"Marek Dyjor" wrote:
Pstryk! I nie ma aparatów!
http://bi.gazeta.pl/im/61/6b/da/z14314337Q,Ekspansja-i-upadek-cyfrowych-aparatow.jpg
http://wyborcza.biz/biznes/2029020,100896,14314266.html
Z tego po prostu musi wyjść coś dobrego... ;-)
robisz pudelka z grupy fotograficznej?
Na jakiej podstawie tak sądzisz i co to jest "pudelek"? (kojarzy się
coś z GieWu, więc może faktycznie zaniżyłem poziom?)
Że własnego tekstu mało? Nie chcę narzucać swojej (pozytywnej!)
interpretacji, a poza tym... jest skrajny upał - dopiszę, jeśli temat
znajdzie zainteresowanie, a upał się skończy (jutro)... :))
Ogólnie: widzę niemal wyłącznie pozytywne skutki z faktu, iż tzw.
"ludożerka" zostanie przy smartfonach, dzięki czemu producenci przestaną
traktować swoich klientów jak skrajnych idiotów, którzy z trudem
ogarniają jeden przycisk, dlatego sprzętów trzeba pozbawiać pokręteł i
guzików (a te, które je mają traktować już jako modele snobistyczne -
bardziej jako wyznaczniki statusu niż codzienne narzędzia
fotograficzne).
______________________________________________________________________
Kontynuując przy okazji odpowiem na podklejony post (coś
news.task.gda.pl się z Google nie lubi):
______________________________________________________________________
"Paweł W." <> wrote:
A może rynek już się nasycił, a ludzie stwierdzili, po nabyciu
kolejnego, lepszego, z większą ilością megapikseli aparatu, że zdjęcia
są takie same, jak z tego starego i już nie są tak skłonni kupować
nowości.
To nie to. 26% (kiedyś już czytałem) spadek sprzedaży rok do roku i
22% (tu) to zdecydowanie coś więcej, niż tylko nasycenie rynku.
To strategiczne tąpnięcie, które zmusza samego prezesa Nikona do
szczerego wyznania, iż muszą wypuścić produkt, który na nowo
zrewolucjonizuje rynek (a trzeba było mnie posłuchać jak mi się jeszcze
chciało o tym pisać... :)
No i zwróć uwagę - sprzedaż aparatów z wymienną optyką cały czas
rośnie i to jeszcze szybciej, bo o 28,4%! Po prostu (foto) producenci
tracą część biznesu, która polegała na bezrefleksyjnym trzepaniu
elektronicznego badziewia - różowe obudowy, itd. Oj, boli! Trzeba będzie
znowu zacząć myśleć! ;-)
Jednak bezołowiowe luty podobno robią swoje i cała elektronika za z
górą 10 lat będzie do niczego (za wyjątkiem urządzeń, w których w
drodze wyjątku dopuszczone jest lutowanie stopem cyny z ołowiem).
A to już inna bajka. Swoją drogą tyle przez ostatnie dwa lata
widziałem tu nawoływań do "kieszonkowości", a proszę jednak nie
zapominać, że oznacza to bytowanie w środowisku o podwyższonej
wilgotności (w dodatku słonej). Producenci nie dość, że się wycwanili i
odmawiają naprawy po czujniku wilgotności, którego byle co jest w stanie
zmienić (vide iPhony), ale i faktyczne - mikroelektronika po kilku
latach w takich warunkach wygląda niezbyt apetycznie - jakieś
"rozmazanie" / "płynięcie" od trawienia, dyfuzji czy innych reakcji +
omszałość od brudu.
Ja w sumie też sobie odpuściłem. Co prawda mógłbym odczuć znaczącą
różnicę w AF i wysokich czułościach po przesiadce z obecnego P K-7 na
K-5 II(s), ale po co, jak i tak nie mam czasu, żeby robić zdjęcia, a
na wycieczki to kompakt równie dobry i wygodniejszy???
A co byś powiedział na odejście od sztywnej konstrukcji korpusu?
Masowa produkcja tylnich ścianek średniego formatu? T&S jako standardowa
przejściówka do mirrorlesów na obecne systemy lustrzankowe dzięki max.
krótkiej odległości rejestrowej?
To tak tylko z głowy, bo mnie też już się znudziło bezproduktywne
zaglądanie do spisu pomysłów... :)
pozdrawiam
Mariusz [mr.]