Grupy dyskusyjne   »   Pierwsza awaria na drodze...

Pierwsza awaria na drodze...



1 Data: Czerwiec 28 2009 23:17:11
Temat: Pierwsza awaria na drodze...
Autor: falco 

Siema,

jak w temacie a dokładniej mówiąc...

Pogoda wreszcie się poprawiła (Wawa), więc od rana wziąłem się za pucowanie SenNej... nowy wosk, chromy, kółka i... hajda na miasto! ;)

Zbyt daleko nie pojechałem, bo po kilku km... zabrakło mi wachy... ;) Okazało się, że mam najprawdopodobniej obciętą rurkę od rezerwy, bo wystarczyła na kolejne... kilkaset metrów... ;) Na szczęście dokulałem się prawie pod samą stację, zalałem (nie zapominając wcześniej o oleju) i... hajda w dalszą drogę. ;)

Wpadłem do kumpla, dostałem wirnik prądnicy i... hajda w dalszą drogę do knajpy kumpla na Pragie... (dzielnica Wawy) ;)
Jadę Puławską, bak pełen, wiatr we włosach i nagle... buuu... cisza... redukcja na pych nic nie dała, więc zjeżdżam na pobocze... Słońce przypieka, a ja kopię i kopię i kupa... Nic to, pewnie zaciągnął syf z dna baku i mam babola w gaźniku, ale sprawdzam świecę (czyściutka), iskrę (brak).
Cóż zakładam drugą świecę... iskry wciąż brak... Macam dalej i wszystko wskazuje na cewkę jak się później okazało, diagnoza trafna, na szczęście wyciągnąłem kumpla z niedzielnych pieleszy, który podwiózł mi cewkę (niestety na razie nie mam nic na zapas, bo ciężko o oryginalne części).

Szybka wymiana na parkingu i... hajda w drogę, choć kilka godzin się zeszło... ;)

Co mnie jednak bardzo miło zaskoczyło, to, to, że... gdy stałem to zatrzymał się Motocyklista na czoperze, potem drugi na ścigaczu, by zapytać co pomóc, zagadać. Fajnie, że nie tylko GarBusiarze bezinteresownie pomagają swoim na trasie. ;)

Uff... ale się rozgadałem... ;)

P.S. Spalanie wyszło mi 3.33 ;) biorąc pod uwagę, że wciąż jeżdżę bez trójki i normalnego ładowania, to SenNa... miło mnie zaskoczyła przy wodopoju... ;)


--
Pozdr! falco
Stefanek 1303 '72 1.6 AD+AT
Popiel 1200 '70 1.2 6V
SenNa... Jawa 356 '58 175



2 Data: Czerwiec 29 2009 12:07:26
Temat: Re: Pierwsza awaria na drodze...
Autor: moonraker 

falco pisze:


Zbyt daleko nie pojechałem, bo po kilku km... zabrakło mi wachy... ;) Okazało się, że mam najprawdopodobniej obciętą rurkę od rezerwy, bo wystarczyła na kolejne... kilkaset metrów... ;) Na szczęście dokulałem się prawie pod samą stację, zalałem (nie zapominając wcześniej o oleju) i... hajda w dalszą drogę. ;)

  Stawiam na to że masz zapchany kranik w pozycji R, tam często brakuje   rurki (ludzie wywalają żeby mieć "więcej" rezerwy) i cały syf z baku skupia się tam. Rilaks mam tak samo :)


--
Pozdrawiam
moonraker
Stara CZ i DRZ
http://bikepics.com/members/moonraker/

3 Data: Czerwiec 29 2009 13:10:04
Temat: Re: Pierwsza awaria na drodze...
Autor: falco 

moonraker pisze:

 Stawiam na to że masz zapchany kranik w pozycji R, tam często brakuje  rurki (ludzie wywalają żeby mieć "więcej" rezerwy) i cały syf z baku skupia się tam. Rilaks mam tak samo :)

a bardzo możliwe, bo nawet gdy dałem rezerwę i mocno pochyliłem bestie, by zaczęło coś lecieć, to i tak strumień był symboliczny. Chociaż z drugiej strony, to rurka pewnie też jest obcięta na 99,9%, bo zalałem 12,5 litra + 0,5 oleum i miałem menisk wypukły ;)

Będę niedługo zmieniał filterek, to zrzucę jeszcze raz bak, co zajmuje mniej-więcej... 2 minuty i wypłuczę gada. ;)

--
Pozdr! falco

Stefanek 1303 '72 1.6 AD+AT
Popiel 1200 '70 1.2 6V
SenNa... Jawa 356 '58 175

Pierwsza awaria na drodze...



Grupy dyskusyjne