Temat dość często poruszany na grupie, w końcu jakieś konkretne liczby:

http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,10360466,Polacy_jezdza_autami_dwa_razy_starszymi_niz_srednia.html


Krócej:

http://tnij.org/nk4o




--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

kamil pisze:

Temat dość często poruszany na grupie, w końcu jakieś konkretne liczby:

Ale czym tu się podniecać. Polacy mniej zarabiają a towary kupują po cenach europejskich to i starszymi samochodami jeżdżą. Niech się komisje, zespoły i inne darmozjady zajmą upraszczaniem prawa, zmniejszaniem podatków, mniejszą ilością państwa w państwie to i nie będzie powodów do takich durnych analiz.
Co lobbing naciska żeby administracyjnie nakazać ludziom kupować nowe?
Żeby te nowe cokolwiek jeszcze były warte :-(
Koniec tematu.

z

Użytkownik "kamil"

http://tnij.org/nk4o

cytata z atra:

Auto, które ma 15 lat, jest odległe o dwie epoki od współczesnych samochodów pod względem bezpieczeństwa i ekologii

koniec cytaty

Taaaaa...jeszcze mógł napisać, że jest dwie epoki mniej awaryjne, cztery razy łatwiejsze w naprawie i z wnętrza widać zarówno do przudu, na boki i do tyłu :)

On 2011-09-27, kamil  wrote:

Temat doć często poruszany na grupie, w końcu jakieś konkretne liczby:

http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,10360466,Polacy_jezdza_autami_dwa_razy_starszymi_niz_srednia.html

Belkot jakiegos Farysia po to by kupowac nowe samochody naszpikowane
elektronika, DPF-ami, kolami dwumasowymi i innymi cudami za ktore placi
sie ciezkie pieniadze a przemysl motoryzacyjny ma sie dobrze.

Do niektorych nie przemawia, ze dla sporej ilosci ludzi samochody to po
prostu dupowozy.

Po co mi w miare nowy samochod za spore pieniadze, jak za 1/10 mam cos
co spelnia moje oczekiwania? W sensie - nie psuje sie, czesci
eksploatacyjne tanie jak barszcz, jezdzi?

--
Artur

Użytkownik "AZ"

Po co mi w miare nowy samochod za spore pieniadze, jak za 1/10 mam cos
co spelnia moje oczekiwania? W sensie - nie psuje sie, czesci
eksploatacyjne tanie jak barszcz, jezdzi?

Ponieważ jesteś dwie epoki za.

Gdybyś był trendi to miałbyś tak:
http://millkaa777.wrzuta.pl/film/7HyRlNuzPwx/kabaret_neo-nowka_-_mam_wszystko

:)

W dniu 2011-09-27 12:34, kamil pisze:

Temat dość często poruszany na grupie, w końcu jakieś konkretne liczby:

http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,10360466,Polacy_jezdza_autami_dwa_razy_starszymi_niz_srednia.html

No wiesz, to żadna tajemnica. Sam jeżdżę starym autem (15letnim) z tego powodu, że na nowe mnie nie stać (nie dorabiam do tego żadnej ideologii, po prostu nie mam kasy na nowe i tyle, a przemieszczać się muszę).

Odnośnie cytowanego artykułu:
"Ale w jednym wyraźnie odstajemy od unijnych wskaźników. Już ponad 72 proc. aut w Polsce ma dziesięć lat lub więcej, a zanim weszliśmy do Unii, tylko co drugie auto w Polsce było tak leciwe. Za oddanie na złom tak starego auta połowa rządów państw UE dawała niedawno kierowcom premie na nowy wóz."

Te premie na nowy wóz - przy całym moim zdystansowaniu się do teorii spiskowych, to według mnie nabijanie kasy producentom. Gadanie o ekologii wg mnie to robienie ludziom wody z mózgu. 15 lat to nie jest okres, w którym dokonuje się jakiś gigantyczny skok w jakiejkolwiek dziedzinie techniki.

Jeśli zaś dyskutować o bezpieczeństwie - warto byłoby poszukać rzeczowych wyników badań podających wpływ wieku auta na bezpieczeństwo na drodze - na przykład obrazujących zależność liczby spowodowanych wypadków w zależności od wieku auta.

Z moich obserwacji młodego kierowcy, na drodze bardziej niebezpieczne są NOWE samochody i ludzie o uszkodzonej psychice, dlatego że ludzie często i gęsto obdarzają nowe technicznie produkty ogromnym zaufaniem. Na zasadzie "mam ESP - poślizg mi nie grozi", "mam dużego SUV-a - jeżdżę jak chcę bo i tak jestem lepiej chroniony niż inni", "mam 50 poduszek powietrznych - przy każdym wypadku mnie ochronią". A praw fizyki się nie oszuka :)

Wracając do tematu ekologii - tutaj by trzeba zastanowić się czy ekologiczność samochodu jest określana przez emisję szkodliwych gazów (np. CO2) - wówczas można rzetelnie porównać samochody nowe i stare, czy też przez na przykład "emisję oleju i innych syfów na drogę" - ale wtedy rozmawiamy o tym, czy samochód (niezależnie od wieku) jest zadbany, czy jest jeżdżącym złomem.

Pozdrawiam,
Michał

Użytkownik "Michał Staszkiewicz"

Wracając do tematu ekologii - tutaj by trzeba zastanowić się czy ekologiczność samochodu jest określana przez emisję szkodliwych gazów (np. CO2) - wówczas można rzetelnie porównać samochody nowe i stare, czy też przez na przykład "emisję oleju i innych syfów na drogę" - ale wtedy rozmawiamy o tym, czy samochód (niezależnie od wieku) jest zadbany, czy jest jeżdżącym złomem.

Pozwolę sobie wyrazić moją opinię - np. jak się niechcący okazało, emisja gazów cieplarnianych w tym CO2 np. poprzez czynne wulkany ZMNIEJSZA objawy tegoż efektu - kuriozum a jednak prawdziwe. Co do olejów - ze starych aut które miałem pamietam, że tylko Record złopał olej, ale to był szrot z przełożonym silnikiem jeszcze od Manty - 14 kolejnych aut nie "brało" oleju aż do Astry z silnikiem  ECOTEC - eco to on był tylko w nazwie a im dalej tym gorzej. Dlaczego nikt nie mówi, nie pisze, ile surowców, energii materiałów trzeba zuzyć, żeby wyprodukować te wszystkie super systemy?
Siedzę w domu w półmroku, bo żarówki 100W nie można kupić a obok kościół rozświetlony milionem Watt - paranoja!

W dniu 2011-09-27 13:22, Przemysław Czaja pisze:

Siedzę w domu w półmroku, bo żarówki 100W nie można kupić a obok kościół
rozświetlony milionem Watt - paranoja!

A jaki to ma zwiazek z wiekiem samochodów w Polszcze? =:-0

Poza tym sam sobie jestes winien, ja kupiłem przed eurozakazem ponad 100 żarówek 100W

On 27/09/2011 13:52, Adampio wrote:

W dniu 2011-09-27 13:22, Przemysław Czaja pisze:

Siedzę w domu w półmroku, bo żarówki 100W nie można kupić a obok kościół
rozświetlony milionem Watt - paranoja!

A jaki to ma zwiazek z wiekiem samochodów w Polszcze? =:-0

Poza tym sam sobie jestes winien, ja kupiłem przed eurozakazem ponad 100
żarówek 100W

Cukru i węgla też trzeba było..


W życiu żarówki 100w nie potrzebowałem, o co to całe halo?



--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

On 2011-09-27, kamil  wrote:

W życiu żarówki 100w nie potrzebowałem, o co to całe halo?

A 60W? Bo od 1.09.2011 ograniczono sprzedaz zarowek 60W. Za rok nie
kupisz juz nawet 40 czy 25W.

--
Artur

On 27/09/2011 14:14, AZ wrote:

On 2011-09-27,   wrote:

W życiu żarówki 100w nie potrzebowałem, o co to całe halo?

A 60W? Bo od 1.09.2011 ograniczono sprzedaz zarowek 60W. Za rok nie
kupisz juz nawet 40 czy 25W.

A za trzy lata będę siedzieć przy ognisku.

Coś jest konkretnego nie tak w halogenach czy żarówkach energooszczędnych?




--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

On 2011-09-27, kamil  wrote:

A za trzy lata będę siedzieć przy ognisku.

Jak sobie wykupisz kupon na emisje CO2. Inaczej grzywna i zeslanie do
lagrow za zatruwanie srodowiska ;-)

Coś jest konkretnego nie tak w halogenach czy żarówkach energooszczędnych?

W 2016 znikaja rowniez halogeny :-) A co jest nie tak? Przedewszystkim
cena, barwa swiatla, nie nadaja sie do zastosowania w miejscach gdzie
czesto sie wlacza/wylacza swiatlo, dluzszy czas startu.

--
Artur

On 27/09/2011 14:29, AZ wrote:

On 2011-09-27,   wrote:

A za trzy lata będę siedzieć przy ognisku.

Jak sobie wykupisz kupon na emisje CO2. Inaczej grzywna i zeslanie do
lagrow za zatruwanie srodowiska ;-)

Coś jest konkretnego nie tak w halogenach czy żarówkach energooszczędnych?

W 2016 znikaja rowniez halogeny :-) A co jest nie tak? Przedewszystkim
cena, barwa swiatla, nie nadaja sie do zastosowania w miejscach gdzie

Cena - jak często kupujesz? Ja mam te same energooszczędne już ze 4 lata. Barwę światła można uzyskać bardzo naturalną, energoszczędne żarówki stosuje się w fotografii studyjnej, nie powiesz mi chyba że w to co nadaje się do sesji Vogue, nad zlewem Kowalskiego będzie za kiepskie?

czesto sie wlacza/wylacza swiatlo, dluzszy czas startu.

A tu się zgadzam.


Popatrz tylko trochę dalej, niż własna kuchnia. Surowców nie przybywa, energia robi się coraz droższa, UE (i nie tylko zresztą) woli przygotować ludzi stopniowo do zmian, niż dać im obudzić się z ręką w nocniku.




--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

On 2011-09-27, kamil  wrote:

Cena - jak często kupujesz? Ja mam te same energooszczędne już ze 4
lata. Barwę światła można uzyskać bardzo naturalną, energoszczędne
żarówki stosuje się w fotografii studyjnej, nie powiesz mi chyba że w to
co nadaje się do sesji Vogue, nad zlewem Kowalskiego będzie za kiepskie?

A jak czesto wymieniales zwykle zarowki? Jak uzyskasz barwe bardzo
naturalna? Co z efektem strobo? Zdjecie jest raz utrwalone, a przy
swietle siedzisz i tego nie porownuj. Energooszczedna moge miec w
kuchni, ale w pokoju chcialbym miec cieple swiatlo a nie trupie od
zarowki energooszczednej.

Tu nie chodzi o wyzszosc jednej nad druga, ale o idiotyczny zakaz.

Popatrz tylko trochę dalej, niż własna kuchnia. Surowców nie przybywa,
energia robi się coraz droższa, UE (i nie tylko zresztą) woli
przygotować ludzi stopniowo do zmian, niż dać im obudzić się z ręką w
nocniku.

A ile kosztuje wyprodukowanie i utylizacja zarowki energooszczednej i
ile surowcow pochlania? Bo zwykla to kawalek zelastwa i szkla.

--
Artur

On Tue, 27 Sep 2011 14:34:46 +0100, kamil wrote:

Popatrz tylko trochę dalej, niż własna kuchnia. Surowców nie przybywa,
energia robi się coraz droższa, UE (i nie tylko zresztą) woli
przygotować ludzi stopniowo do zmian, niż dać im obudzić się z ręką w
nocniku.

Ja tam się obejdę bez przygotowywania mojej osoby przez jakieś unie do
czegokolwiek.

--
pozdrawiam

On 27/09/2011 15:03, robot wrote:

On Tue, 27 Sep 2011 14:34:46 +0100, kamil wrote:

Popatrz tylko trochę dalej, niż własna kuchnia. Surowców nie przybywa,
energia robi się coraz droższa, UE (i nie tylko zresztą) woli
przygotować ludzi stopniowo do zmian, niż dać im obudzić się z ręką w
nocniku.

Ja tam się obejdę bez przygotowywania mojej osoby przez jakieś unie do
czegokolwiek.

Nawet przez chwilę nie zwątpiłem, że na PMS trafia elita intelektualna społeczeństwa, sami bogaci, przewidujący i piękni.



--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

kamil pisze:

Nawet przez chwilę nie zwątpiłem, że na PMS trafia elita intelektualna społeczeństwa, sami bogaci, przewidujący i piękni.

Jak będziemy wierzyć we wszystko co unijni biurokraci wysmarowali to będziemy zimą w trampkach chodzić. Wciskają lemingom ekologię, bezpieczeństwo, wspólny rynek. Każdy cokolwiek myślący Kowalski wie że tu chodzi o KASĘ. "Surowców nie przybywa", ocieplenie klimatu, limity CO2... To już nawet śmieszne nie jest.
W afryce dzieci głodują a tu rolnikom się nie pozwala żywności produkować. Elyta grecka broi a elyta brukselska się na to przygląda i nic nie może zrobić. (kurcze znam takiego jednego co nic nie może, autobusem teraz jeździ) UE sobie socjalizmem mordę wyciera a robi co chce, znaczy co chcą niemieckie i francuskie banki.

z

W dniu 27.09.2011 18:45, z pisze:

Jak będziemy wierzyć we wszystko co unijni biurokraci wysmarowali to
będziemy zimą w trampkach chodzić. Wciskają lemingom ekologię,
bezpieczeństwo, wspólny rynek. Każdy cokolwiek myślący Kowalski wie że
tu chodzi o KASĘ. "Surowców nie przybywa",

To akurat prawda, aczkolwiek jeśli ktoś to głosi _i_ jednocześnie
agituje za ciągłym wymienianiem samochodu na "nowy, ekologiczniejszy"....

ocieplenie klimatu, limity
CO2... To już nawet śmieszne nie jest.

Cóż, zminimalizować negatywny wpływ człowieka na środowisko warto. Ale
znowu - jak wyżej. Wyprodukowanie nowego i recykling starego samochodu
"kosztuje" więcej CO2 niż ten stary wyprodukuje przez następne 5 lat
użytkowania.

W afryce dzieci głodują a tu rolnikom się nie pozwala żywności
produkować.

To akurat jest konsekwencja "akcji humanitarnych" na łapu-capu, w
dodatku w wielu przypadkach pod egidą "facetów w czerni" i pingwinic -
narozdawali szczepionek, więc śmiertelność na te choroby spadła, ale
jednocześnie katolickie oszołomy z antykoncepcji zrobiły "narzędzie
szatana" - i ciemny lud się namnożył ponad miarę.

Andrzej Lawa pisze:

To akurat jest konsekwencja "akcji humanitarnych" na łapu-capu, w
dodatku w wielu przypadkach pod egidą "facetów w czerni" i pingwinic -
narozdawali szczepionek, więc śmiertelność na te choroby spadła, ale
jednocześnie katolickie oszołomy z antykoncepcji zrobiły "narzędzie
szatana" - i ciemny lud się namnożył ponad miarę.

To sobie znalazł przyczynę :-)
Gdyby spekulantom (bo tak trzeba nazywać czcigodnych inwestorów) opłacało się (pomyśleli by trochę) to z ciemnego ludu zrobili by rynek zbytu. Ale oni chcą teraz i szybko pomnażać, pomnażać, pomnażać...
"zainwestujemy w cukier, wprowadzimy regulacje unijne = ograniczenie produkcji a potem z zyskiem sprzedamy" To tylko taki jeden przykład podany na tacy aż daje po oczach.
A UE na to patrzy i rozkłada ręce.

z

On 28/09/2011 09:56, z wrote:

Andrzej Lawa pisze:

To akurat jest konsekwencja "akcji humanitarnych" na łapu-capu, w
dodatku w wielu przypadkach pod egidą "facetów w czerni" i pingwinic -
narozdawali szczepionek, więc śmiertelność na te choroby spadła, ale
jednocześnie katolickie oszołomy z antykoncepcji zrobiły "narzędzie
szatana" - i ciemny lud się namnożył ponad miarę.

To sobie znalazł przyczynę :-)
Gdyby spekulantom (bo tak trzeba nazywać czcigodnych inwestorów)
opłacało się (pomyśleli by trochę) to z ciemnego ludu zrobili by rynek
zbytu. Ale oni chcą teraz i szybko pomnażać, pomnażać, pomnażać...
"zainwestujemy w cukier, wprowadzimy regulacje unijne = ograniczenie
produkcji a potem z zyskiem sprzedamy" To tylko taki jeden przykład
podany na tacy aż daje po oczach.
A UE na to patrzy i rozkłada ręce.

Jaki cukier? Od kilku lat kupuję go w podobnej cenie (biorąc pod uwagę inflację oczywiście).


Kilku producentów w polsce podniosło ceny, a idioci uwierzyli że to przez unię, chociaż cukier tych samych polskich producentów w niemczech był o połowę taniej.


Tak jest właśnie z krzykaczami - nie wiedzą o co i na kogo, ale biadolą.



--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

On Wed, 28 Sep 2011 10:19:54 +0100, kamil  wrote:

"zainwestujemy w cukier, wprowadzimy regulacje unijne = ograniczenie
produkcji a potem z zyskiem sprzedamy" To tylko taki jeden przykład
podany na tacy aż daje po oczach.
A UE na to patrzy i rozkłada ręce.

Jaki cukier? Od kilku lat kupuję go w podobnej cenie (biorąc pod uwagę
inflację oczywiście).

http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,9235238,Ceny_cukru_rosna__Polacy_masowo_go_wykupuja.html
przedostatni akapit

On Wed, 28 Sep 2011 11:34:23 +0200, Jarek Andrzejewski
 wrote:

"zainwestujemy w cukier, wprowadzimy regulacje unijne = ograniczenie
produkcji a potem z zyskiem sprzedamy" To tylko taki jeden przykład

a jak ktoś lubi, albo ma kłopoty ze snem :-)
http://www.ppr.pl/artykul-rynek-cukru-w-unii-europejskiej-90188-dzial-2387.php
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

W dniu 28.09.2011 10:56, z pisze:

To sobie znalazł przyczynę :-)
Gdyby spekulantom (bo tak trzeba nazywać czcigodnych inwestorów)
opłacało się (pomyśleli by trochę) to z ciemnego ludu zrobili by rynek
zbytu.

Rynek zbytu? Na importowaną z Europy żywność?

A czymże by oni zapłacili?

Bo jakby mieli czym, to by nie głodowali tylko sami zaimportowali.

On Tue, 27 Sep 2011 15:12:23 +0100, kamil  wrote:

On 27/09/2011 15:03, robot wrote:

On Tue, 27 Sep 2011 14:34:46 +0100, kamil wrote:

Popatrz tylko trochę dalej, niż własna kuchnia. Surowców nie przybywa,
energia robi się coraz droższa, UE (i nie tylko zresztą) woli
przygotować ludzi stopniowo do zmian, niż dać im obudzić się z ręką w
nocniku.

Ja tam się obejdę bez przygotowywania mojej osoby przez jakieś unie do
czegokolwiek.

Nawet przez chwilę nie zwątpiłem, że na PMS trafia elita intelektualna
społeczeństwa, sami bogaci, przewidujący i piękni.

OK, wynajmij sobie kogoś (np. członków dowolnie wybranej partii), żeby
za Ciebie myślał i chronił Cię przed trudami i niepokojami życia.
Mi pozwól z tymi trudami się zmagać samemu, za pieniądze, które ktoś
zechce dobrowolnie zapłacić za moją pracę. Nie zmuszaj mnie, żebym
Twojego wynajętego "anioła stróża" utrzymywał. OK?
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

On Tue, 27 Sep 2011 15:12:23 +0100, kamil wrote:

Ja tam się obejdę bez przygotowywania mojej osoby przez jakieś unie do
czegokolwiek.

Nawet przez chwilę nie zwątpiłem, że na PMS trafia elita intelektualna
społeczeństwa, sami bogaci, przewidujący i piękni.

To ma być jakaś twórczo ironiczna próba opisania również mnie?

--
pozdrawiam

On Tue, 27 Sep 2011 14:34:46 +0100, kamil  wrote:

Popatrz tylko trochę dalej, niż własna kuchnia. Surowców nie przybywa,
energia robi się coraz droższa, UE (i nie tylko zresztą) woli

płacisz moje rachunki za prąd? Nie. Więc dlaczego chcesz mnie zmuszać,
abym płacił mniej?
Ludzie sobie poradzą. Jeśli w pewnym momencie uznają, że warto
zapłacić 10x więcej za i zużywać 5x mniej energii na jedno źródło
światła, to tak zrobią.
Podobnie jak teraz jedni stawiają piec na węgiel, a inni płacą
dziesiątki tysięcy za pompy ciepła.
Naprawdę nie jest potrzebny do tego ani jeden urzędnik.
A co do surowców: skąd masz pewność, że do wyprodukowania świetlówki
potrzeba ich mniej niż do wyprodukowania żarówki? Chyba, że masz na
myśli surowce kopalne, to zadam pytanie: kiedy uranu i wody w rzekach
zabraknie?
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

On 28/09/2011 08:09, Jarek Andrzejewski wrote:

On Tue, 27 Sep 2011 14:34:46 +0100,   wrote:

Popatrz tylko trochę dalej, niż własna kuchnia. Surowców nie przybywa,
energia robi się coraz droższa, UE (i nie tylko zresztą) woli

płacisz moje rachunki za prąd? Nie. Więc dlaczego chcesz mnie zmuszać,
abym płacił mniej?
Ludzie sobie poradzą. Jeśli w pewnym momencie uznają, że warto
zapłacić 10x więcej za i zużywać 5x mniej energii na jedno źródło
światła, to tak zrobią.

Nie płacę, lubię za to zabrać dziecko do pachnącego trawą parku, zamiast wdychać smród elektrowni i spaliny 15-letnich trupów, bo przecież te nowe to tylko komputery, psujom siem i wogóle lobby żydowskie.



Coś ci to mówi?


--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

On Wed, 28 Sep 2011 10:21:03 +0100, kamil  wrote:

On 28/09/2011 08:09, Jarek Andrzejewski wrote:

On Tue, 27 Sep 2011 14:34:46 +0100,   wrote:

Popatrz tylko trochę dalej, niż własna kuchnia. Surowców nie przybywa,
energia robi się coraz droższa, UE (i nie tylko zresztą) woli

płacisz moje rachunki za prąd? Nie. Więc dlaczego chcesz mnie zmuszać,
abym płacił mniej?
Ludzie sobie poradzą. Jeśli w pewnym momencie uznają, że warto
zapłacić 10x więcej za i zużywać 5x mniej energii na jedno źródło
światła, to tak zrobią.

Nie płacę, lubię za to zabrać dziecko do pachnącego trawą parku, zamiast
wdychać smród elektrowni i spaliny 15-letnich trupów, bo przecież te

więc dlaczego nie popierasz energetyki jądrowej albo limitów zużycia
prądu (prąd na kartki? :-) tylko akurat chcesz zakazu żarówek?
Jak chcesz zapobiec temu, żeby właczył 5 świetlówek po 20W zamiast
żarówki 100W, skoro to tak Ci szkodzi?

Coś ci to mówi?

o Tobie - tak
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

On 28/09/2011 10:36, Jarek Andrzejewski wrote:

On Wed, 28 Sep 2011 10:21:03 +0100,   wrote:

On 28/09/2011 08:09, Jarek Andrzejewski wrote:

On Tue, 27 Sep 2011 14:34:46 +0100,    wrote:

Popatrz tylko trochę dalej, niż własna kuchnia. Surowców nie przybywa,
energia robi się coraz droższa, UE (i nie tylko zresztą) woli

płacisz moje rachunki za prąd? Nie. Więc dlaczego chcesz mnie zmuszać,
abym płacił mniej?
Ludzie sobie poradzą. Jeśli w pewnym momencie uznają, że warto
zapłacić 10x więcej za i zużywać 5x mniej energii na jedno źródło
światła, to tak zrobią.

Nie płacę, lubię za to zabrać dziecko do pachnącego trawą parku, zamiast
wdychać smród elektrowni i spaliny 15-letnich trupów, bo przecież te

więc dlaczego nie popierasz energetyki jądrowej albo limitów zużycia
prądu (prąd na kartki? :-) tylko akurat chcesz zakazu żarówek?
Jak chcesz zapobiec temu, żeby właczył 5 świetlówek po 20W zamiast
żarówki 100W, skoro to tak Ci szkodzi?

Skąd wiesz, co popierasz i po co normalny człowiek miałby włączać 5 świetlówek dających tyle samo światła każda, co jedna żarówka?

Masz problem ze wzrokiem, a nie oświetleniem.

Coś ci to mówi?

o Tobie - tak

Przepraszam, zapomniałem przez chwilę, że to PMS. Cały świat potrafi się dla własnego dobra dostosować, ale tutejsza elita dostrzega powiązania i spiski, na które 95% część idiotów w społeczeństwie jest ślepa.


Co ciekawe - pozostałe 95% twierdzi to samo o sobie.




--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

Użytkownik "kamil"

Skąd wiesz, co popierasz i po co normalny człowiek miałby włączać 5 świetlówek dających tyle samo światła każda, co jedna żarówka?

Włączyłem DWIE po 25W i nie dają tyle światła co jedna 100W normalna żarówa. Nie wydam kolejnych 100zł na sprawdzenie czy 5x25W da radę, ale myślę, że i tak nie - bo jest znacząca różnica w jakości i jasności emitowanego światła.

ps. jedyne rozsądne światło ze świetlówek to chyba dają te rury po metrze długości i 5 cm średnicy

On 28/09/2011 10:54, Przemysław Czaja wrote:

Użytkownik "kamil"

Skąd wiesz, co popierasz i po co normalny człowiek miałby włączać 5
świetlówek dających tyle samo światła każda, co jedna żarówka?

Włączyłem DWIE po 25W i nie dają tyle światła co jedna 100W normalna
żarówa. Nie wydam kolejnych 100zł na sprawdzenie czy 5x25W da radę, ale
myślę, że i tak nie - bo jest znacząca różnica w jakości i jasności
emitowanego światła.

Podawałem już przykład lamp foto na świetlówkach energooszczędnych. Ale widać profesjonalny fotograf to leszcz i zadowoli się tym, co tobie nie pozwala książki przeczytać. Szkoda słów na takie bzdury.

ps. jedyne rozsądne światło ze świetlówek to chyba dają te rury po
metrze długości i 5 cm średnicy

No, pięknie migoczące, trupiobiałe świało. Ty tak poważnie piszesz, czy leków nie wziąłeś?



--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

Użytkownik "kamil"

Skąd wiesz, co popierasz i po co normalny człowiek miałby włączać 5
świetlówek dających tyle samo światła każda, co jedna żarówka?

Włączyłem DWIE po 25W i nie dają tyle światła co jedna 100W normalna
żarówa. Nie wydam kolejnych 100zł na sprawdzenie czy 5x25W da radę, ale
myślę, że i tak nie - bo jest znacząca różnica w jakości i jasności
emitowanego światła.

Podawałem już przykład lamp foto na świetlówkach energooszczędnych. Ale widać profesjonalny fotograf to leszcz i zadowoli się tym, co tobie nie pozwala książki przeczytać. Szkoda słów na takie bzdury.

Jako profesjonalny fotograf możesz mi podpowiedzieć jaką mam sobie ustawić przesłonę w oczach? No i jasnośc rogówki też by mi się przydała ;-)

ps. sto świeczek również daje tyle światła co jedna żarówa 100W ( strzelam, bo nie wiem dokładnie czy akurat tyle)- próbowałeś kiedyś czytać przy świeczkach? Zauważasz różnicę?

ps. jedyne rozsądne światło ze świetlówek to chyba dają te rury po
metrze długości i 5 cm średnicy

No, pięknie migoczące, trupiobiałe świało. Ty tak poważnie piszesz, czy leków nie wziąłeś?

Gdzieś Cie obraziłem, że próbujesz być niemiły?

On 28/09/2011 11:29, Przemysław Czaja wrote:

Użytkownik "kamil"

Skąd wiesz, co popierasz i po co normalny człowiek miałby włączać 5
świetlówek dających tyle samo światła każda, co jedna żarówka?

Włączyłem DWIE po 25W i nie dają tyle światła co jedna 100W normalna
żarówa. Nie wydam kolejnych 100zł na sprawdzenie czy 5x25W da radę, ale
myślę, że i tak nie - bo jest znacząca różnica w jakości i jasności
emitowanego światła.

Podawałem już przykład lamp foto na świetlówkach energooszczędnych.
Ale widać profesjonalny fotograf to leszcz i zadowoli się tym, co
tobie nie pozwala książki przeczytać. Szkoda słów na takie bzdury.

Jako profesjonalny fotograf możesz mi podpowiedzieć jaką mam sobie
ustawić przesłonę w oczach? No i jasnośc rogówki też by mi się przydała ;-)

I jaki to ma związek z faktem, że bez problemu uzyskuje się naturalną barwę światła i odpowiednią moc w takich lampach?

ps. sto świeczek również daje tyle światła co jedna żarówa 100W (
strzelam, bo nie wiem dokładnie czy akurat tyle)- próbowałeś kiedyś
czytać przy świeczkach? Zauważasz różnicę?

Jeśli zaprojektujesz świeczkę o odpowiedniej barwie światła, dlaczego by nie?

ps. jedyne rozsądne światło ze świetlówek to chyba dają te rury po
metrze długości i 5 cm średnicy

No, pięknie migoczące, trupiobiałe świało. Ty tak poważnie piszesz,
czy leków nie wziąłeś?

Gdzieś Cie obraziłem, że próbujesz być niemiły?

Obrażasz moją inteligencję próbując przepchnąć takie bzdury jako argument.



--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

Użytkownik "kamil" <

Obrażasz moją inteligencję próbując przepchnąć takie bzdury jako argument.

Nie wiem jak tam twoja inteligencja ale widzę co widzą moje oczy, na światle pewnie mniej się znam, choć z zamiłowania jestem grafikiem, potrafię jednak zauważyć znaczną róznicę pomiędzy światłem jakie daje jedna normalna żarówa 100W a dwiema _markowymi_świetlówkami Philips każda po 25W. Nie potrzeba tu żadnej inteligencji, zapraszam do mnie do mieszkania - przekonasz się naocznie o czym napisałem.

W dniu 2011-09-28 12:33, kamil pisze:

I jaki to ma związek z faktem, że bez problemu uzyskuje się naturalną barwę światła i odpowiednią moc w takich lampach?

A takie lampy to jaki mają związek ze świetlówkami w sklepach?
Taki jak xsara Sebastiana Loeba z xsarą sąsiada?

Obrażasz moją inteligencję próbując przepchnąć takie bzdury jako argument.

o lala

--
Jakub Witkowski    |  Prezentowane opinie mogą być niepoważne,
    z domeny        |  nieprawdziwe, lub nie odpowiadać w części
gts /kropka/ pl    |  lub całości poglądom ich Autora.

On Wed, 28 Sep 2011, Przemysław Czaja wrote:

Użytkownik "kamil"

[...pętla...]

Włączyłem DWIE po 25W i nie dają tyle światła co jedna 100W normalna
żarówa. Nie wydam kolejnych 100zł na sprawdzenie czy 5x25W da radę, ale
myślę, że i tak nie - bo jest znacząca różnica w jakości i jasności
emitowanego światła.

Podawałem już przykład lamp foto na świetlówkach energooszczędnych. Ale widać profesjonalny fotograf to leszcz i zadowoli się tym, co tobie nie pozwala książki przeczytać. Szkoda słów na takie bzdury.

Jako profesjonalny fotograf

....to nie do mnie, ale spróbuję ;)

możesz mi podpowiedzieć jaką mam sobie ustawić przesłonę w oczach? No i jasnośc rogówki też by mi się przydała ;-)

  Dać na początek tyle samo watów, co żarówka która dawała odczucie
"mocno jasno". I spróbować użyć 6500K (tak, te białe :>)
  Lumenów będzie kilka razy więcej :>, luksów też.
  Napisz jak się podobało ;)

- próbowałeś kiedyś czytać przy świeczkach? Zauważasz różnicę?

  Pic w tym, że przy słabym oświetleniu większość ludzi akceptuje
widmo przesunięte w czerwień. Ja np. nie mogę zrozumieć jak
komuś może się podobać oświetlenie oparte o małe halogenki:
światła tyle co nic, a "podoba się" (nie mi).

pzdr, Gotfryd

Hello Gotfryd,

Wednesday, September 28, 2011, 2:25:16 PM, you wrote:

[...]

  Pic w tym, że przy słabym oświetleniu większość ludzi akceptuje
widmo przesunięte w czerwień. Ja np. nie mogę zrozumieć jak
komuś może się podobać oświetlenie oparte o małe halogenki:
światła tyle co nic, a "podoba się" (nie mi).

jak małe halogenki masz na myśli? Bo mi 3 reflektorki 20W świecące na
stół wystarczają w pokoju, w którym spędzam sporo czasu. Ale one są
podłączone do transformatora grubą linką. Bo wszelkiego rodzaju
wynalazki z gołymi halogenkami 5 czy 10W, łączonymi cieniutkimi
drucikami, które same mają ochotę swiecić jaśniej od żaróweczek też
uważam za niepowodzenie.

--
Best regards,
 RoMan                           
PMS++ PJ+ S+ p+ M- W+ P++:+ X++ L++ B++ M+ Z+++ T- W+ CB++
Nowa strona: http://www.elektronika.squadack.com (w budowie!)

On Wed, 28 Sep 2011, RoMan Mandziejewicz wrote:

Hello Gotfryd,

Wednesday, September 28, 2011, 2:25:16 PM, you wrote:

[...]

  Pic w tym, że przy słabym oświetleniu większość ludzi akceptuje
widmo przesunięte w czerwień. Ja np. nie mogę zrozumieć jak
komuś może się podobać oświetlenie oparte o małe halogenki:
światła tyle co nic, a "podoba się" (nie mi).

jak małe halogenki masz na myśli? Bo mi 3 reflektorki 20W świecące na
stół wystarczają w pokoju,

  Takie właśnie.
  Dla mnie niestrawne.
  Przede wszystkim nie trawię dużego kontrastu pola "roboczego":
wolę jasne światło *ogólne*, oświetlony ma być pokój a nie stół,
w żadnym razie punktowe przyładowane w cel.
  Ten ostatni przypadek akceptuję jedynie przy rowerze ;)

pzdr, Gotfryd

Użytkownik "Gotfryd Smolik news"

jak małe halogenki masz na myśli? Bo mi 3 reflektorki 20W świecące na
stół wystarczają w pokoju,

 Takie właśnie.
 Dla mnie niestrawne.
 Przede wszystkim nie trawię dużego kontrastu pola "roboczego":
wolę jasne światło *ogólne*, oświetlony ma być pokój a nie stół,

Właśnie o to mi chodziło, ale nie umiałem tego tak ładnie napisać jak Ty>

Pozdrówki

On 29/09/2011 00:25, Gotfryd Smolik news wrote:

On Wed, 28 Sep 2011, RoMan Mandziejewicz wrote:

Hello Gotfryd,

Wednesday, September 28, 2011, 2:25:16 PM, you wrote:

[...]

Pic w tym, że przy słabym oświetleniu większość ludzi akceptuje
widmo przesunięte w czerwień. Ja np. nie mogę zrozumieć jak
komuś może się podobać oświetlenie oparte o małe halogenki:
światła tyle co nic, a "podoba się" (nie mi).

jak małe halogenki masz na myśli? Bo mi 3 reflektorki 20W świecące na
stół wystarczają w pokoju,

Takie właśnie.
Dla mnie niestrawne.
Przede wszystkim nie trawię dużego kontrastu pola "roboczego":
wolę jasne światło *ogólne*, oświetlony ma być pokój a nie stół,
w żadnym razie punktowe przyładowane w cel.
Ten ostatni przypadek akceptuję jedynie przy rowerze ;)

Pytanie do czego to ma służyć, ja z kolei nie trawię górnego światła chyba jeszcze bardziej, niż Kondrat na obiedzie u matki. Do czytania czy pracy przy biurku nie będę zapalać 2x 400W jak niektórzy tu proponowali. ;)



--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

On Thu, 29 Sep 2011, kamil wrote:

Pytanie do czego to ma służyć, ja z kolei nie trawię górnego światła

  W kwestii formalnej: mi niekoniecznie potrzebne jest górne.
  Zadowala mnie *ogólne* (nie punktowo w miejsce pracy).
  Może iść w ścianę za plecy :|

chyba jeszcze bardziej, niż Kondrat na obiedzie u matki. Do czytania czy pracy przy biurku nie będę zapalać 2x 400W jak niektórzy tu proponowali. ;)

  No to w ten deseń dochodzimy do "różnic osobniczych".
  I tego nie da się załatwić nakazem żądania udawania że każdemu pasuje
takie światło jak chce ustawodawca.
BTW: mi tam 2x400 nie jest potrzebne, 40+23W na niewielkie
  stanowisko, a raczej jego okolice, raczej wystarczy ;)

pzdr, Gotfryd

Pytanie do czego to ma służyć, ja z kolei nie trawię górnego światła chyba
jeszcze bardziej, niż Kondrat na obiedzie u matki. Do czytania czy pracy
przy biurku nie będę zapalać 2x 400W jak niektórzy tu proponowali. ;)

I spoko, i jest OK.
Tyle, ze jak ktos chce te 2x400W do obiadu czy chocby w WC to niech ma.
A teraz juz oficjalnie 2x100 nie za bardzo moze.

C

On Wed, 28 Sep 2011, kamil wrote:

On 28/09/2011 10:54, Przemysław Czaja wrote:

myślę, że i tak nie - bo jest znacząca różnica w jakości i jasności
emitowanego światła.

Podawałem już przykład lamp foto na świetlówkach energooszczędnych. Ale widać profesjonalny fotograf to leszcz i zadowoli się tym, co tobie nie pozwala książki przeczytać. Szkoda słów na takie bzdury.

  Stop.
  Większość ludzi nie trawi wieczorem światła o kolorze "dziennym".
  Albo jak kto woli: "takiego samego jak dzienne", świecącego wieczorem
z lampy.
  Nie wiem dlaczego, ale tak jest. Podejrzewam (co do przyczyny) :>
  Sądzę że jednym z czynników jest dramatyczna różnica w "typowej
jasności": aby świecić światłem "słonecznym" i odbierać
je jako "naturalne" trzeba mieć JASNO. Naprawdę jasno.
  A w przypadku światła "białego dziennego" (stanowiącego mieszankę
słońca + nieba, to jest ok. 20% mocno niebieskiego światła)
jest chyba jeszcze gorzej.
  Zwróć uwagę, że w pomieszczenia oświetlone światłem dziennym,
naturalnym, ale ciemne (małe otwory dla światła) są odbierane
*bardzo* źle. Mimo że kolor światła jest "fotograficznie idealny".

  W słoneczny dzień na otwartej przestrzeni masz około 100 000 luksów.
  A większość ludzi uważa za "w miarę oświetlone" wieczorem
miejsca z 100 luksów - i wtedy oczekiwane widmo światła jest
dramatycznie inne.
"Jasne stanowisko pracy" zalicza się przy 1000 luksów.
  100 razy ciemniej niż w słoneczny dzień za oknem.

  To, że ZDJĘCIE uzyskane przy 100 luksach ze światła "białego
dziennego" będzie oddawało identyczny obraz co zdjęcie
zrobione w dzień (z dokładnością do ekspozycji, znaczy użycia
znacznie dłuższego czasu), nie znaczy że każdy człowiek
takie cóś strawi.

FYI: używam m.in. POLUXów :P, możesz się powyzłośliwiać ;)

pzdr, Gotfryd

On 28/09/2011 13:15, Gotfryd Smolik news wrote:

On Wed, 28 Sep 2011, kamil wrote:

On 28/09/2011 10:54, Przemysław Czaja wrote:

myślę, że i tak nie - bo jest znacząca różnica w jakości i jasności
emitowanego światła.

Podawałem już przykład lamp foto na świetlówkach energooszczędnych.
Ale widać profesjonalny fotograf to leszcz i zadowoli się tym, co
tobie nie pozwala książki przeczytać. Szkoda słów na takie bzdury.

Stop.
Większość ludzi nie trawi wieczorem światła o kolorze "dziennym".
Albo jak kto woli: "takiego samego jak dzienne", świecącego wieczorem
z lampy.

START - preferencje są różne i śarówki energooszczędne też. Można nimi emulować światło dzienne 6500k, można kupić też świecące przyjemnym, ciepłym światłem.

Biadolenie że bez żarówek żyć się nie da to mocne wyolbrzymianie i tyle.



--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

On Wed, 28 Sep 2011, kamil wrote:

START - preferencje są różne i śarówki energooszczędne też. Można nimi emulować światło dzienne 6500k, można kupić też świecące przyjemnym, ciepłym światłem.

  Tu jest drobny problem: wypada się zgodzić z malkontentami,
że "energooszczędne" kiepsko emulują światło w którym "powinno"
być sporo czerwonego.
  Mi to nie wadzi, bo odszedłem od "ciepłych" świateł, ale jeśli
gdzieś są to niestety rację muszę przyznać.
  I nie zaprzeczaj że to nieprawda, bo sam wiesz że jest inaczej.

Biadolenie że bez żarówek żyć się nie da to mocne wyolbrzymianie i tyle.

  Co mam niby włożyć w miejsce, w którym mam od -30 zimą do +40 latem,
tudzież niewykluczone że wilgoć się skropli (choć "od zewnątrz"
odizolowane)?

pzdr, Gotfryd

W dniu 29.09.2011 01:19, Gotfryd Smolik news pisze:

Biadolenie że bez żarówek żyć się nie da to mocne wyolbrzymianie i tyle.

 Co mam niby włożyć w miejsce, w którym mam od -30 zimą do +40 latem,
tudzież niewykluczone że wilgoć się skropli (choć "od zewnątrz"
odizolowane)?

Tak z ciekawostek: zaryzykowałem i do oświetlenia domu dookoła
zastosowałem świetlówki kompaktowe w szklanej obudowie - imitujące
klasyczną żarówkę mleczną.

O dziwo już 2 lata działają i tylko jedna zdechła przy okazji małego
spięcia (dobrze, że była na gwarancji - wymienili).

Tylko ja nimi nie "pstrykam" - jak się robi mroczno to włączam, a potem
sobie świecą póki mogę się kręcić dookoła domu.

Użytkownik "Andrzej Lawa"

Tylko ja nimi nie "pstrykam" - jak się robi mroczno to włączam, a potem
sobie świecą póki mogę się kręcić dookoła domu.

Czyli źrą prąd bez sensu, w czasie gdy to oświetlenie nie jest potrzebne, a spowodowane jest to Twoją potrzebą przedłużenia żywotności żarówki. Zgodzisz się?

On 29/09/2011 09:05, Przemysław Czaja wrote:

Użytkownik "Andrzej Lawa"

Tylko ja nimi nie "pstrykam" - jak się robi mroczno to włączam, a potem
sobie świecą póki mogę się kręcić dookoła domu.

Czyli źrą prąd bez sensu, w czasie gdy to oświetlenie nie jest
potrzebne, a spowodowane jest to Twoją potrzebą przedłużenia żywotności
żarówki. Zgodzisz się?

A żywotność zwykłej żarówki nie skraca się przy takim traktowaniu?



--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

W dniu 29.09.2011 11:57, kamil pisze:

Czyli źrą prąd bez sensu, w czasie gdy to oświetlenie nie jest
potrzebne, a spowodowane jest to Twoją potrzebą przedłużenia żywotności
żarówki. Zgodzisz się?

A żywotność zwykłej żarówki nie skraca się przy takim traktowaniu?

Nie.

Owszem, żarówki mają tendencję do przepalania w momencie włączania, ale dzieje się to jeśli włókno i tak już jest mocno nadwyrężone.

W każdym razie żarówka z czujnikiem ruchu działa u mnie od ponad roku (a przy silnym wietrze "mruga" dość intensywnie - czujnik "patrzy" na bramę i reaguje na jej telepanie), a u moich rodziców te "wiecznotrwałe" świetlówki kompaktowe używane do oświetlania schodów (też się "pstryka" ale rzadziej) z reguły po roku już ledwie świecą i cholernie długo się "rozgrzewają".

W dniu 2011-09-29 11:57, kamil pisze:

A żywotność zwykłej żarówki nie skraca się przy takim traktowaniu?

Niekonieczne, ale nawet gdyby, to koszt 10 zwykłych żarówek = 1 świetlówka, a poza tym
uciążliwość dla środowiska (produkcja, utylizacja) 10 żarówek jest mniejsza niż 1 świetlówki.

--
Jakub Witkowski    |  Prezentowane opinie mogą być niepoważne,
    z domeny        |  nieprawdziwe, lub nie odpowiadać w części
gts /kropka/ pl    |  lub całości poglądom ich Autora.

W dniu 29.09.2011 10:05, Przemysław Czaja pisze:

Użytkownik "Andrzej Lawa"

Tylko ja nimi nie "pstrykam" - jak się robi mroczno to włączam, a potem
sobie świecą póki mogę się kręcić dookoła domu.

Czyli źrą prąd bez sensu, w czasie gdy to oświetlenie nie jest
potrzebne, a spowodowane jest to Twoją potrzebą przedłużenia żywotności
żarówki. Zgodzisz się?

Nie do końca - po prostu chcę mieć oświetlony domek i otoczenie.

Jest to kwestia i estetyczna, i użytkowa.

Przez analogię - pusta ulica wg. twojej powyższej nomenklatury też jest
"bez sensu" oświetlona ;)

Przedłużenie żywotności jest niejako "skutkiem ubocznym", bo głównie
zależało mi na czymś energooszczędnym na ciągłe świecenie.

Tam, gdzie mam światła zapalane czujnikami ruchu - mam klasyczne żarówki
(no, prawie - halogenowe zamienniki, ale głównie dlatego że są nieco
"zimniejsze" - klasyczne żarówki wydawały mi się nieco za "ciepłe) i
niech ekofaszyści spadają na drzewo banany prostować.

W dniu 2011-09-29 08:05, Andrzej Lawa pisze:

Tylko ja nimi nie "pstrykam" - jak się robi mroczno to włączam, a potem
sobie świecą póki mogę się kręcić dookoła domu.

Dawniej pstrykałeś gdy potrzebowałeś zwykłą żarówką, a teraz świetlówka
świeci się stale. No, ciekawe ile mniej CO2 pójdzie do atmosfery ;)

--
Jakub Witkowski    |  Prezentowane opinie mogą być niepoważne,
    z domeny        |  nieprawdziwe, lub nie odpowiadać w części
gts /kropka/ pl    |  lub całości poglądom ich Autora.

W dniu 30.09.2011 09:01, Jakub Witkowski pisze:

W dniu 2011-09-29 08:05, Andrzej Lawa pisze:

Tylko ja nimi nie "pstrykam" - jak się robi mroczno to włączam, a potem
sobie świecą póki mogę się kręcić dookoła domu.

Dawniej pstrykałeś gdy potrzebowałeś zwykłą żarówką, a teraz świetlówka
świeci się stale. No, ciekawe ile mniej CO2 pójdzie do atmosfery ;)

Świetlówki miałem od początku ;)

No, pomijając pierwsze dwa tygodnie kiedy to chodziło na "gratisowych"
żarówkach z zestawu ;)

Hello Gotfryd,

Wednesday, September 28, 2011, 2:15:00 PM, you wrote:

[...]

"Jasne stanowisko pracy" zalicza się przy 1000 luksów.
  100 razy ciemniej niż w słoneczny dzień za oknem.

Nie chciałbyś pracować przy biurku oświetlonym 100000 luksów,
zapewniam.

[...]

--
Best regards,
 RoMan                           
PMS++ PJ+ S+ p+ M- W+ P++:+ X++ L++ B++ M+ Z+++ T- W+ CB++
Nowa strona: http://www.elektronika.squadack.com (w budowie!)

Użytkownik "RoMan Mandziejewicz"

"Jasne stanowisko pracy" zalicza się przy 1000 luksów.
  100 razy ciemniej niż w słoneczny dzień za oknem.

Nie chciałbyś pracować przy biurku oświetlonym 100000 luksów,
zapewniam.

O tym, to wie każdy, kto choć raz spróbował czytać książkę w pełnym słońcu np. na plaży.

On Wed, 28 Sep 2011, RoMan Mandziejewicz wrote:

Hello Gotfryd,

Wednesday, September 28, 2011, 2:15:00 PM, you wrote:

[...]

"Jasne stanowisko pracy" zalicza się przy 1000 luksów.
  100 razy ciemniej niż w słoneczny dzień za oknem.

Nie chciałbyś pracować przy biurku oświetlonym 100000 luksów,
zapewniam.

  Oczywiście.
  Zwracam jedynie uwagę, że część malkontentów odnośnie
oświetlenia "energooszczędnego" popełnia duży błąd:
światła daje jak ze świeczki, a oczekuje kolorów "jak
w dzień". Przede wszystkim *odbioru* kolorów.
  Powiedzmy że od 1000 luksów można rozmawiać o jakim
takim oświetleniu ;)

pzdr, Gotfryd

W dniu 2011-09-28 12:01, kamil pisze:

Podawałem już przykład lamp foto na świetlówkach energooszczędnych.

Dodaj jeszcze dla przyzwoitości, że kosztują one 5x tyle co takie normalne dostępne
w byle sklepie, i nie bez powodu - bo nie mają z nimi wiele wspólnego.

--
Jakub Witkowski    |  Prezentowane opinie mogą być niepoważne,
    z domeny        |  nieprawdziwe, lub nie odpowiadać w części
gts /kropka/ pl    |  lub całości poglądom ich Autora.

W dniu 28-09-2011 11:54, Przemysław Czaja pisze:

Włączyłem DWIE po 25W i nie dają tyle światła co jedna 100W normalna
żarówa. Nie wydam kolejnych 100zł na sprawdzenie czy 5x25W da radę, ale
myślę, że i tak nie - bo jest znacząca różnica w jakości i jasności
emitowanego światła.

Ja natomiast już dawno zapomniałem, czym jest tradycyjna żarówka.
Od lat korzystamy z energooszczędnych i jeśli chodzi o temp. barwy światła to wystarczy kupować markowe Osram czy Philips. Trupio blado świeci chińszczyzna i jakieś najtańsze "Polux".


Pozdrawiam
Paweł

On Wed, 28 Sep 2011, Przemysław Czaja wrote:

Użytkownik "kamil"

Skąd wiesz, co popierasz i po co normalny człowiek miałby włączać 5 świetlówek dających tyle samo światła każda, co jedna żarówka?

Włączyłem DWIE po 25W i nie dają tyle światła co jedna 100W normalna żarówa.

  Nie no, do oświetlenia przy komputerze używam 40W ("zimna")
+ 23W ("2700K"), w żyrandolu 3x40W + 3x23W (ten sam układ).
  To jest jedyny powód dla którego energooszczędne IMO mają plus:
faktycznie łatwo o "dużo światła".
  Zdaje się że rozumiem skąd wyrzekania wszelkich przeciwników
takiego oświetlenia: wierzą napisy na opakowaniu ;)

  Inna sprawa, że 40W energooszczędnej wcale nie tak łatwo kupić,
są całkiem duże (oraz 4U) i nie wszędzie wejdą w miejsce żarówki.

pzdr, Gotfryd

W dniu 28.09.2011 11:21, kamil pisze:

Ludzie sobie poradzą. Jeśli w pewnym momencie uznają, że warto
zapłacić 10x więcej za i zużywać 5x mniej energii na jedno źródło
światła, to tak zrobią.

Nie płacę, lubię za to zabrać dziecko do pachnącego trawą parku, zamiast
wdychać smród elektrowni

Uhm... Znaczy się masz oświetlenie na zasadzie perpetuum mobile? Bo
inaczej i tak elektrownia będzie potrzebna.

Chociażby na "ekologiczne" samochody elektryczne czy "ekologiczne"
ogrzewanie elektryczne.

i spaliny 15-letnich trupów, bo przecież te

Jasne, bo te nowe to tylko zapach lawendy produkują jako spaliny...

A mój 17-letni samochodzik jest w dobrym stanie technicznym i nie dymi,
jak niektóre rozklekotane 5-letnie.

On 28/09/2011 10:49, Andrzej Lawa wrote:

W dniu 28.09.2011 11:21, kamil pisze:

Ludzie sobie poradzą. Jeśli w pewnym momencie uznają, że warto
zapłacić 10x więcej za i zużywać 5x mniej energii na jedno źródło
światła, to tak zrobią.

Nie płacę, lubię za to zabrać dziecko do pachnącego trawą parku, zamiast
wdychać smród elektrowni

Uhm... Znaczy się masz oświetlenie na zasadzie perpetuum mobile? Bo
inaczej i tak elektrownia będzie potrzebna.

Znaczy się jeśli milion domów zamiast 500w na oświetlenie zużyje 100, to potrzeba... sam sobie policz o ile mniej potrzeba, będziesz mieć zajęcie.

Chociażby na "ekologiczne" samochody elektryczne czy "ekologiczne"
ogrzewanie elektryczne.

i spaliny 15-letnich trupów, bo przecież te

Jasne, bo te nowe to tylko zapach lawendy produkują jako spaliny...

A mój 17-letni samochodzik jest w dobrym stanie technicznym i nie dymi,
jak niektóre rozklekotane 5-letnie.

I dym jest według ciebie wyznacznikiem czystości spalin? Konkretne redukcje emisji NO, NO2 i tlenku węgla z każdą normą Euro to dla ciebie nic?



W ramach eksperymentu polecam wycieczkę do Los Angeles, a nastepnie do pełnej ekooszołomów i idiotów (według tutejszych geniuszy) Norwegii.




--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

W dniu 28.09.2011 12:05, kamil pisze:

Uhm... Znaczy się masz oświetlenie na zasadzie perpetuum mobile? Bo
inaczej i tak elektrownia będzie potrzebna.

Znaczy się jeśli milion domów zamiast 500w na oświetlenie zużyje 100, to
potrzeba... sam sobie policz o ile mniej potrzeba, będziesz mieć zajęcie.

A ile więcej zużyje na wyprodukowanie i utylizację świetlówek kompaktowych?

Ile idzie na "ekologiczne" ogrzewanie elektryczne?

Ile zużywa twoja nowa 70-calowa "plazma"?

Ile zużywa przemysł?

Oświetlenie domów to kropla w morzu potrzeb.

Chociażby na "ekologiczne" samochody elektryczne czy "ekologiczne"
ogrzewanie elektryczne.

i spaliny 15-letnich trupów, bo przecież te

Jasne, bo te nowe to tylko zapach lawendy produkują jako spaliny...

A mój 17-letni samochodzik jest w dobrym stanie technicznym i nie dymi,
jak niektóre rozklekotane 5-letnie.

I dym jest według ciebie wyznacznikiem czystości spalin? Konkretne
redukcje emisji NO, NO2 i tlenku węgla z każdą normą Euro to dla ciebie
nic?

Policz sobie emisję wszystkich opadów powstającą w wyniku produkcji
nowego i utylizacji starego samochodu, i nie pitol.

W ramach eksperymentu polecam wycieczkę do Los Angeles, a nastepnie do
pełnej ekooszołomów i idiotów (według tutejszych geniuszy) Norwegii.

No to daj mi na bilet - ja na twoje durne eksperymenty swojej kasy nie
będę wydawał.

On 28/09/2011 11:24, Andrzej Lawa wrote:

I dym jest według ciebie wyznacznikiem czystości spalin? Konkretne
redukcje emisji NO, NO2 i tlenku węgla z każdą normą Euro to dla ciebie
nic?

Policz sobie emisję wszystkich opadów powstającą w wyniku produkcji
nowego i utylizacji starego samochodu, i nie pitol.

W ramach eksperymentu polecam wycieczkę do Los Angeles, a nastepnie do
pełnej ekooszołomów i idiotów (według tutejszych geniuszy) Norwegii.

No to daj mi na bilet - ja na twoje durne eksperymenty swojej kasy nie
będę wydawał.

Tak sądziłem, ja za to wydałem i tak czystego kraju ze świecą szukać na tej planecie, zaśmiecone polskie plaże i obklejone resztkami plakatów mury aż smutno oglądać.


Aż dziwne, przecież w Norwegii same energooszczędne zarówki, panele słoneczne, źródła odnawialne i ekooszołomo-idioci, w polsce zaś wszyscy przejrzeli spisek i nie dadzą sobie wcisnąć tych niedobrych żarówek.


Życie już dawno nauczyło mnie uczyć się od ludzi, którzy coś w danej materii osiągnęli i bez urazy, ale obsrane chodniki nie przekonają mnie, że masz rację.




--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

W dniu 28.09.2011 12:27, kamil pisze:

Tak sądziłem, ja za to wydałem i tak czystego kraju ze świecą szukać na
tej planecie, zaśmiecone polskie plaże i obklejone resztkami plakatów
mury aż smutno oglądać.

[ciach]

Życie już dawno nauczyło mnie uczyć się od ludzi, którzy coś w danej
materii osiągnęli i bez urazy, ale obsrane chodniki nie przekonają mnie,
że masz rację.

I ten brak gówien na chodnikach, śmieci na plażach i starych plakatów na
murach to wynik zakazu klasycznych żarówek?

WOW!

Jak doszedłeś do tego rewolucyjnego wniosku?

W dniu 28-09-2011 12:29, Andrzej Lawa pisze:

I ten brak gówien na chodnikach, śmieci na plażach i starych plakatów na
murach to wynik zakazu klasycznych żarówek?

Nie, to efekt innej mentalności i filozofii.


Pozdrawiam
Paweł

On 28/09/2011 11:37, DoQ wrote:

W dniu 28-09-2011 12:29, Andrzej Lawa pisze:

I ten brak gówien na chodnikach, śmieci na plażach i starych plakatów na
murach to wynik zakazu klasycznych żarówek?

Nie, to efekt innej mentalności i filozofii.

Nie dotrze. Powiedz Norwegowi czy Niemcowi "użyj oszczędną żarówkę", ucieszy się z dołożenia kolejnej cegiełki do czystego środowiska.

Powiedz to polakowi, a nazwie cię idiotą i pojedzie swoim 15-letnim trupem 500 metrów do sklepu biadoląć po drodze na korki, lobby cyklistów i cały ten głupi świat, który uwziął się na biednego Kowalskiego.


Mentalności niestety nie zmienisz tak łatwo.





--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

W dniu 28-09-2011 12:41, kamil pisze:

Nie dotrze. Powiedz Norwegowi czy Niemcowi "użyj oszczędną żarówkę",
ucieszy się z dołożenia kolejnej cegiełki do czystego środowiska.
Powiedz to polakowi, a nazwie cię idiotą i pojedzie swoim 15-letnim
trupem 500 metrów do sklepu biadoląć po drodze na korki, lobby cyklistów
i cały ten głupi świat, który uwziął się na biednego Kowalskiego.

Ew. podjedzie do lasu wywalić porcję śmieci, bo wywóz przecież kosztuje parę złotych

Mentalności niestety nie zmienisz tak łatwo.

Dlatego nie próbuj nawet ;)

Pozdrawiam
Paweł

On 28/09/2011 11:46, DoQ wrote:

W dniu 28-09-2011 12:41, kamil pisze:

Nie dotrze. Powiedz Norwegowi czy Niemcowi "użyj oszczędną żarówkę",
ucieszy się z dołożenia kolejnej cegiełki do czystego środowiska.
Powiedz to polakowi, a nazwie cię idiotą i pojedzie swoim 15-letnim
trupem 500 metrów do sklepu biadoląć po drodze na korki, lobby cyklistów
i cały ten głupi świat, który uwziął się na biednego Kowalskiego.

Ew. podjedzie do lasu wywalić porcję śmieci, bo wywóz przecież kosztuje
parę złotych

Mentalności niestety nie zmienisz tak łatwo.

Dlatego nie próbuj nawet ;)

Nie zawsze się zgadzamy, ale czasem aż za bardzo. ;)




--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

W dniu 28-09-2011 12:47, kamil pisze:

Dlatego nie próbuj nawet ;)

Nie zawsze się zgadzamy, ale czasem aż za bardzo. ;)

Grunt to zachować względną kulturę ;)
Co do Andrzeja Ławy, to wg. niego niemal każdy adwersarz jest wrogiem, którego należy zbluzgać i nienawidzieć. Zarzucił mi hipokryzję, gdyż po wymianie argumentów nadal go pozdrawiałem ;) Ot Polska moherkowa mentalność ;)


Pozdrawiam
Paweł

W dniu 28.09.2011 12:47, kamil pisze:

Ew. podjedzie do lasu wywalić porcję śmieci, bo wywóz przecież kosztuje
parę złotych

Mentalności niestety nie zmienisz tak łatwo.

Dlatego nie próbuj nawet ;)

Nie zawsze się zgadzamy, ale czasem aż za bardzo. ;)

Znajdźcie sobie prywatny pokój, chłopcy...

On 2011-09-28, kamil  wrote:

Nie dotrze. Powiedz Norwegowi czy Niemcowi "użyj oszczędną żarówkę",
ucieszy się z dołożenia kolejnej cegiełki do czystego środowiska.

No bo tak mu wpoili :-)

Powiedz to polakowi, a nazwie cię idiotą i pojedzie swoim 15-letnim
trupem 500 metrów do sklepu biadoląć po drodze na korki, lobby cyklistów
i cały ten głupi świat, który uwziął się na biednego Kowalskiego.

Ale czemu nie rozumiesz jednej rzeczy? Edukcje popieram ale nie zakazy.
Moze akurat chce miec w jednym miejscu w domu zwykla zarowke a tam gdzie
sie oplaca i jest sensowne - energooszczedne. Nikt mi nic nie zabrania i
jestem zadowolony.

Czemu mam placic kilkadziesiat tysiecy za nowy samochod co 5 lat jak mam
15 letni (nie jest trupem) ktory jest mi potrzebny ale uzywam go
sporadycznie i nie potrzebuje nowszego?

--
Artur

On 28/09/2011 13:33, AZ wrote:

On 2011-09-28,   wrote:

Nie dotrze. Powiedz Norwegowi czy Niemcowi "użyj oszczędną żarówkę",
ucieszy się z dołożenia kolejnej cegiełki do czystego środowiska.

No bo tak mu wpoili :-)

Powiedz to polakowi, a nazwie cię idiotą i pojedzie swoim 15-letnim
trupem 500 metrów do sklepu biadoląć po drodze na korki, lobby cyklistów
i cały ten głupi świat, który uwziął się na biednego Kowalskiego.

Ale czemu nie rozumiesz jednej rzeczy? Edukcje popieram ale nie zakazy.
Moze akurat chce miec w jednym miejscu w domu zwykla zarowke a tam gdzie
sie oplaca i jest sensowne - energooszczedne. Nikt mi nic nie zabrania i
jestem zadowolony.

Podobnie jak Kowalski po psie sprzątnie, a 99 jego sąsiadów kupę zostawi i dlatego właśnie mamy zakazy.

Czemu mam placic kilkadziesiat tysiecy za nowy samochod co 5 lat jak mam
15 letni (nie jest trupem) ktory jest mi potrzebny ale uzywam go
sporadycznie i nie potrzebuje nowszego?

I ktoś cię zmusza do zmiany tego samochodu?


--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

On 2011-09-28, kamil  wrote:

Ale czemu nie rozumiesz jednej rzeczy? Edukcje popieram ale nie zakazy.
Moze akurat chce miec w jednym miejscu w domu zwykla zarowke a tam gdzie
sie oplaca i jest sensowne - energooszczedne. Nikt mi nic nie zabrania i
jestem zadowolony.

Podobnie jak Kowalski po psie sprzątnie, a 99 jego sąsiadów kupę zostawi
i dlatego właśnie mamy zakazy.

Przeciez jest zakaz srania psami gdzie popadnie i nawet mandat za to
mozna dostac. W przypadku zarowek jak ktos uparty to kupi sobie te
warsztatowe do calego domu. Nie widzisz jakie paranoje tworzy UE? Ze to
samo mozesz kupic dwie alejki dalej tylko z inna nazwa.

Czemu mam placic kilkadziesiat tysiecy za nowy samochod co 5 lat jak mam
15 letni (nie jest trupem) ktory jest mi potrzebny ale uzywam go
sporadycznie i nie potrzebuje nowszego?

I ktoś cię zmusza do zmiany tego samochodu?

No powoli do tego wszystko dazy - podatek ekologiczny ale nie wiem co z
nim dalej.

--
Artur

On 28/09/2011 13:49, AZ wrote:

On 2011-09-28,   wrote:

Ale czemu nie rozumiesz jednej rzeczy? Edukcje popieram ale nie zakazy.
Moze akurat chce miec w jednym miejscu w domu zwykla zarowke a tam gdzie
sie oplaca i jest sensowne - energooszczedne. Nikt mi nic nie zabrania i
jestem zadowolony.

Podobnie jak Kowalski po psie sprzątnie, a 99 jego sąsiadów kupę zostawi
i dlatego właśnie mamy zakazy.

Przeciez jest zakaz srania psami gdzie popadnie i nawet mandat za to
mozna dostac. W przypadku zarowek jak ktos uparty to kupi sobie te
warsztatowe do calego domu. Nie widzisz jakie paranoje tworzy UE? Ze to
samo mozesz kupic dwie alejki dalej tylko z inna nazwa.

I to jest właśnie podstawowa różnica między Polską, a resztą europy.

Niemiec zobaczy zakaz srania - pozbiera. Norweg zobaczy że żarówek w sklepie nie ma - kupi energooszczędną.

Polak schowa się z psem za śmietnikiem, bo nikt nie zobaczy, po czym wyda 30zł na paliwo jeżdżąc przez trzy godziny w tę i nazad w poszukiwaniu żarówki sprzedawanej jako "warsztatowa".

To jest właśnie paranoja.

Czemu mam placic kilkadziesiat tysiecy za nowy samochod co 5 lat jak mam
15 letni (nie jest trupem) ktory jest mi potrzebny ale uzywam go
sporadycznie i nie potrzebuje nowszego?

I ktoś cię zmusza do zmiany tego samochodu?

No powoli do tego wszystko dazy - podatek ekologiczny ale nie wiem co z
nim dalej.

Podatek zabroni ci przytargać do kraju coś, co w cywilizowanym świecie było o jeden przegląd od złomowiska, i to jest dobry pomysł.



--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

W dniu 28.09.2011 14:57, kamil pisze:

Przeciez jest zakaz srania psami gdzie popadnie i nawet mandat za to
mozna dostac. W przypadku zarowek jak ktos uparty to kupi sobie te
warsztatowe do calego domu. Nie widzisz jakie paranoje tworzy UE? Ze to
samo mozesz kupic dwie alejki dalej tylko z inna nazwa.

I to jest właśnie podstawowa różnica między Polską, a resztą europy.

Niemiec zobaczy zakaz srania - pozbiera. Norweg zobaczy że żarówek w
sklepie nie ma - kupi energooszczędną.

Polak schowa się z psem za śmietnikiem, bo nikt nie zobaczy, po czym
wyda 30zł na paliwo jeżdżąc przez trzy godziny w tę i nazad w
poszukiwaniu żarówki sprzedawanej jako "warsztatowa".

To zamiast piać na cześć zakazów - przestań "Polaku" srać psem za
śmietnikiem!

On 28/09/2011 14:36, Andrzej Lawa wrote:

W dniu 28.09.2011 14:57, kamil pisze:

Przeciez jest zakaz srania psami gdzie popadnie i nawet mandat za to
mozna dostac. W przypadku zarowek jak ktos uparty to kupi sobie te
warsztatowe do calego domu. Nie widzisz jakie paranoje tworzy UE? Ze to
samo mozesz kupic dwie alejki dalej tylko z inna nazwa.

I to jest właśnie podstawowa różnica między Polską, a resztą europy.

Niemiec zobaczy zakaz srania - pozbiera. Norweg zobaczy że żarówek w
sklepie nie ma - kupi energooszczędną.

Polak schowa się z psem za śmietnikiem, bo nikt nie zobaczy, po czym
wyda 30zł na paliwo jeżdżąc przez trzy godziny w tę i nazad w
poszukiwaniu żarówki sprzedawanej jako "warsztatowa".

To zamiast piać na cześć zakazów - przestań "Polaku" srać psem za
śmietnikiem!

Nic nie rozumiesz, wcale mnie to nie dziwi. Potrafisz jedynie klepać swoje mantry bez chwili zastanowienia ani żadnej sensownej argumentacji.

Prosiłem o podanie wyliczeń - o ile więcej kosztuje wyprodukowanie i utylizacja nowego samochodu czy żarówki. Tylu myślących przebiegłych tropicieli lobbystów, a żaden nie przedstawił wiarygodnych wyników badań.


Mnie to sporo mówi, ty krzycz sobie dalej potykając się o papierki po lodach na obesranej plaży.




--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

On 2011-09-28, kamil  wrote:

Nic nie rozumiesz, wcale mnie to nie dziwi. Potrafisz jedynie klepać
swoje mantry bez chwili zastanowienia ani żadnej sensownej argumentacji.

Prosiłem o podanie wyliczeń - o ile więcej kosztuje wyprodukowanie i
utylizacja nowego samochodu czy żarówki. Tylu myślących przebiegłych
tropicieli lobbystów, a żaden nie przedstawił wiarygodnych wyników badań.

Myslisz ze ktos sie bedzie tymi kosztami afiszowal? Ponoc koszt
utylizacji ponosimy juz przy zakupie.

Unia dziala tak, ze wprowadza cos co jest ogromnym problemem ale mozna
powiedziec: jestesmy eko!

Swietlowki - problem z utylizacja, problem przy rozbiciu.
Samochody - problem z DPF-ami i innymi eko cudami ktore kosztuja krocie.
--
Artur

On 28/09/2011 14:47, AZ wrote:

On 2011-09-28,   wrote:

Nic nie rozumiesz, wcale mnie to nie dziwi. Potrafisz jedynie klepać
swoje mantry bez chwili zastanowienia ani żadnej sensownej argumentacji.

Prosiłem o podanie wyliczeń - o ile więcej kosztuje wyprodukowanie i
utylizacja nowego samochodu czy żarówki. Tylu myślących przebiegłych
tropicieli lobbystów, a żaden nie przedstawił wiarygodnych wyników badań.

Myslisz ze ktos sie bedzie tymi kosztami afiszowal? Ponoc koszt
utylizacji ponosimy juz przy zakupie.

Rozliczenia finansowe producentów są dostępne publicznie. Żaden anty-ekooszołomski ekonomista nie wykorzystał ich do obalenia nielubianych teorii?

Unia dziala tak, ze wprowadza cos co jest ogromnym problemem ale mozna
powiedziec: jestesmy eko!

Swietlowki - problem z utylizacja, problem przy rozbiciu.
Samochody - problem z DPF-ami i innymi eko cudami ktore kosztuja krocie.

Obal więc to konkretnymi danymi, a nie "problem z tym", "problem z tamtym". Nie potrafisz?



--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

On 2011-09-28, kamil  wrote:

Swietlowki - problem z utylizacja, problem przy rozbiciu.
Samochody - problem z DPF-ami i innymi eko cudami ktore kosztuja krocie.

Obal więc to konkretnymi danymi, a nie "problem z tym", "problem z
tamtym". Nie potrafisz?

Co tu obalac? Zwykla zarowka, brzdek, oddzielasz szklo od zelastwa i ot
cala utylizacja. Swietlowka - rtec, elektronika, trzeba to zbierac,
wywozic w miejsca gdzie mozna to bezpiecznie utylizowac. DPF? Cena.

--
Artur

W dniu 28.09.2011 15:40, kamil pisze:

To zamiast piać na cześć zakazów - przestań "Polaku" srać psem za
śmietnikiem!

Nic nie rozumiesz, wcale mnie to nie dziwi. Potrafisz jedynie klepać
swoje mantry bez chwili zastanowienia ani żadnej sensownej argumentacji.

To ty, nie ja.

Prosiłem o podanie wyliczeń - o ile więcej kosztuje wyprodukowanie i
utylizacja nowego samochodu czy żarówki. Tylu myślących przebiegłych
tropicieli lobbystów, a żaden nie przedstawił wiarygodnych wyników badań.

Ceny są dość dobrym wyznacznikiem kosztów.

Nowy samochód kosztuje około 50 tysięcy.

Mnie 50 tysięcy kosztowałoby paliwo po jakichś 20 latach.

Czyli całe "zanieczyszczenie" z mojego paliwa to nowy samochód dopiero
po 20 latach.

A nie liczę jeszcze kosztów recyklingu, które z pokolenia na pokolenie
(samochodów) rosną z uwagi na coraz bardziej skomplikowane materiały
(kompozyty) i konstrukcje.

On 28/09/2011 14:52, Andrzej Lawa wrote:

Ceny są dość dobrym wyznacznikiem kosztów.

Bzdura, ceny są wyznacznikiem tego, ile klient jest w stanie za towar zapłacić.




--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

W dniu 2011-09-28 15:56, kamil pisze:

On 28/09/2011 14:52, Andrzej Lawa wrote:

Ceny są dość dobrym wyznacznikiem kosztów.

Bzdura, ceny są wyznacznikiem tego, ile klient jest w stanie za towar
zapłacić.

Tu się zgodzę. Tak działa rynek.

Tyle, że nikt tych energooszczędnych nie chciał kupować.
Wymyślono więc zakaz - burząc rynek i przystawiając ludziom pistolet do głowy: "kupisz NASZĄ, albo żadnej". To już nie jest rynek - to jest socjalizm.

Jak wszyscy Polacy wiemy - socjalizm kończy się upadkiem. Europa tego jeszcze nie wie, dlatego politycy teraz się tak wiją próbując nowymi dyrektywami pokonać kryzys, który sami wywołali innymi dyrektywami.

On 28/09/2011 15:59, Marcin N wrote:

W dniu 2011-09-28 15:56, kamil pisze:

On 28/09/2011 14:52, Andrzej Lawa wrote:

Ceny są dość dobrym wyznacznikiem kosztów.

Bzdura, ceny są wyznacznikiem tego, ile klient jest w stanie za towar
zapłacić.

Tu się zgodzę. Tak działa rynek.

Tyle, że nikt tych energooszczędnych nie chciał kupować.
Wymyślono więc zakaz - burząc rynek i przystawiając ludziom pistolet do
głowy: "kupisz NASZĄ, albo żadnej". To już nie jest rynek - to jest
socjalizm.

Jak wszyscy Polacy wiemy - socjalizm kończy się upadkiem. Europa tego
jeszcze nie wie, dlatego politycy teraz się tak wiją próbując nowymi
dyrektywami pokonać kryzys, który sami wywołali innymi dyrektywami.

Ty zaś jak wszyscy Polacy na polityce i gosporadce znasz się wyśmienicie i przewidziałeś kryzys, którego mądre głowy w europarlamencie nawet sobie jeszcze nie wyobrażają.





--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

W dniu 2011-09-28 17:00, kamil pisze:

Ty zaś jak wszyscy Polacy na polityce i gosporadce znasz się wyśmienicie
i przewidziałeś kryzys, którego mądre głowy w europarlamencie nawet
sobie jeszcze nie wyobrażają.

Teraz Cię zaskoczę.
Tak, przewidziałem ten kryzys z roku 2007-2008. W roku 2007 prowadziłem kilka wykładów na Politechnice Gdańskiej - gościnnie zaproszony właśnie w tym celu. Powiedziałem, dlaczego spodziewam się kryzysu i co zrobić, żeby mniej bolał.

Teraz dostrzegam, jak politycy próbują częstować wszystkich  piwem, które sami nawarzyli. Wygląda jednak na to, że rynek ma chwilowo dosyć wtrącania się ludzi, którzy nie potrafią zarządzać nawet swoimi prywatnymi domowymi budżetami, a próbują kierować całym kontynentem.

Spodziewam się poważnej zawieruchy - politycznej właśnie - bo to, że wszyscy politycy się utrzymają przy korycie - jest w moich oczach już niemożliwe.

Głowy polecą i politycy w końcu przestaną zajmować się takimi sprawami jak schodzenie z drabiny, czy uznawaniem ślimaków za ryby, a pomidorów za owoce. Może nawet cofną zakaz stosowania zwykłych żarówek, a Polsce pozwolą bezkarnie wydobywać węgiel i zamieniać go na prąd - w końcu Niemcy będą musieli od kogoś kupić prąd, skoro zamykają swoje elektrownie atomowe.

Użytkownik "Marcin N"  napisał w wiadomości

W dniu 2011-09-28 17:00, kamil pisze:

Ty zaś jak wszyscy Polacy na polityce i gosporadce znasz się wyśmienicie
i przewidziałeś kryzys, którego mądre głowy w europarlamencie nawet
sobie jeszcze nie wyobrażają.

Teraz Cię zaskoczę.
Tak, przewidziałem ten kryzys z roku 2007-2008. W roku 2007 prowadziłem kilka wykładów na Politechnice Gdańskiej - gościnnie zaproszony właśnie w tym celu. Powiedziałem, dlaczego spodziewam się kryzysu i co zrobić, żeby mniej bolał.

W sensie że pęknięcie bańki w hamerykańskich nieruchomościach przewidziałeś?
No to szacun.

On Wed, 28 Sep 2011 18:46:17 +0200, "Cavallino"
 wrote:

W sensie że pęknięcie bańki w hamerykańskich nieruchomościach przewidziałeś?
No to szacun.

A taki Piotr Schiff to nawet w 2006 przewidział.
http://www.youtube.com/watch?v=9BND3F1KfZ0
Szacun ^2? :-)

W dniu 28.09.2011 15:56, kamil pisze:

On 28/09/2011 14:52, Andrzej Lawa wrote:

Ceny są dość dobrym wyznacznikiem kosztów.

Bzdura, ceny są wyznacznikiem tego, ile klient jest w stanie za towar
zapłacić.

To przy monopolu.

W przypadku samochodów jest nadprodukcja, więc są pod sporą presją na obniżanie marż.

Więcej sztucznych narzutów jest przy paliwie, ale to by tylko pogorszyło wygląd twojej idiotycznej teorii o "ekologiczności" kasowania samochodu co 5 lat.

I zwracam uwagę, że liczę nie ewentualne różnice w zużyciu paliwa (które będą dążyć do zera) a całkowite zużycie paliwa.

W dniu 28.09.2011 14:43, kamil pisze:

Czemu mam placic kilkadziesiat tysiecy za nowy samochod co 5 lat jak mam
15 letni (nie jest trupem) ktory jest mi potrzebny ale uzywam go
sporadycznie i nie potrzebuje nowszego?

I ktoś cię zmusza do zmiany tego samochodu?

JESZCZE nie.

Poza tym - kto płaci za te dopłaty do nowych samochodów, hmm?

On 28/09/2011 14:07, Andrzej Lawa wrote:

W dniu 28.09.2011 14:43, kamil pisze:

Czemu mam placic kilkadziesiat tysiecy za nowy samochod co 5 lat jak mam
15 letni (nie jest trupem) ktory jest mi potrzebny ale uzywam go
sporadycznie i nie potrzebuje nowszego?

I ktoś cię zmusza do zmiany tego samochodu?

JESZCZE nie.

Poza tym - kto płaci za te dopłaty do nowych samochodów, hmm?

A kto płaci za leczenie palaczy, alkoholików, utrzymywanie bezrobotnych i zasiłki dla samotnych rodziców?



Żyjesz w społeczeństwie, w zamian za bezpieczne ulice, opiekę medyczną i edukację płacisz do wspólnej kasy, z której inni korzystają na swój sposób.

Alternatywą jest jaskinia bez prądu i leczenie się ziołami.



--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

On Wed, 28 Sep 2011 14:11:36 +0100, kamil  wrote:

Żyjesz w społeczeństwie, w zamian za bezpieczne ulice, opiekę medyczną i
edukację płacisz do wspólnej kasy, z której inni korzystają na swój sposób.

Alternatywą jest jaskinia bez prądu i leczenie się ziołami.

No tak, to przecież oczywiste, że gdy zlikwiduje się przymus NFZ, to
elektrownie znikną, domy się zawalą, wszyscy lakarze zapomną w
mgnieniu oka wiedzę z 6 lat studiów, a firmy farmaceutyczne w
fabrykach rozpoczną uprawy ziół.
I Ty mi zarzucasz, że w dyskusji nie opieram się na faktach?
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski
(Testuję internetową kartę BZWBK)

On 28/09/2011 14:29, Jarek Andrzejewski wrote:

On Wed, 28 Sep 2011 14:11:36 +0100,   wrote:

Żyjesz w społeczeństwie, w zamian za bezpieczne ulice, opiekę medyczną i
edukację płacisz do wspólnej kasy, z której inni korzystają na swój sposób.

Alternatywą jest jaskinia bez prądu i leczenie się ziołami.

No tak, to przecież oczywiste, że gdy zlikwiduje się przymus NFZ, to
elektrownie znikną, domy się zawalą, wszyscy lakarze zapomną w
mgnieniu oka wiedzę z 6 lat studiów, a firmy farmaceutyczne w
fabrykach rozpoczną uprawy ziół.
I Ty mi zarzucasz, że w dyskusji nie opieram się na faktach?

Ty masz poważne problemy z liczeniem na poziomie drugiej klasy podstawówki, a co dopiero zrozumieniem jak działa skomplikowany mechanizm nowoczesnego społeczeństwa.




--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

On 2011-09-28, kamil  wrote:

Ty masz poważne problemy z liczeniem na poziomie drugiej klasy
podstawówki, a co dopiero zrozumieniem jak działa skomplikowany
mechanizm nowoczesnego społeczeństwa.

Spoleczenstwa lemingow? Moze Ty lubisz byc marionetka ladowana z kazdej
strony, jednak u wiekszosci ludzi dziala instynkt obronny.

--
Artur

On 28/09/2011 14:34, AZ wrote:

On 2011-09-28,   wrote:

Ty masz poważne problemy z liczeniem na poziomie drugiej klasy
podstawówki, a co dopiero zrozumieniem jak działa skomplikowany
mechanizm nowoczesnego społeczeństwa.

Spoleczenstwa lemingow? Moze Ty lubisz byc marionetka ladowana z kazdej
strony, jednak u wiekszosci ludzi dziala instynkt obronny.

Większość spędza całe dnie oglądając tańce z gwiazdami i czyta średnio 0.7 książki na rok. Nie posądzam ich o posiadanie jakichkolwiek instynktów ponad jedzenie, wydalanie i rozmnażanie.



--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

On 2011-09-28, kamil  wrote:

Spoleczenstwa lemingow? Moze Ty lubisz byc marionetka ladowana z kazdej
strony, jednak u wiekszosci ludzi dziala instynkt obronny.

Większoć spędza całe dnie oglądając tańce z gwiazdami i czyta średnio
0.7 książki na rok. Nie posądzam ich o posiadanie jakichkolwiek
instynktów ponad jedzenie, wydalanie i rozmnażanie.

No i w imie tego mniejszosc ma miec gorzej przez wiekszosc?

--
Artur

On 28/09/2011 14:39, AZ wrote:

On 2011-09-28,   wrote:

Spoleczenstwa lemingow? Moze Ty lubisz byc marionetka ladowana z kazdej
strony, jednak u wiekszosci ludzi dziala instynkt obronny.

Większość spędza całe dnie oglądając tańce z gwiazdami i czyta średnio
0.7 książki na rok. Nie posądzam ich o posiadanie jakichkolwiek
instynktów ponad jedzenie, wydalanie i rozmnażanie.

No i w imie tego mniejszosc ma miec gorzej przez wiekszosc?

Chyba nie zrozumiałeś - gdzie u większości te instynkty? Dlaczego mocno ograniczona szara masa ma mieć akurat w tym rację, skoro w praktycznie każdej innej dziedzinie życia jej nie wychodzi?



--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

On 2011-09-28, kamil  wrote:

Chyba nie zrozumiałeś - gdzie u większości te instynkty? Dlaczego mocno
ograniczona szara masa ma mieć akurat w tym rację, skoro w praktycznie
każdej innej dziedzinie życia jej nie wychodzi?

Moze to "wiekszosci" bylo niepotrzebne w tym co napisalem, anyway chce
miec wybor zarowek tradycyjnych i swietlowek na jednym regale, chce
jezdzic samochodem ktory kupilem 10 lat temu i nie potrzebuje innego.
Zamordyzm UE mi to ogranicza.

Inne eko-idiotyzmy:
- czemu nie moge zmienic sam oleju w swoim samochodzie/motocyklu i
  normalnie oddac zuzytego do odpowiedniego punktu tylko musze szukac
  znajomych ze zlewnia u ktorych moge to zostawic? No albo moge pojechac
  do ASO i zaplacic odpowiednio za ta usluge.
- czemu nie moge po wyrejestrowaniu zrobic z WLASNYM pojazdem co chce?
  nie moge go sprzedac na czesci, chociaz pan Henio ze stacji demontazu
  wlasnie to zrobi.

--
Artur

On 28/09/2011 14:56, AZ wrote:

On 2011-09-28,   wrote:

Chyba nie zrozumiałeś - gdzie u większości te instynkty? Dlaczego mocno
ograniczona szara masa ma mieć akurat w tym rację, skoro w praktycznie
każdej innej dziedzinie życia jej nie wychodzi?

Moze to "wiekszosci" bylo niepotrzebne w tym co napisalem, anyway chce
miec wybor zarowek tradycyjnych i swietlowek na jednym regale, chce
jezdzic samochodem ktory kupilem 10 lat temu i nie potrzebuje innego.
Zamordyzm UE mi to ogranicza.

Inne eko-idiotyzmy:
- czemu nie moge zmienic sam oleju w swoim samochodzie/motocyklu i
   normalnie oddac zuzytego do odpowiedniego punktu tylko musze szukac
   znajomych ze zlewnia u ktorych moge to zostawic? No albo moge pojechac
   do ASO i zaplacic odpowiednio za ta usluge.

Ja mogę, mam w mieście 5 czy 6 takich punktów, z tego co wiem w większości krajów UE nie ma z tym problemu. Gdzie tu wina Unii?

- czemu nie moge po wyrejestrowaniu zrobic z WLASNYM pojazdem co chce?
   nie moge go sprzedac na czesci, chociaz pan Henio ze stacji demontazu
   wlasnie to zrobi.

Nie możesz wymontować części, a co zostało oddać na złomowisko? Ja mogę, znów obwinisz UE za chorą sytuację w tylko jednym kraju?




--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

W dniu 28.09.2011 15:35, kamil pisze:

On 28/09/2011 14:34, AZ wrote:

On 2011-09-28,   wrote:

Ty masz poważne problemy z liczeniem na poziomie drugiej klasy
podstawówki, a co dopiero zrozumieniem jak działa skomplikowany
mechanizm nowoczesnego społeczeństwa.

Spoleczenstwa lemingow? Moze Ty lubisz byc marionetka ladowana z kazdej
strony, jednak u wiekszosci ludzi dziala instynkt obronny.

Większość spędza całe dnie oglądając tańce z gwiazdami i czyta średnio
0.7 książki na rok. Nie posądzam ich o posiadanie jakichkolwiek
instynktów ponad jedzenie, wydalanie i rozmnażanie.

Nie sądź innych po sobie....

On Wed, 28 Sep 2011 14:30:39 +0100, kamil  wrote:

On 28/09/2011 14:29, Jarek Andrzejewski wrote:

On Wed, 28 Sep 2011 14:11:36 +0100,   wrote:

Żyjesz w społeczeństwie, w zamian za bezpieczne ulice, opiekę medyczną i
edukację płacisz do wspólnej kasy, z której inni korzystają na swój sposób.

Alternatywą jest jaskinia bez prądu i leczenie się ziołami.

No tak, to przecież oczywiste, że gdy zlikwiduje się przymus NFZ, to
elektrownie znikną, domy się zawalą, wszyscy lakarze zapomną w
mgnieniu oka wiedzę z 6 lat studiów, a firmy farmaceutyczne w
fabrykach rozpoczną uprawy ziół.
I Ty mi zarzucasz, że w dyskusji nie opieram się na faktach?

Ty masz poważne problemy z liczeniem na poziomie drugiej klasy
podstawówki, a co dopiero zrozumieniem jak działa skomplikowany
mechanizm nowoczesnego społeczeństwa.

Tak. Ale na szczęście NFZ i zioła mi pomogą na jedno i na drugie :-)
A jak i to nie pomoże, do KE dyrektywą wymusi.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

W dniu 28.09.2011 15:11, kamil pisze:

Czemu mam placic kilkadziesiat tysiecy za nowy samochod co 5 lat jak
mam
15 letni (nie jest trupem) ktory jest mi potrzebny ale uzywam go
sporadycznie i nie potrzebuje nowszego?

I ktoś cię zmusza do zmiany tego samochodu?

JESZCZE nie.

Poza tym - kto płaci za te dopłaty do nowych samochodów, hmm?

A kto płaci za leczenie palaczy, alkoholików, utrzymywanie bezrobotnych
i zasiłki dla samotnych rodziców?

Żyjesz w społeczeństwie, w zamian za bezpieczne ulice, opiekę medyczną i
edukację płacisz do wspólnej kasy, z której inni korzystają na swój sposób.

Ummm... Fundowanie wymiany samochodu na nowy to wg. ciebie to samo, co
opieka medyczna?

Ty może jednak pilnie skorzystaj z tej opieki medycznej, bo bredzisz
koszmarnie.

On 28/09/2011 14:29, Andrzej Lawa wrote:

W dniu 28.09.2011 15:11, kamil pisze:

Czemu mam placic kilkadziesiat tysiecy za nowy samochod co 5 lat jak
mam
15 letni (nie jest trupem) ktory jest mi potrzebny ale uzywam go
sporadycznie i nie potrzebuje nowszego?

I ktoś cię zmusza do zmiany tego samochodu?

JESZCZE nie.

Poza tym - kto płaci za te dopłaty do nowych samochodów, hmm?

A kto płaci za leczenie palaczy, alkoholików, utrzymywanie bezrobotnych
i zasiłki dla samotnych rodziców?

Żyjesz w społeczeństwie, w zamian za bezpieczne ulice, opiekę medyczną i
edukację płacisz do wspólnej kasy, z której inni korzystają na swój sposób.

Ummm... Fundowanie wymiany samochodu na nowy to wg. ciebie to samo, co
opieka medyczna?

Osobiście wolę zafundować nowy samochód ciężko pracującej rodzinie, niż palącemu na własne życzenie po dwie paczki dziennie żulowi na zasiłkach.

Ty może jednak pilnie skorzystaj z tej opieki medycznej, bo bredzisz
koszmarnie.

A ty zaszyj się w jaskini bez dostępu do internetu. Ciebie przestaną wykorzystywać, reszta świata odetchnie.




--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

W dniu 28.09.2011 15:32, kamil pisze:

Żyjesz w społeczeństwie, w zamian za bezpieczne ulice, opiekę medyczną i
edukację płacisz do wspólnej kasy, z której inni korzystają na swój
sposób.

Ummm... Fundowanie wymiany samochodu na nowy to wg. ciebie to samo, co
opieka medyczna?

Osobiście wolę zafundować nowy samochód ciężko pracującej rodzinie, niż
palącemu na własne życzenie po dwie paczki dziennie żulowi na zasiłkach.

Z twoich prywatnych pieniędzy - funduj co chcesz. Ale odwal się od MOICH
podatków!

On 28/09/2011 14:41, Andrzej Lawa wrote:

W dniu 28.09.2011 15:32, kamil pisze:

Żyjesz w społeczeństwie, w zamian za bezpieczne ulice, opiekę medyczną i
edukację płacisz do wspólnej kasy, z której inni korzystają na swój
sposób.

Ummm... Fundowanie wymiany samochodu na nowy to wg. ciebie to samo, co
opieka medyczna?

Osobiście wolę zafundować nowy samochód ciężko pracującej rodzinie, niż
palącemu na własne życzenie po dwie paczki dziennie żulowi na zasiłkach.

Z twoich prywatnych pieniędzy - funduj co chcesz. Ale odwal się od MOICH
podatków!

A ty od moich, dlaczego mam płacić za edukację twoich dzieci?


Rozumiesz już, czy nadal świerszcze w głowie cykają?



--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

W dniu 28.09.2011 15:43, kamil pisze:

Osobiście wolę zafundować nowy samochód ciężko pracującej rodzinie, niż
palącemu na własne życzenie po dwie paczki dziennie żulowi na zasiłkach.

Z twoich prywatnych pieniędzy - funduj co chcesz. Ale odwal się od MOICH
podatków!

A ty od moich, dlaczego mam płacić za edukację twoich dzieci?

Dlatego, że ja płacę za edukację twoich.

On 28/09/2011 14:54, Andrzej Lawa wrote:

W dniu 28.09.2011 15:43, kamil pisze:

Osobiście wolę zafundować nowy samochód ciężko pracującej rodzinie, niż
palącemu na własne życzenie po dwie paczki dziennie żulowi na zasiłkach.

Z twoich prywatnych pieniędzy - funduj co chcesz. Ale odwal się od MOICH
podatków!

A ty od moich, dlaczego mam płacić za edukację twoich dzieci?

Dlatego, że ja płacę za edukację twoich.

A za dopłatę do mojego samochodu już nie chcesz? Kto dał Ci prawo decydowania na co się zgodzisz?




--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

W dniu 28.09.2011 15:55, kamil pisze:

Z twoich prywatnych pieniędzy - funduj co chcesz. Ale odwal się od
MOICH podatków!

A ty od moich, dlaczego mam płacić za edukację twoich dzieci?

Dlatego, że ja płacę za edukację twoich.

A za dopłatę do mojego samochodu już nie chcesz?

Nie, pasożycie.

Kto dał Ci prawo
decydowania na co się zgodzisz?

Podstawowe zasady państwa prawa (płacę podatki więc mam prawo decydować o tym, na co powinny być przeznaczane) - ale jak widać tobie bliżej jest do pseudokomunistycznej dyktatury...

W dniu 2011-09-28 20:24, Andrzej Lawa pisze:

W dniu 28.09.2011 15:55, kamil pisze:

Z twoich prywatnych pieniędzy - funduj co chcesz. Ale odwal się od
MOICH podatków!

A ty od moich, dlaczego mam płacić za edukację twoich dzieci?

Dlatego, że ja płacę za edukację twoich.

A za dopłatę do mojego samochodu już nie chcesz?

Nie, pasożycie.

Kto dał Ci prawo
decydowania na co się zgodzisz?

Podstawowe zasady państwa prawa (płacę podatki więc mam prawo decydować
o tym, na co powinny być przeznaczane) - ale jak widać tobie bliżej jest
do pseudokomunistycznej dyktatury...

Bredzisz, co nie znaczy, że Kamil ma rację. Skoro się godzisz na pewne
zasady wynikające z umowy społecznej, to musisz się do tego stosować.
Jak się nie godzisz to Twój problem, ale możesz swe poglądy porównać
z tezami np. Rousseau.

W dniu 28.09.2011 20:43, Artur Maśląg pisze:

Podstawowe zasady państwa prawa (płacę podatki więc mam prawo decydować
o tym, na co powinny być przeznaczane) - ale jak widać tobie bliżej jest
do pseudokomunistycznej dyktatury...

Bredzisz, co nie znaczy, że Kamil ma rację. Skoro się godzisz na pewne
zasady wynikające z umowy społecznej, to musisz się do tego stosować.
Jak się nie godzisz to Twój problem, ale możesz swe poglądy porównać
z tezami np. Rousseau.

Raczej nie do końca zrozumiałeś, co mam na myśli.

W dniu 2011-09-28 20:54, Andrzej Lawa pisze:

W dniu 28.09.2011 20:43, Artur Maśląg pisze:

Podstawowe zasady państwa prawa (płacę podatki więc mam prawo decydować
o tym, na co powinny być przeznaczane) - ale jak widać tobie bliżej jest
do pseudokomunistycznej dyktatury...

Bredzisz, co nie znaczy, że Kamil ma rację. Skoro się godzisz na pewne
zasady wynikające z umowy społecznej, to musisz się do tego stosować.
Jak się nie godzisz to Twój problem, ale możesz swe poglądy porównać
z tezami np. Rousseau.

Raczej nie do końca zrozumiałeś, co mam na myśli.

Zrozumiałem i to dość dość dobrze - poczytaj to o czym Ci napisałem.
Tylko tak ze zrozumieniem...

On Wed, 28 Sep 2011 20:24:37 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

Podstawowe zasady państwa prawa (płacę podatki więc mam prawo decydować
o tym, na co powinny być przeznaczane) - ale jak widać tobie bliżej jest
do pseudokomunistycznej dyktatury...

No właśnie tu jest problem z podatkami ogólnie, a w "demokratycznym
państwie prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości
społecznej" szczególnie: Ty masz płacić, a o przeznaczeniu decyduje
już kto inny i nie masz prawa decydować o tym:

http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20030570507

Art. 63 ustawy z dnia 14 marca 2003 r. o referendum ogólnokrajowym:

2. Referendum z inicjatywy obywateli nie może dotyczyć:
1) wydatków i dochodów, w szczególności podatków oraz innych danin
publicznych;

On Wed, 28 Sep 2011 14:43:03 +0100, kamil  wrote:

Osobiście wolę zafundować nowy samochód ciężko pracującej rodzinie, niż
palącemu na własne życzenie po dwie paczki dziennie żulowi na zasiłkach.

Z twoich prywatnych pieniędzy - funduj co chcesz. Ale odwal się od MOICH
podatków!

A ty od moich, dlaczego mam płacić za edukację twoich dzieci?

ooo, zaczynasz powoli łapać istotę rzeczy.
Ja nie chcę, żebyś płacił za edukację moich dzieci. Nie chcę też,
żebys płacił mi za leczenie, gdy będę bez pracy i gdy mi bieda zajrzy
w oczy.
Ja chcę, żebyś nie narzucał mi czegoś, czego nie chcę, jeśli to nie
narusza Twojego prawa do życia ani do własności. I nie chcę mieć
obowiązku wymiany pojazdu, jeśli Ty uznasz, że "tak jest lepiej".
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

On 28/09/2011 15:01, Jarek Andrzejewski wrote:

On Wed, 28 Sep 2011 14:43:03 +0100,   wrote:

Osobiście wolę zafundować nowy samochód ciężko pracującej rodzinie, niż
palącemu na własne życzenie po dwie paczki dziennie żulowi na zasiłkach.

Z twoich prywatnych pieniędzy - funduj co chcesz. Ale odwal się od MOICH
podatków!

A ty od moich, dlaczego mam płacić za edukację twoich dzieci?

ooo, zaczynasz powoli łapać istotę rzeczy.
Ja nie chcę, żebyś płacił za edukację moich dzieci. Nie chcę też,
żebys płacił mi za leczenie, gdy będę bez pracy i gdy mi bieda zajrzy
w oczy.

Będziesz więc sam uczył dzieci i wyprodukujesz kolejne pokolenie twierdzące, że spadek zgonów o połowę to niewiele?

Czy może sam zoperujesz im złamaną nogę?

Ja chcę, żebyś nie narzucał mi czegoś, czego nie chcę, jeśli to nie
narusza Twojego prawa do życia ani do własności. I nie chcę mieć
obowiązku wymiany pojazdu, jeśli Ty uznasz, że "tak jest lepiej".

A czy ja chcę coś wymieniać?



--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

On Wed, 28 Sep 2011 15:45:38 +0100, kamil  wrote:

On 28/09/2011 15:01, Jarek Andrzejewski wrote:

On Wed, 28 Sep 2011 14:43:03 +0100,   wrote:

Osobiście wolę zafundować nowy samochód ciężko pracującej rodzinie, niż
palącemu na własne życzenie po dwie paczki dziennie żulowi na zasiłkach.

Z twoich prywatnych pieniędzy - funduj co chcesz. Ale odwal się od MOICH
podatków!

A ty od moich, dlaczego mam płacić za edukację twoich dzieci?

ooo, zaczynasz powoli łapać istotę rzeczy.
Ja nie chcę, żebyś płacił za edukację moich dzieci. Nie chcę też,
żebys płacił mi za leczenie, gdy będę bez pracy i gdy mi bieda zajrzy
w oczy.

Będziesz więc sam uczył dzieci i wyprodukujesz kolejne pokolenie
twierdzące, że spadek zgonów o połowę to niewiele?
Czy może sam zoperujesz im złamaną nogę?

robisz typowy błąd ludzi zindoktrynowanych socjalistyczną propagandą:
nie dopuszczasz myśli, że ktoś może chcieć dobrowolnie kupić usługi
innych ludzi, a jednocześnie znajdą się inni ludzie chcący dobrowolnie
swoje usługi zaoferować. Wydajesz się sądzić, że jeśli nie będzie np.
pośrednictwa NFZ i kuratoriów oświaty, to ludzie nie będą w stanie
umówić się z lekarzem co do opieki, ze szkołą na naukę swoich dzieci
itp. itd.

Ja chcę, żebyś nie narzucał mi czegoś, czego nie chcę, jeśli to nie
narusza Twojego prawa do życia ani do własności. I nie chcę mieć
obowiązku wymiany pojazdu, jeśli Ty uznasz, że "tak jest lepiej".

A czy ja chcę coś wymieniać?

Dla jasności, użycie w tej dyskusji formy rozmowy jest dla pewnego
ustalenia punktów widzenia. Tak samo byłoby mi niemiłe, gdyby nakaz
pochodził od Ciebie, Donalda Tuska, Józefa Barroso albo nawet Janusza
Korwina-Mikke.
Jeśli łatwiej Ci będzie dyskutować ze mną, to mogę ująć to tak:

Ja chcę, żeby żaden urzędnik nie narzucał mi czegoś, czego nie chcę, jeśli to nie
narusza czyjegokolwiek prawa do życia ani do własności. I nie chcę mieć
obowiązku wymiany pojazdu, jeśli ktokolwiek uzna, że "tak jest lepiej".

--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

On 28/09/2011 20:57, Jarek Andrzejewski wrote:

On Wed, 28 Sep 2011 15:45:38 +0100,   wrote:

On 28/09/2011 15:01, Jarek Andrzejewski wrote:

On Wed, 28 Sep 2011 14:43:03 +0100,    wrote:

Osobiście wolę zafundować nowy samochód ciężko pracującej rodzinie, niż
palącemu na własne życzenie po dwie paczki dziennie żulowi na zasiłkach.

Z twoich prywatnych pieniędzy - funduj co chcesz. Ale odwal się od MOICH
podatków!

A ty od moich, dlaczego mam płacić za edukację twoich dzieci?

ooo, zaczynasz powoli łapać istotę rzeczy.
Ja nie chcę, żebyś płacił za edukację moich dzieci. Nie chcę też,
żebys płacił mi za leczenie, gdy będę bez pracy i gdy mi bieda zajrzy
w oczy.

Będziesz więc sam uczył dzieci i wyprodukujesz kolejne pokolenie
twierdzące, że spadek zgonów o połowę to niewiele?
Czy może sam zoperujesz im złamaną nogę?

robisz typowy błąd ludzi zindoktrynowanych socjalistyczną propagandą:
nie dopuszczasz myśli, że ktoś może chcieć dobrowolnie kupić usługi
innych ludzi, a jednocześnie znajdą się inni ludzie chcący dobrowolnie
swoje usługi zaoferować. Wydajesz się sądzić, że jeśli nie będzie np.
pośrednictwa NFZ i kuratoriów oświaty, to ludzie nie będą w stanie
umówić się z lekarzem co do opieki, ze szkołą na naukę swoich dzieci
itp. itd.

Przecież bardzo podobny system działa w stanach od dekad i jest powrzechnie krytykowany nie tylko przez samych amerykanów których sporej części na ubezpieczenie zdrowotne nie stać. Dodatkowo firmy ubezpieczeniowe działają dla zysku (czego im nie wypominam, takie są prawa rynku i po to firmy powstają), więc zrobią wszystko, żeby ubezpieceznia za złamaną nogę nie wypłacić.



Przeszczep serca w prywatnej klinice świadczącej usługi dla twoich innych ludzi kosztuje więcej, niż przeciętny Kowalski przez całe życie zarobi. Chcesz, żeby dziecko Kowalskiego umarło, ponieważ nie stać go na operację?





--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

On Thu, 29 Sep 2011 11:00:57 +0100, kamil  wrote:

Przeszczep serca w prywatnej klinice świadczącej usługi dla twoich
innych ludzi kosztuje więcej, niż przeciętny Kowalski przez całe życie
zarobi. Chcesz, żeby dziecko Kowalskiego umarło, ponieważ nie stać go na
operację?

Musimy się pogodzić z tym, że nie każdą terapię da się zastosować
każdemu i za każdą cenę.
W obecnym systemie operacja za tę cenę (śmiem twierdzić, że zawyżoną w
stosunku do ceny, gdyby NFZ konkurowało z innymi ubezpieczycielami)
jest przeprowadzana, a jej koszt ponosi 10 Nowaków pracując na nią
przez całe swoje życie (skoro składka NFZ to prawie 10% dochodu, to
chyba obliczenie jest prawidłowe?).

Czy to jest słuszne, żeby życie dziecka Kowalskiego ratowano kosztem
owoców pracy Nowaków, która im odebrano? Ja uważam, że nie.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

W dniu 2011-09-28 16:01, Jarek Andrzejewski pisze:

On Wed, 28 Sep 2011 14:43:03 +0100,   wrote:

Osobiście wolę zafundować nowy samochód ciężko pracującej rodzinie, niż
palącemu na własne życzenie po dwie paczki dziennie żulowi na zasiłkach.

Z twoich prywatnych pieniędzy - funduj co chcesz. Ale odwal się od MOICH
podatków!

A ty od moich, dlaczego mam płacić za edukację twoich dzieci?

ooo, zaczynasz powoli łapać istotę rzeczy.
Ja nie chcę, żebyś płacił za edukację moich dzieci. Nie chcę też,
żebys płacił mi za leczenie, gdy będę bez pracy i gdy mi bieda zajrzy
w oczy.

Widzisz, Ty może nie chcesz, ale ciekawe co byś zrobił, gdybyś
zrobił z kogoś kalekę w wypadku, bądź go zabił? Rozumiem, że
byś stwierdził, że tamten był głupi, ponieważ się nie ubezpieczył?
Jego dzieci powinny odpowiadać za jego domniemaną głupotę i poniekąd
Twoją, skoro doszło do takiego wypadku? Jaką dasz gwarancję, że
każdy debil się stosownie zabezpieczy, by mieć pokrycie na
szkody wyrządzone przez siebie? Nie darmo część podatków jest
obowiązkowa i zabezpiecza elementarny interes wszystkich.
Jak ktoś ma więcej to może sobie swoje pieniądze stosownie
ukierunkować, by było mu jeszcze lepiej, pewniej itd.

Ja chcę, żebyś nie narzucał mi czegoś, czego nie chcę, jeśli to nie
narusza Twojego prawa do życia ani do własności.

Już sam fakt Twojego poruszania się po drodze jest potencjalnym
naruszeniem mojego prawa do życia. Nie ma lekko. Ja mam świadomość
omylności ludzkiej i z pełną świadomością płacę podatki, które
zabezpieczają interes mój, mojej rodziny i o dziwo innych, którzy
może z mojej strony nie ucierpią, ale potencjalnie taka możliwość
istnieje (i vice versa). To taka umowa społeczna. Jeżeli Ci takie
zasady nie pasują to możesz zrezygnować, ale będziesz musiał
pożegnać się ze społeczeństwem w którym żyjesz. Platon o tym
dawno temu pisał.

I nie chcę mieć
obowiązku wymiany pojazdu, jeśli Ty uznasz, że "tak jest lepiej".

Czegoś takiego jeszcze nie było - jeżeli już, to człowiek musiał
zdecydować na podstawie swojego rachunku ekonomicznego.

On Wed, 28 Sep 2011 18:27:10 +0200, Artur Maśląg
wrote:

Widzisz, Ty może nie chcesz, ale ciekawe co byś zrobił, gdybyś
zrobił z kogoś kalekę w wypadku, bądź go zabił? Rozumiem, że
byś stwierdził, że tamten był głupi, ponieważ się nie ubezpieczył?

nie. Zapłaciłby zapewne mój ubezpieczyciel, u którego wykupiłbym
nieobowiązkową polisę.
Akurat OC kupowałbym nawet, gdyby nie było obowiązkowe, choćby
dlatego, że potencjalna strata może być bardzo duża i zrujnowałaby mi
życie.
<ciach> reszta wywodu, bo mnie nie dotyczy.

I nie chcę mieć
obowiązku wymiany pojazdu, jeśli Ty uznasz, że "tak jest lepiej".

Czegoś takiego jeszcze nie było - jeżeli już, to człowiek musiał
zdecydować na podstawie swojego rachunku ekonomicznego.

ale z żarówkami -już jest.

W dniu 2011-09-28 22:01, Jarek Andrzejewski pisze:

On Wed, 28 Sep 2011 18:27:10 +0200, Artur wrote:

Widzisz, Ty może nie chcesz, ale ciekawe co byś zrobił, gdybyś
zrobił z kogoś kalekę w wypadku, bądź go zabił? Rozumiem, że
byś stwierdził, że tamten był głupi, ponieważ się nie ubezpieczył?

nie. Zapłaciłby zapewne mój ubezpieczyciel, u którego wykupiłbym
nieobowiązkową polisę.

Wiesz, że generalnie tak odpowiadają wszyscy? Są oczywiście inne
"ciekawe" odpowiedzi.

Akurat OC kupowałbym nawet, gdyby nie było obowiązkowe, choćby
dlatego, że potencjalna strata może być bardzo duża i zrujnowałaby mi
życie.

No proszę - dziwisz się więc, że jest obowiązkowe?

<ciach>  reszta wywodu, bo mnie nie dotyczy.

Nie dotyczy, ponieważ nie masz dzieci, czy też tak bardzo wiele
osób twierdzi? Twoim elementarnym błędem jest przyjmowanie, że
dowolne uwagi tyczą Ciebie personalnie. Ja piszę o zasadach
panujących w społeczeństwie i o tym jacy ludzie są. Jako przykład
mogę podać deklarację rodziców jaką kwotę będą wpłacać co miesiąc
na Radę Rodziców. Deklarują różne kwoty, ale to nie jest obowiązkowe,
choć dzieciaki z tego korzystają. Efekt jest naprawdę doskonały
- zupełnie jak Twoje deklaracje. Np. na 30 osób zapłaciły 3.
Teraz zróbmy nieobowiązkowe OC czy ZUS. Wszystkiego dobrego.

Czegoś takiego jeszcze nie było - jeżeli już, to człowiek musiał
zdecydować na podstawie swojego rachunku ekonomicznego.

ale z żarówkami -już jest.

Żarówka vs samochód... Cóż, ja tam generalnie nie jestem zwolennikiem
wprowadzania na siłę żarówek 'eko', ale korzystam z tego przynajmniej
ze 40 lat. Świetlówki kiedyś nawet rybom nie przeszkadzały.

On Wed, 28 Sep 2011 22:21:01 +0200, Artur Maśląg
wrote:

W dniu 2011-09-28 22:01, Jarek Andrzejewski pisze:

On Wed, 28 Sep 2011 18:27:10 +0200, Artur
wrote:

Akurat OC kupowałbym nawet, gdyby nie było obowiązkowe, choćby
dlatego, że potencjalna strata może być bardzo duża i zrujnowałaby mi
życie.

No proszę - dziwisz się więc, że jest obowiązkowe?

tak. I jestem temu przeciw.

<ciach>  reszta wywodu, bo mnie nie dotyczy.

Nie dotyczy, ponieważ nie masz dzieci, czy też tak bardzo wiele
osób twierdzi? Twoim elementarnym błędem jest przyjmowanie, że

nie, ponieważ ja miałbym OC i pokryłbym te koszty. Nie ma więc co się
rozpisywać co by było gdybym nie miał.

dowolne uwagi tyczą Ciebie personalnie. Ja piszę o zasadach
panujących w społeczeństwie i o tym jacy ludzie są. Jako przykład

niestety, te zasady i prawo "tyczą mnie personalnie", więc dyskusja, w
której sprzeciwiam się niektórym z nich dotyczy mnie jak najbardziej.

mogę podać deklarację rodziców jaką kwotę będą wpłacać co miesiąc
na Radę Rodziców. Deklarują różne kwoty, ale to nie jest obowiązkowe,
choć dzieciaki z tego korzystają. Efekt jest naprawdę doskonały
- zupełnie jak Twoje deklaracje. Np. na 30 osób zapłaciły 3.

no trudno. Czy w związku z tym mamy wprowadzić obowiązkowy podatek na
"bezpłatną" szkołę?

Teraz zróbmy nieobowiązkowe OC czy ZUS. Wszystkiego dobrego.

jestem za. Nawet gdybym dziś dostał ofertę: od dziś nie muszę płacić
nic na ubezpieczenie emerytalne w ZUS i do OFE, ale w zamian muszę się
zrzec uzbieranego "kapitału", to bym się zgodził. Oczywiście przy
założeniu, trudnym niestety do uwierzenia, że państwo polskie dotrzyma
warunków.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

On 28/09/2011 21:01, Jarek Andrzejewski wrote:

On Wed, 28 Sep 2011 18:27:10 +0200, Artur wrote:

Widzisz, Ty może nie chcesz, ale ciekawe co byś zrobił, gdybyś
zrobił z kogoś kalekę w wypadku, bądź go zabił? Rozumiem, że
byś stwierdził, że tamten był głupi, ponieważ się nie ubezpieczył?

nie. Zapłaciłby zapewne mój ubezpieczyciel, u którego wykupiłbym
nieobowiązkową polisę.
Akurat OC kupowałbym nawet, gdyby nie było obowiązkowe, choćby
dlatego, że potencjalna strata może być bardzo duża i zrujnowałaby mi
życie.

I każdy tę polisę wykupi? Żyjesz w jakiejś utopinjen wiosce smerfów chyba.





--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

On Thu, 29 Sep 2011 11:01:59 +0100, kamil  wrote:

On 28/09/2011 21:01, Jarek Andrzejewski wrote:

On Wed, 28 Sep 2011 18:27:10 +0200, Artur
wrote:

Widzisz, Ty może nie chcesz, ale ciekawe co byś zrobił, gdybyś
zrobił z kogoś kalekę w wypadku, bądź go zabił? Rozumiem, że
byś stwierdził, że tamten był głupi, ponieważ się nie ubezpieczył?

nie. Zapłaciłby zapewne mój ubezpieczyciel, u którego wykupiłbym
nieobowiązkową polisę.
Akurat OC kupowałbym nawet, gdyby nie było obowiązkowe, choćby
dlatego, że potencjalna strata może być bardzo duża i zrujnowałaby mi
życie.

I każdy tę polisę wykupi? Żyjesz w jakiejś utopinjen wiosce smerfów chyba.

Na pewno nie. Być może część z nich spowoduje nawet wypadki. Być może
AC będzie bardziej popularne, a ubezpieczyciele po wypłacie
odszkodowania będą takiego sprawcę "skubali" przez lata? Kto wie.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

On 29/09/2011 11:21, Jarek Andrzejewski wrote:

On Thu, 29 Sep 2011 11:01:59 +0100,   wrote:

On 28/09/2011 21:01, Jarek Andrzejewski wrote:

On Wed, 28 Sep 2011 18:27:10 +0200, Artur wrote:

Widzisz, Ty może nie chcesz, ale ciekawe co byś zrobił, gdybyś
zrobił z kogoś kalekę w wypadku, bądź go zabił? Rozumiem, że
byś stwierdził, że tamten był głupi, ponieważ się nie ubezpieczył?

nie. Zapłaciłby zapewne mój ubezpieczyciel, u którego wykupiłbym
nieobowiązkową polisę.
Akurat OC kupowałbym nawet, gdyby nie było obowiązkowe, choćby
dlatego, że potencjalna strata może być bardzo duża i zrujnowałaby mi
życie.

I każdy tę polisę wykupi? Żyjesz w jakiejś utopinjen wiosce smerfów chyba.

Na pewno nie. Być może część z nich spowoduje nawet wypadki. Być może
AC będzie bardziej popularne, a ubezpieczyciele po wypłacie
odszkodowania będą takiego sprawcę "skubali" przez lata? Kto wie.

I dlaczego Kowalski ma cierpieć, bo nieubezpieczony połamał mu nogi?


--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

On Thu, 29 Sep 2011 11:23:56 +0100, kamil  wrote:

I dlaczego Kowalski ma cierpieć, bo nieubezpieczony połamał mu nogi?

ależ nie ma cierpieć (poza oczywiście bólem złamanych nóg, ale na to
OC nie pomaga).
Przecież Kodeks Cywislny  będzie obowiązywał nadal i nieubezpieczony
będzie zobowiązany odszkodowanie zapłacić. Podobnie jak jest teraz,
gdy ów nie ma OC lub prowadził "pod wpływem".
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

W dniu 29-09-2011 12:27, Jarek Andrzejewski pisze:

I dlaczego Kowalski ma cierpieć, bo nieubezpieczony połamał mu nogi?

ależ nie ma cierpieć (poza oczywiście bólem złamanych nóg, ale na to
OC nie pomaga).
Przecież Kodeks Cywislny  będzie obowiązywał nadal i nieubezpieczony
będzie zobowiązany odszkodowanie zapłacić. Podobnie jak jest teraz,
gdy ów nie ma OC lub prowadził "pod wpływem".

Co w przypadku jeśli nie będzie miał z czego zapłacić?


Pozdrawiam
Paweł

On Thu, 29 Sep 2011 12:31:05 +0200, DoQ  wrote:

W dniu 29-09-2011 12:27, Jarek Andrzejewski pisze:

I dlaczego Kowalski ma cierpieć, bo nieubezpieczony połamał mu nogi?

ależ nie ma cierpieć (poza oczywiście bólem złamanych nóg, ale na to
OC nie pomaga).
Przecież Kodeks Cywislny  będzie obowiązywał nadal i nieubezpieczony
będzie zobowiązany odszkodowanie zapłacić. Podobnie jak jest teraz,
gdy ów nie ma OC lub prowadził "pod wpływem".

Co w przypadku jeśli nie będzie miał z czego zapłacić?

a co jest teraz, jeśli sprawca nie ma OC i nie ma z czego zapłacić?
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

On 29/09/2011 11:34, Jarek Andrzejewski wrote:

On Thu, 29 Sep 2011 12:31:05 +0200,   wrote:

W dniu 29-09-2011 12:27, Jarek Andrzejewski pisze:

I dlaczego Kowalski ma cierpieć, bo nieubezpieczony połamał mu nogi?

ależ nie ma cierpieć (poza oczywiście bólem złamanych nóg, ale na to
OC nie pomaga).
Przecież Kodeks Cywislny  będzie obowiązywał nadal i nieubezpieczony
będzie zobowiązany odszkodowanie zapłacić. Podobnie jak jest teraz,
gdy ów nie ma OC lub prowadził "pod wpływem".

Co w przypadku jeśli nie będzie miał z czego zapłacić?

a co jest teraz, jeśli sprawca nie ma OC i nie ma z czego zapłacić?

Teraz mamy fundusz pokrywany z podatków. Ty chcesz takie fundusze likwidować, bo to niesprawiedliwe.


--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

On Thu, 29 Sep 2011 11:36:38 +0100, kamil  wrote:

On 29/09/2011 11:34, Jarek Andrzejewski wrote:

On Thu, 29 Sep 2011 12:31:05 +0200,   wrote:

W dniu 29-09-2011 12:27, Jarek Andrzejewski pisze:

I dlaczego Kowalski ma cierpieć, bo nieubezpieczony połamał mu nogi?

ależ nie ma cierpieć (poza oczywiście bólem złamanych nóg, ale na to
OC nie pomaga).
Przecież Kodeks Cywislny  będzie obowiązywał nadal i nieubezpieczony
będzie zobowiązany odszkodowanie zapłacić. Podobnie jak jest teraz,
gdy ów nie ma OC lub prowadził "pod wpływem".

Co w przypadku jeśli nie będzie miał z czego zapłacić?

a co jest teraz, jeśli sprawca nie ma OC i nie ma z czego zapłacić?

Teraz mamy fundusz pokrywany z podatków. Ty chcesz takie fundusze
likwidować, bo to niesprawiedliwe.

tak. To jest niesprawiedliwe, żeby wszyscy zrzucali się na pokrycie
szkód spowodowanych przez jednego obywatela.
A co się obecnie dzieje, jeśli Kowalskiego okradnie Nowak, ukradzione
przedmioty sprzeda, a pieniędzy nie zatrzyma tylko np. przepije? Czy
także państwowy fundusz powinien zwrócić wszystko okradzionego?
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości

On Thu, 29 Sep 2011 11:36:38 +0100, kamil  wrote:

a co jest teraz, jeśli sprawca nie ma OC i nie ma z czego zapłacić?

Teraz mamy fundusz pokrywany z podatków. Ty chcesz takie fundusze
likwidować, bo to niesprawiedliwe.

tak. To jest niesprawiedliwe, żeby wszyscy zrzucali się na pokrycie
szkód spowodowanych przez jednego obywatela.

UFG nie jest z podatków.
A ubezpieczeni nim są właśnie wszyscy poruszający się po drogach, a nie ten który wypadek spowodował i nie ma OC.
Więc przestańcie gadać o czymś, czego nie rozumiecie.

On Thu, 29 Sep 2011 13:10:50 +0200, "Cavallino"
 wrote:

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości

On Thu, 29 Sep 2011 11:36:38 +0100, kamil  wrote:

a co jest teraz, jeśli sprawca nie ma OC i nie ma z czego zapłacić?

Teraz mamy fundusz pokrywany z podatków. Ty chcesz takie fundusze
likwidować, bo to niesprawiedliwe.

tak. To jest niesprawiedliwe, żeby wszyscy zrzucali się na pokrycie
szkód spowodowanych przez jednego obywatela.

UFG nie jest z podatków.
A ubezpieczeni nim są właśnie wszyscy poruszający się po drogach, a nie ten
który wypadek spowodował i nie ma OC.
Więc przestańcie gadać o czymś, czego nie rozumiecie.

a jeśli zamiast "wszyscy" będzie "wszyscy ubezpieczeni OC" albo
"ktokolwiek inny niż sprawca" - to się zgodzisz?
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości news:

To jest niesprawiedliwe, żeby wszyscy zrzucali się na pokrycie

szkód spowodowanych przez jednego obywatela.

UFG nie jest z podatków.
A ubezpieczeni nim są właśnie wszyscy poruszający się po drogach, a nie ten
który wypadek spowodował i nie ma OC.
Więc przestańcie gadać o czymś, czego nie rozumiecie.

a jeśli zamiast "wszyscy" będzie "wszyscy ubezpieczeni OC" albo
"ktokolwiek inny niż sprawca" - to się zgodzisz?

Nie, bo dalej UFG to ubezpieczenie właśnie tych co płacą OC.
Ktoś kto OC nie ma, nijak na UFG nie skorzysta.

W dniu 29-09-2011 13:14, Jarek Andrzejewski pisze:

a jeśli zamiast "wszyscy" będzie "wszyscy ubezpieczeni OC" albo
"ktokolwiek inny niż sprawca" - to się zgodzisz?

Towarzystwa ubezpieczeniowe to fundacje charytatywna?
Jeśli ludzie przestaną płacić składki, to z czego wypłacą odszkodowanie? Zdajesz sobie sprawę, że towarzystwa wypłacają rocznie ok 5mld PLN za szkody z tytułu OC? Zgadnij na kogo przerzucą koszty jeśli nie będzie funduszu na wypłatę?

Pozdrawiam
Paweł

W dniu 2011-09-29 13:22, DoQ pisze:

W dniu 29-09-2011 13:14, Jarek Andrzejewski pisze:

a jeśli zamiast "wszyscy" będzie "wszyscy ubezpieczeni OC" albo
"ktokolwiek inny niż sprawca" - to się zgodzisz?

Towarzystwa ubezpieczeniowe to fundacje charytatywna?
Jeśli ludzie przestaną płacić składki, to z czego wypłacą odszkodowanie?
Zdajesz sobie sprawę, że towarzystwa wypłacają rocznie ok 5mld PLN za
szkody z tytułu OC? Zgadnij na kogo przerzucą koszty jeśli nie będzie
funduszu na wypłatę?

Tu jeszcze jedna uwaga - system ubezpieczeniowy ma również doprowadzić
do równowagi w ruchu drogowym i zabezpieczyć wprost interes
statystycznego obywatela, który bierze w tym udział świadomie, bądź
też nie. Banalny przykład - ktoś w osobówce wymusza na autobusie pełnym
ludzi. Teraz pytanie - w jaki sposób sprawca pokryje szkody
właścicielowi autobusu, kierowcy i pasażerom?

W dniu 29-09-2011 13:30, Artur Maśląg pisze:

Tu jeszcze jedna uwaga - system ubezpieczeniowy ma również doprowadzić
do równowagi w ruchu drogowym i zabezpieczyć wprost interes
statystycznego obywatela, który bierze w tym udział świadomie, bądź
też nie. Banalny przykład - ktoś w osobówce wymusza na autobusie pełnym
ludzi. Teraz pytanie - w jaki sposób sprawca pokryje szkody
właścicielowi autobusu, kierowcy i pasażerom?

Otóż to. ATSD od przyszłego roku min. suma ubezpieczenia na samochód osobowy wynosić będzie 5mln euro w przypadku szkody na osobie i 1mln euro w przypadku szkody w mieniu :)


Pozdrawiam
Paweł

On Thu, 29 Sep 2011 13:30:39 +0200, Artur Maśląg
wrote:

też nie. Banalny przykład - ktoś w osobówce wymusza na autobusie pełnym
ludzi. Teraz pytanie - w jaki sposób sprawca pokryje szkody
właścicielowi autobusu, kierowcy i pasażerom?

a jeśli teraz podobną szkodę zrobi pieszy, to z czego pokryje?
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

W dniu 29.09.2011 13:44, Jarek Andrzejewski pisze:

On Thu, 29 Sep 2011 13:30:39 +0200, Artur Maśląg
wrote:

też nie. Banalny przykład - ktoś w osobówce wymusza na autobusie pełnym
ludzi. Teraz pytanie - w jaki sposób sprawca pokryje szkody
właścicielowi autobusu, kierowcy i pasażerom?

a jeśli teraz podobną szkodę zrobi pieszy, to z czego pokryje?

Sęk w tym, że pieszy wielkich szkód autobusowi nie zrobi ;->

On Thu, 29 Sep 2011 13:50:34 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

W dniu 29.09.2011 13:44, Jarek Andrzejewski pisze:

On Thu, 29 Sep 2011 13:30:39 +0200, Artur Maśląg
wrote:

też nie. Banalny przykład - ktoś w osobówce wymusza na autobusie pełnym
ludzi. Teraz pytanie - w jaki sposób sprawca pokryje szkody
właścicielowi autobusu, kierowcy i pasażerom?

a jeśli teraz podobną szkodę zrobi pieszy, to z czego pokryje?

Sęk w tym, że pieszy wielkich szkód autobusowi nie zrobi ;->

a samochód? Wgniecie blachę? Ile będzie kosztowała naprawa? Parę,
paręnaście tysięcy.
A jeśli pieszy wtargnie, to zatrzymanie się autobusu np. 10 m niżej
pod wiaduktem albo w rowie będzie podobnie kosztowne jak po podobnym
zakończeniu stłuczki...

W dniu 29.09.2011 14:06, Jarek Andrzejewski pisze:

Sęk w tym, że pieszy wielkich szkód autobusowi nie zrobi ;->

a samochód? Wgniecie blachę? Ile będzie kosztowała naprawa? Parę,
paręnaście tysięcy.

Kolejny argument za długą eksploatacją samochodów - parę tysięcy to
kosztował mój cały samochód ;->

A tak poważniej... Bez przesady - ile może kosztować wymiana maski i szyby?

A jeśli pieszy wtargnie, to zatrzymanie się autobusu np. 10 m niżej
pod wiaduktem albo w rowie będzie podobnie kosztowne jak po podobnym
zakończeniu stłuczki...

Na miejscu kierowcy autobusu oczywiście próbowałbym hamować, ale nie za
wszelką cenę - lepiej żeby zginął jeden pacan niż pół setki pasażerów.

Tak czy inaczej chodzi o statystykę (słowo, za którym osobiście  nie
przepadam ;) ) - statystycznie szkody powodowane przez pieszych są
niewielkie.

On Thu, 29 Sep 2011 13:22:32 +0200, DoQ  wrote:

W dniu 29-09-2011 13:14, Jarek Andrzejewski pisze:

a jeśli zamiast "wszyscy" będzie "wszyscy ubezpieczeni OC" albo
"ktokolwiek inny niż sprawca" - to się zgodzisz?

Towarzystwa ubezpieczeniowe to fundacje charytatywna?
Jeśli ludzie przestaną płacić składki, to z czego wypłacą odszkodowanie?

a na pewno przestaną, jeśli będą wiedzieli, że w razie wypadku będą
musieli na całe odszkodowanie samemu zapracować?

Zdajesz sobie sprawę, że towarzystwa wypłacają rocznie ok 5mld PLN za
szkody z tytułu OC? Zgadnij na kogo przerzucą koszty jeśli nie będzie
funduszu na wypłatę?

jeśli nie będzie funduszu, to i tych kosztów nie będzie. TU będą
płaciły tylko za szkody spowodowane przez ich klientów.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

W dniu 29-09-2011 13:42, Jarek Andrzejewski pisze:

Towarzystwa ubezpieczeniowe to fundacje charytatywna?
Jeśli ludzie przestaną płacić składki, to z czego wypłacą odszkodowanie?

a na pewno przestaną, jeśli będą wiedzieli, że w razie wypadku będą
musieli na całe odszkodowanie samemu zapracować?

Ubezpieczenie nieruchomości nie jest obowiązkowe i co? Płacą? Nie płacą. Przyjdzie burza, zerwie dachy i od razu łapy do rządu wyciągają - jak żyć premierze.

Zdajesz sobie sprawę, że towarzystwa wypłacają rocznie ok 5mld PLN za
szkody z tytułu OC? Zgadnij na kogo przerzucą koszty jeśli nie będzie
funduszu na wypłatę?

jeśli nie będzie funduszu, to i tych kosztów nie będzie. TU będą
płaciły tylko za szkody spowodowane przez ich klientów.

I składka ubezpieczeniowa pozostanie taka sama, tak?


Pozdrawiam
Paweł

On Thu, 29 Sep 2011 13:48:45 +0200, DoQ  wrote:

W dniu 29-09-2011 13:42, Jarek Andrzejewski pisze:

Towarzystwa ubezpieczeniowe to fundacje charytatywna?
Jeśli ludzie przestaną płacić składki, to z czego wypłacą odszkodowanie?

a na pewno przestaną, jeśli będą wiedzieli, że w razie wypadku będą
musieli na całe odszkodowanie samemu zapracować?

Ubezpieczenie nieruchomości nie jest obowiązkowe i co? Płacą? Nie płacą.
Przyjdzie burza, zerwie dachy i od razu łapy do rządu wyciągają - jak
żyć premierze.

Wyciągają. I państwo powinno być temu obojętne. Jeśli ludzie zechcą
pomóc - trzeba im pozwolić (a nie nakładać haracz na darowizny!), ale
podatnicy nie powinni mieć obowiązku finansowania naprawy prywatnej
własności.

jeśli nie będzie funduszu, to i tych kosztów nie będzie. TU będą
płaciły tylko za szkody spowodowane przez ich klientów.

I składka ubezpieczeniowa pozostanie taka sama, tak?

składka wynika chyba z sumy szkód i zysku TU.
Nie wiem, jaka będzie, gdy OC przestanie być obowiązkowe.
Wcale zresztą nie ma pewności, że nie ubezpieczali się wyłacznie ci,
którzy jeżdżą bezszkodowo.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

W dniu 29-09-2011 14:14, Jarek Andrzejewski pisze:

Wyciągają. I państwo powinno być temu obojętne. Jeśli ludzie zechcą
pomóc - trzeba im pozwolić (a nie nakładać haracz na darowizny!), ale
podatnicy nie powinni mieć obowiązku finansowania naprawy prywatnej
własności.

Odbiegasz od tematu. Jak sam widzisz ludzie nie chcą się ubezpieczać dobrowolnie.

jeśli nie będzie funduszu, to i tych kosztów nie będzie. TU będą
płaciły tylko za szkody spowodowane przez ich klientów.

I składka ubezpieczeniowa pozostanie taka sama, tak?

składka wynika chyba z sumy szkód i zysku TU.
Nie wiem, jaka będzie, gdy OC przestanie być obowiązkowe.
Wcale zresztą nie ma pewności, że nie ubezpieczali się wyłacznie ci,
którzy jeżdżą bezszkodowo.

Ja też nie wiem i nie chcę przekonywać się na własnej skórze, dlatego w życiu nie zagłosuje na Korwina.


Pozdrawiam
Paweł

On Thu, 29 Sep 2011 14:23:18 +0200, DoQ  wrote:

W dniu 29-09-2011 14:14, Jarek Andrzejewski pisze:

Wyciągają. I państwo powinno być temu obojętne. Jeśli ludzie zechcą
pomóc - trzeba im pozwolić (a nie nakładać haracz na darowizny!), ale
podatnicy nie powinni mieć obowiązku finansowania naprawy prywatnej
własności.

Odbiegasz od tematu. Jak sam widzisz ludzie nie chcą się ubezpieczać
dobrowolnie.

ich dom, ich ryzyko. Nie widzę powodów, aby dbać o dach domu kogoś
obcego zamiast niego samego. Naprawdę nie mam ambicji zapewnić dachu
nad głową każdemu obywatelowi naszego państwa.

Ja też nie wiem i nie chcę przekonywać się na własnej skórze, dlatego w
życiu nie zagłosuje na Korwina.

a ja chcę - i dlatego głosuję.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

W dniu 29-09-2011 14:35, Jarek Andrzejewski pisze:

Odbiegasz od tematu. Jak sam widzisz ludzie nie chcą się ubezpieczać
dobrowolnie.

ich dom, ich ryzyko. Nie widzę powodów, aby dbać o dach domu kogoś
obcego zamiast niego samego. Naprawdę nie mam ambicji zapewnić dachu
nad głową każdemu obywatelowi naszego państwa.

Znowu odbiegasz od tematu. Jak widzisz, ludzie nie chcą ubezpieczać się dobrowolnie.

Ja też nie wiem i nie chcę przekonywać się na własnej skórze, dlatego w
życiu nie zagłosuje na Korwina.

a ja chcę - i dlatego głosuję.

Masz prawo.

Pozdrawiam
Paweł

On Thu, 29 Sep 2011 14:38:28 +0200, DoQ  wrote:

Znowu odbiegasz od tematu. Jak widzisz, ludzie nie chcą ubezpieczać się
dobrowolnie.

(dla ustalenia uwagi: mowa o ubezpieczeniu domów)
Tak, nie chcą. Podobnie jak nie chcą robić miliona innych rzeczy.
Czy sądzisz, że nalezy im nakazać się ubezpieczać? AC też ma być
obowiązkowe? A ubezpieczenie butów (w końcu przecież może spaść
niespodziewany śnieg i je zniszczyć)?
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

W dniu 29-09-2011 14:43, Jarek Andrzejewski pisze:

Znowu odbiegasz od tematu. Jak widzisz, ludzie nie chcą ubezpieczać się
dobrowolnie.

(dla ustalenia uwagi: mowa o ubezpieczeniu domów)
Tak, nie chcą. Podobnie jak nie chcą robić miliona innych rzeczy.
Czy sądzisz, że nalezy im nakazać się ubezpieczać? AC też ma być
obowiązkowe? A ubezpieczenie butów (w końcu przecież może spaść
niespodziewany śnieg i je zniszczyć)?

Sądzę że OC musi być obowiązkowe. To czy i czym wyklepiesz _swój_ złom, mało mnie interesuje.

Pozdrawiam
Paweł

On Thu, 29 Sep 2011 14:46:01 +0200, DoQ  wrote:

W dniu 29-09-2011 14:43, Jarek Andrzejewski pisze:

Znowu odbiegasz od tematu. Jak widzisz, ludzie nie chcą ubezpieczać się
dobrowolnie.

(dla ustalenia uwagi: mowa o ubezpieczeniu domów)
Tak, nie chcą. Podobnie jak nie chcą robić miliona innych rzeczy.
Czy sądzisz, że nalezy im nakazać się ubezpieczać? AC też ma być
obowiązkowe? A ubezpieczenie butów (w końcu przecież może spaść
niespodziewany śnieg i je zniszczyć)?

Sądzę że OC musi być obowiązkowe. To czy i czym wyklepiesz _swój_ złom,
mało mnie interesuje.

Odbiegasz od tematu.
Zacytuję Twoje słowa, które zapoczątkowały powyższą wymianę zdań:

Ubezpieczenie nieruchomości nie jest obowiązkowe i co? Płacą? Nie płacą.
Przyjdzie burza, zerwie dachy i od razu łapy do rządu wyciągają - jak
żyć premierze.

W dniu 29-09-2011 14:55, Jarek Andrzejewski pisze:

Sądzę że OC musi być obowiązkowe. To czy i czym wyklepiesz _swój_ złom,
mało mnie interesuje.

Odbiegasz od tematu.
Zacytuję Twoje słowa, które zapoczątkowały powyższą wymianę zdań:

Ubezpieczenie nieruchomości nie jest obowiązkowe i co? Płacą? Nie płacą.
Przyjdzie burza, zerwie dachy i od razu łapy do rządu wyciągają - jak
żyć premierze.

Widzę że zupełnie nie rozumiesz prostego przesłania.
Skoro ludzie nie dbają o własne interesy, mienie, nieruchomości etc. przez co nie chcą dobrowolnie płacić za polisę, to nie wyobrażam sobie, dlaczego nagle mieliby płacić nieobowiązkową składkę za naprawę szkody komunikacyjnej na mnie i moim mieniu. A tym bardziej nie rozumiem, dlaczego JA mam płacić za szkody które "ON" mi wyrządzi.

Pozdrawiam
Paweł

On Thu, 29 Sep 2011 15:01:34 +0200, DoQ  wrote:

Widzę że zupełnie nie rozumiesz prostego przesłania.
Skoro ludzie nie dbają o własne interesy, mienie, nieruchomości etc.
przez co nie chcą dobrowolnie płacić za polisę, to nie wyobrażam sobie,
dlaczego nagle mieliby płacić nieobowiązkową składkę za naprawę szkody

Widzę że zupełnie nie rozumiesz prostego przesłania.

"Skoro ludzie nie chcą dbac o własne interesy, mienie, nieruchomości
etc. ", to nie jest naszą rolą ani rolą państwa i jego urzędników ich
do tego zmuszać.
Ja się odnoszę wyłącznie do tego "podwątku": ubezpieczenie mienia
osoby, która sie ubezpiecza, a nie odpowiedzialności cywilnej (i
ubezpieczenia od niej).
OC to nieco inna sprawa - "nie mieszajmy myślowo róznych systemów
walutowych, nie bądźmy peweksami".

Poza tym: nieubezpieczenie mienia może być świadomym wyborem: być może
ktoś inaczej niż TU kalkuluje ryzyko vs wysokość składki.
Ja na przykład nie wykupuję AC na samochody. "Odtworzenie" samochodu
nie będzie dla mnie czymś niemożliwym, więc nie widzę potrzeby jego
ubezpieczania.

komunikacyjnej na mnie i moim mieniu. A tym bardziej nie rozumiem,
dlaczego JA mam płacić za szkody które "ON" mi wyrządzi.

Nie masz płacić. On ma Ci zapłacić.
Jak wielu ludzi nie zapłaci OC i jednocześnie nie będzie ich stać na
odszkodowanie? Czy jesteśmy w stanie to oszacować?

http://www.policja.pl/palm/pol/1/9975/Wypadki_z_udzialem_pieszych.html

Przydałoby się znać kwoty szkód, jakie w wyniku tego powstały i jakich
nie udało się odzyskac od sprawców. To byłoby na pewno bardzo
pouczające i zapewne mogłoby przekonać któregoś z nas, że się myli.

--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

W dniu 29-09-2011 15:29, Jarek Andrzejewski pisze:

Nie masz płacić. On ma Ci zapłacić.
Jak wielu ludzi nie zapłaci OC i jednocześnie nie będzie ich stać na
odszkodowanie? Czy jesteśmy w stanie to oszacować?

Czym pokryje załóżmy 50kPLN szkody 78letni emeryt, którego najcenniejszą rzeczą jest skoda felicja z 1997?


Pozdrawiam
Paweł

On Thu, 29 Sep 2011 15:54:21 +0200, DoQ  wrote:

W dniu 29-09-2011 15:29, Jarek Andrzejewski pisze:

Nie masz płacić. On ma Ci zapłacić.
Jak wielu ludzi nie zapłaci OC i jednocześnie nie będzie ich stać na
odszkodowanie? Czy jesteśmy w stanie to oszacować?

Czym pokryje załóżmy 50kPLN szkody 78letni emeryt, którego najcenniejszą
rzeczą jest skoda felicja z 1997?

a czym pokryje szkody ten sam emeryt, który już nie ma skody, jeśli
wtargnie na jezdnię i spowoduje zniszczenie samochodu, który uniknie
potrącenia?
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

Użytkownik "DoQ"  napisał w wiadomości

Czym pokryje załóżmy 50kPLN szkody 78letni emeryt, którego najcenniejszą rzeczą jest skoda felicja z 1997?

On zazwyczaj gdzies mieszka, i to przewaznie jest jego mieszkanie, warte dosc sporo.

J.

On Fri, 30 Sep 2011 11:14:42 +0200, "J.F"
 wrote:

Użytkownik "DoQ"  napisał w wiadomości

Czym pokryje załóżmy 50kPLN szkody 78letni emeryt, którego
najcenniejszą rzeczą jest skoda felicja z 1997?

On zazwyczaj gdzies mieszka, i to przewaznie jest jego mieszkanie,
warte dosc sporo.

ale przecież DOQ przyjął już wykluczające założenie, że 14 letnia
felicja jest najcenniejsza w dorobku owego emeryta.

W dniu 2011-09-29 14:55, Jarek Andrzejewski pisze:

On Thu, 29 Sep 2011 14:46:01 +0200,   wrote:

W dniu 29-09-2011 14:43, Jarek Andrzejewski pisze:

Znowu odbiegasz od tematu. Jak widzisz, ludzie nie chcą ubezpieczać się
dobrowolnie.

(dla ustalenia uwagi: mowa o ubezpieczeniu domów)
Tak, nie chcą. Podobnie jak nie chcą robić miliona innych rzeczy.
Czy sądzisz, że nalezy im nakazać się ubezpieczać? AC też ma być
obowiązkowe? A ubezpieczenie butów (w końcu przecież może spaść
niespodziewany śnieg i je zniszczyć)?

Sądzę że OC musi być obowiązkowe. To czy i czym wyklepiesz _swój_ złom,
mało mnie interesuje.

Odbiegasz od tematu.

W żadnym wypadku - to Ty zacząłeś dryfować, ponieważ zabrakło
argumentów przeciw obowiązkowemu OC.

Zacytuję Twoje słowa, które zapoczątkowały powyższą wymianę zdań:

Ubezpieczenie nieruchomości nie jest obowiązkowe i co? Płacą? Nie płacą.
Przyjdzie burza, zerwie dachy i od razu łapy do rządu wyciągają - jak
żyć premierze.

Oczywiście pominąłeś, że był to tylko przykład dobrowolnego
ubezpieczenia i jak by wyglądała sytuacja, gdyby z OC było tak
samo.

On Thu, 29 Sep 2011 15:01:51 +0200, Artur Maśląg
wrote:

Oczywiście pominąłeś, że był to tylko przykład dobrowolnego
ubezpieczenia i jak by wyglądała sytuacja, gdyby z OC było tak
samo.

tak to był przykład i o nim dyskutowaliśmy.
Niepotrzebnie uparcie próbujesz dopasować moje odpowiedzi komentujące
dobrowolne ubezpieczenia majątku do ubezpieczeń (choćby i
dobrowolnych) od odpowiedzialności cywilnej.
Wyciągasz moje odpowiedzi na temat X i obalasz je, jak gdyby były
uzyte do argumentowania w temacie Y. To naprawdę nie ma sensu.

Mój własny przykład: napisałem przecież, że AC nie kupuję, a OC
kupowałbym nawet, gdyby było nieobowiązkowe.
Załóżmy, że podobnie zrobiłaby większość posiadaczy samochodów. Czy
będziesz się upierał, że fakt, że zawarto zero umów AC wynika z
pewnością, że nikt nie zawarł umowy OC?

--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości news:

Mój własny przykład: napisałem przecież, że AC nie kupuję, a OC
kupowałbym nawet, gdyby było nieobowiązkowe.

A chętnie zapłacilbyś dwa razy większą składkę OC i AC, tylko dlatego żeby nie było obowiązku kupowania OC?
Bo ja niechętnie i podoba mi się że jest obowiązkowe OC na pojazdy, żałuję że nie ma obowiązkowego OC na inne dziedziny życia, w których ktoś może mi wyrządzić szkodę.

On Thu, 29 Sep 2011 15:41:52 +0200, "Cavallino"
 wrote:

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości
news:

Mój własny przykład: napisałem przecież, że AC nie kupuję, a OC
kupowałbym nawet, gdyby było nieobowiązkowe.

A chętnie zapłacilbyś dwa razy większą składkę OC i AC, tylko dlatego żeby
nie było obowiązku kupowania OC?

AC - nie. OC - tak.

Bo ja niechętnie i podoba mi się że jest obowiązkowe OC na pojazdy, żałuję
że nie ma obowiązkowego OC na inne dziedziny życia, w których ktoś może mi
wyrządzić szkodę.

a ja wręcz przeciwnie. Nie uważam, żeby centralne planowanie było
lepsze od wolności wyborów.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości news:

A chętnie zapłacilbyś dwa razy większą składkę OC i AC, tylko dlatego żeby
nie było obowiązku kupowania OC?

AC - nie. OC - tak.

Nie wierzę.
Ja bym tam nie chciał płacić 500 zł rocznie więcej, za coś, co i tak jest mi niezbędne.
A z AC 2000 zł więcej.

Bo ja niechętnie i podoba mi się że jest obowiązkowe OC na pojazdy, żałuję
że nie ma obowiązkowego OC na inne dziedziny życia, w których ktoś może mi
wyrządzić szkodę.

a ja wręcz przeciwnie. Nie uważam, żeby centralne planowanie było
lepsze od wolności wyborów.

Ja co do zasady też nie.
Ale czasem taki obowiązek ma sens.
W przypadku domów czy innych gospodarstw powinno być podobnie.
A przede wszystkim w konstytucji powinien być zakac finansowania z budżetu darmozjadów, które się nieubezpieczyły np. od powodzi.

On Thu, 29 Sep 2011 16:04:32 +0200, "Cavallino"
 wrote:

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości
news:

A chętnie zapłacilbyś dwa razy większą składkę OC i AC, tylko dlatego żeby
nie było obowiązku kupowania OC?

AC - nie. OC - tak.

Nie wierzę.
Ja bym tam nie chciał płacić 500 zł rocznie więcej, za coś, co i tak jest mi
niezbędne.
A z AC 2000 zł więcej.

A dlaczego? Mam prawo jazdy 17 lat. Spowodowałem w tym czasie, jesli
dobrze pamiętam, trzy stłuczki. Nie wiem, jakie były koszty napraw,
zapewne mniejsze niż 8,5 czy 17 tysięcy. Ale wiem, że może się
zdarzyć, że moją "ofiarą" nie będzie błotnik osobowej toyoty ani
zderzak starego passata, ale np. ładunek TIRa. Ba, w przypadku OC (nie
mylić z ubezpieczeniem OC) nie muszę nawet ponosić winy za zdarzenie
drogowe - bo jest odpowiedzialność na zasadzie ryzyka).

I w mojej ocenie konieczność pokrycia wartości tego ładunku jest na
tyle dużym zagrożeniem bytu mojego i mojej rodziny, że gotów jestem
zabezpieczyć się przed tym niewielkim ułamkiem tej kwoty.
Natomiast perspektywa utraty samochodu za kilka czy nawet
kilkadziesiąt tysięcy złotych w porównaniu do, powiedzmy 1/10 czy 1/20
jego wartości wydaje mi się niewarta tych pieniędzy. W tym przypadku,
niezależnie od tego, jak nabroję na drodze (lub jakiego pecha będę
miał) maksymalną szkodą będzie wartość auta.
Oczywiście w przypadku AC pomijam całkowicie szkody na zdrowiu, bo ono
i tak tego nie pokrywa. W przypadku OC musze te skutki także brac pod
uwagę (czyli nie tylko ładunek TIRa, ale i może także renta do końca
życia jego kierowcy).
Czy Twoja wiara jest teraz większa?

A przede wszystkim w konstytucji powinien być zakac finansowania z budżetu
darmozjadów, które się nieubezpieczyły np. od powodzi.

ależ szkoda na to miejsca w konstytucji.
Wystarczy tego nie gwarantować ustawami lub decyzjami urzędników.
Przecież prawo do własnego domu na koszt innych obywateli (aka
państwa) nie jest prawem konstytucyjnym. Ani do budowy ani do odbudowy
tego domu.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości

On Thu, 29 Sep 2011 16:04:32 +0200, "Cavallino"
 wrote:

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości
news:

A chętnie zapłacilbyś dwa razy większą składkę OC i AC, tylko dlatego żeby
nie było obowiązku kupowania OC?

AC - nie. OC - tak.

Nie wierzę.
Ja bym tam nie chciał płacić 500 zł rocznie więcej, za coś, co i tak jest mi
niezbędne.
A z AC 2000 zł więcej.

A dlaczego?

Ale co dlaczego?
Dlaczego więcej?
Ryzyko wzrasta łącznie ze zmniejszaniem się ilości ubezpieczonych, więc ceny tez wtedy powinny wzrosnąć.

Ubezpieczenie powszechne jest tańsze po prostu.

Czy Twoja wiara jest teraz większa?

Ale w co?
Że wolę zapłacić 500 zał a nie 1000?
Nie, jest cały czas taka sama i nic jej nie zmieni.

AC też płacę zazwyczaj, strata któregoś samochodu byłaby bolesna, więc staram się do tego nie dopuścić.

A przede wszystkim w konstytucji powinien być zakac finansowania z budżetu
darmozjadów, które się nieubezpieczyły np. od powodzi.

ależ szkoda na to miejsca w konstytucji.
Wystarczy tego nie gwarantować ustawami lub decyzjami urzędników.

No tak, ale po wpisaniu do konstytucji (p)osły tak łatwo nie mogłyby takich decyzji czy ustaw klepnąć.

On Thu, 29 Sep 2011 16:30:44 +0200, "Cavallino"
 wrote:

Ryzyko wzrasta łącznie ze zmniejszaniem się ilości ubezpieczonych, więc ceny
tez wtedy powinny wzrosnąć.

a dlaczego ubezpieczenie (i konieczność płacenia za szkody) miliona
kierowców miałoby generować większe koszty (ryzyko) niż przy 2
milionach kierowców?

Ubezpieczenie powszechne jest tańsze po prostu.

Dlaczego w takim razie np. wielu taksówkarzy wybiera towarzystwa
ubezpieczeń wzajemnych i tam się ubezpieczają zamiast kupowac polisy w
nomen omen Powszechnym ZU?
http://www.autocentrum.pl/biznes/rynek-ubezpieczen-komunikacyjnych-oc/

Czy Twoja wiara jest teraz większa?

Ale w co?

w to, że mam racjonalne podstawy, aby zaakceptować płacenie za OC
nawet kilkakrotnie więcej niż dziś, ale w innym ustroju (pozwalającym
na zachowanie więcej owoców pracy, ale i nakładającym większą
odpowiedzialność za swoje decyzje).

AC też płacę zazwyczaj, strata któregoś samochodu byłaby bolesna, więc
staram się do tego nie dopuścić.

Twój wybór: porównujesz "ból" z kosztem i wychodzi Ci, że AC tańsze.
Tak właśnie powinno być - każdy ma inne priorytety. Jeden chce mieć
gromadkę wnuków, a inny żyć szybko i umrzeć młodo. Jesteśmy różni i
należy to cenić, a nie zwalczać.
Cieszę się, że nie postulujesz obowiązkowego AC, bo przecież
"powszechne jest tańsze po prostu" :-)

No tak, ale po wpisaniu do konstytucji (p)osły tak łatwo nie mogłyby takich
decyzji czy ustaw klepnąć.

zgoda.

A Ayn Rand ujęła to tak:
Przysięgam - na moje życie i moją miłość do niego - że nigdy nie będę
żył dla innego człowieka, ani nie będę wymagał aby inny człowiek żył
dla mnie.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości

On Thu, 29 Sep 2011 16:30:44 +0200, "Cavallino"
 wrote:

Ryzyko wzrasta łącznie ze zmniejszaniem się ilości ubezpieczonych, więc ceny
tez wtedy powinny wzrosnąć.

a dlaczego ubezpieczenie (i konieczność płacenia za szkody) miliona
kierowców miałoby generować większe koszty (ryzyko) niż przy 2
milionach kierowców?

Prawo wielkich liczb.

Ubezpieczenie powszechne jest tańsze po prostu.

Dlaczego w takim razie np. wielu taksówkarzy wybiera towarzystwa
ubezpieczeń wzajemnych i tam się ubezpieczają zamiast kupowac polisy w
nomen omen Powszechnym ZU?

Pewnie liczą na to iż tu wkalkuluje niższy zysk, lub jego brak.
Komercyjne musi zarobić i to dużo.
A może dla ich grupy zawodowej ryzyko jest po prostu inne, mniejsze niż ogólne.

AC też płacę zazwyczaj, strata któregoś samochodu byłaby bolesna, więc
staram się do tego nie dopuścić.

Twój wybór: porównujesz "ból" z kosztem i wychodzi Ci, że AC tańsze.

Nie.
Wychodzi mi, że AC łatwiej przełknąć.
Przez 20 lat pomogło mi raz, gdy pijaczek skasował mi Citroena w czołówcem ale gdybym go nie miał to cofnął bym się w rozwoju o 10 lat i musiał jeździć zbiorkomem.
To też byłoby tańsze, ale nie o cenę tu chodzi.

Cieszę się, że nie postulujesz obowiązkowego AC, bo przecież
"powszechne jest tańsze po prostu" :-)

A wiesz że bardzo bym chciał?
Bo na braku takiego rozwiązania tracę podwójnie, nie mogę kupić AC na Lancię (wiek), a gdy się coś stanie to z braku AC nie mogę naprawy w koszty wrzucić.
Gdyby było obowiązkowe żaden ubezpieczyciel nie miałby prawa mi odmówić.

On Fri, 30 Sep 2011 10:05:54 +0200, "Cavallino"
 wrote:

a dlaczego ubezpieczenie (i konieczność płacenia za szkody) miliona
kierowców miałoby generować większe koszty (ryzyko) niż przy 2
milionach kierowców?

Prawo wielkich liczb.

Dlaczego zatem PZU nie jest najtańsze w PL, skoro mają najwięcej polis
OC (link dziś podałem)?

Być może masz rację, ale czy potrafisz wyliczyć to dokładnie: o ile
zdrożeć musi OC w TU z dwoma milionami polis, gdy połowa klientów
zrezygnuje?
Jeśli nie potrafisz, tego nawet oszacowac i poprzestaniesz na ogólniku
"prawo wielkich liczb", to IMHO jesteś zupełnie nie przekonywający.

AC też płacę zazwyczaj, strata któregoś samochodu byłaby bolesna, więc
staram się do tego nie dopuścić.

Twój wybór: porównujesz "ból" z kosztem i wychodzi Ci, że AC tańsze.

Nie.
Wychodzi mi, że AC łatwiej przełknąć.

ależ to właśnie piszę: Twój wybór.

Przez 20 lat pomogło mi raz, gdy pijaczek skasował mi Citroena w czołówcem
ale gdybym go nie miał to cofnął bym się w rozwoju o 10 lat i musiał jeździć
zbiorkomem.

a gdyby mi pijaczek skasował 306-tkę, to po prostu za parę tygodni
kupiłbym następną. Mój rozwój (BTW: w jakim sensie?) nie ucierpiałby.

Cieszę się, że nie postulujesz obowiązkowego AC, bo przecież
"powszechne jest tańsze po prostu" :-)

A wiesz że bardzo bym chciał?
Bo na braku takiego rozwiązania tracę podwójnie, nie mogę kupić AC na Lancię
(wiek), a gdy się coś stanie to z braku AC nie mogę naprawy w koszty
wrzucić.
Gdyby było obowiązkowe żaden ubezpieczyciel nie miałby prawa mi odmówić.

wybacz, ale dla Twojej wygody nie godzę się płacić równowartości moich
aut co 10 czy paręnaście lat.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości

On Fri, 30 Sep 2011 10:05:54 +0200, "Cavallino"
 wrote:

a dlaczego ubezpieczenie (i konieczność płacenia za szkody) miliona
kierowców miałoby generować większe koszty (ryzyko) niż przy 2
milionach kierowców?

Prawo wielkich liczb.

Dlaczego zatem PZU nie jest najtańsze w PL, skoro mają najwięcej polis
OC (link dziś podałem)?

Bo koszty operacyjne zapewne mają za duże, może również zysk.

Być może masz rację, ale czy potrafisz wyliczyć to dokładnie: o ile
zdrożeć musi OC w TU z dwoma milionami polis, gdy połowa klientów
zrezygnuje?

Nie jestem specjalistą od szacowania ryzyka, tacy się cenią.

Jeśli nie potrafisz, tego nawet oszacowac i poprzestaniesz na ogólniku
"prawo wielkich liczb", to IMHO jesteś zupełnie nie przekonywający.

LOL !!!!
Rozumiem, że Ty jesteś specjalistą, wyliczyłeś że nie zdrożeje i dlatego jesteś przekonujący? ;-)

a gdyby mi pijaczek skasował 306-tkę, to po prostu za parę tygodni
kupiłbym następną.

No widzisz, a ja zazwyczaj nie jeżdżę autami wartymi 3 tygodnie mojej pracy.
Może rowerami czy skuterami.

Gdyby było obowiązkowe żaden ubezpieczyciel nie miałby prawa mi odmówić.

wybacz, ale dla Twojej wygody

To nie jest wygoda, to jest kolejny przymus ustawowy, którego nie jestem w stanie spełnić, bo ustawodawca nie przewidział takiego przypadku, nie zapewnił możliwości jego realizacji, a obowiązek nałożył.

On Fri, 30 Sep 2011 10:46:46 +0200, "Cavallino"
 wrote:

Jeśli nie potrafisz, tego nawet oszacowac i poprzestaniesz na ogólniku
"prawo wielkich liczb", to IMHO jesteś zupełnie nie przekonywający.

LOL !!!!
Rozumiem, że Ty jesteś specjalistą, wyliczyłeś że nie zdrożeje i dlatego
jesteś przekonujący? ;-)

Tak. Zazwyczaj podaję uzasadnienie swoich wyliczeń.
Zwracam Ci też uwagę, że nie wcale nie twierdzę, że OC nie zdrożeje,
gdy będzie nieobowiązkowe.
Ty twierdzisz, że zdrożeje, więc chyba nie powinna Cię zaskoczyć
prośba o uzasadnienie tego twierdzenia.
IMHO "prawo wielkich liczb" to żaden argument.
Przyznam się, że nie widze związku
http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_wielkich_liczb z OC.

a gdyby mi pijaczek skasował 306-tkę, to po prostu za parę tygodni
kupiłbym następną.

No widzisz, a ja zazwyczaj nie jeżdżę autami wartymi 3 tygodnie mojej pracy.
Może rowerami czy skuterami.

hmmm, dlaczego sądzisz, że nie potrafię zaoszczędzić na samochód? Te
parę tygodni (skąd akurat 3?) to byłby czas na znalezienie
odpowiedniego egzemplarza, a nie na zgromadzenie dochodu.

(mowa o AC)

Gdyby było obowiązkowe żaden ubezpieczyciel nie miałby prawa mi odmówić.

wybacz, ale dla Twojej wygody

To nie jest wygoda, to jest kolejny przymus ustawowy, którego nie jestem w
stanie spełnić, bo ustawodawca nie przewidział takiego przypadku, nie
zapewnił możliwości jego realizacji, a obowiązek nałożył.

o jakim obowiązku w kontekście AC piszesz?
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości

On Fri, 30 Sep 2011 10:46:46 +0200, "Cavallino"
 wrote:

Jeśli nie potrafisz, tego nawet oszacowac i poprzestaniesz na ogólniku
"prawo wielkich liczb", to IMHO jesteś zupełnie nie przekonywający.

LOL !!!!
Rozumiem, że Ty jesteś specjalistą, wyliczyłeś że nie zdrożeje i dlatego
jesteś przekonujący? ;-)

Tak.

No to poproszę o te wyliczenia, bo jakoś mnie na wykładach o ubezpieczeniach uczyli czegoś innego niż Tobie się wydaje.

Zwracam Ci też uwagę, że nie wcale nie twierdzę, że OC nie zdrożeje,

A co powyżej napisałeś?
Nie czytasz tego co piszesz?

Ty twierdzisz, że zdrożeje, więc chyba nie powinna Cię zaskoczyć
prośba o uzasadnienie tego twierdzenia.

Znaczy co, mam Ci wykład o ubezpieczeniach urządzić?
No sorry, ale braków w edukacji nie da się zastąpić wiedzą z jakiegoś posta z grupy dyskusyjnej, to nie jest takie proste.
Jak jesteś zainteresowany tematem to na pewno jakaś uczelnia zaspokoi Twój głód wiedzy, zapewne niestety nie za darmo.

IMHO "prawo wielkich liczb" to żaden argument.

Tylko wtedy, gdy ktoś go nie zna.

No widzisz, a ja zazwyczaj nie jeżdżę autami wartymi 3 tygodnie mojej pracy.
Może rowerami czy skuterami.

hmmm, dlaczego sądzisz, że nie potrafię zaoszczędzić na samochód? Te
parę tygodni (skąd akurat 3?) to byłby czas na znalezienie
odpowiedniego egzemplarza, a nie na zgromadzenie dochodu.

Ten dochód to ma być tylko suma składek na AC, a nie inne źródła - tylko wtedy ma to sens.
Ja AC traktuję jako koszt mojego spokoju.

To nie jest wygoda, to jest kolejny przymus ustawowy, którego nie jestem w
stanie spełnić, bo ustawodawca nie przewidział takiego przypadku, nie
zapewnił możliwości jego realizacji, a obowiązek nałożył.

o jakim obowiązku w kontekście AC piszesz?

Brak AC=brak możliwości zaliczenia naprawy powypadkowej w koszty.

On Fri, 30 Sep 2011 11:36:49 +0200, "Cavallino"
 wrote:

IMHO "prawo wielkich liczb" to żaden argument.

Tylko wtedy, gdy ktoś go nie zna.

Poproszę o konkretne uzasadnienie, w jaki sposób twierdzenie, że  "z
prawdopodobieństwem dowolnie bliskim 1 można się spodziewać, iż przy
dostatecznie wielkiej liczbie prób częstość danego zdarzenia losowego
będzie się dowolnie mało różniła od jego prawdopodobieństwa" można
dowieść, że OC będzie tańsze, jeśli wykupi je większa liczba osób (bez
zmian innych warunków).

Napiszę szczerze jak ja to widzę: nie masz o tym pojęcia, powołujesz
się na twierdzenia, których nie rozumiesz i na wykłady, jakie podobno
Ci udzieloni licząc, że przytłoczysz mnie swoją (rzekomą) erudycją.
Nie przytłoczyłeś.

Dla ułatwienia: nie neguję tego, że im więcej polis i zdarzeń, tym
bardziej częstość zdarzeń odpowiada ich prawdopodobieństwu.
A czy jesteś w stanie udowodnić, że przy mniejszej liczbie polis i
zdarzeń częstość jest na pewno mniejsza (lub większa) niż
prawdopodobieństwo?

Ja AC traktuję jako koszt mojego spokoju.

a ja traktuję oszczędności (choćby odłożone niezapłacone AC) jako
źródło mojego. I niech tak pozostanie, tak nam dopomóż, ustawodawco.

o jakim obowiązku w kontekście AC piszesz?

Brak AC=brak możliwości zaliczenia naprawy powypadkowej w koszty.

no tak, to jest chore. Ale nie zmienia mojej decyzji (choć mnie
dotyczy).
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości

On Fri, 30 Sep 2011 11:36:49 +0200, "Cavallino"
 wrote:

IMHO "prawo wielkich liczb" to żaden argument.

Tylko wtedy, gdy ktoś go nie zna.

Poproszę o konkretne uzasadnienie, w jaki sposób twierdzenie, że  "z
prawdopodobieństwem dowolnie bliskim 1 można się spodziewać, iż przy
dostatecznie wielkiej liczbie prób częstość danego zdarzenia losowego
będzie się dowolnie mało różniła od jego prawdopodobieństwa" można
dowieść, że OC będzie tańsze, jeśli wykupi je większa liczba osób (bez
zmian innych warunków).

Już pisałem - to są podstawy ubezpieczeńm, na grupie swoich braków w edukacji nie nadrobisz, a ja nie zamierzam robić za darmowego nauczyciela, więc na pewno nie zrobisz tego moim kosztem (mojego czasu).

On Fri, 30 Sep 2011 12:42:48 +0200, "Cavallino"
 wrote:

Już pisałem - to są podstawy ubezpieczeńm, na grupie swoich braków w
edukacji nie nadrobisz, a ja nie zamierzam robić za darmowego nauczyciela,
więc na pewno nie zrobisz tego moim kosztem (mojego czasu).

A chociaż podasz w którym konkretnie miejscu tej książki jest dowód,
że zależność między liczbą polis a kosztami jest  rosnąca czy to też
to równiez zajęłoby zbyt wiele Twojego cennego czasu?
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości

On Fri, 30 Sep 2011 12:42:48 +0200, "Cavallino"
 wrote:

Już pisałem - to są podstawy ubezpieczeńm, na grupie swoich braków w
edukacji nie nadrobisz, a ja nie zamierzam robić za darmowego nauczyciela,
więc na pewno nie zrobisz tego moim kosztem (mojego czasu).

A chociaż podasz w którym konkretnie miejscu tej książki jest dowód,
że zależność między liczbą polis a kosztami jest  rosnąca

Nie kosztami, a wysokością składki.

Jak zrozumiesz prawo wielkich liczb, to sam do tego dojdziesz.
Popracuj trochę samodzielnie, zamiast stawiać żądania.

On Fri, 30 Sep 2011 12:50:56 +0200, "Cavallino"
 wrote:

Jak zrozumiesz prawo wielkich liczb, to sam do tego dojdziesz.
Popracuj trochę samodzielnie, zamiast stawiać żądania.

I tyle na temat Twojej wiedzy: 0 linków, zero źródeł tylko mętne
rzucanie haseł bez uzasadnienia ich związku z dyskusją.
Ale oczywiście to tylko moja opinia.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości

On Fri, 30 Sep 2011 12:50:56 +0200, "Cavallino"
 wrote:

Jak zrozumiesz prawo wielkich liczb, to sam do tego dojdziesz.
Popracuj trochę samodzielnie, zamiast stawiać żądania.

I tyle na temat Twojej wiedzy

Nie - tyle na temat Twojego lenistwa.
Nawet z podanych wyników z google nie chciało sie poczytać.
Lepiej żądać ryby.
Jak PIS.

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości news:

IMHO "prawo wielkich liczb" to żaden argument.
Przyznam się, że nie widze związku
http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_wielkich_liczb z OC.

Źle szukasz.
Raczej musiałbyć się skierować na wykorzystanie tego prawa w ubezpieczeniach.

Np.
"Ubezpieczenie (asekuracja) - gwarancje finansowe udzielane przez towarzystwa ubezpieczeniowe na wypadek zaistnienia zdarzeń losowych.
Stanowią formę wspólnot ponoszenia ryzyka opartą na wykorzystaniu działania prawa wielkich liczb, polegają na gromadzeniu funduszy, z których wypłacane są określone kwoty w razie wystąpienia zdarzeń losowych objętych ubezpieczeniem.
Zdarzenia powodujące powstanie roszczenia o wypłatę odszkodowania określa się mianem wypadków ubezpieczeniowych, mogą nimi być np.: pożar, wypadki samochodowe, kradzież. Występują m.in. ubezpieczenia: majątkowe i osobowe, gospodarcze, komunikacyjne, emerytalno-rentowe."

Możesz np. taką książkę zanabyć:
http://www.bankowa.pl/wiecej.php?id=ub-348

On Fri, 30 Sep 2011 11:40:21 +0200, "Cavallino"
 wrote:

Np.
"Ubezpieczenie (asekuracja) - gwarancje finansowe udzielane przez
towarzystwa ubezpieczeniowe na wypadek zaistnienia zdarzeń losowych.
Stanowią formę wspólnot ponoszenia ryzyka opartą na wykorzystaniu działania
prawa wielkich liczb, polegają na gromadzeniu funduszy, z których wypłacane
są określone kwoty w razie wystąpienia zdarzeń losowych objętych
ubezpieczeniem. /.../"

Czy to dowodzi, że przy milionie polis koszty w porównaniu do wpływów
są mniejsze niż gdy polis są 2 miliony?
A może właśnie TU obsługujące 100 tys. (albo 1000 albo milion) polis
będzie miało ich wystarczająco dużo, by częstość była podobna jak w TU
10x większym, a za to jego koszty będą 20x mniejsze (w przeliczeniu na
polisę)?

Jest dla mnie oczywiste, że korzystając z ubezpieczenia rozkładam w
pewnym sensie ryzyko na większą liczbę uczestników tego "zakładu" i
niejako "spłaszczam" skutki ryzyko wystąpienia pewnych zdarzeń w
jednym miejscu (np. mało prawdopodobne jest, że burza uszkodzi w
jednym czasie 100 domów w całej Polsce).

Gdyby zależność była taka prosta, to małe towarzystwa nie miałyby
racji bytu, a jednak są i powstają nowe.

--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości news:

A może właśnie TU obsługujące 100 tys. (albo 1000 albo milion) polis
będzie miało ich wystarczająco dużo, by częstość była podobna jak w TU
10x większym, a za to jego koszty będą 20x mniejsze (w przeliczeniu na
polisę)?

Nawet na logikę powinno być dokładnie odwrotnie.
Dlatego właśnie mały sklep utrzymuje się ledwo ledwo z marży dwa razy wyższej niż dobrze prosperujący duży market.

Gdyby zależność była taka prosta, to małe towarzystwa nie miałyby
racji bytu,

I małe sklepy, małe firmy itd.

a jednak są i powstają nowe.

Bo tak czy tak jakiś tam dochód osiągają, jednakże przy większym ryzyku.

On Fri, 30 Sep 2011 11:40:21 +0200, "Cavallino"
 wrote:

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości
news:

IMHO "prawo wielkich liczb" to żaden argument.
Przyznam się, że nie widze związku
http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_wielkich_liczb z OC.

Źle szukasz.
Raczej musiałbyć się skierować na wykorzystanie tego prawa w
ubezpieczeniach.

Źle szukam? Ale przecież podana przez Ciebie definicja:...

Np.
"Ubezpieczenie (asekuracja) - gwarancje finansowe udzielane przez /.../

....nie jest oparta na niczym innym niż podałem?

http://www.bankowa.pl/wiecej.php?id=ub-348

pewnie jednak jej nie kupię tylko po to, by znaleźć (lub nie znaleźć)
potwierdzenia Twoich słów. Jesli możesz - podaj odpowiedni cytat.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości

On Fri, 30 Sep 2011 11:40:21 +0200, "Cavallino"
 wrote:

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości
news:

IMHO "prawo wielkich liczb" to żaden argument.
Przyznam się, że nie widze związku
http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_wielkich_liczb z OC.

Źle szukasz.
Raczej musiałbyć się skierować na wykorzystanie tego prawa w
ubezpieczeniach.

Źle szukam? Ale przecież podana przez Ciebie definicja:...

Np.
"Ubezpieczenie (asekuracja) - gwarancje finansowe udzielane przez /.../

...nie jest oparta na niczym innym niż podałem?

Oczywiście że jest oparta.
Ale o ile dobrze rozumiem co wypisujesz, to negujesz zastosowanie i działanie prawa wielkich liczb w ubezpieczeniach, a nie samo to prawo.

http://www.bankowa.pl/wiecej.php?id=ub-348

pewnie jednak jej nie kupię tylko po to, by znaleźć (lub nie znaleźć)
potwierdzenia Twoich słów. Jesli możesz - podaj odpowiedni cytat.

Przykro mi, nie mam zamiaru za Ciebie roboty wykonywać, to Ty chcesz wiedzę poszerzać, a nie ja.
Musi wystarczyć Ci wędka zamiast ryby:
http://www.google.pl/search?sourceid=chrome&ie=UTF-8&q=prawo+wielkich+liczb+ubezpieczenia#sclient=psy-ab&hl=pl&source=hp&q=prawo+wielkich+liczb+ubezpieczenia+ryzyko&pbx=1&oq=prawo+wielkich+liczb+ubezpieczenia+ryzyko&aq=f&aqi=&aql=&gs_sm=e&gs_upl=1213l2335l0l3306l7l7l0l0l0l0l605l2831l3-1.3.2l6l0&bav=on.2,or.r_gc.r_pw.,cf.osb&fp=414cc6d57ffaca73&biw=1280&bih=687

On Fri, 30 Sep 2011 12:48:33 +0200, "Cavallino"
 wrote:

Ale o ile dobrze rozumiem co wypisujesz, to negujesz zastosowanie i
działanie prawa wielkich liczb w ubezpieczeniach, a nie samo to prawo.

źle zrozumiałeś.
Ja neguję twierdzenie, że z prawa wielkich liczb wynika, że każdy
spadek liczby polis musi wiązać się ze wzrostem składki.

Nie zaprzeczam związku dokładności obliczeń czy oszacowań wraz ze
wzrostem liczby doświadczeń (zdarzeń).
Zaprzeczam tylko twierdzeniu, że to dowodzi - szczególnie powyżej
pewnej liczby - że wzrost tej dokładności musi prowadzić do
zmniejszenia wysokości składek.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości

On Fri, 30 Sep 2011 12:48:33 +0200, "Cavallino"
 wrote:

Ale o ile dobrze rozumiem co wypisujesz, to negujesz zastosowanie i
działanie prawa wielkich liczb w ubezpieczeniach, a nie samo to prawo.

źle zrozumiałeś.
Ja neguję twierdzenie, że z prawa wielkich liczb wynika, że każdy
spadek liczby polis musi wiązać się ze wzrostem składki.

Nie - to Ty nie rozumiesz co negujesz.
Gdyby było inaczej, to by znaczyło ze to prawo w ubezpieczeniach nie działa, więc wszyscy którzy je stosują popełniają błąd.
Skoro twierdzisz, że to nie to samo, to po prostu nie rozumiesz o czym piszesz.
I pewnie tak pozostanie, skoro odmawiasz nabycia tej wiedzy.

Nie zaprzeczam związku dokładności obliczeń czy oszacowań wraz ze
wzrostem liczby doświadczeń (zdarzeń).

Czyli Twoim zdaniem ubezpieczyciel większe ryzyko (związane z mniejszą dokładnością jego wyliczenia) weźmie na siebie, tak kombinujesz?
LOL !!!!!
Może ktoś taki się znajdzie i szybko się przejedzie, ale średnia rynku niestety musi wzrosnąć - składki zostaną policzone od maksymalnego możliwego ryzyko, do którego pewnie jeszcze zostanie dodany duży margines możliwego błędu.

Zaprzeczam tylko twierdzeniu, że to dowodzi - szczególnie powyżej
pewnej liczby - że wzrost tej dokładności musi prowadzić do
zmniejszenia wysokości składek.

Ale tu chodzi o sytuację odwrotną - to spadek puli ubezpieczonych MUSI spowodować ich zwiększenie.

On Fri, 30 Sep 2011 13:07:16 +0200, "Cavallino"
 wrote:

Zaprzeczam tylko twierdzeniu, że to dowodzi - szczególnie powyżej
pewnej liczby - że wzrost tej dokładności musi prowadzić do
zmniejszenia wysokości składek.

Ale tu chodzi o sytuację odwrotną - to spadek puli ubezpieczonych MUSI
spowodować ich zwiększenie.

OK, powiedzmy, że przekonałeś mnie, że TU raczej nie pomyli się w
szacowaniu na swoją niekorzyść.
Teraz podrążę: o ile musiałaby wzrosnąć składka przy spadku liczby
polis w danym TU o np. połowę (możesz przyjąć inną liczbę)?

Powtórzę: jestem gotów zgodzić się na wyższe składki OC (odpowiadające
rzeczywistemu ryzyku + niepewność pomiaru), jeśli to miałaby być cena
za więcej wolności.

Jeszcze dodam jedną rzecz, którą dotąd pomijaliśmy: gdyby OC nie było
obowiązkowe, to każde TU musiałoby się starać, żebyśmy właśnie u nich
kupili polisę. Nie ma więc pewności, że wprowadzenie dobrowolności
ubezpieczeń OC odbiłoby się negatywnie na wysokości składek.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości

On Fri, 30 Sep 2011 13:07:16 +0200, "Cavallino"
 wrote:

Zaprzeczam tylko twierdzeniu, że to dowodzi - szczególnie powyżej
pewnej liczby - że wzrost tej dokładności musi prowadzić do
zmniejszenia wysokości składek.

Ale tu chodzi o sytuację odwrotną - to spadek puli ubezpieczonych MUSI
spowodować ich zwiększenie.

OK, powiedzmy, że przekonałeś mnie, że TU raczej nie pomyli się w
szacowaniu na swoją niekorzyść.
Teraz podrążę: o ile musiałaby wzrosnąć składka przy spadku liczby
polis w danym TU o np. połowę (możesz przyjąć inną liczbę)?

Nie mam zielonego pojęcia, już Ci mówiłem że nie jestem specjalistą od ryzyka.

Powtórzę: jestem gotów zgodzić się na wyższe składki OC (odpowiadające
rzeczywistemu ryzyku + niepewność pomiaru), jeśli to miałaby być cena
za więcej wolności.

A ja nie jestem, bo nie widzę powodów dla których taka wolność w tym przypadku byłaby pozytywem.

Jeszcze dodam jedną rzecz, którą dotąd pomijaliśmy: gdyby OC nie było
obowiązkowe, to każde TU musiałoby się starać, żebyśmy właśnie u nich
kupili polisę.

Niby dlaczego teraz nie musi, a wtedy by musiało?
Nic bardziej błędnego, ten kto nie chce daje zaporowe stawki i nie ubezpiecza.

OC już dzisiaj jest niedochodowe, ale każdy ubezpieczyciel chętnie ubezpieczy maksymalnie dużą ilość ludzi, z dwóch powodów:
-klient na niedochodowe OC jest potencjalnym klientem na inne dochodowe polisy, głównie AC
-właśnie przez większy portfel mogą zmniejszyć straty na OC

On Fri, 30 Sep 2011 13:22:49 +0200, "Cavallino"
 wrote:

OC już dzisiaj jest niedochodowe, ale każdy ubezpieczyciel chętnie
ubezpieczy maksymalnie dużą ilość ludzi, z dwóch powodów:
-klient na niedochodowe OC jest potencjalnym klientem na inne dochodowe
polisy, głównie AC
-właśnie przez większy portfel mogą zmniejszyć straty na OC

czyli per saldo wychodzą na plus, a za ubezpieczonych z tytułu OC
płacą ubezpieczeni w AC.
Czyli jeszcze jedno potwierdzenie moich "przeczuć": OC warto płacić, a
AC - nie :-) Być może się to zmieni po wprowadzeniu dobrowolności, ale
pewnie nieprędko będę miał szansę się o tym przekonac.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości

On Fri, 30 Sep 2011 13:22:49 +0200, "Cavallino"
 wrote:

OC już dzisiaj jest niedochodowe, ale każdy ubezpieczyciel chętnie
ubezpieczy maksymalnie dużą ilość ludzi, z dwóch powodów:
-klient na niedochodowe OC jest potencjalnym klientem na inne dochodowe
polisy, głównie AC
-właśnie przez większy portfel mogą zmniejszyć straty na OC

czyli per saldo wychodzą na plus,

Zapewne nie wszyscy i nie tak jakby chcieli.
Zwrot z kapitału może im się nie udać.

Czyli jeszcze jedno potwierdzenie moich "przeczuć": OC warto płacić, a
AC - nie :-)

Pewnie że nie warto.
Jeść też nie warto, bo za drogo.

On Fri, 30 Sep 2011 13:48:59 +0200, "Cavallino"
 wrote:

OC już dzisiaj jest niedochodowe, ale każdy ubezpieczyciel chętnie
ubezpieczy maksymalnie dużą ilość ludzi, z dwóch powodów:
-klient na niedochodowe OC jest potencjalnym klientem na inne dochodowe
polisy, głównie AC
-właśnie przez większy portfel mogą zmniejszyć straty na OC

czyli per saldo wychodzą na plus,

Zapewne nie wszyscy i nie tak jakby chcieli.
Zwrot z kapitału może im się nie udać.

więc niech podniosą stawki OC i zarobią tyle, ile zechcą.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości

On Fri, 30 Sep 2011 13:48:59 +0200, "Cavallino"
 wrote:

OC już dzisiaj jest niedochodowe, ale każdy ubezpieczyciel chętnie
ubezpieczy maksymalnie dużą ilość ludzi, z dwóch powodów:
-klient na niedochodowe OC jest potencjalnym klientem na inne dochodowe
polisy, głównie AC
-właśnie przez większy portfel mogą zmniejszyć straty na OC

czyli per saldo wychodzą na plus,

Zapewne nie wszyscy i nie tak jakby chcieli.
Zwrot z kapitału może im się nie udać.

więc niech podniosą stawki OC i zarobią tyle, ile zechcą.

No właśnie to nie jest takie proste, bo są na wolnym rynku.
Jak mały podniesie stawki do poziomu dużego (i pewnego zarazem), to efekt zanotuje odwrotny do zamierzonego.
Pies z kulawą nogą nie kupi u niego ubezpieczenia, składek zbierze mniej niż teraz, polis sprzeda jeszcze mniej, ryzyko zamiast spaść wzrośnie, a więc koszty jednostkowe wzrosną jeszcze bardziej.

On Fri, 30 Sep 2011 14:18:36 +0200, "Cavallino"
 wrote:

więc niech podniosą stawki OC i zarobią tyle, ile zechcą.

No właśnie to nie jest takie proste, bo są na wolnym rynku.

tak, całkowicie się zgadzam z tezą, że wolny rynek to dobra rzecz dla
konsumentów :-)

Użytkownik "Jarek Andrzejewski"  napisał w wiadomości

On Fri, 30 Sep 2011 14:18:36 +0200, "Cavallino"
 wrote:

więc niech podniosą stawki OC i zarobią tyle, ile zechcą.

No właśnie to nie jest takie proste, bo są na wolnym rynku.

tak, całkowicie się zgadzam z tezą, że wolny rynek to dobra rzecz dla
konsumentów :-)

A to jest pod dyskusją?
Przecież obowiązkowość OC nijak wolnego rynku nie ogranicza.

Dnia Fri, 30 Sep 2011 13:22:49 +0200, Cavallino napisał(a):

OC już dzisiaj jest niedochodowe, ale każdy ubezpieczyciel chętnie
ubezpieczy maksymalnie dużą ilość ludzi, z dwóch powodów:
-klient na niedochodowe OC jest potencjalnym klientem na inne dochodowe
polisy, głównie AC
-właśnie przez większy portfel mogą zmniejszyć straty na OC

Jesli jest niedochodowe to im wiekszy portfel tym wieksze straty :-)

Jedyny zysk ze byc moze da sie za rok zaoszczedzic na agentach.

J.

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości

Dnia Fri, 30 Sep 2011 13:22:49 +0200, Cavallino napisał(a):

OC już dzisiaj jest niedochodowe, ale każdy ubezpieczyciel chętnie
ubezpieczy maksymalnie dużą ilość ludzi, z dwóch powodów:
-klient na niedochodowe OC jest potencjalnym klientem na inne dochodowe
polisy, głównie AC
-właśnie przez większy portfel mogą zmniejszyć straty na OC

Jesli jest niedochodowe to im wiekszy portfel tym wieksze straty :-)

Niekoniecznie, bo czym większy portfel, tym mniejsze ryzyko, a przynajmniej łatwiej szacowalne, więc można te składki jakoś do niego dopasować.

Dnia Fri, 30 Sep 2011 20:17:36 +0200, Cavallino napisał(a):

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości

Dnia Fri, 30 Sep 2011 13:22:49 +0200, Cavallino napisał(a):

OC już dzisiaj jest niedochodowe, ale każdy ubezpieczyciel chętnie
ubezpieczy maksymalnie dużą ilość ludzi, z dwóch powodów:
-klient na niedochodowe OC jest potencjalnym klientem na inne dochodowe
polisy, głównie AC
-właśnie przez większy portfel mogą zmniejszyć straty na OC

Jesli jest niedochodowe to im wiekszy portfel tym wieksze straty :-)

Niekoniecznie, bo czym większy portfel, tym mniejsze ryzyko, a przynajmniej
łatwiej szacowalne, więc można te składki jakoś do niego dopasować.

Zalozenie bylo jednak takie ze nieoplacalne. Moze i ryzyko nadzwyczajne
mniejsze, ale straty trzeba jakos pokryc.
A przeciez nie przez podniesienie skladek, bo ryzyko wzrosnie :-)

J.

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:

Niekoniecznie, bo czym większy portfel, tym mniejsze ryzyko, a przynajmniej
łatwiej szacowalne, więc można te składki jakoś do niego dopasować.

Zalozenie bylo jednak takie ze nieoplacalne.

W danych warunkach.
Warunki są zmienne, nie twierdzę, że żadna firma u nas na tym nie zarobiła.

Dnia Sat, 1 Oct 2011 10:29:04 +0200, Cavallino napisał(a):

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:

Niekoniecznie, bo czym większy portfel, tym mniejsze ryzyko, a
przynajmniej
łatwiej szacowalne, więc można te składki jakoś do niego dopasować.

Zalozenie bylo jednak takie ze nieoplacalne.

W danych warunkach.
Warunki są zmienne, nie twierdzę, że żadna firma u nas na tym nie zarobiła.

Skoro sie przyjelo takie zalozenie, to nalezy sie pogodzic ze srednia z
wiekszej probki jest jednak ujemna :-)

A jaka jest prawda ... ja nie wiem, ale przez wiele lat najtaniej mialem
Allianz i stawki nie podnosili. Czyzby mieli zysk, a moze tylko nie mieli
strat ?
Dopiero rok temu podniesli.

J.

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:

Warunki są zmienne, nie twierdzę, że żadna firma u nas na tym nie zarobiła.

Skoro sie przyjelo takie zalozenie, to nalezy sie pogodzic ze srednia z
wiekszej probki jest jednak ujemna :-)

Ale to dalej nie znaczy, że zwiększenie portfela nie ograniczy strat wyrażonych kwotowo.

A jaka jest prawda ... ja nie wiem, ale przez wiele lat najtaniej mialem
Allianz i stawki nie podnosili. Czyzby mieli zysk, a moze tylko nie mieli
strat ?
Dopiero rok temu podniesli.

A mi z kolei w tym roku Allianz wyszedł najtaniej.

Dnia Fri, 30 Sep 2011 09:23:45 +0200, Jarek Andrzejewski napisał(a):

Ubezpieczenie powszechne jest tańsze po prostu.

Dlaczego w takim razie np. wielu taksówkarzy wybiera towarzystwa
ubezpieczeń wzajemnych i tam się ubezpieczają zamiast kupowac polisy w
nomen omen Powszechnym ZU?
http://www.autocentrum.pl/biznes/rynek-ubezpieczen-komunikacyjnych-oc/

Ja tam nie wiem czy to TUW z rzeczywistosci/statutu czy tylko z nazwy.
Dla klienta chyba i tak na jedno wychodzi - dziala jak kazda inna
komercyjna firma.

A czemu ? PZU jest po prostu drogie w przypadku OC.

Widac nie sama powszechnosc decyduje o cenie dla klienta :-)

J.

W dniu 2011-09-29 15:36, Jarek Andrzejewski pisze:

On Thu, 29 Sep 2011 15:01:51 +0200, Artur wrote:

Oczywiście pominąłeś, że był to tylko przykład dobrowolnego
ubezpieczenia i jak by wyglądała sytuacja, gdyby z OC było tak
samo.

tak to był przykład i o nim dyskutowaliśmy.

Nie, dyskutowaliśmy cały czas o OC - to tylko Ty nagle o tym
OC zapomniałeś i przerzuciłeś się na temat zupełnie poboczny.

Niepotrzebnie uparcie próbujesz dopasować moje odpowiedzi komentujące
dobrowolne ubezpieczenia majątku do ubezpieczeń (choćby i
dobrowolnych) od odpowiedzialności cywilnej.
Wyciągasz moje odpowiedzi na temat X i obalasz je, jak gdyby były
uzyte do argumentowania w temacie Y. To naprawdę nie ma sensu.

Bez sensu to są te pokrętne wywody, które mają w jakiś sposób
zamaskować Twoje zejście z tematu. Ja niczego nie dopasowuję
i nie obalam, stwierdzam tylko, że obiegasz od tematu i to jak
widzę celowo. Jak do tematu wrócisz to wtedy mogę ewentualnie
z tym podyskutować.

Mój własny przykład: napisałem przecież, że AC nie kupuję, a OC
kupowałbym nawet, gdyby było nieobowiązkowe.

Stąd też cały czas tłumaczę, że w sumie nieistotny jest Twój
prywatny zakup nieobowiązkowego OC, a istotnym jest jego posiadanie
przez innych. Jak wygląda kwestia nieobowiązkowych ubezpieczeń
to dostałeś już parę przykładów i jakikolwiek założenie, że
w przypadku nieobowiązkowego OC będzie inaczej jest zwyczajnie
fałszywe.

Załóżmy, że podobnie zrobiłaby większość posiadaczy samochodów.

Błędne jest Twoje założenie, że większość posiadaczy samochodów
wykupowały dobrowolne OC, szczególnie w sytuacji, kiedy byłoby
ono dobrowolne i ciekawe ile razy by było wyższe - x10? A może
x100?

Czy
będziesz się upierał, że fakt, że zawarto zero umów AC wynika z
pewnością, że nikt nie zawarł umowy OC?

To Twój pomysł i dziwne jest, że sugerujesz mi tym pytaniem jego
autorstwo.

On Thu, 29 Sep 2011 21:21:00 +0200, Artur Maśląg
wrote:

tak to był przykład i o nim dyskutowaliśmy.

Nie, dyskutowaliśmy cały czas o OC - to tylko Ty nagle o tym
OC zapomniałeś i przerzuciłeś się na temat zupełnie poboczny.

nie ja ów poboczny temat wrzuciłem. Oczywiście nie przeczę, że się
przerzuciłem na podrzucony temat, ale chcę podkreślić, że odciąłem
fragment dotyczący OC, żeby było jasne, że moje odpowiedzi dotyczą
tylko tego fragmentu (np.

Niepotrzebnie uparcie próbujesz dopasować moje odpowiedzi komentujące
dobrowolne ubezpieczenia majątku do ubezpieczeń (choćby i
dobrowolnych) od odpowiedzialności cywilnej.

Bez sensu to są te pokrętne wywody, które mają w jakiś sposób
zamaskować Twoje zejście z tematu. Ja niczego nie dopasowuję

ależ ja nie zaprzeczam, że nie piszę o OC. Jeśli wątek o dobrowolnych
(obecnie) ubezpieczeniach Cię nie interesuje - po prostu go pomiń, a
nie uparcie staraj się dopasować moje uwagi (o AC) do czego innego
(OC).
Pozwolę sobie też zauważyć, że jesteśmy w grupie dyskusyjnej i
"dryfowanie" tematyki nie jest niczym dziwnym i niespotykanym (choćby
to, że OC też jest dość luźno związane i ze złomowiskami i z Europą
:-)

Stąd też cały czas tłumaczę, że w sumie nieistotny jest Twój
prywatny zakup nieobowiązkowego OC, a istotnym jest jego posiadanie
przez innych. Jak wygląda kwestia nieobowiązkowych ubezpieczeń

a tu mnie zaskoczyłeś: przecież z Twojego punktu widzenia to ja jestem
ten "inny". Dlaczego uważasz moją deklarację za nieistotną, skoro
jestem częścią tego samego rynku (społeczeństwa) i poruszamy się po
tych samych drogach?

to dostałeś już parę przykładów i jakikolwiek założenie, że
w przypadku nieobowiązkowego OC będzie inaczej jest zwyczajnie
fałszywe.

ale ja właśnie wykazałem, że wybór tej samej osoby rezygnacji z
ubezpieczenia majątku i jednocześnie ubezpieczenia odpowiedzialności
cywilnej może być racjonalny.
Nie zgadzam się z Tobą, jakoby "założenie, że [ludzie nie kupią]
nieobowiązkowego OC jest /.../ fałszywe".

Załóżmy, że podobnie zrobiłaby większość posiadaczy samochodów.

Błędne jest Twoje założenie, że większość posiadaczy samochodów
wykupowały dobrowolne OC, szczególnie w sytuacji, kiedy byłoby
ono dobrowolne i ciekawe ile razy by było wyższe - x10? A może
x100?

a może x 0,5?

Czy
będziesz się upierał, że fakt, że zawarto zero umów AC wynika z
pewnością, że nikt nie zawarł umowy OC?

To Twój pomysł i dziwne jest, że sugerujesz mi tym pytaniem jego
autorstwo.

nie sugeruję. Chciałem tylko podkreślić, że z faktu, że ludziw
wybierają brak ubezpieczenia swojego majątku w żaden sposób nie
wynika, że nie ubezpieczą się na wypadek odpowiedzialności cywilnej.
Jestem ciekaw, czy się z tym zgadzasz.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

On 29/09/2011 13:35, Jarek Andrzejewski wrote:

On Thu, 29 Sep 2011 14:23:18 +0200,   wrote:

W dniu 29-09-2011 14:14, Jarek Andrzejewski pisze:

Wyciągają. I państwo powinno być temu obojętne. Jeśli ludzie zechcą
pomóc - trzeba im pozwolić (a nie nakładać haracz na darowizny!), ale
podatnicy nie powinni mieć obowiązku finansowania naprawy prywatnej
własności.

Odbiegasz od tematu. Jak sam widzisz ludzie nie chcą się ubezpieczać
dobrowolnie.

ich dom, ich ryzyko. Nie widzę powodów, aby dbać o dach domu kogoś
obcego zamiast niego samego. Naprawdę nie mam ambicji zapewnić dachu
nad głową każdemu obywatelowi naszego państwa.

Masz rację. Pozwólmy tysiącom ludzi po powodzi wylądować na uliach. Kraść, sypiać na dworcach, zaczepiać dzieciaki o drobne na piwo.

Ty naprawdę nie widzisz dalej, niż do pierwszego, prawda?



--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net

On Thu, 29 Sep 2011 13:52:53 +0100, kamil  wrote:

On 29/09/2011 13:35, Jarek Andrzejewski wrote:

On Thu, 29 Sep 2011 14:23:18 +0200,   wrote:

W dniu 29-09-2011 14:14, Jarek Andrzejewski pisze:

Wyciągają. I państwo powinno być temu obojętne. Jeśli ludzie zechcą
pomóc - trzeba im pozwolić (a nie nakładać haracz na darowizny!), ale
podatnicy nie powinni mieć obowiązku finansowania naprawy prywatnej
własności.

Odbiegasz od tematu. Jak sam widzisz ludzie nie chcą się ubezpieczać
dobrowolnie.

ich dom, ich ryzyko. Nie widzę powodów, aby dbać o dach domu kogoś
obcego zamiast niego samego. Naprawdę nie mam ambicji zapewnić dachu
nad głową każdemu obywatelowi naszego państwa.

Masz rację. Pozwólmy tysiącom ludzi po powodzi wylądować na uliach.
Kraść, sypiać na dworcach, zaczepiać dzieciaki o drobne na piwo.

OK, jaką pomoc na odbudowę domów dostali mieszkańcy zalanych terenów?
Ilu z nich nie dostało wystarczająco dużo (albo i nic) i "wylądowali
na ulicach, zaczęli kraść, sypiać na dworcach, zaczepiać dzieciaki o
drobne na piwo"

Ty naprawdę nie widzisz dalej, niż do pierwszego, prawda?

Tak. Do pierwszego (od jakiegoś czasu) bankructwa socjalistycznego
państwa. Dalej trudno powiedzieć, co będzie.

Ale może prościej będzie wprost Cię zapytać: czy Ty ubezpieczyłbyś
swój dom przed klęskami zywiołowymi i gotów byłbyś zapłacić z własnej
kieszeni za odbudowę domu sąsiada, który go nie ubezpieczył
(oczywiście nie ma na myśli pożyczki, a darowanie mu kwoty na
odbudowę)?
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

W dniu 29.09.2011 14:14, Jarek Andrzejewski pisze:

Ubezpieczenie nieruchomości nie jest obowiązkowe i co? Płacą? Nie płacą.
Przyjdzie burza, zerwie dachy i od razu łapy do rządu wyciągają - jak
żyć premierze.

Wyciągają. I państwo powinno być temu obojętne. Jeśli ludzie zechcą

Ale wtedy miały być wybory, więc "państwo" w osobie Tuska i spółki nie
było obojętne. Obiecali i wygrali.

On Thu, 29 Sep 2011 14:29:54 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

W dniu 29.09.2011 14:14, Jarek Andrzejewski pisze:

Ubezpieczenie nieruchomości nie jest obowiązkowe i co? Płacą? Nie płacą.
Przyjdzie burza, zerwie dachy i od razu łapy do rządu wyciągają - jak
żyć premierze.

Wyciągają. I państwo powinno być temu obojętne. Jeśli ludzie zechcą

Ale wtedy miały być wybory, więc "państwo" w osobie Tuska i spółki nie
było obojętne. Obiecali i wygrali.

i mamy o, bodaj, więcej o 6,5 tysiąca długu na głowę.
Dlatego ja już nie chcę kolejnych takich 4 lat.

W dniu 29.09.2011 14:37, Jarek Andrzejewski pisze:

Ale wtedy miały być wybory, więc "państwo" w osobie Tuska i spółki nie
było obojętne. Obiecali i wygrali.

i mamy o, bodaj, więcej o 6,5 tysiąca długu na głowę.
Dlatego ja już nie chcę kolejnych takich 4 lat.

Gdyby to ode mnie zależało, to całą tę bandę polityków rozpędziłbym na 4
wiatry.

Bo niestety nasza obecna "klasa polityczna" najlepiej się zna na
robieniu wyników wyborczych, w następnej kolejności na robieniu dobrze
sobie, a państwo czy obywatel są na szarym końcu.

Tylko... kto na ich miejsce? Niszowe świry w rodzaju Jego Królewskiej
Mości? ;->

To już Palikot ma więcej szans plus program jego ruchu chyba najlepiej
mi pasuje. Tylko skupienie wizerunku całego ruchu na jego osobie budzi
mój pewien niepokój...

On Thu, 29 Sep 2011 15:13:53 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

Dlatego ja już nie chcę kolejnych takich 4 lat.

Gdyby to ode mnie zależało, to całą tę bandę polityków rozpędziłbym na 4
wiatry.

Bo niestety nasza obecna "klasa polityczna" najlepiej się zna na
robieniu wyników wyborczych, w następnej kolejności na robieniu dobrze
sobie, a państwo czy obywatel są na szarym końcu.

Tylko... kto na ich miejsce?

Tu już każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Moją odpowiedź znasz :-)
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

W dniu 29.09.2011 15:40, Jarek Andrzejewski pisze:

Tylko... kto na ich miejsce?

Tu już każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Moją odpowiedź znasz :-)

Kononowicz? ;->

On Thu, 29 Sep 2011 21:32:32 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

W dniu 29.09.2011 15:40, Jarek Andrzejewski pisze:

Tylko... kto na ich miejsce?

Tu już każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Moją odpowiedź znasz :-)

Kononowicz? ;->

A startuje? :-)
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

W dniu 2011-09-29 13:08, Jarek Andrzejewski pisze:

On Thu, 29 Sep 2011 11:36:38 +0100,   wrote:

On 29/09/2011 11:34, Jarek Andrzejewski wrote:

On Thu, 29 Sep 2011 12:31:05 +0200,    wrote:

W dniu 29-09-2011 12:27, Jarek Andrzejewski pisze:

I dlaczego Kowalski ma cierpieć, bo nieubezpieczony połamał mu nogi?

ależ nie ma cierpieć (poza oczywiście bólem złamanych nóg, ale na to
OC nie pomaga).
Przecież Kodeks Cywislny  będzie obowiązywał nadal i nieubezpieczony
będzie zobowiązany odszkodowanie zapłacić. Podobnie jak jest teraz,
gdy ów nie ma OC lub prowadził "pod wpływem".

Co w przypadku jeśli nie będzie miał z czego zapłacić?

a co jest teraz, jeśli sprawca nie ma OC i nie ma z czego zapłacić?

Teraz mamy fundusz pokrywany z podatków. Ty chcesz takie fundusze
likwidować, bo to niesprawiedliwe.

tak. To jest niesprawiedliwe, żeby wszyscy zrzucali się na pokrycie
szkód spowodowanych przez jednego obywatela.

Weź Ty może poczytaj jak to jest zorganizowane. Kamil w sumie też
może z tego skorzystać.

Np.
http://www.rankineo.pl/kat/wiadomosci-z-rynku/dzialalnosc-ufg-w-2010-roku/
http://pl.wikipedia.org/wiki/UFG

On Thu, 29 Sep 2011 13:20:43 +0200, Artur Maśląg
wrote:

Weź Ty może poczytaj jak to jest zorganizowane. Kamil w sumie też
może z tego skorzystać.

Np.
http://www.rankineo.pl/kat/wiadomosci-z-rynku/dzialalnosc-ufg-w-2010-roku/
http://pl.wikipedia.org/wiki/UFG

Dzięki. Nie sądziłem, że to takie "grosze".

54,7 mln to szkody, z czego od sprawców UFG odzyskał 15,4 mln, czyli
zostaje 39,3 mln "dziury". Niestety sam UFG kosztuje 35 mln.
To chyba trochę drogowo...

Myślę, że państwo mogłoby taki fundusz wypłacający odszkodowania od
niezidentyfikowanych sprawców utrzymać. Przecież to "orzeszki" w
porównaniu np. do subwencji dla partii politycznych, które są 3x
wyższe (a których nie byłoby, gdyby rządzlili wolnorynkowcy a nie PO,
które ich likwidację obiecało)!
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski

W dniu 29.09.2011 14:02, Jarek Andrzejewski pisze:

niezidentyfikowanych sprawców utrzymać. Przecież to "orzeszki" w
porównaniu np. do subwencji dla partii politycznych, które są 3x
wyższe (a których nie byłoby, gdyby rządzlili wolnorynkowcy a nie PO,
które ich likwidację obiecało)!

"Nikt wam nie da tyle, ile ja wam obiecam!" ;-/

W dniu 29-09-2011 12:34, Jarek Andrzejewski pisze:

Co w przypadku jeśli nie będzie miał z czego zapłacić?

a co jest teraz, jeśli sprawca nie ma OC i nie ma z czego zapłacić?

UFG na które idą składki z OC?


Pozdrawiam
Paweł

On 29/09/2011 11:27, Jarek Andrzejewski wrote:

On Thu, 29 Sep 2011 11:23:56 +0100,   wrote:

I dlaczego Kowalski ma cierpieć, bo nieubezpieczony połamał mu nogi?

ależ nie ma cierpieć (poza oczywiście bólem złamanych nóg, ale na to
OC nie pomaga).
Przecież Kodeks Cywislny  będzie obowiązywał nadal i nieubezpieczony
będzie zobowiązany odszkodowanie zapłacić. Podobnie jak jest teraz,
gdy ów nie ma OC lub prowadził "pod wpływem".

Operacja kosztuje 10.000PLN, sprawca nie ma dochodu. Z czego zapłaci?




--
Pozdrawiam,
Kamil

http://bynajmniej.net