Grupy dyskusyjne   »   Las Vegas Run - długie

Las Vegas Run - dugie



1 Data: Listopad 07 2010 05:54:07
Temat: Las Vegas Run - dugie
Autor: KJ Siła Słów 

Dzień -(minus) 5. "Travel light".

"She gonna travel light now
She's gonna tear up all her roots now

She got a turn up for the boots now
Yeah she thinks she's tough"

M. Knopfler

Pakuje się na "rozsądnie" a potem wrzucam baga na wagę.
Źle! Rewizja!
Przeciwdeszczwka ? Na pustynię ? Won!
Zapasowe rękawice ? Won !
Pas nerkowy ? No, nie bąd gościu taki czopers! Won!

Oki, teraz da radę. Skrzane dinsy, lekka kurtka, termoaktywna bielizna, perforowane rękawice, polarek, kask jet i 2 pary balaklaw.
Starczy ? Musi.

Dzień 0,5. "Hard on".

Jestem umwiony na 10-tą, podpiszę 2 papiery, machnę plastikiem, przepakuję co trzeba i w drogę!
Jestem o czasie. Ju p godziny pniej docieram do lady. Dobrze e "economy meltdown" i kolejki mniejsze. Podpisuje się w ... 15-tu miejscach, potem jeszcze w 3 za wypoyczenie zumo i dobrze po 11-tej dostaję do ręki kluczyki od Sportstera. Rudy jak irlandczyk mechanik pokazuje mi ktry kluczyk do moto, od disclocka, od linki itd. 3 dni pniej doczytam się e wszystko to powinno być zapinane "all the time" czyli do tankowania w sumie te. W sakwie znajduję ksero papierw motocykla w papierowej kopercie - no to chyba tu nie pada, jak nawet w kawaek folii tego nie wkadają. Kko testowe a potem pytam mechanika gdzie tu się sprawdza olej.

Na twarzy ma wypisane " gościu, po chuj ? Zrobisz tym sto mil i oddasz, widziaem takich paru - biorą najmniejsze moto i się zgrywają a w ogle to gorszą  kurtkę rzuciem psu do budy na posanie ni ta co masz na sobie" ale grzecznie pokazuje.

Zanim odjadę widzę jak jeden z ich bardziej wypasionych klientw przymierza się do ruszenia glidem z rozooną stopką. Drę ryja eby przekrzyczeć silnik i oszczędzam mu parę dolcw i trochę wstydu.

Wbijam w zumo Hoover Dam i chcę tylko wyjechać z Vegas. Wystarczy napędzanego prądem kiczu, pomniejszonych kopii: Empire, Statuy, szklanej piramidy, Łuku Triumfalnego i wszechobecnych zoceń. Tylko fontanna Belaggio jest warta widoku a ju na pewno nic w tym mieście nie jest warte adnych moich pieniędzy.
Dojedam do rozjazdu - Valley of Fire albo Hoover Dam. Spotykam parę motocyklistw - ona cae 1,60 wzrostu jedzie nowym czoperem Hondy w malowaniu Arlen Nessa, on normalnym turystykiem. Są mili, o sportsterze mowią "nice ride". A to znaczy e są bardzo mili.

Pytam się czy te 1000-ileś tam to nie za due dla niej. Nie, wcześniej jedzia Fat Boyem. I on owszem, by za duy. Reklamują Valley of Fire jakby im za to pacili. Ale ja nie dam rady, jestem umwiony na Hoover z wozem serwisowym. Chwilę pniej mijam dugą paska platformę za nią kabriolet. Jadą duo wolniej ni dozwolone 55 mph. Mijam ich i przychodzi mi do gowy, e to waśnie kręcą film. Oooo! Będę sawny? A przynajmniej będzie mnie widać. Jakieś 3 sekundy i tyem.
I co z tego, Clooney te tak zaczyna.

Gry, sońce, droga i ja.
Nikogo.
Niczego.
Neonw, wieowcw, tumw, stad meksykanw wciskających Ci ulotki-wizytwki to burdelu. I nic oprcz sońca nie świeci się na zoto.

Teraz zaczyna się dla mnie Ameryka jakiej szukaem.
Oprcz asfaltowej drogi wszystko jest tu takie same od milionw lat. Wiatr zmienia gry z powolnością na ktrą ludziom nigdy nie starczy czasu, czerwień ska nie ma nic wsplnego z uwodzącym karminem z  reklam miasta, krajobraz przesuwa się z doskonaą dla mojej obecności obojętnością nie zabiegając o moją uwagę. Zaprzeczenia miasta dopenia brak haasu.

Kurde, chyba mi staną.
Albo zdrętwia od tego siodeka.
Tak czy inaczej jest mio.

Hooover Dam.

Powyej Hoover jest parking koo mostu imienia budowniczych tamy. Wchodzę na most i z gry oglądam wielką wyobloną ścianę schodzącą się do stp wąskiego po tej stronie strumienia Colorado River. Po wypukej stronie toczą się tysiące ton wody. Wszystko robi wraenie, ale ten "human touch" w kanionie rzeki choć czysto praktyczny przypomina mi o mieście i o tym e wielu budowniczych zginęo po to eby teraz prąd z elektrowni mg rozświetlać w Vegas dziesiątki tysięcy automatw do gry.

Zjedam niej. Parking na kilka pięter, wydzielony dla motocykli. Napis "pay after parking" dla mnie znaczy e mam zapacić na koniec parkowania, ale dla kasjerki znaczy e mam zapacić jak tylko zaparkuję. Wyjaśniam tą lingwistyczną pomykę siedmioma dolarami i idę po coś do picia i spotykam wz serwisowy.

- Cze. Jesteście debile!
- Czemu ?
- Dam Ci wsią na moto to zrozumiesz.
- No nie mw e Ci staną.
- Powiedzmy e zdrętwia.

Na Grand Canyon ruszam razem z wozem serwisowym. Kiedyś mj kolega spotka na motocyklu dwch innych ktrzy objechali świat. Napalony jak norka na niesamowite historie zapyta:
- no i jak to jest ?
- no wiesz, jedzie się.

Jest dokadnie tak samo. Się jedzie. Robi się pasko więc zaczynamy się trochę wygupiać. Jazda rwnolega, synchroniczna, na stojąco, aparaty pstrykają, kamera się kręci. Kino niezalene. Najbardziej to od rozumu.

Kingman.

Witamy na route 66 - "Legendary route 66".

Jest jak w niebie. Lecę czoperem po legendarnej, historycznej, jedynej niepowtarzalnej route 66. Wrcę i będę prezesem wszystkich czoperw na dzielni i legendą na preclach. 2 mile dalej - kolejna tablica "Historic route 66".
Za milę następna.
Za kolejną milę te.
Pora na drobny hazard - zgadnijcie jaka tablica czeka na mnie za kolejną milę ?
Dobra, to byo atwe, krupier wycofuje zakady.

Zaczyna mi to walić lipą dla turystw. Bo w sumie jest lipą, sorry Ameryko. Ilo sklepw z pamiątkami przekracza 5 sztuk na 10 mil, droga jest utrzymana jak w sercu las Vegas. Tylko parę budynkw w samym Kingman i stary parowz na bocznicy mają w sobie autentyczno okresu migracji bezrobotnych, wygnanych Wielkim Kryzysem milionw ludzi. Ale skoro jesteś w w Rzymie... wchodzę do jednego ze sklepw i kupuję jakieś pamiątki. Tyle e legendy za ktre moesz zapacić kartą kredytową tracą na legendarności.

Za Williams opuszczamy 66 i kierujemy się na Grand Canyon. Robi się ciemno. Robi się chodno. Robi się zimno. Ale nawijam za wozem serwisowym, powinniśmy dziś dojechać gdzieś pod Kanion. Robi się k.. zimno, a potem ja p..., k.. jak zimno. Koo 20-tej w Valle koledzy w samochodzie się zatrzymują.
- Wiesz, w przeliczeniu na nasze to jest plus 5. Pomyśleliśmy, e chyba ju masz do.
Koledzy ? Mao powiedziane! To są prawdziwi przyjaciele! Wypada mi tylko pomyśleć o nich rwnie ciepo. "Wiecie co ? Żeby Was gorącym wirem przesrao"

W motelowym barze zamawiam u barmana coś na rozgrzewkę. Pokazuje mi butelkę, nie wiem co to jest pytam czy zadziaa na chd.
- Yes.
- make it double.

Wie co mwi, za chwilę jest mi ciepo, przeglądam foldery Kanionu, wąwozu Antylopy. Jest fajnie, mona zwiedzić kanion z helikoptera, albo dipem, albo wybrać się na rafting. Zbieram kupę folderw pod gowę i usiuję zasnąć na stoliku w barze.

Dzień drugi. "Goofing"

Amerykańskie śniadanie i ruszamy do Grand Canyon National Park. Pierwszy punkt widokowy - Ooooo! Jakie to wielkie !
30-milowej szerokości dziura w Ziemi kryjąca w sobie pasma gr, paskowye, rzekę Colorado, ktrą ledwo co widać.
Więcej opisu nie będzie - nie mam tak duej czcionki eby pasowaa.
W skali ?
Widzieliście Bechatw ?
Tak, no to jeszcze nic nie widzieliście.

Wczymy się od jednego punktu widokowego do drugiego, Marek znajduje wystająca skakę ju oddzielającą się od masywu dwumetrową rozpadliną.
Przechodzi jakoś na ten oddzielony szczyt zakończony paską pką  o powierzchni moe metr na metr. Robi tam jaskki. Zwaywszy e do dna kanionu ma jakieś 500 metrw pewnie nawet chwilę by lecia. Zwiedzający Amerykanie komentują:
- Crazy man.
- No madam, he is trained proffesional
- O, he is with You guys ?
- No, now he is very alone.

W trakcie wczęgi między punktami widokowymi poyczam motocykl raz jednemu raz drugiemu. Sawek wsiada i znika.... Doganiamy go za parę mil, wyprzedzamy. Napędzam kwadratowe pudo Forda Flexa ile się da na tych winklach, Sawek trzyma się z tyu, reszta strzela fotki, widzę w lusterku jak fajnie mu się jedzie. Oprcz tego e przeginamy z prędkością i e aden z nas nie ma prawa prowadzić pojazdu ktry akurat prowadzi to wszystko jest w porządku. Na jednym z punktw znikam na 3 minuty. Wracam.
- Chopaki, nie wiecie czy w tych sklepach nie mają gdzieś nalepki: "Nasikaem do największej dziury na świecie" ?

Zostawiamy Kanion i gonimy eby zdąyć na ostatnią turę wycieczek do Anthelope Canyon. Wjedamy do indiańskiego Visitor Center. Ostatni samochd odjecha w miejsce gdzie rozpoczynają się wycieczki, ale jeszcze moemy go dogonić. Przesiadamy się do wielkiego 4x4 i piaszczystym korytem rzeki dojedamy do "miejsca gdzie woda biegnie przez skay".

100-metrowej szerokości prostokątne koryto rzeki przedzielone jest jasnoczerwoną skaą. Przez jej środek biegnie pionowa, moe 3 metrw szerokości  szczelina. Wchodzimy do wyrzebionego wodą korytarza szerokości w sam raz dla 1 czowieka i za kilka minut będziemy na drugiej stronie. Wchodzimy kilka metrw w gąb kanionu i świato zaczyna tańczyć. Padające z wysoka promienie odbijają się od grnych ska tworząc wielkie byszczące pkule pomarańczy, rozświetla szerokie fady czerwonej tkaniny a niej zostawia brązowy pmrok. A wszystko to jest skaą, miękko pofadowaną przez dawno nieistniejącą rzekę, ktra raz na kilka lat powraca duchem powodzi. Jest zima i nie ma "light beam" - efektu sonecznego reflektora, ale sońce dalej pokazuje swoje sztuczki wydobywając z ksztatw skay profile znanych miejsc i osb.

Indianin zostawia nas w Visitor Center. Stoimy jakąś chwilę rozmawiając i zauwaam, e w samochodzie zostawiem aparat razem z świeo kupionym jasnym obiektywem 100 mm. Mniejsza o aparat, nawet o zdjęcia, w końcu wszyscy fotografujemy mniej więcej to samo, ale obiektyw mam od 2 dni! Rozglądam się. Jest piąta po poudniu, pustynia, wok ywego ducha, tylko 3 kominy elektrowni na horyzoncie. Za pięć minut przyjeda Indianka od biletw, zamknąć bramę. Tumaczę.
- Pojecha tu Flagstaff. Nie nie ma telefonu komrkowego. "Nie ma telefonu ! W Stanach ? Co on jest ? Chory jaki ? Navajo i Mormom ?"

Lipa. Albo jadę dalej, wracam tu wieczorem w niedzielę a potem przejadę w nocy i rano w Vegas do samolotu, albo pojadę drogą do Flagstaff i go dogonię.
A jak nie wrci do niedzieli ? przekadać samolot na pniejszy ? Poza tym plan spotkania z Ye pjdzie się walić i reszta planu te ucierpi. Indianka dyktuje mi swj numer telefonu i kae podjechać na JackPost pięć mil dalej. Ona sprawdzi czy nie zostawi aparatu w ich biurze. Jedzie. Ruszam za chwilę. Wjedam na parking JackPost, widzę Navajo i wiem, ze mj aparat się znalaz.
Duchy pustyni ? Chyba tak, bo nie miao praw się udać.

Chcę zatankować na tym JackPost, ale wz serwisowy mwi, e zrobimy to w BigWater gdzie ma być skrt do Bryce National Park. 30 mil ? OK, dam radę.
Bigwater is a dot tzn. nie ma stacji, ani zjazdu na ten skrt, 3 chaupy na krzy.  Winiemy dalej. Zapala się kontrolka rezerwy. Ustalamy e ja pojadę jeszcze 20 mil - tyle mogę bez ryzyka zapowietrzenia wtryskw a oni jadą na stacje i przywoą mi benzynę. Za 20 mil zjedam na pobocze. Jest ciemno, zimno i wieje. Mocno wieje. Zgrabiaymi rękami rozbijam namiot i przypinam go do motocykla eby nie zwia. Wchodzę do środka i czekam. Zastanawiam się co w taką pogodę robili wszyscy Ci kowboje z westernw. Jak to co ? Oni wtedy grali w innych filmach. Ford pojawia się za okoo godzinę, dostaję burgera i to jeszcze ciepego, Moe powinienem się zapytać gdzie go trzyma tyle czasu, e nie wystyg, ale moe lepiej nie ? Zanim skończę je moto jest zatankowane i to nawet nie do zbiornika oleju tylko do baku. Zwijam namiot, graty  i ruszamy. Jest noc, ale nawijam wszystko co się da. Da się 95 mph. No to jeszcze raz, to samo - 95 mph. Robi się z grki więc prbuje jeszcze raz.
Uuuuuuu! Yes, yes, yes!
Stwa pęka, czyli 160 km/h - dzielny malec, nie ?
Pomimo tego e jest +10 na termometrze po wywianiu na pustyni mwię, e kończymy w Kanab. Baterie mi się skończyy, game over, finito, amen. Kanab to straszna dziura, choć wynaleli tu ju ciepą wodę pod prysznicem, to do gorącej herbaty mają jeszcze jakieś 20 lat. Jestem 90 mil za planem, to znaczy e jutro oprcz 420 planowanych na sobotę mam dodatkowe 180 do Bryce i z powrotem.

Las Vegas Run - 3 "Desert Ghost Revenge"

Wstaję rano i egnam się z ekipą wozu serwisowego i znowu jestem sam. Jest trochę chodno. Gorzej e w stronę Bryce robi się coraz zimniej. I jakieś znaki - ostrzeenie o lodzie - to chyba z poprzedniej zimy? Chyba jest mniej ni +5, bo przy +5 to moje rękawiczki daway radę a teraz ju nie. Na stacji benzynowej kupuję dodatkową wczkowa parę. Na bramce wjazdowej do Bryce pytam rangerkę (no dobra rangerkę bileterkę) o najfajniejszy punkt widokowy bo mam mao czasu. Tego mi nie powie, ale powie mi, e dziś po poudniu ma być śnieg. W końcu jest 2700 m nad poziomem morza i zima - koniec padziernika.

Najlepszym punktem widokowym w Bryce jest Inspiration Point.  W gębokiej dolinie w rwnych rzędach stoją kilkudziesięciometrowe szeregi skalnych kokonw. Regularno tej armii nie pozwala wierzyć, e to tylko skay i ptora miliarda lat erozji. Nie wiem kto je stworzy i jak dugo jeszcze będą czekać, ale ktregoś dnia w CNN zobaczymy co byo w środku a armia amerykańska będzie miaa pene ręce roboty.

W sklepie tu za Bryce kupuję grubą bawenianą bluzę. Na pce obok ley jednorazowa przeciwdeszczwka, hmmm... a moe by tak ? E tam, przecie nie pada a ja jadę na poudnie. Wieje. Na przeęczach wiatr przestawia moto o p pasa, czasem wieje w twarz. Jest zimno, ale do tego ju się przyzwyczaiem. Gorzej e zaczyna padać.
Zwalniam, nie będą sprawdza ile trakcji mają fabryczne opony w sportsterze przy +2 i na mokrym. Zjedam do Kanab, robi się cieplej! Teraz ju tylko 400 mil przez pustynię - lajtowo, czoperowo. Za Kanab zaczyna wiać w twarz. Widzę jak wiatr przewiewa piasek przed szosę, a oderwane od korzeni kuliste krzaki toczą się i podskakują cakiem jak w westernie. W Page starszy czowiek mwi, e na razie to jest tylko wietrznie, ale jak się zacznie burza piaskowa to z miejsca gdzie stoję nie zobaczę motocykla. No pki to tylko opowiadanie... to spadam stąd!

Od Page pidzi jak kieleckiem. Czuję jakbym przepycha gową ścianę. Do Flagstaff mam 130 mil, akurat trochę mniej ni dystans między tankowaniami od full do rezerwy. Ja jadę, wiatr wieje, kady robi to co do niego naley. Pod prawą powieką uzbiera mi się chyba worek piasku, ale tu, pośrodku pustyni nie bardzo mogę z tym cokolwiek zrobić. W końcu w spokojniejszym miejscu zatrzymuje się, przepukuję oko wodą. Wsiadam i tu po ruszeniu  zapala się lampka rezerwy. Na liczniku jest 100 mil, do Flagstaff jeszcze 30, do najbliszej stacji 20. Przy tym wietrze ? Sabo...
Wydao. Tankuje, rozglądam się i widzę przed sobą gry. Będzie zimno. Dobra, przyzwyczaiem się, pierwsze 20 mil jest fatalne, potem luz.
W najwyszym punkcie Flagstaff jest 7000 stp, ale potem droga spada w d i z kadą milą jest lepiej. W noc wjedam ju na dole. Jest ciepo, przestaje wiać.
Myślę sobie, e chd, desz i wiatr to bya cena za wczorajsze wygupy i cud z aparatem. Duchy pustyni postanowiy pokazać co potrafią. Dobrze, e im się zasięg skończy. Międzystanowa 17 prowadzi przez nocną panoramę Phoenix. Kilka pasw i dookoa morze świata po horyzont. Tu za Phoenix uciekam z gęstego ruchu na stary highway 101. Dojedam do wyznaczonego wsprzędnymi miejsca na mapie. Cisza i mrok. No... fajnie. Gdzieś daleko widzę świateko, podjedam ale to tylko samochd z naprzeciwka. Wracam do punktu spotkania i widzę na poboczu czowieka na enduraku. Po pustyni podjedamy jakąś milę do obozu. Ye przez telefon mia gos 20-latka, z wyglądu ma 3 razy tyle, ale ze spotkania cieszy się jakby mia 10.

- You drove a sportster !
- Yes, 600 miles today.
- You are crazy, man...

Obok nas 2 przy ognisku grzeje się shotgun. Ye mwi, e, przemytnicy, e niedaleko do więzienia a poza tym kojoty się wczą.
A tak naprawdę to Ye ma w yciu 2 pasje - motocykle i strzelanie, przy czym strzelanie w Arizonie to jak w Polsce picie wdki, trudno o niepraktykującego.

Gadamy, pijemy gdzieś do pierwszej nocy, potem rozstawiam namiot, on idzie spać a ja jeszcze chwilę siedzę sam przy dogasającym ognisku. Wylewam resztę piwa na pustynię, nie będę drugi raz zadziera z duchami. O piątej rano budzi mnie wycie kojota, chwilę sucham czy jest blisko i czy woać kawalerię ale chyba nie ma po co. Po śniadaniu Ye wyjmuje biwakowy zestaw militarny: shotgun, klona AK47, 2 normalne 9-tki i kelteca. Idziemy postrzelać. Shotgun robi miazgę z jednej gaęzi kaktusa, AK 47 obcina drugą. To byy atwe zabawki. Keltec jest may, ale ma 9 mm i po kadym strzale ręce wędrują mi do gry prawie do pionu.   Nie wiem czemu ale cae to strzelanie zaczyna mi się podobać. Atawizm jaki czy za dugo ju siedzę w tej ameryce ?

Odstawiamy zabawki, oprcz kelteca ktry ląduje w maej kieszonce za kanapą Yamahy. Ja biorę  Huskę i gonimy wąskimi drkami miedzy kaktusami po pustyni. Drki są do twarde i oprcz agodnych, maych roww po strumykach jest pasko. Za to kurz jest taki, e mogę jechać 200 metrw za nim a i tak go nie zgubię.

Wracamy i sprzątamy obz. To znaczy ja namiot a Ye i Lynn chowają rzeczy do campera. Camper ma 12 na 3 metry. Kurde, moje pierwsze mieszkanie byo mniejsze.
Jedziemy do Casa Grande, wchodze do domu Ye. No tak, myślaem, e tylko campera ma duego. Fajna chata, ale naprawdę fajne jest to e z salonu wychodzi się na podwrko z basenem.
- Can I use the pool ?
- Yes, but it is cold.
- No, it isn't.

Mao co wziąem ze sobą, ale kąpielwki tak. Basen ma moe 15 metrw dugości więc eby cokolwiek poczuć przepywam go chyba 30 razy. Woda jest jak w polskim jeziorze w lato. Wychodzę i pustynny klimat wysusza mnie w niecaą minutę.  Wracam z basenu, zgadnijcie co robi Ye ? Przeadowywuje pistolety po pustynnym strzelaniu. Pytam go czy naprawdę zdarza się tutaj e ktoś uyje broni. Tak, sąsiad jego brata z caą rodziną zosta napadnięty przez 2 bandytw z bronią.  Powiedzia e musi i do azienki. Pozwolili mu. Wyszed z z niej z pistoletem i obu zastrzeli. Nie, nie jest onierzem ani policjantem z zawodu. Zbieram się, jest 14-ta a ja mam 400 mil do zrobienia i conajmiej 2 pasma gr do przejechania. A w grach... będzie zimno. Ye odprowadza mnie do skrzyowania - mam do wyboru stary highway 93 albo interstate na Phoenix. Wjedamy na ostatnią milę wsplnej jazdy i z naprzeciwka pojawia się jakiś dzieciak na endurowatej setce. Droga zawija lekkim ukiem, ale ten uk to najwyraniej i tak za duo dla niego. Chopak wyjeda na środkową linie, mija Ye o jakieś p metra potem mnie jeszcze bliej. Prawie syszę jak Ye wzdycha ze zdumienia, ja te. Mao brakowao a jeden z nas by zaliczy czowkę! Dzieciak znika jak duch, nie gonię go skoro wszystko OK, mam kawa drogi do zrobienia.

Highway 93.

93 jest stary, dziurawy, pusty, dookoa pustynia. Domw jest mao i często są opuszczone. Po prawej  linia supw - Telegraph Road. To jest historyczny amerykański highway a nie komercyjne do szpiku dolca route 66. Zakrętw jest mao ale za to jest mnstwo maych dokw i wzniesień .. Przejedam mostem ktry wygląda jakbym by jego pierwszym gościem od 20 lat, potem  jakieś miasteczko, senne w niedzielę jak polskie wioski. Sońce w plecy, zero wiatru. Się jedzie, a do zachodu sońca.

O zachodzie dojedam do Kingman - elevation 3000 i jest trochę, chodno, ale OK. Gorzej robi się w okolicach Hoover Dam.. Droga wspina zakrętami przez dziesiątki mil, jest zimno w dodatku oznaczenie pasw jest do sabe. Nie widzę dobrze więc puszczam kilka aut ale potem apie się się za cięarwką. Go jedzie ponad limit, ale z 4 metrw wysokości fotela widzi wszystko a ja jadę na jego świata. Przed samym Vegas zastanawiam się czy nie zanocować w  okolicach Las Vegas Bay. Ale jeden postj leczy mnie z tego pomysu - jest za zimno na mj letni namiot i letni śpiwr.

Nocuję w motelu niedaleko eagleriders. Zjawiam się tam przed dziewiątą. Motocykl odbiera ten sam mechanik. Wącza zapon, przeącza na 2-gi dzienny licznik.
- You did quite a lot.
"No myślę, 1600 mil czyli zwiększyem mu przebieg prawie o poowę"
- yep, it was good ride, just little chilli in mountains.

Pojawia się za chwilę, zaatwia za mnie papiery odbioru,  a kiedy się przepakowuję za kadym razem kiedy mnie mija klepie mnie po plecach.
Chyba się zakocha.

Na lotnisku mijam wielki napis: What happened in Vegas stay in Vegas. Ok, It's just nothing happened in Vegas, but everywhere else.

Wycieczkę sponsoroway:

- Duchy pustyni - obiektyw 100 mm F 2.8
- Literka E jak Elevation - 9100 feet
- Literka F jak Fahrenheit, jakieś 33 F ...ucking cold.
- Ye Wilde Rider -amunicja, huska TE 410, basen
- Zaoga serwisowa Forda Flex - obsuga medialna

KJ



2 Data: Listopad 07 2010 06:47:44
Temat: Re: Las Vegas Run - dugie
Autor: zbigi 

KJ Sia Sw napisa(a):

Dzień -(minus) 5. "Travel light".
[...]
Wycieczkę sponsoroway:
[...]
KJ

Mniam! :)
--
zbigi i stopka zastepcza

3 Data: Listopad 07 2010 12:10:10
Temat: Re: Las Vegas Run - dugie
Autor: Magic 

W dniu 2010-11-07 05:54, KJ Sia Sw pisze:


Na lotnisku mijam wielki napis: What happened in Vegas stay in Vegas.
Ok, It's just nothing happened in Vegas, but everywhere else.


Zazdraszczam. Dla takich chwil czowiek yje. Route 66 nadal przede mną.
--
Pozdrawiam - Maciek, ely50/ts150/srx250/vfr800[']/k11rs.
FAQ: http://www.riders.pl/wacko/wakka.php?wakka=MotocykloweFAQ&v=qvj

4 Data: Listopad 07 2010 13:36:06
Temat: Re: Las Vegas Run - dugie
Autor: zakan 



Uytkownik "Magic" napisa :


Zazdraszczam. Dla takich chwil czowiek yje. Route 66 nadal przede mn.
--

Gratuluj pomysu i odwagi. Te zazdraszczam, cho wolabym w towarzystwie,
a nie samotnie ( z opisu wywnioskowaem, e "wz serwisowy "towarzyszy Ci
tylko w najatwiejszej czci wyprawy::)).
Samotnie wieczorem, to nawet browar lub "Jasiek " tak nie smakuje :)
p.s. piknie opisane::))
pozdr
zakan

5 Data: Listopad 07 2010 09:31:52
Temat: Re: Las Vegas Run - d?ugie
Autor: AlF 

- Ye Wilde Rider -amunicja, huska TE 410, basen

Czesc, wyobraz sobie ze mamy wspolnych znajomych! Widzialem zdjecia - bardzo Ci dobrze z tym AK47 ;-).

Pozdr,
A.

6 Data: Listopad 07 2010 20:00:25
Temat: Re: Las Vegas Run - d?ugie
Autor: KJ Siła Słów 

W dniu 2010-11-07 17:31, AlF pisze:

- Ye Wilde Rider -amunicja, huska TE 410, basen

Czesc, wyobraz sobie ze mamy wspolnych znajomych!

AK47 ?
:-)

No, cos mowili ze w pracy maja jednego Polaka motobikera ale czy u Lynn czy u Ye to nie pamietam.  Chyba u Lynn ?

I to rozumiem jestes Ty?

Wychodzi na to ze nie warto bylo byc takim tajemniczym jesli chodzi o wycieczke. Z drugiej strony ja mam tak ze jak za duzo naklapie dziobem to nic z tego nie wychodzi, a jak mozna przeczytac teraz tez wiele nie brakowalo zebym nie dotarl do Ye.

KJ

7 Data: Listopad 07 2010 18:22:27
Temat: Re: Las Vegas Run - d?ugie
Autor: AlF 

KJ Sia Sw wrote:

W dniu 2010-11-07 17:31, AlF pisze:
- Ye Wilde Rider -amunicja, huska TE 410, basen

Czesc, wyobraz sobie ze mamy wspolnych znajomych!

AK47 ?
:-)

No, cos mowili ze w pracy maja jednego Polaka motobikera ale czy u Lynn czy u Ye to nie pamietam.  Chyba u Lynn ?

I to rozumiem jestes Ty?

niekoniecznie. to w ogole dluzsza historia jak sie znalazlem z Arizonie 2 lata temu i jak zostalem czlonkiem dosc malej grupy "Team Chicken Strips" aka "Canyon Scratchers". Ye jest aktywnym czlonkiem jak i ja. Spotkalismy sie w realu tylko raz, bardziej znamy sie online. To w ogole   dluga historia na tak 10 piw.


Wychodzi na to ze nie warto bylo byc takim tajemniczym jesli chodzi o wycieczke. Z drugiej strony ja mam tak ze jak za duzo naklapie dziobem to nic z tego nie wychodzi, a jak mozna przeczytac teraz tez wiele nie brakowalo zebym nie dotarl do Ye.

No gdybym tylko wiedzial wczesniej ...W PHX jest kilka kultowych miejsc, w szczegolnosci Apache Trail z 250 zakretami na 20km. A w zasiegu 2h jazdy mozna nazbierac okolo 1500 mil super tras ... oh ...

Pozdr,
A.

8 Data: Listopad 07 2010 18:41:28
Temat: Re: Las Vegas Run - dugie
Autor: Grzybol 

Uytkownik "KJ Sia Sw"  napisa w wiadomoci


Naczytae si starych kiepskich kryminaow. Wida, e Twoim idolem by
Philip Marlowe. Jednak do Chandlera jeszcze par takich wiejskich opowiada
Ci brakuje. Jak czytam takie pseudopoezje, to zawsze mi si mia chce.
Pewnie wydaje Ci si, e napisae co piknego, e jeste miszcz:-)
Wystarczy w zupenoci ten pierwszy post i filmik na ktrym wida, e
przejechae ca t tras z wielkim blem dupy, w zajebistej nudzie, tylko
i wycznie po to, eby potem lansowa si przed kumplami. Te mieszne
gadety w postaci kaachw tylko potwiedzaj cao kiczu. Duo wicej
ciekawych rzeczy wida na trasach w Polsce czy Europie, w maych wsiach, na
wskich wiejskich drkach ni w tej Twojej wyprawie ycia. No i nie
opisae nigdzie przygody z Murzynem o ktrej my obaj wiemy, a ogowi nie
chcesz si pochwali - dupsko nadal boli? :-)

--
Grzybol

9 Data: Listopad 14 2010 05:45:57
Temat: Re: Las Vegas Run - dugie
Autor: Piotr May 

W dniu 2010-11-07 18:41, Grzybol pisze:

U¿ytkownik "KJ Si³a   napisa³ w wiadomo¶ci


Naczyta³e¶ siê starych kiepskich krymina³ow. Widaæ, ¿e Twoim idolem by³
Philip Marlowe. Jednak do Chandlera jeszcze parê takich wiejskich opowiadañ
Ci brakuje. Jak czytam takie pseudopoezje, to zawsze mi siê ¶miaæ chce.
Pewnie wydaje Ci siê, ¿e napisa³e¶ co¶ piêknego, ¿e jeste¶ miszcz:-)
Wystarczy³ w zupe³no¶ci ten pierwszy post i filmik na ktrym widaæ, ¿e
przejecha³e¶ ca³± t± trasê z wielkim blem dupy, w zajebistej nudzie, tylko
i wy³±cznie po to, ¿eby potem lansowaæ siê przed kumplami. Te ¶mieszne
gad¿ety w postaci ka³achw tylko potwiedzaj± ca³o¶æ kiczu. Du¿o wiêcej
ciekawych rzeczy widaæ na trasach w Polsce czy Europie, w ma³ych wsiach, na
w±skich wiejskich dr¿kach ni¿ w tej Twojej wyprawie ¿ycia. No i nie
opisa³e¶ nigdzie przygody z Murzynem o ktrej my obaj wiemy, a og³owi nie
chcesz siê pochwaliæ - dupsko nadal boli? :-)


ROTFL, Grzybol ja Cie chyba lubie :)
KJ - zazdraszczam wypadu, opis mnie troche zmeczyl, ale moze dlatego ze jakos 5:45 jest.

--
piomay
www.piomay.riders.pl

10 Data: Listopad 07 2010 21:35:20
Temat: Re: Las Vegas Run - dugie
Autor: ErgoSum 


Uytkownik "KJ Sia Sw"  napisa w wiadomoci

Dzie -(minus) 5. "Travel light".

"She gonna travel light now
She's gonna tear up all her roots now

Fajny opis, budzacy wyobraznie. Ja mam na razie za soba Europe.
Podroz za wode wymaga wiekszych finansow, ale mam nadzieje wszystko jeszcze
przede mna.

Pozdro
Erg

11 Data: Listopad 08 2010 14:00:53
Temat: Re: Las Vegas Run - dugie
Autor: falco 

W dniu 2010-11-07 05:54, KJ Sia Sw pisze:

Dzień -(minus) 5. "Travel light".

Siema,

świetny tekst, ktry niemal wizualizowa to co Sam widziaeś!
Zazdroszczę jak cholera, Tym Bardziej, e niedawno waśnie gadaem ze znajomymi, e bardzo bym chcia pojedzić na moto po Stanach... ;)

Swego czasu byem w Teksasie, gdzie rwnie autostrady są niemal po horyzont, proste jak st, tyle, e bez... zakrętw... ;) Wtedy jedziem pick-upem, teraz bym chcia T.Apaczem, moe... kiedyś... ;)

Jeszcze raz gratuluję i szczerze zazdroszczę!!!


--
Pozdr! falco

SenNa... 356 '58 175
T.Apacz 0.6 '97

12 Data: Listopad 09 2010 01:53:32
Temat: Re: Las Vegas Run - dugie
Autor: marider 

W dniu 2010-11-07 05:54, KJ Sia Sw pisze:

Witamy na route 66 - "Legendary route 66".

Jest jak w niebie. Lecę czoperem po legendarnej, historycznej, jedynej
niepowtarzalnej route 66. Wrcę i będę prezesem wszystkich czoperw na
dzielni i legendą na preclach. 2 mile dalej - kolejna tablica "Historic
route 66".

Zartujesz? Chyba ze nawierzchnie juz zmienili bo troche czasu minelo jak latalem na R66 w Drodze na Daytone m.in. Na mnie super wrazenia jakos nie zrobila ta droga albo moze za szybko lecialem..

Pzdr
PS: w Pl tez jest 66 ;)
--
marider
Wsciekla Rn22 + dodatki

13 Data: Listopad 08 2010 19:07:15
Temat: Re: Las Vegas Run - dugie
Autor: AlF 

marider wrote:

W dniu 2010-11-07 05:54, KJ Sia Sw pisze:
Witamy na route 66 - "Legendary route 66".

Jest jak w niebie. Lecę czoperem po legendarnej, historycznej, jedynej
niepowtarzalnej route 66. Wrcę i będę prezesem wszystkich czoperw na
dzielni i legendą na preclach. 2 mile dalej - kolejna tablica "Historic
route 66".

Zartujesz? Chyba ze nawierzchnie juz zmienili bo troche czasu minelo jak latalem na R66 w Drodze na Daytone m.in. Na mnie super wrazenia jakos nie zrobila ta droga albo moze za szybko lecialem..

zogda - 66 to czyaty lokalny sentyment, zadna turystyczna atrakcja. ma sens jesli ma sie duzo czasu i chce sie przejechac od wybrzeza do wybrzeza.

Pzdr
PS: w Pl tez jest 66 ;)

Tu jest politycznie poprawna wersja trasy na SouthWest (zakladajac ze Republika Socjalistyczna Kalifornii nie jest celem samym sobie)
  http://tinyurl.com/2fd6b6w obejmujaca wszystkie kulktowe miejsca a mianowicie

-Grand Canyon
-89A i Sedona (dla wierzacych w New Age jest tam swiatowe centrum z unikalnymi Vorexes, dla niewierzacych - jedyna w swoim rodzaju kreta trasa otoczona tunelem drzew)
-Prescott i White Spars - jakies 200 zakretow na przestrzeni 20km. bezcenna.
-Tortilla Flat - super kultowe miejsce na weekendowe przedpoludnia z restauracja wytapetowana 90,000cami jednodolrawkoami.
-Salt River Canyon - zjezdza sie po serpentynach na sam dol
-191 Devil highway - wysoko w gorach, 550 zakretow na 70 milach czy jakos tak
-Strawberry/Pine - miejsce gdzie mozna kupic pamiatki ...

To jest dziki zachod z punktu wiedzenia motocyklisty, pomijajac miejsca offf-roadowe oczywiscie

Pozdr,
A.

14 Data: Listopad 09 2010 02:19:15
Temat: Re: Las Vegas Run - dugie
Autor: Nikanor 

On 9 Lis, 03:07, AlF  wrote:

mianowicie
-Grand Canyon
-89A i Sedona (dla wierzacych w New Age jest tam swiatowe centrum z
unikalnymi Vorexes, dla niewierzacych - jedyna w swoim rodzaju kreta
trasa otoczona tunelem drzew)
-Prescott i White Spars - jakies 200 zakretow na przestrzeni 20km.
bezcenna.
-Tortilla Flat - super kultowe miejsce na weekendowe przedpoludnia z
restauracja wytapetowana 90,000cami jednodolrawkoami.
-Salt River Canyon - zjezdza sie po serpentynach na sam dol
-191 Devil highway - wysoko w gorach, 550 zakretow na 70 milach czy
jakos tak
-Strawberry/Pine - miejsce gdzie mozna kupic pamiatki ...

Albo zamiast uderza od Kanionu na poudnie to uderzy na E-NE i
odwiedzi np.:
Monument Valley - obdne krajobrazy z westernw
Mesa Verde - puebla w skaach (co dla fanw Half-Life2)
Petrified Forrest - co dla fanw Kaczora Donalda
SantaFe i kawaek starej El Camino Real
Los Alamos - dla fanw Dr Strangelove :)

--
Nikanor
[SH300, DR350, zimowe Agility125 - na wydaniu]

15 Data: Listopad 12 2010 22:26:48
Temat: Re: Las Vegas Run - dugie
Autor: AlF 

Nikanor wrote:


Albo zamiast uderza od Kanionu na poudnie to uderzy na E-NE i
odwiedzi np.:
Monument Valley - obdne krajobrazy z westernw
Mesa Verde - puebla w skaach (co dla fanw Half-Life2)
Petrified Forrest - co dla fanw Kaczora Donalda
SantaFe i kawaek starej El Camino Real
Los Alamos - dla fanw Dr Strangelove :)

SW Colorado, Utah to odzielny temat :-) niewatpliwie ...

16 Data: Listopad 09 2010 12:47:28
Temat: Re: Las Vegas Run - dugie
Autor: KJ Siła Słów 

W dniu 2010-11-09 03:07, AlF pisze:

Tu jest politycznie poprawna wersja trasy na SouthWest (zakladajac ze
Republika Socjalistyczna Kalifornii nie jest celem samym sobie)
http://tinyurl.com/2fd6b6w

Czesc zrobilem - z Vegas do Kingman, potem 66, z Williams tak jak u Ciebie na Grand potem odjechalem na Page i Bryce ale do Flagstaff wjechalem zgodnie z Twoja mapka. Ta droge obok Phoenix Ye mi pokazywal, ale jak bylem w Flagstaff to juz bylo pozno, ciemno i zimno i zostalem na glownej. Z powrotem tez jechalem przez Wickenburg i objezdzalem Phoenix od dolu, za to 93 pojechalem dluzej.

Fajne miejsca, ale tym razem i tak nie mialbym czasu tak pojechac.

KJ

17 Data: Listopad 12 2010 22:27:42
Temat: Re: Las Vegas Run - dugie
Autor: AlF 

KJ Sia Sw wrote:

Fajne miejsca, ale tym razem i tak nie mialbym czasu tak pojechac.

jak bedzie "nastepny raz" daj znac. ja moge uzluzyc moja FZ-1!

18 Data: Listopad 10 2010 12:04:51
Temat: Re: Las Vegas Run - dugie
Autor: kakmar 

Dnia 07.11.2010 KJ Sia Sw  napisa/a:

<ciach>

Wycieczkę sponsoroway:

- Duchy pustyni - obiektyw 100 mm F 2.8
- Literka E jak Elevation - 9100 feet
- Literka F jak Fahrenheit, jakieś 33 F ...ucking cold.
- Ye Wilde Rider -amunicja, huska TE 410, basen
- Zaoga serwisowa Forda Flex - obsuga medialna


Zajebista wycieczka i opis, choć ze względu na tempo wygląda trochę
tak jak byś się urwa na 3 dni z firmowej imprezy w Vegas ;-)

--
kakmaratgmaildotcom

19 Data: Grudzien 14 2010 22:07:35
Temat: Re: Las Vegas Run - dugie
Autor: marider 

Hmmmm.....


http://www.rideandflytours.com/route_66.php

Plan na 2012? ;D

Pzdr
--
marider
Wsciekla Rn22 + dodatki

Las Vegas Run - długie



Grupy dyskusyjne