na przykład
tej prawdy, że jakiś polityk całował się (z języczkiem) z innym
politykiem -- na przykład Gierek z Honeckerem... ;)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

113 Data: Grudzien 20 2009 17:27:08
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: cichybartko 

Eneuel Leszek Ciszewski pisze:

IMO lepszy zły skład niż żaden. Lepsze gruszki brudne niż żadne.
Lepsza muzyka źle wykonana niż żadna. :) Oczy widzą niewyraźnie,
ale mózg (a za nim rozum) sprawia, że widzimy dobrze. :) Płyta
DVD czy CD (tak wiem -- w CD/DVD już zaklęte jest słowo płyta)
nagrywa się z masą błędów, ale (dzięki mechanizmom korekcji)
daje się jednoznacznie odczytać. :)

Podobnie z muzyką -- lepsza jest muzyka źle wykonana (tym bardziej, że
nigdy nie ma dobrze wykonanej w 100% -- nawet nie wiemy, co to znaczy,
że muzyka jest dobrze wykonana w 100%) niż żadna. :)

I lepsze złe (jakościowo czy kompozycyjnie) zdjęcie niż żadne. :)
Złe zdjęcie to zdjęcie ukazujące nieprawdę, a i to nie każde, :)
bo jednak żadne nie pokazuje prawdy w 100% -- wystarczy wymazanie
pryszcza. Chodzi o ukazanie istotnej części prawdy. :) Na przykład
tej prawdy, że jakiś polityk całował się (z języczkiem) z innym
politykiem -- na przykład Gierek z Honeckerem... ;)

No co Ty. Uważasz że taki przekaz "lepsze byle co niż nic" przystoi chodzącej doskonałości ;). Osobiście uważam że tego w typu publikacjach dotyczących malarstwa, fotografii, architektury, dziedzin wywołujących silne przeżycia związane z estetyką, skład odgrywa ogromną rolę. Przykładem takich wydawnictw są http://www.gestalten.com/ czy http://www.phaidon.co.uk/. Żeby nie było że lecę molochami z wypracowaną pozycją, ciekawym przykładem z polskiego podwórka jest np. studio http://d2d.pl/

--
Pozdrawiam.
Bartko.

114 Data: Grudzien 20 2009 20:47:32
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"cichybartko"

No co Ty. Uważasz że taki przekaz "lepsze byle co niż nic" przystoi chodzącej doskonałości ;).

10 lat temu zachwycano się modemami chodzącymi na 56 kb/s -- choć
wcale tyle nie osiągały. Mnie skrytykowano za to, że nie dołożyłem
szmalu do modemu z taką możliwością -- zakupiony (na chyba 48 kb/s
bez możliwości upgradu) modem krytykowany za brak możliwości
upgradowania chyba ani razu nie został użyty na jakiejkolwiek szybkości. :)

Dziś ta szybkość jest jakby ;) za mała. Ja mam po WiFi na dziko
do 3 Mb/s down i około 1 Mb/s up. :) I oczywiście to nadal mało.

Zdjęcie zrobione 100 lat temu, choć wówczas doskonałe, dziś technicznie
może być uznane za słabe. Prawie na pewno ;) nie będzie zbyt kolorowe.

Osobiście uważam że tego w typu publikacjach dotyczących malarstwa, fotografii, architektury, dziedzin wywołujących silne przeżycia związane z estetyką, skład odgrywa ogromną rolę.

Wolę książkę źle złożoną niż żadną. Czasami dobra treść jest tak opakowana,
że trudno to czytać, ale treść jest treścią!!! Co mi po pięknej oprawie,
gdy wewnątrz niczego nie ma? Co byś wolał -- pięknie oprawione dzieła
Marksa czy byle jak wiedzę o działaniu fotoszopki?

Albo inaczej -- wyobraź sobie, że ktoś w detalach opisuje działanie tejże
fotoszopki, ale ją właśnie tak nazywa, zamiast poprawnie. :) Odrzucisz
taką książkę tylko dlatego, że to słowo jest tam pisane niepoprawnie? :)

Odrzucisz dziewczynę tylko dlatego, że ma poplamioną lub pogniecioną
spódnicę? :) Czasami tak -- na przykład plama może być dowodem na
niedziałanie proszku. Wówczas ta plama jest istotna. Ogólnie jednak
forma nie może dominować nad treścią. :) Wolę jeść ambrozję z musztardówki
(czystej -- umytej dokładnie tuż przed nałożeniem tejże ambrozji) czy pomyje
w ślicznym pucharze? :)

-=-

Dziś najlepsze jakościowo/technicznie zdjęcie za 100 lat może okazać
się tak zwanym gniotem. :) Jednak jeśli tam będzie treść... :)
Oczywiście nie zniechęcam do pracy nad formą czy techniką -- wręcz odwrotnie. :)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

115 Data: Grudzien 21 2009 13:17:22
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: cichybartko 

Eneuel Leszek Ciszewski pisze:

Dziś najlepsze jakościowo/technicznie zdjęcie za 100 lat może okazać
się tak zwanym gniotem. :) Jednak jeśli tam będzie treść... :)
Oczywiście nie zniechęcam do pracy nad formą czy techniką -- wręcz odwrotnie. :)

Masz racje tylko zmierzam do jednego, z Czarka płynie jedno przesłanie czego się nie dotknie to zamienia się w złoto. Niestety tak nie jest, błędy i braki w wiedzy zdarzają się każdemu, szczególnie jak ktoś chce robić za jednoosobową orkiestrę.

--
Pozdrawiam.
Bartko.

116 Data: Grudzien 21 2009 18:36:22
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"cichybartko"

Masz racje tylko zmierzam do jednego, z Czarka płynie jedno przesłanie czego się nie dotknie to zamienia się w złoto.

Ja tego przesłania nie widzę. :)
Ale może i on zapisał diabłu czyjąś duszę?...
Ja zapisałem kilka ;) dusz i poczyniłem zapis
(zapisując jedną z nich) że mojej duszy nikt nie zapisze...

Zapisałem duszę JPII? No i co z tego? Diabły cieszyły
się, bo mówiły, że tej duszy nikt inny nie chciał zapisać. :)

 -- Każdy wie o tym, że coś jest niemożliwe, przychodzi taki,
    który tego nie wie i czyni to...

Czyli każdy uważał, że ta dusza jest zapisana od dawna, a ja nie
wiedziałem o tym, więc sprawdziłem (diabły mają dobre kartoteki,
niemal jak księża) i zapisałem. :) Zapisanie duszy zapisanej jest
zabronione. ;) Niemal jak z biganią... ;)

Niestety tak nie jest, błędy i braki w wiedzy zdarzają się każdemu, szczególnie jak ktoś chce robić za jednoosobową orkiestrę.

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

117 Data: Grudzien 20 2009 18:28:25
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Jester 

On 12/20/09 3:31 PM, cichybartko wrote:

Widzisz idąc tym tropem to tak jak słuchać suit Bacha w wykonaniu John
Holloway albo na akademii w jakiejś podrzędnej szkole muzycznej. W tym
drugim przypadku niby wszystko jest ok, ale pozostaje jakiś niedosyt.

Uuuu - ostrożnie: tutaj dwa dni temu ktoś pisał, że wykonanie nie ma znaczenia, bo najlepiej słuchać muzyki jako plików mid albo podziwiać nutki wydrukowane na pięciolinii w książce. A koncerty to w ogóle obsysają, bo łomot, gibanie i przestery... ;)

J

118 Data: Grudzien 20 2009 20:52:52
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Jester"

Uuuu - ostrożnie: tutaj dwa dni temu ktoś pisał, że wykonanie nie ma znaczenia, bo najlepiej słuchać muzyki jako plików mid albo podziwiać nutki wydrukowane na pięciolinii w książce. A koncerty to w ogóle obsysają, bo łomot, gibanie i przestery... ;)

Kiedyś więcej były warte książki bez rysunków niż z rysunkami, ruchomymi
postaciami zwierząt, wydające dźwięki po naciśnięciu... Same litery miały
wystarczyć -- ćwiczyły wyobraźnię. Nawet zniechęcano do oglądania TV czy
słuchania radia. Dziś strony WWW najeżone flaszami są najciekawsze...

IMO trzeba zachować umiar pomiędzy nutami i dźwiękami odbieranymi przez
uszy -- muzykowi nuty więcej mówią niż dźwięki, podobnie czytelnikowi
litery niż film. :) Ale jeśli ktoś nie umie czytać [nutek] -- woli
rysunki, dźwięki itp...

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

119 Data: Grudzien 21 2009 13:19:38
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: cichybartko 

Jester pisze:

On 12/20/09 3:31 PM, cichybartko wrote:

Widzisz idąc tym tropem to tak jak słuchać suit Bacha w wykonaniu John
Holloway albo na akademii w jakiejś podrzędnej szkole muzycznej. W tym
drugim przypadku niby wszystko jest ok, ale pozostaje jakiś niedosyt.

Uuuu - ostrożnie: tutaj dwa dni temu ktoś pisał, że wykonanie nie ma znaczenia, bo najlepiej słuchać muzyki jako plików mid albo podziwiać nutki wydrukowane na pięciolinii w książce. A koncerty to w ogóle obsysają, bo łomot, gibanie i przestery... ;)

Dalej to podtrzymuje że dobrze nagrane CD może dać więcej radości niż byle jaki występ live.

--
Pozdrawiam.
Bartko.

120 Data: Grudzien 21 2009 15:39:50
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Jester 

On 12/21/09 1:19 PM, cichybartko wrote:

Dalej to podtrzymuje że dobrze nagrane CD może dać więcej radości niż
byle jaki występ live.

Dobrze nagrane będą i tak brzmiały inaczej, niż dobrze nagłośniony koncert. Czemu jedno ma wykluczać drugie?
Tyle, że coraz trudniej o dobrze nagrane CD. Loudness war, playery mp3 i słuchanie muzyki z komórki bez słuchawek na przystanku... Kto by się przejmował takim drobiazgiem, jak realizacja nagrania... Wszystko brzmi jak reklama w Polsacie - GŁOŚNO. Czyli niespecjalnie lepiej, niż na koncercie.

J

121 Data: Grudzien 21 2009 15:59:05
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: gebi 

Użytkownik "Jester"

słuchanie muzyki z komórki bez słuchawek na przystanku... Kto by się przejmował takim drobiazgiem, jak realizacja nagrania... Wszystko brzmi jak reklama w Polsacie - GŁOŚNO. Czyli niespecjalnie lepiej, niż na koncercie.
Ho, ho, uważaj, bo podobno stacje telewizyjne mają mieć nakaz zaprzestania tej niecnej praktyki podgłaśniania reklam (nie mogę się doczekać).

122 Data: Grudzien 21 2009 17:13:28
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Jester 

On 12/21/09 3:59 PM, gebi wrote:

Ho, ho, uważaj, bo podobno stacje telewizyjne mają mieć nakaz
zaprzestania tej niecnej praktyki podgłaśniania reklam (nie mogę się
doczekać).

No to będziemy kupować audiofilskie soundtracki z ulubionych reklam.
"Cenka opada" normalnie... :/

J

123 Data: Grudzien 21 2009 20:41:45
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Janko Muzykant 

gebi pisze:

Ho, ho, uważaj, bo podobno stacje telewizyjne mają mieć nakaz zaprzestania tej niecnej praktyki podgłaśniania reklam (nie mogę się doczekać).

To się pewnie nie doczekasz, bo zmieni się proces kompresji, żeby dalej było głośno na uszach, a cicho na miernikach.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/synoptycy mieli rację, w całym kraju pada deszcz/

124 Data: Grudzien 22 2009 09:12:51
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: John Smith 

Janko Muzykant napisał(a):

gebi pisze:
Ho, ho, uważaj, bo podobno stacje telewizyjne mają mieć nakaz
zaprzestania tej niecnej praktyki podgłaśniania reklam (nie mogę się
doczekać).

To się pewnie nie doczekasz, bo zmieni się proces kompresji, żeby dalej
było głośno na uszach, a cicho na miernikach.

Ponoć mają ustandaryzować proces (wręcz wymagany software) do pomiaru.
Ponoć...

--
Mirek

125 Data: Grudzien 21 2009 20:40:43
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Janko Muzykant 

Jester pisze:

Tyle, że coraz trudniej o dobrze nagrane CD.

A przesłuchałeś już wszystkich? :)
Spokojnie ludzkość mogłaby przestać cokolwiek nagrywać i filmować, dorobku starczy do końca życia każdemu. Nawet nieskompresowanego.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/w trosce o środowisko od dziś będę mniej pracował, a więcej żądał/

126 Data: Grudzien 21 2009 21:32:27
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Jester 

On 12/21/09 8:40 PM, Janko Muzykant wrote:

Spokojnie ludzkoć mogłaby przestać cokolwiek nagrywać i filmować

....i to z 10 lat temu - z korzyścią dla nieszczęsnych widzów/słuchaczy. Wyjątkowo się zgodzę... ;)

J

127 Data: Grudzien 21 2009 21:54:10
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: _rK_ 

In  Janko Muzykant  wrote:

A przesłuchałeś już wszystkich? :)
Spokojnie ludzkość mogłaby przestać cokolwiek nagrywać i filmować,
dorobku starczy do końca życia każdemu. Nawet nieskompresowanego.

Ciekawe jak rozne mamy spojrzenie. Bo mi np. bardzo ciezko znalezc cos
nowego do sluchania i bardzo sie ciesze jak tylko wychodzi cos co mi sie
podoba.

--
[rK]      http://robertkresa.com

128 Data: Grudzien 21 2009 23:13:53
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Janko Muzykant 

_rK_ pisze:

Spokojnie ludzkość mogłaby przestać cokolwiek nagrywać i filmować, dorobku starczy do końca życia każdemu. Nawet nieskompresowanego.

Ciekawe jak rozne mamy spojrzenie. Bo mi np. bardzo ciezko znalezc cos nowego do sluchania i bardzo sie ciesze jak tylko wychodzi cos co mi sie podoba.

No to fajnie, że ludzie są różni :)
Ja nic nowego nie kupuję/piracę itd, bo praktycznie już zawsze jest to zniszczone kompresją dynamiki.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/co zostało sfinansowane ze środków Unii nie może podlegać żadnym zmianom!/

129 Data: Grudzien 21 2009 22:46:20
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: _rK_ 

In  Janko Muzykant  wrote:

_rK_ pisze:
 
No to fajnie, że ludzie są różni :)
Ja nic nowego nie kupuję/piracę itd, bo praktycznie już zawsze jest to
zniszczone kompresją dynamiki.

Kiedy zachodzi potrzeba wlaczam sobie odpowiednie przetworniki w mozgu i
jakos leci.
To kwestia techniczna. Gorzej z trescia. Tego coraz mniej.
Skoro przekladasz jakosc techniczna nad tresc, to wychodzi, ze jestes
audiofilem.
Przyznaj sie do tych kabli. Pewnie z tysiaka za metr jak nic, co?

Zdrowka :D

--
[rK]      http://robertkresa.com

130 Data: Grudzien 21 2009 23:50:27
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Janko Muzykant 

_rK_ pisze:

No to fajnie, że ludzie są różni :)
Ja nic nowego nie kupuję/piracę itd, bo praktycznie już zawsze jest to zniszczone kompresją dynamiki.

Kiedy zachodzi potrzeba wlaczam sobie odpowiednie przetworniki w mozgu i jakos leci.
To kwestia techniczna. Gorzej z trescia.

Mógłbyś słuchać książki czytanej przez... np. prezentera eremefu? Bo ja mimo użycia 90% zasobów mózgu, nie :)

Skoro przekladasz jakosc techniczna nad tresc, to wychodzi, ze jestes audiofilem.

Nie, to jest tak zwane minimum - jak widelec, co powinien mieć wszystkie zęby.

Przyznaj sie do tych kabli. Pewnie z tysiaka za metr jak nic, co?

Kable mam z druta przyniesionego ze strychu. Na oko służyły ś.p. odkurzaczowi.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/raczej jestem optymistą, może nie aż takim jakim był Żeromski.../

131 Data: Grudzien 22 2009 11:10:49
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: _rK_ 

In  Janko Muzykant  wrote:

 

Mógłbyś słuchać książki czytanej przez... np. prezentera eremefu? Bo
ja  mimo użycia 90% zasobów mózgu, nie :)

Gdybys nie mial innych mozliwosci zapoznania sie z lektura, to po pewnym
okresie treningu nawet nie zauwazalbys tego glosu. Mialbys wrazenie, ze
czytasz sam. Zupelnie jak z dzisiejszym dubbingiem. Zagryzasz zeby, a
potem juz jakos leci.
Mozg ludzki naprawde jest niesamowita maszynka jesli chodzi o mozliwosci.
Niestety w dwie strony.

Oczywiscie prawda w tym wszystkim lezy po srodku - jak zawsze. Sluchac
nudy na super jakosci i niezlej muzyki na glosniczkach komorki - to boli
podobnie.

--
[rK]      http://robertkresa.com

132 Data: Grudzien 22 2009 12:57:56
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: adam 

Użytkownik "_rK_" napisał

Gdybys nie mial innych mozliwosci zapoznania sie z lektura, to po pewnym
okresie treningu nawet nie zauwazalbys tego glosu. Mialbys wrazenie, ze
czytasz sam. Zupelnie jak z dzisiejszym dubbingiem. Zagryzasz zeby, a
potem juz jakos leci.
Mozg ludzki naprawde jest niesamowita maszynka jesli chodzi o mozliwosci.
Niestety w dwie strony.

Nie da rady.
Seven Finchera czytane przez Olejniczaka nadaje się tylko do oglądania.

adam

133 Data: Grudzien 20 2009 09:43:18
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Czarek 

On 20 Gru, 15:31, cichybartko  wrote:

> Chętnie wysłucham Twojej opinii. Wezmę ją pod uwagę, jeśli
> uprawdopodobnisz, że masz kwalifikacje do takich ocen.

Odpowiem Ci cytatem z książki która jest świetnym przykładem tego jak
wygląda idealny skład. Robert Bringhurst "Elementarz w stylu typografii":

Znam tę książkę; co więcej - uważam, że Bringhurst zakpił w niej
sobie, właśnie z ludzi ograniczonych. A przy okazji - książka ma
fatalną okładkę, zawierającą błędy, o których w zasadzie wszyscy
wiedzą, że są błędami, ale ponieważ to Święty Bringhurst, więc jest
super. Taka kolejna kpina. Na pewnym etapie rozwoju, człowiek zaczyna
robić sobie jaja z ludzi tępych, czyli - mówiąc po szkolnemu -
bezmyślnie wkuwających.

Może
któraś enta książka Dederki doczeka się dobrego składu.

Przedstawiłeś typowe, niusowe bleble, bez żadnych konkretów.
Szacowałem Cię wyżej, pomyliłem się.

Czarek

134 Data: Grudzien 20 2009 10:51:39
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: majster 

On 20 Gru, 18:43, Czarek  wrote:

Znam tę książkę; co więcej - uważam, że Bringhurst zakpił w niej
sobie, właśnie z ludzi ograniczonych. A przy okazji - książka ma
fatalną okładkę, zawierającą błędy, o których w zasadzie wszyscy
wiedzą, że są błędami, ale ponieważ to Święty Bringhurst, więc jest
super. Taka kolejna kpina. Na pewnym etapie rozwoju, człowiek zaczyna
robić sobie jaja z ludzi tępych, czyli - mówiąc po szkolnemu -
bezmyślnie wkuwających.

Daj nam Boże więcej książek z takimi błedami

majster

135 Data: Styczen 06 2010 03:27:06
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: nb 

at Sun 20 of Dec 2009 19:51, majster wrote:

On 20 Gru, 18:43, Czarek  wrote:

Znam tę książkę; co więcej - uważam, że Bringhurst zakpił w niej
sobie, właśnie z ludzi ograniczonych. A przy okazji - książka ma
fatalną okładkę, zawierającą błÄ™dy, o których w zasadzie wszyscy
wiedzą, że są błÄ™dami, ale ponieważ to Święty Bringhurst, więc jest
super. Taka kolejna kpina. Na pewnym etapie rozwoju, człowiek zaczyna
robić sobie jaja z ludzi tępych, czyli - mówiąc po szkolnemu -
bezmyślnie wkuwających.

Daj nam Boże więcej książek z takimi błedami

Nigdy więcej! Kiedyś kupiłem książkę specjalnie dla typografii -
- stylizacja na pierwsze wydanie "Punkt, linia, płaszczyzna"
Kandinskiego - bez możliwości jej wcześniejszego przejrzenia.
W środku tragedia. Np znak diakrytyczny nie nad właściwą literą
tylko nad sąsiednią lub pomiędzy literami (losowo). Chyba
wczesnym microsoftowym wordem przez nieuka składane (wcześniejsze
Ventura Publishers w rękach fachowca dawało dobre rezultaty).

Najbardziej bolało, że coś co pod pewnym względem miało być
lepsze od wszystkim innych, było pod tym względem gorsze.
Albo żeby było TG, ktoś wymienia stałkę 2.8 na 1.4 a ta ciemna
jak 5.6. Może wkurzyć. I niech nikt nie mówi, żeby dziękować
Bogu za taki obiektyw.


--
nb

136 Data: Grudzien 20 2009 20:35:31
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: de Fresz 

On 2009-12-20 18:43:18 +0100, Czarek  said:

Odpowiem Ci cytatem z książki która jest świetnym przykładem te
go jak
wygląda idealny skład. Robert Bringhurst "Elementarz w stylu typograf
ii":

Znam tę książkę; co więcej - uważam, że Bringhurst zakpił w
 niej
sobie, właśnie z ludzi ograniczonych. A przy okazji - książka ma
fatalną okładkę, zawierającą błędy, o których w zasadzie wszyscy
wiedzą, że są błędami, ale ponieważ to Święty Bringhurst, więc jest
super. Taka kolejna kpina.

Żebyś jeszcze potrafił uprawdopodobnić, że masz podstawy merytoryczne do takiej krytyki... Niestety, mizerna jakość Twoich publikacji, jak również dość banalne pytania jakie co jakiś czas zadajesz pl.comp.dtp raczej przeczą takiej możliwości. Tak więc przestań się lansować na miszcza typografii, bo póki co nie jesteś tego w stanie poprzeć dokonaniami.


Na pewnym etapie rozwoju, człowiek zaczyna
robić sobie jaja z ludzi tępych, czyli - mówiąc po szkolnemu -
bezmyślnie wkuwających.

Tylko jeśli ów człek jest kiepem. Daj sobie lepiej spokój z doszukiwaniem się podobieństw do swojej wkuwającej natury u innych, bo raczej tylko się poślizgniesz na próbach udowodnienia tej śmiałej.


--
Pozdrawiam
de Fresz

137 Data: Grudzien 20 2009 12:34:15
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Czarek 

On 20 Gru, 20:35, de Fresz  wrote:

Żebyś jeszcze potrafił uprawdopodobnić, że masz podstawy merytoryczne
do takiej krytyki...

Ale mi wisi natką od pietruszki, jakie Ty masz zdanie o moich
umiejętnościach.

Niestety, mizerna jakość Twoich publikacji,

Konkrety proszę, konkrety.

również dość banalne pytania jakie co jakiś czas zadajesz pl.comp.dtp

Konkrety proszę, konkrety.

Czarek

138 Data: Grudzien 20 2009 22:48:11
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: de Fresz 

On 2009-12-20 21:34:15 +0100, Czarek  said:

On 20 Gru, 20:35, de Fresz  wrote:

Żebyś jeszcze potrafił uprawdopodobnić, że masz podstawy meryto
ryczne
do takiej krytyki...

Ale mi wisi natką od pietruszki, jakie Ty masz zdanie o moich
umiejętnościach.

Podobnie jak mi zwisa smętnym kalafiorem Twoje wygórowane mniemanie o swojej wiedzy, bo jakoś dowodów na jej praktyczne zastosowanie nie widziałem.


Niestety, mizerna jakość Twoich publikacji,

Konkrety proszę, konkrety.

Wystarczy wziąć to w ręke - skład banalny, wręcz prostacki, trochę błędów typograficznych, ot, nic ciekawego. Powiedziałbym - jak na amatora, może być.


również dość banalne pytania jakie co jakiś czas zadajesz pl.co
mp.dtp

Konkrety proszę, konkrety.

NTG. Dla zainteresowanych jest przepastne archiwum gugla, gdzie wszystko leży.

--
Pozdrawiam
de Fresz

139 Data: Grudzien 21 2009 00:41:58
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Czarek 

On 20 Gru, 22:48, de Fresz  wrote:

> Konkrety prosz , konkrety.
Wystarczy wzi to w r ke - sk ad banalny, wr cz prostacki,

Skład klasyczny, oszczędny, elegancki; dużo treści, nie jakieś tam
obrazkowe biblie. Książka napisana kilkadziesiąt lat temu, wydana na
nowo, na szczęście nie spaskudzona "nowoczesnym" składem.

troch b d w typograficznych, ot, nic ciekawego.

Konkrety proszę, konkrety, Bo jak na razie, to wyglądasz na typowy
kompleks małego fiutka.

>> r wnie do banalne pytania jakie co jaki czas zadajesz pl.co
> mp.dtp
> Konkrety prosz , konkrety.
NTG. Dla zainteresowanych jest przepastne archiwum gugla, gdzie wszystko le y.

Jak wyżej - konkrety, albo rzyci nie zawracaj.

Czarek

140 Data: Grudzien 21 2009 11:08:47
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: de Fresz 

On 2009-12-21 09:41:58 +0100, Czarek  said:

Konkrety prosz , konkrety.
Wystarczy wzi to w r ke - sk ad banalny, wr cz prostacki,

Skład klasyczny, oszczędny, elegancki; dużo treści, nie jakieś tam
obrazkowe biblie. Książka napisana kilkadziesiąt lat temu, wydana na
nowo, na szczęście nie spaskudzona "nowoczesnym" składem.

Elegancki to już pierwsze nadużycie, klasyczny? No fakt, przeciętność od dawna była popularna, więc ktoś niezbyt lotny tak to może traktować. Generalnie jak na takiego miszcza typografii, to delikatnie mówiąc cienizna.


troch b d w typograficznych, ot, nic ciekawego.

Konkrety proszę, konkrety, Bo jak na razie, to wyglądasz na typowy
kompleks małego fiutka.

A dziękuje, partnerki nigdy nie narzekały. Więc jak chcesz sobie poporównywać, to szukaj gdzie indziej. Konsultacje z zakresu redakcji to dość nietania usługa, więc nie chce mi się strzępić klawiatury po próżnicy.


r wnie do banalne pytania jakie co jaki czas zadajesz pl.co
mp.dtp
Konkrety prosz , konkrety.
NTG. Dla zainteresowanych jest przepastne archiwum gugla, gdzie wszystko
le y.

Jak wyżej - konkrety, albo rzyci nie zawracaj.

Konkrety leżą w archiwum ww. grupy. Nie trzeba wiele wiedzy, aby ocenić poziom pytań w kontekście miszcza składu, na jakiego próbujesz się tu lansować. Tylko ciekawe czemu nie próbujesz tego robić tam, wśród zawodowców? A dobra, chyba wiem.

--
Pozdrawiam
de Fresz

141 Data: Grudzien 21 2009 13:29:21
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: cichybartko 

Czarek pisze:

Może
któraś enta książka Dederki doczeka się dobrego składu.

Przedstawiłeś typowe, niusowe bleble, bez żadnych konkretów.
Szacowałem Cię wyżej, pomyliłem się.

Nie, po prostu wystarczy wziąć do ręki coś dobrze złożonego a Twoją publikację której daleko do ideału. Skład ma służyć tekstowi ma być lekki i nie przeszkadzać, w Twoim przypadku od razu rzuca się toporność. Zresztą nawet napisano w tym wątku że zły skład aż tak nie przeszkadza jak w ogóle brak wydania. Chodzi o to że przyjmujesz pozę mentora w każdej dziedzinie którą się zajmujesz. Chyba dobrze wiesz że się nie da na wszystkim znać i że są dziedziny w których człowiek jest przysłowiowym debilem z twojej definicji.

--
Pozdrawiam.
Bartko.

142 Data: Grudzien 21 2009 13:39:42
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: de Fresz 

On 2009-12-21 13:29:21 +0100, cichybartko  said:

Chodzi o to że przyjmujesz pozę mentora w każdej dziedzinie którą się zajmujesz. Chyba dobrze wiesz że się nie da na wszystkim znać i że są dziedziny w których człowiek jest przysłowiowym debilem z twojej definicji.

Spoko, spoko, na grupie detepowej szuka pomocy grzecznie i uniżenie, parę prób zabłyśnięcia wyszło dość blado, dopiero tu zmienia się w szefuńcia od składu (m.in. składu oczywiście). Wnioski każdy może wyciągnąć sam.

--
Pozdrawiam
de Fresz

143 Data: Styczen 06 2010 03:31:20
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: nb 

at Mon 21 of Dec 2009 13:29, cichybartko wrote:

Czarek pisze:
Może
któraś enta książka Dederki doczeka się dobrego składu.

Przedstawiłeś typowe, niusowe bleble, bez żadnych konkretów.
Szacowałem Cię wyżej, pomyliłem się.

Nie, po prostu wystarczy wziąć do ręki coś dobrze złożonego a Twoją
publikację której daleko do ideału. Skład ma służyć tekstowi ma być
lekki i nie przeszkadzać, w Twoim przypadku od razu rzuca się
topornoć. Zresztą nawet napisano w tym wątku że zły skład aż tak nie
przeszkadza jak w ogóle brak wydania.

Strasznie mądre, porównywać coś z niczym ;-)


Chodzi o to że przyjmujesz pozę
mentora w każdej dziedzinie którą się zajmujesz. Chyba dobrze wiesz że
się nie da na wszystkim znać i że są dziedziny w których człowiek jest
przysłowiowym debilem z twojej definicji.


--
nb

144 Data: Grudzien 20 2009 16:15:30
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Czarek" : W pewnych sprawach, na tle ogólnym, jestem. I nie mam zamiaru być fałszywie skromny.

Fałszywa skromność to pycha -- to postawa domagająca się uznania od otoczenia. :)

Człowiek wartościowy powinien pracować na rzecz społeczeństwa
tą swoją wartościowością, nie zaś zbierać nagrody i profity. ;)
Inna sprawa, że społeczeństwo powinno nagradzać wartościowych. :)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

145 Data: Styczen 07 2010 19:35:54
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: romek76 


Nie pojawią się, bo debile, dla których przeznaczone są książki
Kelbych, Petersonów itp. robią taki jazgot, że święty tego nie
wytrzyma. W każdym razie ja przestawiam się na tłuczenie kasy na
debilach.

Czarek

Nie rob tego, bo zdebilizujesz reszte spoleczenstwa.
No, czesciowo  czesciowo, skoro juz koniecznie tego chca. Ale pamietaj nadal o
tych myslacych. Zreszta to co widze, pamietasz. Dederko, Barchacz...


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

146 Data: Grudzien 19 2009 19:43:16
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Janko Muzykant"

A piszę, bo jestem ciekawy, czy pojawiają się jeszcze książki
w... powiedzmy, starym stylu? Takie, gdzie połowa kartek dotyczy
kompozycji, estetyki, wrażliwości i sensu. Nie żebym chciał sobie
kupić, ale czasem ktoś pyta...

Chcesz tego nauczyć za pomocą książki? Nie łatwiej za pomocą jednej tabletki?
Tego człowiek uczy się całe życie.

IMO bardzo dużo dają skandynawskie baśnie -- niestety kaleczone później przez
Disneya... Skandynawscy mistrzowie piszą mądrze, zaś Disney pozbawia baśni tego,
co istotne, choć bolesne -- informacji o konsekwencjach czynów. Czynów, czy choćby
braku należytej uwagi, bo zaniedbanie bywa gorsze w konsekwencjach niż zły czyn.
(oczywiście to nie jedyny grzech Disneya)

-=-

IMO nauki typu: ogromne drzewo po lewej stronie fotki, chylące się ku jej
środkowi, oświetlone Słoneczkiem z lewej, a pod nim, ale nie w jego cieniu
dwie dziewczyny rozmyślające nad czymś -- to kiepska nauka. O wiele lepsze
są IMO nauki techniki i podpowiedzi typu: tło odgrywa rolę, dlatego też za
fotografowanym kwiatkiem można postawić kolorowe (jednobarwne, przygotowane
zawczasu w domu) pudełko...

Jedna książka nie zapewni edukacji. Trzeba tę edukację łykać całe swe życie:

 -- na wyjazdach (podróże kształcą -- człowiek spotyka się z innymi
    kulturami, z innymi ludźmi i widzi inną przyrodę; oczywiście
 wycieczkę trzeba przeżyć, nie zaliczyć; ponoć z seksem jest tak
 samo -- trzeba świadomie przeżyć, nie zaliczyć) szkolnych
 (wycieczkach -- ja pamiętam swoje wycieczki z podstawówki;
 oczywiście późniejsze -- tym bardziej) czy z rodzicami
 a później z własnymi (adoptowane czy pożyczone od
 zaprzyjaźnionych sąsiadów to też własne) dziećmi,

 -- na spacerach czy bieganiu po parku (czy lesie lub wokoło domu) dla zdrowia,

 -- oglądając TV, słuchając radia, myszkując po necie

 -- czytając gazety i czasopisma oraz wszelkie książki, nie tylko
    te o fotografii czy ,,wrażliwości''

 -- rozmawiając z ludźmi przypadkowo spotkanymi na ulicy
    bądź ględząc z innymi uczestnikami grup dyskusyjnych...

Mnie ukochani ;) duchowni pozbawili pieniędzy, abym nie mógł jeździć i abym
nie mógł kupować czasopism. Nie potrafili złamać dostępu do netu, ani nie
zdążyli zniechęcić do mnie obsługantek z Empików, które z życzliwością mnie
traktowały, gdy przeglądałem lub czytałem to, co w Empikach było, a co mnie
interesowało... Mieli też ochotę na obcięcie moich nóg. :) BTW -- biegam. :)
Mroźna pogoda sprzyja wracaniu do zdrowia. Kości nie są przyzwyczajone do
biegania, więc bolą (głównie łydki) ale reszta organizmu przyjmuje i błogosławi
dobrodziejstwa niskich temperatur. Właśnie termometr wskazuje -20 stopni Celsjusza.
Dla płuc -- jakby ktoś w nie wlewał zdrowie i życie; dla zatok obocznych nosa -- też;
podobnie suche powietrze dobrze robi stawom (reumatyzm nie przepada za zwiększoną
wilgotnością) a ponadto i inne części mego ciałka, wyniszczonego chorobą płuc,
wraca do zdrowia. :) Błogosławiony niech będzie Bóg za tę mroźną Zimę. :)

Jedna z tamburmajorek Zasuszonej Woli nazywa się Mróz. Dziewczę o ponadprzeciętnej urodzie.
Wystarczy zupgradować duszę i -- Misska gotowa. :)


BTW -- póki człowiek jest młody, jest mile widziany w środowisku, dlatego o tę wrażliwość
trzeba walczyć w młodym wieku. Później ludzie są mniej chętnie witani, a ponadto zamykają
się w sobie. :) Z innej strony jest tu sprzężenie zwrotne -- wrażliwsi są chętniej widziani
od mniej wrażliwych, dzięki czemu łatwiej zawierają nowe znajomości. Oczywiście wolny człowiek
zawiera chętniej znajomości z ludźmi od siebie wartościowszymi (później tak zwane stosunki
w pracy potrafią to łamać, zmuszając do współpracy z ludźmi bezwartościowymi pod tym, wrażliwym
względem) więc im człowiek jest wrażliwszy (mądrzejszy) tym łatwiej mu odnaleźć się wśród
ludzi mądrzejszych/wrażliwszych...

Ja miałem trafić do głupoli wbrew sobie, aby zgłupieć.
I miałem ich odnaleźć właśnie na grupach dyskusyjnych.
Rzeczywistość jednak jest okrutna -- ludzi uwięzionych
w necie (brakiem pieniędzy na podróże czy na spotkania
z ludźmi wartościowymi) jest więcej, dlatego czasami ;)
trafiam i tutaj na mądrych. Trochę jak z radem Skłodowskiej -- trzeba
nieźle namęczyć się, aby z masy błota wydobyć ów rad, ale jednak jest to możliwe. :)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

147 Data: Grudzien 19 2009 20:56:02
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Eneuel Leszek Ciszewski"

dobrodziejstwa niskich temperatur. Właśnie termometr wskazuje -20 stopni Celsjusza.

Mój pokazuje -12.4, ale netowy (nie wiem, skąd czerpie info) pokazuje -20.
Zwykle oba pokazują dokładnie (z dokładnością do 1 stopnia) to samo.
W kuchni mam 24% wilgotności względnej. Bosko!!! Skóra na rękach ani
myśli o pękaniu, choć robi się szorstka, ale w razie czego mam stosowną broń. :)

Chyba w ogóle całe ciało łatwiej znosi szoki termiczne czy wilgotnościowe.
A jeśli tak dzieje się dzięki leczeniu płuc, które chyba były mordowane od
lat, być może wreszcie (jak kiedyś) będę mógł biegać boso po lodzie, kąpać
się w lodowatej morskiej wodzie, grzać się w saunie i kąpać pod prysznicem
w lodowatej wodzie... Bosko!!! No... I jeszcze gdyby tak można było zejść
z temperaturą do kilku stopni (optymalna -- 6) w pomieszczeniu, w którym
śpię... Tak spałem jeszcze 10 lat temu. Sny są wówczas takie piękne, jak
nie przymierzając dobrze skomponowane zdjęcie ;) lub baśń Andersena. :)
Tylko trzeba więcej jeść, co kosztuje. :) Z innej strony -- więcej jadła,
to więcej mikro-makro, soli, witamin itd... Jedzenie, to nie tylko paliwo
do mięśni, nie tylko budulec do klejenia złamanych kości czy rozciętej
skóry lub ciągłego podmieniania umierających części ciała, ale także
właśnie te mikro-makro, sole mineralne, witaminy itd...

Gdy nie miałem co jeść (dzień dobry biskupowi Ozorowskiemu -- jego
podopiecznemu, prof. Jerzemu Kopani to ,,zawdzięczam'') mój organizm
nieco ;) podupadł na zdrowiu -- jadłem głównie wysokokaloryczne potrawy,
które nie obfitowały ;) w te mikro-makro itd... Przeżyłem. :) Po 100
dniach spania (organizm raczej nie jest przywykły do czegoś takiego)
miałem piękne głodowanie. :) A wszystko to pod czujnym okiem Kościoła
świętego_inaczej Jana Pawła II. :) W tym czasie księża jedli ponad miarę. :)

-=-

Gdy pisałem poprzedni post, temperatura za moim oknem pokazywana była
jako -11.0, gdy zacząłem pisanie tego -- było -12.4, teraz jest -12.5,
czyli spada. :) Termometr netowy (czerpiący z jakiegoś instytutu
meteorologicznego) pokazuje nadal -20. :) Zaraz sprawdzę, ile pokazuje
inny domowy, ulokowany 400 metrów stąd. :) Boże -- jak ja lubię te niskie
temperatury!!! Niemal tak samo, jak wysokie!!! :) Jak ja lubię deszcz, gdy
pada; śnieg, gdy sypie; słońce, gdy świeci; noc, gdy jest ciemno i dzień w południe!!!

Właśnie skoczyło do -12.6 -- noc zapowiada się fajnie. :)

--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

148 Data: Grudzien 20 2009 02:32:31
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Eneuel Leszek Ciszewski"

"Eneuel Leszek Ciszewski"

dobrodziejstwa niskich temperatur. Właśnie termometr wskazuje -20 stopni Celsjusza.

Mój pokazuje -12.4, ale netowy (nie wiem, skąd czerpie info) pokazuje -20.


  Aktualne warunki pogodowe w miejscowości Białystok

  Słonecznie Czas pomiaru: 2:12 AM Prędkość wiatru: KPH
  Ciśnienie: 101 kPa Kierunek wiatru: CLM
  Temperatura: -23 C Widoczność: 1 KM
  Temperatura odczuwalna: -17 C Zachmurzenie: 0%
  Temperatura punktu rosy: -24 C Wilgotność: 89%


  http://bialystok.e-nocleg.pl/pogoda-bialystok.html

I komu tu wierzyć? :)




  Dane aktualne - 20.12.2009 01:00
  -23°C

  http://eturystyka.org/pogoda/loc,PLXX0038/wc,Polska/Itemid,132/






  Aktualna pogoda               02:15:10   20 grudzień
  Temperatura (2 m)/              -16.9 °C
  Wilgotność/Humidity                 71 %
  Ciśnienie (na poziomie stacji)     981 hPa

  http://meteo.uwb.edu.pl/


   -23 °C
   zamglenia
   Wilgotność: 80%

   http://www.wunderground.com/global/stations/12295.html

Mój domowy -14.2°C a inny mój pokazywał o koło 22 godziny około -15°C -- nieco ponad tyle. może -14.7°C ...
Wilgotność względna w kuchni zmalała do 23%...

-=-

Zdrówka w mroźne dni. Truskolaski (prezydent Białegostoku) nie zapomniał
o koszeniu podatków (w piątek odebrałem pismo z żebraniem :) o odsetki)
ale zapomniał o odśnieżaniu miasta... :)


--
   .`'.-.          ._.                            .-.
   .'O`-'      ., ; o.'    eneuel@@gmail.com     '.O_'
   `-: chętnie sprzedam niebitego 75-300 III USM o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,;.. ; ;. . ,.;\|/....

149 Data: Grudzien 19 2009 20:00:48
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Przemek Wrzesiński 

W dniu 2009-12-19 16:46, Janko Muzykant pisze:

Dużo się mówi o dziełach Kelbyego, złego i dobrego. Jakoś nie dotykałem
niczego z tej półki, ale dziś przypadkiem znalazłem to:
http://www.optyczne.pl/index.php?poradniki=18
Można ściągnąć jeden rozdział demo.
I cóż, odradzam, już nawet nie za nieścisłości, odkrywanie Ameryki w
wyjątkowo amerykański sposób, co za zasadnicze założenia, wprost
powiedzmy - głupie aż żal.

Bo nie pcha się autor w teoretyczne dywagacje? Przecież pisze o tym wprost na stronie 16. Masz żal do autora, że spełnia swoją obietnicę?

Pomińmy język, w oryginale jego tekst brzmi i jest o wiele lepszy, nie wspominając o poziomie edytorskim wydawnictwa.

150 Data: Grudzien 19 2009 21:48:37
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Janko Muzykant 

Przemek Wrzesiński pisze:

Bo nie pcha się autor w teoretyczne dywagacje? Przecież pisze o tym wprost na stronie 16. Masz żal do autora, że spełnia swoją obietnicę?

Nie, że na wstępie zabija jakąkolwiek oryginalność.
Reszta jest nieważna, znaczy nieszkodliwa.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/żeby choć Adam z Ewą obalili skrzynkę jabłek - oni zeżarli tylko po połówce!/

151 Data: Styczen 07 2010 08:17:22
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Przemek Wrzesinski 

Janko Muzykant  napisał(a):

Przemek Wrzesiński pisze:
> Bo nie pcha się autor w teoretyczne dywagacje? Przecież pisze o tym
> wprost na stronie 16. Masz żal do autora, że spełnia swoją obietnicę?

Nie, że na wstępie zabija jakąkolwiek oryginalność.
Reszta jest nieważna, znaczy nieszkodliwa.

I to wiesz po przejrzeniu polskiego tlumoczenia (pierwszej części z trzech)? I
gdzie zabija oryginalność? Bo na razie tylko jest krytyka "nie, bo nie"



--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

152 Data: Grudzien 19 2009 21:08:10
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: vivenda 

I cóż, odradzam, już nawet nie za nieścisłości, odkrywanie Ameryki w
wyjątkowo amerykański sposób, co za zasadnicze założenia, wprost
powiedzmy - głupie aż żal.

Przeczytać można wszystko. Czy jest to głupie aż żal? Nie tak do końca jak
się oddzieli ziarno od plew.

153 Data: Grudzien 19 2009 22:25:32
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Lol 


Użytkownik "Janko Muzykant"  napisał w wiadomości

Dużo się mówi o dziełach Kelbyego, złego i dobrego. Jakoś nie dotykałem
niczego z tej półki, ale dziś przypadkiem znalazłem to:
http://www.optyczne.pl/index.php?poradniki=18
Można ściągnąć jeden rozdział demo.
I cóż, odradzam, już nawet nie za nieścisłości, odkrywanie Ameryki w
wyjątkowo amerykański sposób, co za zasadnicze założenia, wprost
powiedzmy - głupie aż żal.


Pobrałem - strasznie rozwlekłe. Na dodatek zaleca jako profesjonalne
ostrzenie w Lab. Chyba trochę nie bardzo...

--
Lol

154 Data: Grudzien 19 2009 22:59:37
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Janko Muzykant 

Lol pisze:

Pobrałem - strasznie rozwlekłe. Na dodatek zaleca jako profesjonalne ostrzenie w Lab. Chyba trochę nie bardzo...

Wokół tego powstało mnóstwo mitów. Ktoś to wymyślił dawno temu, być może ze względu na ówczesne ograniczenia. Dziś można sobie pracować na kanałach, warstwach, z fade czy jak kto lubi. Podwójna zmiana przestrzeni nie ma sensu.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/postawmy pomnik papieża Polaka w każdej polskiej wsi!/

155 Data: Grudzien 20 2009 20:42:46
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: de Fresz 

On 2009-12-19 22:59:37 +0100, Janko Muzykant  said:

Pobrałem - strasznie rozwlekłe. Na dodatek zaleca jako profesjonalne ostrzenie w Lab. Chyba trochę nie bardzo...

Wokół tego powstało mnóstwo mitów. Ktoś to wymyślił dawno temu, być może ze względu na ówczesne ograniczenia. Dziś można sobie pracować na kanałach, warstwach, z fade czy jak kto lubi.

Akurat metody dłubania w LABie powstały w czasach, gdy wszystko o czym piszesz już było. O Janko, Janko, wychodzi że jak czegoś nie rozumiesz, to uznajesz, że nie ma sensu. To takie niepedagogiczne. Choć nie, właśnie wielu tzw. pedagogów tak właśnie robi - i cały mit Twojego indywidualizmu poszedł w ... :-P


Podwójna zmiana przestrzeni nie ma sensu.

Miewa sens, nie zawsze, niekiedy. I jak wszędzie w temacie obróki, można sobie również poradzić inaczej, na wiele różnych sposobów, które w pewnych sytuacjach wyjdą naokoło.

--
Pozdrawiam
de Fresz

156 Data: Grudzien 20 2009 20:50:01
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Janko Muzykant 

de Fresz pisze:

Akurat metody dłubania w LABie powstały w czasach, gdy wszystko o czym piszesz już było. O Janko, Janko, wychodzi że jak czegoś nie rozumiesz, to uznajesz, że nie ma sensu. To takie niepedagogiczne. Choć nie, właśnie wielu tzw. pedagogów tak właśnie robi - i cały mit Twojego indywidualizmu poszedł w ... :-P

No to wytłumacz mi co takiego mogę zrobić z ostrzeniem w labie czego nie mogę zrobić w rgb?
Nie pisz, że nie rozumiem, bo doskonale rozumiem jak działa filozofia ostrzenia w labie. Nie rozumiem tylko po co.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/na ścianach powiesiłem mazy, zdjęcia to ja mam za oknem.../

157 Data: Grudzien 20 2009 21:07:12
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: de Fresz 

On 2009-12-20 20:50:01 +0100, Janko Muzykant  said:

de Fresz pisze:
Akurat metody dłubania w LABie powstały w czasach, gdy wszystko o czym piszesz już było. O Janko, Janko, wychodzi że jak czegoś nie rozumiesz, to uznajesz, że nie ma sensu. To takie niepedagogiczne. Choć nie, właśnie wielu tzw. pedagogów tak właśnie robi - i cały mit Twojego indywidualizmu poszedł w ... :-P

No to wytłumacz mi co takiego mogę zrobić z ostrzeniem w labie czego nie mogę zrobić w rgb?
Nie pisz, że nie rozumiem, bo doskonale rozumiem jak działa filozofia ostrzenia w labie. Nie rozumiem tylko po co.

W pewnych sytuacjach, zwłaszcza większego resamplu lub scenach o specyficznym kontraście osobne ostrzenie na luminacji i kanałach kolorów daje lepsze efekty, niż robienie tego na kompozycie czy osobnych kanałach RGB/CMYK. Czasem niuanse, czasem wyraźnie lepiej. Choć poniekąd się zgodzę, że używanie tej metody jako remedium na każdą okazję jest daleko posuniętą przesadą.
I BTW - sam nie jestem wielkim fanem dłubania w LABie, jakich pojawiło się wielu po pewnej książce tzw. guru - Margulisa, ale zgadzam się, że czasami zabawa w tej  przestrzeni potrafi oszczędzić sporo czasu. No ale jak zawsze, aby się o tym przekonać, trzeba najpierw poświęcić ciut więcej czasu niz kilka minut na oswojenie,.

--
Pozdrawiam
de Fresz

158 Data: Grudzien 20 2009 22:09:32
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Janko Muzykant 

de Fresz pisze:

W pewnych sytuacjach, zwłaszcza większego resamplu lub scenach o specyficznym kontraście osobne ostrzenie na luminacji i kanałach kolorów daje lepsze efekty, niż robienie tego na kompozycie czy osobnych kanałach RGB/CMYK. Czasem niuanse, czasem wyraźnie lepiej. Choć poniekąd się zgodzę, że używanie tej metody jako remedium na każdą okazję jest daleko posuniętą przesadą.
I BTW - sam nie jestem wielkim fanem dłubania w LABie, jakich pojawiło się wielu po pewnej książce tzw. guru - Margulisa, ale zgadzam się, że czasami zabawa w tej  przestrzeni potrafi oszczędzić sporo czasu. No ale jak zawsze, aby się o tym przekonać, trzeba najpierw poświęcić ciut więcej czasu niz kilka minut na oswojenie,.

Może, może, tylko... zasada (moja własna) jest taka, że jeśli coś się da robić bez stratnej (w bardzo niewielkim stopniu, ale jednak) konwersji to się jej nie robi. Lab służy w głównym stopniu zabiegom na luminancji (w każdym razie jeśli chodzi o ostrzenie) i można go zastąpić fade właśnie na luminancji (albo w jednym z kilkunastu innych modach) - jest jeszcze szybciej, bezstratnie i... wynik podobny.
Żeby nie było - bawiłem się labem trochę by zobaczyć jakie to cuda można zdziałać. Przeanalizowałem sobie niektóre sztuczki, poszukałem odpowiedników w rgb i wyciągnąłem wnioski, że ''nic tam nie ma lepiej''.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/nie umiem malować, rzeźbić, grać, tańczyć ani pisać; chyba zostanę artystą/

159 Data: Grudzien 21 2009 11:22:55
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: de Fresz 

On 2009-12-20 22:09:32 +0100, Janko Muzykant  said:

Może, może, tylko... zasada (moja własna) jest taka, że jeśli coś się da robić bez stratnej (w bardzo niewielkim stopniu, ale jednak) konwersji to się jej nie robi.

Na konwersji do LABa jakby z definicji nie ma żadnych strat.


 Lab służy w głównym stopniu zabiegom na luminancji (w każdym razie jeśli chodzi o ostrzenie) i można go zastąpić fade właśnie na luminancji (albo w jednym z kilkunastu innych modach) - jest jeszcze szybciej, bezstratnie i... wynik podobny.

A właśnie, podobny, nie taki sam. Czy warto się w to bawić, to już zależy od konkretnej sytuacji oraz świadomości człeka. Jednak twierdzenie że to zupełnie bez sensu jest nadużyciem.


Żeby nie było - bawiłem się labem trochę by zobaczyć jakie to cuda można zdziałać. Przeanalizowałem sobie niektóre sztuczki, poszukałem odpowiedników w rgb i wyciągnąłem wnioski, że ''nic tam nie ma lepiej''.

A ja doszedłem do wniosków, że można tam pewne rzeczy zrobić lepiej. Acz też nie zawsze mi się chce ;-) Z tym że generalnie nie lubię ostrego szufladkowania - "nigdy", "wcale" ale i "zawsze", "tylko" itp.

--
Pozdrawiam
de Fresz

160 Data: Grudzien 21 2009 20:25:24
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Janko Muzykant 

de Fresz pisze:

Może, może, tylko... zasada (moja własna) jest taka, że jeśli coś się da robić bez stratnej (w bardzo niewielkim stopniu, ale jednak) konwersji to się jej nie robi.

Na konwersji do LABa jakby z definicji nie ma żadnych strat.

Z definicji, aczkolwiek po zamianie rsg>lab>rgb difference daje różnicę (co prawda rozciągnąłem tu zakres [0,11] do pełnego pasma jak również obrazek jest mocno abstrakcyjny, ale jednak):
http://www.tymczasowy.neostrada.pl/!/lab.png

Problem z pogranicza czepialstwa, ale wypadałoby o nim wspomnieć, zwłaszcza jak przewiduje się mocno dynamiczne zabawy.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/to nie ja, to tylko ja/

161 Data: Grudzien 21 2009 21:59:28
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: de Fresz 

On 2009-12-21 20:25:24 +0100, Janko Muzykant  said:

Na konwersji do LABa jakby z definicji nie ma żadnych strat.

Z definicji, aczkolwiek po zamianie rsg>lab>rgb difference daje różnicę (co prawda rozciągnąłem tu zakres [0,11] do pełnego pasma jak również obrazek jest mocno abstrakcyjny, ale jednak):
http://www.tymczasowy.neostrada.pl/!/lab.png

Aż z ciekawości zrobiłem to samo z Twoim obrazkiem (i drugim, własnym, podobnie abstrakcyjnym i trzecim zwykłym zdjęciem) i... czaność widzę, nic poza tym. Myślałem że to może dithering w opcjach CM, ale też nie. Ba! Efekty są niezależne od modelu przekształceń (relatywny, percepcyjny). Pytanie: który z nas i gdzie popełnia błąd?

--
Pozdrawiam
de Fresz

162 Data: Grudzien 21 2009 22:02:53
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Janko Muzykant 

de Fresz pisze:

Z definicji, aczkolwiek po zamianie rsg>lab>rgb difference daje różnicę (co prawda rozciągnąłem tu zakres [0,11] do pełnego pasma jak również obrazek jest mocno abstrakcyjny, ale jednak):
http://www.tymczasowy.neostrada.pl/!/lab.png

Aż z ciekawości zrobiłem to samo z Twoim obrazkiem (i drugim, własnym, podobnie abstrakcyjnym i trzecim zwykłym zdjęciem) i... czaność widzę, nic poza tym. Myślałem że to może dithering w opcjach CM, ale też nie. Ba! Efekty są niezależne od modelu przekształceń (relatywny, percepcyjny). Pytanie: który z nas i gdzie popełnia błąd?

A rozciągnąłeś o,11 do 0,255?

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/synoptycy mieli rację, w całym kraju pada deszcz/

163 Data: Grudzien 21 2009 22:59:30
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: de Fresz 

On 2009-12-21 22:02:53 +0100, Janko Muzykant  said:

de Fresz pisze:
Z definicji, aczkolwiek po zamianie rsg>lab>rgb difference daje różnicę (co prawda rozciągnąłem tu zakres [0,11] do pełnego pasma jak również obrazek jest mocno abstrakcyjny, ale jednak):
http://www.tymczasowy.neostrada.pl/!/lab.png

Aż z ciekawości zrobiłem to samo z Twoim obrazkiem (i drugim, własnym, podobnie abstrakcyjnym i trzecim zwykłym zdjęciem) i... czaność widzę, nic poza tym. Myślałem że to może dithering w opcjach CM, ale też nie. Ba! Efekty są niezależne od modelu przekształceń (relatywny, percepcyjny). Pytanie: który z nas i gdzie popełnia błąd?

A rozciągnąłeś o,11 do 0,255?

A nie, bo czemu miałbym to robić? Dokonujesz przekształceń po konwersji i dziwisz się różnicom? Jak zakres był przycięty przed konwersją, to i będzie po, nie widzę w tym nic dziwnego. Nie bardzo też rozumiem czemu miałoby służyć Twoje rozciąganie?
Zresztą, na ile pamiętam, rozmawialiśmy o stratności bądź nie samej konwersji do/z LABa, a ta wedle mojej wiedzy i doświadczenia obecnie nie występuje.

--
Pozdrawiam
de Fresz

164 Data: Grudzien 21 2009 23:12:28
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Janko Muzykant 

de Fresz pisze:

A rozciągnąłeś o,11 do 0,255?
A nie, bo czemu miałbym to robić?

Bo jak będę miał kaprys pobić silnie cienie to chciałbym wiedzieć, czy podwójna konwersja mi w tym przeszkodzi.
Wiadomo, że to akademicki przykład, ale zaprzecza bezstratności.

Zresztą, na ile pamiętam, rozmawialiśmy o stratności bądź nie samej konwersji do/z LABa, a ta wedle mojej wiedzy i doświadczenia obecnie nie występuje.

Kiedy właśnie pokazałem, że występuje :)
Minimalnie, ale jednak.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/podobno każdy ma jakieś sympatie polityczne - ja nie mam/

165 Data: Grudzien 21 2009 23:23:45
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: de Fresz 

On 2009-12-21 23:12:28 +0100, Janko Muzykant  said:

de Fresz pisze:
A rozciągnąłeś o,11 do 0,255?
A nie, bo czemu miałbym to robić?

Bo jak będę miał kaprys pobić silnie cienie to chciałbym wiedzieć, czy podwójna konwersja mi w tym przeszkodzi.
Wiadomo, że to akademicki przykład, ale zaprzecza bezstratności.

A nie nie nie. Powyższe dowodzi tylko, że przekształcenia w LABie dają INNE efekty niż w RGB. I tu pełna zgoda, sam o tym pisałem wcześniej. A czy gorsze, czy lepsze, to już zależy (głównie od widzimisia patrzącego).


Zresztą, na ile pamiętam, rozmawialiśmy o stratności bądź nie samej konwersji do/z LABa, a ta wedle mojej wiedzy i doświadczenia obecnie nie występuje.

Kiedy właśnie pokazałem, że występuje :)
Minimalnie, ale jednak.

Ale nie samej konwersji per se, a o to mi chodziło.


--
Pozdrawiam
de Fresz

166 Data: Grudzien 21 2009 23:44:19
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Janko Muzykant 

de Fresz pisze:

A nie nie nie. Powyższe dowodzi tylko, że przekształcenia w LABie dają INNE efekty niż w RGB. I tu pełna zgoda, sam o tym pisałem wcześniej. A czy gorsze, czy lepsze, to już zależy (głównie od widzimisia patrzącego).

Oj, chyba nie doczytałeś do końca opisu. W labie nie było żadnego przekształcenia, konwersja i konwersja z powrotem tylko. Przekształcenie było potem, już w rgb i pokazało że sama konwersja wprowadza zniekształcenia treści w niskich światłach.

Zresztą, na ile pamiętam, rozmawialiśmy o stratności bądź nie samej konwersji do/z LABa, a ta wedle mojej wiedzy i doświadczenia obecnie nie występuje.

Kiedy właśnie pokazałem, że występuje :)
Minimalnie, ale jednak.

Ale nie samej konwersji per se, a o to mi chodziło.

Samej - te artefakty to jest wynik podwójnej konwersji (wzmocnione _później_ żeby było lepiej widać )

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/kim jest kucharz, co reklamuje knorra życząc wesołych świąt?/

167 Data: Grudzien 22 2009 00:04:33
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: de Fresz 

On 2009-12-21 23:44:19 +0100, Janko Muzykant  said:

de Fresz pisze:
A nie nie nie. Powyższe dowodzi tylko, że przekształcenia w LABie dają INNE efekty niż w RGB. I tu pełna zgoda, sam o tym pisałem wcześniej. A czy gorsze, czy lepsze, to już zależy (głównie od widzimisia patrzącego).

Oj, chyba nie doczytałeś do końca opisu. W labie nie było żadnego przekształcenia, konwersja i konwersja z powrotem tylko. Przekształcenie było potem, już w rgb i pokazało że sama konwersja wprowadza zniekształcenia treści w niskich światłach.

Przeczytałem, ale ów opis był IMO zbyt lakoniczny i skrótowy. Napisz proszę jeszcze raz, dokładnie, czy przekształceniom poddałeś oba, czy tylko tego, który przeszedł przez LAB oraz czym i jak to przekształcałeś.


--
Pozdrawiam
de Fresz

168 Data: Grudzien 22 2009 00:16:07
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Janko Muzykant 

de Fresz pisze:

Oj, chyba nie doczytałeś do końca opisu. W labie nie było żadnego przekształcenia, konwersja i konwersja z powrotem tylko. Przekształcenie było potem, już w rgb i pokazało że sama konwersja wprowadza zniekształcenia treści w niskich światłach.

Przeczytałem, ale ów opis był IMO zbyt lakoniczny i skrótowy. Napisz proszę jeszcze raz, dokładnie, czy przekształceniom poddałeś oba, czy tylko tego, który przeszedł przez LAB oraz czym i jak to przekształcałeś.

Mam obrazek w srgb, kopiuję do schowka, przekształcam w lab i z powrotem w srgb (nic nie robię w labie), wrzucam ze schowka kopię na warstwę w trybie różnicy (kopia nie wyszła z srgb). Spłaszczam, przesuwam punkt krzywej z 255,255 do 255,11 (albo daję autolevels). Gdyby kompresja była bezstratna dostałbym czarny obrazek bez względu na machanie krzywą.

Nawet sobie powtórzyłem, żeby nie było, że mi się zdawało :)
Aha, w 16 bitach problem nie występuje - sprawdziłem właśnie.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/chciałbym kiedyś dostać jakąś łapówkę.../

169 Data: Grudzien 22 2009 11:30:57
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: de Fresz 

On 2009-12-22 00:16:07 +0100, Janko Muzykant  said:

Przeczytałem, ale ów opis był IMO zbyt lakoniczny i skrótowy. Napisz proszę jeszcze raz, dokładnie, czy przekształceniom poddałeś oba, czy tylko tego, który przeszedł przez LAB oraz czym i jak to przekształcałeś.

Mam obrazek w srgb, kopiuję do schowka, przekształcam w lab i z powrotem w srgb (nic nie robię w labie), wrzucam ze schowka kopię na warstwę w trybie różnicy (kopia nie wyszła z srgb). Spłaszczam, przesuwam punkt krzywej z 255,255 do 255,11 (albo daję autolevels). Gdyby kompresja była bezstratna dostałbym czarny obrazek bez względu na machanie krzywą.

Łomatko, posunięcia tak abstrakcyjne, że nawet nie wpadłem na to, żeby aż tak zamiąchać. Dobra, faktycznie, coś się dzieje. Choć znaczenie tego faktu w tym świetle uznałbym za mniej niż marginalne, bo zobaczyć tego na normalnych zdjęciach jestem przekonany, że się nie da.


Aha, w 16 bitach problem nie występuje - sprawdziłem właśnie.

W sam raz dla purystów, którzy uznają że najmniejsza teoretyczna degradacja podczas obróbki ma widoczny efekt końcowy ;-)

--
Pozdrawiam
de Fresz

170 Data: Grudzien 22 2009 11:44:02
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Janko Muzykant 

de Fresz pisze:

Łomatko, posunięcia tak abstrakcyjne, że nawet nie wpadłem na to, żeby aż tak zamiąchać. Dobra, faktycznie, coś się dzieje. Choć znaczenie tego faktu w tym świetle uznałbym za mniej niż marginalne, bo zobaczyć tego na normalnych zdjęciach jestem przekonany, że się nie da.

Toż pisałem, że rozważania akademickie, aczkolwiek bezstratności nie ma.
Natomiast istnieją praktyczne przykłady, gdzie dynamika bywa drastycznie rozciągana, o ile pamiętam było to np. tu:
http://www.ckmedia.pl/~jankomuzykant/08/43/1.htm
Oryginał tonął we mgle, nie wiem czy miał rozpiętość jednego ev.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/lubię ciszę i spokój; marzę o małym domku pomiędzy cmentarzem, a kostnicą/

171 Data: Grudzien 22 2009 00:25:46
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Lol 



Kiedy właśnie pokazałem, że występuje :)
Minimalnie, ale jednak.

Ale nie samej konwersji per se, a o to mi chodziło.



Kiedyś, gdzieś ;) widziałem porównanie histogramów przejść tonalnych przed i
po podwójnej konwersji RGB <-> Lab. Nie były identyczne (o ile pamiętam były
jakieś nikłe dziury w tym po konwersji).

--
Lol

172 Data: Grudzien 20 2009 17:44:22
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: AA 

A piszę, bo jestem ciekawy, czy pojawiają się jeszcze książki w... powiedzmy, starym stylu? Takie, gdzie połowa kartek dotyczy kompozycji, estetyki, wrażliwości i sensu. Nie żebym chciał sobie kupić, ale czasem ktoś pyta...

Spojrz na tytul "W kadrze. Rozważania na temat wyobraźni fotografa", autor David duChemin.






AA

173 Data: Grudzien 21 2009 09:40:38
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Sebastian 

W dniu 2009-12-19 16:46, Janko Muzykant pisze:

Dużo się mówi o dziełach Kelbyego, złego i dobrego. Jakoś nie dotykałem
niczego z tej półki, ale dziś przypadkiem znalazłem to:
http://www.optyczne.pl/index.php?poradniki=18
Można ściągnąć jeden rozdział demo.
I cóż, odradzam, już nawet nie za nieścisłości, odkrywanie Ameryki w
wyjątkowo amerykański sposób, co za zasadnicze założenia, wprost
powiedzmy - głupie aż żal.

A piszę, bo jestem ciekawy, czy pojawiają się jeszcze książki w...
powiedzmy, starym stylu? Takie, gdzie połowa kartek dotyczy kompozycji,
estetyki, wrażliwości i sensu. Nie żebym chciał sobie kupić, ale czasem
ktoś pyta...

Bo to nie jest książka dla zawodowców a przykładowy rozdział to
najgorsza część całej książki. To doskonały przewodnik dla osób, które
właśnie kupiły sobie pierwszy aparat. Największa wada to irytujące
poczucie humoru autora. To nie jest pozycja dla kogoś kto radzi sobie z
aparatem na tyle żeby wiedzieć dlaczego zdjęcie wyszło rozmazane,
prześwietlone czy za ciemne i zna podstawowe zasady kompozycji.

Nie rozumiem popularności książek tego autora ale nie widzę powodów do
narzekań na ich poziom. Wystarczy przekartkować w księgarni żeby się
zorientować, że to zupełny elementarz. W dodatku chyba sponsorowany
przez producenta Photoshop'a.

--
Pozdrawiam
Sebastian

174 Data: Grudzien 21 2009 20:39:01
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Janko Muzykant 

Sebastian pisze:

Bo to nie jest książka dla zawodowców a przykładowy rozdział to
najgorsza część całej książki. To doskonały przewodnik dla osób, które
właśnie kupiły sobie pierwszy aparat.

Ale ja właśnie pisałem, że niedoskonały. Na wstępie morduje jakiekolwiek wątpliwości zdaniem:
''Jeśli Twoje zdjęcia nie będą ostre, to wszystko inne nie będzie miało znaczenia''. Komuś takiemu powinno się odbierać możliwość pisania książek. Bo to jest gwałt na wrażliwych ludziach, którzy chcą się podzielić obrazem, ale nie mają siły by uwierzyć w jego atrakcyjność z powodu niezbyt wysokiego poziomu technicznego. Widziałem takich wielu, nie pokażą swoich zdjęć, bo guru pisze, że nieostre ''nie będzie miało znaczenia''.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/przyszła drożyzna i nie wiem, czy kupywać Fakt, czy Super Express/

175 Data: Grudzien 22 2009 11:36:41
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: de Fresz 

On 2009-12-21 20:39:01 +0100, Janko Muzykant  said:

Bo to nie jest książka dla zawodowców a przykładowy rozdział to
najgorsza część całej książki. To doskonały przewodnik dla osób, które
właśnie kupiły sobie pierwszy aparat.

Ale ja właśnie pisałem, że niedoskonały. Na wstępie morduje jakiekolwiek wątpliwości zdaniem:
''Jeśli Twoje zdjęcia nie będą ostre, to wszystko inne nie będzie miało znaczenia''. Komuś takiemu powinno się odbierać możliwość pisania książek.

W kontekście całego pordrozdziału traktowałbym to raczej w formie żartu.


Bo to jest gwałt na wrażliwych ludziach, którzy chcą się podzielić obrazem, ale nie mają siły by uwierzyć w jego atrakcyjność z powodu niezbyt wysokiego poziomu technicznego. Widziałem takich wielu, nie pokażą swoich zdjęć, bo guru pisze, że nieostre ''nie będzie miało znaczenia''.

No ale taka prawda - oglądający prędzej wybacza niedoświetlenie/prześwietlenie niż brak ostrości. Wyjątkiem bywają czasem zdjęcia specyficznie poruszone, które się jakoś bronią, a tak poza tym, to ostrość jest jednym z najistotniejszych czynników. I nie chodzi tu bynajmniej o mydełko z pełnej dziury czy słoika z kiepskim MTFem, a o ewidentnie przestrzelony plan ostrości czy rozmydlenie przydługiego czasu wyraźnie widoczne w danym prezentowanym formacie (wcale niekoniecznie 1:1).


--
Pozdrawiam
de Fresz

176 Data: Grudzien 22 2009 11:45:43
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: Janko Muzykant 

de Fresz pisze:

No ale taka prawda - oglądający prędzej wybacza niedoświetlenie/prześwietlenie niż brak ostrości. Wyjątkiem bywają czasem zdjęcia specyficznie poruszone, które się jakoś bronią, a tak poza tym, to ostrość jest jednym z najistotniejszych czynników. I nie chodzi tu bynajmniej o mydełko z pełnej dziury czy słoika z kiepskim MTFem, a o ewidentnie przestrzelony plan ostrości czy rozmydlenie przydługiego czasu wyraźnie widoczne w danym prezentowanym formacie (wcale niekoniecznie 1:1).

No, zaraz potem pada o statywie, że bez niego nie ma szans itd. To już jest onanizm sprzętowy. I jeszcze te ''twój osobisty doradca'' plus ceny z kosmosu... To pachnie magazynem ''Logo'', a nie podręcznikiem.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/...tylko jest taka jedna, trochę wstydliwa sprawa - jestem z Krakowa.../

177 Data: Grudzien 22 2009 12:06:52
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: de Fresz 

On 2009-12-22 11:45:43 +0100, Janko Muzykant  said:

No ale taka prawda - oglądający prędzej wybacza niedoświetlenie/prześwietlenie niż brak ostrości. Wyjątkiem bywają czasem zdjęcia specyficznie poruszone, które się jakoś bronią, a tak poza tym, to ostrość jest jednym z najistotniejszych czynników. I nie chodzi tu bynajmniej o mydełko z pełnej dziury czy słoika z kiepskim MTFem, a o ewidentnie przestrzelony plan ostrości czy rozmydlenie przydługiego czasu wyraźnie widoczne w danym prezentowanym formacie (wcale niekoniecznie 1:1).

No, zaraz potem pada o statywie, że bez niego nie ma szans itd. To już jest onanizm sprzętowy.

Owszem, choć może mniej sprzętowy, a może być bardziej onanizm pikselowy (coś, co ładnie określa ang. pixel peeping). Oczywiście w połączeniu z odpowiednio drogą i przymkniętą stałką, wężykiem, MLU i takimi tam perwersjami. Ale znów - obiektywnie patrząc, to faktycznie w ten sposób można sobie zagwarantować maksymalną ostrość nieruchomych motywów. Acz każdy człek myślący sam sobie powinien odpowiedzieć na pytanie, czy aż taka ostrość jest mu potrzebna.
No i warto pamiętać, że nawet najostrzejszy kadr o nieciekawie wybranej tematyce i słabej kompozycji dalej pozostanie gniotem. A świetny temat i kompozycja dużo straci, gdy będzie nieostra. Własną drogę każdy powinien wybrać sam.


I jeszcze te ''twój osobisty doradca'' plus ceny z kosmosu... To pachnie magazynem ''Logo'', a nie podręcznikiem.

Wiarę w dobre książki o fotografii straciłem z 10 lat temu (podobnie jak np. o Szopie). Początkujący, chcący od czegoś zacząć i tak nie znajdzie nic lepszego, więc chyba nie ma co wieszać psów. Z pewnością są i gorsze pozycje.

--
Pozdrawiam
de Fresz

178 Data: Grudzien 22 2009 12:15:13
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: John Smith 

Janko Muzykant napisał(a):

de Fresz pisze:
No ale taka prawda - oglądający prędzej wybacza
niedoświetlenie/prześwietlenie niż brak ostrości. Wyjątkiem bywają
czasem zdjęcia specyficznie poruszone, które się jakoś bronią, a tak
poza tym, to ostrość jest jednym z najistotniejszych czynników. I nie
chodzi tu bynajmniej o mydełko z pełnej dziury czy słoika z kiepskim
MTFem, a o ewidentnie przestrzelony plan ostrości czy rozmydlenie
przydługiego czasu wyraźnie widoczne w danym prezentowanym formacie
(wcale niekoniecznie 1:1).

No, zaraz potem pada o statywie, że bez niego nie ma szans itd. To już
jest onanizm sprzętowy. I jeszcze te ''twój osobisty doradca'' plus ceny
z kosmosu... To pachnie magazynem ''Logo'', a nie podręcznikiem.

Chyba niestety tak właśnie się pisze w kraju szczęśliwych idiotów. A jak
tam się sprzedało, to i u nas pójdzie. Trzeba szukać europejczyków.

--
Mirek

179 Data: Styczen 06 2010 03:53:21
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: nb 

at Tue 22 of Dec 2009 12:15, John Smith wrote:

Janko Muzykant napisał(a):
de Fresz pisze:
No ale taka prawda - oglądający prędzej wybacza
niedoświetlenie/prześwietlenie niż brak ostrości. Wyjątkiem bywają
czasem zdjęcia specyficznie poruszone, które się jakoś bronią, a tak
poza tym, to ostroć jest jednym z najistotniejszych czynników. I
nie chodzi tu bynajmniej o mydełko z pełnej dziury czy słoika z
kiepskim MTFem, a o ewidentnie przestrzelony plan ostrości czy
rozmydlenie przydługiego czasu wyraźnie widoczne w danym
prezentowanym formacie (wcale niekoniecznie 1:1).

No, zaraz potem pada o statywie, że bez niego nie ma szans itd. To
już jest onanizm sprzętowy. I jeszcze te ''twój osobisty doradca''
plus ceny z kosmosu... To pachnie magazynem ''Logo'', a nie
podręcznikiem.

Chyba niestety tak właśnie się pisze w kraju szczęśliwych idiotów.

Ćśśśś, bo się obrażÄ… i nie przyjdą robić porządku, kiedy
nieszczęśliwi intelektualiści wybuchną sobie kolejną
wojnę światową.

A jak tam się sprzedało, to i u nas pójdzie. Trzeba szukać europejczyków.

Koniecznie! I z napletkami.




--
nb

180 Data: Grudzien 25 2009 17:44:48
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: romek76 

Dużo się mówi o dziełach Kelbyego, złego i dobrego. Jakoś nie dotykałem
niczego z tej półki, ale dziś przypadkiem znalazłem to:
http://www.optyczne.pl/index.php?poradniki=18
Można ściągnąć jeden rozdział demo.
I cóż, odradzam, już nawet nie za nieścisłości, odkrywanie Ameryki w
wyjątkowo amerykański sposób, co za zasadnicze założenia, wprost
powiedzmy - głupie aż żal.

Takie ksiazki sa ale polskich autorow a nie amerykanskich, ktorzy sa bardziej
sprytni, cwani niz inteligentni czy nawet z Europy. U nas jest tradycja dobrych
ksiazek poradnikow: Plazewski, Pekoslawski, tez Burzynski R. O Dederce nie
wspominam, bo to na prawde kopalnia wiedzy.



--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

181 Data: Styczen 06 2010 01:57:28
Temat: Re: Kelbyego moze lepiej nie...
Autor: nb 

at Sat 19 of Dec 2009 16:46, Janko Muzykant wrote:

Dużo się mówi o dziełach Kelbyego, złego i dobrego. Jakoś nie
dotykałem niczego z tej półki, ale dziś przypadkiem znalazłem to:
http://www.optyczne.pl/index.php?poradniki=18
Można ściągnąć jeden rozdział demo.
I cóż, odradzam, już nawet nie za nieścisłości, odkrywanie Ameryki w
wyjątkowo amerykański sposób, co za zasadnicze założenia, wprost
powiedzmy - głupie aż żal.

A piszę, bo jestem ciekawy, czy pojawiają się jeszcze książki w...
powiedzmy, starym stylu? Takie, gdzie połowa kartek dotyczy
kompozycji, estetyki, wrażliwości i sensu.


Odpowiedź może być natychmiastowa ;-) Są tacy, którzy mają poczucie
estetyki za dziesięciu, a wrażliwości za stu pięćdziesięciu.
Przypadkiem trafił się im jakiś sprzęt i chcieliby go wykorzystać,
a na kolejne działania metodą prób i błÄ™dów życia nie starczy.
To ta sama rasa co ma fantazję, a nie ma pieniędzy. Spory target.

Poza tym estetyka fotograficzna nie jest estetyką malarską
ani muzyczną, chociaż tak samo jak one jest częścią jakiejś
estetyki ogólnej. O specyfice estetyki fotograficznej można
wspomnieć i o tym wspominają nawet najdurniejsze książki
o fotografii.


A że tęsknota za książkami w starym stylu może doskwierać
to wierzę. Kiedyś wpadł mi w ręce podręcznik administratora
Windows 2000. Spodziewałem się tam jakiejś syntezy, schematów,
flowchartów, opisu strumienia danych, sprzężeń itd.
A tam co? Parę tysięcy zdjęć okienek z instrukcjami
co klikać.


--
nb

Kelbyego moze lepiej nie...



Grupy dyskusyjne