Grupy dyskusyjne   »   Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]

Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]



1 Data: Sierpien 29 2008 01:30:52
Temat: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: primuss 

Drogie Bravo,

Tak przegladam od czasu do czasu allegro i nabieram dziwnego wrazenia, ze
3/4 motocykli na rynku wtornym to rozmaitego rodzaju "miny". Mniejsze lub
wieksze... pozytywna strona jest taka, ze w wiekszosc sytuacji w ktorych
rozmawialem ze sprzedawcami, ci uczciwie mowili, ze motocykle byly malowane,
 klejone, robione itd. Zle i zatrwazajace, ze staje sie to niemal nagminne,
a okreslenie "motocykl bez wkladu finansowego" nalezy czytac jako "dobrze
zrobiony", zas "bezwypadek" jako "bez widocznych sladow dzwona" (widze ze
okreslenia te juz sie przyjely i stanowia wrecz swoiste puszczanie oka do
kupujacego). W zwiazku z tym mam prosbe do znajacych sie na temacie -
napiszcie, co i jak mozna zrobic z motocyklem, bo chyba czesto mniej
doswiadczeniu kupujacy nie maja pojecia, do jakiego stopnia sa wodzeni za
nos.

Prawda to, ze mozna polakierowac motocykl dokladnie w oryginalnym kolorze?
Jesli tak, po czym to poznac bez specjalistycznego sprzetu? Czy mozna kupic
identyczne zamienniki wiekszosci oryginalnych czesci do moto, typu lusterka,
 sruby, klamki, kierunkowskazy, naklejki? Da sie wyprostowac lagi tak, zeby
nie wplynelo to na trakcje motocykla? Czy lakieruje sie tez felgi, ramy,
widelce? Jak czesto sklada sie 1 motocykl z kilku powypadkowych i jak to
jest, ze w ogole sie to oplaca? Czy prawda jest, ze wiekszosc kupujacych
czesci na motobazarach stanowia po prostu motokowale? I jeszcze - jaka
marze osiaga przecietny handlarz sprowadzajacy motocykl z zagranicy?

Czy znacie z autopsji jakies metody czy tez typowe zachowania osobnikow
sprzedajacych "lewe" sprzety? Ja osobiscie czesto stykam sie z metoda "na
slupa" - koles sprzedaje motocykl, oczywiscie zarejestrowany na siebie
(wycwanili sie i wiedza, ze ludzie szukaja motocykli zarejestrowanych, ze
to niby godne zaufania) - niby motocykliste, a w rzeczywistosci niemajacego
pojecia, co sprzedaje, jezdzony przez max. pare miesiecy, a w
rzeczywistosci odremontowany w jakiejs "kuzni". Sprzedajacemu czesto
towarzyszy matka z dzieckiem, zeby uwiarygodnic trudna sytuacje rodziny i
okolicznosci sprzedazy ;)

Ponadto zauwazylem ze w podejrzanych ogloszeniach wystepuja bledy
ortograficzne i swoista nieudolnosci stylistyczna. Unikam tez ogloszen
lakonicznych, z malych miejscowosci i wiosek i sciany wschodniej (mam
wrazenie ze wiele z tych sprzetow przyjezdza ostatnio w ramach importu
indywidualnego przez osoby ktore wyjechaly do pracy na zachod). O wielu
pseudokomisach nawet nie bede pisal - jako "cukiereczki" i "100%
bezwypadki" jawnie wciska sie sprzety "otarte podczas transportu",
niekompletne (np. bez lusterek), z "tuningowymi" kierownicami,
kierunkowskazami i wydechami (co oznacza zwykle, ze elementy te zostaly po
prostu uszkodzone), rdzewiejace itd.

Mam wrazenie, ze wiele bym zaplacil za mozliwosc zobaczenia od A do Z, jak
picuje sie zdjety z przystanku motocykl tak, aby wygladal na "nowke
niesmigana", moze dlatego ze jestem technicznym laikiem i do tego nieco
naiwnym. Albo zajrzal w glab psychiki sprzedawcy takiej sztuki. Na pewno
ulatwiloby mi to w przyszlosci kupno motocykla uzywanego. A moze by
nakrecic o tym film dokumentalny jak ze szczatkow rodzi sie nowa jakosc?
Zdaje sobie, ze wielu z Was nie podzieli sie wiedza, zeby nie byc
posadzonym o uprawianie takiego procederu. Temat jest sliski, ale uwazam ze
nalezy o tym mowic. Moze wreszcie upowszechni sie wsrod nas, motocyklistow,
zwlaszcza tych poczatkujacych wiedza, ze teksty typu "anglik sprowadzony
dla siebie, silnik igla, stan bdb, wymienione plyny i klocki, nowa przednia
opona, bez wkladu finansowego" oznaczaja po prostu scieme i probe oszustwa?

P. S. Skad wzielo sie i co wlasciwie oznacza okreslenie "igla"?


--
pozdr.,
primuss

XJ900 my babe



2 Data: Sierpien 29 2008 07:13:11
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: ..:maniek:.. 

Osobiscie to mi sie wydaje ze nie oplaca sie juz picowanie motocykla ktory
zawinal sie na przystanku lub inym drzewie i potrzeba mu np. wymienic rame i
cala mase innych drobnych elementow...ale wiadomo ze i takie malo
ekonomiczne/sensowne rzeczy sie zdarzaja...
teraz hitem jest przywozenie do PL sprzetow kilku letnich , kupionych jako
zapyziale - stojacych czesto kilka lat pod chmurka, niejezdzonych - przywozi
sie je do PL, czysci, woskuje, dokladnie myje, cofa licznik i do żyda :-)
Nowsze sprowadzone sprzety sa przewaznie faktycznie lekko otarte, po szlifie i
lekkiej wywrotce..te sie zwozi, wymienia/naprawia uszkodzone elementy, rowniez
cofa licznik do magicznych 45kkm i do żyda...
motocykli w stanie perfekcyjnym raczej nie oplaca sie przywozic bo sa drozsze
niz w PL, najbardziej oplacalne i najmniej czaso/kasochlonne jest przywiezienie
sprzetu w miare nowego po lekkim szlifie/ew.astronomicznym-jak na polskie
myślenie(>100kkm???:) przebiegiem i glownie takie sie przywozi i robi na igle...

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

3 Data: Sierpien 29 2008 07:45:59
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Hinek 


Użytkownik "..:maniek:.."  napisał


cofa licznik do magicznych 45kkm i do żyda...


Nie. Liczniki ustawia sie na 30 tys km.
Pozdr

--
Hinek
Deauville i inne..

4 Data: Sierpien 29 2008 00:20:39
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: robertbig 

On 29 Sie, 07:13, "..:maniek:.."  wrote:

Osobiscie to mi sie wydaje ze nie oplaca sie juz picowanie motocykla ktory
zawinal sie na przystanku lub inym drzewie i potrzeba mu np. wymienic rame i
cala mase innych drobnych elementow...ale wiadomo ze i takie malo
ekonomiczne/sensowne rzeczy sie zdarzaja...
teraz hitem jest przywozenie do PL sprzetow kilku letnich , kupionych jako
zapyziale - stojacych czesto kilka lat pod chmurka, niejezdzonych - przywozi
sie je do PL, czysci, woskuje, dokladnie myje, cofa licznik i do żyda :-)
Nowsze sprowadzone sprzety sa przewaznie faktycznie lekko otarte, po szlifie i
lekkiej wywrotce..te sie zwozi, wymienia/naprawia uszkodzone elementy, rowniez
cofa licznik do magicznych 45kkm i do żyda...
motocykli w stanie perfekcyjnym raczej nie oplaca sie przywozic bo sa drozsze
niz w PL, najbardziej oplacalne i najmniej czaso/kasochlonne jest przywiezienie
sprzetu w miare nowego po lekkim szlifie/ew.astronomicznym-jak na polskie
myślenie(>100kkm???:) przebiegiem i glownie takie sie przywozi i robi na igle...

Bzdura.
Zwozi sie ogrom mocno rozbitych srzetów.
Starych i nowych. Tzn co najmiej pogiety przódem.  Utopionych.   We
wszystkich nowszych sztukach zazwyczaj sa pogięte /popekane ramy.
Nie tak łatwo kupic jakąś prawdziwą okazję.    Żeby na tym zarobic i
"ożenic" kogoś klepanym złomem.
Prawdziwy wysyp magików od klepania ram, kół ,półek i lag. Skutecznie
równowazy wściekły popyt polaków na uzywane i powypadkowe fury, chyba
już w każdym kraju europy.
Mam tego biznesu w okolicy "po pachy" A i realia  kraju zanam dobrze.
Co do mentalności hadlarzy/sprzedających i metalności kupujących .
Mógł bym tu sieknąć niezła rozprawke.
Ogólnie to  nie przesądzał bym którzy gorsi. Kupujący czy hadlarze.
Niby to na pozór oczywiste. Ale mało kto sobie zdaje sobie sprawę
jakimi fiutkami potrafią byc potencjalni nabywcy.
Co do skrajnego prostactwa handlarzy i ich filozofi kupowania i napraw
( to jest najlepsze ) moto. To fajne rzeczy widziałem  :0
Ale czesto jest to wynikiem , tego co wymusz tzw "rynek "
Ogólnie błedne koło.
--
Big

5 Data: Sierpien 29 2008 07:29:41
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Jackare 


Z chwytów "marketingowych":
1. w trakcie gdy dokonujesz oględzin jako potencjalny nabywca, sprzedawca dostaje 28 telefonów w sprawie tego motocykla i odpowiada tak abyś słyszał: "jeszcze jest, niby jest jakiś kupujący ale jeżeli nie kupi to można go brać choćby i jutro rano i podaje cenę np o 500 zł wyższą od ustalonej z kupującym po czym kończy rozmowę. Kupujący ma wrażenie że to niesamowita okazja do której stoi kolejka chętnych i trzeba brać bo jak nie to inni sprzątną.

2. to samo tylko "na żywo". Oprócz Ciebie jest jeszcze kolejka kilku chętnych do obejrzenia/kupienia maszyny. Znów ma się wrażenie że jeżeli nie Ty to ktoś inny wyrwie okazję i jeszcze chce za nią lepiej zapłacić.

3 "Na idiotę". Unikanie wszelkich konkretnych odpowiedzi graniczące z wrażeniem że ma się do czynienia z debilem. Na każde pytanie dotyczące stanu i szczegółów moto padają odpowiedzi:
nie wiem,
tak było,
one wszystkie tak mają,
ja się nie znam,
tak zawsze było.
Ma się wrażenie że facet miał np rok motocykl, jeździł nim ale nie odczuwał żadnych wrażeń, nie patrzył na motocykl, nie interesował się jego stanem, a dostał go pewnie w prezencie bo zapewne nie kupiłby maszyny co do której nie byłby w stanie zadać pytań bo gość tak bardzo się nie zna ze nie wiedziałby o co pytać. Gość nie wie jaki ma olej, płyny, w jakim stanie jest łańcuch, Ponadto sprzedający "na idiotę" często lekceważy wszelkie zastrzeżenia co do wiarygodności stanu moto:
wszystkie tak mają,
nie widziałem takiego który nie byłby bity ale jak pan chcesz to szukaj pan - i tak pan nie znajdziesz bo ja nie znalazłem,
panie przecież to pierdoła do niczego niepotrzebna (tu nagle się okazuje że jednak gość "się zna"),
wzruszanie ramionami i teksty "no to co z tego" przy zgłaszaniu uwag,
teksty w stylu to kup se pan inny za 2 tys więcej.

Błędy w ogłoszeniach tak naprawdę nie muszą o niczym świadczyć poza tym że motocykl sprzedaje osoba nieoczytana, nieznająca się na sprzedaży itp. To akurat nie musi miec żadnego odzwierciedlenia w stanie maszyny. Podobnie lakoniczne teksty ogłoszeń są często owocem doświadczeń. Opiszesz wszystko, napiszesz się jak głupi a ludzie dzwonią lub mailują i i tak pytają o to co jest napisane, po co więc pisać skoro powtórzysz to jeszcze 60 razy :)
--
Jackare

6 Data: Sierpien 29 2008 08:36:48
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Marek Borowski 

Jackare wrote:


Z chwytów "marketingowych":
3 "Na idiotę". Unikanie wszelkich konkretnych odpowiedzi graniczące z wrażeniem że ma się do czynienia z debilem. Na każde pytanie dotyczące stanu i szczegółów moto padają odpowiedzi:
nie wiem,
tak było,
one wszystkie tak mają,
ja się nie znam,
tak zawsze było.
Ma się wrażenie że facet miał np rok motocykl, jeździł nim ale nie odczuwał żadnych wrażeń, nie patrzył na motocykl, nie interesował się jego stanem, a dostał go pewnie w prezencie bo zapewne nie kupiłby maszyny co do której nie byłby w stanie zadać pytań bo gość tak bardzo się nie zna ze nie wiedziałby o co pytać. Gość nie wie jaki ma olej, płyny, w jakim stanie jest łańcuch, Ponadto sprzedający "na idiotę" często lekceważy wszelkie zastrzeżenia co do wiarygodności stanu moto:
wszystkie tak mają,
nie widziałem takiego który nie byłby bity ale jak pan chcesz to szukaj pan - i tak pan nie znajdziesz bo ja nie znalazłem,
panie przecież to pierdoła do niczego niepotrzebna (tu nagle się okazuje że jednak gość "się zna"),
wzruszanie ramionami i teksty "no to co z tego" przy zgłaszaniu uwag,
teksty w stylu to kup se pan inny za 2 tys więcej.

Mozesz sie dziwisc  ale doklanie tak jest. Naprawde nie wszyscy to mechanicy. Kupilem moja kawe w komisie bez pytania o detale (bo i tak nie bylbym w stanie sprawdzic poprawnosci odpowiedzi) oddalem do servisu z poleceniem "zrobicie co trzeba" nastepnie co 6kmm robilem to samo a
jak sprzedawalem to oczywiscie trafilem wlasnie na jakiegos typa co robil dziwne oczy ze nie wiem jaki olej jest w silniku i itp. Od tego jest servis a ja jestem od jezdzenia.

Pozdr

Marek

7 Data: Sierpien 29 2008 00:23:46
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: robertbig 

On 29 Sie, 08:36, Marek Borowski  wrote:

.

Mozesz sie dziwisc  ale doklanie tak jest. Naprawde nie wszyscy to
mechanicy. Kupilem moja kawe w komisie bez pytania o detale (bo i tak
nie bylbym w stanie sprawdzic poprawnosci odpowiedzi) oddalem do servisu
z poleceniem "zrobicie co trzeba" nastepnie co 6kmm robilem to samo a
jak sprzedawalem to oczywiscie trafilem wlasnie na jakiegos typa co
robil dziwne oczy ze nie wiem jaki olej jest w silniku i itp. Od tego
jest servis a ja jestem od jezdzenia.

 :) no i mówiąc prawdę wychodzisz w tym społeczeństwie na "mega ścieme
"
--
Big

8 Data: Sierpien 29 2008 09:23:58
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Corpse 


Mozesz sie dziwisc  ale doklanie tak jest. Naprawde nie wszyscy to mechanicy. Kupilem moja kawe w komisie bez pytania o detale (bo i tak nie bylbym w stanie sprawdzic poprawnosci odpowiedzi) oddalem do servisu z poleceniem "zrobicie co trzeba" nastepnie co 6kmm robilem to samo a
jak sprzedawalem to oczywiscie trafilem wlasnie na jakiegos typa co robil dziwne oczy ze nie wiem jaki olej jest w silniku i itp. Od tego jest servis a ja jestem od jezdzenia.

Mam dokładnie takie samo podejście. Mam wielką radochę z jazdy, a nie znoszę grzebaniny w smarach, etc.... Nie mam na ten temat wiedzy i nie mam ochoty nawet jej nabywać w tak szczegółowym zakresie. Uważam, że owszem, powinienem wiedzieć, jak i kiedy wykonywać NIEZBĘDNE EKSPLOATACYJNIE czynności oraz wiedzieć co powinno mnie zaniepokoić na tyle, żeby pojawić się w serwisie. Resztę mają wiedzieć serwisanci, bo bo to ich praca i mają na tym robić kasę (a ja chętnie im za to zapłacę).

Niech każdy robi to, co umie najlepiej - będziemy mieli mniej "omnibusów", co to umieją wszystko, ale tylko po łebkach...

Pzdr
C.

9 Data: Sierpien 29 2008 12:15:28
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: marider 

Corpse pisze:

Mam dokładnie takie samo podejście. Mam wielką radochę z jazdy, a nie znoszę grzebaniny w smarach, etc.... Nie mam na ten temat wiedzy i nie mam ochoty nawet jej nabywać w tak szczegółowym zakresie. Uważam, że owszem, powinienem wiedzieć, jak i kiedy wykonywać NIEZBĘDNE EKSPLOATACYJNIE czynności oraz wiedzieć co powinno mnie zaniepokoić na tyle, żeby pojawić się w serwisie. Resztę mają wiedzieć serwisanci, bo bo to ich praca i mają na tym robić kasę (a ja chętnie im za to zapłacę).

Niech każdy robi to, co umie najlepiej - będziemy mieli mniej "omnibusów", co to umieją wszystko, ale tylko po łebkach...

Pzdr
C.


100% racji. Ja kupilem Haynes manual do moto i tylko zagladam co musze zrobic przy okreslonym przebiegu. Czasami poczytam jak sie co robi bo wiedziec lubie ale sam lap nie wsadzam. Wole dac do warsztatu, zaplacic i niech inni maja z tego $ a ja sie bede cieszyl bezawaryjna jazda. Ja moge sobie motocykl umyc i wyczyscic na blysk. Co do kupowania moto to tez wole zaplacic pare tysi nieraz wiecej a miec sprzet w super stanie niz pozniej plakac i dokladac w jakiegos zloma.

Pzdr
--
marider
Wyjatkowa R1 + dodatki = sprzedam ;)
http://tinyurl.com/yvjtdk

10 Data: Sierpien 29 2008 03:32:42
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor:

Sie wypowiem moze jako ten co czasami przywozi motocykle z Anglii na
sprzedaz oraz ten ktory pare dni temu zostal wpuszczony w kanal na
allegro...

Stwierdzam stanowczo ze oplaca sie kupic motocykl na zachodzie i
sprzedac go w Polsce. Chodzi tylko o to ze czym innym jest wyjaz do
Niemiec po moto z komisu (trzeba cos przyciagnac inaczej podroz
zmarnowana) a czym innym zetelne kupowanie motocykli. Ja mieszkam za
granica i spokojnie kupuje sobie sprzeciki od czasu do czasu. Zwykle z
gory zamowione. Szukam, jezdze, ogladam i jezeli wszystko ok to
kupuje. Pozniej taki motocykl uzywam przez tydzien lub dwa, jezeli mu
brakuje jakiejs czesci to ja dokupuje i wysylam do Polski razem z
motocyklem.
Sam mam 3 motocykle bo kocham ten sport i uwielbiam przy nich
pracowac. Na wlasnym przykladzie moge powiedziec ze nie warto
generalizowac bo sa rowniez uczciwi ludzie, rzetelni sprzedawcy.
Zdazylem przywyknac do tego ze jezeli chcesz cos sprzedac to musisz
byc pewny ze jest to towac pelnowartosciowy. Szczegolnie przy
motocyklach nie ma zartow!
W mojej uczciwosci i niestety naiwnosci sam kupilem mine na allegro
kilka dni temu. Pewnie chetnie przylaczylbym sie do szkalowania
sprzedawcow jako ogolu ale nadal uwazam ze nieuczciwi to mniejszosc. Z
moja mina sobie poradze, nigdy jej nie sprzedam ale bede jezdzil.

Paradoksem jest jednak to ze czesto oszukany klient jest oskarzany o
brak wiedzy technicznej, brak przestrzegania zasad kupowania - tak jak
ja w sasiednim watku gdzie chcialem zwrocic Wasza uwage na sprzedawce
min.
Skaplikowane to troche i brak tu spojnosci, wszyscy chetnie obsmaruja
motocyklowych 'kowali' ale rownie chetnie wyzyja sie na tych ktorzy
dali sie wpuscic w maliny.

To tylko moje piec groszy. Duzy temat i ciezko w pelni sie
wypowiedziec...

Pozdrawiam

maciek

11 Data: Sierpien 29 2008 09:54:02
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Jackare 



Mozesz sie dziwisc  ale doklanie tak jest. Naprawde nie wszyscy to mechanicy. Kupilem moja kawe w komisie bez pytania o detale (bo i tak nie bylbym w stanie sprawdzic poprawnosci odpowiedzi) oddalem do servisu z poleceniem "zrobicie co trzeba" nastepnie co 6kmm robilem to samo a
jak sprzedawalem to oczywiscie trafilem wlasnie na jakiegos typa co robil dziwne oczy ze nie wiem jaki olej jest w silniku i itp. Od tego jest servis a ja jestem od jezdzenia.

Niby tak ale często pytania na które padają debilne odpowiedzi dotyczą nie kwestii technicznych a eksploatacyjnych (kiedy była. wymiana opon, ile przejechał km od ostatniego przeglądu, skąd rozdarcie na kanapie, czemu podnóżki są porysowane, czy ten tłumik jest oryginalny).
Jeżeli ktoś robi przeglądy w serwisach zazwyczaj może się "wylegitimować" rachunkami, wydrukami etc lub co najmniej wskazać serwis w którym robi obsługę moto. Niestety żyjemy w kraju "zaminowanym" i jeżeli sprzedający jest uczciwy nie powinno być żadnych problemów z  udzieleniem podstawowej informacji.
--
Jackare

12 Data: Sierpien 29 2008 12:41:52
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Marek Borowski 

Jackare wrote:


Niby tak ale często pytania na które padają debilne odpowiedzi dotyczą nie kwestii technicznych a eksploatacyjnych (kiedy była. wymiana opon, ile przejechał km od ostatniego przeglądu, skąd rozdarcie na kanapie, czemu podnóżki są porysowane, czy ten tłumik jest oryginalny).
Jeżeli ktoś robi przeglądy w serwisach zazwyczaj może się "wylegitimować" rachunkami, wydrukami etc lub co najmniej wskazać serwis w którym robi obsługę moto. Niestety żyjemy w kraju "zaminowanym" i jeżeli sprzedający jest uczciwy nie powinno być żadnych problemów z  udzieleniem podstawowej informacji.
Niestety prawda. Duzo jest sciemniaczy. Troche mnie to irytuje iz ja bedac uczciwym, bujam sie ze sprzedaza a wielu oszykuje, kreci licznik i nie dosc ze sprzedaja za wieksza kase to i szybciej. Troche tez jest i winy kupujacych co by chcieli sprzet za cene zlomu w stanie salonowym.
Tak to tylko w erze ;-).


Pozdr

Marek

13 Data: Sierpien 29 2008 13:32:32
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: KLOSZ 

Marek Borowski pisze:
<CIACH!>

 Troche mnie to irytuje iz ja
bedac uczciwym, bujam sie ze sprzedaza a wielu oszykuje, kreci licznik i nie dosc ze sprzedaja za wieksza kase to i szybciej.

No mnie to tez irytuje, bo uczciwie informuje kazdego zainteresowanego o szczegolach motocykla, cene dalem niska, bo zalezy mi na sprzedazy i szybkiej (niekoniecznie duzej za to moto) kasie i nic. A moto jest w calkiem dobrym stanie, wsiadac i jechac. Nowe kapcie ma, naped po 6 tysiach km, banka oleju i filtr czekaja, by dac je nowemu wlascicielowi (zakladam, ze kazdy bedzie wolal sam zmienic by miec pewnosc, bo moje zapewnienia ze tydzien temu zmienilem moga nie wystarczyc ;-)  ), troche dodatkow itd. Czyzby cena byla zbyt niska i budzila podejrzliwosc potencjalnych kupcow?

<zart mode ON>
Chyba rozkrece zegary, szarpne rolke do tych typowych 30 tysi, przelece motura szmatka z woskiem i wystawie jeszcze raz ;-)
</zart mode OFF>

Zdrowko
KLOSZ co dwie Hundy ma i jedna chetnie sprzeda ;-)

14 Data: Sierpien 29 2008 14:22:46
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: K.M.C. 

On 29 Sie, 12:41, Marek Borowski  wrote:

Niestety prawda. Duzo jest sciemniaczy. Troche mnie to irytuje iz ja
bedac uczciwym, bujam sie ze sprzedaza a wielu oszykuje, kreci licznik i
nie dosc ze sprzedaja za wieksza kase to i szybciej.
winy kupujacych co by chcieli sprzet za cene zlomu w stanie salonowym.
Tak to tylko w erze ;-).


Elou,
jak niektorzy pamietaja niedawno sprzedawalem swojego gsxf. Uczciwie
opisanego, ze srednia cena allegrowa. O dziwo sprzedal sie w tydzien.
Pewnie za chwile bede sprzedawal triumfa, ktorego zreszta kupilem dla
siebie, ale dopadl mnie "glod". Sprzet z udokumentowanym przebiegiem
ktory autentyczne 2 stal. Na tyle skutecznie go to ustalo, ze stracil
kompresje na jednym cylindrze. Wszystko jest juz porobione. Oczywiscie
moto po szlifie. Przywrocenie go do stanu pierwotnego w sensie wygladu
to dla mnie góra 800zł. Ni ebede jednak tego robil, wystawie go z
peknieta owiewka i wgnieceniem na baku. Bo wiem, ze teraz po
calosciowym rozebraniu i skreceniu, mimo tych wad moge reczyc za jego
stan i za jego wyjatkowo niski przebieg. Jestem pewien, ze sie
sprzeda..... ale moze to dlatego, ze ja o swoich motocyklach moge
opowiadac godzinami :D
pzdr
--
Krzysiek K.M.C.
TT600 w bieliźnie

15 Data: Sierpien 29 2008 09:06:15
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: scibor 

Podobnie
lakoniczne teksty ogłoszeń są często owocem doświadczeń. Opiszesz wszystko,
napiszesz się jak głupi a ludzie dzwonią lub mailują i i tak pytają o to co
jest napisane, po co więc pisać skoro powtórzysz to jeszcze 60 razy :)
--
Jackare


No i teraz tak zrobie. Jak chcialem sprzedac zygzaka 3 lata temu, zrobilem
rzetelny opis i dalem przyzwoita cene. Zero reakcji, bo opis byl zbyt
rzetelny. Jeden zainteresowany sie znalazl, dopytal sie dokladnie, po czym
stwierdzil, ze jezdze nieostroznie i dla niego 6tys obrotow to jest katowanie
sprzeta (w ZX11!!!) i chcial urwac jeszcze 1000 z i tak niskiej ceny. No
sorry, ale uwazam, ze lepiej jest kupic sprzeta na ktorym konkretnie widac co
i jak jest do zrobienia, niz "igle" ze spawana rama na przyklad...

scbr
zygzak - od poniedzialku do sprzedania:/


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

16 Data: Sierpien 29 2008 09:11:09
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: gildor 

scibor pisze:

sorry, ale uwazam, ze lepiej jest kupic sprzeta na ktorym konkretnie widac co i jak jest do zrobienia, niz "igle" ze spawana rama na przyklad...

odpieprz się od spawanych ram!

:)

--
gildor
igła 9'99

17 Data: Sierpien 29 2008 09:42:45
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: KJ Siła Słów 

scibor pisze:

 ze lepiej jest kupic sprzeta na ktorym konkretnie widac co i jak jest do zrobienia, niz "igle" ze spawana rama na przyklad...


Ze spawana to pikus, mozna brac, gorzej jak jest niepospawana.

KJ

18 Data: Sierpien 29 2008 09:38:27
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Corpse 

Jackare wrote:


Z chwytów "marketingowych":
1. w trakcie gdy dokonujesz oględzin jako potencjalny nabywca, sprzedawca dostaje 28 telefonów w sprawie tego motocykla i odpowiada tak abyś słyszał: "jeszcze jest, niby jest jakiś kupujący ale jeżeli nie kupi to można go brać choćby i jutro rano i podaje cenę np o 500 zł wyższą od ustalonej z kupującym po czym kończy rozmowę. Kupujący ma wrażenie że to niesamowita okazja do której stoi kolejka chętnych i trzeba brać bo jak nie to inni sprzątną.

Hehehe... a to akurat ciekawe, hehehe, bo może tak naprawdę jest???!

Nie wiem, jak u innych, ale ja obecnie DOKŁADNIE tak mam. Mam trzech _ponoć_ poważnie zainteresowanych kupców, a dwóch z nich podjęło już konkretne kroki (jeden zadeklarował rozpoczęcie załatwiania finansowania w banku i zaliczka rezerwacyjna). Wszystkim jednak uczciwie staram się odpowiadać, że mnie interesuje sprzedaż motocykla, więc póki stoi w garażu i ktoś go fizycznie nie zabierze, ogłoszenie jest aktualne, a "kto pierwszy, ten lepszy".

Więc może czasami to nie ściema? (ciekawe tylko jak to wygląda statystycznie ;-))  )

Pzdr
C.

19 Data: Sierpien 29 2008 22:29:18
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Iguan007 


"Jackare"  wrote in message


Z chwytów "marketingowych":
:
nie wiem,

Wlasnie mi uswiadomiles ze nie wiem jaki mam olej w silniku. Serwis wie ;)

Pozdrawiam ,
Iguan

--
--
Iguan007
Sezon caly rok:
http://republika.pl/iguan/
--

20 Data: Sierpien 29 2008 09:31:17
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Corpse 

primuss wrote:

Drogie Bravo,

Tak przegladam od czasu do czasu allegro i nabieram dziwnego wrazenia, ze 3/4 motocykli na rynku wtornym to rozmaitego rodzaju "miny". Mniejsze lub wieksze... pozytywna strona jest taka, ze w wiekszosc sytuacji w ktorych rozmawialem ze sprzedawcami, ci uczciwie mowili, ze motocykle byly malowane,
 klejone, robione itd. Zle i zatrwazajace, ze staje sie to niemal nagminne, a okreslenie "motocykl bez wkladu finansowego" nalezy czytac jako "dobrze zrobiony", zas "bezwypadek" jako "bez widocznych sladow dzwona"

Jest dokładnie jak piszesz. Chciałem kupić w miarę nowy, ale KONIECZNIE bezwypadkowy, przekonałem się, że definicji "bezwypadkowości" jest tyle, ilu sprzedających. Stałem się w naturalnym odruchu mega-nieufny i kupiłem sprzęt nowy z salonu. Dzisiaj, kiedy po kilku miesiącach chcę wymienić na inny rodzaj praktycznie nowy motocykl, zainteresowanym trudno w to uwierzyć i podchodzą do sprawy nieufnie. Dopiero po zakupie pewnie się przekonają, że było warto, ale jakoś specjalnie nawet się nie dziwię tej nieufności przy takiej ilości "min" na rynku...

Pzdr
C.

21 Data: Sierpien 29 2008 09:54:18
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Grzegorz Rogala 

primuss pisze:

Drogie Bravo,

Tak przegladam od czasu do czasu allegro i nabieram dziwnego wrazenia, ze 3/4 motocykli na rynku wtornym to rozmaitego rodzaju "miny".
[cut, duzo celnych spostrzezen]
To jest tak, w Bolandzie kupuje sie zludzenia
Niemiec/Angol/ktokolwiek kupil motocykl i go postawil w garazu na 5 lat    robiac 5kkm rocznie - zludzenie licznikowe
Niemiec/Angol/ktokolwiek kupil motocykl sportowy i jezdzil nim 40km/h
robiac 3kkm rocznie - zludzenie idealnego stanu motocykli zza Odry
itd itp.
Na miny dobrym sposobem dzwoniac do takiego "cwaniaczka" jest zapowiedzenie mu przez telefon, ze jak z motocyklem bedzie cos nie halo to wywiezie sie go do lasu i polamie rece. W 99% ulatwia to odsiew tandety, szrotu i zelaznych potlukow. Dla kulturalnych jest wersja, ze zabieramy motocykl do dealera/serwisu (wybranego przez nas oczywiscie) i jezeli z motocyklem bedzie cos nie halo to wywozimy goscia do lasu i lamiemy mu rece ;))) Z reszta nie oszukujmy sie "okazje" praktycznie nieistnieja, logicznie myslacy czlowiek chcacy kupic uzywany sprowadzony motocykl chyba skojarzy fakt _wyzszej_ ceny za odra i nizszej tutaj przeciez darmo nie woza..
A co do picowania, rynek nieznosi prozni skoro sa klienci na szroty to i beda te szroty sciagane "naprawiane" i sprzedawane dalej. Tylko to masakruje rynek normalnych sprawnych sprzetow kupionych w Polsce.

--
pozdr
Rogal DRZ400E
http://www.czesci-vag.pl
http://www.rogal.riders.pl

22 Data: Sierpien 29 2008 11:03:24
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Jarecki [KenLee] 

Użytkownik "Grzegorz Rogala"

Na miny dobrym sposobem dzwoniac do takiego "cwaniaczka" jest
zapowiedzenie mu przez telefon, ze jak z motocyklem bedzie cos nie halo to
wywiezie sie go do lasu i polamie rece. W 99% ulatwia to odsiew tandety,
szrotu i zelaznych potlukow.


*** Hmm nie widze emotikonow- Ty tak serio? Bo wiesz- czasem sprzedajacym
moze byc ktos np. z niegrzecznych MC, albo nie do konca legalnej organizacji
z Wolomina albo po prostu duzy, silny i majacy takich samych kolegow. I dla
jaj, na takie dictum zaprosi Cie slodkim glosikiem na ogledziny polaczone w
domysle z lamaniem Twoich rak. Albo tego, ktory wezmie twoja rade na serio.
Albo zwyczajnie sprzedajacy zglosi  to policji. W doroslym swiecie trzeba
byc przygotowanym na konsekwencje adekwatne do podejmowanych czynow i slow.
To juz nie piaskownica, czy boisko za szkola...


 Dla kulturalnych jest wersja, ze
zabieramy motocykl do dealera/serwisu (wybranego przez nas oczywiscie) i
jezeli z motocyklem bedzie cos nie halo to wywozimy goscia do lasu i
lamiemy mu rece ;)))


*** Tera jezd emotikon, ale ja odpowiem serio. Jesli uslyszalbym chocby cien
takiej sugestii, to wyslalbym kupujacego do wszystkich diablow. Nie dlatego,
ze sprzedaje picowane szroty, ale dlatego ze jak ognia unikam idiotow i
wszelkiej masci natchnionych pomylencow bozych- szczegolnie w handlu.
Pozdr
Jarecki [KenLee] + Mecha-Orange EXC 400

23 Data: Sierpien 29 2008 10:19:32
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Jasio 


Użytkownik "Jarecki [KenLee]"  napisał w wiadomości

Użytkownik "Grzegorz Rogala"

Dla kulturalnych jest wersja, ze
zabieramy motocykl do dealera/serwisu (wybranego przez nas oczywiscie) i
jezeli z motocyklem bedzie cos nie halo to wywozimy goscia do lasu i
lamiemy mu rece ;)))


*** Tera jezd emotikon, ale ja odpowiem serio. Jesli uslyszalbym chocby
cien takiej sugestii, to wyslalbym kupujacego do wszystkich diablow. Nie
dlatego, ze sprzedaje picowane szroty, ale dlatego ze jak ognia unikam
idiotow i wszelkiej masci natchnionych pomylencow bozych- szczegolnie w
handlu.

No dobra, to kupujący powie Ci, że ma 500km w jedną stronę i jak nie coś ze
sprzętem będzie nie tak, oddajesz za paliwo.
Albo, że sprawdzicie to w autoryzowanym serwisie, i jak
wyskoczy -_COKOLWIEK_  o czym nie było mowy w ogłoszeniu/aukcji/rozmowie
telefonicznej to sprzedający będzie płacił za ekspertyzę.
No i za paliwo (:
Czy taka wersja kulturalnego łamania rąk Ci odpowiada?

--
Jasio
vfr vx etz
Jesli wyszlo Ci raz, sprobuj raz jeszcze.

24 Data: Sierpien 29 2008 13:20:49
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Jarecki [KenLee] 

Użytkownik "Jasio"  napisał

No dobra, to kupujący powie Ci, że ma 500km w jedną stronę i jak nie coś
ze sprzętem będzie nie tak, oddajesz za paliwo.

*** A co to znaczy "nie tak"? Moge sie z nim umowic o konkrety typu: jesli
tarcze hamulcowe sa ponizej grubosci X a ja twierdzilem ze powyzej to OK.
Ale nie raz bylem swiadkiem jak przyjezdzalo kilku "ekspertow" ktorzy z
odleglosci poltora metra na wech i sluch wynajdowali wydumane wady zeby
obnizyc cene. Nie zdjawszy plastikow, nie zmierzywszy komprechy- NIC. Stan
sprzeta jest rzecza wzgledna w ocenie roznych ludzi i po to sa wlasnie
ogledziny, zeby nie bylo watpliwosci. Jak Ci szkoda kasy na paliwo, to
szukaj sprzetu "wokol komina" albo kupuj nowke. Brutalne ale uczciwe- sam
przez ostatnie lata stracilem ze 3000 PLN na wycieczki po Polsce i Niemczech
po sprzety z ktorych wiekszosc nie spelnila moich wymogow. Raz nawet
trafilem konia z peknieta rama i wlascicielem rozmawiajacym ze mna stojac na
motohulajnodze- gotowym do ucieczki... Raz trafilem na niemieckiego
nastolatka, ktory byl swiecie przekonany, ze jego sprzet jest naprawde OK
mimo iz klepal rozrzadem jak mlockarnia. I co mialem ich obic? Zadac kasy?
Sciagac Policje? Ekspertow? Daj pokoj Wasc...


Albo, że sprawdzicie to w autoryzowanym serwisie, i jak
wyskoczy -_COKOLWIEK_  o czym nie było mowy w ogłoszeniu/aukcji/rozmowie
telefonicznej to sprzedający będzie płacił za ekspertyzę.
No i za paliwo (:

*** Jezeli mialoby to byc COKOLWIEK, to absolutnie NIE. Moge odpowiedziec na
konkretne pytanie: kompresja, wartosci luzow na koncu wahacza, dlugosc
wykrecenia napinaczy lancucha, glebokosc bieznika, uszkodzenia rantow felg,
ktore plastiki byly klejone, a ktore nie itd itp. W zyciu nie poszedlbym na
taki uklad, gdzie czyjes widzimisie moze mnie kosztowac kase, bo moze sie
okazac, ze cos komus "za glosno chodzi" albo ta ryska to mogla byc sladem
dzwona, tylko wszystko wokol wymienione".
Inna sprawa, ze okolicznym warsztatom z autoryzowanymi na czele, nie
pozwolilbym nawet umyc swojego sprzeta nie mowiac juz o grzebaniu przy
nim...

Czy taka wersja kulturalnego łamania rąk Ci odpowiada?

*** To cywilizowany uklad i lepszy od mordobicia, ale ja nie poszedlbym na
to, bo za dlugo pracowalem w handlu (nie motocyklami) i wiem jacy sa ludzie.
Zeby nie bylo zbyt jednostronnie to powiem ze BEZ ogledzin tez nie sprzedam
konia. Kumpel jednego z grupowiczow z miasta oddalonego o ponad 700 km
chcial kupic ode mnie sprzeta wysylkowo- bez ogladania, bo przedtem ten
grupowicz wzial ode mnie jednego i bylo OK. Nie zgodzilem sie. Nie dlatego
ze moj dlugasny opis wad i zalet byl nieprawdziwy, a zdjecia retuszowane. Po
prostu byl SUBIEKTYWNY, a kupujacy tez ocenia SUBIEKTYWNIE i obie te oceny
moga sie roznic. Przyjechal, przejechal sie 20m po podworku i zabral. A ja
mialem spokojne sumienie.
Reasumujac: OGLEDZINY SA DLA KUPUJACEGO i jesli sa z tym zwiazane
jakiekolwiek koszty, to on je ponosi. To co opowiada sprzedawca to
SUBIEKTYWNA ocena, ktora moze byc tez zwyklym klamstwem, ale po to sa
ogledziny, zeby to zweryfikowac.
Pozdr
Jarecki [KenLee] + Mecha-Orange EXC 400

25 Data: Sierpien 29 2008 14:03:08
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Jasio 


Użytkownik "Jarecki [KenLee]"  napisał w wiadomości


Reasumujac: OGLEDZINY SA DLA KUPUJACEGO i jesli sa z tym zwiazane
jakiekolwiek koszty, to on je ponosi. To co opowiada sprzedawca to
SUBIEKTYWNA ocena, ktora moze byc tez zwyklym klamstwem, ale po to sa
ogledziny, zeby to zweryfikowac.

Jeżeli coś, o czym była wyraźnie mowa odbiegało od stanu faktycznego, np.
kompresja poniżej normy, nieoryginalne naklejki albo zużyty napęd. Myślę, że
kupujący może sobie znaleźć ileśtam punktów, na jakich mu szczególnie zależy
i o które, nie napalając się jak szczerbaty na suchary trzeźwo zapyta.
Gdyby więc Twój luz na wahaczu czy kompresja nie trzymałyby wartości
podanych przez Ciebie, wisiałbyś mi kasę za paliwo, OK? (:

Gdy sprzedający chce udowodnić swoją rzetelność i podaje możliwość
sprawdzenia w serwisie w ogłoszeniu, można z niej skorzystać.
Myślę, że przy kilkunastu tysiacach złotych szczególnie warto.

A jak ktoś jest melepetą techniczną a model zna tylko z katalogów i filmików
na jołtubie, to podwakroć warto.

Uwaga, uwaga: przebiegi bywają też udokumentowane i prawdziwe!
(:

--
Jasio
vfr vx etz
Jesli wyszlo Ci raz, sprobuj raz jeszcze.

26 Data: Sierpien 29 2008 15:54:35
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Jarecki [KenLee] 

Użytkownik "Jasio"  napisał

Jeżeli coś, o czym była wyraźnie mowa odbiegało od stanu faktycznego, np.
kompresja poniżej normy, nieoryginalne naklejki albo zużyty napęd. Myślę,
że kupujący może sobie znaleźć ileśtam punktów, na jakich mu szczególnie
zależy i o które, nie napalając się jak szczerbaty na suchary trzeźwo
zapyta.
Gdyby więc Twój luz na wahaczu czy kompresja nie trzymałyby wartości
podanych przez Ciebie, wisiałbyś mi kasę za paliwo, OK? (:


*** O ile wczesniej taka byla umowa to oczywiscie, ze tak. Jesli natomiast
nie byloby mowy o zadnych zwrotach, albo kupujacy wyskoczylby z tym, ze
owszem luzy sie zgadzaja, komprecha tez, ale to enduro ma 4 rysy na
plastikach i razi jego poczucie estetyki, to sorry Winetou.


Gdy sprzedający chce udowodnić swoją rzetelność i podaje możliwość
sprawdzenia w serwisie w ogłoszeniu, można z niej skorzystać.
Myślę, że przy kilkunastu tysiacach złotych szczególnie warto.

*** Warto tez zasiegnac wczesniej opinii o danym warsztacie bo mozna wtopic
podwojnie. Mrozacymi krew w zylach opowiesciami o warsztatach moge zapelnic
niejeden dlugi zimowy wieczor przy piwku :]
Pozdr
Jarecki [KenLee] + Mecha-Orange EXC 400

27 Data: Sierpien 29 2008 12:46:49
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Grzegorz Rogala 

Jarecki [KenLee] pisze:

*** Hmm nie widze emotikonow- Ty tak serio? Bo wiesz- czasem sprzedajacym moze byc ktos np. z niegrzecznych MC, albo nie do konca legalnej organizacji z Wolomina albo po prostu duzy, silny i majacy takich samych kolegow. I dla jaj, na takie dictum zaprosi Cie slodkim glosikiem na ogledziny polaczone w domysle z lamaniem Twoich rak. Albo tego, ktory wezmie twoja rade na serio. Albo zwyczajnie sprzedajacy zglosi  to policji. W doroslym swiecie trzeba byc przygotowanym na konsekwencje adekwatne do podejmowanych czynow i slow. To juz nie piaskownica, czy boisko za szkola...
Wierz mi, ze to dziala, 99% ludzi po takim tekscie mowi ze jednak sprzet   byl lekko jebniety ;) Poza tym nikt nie nagrywa rozmow przez telefon a po rozmowcy przez fon tez mozna wywnioskowac czy to jakis "lepszy cwaniak" A na silnych kolegow zawsze znajda sie silniejsi ;DDD

*** Tera jezd emotikon, ale ja odpowiem serio. Jesli uslyszalbym chocby cien takiej sugestii, to wyslalbym kupujacego do wszystkich diablow. Nie dlatego, ze sprzedaje picowane szroty, ale dlatego ze jak ognia unikam idiotow i wszelkiej masci natchnionych pomylencow bozych- szczegolnie w handlu.
Jak ja pojechalem z takim jednym narwancem ogladac "idealny" motocykl a sie okazalo ze jest to makabryczna mina to wierz mi ale nerwy po przejechaniu 350km w jedna strone musialem prawie gasnica sniegowa gasic ;))
I nadal twierdze, ze okazji u nas malo.
A sprowadzane zelazne potluki w 99,9% nadaja sie tylko na zlom.

--
pozdr
Rogal

28 Data: Sierpien 29 2008 14:47:31
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Jarecki [KenLee] 

Użytkownik "Grzegorz Rogala"  napisał

Wierz mi, ze to dziala, 99% ludzi po takim tekscie mowi ze jednak sprzet
byl lekko jebniety ;) Poza tym nikt nie nagrywa rozmow przez telefon a po
rozmowcy przez fon tez mozna wywnioskowac czy to jakis "lepszy cwaniak" A
na silnych kolegow zawsze znajda sie silniejsi ;DDD

*** Gniewu w Tobie zbyt wiele widze mlody padawanie (nie mylic z patafianem)
;)))
Tak czy inaczej jakby do mnie zadzwonil gosc z propozycja polamania rak, to
sam zaproponowalbym mu zeby se kutasa polamal. A jakby mial jeszcze jakies
ciagoty do kontaktu, to ustawke z moim dzielnicowym. W kazdym razie motocykl
zobaczylby jak swinia niebo.

..
Jak ja pojechalem z takim jednym narwancem ogladac "idealny" motocykl a
sie okazalo ze jest to makabryczna mina to wierz mi ale nerwy po
przejechaniu 350km w jedna strone musialem prawie gasnica sniegowa gasic
;))

*** W innym poscie w tym watku wspomnialem o moich dwu dawnych wyprawach
zakonczonych fiaskiem. Dodam jeszcze z tego roku wyjazd 650 km w jedna
strone do Niemiec po EXC 200 dla Iwony. Przez telefon dopytalem sie czy ma
wszystkie kwity do rejestracji w tym Fahrzeugshein z wbitym wymeldowaniem.
"Ja, ja, alles fuer weitere Anmeldung is dabei!". I na miejscu sie okazalo
ze kon owszem- fajny, ale tata ze synkiem nie przerejestrowali na siebie i
mieli stary Abmeldung poprzedniego wlasciciela na osobnej kartce, czyli nie
do zarejestrowania w Polsce. To byl styczen i przepis obowiazywal doslownie
od kilku dni. I co mialem ich lac? Tez przeciez nie nagralem rozmowy, a kon
w Niemczech byl i owszem - do zarejestrowania. Na moja propozycje aby
zarejestrowal na siebie i za tydzien przyjade po konia, tata skrzywil sie,
ze koszty, ze przeglad i wogole, a przecie z papiery sa OK i czego ja wogole
chce. Oby jak najmniej spotkan z debilami...
Podr
Jarecki [KenLee] + Mecha-Orange EXC 400

29 Data: Sierpien 29 2008 16:15:31
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Kamil Nowak 'Amil' 

Jarecki [KenLee] napisał(a):

Nie dlatego, ze sprzedaje picowane szroty, ale dlatego ze jak ognia unikam idiotow i wszelkiej masci natchnionych pomylencow bozych- szczegolnie w handlu.

Ło kurwa, to zes sie na mnie przejechal, bo ja z tych natchnionych ;-)

--
Kamil Nowak 'Amil'
_motory_ pijadzio i susuki
Krakuf

30 Data: Sierpien 29 2008 16:36:19
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Jarecki [KenLee] 

Użytkownik "Kamil Nowak 'Amil'" napisał

Ło kurwa, to zes sie na mnie przejechal, bo ja z tych natchnionych ;-)

*** Ale za to nie polamales mi rak razem z Samumem, a sprzeta udalo Ci sie
troche nadpsuc dopiero po roku kulgania w blocie, topienia i przewracania
(widzisz- nic nie wspomnialem o zadnej podkladce!) ;))) A i to nie za bardzo
:)
Pozdr
Jarecki [KenLee] + Mecha-Orange EXC 400

31 Data: Sierpien 29 2008 07:28:26
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: badrank 

On 29 Sie, 09:54, Grzegorz Rogala  wrote:

To jest tak, w Bolandzie kupuje sie zludzenia
Niemiec/Angol/ktokolwiek kupil motocykl i go postawil w garazu na 5 lat
   robiac 5kkm rocznie - zludzenie licznikowe
Niemiec/Angol/ktokolwiek kupil motocykl sportowy i jezdzil nim 40km/h
robiac 3kkm rocznie - zludzenie idealnego stanu motocykli zza Odry
itd itp.

To nie do konca tak. Mieszkam w Belgii, kraju, w ktorym pada 330 dni w
roku,
a jak nie padalo to za pol godziny bedzie padac. Mam kilka konkretnych
przykladow,
ze ludzie kupuja maszyny a potem nimi nie jezdza: H-D, licho wie jaki
(nie lubie marki)
kupiony dwa lata temu, nawet tysiaca nie przejechane. Kawa 1600 (o
dziwo kolega Polak)
niemal to samo. Moj maly Fazer kupiony jako roczny, przejechane
1300km, cena 4000 euro,
stan salonowy. Diversion mojej zony za 2800 euro, przejechane lekko
ponad 2000 km,
ale jakby ktos nakleil naklejka z cena to bym nie uwierzyl, ze wogole
wyjechal z salonu.
Po prostu ludzie kupuja, bo mysla, ze beda jezdzic ale potem tego nie
robia,
z roznych zreszta przyczyn (np. pogoda).
I jeszcze jedno - uwierzcie mi, ze drogi tutaj sa o niebo lepsze niz w
Polsce - i nie jestem
jakims tam euroentuzjasta, bo swoj kraj kocham - ale takiego gowna
jakie mamy zamiast
drog to chyba tylko Rumuni nam zazdroszcza, dlatego wiekszosc moto
naprawde jest
w swietnym stanie technicznym.

Tak wiec wszystkim potencjalnym kupcom zycze, aby kupili wlasnie takie
maszyny,
a tym jezdzacym w kraju powiem jedno - szacunek.
Raz sie wybralem do kraju na moto i prawde mowiac nie wiem, jak wy tam
jezdzicie,
bo ja musialem 4 razy pampersa zmieniac, a jechalem tylko 600km.

--
pozdr
badrank
FZ6SA i TT250R

32 Data: Sierpien 29 2008 10:22:40
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Jarecki [KenLee] 

Użytkownik "primuss" napisal:

 moze dlatego ze jestem technicznym laikiem i do tego nieco
naiwnym.

*** Nie obraz sie, ale powyzsze zdanie jest dla mnie kluczem do calego tego
dlugiego posta pelnego egzystencjalnych lekow. Jak swiat swiatem, kupowanie
uzywanego towaru zawieralo w sobie zawsze element ryzyka. I jedyna metoda
jego zminimalizowania jest RZETELNA wiedza na temat towaru i jego mozliwych
wad. Takiej wiedzy nie nabedziesz korespondencyjnie. Dlatego zamiast bac sie
wszystkich ogloszeniodawcow i popadac w paranoje typu "nie schyle sie po
mydlo bo mnie zaraz wydymaja", lepiej wez jakiegos kumatego kolege i
pojezdzij po interesujacych Cie ogloszeniach.
Co z tego, ze ktos Ci opisze mozliwy wyglad sladow napraw? Nie majac
doswiadczenia lub porownania, wezmiesz oryginalne spawy za podrabiane, bo
"brzydko wygladaja".
Z reszta czesto tylko porownanie kilku egzemplarzy danego modelu daje
pojecie co jest normalne, a co nie. Ktos kto zawsze jezdzil odkurzaczem typu
CBR F4, uslyszawszy pierwszy raz w zyciu odglos GSX-F zakwalifikuje go do
wymiany rozrzadu, a od Ducati, albo EXC ucieknie na 100 metrow, bo bedzie
myslal, ze za chwile wybuchna :) A tymczasem, rzeczywiscie TAK MA BYC!

A co do tuningu, to powiem Ci szczerze, ze gdybym kupil np takiego Speed
Triple- nowke z salonu, to pierwsze co bym zrobil po wyjeciu z pudelka to
wywalenie tych wylupiastych lamp, kiery i licznikow i wymiana na Twin Wall,
soczewki i jakis miniaturowy multidisplay. Oryginaly poszlyby od razu na
Allegro, bo po kiego ma mi sie to walac po garazu, a sa tacy, co im sie to
podoba. I co potem? Ty bys przyszedl po roku jako kupiec i naplul mi w gebe,
bo sprzedaje picowanego zloma?

Na koniec oczywista, ale nie dla wszystkich sprawa. Motocykle maja dwa kola
i czasem sie przewracaja. Czasem na tylnej sciance tira, a czasem naprawde
na postoju. Opisy typu 100% bezwypadkowy itp sa jedynie marketingowa
odpowiedzia na tesknote kupujacego do idealu sprzeta ktory NIGDY nie lezal w
zaden sposob na glebie. A takich sprzetow jest BAAAARDZO malo. Ale tesknota
silna. To i trend marketingowy silny.
Nie ma zlotych srodkow na sprawdzenie konia innych niz obmacanie przez
kumata osobe. Zadne wywiady telefoniczne, psychologia, uniwersalne zlote
reguly, ani korespondencyjne kursy tego nie zastapia.
A- i jeszcze jedno- jak ktos kupuje sprzeta poza miejscem zamieszkania, to
zaklada, ze skoro jedzie 600, czy 1000 km, czasem do innego kraju, to na
miejscu MUSI byc eldorado. Maszyne ma dostac za pol darmo, nowke sztuke,
maja mu zalozyc wieniec z kwiatow na szyje i jeszcze loda zrobic ;) A
rzeczywistosc jest taka sama niezaleznie od odleglosci i ryzyko takie same.
Dlatego przydaje sie tez cierpliwosc, jasne wytyczne i odpowiedni budzet
podrozny.

Pozdr
Jarecki [KenLee] + Mecha-Orange EXC 400

33 Data: Sierpien 29 2008 11:31:14
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: primuss 

"Jarecki [KenLee]"  napisał(a):

*** Nie obraz sie, ale powyzsze zdanie jest dla mnie kluczem do calego
tego dlugiego posta pelnego egzystencjalnych lekow.

Nie obrazam sie - faktycznie tak jest.

Jak swiat swiatem, kupowanie uzywanego towaru zawieralo w sobie zawsze
element
ryzyka. I jedyna metoda jego zminimalizowania jest RZETELNA wiedza na
temat towaru i > jego mozliwych  wad.

Niekoniecznie. Sa rynki, gdzie za dodatkowa premie placona sprzedawcy
uzyskujesz minimalizacje powyzszego ryzyka. To znaczy, ze w cywilizowanych
krajach placisz wyzsza cene za sprzeta, ale mozesz zaufac sprzedawcy w
znacznie wiekszym stopniu anizeli u nas. Bylem niedawno w komisie
motocyklowym w Holandii i wiem co mowie - po prostu zaniemowilem jak
zobaczylem w jakim stanie sa sprzedawane tam 5-10 letnie motocykle, majac w
pamieci niedawne wizyty w polskich tzw. komisach. Picowane? Mozliwe, ale ja
nie widzialem tak odpicowanych sprzetow u nas.

Takiej wiedzy nie nabedziesz korespondencyjnie. Dlatego zamiast bac
sie wszystkich ogloszeniodawcow i popadac w paranoje typu "nie schyle sie
po
mydlo bo mnie zaraz wydymaja", lepiej wez jakiegos kumatego kolege i
pojezdzij po interesujacych Cie ogloszeniach.

Wole byc paranoikiem - to korzystniejsze z punktu widzenia
prawdopodobienstwa, anizeli dobrotliwie ufac sprzedawcy, skoro tylko co 4
sprzedawana sztuka jest godna uwagi. Poproszenie kogos o pomoc to tez
jakies rozwiazanie, tyle ze w praktyce ogranicza ogledziny motocykli do
okolicy, bo moj znajomy mechanik za zadna rozsadna kase nie pojedzie np. do
Pultuska na ogladanie sprzeta.

A co do tuningu, to powiem Ci szczerze, ze gdybym kupil np takiego Speed
Triple- nowke z salonu, to pierwsze co bym zrobil po wyjeciu z pudelka to

wywalenie tych wylupiastych lamp, kiery i licznikow i wymiana na Twin
Wall, soczewki i jakis miniaturowy multidisplay. Oryginaly poszlyby od
razu na
Allegro, bo po kiego ma mi sie to walac po garazu, a sa tacy, co im sie
to podoba. I co potem? Ty bys przyszedl po roku jako kupiec i naplul mi w

gebe,

Spokojnie, to tylko dyskusja.

Mowiac "tuning" mialem na mysli to, co juz wielokrotnie widzialem, a co nie
ma nic wspolnego ani z estetyka, ani z indywidualizacja maszyny. Glosny
wydech, tandetne plastikowe "karbonowe" kierunkowskazy "lezki" +
"racingowe" kolorowe podnozki, a wszystko to w motocyklu z wgniecionym
zbiornikiem i bez jednego lusterka.

Co do oryginalow, uwazam ze warto je zatrzymac chocby z powodu przyszlej
sprzedazy sprzeta. Nie kazdemu musi sie podobac Twoja modyfikacja, a wielu
kupujacych (np. ja) ceni motocykle w stanie fabrycznym, paradoksalnie
dlatego, bo chca sami zdecydowac, w jakim stopniu je modyfikowac i cieszyc
sie, jak pod czula dlonia wlasciciela motocykl zmienia sie w cos
indywidualnego.

Na koniec oczywista, ale nie dla wszystkich sprawa. Motocykle maja dwa
kola i czasem sie przewracaja. Czasem na tylnej sciance tira, a czasem
naprawde na postoju. Opisy typu 100% bezwypadkowy itp sa jedynie
marketingowa
odpowiedzia na tesknote kupujacego do idealu sprzeta ktory NIGDY nie
lezal

Ja nie mam takiej tesknoty - oczekuje jedynie rzetelnej informacji,
rzetelnego jezyka, tak zebym mogl dokonac swiadomego wyboru. Prawda jest
taka, ze ten "ideal" nie jest przeze mnie oczekiwany, tylko na sile mi
wciskany, jest to po prostu dezinformacja.

Nie ma zlotych srodkow na sprawdzenie konia innych niz obmacanie przez
kumata osobe. Zadne wywiady telefoniczne, psychologia, uniwersalne zlote
reguly, ani korespondencyjne kursy tego nie zastapia.

Zgadza sie - moze czas by rynek dostrzegl zapotrzebowanie na rzeczoznawcow
motocyklowych? Powaznie mowie, nie chodzi tu o zwyklego mechanika, bo ten
czesto moze nie miec pojecia np. o lakierowaniu czy prostowaniu ram.


--
pozdr.,
primuss

XJ900 my babe

34 Data: Sierpien 29 2008 14:16:51
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Jarecki [KenLee] 

Użytkownik "primuss"  napisał

Niekoniecznie. Sa rynki, gdzie za dodatkowa premie placona sprzedawcy
uzyskujesz minimalizacje powyzszego ryzyka. To znaczy, ze w cywilizowanych
krajach placisz wyzsza cene za sprzeta, ale mozesz zaufac sprzedawcy w
znacznie wiekszym stopniu anizeli u nas.

*** Mieszkam w Szczecinie. Wiesz co jest zabawne? Niemcy oprocz marketow,
fryzjerow i cepeenow po stronie polskiej, korzystaja takze np z uslug
naszych blacharzy i mechanikow. I sa to czesto wlasciciele komisow w
Niemczech. Rozumesz do czego zmierzam? Szczytem byl Niemiec (nie Turek ani
Arab), ktory przyjechal zeby mu walek rozrzadu od Astry pospawac bo pojutrze
kupiec przyjezdza...


 Bylem niedawno w komisie
motocyklowym w Holandii i wiem co mowie - po prostu zaniemowilem jak
zobaczylem w jakim stanie sa sprzedawane tam 5-10 letnie motocykle, majac
w
pamieci niedawne wizyty w polskich tzw. komisach. Picowane? Mozliwe, ale
ja
nie widzialem tak odpicowanych sprzetow u nas.

*** I bardzo dobrze- znalazles zrodelko, to pij! Ale nie znaczy to ze w
Holandii wszedzie jest krystaliczna woda.

Wole byc paranoikiem - to korzystniejsze z punktu widzenia
prawdopodobienstwa, anizeli dobrotliwie ufac sprzedawcy, skoro tylko co 4
sprzedawana sztuka jest godna uwagi. Poproszenie kogos o pomoc to tez
jakies rozwiazanie, tyle ze w praktyce ogranicza ogledziny motocykli do
okolicy, bo moj znajomy mechanik za zadna rozsadna kase nie pojedzie np.
do
Pultuska na ogladanie sprzeta.

*** Czyli problem znow sprowadza sie do kasy. I znow dochodzimy do wniosku,
ze nie ma zmiluj :)


Spokojnie, to tylko dyskusja.

*** Luzik- ilustruje przykladowa sytuacje - wszystko bez nerw :)

Mowiac "tuning" mialem na mysli to, co juz wielokrotnie widzialem, a co
nie
ma nic wspolnego ani z estetyka, ani z indywidualizacja maszyny. Glosny
wydech, tandetne plastikowe "karbonowe" kierunkowskazy "lezki" +
"racingowe" kolorowe podnozki, a wszystko to w motocyklu z wgniecionym
zbiornikiem i bez jednego lusterka.

*** Czyli az takim laikiem nie jestes :)

Co do oryginalow, uwazam ze warto je zatrzymac chocby z powodu przyszlej
sprzedazy sprzeta. Nie kazdemu musi sie podobac Twoja modyfikacja, a wielu
kupujacych (np. ja) ceni motocykle w stanie fabrycznym, paradoksalnie
dlatego, bo chca sami zdecydowac, w jakim stopniu je modyfikowac i cieszyc
sie, jak pod czula dlonia wlasciciela motocykl zmienia sie w cos
indywidualnego.

*** A tu sie roznimy zdaniem. Jesli moge uplynnic cos co warte jest spory
grosz i zupelnie mi niepotrzebne, a w zamian sfinansowac cos potrzebnego, to
robie tak. Za duzo gratow juz teraz trzymam w garazu na zasadzie- a moze
kiedys sie przydadza.

Ja nie mam takiej tesknoty - oczekuje jedynie rzetelnej informacji,
rzetelnego jezyka, tak zebym mogl dokonac swiadomego wyboru. Prawda jest
taka, ze ten "ideal" nie jest przeze mnie oczekiwany, tylko na sile mi
wciskany, jest to po prostu dezinformacja.

*** Pamietaj, ze sprzedajacy sa ludzmi o zroznicowanej kulturze technicznej
i po prostu inteligencji- czesto majac gowno, sami sa przekonani ze maja
samorodek zlota. Znam przypadki gdzie dziadkowie po wsiach trzymaja
rozpadajace SHL- ki na ktorych mieszkaja kury, a kiedy ktos chce kupic do
poujezdzania albo odrestaurowania- zadaja za to po 10 tys zlotych- bo
slyszeli w telewizji ze zabytkowe motocykle sa w cenie.

Zgadza sie - moze czas by rynek dostrzegl zapotrzebowanie na rzeczoznawcow
motocyklowych? Powaznie mowie, nie chodzi tu o zwyklego mechanika, bo ten
czesto moze nie miec pojecia np. o lakierowaniu czy prostowaniu ram.

*** Jesli maja oni wygladac jak obecnie rzeczoznawcy samochodowi z ich
sezrokimi "koneksjami" we wszystkich okolicznych warsztatach, to lepiej moze
nie...
Pozdr
Jarecki [KenLee] + Mecha Orange

35 Data: Sierpien 29 2008 12:35:30
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: marider 

Jarecki [KenLee] pisze:

Użytkownik "primuss" napisal:

 moze dlatego ze jestem technicznym laikiem i do tego nieco
naiwnym.

*** Nie obraz sie, ale powyzsze zdanie jest dla mnie kluczem do calego tego dlugiego posta pelnego egzystencjalnych lekow. Jak swiat swiatem, kupowanie uzywanego towaru zawieralo w sobie zawsze element ryzyka. I jedyna metoda jego zminimalizowania jest RZETELNA wiedza na temat towaru i jego mozliwych wad. Takiej wiedzy nie nabedziesz korespondencyjnie. Dlatego zamiast bac sie wszystkich ogloszeniodawcow i popadac w paranoje typu "nie schyle sie po mydlo bo mnie zaraz wydymaja", lepiej wez jakiegos kumatego kolege i pojezdzij po interesujacych Cie ogloszeniach.

Albo wynajac mechanika na 1-dniowa wycieczke po sprzeta lub zabierac na ogledziny do najblizszego serwisu moto lub tam gdzie moto bylo serwisowane. Jak cos nie halo, sprzedajacy placi, a Ty sie zmywasz plujac sobie w brode za zmarnowany czas, nerwy i $ na paliwo. Proste.
Odnosnie rachunkow, to sam nigdy ich nie zabieram bo i po co mi papiery, mam zufanie 100% do "mojego" warsztatu i wiem ze co powiem zeby z moto zrobili, to zrobia. Lub jeszcze zrobia to, co przy okazji sie nawinie pod reke, naciagna, nasmaruja itp itd a czego sam nie zauwazylem.

Co z tego, ze ktos Ci opisze mozliwy wyglad sladow napraw? Nie majac doswiadczenia lub porownania, wezmiesz oryginalne spawy za podrabiane, bo "brzydko wygladaja".

Sie nie smiej ale znam takich rzeczoznawcow i ekspertow od ogledzin m.in. pojazdow powypadkowych, ktorzy nawet z miernikiem w reku tak twierdza mimo ze golym okiem widac ze spawy fabryczne sa. Grunt to dobre wyksztalcenie i doswiadczenie, prawda? ;)

A- i jeszcze jedno- jak ktos kupuje sprzeta poza miejscem zamieszkania, to zaklada, ze skoro jedzie 600, czy 1000 km, czasem do innego kraju, to na miejscu MUSI byc eldorado. Maszyne ma dostac za pol darmo, nowke sztuke, maja mu zalozyc wieniec z kwiatow na szyje i jeszcze loda zrobic ;) A rzeczywistosc jest taka sama niezaleznie od odleglosci i ryzyko takie same. Dlatego przydaje sie tez cierpliwosc, jasne wytyczne i odpowiedni budzet podrozny.

Swietnie podsumowane. Zapomniales dopisac ze moto ma byc po wszystkich mozliwych wymianach, lacznie z nowa rama i nowym silnikiem ale niestety, za darmo to i murzyn d..y nie pokaze ;)

Pozdr
Jarecki [KenLee] + Mecha-Orange EXC 400

Pzdr
PS: robertbig ma racje, pociagnac ten temat to i epopeja z tego wyjdzie.. Rozne rzeczy juz w moto widzialem.
--
marider
Wyjatkowa R1 + dodatki = sprzedam ;)
http://tinyurl.com/yvjtdk

36 Data: Sierpien 29 2008 10:40:58
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Qlfon 

To moze i ja sie dolacze do dyskusji. Tak sie zlozylo ze moj bliski znajomy sprowadza motocykle z Wloch i Anglii. I pare razy bylem z nim na takiej wyprawie. Prawda jest taka jak ktos juz wyzej napisal: nie ma cudow - za darmo nie dostaniesz dobrego moto - sciaga sie motocykle po szlifie, z peknietymi owiewkami - otartym tlumikiem itp. Chociaz ost. przywiezlismy b. ladnego Intrudera 800 ktory doslownie nie mail rysi na sobie - czekal 2 tyg na kupca - znlalazl. Najczesciej (moj koles) wystawia motocykle w takim stanie w jakim przyjechaly. Oczywiscie sa poddawane tzw. odkundleniu (kto widzial angielskie motocykle wie o co chodzi), czasem kupowane sa oryginalne czesci (np. plastkii do Fz6 sa naprawde tanie i nie ma sensu rzezbic). Klient przyjezdza i widzi co jest. Efektem tego jest stosunkowo szyvbka sprzedaz. Oczywiscie mozna przywiezc igle ale wtedy jej cena uwzgledniajac zarobek importera bedzie dalece odstawala od sredniej z Allegro, ktore stalo sie jakims Eurotaxem w Pl. Ludzi nie interesuje to ze placa za stan - oni chca placic za przebieg i rocznik. I potem zaczynaja sie kazania "Panie, na Allegro to sa po x-20%" (gdzie x to Twoja cena).
Co do tuningowych dodatkow - nie zgodze sie ze zawsze to jest dowod na wypadkowa przeszlosc sprzeta - tunning to nie rynek czesci zamiennych - czasmi czesc tunningowa jest drozsza niz oryginalny zamiennik wiec w przypadku szlifu wymiana mialaby maly sens ekonomiczny. Wyzsze kierownice, male, diodowe kierunki w sportach to b. czesto spotykane modyfikacje (szczegolnie we Francji). Poza tym czesc klientow chce miec moto wyrozniajace sie z tlumu - inne mocowanie tablicy, undertray, czasem nawet anodowane na jakis fikusny kolor srubki (mielismy takiego Bandita 1200 - wszystkie srubki w kolorze wsciekly niebieski:))
Robert dobrze napisal - moznaby ksiazke napisac z tego co sie dzieje na rynku i jakie grzeszki maja zarowno kupujacy jak i sprzedawcy.
--
Qlfon, Lublin
słucha:
Good Charlotte - The Truth,

37 Data: Sierpien 29 2008 02:14:30
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: rory@campbell-lange.net 

Sie wypowiem moze jako ten co czasami przywozi motocykle z Anglii na
sprzedaz oraz ten ktory pare dni temu zostal wpuszczony w kanal na
allegro...

Stwierdzam stanowczo ze oplaca sie kupic motocykl na zachodzie i
sprzedac go w Polsce. Chodzi tylko o to ze czym innym jest wyjaz do
Niemiec po moto z komisu (trzeba cos przyciagnac inaczej podroz
zmarnowana) a czym innym zetelne kupowanie motocykli. Ja mieszkam za
granica i spokojnie kupuje sobie sprzeciki od czasu do czasu. Zwykle z
gory zamowione. Szukam, jezdze, ogladam i jezeli wszystko ok to
kupuje. Pozniej taki motocykl uzywam przez tydzien lub dwa, jezeli mu
brakuje jakiejs czesci to ja dokupuje i wysylam do Polski razem z
motocyklem.
Sam mam 3 motocykle bo kocham ten sport i uwielbiam przy nich
pracowac. Na wlasnym przykladzie moge powiedziec ze nie warto
generalizowac bo sa rowniez uczciwi ludzie, rzetelni sprzedawcy.
Zdazylem przywyknac do tego ze jezeli chcesz cos sprzedac to musisz
byc pewny ze jest to towac pelnowartosciowy. Szczegolnie przy
motocyklach nie ma zartow!
W mojej uczciwosci i niestety naiwnosci sam kupilem mine na allegro
kilka dni temu. Pewnie chetnie przylaczylbym sie do szkalowania
sprzedawcow jako ogolu ale nadal uwazam ze nieuczciwi to mniejszosc. Z
moja mina sobie poradze, nigdy jej nie sprzedam ale bede jezdzil.

Paradoksem jest jednak to ze czesto oszukany klient jest oskarzany o
brak wiedzy technicznej, brak przestrzegania zasad kupowania - tak jak
ja w sasiednim watku gdzie chcialem zwrocic Wasza uwage na sprzedawce
min.
Skaplikowane to troche i brak tu spojnosci, wszyscy chetnie obsmaruja
motocyklowych 'kowali' ale rownie chetnie wyzyja sie na tych ktorzy
dali sie wpuscic w maliny.

To tylko moje piec groszy. Duzy temat i ciezko w pelni sie
wypowiedziec...

Pozdrawiam

maciek

38 Data: Sierpien 29 2008 11:31:02
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: SiW 

Eloł, cała ta dyskusja pokazuje tylko jedną stronę a jej konkluzją jest
narzekanie ze handlarze sa złodziejami którzy wyrywaja ciężko zarobione dutki
uczciwemu człowiekowi.
Jakos nikt tutaj nie pisze o samonakreceniu kupującego.
Sam byłem swiadkiem akcji gdzie jechalismy po sprzęta - kupujacy + dwu oglądaczy
co to mają na zimno obejrzeć truchło i co cała trójka jak małpy z obłędem w
oczach rzucała się na sprzeta.


Na wstępie coby było jasne - nie jestem handlarzem.



Ponizej moje krótkie story ze sprzedazy jeżdzidełka.
Dramatis personae:
Skuter (dość nietypowy model gilery ujeżdzany przeze mnie i zonę) - ja sie
przesadłem na DRZ a zona zaciążyła więc czas się rozstać.
Ja czyli mąż
Kupujący w liczbie wszelakiej.

Akt pierwszy

Bardzo wczesna wiosna - ogłoszenie otomoto, opis może nie hardkorowy ale
opisującty stan faktyczny 5 lat historii jeździdełka + co jest do zrobienia co
zrobiono.

cisza.

Na scenie wiatr przewala zeszłoroczne liście i inne smieci


Akt drugi

Rozpoczecie sezonu (a w zasadzie mody na sutra)
srodek nocy, sypialnia małżeńska - dzownek komórki
zaspany mąż: tak słucham?
zaspany mąż: yhy, yyy.. nie to ogłoszenie sprzed dwu miesięcy jest nieaktualne,
dobranoc

głos żony z offu: kochanie albo wyłączysz tę komórke albo cię zajebię
zaspany mąż: tak kochanie, w tej chwili kochanie.

(jak się dopisuje na dawno nieaktualnym ogłoszeniu na oto moto że moto poszło
juz dawno temu fpisdu)


Akt trzeci a w zasadzie jeden i pół

centrum warszawy, podjeżdzam pierdzidełkiem na róg ulicy do kolesia który mi macha.
- to pan sprzedaje
- no ja
- może pan cos powiedziec o nim
- moge

5 minut blablania co i jak pokazywania palcem - kupujacy ogląda i kiwa. Głową kiwa.

- a moge sie przejechać? Dam dowód na zastaw bo kasy nie mam przy sobie.
- a na wuj mi twój dowód jak bedziesz chciał to i tak mi zajebiesz sprzęta -
masz kask i jedź

po dwu minutach od znikniecia kupujacego sprzdający zaczyna robić w gacie, na
szczęście kupa zatrzymała się o cal od wyjścia. Kupujacy wrócił w trzeciej minucie.

- Biorę
- yyy... eeee... no ale wiesz, ja jasno powiedziałem cene. Cena jest sztywna bo
tyle kasy musze mieć, a chciałem  go dopiescic przed sprzedażą, poprawić te miny
które ci pokazałem.
- Biorę
- no ale wiesz sam mówiłeś ze to twój pierwszy sprzet, jesteś napalony, weź
ochłoń, pomyśl popatrz jeszcze w inernet,  podjedź z kimś kto się zna zeby
obejrzał - mówiłeś że masz takiego kumpla z nim przyjedźcie.
- Biorę
- no to może podjedziemy w poniedziałek do jakiegoś serwisu na badanie czy cie
nie próbuję okraść?
- Biorę
- no ale nie masz kasku, zaraz będzie lało, długi weekend przed nami
- Biorę

I tak oto zapierdalałem przez pół miasta noca, w deszczu żeby dowieźć kupujacemu
sprzęta. + godzina na którkimanual jak jeździć po Warszawie żeby cie nie
zajebali w pierwszym tygodniu.

Epilog czyli wnioski:

Aby sprzedac sprzęta nalezy:
a) poczekac do sezonu
b) nic nie picować, nie myć, zostawić sprzet na dwa tygodnie w garazu żeby się
zakurzył, i pokazać maksymalne wszystkie rozbieznosci miedzy stane idealny
(sprzet z fabryki) a stanem zastanym, włacznie z tymi które sa gdzieśtam głęboko
ukryte.


PS żeby było jasne jakieś pare miesięcy po sprzedazy musiałem się skontaktowac z
kupującym bo costam z OC - i jakoś wciąż był zadowolony ze sprzeta

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

39 Data: Sierpien 29 2008 11:25:40
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: tommi 

co do motocykli to pewnie ejst jak z samochodami.
przejechałem ostatnio ze 4 tys km w poszukiwaniu ducato w dubel kabinie z
turbina i w dobrym stanie bo na pomoc drogowaco bedzie woziła ludzi.

ile razy ja jechałem do "igiełki", na miejscu okazywało się, że sprzęt ma
przejechan 150 tys kmi brakuje częsci kierownicy( pręt wewnętrzny został,
brakuje pianki), jasna sprawa że gościowi należy sie w gębę, na zdjęciach tego
widac nie było, odpowiedz jest zaskakująca :"nie chce Pan to nie". jechałem 500
km żeby sie zdenerwować?
tak ty podjołeś decyzję ty się denerwujesz.

w dzisiejszych czasach, dzie probramy do tuningu zdjęc są darmowe na podstawie
zdjęc nie da sie kupic sprzetu. lub bywa to bardzo ryzykowne.

dlatego można znaleśc ogłoszenie i eweentualnie zrobić sobie wycieczkę, która
zakończy sie zakupem, ale żeby tak specjalnie po to jechać to może frustrowac.

możena tez zaznaczyc jak ktoś powyżej napisał: "że gdy nie będzie halo, to
wywiozę do lasu i ręce połamię" ale wtedy to groźba karalna i wpada się w
kodeks (nie drogowy a karny).

jedno nasuwa sie na myśl: kupoanie powinno obywac się na szkalne wody
nie przed
nie po
TYLKO ZAMIAST.

od razu wprzedzam dopowiedzi, ja tez czasem kupuje impulsywnie, przewaznie się
to źle kończy, ale zawsze będzie nastepny raz niestety.







--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

40 Data: Sierpien 29 2008 11:57:42
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: marider 

primuss pisze:

Drogie Bravo,

Tak przegladam od czasu do czasu allegro i nabieram dziwnego wrazenia, ze 3/4 motocykli na rynku wtornym to rozmaitego rodzaju "miny".

Przeciez to norma w Polsce, nie ma tu nic dziwnego. Ludzie maja malo $ to kupuja tanie padalce ktorych nikt nie chce za granica, pozniej je klepia byle szybko i byle jak najtaniej (koszty w gore = zysk w dol) i dalej w Polske jak sie trafi jakis niekumaty klient na wraka. Pozniej klnie i siebie za glupote i sprzedawce za kant. A sprzedajacy ma gdzies opinie jaka za nim poplynie. Z autami jest to samo, jak nie lepiej.

Mniejsze lub wieksze... pozytywna strona jest taka, ze w wiekszosc sytuacji w ktorych rozmawialem ze sprzedawcami, ci uczciwie mowili, ze motocykle byly malowane,
 klejone, robione itd. Zle i zatrwazajace, ze staje sie to niemal nagminne, a okreslenie "motocykl bez wkladu finansowego" nalezy czytac jako "dobrze zrobiony", zas "bezwypadek" jako "bez widocznych sladow dzwona" (widze ze okreslenia te juz sie przyjely i stanowia wrecz swoiste puszczanie oka do kupujacego). W zwiazku z tym mam prosbe do znajacych sie na temacie - napiszcie, co i jak mozna zrobic z motocyklem, bo chyba czesto mniej doswiadczeniu kupujacy nie maja pojecia, do jakiego stopnia sa wodzeni za nos.

To ja sie zapytam, jesli moto jest malowane cale pod widzimisie wlasciciela (np jak moje bo zazyczylem sobie zeby mi sie lakier mienil na moto podobnie jak w kasku, smieszne ale prawdziwe :) ), to czy znaczy ze mam robionego dzwona? Za malowanie razem z felgami wg mojego pomysla i wymianami mat. eksploatacyjnych ktore sam kupowalem zaplacilem 2500zl i z efektu jestem MEGA-zadowolony i ze te pieniadze mi sie nie zwroca to nie placze. Tymbardziej ze motocykl kupowalem sobie do jazdy a nie na sprzedaz i wladowalem w nia mase pieniedzy m.in. w dodatki a lubie miec cos indywidualnego w super stanie i super zadbane do czego nie musze dokladac zeby jezdzic. Trzeba umiec odroznic handlarza zlomem od pasjonata. Cena jest wyzsza bo wiem dokladnie co sprzedaje i jesli ktos znajdzie drugie takie moto w Pl, to naprawde pogratuluje.


Odnosnie napraw powypadkowych osobiscie nie widze w tym zadnego problemu jesli motocykl byl po wypadku/szlifie/glebie ale zostal naprawde dobrze naprawiony przez fachowca i nie na tandetnych zamiennikach ale na oryginalnych czesciach (moga byc i uzywane byle w bdb stanie). Dobrze poklejone owiewki sie nie rozwala, lakier tez nie odpadnie ani nalepki nie wyblakna. Wazne zeby silnik i rama byly OK, nad reszta da sie popracowac. Wymienione na NOWE opony, NOWY lancuch, NOWE zebatki, NOWE filtry i materialy eksploatacyjne (starych raczej nikt nie wlewa, chyba ze to kompletny idiota) tez cos swiadcza o wlascicielu jak i o motocyklu. Zreszta po zakupie olej z filtrem i tak zmieniam niewazne co mi mowi sprzedajacy :)

O robieniu i klepaniu motocykli na sprzedaz mozna niejedna ksiazke napisac. Szczerze watpie zeby komukolwiek sie chcialo ale wystarczy pogadac z mechanikami w warsztatch motocyklowych. Podkreslam WARSZTATACH MOTOCYKLOWYCH gdzie maja specjalistow a nie kuzniach. Dla przykladu- moje motocykle serwisuje u kolegi (kwalifikowany mechanik motocyklowy po mechaniaku + inz.mechaniki samochodowej) odkad siadlem na japonie i nie narzekam bo efekty sa super i mam 100% pewnosci oraz zaufania ze nic mi sie w moto nie spieprzy (nawet wiecej- mam gwarancje :) ). Czesto zagladam towarzysko do warsztatu nawet popatrzec co akurat stoi na serwisie i pogadac. Sam moge sobie motocykl umyc i wyczyscic na polysk, do mechaniki sie nie dotykam. A ze zaplacic za uslugi trzeba, to normalne przynajmniej dla mnie. Wniosek taki zza granicy mam ze dobra robota sie ceni.

Czy znacie z autopsji jakies metody czy tez typowe zachowania osobnikow sprzedajacych "lewe" sprzety? Ja osobiscie czesto stykam sie z metoda "na slupa" - koles sprzedaje motocykl, oczywiscie zarejestrowany na siebie (wycwanili sie i wiedza, ze ludzie szukaja motocykli zarejestrowanych, ze to niby godne zaufania) - niby motocykliste, a w rzeczywistosci niemajacego pojecia, co sprzedaje, jezdzony przez max. pare miesiecy, a w rzeczywistosci odremontowany w jakiejs "kuzni". Sprzedajacemu czesto towarzyszy matka z dzieckiem, zeby uwiarygodnic trudna sytuacje rodziny i okolicznosci sprzedazy ;)

Dobre, tego jeszcze nie znalem :D

Ponadto zauwazylem ze w podejrzanych ogloszeniach wystepuja bledy ortograficzne i swoista nieudolnosci stylistyczna. Unikam tez ogloszen lakonicznych, z malych miejscowosci i wiosek i sciany wschodniej (mam wrazenie ze wiele z tych sprzetow przyjezdza ostatnio w ramach importu indywidualnego przez osoby ktore wyjechaly do pracy na zachod). O wielu pseudokomisach nawet nie bede pisal - jako "cukiereczki" i "100% bezwypadki" jawnie wciska sie sprzety "otarte podczas transportu", niekompletne (np. bez lusterek), z "tuningowymi" kierownicami, kierunkowskazami i wydechami (co oznacza zwykle, ze elementy te zostaly po prostu uszkodzone), rdzewiejace itd.

Dzieki. Akurat jestem ze "sciany wschodniej" (taka wieksza wiocha bo Bialystok) i swoja R1 sprzedaje juz jakis czas ale ludzie sie boja bo jest wycackana i wszyscy wesza w tym jakis podstep (mimo ze mam wszystkie oryginalne czesci itp itd). A ja mam ubaw z tej podejrzliwosci bo chyba predzej ja zajezdze sam -o ile sie da- lub szybciej sprzedam za granica niz w Pl ;) Wrazenie mam tez takie ze zdecydowanie wiecej zlomu sprzedaje sie przy zachodniej granicy bo i do Niemiec blizej.


Podam przyklad, kumpel sprzedawal 1000 K7, 3 tys km przebiegu, kupiony w Polsce w salonie. Cena znosna w porownaniu do sprowadzanych padak po przeroznych przygodach. Za nic nikt nie chcial kupic do momentu gdy pojechal na miasto i sie wyglebil, sprzedal moto za 2 tys zl mniej z przerysowana owiewka i od razu znalazl sie kupiec, nawet dlugo nie musial czekac.

I gdzie tu logika? Czy lepiej skasowac sprzeta przed sprzedaza? ;)

P. S. Skad wzielo sie i co wlasciwie oznacza okreslenie "igla"?

Hmmm, od szewca? Buciki jak "spod igly"? "Cukiereczek" tez moze byc i w zlotym opakowaniu a wsrodku moze byc g... Smiesza mnie te okreslenia ale ja do kazdego motocykla ktory kupuje czy sobie czy znajomym podchodze jak pies do jeza. Trzeba umiec odroznic malego szlifa od ostrego dzwona nawet jesli jest to dobrze zamaskowane ale ta nauka sporo kosztuje. Co sie czlowiek napatrzy i naumie, to jego. Mysle ze kazdy moglby wymienic conajmniej kilka "patentow", ktore widzial na wlasne oczy.

Z doswiadczen warsztatowych - najgorsze jest poprawianie po kims roboty, zwlaszcza jak jest byle jak, byle tanio i na patentach przeroznego rodzaju. A tych, zapewniam, w Pl nie brakuje.

Dobremu sprzedawcy powinno zalezec na opinii klientow. Ale w Pl dopiero chyba do tego ludzie dochodza. Bardzo powoli.

Pzdr
--
marider
Wyjatkowa R1 + dodatki = sprzedam ;)
http://tinyurl.com/yvjtdk

41 Data: Sierpien 29 2008 12:13:38
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: KJ Siła Słów 

marider pisze:


Dzieki. Akurat jestem ze "sciany wschodniej" (taka wieksza wiocha bo Bialystok)

Nie narzekaj.

Dawno nie widzialem w Polsce miasta w ktorym o 2-giej w nocy centrum byloby tak pelne ludzi jak ostatnio w Bialymstoku.

W wawie w weekendowy wieczor o takiej porze jest tak pusto ze nawet w morde nie ma od kogo dostac.

KJ

42 Data: Sierpien 29 2008 12:54:47
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] [OT]
Autor: marider 

KJ Siła Słów pisze:

marider pisze:

Dzieki. Akurat jestem ze "sciany wschodniej" (taka wieksza wiocha bo Bialystok)

Nie narzekaj.

Ogolnie to zle nie jest, czas tu jakby w miejscu stoi ;)

Dawno nie widzialem w Polsce miasta w ktorym o 2-giej w nocy centrum byloby tak pelne ludzi jak ostatnio w Bialymstoku.

Albo byl weekend i masa sikunow na ulicach albo malolaty jezdzily na motongach wyrwac cos na sprzeta ;). Normalnie w tygodniu to tu po godzinie 23 juz nie ma co robic na miescie, a w weekend kolo 2 zaczyna byc juz nudno.. Taki urok tego wschodniego zascianka ;)

W wawie w weekendowy wieczor o takiej porze jest tak pusto ze nawet w morde nie ma od kogo dostac.

Mi sie zawsze lepiej lata/lo po Wawie niz po Bialym. Nawet noca :)

Pzdr
--
marider
Wyjatkowa R1 + dodatki = sprzedam ;)
http://tinyurl.com/yvjtdk

43 Data: Wrzesien 01 2008 12:35:46
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] [pogaducha]
Autor: Kefir 


"KJ Siła Słów"  wrote in message

marider pisze:


Dzieki. Akurat jestem ze "sciany wschodniej" (taka wieksza wiocha bo
Bialystok)

Nie narzekaj.

Dawno nie widzialem w Polsce miasta w ktorym o 2-giej w nocy centrum
byloby tak pelne ludzi jak ostatnio w Bialymstoku.

Dawno byles we Wroclawiu?

--
Pozdrawiam, Artu / Kef
& 7/4 majtasow ST 955

44 Data: Wrzesien 01 2008 15:28:43
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] [pogaducha]
Autor: KJ Siła Słów 

Kefir pisze:


Dawno byles we Wroclawiu?

Alternatywą dla Wilna  było przez chwilę Wrocław - Drezno.

Dobrze wiedzieć - może niedługo "Insomnia II" ?

KJ Siła Słów
GSXR 2K1 "Angry Sky"
dagixar tribe colors

45 Data: Wrzesien 02 2008 14:35:12
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie] [pogaducha]
Autor: Kefir 


"KJ Siła Słów"  wrote in message

Kefir pisze:


Dawno byles we Wroclawiu?

Alternatywą dla Wilna  było przez chwilę Wrocław - Drezno.

Dobrze wiedzieć - może niedługo "Insomnia II" ?

Co do Drezna mam pewne watpliowsci: ono sie juz raz spalilo do cna.

--
Pozdrawiam, Artu / Kef
& 7/4 majtasow ST 955

46 Data: Sierpien 29 2008 12:30:15
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: primuss 

marider  napisał(a):

Trzeba umiec odroznic handlarza zlomem od
pasjonata. Cena jest wyzsza bo wiem dokladnie co sprzedaje i jesli ktos
znajdzie drugie takie moto w Pl, to naprawde pogratuluje.

Witam! Twoje moto to jeden z nielicznych wyjatkow, ktory niestety tylko
potwierdza smutna w Polsce regule.

Odnosnie napraw powypadkowych osobiscie nie widze w tym zadnego problemu
jesli motocykl byl po wypadku/szlifie/glebie ale zostal naprawde dobrze
naprawiony przez fachowca i nie na tandetnych zamiennikach ale na
oryginalnych czesciach (moga byc i uzywane byle w bdb stanie).

Dokladnie tak samo uwazam! Obawiam sie jednak, ze klaruje sie w tym
biznesie nowy trend - mowienie

Unikam tez ogloszen
lakonicznych, z malych miejscowosci i wiosek i sciany wschodniej

Dzieki. Akurat jestem ze "sciany wschodniej" (taka wieksza wiocha bo
Bialystok)

Spoko - fajne miasto, bylem, widzialem ;)
Z ta sciana wschodnia nie chcialem generalizowac, po prostu zauwazylem ze
wiele podejrzanych ogloszen jest z malych miejscowosci i z tamtego
kierunku. Sam mieszkam we Wrzesni i tez oburzam sie, gdy ktos zarzuca, ze
to miasto kowali - co nie zmienia faktu ze sam kupilem tu motocykl
"robiony", niestety i wiem jakie sa tu realia.

i swoja R1 sprzedaje juz jakis czas ale ludzie sie boja bo
jest wycackana i wszyscy wesza w tym jakis podstep (mimo ze mam
wszystkie oryginalne czesci itp itd).

Na Allegro R1 z tego rocznika moge miec juz po 15kzl. To co sie dziwisz ;)

Podam przyklad, kumpel sprzedawal 1000 K7, 3 tys km przebiegu, kupiony w
Polsce w salonie. Cena znosna w porownaniu do sprowadzanych padak po
przeroznych przygodach. Za nic nikt nie chcial kupic do momentu gdy
pojechal na miasto i sie wyglebil, sprzedal moto za 2 tys zl mniej z
przerysowana owiewka i od razu znalazl sie kupiec, nawet dlugo nie
musial czekac.
I gdzie tu logika? Czy lepiej skasowac sprzeta przed sprzedaza? ;)

Logika jest taka, ze "Polak lubi potrafic". Chlubimy sie ta nasza
zaradnoscia, lubimy sobie wyklepac, odremontowac.

Z doswiadczen warsztatowych - najgorsze jest poprawianie po kims roboty,
zwlaszcza jak jest byle jak, byle tanio i na patentach przeroznego
rodzaju. A tych, zapewniam, w Pl nie brakuje.

Wiem cos o tym niestety.

Dobremu sprzedawcy powinno zalezec na opinii klientow. Ale w Pl dopiero
chyba do tego ludzie dochodza. Bardzo powoli.

Cywilizujemy sie. Mam nadzieje ze za kilka lat ten rynek sie zmieni.
Wzrasta sprzedaz motocykli nowych w Polsce, za pare lat powinno byc sporo
sztuk uzywanych i mam nadzieje dbanych bardziej niz te sprowadzane z
zagranicy (jak sie placi >30kzl za nowy sprzet to troche szkoda go
zajezdzac, nie jestesmy jeszcze tak bogaci jak Niemcy czy Francuzi). Poza
nabywcy tych sprowadzane zza granicy sprzetow tez kiedys beda musieli je
sprzedac... a na rynku robi sie coraz ciasniej, wiec jest szansa ze ceny
spadna na tyle, ze bedzie mozna znalezc wiecej ciekawych sprzetow w
rozsadnych pieniadzach.


--
pozdr.,
primuss

XJ900 my babe

47 Data: Wrzesien 01 2008 06:57:06
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: tommi 

bo tak top już jest że jeżdzenie musi kręcić a przynosić dochody,

gratuluje pasji, oby tak dalej bo w przeciwnym razie będziemy jeżdzili czerwono
białymi yamaszkami lub niebiesko białymi gsxr-kami i przypuszcali kto znajomy a
kto "nowy"

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

48 Data: Wrzesien 01 2008 12:23:39
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor:

On Fri, 29 Aug 2008 01:30:52 +0200, "primuss"
 wrote:

Drogie Bravo,

Girl, to Bravo!

a okreslenie "motocykl bez wkladu finansowego" nalezy czytac jako "dobrze
zrobiony"

Jak dobrze zrobiony to w czym problem ?

Prawda to, ze mozna polakierowac motocykl dokladnie w oryginalnym kolorze?

No mozna. Przeciez producenci podaja kod koloru.

Cy mozna kupic
identyczne zamienniki wiekszosci oryginalnych czesci do moto, typu lusterka,
sruby, klamki, kierunkowskazy, naklejki?

Da sie kupic albo zamienniki, albo czesci zamienne. Zreszta dosc
glupio by bylo gdyby np rozbicie lusterka konczylo sie koniecznoscia
wymiany motocykla na nowy :)

a sie wyprostowac lagi tak, zeby nie wplynelo to na trakcje motocykla?

Tak/nie. Czyli zalezy jak sa zgiete i kto sie bierze za prostowanie.

Czy lakieruje sie tez felgi, ramy, widelce?

Co za pytanie ? Tak samo mozna lakierowac felge, jak rame czy
zbiornik.

ak czesto sklada sie 1 motocykl z kilku powypadkowych i jak to
jest, ze w ogole sie to oplaca?

Nie wiem jak czesto, ale jak masz np rozpieprzony silnik w jednym i
rozpieprzony przod+rame w drugim to dlaczego nie zrobic przekladki
silnika ? No i czy wtedy jest to skladanie z dwoch jednego ?
A oplaca sie najczesciej wtedy gdy naprawa tych sprzetow jest
nieoplacalna, wtedy sprzedaje sie tzw pozostalosci. A one drogie nie
sa.

Czy prawda jest, ze wiekszosc kupujacych
czesci na motobazarach stanowia po prostu motokowale?

Nie mam pojecia, ale mysle ze nie. Kowale powinni miec lepsze dojscia.

I jeszcze - jaka
marze osiaga przecietny handlarz sprowadzajacy motocykl z zagranicy?

Dla porownania, kupilem motocykl za 1500eur, koszt przejazdu to jakies
200eur + 30h. W .pl za ten model i w podobnym stanie komis chcial ok
2700eur.
Nie sadze zeby komis zaplacil wiecej niz ja, ale pewnie maja wieksze
koszty :)

Mam wrazenie, ze wiele bym zaplacil za mozliwosc zobaczenia od A do Z, jak
picuje sie zdjety z przystanku motocykl tak, aby wygladal na "nowke
niesmigana", moze dlatego ze jestem technicznym laikiem i do tego nieco

Stary, zaplacisz za odbudowe truchla to specjalnie dla Ciebie sie
naucze i zrobie odbudowe. Truchlo ja zalatwiam, Ty tylko finansujesz.
Odbudowanego sprzeta zostawie sobie po wsze czasy :-)

pozdr
newrom
--
DT 125 - czy aby nie za mocny ? :-)
Kosovo je Srbija!
jesli piszesz przez scigacz.pl to masz szanse ze nikt Cie nie przeczyta

49 Data: Wrzesien 02 2008 14:15:13
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: viggen 

widze ze panowie albo teoretyzuja albo maja zle doswiadczenia.
wiadomo ze trzeba uwazac kupujac samochod czy motocykl lecz zawsze mozna pytac o dodatkowe dokumenty (kaisazke serwisowa, przeglady z lat poprzendich itd). Ja zajmuje sie tez dorywczo sciaganiem motocykli do polski. Do tej pory wyslalem ok 30 sztuk i nie mialem niezadowolonego klienta.
Przyznaje szczerze ze znam polakow biegajacych po angielskich zlomach w poszukiwaniu "prawie nie rozbitego" lub "to sie da zrobic". Jednak opinia niezadowolonego klienta odbija sie szerszym echem i wydaje mi sie ze takie osoby dlugo nie beda sie tym zajmowac. Mam nadzieje tylko ze nikt nie odczuje ich praktyk na swoim zdrowiu. U nas ani ja ani moj kontakt w polsce (przy okazji wspolorganizator rajdow motocyklowych) nie mamy zamiaru szargac swojego imienia.
Panowie zycze wiecej wiary (ale i odrobine ostroznosci).



--
Wysłano z czytnika Ścigacz.pl -> http://grupy.scigacz.pl/

50 Data: Wrzesien 02 2008 21:11:57
Temat: Re: Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]
Autor: Monster 



Użytkownik "viggen"  napisał w wiadomości

Przyznaje szczerze ze znam polakow biegajacych po angielskich zlomach w
poszukiwaniu "prawie nie rozbitego" lub "to sie da zrobic". Jednak opinia
niezadowolonego klienta odbija sie szerszym echem i wydaje mi sie ze takie
osoby dlugo nie beda sie tym zajmowac. Mam nadzieje tylko ze nikt nie
odczuje ich praktyk na swoim zdrowiu.

Niestety znam kowali działających od kilkunastu lat i niestety mają się
dobrze,:-( klepali takie przystanki które większość handlarzy omijała
szerokim łukiem,słyszałem o prostowaniu w garażu ramy do Horneta i takie
tam,któremuś zygzak wyszedł troszeczkę za krótki,a zostawić jakieś pieniądze
w serwisie przed sprzedażą- toż to dyshonor..
Gdy już trzeba zostawic 200zł za np nowy napinacz,zawsze jest płacz czy za
100-150 nie da rady podciągnąć starego?


Monster
BMW R1100S

Picowanie motocykli pod sprzedaz i inne praktyki [dlugie]



Grupy dyskusyjne