Jak byłem w zeszłym roku w Wietnamie (no dobra - przeczytałem na onecie, ale sami przyznacie - brzmi nieźle;-) to widziałem na własne oczy ;-) jak w takich najzwyczajniejszych ulicznych warśtacikach łatali dętki bez ściągania koła! Co prawda dotyczyło to skuterów, ale cała operancja trwała może z 10 minut i na oko wyglądała banalnie prosto - łyżka, wyciagnięcie dętki, łatka itd. Nakręciłem nawet film dokumentalny, ale nie wiem jak go pokazać na youtubie ;-) I tak się zastanawiam, czy to jakaś kosmiczna technologia czy zręczność skośnookich, no i czy na przykład dałoby się to zastosować do motocykli? ;-)

Pozdrawiam Johnny



http://virtualo.pl/palnik_czyli_krotkie_jeszcze_krotsze_kaszanki_johnny_ego/i124590/?f=title_eq:Palnik czyli krótkie i jeszcze krótsze kaszanki Johnny'ego&q=palnik

"Johnny"  wrote:

zręczność skośnookich, no i czy na przykład dałoby się to zastosować do
motocykli? ;-)

Użytkownik "Jacot"  napisał

W czasach kiedy tu i tam petaly sie jeszcze dinozaury, nie  bylo
prawdziwych motocykli ani motocyklistow, praktyka ta byla powszechna w
rajdach motocyklowych.

Użytkownik czuły "Hinek":

Johnny - strzeż się!  Są miejsca gdzie nie ma komputerów, komórek, a
opony zdejmuje się łyżkami. Nie miał byś tam szansy na przeżycie.

-- Hinek

W dniu 2013-03-12 19:53, Johnny pisze:

Wolę już spokojnie polatać wokół komina moim Fat Boy'em z łatką lansera

W dniu 2013-03-12 19:53, Johnny pisze:

> P.s. Nie jestem żadnym doktorem,

To ciekawe ze akurat o esperalu napisales

> ani nie mam Harley'a - licentia poetica

Ciekawe ze napisales akurat o Fatboyu.

Czuje ukryte pragnienia, w obu przypadkach, z ta roznica ze pierwszego bys chcial sie pozbyc a drugie chcialbys miec.


--
Kuczu

LOUD BLACK PIPES SAVE LIVES !!
Harley Davidson FXR-C + Buell XB12X

Użytkownik "Kuczu" znawca ludzkiej psyche:

> P.s. Nie jestem żadnym doktorem,

To ciekawe ze akurat o esperalu napisales

> ani nie mam Harley'a - licentia poetica

Ciekawe ze napisales akurat o Fatboyu.

Czuje ukryte pragnienia, w obu przypadkach, z ta roznica ze pierwszego bys chcial sie pozbyc a drugie chcialbys miec.

Jacot napisał(a):

"Johnny"  wrote:

zręczność skośnookich, no i czy na przykład dałoby się to zastosować do motocykli? ;-)

W czasach kiedy tu i tam petaly sie jeszcze dinozaury, nie  bylo
prawdziwych motocykli ani motocyklistow, praktyka ta byla powszechna w
rajdach motocyklowych. Kto by tam tracil czas na demontaz i montaz
kola - kiszka na wierzch, lata, sprezone powietrze z "bombiczki" i
sru...

W dniu 2013-03-10 10:08, zbigi pisze:

Tak było Rysiu! Tak było... :)

Roman Niewiarowski napisał(a):

W dniu 2013-03-10 10:08, zbigi pisze:

Tak było Rysiu! Tak było... :)

Ale wtedy to sie zajmowales zakopywaniem tego co teraz wykopujecie i palicie ? ;)

PS. jest juz kominek == cieplo, zapraszam =]

W dniu 2013-03-26 21:57, zbigi pisze:

Złośliwiec! W sensie - żmija na własnej piersi wychodowana!
;)

Nie musisz zapraszać - sami się wprosimy! :P

W zeszłym roku, w Alpach, udało się naprawić oponę dętkową (szprychówka klasyczna) początkowo sznureczkiem i kompresorem stacyjnym only,
później jeszcze, po dodaniu spraya samochodowwego było juz całkiem OK.
Góźdź to był ;)

--

Pzdr

J_

-- - news://freenews.netfront.net/ - complaints:  -- -

Użytkownik "J_K_K"

W zeszłym roku, w Alpach, udało się naprawić oponę dętkową (szprychówka klasyczna) początkowo sznureczkiem i kompresorem stacyjnym only,
później jeszcze, po dodaniu spraya samochodowwego było juz całkiem OK.
Góźdź to był ;)

Sun, 10 Mar 2013 21:35:26 +0100 "Szymon Machel"
napisał:

klasyczna) początkowo sznureczkiem i kompresorem stacyjnym only,

Znaczy, nie rozumiem. Potraktowałeś to jak bezdętkową?

W dniu 2013-03-11 01:19, __Maciek pisze:

Przypuszczam że raczej związał uszkodzoną część dętki sznurkiem, coby
powietrze się nie przedostawało do dziury.

W dniu 2013-03-10 21:35, Szymon Machel pisze:

Znaczy, nie rozumiem. Potraktowałeś to jak bezdętkową?

J_K_K napisał(a):

W dniu 2013-03-10 21:35, Szymon Machel pisze:

Znaczy, nie rozumiem. Potraktowałeś to jak bezdętkową?

Jak bezdętkową :)
Co prawda spray wyłaził nawet przy główkach szprych, ale zadziałało.

Innego wyjścia za bardzo nie było - w niedzielę w Austrii,
a tym bardziej w Italii, raczej nic nie pracuje ...
(zwłaszcza w tych rejonach).