Cześć,
koleżanka miała incydent, cofając lekko uderzyła w koleżanki samochód,
zderzakiem w zderzak. Sama sobie coś tam lekko zarysowała, u tej jej koleżanki
nic nie było widać, by coś się stało, oprócz uszkodzeń jakie już miała. Ta jej
koleżanka ma jakiegoś porysowanego Hiundaja robionego drutexem. Zadzwoniła do
poszkodowanej, by ta przyszła zobaczyć samochód, ale poszkodowanej się nie
chciało, stwierdzając, że ten samochód i tak jest cały zdemolowany. Po
tygodniu się okazało, że jednak poszkodowana koleżanka ma roszczenia co to
tego incydentu, bo zderzak się poluzował i jest coś nie halo. I teraz pytanie?
Czy sprawczyni powinna ją zlać i ewentualnie zaproponować niech zadzwoni na
policję, dochodzi swoich praw w sądzie czy dać kasę? (poszkodowana się
wyceniła na 1500 PLN)

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

"wk"  wrote in message

Cześć,
koleżanka miała incydent, cofając lekko uderzyła w koleżanki samochód,
zderzakiem w zderzak. Sama sobie coś tam lekko zarysowała, u tej jej
koleżanki
nic nie było widać, by coś się stało, oprócz uszkodzeń jakie już miała. Ta
jej
koleżanka ma jakiegoś porysowanego Hiundaja robionego drutexem. Zadzwoniła
do
poszkodowanej, by ta przyszła zobaczyć samochód, ale poszkodowanej się nie
chciało, stwierdzając, że ten samochód i tak jest cały zdemolowany. Po
tygodniu się okazało, że jednak poszkodowana koleżanka ma roszczenia co to
tego incydentu, bo zderzak się poluzował i jest coś nie halo. I teraz
pytanie?
Czy sprawczyni powinna ją zlać i ewentualnie zaproponować niech zadzwoni
na
policję, dochodzi swoich praw w sądzie czy dać kasę? (poszkodowana się
wyceniła na 1500 PLN)

Przez ten tydzien mogla wjechac w brame garazu kilka razy i teraz szukac
naiwnego sponsora. Kolizja nigdzie nie zarejestrowana, policji nie bylo,
olac sprawe i tyle. Kwestia dalszej znajomosci oczywiscie jest poza tematem.
;)




Pozdrawiam
Kamil

Dnia 06-07-2009 o 13:14:51 wk  napisał(a):

Nie wiem generalnie co to za towarzystwo, czy teraz w odwecie
sprawczyni, chłopak poszkodowanej, nie rozwali czegoś pod blokiem... Po  prostu
sytuacja masakra....

miklo wrote:

Dnia 06-07-2009 o 13:14:51 wk  napisał(a):

> Nie wiem generalnie co to za towarzystwo, czy teraz w odwecie
> sprawczyni, chłopak poszkodowanej, nie rozwali czegoś pod
> blokiem... Po   prostu sytuacja masakra....

Jak zwykle uczciwy dwa razy w dupala dostanie, bo ktoś chce go
wydoić. I  bądź kurcze w porządku i zostawiaj info o zarysowaniu ;-)

http://www.funnyphotos.net.au/images/accident-note-hi-my-name-is-jack-i-
accidentally-hi1.jpg

Massai wydusił z siebie te słowy:

http://www.funnyphotos.net.au/images/accident-note-hi-my-name-is-jack-i-
accidentally-hi1.jpg

Kuba (aka cita) pisze:

http://www.funnyphotos.net.au/images/accident-note-hi-my-name-is-jack-i-
accidentally-hi1.jpg

mój anglijskij jest taki se .. zwlaszcza w piśmie - mozesz mnie oswiecić (nawet po anglieslku) co to za słówko (to wykropokowane) "I'm pretending to ..... down my details"

Marcin J. Kowalczyk wydusił z siebie te słowy:

Kuba (aka cita) pisze:

http://www.funnyphotos.net.au/images/accident-note-hi-my-name-is-jack-i-
accidentally-hi1.jpg

mój anglijskij jest taki se .. zwlaszcza w piśmie - mozesz mnie
oswiecić (nawet po anglieslku) co to za słówko (to wykropokowane)
"I'm pretending to ..... down my details"

komus write nie wyszlo ;>

Kuba (aka cita) wrote:

Marcin J. Kowalczyk wydusił z siebie te słowy:

> Kuba (aka cita) pisze:
> > > http://www.funnyphotos.net.au/images/accident-note-hi-my-name-is
> > > -jack-i- accidentally-hi1.jpg
> > >
> >
> > mój anglijskij jest taki se .. zwlaszcza w piśmie - mozesz mnie
> > oswiecić (nawet po anglieslku) co to za słówko (to wykropokowane)
> > "I'm pretending to ..... down my details"
>
> komus write nie wyszlo ;>

no to bardzo nie wyszło.
Najpierw tak po prostu przeczytałęm .. ale później zacząłem sie
zastanawiac, czy moze moja niewiedza nie obejmuje czasem jakiegoś
dziwnego słówka ;-)

Uech, amerykanie bardzo często zapisują wyrazy w wersji "fonetycznej",
tzn. piszą jak słyszą. zamiast write, piszą right, rite itp...

Stąd też wiele takich idiotycznych zbitek, które weszły do "potocznego
jezyka pisanego", np. "wanna" (want to) często występujace w tytułach
piosenek, czy wręcz do oficjalnych słowników, jak wannabe.

Marcin J. Kowalczyk w

Kuba (aka cita) pisze:

http://www.funnyphotos.net.au/images/accident-note-hi-my-name-is-jack-i-
accidentally-hi1.jpg

mój anglijskij jest taki se .. zwlaszcza w piśmie - mozesz mnie oswiecić
(nawet po anglieslku) co to za słówko (to wykropokowane) "I'm pretending
to ..... down my details"

komus write nie wyszlo ;>

On 6 Lip, 13:14, "wk"  wrote:

> Przez ten tydzien mogla wjechac w brame garazu kilka razy i teraz szukac
> naiwnego sponsora. Kolizja nigdzie nie zarejestrowana, policji nie bylo,
> olac sprawe i tyle.
I tak właśnie jej tez powiedziałem, że teraz to może jej dać po koleżeńsku 200
PLN i to też nie wiem dlaczego, skoro nie było śladu na samochodach po tym
dzwonku.

Użytkownik "Tomek Glowka"  napisał w wiadomości "Chamstwo trzeba przyjmować z godnością, a nie olewać. Szczególnie,
jeśli się jest sprawcą... Lepiej spisać oświadczenie o spowodowaniu
kolizji, podać datę i miejsce zdarzenia, opisać uszkodzenia swoje
(otarcia) oraz jej ("brak widocznych śladów") i czekać na pismo z TU.
Może się kobieta zreflektuje, że przeholowała z roszczeniami, może
dopiero TU jej wytłumaczy, że aż tyle to nie zapłacą.
Możliwe też, że zrobią babie bezgotówkowo całe auto na "nówkę sztukę",
a Twoja znajoma straci wszystkie zniżki ... nieważne. Ważne, że będzie
uczciwa do końca, a nie tylko do dwustu złotych.
pozdrawiam, tomek"

Litości, bierzesz aparat i robisz zdjęcia "uszkodzeń" niekoniecznie chwaląc się tym i potem jak są jakieś pretensje to pokazujesz zdjęcie. Jak ktoś rząda 1,5 tys PLN za nic to niech się buja i szuka innego frajera.


--
pozdrawiam
kml

Tomek Glowka pisze:

Możliwe też, że zrobią babie bezgotówkowo całe auto na "nówkę sztukę",
a Twoja znajoma straci wszystkie zniżki ...

Tomek Glowka wrote:

Ważne, że będzie uczciwa do końca, a nie
tylko do dwustu złotych. pozdrawiam, tomek

On 6 Lip, 16:59, to  wrote:

Tomek Glowka wrote:
> Ważne, że będzie uczciwa do końca, a nie
> tylko do dwustu złotych. pozdrawiam, tomek
Co ma wspólnego uczciwość z przyzwoleniem na naciągactwo?

Śmierdzi kantem na kilometr, pewnie ktoś jej doradził, że warto sobie
kawałek auta za darmo wyklepać i szuka frajera.

Tomek Glowka wrote:

Z dobrze napisanym oświadczeniem to sobie może najwyżej tyłek wyklepać.
No chyba, że TU przyśle jakiegoś przychylnego rzeczoznawcę .. jest takie
ryzyko. Ale w każdym razie "sprawczyni" nie będzie sobie miała nic do
zarzucenia (poza chwilą nieuwagi przy parkowaniu). Tylko tyle i aż tyle.

Użytkownik "Tomek Glowka"  napisał w wiadomości On 6 Lip, 16:59, to  wrote:

PS. Widziałem już szkodę parkingową, po której na zewnątrz nie było
żadnego nowego śladu (na ogólnie porysowanym aucie). A pod plastikiem
- pianka w drobiazgach (zderzak w Fordzie Escorcie).
--

Nikt nie kwestionuje szkody samej w sobie tylko mówimy o tym jak ludzie się starają na tym zarobić. Jeżeli sama właścicielka mówi o samochodzie w tonie "śmietnik" to skąd nagle szkoda na 1,5 tys? Nagle po tygodniu szkoda się rozrosła? Albo się od razu ma jakieś roszczenia albo nie - to nie był dzown przecież żeby dopiero na pomiarach wyszło że podłoga krzywa.


--
pozdrawiam
kml

Użytkownik "to"  napisał w wiadomości

Ważne, że będzie uczciwa do końca, a nie
tylko do dwustu złotych. pozdrawiam, tomek

Co ma wspólnego uczciwoć z przyzwoleniem na naciągactwo? Rozumiem
jeszcze, że tamta koleżanka niby nie miała czasu, ale potem, gdy
obejrzała auto, okazało się, że jednak coś jest nie tak. Ale po tygodniu?
Śmierdzi kantem na kilometr, pewnie ktoś jej doradził, że warto sobie
kawałek auta za darmo wyklepać i szuka frajera.

Jacek \"Plumpi\" wrote:

Tyle odpowiedzi i każdy pisze o przekręcie. Moze faktrycznie dziewczyna
w pierwszej chwili nie zauważyła, ze zderzak po prostru się oberwał z
zaczepów.

Jacek \"Plumpi\" wrote:

Nie naprawa zaczepów, bo jak napisałem wcześniej tego się nie da
naprawić, lecz wymiana całego zderzaka.

Nie wiem dokłÄ…dnie jak w Hiundaiu, ale przykładowo do DU pamiętam cenę
zderzaka 1600zł kilka lat temu. Być może się coś zmieniło, choć raczej
ta zmiana to raczej kwestia zamienników.

Użytkownik "to"  napisał w wiadomości

Tyle odpowiedzi i każdy pisze o przekręcie. Moze faktrycznie dziewczyna
w pierwszej chwili nie zauważyła, ze zderzak po prostru się oberwał z
zaczepów.

I naprawa zaczepów w starym Hyundaiu kosztuje 1500 zł? Wierzysz w bajki?
Cała ta sprawa śmierdzi kantem na kilometr i tyle.

Użytkownik "Jacek "Plumpi""  napisał w wiadomości

Nie naprawa zaczepów, bo jak napisałem wcześniej tego się nie da naprawić, lecz wymiana całego zderzaka.
Co zaś się rozchodzi o Hiundaia. Elementy nadwozia do Koreńców zawsze były drogie.
Nie wiem dokłÄ…dnie jak w Hiundaiu, ale przykładowo do DU pamiętam cenę zderzaka 1600zł kilka lat temu. Być może się coś zmieniło, choć raczej ta zmiana to raczej kwestia zamienników.

On 7 Lip, 16:48, "kml"  wrote:

Sama właścicielka określa samochód jak "śmietnik" i nagle zapragnęła
nowego zderzak, który akurat kosztuje 1,5k pln. LITOŚCI. Jak jest szkoda
to się to ogląda od razu do obrzydzenia żeby wiedzieć dokładnie co się
stało a nie pobieżnie rzuca okiem.

WS wrote:

roznie bywa...
1. jesli zaczep faktycznie sie zlamal, to ja bym sie nie zgodzil na
zadna naprawe typu klejenie/spawanie tylko wymiana (z OC) - w moim
wypadku jeszcze dochodzi malowanie, bo zderzaki sa lakierowane...

Użytkownik "to"  napisał w wiadomości

roznie bywa...
1. jesli zaczep faktycznie sie zlamal, to ja bym sie nie zgodzil na
zadna naprawe typu klejenie/spawanie tylko wymiana (z OC) - w moim
wypadku jeszcze dochodzi malowanie, bo zderzaki sa lakierowane...

To było to sprawdzić od razu, a nie olać, a potem domagać się 1500 zł. Po
tygodniu to równie dobrze mógł odpać z innego powodu, mogła w coś sama
przygrzmocić, wreszcie mogła go sama zepsuć żeby mieć pretekst do
roszczeń.

Użytkownik "Jacek "Plumpi""  napisał w wiadomości

Być może dziewczyna tak samo postapiła w tym przypadku, ale kiedy się zorientowała, że jednak zderzak jest do wymiany i skrobnie ją to jej całÄ… pensję miesięczną to po prostu chciał, żeby to zrobiła sprawczyni ze swojego OC. Cóż w tym dziwnego ? Sam bym się w takiej sytuacji tak samo postąpił, bo w końcu 1500zł drogą nie chodzi.

Jacek \"Plumpi\" wrote:

To było to sprawdzić od razu, a nie olać, a potem domagać się 1500 zł.
Po tygodniu to równie dobrze mógł odpać z innego powodu, mogła w coś
sama przygrzmocić, wreszcie mogła go sama zepsuć żeby mieć pretekst do
roszczeń.

Oczywiście, ze mogła, ale także mogło być tak jak opisałem.

Użytkownik "to"  napisał w wiadomości

To by nie żÄ…dała 1,5K, co jest kwotą w tym przypadku absurdalną. Pewnie
ktoś jej doradził, że może wydoić trochę gotówki z ubezpieczyciela i
włożyć do kieszeni, a zderzaka wcale nie naprawiać, ew. naprawić ten
nieszczęsny uchwyt za 100 zł.

On 8 Lip, 00:21, "Jacek \"Plumpi\""  wrote:

Użytkownik "to"  napisał
> To by nie żądała 1,5K, co jest kwotą w tym przypadku absurdalną.

żądanie zwrotu kosztów
wymiany zderzaka do Hultaja w wysokości 1500zł nie wydaje mi się mocno
naciąganym.
A za 100zł to se sam możesz kupić kleje lub plastikowe pręty do lutowania i
we własnym zakresie naprawiać, bo nikt się nie podejmie naprawy uchwytów za
te pieniądze. Tyle to kosztuje sam materiał do ich naprawy

Użytkownik "Tomek Glowka"  napisał w wiadomości PS. Czytam i nie rozumiem, czego oni nie rozumieją. Koleżanka się
zagapiła i _przypieprzyła_. To "stuknięta" ma prawo decydować w
sprawie zadośćuczynienia: po 1. o czasie oględzin (nie ma obowiązku
lecieć natychmiast na parking), po 2. o wysokości swoich strat (mogła
zadzwonić do ASO i po prostu spytać ile kosztuje wymiana - nie ma
obowiązku szukać na mieście magików od spawania i zaprawek).
Sprawczyni wydaje się to za dużo, więc bez głupich uników ma z kolei
możliwość skorzystać z ubezpieczenia OC. Wtedy wysokość odszkodowania
ustali TU (po uprzednim potwierdzeniu wszystkich faktów) ... więc
gdzie tu problem oraz naciąganie???
-- -

Chociażby w tym, że gdyby to była obca osoba a nie znajoma to po tygodniu mogła by zadzwonić i usłyszeć w słuchawce co najwyżej perlisty śmiech po wypowiedzeniu "szkoda 1,5 tys PLN" Nie obejrzała samochodu od razu to jej sprawa a nie domniemanej sprawczyni, którą ją o fakcie poinformowała.


--
pozdrawiam
kml

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Byłem na miejscu i widziałem tego Hultaja. Z
lewej strony, pod tylnym światłem jest szpara większa niż pod prawym.
Przyczyną jest lekkie zgięcie blaszek, do których są przymocowane zaczepy
zderzaka. Nic nie jest urwane, czy pęknięte. Sam chciałem to naprawić ale się
ta koleżanka "puknięta" nie zgodziła. Blaszki widać, że skorodowane, obraz
tego samochodu jest nędzny, sam pewnie jest warty 2k PLN. Pokazała jeszcze
zarysowanie, ale to nie zarysowanie ale farba ze zderzaka niby tej co ja
puknęła. Zweryfikowałem to i to nie jest farba od samochodu pukającego (można
do pastą TEMPO usunąć bez śladu, bo mi to paznokciem schodziło), kolor lakieru
się nie zgadza a poza tym ta ryska jest 15 cm wyżej od śladu koleżanki
pukającej. Nie wtrącałem się do uzgodnień dziewczyn, ale dla mnie to
ewidentnie "puknięta" szuka frajera i tej pukającej tak powiedziałem.
Zaproponowałem niech maks jej da 150 zł a jak nie chce, to niech dzwoni na
policję, robi co chce. Bo śmierdzi to na odległość...

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Mały update: pukniętej mechanik wycenił szkodę na 500 PLN, powiedziałem
"pukającej" by poprosiła o kopię wyceny i nr do mechanika a jak nie to niech
dzwoni na policję. Bo moim zdaniem to blef. Poprawienie tych dwóch blaszek to
15 min pracy i koszt praktycznie zerowy - zakładając oczywiście, że zderzak
był prosty. Bo wg mnie przed dzwonem był taki sam tylko "puknięta" chce kasę
wyciągnąć. Jeśli jej da wycenę itp. nie ma problemu - oznacza, że nie kłamała...
Co ona może prawnie zrobić tydzień po czasie? Przecież zejść jej się nie
chciało, a teraz to już mówi, że była za miastem....


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Użytkownik "wk"  napisał w wiadomości

Mały update: pukniętej mechanik wycenił szkodę na 500 PLN, powiedziałem
"pukającej" by poprosiła o kopię wyceny i nr do mechanika a jak nie to niech
dzwoni na policję. Bo moim zdaniem to blef. Poprawienie tych dwóch blaszek to
15 min pracy i koszt praktycznie zerowy - zakładając oczywiście, że zderzak
był prosty. Bo wg mnie przed dzwonem był taki sam tylko "puknięta" chce kasę
wyciągnąć. Jeśli jej da wycenę itp. nie ma problemu - oznacza, że nie kłamała...
Co ona może prawnie zrobić tydzień po czasie? Przecież zejść jej się nie
chciało, a teraz to już mówi, że była za miastem....

On 8 Lip, 13:33, "wk"  wrote:

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Byłem na miejscu i widziałem tego Hultaja. Z
lewej strony, pod tylnym światłem jest szpara większa niż pod prawym.
Przyczyną jest lekkie zgięcie blaszek, do których są przymocowane zaczepy
zderzaka. Nic nie jest urwane, czy pęknięte.

Tomek Glowka wrote:

PS. Czytam i nie rozumiem, czego oni nie rozumieją. Koleżanka się
zagapiła i _przypieprzyła_. To "stuknięta" ma prawo decydować w sprawie
zadoćuczynienia: po 1. o czasie oględzin (nie ma obowiązku lecieć
natychmiast na parking), po 2. o wysokości swoich strat

(mogła zadzwonić
do ASO i po prostu spytać ile kosztuje wymiana - nie ma obowiązku szukać
na mieście magików od spawania i zaprawek).

Sprawczyni wydaje się to za
dużo, więc bez głupich uników ma z kolei możliwoć skorzystać z
ubezpieczenia OC.

Użytkownik "WS"  napisał w wiadomości On 7 Lip, 16:48, "kml"  wrote:

"2. jesli to kobieta to roznie bywa z tym sprawdzaniem :)
kuzynka pare lat temu miala "mala" stluczke lanosem - stala na
czerwonym i wjechal w nia tir - podjechali na parking, poogladala i
stwierdzila, ze nic sie nie stalo (sladow na zewnatrz na pierwszy rzut
oka nie bylo), nie wziela nawet namiarow na sprawce ;) - pozniej
okazalo sie, ze oprocz zderzaka zwinela sie podloga w bagazniku - jak
opisywala sytuacje w PZU (robiac z wlasnego AC) to najpierw nie
chcieli wierzyc a pozniej mieli niezly ubaw :)"

Hmm, wjechał w nią tir a wszystko było ok :) Oj tak :D


--
pozdrawiam
kml

On 7 Lip, 16:55, "kml"  wrote:

Hmm, wjechał w nią tir a wszystko było ok :) Oj tak :D

On 6 Lip, 15:59, Tomek Glowka  wrote:

Chamstwo trzeba przyjmować z godnością, a nie olewać. Szczególnie,
jeśli się jest sprawcą... Lepiej spisać oświadczenie o spowodowaniu
kolizji, podać datę i miejsce zdarzenia, opisać uszkodzenia swoje
(otarcia) oraz jej ("brak widocznych śladów") i czekać na pismo z TU.

"Tomek Glowka"  wrote in message

On 6 Lip, 13:14, "wk"  wrote:

Chamstwo trzeba przyjmować z godnością, a nie olewać. Szczególnie,
jeśli się jest sprawcą... Lepiej spisać oświadczenie o spowodowaniu
kolizji, podać datę i miejsce zdarzenia, opisać uszkodzenia swoje
(otarcia) oraz jej ("brak widocznych śladów") i czekać na pismo z TU.
Może się kobieta zreflektuje, że przeholowała z roszczeniami, może
dopiero TU jej wytłumaczy, że aż tyle to nie zapłacą.

wk pisze:

Cześć,
koleżanka miała incydent, cofając lekko uderzyła w koleżanki samochód,
zderzakiem w zderzak. Sama sobie coś tam lekko zarysowała, u tej jej koleżanki
nic nie było widać, by coś się stało, oprócz uszkodzeń jakie już miała. Ta jej
koleżanka ma jakiegoś porysowanego Hiundaja robionego drutexem. Zadzwoniła do
poszkodowanej, by ta przyszła zobaczyć samochód, ale poszkodowanej się nie
chciało, stwierdzając, że ten samochód i tak jest cały zdemolowany. Po
tygodniu się okazało, że jednak poszkodowana koleżanka ma roszczenia co to
tego incydentu, bo zderzak się poluzował i jest coś nie halo. I teraz pytanie?
Czy sprawczyni powinna ją zlać i ewentualnie zaproponować niech zadzwoni na
policję, dochodzi swoich praw w sądzie czy dać kasę? (poszkodowana się
wyceniła na 1500 PLN)