R2r napisał:
darnok pisze:
Impedancje przy pradzie stalym :D ?
Dlaczego nie? W końcu zbiór liczb rzeczywistych jest podzbiorem zbioru
liczb zespolonych. :-)
O zerowej reaktancji .. przy prądzie stałym. Może trochę rozdmuchałem
sprawę, ale wtedy myślałem o pikach, które pojawiają się przy
przeskokach iskry ;).
Dzięki wszystkim (darnok, wo, Michał) za odpowiedzi w tym i
wcześniejszym wątku.
Przy okazji wpadło mi do głowy jeszcze jedno pytanie:
Zakładając, że samochód nie jest garażowany, jeździ się nim ostatnio
dość rzadko (raz na 2-3 dni), czy można sobie jakoś w miarę wygodnie
radzić, nie wyciągając z niego akumulatora?
Czy np. odpalanie go i zostawianie na luzie (ewentualnie regulując
obroty - w jaki sposób?) co jakiś (krótki?) czas może uratować sytuację?
Jeżeli tak - ile m/w czasu powinien działać, aby się przyzwoicie podładować?
A może lepiej go po prostu wyciągnąć raz na dłuższy czas i podłączyć do
prostownika?
Pozdrawiam.
--
MAcks
5 |
Data: Listopad 13 2007 17:28:54 |
Temat: Re: Porównanie: dwa sposoby łączenia akumulatorów przy odpalaniu awaryjnym |
Autor: darnok |
In *MAcks* wrote:
Zakładając, że samochód nie jest garażowany, jeździ się nim ostatnio
dość rzadko (raz na 2-3 dni), czy można sobie jakoś w miarę wygodnie
radzić, nie wyciągając z niego akumulatora?
Czy np. odpalanie go i zostawianie na luzie (ewentualnie regulując
obroty - w jaki sposób?) co jakiś (krótki?) czas może uratować
sytuację? Jeżeli tak - ile m/w czasu powinien działać, aby się
przyzwoicie podładować?
Wolne obroty to nie rozwiazanie. Prawdziwe ladowanie jest podczas jazdy. Szkoda benzyny.
Jezdzenie co kilka dni to wcale nie tak malo (no o ile to jezdzenie a nie ciagle stanie w korku).
Zminimalizowac zuzycie pradu podczas parkowania. Czyli zeby poza alarmem nic wiecej nie bylo podlaczone (zadne ladowarki, gpsy a radio tylko na podtrzymaniu).
A może lepiej go po prostu wyciągnąć raz na dłuższy czas i podłączyć
do prostownika?
Lepsze. Raz na miesiac (w zimie) lub na dwa (w lecie) wyjac, podladowac i bedzie okej.
--
darnok
"TRAGEdia: A ja TRUskawki CUkrem..."
6 |
Data: Listopad 14 2007 22:22:54 | Temat: Re: Porównanie: dwa sposoby łączenia akumulatorów przy odpalaniu awaryjnym | Autor: MAcks |
A może lepiej go po prostu wyciągnąć raz na dłuższy czas i podłączyć
do prostownika?
Lepsze. Raz na miesiac (w zimie) lub na dwa (w lecie) wyjac, podladowac
i bedzie okej.
W tę stronę poszedłem. Kupiłem prostownik i zobaczymy, jakie będą efekty.
Dzięki za pomoc.
Pozdrawiam,
MAcks
7 |
Data: Listopad 12 2007 20:43:30 | Temat: Re: Porównanie: dwa sposoby łączenia akumulatorów przy odpalaniu awaryjnym | Autor: Michal Kawecki |
Dnia Mon, 12 Nov 2007 16:09:36 +0100, MAcks napisał(a):
Witam ponownie,
[...]
Natomiast w wielu źródłach (w sieci, w instrukcji dołączonej do kabli,
które kupiłem) jest opisany taki sposób:
1. plus rozładowanego -> plus ładującego
2. minus ładującego -> blok silnika rozładowanego (zamiast bezpośrednio
minus akumulatora)
Jaki jest zysk (lub strata ;)) wynikająca z takiego połączenia?
Spodziewam się, że chodzi o dodatkową impedancję tłumiącą jakieś skoki
napięcia, ale kto ma rację?
Pewnie ma to sens taki, że akumulator ładujący zasila wówczas
bezpośrednio rozrusznik w samochodzie ładowanym, bez straty napięcia
powstającej na przewodzie łączącym blok silnika z minusową klemą
akumulatora. Która to strata, mimo że niewielka, ma tu spore znaczenie,
gdyż kumuluje się ze znacznie większą stratą napięcia już i tak
powstającą na długich przewodach rozruchowych.
--
M. [zielony Renault Espace III V6, 1998]
/odpowiadając na priv zmień px na pl/
| | |