Grupy dyskusyjne   »   Dwa rozne podejscia do egzaminu - Posen /dlugie i nudne/

Dwa rozne podejscia do egzaminu - Posen /dlugie i nudne/



1 Data: Wrzesien 15 2008 10:12:06
Temat: Dwa rozne podejscia do egzaminu - Posen /dlugie i nudne/
Autor:

Raz po raz na grupie widywalem tematy z mniej lub bardziej
rozentuzjazmowanymi tytulami: "zdalem!:)" albo "nie zdalem:(" i
myslalem sobie "a co mnie to obchodzi?". W sobote zdalem wreszcie na
wymarzone A i juz wiem ze to jest taka radocha, ze chce sie podzielic
ze wszystkimi tym niusem - wybaczcie:)
Ale ja mialem troche o czyms innym. Chcialem zasugerowac, ze
zachowanie egzaminatora moze wplynac na wynik egzaminu. Oto moje dwa
przypadki:

1. Pierwszy termin mialem na poczatku sierpnia i szedlem na niego z
poczuciem absolutnego przygotowania. W koncu mialem dobrych
instruktorow, ktorzy uczuli mnie jezdzic, a nie tylko zdac egzamin.
Zaliczylem bezblednie teorie i po godzince na plac. Wiatr hulal
niemilosierny, pacholki na placu fruwaly, po niebie przewalala sie
klebiasta szarosc, jeden kandydat na motocykliste odpuscil.
Egzaminator, w sile wieku, poinformowal mnie, ze moge odstapic od
egzaminu, ale to rowna sie negatywnemu wynikowi. Ryzyk fizyk - jade.
Na dzien dobry skierowal do mnie aluzje, ze jak mam problemy z
zapieciem kamizelki (pomaranczowej) to pewnie zaraz bedzie musial
pomagac mi wsiasc na motocykl. Chwile potem padla kasliwa uwaga, ze
jak przyszedlem w swoim kasku to musze jakos zalozyc te sluchawke.
OK., ubralem sie. W trakcie omawiania czynnosci przed jazda
egzaminator czepial sie roznosci - a to ze nie powiedzialem od razu,
ze tylne swiatlo to swiatlo pozycyjne, a to ze przy sprawdzaniu plynu
hamulcowego nie powiedzialem, ze moto powinno stac na poziomej
plaszczyznie (fakt, powiedzialem, ze w pionie, a poziom wydal mi sie
nazbyt oczywisty), no ale kiedy powiedzialem o dopuszczalnym luzie
lancucha pomiedzy zebatkami to najpierw wydal z siebie glosne COOO?!,
potem prawie sila zaciagnal mnie do Tajfuna i pokazal mi, ze
prawidlowy jest 15mm, a nie jak powiedzialem 25-35mm (tak jak ma
Yamaszka), a na koniec zawolal kolezke, ktory parsknal smiechem -
przyznam szczerze, mocno mnie podbudowali.
Dobra, w koncu uruchomilem silnik i jazda. Podjazd pod gorke mam w
paluszku, wiec kiedy zjechalem juz z tej rampy, uslyszalem, ze moglbym
poczekac z tym ruszeniem, bo pan nawet nie widzial czy sie obejrzalem
przy ruszaniu (nie dziwne, siedzial w punciaku i grzal dupsko).
Ruszylem w slalom. Wiatr bujal jak zly. Na piatej osemce dalem dupy -
chyba skontrowalem podmuch wiatru i mnie bujnelo poza linie - ZA
SZYBKO!!! uslyszalem. Powtorka to juz byl tylko epilog mojej
egzaminacyjnej agonii, okraszony jeszcze slowami p.Jerzego S. "ooo,
Panie, musisz Pan jeszcze duzo pojezdzic na motocyklu"...chyba bez
prawka, pomyslalem wisielczo:/

2. Drugie podejscie ostatniej soboty. Tym razem nie bylem juz taki
hojrak. Rano jeszcze pokrecilem kilka osemek na placu i pojechalem z
instruktorem na nowa trase egzaminacyjna (bylem na niej pierwszy raz).
Dupa mi zmarzla, bylo 5 stopni, jak wrocilismy o 10. na plac to nie
ukrecilem zadnej osoemki dobrze. Na 13. pojawilem sie w WORD-zie po
trzech posiedzeniach na ceramice - jak to pisujecie, pelen pampers;)
Po sympatycznym intro, poczekalnia i po chwili przychodzi pan -
przyznam szczerze, kiedy Go zobaczylem, pomyslalem: bedzie jeszcze
gorzej:( Pojawil sie starszy Pan, w okularach, z kulejaca noga i od
razu wlaczylo mi sie to beznadziejne stereotypowe myslenie - wrog!
Wstyd mi do teraz. Jesli Pan czytuje te liste - przepraszam:)
Egzaminator na dzien dobry pochwalil mnie za porzadny stroj
motocyklowy, za prawdziwe buty do jazdy, zartujac nawet, ze dzis mial
jednego kandydata w sandalach i myslal, ze jedzie na plaze. Szok!
Zaraz potem sam (!) zaproponowal mi pomoc w zalozeniu tej ich fikusnej
kamizelki, zakladanej przez glowe i zapinanej z boku, nic nie
wspominajac o mojej nieudolnosci. Szok! Potem podpowiedzial, ze lepiej
najpierw zalozyc kask, a potem wetknac sluchawke i ze lepiej jezdzic w
swoim, bo wygodniej - juz jestescie zaskoczeni, nie? Szok!
Obsluga motocykla - czynnosci opowiedzialem oglednie, nie zapominajac
o wspomnieniu o poziomej plaszczyznie i pozycyjnosci swiatla
tylniego:) Kiedy dotarlem do wartosci luzu w napieciu lancucha,
przelknalem sline i mowie o tych milimetrach- Pan tylko z arpobata
kiwnal glowa. Uslyszalem slowa: bardzo dobrze Pan to wie - szok! Przed
jazda mowi jeszcze do mnie, ze po placu jedziemy na miasto, bo
przeciez taki jest cel naszego spotkania. To nie osemki? Nie 15 mm na
lancuchu w Tajfunie? Nie pozioma podloga pod moto? Szok!
Ruszenie pod gorke, jak zwykle z luzikiem, wiec zaraz potem slalom.
pierwsze kolko, drugie, trzecie, koncze czwarte i...za malo gazu, gira
na czarnym. A w sluchawce: zdarza sie, prosze sie skupic i drugi raz
pojechac bezblednie. Drugiej rundy nie opisze, bo w glowie telepalo mi
tylko jedno: zero bledu, zero bledu, zero bledu...przejechalem! Szok!
Hamowanie awaryjne wyszlo dosc hardkorowo, bo Pan w ostatniej chwili
kiwnal lapka i stanalem troche w stylu supermoto;) W zamian uslyszalem
tylko, ze potrafie panowac nad motocyklem w sytuacjach awaryjnych -
szok!
Miasta nie balem sie wcale, bo zawsze czulem sie na moto dosc
swobodnie. W koncu puszka przejechalem juz ponad 300 kkm.Ale zaraz za
brama w gardle mnie troche scisnelo. Wyluzowalem sie i do samego WORD-
u dojechalem bez zadnych hardkorow. Pada pytanie - jest Pan zadowolony
ze swojej jazdy? Oczywiscie, ze nie, na osemce zachowalem sie jak
fajtlapa. I co w zamian uslyszalem? Ze taki blad sie zdarza i ze Pan
jest zadowolony i zaskoczony z mojej umiejetnosci poruszania sie w
ruchu ulicznym. Szok!
Na koniec krotka rozmowa skad u mnie fascynacja motocyklami i jakie
mam plany co do zakupu. Malo co Pana nie ucalowalem;) I niestety
zapomnialem zupelnie jak sie nazywal:(

Jedna rada dla zdajacych, zwlaszcza na pierwszym terminie - nie dajcie
sie zdekoncentrowac glupimi uwagami osoby nieprzychylnej klimatowi i
postarajcie sie robic swoje. Wiem, wiem, wista wio, latwo powiedziec:)
Powodzenia!

W garazu czeka juz wymarzona, wysniona i skredytowana Fazerka (Jacek i
Krzysiek - to dzieki Wam kupilem taka piekna sztuke!) i jak tylko
przykrece tablice i odbiore blankiecik, ruszam wykorzystac to, czego
nauczyli mnie prawdziwi motocyklisci czyli Zbyszek, Konrad i Marcin z
High'u- dzieki Panowie!



2 Data: Wrzesien 29 2008 01:21:02
Temat: Re: Dwa rozne podejscia do egzaminu - Posen /dlugie i nudne/
Autor:

On 15 Wrz, 19:12,  wrote:

W garazu czeka juz wymarzona, wysniona i skredytowana Fazerka

Juz nie czeka, wczoraj odbyla sie pierwsza legalna jazda - jestem do
teraz pod ultra wrazeniem!
Gdybym mial skomentowac wczorajszy dzien jednym slowem to
powiedzialbym: RESPEKT!
Respekt przed przyspieszeniami, predkoscia, reakcjami, fizyka i
cholera wie czym jeszcze - dopiero teraz wiem jak malo jeszcze
potrafie i ile pokory czeka mnie jeszcze zanim bede mogl swiadomie
powiedziec, ze umiem jezdzic. Poki co jestem totalnie podjarany:) Szum
wiatru, pomruk z wydechu, uczucie pozornej kontroli nad stadem koni,
no i te spojrzenia kierowcow puszek - warto bylo zrealizowac swoje
marzenie!
Pozdrawiam

Dwa rozne podejscia do egzaminu - Posen /dlugie i nudne/



Grupy dyskusyjne