http://www.press.pl/lewa_strona/pokaz.php?id=1721

--
pozdrawiam
Tomasz Jakubowski

Użytkownik "Tomasz Jakubowski"  napisał w
wiadomości

http://www.press.pl/lewa_strona/pokaz.php?id=1721

Użytkownik "Lol"  napisał w wiadomości

Użytkownik "Tomasz Jakubowski"  napisał w
wiadomości

http://www.press.pl/lewa_strona/pokaz.php?id=1721

"Nie wiem, dlaczego fotoreporterzy nie podnoszą buntu - pisze fotoreporter
Wojciech Druszcz"

- Bo są skażeni etosem pracy, słabi, niezrzeszeni (w którym wydawnictwie
są jakieś związki zawodowe?) i boją się nawet o tę lichą pracę... Dobrze
wiedzą o tym wydawcy i płacą po... 4 złote.

Dnia 03.03.2010 Jakub Jewuła  napisał/a:

http://www.press.pl/lewa_strona/pokaz.php?id=1721

"Nie wiem, dlaczego fotoreporterzy nie podnoszą buntu - pisze fotoreporter

Ta jest - Zwiazki Zawodowe gwarancja szczesliwosci ;)

A czy to jedyny zawód który pochonęła cywilizacja? Co mają powiedzieć
remontowcy zaprzęgów konnych, kowale ile tych koni musi podkuć...

"Mamba"  wrote in message

A czy to jedyny zawód który pochonęła cywilizacja? Co mają powiedzieć
remontowcy zaprzęgów konnych, kowale ile tych koni musi podkuć...

Co do kowali to się nie zgodzę.
Obecnie DOBRZY kowale mają jak w raju!

kamil wrote:

No coz, DOBRZY fotografowie pracuja dla Vogue albo zgarniaja kilka zer
za sesje slubne klientow nie szukajacych tabliczek 'wideofilmowanie' po
bramach. ;)

Tacy pewnie tez nie maja czasu czytac w usenecie o aberracjach i
filmikach HD. ;)

"luxcamera"  wrote in message

kamil wrote:

No coz, DOBRZY fotografowie pracuja dla Vogue albo zgarniaja kilka zer
za sesje slubne klientow nie szukajacych tabliczek 'wideofilmowanie' po
bramach. ;)

Tacy pewnie tez nie maja czasu czytac w usenecie o aberracjach i
filmikach HD. ;)

Nie narzekam na brak pracy, ale czas na czytanie próbuję znaleźÄ‡ - może nie o aberracjach i HD...

Nie wiem, jak innych, ale mnie obchodzi np. los pani na kasie w hipermarkecie (i cieszy mnie, jak się odważa podnieć głowę i nie siedzieć 16 godzin w pieluszce, bo jej zabroniono opuszczania stanowiska pracy) i tak samo obchodzi mnie los fotoreporterów, czy reprezentantów jakigokolwiek innego zawodu, którzy przegrywają z wielkimi korporacjami, które uważają, że maksymalizacja ich zysków jest najważniejsza, a wszyscy inni dadzą się sprowadzić do roli "Chińczyków".

kamil wrote:

"luxcamera"  wrote in message

kamil wrote:

No coz, DOBRZY fotografowie pracuja dla Vogue albo zgarniaja kilka
zer za sesje slubne klientow nie szukajacych tabliczek
'wideofilmowanie' po bramach. ;)

Tacy pewnie tez nie maja czasu czytac w usenecie o aberracjach i
filmikach HD. ;)

Nie narzekam na brak pracy, ale czas na czytanie próbuję znaleźÄ‡ -
może nie o aberracjach i HD...

Nie wiem, jak innych, ale mnie obchodzi np. los pani na kasie w
hipermarkecie (i cieszy mnie, jak się odważa podnieć głowę i nie
siedzieć 16 godzin w pieluszce, bo jej zabroniono opuszczania
stanowiska pracy) i tak samo obchodzi mnie los fotoreporterów, czy
reprezentantów jakigokolwiek innego zawodu, którzy przegrywają z
wielkimi korporacjami, które uważają, że maksymalizacja ich zysków
jest najważniejsza, a wszyscy inni dadzą się sprowadzić do roli
"Chińczyków".

Alez oczywiscie tego nie neguje i sam popieram idee zwiazkow
zawodowych (chocby dlatego, ze miedzy innymi zwiazkowi zawdzieczam
nienormowany czas pracy i 36 dni urlopu w roku;). Ale nie dajmy sie
zwariowac, naprawde DOBRYCH (wielka litera!) fotografow stac na
wysmianie takich propozycji, bo kasuja za jeden slub trzymiesieczna
pensje pana mlodego, a pracy maja z gory na kilka miesiecy. I tylko
to chcialem sprostowac.

Użytkownik "Marek Dyjor" napisał

Alez oczywiscie tego nie neguje i sam popieram idee zwiazkow
zawodowych (chocby dlatego, ze miedzy innymi zwiazkowi zawdzieczam
nienormowany czas pracy i 36 dni urlopu w roku;). Ale nie dajmy sie
zwariowac, naprawde DOBRYCH (wielka litera!) fotografow stac na
wysmianie takich propozycji, bo kasuja za jeden slub trzymiesieczna
pensje pana mlodego, a pracy maja z gory na kilka miesiecy. I tylko
to chcialem sprostowac.

dobry fotograf nie robi fotek za 4 zł...

te fotki robią tłumoki nie mające pojęcia jak trzymać aparat, co niestety widać co chwila w gazetach i na portalach internetowych. Czy dobry fotograf zrobi zdjęcia gwiazdy w ujęciu wieka głowa krótkie nóżki bo sie mu nei chce kucnąć lub nie wie nawet że trzeba kucnąć, pomijając proste skierowanie aparatu na wprost i wykadrowanie. Rypanie lampa na full też nei jest raczej pokazem dobrego warsztatu.

kamil pisze:

No coz, DOBRZY fotografowie pracuja dla Vogue albo zgarniaja kilka zer za sesje slubne klientow nie szukajacych tabliczek 'wideofilmowanie' po bramach. ;)

Tacy pewnie tez nie maja czasu czytac w usenecie o aberracjach i filmikach HD. ;)

- Bo są skażeni etosem pracy, słabi, niezrzeszeni (w którym wydawnictwie
są jakieś związki zawodowe?) i boją się nawet o tę lichą pracę... Dobrze
wiedzą o tym wydawcy i płacą po... 4 złote.

Ta jest - Zwiazki Zawodowe gwarancja szczesliwosci ;)

On 2010-03-03 20:53:20 +0100, "Lol"  said:

Żadną gwarancją - ale w tym konkretnym wypadku reporterom chyba by się
przydały. Wydawcom pewnie mniej... ;)

JA wrote:

I co? Jesteś członkiem związku należy Ci się 50 zł za foto. Jesteś
wolnym strzelcem, należy Ci się...

Dnia Thu, 04 Mar 2010 00:47:16 +0100, luxcamera napisał(a):

Prawnicy mają swoją klikę, lekarze mają swoją klikę, lobby dużych
przedsiębiorców i biznesmanów ma woją klikę oraz wielkie wpływy w
rządzie... I tak jakoś nikt tego non stop nie wytyka palcem.

Jeśli ludzie - w tym wypadku reporterzy - chcą mieć związek, to niech
sobie mają - mają do tego prawo dane przez nasze demokratyczne państwo...

Związki zawodowe powstały w Wielkiej Brytanii w roku
1824, albo coś koło tego. Powstały by chronić ludzi pozbawionych
jakichkolwiek praw.

On 4 Mar, 01:21, zly  wrote:

Dnia Thu, 04 Mar 2010 00:47:16 +0100, luxcamera napisał(a):

> Prawnicy mają swoją klikę, lekarze mają swoją klikę, lobby dużych
> przedsiębiorców i biznesmanów ma woją klikę oraz wielkie wpływy w
> rządzie... I tak jakoś nikt tego non stop nie wytyka palcem.

Ależ jak najbardziej robią to wszyscy.

> Jeśli ludzie - w tym wypadku reporterzy - chcą mieć związek, to niech
> sobie mają - mają do tego prawo dane przez nasze demokratyczne państwo...

Jeśli ten związek ma wytworzyć monopol i zamknąć rynek dla konkurencji to
chyba niebardzo.

> Związki zawodowe powstały w Wielkiej Brytanii w roku
> 1824, albo coś koło tego. Powstały by chronić ludzi pozbawionych
> jakichkolwiek praw.

Ale teraz mamy 2010 i pomijając fakt, że nie ma takich ludzi, to związki
służą zupełnie do czego innego

--
marcin

Anonymouse pisze:

On 4 Mar, 01:21, zly  wrote:

Dnia Thu, 04 Mar 2010 00:47:16 +0100, luxcamera napisał(a):

Prawnicy mają swoją klikę, lekarze mają swoją klikę, lobby dużych

Jeśli ludzie - w tym wypadku reporterzy - chcą mieć związek, to niech
sobie mają - mają do tego prawo dane przez nasze demokratyczne państwo...

Jeśli ten związek ma wytworzyć monopol i zamknąć rynek dla konkurencji to
chyba niebardzo.

A co niby ma zrzeszanie się w związki z monoplolem? Nikt Ci nie
zabrania stworzenia ZZ Wolnych Strzelców ...

I co? Jesteś członkiem związku należy Ci się 50 zł za foto. Jesteś
wolnym strzelcem, należy Ci się...

Czy tu chodzi o ogólne nielubienie wszystkich, którzy fotografują?
Zawsze kiedy ktoś podnosi temat uwłaczających godności stawek za fotografię, pojawiają się tematy zastępcze i w dodatku podane w sposób daleki od miłego i kulturalnego.
Prawnicy mają swoją klikę, lekarze mają swoją klikę, lobby dużych przedsiębiorców i biznesmanów ma woją klikę oraz wielkie wpływy w rządzie... I tak jakoś nikt tego non stop nie wytyka palcem.

I jak wszyscy beda mieli swoja klike bedziemy zyc dlugo i szczesliwie.

Zaplacisz za chleb 25zl jak piekarz przystapi do kliki?

Dnia Thu, 4 Mar 2010 08:39:06 +0100, Lol napisał(a):

Tyle, że utrzymywanie się
aktualnego trendu spowoduje, że gazety/portale będą serwowały nam fatalne
zdjęcia lub stockową papkę o szerokim spektrum rażenia. Jako konsumentowi,
nie odpowiada mi to.

Użytkownik "zly"  napisał w wiadomości

Dnia Thu, 4 Mar 2010 08:39:06 +0100, Lol napisał(a):

Tyle, że utrzymywanie się
aktualnego trendu spowoduje, że gazety/portale będą serwowały nam fatalne
zdjęcia lub stockową papkę o szerokim spektrum rażenia. Jako
konsumentowi,
nie odpowiada mi to.

No i o to chodzi. Przestaniesz kupować, podobnie inni i wydawcy będą
musieli zweryfikować swoje założenia.
--
marcin

I jak wszyscy beda mieli swoja klike bedziemy zyc dlugo i szczesliwie.
Zaplacisz za chleb 25zl jak piekarz przystapi do kliki?

No dobrze - a masz jakiś konstruktywny i realny pomysł na zmianę niegodziwych praktyk? Taki, który faktycznie zastosować teraz lub w najbliższej przyszłości?

Ze stawkami za fotografię prasową coś jest chyba nie tak. Ja rozumiem,
że w  mniemaniu księgowych wydawnictw ceny mogą być niskie - zdjęcie
potrafi  zrobić każdy, nawet kilkuletnie dziecko.

Tyle, że utrzymywanie
się  aktualnego trendu spowoduje, że gazety/portale będą serwowały nam
fatalne  zdjęcia lub stockową papkę o szerokim spektrum rażenia.

No dobrze - a masz jakiś konstruktywny i realny pomysł na zmianę
niegodziwych praktyk? Taki, który faktycznie zastosować teraz lub w
najbliższej przyszłości?

Te praktyki sa dobre, nie nalezy ich zmieniac.

Użytkownik "Lol"  napisał:

>

No dobrze - a masz jakiś konstruktywny i realny pomysł na zmianę niegodziwych praktyk? Taki, który faktycznie zastosować teraz lub w najbliższej przyszłości?

Te praktyki sa dobre, nie nalezy ich zmieniac.

Wiesz, ja bardzo lubię liberalne poglądy i samoregulujący się rynek, ale również dobre pieczywo, prawdziwe wędliny, interesujące zdjęcia i dobrze zeskanowane materiały... I mam pewne obawy, choć może niesłuszne, smakując "kromkę z szynką"...

Lol pisze:

No dobrze - a masz jakiś konstruktywny i realny pomysł na zmianę niegodziwych praktyk? Taki, który faktycznie zastosować teraz lub w najbliższej przyszłości?

Te praktyki sa dobre, nie nalezy ich zmieniac.

Wiesz, ja bardzo lubię liberalne poglądy i samoregulujący się rynek, ale również dobre pieczywo, prawdziwe wędliny,

Użytkownik "Dariusz Zygmunt"  napisał w wiadomości

Lol pisze:

No dobrze - a masz jakiś konstruktywny i realny pomysł na zmianę
niegodziwych praktyk? Taki, który faktycznie zastosować teraz lub w
najbliższej przyszłości?

Te praktyki sa dobre, nie nalezy ich zmieniac.

Wiesz, ja bardzo lubię liberalne poglądy i samoregulujący się rynek, ale
również dobre pieczywo, prawdziwe wędliny,

Wyobraź sobie że nawet w hipermarketach można już znaleźć sporo wędlin w
których jest ponad 100% "mięsa w mięsie" a jeszcze niedawno były tam
głównie wyroby zawierające do 70% "produktów pochodzenie zwierzęcego".
Nie sądzę aby ta zmiana miała jakikolwiek związek z istnieniem lub nie
Związku Zawodowego Rzeźników i Masarzy.

Z pozdrowieniami
Dariusz Zygmunt

No dobrze - a masz jakiś konstruktywny i realny pomysł na zmianę niegodziwych praktyk? Taki, który faktycznie zastosować teraz lub w najbliższej przyszłości?

Te praktyki sa dobre, nie nalezy ich zmieniac.

Wiesz, ja bardzo lubię liberalne poglądy i samoregulujący się rynek,
ale  również dobre pieczywo, prawdziwe wędliny,

Wyobraź sobie że nawet w hipermarketach można już znaleźć sporo wędlin w których jest ponad 100% "mięsa w mięsie" a jeszcze niedawno były tam głównie wyroby zawierające do 70% "produktów pochodzenie zwierzęcego".
Nie sądzę aby ta zmiana miała jakikolwiek związek z istnieniem lub nie Związku Zawodowego Rzeźników i Masarzy.
Z pozdrowieniami
Dariusz Zygmunt

O.K. Sporo w tym racji.  Fotografom prasowym wiedzie się nienajlepiej,
być  może wkrótce czeka ich los dinozaurów - biegu rzeki nie zawrócimy,
więc  szkoda wylewać łzy. Zastanawia mnie jednak, skąd taki powszechny
wstręt do  wszelkich form organizowania się.

On 2010-03-04 12:47:01 +0100, Jakub Jewuła  said:

O.K. Sporo w tym racji.  Fotografom prasowym wiedzie się nienajlepiej,
być  może wkrótce czeka ich los dinozaurów - biegu rzeki nie zawrócimy,
więc  szkoda wylewać łzy. Zastanawia mnie jednak, skąd taki powszechny
wstręt do  wszelkich form organizowania się.

Kupisz chlebek po 25zl? Moge Ci sprzedawac :)

Zastanawia mnie jednak, skąd taki powszechny
wstręt do  wszelkich form organizowania się.

Kupisz chlebek po 25zl? Moge Ci sprzedawac :)

Zastanawia mnie jednak, skąd taki powszechny
wstręt do  wszelkich form organizowania się.

Kupisz chlebek po 25zl? Moge Ci sprzedawac :)

Argument mocno naciągany - od dawna mamy związki zawodowe piekarzy

Użytkownik "Jakub Jewuła" napisał

O.K. Sporo w tym racji.  Fotografom prasowym wiedzie się nienajlepiej,
być  może wkrótce czeka ich los dinozaurów - biegu rzeki nie zawrócimy,
więc  szkoda wylewać łzy. Zastanawia mnie jednak, skąd taki powszechny
wstręt do  wszelkich form organizowania się.

Kupisz chlebek po 25zl? Moge Ci sprzedawac :)

adam wrote:

Użytkownik "Jakub Jewuła" napisał

O.K. Sporo w tym racji.  Fotografom prasowym wiedzie się
nienajlepiej, być  może wkrótce czeka ich los dinozaurów - biegu
rzeki nie zawrócimy, więc  szkoda wylewać łzy. Zastanawia mnie
jednak, skąd taki powszechny wstręt do  wszelkich form
organizowania się.

Kupisz chlebek po 25zl? Moge Ci sprzedawac :)

Ktoś zacznie produkować po 4 zł, nazwie go hlep, zarobi kupę szmalu, a
związki zaleje krew ze złości ; ))))
Co rok polewam się z sympatią z przebiegłości górali, którzy w ten
właśnie cwany sposób robią SCYPKI z bezczelnie przekreślonym O - i
kto im naskoczy ? ; ))))
A serek niedobry ? Paluszki lizać : )))))
Siedzi sobie stareńka babina w jakiejś budce i żeni scypki z grilla z
boczkiem i wali w ten sposób w bambuko pomysły jakichś bałwanów z
Brukseli. Pewnie tych samych co nie skonsultowali ze ślimakiem czy
chce być rybą. Chyab, że to o coś innego chodzi ale mi na kilometr
zalatuje UE.

Użytkownik "Marek Dyjor" napisał

O.K. Sporo w tym racji.  Fotografom prasowym wiedzie się
nienajlepiej, być  może wkrótce czeka ich los dinozaurów - biegu
rzeki nie zawrócimy, więc  szkoda wylewać łzy. Zastanawia mnie
jednak, skąd taki powszechny wstręt do  wszelkich form
organizowania się.

Kupisz chlebek po 25zl? Moge Ci sprzedawac :)

Ktoś zacznie produkować po 4 zł, nazwie go hlep, zarobi kupę szmalu, a
związki zaleje krew ze złości ; ))))
Co rok polewam się z sympatią z przebiegłości górali, którzy w ten
właśnie cwany sposób robią SCYPKI z bezczelnie przekreślonym O - i
kto im naskoczy ? ; ))))
A serek niedobry ? Paluszki lizać : )))))
Siedzi sobie stareńka babina w jakiejś budce i żeni scypki z grilla z
boczkiem i wali w ten sposób w bambuko pomysły jakichś bałwanów z
Brukseli. Pewnie tych samych co nie skonsultowali ze ślimakiem czy
chce być rybą. Chyab, że to o coś innego chodzi ale mi na kilometr
zalatuje UE.

tak tak wsystko bez te złom unie...

to sami górale chcieli zastrzec nazwę oscypek żeby im nikt oscypków nie podrabiał  :)

On Thu, 4 Mar 2010, Lol wrote:

O.K. Sporo w tym racji.  Fotografom prasowym wiedzie się nienajlepiej, być
może wkrótce czeka ich los dinozaurów - biegu rzeki nie zawrócimy, więc
szkoda wylewać łzy. Zastanawia mnie jednak, skąd taki powszechny wstręt do
wszelkich form organizowania się. Czy to cecha narodowa

No "klika fotografów"rzeczywiście mogłaby być poważnym
społecznym zagrożeniem. ;))

Lol pisze:

Zastanawia mnie jednak, skąd taki powszechny wstręt do wszelkich form organizowania się.

A prawda jest taka, że ci którzy nie potrafią się zorganizować i działać wspólnie (choćby i w niewielkich grupach) najczęściej przegrywają z tymi, którzy to potrafią...

A prawda jest taka, że ci którzy nie potrafią się zorganizować i działać wspólnie (choćby i w niewielkich grupach) najczęściej przegrywają z tymi, którzy to potrafią...

Trzeba szukać nisz, które są nieatrakcyjne/niedostępne dla ludu
zrzeszonego.

On 2010-03-05 09:42:14 +0100, Jakub Jewuła  said:

Trzeba szukać nisz, które są nieatrakcyjne/niedostępne dla ludu
zrzeszonego.

Sluchac sie bo dobrze gada. Albo lepiej nie sluchac ;)

Użytkownik "JA"  napisał w wiadomości

On 2010-03-05 09:42:14 +0100, Jakub Jewuła  said:

Trzeba szukać nisz, które są nieatrakcyjne/niedostępne dla ludu
zrzeszonego.

Sluchac sie bo dobrze gada. Albo lepiej nie sluchac ;)

Ludzie nic nie czytają, jak czytają to nie zrozumieją, jak zrozumieją to nie zapamiętają.
Spoko.

Lol pisze:

No dobrze - a masz jakiś konstruktywny i realny pomysł na zmianę niegodziwych praktyk? Taki, który faktycznie zastosować teraz lub w najbliższej przyszłości?

Te praktyki sa dobre, nie nalezy ich zmieniac.

Wiesz, ja bardzo lubię liberalne poglądy i samoregulujący się rynek, ale również dobre pieczywo, prawdziwe wędliny, interesujące zdjęcia i dobrze zeskanowane materiały...

Jakub Witkowski wrote:

Lol pisze:

No dobrze - a masz jakiś konstruktywny i realny pomysł na zmianę
niegodziwych praktyk? Taki, który faktycznie zastosować teraz lub w
najbliższej przyszłości?

Te praktyki sa dobre, nie nalezy ich zmieniac.

Wiesz, ja bardzo lubię liberalne poglądy i samoregulujący się rynek,
ale również dobre pieczywo, prawdziwe wędliny, interesujące zdjęcia
i dobrze zeskanowane materiały...

I możesz mieć to wszystko za odpowiednią cenę, czyż nie?

Lol wrote:

No dobrze - a masz jakiś konstruktywny i realny pomysł na zmianę
niegodziwych praktyk? Taki, który faktycznie zastosować teraz lub w
najbliższej przyszłości?

Te praktyki sa dobre, nie nalezy ich zmieniac.

Wiesz, ja bardzo lubię liberalne poglądy i samoregulujący się rynek,
ale również dobre pieczywo, prawdziwe wędliny, interesujące zdjęcia i
dobrze zeskanowane materiały... I mam pewne obawy, choć może
niesłuszne, smakując "kromkę z szynką"...

W dniu 2010-03-04 08:39, Lol pisze:

(...)  Tyle, że utrzymywanie się
aktualnego trendu spowoduje, że gazety/portale będą serwowały nam fatalne
zdjęcia lub stockową papkę o szerokim spektrum rażenia.(...)

(...)  Tyle, że utrzymywanie się
aktualnego trendu spowoduje, że gazety/portale będą serwowały nam fatalne
zdjęcia lub stockową papkę o szerokim spektrum rażenia.(...)

One już to robią.

Remiczor pisze:

Drodzy Państwo. Gazety nie utrzymują się ze sprzedaży. Jeśli sprzeda się połowa nakładu, to gazeta wychodzi na zero /mniej więcej w dużym uproszczeniu/. Rynek reklamowy dopiero zaczął się odbijać od dna, a wy chcielibyście za każde zdjęcie dostawać 100 na rękę /kiedy faktyczny koszt dla wydawcy zwiększy się od 22 do 50%/ Jeśli koszt wytworzenia każdej strony czasopisma miałby wzrosnąć chociaż 10krotnie, to cena też musiałaby zostać podniesiona - wtedy jeszcze mniej osób kupowałoby gazetę, a co za tym idzie, jaki jest sens zamieszczania tam reklamy, która nie dotrze do nikogo?
Ja rozumiem, że 4 PLN za fotkę to przesada, ale stocki to baardzo przydatna instytucja :)

"Lol"  wrote in message

Ze stawkami za fotografię prasową coś jest chyba nie tak. Ja rozumiem, że w mniemaniu księgowych wydawnictw ceny mogą być niskie - zdjęcie potrafi zrobić każdy, nawet kilkuletnie dziecko. Tyle, że utrzymywanie się aktualnego trendu spowoduje, że gazety/portale będą serwowały nam fatalne zdjęcia lub stockową papkę o szerokim spektrum rażenia. Jako konsumentowi, nie odpowiada mi to.

Lol wrote:

I jak wszyscy beda mieli swoja klike bedziemy zyc dlugo i
szczesliwie. Zaplacisz za chleb 25zl jak piekarz przystapi do kliki?

No dobrze - a masz jakiś konstruktywny i realny pomysł na zmianę
niegodziwych praktyk? Taki, który faktycznie zastosować teraz lub w
najbliższej przyszłości?
Ze stawkami za fotografię prasową coś jest chyba nie tak. Ja
rozumiem, że w mniemaniu księgowych wydawnictw ceny mogą być niskie -
zdjęcie potrafi zrobić każdy, nawet kilkuletnie dziecko. Tyle, że
utrzymywanie się aktualnego trendu spowoduje, że gazety/portale będą
serwowały nam fatalne zdjęcia lub stockową papkę o szerokim spektrum
rażenia. Jako konsumentowi, nie odpowiada mi to.

"Jakub Jewuła"  napisał:

I co? Jesteś członkiem związku należy Ci się 50 zł za foto. Jesteś

wolnym strzelcem, należy Ci się...

Czy tu chodzi o ogólne nielubienie wszystkich, którzy fotografują?
Zawsze kiedy ktoś podnosi temat uwłaczających godności stawek za fotografię, pojawiają się tematy zastępcze i w dodatku podane w sposób daleki od miłego i kulturalnego.
Prawnicy mają swoją klikę, lekarze mają swoją klikę, lobby dużych przedsiębiorców i biznesmanów ma woją klikę oraz wielkie wpływy w rządzie... I tak jakoś nikt tego non stop nie wytyka palcem.

I jak wszyscy beda mieli swoja klike bedziemy zyc dlugo i szczesliwie.

Zaplacisz za chleb 25zl jak piekarz przystapi do kliki?
[...]

A powoływanie się na to, ze 'skoro inni mają własne kliki to i my też
powinniśmy' przypomina mi argumentację 'skoro inni kradną, to ja też
mogę'.

Użytkownik "Lol"  napisał w wiadomości

A powoływanie się na to, ze 'skoro inni mają własne kliki to i my też powinniśmy' przypomina mi argumentację 'skoro inni kradną, to ja też mogę'.

No dobrze pomysł "zorganizowania się" fotografów prasowych źle się
kojarzy.  Tylko, czy masz jakiś inny? No chyba, że nie ma problemu i
wszystko jest  O.K.

"Lol"  napisał

>[...]

A powoływanie się na to, ze 'skoro inni mają własne kliki to i my też powinniśmy' przypomina mi argumentację 'skoro inni kradną, to ja też mogę'.

No dobrze pomysł "zorganizowania się" fotografów prasowych źle się kojarzy. Tylko, czy masz jakiś inny? No chyba, że nie ma problemu i wszystko jest O.K.
[...]

On 2010-03-04 09:36:32 +0100, "Marek Wyszomirski"  said:

Nie jestem fotografem prasowym, więc nie szukam pomysłów na rozwiązanie problemu. Wiem jedynie, ze szukanie rozwiązań opartych na tworzeniu kolejnych organizacji uzurpujących sobie prawa do wprowadzania cen minimalnych to ślepa uliczka. Mamy już tabelę minimalnych stawek za zdjęcia wprowadzoną pzrez Związek Polskich Artystów Fotografików (http://www.zpaf.pl/pl/content/prawa_aut/1.php - zgodnie z nią autor zdjęcia opublikowanego w czasopiśmie nie może za nie dostać w żadnym wypadku mniej niż 86zł ) i... co z tego? Sprawę cen musi uregulować rynek - próby sztucznego ich narzucenia nie będą skuteczne - zawsze znajdą sie sposoby na ich ominięcie.

Poza tym - jeśli ktoś chce wprowadzić na swoją działalność monopol - powinien zdać sobie sprawę, ze podobne chęci moga mieć i inni. Jak byśmy zareagowali na próbę wprowadzenia przez producentów i dystrybutorów sprzetu fotograficznego porozumienia, że dla zapewnienia godziwych zysków i właściwego poziomu jakości sprzedawanych wyrobów wprowadza się minimalne ceny na spzret fotograficzny

"de Fresz"  napisał

[...]
> Nie jestem fotografem prasowym, więc nie szukam pomysłów na rozwiązanie
> problemu. Wiem jedynie, ze szukanie rozwiązań opartych na tworzeniu
> kolejnych organizacji uzurpujących sobie prawa do wprowadzania cen
> minimalnych to ślepa uliczka. Mamy już tabelę minimalnych stawek za
> zdjęcia wprowadzoną pzrez Związek Polskich Artystów Fotografików
> (http://www.zpaf.pl/pl/content/prawa_aut/1.php - zgodnie z nią autor
> zdjęcia opublikowanego w czasopiśmie nie może za nie dostać w żadnym
> wypadku mniej niż 86zł ) i... co z tego? Sprawę cen musi uregulować
> rynek - próby sztucznego ich narzucenia nie będą skuteczne - zawsze
> znajdą sie sposoby na ich ominięcie.

Owszem, ale pamiętaj że rynek dąży do upowszechnienia chłamu - prawo
Kopernika-Greshama pokazuje swoją drugą twarz. I w pewnym momencie
dochodzi do sytuacji, gdy nic innego nie da się kupić. Później
oczywiście normalność wraca w formie eksluzywnej, dostępnej dla
nielicznych, ale reszta musi się zadowolić byle czym.

> Poza tym - jeśli ktoś chce wprowadzić na swoją działalność monopol -
> powinien zdać sobie sprawę, ze podobne chęci moga mieć i inni. Jak
> byśmy zareagowali na próbę wprowadzenia przez producentów i
> dystrybutorów sprzetu fotograficznego porozumienia, że dla zapewnienia
> godziwych zysków i właściwego poziomu jakości sprzedawanych wyrobów
> wprowadza się minimalne ceny na spzret fotograficzny

Ale jesteś pewien że nic takiego nie miało/ma miejsca? Bo ja bym sobie
nie dał nic obciąć. W wielu innych branżach uzgadnianie cen pomiędzy
konkurentami miało miejsce. Kapitalizm ma też tą mniej sympatyczną
twarz i ten "wolny rynek" to często tylko iluzja.

de Fresz pisze:

Owszem, ale pamiętaj że rynek dąży do upowszechnienia chłamu - prawo Kopernika-Greshama pokazuje swoją drugą twarz. I w pewnym momencie dochodzi do sytuacji, gdy nic innego nie da się kupić. Później oczywiście normalność wraca w formie eksluzywnej, dostępnej dla nielicznych, ale reszta musi się zadowolić byle czym.

On 2010-03-04 09:36:32 +0100, "Marek Wyszomirski"  said:

Nie da sie ukryć, ze po wprowadzeniu takich regulacji średni poziom jakościowy sprzedawanego sprzętu fotograficznego znacząco by przecież wzrósł - nikt by nie sprzedawał kiepskiej, plastikowej tandety...

On Thu, 4 Mar 2010, JA wrote:

On 2010-03-04 09:36:32 +0100, "Marek Wyszomirski"  said:

Nie da sie ukryć, ze po wprowadzeniu takich regulacji średni poziom jakościowy sprzedawanego sprzętu fotograficznego znacząco by przecież wzrósł - nikt by nie sprzedawał kiepskiej, plastikowej tandety...

Mam wątpliwości.

On 2010-03-05 00:04:24 +0100, Gotfryd Smolik news  said:

 Zauważ, że nie było mowy o:
- wprowadzeniu limitów produkcji
- wprowadzeniu koncensji, urzędowej standaryzacji i podobnych

  Czyli konkurencja by *została*.
  A jednocześnie nie ma mowy o tylko 2-krotnej podwyżce cen,
lecz 10x przebiciu wobec cen ktore *JUŻ* przynoszą zyski
(przynajmniej okresowo niemałe).

  Powiadasz, że istotnie niższa sprzedaż aż tak by podniosła
koszty, że nawet "plastik" kosztowałby 10X tyle co trzeba?

  Może, ale z kolei w to wątpię :D

  Ba, *nawet* kontrola produkcji pozwalała przed wojną
produkować całkiem niezłe zapałki :P (nic to, że drogie
jak nie wiem co i "dzielenie na czworo" nie było
zwrotem retorycznym).

  Po prostu fotografia zostałaby "hobby dla wybranych".

pzdr, Gotfryd

Użytkownik "Jakub Jewuła"  napisał

I jak wszyscy beda mieli swoja klike bedziemy zyc dlugo i szczesliwie.
Zaplacisz za chleb 25zl jak piekarz przystapi do kliki?

On Thu, 4 Mar 2010, J.F. wrote:

Użytkownik "Jakub Jewuła"  napisał

I jak wszyscy beda mieli swoja klike bedziemy zyc dlugo i szczesliwie.
Zaplacisz za chleb 25zl jak piekarz przystapi do kliki?

A bedziesz mial inne wyjscie ?
No fakt, z chlebem najprosciej, mozna sobie maszynke w domu postawic.

J.F. pisze:

Użytkownik "Jakub Jewuła"  napisał

I jak wszyscy beda mieli swoja klike bedziemy zyc dlugo i szczesliwie.
Zaplacisz za chleb 25zl jak piekarz przystapi do kliki?

A bedziesz mial inne wyjscie ?
No fakt, z chlebem najprosciej, mozna sobie maszynke w domu postawic.

Jakub Witkowski napisał(a):

Dla ukrócenia nieuczciwej konkurencji, tylko piekarz miałby certyfikat
uprawniający do zakupu mąki.

....

Jeśli ludzie - w tym wypadku reporterzy - chcą mieć związek, to niech sobie mają - mają do tego prawo dane przez nasze demokratyczne państwo...

Nie zapominajmy skąd wzięły się związki zawodowe. To nie zła komuna, jak niektórzy sądzą. Związki zawodowe powstały w Wielkiej Brytanii w roku 1824, albo coś koło tego. Powstały by chronić ludzi pozbawionych jakichkolwiek praw.

On Thu, 4 Mar 2010, Jakub Jewuła wrote:

[...komuś...]

Związki zawodowe powstały w Wielkiej Brytanii w roku 1824,

Wyklety powstan luuuddduuuuuu sztandar wyprowadzic! ;)

Gotfryd Smolik news wrote:

On Thu, 4 Mar 2010, Jakub Jewuła wrote:

[...komuś...]

Związki zawodowe powstały w Wielkiej Brytanii w roku 1824,

Wyklety powstan luuuddduuuuuu sztandar wyprowadzic! ;)

"Dowód historyczny jak zbożną ideę obrócić przeciw twórcom"?
 Niewykluczone, ze część fotoreporterów bardzo by się oburzyła
na zakaz sprzedawania zdjęć *przez nich*.

Użytkownik "JA" napisał

Żadną gwarancją - ale w tym konkretnym wypadku reporterom chyba by się
przydały. Wydawcom pewnie mniej... ;)

I co? Jesteś członkiem związku należy Ci się 50 zł za foto. Jesteś wolnym strzelcem, należy Ci się...
... wpierdol od członków związku?

| Chętnie zostałbym przewodniczącym bo coraz częściej mam wrażenie, że praca
| to mus frajerów.
| Pieniądze ponoć leżą na ziemii i tylko się schylić...

Lepiej się nie schylaj...
Bo w najlepszym wypadku wydutkają Cię jak autora opinii W.D.

--
Wojtek

Użytkownik "Tomasz Jakubowski"  napisał w
wiadomości
> http://www.press.pl/lewa_strona/pokaz.php?id=1721
>

"Nie wiem, dlaczego fotoreporterzy nie podnoszą buntu - pisze fotoreporter
Wojciech Druszcz"

- Bo są skażeni etosem pracy, słabi, niezrzeszeni (w którym wydawnictwie są
jakieś związki zawodowe?) i boją się nawet o tę lichą pracę... Dobrze wiedzą
o tym wydawcy i płacą po... 4 złote.

romek76 pisze:

NBorwid mial racje, ze narod polski istnieje, ale spoleczenstwo nie.

Tomasz Jakubowski napisał(a):

http://www.press.pl/lewa_strona/pokaz.php?id=1721

W dniu 2010-03-04 09:11, januszek pisze:

Tomasz Jakubowski napisał(a):

http://www.press.pl/lewa_strona/pokaz.php?id=1721

Hmm... A może po prostu tyle warte są te zdjęcia?

Użytkownik "Tomasz Jakubowski"  napisał w wiadomości

W dniu 2010-03-04 09:11, januszek pisze:

Tomasz Jakubowski napisał(a):

http://www.press.pl/lewa_strona/pokaz.php?id=1721

Hmm... A może po prostu tyle warte są te zdjęcia?

Dostawcy treści (głównie prasa) przeżywają trudne chwile w obliczu
cyfrowej rewolucji i koszta  próbują scedować na
fotoreporterów/dziennikarzy oferując albo chore stawki albo zlecając tę
robotę  amatorom.

On 2010-03-04 10:42:18 +0100, Jakub Jewuła  said:

Dostawcy treści (głównie prasa) przeżywają trudne chwile w obliczu
cyfrowej rewolucji i koszta  próbują scedować na
fotoreporterów/dziennikarzy oferując albo chore stawki albo zlecając tę
robotę  amatorom.

Na wolnym rynku zawsze sie "przezywa trudne chwile".

Tomasz Jakubowski napisał(a):

Hmm... A może po prostu tyle warte są te zdjęcia?

Dostawcy treści (głównie prasa) przeżywają trudne chwile w obliczu
cyfrowej rewolucji i koszta próbują scedować na
fotoreporterów/dziennikarzy oferując albo chore stawki albo zlecając
tę robotę amatorom.

januszek wrote:

Tomasz Jakubowski napisał(a):

Hmm... A może po prostu tyle warte są te zdjęcia?

Dostawcy treści (głównie prasa) przeżywają trudne chwile w obliczu
cyfrowej rewolucji i koszta próbują scedować na
fotoreporterów/dziennikarzy oferując albo chore stawki albo zlecając
tę robotę amatorom.

Cyfrowa rewolucja? Hmm... Jeśli masz na myśli, że chodzi o to, że dziś
każdy może być wydawcą prasy, każdy też może być fotografem. Założę
się, że dziś, co dzień tylko publikuje się w mediach analogowych i
cyfrowych dużo więcej zdjęć niż 20 lat temu przez cały miesiąc.

Dobre - w sensie wykonane we właściwym czasie i we właściwym miejscu
jest cenne tylko do chwili pierwszej publikacji a i to pod warunkiem,
że zostanie do redakcji wysłane jeszcze z miejsca jego wykonania.
Takie mamy realia. Więc zupełnie mnie nie dziwi, że za publikacje
jakiegoś starego zdjęcie z archiwum wypłacono 4 zł.

Być może za chwilę i te 4 zł okaże się ogromną stawką bo powstaną
banki zdjęć prasowych działające tak jak stoocki, z których fotograf
za jedno pobranie będzie mógł liczyć na 50 groszy ;)

W czasach niedoboru samochodów Pan Taksówkarz z kilkugodzinnej pracy
co dzień utrzymywał swojego Mercedesa, budował wille i żył jak król ;)
Było, minęło. Teraz ten etap czeka to Panów Fotografów Prasowych.

Marek Dyjor napisał(a):

[...]

spora część zdjęć które widuję w prasie czy portalach nie jest warte nawet 4
złote.

januszek napisał:

Być może za chwilę i te 4 zł okaże się ogromną stawką bo powstaną banki
zdjęć prasowych działające tak jak stoocki, z których fotograf za jedno
pobranie będzie mógł liczyć na 50 groszy ;)

Tomasz Jakubowski wrote:

W dniu 2010-03-04 09:11, januszek pisze:

Tomasz Jakubowski napisał(a):

http://www.press.pl/lewa_strona/pokaz.php?id=1721

Hmm... A może po prostu tyle warte są te zdjęcia?

Dostawcy treści (głównie prasa) przeżywają trudne chwile w obliczu
cyfrowej rewolucji i koszta próbują scedować na
fotoreporterów/dziennikarzy oferując albo chore stawki albo zlecając tę
robotę amatorom.

 napisał(a):

Ale nawet amator nie będzie pstrykał za 4 zł.

januszek pisze:

 napisał(a):

Ale nawet amator nie będzie pstrykał za 4 zł.

Hmm... W opisanym przypadku fotograf nie dostal 4 zl za zrobienie "pstryk" tylko dostal te 4 zl za konkretna, jednorazowa publikacje swojego starego zdjecia, ktore bylo umieszczone w banku danych gazety.

j.

On 2010-03-04 15:49:37 +0100, ajt  said:

Hmm... W opisanym przypadku fotograf nie dostal 4 zl za zrobienie "pstryk" tylko dostal te 4 zl za konkretna, jednorazowa publikacje swojego starego zdjecia, ktore bylo umieszczone w banku danych gazety.

No właśnie, to samo miałem napisać. A 4zł za każdorazową publikację zdjęcia z archiwum, jako ilustrację artykułu na stronie, uważam za całkiem przyzwoitą stawkę :)

de Fresz napisał(a):

I pomyśleć że wredni komercjonaliści biorą za to parę tysi... Co jest
przeginką w drugą stronę.

On 2010-03-04 16:54:28 +0100, januszek  said:

de Fresz napisał(a):

I pomyśleć że wredni komercjonaliści biorą za to parę tysi... Co jest
przeginką w drugą stronę.

Za publikacje fotki na portalu, powiedzmy gazeta.pl, ilustrujacej jakis
tam zwykly artykul - pare tysi?

Ilu znasz takich prof, ktorzy tyle
kasuja? ;)

de Fresz napisał(a):
 

I pomyśleć że wredni komercjonaliści biorą za to parę tysi... Co jest
przeginką w drugą stronę.

Za publikacje fotki na portalu, powiedzmy gazeta.pl, ilustrujacej jakis
tam zwykly artykul - pare tysi?

Za prawa do wykorzystania na jakimś polu eksploatacji zdjęcia, które
zostało wcześniej zrobione na zamówienie. I nie pisałem o prasie, tylko
o fotografii komercyjnej, z naciskiem na reklamę.

Ilu znasz takich prof, ktorzy tyle
kasuja? ;)

Wielu.

On 2010-03-05 08:28:36 +0100, januszek  said:

Za publikacje fotki na portalu, powiedzmy gazeta.pl, ilustrujacej jakis
tam zwykly artykul - pare tysi?

Za prawa do wykorzystania na jakimś polu eksploatacji zdjęcia, które
zostało wcześniej zrobione na zamówienie. I nie pisałem o prasie, tylko
o fotografii komercyjnej, z naciskiem na reklamę.

W takim razie piszesz o czymś zupełnie innym.

de Fresz napisał(a):
 

W takim razie piszesz o czymś zupełnie innym.

Naprawdę nie dostrzegasz, że w obu przypadkach schemat jest niemal
identyczny? Zdjęcie zrobione wcześniej i zapłacone, publikowane
ponownie gdzieśtam, jest konieczność zapłacenia za PA na konkretne pole
eksploatacji - tu 4 zł, tam kilka tys. Oczywiście jest i rozbieżność w
czasochłonności obu zdjęć, technice itp, ale nie w tym rzecz.

On 2010-03-05 14:13:46 +0100, januszek  said:

Naprawdę nie dostrzegasz, że w obu przypadkach schemat jest niemal
identyczny? Zdjęcie zrobione wcześniej i zapłacone, publikowane
ponownie gdzieśtam, jest konieczność zapłacenia za PA na konkretne pole
eksploatacji - tu 4 zł, tam kilka tys. Oczywiście jest i rozbieżność w
czasochłonności obu zdjęć, technice itp, ale nie w tym rzecz.

W analogii, którą ja podałem schemat też jest ten sam czyli kierowca
samochodem ma płacone za przejechanie konkretnej trasy. Tyle, że jednym
z kierowców jest Pan Rysiu, który jeździ taksówką a drugim Robert Kubica
;)

"de Fresz"  wrote in message

On 2010-03-04 15:49:37 +0100, ajt  said:

Hmm... W opisanym przypadku fotograf nie dostal 4 zl za zrobienie "pstryk" tylko dostal te 4 zl za konkretna, jednorazowa publikacje swojego starego zdjecia, ktore bylo umieszczone w banku danych gazety.

No właśnie, to samo miałem napisać. A 4zł za każdorazową publikację zdjęcia z archiwum, jako ilustrację artykułu na stronie, uważam za całkiem przyzwoitą stawkę :)

I pomyśleć że wredni komercjonaliści biorą za to parę tysi... Co jest przeginką w drugą stronę.

 wrote:

Ale nawet amator nie będzie pstrykał za 4 zł.

"t0p"  wrote in message

 wrote:

Ale nawet amator nie będzie pstrykał za 4 zł.

Jak to nie, przecież pstrykają! Obecnie portale powszechnie zachęcają czytelników do nadsyłania fotek napotkanych wydarzeń, swego czasu nawet onet zasłynął organizując jakieś konkursy gdzie nagrodą za najlepsze zdjęcie była cyfrowa małpka. Ludzie masowo robią fotki komórkami i wysyłają, a portale to publikują, to na co komu fotoreporterzy ?

"kamil"  wrote in message

"t0p"  wrote in message

 wrote:

Ale nawet amator nie będzie pstrykał za 4 zł.

Jak to nie, przecież pstrykają! Obecnie portale powszechnie zachęcają czytelników do nadsyłania fotek napotkanych wydarzeń, swego czasu nawet onet zasłynął organizując jakieś konkursy gdzie nagrodą za najlepsze zdjęcie była cyfrowa małpka. Ludzie masowo robią fotki komórkami i wysyłają, a portale to publikują, to na co komu fotoreporterzy ?

Czyli wracamy do podkuwania koni i obwiniania za wszystko konsumentow, ktorzy wola samochod?

"Nie wiem, dlaczego fotoreporterzy nie podnoszą buntu - pisze fotoreporter
Wojciech Druszcz"

mg wrote:

"Nie wiem, dlaczego fotoreporterzy nie podnoszą buntu - pisze fotoreporter
Wojciech Druszcz"

Ja myślę, że każdy fotoreporter, który ma na to ochotę to w ramach
buntu powinien natychmiast wysłać swoją płytkę CD do Magnum i rzucić
obecną pracę.

Kazda pani na kasie w hipermarkecie tez, ka da pielegniarka, kazdy
lekarz, kazdy nauczyciel, kazda sprzataczka, kazdy kierowca autobusu
te ... Wszyscy powinni rzuci prac ?

A i jeszcze jedno - Wojciech Druszcz pracowa dla naprawd wielkich,
wiec wsadzanie go do jednego worka z tymi, co to narzekaj i sobie nie
radza jest nieco przesadzone...

mg napisał(a):

Albo sie umie albo sie nie umie. Rozumiem, ze mozna z kumplami przy
kielichu pomarudzic , ale zeby ta biadolic publicznie to juz jakas
paranoja.

januszek wrote:

mg napisał(a):

Albo sie umie albo sie nie umie. Rozumiem, ze mozna z kumplami przy
kielichu pomarudzic , ale zeby ta biadolic publicznie to juz jakas
paranoja.

W Polsce, narzekanie jest oznaką zaangażowania ;)
j.

luxcamera napisał(a):

[...]

Futuryści, którzy rzadko się mylą, wróżą przyszłość, w której wszyscy
zostaniemy zepchnięci do slumsów przez megakorporacje, które nie będą
już potrzebowały człowieka do pracy.

luxcamera pisze:

Nikt tu Panowie nie narzeka, tylko sprzeciwia się pewnym kierunkom w rozwoju gospodarki. Jeszcze Was nie dotknęło, mnie jeszcze też nie, ale wielu już odczuwa skupienie zasobów finansowych w rękach garstki ludzi.

W dniu, w którym za Waszą pracę - przy Waszym wykształceniu, możliwościach i ograniczeniach - ktoś będzie chciał zapłacić nie więcej niż 800 złotych, zaśpiewacie inaczej.

Futuryści, którzy rzadko się mylą, wróżą przyszłość, w której wszyscy zostaniemy zepchnięci do slumsów przez megakorporacje, które nie będą już potrzebowały człowieka do pracy.

Janko Muzykant wrote:

luxcamera pisze:
W dniu, w którym za Waszą pracę - przy Waszym wykształceniu,
możliwościach i ograniczeniach - ktoś będzie chciał zapłacić nie
więcej niż 800 złotych, zaśpiewacie inaczej.

Ja śpiewam akordami. Interes komputerowy, fotograficzny, elektronika,
muzyka, media... a ostatecznie zajmę się produkcją indywidualnych
schodów z drewna (podoba mi się to), albo fliziarstwem...
A poza tym... trzydzieści lat szybko minie.

luxcamera wrote:

Janko Muzykant wrote:

luxcamera pisze:
W dniu, w którym za Waszą pracę - przy Waszym wykształceniu,
możliwościach i ograniczeniach - ktoś będzie chciał zapłacić nie
więcej niż 800 złotych, zaśpiewacie inaczej.

Ja śpiewam akordami. Interes komputerowy, fotograficzny, elektronika,
muzyka, media... a ostatecznie zajmę się produkcją indywidualnych
schodów z drewna (podoba mi się to), albo fliziarstwem...
A poza tym... trzydzieści lat szybko minie.

Ja tak jakby Ci wtóruję również śpiewając akordami, ale czy naprawdę
chodzi o to, że jak mi jest dobrze, to mam mieć wszystko i wszystkich
w 4 literach...? Skąd mam wiedzieć, jak poradzą sobie moje dzieci,
wnuki? Za 30 lat może i mnie nie będzie, ale nie chcę dla moich
potomków przyszłości, w której przetrwać może tylko
multiinstrumentalista. Taka jednostka - multiinstrumentalista -
bogato wyposażona przez los nie jest standardem. A co z innymi - do
piachu?

luxcamera pisze:

Ja tak jakby Ci wtóruję również śpiewając akordami, ale czy naprawdę chodzi o to, że jak mi jest dobrze, to mam mieć wszystko i wszystkich w 4 literach...? Skąd mam wiedzieć, jak poradzą sobie moje dzieci, wnuki?

Za 30 lat może i mnie nie będzie, ale nie chcę dla moich potomków przyszłości, w której przetrwać może tylko multiinstrumentalista. Taka jednostka - multiinstrumentalista - bogato wyposażona przez los nie jest standardem. A co z innymi - do piachu?

On 2010-03-05, luxcamera  wrote:

Nikt tu Panowie nie narzeka, tylko sprzeciwia się pewnym kierunkom w
rozwoju gospodarki. Jeszcze Was nie dotknęło, mnie jeszcze też nie, ale
wielu już odczuwa skupienie zasobów finansowych w rękach garstki ludzi.

W dniu, w którym za Waszą pracę - przy Waszym wykształceniu,
możliwościach i ograniczeniach - ktoś będzie chciał zapłacić nie więcej
niż 800 złotych, zaśpiewacie inaczej. Teraz jest Wam widać dobrze i nie
widzicie sensu w zawracaniu sobie głowy tym, że komuś jest już źle.

Marcin Debowski pisze:

Jak jesteś dobry w tym co robisz to zapłacą Ci więcej.

Jakub Witkowski wrote:

Marcin Debowski pisze:

Jak jesteś dobry w tym co robisz to zapłacą Ci więcej.

Tylko jeśli jesteś dobry w tym, co akurat jest (jeszcze)
potrzebne, i tylko jeśli równe dobrych jest niewielu.

Marek Dyjor napisał(a):

[...]

ale nie każdy może być neurochirurgiem, potrzebni są też sanitariusze.

januszek wrote:

Marek Dyjor napisał(a):

[...]

ale nie każdy może być neurochirurgiem, potrzebni są też
sanitariusze.

Wydaje mi się, że aby neurochirurg mógł dobrze wykonać swoją pracę to
potrzebny jest do tego nie mały zespół ludzki ;)

Marek Dyjor napisał(a):

Wydaje mi się, że aby neurochirurg mógł dobrze wykonać swoją pracę to
potrzebny jest do tego nie mały zespół ludzki ;)

no właśnie ale nie wszystcy musza być geniuszami...

On 2010-03-05 19:03:19 +0100, "Marek Dyjor"  said:

ale nie każdy może być neurochirurgiem, potrzebni są też
sanitariusze.

Wydaje mi się, że aby neurochirurg mógł dobrze wykonać swoją pracę to
potrzebny jest do tego nie mały zespół ludzki ;)

no właśnie ale nie wszystcy musza być geniuszami...

On 2010-03-06, de Fresz  wrote:

Tyle że sytuacja zmierza do tego, że to ten geniusz zbiera całą chwałę
i większość kasy, a reszta która ciężko tyra na jego sukces dostaje
grosze. Niby tak było od zawsze, ale dysproporcje stają się coraz
większe.

Marcin Debowski napisał(a):

Skoro jest taki dobry to nic nikomu do jego chwały i kasy, byleby robił
to zgodnie z prawem.

On 2010-03-06, januszek  wrote:

Marcin Debowski napisał(a):

Skoro jest taki dobry to nic nikomu do jego chwały i kasy, byleby robił
to zgodnie z prawem.

O i tu jest problem bo On jest tak "dobry" jak "dobry" jest jego zespół.
Czasy jednoosobowych geniuszy się dawno skończyły. Problem jednak w tym,
że On juz dawno wpadł na pomysł aby razem z kolegami z (przykład)
Wyższej Izby Neurochirurgicznej zawrzeć porozumienie o nie podbieraniu
sobie personelu co de facto powoduje, że Ci dobrzy z zespółu wsparcia
wyboru nie mają a dzięki temu śmietankę może zbierać Szef, mimo, że sam
geniuszem nie jest bo tylko dzięki swojemu zespołowi takie wrażenie na
zewnątrz sprawia.

Marcin Debowski napisał(a):

Wybór jest zawsze, wystarczy odrzucić jedno z najbardziej typowych m.in.
polskich uwarunkowań przywiązania do obecnego miejsca zamieszkania. Jak
są tacy dobrzy, że cierpią pod rządami geniusza to pewnie inni w tym
zagranicą powinni się o nich zabijać. A jak są przeciętni to faktycznie
nie mają wiele do powiedzenia i nie ma w tym nic złego.

On 2010-03-06, januszek  wrote:

Marcin Debowski napisał(a):

Wybór jest zawsze, wystarczy odrzucić jedno z najbardziej typowych m.in.
polskich uwarunkowań przywiązania do obecnego miejsca zamieszkania. Jak
są tacy dobrzy, że cierpią pod rządami geniusza to pewnie inni w tym
zagranicą powinni się o nich zabijać. A jak są przeciętni to faktycznie
nie mają wiele do powiedzenia i nie ma w tym nic złego.

To, ze ktos jest dobry, lub bardzo dobry w Polsce automagicznie nie
przeklada sie na to, ze bedzie dobry albo chociaz przecietny za granica.
Odwrotne zjawisko widac bardzo czesto kiedy wyuczony i doswiadczony na
zachodzie menager-obcokrajowiec probuje zarzadzac ludzmi w Polsce.
Zwykle szybko sie wyklada bo nie jest w stanie zrozumiec naszej
mentalnosci ;)

luxcamera wrote:

januszek wrote:

mg napisał(a):

Albo sie umie albo sie nie umie. Rozumiem, ze mozna z kumplami przy
kielichu pomarudzic , ale zeby ta biadolic publicznie to juz jakas
paranoja.

W Polsce, narzekanie jest oznaką zaangażowania ;)
j.

A amerykańskie "keep smiling" wraz z "jest ci źle - sam jesteś sobie
winien" jest takie zdrowe, społecznie poprawne, ludzkie i w ogóle
cool, trendi, jazzy, czy jak to się tam teraz mówi.

Nikt tu Panowie nie narzeka, tylko sprzeciwia się pewnym kierunkom w
rozwoju gospodarki. Jeszcze Was nie dotknęło, mnie jeszcze też nie,
ale wielu już odczuwa skupienie zasobów finansowych w rękach garstki
ludzi.
W dniu, w którym za Waszą pracę - przy Waszym wykształceniu,
możliwościach i ograniczeniach - ktoś będzie chciał zapłacić nie
więcej niż 800 złotych, zaśpiewacie inaczej. Teraz jest Wam widać
dobrze i nie widzicie sensu w zawracaniu sobie głowy tym, że komuś
jest już źle.
Futuryści, którzy rzadko się mylą, wróżą przyszłość, w której wszyscy
zostaniemy zepchnięci do slumsów przez megakorporacje, które nie będą
już potrzebowały człowieka do pracy.

On 2010-03-05 14:38:57 +0100, "Marek Dyjor"  said:

społeczeństwo sie przystosowuje, mamy mneisjzy przyrost naturalny spada ilość potencjalnych robotników...
[...]
analityk czy sprawny handlowiec.

On 2010-03-05 08:51:40 +0100, luxcamera  said:

Nikt tu Panowie nie narzeka, tylko sprzeciwia się pewnym kierunkom w rozwoju gospodarki. Jeszcze Was nie dotknęło, mnie jeszcze też nie, ale wielu już odczuwa skupienie zasobów finansowych w rękach garstki ludzi.

W dniu, w którym za Waszą pracę - przy Waszym wykształceniu, możliwościach i ograniczeniach - ktoś będzie chciał zapłacić nie więcej niż 800 złotych, zaśpiewacie inaczej. Teraz jest Wam widać dobrze i nie widzicie sensu w zawracaniu sobie głowy tym, że komuś jest już źle.

Futuryści, którzy rzadko się mylą, wróżą przyszłość, w której wszyscy zostaniemy zepchnięci do slumsów przez megakorporacje, które nie będą już potrzebowały człowieka do pracy.

Albo sie umie albo sie nie umie. Rozumiem, ze mozna z kumplami przy
kielichu pomarudzic , ale zeby ta biadolic publicznie to juz jakas
paranoja.

A amerykanskie "keep smiling" wraz z "jestscile - sam jestes sobie
winien" jest takie zdrowe, spolecznie poprawne, ludzkie i w ogole cool,
trendi, jazzy, czy jak to sie tam teraz mowi.
.

"luxcamera"  wrote in message

mg wrote:

"Nie wiem, dlaczego fotoreporterzy nie podnoszą buntu - pisze fotoreporter
Wojciech Druszcz"

Ja myślę, że każdy fotoreporter, który ma na to ochotę to w ramach
buntu powinien natychmiast wysłać swoją płytkę CD do Magnum i rzucić
obecną pracę.

Każda pani na kasie w hipermarkecie też, każda pielęgniarka, każdy lekarz, każdy nauczyciel, każda sprzątaczka, każdy kierowca autobusu też... Wszyscy powinni rzucić pracę?

Przecież w tym wszystkim nie chodzi o zmowy cenowe, łamanie praw konkurencji, tylko o to, że ludzie są potrzebni do pracy, a jeśli są potrzebni do tej pracy, to należy im się za tą pracę płaca na takim poziomie, by nie musieli pracować na 4 etatach i być na utrzymaniu bogatego współmałżonka.

kamil wrote:

"luxcamera"  wrote in message
Przecież w tym wszystkim nie chodzi o zmowy cenowe, łamanie praw
konkurencji, tylko o to, że ludzie są potrzebni do pracy, a jeśli są
potrzebni do tej pracy, to należy im się za tą pracę płaca na takim
poziomie, by nie musieli pracować na 4 etatach i być na utrzymaniu
bogatego współmałżonka.

Wszedzie Zmowy, Spiski, Kliki, Oni, nawet na tej grupie sa?
Wszyscy fotografowie co do jednego sa w zmowie. Producenci samochodow
takze. I aparatow.
Prawda jest taka, ze gdzies lezy granica oplacalnosci pomiedzy
wyprodukowaniem czegos o przyzwoitej jakosci, zyskiem a kosztami.
To sa podstawowe prawa rynku, ktore kilka osob probuje lamac
produkujac Tata Nano absolutnie nie nadajacy sie do niczego poza
przemieszczeniem tylka do najblizszego sklepu. Rozumiesz analogie?

kamil pisze:

Dlatego samochody z danego segmentu kosztuja X, dlatego podzespoly komputerowe o zblizonej wydajnosci kosztuja X, dlatego zdjecia sa warte X. To sa podstawowe prawa rynku, ktore kilka osob probuje lamac

"Michał Grzelak"  napisał:

>
> Dlatego samochody z danego segmentu kosztuja X, dlatego podzespoly
> komputerowe o zblizonej wydajnosci kosztuja X, dlatego zdjecia sa warte
> X. To sa podstawowe prawa rynku, ktore kilka osob probuje lamac

Pomijając samochody, mam nieco inne spostrzeżenia.
Procesor komputerowy kosztuje na początku swej rynkowej kariery około
2000 zł. Po roku od premiery ten sam procesor sprzedawany jest za 700
zł. Nie wierzę, że bez zysku. Ile faktycznie kosztuje produkcja i
dystrybucja tego procesora?
[...]

Dnia Sun, 7 Mar 2010 00:08:48 +0100, Marek Wyszomirski napisał(a):

W przypadku wyrobów zaawanowanej technologii znaczącą częć kosztów
produkcji stanowią koszty badań, projektowania i wdrożenia. Sama produkcja
procesora zapewne jest na tyle tania, ze za 700zł da się sprzedać z zyskiem.
Ale zaprojektowanie procesora i wdrożenie go do produkcji kosztowało - i te
koszty też się muszą zwrócić. Znaczna częć tej początkowej, wysokiej ceny
idzie właśnie na pokrycie kosztów poniesionych na uruchomienie produkcji.
Gdy te koszty już się zwrócą - mozna obniżyć cenę i nadal wychodzi się na
swoje.

"Andrzej Libiszewski"  napisał:

>
> W przypadku wyrobów zaawanowanej technologii znaczącą częć kosztów
> produkcji stanowią koszty badań, projektowania i wdrożenia. Sama

> procesora zapewne jest na tyle tania, ze za 700zł da się sprzedać z

> Ale zaprojektowanie procesora i wdrożenie go do produkcji kosztowało - i

> koszty też się muszą zwrócić. Znaczna częć tej początkowej, wysokiej

> idzie właśnie na pokrycie kosztów poniesionych na uruchomienie

> Gdy te koszty już się zwrócą - mozna obniżyć cenę i nadal wychodzi się

> swoje.

Nie tylko. To _również_ koszt odpadu, nieuniknionego na początkowych
etapach produkcji układu. W miarę upływu czasu pojawiają się nowe
steppingi, udoskonalone, odpad się znacznie zmniejsza i cena może
bezpiecznie spać przy zachowaniu zysku dla producenta.

On 2010-03-06, Marek Wyszomirski  wrote:

W przypadku wyrobów zaawanowanej technologii znaczącą część kosztów
produkcji stanowią koszty badań, projektowania i wdrożenia. Sama produkcja
procesora zapewne jest na tyle tania, ze za 700zł da się sprzedać z zyskiem.
Ale zaprojektowanie procesora i wdrożenie go do produkcji kosztowało - i te
koszty też się muszą zwrócić. Znaczna część tej początkowej, wysokiej ceny
idzie właśnie na pokrycie kosztów poniesionych na uruchomienie produkcji.
Gdy te koszty już się zwrócą - mozna obniżyć cenę i nadal wychodzi się na
swoje.

"Marcin Debowski"  napisał:

[...]
Nie tylko zaawansowane technologie komputerowe wymagają dużych nakładów na
badania. Takie koszty występują w przypadku praktycznie każdego nowego,
nawet względnie nieskomplikowanego produktu typu AGD/RTV i wielu innych.

Do
tego dochodzą koszty uruchomienia produkcji, logistyki dla nowego

promocji w tym promocji marki. Wyższa wyjściowa cena dla produtów typu
aparaty/kamery wynika MZ głównie z zabiegów marketingowych - ludzie są
skłonni kupić tego typu produkty za wyższą cenę, tuż po ich wejściu na
rynek, ale też jest to wszystko z pewnością obliczone z uwzględnieniem
obecnych modeli, cyklu życia produktu, czasu pojawienia się kolejnego no i
zwrotu poniesionych kosztów.

Marek Wyszomirski wrote:

"Marcin Debowski"  napisał:

[...]
Nie tylko zaawansowane technologie komputerowe wymagają dużych
nakładów na badania. Takie koszty występują w przypadku praktycznie
każdego nowego, nawet względnie nieskomplikowanego produktu typu
AGD/RTV i wielu innych.

Oczywiście. Ale zwykle wraz ze stopniem zaawansowania technologii
koszty badań i projektowania rosną - i to zazwyczaj bardzo szybko. I
zwrot tych kosztów stanowi coraz większy procent ceny wyrobu -
pzrynajmniej na etapie poczatkowym do moemntu gdy koszty się zwrócą.
Trzeba tu tez uwzględnić czynnik skali produkcji - im bardziej masowa
tym narzut na cenę pojedyńczego egzemplarza może być mniejszy.
Dlatego też wyroby o podobnym stopniu komplikacji ale różnej
wielkosci produkcji potrafią się różnić drastycznie ceną.

"Marek Dyjor"  napisał

>> [...]
>> Nie tylko zaawansowane technologie komputerowe wymagają dużych
>> nakładów na badania. Takie koszty występują w przypadku praktycznie
>> każdego nowego, nawet względnie nieskomplikowanego produktu typu
>> AGD/RTV i wielu innych.
>
> Oczywiście. Ale zwykle wraz ze stopniem zaawansowania technologii
> koszty badań i projektowania rosną - i to zazwyczaj bardzo szybko. I
> zwrot tych kosztów stanowi coraz większy procent ceny wyrobu -
> pzrynajmniej na etapie poczatkowym do moemntu gdy koszty się zwrócą.
> Trzeba tu tez uwzględnić czynnik skali produkcji - im bardziej masowa
> tym narzut na cenę pojedyńczego egzemplarza może być mniejszy.
> Dlatego też wyroby o podobnym stopniu komplikacji ale różnej
> wielkosci produkcji potrafią się różnić drastycznie ceną.


trzeba jednak też zastanowić sie ile tak naprawdę "nowych" produktów jest
nowatorska i wymagała badań. Wiele wskazuje ze obecnie większość produktów
to tylko przepakowane w nową obudowę stare konstrukcje, gorzej spora część
produktów ma nowatorską i oryginalną tylko obudowę, bo wnętrze pochodzi z
jednej fabryki gdzieś w Chinach  czy na Tajwanie.

Znowu przykład branży farmaceutycznej, od kilku lat spada drastycznie

nowatorskich leków prowadzanych do sprzedaży, większość nowych leków to
tylko nowa nazwa i jakaś niewielka zmiana ilości składników czynnych.

Marek Wyszomirski wrote:

Znowu przykład branży farmaceutycznej, od kilku lat spada
drastycznie ilość nowatorskich leków prowadzanych do sprzedaży,
większość nowych leków to tylko nowa nazwa i jakaś niewielka zmiana
ilości składników czynnych.

W przypadku branży farmaceutycznych dochodzi jeszcze jedna kwestia -
każdy nowy lek musi uzyskać odpowiednie atesty co sporo kosztuje -
całkiem niemało ludzi zyje sobie zupełnie nieźle z prowadzenia
odpowiednich badań zakończonych wystawieniem odpowiednich
certyfikatów bezpieczeństwa... W innych branżach obowiazek uzyskania
atestów też obowiazuje, ale wydaje mi sie, ze w pzrypadku leków i
sprzętu medycznego jest on szczególnie rozbudowany.

Marek Wyszomirski wrote:

"Michał Grzelak"  napisał:

Dlatego samochody z danego segmentu kosztuja X, dlatego podzespoly
komputerowe o zblizonej wydajnosci kosztuja X, dlatego zdjecia sa
warte X. To sa podstawowe prawa rynku, ktore kilka osob probuje
lamac

Pomijając samochody, mam nieco inne spostrzeżenia.
Procesor komputerowy kosztuje na początku swej rynkowej kariery około
2000 zł. Po roku od premiery ten sam procesor sprzedawany jest za 700
zł. Nie wierzę, że bez zysku. Ile faktycznie kosztuje produkcja i
dystrybucja tego procesora?
[...]

W przypadku wyrobów zaawanowanej technologii znaczącą część kosztów
produkcji stanowią koszty badań, projektowania i wdrożenia. Sama
produkcja procesora zapewne jest na tyle tania, ze za 700zł da się
sprzedać z zyskiem. Ale zaprojektowanie procesora i wdrożenie go do
produkcji kosztowało - i te koszty też się muszą zwrócić. Znaczna
część tej początkowej, wysokiej ceny idzie właśnie na pokrycie
kosztów poniesionych na uruchomienie produkcji. Gdy te koszty już się
zwrócą - mozna obniżyć cenę i nadal wychodzi się na swoje.

Marek Dyjor napisał(a):

a potem sie okazuje że te opowieści o strasznych koszta to bzdura. Koncerny
farmaceutyczne wciąż mamią świat tym że wysokie ceny elków wynikają ze
straszliwych nakładów na badania naukowe. Potem jakiś spryciarz zaczyna
analizować ich sprawozdania finansowe i okazuje sie że na badania wydają
kilka naście procent budżetu. najwięcej idzie na marketing (ciekawe czy
łapówki dla lekarzy i opiniotwórczych mediów też w to wliczają).

On 7 Mar 2010 12:58:31 +0100,  januszek wrote:

Marek Dyjor napisał(a):

a potem sie okazuje że te opowieści o strasznych koszta to bzdura. Koncerny
farmaceutyczne wciąż mamią świat tym że wysokie ceny elków wynikają ze
straszliwych nakładów na badania naukowe. Potem jakiś spryciarz zaczyna
analizować ich sprawozdania finansowe i okazuje sie że na badania wydają
kilka naście procent budżetu. najwięcej idzie na marketing (ciekawe czy
łapówki dla lekarzy i opiniotwórczych mediów też w to wliczają).

No wiesz, ogłoszenie światowej pandemii grypy musi kosztować ;P

On 2010-03-07 14:03:42 +0100, J.F.  said:

Ale chyba po raz pierwszy w kraju sie zdarzylo tak ze na grype ludzie
umieraja.

Dnia Sun, 07 Mar 2010 14:03:42 +0100, J.F. napisał(a):

No wiesz, ogłoszenie światowej pandemii grypy musi kosztować ;P

Ale chyba po raz pierwszy w kraju sie zdarzylo tak ze na grype ludzie
umieraja.

On Sun, 7 Mar 2010 15:46:10 +0100,  Adam Płaszczyca wrote:

Dnia Sun, 07 Mar 2010 14:03:42 +0100, J.F. napisał(a):

No wiesz, ogłoszenie światowej pandemii grypy musi kosztować ;P

Ale chyba po raz pierwszy w kraju sie zdarzylo tak ze na grype ludzie
umieraja.

??????
Jarek, nie pierdol. Umierali, umierają i będą umierać. Osoby starsze, osoby
schorowane, wszędzie tam, gdzie organizm jest w kiepskim stanie - grypa nie
jest taka milusia, jak się wydaje.
Poczytaj Jalu Kurka 'Grypa szaleje w Naprawie'

J.F. pisze:

On Sun, 7 Mar 2010 15:46:10 +0100,  Adam Płaszczyca wrote:

Dnia Sun, 07 Mar 2010 14:03:42 +0100, J.F. napisał(a):

No wiesz, ogłoszenie światowej pandemii grypy musi kosztować ;P

Ale chyba po raz pierwszy w kraju sie zdarzylo tak ze na grype ludzie
umieraja.

??????
Jarek, nie pierdol. Umierali, umierają i będą umierać. Osoby starsze, osoby
schorowane, wszędzie tam, gdzie organizm jest w kiepskim stanie - grypa nie
jest taka milusia, jak się wydaje. Poczytaj Jalu Kurka 'Grypa szaleje w Naprawie'

Ale kiedy to bylo ? w ubieglym wieku i trzy ustroje temu.

Ile bylo smiertelnych ofiar grypy w latach powiedzmy 1975-2005 ? J.

J.F.  writes:

On Sun, 7 Mar 2010 15:46:10 +0100,  Adam Płaszczyca wrote:

Dnia Sun, 07 Mar 2010 14:03:42 +0100, J.F. napisał(a):

No wiesz, ogłoszenie światowej pandemii grypy musi kosztować ;P

Ale chyba po raz pierwszy w kraju sie zdarzylo tak ze na grype ludzie
umieraja.

Ile bylo smiertelnych ofiar grypy w latach powiedzmy 1975-2005 ?

"Marek Dyjor"  napisał:

>[...]
> W przypadku wyrobów zaawanowanej technologii znaczącą część kosztów
> produkcji stanowią koszty badań, projektowania i wdrożenia. Sama
> produkcja procesora zapewne jest na tyle tania, ze za 700zł da się
> sprzedać z zyskiem. Ale zaprojektowanie procesora i wdrożenie go do
> produkcji kosztowało - i te koszty też się muszą zwrócić. Znaczna
> część tej początkowej, wysokiej ceny idzie właśnie na pokrycie
> kosztów poniesionych na uruchomienie produkcji. Gdy te koszty już się
> zwrócą - mozna obniżyć cenę i nadal wychodzi się na swoje.

a potem sie okazuje że te opowieści o strasznych koszta to bzdura.

farmaceutyczne wciąż mamią świat tym że wysokie ceny elków wynikają ze
straszliwych nakładów na badania naukowe. Potem jakiś spryciarz zaczyna
analizować ich sprawozdania finansowe i okazuje sie że na badania wydają
kilka naście procent budżetu. najwięcej idzie na marketing (ciekawe czy
łapówki dla lekarzy i opiniotwórczych mediów też w to wliczają).

On Sun, 7 Mar 2010 18:35:23 +0100,  Marek Wyszomirski wrote:

Różnica miedzy kosztami opracowania i wdrożenia wyrobu a kosztami marketingu
jest taka, że koszty opracowania i wdrozenia są ponoszone na początku - i
gdy już sie zwrócą - nie potrzeba ich uwzględniać w cenie wyrobu.

Koszty
marketingowe zaś są ponoszone pzrez cały czas sprzedaży (zaprzestanie
reklamy skutkuje spadkiem spzredaży i wyparciem wyrobu z rynku przez
inwestujacą w reklamę konkurencję) i rzutuja na cenę wyrobu praktycznie
przez cały czas istnienia wyrobu na rynku.

Marek Wyszomirski napisał(a):

Koszty marketingu (w tym zarówno łapówek jak i ogłupiającej reklamy) są
niewątpliwie często bardzo duże, ale opracowanie i wdrożenie nowego wyrobu
też musi kosztować - i te koszty muszą się producentowi zwrócić. A zwrócić
się mogą tylko wtedy, kiedy zostaną wliczone w cenę sprzedawanego wyrobu.

On 2010-03-07 00:08:48 +0100, "Marek Wyszomirski"  said:

On 2010-03-07 01:31:42 +0100, Andrzej Libiszewski  said:

On 2010-03-07 04:01:43 +0100, Marcin Debowski  said:


Przepraszam, że hurtem i pod Twoim postem Marku.
Od razu widać, że nie macie żadnego kontaktu z korporacjami i ich polityką cenową.
Tzw. koszty produkcji, wdrożenia itd są mało istotną częścią ceny końcowej produktu.

On 2010-03-06 23:23:40 +0100, Michał Grzelak  said:

Ja niestety świadom jestem innego prawa rynku, które mówi, że nie koszty stanowią o cenie produktu, a to ile naiwny klient jest w stanie za niego zapłacić.

On 2010-03-07, JA <marb67> wrote:

Od razu widać, że nie macie żadnego kontaktu z korporacjami i ich
polityką cenową.

Tzw. koszty produkcji, wdrożenia itd są mało istotną częścią ceny
końcowej produktu.

On 2010-03-07 13:47:50 +0100, Marcin Debowski  said:

On 2010-03-07, JA <marb67> wrote:

Od razu widać, że nie macie żadnego kontaktu z korporacjami i ich
polityką cenową.

Nie wiem jak inni, ja trochę mam. W każdym razie dla pewnej grupy produktów (AGD)
wiem z pierwszej ręki jak wygląda rozbicie finalnej, sklepowej ceny na
składniki pierwsze.

Tzw. koszty produkcji, wdrożenia itd są mało istotną częścią ceny
końcowej produktu.

Koszty produkcji są istotne, co nie oznacza, że w cenie gotowego produktu są
wyraźnie dominujące. Jakby były takie nieistotne jak sugerujesz to by się
wszyscy nie zes..wali nad ich redukcją.

"de Fresz"  napisał:

>> Od razu widać, że nie macie żadnego kontaktu z korporacjami i ich
>> polityką cenową.
>
> Nie wiem jak inni, ja trochę mam. W każdym razie dla pewnej grupy
> produktów (AGD)
> wiem z pierwszej ręki jak wygląda rozbicie finalnej, sklepowej ceny na
> składniki pierwsze.

No i jak często te koszty stałe przekrczają tak ze 30%?

>> Tzw. koszty produkcji, wdrożenia itd są mało istotną częścią ceny
>> końcowej produktu.
>
> Koszty produkcji są istotne, co nie oznacza, że w cenie gotowego

> wyraźnie dominujące. Jakby były takie nieistotne jak sugerujesz to by

> wszyscy nie zes..wali nad ich redukcją.

W skali całej produkcji obniżenie kosztów stałych z 30% ceny końcowej
do 29% to ładnych parę baniek USD.

On 2010-03-07, de Fresz  wrote:

On 2010-03-07 13:47:50 +0100, Marcin Debowski  said:
No i jak często te koszty stałe przekrczają tak ze 30%?

Tzw. koszty produkcji, wdrożenia itd są mało istotną częścią ceny
końcowej produktu.

Koszty produkcji są istotne, co nie oznacza, że w cenie gotowego produktu są
wyraźnie dominujące. Jakby były takie nieistotne jak sugerujesz to by się
wszyscy nie zes..wali nad ich redukcją.

W skali całej produkcji obniżenie kosztów stałych z 30% ceny końcowej
do 29% to ładnych parę baniek USD.

luxcamera wrote:

mg wrote:

"Nie wiem, dlaczego fotoreporterzy nie podnoszą buntu - pisze
fotoreporter Wojciech Druszcz"

Ja myślę, że każdy fotoreporter, który ma na to ochotę to w ramach
buntu powinien natychmiast wysłać swoją płytkę CD do Magnum i rzucić
obecną pracę.

Każda pani na kasie w hipermarkecie też, każda pielęgniarka, każdy
lekarz, każdy nauczyciel, każda sprzątaczka, każdy kierowca autobusu
też... Wszyscy powinni rzucić pracę?

Przecież w tym wszystkim nie chodzi o zmowy cenowe, łamanie praw
konkurencji, tylko o to, że ludzie są potrzebni do pracy, a jeśli są
potrzebni do tej pracy, to należy im się za tą pracę płaca na takim
poziomie, by nie musieli pracować na 4 etatach i być na utrzymaniu
bogatego współmałżonka.

In article
 "Marek Dyjor"  wrote:

na posadę kasjerki nie trzeba mieć kwalifikacji wieć moze to
robic każdy,

W dniu 2010-04-03 14:48,  pisze:

In   "Marek   wrote:

na posadę kasjerki nie trzeba mieć kwalifikacji wieć moze to
robic każdy,

O, przepraszam. Nie kazdy.
Ja bym nie potrafil.

TA

Użytkownik "Tomasz Jakubowski"  napisał w
wiadomości

http://www.press.pl/lewa_strona/pokaz.php?id=1721

Lol pisze:

Użytkownik "Tomasz Jakubowski"  napisał w
wiadomości

http://www.press.pl/lewa_strona/pokaz.php?id=1721

Zachęcony niską ceną postanowiłem sobie kupić trochę zdjęć autora artykułu i
opublikować ;). I co?  I nic -  tu jest cennik "Agencji Gazeta":

http://agencja.gazeta.pl/agencjagw/1,57680,2915934.html

Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Przynajmniej póki ta cholerna unia nie zarżnie ostatniej "wolnej krowy"
w okolicy...

Maciek pisze:

Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Przynajmniej póki ta cholerna unia nie zarżnie ostatniej "wolnej krowy"
w okolicy...

Ma kolczyk? Pewnie ma, to wtedy już nie jest wolna :-)

Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w
wiadomości

Maciek pisze:

Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Przynajmniej póki ta cholerna unia nie zarżnie ostatniej "wolnej krowy"
w okolicy...

Ma kolczyk? Pewnie ma, to wtedy już nie jest wolna :-)

Może i ma, ale działa w opozycji ;->

Lol pisze:

Ma kolczyk? Pewnie ma, to wtedy już nie jest wolna :-)

Może i ma, ale działa w opozycji ;->

Najpierw chleb po 25 złotych, teraz wolne krowy. Ciekawe po ile mleko?

No normalnie się nie da ;))

Bo to coś w sklepach to nie jest normalne mleko.

Użytkownik "Lol" napisał

Bo to coś w sklepach to nie jest normalne mleko.

A piwo w sklepach to jest normalne? ;)

Użytkownik "adam"  napisał
w wiadomości

Użytkownik "Lol" napisał

Bo to coś w sklepach to nie jest normalne mleko.

A piwo w sklepach to jest normalne? ;)

Nie jest.
Przynajmniej to co zalega jako główny reprezentant gatunku - Szczywiec,
Okocim, Lech itd oraz produkowane przez te koncerny rozmaite brandy,
tudzież rozlewane zachodnie marki.
Więc jest w sumie jak z tym mlekiem - wygląda jak piwo ale to nie jest
piwo.
[...]

Użytkownik "Lol" napisał

Użytkownik "Lol" napisał

Bo to coś w sklepach to nie jest normalne mleko.

A piwo w sklepach to jest normalne? ;)

Nie jest.
Przynajmniej to co zalega jako główny reprezentant gatunku - Szczywiec, Okocim, Lech itd oraz produkowane przez te koncerny rozmaite brandy, tudzież rozlewane zachodnie marki.
Więc jest w sumie jak z tym mlekiem - wygląda jak piwo ale to nie jest piwo.
[...]

Zgadzam się jak najbardziej, tylko że straszne offtopy w tym wątku rosną.

P.S. Spróbuj też wyrobów z Czarnkowa. :)

....

[...]

Zgadzam się jak najbardziej, tylko że straszne offtopy w tym wątku rosną.
P.S. Spróbuj też wyrobów z Czarnkowa. :)

Użytkownik "Jakub Jewuła"  napisał w wiadomości

...

[...]

Zgadzam się jak najbardziej, tylko że straszne offtopy w tym wątku rosną.
P.S. Spróbuj też wyrobów z Czarnkowa. :)

Za pozno, podobno pracownicy dostali wypowiedzenia.

Jak to uslyszalem to ...kupilem wszystkie niepasteryzowane jakie bylo w
sklepie ;)

q

adam pisze:

Przynajmniej to co zalega jako główny reprezentant gatunku - Szczywiec,
Okocim, Lech itd oraz produkowane przez te koncerny rozmaite brandy,
tudzież rozlewane zachodnie marki.
Więc jest w sumie jak z tym mlekiem - wygląda jak piwo ale to nie jest
piwo.

W dniu 2010-03-05 18:27, Andrzej Lawa pisze:

adam pisze:

Przynajmniej to co zalega jako główny reprezentant gatunku - Szczywiec,
Okocim, Lech itd oraz produkowane przez te koncerny rozmaite brandy,
tudzież rozlewane zachodnie marki.
Więc jest w sumie jak z tym mlekiem - wygląda jak piwo ale to nie jest
piwo.

Dobrze, że piwa i tak nie lubię ;)

A mój ulubiony napój da się doć łatwo kupić dobrej jakości - chociaż
też nie w "zwykłym sklepie" (na szczęście herbaciarni trochę jest ;) )

On 2010-03-05 12:04:52 +0100, "adam"  said:

Gdyby ten typ myślenia reprezentowali np. właścicele sieci domów publicznych to ich personelem byłyby dmuchane lalki, a w reklamach wmawiano by, że to prawdziwe kobiety ; )

JA wrote:

On 2010-03-05 12:04:52 +0100, "adam"
 said:

Gdyby ten typ myślenia reprezentowali np. właścicele sieci domów
publicznych to ich personelem byłyby dmuchane lalki, a w reklamach
wmawiano by, że to prawdziwe kobiety ; )

Akurat jak na razie tego pana nie oszukasz.

Marek Dyjor napisał(a):

całkiem wielu osobom pci męskiej wystarcza lodzik od zahivionej panienki
przy drodze za 40 zł.

Lol wrote:

Bo to coś w sklepach to nie jest normalne mleko.

A piwo w sklepach to jest normalne? ;)

Tomasz Jakubowski pisze:

http://www.press.pl/lewa_strona/pokaz.php?id=1721