Ranne zwierzęta na drodze
1 | Data: Grudzien 06 2006 14:10:56 |
Temat: Ranne zwierzęta na drodze | |
Autor: Funaki | Witam, 2 |
Data: Grudzien 06 2006 14:33:36 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: ::[TOOMAS]:: | Funaki napisał(a): Witam,ja tez bym na policje zadzwonil...swoja drogą trzeba byc skur...zeby przejechac zwierzaka i sie nie zainsteresowac jego losem.. 3 |
Data: Grudzien 06 2006 19:12:16 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: J.F. | On Wed, 06 Dec 2006 14:33:36 +0100, ::[TOOMAS]:: wrote: ja tez bym na policje zadzwonil...swoja drogą trzeba byc skur...zeby Ale co dalej - dobic ? czym ? O psa niech dba wlasiciel - np nie wypuszcza na ulice. J. 4 |
Data: Grudzien 06 2006 20:32:40 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Tomasz Pyra | J.F. napisał(a): On Wed, 06 Dec 2006 14:33:36 +0100, ::[TOOMAS]:: wrote: ja tez bym na policje zadzwonil...swoja drogą trzeba byc skur...zeby przejechac zwierzaka i sie nie zainsteresowac jego losem.. Ale co dalej - dobic ? czym ? Dobijanie to chyba nie jest najlepszy pomysł, mało kto wozi ze sobą coś czym można to zrobić skutecznie. Raczej mimo wszystko dzwonić po służby - myślę że ciężko ranne zwierze to nie jest rzadki przypadek i chyba powinny być na taką okoliczność opracowane jakieś procedury. Z broni pokładowej to samochody są wyposażone dość kiepsko - klucz do kół, gaśnica. Żeby humanitarnie zabić tym zwierze to musiałaby być góra mysz... O psa niech dba wlasiciel - np nie wypuszcza na ulice. A o dzieci niech dbają rodzice, co nie znaczy że jak się wjedzie w dziecko to należy sobie pojechać dalej. 5 |
Data: Grudzien 06 2006 20:44:43 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze OT | Autor: Blyskacz | Ale co dalej - dobic ? czym ?pewnie mnie zlinczuja, ale co tam ;-) " Jechał facet samochodem, a że samochód dobry, szybki to sobie nie żałował. Mimo, że mokro, lisko to na liczniku 150 km/h... 180 km/h... 220brkm/h...250 km/h..., aż tu nagle zakręt, za zakrętem furmanka. Nic się nie dało zrobić, jedno wielkie rozpierdziu, z furmanki drzazgi, konie latają w powietrzu, woźnicy urwało nogi. Zatrzymał się facet po tych kilkuset metrach, i patrzy, o k... ,ale jatka. Nic to myli, jatka nie jatka, może kto przeżył i trzeba mu pomoc. Podchodzi bliżej, a tam konie z bebechami na wierzchu, ledwo dychają. Jako trzeba by je dobić, co się ma gadzina męczyć. Złapał za siekierę, która wypadła z furmanki i do jednego konia, do drugiego... pozarąbywał na mierć. Stoi i rozgląda się, co dalej, zauważył woźnice. Woźnica na to, podciągając koc i przykrywając urwane nogi: - Panie! Nawet mnie ku... nie drasnęło! " pozdrawiam Blyskacz -- Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-) 6 |
Data: Grudzien 06 2006 15:01:30 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Blyskacz | Wczoraj widziałem jak w środku miasta samochód potrącił dużego psa, gość wysiadł by obejrzeć reflektory, po czym wsiadł i sobie pojechał. Niestety akurat nie miałem CB by odpowiednio "napiętnować" gościa :(Jakie zachowanie wedlug Ciebie byloby na miejscu ? Gdyby mi sie cos takiego przytrafilo to musze przyznac, ze nie bardzo wiedzialbym co robic - do psa nie podejde, bo kundli generalnie nie lubie a przed tymi duzymi poprostu mam respekt... tym bardziej, ze ranne zwierze moze zareagowac nerwowo... mozna zadzwonic na policje i co... siedziec i patrzec jak zwierz sie meczy ? mozna tez w tym czasie poszukac wlasciciela psa, ale marne szanse na to, bo jak ktos psa nie pilnuje to tym bardziej nie przyzna sie do niego w sytuacji gdy ten przyczynil sie do szkody i nalezy pokryc koszty... pewnie w takiej sytuacji stalbym bezczynnie, wiec pozytek ze mnie dla zwierza zaden a jakos w sluzby pedzace do rannego psa to nie wierze... pozdrawiam Blyskacz -- Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-) 7 |
Data: Grudzien 06 2006 19:55:47 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: maro |
mozna zadzwonic na policje i co... siedziec i patrzec jak zwierz sie meczy Nie, lepiej z miejsca spierdolic, moze ktos by sie czepial, cos sprawdzał, mial pretensje.... po co _sobie_ problemy robić czy czas tracic, zadzwonic też szkoda - telefony kosztuja. Zatrzymaja sie inni to może pomogą. "Dobre" podejscie. pzdr maro 8 |
Data: Grudzien 06 2006 20:08:26 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Blyskacz | Nie, lepiej z miejsca spierdolic, moze ktos by sie czepial, cos sprawdzał,kundel powinien byc na smyczy, wiec kierowca problemow w takiej sytuacji mial nie bedzie... winny jest wlasciciel psa a nie kierowca. też szkoda - telefony kosztuja. Zatrzymaja sie inni to może pomogą. "Dobre"zamiast bez sensu bic piane napisalbys co w takiej sytuacji mozna zrobic... zadzwonic po sluzby mozna jadac dalej... Blyskacz -- Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-) 9 |
Data: Grudzien 06 2006 23:29:06 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: maro |
też szkoda - telefony kosztuja. Zatrzymaja sie inni to może pomogą.zamiast bez sensu bic piane napisalbys co w takiej sytuacji mozna A kto tu "bije piane"? Pomoc mozna w rozny sposob w zaleznosci od ochoty czy pomyślunku. Najprosciej mozna np zadzwonic pod 911 i w jakis sposob zabezpieczyc zwierze na drodze. Przy minimum checi moze to niezbyt wielki wysilek? pzdr maro 10 |
Data: Grudzien 07 2006 00:27:16 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Blyskacz | pomyślunku. Najprosciej mozna np zadzwonic pod 911a co jest pod 911 ? ;) Blyskacz -- Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-) 11 |
Data: Grudzien 07 2006 00:31:58 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: maro |
pomyślunku. Najprosciej mozna np zadzwonic pod 911a co jest pod 911 ? ;) Taki pan lub pani, czesciej pan, co pomaga wlasnie w takiej sytuacji (i nie tylko). pzdr maro 12 |
Data: Grudzien 07 2006 01:09:50 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Blyskacz | Taki pan lub pani, czesciej pan, co pomaga wlasnie w takiej sytuacji (i nie tylko).jest pani.. mowi " nie ma takiego numeru " , nie bardzo wiem jak to ma mi pomoc, a juz tym bardziej temu psu ;-) pozdrawiam Blyskacz -- Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-) 13 |
Data: Grudzien 07 2006 18:29:17 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: maro |
Taki pan lub pani, czesciej pan, co pomaga wlasnie w takiej sytuacji (ijest pani.. mowi " nie ma takiego numeru " , nie bardzo wiem jak to ma mi Niech Ci bedzie, prosciej na 112 ;). Tak czy siak wszyscy chyba wiemy o co chodzi... pzdr maro 14 |
Data: Grudzien 07 2006 01:08:51 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Andrzej Lawa | maro wrote: Użytkownik "Blyskacz" napisał w wiadomości To jest telefon do _informacji_ miejskiej, jakby co... 15 |
Data: Grudzien 07 2006 14:34:06 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Blyskacz | To jest telefon do _informacji_ miejskiej, jakby co...nie jest a _byl_, od dawna zastapil go 9491, na ktory z komory i tak sie nie dodzwonisz, wiec jest bezuzyteczny ;-) pozdrawiam Blyskacz -- Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-) 16 |
Data: Grudzien 07 2006 18:52:58 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: scream | Dnia Thu, 07 Dec 2006 14:34:06 +0100, Blyskacz napisał(a): nie jest a _byl_, od dawna zastapil go 9491, na ktory z komory i tak sie Bo trzeba kierunkowy wykrecic. 229491 dziala. -- best regards, scream (at)w.pl Samobójcy są arystokracją wśród umarłych. 17 |
Data: Grudzien 07 2006 19:00:52 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Blyskacz | Bo trzeba kierunkowy wykrecic. 229491 dziala.faktycznie :-) dobrze wiedzie, moze kiedys sie przyda... pozdrawiam Blyskacz -- Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-) 18 |
Data: Grudzien 07 2006 14:22:50 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Borys Pogoreło | Dnia Thu, 07 Dec 2006 00:27:16 +0100, Blyskacz napisał(a): pomyślunku. Najprosciej mozna np zadzwonic pod 911a co jest pod 911 ? ;) ASO Porsche ;) -- Borys Pogoreło :: borys(#)leszno,edu,pl VW Golf III 1.6i '93 LPG 'penetrator szos' ;) PMS W trasie: Uniden Pro 520XL + AT 72 19 |
Data: Grudzien 07 2006 01:07:07 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Andrzej Lawa | maro wrote: A kto tu "bije piane"? Pomoc mozna w rozny sposob w zaleznosci od ochoty czy 911? To przypadkiem nie jest pogotowie gazowe? ;-> 20 |
Data: Grudzien 07 2006 08:05:08 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze, rowniez [OT] | Autor: Wlodek | ...Pomoc mozna w rozny sposob w zaleznosci od tak zupelnie na marginesie i troche [OT] - ja wiem, ze w miastach to norma, wsrod mlodych ludzi to norma ale bedac czesto na wsi wiem, ze tam jeszcze sporo ludzi, w tym kierowcow nie ma komorki wiec nie zadzwoni. Ale za to wiekszosc takich ~rolnikow chyba najszybciej :) skrocilaby meki tego zwierzecia, ot, nie zawsze wzywa sie weterynarza, czasem wystarczy rurka, siekierka czy inna lopata. Ogolnie nie podoba mi sie to ale czasem lepsze to niz bezczynnosc. Odnosnie telefonow komorkowych to slysze, ze ostatnio jest moda na "niemanie" tel. komorkowego. Ludzie zaczynaja cenic swoj wolny czas i ja to popieram. W. 21 |
Data: Grudzien 07 2006 09:33:37 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze, rowniez [OT] | Autor: Tomek | Ale za to wiekszosc takich ~rolnikow chyba najszybciej :) Nie sądzę, żeby to było dobre rozwiązanie. Dobijasz biedaka łopatą a tu przybiega właściciel i zaczynają się kłopoty Tomek 22 |
Data: Grudzien 07 2006 09:45:54 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze, rowniez [OT] | Autor: Wlodek | Ale za to wiekszosc takich ~rolnikow chyba najszybciej :) nie nalezy wyrzucac lopaty ;) W. 23 |
Data: Grudzien 06 2006 15:03:47 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Tomasz Pyra | Funaki napisał(a): Zgłosiłem to Policji (do SM nie mogłem się dodzwonić). Przynajmniej w trójmieście dyspozycjami w takich przypadkach zajmuje się centrum ratunkowe na które dzwoni się pod numer 998, albo 112. 24 |
Data: Grudzien 06 2006 15:04:15 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: 085 | Użytkownik "Funaki" napisał w wiadomości wysiadł by obejrzeć reflektory, po czym wsiadł i sobie pojechał. a co mial zrobic ? wziac psa do auta zeby go pogryzl a przynajmniej zasyfil pojazd ? p, zul 25 |
Data: Grudzien 06 2006 15:16:46 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Tomasz Pyra | 085 napisał(a): Użytkownik "Funaki" napisał w wiadomości Z pewnociš zawiadomić odpowiednie służby i zabezpieczyć miejsce tak żeby kolejny kierowca nie najechał na tego psa. Pozostawienie psa samemu sobie na powolnš mierć w bólu to też oczywicie wystawienie sobie pięknego wiadectwa. Życzę takiemu żeby mu też kiedy nogi połamało, ale żeby nikomu nie chciało się mu pomóc - niech sie sam do domu doczołga. 26 |
Data: Grudzien 06 2006 16:54:14 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Moon | Tomasz Pyra wrote: 085 napisał(a): a skšd wiesz, że nie zadzownił?a co mial zrobic ? wziac psa do auta zeby go pogryzl a przynajmniej ludzie majš komórki, nie? ja ostatnio, w nocy pod Domaradzem potršciłem psa, który wyglšdał na to, że już po nim, ale żył. i co miałem z nim robić w nocy, na pustej drodze? zadzowniłem na policję i niech oni poszukajš weterynarza, czy slużb które się tym zajmujš. moon 27 |
Data: Grudzien 06 2006 19:14:27 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: J.F. | On Wed, 06 Dec 2006 15:16:46 +0100, Tomasz Pyra wrote: 085 napisał(a): Ciekawe jaki jest czas reakcji "sluzb" .. 4 h robocze ? J. 28 |
Data: Grudzien 06 2006 20:17:46 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Tomasz Pyra | J.F. napisał(a): Ciekawe jaki jest czas reakcji "sluzb" .. 4 h robocze ? Kiedyś widząc z okna podobny wypadek zadzwoniłem i byli po góra 10 minutach. Przyjechał samochód do przewożenia zwierząt i zabrali psiaka. 29 |
Data: Grudzien 07 2006 00:03:05 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: J.F. | On Wed, 06 Dec 2006 20:17:46 +0100, Tomasz Pyra wrote: J.F. napisał(a): No to jestem pod wielkim wrazeniem. Cud albo .. to bylo 500m od schroniska czy gdzie ten samochod stoi :-) J. 30 |
Data: Grudzien 07 2006 08:48:49 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Tomasz Pyra | J.F. napisał(a): No to jestem pod wielkim wrazeniem. Cud albo .. to bylo 500m od W sumie sprawa jest prosta do rozwiązania - w Gdyni jest (chociaż jak jest teraz to nie wiem) dyżurujący całą dobę weterynarz ma samochód. Wystarczy że miasto podpisało z nim umowę (nawet taką standardową dotyczącą wyłapywania bezpańskich psów na terenie miasta), i wystarczy jeden telefon, gość wsiada w samochód i jedzie. 31 |
Data: Grudzien 07 2006 10:42:56 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: J.F. | On Thu, 07 Dec 2006 08:48:49 +0100, Tomasz Pyra wrote: J.F. napisał(a): Teoretycznie. W praktyce to ze dwie minuty mina zanim mu to przekaza, potem on musi miec niezle placone albo ma duza lecznice jesli nie ma nic pilnego do skonczenia i moze wsiasc w samochod od razu .. a i tak zostalo mu ok 5-7 minut na dojazd. A kogutow chyba nie ma. Moze byc szybciej jak wzorem pogotowia bedzie wiecej dyzurujacych karetek, ale chyba nie ma takiego zapotrzebowania. J. 32 |
Data: Grudzien 07 2006 11:57:03 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Tomasz Pyra | J.F. napisał(a): Teoretycznie. W praktyce to ze dwie minuty mina zanim mu to przekaza, Akurat ja mieszkam stosunkowo niedaleko od tego miejsca. Jak jadę rano do pracy zajmuje mi to też około 10 minut, a pracuje niedaleko tej lecznicy. Wiadomo że w jakieś zakarmarki miasta będzie jechał dłużej. Niech choćby pół godziny. Wiadomo też że jak wyjechał do jednego przypadku, to się nie rozdwoi, a zwielokrotniać takiego stanowiska chyba nie ma sensu. Chodzi o to żeby taki ktoś w ogóle był i przyjechał, a nie że będzie przypadek gdy ranne zwierze będzie konać na środku drogi przez weekend bo nie ma kto przyjechać. Już nie mówiąc o ewentualnie zatarasowanej z tego powodu drodze. 33 |
Data: Grudzien 06 2006 22:39:48 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: 'Tom N' | "J.F." w Ciekawe jaki jest czas reakcji "sluzb" .. 4 h robocze ? Adekwatny. Trzy dni resztki dużego psa podgniwały przy drodze krajowej w środku miasta, bo odpowiednie służby w weekend nie pracują... Na podstawie informacji od smrodów miejskich, którzy do wyższych celów sa stworzeni -- Tomasz Nycz [priv-- >>X-Email] 34 |
Data: Grudzien 06 2006 15:25:43 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Funaki | a co mial zrobic ? Podwinąć ogon i spiżać w siną dal nie wykonując choćby telefonu na 112? Waśnie tak zrobił i zastanawiam się (wspólnie z Wami mam nadzieję), jaka jest najlepsza alternatywa dla takiego zachowania. Zdarzenie może przecież przytrafić się każdemu z nas.. Rannego zwierzaka brać się bałem (niedaleko jest schronisko, a ze schroniska nikt nie dojeżdża), dlatego w danej chwili mogłem jedynie poprosić dyżurnego oficera o interwencję. Na TV (chyba) Planet pokazują, jak działa "zwierzęcy patrol", tutaj niestety nic takiego nie ma.. -- 3M Felicia 1.9D GLX Break + mobil, y2k. 35 |
Data: Grudzien 06 2006 22:40:08 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Andrzej Lawa | Funaki wrote: a co mial zrobic ? Kontrolowałeś jego połączenia? Skąd wiesz, że nie zadzwonił? Waśnie tak zrobił i zastanawiam się (wspólnie z Wami mam nadzieję), jaka Tak na początek to może dać w łeb durnemu właścicielowi, co to psa upilnować nie potrafi... 36 |
Data: Grudzien 06 2006 15:26:32 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Michał B |
Użytkownik "Funaki" napisał w wiadomościMam nadzieję, że jak Tobie coś się stanie to ktoś kopnie Ciebie w dupę i zostawi żebyś mu samochodu nie zasyfił śmierdzielu jeden. Obyś gnoju przy tym cierpiał. michalb PS Mam nadzieję, że jest tylko jeden grupowicz, który tak by postąpił........ 37 |
Data: Grudzien 06 2006 14:53:04 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: | > a co mial zrobic ? wziac psa do auta zeby go pogryzl a przynajmniej Taaak... polak, katolik na pewno..zalamka Po tym kto jest jakim czlowiekiem poznajemy po tym jak traktuje zwierzeta - patrz powyzej. Nie zdarzylo mi sie jeszcze potracic zadnego zwierzaka ale wydaje mi sie ze zabranie go do auta i zawiezienie do najblizszego weterynarza to najszybszy sposob zeby mu pomoc. Psa nie mozna sie bac, nawet tego najwiekszego. Sam mialem owczarka niemieckiego i ten bezblednie wykrywal tchorzostwo. Kazde zwierze to NIE JEST bezmyslne bydle - nie tak jak niektorzy ludzie, ktorzy znecaja sie nad zwierzetami, zrozumie ze chcemy mu pomoc. 38 |
Data: Grudzien 06 2006 15:58:45 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Tomek |
Tak, podniesie wściekłego potrąconego owczarka jest najlepszym wyjściem w takiej sytuacji. Tomek 39 |
Data: Grudzien 06 2006 16:04:25 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: |
Jasne Zostaw go na drodze 40 |
Data: Grudzien 07 2006 13:16:22 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Jakub Witkowski | wrote: Tak, podniesie wściekłego potrąconego owczarka jest najlepszym wyjściem w I tak zapewne poradziłby każdy weterynarz. Powiadomić, nie ruszac. -- Jakub Witkowski z domeny gts /kropka/ pl 41 |
Data: Grudzien 07 2006 14:42:01 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: |
Nie kazdy, rozmawiales na ten temat z weterynarzem? Byles swiadkiem co robi weterynarz jak przyjedzie do takiego wypadku? Wypadaloby napisac RACZY przyjechac... Ja znam kilku weterynarzy, rowniez takich co jezdza w prywatnej klinice dla zwierzat w karetce. 90 przypadkow na 100 nie ma juz do czego przyjezdzac, bo taki kierowca nawet jak juz zadzwoni ze potracil psa to nie zatrzymuje sie tylko dzwoni juz z trasy - po prostu ucieka z miejsca wypadku - bo boi sie ze poniesie konsekwencje, bo sie wstydzi albo po prostu ma w dupie to zwierze. 42 |
Data: Grudzien 07 2006 23:03:04 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Andrzej Lawa | wrote: 90 przypadkow na 100 nie ma juz do czego przyjezdzac, bo taki kierowca Uważasz, że bezradne załamywanie rąk nad zwierzakiem coś pomoże? 43 |
Data: Grudzien 08 2006 07:45:02 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: |
Uważasz, że bezradne załamywanie rąk nad zwierzakiem coś pomoże? A kto mowi o bezradnym zalamywaniu rak? Ja mowie o tym zeby cos zrobic a nie spier...c Pozdrawiam Jarek 44 |
Data: Grudzien 08 2006 18:06:33 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Andrzej Lawa | wrote:
A skąd wiesz, że nie zrobił (np. nie zadzwonił z informacją pod właściwy numer telefonu)? 45 |
Data: Grudzien 06 2006 15:59:59 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Adam Płaszczyca | On 6 Dec 2006 06:53:04 -0800, wrote: Kazde zwierze to NIE JEST bezmyslne bydle - nie tak jak niektorzy O ile z poprzednimi tezami się zgodzę, to tutaj jdaję sprzeciw. Raz, że zwierzak może być prozaicznie chory (np. wścieklizna), a dwa, nie wiesz jak był chowany i co ma w głowie. -- ___________ (R) /_ _______ Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688 ___/ /_ ___ ul. Na Szaniec 23/70, 31-560 Kraków _______/ /_ http://trzypion.oldfield.org.pl/fotki/Ponidzie_2006/ ___________/ mail: GG: 3524356 46 |
Data: Grudzien 06 2006 20:27:08 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Tomasz Pyra | napisał(a): Nie zdarzylo mi sie jeszcze potracic zadnego zwierzaka ale wydaje mi Tu akurat niekoniecznie. Podstawowa sprawa jest taka, że potrącony zwierzak ma w żyłach więcej adrenaliny niż krwi i jest przerażony. Jak się do niego zbliżysz to całkiem możliwe że ugryzie. Oczywiście stan psychiczny psa można dość łatwo stwierdzić. Jak pies jest spokojny i ufny to sam wsiądzie i wtedy można go zawieść. Natomiast podnoszenie rannego psa własnymi siłami to nie jest dobry pomysł. Samo poruszenie go może sprawić mu ból i reakcje obronną. Weterynarz jak przyjedzie to pierwsze co zrobi to założy kaganiec albo smycz i pewnie da coś przeciwbólowego i uspakajającego. Dopiero wtedy będzie psa ładował do samochodu. Trzeba zadzwonić po pomoc, a samemu zostać i pilnować psiaka. Jak leży na jezdni to osłonić go własnym samochodem ze światłami awaryjnymi przed ponownym najechaniem, ewentualnie jakoś próbować przekonać do zejścia z drogi. Pozostawienie psiaka samego sobie jest niebezpieczne choćby z tego powodu że jak znowu znajdzie się na jezdni to znowu go coś najedzie, albo kierowca chcąc uniknąć zderzenia spowoduje jeszcze gorszy w skutkach wypadek. 47 |
Data: Grudzien 06 2006 22:41:50 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Andrzej Lawa | wrote: Nie zdarzylo mi sie jeszcze potracic zadnego zwierzaka ale wydaje mi Genialne. Ranny pies, zestresowany, człowiek bez wprawy. Najbardziej prawdopodobny rezultat to pogryziony "doby samarytanin" i dodatkowe obrażenia u psa. Psa nie mozna sie bac, nawet tego najwiekszego. Sam mialem owczarka I co wtedy robił, hmm? 48 |
Data: Grudzien 06 2006 15:56:22 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Tomek | Mam nadzieję, że jak Tobie coś się stanie to ktoś kopnie Ciebie w dupę i Nie porównuj ludzi ze zwierzętami. Mógł zadzwonić, ale tez bym kundla nie zabrał do samochodu. Poza tym ulica nie jest miejscem dla psów i ktoś pewnie jest odpowiedzialny za tego psa. Tomek 49 |
Data: Grudzien 06 2006 16:24:49 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Budyń | Użytkownik "Michał B" napisał w wiadomości Mam nadzieję, że jak Tobie coś się stanie to ktoś kopnie Ciebie w dupę i Aleś ty niekulturny :/ Mam nadzieję, że jest tylko jeden grupowicz, który tak by postąpił........ No to próżne nadzieje. Bo ja tez. I nie dlatego ze jakis nieczuly jestem tylko dlatego ze nie bardzo mozna cos poradzic. Telelefon na 112 i koniec, nie ma na co czekac. -- Budyń ex bmw f650gs Oleśnica 50 |
Data: Grudzien 06 2006 19:07:15 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: 085 | Użytkownik "Michał B" napisał w zostawi żebyś mu samochodu nie zasyfił śmierdzielu jeden. Chyba nie robisz dobrej propagandy milosnikom zwierzat :) p, zul 51 |
Data: Grudzien 06 2006 19:21:35 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze - OT | Autor: Blyskacz | Chyba nie robisz dobrej propagandy milosnikom zwierzat :)bo to pewnie taki milosnik zwierzat jakich ekologow mamy w tym kraju: w zyciu taki jeden z drugim drzewa nie posadzil, ale na pikiety to lata i protesty uskutecznia, potem dostaje przelew i przez jakis czas sie o nich nie slyszy... ciekaw jestem czy Ci milosnicy zwierzat biegaja za swoimi kundlami z torebkami i sprzataja po nich... smiem watpic. pozdrawiam Blyskacz -- Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-) 52 |
Data: Grudzien 06 2006 16:39:22 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: R2r | W dniu 2006-12-06 15:04, 085 napisał(a): a co mial zrobic ?Może cofnąć i poprawić? :-| -- Pozdrawiam. Artur. ________________________________________________________ 53 |
Data: Grudzien 06 2006 18:06:50 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: JanKo | Czy jest jakieś specjalne pogotowie/służby, gdzie można zgłaszać ranne zwierzęta, które się widzi na drodze? Znajomy potracił dzika który wybiegł w nocy na drogę. Pół samochodu rozpieprzone, własciwie do lawetowania. Dzik bez ważnego OC, ciężko ranny, ze zmiażdzonym pasem biodrowym na polu, kilkanaście metrów od drogi. Policja nie może użyć broni służbowej, weterynarz nie podejdzie do oszalałego z bólu dzikiego zwierzęcia, Kółko łowieckie nieczynne. Znajomy myśliwy bez pozwolenia nie odstrzeli dzika gdy mu policja patrzy na ręce. Po 4 godzinach męki dzik skonał samodzielnie. Serce sie krajało. Koszmarna noc. 54 |
Data: Grudzien 06 2006 18:53:54 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: adam | Użytkownik "JanKo" napisał Znajomy potracił dzika który wybiegł w nocy na drogę. Pół samochodu rozpieprzone, własciwie do lawetowania. Dzik bez ważnego OC, ciężko ranny, ze zmiażdzonym pasem biodrowym na polu, kilkanaście metrów od drogi. Policja nie może użyć broni służbowej, weterynarz nie podejdzie do oszalałego z bólu dzikiego zwierzęcia, Kółko łowieckie nieczynne. Znajomy myśliwy bez pozwolenia nie odstrzeli dzika gdy mu policja patrzy na ręce. Po 4 godzinach męki dzik skonał samodzielnie. Serce sie krajało. Koszmarna noc. Banda pier******ch idiotów... Za wyjątkiem znajomego bo ten pewnie autentycznie nic nie mógł zrobić. Ten myśliwy i pały (tutaj inne określenie to nadmiar łaski) powinni mieć sprawę za znęcanie się nad zwierzętami. Szkoda, że nikt nie pofatygował się do prokuratury. To jak u mnie. Do piwnicy zrujnowanego domu po drugiej stronie ulicy wpadł (lub został wrzucony dla jaj przez młodocianego sk******a jakich pełno) pies. Wejście było tylko przez kratkę typu wycieraczka do butów. Pies wył i skamlał dwie doby zanim skapowałem się, że to koło mnie. Wyłby dłużej, aż w końcu zwariowałby i zdechł z głodu. Co zrobili sąsiedzi, którzy wiedzieli wcześniej ? Zadzwonili po Policję, Straż ? A skąd. Nakarmili ? Nakarmili. (sic!) Pomogli wyjść ? Pomogli - jeden pier*****y cep wstawił drabinę, ale jak potem stwierdził "pies był za głupi, ch*j z nim" i zabrał drabinę żeby nikt nie ukradł. No dał mu dość czasu, nie chciał skorzystać - jego problem. Działania bez drabiny było na 2 minuty. Pies był tak spanikowany, że bez problemu pojął o co chodzi. Każdy kto miał taką akcję wie, że zwierzęta nie są głupie i doskonale odróżniają niesioną im pomoc od zagrożenia. Rzecz jasna, uważać trzeba ale to oczywiste jak to że pomocy należy udzielić. Teraz gdy widzę go (ktoś go przygarnął bo ładny jest) na spacerze, zawsze mam satysfakcję, że dzięki mnie ten zwierzak nie skończył marnie. adam 55 |
Data: Grudzien 06 2006 20:39:01 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Tomasz Pyra | adam napisał(a): Banda pier******ch idiotów... Policjant to faktycznie musi się z każdego naboju rozliczyć i jeżeli mają jakieś głupie procedury w wyniku których policjant miałby problemy to trudno winić funkcjonariuszy. Inna sprawa że jak po mieście biegał tygrys to sobie policjanci zrobili nawalankę a'la Quake (i zastrzelili weterynarza) i jakoś wtedy było wolno. A jeżeli był w pobliżu myśliwy to faktycznie mogli okazać się ludźmi i po prostu nie zauważyć jak myśliwy strzela. Szkoda, że nikt nie pofatygował się do prokuratury. Być może głupie prawo faktycznie zabraniało zadziałać tu w jakikolwiek sposób. 56 |
Data: Grudzien 06 2006 20:58:31 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: adam | Użytkownik "Tomasz Pyra" napisał Policjant to faktycznie musi się z każdego naboju rozliczyć i jeżeli mają jakieś głupie procedury w wyniku których policjant miałby problemy to trudno winić funkcjonariuszy. A dzik miał 4 godziny piekła. Chyba nie dałbym rady na to patrzeć i zatłukł go gaśnicą. Przy mentalności tych krawężników pewnie byłaby z tego sprawa... Inna sprawa że jak po mieście biegał tygrys to sobie policjanci zrobili nawalankę a'la Quake (i zastrzelili weterynarza) i jakoś wtedy było wolno. Może i racja, znali swoje ograniczenia to nie wyciagali broni ; ) Być może głupie prawo faktycznie zabraniało zadziałać tu w jakikolwiek sposób. Wątpię, ale cholera wie. adam 57 |
Data: Grudzien 06 2006 21:48:08 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: JanKo | Być może głupie prawo faktycznie zabraniało zadziałać tu w jakikolwiek sposób.Wątpię, ale cholera wie. Policjant z użycia broni musi spisać raport i szeroko to uzasadnić. Nie może sobie ot tak strzelać. Żeby mieć podkładkę że dzik jest "na straty" wyciągnęli weterynarza z łóżka. Sprzęt do usypiania zwierząt na odległość ma wet wojewódzki. A dzik był wtedy wyjątkowo żwawy i nie dał sobie zrobić zastrzyku tyczką "kłujką". W trakcie akcji policjanci przypomnieli sobie o znajomym myśliwym bo p64 to raczej nie sprzęt na dzika i trzeba by władować cały magazynek, zresztą żaden z nich jeszcze nawet zająca nie strzelał... Myśliwy początkowo ochoczo podszedł do sprawy bo miał i sprzęt i umiejętności ale jak zobaczył tłum świadków i uświadomił sobie że z kolei on będzie się musiał wytłumaczyć w nadleśnictwie to mu kolana zmiękły. Podobno łatwiej wyłgać się z postrzelenia kogoś z nagonki niż ze zabicia zwierza bez papierów. 58 |
Data: Grudzien 06 2006 21:52:50 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Wlodek | Być może głupie prawo faktycznie zabraniało zadziałać tu wWątpię, ale cholera wie. jesli zwierze nie zagraza zdrowiu/zyciu to pozostaje http://ks.sejm.gov.pl/proc2/ustawy/392_u.htm => Art 33 W. 59 |
Data: Grudzien 07 2006 15:55:37 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: adam | Użytkownik "JanKo" napisał Policjant z użycia broni musi spisać raport i szeroko to uzasadnić. Nie może sobie ot tak strzelać. Żeby mieć podkładkę że dzik jest "na straty" wyciągnęli weterynarza z łóżka. Sprzęt do usypiania zwierząt na odległość ma wet wojewódzki. A dzik był wtedy wyjątkowo żwawy i nie dał sobie zrobić zastrzyku tyczką "kłujką". W trakcie akcji policjanci przypomnieli sobie o znajomym myśliwym bo p64 to raczej nie sprzęt na dzika i trzeba by władować cały magazynek, zresztą żaden z nich jeszcze nawet zająca nie strzelał... Myśliwy początkowo ochoczo podszedł do sprawy bo miał i sprzęt i umiejętności ale jak zobaczył tłum świadków i uświadomił sobie że z kolei on będzie się musiał wytłumaczyć w nadleśnictwie to mu kolana zmiękły. Podobno łatwiej wyłgać się z postrzelenia kogoś z nagonki niż ze zabicia zwierza bez papierów. Widzę że to sytuacja dość złożona. Z boku wygląda prosto - nie zdawałem sobie sprawy choćby z tego, że jeden strzał z broni krótkiej móglby nie styknąć, a wiem że dziki potrafią niezłych spustoszeń narobić w zagrożeniu. Z drugiej strony - jeśli te procedury użycia broni czy odstrzału są takie popieprzone to przestaję się dziwić, że zadziałało takie asekuranctwo. Koszmarna historia. adam 60 |
Data: Grudzien 06 2006 21:56:27 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Wlodek | Policjant to faktycznie musi się z każdego naboju rozliczyć i jeżeli szczegolnie jak czasem przychodzi mu pare tygodni czekac na uzupelnienie amunicji W. 61 |
Data: Grudzien 07 2006 00:33:46 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Mariusz Cegiełka | Witam! Działania bez drabiny było na 2 minuty. Pies był tak spanikowany, że bez problemu pojął o co chodzi. Każdy kto miał taką akcję wie, że zwierzęta nie są głupie i doskonale odróżniają niesioną im pomoc od zagrożenia. Oglądałem taką akcję na Animal Planet czy innym reality tivi: dwóch panów w łódce, nie licząc psa. Pies ledwo pływał chyba w rwącej rzece, a panowie próbowali go uratować. Zwierzę gryzło ich po rękach, którymi usiłowali je wyciągnąć. Po prostu w panice i instynkt może zawieść. Zresztą zwierzę nie musi być nawet ranne, żeby sprawić kierowcy kłopoty, vide: http://wiadomosci.o2.pl/?s=512&t=7835 Przyznam, że gdyby wcześniej przydarzył mi się taki wypadek, pewnie sam bym nie wiedział, co zrobić; obawiałbym się, że na Policji by mnie wyśmieli. Teraz przynajmniej wiem, że można się powołać na przytoczoną już ustawę o ochronie zwierząt. Pozdrawiam. -- Mariusz Cegiełka / Kyllan FSO Polonez GLE '92 FSO Analog '94 kyllan (uchosłonia) teneg / com / pl 62 |
Data: Grudzien 07 2006 08:21:53 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Wlodek | Oglądałem taką akcję na Animal Planet czy innym reality tivi: dwóch tez to ogladalem Zresztą zwierzę nie musi być nawet ranne, żeby sprawić kierowcy 2 miesiace temu nasz dobry pies (2.5 roku) ugryzl powaznie moja mame (sprzatala rzeczy, ktore jak zwykle pies porozrzucal po podworku). Tata twierdzil, ze napewno wykonala jakis nietypowy gest, ktory pies zle zrozumial i ze to byl przypadek a wogole to on by sie tak nie dal psu. No ale ugryzienie bylo powazne a pies jeszcze przez chwile pokazywal kly. Po 2 tygodniach trzeba bylo podjac decyzje co z nim dalej. Mama postanowila dac mu szanse - w koncu to jej pupil. Przyjechal weterynarz, ojciec chcial przytrzymac psa, zeby weterynarz mogl mu dac jakis zastrzyk i wowczas pies powaznie ugryzl tate - udalo mu sie zlapac tate za nadgarstek. Tata opowiadal, ze myslal, ze mu reke odgryzie, ze slyszal jak mu kosci trzeszcza (a moj ojciec jest dosc odporny na bol). Po czyms takim nie bylo sensu trzymac tego psa i poszedl do piachu. W. 63 |
Data: Grudzien 07 2006 08:56:27 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Tomasz Pyra | Wlodek napisał(a): 2 miesiace temu nasz dobry pies (2.5 roku) ugryzl Bardzo wiele psów w tym wieku podejmuje próbę objęcia przewodnictwa w stadzie psio-ludzkim. Niestety jak ktoś bierze sobie psa płci męskiej to powinien się z tym liczyć. Jedyne i prawidłowe rozwiązanie, to spuścić w tym momencie psu lanie żeby mu przeszły takie pomysły już na dobre. On zresztą doskonale zrozumie o co chodzi bo sam to sprowokował. To co zrobił było bardzo typowe - najpierw ugryzł Twoją mamę żeby awansować, a zachęcony pierwszym sukcesem zabrał się za Twojego ojca którego uważał pewnie za przewodnika stada. Niestety wielu ludzi jest na tyle nieodpowiedzialnych że biorą sobie "pupila" bez chociażby podstawowej wiedzy na temat wychowania, a skutek jest taki że... Po czyms takim nie bylo sensu trzymac 64 |
Data: Grudzien 07 2006 09:38:29 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Wlodek | 2 miesiace temu nasz dobry pies (2.5 roku) ugryzl Ryzyko pozostawienia tego psa wydawalo nam sie zbyt duze. Zreszta weterynarz rowniez tak nam podpowiedzial. Rodzice rozmawiali rowniez z hodowca psow, opowiadali jak pies zachowywal sie do tej pory, na co mozna bylo sobie z nim pozwolic i z calej tej dyskusji hodowca rowniez stwierdzil, ze mozliwe, ze mu "siadla psychika". W. 65 |
Data: Grudzien 07 2006 09:48:57 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Tomasz Pyra | Wlodek napisał(a): Po czyms takim nie bylo sensu trzymac Ryzyko pozostawienia tego psa wydawalo nam sie zbyt duze. Oczywiście że w tej sytuacji do której doprowadziliście tak było. Tyle że najprawdopodobniej to nie "psu odbiło" a Wy do tego doprowadziliście popełniając duży błąd wychowawczy. Bardzo wiele psów wchodząc w dorosłość stanie do walki ze swoim panem. I rolą właściciela jest wtedy psa odpowiednio ustawić. Po prostu trzeba psa zlać. Jeżeli ktoś nie czuje się na siłach, albo z jakiś innych powodów nie chce tego przyjąć do wiadomości to powinien mieć rybki a nie psa. A o tym że nikt w domu nie miał pojęcia o co psu chodzi świadczy zdziwienie że "pies ugryzł" i szukanie winy w "nietypowym geście". Zwłaszcza że skoro pies potem nadal pokazywał kły to IMO sprawa jest ewidentna. Pies Was pogryzł i nie zostało to w zdecydowany sposób ukrócone. Wygrał więc walkę o przywództwo w stadzie i od tego czasu czuł się w prawie żeby Was przy każdej okazji ustawiać. O ile wiem to w takiej sytuacji jest już za późno - nawet jeżeli psa byś ukarał i na chwile by uznał Wasze zwierzchnictwo to prędzej czy później spróbowałby znowu - bo również pamiętałby że kiedyś wygrał i spróbował wygrać znowu. 66 |
Data: Grudzien 08 2006 00:27:46 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Wlodek | Ryzyko pozostawienia tego psa wydawalo nam sie zbyt duze. Na czym np. taki blad moglby polegac ? Moze zasugeruj jakies podstawowe, najczescie popelniane. Bardzo wiele psów wchodząc w dorosłość stanie do walki ze swoim panem. no tak tylko, ze z tego co wiem to byl to jego pierwszy taki wybryk a nie bardzo kto mial go zaraz zlac - zreszta nie wiem jak by sie dalej zachowywal i gdyby nawet ojciec byl przy tym to czy by sie odwazyl skoro pies poszedl tak ostro (a bylo to nie taki maly mieszaniec, w porownaniu do innych znanych mi psow to ten byl bardzo szybki i mial niesamowity refleks i np. w zabawie ciezko go bylo zaskoczyc). A lanie pol godziny po fakcie chyba nie ma sensu (?) Jeżeli ktoś nie czuje się na siłach, albo z jakiś innych powodów nie Gdyby chcialy jeszcze dobrze pilnowac domu i podworka. A o tym że nikt w domu nie miał pojęcia o co psu chodzi świadczy Moze masz racje. Z drugiej strony pare psow juz u nas bylo i do tej pory nie bylo takich niespodzianek. Owszem, tez zaczynaly fikac ale nigdy tak ostro wiec byl czas na "dotarcie". Pozdr. W. p.s. to ten: http://www.icpnet.pl/~waw/moto/pies.html 67 |
Data: Grudzien 08 2006 09:02:42 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Tomasz Pyra | Wlodek napisał(a): Ryzyko pozostawienia tego psa wydawalo nam sie zbyt duze.Oczywiście że w tej sytuacji do której doprowadziliście tak było. Tyle W momencie kiedy pies stwierdził że zawalczy o przywództwo w stadzie pozwoliliście mu wygrać nie reagując. Jak ugryzł Twoją mamę ta powinna go niestety zlać. On użył siły w stosunku do niej, skoro ona mu nie odpowiedziała to on wygrał. Od tej pory on rządzi. Psu słowami czegoś takiego nie wytłumaczysz, a pamiętać trzeba że to on pierwszy pokazał zęby i w takiej sytuacji nie ma nic złego w tym żeby psu przylać, bo sam się prosi. Potem ugryzł Twojego ojca. I również jak mniemam nie było z Waszej strony zdecydowanej reakcji która bymu te pomysły wybiła z głowy raz na zawsze. Psa się rozgrzeszyło, a niestety to tylko zwierze. Zapamiętał że wolno mu Was gryźć. I to prawo wyegzekwowałby przy każdej okazji kiedy byście się go nie słuchali. Ugryzienie nawet w zabawie jest na tyle niebezpieczną sytuacją, że musi się wiązać z bardzo zdecydowaną reakcją właściciela. Jak pies coś zrobił niespecjalnie to niekoniecznie trzeba bić - wystarczy skrzyczeć i przestać się bawić. Po prostu musi wiedzieć że z zębami nie ma żartów i żadne ich użycie nie będzie akceptowane. Inaczej można sobie wychować groźnego psa który będzie się rzucał na ludzi - nie tylko na właścicieli. W dodatku podejrzewam że takie zajście to nie jest pierwsza próba w życiu. Moim zdaniem musiało coś to poprzedzać - jakieś pierwsze próby użycia siły i podporządkowania sobie ludzi które zachęciły go do pójścia na całość. Bardzo wiele psów wchodząc w dorosłość stanie do walki ze swoim panem. Dlatego każdy domownik który zostaje z psem powinien wiedzieć o tym że kiedyś psu może tak odbić i wiedzieć co robić. Inna sprawa to to że nie wierzę że wcześniej (całe tygodnie, może nawet miesiące) nie było żadnych sygnałów prób dominacji od psa. Wystarczyło to wtedy ukrócić. Być może też nie byliście od początku wystarczająco zdecydowani jeżeli chodzi o wychowanie psa i w sumie sam nie wiedział kto rządzi, a kto nie. Nieznając swojego miejsca chciał w końcu jakieś zająć. A lanie pol godziny po fakcie chyba nie ma sensu (?) Pewnie nie. Jeżeli ktoś nie czuje się na siłach, albo z jakiś innych powodów nie No to raczej alarm, ewentualnie suka - chociaż też nie ma gwarancji, bo część suk również ma ciągoty dominujące. A o tym że nikt w domu nie miał pojęcia o co psu chodzi świadczy Psy są różne i u różnych psów ciągota do dominacji różnie się objawia. 68 |
Data: Grudzien 08 2006 15:35:55 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Stanislaw Chmielarz | Tomasz Pyra wrote: W momencie kiedy pies stwierdził że zawalczy o przywództwo w Siostra ma w domu psa, ktory tyranizuje domownikow ale mnie sie boi. Na przyklad wpada do pokoju wskakuje na kanape i nie pozwala usiasc ani siostrze ani siostrzenicy ani szwagrowi. Kazdego z domownikow juz ugryzl po kilka razy ale nie ma co tlumaczyc, ze zle postepuja bo nie dociera. Mnie sie ewidentnie boi bo jak do nich przjezdzam nigdy sie z psem nie "bawilem" zawsze go gonie, wystarczy ze spojze a on juz schodzi z drogi. Nie jest to zaden olbrzym taki sobie wiekszy ratlerek. -- Pozdrowienia!!StaCH Sieci,systemy,serwis PC,alarmy,kamery,domofony,sterowniki PLC. http://www.uniprojekt.com mobile:wap.uniprojekt.com 69 |
Data: Grudzien 08 2006 15:45:43 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Tomasz Pyra | Stanislaw Chmielarz napisał(a): Siostra ma w domu psa, ktory tyranizuje domownikow ale mnie sie Niestety nie każdy się nadaje do posiadania psa. Pół biedy jak sobie wezmą jakiegoś ratlerka czy jamnika, a w domu nie ma dzieci. Jak ktoś ma taki charakter że da się zdominować kilkukilogramowemu psu to już taki los sam sobie zgotował i będzie przez psa poobgryzany. Po prostu pies będzie nad nim górował charakterem. A pies doskonale wie z kim sobie może, a z kim nie może sobie pozwolić. On swoją dominującą pozycję ciężko wypracował. Problem dzieje się wtedy jak taki ktoś kim rządzić będzie nawet ratlerek kupi sobie dobermana albo inne wielkie psisko które nie dość że pies będzie nad nim górował charakterem to jeszcze fizycznie. Potem kończy się tak że taki właściciel stwierdza że "piesek się popsuł bo już nie jest miłym szczeniaczkiem" i jak to rodzina Włodka zrobiła ze swoim - "do piachu". Ewentualnie niektórzy przypinają psa na stałe do łańcucha i jedzenie mu podają na kiju. 70 |
Data: Grudzien 09 2006 00:40:26 | Temat: [OT] Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Wlodek | Potem kończy się tak że taki właściciel stwierdza że "piesek się No coz, ja nie bylem za tym, mama tak 50/50 ale siostra stwierdzila, ze od tej chwili bedzie sie bala przyjsc z dziecmi do rodzicow. Juz po pierwszym razie nie chciala slyszec o trzymaniu tego psa. Na moje podworko czesto wchodza rowniez obcy ludzie, rowniez z dziecmi i ojciec nie chcial ryzykowac. W. 71 |
Data: Grudzien 07 2006 09:21:47 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: |
Nie obraz sie ale skoro twoi rodzice nie potrafili wychowac psa...mam pewne obawy co do twojej 'psychiki'...moze siasc, uwazaj Zgadzam sie z twierdzeniem ze to wlasciciel powinien pilnowac psa, co tylko potwierdza moje zdanie ze to czlowiek jest winien w sytuacji kiedy zwierze znajduje sie bez opieki. Tak samo jak rodzice odpowiadaja za dzieci Zostawianie potracaonego zwierzaka na drodze, bez pomocy, to skur...two i kropka. Nie jest celowym osadzac kto jak sie zachowuje. Gdybym ja potracil zwierzaka zatrzymalbym sie, staral sie mu pomoc. Sa sytuacje wyjatkowe, jak ta z dzikiem wspomniana powyzej, gdzie nalezy wezwac pomoc ale gro potracen na drogach to z zimna krwia zostawione zwierze na drodze a tak ludzie nie powinni postepowac. Mam nadzieje ze ci ktorych nie stac na to zeby chociaz wezwac pomoc w przypadku potracenia zwierzaka doswiadcza tego samego. Nie lubie jak zwierzetom dzieje sie krzywda. Nie mam skrupulow co do ludzi, ktorzy zadaja im cierpienie. Jarek 72 |
Data: Grudzien 07 2006 13:38:02 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Jakub Witkowski | wrote: Nie lubie jak zwierzetom dzieje sie krzywda. Nie mam skrupulow co do Ach, och. Człowiek przyzwoity zrobi to, co uważa za skuteczne i potrzebne. W tym wypadku zadzwoni do służb, w razie potrzeby zabezpieczy miejsce, i tyle. Podnosić rannego psa nikomu nie radzę, i nie sądzę aby tak radził jakikolwiek specjalista. Natomiast człowiek czułostkowy będzie slęczał, rozpaczał na biednym pieskiem, "nie da zostawić na drodze", będzie wymyślał tym wszystkim "nieludzkim, nieczyłum na cierpienie zwierząt", a w sumie albo zrobi tyle samo, albo znacznie gorzej. Bo jeśli np. spróbuje wtargać psa do samochodu, to mu się to na 95% i tak się nie uda, urazy psa może powiększyć (tak samo jak u człowieka!) a dodatkowo w nagrodę dostanie serię bolesnych zastrzyków... -- Jakub Witkowski z domeny gts /kropka/ pl 73 |
Data: Grudzien 07 2006 14:32:59 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: |
Ach, och. wzruszyles sie? Podnosić rannego psa nikomu nie radzę, i nie sądzę moim zdaniem to zalezy od sytuacji, jezeli ocenilbym ze psa nalezy szybko zawiezc do weterynarza, zrobilbym to, w innym przypadku wezwalbym pomoc i czekal, tak zdroworozsadkowo, czego widze niektorym brakuje > Natomiast człowiek czułostkowy będzie slęczał, rozpaczał na biednym pieskiem, "nie da zostawić na drodze", będzie wymyślał tym wszystkim masz psa? jezeli masz to moge sobie tylko wyobrazic jak go traktujesz, jezeli nie to sie nie wypowiadaj 74 |
Data: Grudzien 07 2006 18:39:06 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: maro |
wrote: Człowiek przyzwoity zrobi to, co uważa za skuteczne i potrzebne. I to "tyle" sie w tym watku rozchodzi, mozna zrobic przynajmniej tyle. A odjazd w sina dal rowniez traktuje jako szmaciarstwo. pzdr maro 75 |
Data: Grudzien 07 2006 10:36:42 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: J.F. | On Thu, 07 Dec 2006 08:56:27 +0100, Tomasz Pyra wrote: Bardzo wiele psów w tym wieku podejmuje próbę objęcia przewodnictwa w Czyli co - geny mocniejsze niz wychowanie ? J. 76 |
Data: Grudzien 07 2006 12:07:01 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Tomasz Pyra | J.F. napisał(a): On Thu, 07 Dec 2006 08:56:27 +0100, Tomasz Pyra wrote: Instynkt stadny. A wychowanie psa w rodzinie w żaden sposób nie koliduje z jego instynktem stadnym więc ten instynkt nie zanika u psów. Na początku jak pies jest szczeniakiem i później gdy dorasta to swoje niskie miejsce w hierarchii zna. Ale jak pies stanie się dorosły to będzie miał chęć awansu - tak samo jak w wilczych sforach. Postanowi zawalczyć i zdominować pozostałych członków stada. Ale jak mu się to nie uda, to wcale nie będzie miał za to do nikogo żalu, ani się za to nie obrazi - on te prawa zna doskonale i to jego inwencją było zawalczyć o przywództwo. A jak mu się uda, to będzie swoją nowo wywalczoną pozycję egzekwował. W dodatku o ile wiem to cofnięcie psa z powrotem na niższy szczebel będzie dla niego już dużo cięższym przeżyciem. Stary przywódca u wilków który został pokonany przez młodego chyba odchodzi ze stada. Niestety mając w domu zwierze trzeba się pogodzić z tym że pewne zwierzęce prawa też z nim przyjdą. Psu nie wytłumaczysz że skoro Ty zarabiasz, to rządzisz ;) 77 |
Data: Grudzien 07 2006 13:17:50 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: J.F. | On Thu, 07 Dec 2006 12:07:01 +0100, Tomasz Pyra wrote: J.F. napisał(a): Czyli jednak w jakis sposob zdeterminowane przez geny ? Tak podpytuje .. bo na ile to wystepuje u czlowieka ? Rozni roznie filozofuja, ale moze zle zachowanie to choroba, .... albo spoleczenstwo sie dorobilo norm sprzecznych z Natura :-) J. 78 |
Data: Grudzien 07 2006 13:31:31 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Adam Płaszczyca | On Thu, 07 Dec 2006 13:17:50 +0100, J.F. Tak podpytuje .. bo na ile to wystepuje u czlowieka ? Popatrz się, jak się niektórzy władzy trzymają... -- ___________ (R) /_ _______ Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688 ___/ /_ ___ ul. Na Szaniec 23/70, 31-560 Kraków _______/ /_ http://trzypion.oldfield.org.pl/fotki/Ponidzie_2006/ ___________/ mail: GG: 3524356 79 |
Data: Grudzien 07 2006 13:58:32 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Tomasz Pyra | J.F. napisał(a): On Thu, 07 Dec 2006 12:07:01 +0100, Tomasz Pyra wrote: Z pewnością Tak podpytuje .. bo na ile to wystepuje u czlowieka ? Trochę tam chyba występuje - chociażby chyba pod postacią młodzieńczego buntu :) Rozni roznie filozofuja, ale moze zle zachowanie to choroba, Albo gatunek ludzki zatracił ten stadny instynkt który zresztą przecież nie u wszystkich zwierząt występuje. Nawet u samych psopodobnych też nie każdy lubi żyć w stadzie - są przecież wilki samotnicy czy psy włóczęgi którym wcale stały kąt nie będzie odpowiadał. 80 |
Data: Grudzien 07 2006 16:00:05 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: adam | Użytkownik "Mariusz Cegiełka" napisał Działania bez drabiny było na 2 minuty. Pies był tak spanikowany, że bez problemu pojął o co chodzi. Każdy kto miał taką akcję wie, że zwierzęta nie są głupie i doskonale odróżniają niesioną im pomoc od zagrożenia. O ja chrzanię... Ja byłem ostrożny - wszedłem, dałem mu rękę powąchać, pogłaskałem - przygotowywałem się na jakąś akcję, jedno wyszczerzenie kłów i bym się zmył. Jednak był na to i czas i warunki. W sytuacji powypadkowej czy jak z tym tonięciem faktycznie wszystko mogłoby się rozegrać diametralnie odmiennie. Zresztą zwierzę nie musi być nawet ranne, żeby sprawić kierowcy kłopoty, vide: http://wiadomosci.o2.pl/?s=512&t=7835 Niezły numer : ) "Miękkie serce, twarda dupa" ; ) adam 81 |
Data: Grudzien 08 2006 00:32:27 | Temat: Re: Ranne zwierzęta na drodze | Autor: Wlodek | Ja byłem ostrożny - wszedłem, dałem mu rękę powąchać, pogłaskałem - Nie wiem jaki to byl pies ale moglbys nie dac rady. Ojciec tez myslal, ze nie da sie zaskoczyc a jednak to pies byl szybszy a najgorsze, ze zlapal i nie chcial puscic. W. |