Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
1 | Data: Sierpien 29 2008 01:30:52 |
Temat: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | |
Autor: primuss | Drogie Bravo, 2 |
Data: Sierpien 29 2008 07:13:11 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: ..:maniek:.. | Osobiscie to mi sie wydaje ze nie oplaca sie juz picowanie motocykla ktory 3 |
Data: Sierpien 29 2008 07:45:59 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Hinek |
Nie. Liczniki ustawia sie na 30 tys km. Pozdr -- Hinek Deauville i inne.. 4 |
Data: Sierpien 29 2008 00:20:39 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: robertbig | On 29 Sie, 07:13, "..:maniek:.." wrote: Osobiscie to mi sie wydaje ze nie oplaca sie juz picowanie motocykla ktoryBzdura. Zwozi sie ogrom mocno rozbitych srzetów. Starych i nowych. Tzn co najmiej pogiety przódem. Utopionych. We wszystkich nowszych sztukach zazwyczaj sa pogięte /popekane ramy. Nie tak łatwo kupic jakąś prawdziwą okazję. Żeby na tym zarobic i "ożenic" kogoś klepanym złomem. Prawdziwy wysyp magików od klepania ram, kół ,półek i lag. Skutecznie równowazy wściekły popyt polaków na uzywane i powypadkowe fury, chyba już w każdym kraju europy. Mam tego biznesu w okolicy "po pachy" A i realia kraju zanam dobrze. Co do mentalności hadlarzy/sprzedających i metalności kupujących . Mógł bym tu sieknąć niezła rozprawke. Ogólnie to nie przesądzał bym którzy gorsi. Kupujący czy hadlarze. Niby to na pozór oczywiste. Ale mało kto sobie zdaje sobie sprawę jakimi fiutkami potrafią byc potencjalni nabywcy. Co do skrajnego prostactwa handlarzy i ich filozofi kupowania i napraw ( to jest najlepsze ) moto. To fajne rzeczy widziałem :0 Ale czesto jest to wynikiem , tego co wymusz tzw "rynek " Ogólnie błedne koło. -- Big 5 |
Data: Sierpien 29 2008 07:29:41 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Jackare |
6 |
Data: Sierpien 29 2008 08:36:48 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Marek Borowski | Jackare wrote: Mozesz sie dziwisc ale doklanie tak jest. Naprawde nie wszyscy to mechanicy. Kupilem moja kawe w komisie bez pytania o detale (bo i tak nie bylbym w stanie sprawdzic poprawnosci odpowiedzi) oddalem do servisu z poleceniem "zrobicie co trzeba" nastepnie co 6kmm robilem to samo a jak sprzedawalem to oczywiscie trafilem wlasnie na jakiegos typa co robil dziwne oczy ze nie wiem jaki olej jest w silniku i itp. Od tego jest servis a ja jestem od jezdzenia. Pozdr Marek 7 |
Data: Sierpien 29 2008 00:23:46 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: robertbig | On 29 Sie, 08:36, Marek Borowski wrote: .:) no i mówiąc prawdę wychodzisz w tym społeczeństwie na "mega ścieme " -- Big 8 |
Data: Sierpien 29 2008 09:23:58 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Corpse |
Mozesz sie dziwisc ale doklanie tak jest. Naprawde nie wszyscy to mechanicy. Kupilem moja kawe w komisie bez pytania o detale (bo i tak nie bylbym w stanie sprawdzic poprawnosci odpowiedzi) oddalem do servisu z poleceniem "zrobicie co trzeba" nastepnie co 6kmm robilem to samo a Mam dokładnie takie samo podejście. Mam wielką radochę z jazdy, a nie znoszę grzebaniny w smarach, etc.... Nie mam na ten temat wiedzy i nie mam ochoty nawet jej nabywać w tak szczegółowym zakresie. Uważam, że owszem, powinienem wiedzieć, jak i kiedy wykonywać NIEZBĘDNE EKSPLOATACYJNIE czynności oraz wiedzieć co powinno mnie zaniepokoić na tyle, żeby pojawić się w serwisie. Resztę mają wiedzieć serwisanci, bo bo to ich praca i mają na tym robić kasę (a ja chętnie im za to zapłacę). Niech każdy robi to, co umie najlepiej - będziemy mieli mniej "omnibusów", co to umieją wszystko, ale tylko po łebkach... Pzdr C. 9 |
Data: Sierpien 29 2008 12:15:28 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: marider | Corpse pisze: Mam dokładnie takie samo podejście. Mam wielką radochę z jazdy, a nie znoszę grzebaniny w smarach, etc.... Nie mam na ten temat wiedzy i nie mam ochoty nawet jej nabywać w tak szczegółowym zakresie. Uważam, że owszem, powinienem wiedzieć, jak i kiedy wykonywać NIEZBĘDNE EKSPLOATACYJNIE czynności oraz wiedzieć co powinno mnie zaniepokoić na tyle, żeby pojawić się w serwisie. Resztę mają wiedzieć serwisanci, bo bo to ich praca i mają na tym robić kasę (a ja chętnie im za to zapłacę). 100% racji. Ja kupilem Haynes manual do moto i tylko zagladam co musze zrobic przy okreslonym przebiegu. Czasami poczytam jak sie co robi bo wiedziec lubie ale sam lap nie wsadzam. Wole dac do warsztatu, zaplacic i niech inni maja z tego $ a ja sie bede cieszyl bezawaryjna jazda. Ja moge sobie motocykl umyc i wyczyscic na blysk. Co do kupowania moto to tez wole zaplacic pare tysi nieraz wiecej a miec sprzet w super stanie niz pozniej plakac i dokladac w jakiegos zloma. Pzdr -- marider Wyjatkowa R1 + dodatki = sprzedam ;) http://tinyurl.com/yvjtdk 10 |
Data: Sierpien 29 2008 03:32:42 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: | Sie wypowiem moze jako ten co czasami przywozi motocykle z Anglii na 11 |
Data: Sierpien 29 2008 09:54:02 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Jackare |
Niby tak ale często pytania na które padają debilne odpowiedzi dotyczą nie kwestii technicznych a eksploatacyjnych (kiedy była. wymiana opon, ile przejechał km od ostatniego przeglądu, skąd rozdarcie na kanapie, czemu podnóżki są porysowane, czy ten tłumik jest oryginalny).Mozesz sie dziwisc ale doklanie tak jest. Naprawde nie wszyscy to mechanicy. Kupilem moja kawe w komisie bez pytania o detale (bo i tak nie bylbym w stanie sprawdzic poprawnosci odpowiedzi) oddalem do servisu z poleceniem "zrobicie co trzeba" nastepnie co 6kmm robilem to samo a Jeżeli ktoś robi przeglądy w serwisach zazwyczaj może się "wylegitimować" rachunkami, wydrukami etc lub co najmniej wskazać serwis w którym robi obsługę moto. Niestety żyjemy w kraju "zaminowanym" i jeżeli sprzedający jest uczciwy nie powinno być żadnych problemów z udzieleniem podstawowej informacji. -- Jackare 12 |
Data: Sierpien 29 2008 12:41:52 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Marek Borowski | Jackare wrote: Niestety prawda. Duzo jest sciemniaczy. Troche mnie to irytuje iz ja bedac uczciwym, bujam sie ze sprzedaza a wielu oszykuje, kreci licznik i nie dosc ze sprzedaja za wieksza kase to i szybciej. Troche tez jest i winy kupujacych co by chcieli sprzet za cene zlomu w stanie salonowym. Tak to tylko w erze ;-). Pozdr Marek 13 |
Data: Sierpien 29 2008 13:32:32 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: KLOSZ | Marek Borowski pisze: Troche mnie to irytuje iz ja No mnie to tez irytuje, bo uczciwie informuje kazdego zainteresowanego o szczegolach motocykla, cene dalem niska, bo zalezy mi na sprzedazy i szybkiej (niekoniecznie duzej za to moto) kasie i nic. A moto jest w calkiem dobrym stanie, wsiadac i jechac. Nowe kapcie ma, naped po 6 tysiach km, banka oleju i filtr czekaja, by dac je nowemu wlascicielowi (zakladam, ze kazdy bedzie wolal sam zmienic by miec pewnosc, bo moje zapewnienia ze tydzien temu zmienilem moga nie wystarczyc ;-) ), troche dodatkow itd. Czyzby cena byla zbyt niska i budzila podejrzliwosc potencjalnych kupcow? <zart mode ON> Chyba rozkrece zegary, szarpne rolke do tych typowych 30 tysi, przelece motura szmatka z woskiem i wystawie jeszcze raz ;-) </zart mode OFF> Zdrowko KLOSZ co dwie Hundy ma i jedna chetnie sprzeda ;-) 14 |
Data: Sierpien 29 2008 14:22:46 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: K.M.C. | On 29 Sie, 12:41, Marek Borowski wrote: Niestety prawda. Duzo jest sciemniaczy. Troche mnie to irytuje iz ja Elou, jak niektorzy pamietaja niedawno sprzedawalem swojego gsxf. Uczciwie opisanego, ze srednia cena allegrowa. O dziwo sprzedal sie w tydzien. Pewnie za chwile bede sprzedawal triumfa, ktorego zreszta kupilem dla siebie, ale dopadl mnie "glod". Sprzet z udokumentowanym przebiegiem ktory autentyczne 2 stal. Na tyle skutecznie go to ustalo, ze stracil kompresje na jednym cylindrze. Wszystko jest juz porobione. Oczywiscie moto po szlifie. Przywrocenie go do stanu pierwotnego w sensie wygladu to dla mnie góra 800zł. Ni ebede jednak tego robil, wystawie go z peknieta owiewka i wgnieceniem na baku. Bo wiem, ze teraz po calosciowym rozebraniu i skreceniu, mimo tych wad moge reczyc za jego stan i za jego wyjatkowo niski przebieg. Jestem pewien, ze sie sprzeda..... ale moze to dlatego, ze ja o swoich motocyklach moge opowiadac godzinami :D pzdr -- Krzysiek K.M.C. TT600 w bieliźnie 15 |
Data: Sierpien 29 2008 09:06:15 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: scibor | Podobnie No i teraz tak zrobie. Jak chcialem sprzedac zygzaka 3 lata temu, zrobilem rzetelny opis i dalem przyzwoita cene. Zero reakcji, bo opis byl zbyt rzetelny. Jeden zainteresowany sie znalazl, dopytal sie dokladnie, po czym stwierdzil, ze jezdze nieostroznie i dla niego 6tys obrotow to jest katowanie sprzeta (w ZX11!!!) i chcial urwac jeszcze 1000 z i tak niskiej ceny. No sorry, ale uwazam, ze lepiej jest kupic sprzeta na ktorym konkretnie widac co i jak jest do zrobienia, niz "igle" ze spawana rama na przyklad... scbr zygzak - od poniedzialku do sprzedania:/ -- Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl 16 |
Data: Sierpien 29 2008 09:11:09 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: gildor | scibor pisze: sorry, ale uwazam, ze lepiej jest kupic sprzeta na ktorym konkretnie widac co i jak jest do zrobienia, niz "igle" ze spawana rama na przyklad... odpieprz się od spawanych ram! :) -- gildor igła 9'99 17 |
Data: Sierpien 29 2008 09:42:45 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: KJ Siła Słów | scibor pisze: ze lepiej jest kupic sprzeta na ktorym konkretnie widac co i jak jest do zrobienia, niz "igle" ze spawana rama na przyklad... Ze spawana to pikus, mozna brac, gorzej jak jest niepospawana. KJ 18 |
Data: Sierpien 29 2008 09:38:27 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Corpse | Jackare wrote:
Hehehe... a to akurat ciekawe, hehehe, bo może tak naprawdę jest???! Nie wiem, jak u innych, ale ja obecnie DOKŁADNIE tak mam. Mam trzech _ponoć_ poważnie zainteresowanych kupców, a dwóch z nich podjęło już konkretne kroki (jeden zadeklarował rozpoczęcie załatwiania finansowania w banku i zaliczka rezerwacyjna). Wszystkim jednak uczciwie staram się odpowiadać, że mnie interesuje sprzedaż motocykla, więc póki stoi w garażu i ktoś go fizycznie nie zabierze, ogłoszenie jest aktualne, a "kto pierwszy, ten lepszy". Więc może czasami to nie ściema? (ciekawe tylko jak to wygląda statystycznie ;-)) ) Pzdr C. 19 |
Data: Sierpien 29 2008 22:29:18 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Iguan007 |
: nie wiem, Wlasnie mi uswiadomiles ze nie wiem jaki mam olej w silniku. Serwis wie ;) Pozdrawiam , Iguan -- -- Iguan007 Sezon caly rok: http://republika.pl/iguan/ -- 20 |
Data: Sierpien 29 2008 09:31:17 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Corpse | primuss wrote: Drogie Bravo, Jest dokładnie jak piszesz. Chciałem kupić w miarę nowy, ale KONIECZNIE bezwypadkowy, przekonałem się, że definicji "bezwypadkowości" jest tyle, ilu sprzedających. Stałem się w naturalnym odruchu mega-nieufny i kupiłem sprzęt nowy z salonu. Dzisiaj, kiedy po kilku miesiącach chcę wymienić na inny rodzaj praktycznie nowy motocykl, zainteresowanym trudno w to uwierzyć i podchodzą do sprawy nieufnie. Dopiero po zakupie pewnie się przekonają, że było warto, ale jakoś specjalnie nawet się nie dziwię tej nieufności przy takiej ilości "min" na rynku... Pzdr C. 21 |
Data: Sierpien 29 2008 09:54:18 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Grzegorz Rogala | primuss pisze: Drogie Bravo,[cut, duzo celnych spostrzezen] To jest tak, w Bolandzie kupuje sie zludzenia Niemiec/Angol/ktokolwiek kupil motocykl i go postawil w garazu na 5 lat robiac 5kkm rocznie - zludzenie licznikowe Niemiec/Angol/ktokolwiek kupil motocykl sportowy i jezdzil nim 40km/h robiac 3kkm rocznie - zludzenie idealnego stanu motocykli zza Odry itd itp. Na miny dobrym sposobem dzwoniac do takiego "cwaniaczka" jest zapowiedzenie mu przez telefon, ze jak z motocyklem bedzie cos nie halo to wywiezie sie go do lasu i polamie rece. W 99% ulatwia to odsiew tandety, szrotu i zelaznych potlukow. Dla kulturalnych jest wersja, ze zabieramy motocykl do dealera/serwisu (wybranego przez nas oczywiscie) i jezeli z motocyklem bedzie cos nie halo to wywozimy goscia do lasu i lamiemy mu rece ;))) Z reszta nie oszukujmy sie "okazje" praktycznie nieistnieja, logicznie myslacy czlowiek chcacy kupic uzywany sprowadzony motocykl chyba skojarzy fakt _wyzszej_ ceny za odra i nizszej tutaj przeciez darmo nie woza.. A co do picowania, rynek nieznosi prozni skoro sa klienci na szroty to i beda te szroty sciagane "naprawiane" i sprzedawane dalej. Tylko to masakruje rynek normalnych sprawnych sprzetow kupionych w Polsce. -- pozdr Rogal DRZ400E http://www.czesci-vag.pl http://www.rogal.riders.pl 22 |
Data: Sierpien 29 2008 11:03:24 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Jarecki [KenLee] | Użytkownik "Grzegorz Rogala" Na miny dobrym sposobem dzwoniac do takiego "cwaniaczka" jest *** Hmm nie widze emotikonow- Ty tak serio? Bo wiesz- czasem sprzedajacym moze byc ktos np. z niegrzecznych MC, albo nie do konca legalnej organizacji z Wolomina albo po prostu duzy, silny i majacy takich samych kolegow. I dla jaj, na takie dictum zaprosi Cie slodkim glosikiem na ogledziny polaczone w domysle z lamaniem Twoich rak. Albo tego, ktory wezmie twoja rade na serio. Albo zwyczajnie sprzedajacy zglosi to policji. W doroslym swiecie trzeba byc przygotowanym na konsekwencje adekwatne do podejmowanych czynow i slow. To juz nie piaskownica, czy boisko za szkola... Dla kulturalnych jest wersja, ze zabieramy motocykl do dealera/serwisu (wybranego przez nas oczywiscie) i *** Tera jezd emotikon, ale ja odpowiem serio. Jesli uslyszalbym chocby cien takiej sugestii, to wyslalbym kupujacego do wszystkich diablow. Nie dlatego, ze sprzedaje picowane szroty, ale dlatego ze jak ognia unikam idiotow i wszelkiej masci natchnionych pomylencow bozych- szczegolnie w handlu. Pozdr Jarecki [KenLee] + Mecha-Orange EXC 400 23 |
Data: Sierpien 29 2008 10:19:32 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Jasio |
Użytkownik "Grzegorz Rogala" Dla kulturalnych jest wersja, ze No dobra, to kupujący powie Ci, że ma 500km w jedną stronę i jak nie coś ze sprzętem będzie nie tak, oddajesz za paliwo. Albo, że sprawdzicie to w autoryzowanym serwisie, i jak wyskoczy -_COKOLWIEK_ o czym nie było mowy w ogłoszeniu/aukcji/rozmowie telefonicznej to sprzedający będzie płacił za ekspertyzę. No i za paliwo (: Czy taka wersja kulturalnego łamania rąk Ci odpowiada? -- Jasio vfr vx etz Jesli wyszlo Ci raz, sprobuj raz jeszcze. 24 |
Data: Sierpien 29 2008 13:20:49 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Jarecki [KenLee] | Użytkownik "Jasio" napisał No dobra, to kupujący powie Ci, że ma 500km w jedną stronę i jak nie coś *** A co to znaczy "nie tak"? Moge sie z nim umowic o konkrety typu: jesli tarcze hamulcowe sa ponizej grubosci X a ja twierdzilem ze powyzej to OK. Ale nie raz bylem swiadkiem jak przyjezdzalo kilku "ekspertow" ktorzy z odleglosci poltora metra na wech i sluch wynajdowali wydumane wady zeby obnizyc cene. Nie zdjawszy plastikow, nie zmierzywszy komprechy- NIC. Stan sprzeta jest rzecza wzgledna w ocenie roznych ludzi i po to sa wlasnie ogledziny, zeby nie bylo watpliwosci. Jak Ci szkoda kasy na paliwo, to szukaj sprzetu "wokol komina" albo kupuj nowke. Brutalne ale uczciwe- sam przez ostatnie lata stracilem ze 3000 PLN na wycieczki po Polsce i Niemczech po sprzety z ktorych wiekszosc nie spelnila moich wymogow. Raz nawet trafilem konia z peknieta rama i wlascicielem rozmawiajacym ze mna stojac na motohulajnodze- gotowym do ucieczki... Raz trafilem na niemieckiego nastolatka, ktory byl swiecie przekonany, ze jego sprzet jest naprawde OK mimo iz klepal rozrzadem jak mlockarnia. I co mialem ich obic? Zadac kasy? Sciagac Policje? Ekspertow? Daj pokoj Wasc... Albo, że sprawdzicie to w autoryzowanym serwisie, i jak *** Jezeli mialoby to byc COKOLWIEK, to absolutnie NIE. Moge odpowiedziec na konkretne pytanie: kompresja, wartosci luzow na koncu wahacza, dlugosc wykrecenia napinaczy lancucha, glebokosc bieznika, uszkodzenia rantow felg, ktore plastiki byly klejone, a ktore nie itd itp. W zyciu nie poszedlbym na taki uklad, gdzie czyjes widzimisie moze mnie kosztowac kase, bo moze sie okazac, ze cos komus "za glosno chodzi" albo ta ryska to mogla byc sladem dzwona, tylko wszystko wokol wymienione". Inna sprawa, ze okolicznym warsztatom z autoryzowanymi na czele, nie pozwolilbym nawet umyc swojego sprzeta nie mowiac juz o grzebaniu przy nim... Czy taka wersja kulturalnego łamania rąk Ci odpowiada? *** To cywilizowany uklad i lepszy od mordobicia, ale ja nie poszedlbym na to, bo za dlugo pracowalem w handlu (nie motocyklami) i wiem jacy sa ludzie. Zeby nie bylo zbyt jednostronnie to powiem ze BEZ ogledzin tez nie sprzedam konia. Kumpel jednego z grupowiczow z miasta oddalonego o ponad 700 km chcial kupic ode mnie sprzeta wysylkowo- bez ogladania, bo przedtem ten grupowicz wzial ode mnie jednego i bylo OK. Nie zgodzilem sie. Nie dlatego ze moj dlugasny opis wad i zalet byl nieprawdziwy, a zdjecia retuszowane. Po prostu byl SUBIEKTYWNY, a kupujacy tez ocenia SUBIEKTYWNIE i obie te oceny moga sie roznic. Przyjechal, przejechal sie 20m po podworku i zabral. A ja mialem spokojne sumienie. Reasumujac: OGLEDZINY SA DLA KUPUJACEGO i jesli sa z tym zwiazane jakiekolwiek koszty, to on je ponosi. To co opowiada sprzedawca to SUBIEKTYWNA ocena, ktora moze byc tez zwyklym klamstwem, ale po to sa ogledziny, zeby to zweryfikowac. Pozdr Jarecki [KenLee] + Mecha-Orange EXC 400 25 |
Data: Sierpien 29 2008 14:03:08 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Jasio |
Reasumujac: OGLEDZINY SA DLA KUPUJACEGO i jesli sa z tym zwiazane Jeżeli coś, o czym była wyraźnie mowa odbiegało od stanu faktycznego, np. kompresja poniżej normy, nieoryginalne naklejki albo zużyty napęd. Myślę, że kupujący może sobie znaleźć ileśtam punktów, na jakich mu szczególnie zależy i o które, nie napalając się jak szczerbaty na suchary trzeźwo zapyta. Gdyby więc Twój luz na wahaczu czy kompresja nie trzymałyby wartości podanych przez Ciebie, wisiałbyś mi kasę za paliwo, OK? (: Gdy sprzedający chce udowodnić swoją rzetelność i podaje możliwość sprawdzenia w serwisie w ogłoszeniu, można z niej skorzystać. Myślę, że przy kilkunastu tysiacach złotych szczególnie warto. A jak ktoś jest melepetą techniczną a model zna tylko z katalogów i filmików na jołtubie, to podwakroć warto. Uwaga, uwaga: przebiegi bywają też udokumentowane i prawdziwe! (: -- Jasio vfr vx etz Jesli wyszlo Ci raz, sprobuj raz jeszcze. 26 |
Data: Sierpien 29 2008 15:54:35 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Jarecki [KenLee] | Użytkownik "Jasio" napisał Jeżeli coś, o czym była wyraźnie mowa odbiegało od stanu faktycznego, np. *** O ile wczesniej taka byla umowa to oczywiscie, ze tak. Jesli natomiast nie byloby mowy o zadnych zwrotach, albo kupujacy wyskoczylby z tym, ze owszem luzy sie zgadzaja, komprecha tez, ale to enduro ma 4 rysy na plastikach i razi jego poczucie estetyki, to sorry Winetou. Gdy sprzedający chce udowodnić swoją rzetelność i podaje możliwość *** Warto tez zasiegnac wczesniej opinii o danym warsztacie bo mozna wtopic podwojnie. Mrozacymi krew w zylach opowiesciami o warsztatach moge zapelnic niejeden dlugi zimowy wieczor przy piwku :] Pozdr Jarecki [KenLee] + Mecha-Orange EXC 400 27 |
Data: Sierpien 29 2008 12:46:49 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Grzegorz Rogala | Jarecki [KenLee] pisze: *** Hmm nie widze emotikonow- Ty tak serio? Bo wiesz- czasem sprzedajacym moze byc ktos np. z niegrzecznych MC, albo nie do konca legalnej organizacji z Wolomina albo po prostu duzy, silny i majacy takich samych kolegow. I dla jaj, na takie dictum zaprosi Cie slodkim glosikiem na ogledziny polaczone w domysle z lamaniem Twoich rak. Albo tego, ktory wezmie twoja rade na serio. Albo zwyczajnie sprzedajacy zglosi to policji. W doroslym swiecie trzeba byc przygotowanym na konsekwencje adekwatne do podejmowanych czynow i slow. To juz nie piaskownica, czy boisko za szkola...Wierz mi, ze to dziala, 99% ludzi po takim tekscie mowi ze jednak sprzet byl lekko jebniety ;) Poza tym nikt nie nagrywa rozmow przez telefon a po rozmowcy przez fon tez mozna wywnioskowac czy to jakis "lepszy cwaniak" A na silnych kolegow zawsze znajda sie silniejsi ;DDD *** Tera jezd emotikon, ale ja odpowiem serio. Jesli uslyszalbym chocby cien takiej sugestii, to wyslalbym kupujacego do wszystkich diablow. Nie dlatego, ze sprzedaje picowane szroty, ale dlatego ze jak ognia unikam idiotow i wszelkiej masci natchnionych pomylencow bozych- szczegolnie w handlu.Jak ja pojechalem z takim jednym narwancem ogladac "idealny" motocykl a sie okazalo ze jest to makabryczna mina to wierz mi ale nerwy po przejechaniu 350km w jedna strone musialem prawie gasnica sniegowa gasic ;)) I nadal twierdze, ze okazji u nas malo. A sprowadzane zelazne potluki w 99,9% nadaja sie tylko na zlom. -- pozdr Rogal 28 |
Data: Sierpien 29 2008 14:47:31 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Jarecki [KenLee] | Użytkownik "Grzegorz Rogala" napisał Wierz mi, ze to dziala, 99% ludzi po takim tekscie mowi ze jednak sprzet *** Gniewu w Tobie zbyt wiele widze mlody padawanie (nie mylic z patafianem) ;))) Tak czy inaczej jakby do mnie zadzwonil gosc z propozycja polamania rak, to sam zaproponowalbym mu zeby se kutasa polamal. A jakby mial jeszcze jakies ciagoty do kontaktu, to ustawke z moim dzielnicowym. W kazdym razie motocykl zobaczylby jak swinia niebo. .. Jak ja pojechalem z takim jednym narwancem ogladac "idealny" motocykl a *** W innym poscie w tym watku wspomnialem o moich dwu dawnych wyprawach zakonczonych fiaskiem. Dodam jeszcze z tego roku wyjazd 650 km w jedna strone do Niemiec po EXC 200 dla Iwony. Przez telefon dopytalem sie czy ma wszystkie kwity do rejestracji w tym Fahrzeugshein z wbitym wymeldowaniem. "Ja, ja, alles fuer weitere Anmeldung is dabei!". I na miejscu sie okazalo ze kon owszem- fajny, ale tata ze synkiem nie przerejestrowali na siebie i mieli stary Abmeldung poprzedniego wlasciciela na osobnej kartce, czyli nie do zarejestrowania w Polsce. To byl styczen i przepis obowiazywal doslownie od kilku dni. I co mialem ich lac? Tez przeciez nie nagralem rozmowy, a kon w Niemczech byl i owszem - do zarejestrowania. Na moja propozycje aby zarejestrowal na siebie i za tydzien przyjade po konia, tata skrzywil sie, ze koszty, ze przeglad i wogole, a przecie z papiery sa OK i czego ja wogole chce. Oby jak najmniej spotkan z debilami... Podr Jarecki [KenLee] + Mecha-Orange EXC 400 29 |
Data: Sierpien 29 2008 16:15:31 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Kamil Nowak 'Amil' | Jarecki [KenLee] napisał(a): Nie dlatego, ze sprzedaje picowane szroty, ale dlatego ze jak ognia unikam idiotow i wszelkiej masci natchnionych pomylencow bozych- szczegolnie w handlu. Ło kurwa, to zes sie na mnie przejechal, bo ja z tych natchnionych ;-) -- Kamil Nowak 'Amil' _motory_ pijadzio i susuki Krakuf 30 |
Data: Sierpien 29 2008 16:36:19 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Jarecki [KenLee] | Użytkownik "Kamil Nowak 'Amil'" napisał Ło kurwa, to zes sie na mnie przejechal, bo ja z tych natchnionych ;-) *** Ale za to nie polamales mi rak razem z Samumem, a sprzeta udalo Ci sie troche nadpsuc dopiero po roku kulgania w blocie, topienia i przewracania (widzisz- nic nie wspomnialem o zadnej podkladce!) ;))) A i to nie za bardzo :) Pozdr Jarecki [KenLee] + Mecha-Orange EXC 400 31 |
Data: Sierpien 29 2008 07:28:26 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: badrank | On 29 Sie, 09:54, Grzegorz Rogala wrote: To jest tak, w Bolandzie kupuje sie zludzenia To nie do konca tak. Mieszkam w Belgii, kraju, w ktorym pada 330 dni w roku, a jak nie padalo to za pol godziny bedzie padac. Mam kilka konkretnych przykladow, ze ludzie kupuja maszyny a potem nimi nie jezdza: H-D, licho wie jaki (nie lubie marki) kupiony dwa lata temu, nawet tysiaca nie przejechane. Kawa 1600 (o dziwo kolega Polak) niemal to samo. Moj maly Fazer kupiony jako roczny, przejechane 1300km, cena 4000 euro, stan salonowy. Diversion mojej zony za 2800 euro, przejechane lekko ponad 2000 km, ale jakby ktos nakleil naklejka z cena to bym nie uwierzyl, ze wogole wyjechal z salonu. Po prostu ludzie kupuja, bo mysla, ze beda jezdzic ale potem tego nie robia, z roznych zreszta przyczyn (np. pogoda). I jeszcze jedno - uwierzcie mi, ze drogi tutaj sa o niebo lepsze niz w Polsce - i nie jestem jakims tam euroentuzjasta, bo swoj kraj kocham - ale takiego gowna jakie mamy zamiast drog to chyba tylko Rumuni nam zazdroszcza, dlatego wiekszosc moto naprawde jest w swietnym stanie technicznym. Tak wiec wszystkim potencjalnym kupcom zycze, aby kupili wlasnie takie maszyny, a tym jezdzacym w kraju powiem jedno - szacunek. Raz sie wybralem do kraju na moto i prawde mowiac nie wiem, jak wy tam jezdzicie, bo ja musialem 4 razy pampersa zmieniac, a jechalem tylko 600km. -- pozdr badrank FZ6SA i TT250R 32 |
Data: Sierpien 29 2008 10:22:40 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Jarecki [KenLee] | Użytkownik "primuss" napisal: moze dlatego ze jestem technicznym laikiem i do tego nieco *** Nie obraz sie, ale powyzsze zdanie jest dla mnie kluczem do calego tego dlugiego posta pelnego egzystencjalnych lekow. Jak swiat swiatem, kupowanie uzywanego towaru zawieralo w sobie zawsze element ryzyka. I jedyna metoda jego zminimalizowania jest RZETELNA wiedza na temat towaru i jego mozliwych wad. Takiej wiedzy nie nabedziesz korespondencyjnie. Dlatego zamiast bac sie wszystkich ogloszeniodawcow i popadac w paranoje typu "nie schyle sie po mydlo bo mnie zaraz wydymaja", lepiej wez jakiegos kumatego kolege i pojezdzij po interesujacych Cie ogloszeniach. Co z tego, ze ktos Ci opisze mozliwy wyglad sladow napraw? Nie majac doswiadczenia lub porownania, wezmiesz oryginalne spawy za podrabiane, bo "brzydko wygladaja". Z reszta czesto tylko porownanie kilku egzemplarzy danego modelu daje pojecie co jest normalne, a co nie. Ktos kto zawsze jezdzil odkurzaczem typu CBR F4, uslyszawszy pierwszy raz w zyciu odglos GSX-F zakwalifikuje go do wymiany rozrzadu, a od Ducati, albo EXC ucieknie na 100 metrow, bo bedzie myslal, ze za chwile wybuchna :) A tymczasem, rzeczywiscie TAK MA BYC! A co do tuningu, to powiem Ci szczerze, ze gdybym kupil np takiego Speed Triple- nowke z salonu, to pierwsze co bym zrobil po wyjeciu z pudelka to wywalenie tych wylupiastych lamp, kiery i licznikow i wymiana na Twin Wall, soczewki i jakis miniaturowy multidisplay. Oryginaly poszlyby od razu na Allegro, bo po kiego ma mi sie to walac po garazu, a sa tacy, co im sie to podoba. I co potem? Ty bys przyszedl po roku jako kupiec i naplul mi w gebe, bo sprzedaje picowanego zloma? Na koniec oczywista, ale nie dla wszystkich sprawa. Motocykle maja dwa kola i czasem sie przewracaja. Czasem na tylnej sciance tira, a czasem naprawde na postoju. Opisy typu 100% bezwypadkowy itp sa jedynie marketingowa odpowiedzia na tesknote kupujacego do idealu sprzeta ktory NIGDY nie lezal w zaden sposob na glebie. A takich sprzetow jest BAAAARDZO malo. Ale tesknota silna. To i trend marketingowy silny. Nie ma zlotych srodkow na sprawdzenie konia innych niz obmacanie przez kumata osobe. Zadne wywiady telefoniczne, psychologia, uniwersalne zlote reguly, ani korespondencyjne kursy tego nie zastapia. A- i jeszcze jedno- jak ktos kupuje sprzeta poza miejscem zamieszkania, to zaklada, ze skoro jedzie 600, czy 1000 km, czasem do innego kraju, to na miejscu MUSI byc eldorado. Maszyne ma dostac za pol darmo, nowke sztuke, maja mu zalozyc wieniec z kwiatow na szyje i jeszcze loda zrobic ;) A rzeczywistosc jest taka sama niezaleznie od odleglosci i ryzyko takie same. Dlatego przydaje sie tez cierpliwosc, jasne wytyczne i odpowiedni budzet podrozny. Pozdr Jarecki [KenLee] + Mecha-Orange EXC 400 33 |
Data: Sierpien 29 2008 11:31:14 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: primuss | "Jarecki [KenLee]" napisał(a): *** Nie obraz sie, ale powyzsze zdanie jest dla mnie kluczem do calego Nie obrazam sie - faktycznie tak jest. Jak swiat swiatem, kupowanie uzywanego towaru zawieralo w sobie zawszeelement ryzyka. I jedyna metoda jego zminimalizowania jest RZETELNA wiedza natemat towaru i > jego mozliwych wad. Niekoniecznie. Sa rynki, gdzie za dodatkowa premie placona sprzedawcy uzyskujesz minimalizacje powyzszego ryzyka. To znaczy, ze w cywilizowanych krajach placisz wyzsza cene za sprzeta, ale mozesz zaufac sprzedawcy w znacznie wiekszym stopniu anizeli u nas. Bylem niedawno w komisie motocyklowym w Holandii i wiem co mowie - po prostu zaniemowilem jak zobaczylem w jakim stanie sa sprzedawane tam 5-10 letnie motocykle, majac w pamieci niedawne wizyty w polskich tzw. komisach. Picowane? Mozliwe, ale ja nie widzialem tak odpicowanych sprzetow u nas. Takiej wiedzy nie nabedziesz korespondencyjnie. Dlatego zamiast bacpo mydlo bo mnie zaraz wydymaja", lepiej wez jakiegos kumatego kolege i Wole byc paranoikiem - to korzystniejsze z punktu widzenia prawdopodobienstwa, anizeli dobrotliwie ufac sprzedawcy, skoro tylko co 4 sprzedawana sztuka jest godna uwagi. Poproszenie kogos o pomoc to tez jakies rozwiazanie, tyle ze w praktyce ogranicza ogledziny motocykli do okolicy, bo moj znajomy mechanik za zadna rozsadna kase nie pojedzie np. do Pultuska na ogladanie sprzeta. A co do tuningu, to powiem Ci szczerze, ze gdybym kupil np takiego Speed wywalenie tych wylupiastych lamp, kiery i licznikow i wymiana na Twinrazu na Allegro, bo po kiego ma mi sie to walac po garazu, a sa tacy, co im sie gebe, Spokojnie, to tylko dyskusja. Mowiac "tuning" mialem na mysli to, co juz wielokrotnie widzialem, a co nie ma nic wspolnego ani z estetyka, ani z indywidualizacja maszyny. Glosny wydech, tandetne plastikowe "karbonowe" kierunkowskazy "lezki" + "racingowe" kolorowe podnozki, a wszystko to w motocyklu z wgniecionym zbiornikiem i bez jednego lusterka. Co do oryginalow, uwazam ze warto je zatrzymac chocby z powodu przyszlej sprzedazy sprzeta. Nie kazdemu musi sie podobac Twoja modyfikacja, a wielu kupujacych (np. ja) ceni motocykle w stanie fabrycznym, paradoksalnie dlatego, bo chca sami zdecydowac, w jakim stopniu je modyfikowac i cieszyc sie, jak pod czula dlonia wlasciciela motocykl zmienia sie w cos indywidualnego. Na koniec oczywista, ale nie dla wszystkich sprawa. Motocykle maja dwamarketingowa odpowiedzia na tesknote kupujacego do idealu sprzeta ktory NIGDY nie Ja nie mam takiej tesknoty - oczekuje jedynie rzetelnej informacji, rzetelnego jezyka, tak zebym mogl dokonac swiadomego wyboru. Prawda jest taka, ze ten "ideal" nie jest przeze mnie oczekiwany, tylko na sile mi wciskany, jest to po prostu dezinformacja. Nie ma zlotych srodkow na sprawdzenie konia innych niz obmacanie przez Zgadza sie - moze czas by rynek dostrzegl zapotrzebowanie na rzeczoznawcow motocyklowych? Powaznie mowie, nie chodzi tu o zwyklego mechanika, bo ten czesto moze nie miec pojecia np. o lakierowaniu czy prostowaniu ram. -- pozdr., primuss XJ900 my babe 34 |
Data: Sierpien 29 2008 14:16:51 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Jarecki [KenLee] | Użytkownik "primuss" napisał Niekoniecznie. Sa rynki, gdzie za dodatkowa premie placona sprzedawcy *** Mieszkam w Szczecinie. Wiesz co jest zabawne? Niemcy oprocz marketow, fryzjerow i cepeenow po stronie polskiej, korzystaja takze np z uslug naszych blacharzy i mechanikow. I sa to czesto wlasciciele komisow w Niemczech. Rozumesz do czego zmierzam? Szczytem byl Niemiec (nie Turek ani Arab), ktory przyjechal zeby mu walek rozrzadu od Astry pospawac bo pojutrze kupiec przyjezdza... Bylem niedawno w komisie motocyklowym w Holandii i wiem co mowie - po prostu zaniemowilem jak *** I bardzo dobrze- znalazles zrodelko, to pij! Ale nie znaczy to ze w Holandii wszedzie jest krystaliczna woda. Wole byc paranoikiem - to korzystniejsze z punktu widzenia *** Czyli problem znow sprowadza sie do kasy. I znow dochodzimy do wniosku, ze nie ma zmiluj :) Spokojnie, to tylko dyskusja. *** Luzik- ilustruje przykladowa sytuacje - wszystko bez nerw :) Mowiac "tuning" mialem na mysli to, co juz wielokrotnie widzialem, a co *** Czyli az takim laikiem nie jestes :) Co do oryginalow, uwazam ze warto je zatrzymac chocby z powodu przyszlej *** A tu sie roznimy zdaniem. Jesli moge uplynnic cos co warte jest spory grosz i zupelnie mi niepotrzebne, a w zamian sfinansowac cos potrzebnego, to robie tak. Za duzo gratow juz teraz trzymam w garazu na zasadzie- a moze kiedys sie przydadza. Ja nie mam takiej tesknoty - oczekuje jedynie rzetelnej informacji, *** Pamietaj, ze sprzedajacy sa ludzmi o zroznicowanej kulturze technicznej i po prostu inteligencji- czesto majac gowno, sami sa przekonani ze maja samorodek zlota. Znam przypadki gdzie dziadkowie po wsiach trzymaja rozpadajace SHL- ki na ktorych mieszkaja kury, a kiedy ktos chce kupic do poujezdzania albo odrestaurowania- zadaja za to po 10 tys zlotych- bo slyszeli w telewizji ze zabytkowe motocykle sa w cenie. Zgadza sie - moze czas by rynek dostrzegl zapotrzebowanie na rzeczoznawcow *** Jesli maja oni wygladac jak obecnie rzeczoznawcy samochodowi z ich sezrokimi "koneksjami" we wszystkich okolicznych warsztatach, to lepiej moze nie... Pozdr Jarecki [KenLee] + Mecha Orange 35 |
Data: Sierpien 29 2008 12:35:30 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: marider | Jarecki [KenLee] pisze: Użytkownik "primuss" napisal: Albo wynajac mechanika na 1-dniowa wycieczke po sprzeta lub zabierac na ogledziny do najblizszego serwisu moto lub tam gdzie moto bylo serwisowane. Jak cos nie halo, sprzedajacy placi, a Ty sie zmywasz plujac sobie w brode za zmarnowany czas, nerwy i $ na paliwo. Proste. Odnosnie rachunkow, to sam nigdy ich nie zabieram bo i po co mi papiery, mam zufanie 100% do "mojego" warsztatu i wiem ze co powiem zeby z moto zrobili, to zrobia. Lub jeszcze zrobia to, co przy okazji sie nawinie pod reke, naciagna, nasmaruja itp itd a czego sam nie zauwazylem. Co z tego, ze ktos Ci opisze mozliwy wyglad sladow napraw? Nie majac doswiadczenia lub porownania, wezmiesz oryginalne spawy za podrabiane, bo "brzydko wygladaja". Sie nie smiej ale znam takich rzeczoznawcow i ekspertow od ogledzin m.in. pojazdow powypadkowych, ktorzy nawet z miernikiem w reku tak twierdza mimo ze golym okiem widac ze spawy fabryczne sa. Grunt to dobre wyksztalcenie i doswiadczenie, prawda? ;) A- i jeszcze jedno- jak ktos kupuje sprzeta poza miejscem zamieszkania, to zaklada, ze skoro jedzie 600, czy 1000 km, czasem do innego kraju, to na miejscu MUSI byc eldorado. Maszyne ma dostac za pol darmo, nowke sztuke, maja mu zalozyc wieniec z kwiatow na szyje i jeszcze loda zrobic ;) A rzeczywistosc jest taka sama niezaleznie od odleglosci i ryzyko takie same. Dlatego przydaje sie tez cierpliwosc, jasne wytyczne i odpowiedni budzet podrozny. Swietnie podsumowane. Zapomniales dopisac ze moto ma byc po wszystkich mozliwych wymianach, lacznie z nowa rama i nowym silnikiem ale niestety, za darmo to i murzyn d..y nie pokaze ;) Pozdr Pzdr PS: robertbig ma racje, pociagnac ten temat to i epopeja z tego wyjdzie.. Rozne rzeczy juz w moto widzialem. -- marider Wyjatkowa R1 + dodatki = sprzedam ;) http://tinyurl.com/yvjtdk 36 |
Data: Sierpien 29 2008 10:40:58 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Qlfon | To moze i ja sie dolacze do dyskusji. Tak sie zlozylo ze moj bliski znajomy sprowadza motocykle z Wloch i Anglii. I pare razy bylem z nim na takiej wyprawie. Prawda jest taka jak ktos juz wyzej napisal: nie ma cudow - za darmo nie dostaniesz dobrego moto - sciaga sie motocykle po szlifie, z peknietymi owiewkami - otartym tlumikiem itp. Chociaz ost. przywiezlismy b. ladnego Intrudera 800 ktory doslownie nie mail rysi na sobie - czekal 2 tyg na kupca - znlalazl. Najczesciej (moj koles) wystawia motocykle w takim stanie w jakim przyjechaly. Oczywiscie sa poddawane tzw. odkundleniu (kto widzial angielskie motocykle wie o co chodzi), czasem kupowane sa oryginalne czesci (np. plastkii do Fz6 sa naprawde tanie i nie ma sensu rzezbic). Klient przyjezdza i widzi co jest. Efektem tego jest stosunkowo szyvbka sprzedaz. Oczywiscie mozna przywiezc igle ale wtedy jej cena uwzgledniajac zarobek importera bedzie dalece odstawala od sredniej z Allegro, ktore stalo sie jakims Eurotaxem w Pl. Ludzi nie interesuje to ze placa za stan - oni chca placic za przebieg i rocznik. I potem zaczynaja sie kazania "Panie, na Allegro to sa po x-20%" (gdzie x to Twoja cena). 37 |
Data: Sierpien 29 2008 02:14:30 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: rory@campbell-lange.net | Sie wypowiem moze jako ten co czasami przywozi motocykle z Anglii na 38 |
Data: Sierpien 29 2008 11:31:02 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: SiW | Eloł, cała ta dyskusja pokazuje tylko jedną stronę a jej konkluzją jest 39 |
Data: Sierpien 29 2008 11:25:40 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: tommi | co do motocykli to pewnie ejst jak z samochodami. 40 |
Data: Sierpien 29 2008 11:57:42 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: marider | primuss pisze: Drogie Bravo, Przeciez to norma w Polsce, nie ma tu nic dziwnego. Ludzie maja malo $ to kupuja tanie padalce ktorych nikt nie chce za granica, pozniej je klepia byle szybko i byle jak najtaniej (koszty w gore = zysk w dol) i dalej w Polske jak sie trafi jakis niekumaty klient na wraka. Pozniej klnie i siebie za glupote i sprzedawce za kant. A sprzedajacy ma gdzies opinie jaka za nim poplynie. Z autami jest to samo, jak nie lepiej. Mniejsze lub wieksze... pozytywna strona jest taka, ze w wiekszosc sytuacji w ktorych rozmawialem ze sprzedawcami, ci uczciwie mowili, ze motocykle byly malowane, To ja sie zapytam, jesli moto jest malowane cale pod widzimisie wlasciciela (np jak moje bo zazyczylem sobie zeby mi sie lakier mienil na moto podobnie jak w kasku, smieszne ale prawdziwe :) ), to czy znaczy ze mam robionego dzwona? Za malowanie razem z felgami wg mojego pomysla i wymianami mat. eksploatacyjnych ktore sam kupowalem zaplacilem 2500zl i z efektu jestem MEGA-zadowolony i ze te pieniadze mi sie nie zwroca to nie placze. Tymbardziej ze motocykl kupowalem sobie do jazdy a nie na sprzedaz i wladowalem w nia mase pieniedzy m.in. w dodatki a lubie miec cos indywidualnego w super stanie i super zadbane do czego nie musze dokladac zeby jezdzic. Trzeba umiec odroznic handlarza zlomem od pasjonata. Cena jest wyzsza bo wiem dokladnie co sprzedaje i jesli ktos znajdzie drugie takie moto w Pl, to naprawde pogratuluje. Odnosnie napraw powypadkowych osobiscie nie widze w tym zadnego problemu jesli motocykl byl po wypadku/szlifie/glebie ale zostal naprawde dobrze naprawiony przez fachowca i nie na tandetnych zamiennikach ale na oryginalnych czesciach (moga byc i uzywane byle w bdb stanie). Dobrze poklejone owiewki sie nie rozwala, lakier tez nie odpadnie ani nalepki nie wyblakna. Wazne zeby silnik i rama byly OK, nad reszta da sie popracowac. Wymienione na NOWE opony, NOWY lancuch, NOWE zebatki, NOWE filtry i materialy eksploatacyjne (starych raczej nikt nie wlewa, chyba ze to kompletny idiota) tez cos swiadcza o wlascicielu jak i o motocyklu. Zreszta po zakupie olej z filtrem i tak zmieniam niewazne co mi mowi sprzedajacy :) O robieniu i klepaniu motocykli na sprzedaz mozna niejedna ksiazke napisac. Szczerze watpie zeby komukolwiek sie chcialo ale wystarczy pogadac z mechanikami w warsztatch motocyklowych. Podkreslam WARSZTATACH MOTOCYKLOWYCH gdzie maja specjalistow a nie kuzniach. Dla przykladu- moje motocykle serwisuje u kolegi (kwalifikowany mechanik motocyklowy po mechaniaku + inz.mechaniki samochodowej) odkad siadlem na japonie i nie narzekam bo efekty sa super i mam 100% pewnosci oraz zaufania ze nic mi sie w moto nie spieprzy (nawet wiecej- mam gwarancje :) ). Czesto zagladam towarzysko do warsztatu nawet popatrzec co akurat stoi na serwisie i pogadac. Sam moge sobie motocykl umyc i wyczyscic na polysk, do mechaniki sie nie dotykam. A ze zaplacic za uslugi trzeba, to normalne przynajmniej dla mnie. Wniosek taki zza granicy mam ze dobra robota sie ceni. Czy znacie z autopsji jakies metody czy tez typowe zachowania osobnikow sprzedajacych "lewe" sprzety? Ja osobiscie czesto stykam sie z metoda "na slupa" - koles sprzedaje motocykl, oczywiscie zarejestrowany na siebie (wycwanili sie i wiedza, ze ludzie szukaja motocykli zarejestrowanych, ze to niby godne zaufania) - niby motocykliste, a w rzeczywistosci niemajacego pojecia, co sprzedaje, jezdzony przez max. pare miesiecy, a w rzeczywistosci odremontowany w jakiejs "kuzni". Sprzedajacemu czesto towarzyszy matka z dzieckiem, zeby uwiarygodnic trudna sytuacje rodziny i okolicznosci sprzedazy ;) Dobre, tego jeszcze nie znalem :D Ponadto zauwazylem ze w podejrzanych ogloszeniach wystepuja bledy ortograficzne i swoista nieudolnosci stylistyczna. Unikam tez ogloszen lakonicznych, z malych miejscowosci i wiosek i sciany wschodniej (mam wrazenie ze wiele z tych sprzetow przyjezdza ostatnio w ramach importu indywidualnego przez osoby ktore wyjechaly do pracy na zachod). O wielu pseudokomisach nawet nie bede pisal - jako "cukiereczki" i "100% bezwypadki" jawnie wciska sie sprzety "otarte podczas transportu", niekompletne (np. bez lusterek), z "tuningowymi" kierownicami, kierunkowskazami i wydechami (co oznacza zwykle, ze elementy te zostaly po prostu uszkodzone), rdzewiejace itd. Dzieki. Akurat jestem ze "sciany wschodniej" (taka wieksza wiocha bo Bialystok) i swoja R1 sprzedaje juz jakis czas ale ludzie sie boja bo jest wycackana i wszyscy wesza w tym jakis podstep (mimo ze mam wszystkie oryginalne czesci itp itd). A ja mam ubaw z tej podejrzliwosci bo chyba predzej ja zajezdze sam -o ile sie da- lub szybciej sprzedam za granica niz w Pl ;) Wrazenie mam tez takie ze zdecydowanie wiecej zlomu sprzedaje sie przy zachodniej granicy bo i do Niemiec blizej. Podam przyklad, kumpel sprzedawal 1000 K7, 3 tys km przebiegu, kupiony w Polsce w salonie. Cena znosna w porownaniu do sprowadzanych padak po przeroznych przygodach. Za nic nikt nie chcial kupic do momentu gdy pojechal na miasto i sie wyglebil, sprzedal moto za 2 tys zl mniej z przerysowana owiewka i od razu znalazl sie kupiec, nawet dlugo nie musial czekac. I gdzie tu logika? Czy lepiej skasowac sprzeta przed sprzedaza? ;) P. S. Skad wzielo sie i co wlasciwie oznacza okreslenie "igla"? Hmmm, od szewca? Buciki jak "spod igly"? "Cukiereczek" tez moze byc i w zlotym opakowaniu a wsrodku moze byc g... Smiesza mnie te okreslenia ale ja do kazdego motocykla ktory kupuje czy sobie czy znajomym podchodze jak pies do jeza. Trzeba umiec odroznic malego szlifa od ostrego dzwona nawet jesli jest to dobrze zamaskowane ale ta nauka sporo kosztuje. Co sie czlowiek napatrzy i naumie, to jego. Mysle ze kazdy moglby wymienic conajmniej kilka "patentow", ktore widzial na wlasne oczy. Z doswiadczen warsztatowych - najgorsze jest poprawianie po kims roboty, zwlaszcza jak jest byle jak, byle tanio i na patentach przeroznego rodzaju. A tych, zapewniam, w Pl nie brakuje. Dobremu sprzedawcy powinno zalezec na opinii klientow. Ale w Pl dopiero chyba do tego ludzie dochodza. Bardzo powoli. Pzdr -- marider Wyjatkowa R1 + dodatki = sprzedam ;) http://tinyurl.com/yvjtdk 41 |
Data: Sierpien 29 2008 12:13:38 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: KJ Siła Słów | marider pisze:
Nie narzekaj. Dawno nie widzialem w Polsce miasta w ktorym o 2-giej w nocy centrum byloby tak pelne ludzi jak ostatnio w Bialymstoku. W wawie w weekendowy wieczor o takiej porze jest tak pusto ze nawet w morde nie ma od kogo dostac. KJ 42 |
Data: Sierpien 29 2008 12:54:47 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] [OT] | Autor: marider | KJ Siła Słów pisze: marider pisze: Ogolnie to zle nie jest, czas tu jakby w miejscu stoi ;) Dawno nie widzialem w Polsce miasta w ktorym o 2-giej w nocy centrum byloby tak pelne ludzi jak ostatnio w Bialymstoku. Albo byl weekend i masa sikunow na ulicach albo malolaty jezdzily na motongach wyrwac cos na sprzeta ;). Normalnie w tygodniu to tu po godzinie 23 juz nie ma co robic na miescie, a w weekend kolo 2 zaczyna byc juz nudno.. Taki urok tego wschodniego zascianka ;) W wawie w weekendowy wieczor o takiej porze jest tak pusto ze nawet w morde nie ma od kogo dostac. Mi sie zawsze lepiej lata/lo po Wawie niz po Bialym. Nawet noca :) Pzdr -- marider Wyjatkowa R1 + dodatki = sprzedam ;) http://tinyurl.com/yvjtdk 43 |
Data: Wrzesien 01 2008 12:35:46 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] [pogaducha] | Autor: Kefir |
marider pisze: Dawno byles we Wroclawiu? -- Pozdrawiam, Artu / Kef & 7/4 majtasow ST 955 44 |
Data: Wrzesien 01 2008 15:28:43 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] [pogaducha] | Autor: KJ Siła Słów | Kefir pisze:
Alternatywą dla Wilna było przez chwilę Wrocław - Drezno. Dobrze wiedzieć - może niedługo "Insomnia II" ? KJ Siła Słów GSXR 2K1 "Angry Sky" dagixar tribe colors 45 |
Data: Wrzesien 02 2008 14:35:12 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] [pogaducha] | Autor: Kefir |
Kefir pisze: Co do Drezna mam pewne watpliowsci: ono sie juz raz spalilo do cna. -- Pozdrawiam, Artu / Kef & 7/4 majtasow ST 955 46 |
Data: Sierpien 29 2008 12:30:15 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: primuss | marider napisał(a): Trzeba umiec odroznic handlarza zlomem od Witam! Twoje moto to jeden z nielicznych wyjatkow, ktory niestety tylko potwierdza smutna w Polsce regule. Odnosnie napraw powypadkowych osobiscie nie widze w tym zadnego problemu Dokladnie tak samo uwazam! Obawiam sie jednak, ze klaruje sie w tym biznesie nowy trend - mowienie Unikam tez ogloszen Dzieki. Akurat jestem ze "sciany wschodniej" (taka wieksza wiocha bo Spoko - fajne miasto, bylem, widzialem ;) Z ta sciana wschodnia nie chcialem generalizowac, po prostu zauwazylem ze wiele podejrzanych ogloszen jest z malych miejscowosci i z tamtego kierunku. Sam mieszkam we Wrzesni i tez oburzam sie, gdy ktos zarzuca, ze to miasto kowali - co nie zmienia faktu ze sam kupilem tu motocykl "robiony", niestety i wiem jakie sa tu realia. i swoja R1 sprzedaje juz jakis czas ale ludzie sie boja bo Na Allegro R1 z tego rocznika moge miec juz po 15kzl. To co sie dziwisz ;) Podam przyklad, kumpel sprzedawal 1000 K7, 3 tys km przebiegu, kupiony w Logika jest taka, ze "Polak lubi potrafic". Chlubimy sie ta nasza zaradnoscia, lubimy sobie wyklepac, odremontowac. Z doswiadczen warsztatowych - najgorsze jest poprawianie po kims roboty, Wiem cos o tym niestety. Dobremu sprzedawcy powinno zalezec na opinii klientow. Ale w Pl dopiero Cywilizujemy sie. Mam nadzieje ze za kilka lat ten rynek sie zmieni. Wzrasta sprzedaz motocykli nowych w Polsce, za pare lat powinno byc sporo sztuk uzywanych i mam nadzieje dbanych bardziej niz te sprowadzane z zagranicy (jak sie placi >30kzl za nowy sprzet to troche szkoda go zajezdzac, nie jestesmy jeszcze tak bogaci jak Niemcy czy Francuzi). Poza nabywcy tych sprowadzane zza granicy sprzetow tez kiedys beda musieli je sprzedac... a na rynku robi sie coraz ciasniej, wiec jest szansa ze ceny spadna na tyle, ze bedzie mozna znalezc wiecej ciekawych sprzetow w rozsadnych pieniadzach. -- pozdr., primuss XJ900 my babe 47 |
Data: Wrzesien 01 2008 06:57:06 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: tommi | bo tak top już jest że jeżdzenie musi kręcić a przynosić dochody, 48 |
Data: Wrzesien 01 2008 12:23:39 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: | On Fri, 29 Aug 2008 01:30:52 +0200, "primuss" Drogie Bravo, Girl, to Bravo! a okreslenie "motocykl bez wkladu finansowego" nalezy czytac jako "dobrze Jak dobrze zrobiony to w czym problem ? Prawda to, ze mozna polakierowac motocykl dokladnie w oryginalnym kolorze? No mozna. Przeciez producenci podaja kod koloru. Cy mozna kupic Da sie kupic albo zamienniki, albo czesci zamienne. Zreszta dosc glupio by bylo gdyby np rozbicie lusterka konczylo sie koniecznoscia wymiany motocykla na nowy :) a sie wyprostowac lagi tak, zeby nie wplynelo to na trakcje motocykla? Tak/nie. Czyli zalezy jak sa zgiete i kto sie bierze za prostowanie. Czy lakieruje sie tez felgi, ramy, widelce? Co za pytanie ? Tak samo mozna lakierowac felge, jak rame czy zbiornik. ak czesto sklada sie 1 motocykl z kilku powypadkowych i jak to Nie wiem jak czesto, ale jak masz np rozpieprzony silnik w jednym i rozpieprzony przod+rame w drugim to dlaczego nie zrobic przekladki silnika ? No i czy wtedy jest to skladanie z dwoch jednego ? A oplaca sie najczesciej wtedy gdy naprawa tych sprzetow jest nieoplacalna, wtedy sprzedaje sie tzw pozostalosci. A one drogie nie sa. Czy prawda jest, ze wiekszosc kupujacych Nie mam pojecia, ale mysle ze nie. Kowale powinni miec lepsze dojscia. I jeszcze - jaka Dla porownania, kupilem motocykl za 1500eur, koszt przejazdu to jakies 200eur + 30h. W .pl za ten model i w podobnym stanie komis chcial ok 2700eur. Nie sadze zeby komis zaplacil wiecej niz ja, ale pewnie maja wieksze koszty :) Mam wrazenie, ze wiele bym zaplacil za mozliwosc zobaczenia od A do Z, jak Stary, zaplacisz za odbudowe truchla to specjalnie dla Ciebie sie naucze i zrobie odbudowe. Truchlo ja zalatwiam, Ty tylko finansujesz. Odbudowanego sprzeta zostawie sobie po wsze czasy :-) pozdr newrom -- DT 125 - czy aby nie za mocny ? :-) Kosovo je Srbija! jesli piszesz przez scigacz.pl to masz szanse ze nikt Cie nie przeczyta 49 |
Data: Wrzesien 02 2008 14:15:13 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: viggen | widze ze panowie albo teoretyzuja albo maja zle doswiadczenia. 50 |
Data: Wrzesien 02 2008 21:11:57 | Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] | Autor: Monster |
Przyznaje szczerze ze znam polakow biegajacych po angielskich zlomach w Niestety znam kowali działających od kilkunastu lat i niestety mają się dobrze,:-( klepali takie przystanki które większość handlarzy omijała szerokim łukiem,słyszałem o prostowaniu w garażu ramy do Horneta i takie tam,któremuś zygzak wyszedł troszeczkę za krótki,a zostawić jakieś pieniądze w serwisie przed sprzedażą- toż to dyshonor.. Gdy już trzeba zostawic 200zł za np nowy napinacz,zawsze jest płacz czy za 100-150 nie da rady podciągnąć starego? Monster BMW R1100S |