Grupy dyskusyjne   »   Kolizja - co z samochodami? [dlugie]

Kolizja - co z samochodami? [dlugie]



1 Data: Styczen 12 2007 13:54:02
Temat: Kolizja - co z samochodami? [dlugie]
Autor: Gosia 

Witam

Wczoraj spowodowałam stłuczkę, wyjeżdżając z podporządkowanej na główną
ulicę, ulica dwujezdniowa, po dwa pasy w każdym kierunku, ja skręcałam w
lewo ale przez moją nieuwagę Mondeo jadące z mojej lewej wjechało mi w
bok. No nic, moja wina, AC jest, nikomu się nic nie stało - nie o tym ja
tutaj :) Chodzi mi o pretensje policjantów :/

Facet z którym się zderzyłam jakiś niekomunikatywny więc dzwonię na
policję (bo inaczej nie dało się z nim dogadać), tam ktoś przyjął
zgłoszenie i proszę czekać. Oczywiście mówię facetowi że to moja wina,
zaraz spiszemy oświadczenie itp. W międzyczasie załatwiłam lawetę (lewe
koło się skrzywiło i nie dało się jechać ani zepchać na pobocze), Mondeo
dałoby się zepchać ale facet stał na środku skrzyżowania na jednym a
pasów i nic nie robił. Po prawie godzinie policji nadal nie ma, laweta
stoi i czeka na mnie, nie ma ofiar a tu 15 godzina i się ruch wielki robi
więc próbuję się dostosować do tego co kiedyś na kursie wbijali do głów
- usunąć samochody z miejsca kolizji, nie tamować ruchu. Wpakowaliśmy
auto na lawetę - przy krzykach faceta że on zaraz dzwoni na policję bo
ja próbuję uciekać - jakąś chwilę wcześniej dałam mu skserowane OC i
dowód rejestracyjny z pełnymi danymi, ale tak, próbuje uciekać :))
Laweta stała kilka metrów od wypadku, na kończącym się pasie, więc
właściwie i wilk syty - auto na miejscu wypadku, i owca cała - nie
tamuje ruchu. Mondeo dalej na środku skrzyżowania :)

No i właśnie wtedy przyjeżdża policja - od razu z pretensjami (o dziwo
nie do mnie tylko do laweciarza) jak on mógł samochód załadować na pakę,
przecież jak on teraz przebieg zdarzenia odtworzy. No niby go rozumiem,
bo ktoś się może wypierać, ale skoro widać jakie są uszkodzenia, że ja
jechałam podporządkowaną, dostałam w lewo, facet główną dostał w przód,
nie ma ofiar, i do tego ja się przyznaję to chyba coś trzeba z autami
zrobić żeby nie tarasowały drogi? Kiedy mu grzecznie mówię, że z tego co
wiem trzeba "niezwłocznie usunąć pojazd z miejsca kolizji, aby nie
powodował zagrożenia lub tamowania ruchu" to nawet przyznał rację, ale
nadal upierał się przy swoim, argumentując, że Mondeo i tak częściowo
blokuje skrzyżowanie i nic by się nie stało, jakbyśmy poczekali z lawetą
te jeszcze kilka minut na policję. Taa, tylko skąd ja miałam wiedzieć
ile to jeszcze będzie trwało? No i jeśli z kierowcą Mondeo nawet nie
mogłam się dogadać (policja też nie bardzo, kilka razy wzywali go do
wozu, a to nie dał prawa jazdy, a to dał dowód rejestracyjny Mercedesa,
później policjant musiał mu tłumaczyć co to znaczy współwłaśnośc, że ja
też jestem właścicielem samochodu itp) to ja próbuje na własną rękę
oczyścić drogę i nie mogę odpowiadać za to, co robi poszkodowany. A Wy
grupowicze, jak byście się zachowali? Nie mówię, że zachowałam się
według mnie wzorcowo, sama kolizja temu zaprzecza :) Chodzi mi tylko o
sprawę usunięcia pojazdów z miejsca kolizji, to jednak robić to czy nie?

Pozdrawiam, Gosia

PS. Awaryjne i trójkąt oczywiście wystawiony, i nawet jak sobie teraz
przypominam policjanta któremu zgłaszałam kolizję, to mówił o
zabezpieczeniu miejsca wypadku i takiemu ustawieniu samochodów aby nie
utrudniać ruchu.



2 Data: Styczen 12 2007 14:00:20
Temat: Re: Kolizja - co z samochodami? [dlugie]
Autor: Jurand 

"Gosia"  wrote in message


zrobić żeby nie tarasowały drogi? Kiedy mu grzecznie mówię, że z tego co
wiem trzeba "niezwłocznie usunąć pojazd z miejsca kolizji, aby nie
powodował zagrożenia lub tamowania ruchu"

Jeśli nie było rannych ani zabitych w wypadku.

to nawet przyznał rację, ale
nadal upierał się przy swoim, argumentując, że Mondeo i tak częściowo
blokuje skrzyżowanie i nic by się nie stało, jakbyśmy poczekali z lawetą
te jeszcze kilka minut na policję.

To mogłaś mu powiedzieć, że w takim razie niech przywalą temu z Mondeo
mandat za utrudnianie ruchu i łamanie przepisów KD, a nie czepiają się
Ciebie, skoro zrobiłaś to co należy do Twoich _obowiązków_ po wypadku.

Taa, tylko skąd ja miałam wiedzieć
ile to jeszcze będzie trwało? No i jeśli z kierowcą Mondeo nawet nie
mogłam się dogadać (policja też nie bardzo, kilka razy wzywali go do
wozu, a to nie dał prawa jazdy, a to dał dowód rejestracyjny Mercedesa,
później policjant musiał mu tłumaczyć co to znaczy współwłaśnośc, że ja
też jestem właścicielem samochodu itp) to ja próbuje na własną rękę
oczyścić drogę i nie mogę odpowiadać za to, co robi poszkodowany. A Wy
grupowicze, jak byście się zachowali? Nie mówię, że zachowałam się
według mnie wzorcowo, sama kolizja temu zaprzecza :) Chodzi mi tylko o
sprawę usunięcia pojazdów z miejsca kolizji, to jednak robić to czy nie?
Pozdrawiam, Gosia

Jeśli jesteś sprawcą, przyznajesz się do winy, nie ma rannych ani zabitych -
to tak. Jeśli jesteś poszkodowana, sprawca nie przyznaje się do winy -
absolutnie nie ruszać aut.

Jurand.

3 Data: Styczen 12 2007 14:27:32
Temat: Re: Kolizja - co z samochodami? [dlugie]
Autor: Tailer 

Z tym przyznawaniem do winy to różnie jest :) najpierw można sie przyznawać
a później juz nie :) Niestety tak bywa. Co do usuniecia pojazdów to jeśli
powodują poważne utrudnienia, stwarzają zagrożenie a nie bylo
rannych/zabitych to należy usunąć.

4 Data: Styczen 12 2007 14:28:41
Temat: Re: Kolizja - co z samochodami? [dlugie]
Autor: Tailer 

Policjanci moze za bardzo sie gorączkowali po przyjeździe, w tak jasnej
sytuacji nie powinno być problemu.

5 Data: Styczen 12 2007 15:48:59
Temat: Re: Kolizja - co z samochodami? [dlugie]
Autor: Gosia 

Tailer napisał(a):

Z tym przyznawaniem do winy to różnie jest :) najpierw można sie przyznawać a później juz nie :) Niestety tak bywa.

Dlatego częściowo rozumiem policjanta ale tylko po części - bo po uszkodzeniach obu pojazdów i fakcie kto jaką droga jechał widać ewidentnie moją winę. No i policjant chyba miał zły dzień i musiał się wyładować, bo powiedział że nie czepia się mnie a laweciarza, co jest dziwne bo to ja zadysponowałam zapakowanie samochodu, to była moja decyzja, przecież gdybym nie wyraziła zgody to laweta nie mogłaby nawet dotknąć mojego auta. Widać niebiescy nie lubią lawet :)

Pozdrawiam

6 Data: Styczen 12 2007 16:13:26
Temat: Re: Kolizja - co z samochodami? [dlugie]
Autor: BremTrans 

dotknąć mojego auta. Widać niebiescy nie lubią lawet :)
bo przyjechala nie ta co powinna i siana z tego zadnego nie dostali, proste
jak drut.
tak jakby wezwali znajomego to by im cos odpalil. jeszcze ktos czegos nie
wie??
--
ven

7 Data: Styczen 12 2007 15:03:47
Temat: Re: Kolizja - co z samochodami? [dlugie]
Autor:


Dlatego częściowo rozumiem policjanta ale tylko po części - bo po
uszkodzeniach obu pojazdów i fakcie kto jaką droga jechał widać
ewidentnie moją winę. No i policjant chyba miał zły dzień i musiał się
wyładować, bo powiedział że nie czepia się mnie a laweciarza, co jest
dziwne bo to ja zadysponowałam zapakowanie samochodu, to była moja
decyzja, przecież gdybym nie wyraziła zgody to laweta nie mogłaby nawet
dotknąć mojego auta. Widać niebiescy nie lubią lawet :)


Witam
Oj lubia, lubia
Jak mialem wypadek na Kasprzaka w Wawie to laweta byla juz po 5 (!!!)
minutach a policja po 50.
Policjanci znali laweciarza, byli z nim na ty, co wiecej. Moj samochod
mogl jechac (mieszkam 500m dalej) jakos bym sie doturlal do warsztatu
(520m od miejsca wypadku), o czym informowalem policjantow - nie
chcieli o tym slyszec, mimo ze mialem uszkodzony tylko blotnik, i
boczny prawy kierunkowskaz - laweta i koniec.
na szczescie (o ile mozna tak powiedziec w tej sytuacji) ja bylem
poszkodowanym i nie placilem za lawete ale z tego co widzialem to
sprawcy rowniez nie pozwolili, mimo iz mial tylko przejechac w poprzek
Kasprzaka z powrotem do firmy i jak sie gosc stawial to zabrali mu
dowod.

Od tamtej pory mam wrazenie ze to jedna mafia:)
Pozdrawiam
Jarek

8 Data: Styczen 12 2007 16:16:51
Temat: Re: Kolizja - co z samochodami? [dlugie]
Autor: Piotr Gralak 

On 12 Jan 2007 07:03:47 -0800,  wrote:

Od tamtej pory mam wrazenie ze to jedna mafia:)

To wiele tłumaczy. Zaatakowali tamtego laweciarza, co to go koleżanka
wezwała, bo nie był ich :)

PG

9 Data: Styczen 12 2007 18:10:02
Temat: Re: Kolizja - co z samochodami? [dlugie]
Autor: neelix 


Użytkownik "Gosia"  napisał w wiadomości

Witam

Wczoraj spowodowałam stłuczkę, wyjeżdżając z podporządkowanej na główną

Pojazdy powinny być usunięte niezwłocznie, bo tak nakazuje ustawa, ale jak
pokazuje życie usunięcie utrudnia, a czasem uniemożliwia dojście do prawdy.
Policjanci zamiast zastać czarne na białym muszą kombinować by odtworzyć
wypadek. Najlepiej było by nie ruszać pojazdów, ale jest jeszcze aspekt
zagrożenia. Gdybyś zostawiła auto i trafiła na inną ekipę to mogłabyś
jeszcze dostać mandat. Jak nie kijem to pałą. Co do trójkąta to na obszarze
zabudowanym można nie wystawiać, chociaż nie zaszkodzi.

neelix

10 Data: Styczen 13 2007 16:49:42
Temat: Re: Kolizja - co z samochodami? [dlugie]
Autor: Jarek Andrzejewski 

On Fri, 12 Jan 2007 13:54:02 +0100, Gosia  wrote:

grupowicze, jak byście się zachowali? Nie mówię, że zachowałam się
według mnie wzorcowo, sama kolizja temu zaprzecza :) Chodzi mi tylko o
sprawę usunięcia pojazdów z miejsca kolizji, to jednak robić to czy nie?

nie ma ofiar - usuwać. Ja mam gdzieś w bagażniku kawałek wapienia, to
jeszcze bym na drodze obrysował koła, zanim auto bym ruszył (ale
pewnie w tak oczywistych okolicznościach nawet i tego nie warto).

IMHO dobrze zrobiłaś.
--
Jarek Andrzejewski
Łódź, peugeot 306, 1360ccm, 75KM, srebrzysty, nieoklejony

Kolizja - co z samochodami? [dlugie]



Grupy dyskusyjne