Belka przednia - zgnila. Co robic?
1 | Data: Lipiec 11 2007 13:11:56 |
Temat: Belka przednia - zgnila. Co robic? | |
Autor: Parafotek | Witam, 2 |
Data: Lipiec 11 2007 19:48:52 | Temat: Re: Belka przednia - zgnila. Co robic? | Autor: ici |
Witam, Wiesz? Tak na odległość to możemy się dogadać jak głuchy z niemową. Jaka belka, w którym miejscu, w jakim stanie, jak długo/szeroko, .....? Bez obejrzenia tego nikt ci wiele nie pomorze. Poszukaj blacharza, jednego, drugiego to ci podpowie co zrobić. A na marginesie, nie zaglądałeś pod spód? Nie widziałeś wcześniej co się dzieje? Przecież to się nie stało z dnia na dzień! Musiały być oznaki korozji, purchle pod farbą. Czasem trzeba zajrzeć, oskrobać, podmalować i dużo taniej to kosztuje niż teraz po fakcie jak już przegniło. Ja robie takie przeglądy przy każdej okazji zajrzenia pod spód i nie rzadziej niż na wiosnę po - i na jesieni przed - zimą A swoją drogą jak zgniła belka, to zgnić mogło wiele innych rzeczy. Ja bym się pozbył takiego trupa, czas mu do huty. 3 |
Data: Lipiec 11 2007 21:43:26 | Temat: Re: Belka przednia - zgnila. Co robic? | Autor: Parafotek | Użytkownik "ici" napisał w wiadomości Wiesz? Tak na odległość to możemy się dogadać jak głuchy z niemową. No napisalem przeciez ze belka przednia, taka miedzy kolami - kojarzysz? Na srodku profil jest calkiem przerdzewialy, to co zostalo jest wlasciwie kawalkiem rdzy trzymajacej sie w kupie jesli sie jej nie dotknie. Nie chcialem zeby mi ktos napisal jaki mam wziac kawalek preta i w ktorym miejcu go przyspawac tylko co sie w ogole w takim wypadku robi, na razie slyszalem rozne teorie. Od takiej, ze trzeba wymienic cala belke z cieciem polowy podlogi, do wlasnie wspawania czegos. Moze ktos sie juz z tym spotkal i moze poradzic. Proste, ze szukam blacharza, pewnie w koncu znajde. Tylko po roku uzytkowania samochodu mam wrazenie, ze do kazdego fachamna trzeba przyjechac z instrukcja co gdzie i jak ma zrobic, a takze jakich bledow powinien przy tym unikac, wiec moze bede bogatszy o nastepne wersje od grupowiczow. A na marginesie, nie zaglądałeś pod spód? Stary, madrze piszesz nieslychanie, to wszystko banaly jednak. Wyobraz sobie, ze to moj pierszy samochod. Tak sie niestety nieszczesliwie sklada, ze w rodzinie nie mam nikogo kto by byl mechanikiem i moglby mi udzielic kilku dobrych rad odnosnie postepowania z samochodem, jak rowniez z zakladami naprawczymi. W przeciagu roku bylem z autem co najmniej kilka razy w warszatach (roznych!), wiele razy ktos pod niego wchodzil i musial to widziec. Jak sam slusznie zauwazyles to sie raczej nie utlenilo przez dwa miesiace od podbicia dowodu po ostatnim badaniu diagnostycznym. Wiec o czym tu mowic. Czy to nie chore, ze czlowiek, ktory podbija dowod czyli potwierdza stan samochodu i dopuszcza go do ruchu nie pisnie nawet, ze cos co ewidentnie wiaze sie z bezpieczenstwem jest w stanie tragicznym? Czy dopuszczasz tak swoja droga ewentualnosc, ze niktorzy moga wychodzic z zalozenia, ze sa np. "wstretnymi wyksztalciuchami", ktorych smary i to co jest pod spodem auta nie obchodzi za bardzo, dlatego placa duze pieniadze specjalistom do tego za zajecie sie ta kwestia za nich? Taka sama usluga jak kazda inna, nie? Dla mnie to jest kuriozalne, ze ja po mechanikach z 30 letnim stazem, ktorzy wlasnie dlubia 3 dzien w moim samochodzie i ogladali go z kazdej strony mam wejsc w kanal i sprawdzic czy czasami nie ukryla sie przed ich wyczulonym, fachowym okiem zupelnie przerdzewiala belka. Mam nauczke, zapewniam Cie, ze przy nastepnym pojezdzie bede juz wiedzial czego pilnowac i na co zwracac uwage. Duzo mnie ta nauka kosztowala, chociaz szybko przyswajam wiedze. Szkoda tylko, ze w tym kraju trzeba sie wszystkiego nauczyc samemu, bo "specjalisci" najwyzej z laska popsuja zadajac za to dodatkowo gratyfikacji :( Wiekszosc rzeczy, ktorych sie "nie dalo naprawic" naprawiono tylko dlatego, ze przez pare dni za kazdym razem szukalem w sieci jaka moze byc przyczyna usterki, a dopiero pozniej niesmialo podpowiadalem mechanikowi czy przypadkiem takie "haslo" by nie zadzialalo. Wstrzasajace ale prawdziwe. Wstrzasajace zwlaszcza dlatego, ze rok temu najwyzej wiedzialem, z ktorej strony w samochodzie jest silnik. Teraz moge juz prawie pisac ksiazke pod tytulem "co powiedziec mechanikowi jak sie dzieje cos takiego", a czesto nawet nie wiem jak dana czesc wyglada i gdzie jest ukryta. A bylem Kolego w kilku warsztatach w tym dwa razy w serwisie autoryzowanym Fiata. O babolach jakie w tych ostatnich odwalili nie chce mi sie pisac bo opadaja nie tylko rece. A swoją drogą jak zgniła belka, to zgnić mogło wiele innych rzeczy. Owszem moglo i zgnilo. Zgnila np. podloga pod prawym fotelem przednim, gnije nadkole prawe przednie (bardzo mozliwe, ze w tym miejscu byl walniety). Ostatnio wymienilem tez chlodnice, cewke, robilem planowanie glowicy z wymiana uszczelki, zmienilem termostat, nie liczac rzeczy bardziej eksploatacyjnych... Auto jest z 99 roku. Nigdy wiecej Fiata. Ten jest pierwszy i ostatni. Nawet jesli to superpechowy egzemplarz. Jedyne co mnie w tym wszystkim pociesza to przekonanie, ze przy kazdym nastepnym nabytku motoryzacyjnym moze byc tylko lepiej :) -- Pozdrawiam serdecznie Parafotek "Dobrze jest łączyć przyjemne z pożytecznym ... i dobrze jest mieć odznakę." 4 |
Data: Lipiec 12 2007 01:20:54 | Temat: Re: Belka przednia - zgnila. Co robic? | Autor: Adam | Parafotek napisał(a): Jedyne co mnie w tym wszystkim pociesza to przekonanie, ze przy kazdym nastepnym nabytku motoryzacyjnym moze byc tylko lepiej :) I tak będzie. Ale nie dlatego, że będziesz kupował lepsze samochody, tylko że się nauczysz wszystkiego dopilnować samemu. Mam identyczne przejścia jak Ty i identyczne doświadczenia. Też zrezygnowałem z pytania, co jest nie tak z moim samochodem "bo coś skrzypi" - zamiast tego sam dowiaduję się, co jest nie tak i mówię mechanikowi, co trzeba naprawić. Za to dzięki temu bardzo szybko się podciągnąłem w mechanice, przynajmniej od strony wiedzy, bo umiejętności manualnych dalej mi zbywa... Nadal mam przekonanie, że mechanicy samochodowi to jeden z ostatnich reliktów komunizmu ;) -- Adam Uno 999 ccm, 1993 r., gaźnik, LPG 5 |
Data: Lipiec 12 2007 07:17:53 | Temat: Re: Belka przednia - zgnila. Co robic? | Autor: Bartek | Owszem moglo i zgnilo. Zgnila np. podloga pod prawym fotelem przednim, gnije nadkole prawe przednie (bardzo mozliwe, ze w tym miejscu byl walniety). Ostatnio wymienilem tez chlodnice, cewke, robilem planowanie glowicy z wymiana uszczelki, zmienilem termostat, nie liczac rzeczy bardziej eksploatacyjnych... Auto jest z 99 roku.Z tego co piszesz wynika że auto było doć mocno walnięte i naprawiane gdzie w garażu u "pana Kazia". Niestety w takim przypadku obojętnie czy to będzie fiat czy honda czy mercedes, takie rzeczy będš sie działy i będzie gnił. Niestety trafiłe na niezłego trupa i sie zraziłe do marki. A fiat ma jedna z lepszych ochron antykorozyjnych (nie patrzeć na uno bo te akurat nie miały cynkowanej budy). Podejrzewam ze on był doć mocno walnięty z przodu z prawej strony i miedzy innymi ta belka nie jest oryginalna. Wejdz tu, może Ci cos pomogš http://www.autocentrum.pl/index.php3?FF=74&type=605 z tym że jak on był tak do kitu naprawiany to może lepiej sie go pozbyć jak kolega wyżej proponował. 6 |
Data: Lipiec 12 2007 22:34:34 | Temat: Re: Belka przednia - zgnila. Co robic? | Autor: ici | No napisalem przeciez ze belka przednia, taka miedzy kolami - kojarzysz?Kojarzyć, to kojarzę, ale rdza rdzy nie jest równa, warto by to obejrzeć. Tylko po roku uzytkowania samochodu mam wrazenie, ze do kazdego fachamnaPrzykre, ale tak jest. Fachmana interesuje twój wózek na tyle ile zarobi. I to chyba normalne? Ciebie powinien interesować na tyle ile nim pojeździsz, bo jak w czymś pokpisz sprawę to wróci jak bumerang. Stary, madrze piszesz nieslychanie, to wszystko banaly jednak. WyobrazKiedyś każdy z nasz miał ten problem, ja i chyba nie jestem jedyny rozwiązałem go kupując sobie książeczkę ze zdjęciami, co i jak regulować i naprawiać. Do kolejnych książeczek, zdjęcia były już niekonieczne. O ile mogę coś NIEBANALNIE zasugerować, to Poczytaj sobie w temacie swojego autka. Swoją drogą rok czasu to aż nadto na na sto parę stron. W przeciagu roku bylem z autem co najmniej kilka razy w warszatachJak ktoś ci włazi, to robi to za co mu zapłacisz. Ja ZAWSZE (o ile torobię) to jeżdzę do warsztatu bez garnituru i wchodzę pod spód razem z macherem. Oczywiście że im się to nie podoba, ale to mój samochód i moje pieniądze. Jak sam slusznie zauwazyles to sie raczej nie utlenilo przez dwa miesiaceDla mnie nie jest to kuriozalne, a normalne, jak również i to że diagnosta sprawdza luz na kołach, hamulce, spaliny, światła i numery seryjne, czasem włączy wytrząsarkę i obada zawieszenie. Więcej go to g.... obchodzi bo idzie kasować następnego klienta. Swoją drogą to masz szczęście do diagnosty, że ci się nie czepia :-) Mam nauczke, zapewniam Cie, ze przy nastepnym pojezdzie bede juz wiedzialObawiam się, że jeszcze się nie nauczyłeś, ale jesteś na dobrej drodze. Poznałeś tylko jeden z możliwych problemów, a pozostało ich setki. Duzo mnie ta nauka kosztowala, chociaz szybko przyswajam wiedze. SzkodaNo cóż? Nic dodać nic ująć. Dla niektórych "time is money". Robią jedynie to, za co płacisz. Jest też inna szkoła. Jak znajdą nieobytego frajera, to go golą na glacę. Z dwojga złego wolę tych pierwszych, mimo wszytko są uczciwsi. Wstrzasajace ale prawdziwe. Wstrzasajace zwlaszcza dlatego, ze rok temuNo wiesz stary? Jak na chłopa to nie masz się czym na tym forum akurat chwalić Teraz moge juz prawie pisac ksiazke pod tytulem "co powiedziec mechanikowiCieszę się, że jesteś taki bystry. Ja się grzebię ze swoimi samochodami sam tak ok. 25 lat i nie mógł bym się książką pochwalić w tym temacie. Inna rzecz, że ja nie gadam, tylko sam sobie robię. Pokazywać palcem chyba jest nieco łatwiej? Jak myślisz? Bo nie mam aż tyle praktyki w temacie? A bylem Kolego w kilku warsztatach w tym dwa razy w serwisie autoryzowanymJa byłem w zakładzie kilka razy głównie na obowiązkowych przeglądach gwarancyjnych. Pierwszy raz który mnie zniesmaczył na resztę żywota, był "burak" który zbieżność tylnych kół w maluchu ustawał mi młotkiem 2,5 kg. Nakrętke odkręcał młotkiem i przecinakiem. Po tym odrażającym doświadczeniu zacząłem szanować swoje wydatki i sam sobie wszystko robię. Kiedyś zaspany CPNiarz wjechał mi na moście w tyłek, na blacharce się nie znam i na lakierze też więc oddałem do prostowania. Po odebraniu samochodu miałem w bocznych szybkach wtopiony korund ze szlifierki. Musiałem wymienić szyby. Ostatnio kupiłem inny wózek i nieco przewrażliwony oddałem na wymianę pasków: rozrząd + kliny do: altka, wspomagania i klimy. Całe szczęście, że zajrzałem sam bo śruba od koła przykręcona była gołą ręką (dostęp do pasków po zdjęciu koła). Jak widzisz moje doświadczenia z "naprawiaczami" są dość podłe. Dlatego większość robię sobię SAM w/g km tabeli przeglądów auta. Jak wlezę pod spód to sobie poogladam, podrapię, podmaluję, postukam, posłucham. Mam czas dla swojego autka w weekend i WIEM NA CZYM JEŻDŻĘ. Ponieważ jesteś zdolnym facetem, po roku nauczyłeś się już pokazywać, to może nadszedł czas na kolejny wyższy etap? Ale na to pytanie odpowiedz już sobie sam. Ja to po prostu lubię i narzędzia lubią moje rączki, nie wszyscy tak mają. To że kupiłeś walnięty egzemplarz jest pewne, jak też i to, że po takimA swoją drogą jak zgniła belka, to zgnić mogło wiele innych rzeczy.Owszem moglo i zgnilo. Zgnila np. podloga pod prawym fotelem przednim, walnięciu pewnie straciłeś geometrię kół. Innymi słowy możesz jeździć bokiem do przodu, nie wiedząc o tym, ale to się okaże zimą. Ostatnio wymienilem tez chlodnice, cewke, robilem planowanie glowicy zCoś cię ten samochód wyjątkowo DUŻO kosztuje jak na 99 rok.? Czyżby nie więcej niż jest wart? Nigdy wiecej Fiata. Ten jest pierwszy i ostatni. Nawet jesli toW tym punkcie się ZGADZAM. Tak niedopracowanego samochodu nie widziałem, a diabeł jak zwyle tkwi w szczegółach. Winą obarczam głównie poddostawców części. Mają nieco niedokaształconych technologów, chociażby taka firma jak Magneti Marelli!? Ale to już dyskusja na inną okazję Jedyne co mnie w tym wszystkim pociesza to przekonanie, ze przy kazdymDobrze że jesteś chociaż optymistą.:-) Pzdr. ici 7 |
Data: Lipiec 13 2007 00:46:55 | Temat: Re: Belka przednia - zgnila. Co robic? | Autor: Parafotek | Użytkownik "ici" napisał w wiadomości Kojarzyć, to kojarzę, ale rdza rdzy nie jest równa, warto by to obejrzeć. Obejrzal dzisiaj jeden magik, powiedzial, ze trzeba wspawac w profil sztabe i powinno byc oki. Nadmienil tez, ze w zasadzie to nie wolno spawac belek i na przegladzie jak trafi sie bardziej "wczuwajacy inspektor" to moze sie przyczepic. Ma zrobic tak zeby tego nie bylo za bardzo widac. Inna sprawa, ze nie planuje juz tym samochodem jezdzic na przeglady. Tylko ewentualnemu nabywcy moze sie ten fakt niezbyt spodobac :( Przykre, ale tak jest. Fachmana interesuje twój wózek na tyle ile zarobi. Nie do konca, normalne dla mnie jest to, ze mam dbac o swoj samochod, ale jesli nie jestem mechanikiem, ani nie mam ambicji bycia zlota raczka to moje dbanie powinno sie w zasadzie ograniczac do pilnowania rzeczy eksploatacyjnych, czyli wymiany wszystkiego w odpowiednim czasie, ewentualnie zgloszenie sie do warsztatu jesli w miedzyczasie cos mnie zacznie niepokoic. Normalne tez dla mnie jest, ze warsztat i mechanik nie maja specjalnego sentymentu do mojego pojazdu, ale JA im PLACE za PRACE! Rzetelnie wykonana, zgodnie z wszelkimi regulami sztuki, najlepiej na czas i bez laski. Nienormalne za to jest to, ze wiekszosc zakladow w tym kraju, zwlaszcza obecnie to siedliska gosci, ktorzy olewaja wszystko cieplym moczem, stosunek i do samochodu i do klienta maja co najmniej niestosowny i w gruncie rzeczy ciezko cos naprawic, zeby bylo naprawione, a wlasciwie to ciezko cos naprawic zeby dzialalo i zeby nie "popsulo sie" dodatkowo pare innych rzeczy. Mam wrazenie, ze co lepsi sie dawno stad zabrali i naprawiaja auta naszym sasiadom, za lepsza kase, ale moze tez uczciwiej. Zostaly chamskie olewacze i partacze, ktorzy nie dosc, ze nie potrafia nic porzadnie zrobic to jeszcze maja wszystko gleboko gdzies, bo moga powiedziec, ze " jak ci sie Ch..ju nie podoba to zegnamy". W koncu i tak maja robote, bo samochodow do naprawy nie brakuje, konkurencja jest podobnej klasy, a wiec wlasciwie jej nie ma, a jednak nie wszyscy maja garaze z kanalami, wiedza jak trzymac kombinerki itp. Slowem - sytuacja beznadziejna dla klientow, calkiem wygodna dla watpliwej jakosci "fachowcow". I to jest dla mnie chore, a nie normalne. I mysle, ze im wiecej bedzie ludzi, dla ktorych taki stan rzeczy bedzie normalny, czyli beda go w jakis sposob sankcjonowali, tym dluzej sie nic nie zmieni. Niestety niktorzy tak dlugo zyja w kraju pelnym absurdow, ze przestaja je juz zauwazac, albo sie z nimi zaczynaja godzic i traktowac je jako norme. Kiedyś każdy z nasz miał ten problem, ja i chyba nie jestem jedyny Czytam od roku, przeczytalem wiecej niz 100 stron, zapewniam Cie. Tylko co to zmienia? Moze ja po prostu NIE MAM ochoty poznawac kazdego swojego pojazdu od podszewki, zeby moc polegac na sobie, a nie na mechanikach. Moze ja chce po prostu go uzytkowac jako KIEROWCA? Czy to jest cos nienormalnego? No chyba, ze to jakos nie wypada byc facetem i powiedziec "guzik mnie to obchodzi dlaczego ta kupa zlomu jezdzi. Interesuje mnie za to fizyka kwantowa i gotowanie". To jakas gorsza rasa? Ja ZAWSZE (o ile torobię) to jeżdzę do warsztatu bez garnituru i wchodzę Super, ale ja nie zawsze mam ochote wchodzi do kanalu. Wolno mi? Place za to tym ludziom. Jak kazdemu innemu uslugodawcy. Ma obowiazek wykonac usluge rzetelnie. Koniec, kropka. Po prostu. Jak ja cos sprzedaje, a sprzedaje rowniez uslugi to robie to tak, zeby klienci byli zadowoleni i nie zadam od nich wiedzy, ktora pozwala na sprawdzenie tego czy ja wiem o co w tym za co biore kase chodzi. Dla mnie nie jest to kuriozalne, a normalne, jak również i to że diagnosta No to sie nie dogadamy, bo mam zupelnie inne pojecie normalnosci. Dla mnie gosc, ktory bierze kase za badanie dopuszczajace pojazd do ruchu, a nie widzi takich subtelnosci jak belka ktora moze poleciec w kazdej chwili, jest po prostu przestepca. Pewnie nie tylko dla mnie, ale i dla prokuratora. Nie widze tez w tej bezstrosce i oczywistosci tego faktu nic smiesznego. Dla mnie to przerazajace. W tym kraju jest tak jak jest miedzy innymi dlatego, ze dla wielu, tak jak dla Ciebie, to po prostu proza zycia i jak ktos tego nie wie, albo sie dziwi to jest frajerem. Obawiam się, że jeszcze się nie nauczyłeś, ale jesteś na dobrej drodze. Nie no, belka to tylko jedna z awarii, poznalem juz dosyc dobrze uklad chlodzenia, zaplonowy i zawieszenie. W sumie jak na rok uzytkowania samochodu to nauczylem sie o mozliwych usterkach naprawde wiele... No cóż? Nic dodać nic ująć. Dla niektórych "time is money". Jasne, tylko ja CHCE zaplacic! Ja mowie co jest zle i zeby cos z tym zrobili. Im sie nawet nie chce zarobic, albo po prostu nie wiedza co zrobic. To jest najwiekszy bol. Wiele razy bylo tak, ze mogli wymienic 10 razy wiecej, i zarobic tyle samo dodatkowo. Ja bym to lyknal, bo "mialo byc dobrze". Nie mowilem "prosze mi wymienic to i to i tylko to, reszta jest milczeniem", mowie "prosze sprawdzic cale zawieszenie, hamulce i zrobic to co jest do zrobienia, bez wzgledu na koszty, ktore moga wzrosnac, ewentualnie prosze mnie o wiekszych wydatkach najpierw poinformowac" I co? Przyjezdzam po odbior, "wszystko zrobione", a za po 10 km, lapie gume, sciagam kolo i widze, ze nie ma praktycznie klockow hamulcowych, jak i np. gumy pod sprezyna, a amortyzator sie poci olejem jak nie wiem... Jakim trzeba byc bezmozgiem zeby odwalac cos takiego: gosc zmienia termostat, ale juz nie zmienia rury od termostatu do chlodnicy, chociaz widac okiem laika, ze ona zaraz pojdzie bo jest na wykonczeniu. Na drugi dzien po wymianie termostatu peka ta rura i caly plyn mam na chodniku. Rozumiem, ze to normalna procedura bo nie powiedzialem "Panie szanowny, jak juz Pan zmienia termostat to wez Pan jeszcze nowa rure mi wstaw za 20 zl, bo po co robic cos dwa razy"?.Po prostu czasami bezmyslnosc tych ludzi jest porazajaca. Wstrzasajace ale prawdziwe. Wstrzasajace zwlaszcza dlatego, ze rok temu No wiesz stary? Jak na chłopa to nie masz się czym na tym forum akurat Ja sie nie chwale, to raz, dwa wcale nie uwazam, zeby o meskosci swiadczylo to, ze sie wie jak olej zmienic w samochodzie. Mamy chyba inna wersje macho, przepraszam - chlopstwa :) Cieszę się, że jesteś taki bystry. Ja się grzebię ze swoimi samochodami Wiesz co to ironia? W kazdym razie gratuluje, strasznie mi zawsze imponowal Adam Slodowy. Wasy tez nosisz? Inna rzecz, że ja nie gadam, tylko sam sobie robię. Jak na chlopa przystalo! Pokazywać palcem chyba jest nieco łatwiej? Niektorzy maja ambicje bycia nawet ponad pokazywanie palcem i moim zdaniem wolno im. Za to placa. Proste. Ja byłem w zakładzie kilka razy głównie na obowiązkowych przeglądach A ja nie mam czasu ani ochoty babrac sie w smarze. Czy to naprawde takie nie-do-pojecia? Podobno sa ludzie, ktorzy wybrali taki zawod i placi im sie za to tak samo jak placi sie fryzjerowi czy fotografowi. Wszyscy powinni wykonywac swoja prace uczciwie i szanowac klientow. Podczas kupowania samochodu nie zapisywalem sie jednoczesnie na warsztaty samochodowe. W wolnych chwilach wole robic zdjecia, lowic ryby, grac na gitarze, plywac zaglowka, motorowka, nurkowac, latac na paralotni, albo grzebac w nosie. I jest to dla mnie taki sam heroizm i powod do dumy jak to, ze ktos weekendy spedza w kanale babrzac sie w smarach. Jak widzisz moje doświadczenia z "naprawiaczami" są dość podłe. A ja jak wyzej, wole robic inne rzeczy, a za to, zeby miec na to czas i nie robic przy aucie chcialbym dawac zarabiac ludziom, ktorzy swiadcza takie uslugi. Ponieważ jesteś zdolnym facetem, po roku nauczyłeś się już pokazywać, to Ale ja nie mam ochoty sie szkolic w mechanice samochodowej. Mam inne zainteresowania! Lubie prowadzic, a nie naprawiac. Eksploatacja to jedno, naprawy to drugie. Nie bede teraz budowal kanalu i kompletowal narzedzi, a pozniej uczyl sie jak je trzymac, zeby nie byc uzaleznionym od mechanikow. Poza tym czasy maluchow naprawianych mlotkiem i trzema kluczami sie jednak skonczyly. I tak niczego skomplikwanego w garazu nie naprawie. Ani belki, ani silnika nie rusze. No chyba, ze faktycznie wszystko rzuce i zostane po prostu serwisowym mechanikiem. Pewnie powiniennem zostac tez przy okazji lekarzem i prawnikiem, bo to sie tez moze cholernie przydac, a w Polsce takze roznie z tym bywa... Ale na to pytanie odpowiedz już sobie sam. Oooo no wlasnie. Ciesze sie, ze jednak przyjmujesz taka opcje, chociaz pewnie sie nia lekko brzydzisz, albo przynajmniej czujesz niesmak ;) To że kupiłeś walnięty egzemplarz jest pewne, jak też i to, że po takim Jezdzilem zima, geometria jest w porzadku na pewno. Zostawiam z cala pewnoscia tylko dwa slady. Ostatnio wymienilem tez chlodnice, cewke, robilem planowanie glowicy z Coś cię ten samochód wyjątkowo DUŻO kosztuje jak na 99 rok.? Owszem bardzo duzo. Moim zdaniem zdecydowanie za duzo. Dlatego zamierzam mozliwie szybko zakonczyc przygode z tym samochodem. Jedyne co mnie w tym wszystkim pociesza to przekonanie, ze przy kazdym Dobrze że jesteś chociaż optymistą.:-) Musze byc :) -- Pozdrawiam serdecznie Parafotek "Dobrze jest łączyć przyjemne z pożytecznym ... i dobrze jest mieć odznakę." |