Grupy dyskusyjne   »   Ranne zwierzęta na drodze

Ranne zwierzęta na drodze



1 Data: Grudzien 06 2006 14:10:56
Temat: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Funaki 

Witam,

Czy jest jakieś specjalne pogotowie/służby, gdzie można zgłaszać ranne zwierzęta, które się widzi na drodze?
Wczoraj widziałem jak w środku miasta samochód potrącił dużego psa, gość wysiadł by obejrzeć reflektory, po czym wsiadł i sobie pojechał. Inne auta się zatrzymały. Pies nie mógł wstać choć bardzo chciał i mocno skomlał.
Zgłosiłem to Policji (do SM nie mogłem się dodzwonić).
Niestety akurat nie miałem CB by odpowiednio "napiętnować" gościa :(

--
3M
Felicia 1.9D GLX Break + mobil, y2k.



2 Data: Grudzien 06 2006 14:33:36
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: ::[TOOMAS]:: 

Funaki napisał(a):

Witam,

Czy jest jakieś specjalne pogotowie/służby, gdzie można zgłaszać ranne zwierzęta, które się widzi na drodze?
Wczoraj widziałem jak w środku miasta samochód potrącił dużego psa, gość wysiadł by obejrzeć reflektory, po czym wsiadł i sobie pojechał. Inne auta się zatrzymały. Pies nie mógł wstać choć bardzo chciał i mocno skomlał.
Zgłosiłem to Policji (do SM nie mogłem się dodzwonić).
Niestety akurat nie miałem CB by odpowiednio "napiętnować" gościa :(

ja tez bym na policje zadzwonil...swoja drogą trzeba byc skur...zeby przejechac zwierzaka i sie nie zainsteresowac jego losem..

3 Data: Grudzien 06 2006 19:12:16
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: J.F. 

On Wed, 06 Dec 2006 14:33:36 +0100,  ::[TOOMAS]:: wrote:

ja tez bym na policje zadzwonil...swoja drogą trzeba byc skur...zeby
przejechac zwierzaka i sie nie zainsteresowac jego losem..

Ale co dalej - dobic ? czym ?

O psa niech dba wlasiciel - np nie wypuszcza na ulice.

J.

4 Data: Grudzien 06 2006 20:32:40
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Tomasz Pyra 

J.F. napisał(a):

On Wed, 06 Dec 2006 14:33:36 +0100,  ::[TOOMAS]:: wrote:

ja tez bym na policje zadzwonil...swoja drogą trzeba byc skur...zeby przejechac zwierzaka i sie nie zainsteresowac jego losem..

Ale co dalej - dobic ? czym ?

Dobijanie to chyba nie jest najlepszy pomysł, mało kto wozi ze sobą coś czym można to zrobić skutecznie.
Raczej mimo wszystko dzwonić po służby - myślę że ciężko ranne zwierze to nie jest rzadki przypadek i chyba powinny być na taką okoliczność opracowane jakieś procedury.

Z broni pokładowej to samochody są wyposażone dość kiepsko - klucz do kół, gaśnica. Żeby humanitarnie zabić tym zwierze to musiałaby być góra mysz...

O psa niech dba wlasiciel - np nie wypuszcza na ulice.

A o dzieci niech dbają rodzice, co nie znaczy że jak się wjedzie w dziecko to należy sobie pojechać dalej.

5 Data: Grudzien 06 2006 20:44:43
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze OT
Autor: Blyskacz 

Ale co dalej - dobic ? czym ?
pewnie mnie zlinczuja, ale  co tam ;-)

" Jechał facet samochodem, a że samochód dobry, szybki to sobie nie żałował.
Mimo, że mokro, lisko to na liczniku 150 km/h... 180 km/h...
220brkm/h...250 km/h..., aż tu nagle zakręt, za zakrętem furmanka. Nic się
nie dało zrobić, jedno wielkie rozpierdziu, z furmanki drzazgi, konie
latają w powietrzu, woźnicy urwało nogi. Zatrzymał się facet po tych
kilkuset metrach, i patrzy, o k... ,ale jatka. Nic to myli, jatka nie
jatka, może kto przeżył i trzeba mu pomoc. Podchodzi bliżej, a tam konie z
bebechami na wierzchu, ledwo dychają. Jako trzeba by je dobić, co się ma
gadzina męczyć. Złapał za siekierę, która wypadła z furmanki i do jednego
konia, do drugiego... pozarąbywał na mierć. Stoi i rozgląda się, co dalej,
zauważył woźnice. Woźnica na to, podciągając koc i przykrywając urwane
nogi:
- Panie! Nawet mnie ku... nie drasnęło! "

pozdrawiam Blyskacz

--
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)

6 Data: Grudzien 06 2006 15:01:30
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Blyskacz 

Wczoraj widziałem jak w środku miasta samochód potrącił dużego psa, gość wysiadł by obejrzeć reflektory, po czym wsiadł i sobie pojechał. Niestety akurat nie miałem CB by odpowiednio "napiętnować" gościa :(
Jakie zachowanie wedlug Ciebie byloby na miejscu ?
Gdyby mi sie cos takiego przytrafilo to musze przyznac, ze nie bardzo wiedzialbym co robic - do psa nie podejde, bo kundli generalnie nie lubie a przed tymi  duzymi poprostu mam respekt... tym bardziej, ze ranne zwierze moze zareagowac nerwowo...
mozna zadzwonic na policje i co... siedziec i patrzec jak zwierz sie meczy ? mozna tez w tym czasie poszukac wlasciciela psa, ale marne szanse na to, bo jak ktos psa nie pilnuje to tym bardziej nie przyzna sie do niego w sytuacji gdy ten przyczynil sie do szkody i nalezy pokryc koszty...
pewnie w takiej sytuacji stalbym bezczynnie, wiec pozytek ze mnie dla zwierza zaden a jakos w sluzby pedzace do rannego psa to nie wierze...

pozdrawiam Blyskacz

--
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)

7 Data: Grudzien 06 2006 19:55:47
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: maro 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości


mozna zadzwonic na policje i co... siedziec i patrzec jak zwierz sie meczy
?

Nie, lepiej  z miejsca spierdolic, moze ktos by sie czepial, cos sprawdzał,
mial pretensje.... po co _sobie_ problemy robić czy czas tracic, zadzwonic
też szkoda - telefony kosztuja. Zatrzymaja sie inni to może pomogą.  "Dobre"
podejscie.

pzdr
maro

8 Data: Grudzien 06 2006 20:08:26
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Blyskacz 

Nie, lepiej  z miejsca spierdolic, moze ktos by sie czepial, cos sprawdzał,
kundel powinien byc na smyczy, wiec kierowca problemow w takiej sytuacji mial nie bedzie... winny jest wlasciciel psa a nie kierowca.

też szkoda - telefony kosztuja. Zatrzymaja sie inni to może pomogą.  "Dobre"
zamiast bez sensu bic piane napisalbys co w takiej sytuacji mozna zrobic... zadzwonic po sluzby mozna jadac dalej...

Blyskacz

--
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)

9 Data: Grudzien 06 2006 23:29:06
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: maro 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości


też szkoda - telefony kosztuja. Zatrzymaja sie inni to może pomogą.
"Dobre"
zamiast bez sensu bic piane napisalbys co w takiej sytuacji mozna
zrobic... zadzwonic po sluzby mozna jadac dalej...

A kto tu "bije piane"? Pomoc mozna w rozny sposob w zaleznosci od ochoty czy
pomyślunku. Najprosciej mozna np zadzwonic pod 911 i w jakis sposob
zabezpieczyc zwierze na drodze. Przy minimum checi moze to niezbyt wielki
wysilek?

pzdr
maro

10 Data: Grudzien 07 2006 00:27:16
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Blyskacz 

pomyślunku. Najprosciej mozna np zadzwonic pod 911
a co jest pod 911 ? ;)

Blyskacz

--
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)

11 Data: Grudzien 07 2006 00:31:58
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: maro 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

pomyślunku. Najprosciej mozna np zadzwonic pod 911
a co jest pod 911 ? ;)

Taki pan lub pani, czesciej pan, co pomaga wlasnie w takiej sytuacji (i nie
tylko).


pzdr
maro

12 Data: Grudzien 07 2006 01:09:50
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Blyskacz 

Taki pan lub pani, czesciej pan, co pomaga wlasnie w takiej sytuacji (i nie tylko).
jest pani.. mowi " nie ma takiego numeru " , nie bardzo wiem jak to ma mi pomoc, a juz tym bardziej temu psu ;-)

pozdrawiam Blyskacz

--
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)

13 Data: Grudzien 07 2006 18:29:17
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: maro 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Taki pan lub pani, czesciej pan, co pomaga wlasnie w takiej sytuacji (i
nie tylko).
jest pani.. mowi " nie ma takiego numeru " , nie bardzo wiem jak to ma mi
pomoc, a juz tym bardziej temu psu ;-)

Niech Ci bedzie, prosciej na 112 ;). Tak czy siak wszyscy chyba wiemy o co
chodzi...

pzdr
maro

14 Data: Grudzien 07 2006 01:08:51
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Andrzej Lawa 

maro wrote:

Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

pomyślunku. Najprosciej mozna np zadzwonic pod 911
a co jest pod 911 ? ;)

Taki pan lub pani, czesciej pan, co pomaga wlasnie w takiej sytuacji (i nie
tylko).

To jest telefon do _informacji_ miejskiej, jakby co...

15 Data: Grudzien 07 2006 14:34:06
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Blyskacz 

To jest telefon do _informacji_ miejskiej, jakby co...
nie jest a _byl_, od dawna zastapil go 9491, na ktory z komory i tak sie nie dodzwonisz, wiec jest bezuzyteczny  ;-)

pozdrawiam Blyskacz

--
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)

16 Data: Grudzien 07 2006 18:52:58
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: scream 

Dnia Thu, 07 Dec 2006 14:34:06 +0100, Blyskacz napisał(a):

nie jest a _byl_, od dawna zastapil go 9491, na ktory z komory i tak sie
nie dodzwonisz, wiec jest bezuzyteczny  ;-)

Bo trzeba kierunkowy wykrecic. 229491 dziala.

--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.

17 Data: Grudzien 07 2006 19:00:52
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Blyskacz 

Bo trzeba kierunkowy wykrecic. 229491 dziala.
faktycznie :-)
dobrze wiedzie, moze kiedys sie przyda...

pozdrawiam Blyskacz

--
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)

18 Data: Grudzien 07 2006 14:22:50
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Borys Pogoreło 

Dnia Thu, 07 Dec 2006 00:27:16 +0100, Blyskacz napisał(a):

pomyślunku. Najprosciej mozna np zadzwonic pod 911
a co jest pod 911 ? ;)

 ASO Porsche ;)

--
Borys Pogoreło :: borys(#)leszno,edu,pl

VW Golf III 1.6i '93 LPG 'penetrator szos' ;) PMS
W trasie: Uniden Pro 520XL + AT 72

19 Data: Grudzien 07 2006 01:07:07
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Andrzej Lawa 

maro wrote:

A kto tu "bije piane"? Pomoc mozna w rozny sposob w zaleznosci od ochoty czy
pomyślunku. Najprosciej mozna np zadzwonic pod 911 i w jakis sposob

911? To przypadkiem nie jest pogotowie gazowe? ;->

20 Data: Grudzien 07 2006 08:05:08
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze, rowniez [OT]
Autor: Wlodek 

...Pomoc mozna w rozny sposob w zaleznosci od
ochoty czy pomyślunku. Najprosciej mozna np zadzwonic..

tak zupelnie na marginesie i troche [OT] - ja wiem,
ze w miastach to norma, wsrod mlodych ludzi to norma
ale bedac czesto na wsi wiem, ze tam jeszcze sporo
ludzi, w tym kierowcow nie ma komorki wiec nie zadzwoni.
Ale za to wiekszosc takich ~rolnikow chyba najszybciej :)
skrocilaby meki tego zwierzecia, ot, nie zawsze wzywa
sie weterynarza, czasem wystarczy rurka, siekierka
czy inna lopata. Ogolnie nie podoba mi sie to ale
czasem lepsze to niz bezczynnosc.

Odnosnie telefonow komorkowych to slysze, ze ostatnio
jest moda na "niemanie" tel. komorkowego.
Ludzie zaczynaja cenic swoj wolny czas i ja to popieram.

W.

21 Data: Grudzien 07 2006 09:33:37
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze, rowniez [OT]
Autor: Tomek 

Ale za to wiekszosc takich ~rolnikow chyba najszybciej :)
skrocilaby meki tego zwierzecia, ot, nie zawsze wzywa
sie weterynarza, czasem wystarczy rurka, siekierka
czy inna lopata. Ogolnie nie podoba mi sie to ale
czasem lepsze to niz bezczynnosc.




Nie sądzę, żeby to było dobre rozwiązanie. Dobijasz biedaka łopatą a tu
przybiega właściciel i zaczynają się kłopoty


Tomek

22 Data: Grudzien 07 2006 09:45:54
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze, rowniez [OT]
Autor: Wlodek 

Ale za to wiekszosc takich ~rolnikow chyba najszybciej :)
skrocilaby meki tego zwierzecia, ot, nie zawsze wzywa
sie weterynarza, czasem wystarczy rurka, siekierka
czy inna lopata. Ogolnie nie podoba mi sie to ale
czasem lepsze to niz bezczynnosc.

Nie sądzę, żeby to było dobre rozwiązanie. Dobijasz biedaka łopatą a
tu przybiega właściciel i zaczynają się kłopoty


nie nalezy wyrzucac lopaty ;)

W.

23 Data: Grudzien 06 2006 15:03:47
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Tomasz Pyra 

Funaki napisał(a):

Zgłosiłem to Policji (do SM nie mogłem się dodzwonić).
Niestety akurat nie miałem CB by odpowiednio "napiętnować" gościa :(

Przynajmniej w trójmieście dyspozycjami w takich przypadkach zajmuje się centrum ratunkowe na które dzwoni się pod numer 998, albo 112.

24 Data: Grudzien 06 2006 15:04:15
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: 085 

Użytkownik "Funaki"  napisał w wiadomości


wysiadł by obejrzeć reflektory, po czym wsiadł i sobie pojechał.

a co mial zrobic ? wziac psa do auta zeby go pogryzl a przynajmniej zasyfil
pojazd ?

p, zul

25 Data: Grudzien 06 2006 15:16:46
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Tomasz Pyra 

085 napisał(a):

Użytkownik "Funaki"  napisał w wiadomości
wysiadł by obejrzeć reflektory, po czym wsiadł i sobie pojechał.

a co mial zrobic ? wziac psa do auta zeby go pogryzl a przynajmniej zasyfil pojazd ?

Z pewnoœciš zawiadomić odpowiednie służby i zabezpieczyć miejsce tak żeby kolejny kierowca nie najechał na tego psa.

Pozostawienie psa samemu sobie na powolnš œmierć w bólu to też oczywiœcie wystawienie sobie pięknego œwiadectwa. Życzę takiemu żeby mu też kiedyœ nogi połamało, ale żeby nikomu nie chciało się mu pomóc - niech sie sam do domu doczołga.

26 Data: Grudzien 06 2006 16:54:14
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Moon 

Tomasz Pyra wrote:

085 napisał(a):

a co mial zrobic ? wziac psa do auta zeby go pogryzl a przynajmniej
zasyfil pojazd ?

Z pewnoœciš zawiadomić odpowiednie służby i zabezpieczyć miejsce tak
żeby kolejny kierowca nie najechał na tego psa.


a skšd wiesz, że nie zadzownił?
ludzie majš komórki, nie?
ja ostatnio, w nocy pod Domaradzem potršciłem psa, który wyglšdał na to, że już po nim, ale żył.
i co miałem z nim robić w nocy, na pustej drodze?
zadzowniłem na policję i niech oni poszukajš weterynarza, czy slużb które się tym zajmujš.

moon

27 Data: Grudzien 06 2006 19:14:27
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: J.F. 

On Wed, 06 Dec 2006 15:16:46 +0100,  Tomasz Pyra wrote:

085 napisał(a):
a co mial zrobic ? wziac psa do auta zeby go pogryzl a przynajmniej zasyfil
pojazd ?

Z pewnością zawiadomić odpowiednie służby i zabezpieczyć miejsce tak
żeby kolejny kierowca nie najechał na tego psa.

Pozostawienie psa samemu sobie na powolną śmierć w bólu to też
oczywiście wystawienie sobie pięknego świadectwa. Życzę takiemu żeby mu
też kiedyś nogi połamało, ale żeby nikomu nie chciało się mu pomóc -
niech sie sam do domu doczołga.

Ciekawe jaki jest czas reakcji "sluzb" .. 4 h robocze ?

J.

28 Data: Grudzien 06 2006 20:17:46
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Tomasz Pyra 

J.F. napisał(a):

Ciekawe jaki jest czas reakcji "sluzb" .. 4 h robocze ?

Kiedyś widząc z okna podobny wypadek zadzwoniłem i byli po góra 10 minutach.
Przyjechał samochód do przewożenia zwierząt i zabrali psiaka.

29 Data: Grudzien 07 2006 00:03:05
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: J.F. 

On Wed, 06 Dec 2006 20:17:46 +0100,  Tomasz Pyra wrote:

J.F. napisał(a):
Ciekawe jaki jest czas reakcji "sluzb" .. 4 h robocze ?

Kiedyś widząc z okna podobny wypadek zadzwoniłem i byli po góra 10 minutach.
Przyjechał samochód do przewożenia zwierząt i zabrali psiaka.

No to jestem pod wielkim wrazeniem. Cud albo .. to bylo 500m od
schroniska czy gdzie ten samochod stoi :-)

J.

30 Data: Grudzien 07 2006 08:48:49
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Tomasz Pyra 

J.F. napisał(a):

No to jestem pod wielkim wrazeniem. Cud albo .. to bylo 500m od
schroniska czy gdzie ten samochod stoi :-)

W sumie sprawa jest prosta do rozwiązania - w Gdyni jest (chociaż jak jest teraz to nie wiem) dyżurujący całą dobę weterynarz ma samochód.
Wystarczy że miasto podpisało z nim umowę (nawet taką standardową dotyczącą wyłapywania bezpańskich psów na terenie miasta), i wystarczy jeden telefon, gość wsiada w samochód i jedzie.

31 Data: Grudzien 07 2006 10:42:56
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: J.F. 

On Thu, 07 Dec 2006 08:48:49 +0100,  Tomasz Pyra wrote:

J.F. napisał(a):
No to jestem pod wielkim wrazeniem. Cud albo .. to bylo 500m od
schroniska czy gdzie ten samochod stoi :-)

W sumie sprawa jest prosta do rozwiązania - w Gdyni jest (chociaż jak
jest teraz to nie wiem) dyżurujący całą dobę weterynarz ma samochód.
Wystarczy że miasto podpisało z nim umowę (nawet taką standardową
dotyczącą wyłapywania bezpańskich psów na terenie miasta), i wystarczy
jeden telefon, gość wsiada w samochód i jedzie.

Teoretycznie. W praktyce to ze dwie minuty mina zanim mu to przekaza,
potem on musi miec niezle placone albo ma duza lecznice jesli nie ma
nic pilnego do skonczenia i moze wsiasc w samochod od razu .. a i tak
zostalo mu ok 5-7 minut na dojazd. A kogutow chyba nie ma.

Moze byc szybciej jak wzorem pogotowia bedzie wiecej dyzurujacych
karetek, ale chyba nie ma takiego zapotrzebowania.

J.

32 Data: Grudzien 07 2006 11:57:03
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Tomasz Pyra 

J.F. napisał(a):

Teoretycznie. W praktyce to ze dwie minuty mina zanim mu to przekaza,
potem on musi miec niezle placone albo ma duza lecznice jesli nie ma
nic pilnego do skonczenia i moze wsiasc w samochod od razu .. a i tak
zostalo mu ok 5-7 minut na dojazd. A kogutow chyba nie ma.

Akurat ja mieszkam stosunkowo niedaleko od tego miejsca.
Jak jadę rano do pracy zajmuje mi to też około 10 minut, a pracuje niedaleko tej lecznicy.
Wiadomo że w jakieś zakarmarki miasta będzie jechał dłużej.
Niech choćby pół godziny. Wiadomo też że jak wyjechał do jednego przypadku, to się nie rozdwoi, a zwielokrotniać takiego stanowiska chyba nie ma sensu.
Chodzi o to żeby taki ktoś w ogóle był i przyjechał, a nie że będzie przypadek gdy ranne zwierze będzie konać na środku drogi przez weekend bo nie ma kto przyjechać.
Już nie mówiąc o ewentualnie zatarasowanej z tego powodu drodze.

33 Data: Grudzien 06 2006 22:39:48
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: 'Tom N' 

"J.F."  w


Ciekawe jaki jest czas reakcji "sluzb" .. 4 h robocze ?

Adekwatny. Trzy dni resztki dużego psa podgniwały przy drodze krajowej w
środku miasta, bo odpowiednie służby w weekend nie pracują...
Na podstawie informacji od smrodów miejskich, którzy do wyższych celów sa
stworzeni

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

34 Data: Grudzien 06 2006 15:25:43
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Funaki 

a co mial zrobic ?

Podwinąć ogon i spiżać w siną dal nie wykonując choćby telefonu na 112?
Waśnie tak zrobił i zastanawiam się (wspólnie z Wami mam nadzieję), jaka jest najlepsza alternatywa dla takiego zachowania. Zdarzenie może przecież przytrafić się każdemu z nas..
Rannego zwierzaka brać się bałem (niedaleko jest schronisko, a ze schroniska nikt nie dojeżdża), dlatego w danej chwili mogłem jedynie poprosić dyżurnego oficera o interwencję.
Na TV (chyba) Planet pokazują, jak działa "zwierzęcy patrol", tutaj niestety nic takiego nie ma..

--
3M
Felicia 1.9D GLX Break + mobil, y2k.

35 Data: Grudzien 06 2006 22:40:08
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Andrzej Lawa 

Funaki wrote:

a co mial zrobic ?

Podwinąć ogon i spiżać w siną dal nie wykonując choćby telefonu na 112?

Kontrolowałeś jego połączenia? Skąd wiesz, że nie zadzwonił?

Waśnie tak zrobił i zastanawiam się (wspólnie z Wami mam nadzieję), jaka
jest najlepsza alternatywa dla takiego zachowania. Zdarzenie może
przecież przytrafić się każdemu z nas..

Tak na początek to może dać w łeb durnemu właścicielowi, co to psa
upilnować nie potrafi...

36 Data: Grudzien 06 2006 15:26:32
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Michał B 


Użytkownik "085"  napisał w wiadomości

Użytkownik "Funaki"  napisał w wiadomości


wysiadł by obejrzeć reflektory, po czym wsiadł i sobie pojechał.

a co mial zrobic ? wziac psa do auta zeby go pogryzl a przynajmniej
zasyfil pojazd ?

Mam nadzieję, że jak Tobie coś się stanie to ktoś kopnie Ciebie w dupę i
zostawi żebyś mu samochodu nie zasyfił śmierdzielu jeden.
Obyś gnoju przy tym cierpiał.


michalb

PS
Mam nadzieję, że jest tylko jeden grupowicz, który tak by postąpił........

37 Data: Grudzien 06 2006 14:53:04
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor:

> a co mial zrobic ? wziac psa do auta zeby go pogryzl a przynajmniej
> zasyfil pojazd ?
>

Taaak...
polak, katolik na pewno..zalamka
Po tym kto jest jakim czlowiekiem poznajemy po tym jak traktuje
zwierzeta - patrz powyzej.




Nie zdarzylo mi sie jeszcze potracic zadnego zwierzaka  ale wydaje mi
sie ze zabranie go do auta i zawiezienie do najblizszego weterynarza to
najszybszy sposob zeby mu pomoc.
Psa nie mozna sie bac, nawet tego najwiekszego. Sam mialem owczarka
niemieckiego i ten bezblednie wykrywal tchorzostwo.
Kazde zwierze to NIE JEST bezmyslne bydle - nie tak jak niektorzy
ludzie, ktorzy znecaja sie nad zwierzetami, zrozumie ze chcemy mu pomoc.

38 Data: Grudzien 06 2006 15:58:45
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Tomek 



Nie zdarzylo mi sie jeszcze potracic zadnego zwierzaka  ale wydaje mi
sie ze zabranie go do auta i zawiezienie do najblizszego weterynarza to
najszybszy sposob zeby mu pomoc.
Psa nie mozna sie bac, nawet tego najwiekszego. Sam mialem owczarka
niemieckiego i ten bezblednie wykrywal tchorzostwo.
Kazde zwierze to NIE JEST bezmyslne bydle - nie tak jak niektorzy
ludzie, ktorzy znecaja sie nad zwierzetami, zrozumie ze chcemy mu pomoc.




Tak, podniesie wściekłego potrąconego owczarka jest najlepszym wyjściem w
takiej sytuacji.

Tomek

39 Data: Grudzien 06 2006 16:04:25
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor:



Tak, podniesie wściekłego potrąconego owczarka jest najlepszym wyjściem w
takiej sytuacji.


Jasne
Zostaw go na drodze

40 Data: Grudzien 07 2006 13:16:22
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Jakub Witkowski 

 wrote:

Tak, podniesie wściekłego potrąconego owczarka jest najlepszym wyjściem w
takiej sytuacji.


Jasne
Zostaw go na drodze

I tak zapewne poradziłby każdy weterynarz.
Powiadomić, nie ruszac.

--
Jakub Witkowski
z domeny gts /kropka/ pl

41 Data: Grudzien 07 2006 14:42:01
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor:



I tak zapewne poradziłby każdy weterynarz.
Powiadomić, nie ruszac.



Nie kazdy, rozmawiales na ten temat z weterynarzem?
Byles swiadkiem co robi weterynarz jak przyjedzie do takiego wypadku?
Wypadaloby napisac RACZY przyjechac...

Ja znam kilku weterynarzy, rowniez takich co jezdza w prywatnej klinice
dla zwierzat w karetce.
90 przypadkow na 100 nie ma juz do czego przyjezdzac, bo taki kierowca
nawet jak juz zadzwoni ze potracil psa to nie zatrzymuje sie tylko
dzwoni juz z trasy - po prostu ucieka z miejsca wypadku - bo boi sie ze
poniesie konsekwencje, bo sie wstydzi albo po prostu ma w dupie to
zwierze.

42 Data: Grudzien 07 2006 23:03:04
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Andrzej Lawa 

 wrote:

90 przypadkow na 100 nie ma juz do czego przyjezdzac, bo taki kierowca
nawet jak juz zadzwoni ze potracil psa to nie zatrzymuje sie tylko
dzwoni juz z trasy - po prostu ucieka z miejsca wypadku - bo boi sie ze
poniesie konsekwencje, bo sie wstydzi albo po prostu ma w dupie to
zwierze.

Uważasz, że bezradne załamywanie rąk nad zwierzakiem coś pomoże?

43 Data: Grudzien 08 2006 07:45:02
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor:



Uważasz, że bezradne załamywanie rąk nad zwierzakiem coś pomoże?

A kto mowi o bezradnym zalamywaniu rak?
Ja mowie o tym zeby cos zrobic a nie spier...c


Pozdrawiam
Jarek

44 Data: Grudzien 08 2006 18:06:33
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Andrzej Lawa 

 wrote:


Uważasz, że bezradne załamywanie rąk nad zwierzakiem coś pomoże?

A kto mowi o bezradnym zalamywaniu rak?
Ja mowie o tym zeby cos zrobic a nie spier...c

A skąd wiesz, że nie zrobił (np. nie zadzwonił z informacją pod właściwy
numer telefonu)?

45 Data: Grudzien 06 2006 15:59:59
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Adam Płaszczyca 

On 6 Dec 2006 06:53:04 -0800,  wrote:

Kazde zwierze to NIE JEST bezmyslne bydle - nie tak jak niektorzy
ludzie, ktorzy znecaja sie nad zwierzetami, zrozumie ze chcemy mu pomoc.

O ile z poprzednimi tezami się zgodzę, to tutaj jdaję sprzeciw. Raz,
że zwierzak może być prozaicznie chory (np. wścieklizna), a dwa, nie
wiesz jak był chowany i co ma w głowie.
--
     ___________ (R)
    /_  _______      Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___       ul. Na Szaniec 23/70, 31-560 Kraków
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/fotki/Ponidzie_2006/
___________/     mail:  GG: 3524356

46 Data: Grudzien 06 2006 20:27:08
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Tomasz Pyra 

 napisał(a):

Nie zdarzylo mi sie jeszcze potracic zadnego zwierzaka  ale wydaje mi
sie ze zabranie go do auta i zawiezienie do najblizszego weterynarza to
najszybszy sposob zeby mu pomoc.

Tu akurat niekoniecznie.
Podstawowa sprawa jest taka, że potrącony zwierzak ma w żyłach więcej adrenaliny niż krwi i jest przerażony. Jak się do niego zbliżysz to całkiem możliwe że ugryzie.

Oczywiście stan psychiczny psa można dość łatwo stwierdzić.
Jak pies jest spokojny i ufny to sam wsiądzie i wtedy można go zawieść.

Natomiast podnoszenie rannego psa własnymi siłami to nie jest dobry pomysł. Samo poruszenie go może sprawić mu ból i reakcje obronną.
Weterynarz jak przyjedzie to pierwsze co zrobi to założy kaganiec albo smycz i pewnie da coś przeciwbólowego i uspakajającego.
Dopiero wtedy będzie psa ładował do samochodu.

Trzeba zadzwonić po pomoc, a samemu zostać i pilnować psiaka. Jak leży na jezdni to osłonić go własnym samochodem ze światłami awaryjnymi przed ponownym najechaniem, ewentualnie jakoś próbować przekonać do zejścia z drogi.
Pozostawienie psiaka samego sobie jest niebezpieczne choćby z tego powodu że jak znowu znajdzie się na jezdni to znowu go coś najedzie, albo kierowca chcąc uniknąć zderzenia spowoduje jeszcze gorszy w skutkach wypadek.

47 Data: Grudzien 06 2006 22:41:50
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Andrzej Lawa 

 wrote:

Nie zdarzylo mi sie jeszcze potracic zadnego zwierzaka  ale wydaje mi
sie ze zabranie go do auta i zawiezienie do najblizszego weterynarza to
najszybszy sposob zeby mu pomoc.

Genialne. Ranny pies, zestresowany, człowiek bez wprawy. Najbardziej
prawdopodobny rezultat to pogryziony "doby samarytanin" i dodatkowe
obrażenia u psa.

Psa nie mozna sie bac, nawet tego najwiekszego. Sam mialem owczarka
niemieckiego i ten bezblednie wykrywal tchorzostwo.

I co wtedy robił, hmm?

48 Data: Grudzien 06 2006 15:56:22
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Tomek 

Mam nadzieję, że jak Tobie coś się stanie to ktoś kopnie Ciebie w dupę i
zostawi żebyś mu samochodu nie zasyfił śmierdzielu jeden.
Obyś gnoju przy tym cierpiał.


Nie porównuj ludzi ze zwierzętami.
Mógł zadzwonić, ale tez bym kundla nie zabrał do samochodu.
Poza tym ulica nie jest miejscem dla psów i ktoś pewnie jest odpowiedzialny
za tego psa.

Tomek

49 Data: Grudzien 06 2006 16:24:49
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Budyń 

Użytkownik "Michał B"  napisał w wiadomości

Mam nadzieję, że jak Tobie coś się stanie to ktoś kopnie Ciebie w dupę i
zostawi żebyś mu samochodu nie zasyfił śmierdzielu jeden.
Obyś gnoju przy tym cierpiał.

Aleś ty niekulturny :/

Mam nadzieję, że jest tylko jeden grupowicz, który tak by postąpił........

No to próżne nadzieje. Bo ja tez. I nie dlatego ze jakis nieczuly jestem
tylko dlatego ze nie bardzo mozna cos poradzic. Telelefon na 112 i koniec,
nie ma na co czekac.



--
Budyń
ex bmw f650gs
Oleśnica

50 Data: Grudzien 06 2006 19:07:15
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: 085 

Użytkownik "Michał B"  napisał w

zostawi żebyś mu samochodu nie zasyfił śmierdzielu jeden.
Obyś gnoju przy tym cierpiał.

Chyba nie robisz dobrej propagandy milosnikom zwierzat :)

p, zul

51 Data: Grudzien 06 2006 19:21:35
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze - OT
Autor: Blyskacz 

Chyba nie robisz dobrej propagandy milosnikom zwierzat :)
bo to pewnie taki milosnik zwierzat jakich ekologow mamy w tym kraju:
w zyciu taki jeden z drugim drzewa nie posadzil, ale na pikiety to lata i protesty uskutecznia, potem dostaje przelew i przez  jakis czas sie o nich nie slyszy...
ciekaw jestem czy Ci milosnicy  zwierzat  biegaja za swoimi kundlami z torebkami i sprzataja po nich... smiem watpic.

pozdrawiam Blyskacz

--
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)

52 Data: Grudzien 06 2006 16:39:22
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: R2r 

W dniu 2006-12-06 15:04, 085 napisał(a):

a co mial zrobic ?
Może cofnąć i poprawić? :-|

--
Pozdrawiam. Artur.
________________________________________________________

53 Data: Grudzien 06 2006 18:06:50
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: JanKo 

Czy jest jakieś specjalne pogotowie/służby, gdzie można zgłaszać ranne zwierzęta, które się widzi na drodze?

Znajomy potracił dzika który wybiegł w nocy na drogę. Pół samochodu rozpieprzone, własciwie do lawetowania. Dzik bez ważnego OC, ciężko ranny, ze zmiażdzonym pasem biodrowym na polu, kilkanaście metrów od drogi. Policja nie może użyć broni służbowej, weterynarz nie podejdzie do oszalałego z bólu dzikiego zwierzęcia, Kółko łowieckie nieczynne. Znajomy myśliwy bez pozwolenia nie odstrzeli dzika gdy mu policja patrzy na ręce. Po 4 godzinach męki dzik skonał samodzielnie. Serce sie krajało. Koszmarna noc.

54 Data: Grudzien 06 2006 18:53:54
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: adam 

Użytkownik "JanKo" napisał

Znajomy potracił dzika który wybiegł w nocy na drogę. Pół samochodu rozpieprzone, własciwie do lawetowania. Dzik bez ważnego OC, ciężko ranny, ze zmiażdzonym pasem biodrowym na polu, kilkanaście metrów od drogi. Policja nie może użyć broni służbowej, weterynarz nie podejdzie do oszalałego z bólu dzikiego zwierzęcia, Kółko łowieckie nieczynne. Znajomy myśliwy bez pozwolenia nie odstrzeli dzika gdy mu policja patrzy na ręce. Po 4 godzinach męki dzik skonał samodzielnie. Serce sie krajało. Koszmarna noc.

Banda pier******ch idiotów...
Za wyjątkiem znajomego bo ten pewnie autentycznie nic nie mógł zrobić. Ten myśliwy i pały (tutaj inne określenie to nadmiar łaski) powinni mieć sprawę za znęcanie się nad zwierzętami.
Szkoda, że nikt nie pofatygował się do prokuratury.

To jak u mnie. Do piwnicy zrujnowanego domu po drugiej stronie ulicy wpadł (lub został wrzucony dla jaj przez młodocianego sk******a jakich pełno) pies. Wejście było tylko przez kratkę typu wycieraczka do butów.
Pies wył i skamlał dwie doby zanim skapowałem się, że to koło mnie. Wyłby dłużej, aż w końcu zwariowałby i zdechł z głodu.
Co zrobili sąsiedzi, którzy wiedzieli wcześniej ?
Zadzwonili po Policję, Straż ?
A skąd.
Nakarmili ?
Nakarmili. (sic!)
Pomogli wyjść ?
Pomogli - jeden pier*****y cep wstawił drabinę, ale jak potem stwierdził "pies był za głupi, ch*j z nim" i zabrał drabinę żeby nikt nie ukradł. No dał mu dość czasu, nie chciał skorzystać - jego problem.

Działania bez drabiny było na 2 minuty. Pies był tak spanikowany, że bez problemu pojął o co chodzi. Każdy kto miał taką akcję wie, że zwierzęta nie są głupie i doskonale odróżniają niesioną im pomoc od zagrożenia.
Rzecz jasna, uważać trzeba ale to oczywiste jak to że pomocy należy udzielić.

Teraz gdy widzę go (ktoś go przygarnął bo ładny jest) na spacerze, zawsze mam satysfakcję, że dzięki mnie ten zwierzak nie skończył marnie.

adam

55 Data: Grudzien 06 2006 20:39:01
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Tomasz Pyra 

adam napisał(a):

Banda pier******ch idiotów...
Za wyjątkiem znajomego bo ten pewnie autentycznie nic nie mógł zrobić. Ten myśliwy i pały (tutaj inne określenie to nadmiar łaski) powinni mieć sprawę za znęcanie się nad zwierzętami.

Policjant to faktycznie musi się z każdego naboju rozliczyć i jeżeli mają jakieś głupie procedury w wyniku których policjant miałby problemy to trudno winić funkcjonariuszy.
Inna sprawa że jak po mieście biegał tygrys to sobie policjanci zrobili nawalankę a'la Quake (i zastrzelili weterynarza) i jakoś wtedy było wolno.

A jeżeli był w pobliżu myśliwy to faktycznie mogli okazać się ludźmi i po prostu nie zauważyć jak myśliwy strzela.

Szkoda, że nikt nie pofatygował się do prokuratury.

Być może głupie prawo faktycznie zabraniało zadziałać tu w jakikolwiek sposób.

56 Data: Grudzien 06 2006 20:58:31
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: adam 

Użytkownik "Tomasz Pyra" napisał

Policjant to faktycznie musi się z każdego naboju rozliczyć i jeżeli mają jakieś głupie procedury w wyniku których policjant miałby problemy to trudno winić funkcjonariuszy.

A dzik miał 4 godziny piekła.
Chyba nie dałbym rady na to patrzeć i zatłukł go gaśnicą. Przy mentalności tych krawężników pewnie byłaby z tego sprawa...

Inna sprawa że jak po mieście biegał tygrys to sobie policjanci zrobili nawalankę a'la Quake (i zastrzelili weterynarza) i jakoś wtedy było wolno.

Może i racja, znali swoje ograniczenia to nie wyciagali broni ; )

Być może głupie prawo faktycznie zabraniało zadziałać tu w jakikolwiek sposób.

Wątpię, ale cholera wie.

adam

57 Data: Grudzien 06 2006 21:48:08
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: JanKo 

Być może głupie prawo faktycznie zabraniało zadziałać tu w jakikolwiek sposób.
Wątpię, ale cholera wie.

Policjant z użycia broni musi spisać raport i szeroko to uzasadnić. Nie może sobie ot tak strzelać. Żeby mieć podkładkę że dzik jest "na straty" wyciągnęli weterynarza z łóżka. Sprzęt do usypiania zwierząt na odległość ma wet wojewódzki. A dzik był wtedy wyjątkowo żwawy i nie dał sobie zrobić zastrzyku tyczką "kłujką". W trakcie akcji policjanci przypomnieli sobie o znajomym myśliwym bo p64 to raczej nie sprzęt na dzika i trzeba by władować cały magazynek, zresztą żaden z nich jeszcze nawet zająca nie strzelał... Myśliwy początkowo ochoczo podszedł do sprawy bo miał i sprzęt i umiejętności ale jak zobaczył tłum świadków i uświadomił sobie że z kolei on będzie się musiał wytłumaczyć w nadleśnictwie to mu kolana zmiękły. Podobno łatwiej wyłgać się z postrzelenia kogoś z nagonki niż ze zabicia zwierza bez papierów.

58 Data: Grudzien 06 2006 21:52:50
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Wlodek 

Być może głupie prawo faktycznie zabraniało zadziałać tu w
jakikolwiek sposób.
Wątpię, ale cholera wie.

Policjant z użycia broni musi spisać raport i szeroko to uzasadnić.
Nie może sobie ot tak strzelać. Żeby mieć podkładkę że dzik jest "na
straty" wyciągnęli weterynarza z łóżka.

jesli zwierze nie zagraza zdrowiu/zyciu to pozostaje

http://ks.sejm.gov.pl/proc2/ustawy/392_u.htm
=> Art 33

W.

59 Data: Grudzien 07 2006 15:55:37
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: adam 

Użytkownik "JanKo" napisał

Policjant z użycia broni musi spisać raport i szeroko to uzasadnić. Nie może sobie ot tak strzelać. Żeby mieć podkładkę że dzik jest "na straty" wyciągnęli weterynarza z łóżka. Sprzęt do usypiania zwierząt na odległość ma wet wojewódzki. A dzik był wtedy wyjątkowo żwawy i nie dał sobie zrobić zastrzyku tyczką "kłujką". W trakcie akcji policjanci przypomnieli sobie o znajomym myśliwym bo p64 to raczej nie sprzęt na dzika i trzeba by władować cały magazynek, zresztą żaden z nich jeszcze nawet zająca nie strzelał... Myśliwy początkowo ochoczo podszedł do sprawy bo miał i sprzęt i umiejętności ale jak zobaczył tłum świadków i uświadomił sobie że z kolei on będzie się musiał wytłumaczyć w nadleśnictwie to mu kolana zmiękły. Podobno łatwiej wyłgać się z postrzelenia kogoś z nagonki niż ze zabicia zwierza bez papierów.

Widzę że to sytuacja dość złożona.
Z boku wygląda prosto - nie zdawałem sobie sprawy choćby z tego, że jeden strzał z broni krótkiej móglby nie styknąć, a wiem że dziki potrafią niezłych spustoszeń narobić w zagrożeniu.
Z drugiej strony - jeśli te procedury użycia broni czy odstrzału są takie popieprzone to przestaję się dziwić, że zadziałało takie asekuranctwo.
Koszmarna historia.

adam

60 Data: Grudzien 06 2006 21:56:27
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Wlodek 

Policjant to faktycznie musi się z każdego naboju rozliczyć i jeżeli
mają jakieś głupie procedury w wyniku których policjant miałby
problemy to trudno winić funkcjonariuszy.

szczegolnie jak czasem przychodzi mu pare tygodni czekac
na uzupelnienie amunicji

W.

61 Data: Grudzien 07 2006 00:33:46
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Mariusz Cegiełka 

Witam!

adam napisał(a):

Działania bez drabiny było na 2 minuty. Pies był tak spanikowany, że bez problemu pojął o co chodzi. Każdy kto miał taką akcję wie, że zwierzęta nie są głupie i doskonale odróżniają niesioną im pomoc od zagrożenia.
Rzecz jasna, uważać trzeba ale to oczywiste jak to że pomocy należy udzielić.

Oglądałem taką akcję na Animal Planet czy innym reality tivi: dwóch panów w łódce, nie licząc psa. Pies ledwo pływał chyba w rwącej rzece, a panowie próbowali go uratować. Zwierzę gryzło ich po rękach, którymi usiłowali je wyciągnąć. Po prostu w panice i instynkt może zawieść.

Zresztą zwierzę nie musi być nawet ranne, żeby sprawić kierowcy kłopoty, vide: http://wiadomosci.o2.pl/?s=512&t=7835

Przyznam, że gdyby wcześniej przydarzył mi się taki wypadek, pewnie sam bym nie wiedział, co zrobić; obawiałbym się, że na Policji by mnie wyśmieli. Teraz przynajmniej wiem, że można się powołać na przytoczoną już ustawę o ochronie zwierząt.

Pozdrawiam.
--
Mariusz Cegiełka / Kyllan
FSO Polonez GLE '92
FSO Analog '94
kyllan (uchosłonia) teneg / com / pl

62 Data: Grudzien 07 2006 08:21:53
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Wlodek 

Oglądałem taką akcję na Animal Planet czy innym reality tivi: dwóch
panów w łódce, nie licząc psa. Pies ledwo pływał chyba w rwącej
rzece, a panowie próbowali go uratować. Zwierzę gryzło ich po rękach,
którymi usiłowali je wyciągnąć. Po prostu w panice i instynkt może
zawieść.

tez to ogladalem

Zresztą zwierzę nie musi być nawet ranne, żeby sprawić kierowcy
kłopoty, vide: http://wiadomosci.o2.pl/?s=512&t=7835

2 miesiace temu nasz dobry pies (2.5 roku) ugryzl
powaznie moja mame (sprzatala rzeczy, ktore jak
zwykle pies porozrzucal po podworku). Tata twierdzil,
ze napewno wykonala jakis nietypowy gest, ktory pies
zle zrozumial i ze to byl przypadek a wogole to on
by sie tak nie dal psu. No ale ugryzienie bylo powazne
a pies jeszcze przez chwile pokazywal kly.
Po 2 tygodniach trzeba bylo podjac decyzje co z nim
dalej. Mama postanowila dac mu szanse - w koncu to jej
pupil. Przyjechal weterynarz, ojciec chcial przytrzymac
psa, zeby weterynarz mogl mu dac jakis zastrzyk i wowczas
pies powaznie ugryzl tate - udalo mu sie zlapac tate za
nadgarstek. Tata opowiadal, ze myslal, ze mu reke odgryzie,
ze slyszal jak mu kosci trzeszcza (a moj ojciec jest dosc
odporny na bol). Po czyms takim nie bylo sensu trzymac
tego psa i poszedl do piachu.

W.

63 Data: Grudzien 07 2006 08:56:27
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Tomasz Pyra 

Wlodek napisał(a):

2 miesiace temu nasz dobry pies (2.5 roku) ugryzl
powaznie moja mame (sprzatala rzeczy, ktore jak
zwykle pies porozrzucal po podworku).

Bardzo wiele psów w tym wieku podejmuje próbę objęcia przewodnictwa w stadzie psio-ludzkim.
Niestety jak ktoś bierze sobie psa płci męskiej to powinien się z tym liczyć. Jedyne i prawidłowe rozwiązanie, to spuścić w tym momencie psu lanie żeby mu przeszły takie pomysły już na dobre. On zresztą doskonale zrozumie o co chodzi bo sam to sprowokował.
To co zrobił było bardzo typowe - najpierw ugryzł Twoją mamę żeby awansować, a zachęcony pierwszym sukcesem zabrał się za Twojego ojca którego uważał pewnie za przewodnika stada.

Niestety wielu ludzi jest na tyle nieodpowiedzialnych że biorą sobie "pupila" bez chociażby podstawowej wiedzy na temat wychowania, a skutek jest taki że...

Po czyms takim nie bylo sensu trzymac
tego psa i poszedl do piachu.

64 Data: Grudzien 07 2006 09:38:29
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Wlodek 

2 miesiace temu nasz dobry pies (2.5 roku) ugryzl
powaznie moja mame (sprzatala rzeczy, ktore jak
zwykle pies porozrzucal po podworku).

Bardzo wiele psów w tym wieku podejmuje próbę objęcia przewodnictwa w
stadzie psio-ludzkim.
Niestety jak ktoś bierze sobie psa płci męskiej to powinien się z tym
liczyć....
Niestety wielu ludzi jest na tyle nieodpowiedzialnych że biorą sobie
"pupila" bez chociażby podstawowej wiedzy na temat wychowania,
a
skutek jest taki że...

Po czyms takim nie bylo sensu trzymac
tego psa i poszedl do piachu.


Ryzyko pozostawienia tego psa wydawalo nam sie zbyt duze.
Zreszta weterynarz rowniez tak nam podpowiedzial.
Rodzice rozmawiali rowniez z hodowca psow, opowiadali
jak pies zachowywal sie do tej pory, na co mozna bylo
sobie z nim pozwolic i z calej tej dyskusji hodowca
rowniez stwierdzil, ze mozliwe, ze mu "siadla psychika".

W.

65 Data: Grudzien 07 2006 09:48:57
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Tomasz Pyra 

Wlodek napisał(a):

Po czyms takim nie bylo sensu trzymac
tego psa i poszedl do piachu.

Ryzyko pozostawienia tego psa wydawalo nam sie zbyt duze.
Zreszta weterynarz rowniez tak nam podpowiedzial.

Oczywiście że w tej sytuacji do której doprowadziliście tak było. Tyle że najprawdopodobniej to nie "psu odbiło" a Wy do tego doprowadziliście popełniając duży błąd wychowawczy.

Bardzo wiele psów wchodząc w dorosłość stanie do walki ze swoim panem.
I rolą właściciela jest wtedy psa odpowiednio ustawić. Po prostu trzeba psa zlać.
Jeżeli ktoś nie czuje się na siłach, albo z jakiś innych powodów nie chce tego przyjąć do wiadomości to powinien mieć rybki a nie psa.
A o tym że nikt w domu nie miał pojęcia o co psu chodzi świadczy zdziwienie że "pies ugryzł" i szukanie winy w "nietypowym geście".
Zwłaszcza że skoro pies potem nadal pokazywał kły to IMO sprawa jest ewidentna.

Pies Was pogryzł i nie zostało to w zdecydowany sposób ukrócone. Wygrał więc walkę o przywództwo w stadzie i od tego czasu czuł się w prawie żeby Was przy każdej okazji ustawiać.
O ile wiem to w takiej sytuacji jest już za późno - nawet jeżeli psa byś ukarał i na chwile by uznał Wasze zwierzchnictwo to prędzej czy później spróbowałby znowu - bo również pamiętałby że kiedyś wygrał i spróbował wygrać znowu.

66 Data: Grudzien 08 2006 00:27:46
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Wlodek 

Ryzyko pozostawienia tego psa wydawalo nam sie zbyt duze.
Zreszta weterynarz rowniez tak nam podpowiedzial.

Oczywiście że w tej sytuacji do której doprowadziliście tak było. Tyle
że najprawdopodobniej to nie "psu odbiło" a Wy do tego
doprowadziliście popełniając duży błąd wychowawczy.

Na czym np. taki blad moglby polegac ?
Moze zasugeruj jakies podstawowe, najczescie popelniane.

Bardzo wiele psów wchodząc w dorosłość stanie do walki ze swoim panem.
I rolą właściciela jest wtedy psa odpowiednio ustawić. Po prostu
trzeba psa zlać.

no tak tylko, ze z tego co wiem to byl to jego pierwszy
taki wybryk a nie bardzo kto mial go zaraz zlac - zreszta
nie wiem jak by sie dalej zachowywal i gdyby nawet ojciec
byl przy tym to czy by sie odwazyl skoro pies poszedl tak
ostro (a bylo to nie taki maly mieszaniec, w porownaniu
do innych znanych mi psow to ten byl bardzo szybki i mial
niesamowity refleks i np. w zabawie ciezko go bylo zaskoczyc).
A lanie pol godziny po fakcie chyba nie ma sensu (?)

Jeżeli ktoś nie czuje się na siłach, albo z jakiś innych powodów nie
chce tego przyjąć do wiadomości to powinien mieć rybki a nie psa.

Gdyby chcialy jeszcze dobrze pilnowac domu i podworka.

A o tym że nikt w domu nie miał pojęcia o co psu chodzi świadczy
zdziwienie że "pies ugryzł" i szukanie winy w "nietypowym geście".

Moze masz racje. Z drugiej strony pare psow juz
u nas bylo i do tej pory nie bylo takich niespodzianek.
Owszem, tez zaczynaly fikac ale nigdy tak ostro wiec
byl czas na "dotarcie".

Pozdr.
W.

p.s. to ten: http://www.icpnet.pl/~waw/moto/pies.html

67 Data: Grudzien 08 2006 09:02:42
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Tomasz Pyra 

Wlodek napisał(a):

Ryzyko pozostawienia tego psa wydawalo nam sie zbyt duze.
Zreszta weterynarz rowniez tak nam podpowiedzial.
Oczywiście że w tej sytuacji do której doprowadziliście tak było. Tyle
że najprawdopodobniej to nie "psu odbiło" a Wy do tego
doprowadziliście popełniając duży błąd wychowawczy.

Na czym np. taki blad moglby polegac ?
Moze zasugeruj jakies podstawowe, najczescie popelniane.

W momencie kiedy pies stwierdził że zawalczy o przywództwo w stadzie pozwoliliście mu wygrać nie reagując.
Jak ugryzł Twoją mamę ta powinna go niestety zlać.
On użył siły w stosunku do niej, skoro ona mu nie odpowiedziała to on wygrał. Od tej pory on rządzi. Psu słowami czegoś takiego nie wytłumaczysz, a pamiętać trzeba że to on pierwszy pokazał zęby i w takiej sytuacji nie ma nic złego w tym żeby psu przylać, bo sam się prosi.

Potem ugryzł Twojego ojca. I również jak mniemam nie było z Waszej strony zdecydowanej reakcji która bymu te pomysły wybiła z głowy raz na zawsze.
Psa się rozgrzeszyło, a niestety to tylko zwierze. Zapamiętał że wolno mu Was gryźć. I to prawo wyegzekwowałby przy każdej okazji kiedy byście się go nie słuchali.

Ugryzienie nawet w zabawie jest na tyle niebezpieczną sytuacją, że musi się wiązać z bardzo zdecydowaną reakcją właściciela. Jak pies coś zrobił niespecjalnie to niekoniecznie trzeba bić - wystarczy skrzyczeć i przestać się bawić. Po prostu musi wiedzieć że z zębami nie ma żartów i żadne ich użycie nie będzie akceptowane.
Inaczej można sobie wychować groźnego psa który będzie się rzucał na ludzi - nie tylko na właścicieli.

W dodatku podejrzewam że takie zajście to nie jest pierwsza próba w życiu. Moim zdaniem musiało coś to poprzedzać - jakieś pierwsze próby użycia siły i podporządkowania sobie ludzi które zachęciły go do pójścia na całość.

Bardzo wiele psów wchodząc w dorosłość stanie do walki ze swoim panem.
I rolą właściciela jest wtedy psa odpowiednio ustawić. Po prostu
trzeba psa zlać.

no tak tylko, ze z tego co wiem to byl to jego pierwszy
taki wybryk a nie bardzo kto mial go zaraz zlac - zreszta
nie wiem jak by sie dalej zachowywal i gdyby nawet ojciec
byl przy tym to czy by sie odwazyl skoro pies poszedl tak
ostro (a bylo to nie taki maly mieszaniec, w porownaniu
do innych znanych mi psow to ten byl bardzo szybki i mial
niesamowity refleks i np. w zabawie ciezko go bylo zaskoczyc).

Dlatego każdy domownik który zostaje z psem powinien wiedzieć o tym że kiedyś psu może tak odbić i wiedzieć co robić.
Inna sprawa to to że nie wierzę że wcześniej (całe tygodnie, może nawet miesiące) nie było żadnych sygnałów prób dominacji od psa. Wystarczyło to wtedy ukrócić.
Być może też nie byliście od początku wystarczająco zdecydowani jeżeli chodzi o wychowanie psa i w sumie sam nie wiedział kto rządzi, a kto nie. Nieznając swojego miejsca chciał w końcu jakieś zająć.

A lanie pol godziny po fakcie chyba nie ma sensu (?)

Pewnie nie.

Jeżeli ktoś nie czuje się na siłach, albo z jakiś innych powodów nie
chce tego przyjąć do wiadomości to powinien mieć rybki a nie psa.

Gdyby chcialy jeszcze dobrze pilnowac domu i podworka.

No to raczej alarm, ewentualnie suka - chociaż też nie ma gwarancji, bo część suk również ma ciągoty dominujące.

A o tym że nikt w domu nie miał pojęcia o co psu chodzi świadczy
zdziwienie że "pies ugryzł" i szukanie winy w "nietypowym geście".

Moze masz racje. Z drugiej strony pare psow juz
u nas bylo i do tej pory nie bylo takich niespodzianek.

Psy są różne i u różnych psów ciągota do dominacji różnie się objawia.

68 Data: Grudzien 08 2006 15:35:55
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Stanislaw Chmielarz 

Tomasz Pyra wrote:

W momencie kiedy pies stwierdził że zawalczy o przywództwo w
stadzie pozwoliliście mu wygrać nie reagując.
Jak ugryzł Twoją mamę ta powinna go niestety zlać.
On użył siły w stosunku do niej, skoro ona mu nie odpowiedziała
to on wygrał. Od tej pory on rządzi. Psu słowami czegoś takiego
nie wytłumaczysz, a pamiętać trzeba że to on pierwszy pokazał
zęby i w takiej sytuacji nie ma nic złego w tym żeby psu
przylać, bo sam się prosi.

Siostra ma w domu psa, ktory tyranizuje domownikow ale mnie sie
boi. Na przyklad wpada do pokoju wskakuje na kanape i nie pozwala
usiasc ani siostrze ani siostrzenicy ani szwagrowi. Kazdego z
domownikow juz ugryzl po kilka razy ale nie ma co tlumaczyc, ze
zle postepuja bo nie dociera.
Mnie sie ewidentnie boi bo jak do nich przjezdzam nigdy sie z psem
nie "bawilem" zawsze go gonie, wystarczy ze spojze a on juz
schodzi z drogi. Nie jest to zaden olbrzym taki sobie wiekszy
ratlerek.


--
Pozdrowienia!!StaCH
Sieci,systemy,serwis PC,alarmy,kamery,domofony,sterowniki PLC.
http://www.uniprojekt.com  mobile:wap.uniprojekt.com

69 Data: Grudzien 08 2006 15:45:43
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Tomasz Pyra 

Stanislaw Chmielarz napisał(a):

Siostra ma w domu psa, ktory tyranizuje domownikow ale mnie sie
boi. Na przyklad wpada do pokoju wskakuje na kanape i nie pozwala
usiasc ani siostrze ani siostrzenicy ani szwagrowi. Kazdego z
domownikow juz ugryzl po kilka razy ale nie ma co tlumaczyc, ze
zle postepuja bo nie dociera.

Niestety nie każdy się nadaje do posiadania psa.
Pół biedy jak sobie wezmą jakiegoś ratlerka czy jamnika, a w domu nie ma dzieci.
Jak ktoś ma taki charakter że da się zdominować kilkukilogramowemu psu to już taki los sam sobie zgotował i będzie przez psa poobgryzany.
Po prostu pies będzie nad nim górował charakterem.
A pies doskonale wie z kim sobie może, a z kim nie może sobie pozwolić.
On swoją dominującą pozycję ciężko wypracował.

Problem dzieje się wtedy jak taki ktoś kim rządzić będzie nawet ratlerek kupi sobie dobermana albo inne wielkie psisko które nie dość że pies będzie nad nim górował charakterem to jeszcze fizycznie.
Potem kończy się tak że taki właściciel stwierdza że "piesek się popsuł bo już nie jest miłym szczeniaczkiem" i jak to rodzina Włodka zrobiła ze swoim - "do piachu".
Ewentualnie niektórzy przypinają psa na stałe do łańcucha i jedzenie mu podają na kiju.

70 Data: Grudzien 09 2006 00:40:26
Temat: [OT] Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Wlodek 

Potem kończy się tak że taki właściciel stwierdza że "piesek się
popsuł bo już nie jest miłym szczeniaczkiem" i jak to rodzina Włodka
zrobiła ze swoim - "do piachu".

No coz, ja nie bylem za tym, mama tak 50/50 ale siostra
stwierdzila, ze od tej chwili bedzie sie bala przyjsc
z dziecmi do rodzicow. Juz po pierwszym razie nie chciala
slyszec o trzymaniu tego psa. Na moje podworko czesto wchodza
rowniez obcy ludzie, rowniez z dziecmi i ojciec nie chcial
ryzykowac.

W.

71 Data: Grudzien 07 2006 09:21:47
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor:



Ryzyko pozostawienia tego psa wydawalo nam sie zbyt duze.
Zreszta weterynarz rowniez tak nam podpowiedzial.
Rodzice rozmawiali rowniez z hodowca psow, opowiadali
jak pies zachowywal sie do tej pory, na co mozna bylo
sobie z nim pozwolic i z calej tej dyskusji hodowca
rowniez stwierdzil, ze mozliwe, ze mu "siadla psychika".


Nie obraz sie ale skoro twoi rodzice nie potrafili wychowac psa...mam
pewne obawy co do twojej 'psychiki'...moze siasc, uwazaj

Zgadzam sie z twierdzeniem ze to wlasciciel powinien pilnowac psa, co
tylko potwierdza moje zdanie ze to czlowiek jest winien w sytuacji
kiedy zwierze znajduje sie bez opieki. Tak samo jak rodzice odpowiadaja
za dzieci

Zostawianie potracaonego zwierzaka na drodze, bez pomocy, to skur...two
i kropka.
Nie jest celowym osadzac kto jak sie zachowuje.
Gdybym ja potracil zwierzaka zatrzymalbym sie, staral sie mu pomoc. Sa
sytuacje wyjatkowe, jak ta z dzikiem wspomniana powyzej, gdzie nalezy
wezwac pomoc ale gro potracen na drogach to z zimna krwia zostawione
zwierze na drodze a tak ludzie nie powinni postepowac.

Mam nadzieje ze ci ktorych nie stac na to zeby chociaz wezwac pomoc w
przypadku potracenia zwierzaka doswiadcza tego samego.
Nie lubie jak zwierzetom dzieje sie krzywda. Nie mam skrupulow co do
ludzi, ktorzy zadaja im cierpienie.

Jarek

72 Data: Grudzien 07 2006 13:38:02
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Jakub Witkowski 

 wrote:

Nie lubie jak zwierzetom dzieje sie krzywda. Nie mam skrupulow co do
ludzi, ktorzy zadaja im cierpienie.

Ach, och.

Człowiek przyzwoity zrobi to, co uważa za skuteczne i potrzebne.
W tym wypadku zadzwoni do służb, w razie potrzeby zabezpieczy
miejsce, i tyle. Podnosić rannego psa nikomu nie radzę, i nie sądzę
aby tak radził jakikolwiek specjalista.

Natomiast człowiek czułostkowy będzie slęczał, rozpaczał na biednym
pieskiem, "nie da zostawić na drodze", będzie wymyślał tym wszystkim
"nieludzkim, nieczyłum na cierpienie zwierząt", a w sumie albo zrobi
tyle samo, albo znacznie gorzej. Bo jeśli np. spróbuje wtargać psa
do samochodu, to mu się to na 95% i tak się nie uda, urazy psa może
powiększyć (tak samo jak u człowieka!) a dodatkowo w nagrodę dostanie
serię bolesnych zastrzyków...

--
Jakub Witkowski
z domeny gts /kropka/ pl

73 Data: Grudzien 07 2006 14:32:59
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor:


Ach, och.


wzruszyles sie?



Podnosić rannego psa nikomu nie radzę, i nie sądzę
aby tak radził jakikolwiek specjalista.

moim zdaniem to zalezy od sytuacji, jezeli ocenilbym ze psa nalezy
szybko zawiezc do weterynarza, zrobilbym to, w innym przypadku
wezwalbym pomoc i czekal, tak zdroworozsadkowo, czego widze niektorym
brakuje


> Natomiast człowiek czułostkowy będzie slęczał, rozpaczał na
biednym
pieskiem, "nie da zostawić na drodze", będzie wymyślał tym wszystkim
"nieludzkim, nieczyłum na cierpienie zwierząt", a w sumie albo zrobi
tyle samo, albo znacznie gorzej. Bo jeśli np. spróbuje wtargać psa
do samochodu, to mu się to na 95% i tak się nie uda, urazy psa może
powiększyć (tak samo jak u człowieka!) a dodatkowo w nagrodę dostanie
serię bolesnych zastrzyków...

masz psa?
jezeli masz to moge sobie tylko wyobrazic jak go traktujesz, jezeli nie
to sie nie wypowiadaj

74 Data: Grudzien 07 2006 18:39:06
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: maro 


Użytkownik "Jakub Witkowski"  napisał w
wiadomości

 wrote:

Człowiek przyzwoity zrobi to, co uważa za skuteczne i potrzebne.
W tym wypadku zadzwoni do służb, w razie potrzeby zabezpieczy
miejsce, i tyle.

I to "tyle" sie w tym watku rozchodzi, mozna zrobic przynajmniej tyle.
A odjazd w sina dal rowniez traktuje jako szmaciarstwo.

pzdr
maro

75 Data: Grudzien 07 2006 10:36:42
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: J.F. 

On Thu, 07 Dec 2006 08:56:27 +0100,  Tomasz Pyra wrote:

Bardzo wiele psów w tym wieku podejmuje próbę objęcia przewodnictwa w
stadzie psio-ludzkim.
Niestety jak ktoś bierze sobie psa płci męskiej to powinien się z tym
liczyć. Jedyne i prawidłowe rozwiązanie, to spuścić w tym momencie psu
lanie żeby mu przeszły takie pomysły już na dobre. On zresztą doskonale
zrozumie o co chodzi bo sam to sprowokował.

Czyli co - geny mocniejsze niz wychowanie ?

J.

76 Data: Grudzien 07 2006 12:07:01
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Tomasz Pyra 

J.F. napisał(a):

On Thu, 07 Dec 2006 08:56:27 +0100,  Tomasz Pyra wrote:
Bardzo wiele psów w tym wieku podejmuje próbę objęcia przewodnictwa w stadzie psio-ludzkim.
Niestety jak ktoś bierze sobie psa płci męskiej to powinien się z tym liczyć. Jedyne i prawidłowe rozwiązanie, to spuścić w tym momencie psu lanie żeby mu przeszły takie pomysły już na dobre. On zresztą doskonale zrozumie o co chodzi bo sam to sprowokował.

Czyli co - geny mocniejsze niz wychowanie ?

Instynkt stadny. A wychowanie psa w rodzinie w żaden sposób nie koliduje z jego instynktem stadnym więc ten instynkt nie zanika u psów.
Na początku jak pies jest szczeniakiem i później gdy dorasta to swoje niskie miejsce w hierarchii zna.

Ale jak pies stanie się dorosły to będzie miał chęć awansu - tak samo jak w wilczych sforach. Postanowi zawalczyć i zdominować pozostałych członków stada.
Ale jak mu się to nie uda, to wcale nie będzie miał za to do nikogo żalu, ani się za to nie obrazi - on te prawa zna doskonale i to jego inwencją było zawalczyć o przywództwo.
A jak mu się uda, to będzie swoją nowo wywalczoną pozycję egzekwował.

W dodatku o ile wiem to cofnięcie psa z powrotem na niższy szczebel będzie dla niego już dużo cięższym przeżyciem. Stary przywódca u wilków który został pokonany przez młodego chyba odchodzi ze stada.

Niestety mając w domu zwierze trzeba się pogodzić z tym że pewne zwierzęce prawa też z nim przyjdą.
Psu nie wytłumaczysz że skoro Ty zarabiasz, to rządzisz ;)

77 Data: Grudzien 07 2006 13:17:50
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: J.F. 

On Thu, 07 Dec 2006 12:07:01 +0100,  Tomasz Pyra wrote:

J.F. napisał(a):
Czyli co - geny mocniejsze niz wychowanie ?

Instynkt stadny. A wychowanie psa w rodzinie w żaden sposób nie koliduje
z jego instynktem stadnym więc ten instynkt nie zanika u psów.

Czyli jednak w jakis sposob zdeterminowane przez geny ?

Tak podpytuje .. bo na ile to wystepuje u czlowieka ?
Rozni roznie filozofuja, ale moze zle zachowanie to choroba,
.... albo spoleczenstwo sie dorobilo norm sprzecznych z Natura :-)


J.

78 Data: Grudzien 07 2006 13:31:31
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Adam Płaszczyca 

On Thu, 07 Dec 2006 13:17:50 +0100, J.F.
 wrote:

Tak podpytuje .. bo na ile to wystepuje u czlowieka ?

Popatrz się, jak się niektórzy władzy trzymają...


--
     ___________ (R)
    /_  _______      Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___       ul. Na Szaniec 23/70, 31-560 Kraków
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/fotki/Ponidzie_2006/
___________/     mail:  GG: 3524356

79 Data: Grudzien 07 2006 13:58:32
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Tomasz Pyra 

J.F. napisał(a):

On Thu, 07 Dec 2006 12:07:01 +0100,  Tomasz Pyra wrote:
J.F. napisał(a):
Czyli co - geny mocniejsze niz wychowanie ?
Instynkt stadny. A wychowanie psa w rodzinie w żaden sposób nie koliduje z jego instynktem stadnym więc ten instynkt nie zanika u psów.

Czyli jednak w jakis sposob zdeterminowane przez geny ?

Z pewnością

Tak podpytuje .. bo na ile to wystepuje u czlowieka ?

Trochę tam chyba występuje - chociażby chyba pod postacią młodzieńczego buntu :)

Rozni roznie filozofuja, ale moze zle zachowanie to choroba,
... albo spoleczenstwo sie dorobilo norm sprzecznych z Natura :-)

Albo gatunek ludzki zatracił ten stadny instynkt który zresztą przecież nie u wszystkich zwierząt występuje.
Nawet u samych psopodobnych też nie każdy lubi żyć w stadzie - są przecież wilki samotnicy czy psy włóczęgi którym wcale stały kąt nie będzie odpowiadał.

80 Data: Grudzien 07 2006 16:00:05
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: adam 

Użytkownik "Mariusz Cegiełka" napisał

Działania bez drabiny było na 2 minuty. Pies był tak spanikowany, że bez problemu pojął o co chodzi. Każdy kto miał taką akcję wie, że zwierzęta nie są głupie i doskonale odróżniają niesioną im pomoc od zagrożenia.
Rzecz jasna, uważać trzeba ale to oczywiste jak to że pomocy należy udzielić.

Oglądałem taką akcję na Animal Planet czy innym reality tivi: dwóch panów w łódce, nie licząc psa. Pies ledwo pływał chyba w rwącej rzece, a panowie próbowali go uratować. Zwierzę gryzło ich po rękach, którymi usiłowali je wyciągnąć. Po prostu w panice i instynkt może zawieść.

O ja chrzanię...
Ja byłem ostrożny - wszedłem, dałem mu rękę powąchać, pogłaskałem - przygotowywałem się na jakąś akcję, jedno wyszczerzenie kłów i bym się zmył. Jednak był na to i czas i warunki. W sytuacji powypadkowej czy jak z tym tonięciem faktycznie wszystko mogłoby się rozegrać diametralnie odmiennie.

Zresztą zwierzę nie musi być nawet ranne, żeby sprawić kierowcy kłopoty, vide: http://wiadomosci.o2.pl/?s=512&t=7835

Niezły numer : )
"Miękkie serce, twarda dupa" ; )

adam

81 Data: Grudzien 08 2006 00:32:27
Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze
Autor: Wlodek 

Ja byłem ostrożny - wszedłem, dałem mu rękę powąchać, pogłaskałem -
przygotowywałem się na jakąś akcję, jedno wyszczerzenie kłów i bym
się zmył.

Nie wiem jaki to byl pies ale moglbys nie dac rady.
Ojciec tez myslal, ze nie da sie zaskoczyc a jednak
to pies byl szybszy a najgorsze, ze zlapal i nie chcial
puscic.

W.

Ranne zwierzęta na drodze



Grupy dyskusyjne