Grupy dyskusyjne   »   pytanie: jak kupowaliście Wasze garbusy?

pytanie: jak kupowaliście Wasze garbusy?



1 Data: Styczen 02 2007 08:16:10
Temat: pytanie: jak kupowaliście Wasze garbusy?
Autor: sosin 

Hej

Z nowym rokiem przyszło mi do głowy, żeby zadać wam proste pytanie: "jak
kupowaliście Wasze garbusy?", a raczej "jak udało wam się "trafić" na Wasze
garbusy?"
Najbardziej interesują mnie przypadki, gdy nabyliście autka od starszych
ludzi - czy znajdowaliście ogłoszenia w prasie (jeśli tak, to jakiej), czy
dowiadywaliście się o możliwości sprzedaży przez znajomych i rodzinę, czy też
po prostu udało Wam się wypatrzeć Wasze garby na ulicy i cierpliwie
polowaliście na właściciela?
Kiedyś było prosto = w moim mieście ogłoszenia publikowano tylko w Życiu
Warszawy i wszyscy się tam ogłaszali albo jeździli na giełdę. A teraz? gdzie i
jak ogłaszają się starsi panowie i panie? (oczywiście pytanie nie ogranicza
się do Warszawy).
 
PS. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego w nowym roku

Pozdrawiam
Sosin

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl



2 Data: Styczen 02 2007 12:07:07
Temat: Re: pytanie: jak kupowaliście Wasze garbusy?
Autor: GarbusMac 

VWitam



Mój niebieski Garbus 1300`78 został kupiony przeze mnie następująco:



Rok 2002 sierpień piękna słoneczna niedziela doszliśmy z bratem do wniosku
ze pojedziemy rano na giełdę która znajduje sie od mojego domu jakieś 1,5km.
Chodzimy patrzymy po samochodach powoli zbieramy sie już do domu brat mnie
woła i mówi "TY PATRZ GARBUS STOI" chodz idziemy go zobaczyć" podchodzimy
oglądamy z bliska właściciel opowiada co i jak "handlarz jakiś :P" kupił go
w zeszłym tygodniu i już sprzedawał" był trochę zielony na temat garbusów a
więc trzeba było negocjować ostro cenę w dół :) umówiliśmy się z gościem i
po naszym powrocie do domu za 1h gość podjeżdża pod mój garaż :P wjechał na
kanał przyszedł mój tata zaczęliśmy go wszyscy dokładnie oglądać i
zdecydowaliśmy się ze go kupimy na części lecz dopiero w tygodniu. Gość
pojechał słychać go było 5km dalej ponieważ dziurawy tłumik był :P Po chwili
tata sie tak zastanawia i mówi słuchajcie skoro mamy go brać to bierzemy od
razu bo potem będzie za późno :P no to dzwonimy do gościa żeby zawracał za
30min był już z powrotem i tak oto Garbus stał się mój w przeznaczeniu na
części do jaszczurki. Koniec z końcem po jazdach próbnych i głębszych
oględzinach garbus został do kapitalnego remontu i czeka w kolejce aż
skończę jaszczurkę :)


--
PozdraVWiam Maciek B.
garbusmac @ wp.pl
www.garbusmac.piwko.pl

Blue`78  Beige`73
-- -- --
Cała mądrość życia to umieć czekać i mieć nadzieję...
           ....::::POWER OF GARBUSMAC::::....
-- -- --
KALENDARZE 2007 JUŻ  W SPRZEDAŻY ... ZAPRASZAM...

3 Data: Styczen 02 2007 12:34:24
Temat: Re: pytanie: jak kupowaliście Wasze garbusy?
Autor: Seweryn 

Ciekawe pytanie ;)
Na Garbusa zachorowałem przez mojego przyjaciela.  On sam polował na Garba
naprawdę długo, w końcu kupił go od kolegi ze szkolnych lat.  Od tamtej pory
ja również nie mogłem spać, więc jak tylko pojawiła się możliwość,
przeglądałem ogłoszenia w Kontakcie.  Natknąłem się na pierwszego z brzegu -
rocznik 1961.  Pojechałem ze znajomym (już noc była) i po krótkiej
przejażdżce nabyłem Dziada właściwie bez wnikania co z nim jest nie tak.
Jak się można domyśleć, autko długo o własnych siłach nie pojeździło, ale
fajne było i miało klimat - chromowany zegar, biała kierownica, zalewający
się gaźnik, brak ogrzewania (ale oryginalne niedziałające Webasto było:)).
Problem był z tulejką rozrusznika i auto nie odpalało, a wtedy pojęcia
dużego o tym wszystkim nie miałem...
Drugiego Garba kupiłem po około roku czasu, na początku września
(kiedy to udało się na niego zarobić przez wakacje).  Znalazłem ogłoszenie w
gazecie Kontakt (tradycyjnie) i wieczorem polecieliśmy po niego z kolegą.
Autko nie jeżdżone długo (rocznik jakiś 1960, a więc znowu Dziad), hamulce
nie działały, bo zastane, pompa hamulcowa od Żuka, silnik nie miał ciśnienia
oleju, bo zawór regulacyjny źle złożony, panewki stukały, ale oleju nie
brał, przednie opony od maszyny rolniczej, brak akumulatora (6V).  Autko
odpaliło po zaciągnięciu i doczłapałem się późną nocą do domku ;).  Długo
nim nie pojeździłem, bo człowiek jeden w wielkim mieście wjechał mi w bok i
trochę auto uszkodził.  Garb był nadal na chodzie, ale trzeba było załatwiać
formalności zawiązane z kolizją (w innym fajnym mieście).  Trwało to kilka
miesięcy - odwołania, pisma, itd. (typowe...).  W końcu udało się.  W drodze
powrotnej do domu z ubezpieczalni mijałem ładnego żółtego Garba i zawróciłem
za nim, coby mu się przyjrzeć.  Ładniutki był, 1302, fajny!  Zagadałem
właściciela czy może nie chce go sprzedać (?).  Pan ów, widząc mojego Garba
zaproponował zamianę i dał mi numer telefonu żebym zadzwonił później, bo
teraz nie ma czasu.  Za kilka dni dzwonię i pytam czy to jeszcze aktualne.
Okazało się, że jak najbardziej.  Nie mogłem jednak pogodzić się z myślą, że
przesiądę się na nowszy model, bo do Dziada byłem w jakimś stopniu
przywiązany emocjonalnie.  Zamianę rozważałem kilka miesięcy.  W końcu (po
namowie przyjaciela oraz idąc za głosem rozsądku), zdecydowałem się i
umówiłem się na wspólne oglądanie Garbów przed zamianą.  Pierwszą rzeczą,
która mnie nurtuwała to fakt, że właściciel 1302 nie widział wcześniej, że
mój Dziad ma zupełnie zgniecioną prawą stronę (oglądał go tylko od strony
kierowcy:)).  Okazało się, że ten szczegół można pominąć, bo Garb i tak
będzie remontowany.  Od tego czasu minęło jeszcze kilka tygodni zanim
dostałem 1302, który służył wówczas jako auto robocze (a silnik z niego
czasem napędzał VW Busa, który był chwilowo bez silnika:)).  Po 1302
pojechałem z siostrzeńcem właściciela (kawał drogi...) i zanim się z panem
Stefanem zobaczyłem to musiałem spędzić 1.5 doby w jego mieszkaniu...  W
końcu przyszedł pan Stefan i... jazda do domku:).  Pierwsze 100 km on
prowadził, potem już ja ;)  To było fajne uczucie.  Garb chodził cicho,
silnik pracował miękko, komfort o niebo lepszy niż w Dziadzie.  To było
najfajniejsze autko jakie miałem do tej pory.  Od lipca 1998 roku jeżdżę nim
nadal.  Fakt, blacharsko trzyma się już dość słabo (szczególnie samolot),
ale właściwie wszystko działa.  Silnik jest naprawdę żywy, choć nakręcone ma
kilka setek tysięcy km.  W tym aucie przeżyłem cudowne chwile i nie
chciałbym się go pozbywać...  Przygodę z drugim Garbem (Dziadem) zakończyłem
po kilku tygodniach od chwili gdy dostałem 1302.  Odwiozłem go panu
Stefanowi kilkaset km na wieś i nigdy więcej tego autka więcej nie
widziałem...
Jest jeszcze jeden Garb, którego nabyliśmy z moją drugą połową 2 lata temu.
Tego znaleźliśmy na aukcji na Ebaju.  Nikt nie był nim zainteresowany, więc
po zakończonej aukcji skontaktowałem się ze sprzedawcą w celu zdobycia
bardziej szczegółowych informacji.  Szybka decyzja - jedziemy po niego.
Tzn. okazało się z pewnych przyczyn, że może jechać jedna osoba.  Uznaliśmy,
że ja zostanę w domu, a inspekcję techniczną przeprowadzimy telefonicznie.
Tak też się stało i Garb ten jest w naszych rękach jako autko do codziennej
jazdy - model Mexico 1200, Jubi.  Całkiem sympatyczny i służy nam
bezawaryjnie.  Oby jak najdłużej.

Pozdrawiam,
SPB

4 Data: Styczen 02 2007 15:52:40
Temat: Re: pytanie: jak kupowaliście Wasze garbusy?
Autor: Bogdan 

Z nowym rokiem przyszło mi do głowy, żeby zadać wam proste pytanie: "jak
kupowaliście Wasze garbusy?", a raczej "jak udało wam się "trafić" na
Wasze
garbusy?"


Garb nr 1 jedyne ogłoszenie bylo w moim miescie a jako ze nadchodzila moda
na garbusy to i u nas taki sie pojawil. wiecej
http://www.bogdangarb.za.pl/Garb1/historia.html
Garb nr 2 http://www.bogdangarb.za.pl/Garb2/historia2.html
Garb nr 3 http://www.bogdangarb.za.pl/Garb3/historia3.html
Garb nr 4 http://www.bogdangarb.za.pl/Garb4/historia4.html


--
PozdraVWiam
Bogdan
1300 '81 , 1300 '69 , 1200 '76 , 1200 '74 ?RIP
www.bogdangarb.za.pl
www.bogdangarb.net -- > w trakcie budowy
Chelm woj.lubelskie

5 Data: Styczen 02 2007 15:38:43
Temat: Re: pytanie: jak kupowaliście Wasze garbusy?
Autor: adi_pl 

Hmmm jak kupiłem swojego Garba :) ?? Jestem tu w sumie nowy nikt mnie
nie zna oprócz moze  trzech zapalonych maniaków tych jakże
niezwykłych pojazdów . A zaczęło sie od tego ze nie jaki  Tomasz A.
pseudonim konspiracyjny Antek :P  zaszczepił u mojej siorki i szwagra
ta chorobę , kupili sobie oni model 1302 ( moze niektórzy kojarzą
czerwono fioletowego gabra z Poznania który jeżdził z reklama
cukierków rzekomo) . Potem padło na mnie po pierwszej przejazdzce
Garbim wiedziałem ze to jest to ( a ze uwielbiam grzebać przy
silniczkach które nie maja w sobie tey wstretnej elektroniki
bleeeeeee)   i załapałem bakcyla . Szwagier namówił mnie na kupno
(o\_l_/o) 1300 '70 rok stało to cudo sobie w suchym lesie ( Peter te
cudne kołpaczki jeszcze mam co Ci sie tak podobały ;) moge Ci
upchnąć jak chcesz ehehehehe ) .Antek przyjechał popukał młotkiem
w blache , sprawdził czy pali na wszystkie gary i powiedział szeptem
"potem Ci coś powiem " .Zajeżdzamy na stacje by mój nowy nabytek
dotankowac a Antek mówi " kupiłes garba z boshem 009 który na
owczesne czasy kosztował sporo i oryginalna kierownice sportowa " w
sumie wtedy to była chyba prawie połowa ceny za która go kupiłem :)
a było to dwa lata temu . Teraz sobie czeka mój niemiec na generalny
remoncik którego mam nadzieje sie doczeka tey wiosny :D .Garbate
PozdroVVienia adi_pl

6 Data: Styczen 02 2007 16:41:43
Temat: Re: pytanie: jak kupowaliście Wasze garbusy?
Autor: Dzieciak 

Witam
Ja swojego pierwszego garba kupilem w Pozaniu. Znalazl mi go Brachu kolega
garbusiarz;). Powiedzilem kiedys na ircu na #garbus ze kupilbym garbusa. No i
znalazl sie niemiec z 69 roku model 1300 taki czerwony bez zdezakow.
Poojechalem obejrzalem. Potem troche czasu na namysly. I ponownie podroz
pociagiem ze Szczecina do Poznania kupno garba i podorz juz na kolach do
Szczecina. Garbi sie dosc dobrze trzymal. ALe zaczolo sie cos dziac z silnikiem.
No coz trzeba robic. W miedzyczasie wstawiony nowy samolot i nowy prog. Silnik
dostal nowe cylindry tloki pierscienie. ALe pech chcial ze padl blok. Luz na
wale jak ze Szczecina do Poznania;) i tak gabus przestal jezdzic. Bylo szukanie
silnika ale sie nie udalo. Ale pewnego letniego dnia przegladalem gazete pt.
Gileda samochodowa i trafil sie garbus. Bylo napisane ze garbus i cena 1800zl. I
ze stoi w Stargardzie Szczecinskim. A ze bylo to 80 km od mojego domku to
namowielm Mechowa i pojechalismy go ogladac. Na pierwszy rzut oko wygladal tak
sobie kolor czerwony mat ;) ale po wstenych ogledzinach okazalo sie ze jest to
kompletny orginalny mex bez rzadnych przerobek tuningow itp. Na felgach byly
prawie ze nowe oponki f 560 i nowy aku. Ogledfziny wypadly pozytywnie. I znow
tydzien namyslow skombinowania kasy i pojechale. Udalo sie wytargowac jeszcze
troche i kupilem i tak sobie nim smigam do dzis.
Pozdrawiam wszystkich... 



--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

7 Data: Styczen 02 2007 19:56:29
Temat: Re: pytanie: jak kupowaliście Wasze garbusy?
Autor: Bestya 

Wit
U mnie garb to zupełny przypadek, przekor wręcz.
Jako że niedaleko mojej roboty gość miał warsztat samochodowy i robił Saaby, to się tych wynalazków troche naoglądałem (zwłaszcza piękne 99 )
No i był saab 900 turbo coupe, ale policzyłem że oc by mnie zjadło, (samo auto było za 4000 )poprosiłem ojca o spółe, ale sie nie zgodził.
Wiec szybka akcja, co zanabyć ,żeby było tanio, OC tanio, i żby nie był to maluch. PZU miało akcje weteran szos, więc coś starego, ale żeby było    tanio , to garbi ( z allegro za 3000 , co się później okazało , był może wart z 10 % tej ceny ). Wziąłem kasiorkę, w pociąg i sam nikomu nie mówiąc pojechałem za Inowrocław ( że z Gda jestem, to kawał drogi ).
Jak byłem na miejscu mina mi trochę zrzedła , ale głupio było wracać z pustymi rękoma, gość chwalił i chwalił.
dość niemądre było to że nabyłem auto o którym zielonego pojęcia nie miałem , i wróciłem nim do domu ( wcześniej w garbim nie siedziałem, nie jeździłem , nawet nie wiedziałem jak dokładnie zbudowane, tylko że silnik chłodzony powietrzem, boxer i że z tyłu) po drodze miałem mase przygód (spalił się przekaźnik światła w nocy, nieszczelne nagrzewnice ,palił na 3 gary , gubił olej ) z czego najlepiej pamiętam tą że jak wyjeżdżałem z tej wiochy ( Pakość ) po Inowrocławiem to pojechałem w drugą stronę, i nadrobiłem dobre 40 km zanim się zorientowałem .
Garbi jeździ do dziś (żółty "szwajcarski ser"),zrobiłem w nim zawieche i   silnik , ale generalki się jeszcze nie doczekał.
B.

8 Data: Styczen 03 2007 00:08:27
Temat: Re: pytanie: jak kupowaliście Wasze garbusy?
Autor: DonFelipe 

Ja swojego czerwonego garbusa z 1967r kupiłem zupełnie przypadkiem i maksymalnie spontanicznie, z ogłoszenia na allegro. W styczniu ubiegłego roku jakoś tak mnie naszło na posiadanie garbusa, więc zacząłem rozglądać się za jakimś fajnym autkiem na allegro. Znalazłem chyba 5 propozycji na śląsku i okolicach i pewnego dnia wyruszyłem z warszawy z dziewczyną i kumplem mechanikiem. Pod wieczór po zobaczeniu czterech rozpadających się przerdzewiałych wraków, upozorowanych jedynie do pięknych zdjęć na allegro traciłem już powoli nadzieję. Ostatni wytypowany samochód znajdował się w Brodnicy za Wrocławiem, a wiec ponad 400km od domu. Okazało się ze jest we wspaniałym stanie, nie jeżdżony w deszczowe dni, ani w zimie a poza tym użytkowany jedynie na wycieczki niedzielne i czasami do kościoła. Został kupiony od ręki a potem zaczęło się najgorsze:)
Wracaliśmy do warszawy całą noc po potwornie śliskich i ośnieżonych drogach(początek lutego do najprzyjemniejszych i najcieplejszych wszak nie należał), pierwszy raz siedziałem za kierownicą samochodu z napędem na tył i do tego pozbawionego ABS więc przeżycie było niezapomniane, ale szczęśliwie się udało. Niezłą zabawą było także, ze względu na niepodczepione linki do ogrzewania, zdrapywanie szronu i lodu z wewnętrznej strony szyb.
Teraz samochód jest dopieszczony, ogrzewanie działa, staram się uzupełniać wszystkie brakujące oryginalne elementy wnętrza i wciąż nie mogę się nacieszyć nabytkiem.
Nauka z tego płynie taka, ze nawet na allegro da się kupić niedrogo dobrego garbusa, ale trzeba się postarać, najeździć po kraju no i oczywiście posiadać przyjaciela z odpowiednią wiedza na temat samochodów.

9 Data: Styczen 02 2007 19:50:12
Temat: Re: pytanie: jak kupowaliście Wasze garbusy?
Autor: Juras 

Pierwszy garbus (69, 1500) kupiony zaraz po maturze wiele lat temu. W sumie
na gorszy egzemplarz nie mogłem trafić. Sypało sie dosłownie wszystko. W
ciagu trzech lat "eksploatacji" wymieniłem z pomocą znajomych trzy silniki,
wyremontowalem hamulce, układ kierowniczy, amortyzatory przód i wiele
innych. W sumie zrobiłem nim około 3tys km w ciagu tych trzech lat!! Kiedy
już lepiej stanął na koła zabrakło finansow na dalszą eksploatację i
niestety musiałem go sprzedać. Branie na garbusy było wtedy wielkie wiec
kupca znalazłem dość szybko. Był tak napalony ze z moją pomoca doszedł do
ostatniego feleru ktorym okazały się nowe świece "iskra".
Po sprzedaży przez chwilę byłem baardzo szczęśliwy że to juz koniec
"garbatych perypetii". Wkrótce jednak poczułem rosnącą nostalgię. Reagowałem
na każdego przejezdżającego garbusa, musiałem mieć na zdjęciu! I tak przez
kilka lat. Dopiero 4 lata temu wpadło mi troche więcej grosza i postanowilem
"zainwestować" w garbusa mod 1303S. Prezentował się pięknie. W sumie rozmowy
co do ceny trwały pół roku. Wreszcie na wiosnę 2001 kupiłem go za całe 6tys
zł. Szybko okazało sie jednak że garbusek naprawiany był za pomocą dużej
ilości szpachli a pod spodem czaiła sie rdza. Ktoś go pięknie wymalował i
tyle.
Trzeba jednak przyznać że mi posłużył. Dwa razy objechałem nim Norwegię bez
większych usterek. Jeździłem nim dwa lata i coraz bardziej marzyłem o
dziadku. Na ul. Smoleńsk stał piękny faltdach 62 i z roku na rok był coraz
bardziej zaniedbany. Od zaprzyjaźnionych garbusiarzy usłyszalem że właścicel
zarzeka się uparcie że nigdy go nie sprzeda. Ale ja czekałem. Nie minęly dwa
latka a garbusek był mój! Oczywiście wymagał małego remontu ale to była
pestka. Szybko stanął na koła. Wtedy zapadła decyzja o sprzedaży 1303. I tak
po prawie 3 latkach rozstałem sie z moją "czerwoną strzałą". Bylo mi żal ale
jakos doszedłem do siebie. Już myślałem że to koniec garbatych zakupów, lecz
kilka miesiecy potem trafiłem na prawie oryginalnego mexa za niewielkie
pieniądze. Szybko podjąlem decyzję i nie żałuję. Już od dwóch lat jeżdżę nim
codziennie bez większych awarii. The End (na razie).

Życze wielu radosnych garbatych przygód w nowym roku!

Juras

10 Data: Styczen 04 2007 11:01:59
Temat: Re: pytanie: jak kupowaliście Wasze garbusy?
Autor: falco 


Użytkownik "sosin" napisał

"jak kupowaliście Wasze garbusy?", a raczej "jak udało wam się "trafić" na
Wasze
garbusy?"

H!

Świetny pomysł! Ja nie będę się (znów) rozpisywał o Stefanku, ale mam
propozycję dla każdego z Was, który podzielił się, bądź chce podzielić swoją
garbatą przygodą, żeby... opisać ją na łamach miesięcznika dla GarBusiarzy,
wydawanej przez Garbiarnię, czyli "Nasz Garbiarniak". Gazetka jest dostępna
bezpłatnie na www (do ściągnięcia) a jak znajdziemy przyjazną drukarnię
będzie także dostępna w realu, ale to na razie nie takie hop-siup...

Reasumując zapr! serdelecznie każdego z Was do opisania swojej przygody,
podróży, zakupu 1 Garba na łamasz Naszego Garbiarniaka, którego 4 nr ukaże
się w połowie stycznia.

Po szczegóły zapr! na pryw, myślę, że to ciekawy pomysł... ;) Liczę też na
inne sugestie...

--
(Po)zdrówka!falco

2599456 empestudio.com garbiarnia.com
....carpeDiemAreszta...

11 Data: Styczen 04 2007 15:01:06
Temat: Re: pytanie: jak kupowaliście Wasze garbusy?
Autor: PETER 

No to i ja się wywnętrzę ;-).

Mój pierwszy wymarzony garbi to był 67 rocznik 1200. Byłem w 3 klasie liceum i biegałem dzielnie na kurs prawa jazdy żeby się przybliżyć do garba - czytaj: uniknąć argumentacji moich kochanych staruszków w sytlu - po co ci auto jak nie masz prawa jazdy? Jak odebrałem prawko w styczniu tak poleciałem do gościa gadać. Urabiałem go długo żeby cenę obniżyć nieco. I trzeba było kasę uskładać - sprzedałem rower, potem jeszcze parę różnych drobnych rzeczy udało mi się wypchnąć + odłożone "gwiazdkowe oszczędności" no i brakowało wciąż jakieś 25 tysięcy czyli mniej więcej pół dobrej pensji w tamtych czasach. Poprosiłem staruszków o wsparcie i pełny zaskok - blokada i zakaz. Długo nie mogłem się otrząsnąć. Ale cóż jak się jest jeszcze dzieciakiem (bez urazy Dzieciaku ;-) to nie ma zmiłuj.
Potem studia w Poznaniu i los tak chciał że kupiłem okazyjnie na giełdzie inne autko (Forda kombicę bo akurat takie było mi chwilowo potrzebne). Silnik usłyszałem dopiero jak powymieniałem łożyska w kołach;-). A jak kombi przestało być potrzebne to cichaczykiem sprzedałem i upatrzyłem sobie .....garbiszona. Stał bidulka w Jeleniej Górze przy starym warsztacie VWeterana. 1302-ka 1,3AB. W ohydnym wyblakło-pordzewiało-pomarańczowym w czarne mrówki z folii samoprzylepnej. Dystans 25km pokonałem w imponującym tempie 2 godzin bo prawy przedni amortyzator był "trochę" urwany i powyżej 20km/h nie szło dziada na drodze utrzymać. Prosto do garażu taty i rozbiórka. Blacharka, lakier - ciemny purple perła, dużo własnej pracy itp itd. Służył mi przez 7 lat. W tym czasie dorobił się nowej tapicery, remontu silnika, foteli od Porsche 944 i drewnianej kierki. Piękny był - hlip ;-). Potem dziecko, drugie auto w rodzinie (nie garb bo żona nie chciała) i w pewnym momencie decyzja - sprzedajemy garba. Co było robić - sprzedaliśmy bo taka była potrzeba. Potem 4 lata przerwy, następne dziecko i już myślałem że się wyleczyłem ale ni huhu - z tej zapaści się nie wychodzi chyba nigdy ;-). Podkusiło mnie żeby kupić zwykłego 1200 do wożenia dupska. Przez 4 lata straciłem czujność i kupiłem złom. Zacząłem robić ale starczyło tylko na silnik - no bo jak robić silnik to po co 1200 jak można 1776? ;-). Teraz powoli kończę skorupę - może na wiosnę będzie znów dobrze....oby :-).
A do 1302-ki mam sentyment do dziś. Odbudowuję dziadzia 1960 ale nie w oryginale tylko lekko zmieniam, ale jeśli kupię kiedyś następnego to pewnie będzie 1302 :-).
Pzdr
Peter

12 Data: Styczen 04 2007 15:55:19
Temat: Re: pytanie: jak kupowaliście Wasze garbusy?
Autor: Tomasz Antkowiak (z pracy) 

PETER napisał(a):

No to i ja się wywnętrzę ;-).

Mój pierwszy wymarzony garbi

(...)

1200 jak można 1776? ;-). Teraz powoli kończę skorupę - może na wiosnę będzie znów dobrze....oby :-).


na wiosne....ale na najblizsza wiosne ?:))))

--
Tomasz Antkowiak
antek VW1500'66 Brown Sugar www.brownsugar.friko.pl
pl.misc.samochody.garbusy
GG:7772401

13 Data: Styczen 05 2007 19:50:04
Temat: Re: pytanie: jak kupowaliście Wasze garbusy?
Autor:

cz!

A oto moja historia z garbami:

"Staję się posiadaczem vw 1302"

....dlaczego Garbus?...

Miał to być zakup samochodu, na który jest nas (moją ukochaną żonę i mnie)
stać, będzie ładny, będzie stosunkowo ekonomiczny, będzie niezawodny. Miał to
być samochód, który dostarczy nam wielu niesamowitych pozytywnych wrażeń,
będzie nas woził na wakacje, do rodziców, do rodziny i gdzie tylko będzie
potrzeba...

....ha ha ha...

Przy tak dużych wymaganiach i przede wszystkim bardzo niewielkich funduszach
(a właściwie żadnych, bo przecież trzeba było wziąć malutki kredyt) wybór był
trudny. Na decyzję na pewno wpływ miał aspekt psychologiczny, bowiem pierwszym
samochodem jakim miałem zaszczyt się zajmować (miałem wtedy 3 lata) był
właśnie vw Garbus model (już teraz wiem) 1303 koloru czerwonego (foto na
stronie www.gryfgarb.org w dziale zdjęcia/sprzedane auta/czerwony"Buba"1302
Mariusza).

Do dzisiaj jest on w moim posiadaniu. Czas wyrył na nim swoje piętno. Nie
przetrwały próby czasu szyby i silnik, reszta jest w nienagannym stanie tzn.
blacharka i lakierek "cacy" jak to na prawdziwego Garbusa przystało.

....teraz zostało poszukać tego jedynego wśród tysięcy a nawet setek...

Trwało to kilka miesięcy. Przy pomocy internetu wyszukiwałem potencjalne
ofiary a później pastwiłem się nad nimi przeglądając je przez długie godziny. 
Na samochodach znałem się jak na pisowni w języku chińskim, czyli nic. Nooo,
prawie nic! O ile stan blacharki potrafiłem mniej więcej ocenić to elementy
mechaniczne były dla mnie lądem dotąd nie odkrytym. Jeśli chodzi o model
zdecydowanie preferowałem wszystkie "nie dziadki" (taki byłem wtedy dziwny
jakiś :)), zachowane w jak największej klasyczności (zdziwicie się za chwilę
co padło łupem!!!).

....granatowy 1300...

Pierwszy Garb, na którym konkretnie "zawiesiłem oko" nie był "dziadkiem", nie
był "młodzieniaszkiem", a rurowsko w przednim zawieszeniu miał. Bardzo
podobała mi się jego sylwetka, kolor i "brewki-ćpunki" na światłach sprawiały,
iż byłem oczarowany. Długo trawiłem problem zakupu tego Garba, czasami aż śnił
mi się po nocach. W rezultacie ze względu na mizerny stan blacharki
zrezygnowałem z jego zakupu pomimo, że elementy mechaniczne miał w dosyć
sporej części wyremontowane. Fajny był ten Garbik no ale cóż decyzja moja po
ciężkich "wewnętrznych bojach" była taka a nie inna (teraz wiem że prawidłowa).

....nasz czerwony bolid...

Suma sumarum kupiłem Garba, który tak naprawdę nie podobał mi się wcale. Mojej
ukochanej małżonce również nie. Był to i jest model vw 1302 z 1972 roku. W
klasycznej wersji piękna, rasowa, solidna germańska produkcja. Wyposażony w
nowoczesne jak na tamte czasy, zmodernizowane przednie zawieszenie, przez co
zwiększyła się pojemność bagażnika do wielkości takiej, że można tam już coś
zmieścić, nietylko "waciki", ogrzewanie z nawiewami na nogi i przednią szybę
oraz wiele innych "pożytecznych gadżetów". Jednak wybrany przeze mnie Garbik
był dodatkowo obdarowany przez swojego właściciela wyglądem, który sprawiał iż
w momencie gdy na niego spoglądałem na moich ustach cisnęło się dla niego
określenie "BOLID". Był przepaskudny - ospojlerowany, swoim wyglądem
stylizowany na rajdowego "porszaka"! Oba zderzaki miały profilowane nakładki z
żywicy, z tyłu zamiast klasycznej klapy Garbik posiadał sporych rozmiarów
spojler (mój dziadek nazwał to GOŁĘBNIK), a zamiast dwóch gwizdków jedną
poziomą własnej roboty rurę wydechową (mój dziadek nazwał to SAKSOFON). Z tyłu
nieco poszerzony, nadkola profilowane z żywicy, koła "ciut" szersze, serduszko
1600 z gaźnikiem niby  od vw 1100 polo i "amerykańską" jak to nazwał
właściciel skrzynią biegów co oznacza poprostu szybką. Ogólnie samochód był
można powiedzieć bardzo zadbany, wszędzie porządek, wszędzie chromy, podłoga z
dwóch stron zaizolowana, dywaniki i tapicerka w dobrym stanie, widać było że
jego poprzedni właściciel wkładał w niego dużo serca i rzaźbił w nim jak Wit
Stwosz  a że miał taki gust a nie inny? No cóż o gustach się nie dyskutuje.
Tak czy inaczej czekała mnie w związku z tym długa droga do wymarzonej,
klasycznej wersji, którą tak naprawdę dokończył za mnie grupowy Wojak, co z
pewnością oglądaliscie na jego stronie internetowej.

We wrześniu 2004 roku, pomimo dobrego stanu technicznego i rzec można
niezawodności w trasie, postanowiliśmy sprzedać naszego VW 1302 z 1972 r.
Zawsze marzył mi się garbi w klasycznej wersji w wyborowym stanie blacharskim
a w moim daleko było do tego. Po głębokich przemyśleniach doszliśmy do wniosku
że chyba nigdy nie będzie nas stać na kompleksową robotę blacharską naszego
garba, a szkoda byłoby go „zapuścić” do stanu agonalnego. Prawie miesięczna
kampania ogłoszeniowa na Internecie i innych „nośnikach” informacji nasza 1302-
 jeczka pojechała do Poznania do Wojaka, a prowadził ją sam Fasola. Długo bez
garbusa nie byliśmy, zaledwie jedną noc, gdyż dnia następnego staliśmy się
posiadaczami wcześniej już upatrzonego modelu 1303 z motorkiem 1200 i
hamulcami tarczowymi z przodu, w pełni klasyk, z przymrużeniem oka można by
rzec, bo i tak sporo Odry wpłynęło do morza zanim doprowadzilem ten wóz do
przyzwoitego stanu. Samochód ten miał być po wszelkich zabiegach blacharskich
jak i mechanicznych także jego stan w pełni miał nas satysfakcjonować. Do
zrobienia pozostała kosmetyka (wymiana chromowanych elementów, uszczelek w
drzwiach, konserwacja podłogi, wymiana amortyzatorów, instalacja spryskiwacza
itp).

Większość z w/w rzeczy już została wdrożona w życie z nawiązką. W chwili
obecnej auto jest po zmianie lakieru i drobnych korektach blacharskich,
remoncie kapitalnym silnika, wymianie tapicerki, instalacji BN2, wymianie
zużytych elementów ukladu hamulcowego...

Do obejrzenia zdjęć oraz przeczytanie calej histori tego garba z wszelakimi
lepszymi i gorszymi przygodami zapraszam na stronę www.gryfgarb.org do działu
zdjęcia/ciemnozielony1303 Mariusz NOWY KOLOR.

pozdrawiam i dozobaczenia na garbatym szlaku

mario
Gryfgarb Szczecin




--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

14 Data: Styczen 06 2007 16:53:45
Temat: Re: pytanie: jak kupowaliście Wasze garbusy?
Autor: Szymko1302 

Witam
Garbusy podobaly mi sie od zawsze w koncu gdy mialem realne mozliwosci kupna
zaczalem szukac jakiegos ciekawego obiektu. W zakupie wyprzedzil mnie kumpel
ktory tez chorowal na taki wozik i kupil wrak do renowacji (niestety nigdy
sie jej nie pojal i garbi pojechal do huty). Najpierw znalazlem jakies
ogloszenie w miare niedaleko od domu wiec pojechalem ogladnac to cudo.
Przyjezdzam facet mi pokazuje 1300ke stojaca w jakiejs szopie. Mowi ze na
dach spadla kiedys zaspa z dachu i dlatego jest tam pekniety lakier (na odc
50cm). Niestety nie dalo rady odpalic pojazdu bo nie mial akumulatora. Poza
tym nie przypadl mi zbyt do gustu bo generalnie to co mialo byc w chromie
bylo czrne. Po tym jak mmi powiedzial ile za niego chce szybko wrocilem do
domu.
Nastepne 1300 ogladalem u siebie w miescie. W sumie wlasciciela juz
wczesniej znalem ale nie wiedzialem ze ma garba. Samochod faktycznie ladny
po kapitalce z drobnymi rzeczami do zrobenia, ale takiej cene jaka mi
zaproponowal nie bylo mnie stac.
I w koncu stalo sie!! Przyjechalem kiedys do Gorlic w kwietniu 2005r. i
kumpel mi mowi ze w jednym z komisow stoi niebieski garb wiec niezwlocznie
tam pojechalem. Byla to 1302ka. Okzalo sie ze w komisie pracuje kumpel i
powiedzial ze koles zamienil garba na cieniasa. Do komisu przyjezdzalem
kilka razy ogledziny jazda probna itd. mial male purchle na laczeniu
blotnikow z karoseria, poza tym spod wygladal ok.W koncu pojechalem jeszcze
z kumplem ogladnelismy go jeszcze raz i klamka zapadla BIORE. Kumpel zszedl
z ceny ile tylko mogl i garbi juz byl moj. Zakupem zaskoczylem wszystkich bo
nikt nie wiedzial ze mam juz upatrzony egzemplarz. Jakie bylo zaskoczenie
mojej dziewczyny gdy podjechalem po nia do domu garbem :). (tym bardziej ze
nie popierala mojego zainteresowania garusami).
Garbi sluzy mi dz dzis i ma juz za soba jeden dosc mocny dzwon (nie ja
prowadzilem) i jeden malutki zaraz po tym pierwszym (tym raze ja). Obecnie
jest w trakcie malego remontu bo od czasu zakupu wyszlo pare zeczy ale
generalnie nie zaluje wyboru. Nigdy mnie nie zawiodl, nie stanal w drodze

Garbate pozdrowienia dla wszystkich

Re: pytanie: jak kupowaliście Wasze garbusy?



Grupy dyskusyjne