Grupy dyskusyjne   »   Metody szkolenia kandydatów na kierowców.

Metody szkolenia kandydatów na kierowców.



1 Data: Wrzesien 03 2009 14:17:54
Temat: Metody szkolenia kandydatów na kierowców.
Autor: neelix 

Chciałbym poznać Wasze opinie na temat szkolenia kandydatów na kierowców. Czego jako kierowcy oczekujecie od kursanta poruszającego się po drodze publicznej? Czy należy wypuszczać kursanta na ruchliwe drogi dużych miast typu W-wa na pierwszych lub na drugich zajęciach w stylu "rzucanie nieumiejącego pływać na głęboką wodę" i "co go nie zabije to go wzmocni" czy powinno się wypuszczać wcześniej przygotowanego na placach manewrowych i bocznych luźnych uliczkach, żeby nie stwarzał utrudnienia i zagrożenia?

neelix



2 Data: Wrzesien 03 2009 16:42:14
Temat: Re: Metody szkolenia kandydatów na kierowców.
Autor: J.F. 

Użytkownik "neelix"  napisał w wiadomości

Chciałbym poznać Wasze opinie na temat szkolenia kandydatów na kierowców. Czego jako kierowcy oczekujecie od kursanta poruszającego się po drodze publicznej? Czy należy wypuszczać kursanta na ruchliwe drogi dużych miast typu W-wa na pierwszych lub na drugich zajęciach w stylu "rzucanie nieumiejącego pływać na głęboką wodę" i "co go nie zabije to go wzmocni" czy powinno się wypuszczać wcześniej przygotowanego na placach manewrowych i bocznych luźnych uliczkach, żeby nie stwarzał utrudnienia i zagrożenia?

No coz, pamietam wlasna pierwsza lekcje .. od razu na ulice. Stres byl wielki .. ale w sumie sie sprawdzilo. Moze to dobra metoda niezaleznie od opinii sluchaczy :-)

A duze ulice wielkich miast .. zakorkowane i jezdzi sie w miare prosto. Tak czy inaczej kursant musi na nie trafic, tylko pytanie czy w pierwszej, trzeciej czy dziesiatej godzinie kursu.
Ja bym tylko prosil zeby mial juz opanowane ruszanie i nie gasl mu silnik jak sie zielone zapali :-)

A teraz dochodzi cala manewrowka, wiec jest czas zapoznac delikwenta z samochodem.

J.

3 Data: Wrzesien 03 2009 19:14:42
Temat: Re: Metody szkolenia kandydatów na kierowców.
Autor: Marcin Kiciński 

J.F. pisze:


No coz, pamietam wlasna pierwsza lekcje .. od razu na ulice. Stres byl wielki .. ale w sumie sie sprawdzilo. Moze to dobra metoda niezaleznie od opinii sluchaczy :-)


No nie wiem. Mnie instruktor zabrał na mało uczęszczaną drogę przez las.    Gdy zobaczył, że sobie radzę na drugą jazdę miałem kurs Mysłowice-Bytom - miał coś do załatwienia i mówił że czekał na kursanta który da radę tam dojechać :)

Ja bym tylko prosil zeby mial juz opanowane ruszanie i nie gasl mu silnik jak sie zielone zapali :-)

Dokładnie. Teraz sporo jeżdżę w okolicach katowickiego WORD-u i to się tam dzieje z L-kami to koszmar. Wiadomo, każdy che jeździć tam gdzie się zdaje egzaminy, ale najpierw wypadało by się nauczyć panować w miarę nad samochodem zamiast powiększać i tak już gigantyczne korki.

Pozdrawiam
--
Marcin Kiciński
Grande Punto 360° 1.4 77KM

4 Data: Wrzesien 04 2009 14:10:17
Temat: Re: Metody szkolenia kandydatów na kierowców.
Autor: neelix 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości

Użytkownik "neelix"  napisał w wiadomości
Chciałbym poznać Wasze opinie na temat szkolenia kandydatów na kierowców. Czego jako kierowcy oczekujecie od kursanta poruszającego się po drodze publicznej? Czy należy wypuszczać kursanta na ruchliwe drogi dużych miast typu W-wa na pierwszych lub na drugich zajęciach w stylu "rzucanie nieumiejącego pływać na głęboką wodę" i "co go nie zabije to go wzmocni" czy powinno się wypuszczać wcześniej przygotowanego na placach manewrowych i bocznych luźnych uliczkach, żeby nie stwarzał utrudnienia i zagrożenia?
No coz, pamietam wlasna pierwsza lekcje .. od razu na ulice. Stres byl wielki .. ale w sumie sie sprawdzilo. Moze to dobra metoda niezaleznie od opinii sluchaczy :-)

Ten stres potrafi być tak duży, że ludzie przy ruszaniu naciskają na hamulec zamiast na gaz, albo trzymają lewą na hamulcu zamiast na sprzęgle, a prawą na gazie. :-) Niektórzy nie zgadzają się na "od razu na głęboką wodę". Fakt, że bywają kursanci zupełnie pozbawieni wyobraźni i odpowiedzialności za swoje czyny i po tych wszystko spływa jak po gęsi woda. Odrobina stresu jest wskazana nawet u doświadczonego kierowcy. Ja najbardziej boję się tych bezstresowych działających wg. zasady "róbta co chceta", albo " nas nie dogoniat".

A duze ulice wielkich miast .. zakorkowane i jezdzi sie w miare prosto. Tak czy inaczej kursant musi na nie trafic, tylko pytanie czy w pierwszej, trzeciej czy dziesiatej godzinie kursu.
Ja bym tylko prosil zeby mial juz opanowane ruszanie i nie gasl mu silnik jak sie zielone zapali :-)

Z tym niektórzy mają problemy nawet po 20-tu godzinach, a na początku zgranie gazu ze sprzęgłem czyli wsłuchanie się w pracę silnika jest zupełnie obce i graniczy z cudem. Występują więc 2 przypadki: zgaśnięcie lub pusta przegazówka. Cała uwaga skupiona praktycznie na tych podstawowych pierdołach. Kierunkowskazy to dodatkowa kula u nogi. No i chyba ważne też, żeby nie deptał panicznie na hamulec kiedy ma do do dojechania do sygnalizatora spokojnie jeszcze 50m.

neelix

5 Data: Wrzesien 03 2009 18:09:29
Temat: Re: Metody szkolenia kandydatów na kierowców.
Autor: Rafał Grzelak 

Dnia Thu, 3 Sep 2009 14:17:54 +0200, neelix napisał(a):

Chciałbym poznać Wasze opinie na temat szkolenia kandydatów na kierowców.
Czego jako kierowcy oczekujecie od kursanta poruszającego się po drodze
publicznej? Czy należy wypuszczać kursanta na ruchliwe drogi dużych miast
typu W-wa na pierwszych lub na drugich zajęciach w stylu "rzucanie
nieumiejącego pływać na głęboką wodę" i "co go nie zabije to go wzmocni" czy
powinno się wypuszczać wcześniej przygotowanego na placach manewrowych i
bocznych luźnych uliczkach, żeby nie stwarzał utrudnienia i zagrożenia?

Wg. mnie jak juz opanuje mechaniczna czesc jazdy (ruszanie, hamowanie,
krecenie kolkiem, zmiana biegow etc...) to trzeba jechac 'na miasto'.
Mysle, ze mozna sobie darowac wielopasmowe ulice na pierwszy i drugi
wyjazd, ale nie ma cos sie chowac po bocznych uliczkach - jazda bocznymi
uliczkami to zadne wyzwanie, a delikwenta wypadaloby mozliwie szybko oswoic
z samochodami jadacymi z kazdej strony.

--
Pozdrawiam, Rafał.
rg[na]skrzynka[kropka]pl

6 Data: Wrzesien 03 2009 18:44:37
Temat: Re: Metody szkolenia kandydatów na kierowców.
Autor: Jotte 

W wiadomości  neelix
 pisze:

Chciałbym poznać Wasze opinie na temat szkolenia kandydatów na kierowców. Czego jako kierowcy oczekujecie od kursanta poruszającego się po drodze publicznej? Czy należy wypuszczać kursanta na ruchliwe drogi dużych miast typu W-wa na pierwszych lub na drugich zajęciach w stylu "rzucanie nieumiejącego pływać na głęboką wodę" i "co go nie zabije to go wzmocni"
czy  powinno się wypuszczać wcześniej przygotowanego na placach
manewrowych i  bocznych luźnych uliczkach, żeby nie stwarzał utrudnienia
i zagrożenia?
Podobnie jak w przypadku wielu innych czynności pewne elementy kierowania pojazdem powinny funkcjonować na zasadzie kontrolowanego odruchu i być wykonywane w odpowiednio krótkim czasie. Wykształcenie takich reakcji powinno się moim zdaniem odbywać absolutnie poza normalnym ruchem ulicznym. Dotyczy to także wyrobienia prawidłowej orientacji przestrzennej. Dopiero kiedy delikwent panuje w odpowiednim stopniu nad ruchem pojazdu powinien móc być dopuszczony do ruchu. Instruktor powinien umieć ocenić stopień zaawansowania adepta i w zależności od niego dobrać teren o określonej trudności.
Szkolenie kierowcy jest z natury rzeczy szkoleniem indywidualnym zatem indywidualnie należy dobierać środki.

--
Jotte

7 Data: Wrzesien 03 2009 21:55:05
Temat: Re: Metody szkolenia kandydatów na kierowców.
Autor: Bastion 


Użytkownik "Jotte"  napisał w wiadomości

W wiadomości  neelix
 pisze:

Szkolenie kierowcy jest z natury rzeczy szkoleniem indywidualnym zatem
indywidualnie należy dobierać środki.

Doladnie, jezeli kursantem jest panienka, ktora nigdy nie siedziala w aucie
to
oczywiscie najpierw plac i wyrobienie podstawowych odruchow.

Przeciwnie w przypadku chlopakow, ktorzy juz w wieku 8-10 lat
byli sadzani przez rodzicow za kierownica i jedzili po drogach
lesnych/osiedlowych.
Jezeli "skorupka nasiakla za mlodu" to mysle, ze po konsultacji z kursantem
mozna smialo "wyplywac na gleboka wode".

8 Data: Wrzesien 03 2009 22:11:23
Temat: Re: Metody szkolenia kandydatów na kierowców.
Autor: Jotte 

W wiadomości  Bastion pisze:

Jezeli "skorupka nasiakla za mlodu" to mysle, ze po konsultacji z
kursantem mozna smialo "wyplywac na gleboka wode".
Konsultacji? Chyba raczej po sprawdzeniu, nie?

--
Jotte

9 Data: Wrzesien 03 2009 19:12:54
Temat: Re: Metody szkolenia kandydatów na kierowców.
Autor: marjan 

neelix pisze:

Chciałbym poznać Wasze opinie na temat szkolenia kandydatów na kierowców. Czego jako kierowcy oczekujecie od kursanta poruszającego się po drodze publicznej? Czy należy wypuszczać kursanta na ruchliwe drogi dużych miast typu W-wa na pierwszych lub na drugich zajęciach w stylu "rzucanie nieumiejącego pływać na głęboką wodę" i "co go nie zabije to go wzmocni" czy powinno się wypuszczać wcześniej przygotowanego na placach manewrowych i bocznych luźnych uliczkach, żeby nie stwarzał utrudnienia i zagrożenia?

Moja pierwsza jazda rozpoczęła się na parkingu pod jednym z przemyskich supermarketów. Wsiadłem do samochodu na fotelu kierowcy, instruktor zadał pytanie czy jeździłem wcześniej. Odpowiedziałem mu, że to moja pierwsza jazda ;) na co odpowiedział, że to wie, ale pytał czy w życiu wcześniej kiedyś jakoś jeździłem. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że tak. Na to on: no, to super. Ruszamy! :D


--
Pozdrawiam serdecznie,
Mariusz [marjan] Morycz
(e-mail bez cyferek)
Fiat Punto mk1 '99 + Uniden 520 + President Indiana
PMS+PJ-S+PM-WP+:+X++L+B++M+Z++T-W-CB++

10 Data: Wrzesien 03 2009 10:32:26
Temat: Re: Metody szkolenia kandydatów na kierowców.
Autor: slaweks 

On 3 Wrz, 14:17, "neelix"  wrote:

Chciałbym poznać Wasze opinie na temat szkolenia kandydatów na kierowców.
Czego jako kierowcy oczekujecie od kursanta poruszającego się po drodze
publicznej? Czy należy wypuszczać kursanta na ruchliwe drogi dużych miast

Oczekuję, że kiedyś podstawy obsługi samochodu będzie można
zrealizować na symulatorze jazdy.
Takim prawdziwym jak dla pilotów.

11 Data: Wrzesien 03 2009 21:35:56
Temat: Re: Metody szkolenia kandydatów na kierowców.
Autor: J.F. 

On Thu, 3 Sep 2009 10:32:26 -0700 (PDT),  slaweks wrote:

Oczekuję, że kiedyś podstawy obsługi samochodu będzie można
zrealizować na symulatorze jazdy.
Takim prawdziwym jak dla pilotów.

A potrzebny taki prawdziwy ? Moze wystarczy komputer z zaawkowa
kierownica i calosc mniej wiecej zgodna z rzeczywistoscia ?

Za to jak sie oglada stare kroniki, to symulatory kiedys byly.
Ale sie najwyrazniej zmyly ..

J.

12 Data: Wrzesien 03 2009 12:53:00
Temat: Re: Metody szkolenia kandydatów na kierowców.
Autor: slaweks 

On 3 Wrz, 21:35, J.F.  wrote:

On Thu, 3 Sep 2009 10:32:26 -0700 (PDT),  slaweks wrote:
>Oczekuję, że kiedyś podstawy obsługi samochodu będzie można
>zrealizować na symulatorze jazdy.
>Takim prawdziwym jak dla pilotów.

A potrzebny taki prawdziwy ? Moze wystarczy komputer z zaawkowa
kierownica i calosc mniej wiecej zgodna z rzeczywistoscia ?

Potrzebny. Głównie o możliwość widzenia dookólnego: parkowania
równoległe (przydaje się)
nie zrobisz jeśli będzie tylko monitor "do przodu".
Widok w lusterkach - też fajnie gdyby był (we wszystkich trzech)
Cofanie - przydałby się widok szybie (teraz już znowu tak uczą).

13 Data: Wrzesien 03 2009 19:55:44
Temat: Re: Metody szkolenia kandydatów na kierowców.
Autor: neelix 

Widzę bardzo wyważone i rożne stanowiska.

neelix

14 Data: Wrzesien 03 2009 23:10:54
Temat: Re: Metody szkolenia kandydatów na kierowców.
Autor: Leszek Kowalski 


Użytkownik "neelix"  napisał w wiadomości

Chciałbym poznać Wasze opinie na temat szkolenia kandydatów na kierowców.
Czego jako kierowcy oczekujecie od kursanta poruszającego się po drodze
publicznej? Czy należy wypuszczać kursanta na ruchliwe drogi dużych miast
typu W-wa na pierwszych lub na drugich zajęciach w stylu "rzucanie
nieumiejącego pływać na głęboką wodę" i "co go nie zabije to go wzmocni"
czy powinno się wypuszczać wcześniej przygotowanego na placach manewrowych
i bocznych luźnych uliczkach, żeby nie stwarzał utrudnienia i zagrożenia?

Wszystko zależy od kandydata. Inaczej się trkatuje panienke która pierwszy
raz wsiada do auta, a inaczej faceta który już tam troche jeździł za
kółkiem. Ja jako pierwszą jazdę (po zdaniu egzaminu teoretycznego)
pojechałem około 20km za miasto i z powrotem. Wcześniej instruktor się
spytał czy już miałem do czynienia z autem, na co odpowiedziałęm twierdząco.
Jak instruktor zobaczył iż sobie radzę bez większych problemów, to kolejne
jazdy były po mieście. Na plac manewrowy wjechałem gdzieś po 10-15 godzinach
jazdy na mieście.

--
pozdrawiam
Leszek Kowalski

15 Data: Wrzesien 04 2009 00:29:16
Temat: Re: Metody szkolenia kandydatów na kierowców.
Autor: Tomasz Pyra 

neelix pisze:

Chciałbym poznać Wasze opinie na temat szkolenia kandydatów na kierowców. Czego jako kierowcy oczekujecie od kursanta poruszającego się po drodze publicznej?

Praktycznie niczego - on się dopiero uczy.
Chociaż przyda się umiejętność ruszenia i zatrzymania samochodu bez zgaszenia silnika. To jest to jedno co można równie dobrze ćwiczyć poza drogą, więc nim kursant tego nie opanuje nie ma sensu nim uszczęśliwiać innych użytkowników dróg.

Czy należy wypuszczać kursanta na ruchliwe drogi dużych miast typu W-wa na pierwszych lub na drugich zajęciach

Nie ma innej możliwości - godzin kursu jest tak mało, że praktycznie od razu trzeba z grubej rury, bo metodę małych kroczków to można by gdyby kurs miał 150h jazdy.

A to z czym kursant ma się na kursie obyć to właśnie ruch drogowy - to jest największy problem początkującego kierowcy, bo na parkingu zawsze można pojechać wolniej, podejść do każdego manewru kilka razy itp. Na drodze już się tak nie da.

w stylu "rzucanie nieumiejącego pływać na głęboką wodę" i "co go nie zabije to go wzmocni" czy powinno się wypuszczać wcześniej przygotowanego na placach manewrowych i bocznych luźnych uliczkach, żeby nie stwarzał utrudnienia i zagrożenia?

Znowu jakie zagrożenie?
Od tego jest instruktor żeby się taki kursant nie wymusił pierwszeństwa i tyle.

16 Data: Wrzesien 06 2009 14:19:07
Temat: Re: Metody szkolenia kandydatów na kierowców.
Autor: neelix 


Użytkownik "Tomasz Pyra"  napisał w wiadomości

neelix pisze:
Chciałbym poznać Wasze opinie na temat szkolenia kandydatów na kierowców. Czego jako kierowcy oczekujecie od kursanta poruszającego się po drodze publicznej?
Praktycznie niczego - on się dopiero uczy.

Takie podejście to raczej rzadkość. Większości się śpieszy więc za wszelką cenę łykają L-ki jedna po drugiej warcząc pod nosem, że się coś takiego trafiło.

Chociaż przyda się umiejętność ruszenia i zatrzymania samochodu bez zgaszenia silnika. To jest to jedno co można równie dobrze ćwiczyć poza drogą, więc nim kursant tego nie opanuje nie ma sensu nim uszczęśliwiać innych użytkowników dróg.

Jestem podobnego zdania. Nie można wypuszczać na drogi patafianów, którym brakuje umiejętności wykonywania podstawowych przecież czynności.

Czy należy wypuszczać kursanta na ruchliwe drogi dużych miast typu W-wa na pierwszych lub na drugich zajęciach
Nie ma innej możliwości - godzin kursu jest tak mało, że praktycznie od razu trzeba z grubej rury, bo metodę małych kroczków to można by gdyby kurs miał 150h jazdy.

A to już kłóci się z poprzednimi zdaniami. Opanowanie ruszania jednak trochę trwa i odbywa się to malymi kroczkami utrudniając ruch innym.

A to z czym kursant ma się na kursie obyć to właśnie ruch drogowy - to jest największy problem początkującego kierowcy, bo na parkingu zawsze można pojechać wolniej, podejść do każdego manewru kilka razy itp. Na drodze już się tak nie da.

Tylko jak panować nad tym co się dzieje na zewnątrz skoro na początku przy zmianie biegów trzeba spojrzeć na dźwignię zmiany, a jeszcze potrafią mylić się pedały? Większy ruch to większy stres i jeszcze większe problemy nawet z najprostszymi czynnościami. Popatrzenie w lusterko bywa wyczynem.

w stylu "rzucanie nieumiejącego pływać na głęboką wodę" i "co go nie zabije to go wzmocni" czy powinno się wypuszczać wcześniej przygotowanego na placach manewrowych i bocznych luźnych uliczkach, żeby nie stwarzał utrudnienia i zagrożenia?
Znowu jakie zagrożenie?
Od tego jest instruktor żeby się taki kursant nie wymusił pierwszeństwa i tyle.

To nie jest tylko kwestia wymuszenia pierwszeństwa. Kursantowi mówisz "w prawo" a on włącza lub nie lewy kierunek i jedzie w lewo. Jeszcze w lusterko nie spojrzy. Nie nad wszystkim może zapanować instruktor, bo nie wszystko jest w stanie zobaczyć. Weź taki lewoskręt. Z przeciwka skręcające też w lewo auta zasłaniają prawy przeciwny pas. Co jest na prawym widzi tylko wychylający się kierujący. Jeśli z braku doświadczenia źle oceni prędkość i odległość, albo jeśli mu auto zgaśnie na samym środku, co się zdarza, to może być problem. Przerażające jest to, że wielu kierowców bardzo liczy na instruktora, że ten zareaguje na każde ICH przegięcie pały więc przeginają. Zareaguje na wyprzedzanie na grubość papieru, na chamskie wciskanie się z sąsiedniego pasa i zajechanie drogi, na wymuszenie z podporządkowanej, itp. Kursanci mają dodatkowy stres jak np. ktoś z tyłu blisko podjeżdża. A przepis, którego widocznie kierowcy nie znają mówi wyraźnie by w pobliżu L-ki zachować szczególną ostrożność. Niestety właśnie wtedy zaczynają się popisówki i przeginanie pały, takie błyskanie wyższością. Im krótszy staż tym większe przegięcia. No i w tym wszystkim jest kursant, który na drugich zajęciach wyjechał na miasto.

neelix

17 Data: Wrzesien 04 2009 12:06:29
Temat: Re: Metody szkolenia kandydatów na kierowców.
Autor: .Peeter 

Użytkownik "neelix" napisał:

Czy należy wypuszczać kursanta na ruchliwe drogi dużych miast typu W-wa na
pierwszych lub na drugich zajęciach

Mój instuktor zrobił to w ten sposób: na pierwszym spotkaniu posadził za
kółkiem, zapytał czy kiedyś jeździłem, odpowiedziałem że 10 lat temu. :)
Poźniej kazał zapoznać się z autem i wypuścił na uliczki osiedlowe. Tego
było łącznie 30 minut - oswojenie się z autem, nauka ruszania ;) i jazda
po skrzyżowaniach z różnie oznaczonym pierwszeństwem. Druga jazda to
już było 90 minut, wypuścił mnie na trasę, łącznie niewiele ponad 60
kilometrów poza miastem w obie strony, reszta czasu po mieście. Tak
więc po godzinie kursowej jazdy miałem już za sobą wąskie uliczki, ostre
zakręty, wyprzedzanie tirów itd. Później instruktor uczulał mnie na uliczki
jednokierunkowe, zakazy parkowania i cały ten inny śmietnik. Raz mnie
wpuścił w uliczkę, 300m dalej kazał zaparkować, a jak to zrobiłem, kazał
mi te 300 metrów dygać z buta i zobaczyć jaki był znak na początku, żeby
mi uświadomić, że nie wolno mi było tam zaparkować. :-) Na plac
manewrowy wjechałem po około 10 godzinach jazd. Zdałem bez problemu
za pierwszym razem, nie mam najmniejszych problemów z prowadzeniem
samochodu. :-)

Osobiście uważam, że do każdego kursanta instruktor powinien podejść
indywidualnie i wybadać, czy kursant ma w ogóle podejście czym się
różnią od siebie te 3 pedały na dole pod kierownicą i z czym się je te
wszystkie dziwne przełączniki dookoła. Jak ktoś nieobeznany, powinien
intensywnie zająć się nauczeniem kursanta obsługi samochodu, po czym
przejść do meritum, czyli nauki JAZDY samochodem i rzucać delikwenta
na miasto, w korki, na trasę, żeby taki młody kierowca poznał jak
najwięcej sytuacji, które mogą mu się przytrafić na drodze po zdaniu
egzaminu na PJ. Po egzaminie już nie ma samochodu z dodatkowym
hamulcem i sprzęgłem, pasażer już nie pomoże...

Oczywiście nikt po egzaminie nie potrafi jeździć, dlatego uważam, że
warto na początku jeździć z kimś bardziej doświadczonym na fotelu
pasażera, np. z rodzicami na zakupy, czy specjalnie turlać się po drogach
i uczyć dalej.

Pozdrawiam
..Peeter
PJ od 5,5 roku (późno zacząłem kurs)

Metody szkolenia kandydatów na kierowców.



Grupy dyskusyjne