Halo.

Zaczne od historii problemu.
Od 2 lat nikt z zaprzyjaznionych mechanikow nie moze mi pomoc z dlawieniem
sie garba. Podczas ruszania musze pompowac gazem zeby nie bylo kangurow...
Czyszczony gaznik, ustawiane dysze, no wszystko juz bylo robione... No nic
nie pomaga. Cos jakby ciagle przyhamowywalo.

Bylem teraz na zlocie w Krakowie i po kilkusetkilometrowej trasie, okazalo
sie, ze garbik nie odpala, bo akumulator ma ok10,5V...  Bylo ciagle pchanie
zeby zapalic...

Po powrocie do domu, podlaczylem prostownik na cala noc. Rano odpalil bez
problemu. Pojechalem do elektryka. I okazalo sie, ze akumulator sprawny,
pojemnosc dobra, ladowenie tez bardzo dobre. No ogolnie nic garbikowi nie
dolega...

Dzis jadac po miescie zauwazylem, ze zapalila sie lampka ladowania, ale o
dziwo poczulem jakby wielką ulge w prowadzeniu samochodu. Stal sie o polowe
lzejszy normalnie... Z miejsca rusza bez zadnych problemow, nic sie nie
dlawi i nie przyhamowuje! Wyleczyl sie!
No tak, tylko co sie dzieje z tym ladowaniem...
Uprzedzajac pytania - pasek klinowy sprawdzilem. Jest i do tego dobrze
napiety.

No to co mi sie stalo? Alternator sie zwalil czy co?
Czy to mozliwe, ze garbik byl ciagle przyhamowywany przez problemy z pradem?
Jakies pomysly? Bo juz nie wiem co mam robic...

Silnik 1600 z alternatorem.

Pozdro
Marcin/Agent

sprawdz luzy na zaworach

Mialem bardzo podobne objawy. Pomoglo to ze wymienilem regulator napiecia na nowy. Mimo tego ze wczesniej tez pokazywal ze ladowanie mam dobre. Pozdrawiam Dzieciak