kolejny problem: rdza od amorów z przodu, znajomy tez ją miał i skończyło
się przerzutami na nadwozie i dalej koniecznością wspawania nowych mocowań
amortyzatorów
nie chce mi się wymontowywać amortyzatorów, kupiłem gumowe osłony tylko
nie
wiem czym tą korozję zastopować, może po prostu zawekować to jakimś smarem
grafitowym ?
Jeśli chodzi o korozję w samochodzie to mimo woli przypomniał mi się
przypadek mojego przyjaciela...
Facet był okazem zdrowia. Przed nowym rokiem zaczął narzekać trochę na
trawienie. Dwa miesiące były jakieś tabletki na trawienie i różne sposoby
babcine. Następnie lekarze postanowili zobaczeć co tam w środku w nim
przeszkadza. Otworzyli, zobaczyli i jeszcze prędzej zaszyli. W lipcu byłem
na pogrzebie.
Z korozją w aucie jest podobnie. Jakieś tam drobne plamki rdzy - kto by sie
tam przejmował takimi pierdołami. Zdziwienie wielkie jeśli blacharz wymienia
całe progi i jeszcze coś tam w środku (oczywiście nie za darmo) - a tam były
tylko jakieś maleńkie dziurki.
Niestety rdza ma przykry zwyczaj działać w ukryciu. Jeśli piszesz "nie chce
mi się" to skazujesz auto na śmierć. Wyjęcie amorków jest naprawdę drobną
sprawą do zrobienia na parkingu przed domem. Trochę gorzej z oczyszczeniem
wnęk (kielichów) amortyzatorów. Oczywiście od spodu. Następnie pędzel i
stara dobra minia. W żadnym wypadku natrysk. Podejżewam że nie masz
założonych plastikowych nadkoli a to jest najlepsza profilaktyka - załóż je.
Jak już to wszystko zrobisz, to w wolnej chwili oskrob i pomaluj te
zardzewiałe miejsca widoczne na zdjęciu.
I radzę zrobić to wszystko przed zimą zanim pojawi się sól na jezdniach.