Grupy dyskusyjne   »   kto jest winny w takiej sytuacji?

kto jest winny w takiej sytuacji?



1 Data: Pa?dziernik 11 2008 09:58:05
Temat: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur 

witam,
chcialbym sie upewnic, kto ponosi wine za spowodowanie stluczki w sytuacji jak na rysunku, kierowca jadacy prosto bo przejechal linie ciagla i nie zastosowal sie do znaku na jezdni czy zmieniajacy pas bo nie zachowal ostroznosci?
http://img352.imageshack.us/my.php?image=wypadekzv6.gif --
Pozdrawiam
/pisząc na priv usuń z adresu myślnik/



2 Data: Pa?dziernik 11 2008 10:11:12
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: dziadekJacek 

Myślę że użytkownik zmieniający pas ze środkowego na lewy miał prawo nie
spodziewać się nikogo, ponieważ pas zakończył się linią ciagłą. Natomiast
ten jadący po pasie skręcającym w lewo nie miał prawa przekraczać lini
ciagłej. Według mnie bezapelacyjnie winny jest ten który przekroczył linię
ciagłą. Niestety nie potrafię przytoczyć odpowiernich paragrafów :)
--

dziadekJacek

3 Data: Pa?dziernik 11 2008 10:40:48
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

dziadekJacek pisze:

Myślę że użytkownik zmieniający pas ze środkowego na lewy miał prawo nie
spodziewać się nikogo, ponieważ pas zakończył się linią ciagłą. Natomiast

No popatrz. Pokaż mi zapis w ustawie mówiący "ma prawo się nie
spodziewać" i wyłączający działanie przepisu określającego warunki
zmiany pasa.

ten jadący po pasie skręcającym w lewo nie miał prawa przekraczać lini
ciagłej. Według mnie bezapelacyjnie winny jest ten który przekroczył linię
ciagłą. Niestety nie potrafię przytoczyć odpowiernich paragrafów :)

Nie potrafisz bo ich nie ma.

Zapoznaj się z art. 22 ustawy "prawo o ruchu drogowym", w szczególności
z ustępem 4, który nakazuje *bezwzględnie* ustąpić pierwszeństwa
pojazdom znajdującym na docelowym pasie.

4 Data: Pa?dziernik 11 2008 14:43:41
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: scream 

Dnia Sat, 11 Oct 2008 10:40:48 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):

Zapoznaj się z art. 22 ustawy "prawo o ruchu drogowym", w szczególności
z ustępem 4, który nakazuje *bezwzględnie* ustąpić pierwszeństwa
pojazdom znajdującym na docelowym pasie.

Czyli niebieski powinien ustąpić tego pierwszeństwa.

--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.

5 Data: Pa?dziernik 11 2008 15:08:34
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Boombastic 


Użytkownik "scream"  napisał w wiadomości

Dnia Sat, 11 Oct 2008 10:40:48 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):

Zapoznaj się z art. 22 ustawy "prawo o ruchu drogowym", w szczególności
z ustępem 4, który nakazuje *bezwzględnie* ustąpić pierwszeństwa
pojazdom znajdującym na docelowym pasie.

Czyli niebieski powinien ustąpić tego pierwszeństwa.

ROTFL!!!

6 Data: Pa?dziernik 11 2008 15:43:50
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: scream 

Dnia Sat, 11 Oct 2008 15:08:34 +0200, Boombastic napisał(a):

Czyli niebieski powinien ustąpić tego pierwszeństwa.
ROTFL!!!

Śmiej sie dalej. Niebieski nie miał w ogóle prawa znaleść się na tym pasie,
wasza wykładnia jest błędna.

--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.

7 Data: Pa?dziernik 11 2008 16:01:53
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Boombastic 


Użytkownik "scream"  napisał w wiadomości

Dnia Sat, 11 Oct 2008 15:08:34 +0200, Boombastic napisał(a):

Czyli niebieski powinien ustąpić tego pierwszeństwa.
ROTFL!!!

Śmiej sie dalej. Niebieski nie miał w ogóle prawa znaleść się na tym pasie,
wasza wykładnia jest błędna.

ROTFL!!! Twoje podejście jest wręcz komiczne. Juz wcześniej napisałem, ze najwyżej dostanie mandat za niedostosowanie się do znaków poziomych.

8 Data: Pa?dziernik 11 2008 16:07:29
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: scream 

Dnia Sat, 11 Oct 2008 16:01:53 +0200, Boombastic napisał(a):

ROTFL!!! Twoje podejście jest wręcz komiczne. Juz wcześniej napisałem, ze
najwyżej dostanie mandat za niedostosowanie się do znaków poziomych.

A kimże ty jesteś, żeby tak autorytatywnie sie wypowiadać? Z PoRD masz tyle
wspólnego, że pare razy przeczytałeś wybrane przepisy i uważasz sie za
wielkiego znawce. To dopiero komiczne podejście.

--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.

9 Data: Pa?dziernik 11 2008 16:33:08
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

scream pisze:

A kimże ty jesteś, żeby tak autorytatywnie sie wypowiadać? Z PoRD masz tyle
wspólnego, że pare razy przeczytałeś wybrane przepisy i uważasz sie za
wielkiego znawce. To dopiero komiczne podejście.

Akurat tutaj ma racje, czy to Ci sie podoba czy nie.


--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

10 Data: Pa?dziernik 11 2008 16:45:05
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: scream 

Dnia Sat, 11 Oct 2008 16:33:08 +0200, castrol napisał(a):

Akurat tutaj ma racje, czy to Ci sie podoba czy nie.

No dobrze, ale to wynika z czego? Wlasciwie to sami nie wiecie. Oczywiscie
zaden z was nie przyjmuje do wiadomosci, ze mozecie blednie interpretowac
przepisy, bo macie o tym mgliste pojecie.

--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.

11 Data: Pa?dziernik 11 2008 16:52:35
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

scream pisze:

No dobrze, ale to wynika z czego? Wlasciwie to sami nie wiecie. Oczywiscie
zaden z was nie przyjmuje do wiadomosci, ze mozecie blednie interpretowac
przepisy, bo macie o tym mgliste pojecie.

No to znawco, wytlumacz nam wszystkim w takim razie, powolujac sie oczywiscie na odpowiednie przepisy.

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

12 Data: Pa?dziernik 11 2008 17:08:53
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: scream 

Dnia Sat, 11 Oct 2008 16:52:35 +0200, castrol napisał(a):

No to znawco, (...)

Nie jestem znawcą, dlatego właśnie tak mnie wkurza wasz autorytatywny ton i
brak jakiejkolwiek chęci do dyskusji, a w przypadku kiedy ktoś ma inne
zdanie niż Szanowne_Gremium zaraz jest "rotfl", "pieprzysz", itp.

--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.

13 Data: Pa?dziernik 11 2008 18:16:29
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

scream pisze:

Dnia Sat, 11 Oct 2008 16:52:35 +0200, castrol napisał(a):

No to znawco, (...)

Nie jestem znawcą, dlatego właśnie tak mnie wkurza wasz autorytatywny ton i
brak jakiejkolwiek chęci do dyskusji, a w przypadku kiedy ktoś ma inne
zdanie niż Szanowne_Gremium zaraz jest "rotfl", "pieprzysz", itp.

Aha. Jeszcze pragne przypomniec ze istotne przepisy byly tu juz podawane. Kierujacy pojazdem zielonym, zmieniajac zajmowany pas ruchu, nie ustapil pierwszenstwa pojazdowi jadacemu po pasie ruchu, na ktory zamierzal wjechac. To wszystko w tej sprawie. I juz pisalem, ze wczesniejsze zlamanie przepisow nie ma wplywu na dalsze konsekwencje bo nadal istotnym faktem jest to ze zielony byl obowiazany ustapic pierwszenstwa i tego nie zrobil.

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

14 Data: Pa?dziernik 11 2008 10:41:52
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:



Kierujacy pojazdem zielonym, zmieniajac zajmowany pas ruchu,
nie ustapil pierwszenstwa pojazdowi jadacemu po pasie ruchu, na ktory
zamierzal wjechac. To wszystko w tej sprawie.
Tego chyba nikt nie neguje?

Tyle, że niebieski TEŻ zmieniał pas....

BTW pytanie do autora wątku - czy na rysunku nie brakuje przypadkiem
fragmentu wyłączonego z ruchu? (na lewym pasie zaraz za ciągłą linią)

15 Data: Pa?dziernik 11 2008 20:34:25
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Jacek "Plumpi" 

Tyle, że niebieski TEŻ zmieniał pas....

Ale w chwili, kiedy doszło do kolizji on już się znajdował na tym zmienionym
pasie ruchu i to jest istotne.

16 Data: Pa?dziernik 11 2008 14:12:27
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

On 11 Paź, 20:34, "Jacek \"Plumpi\""  wrote:

> Tyle, że niebieski TEŻ zmieniał pas....

Ale w chwili, kiedy doszło do kolizji on już się znajdował na tym zmienionym
pasie ruchu i to jest istotne.

W trakcie kolizji to i zielony też już się znajdował na tym pasie ;-)

17 Data: Pa?dziernik 11 2008 22:39:16
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

 napisać:

W trakcie kolizji to i zielony też już się znajdował na tym pasie ;-)

Nie, bo niebieski sunie prosto, a zielony krzywo. ;)

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

18 Data: Pa?dziernik 13 2008 10:56:33
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Myjk pisze:

 napisać:

W trakcie kolizji to i zielony też już się znajdował na tym pasie ;-)

Nie, bo niebieski sunie prosto, a zielony krzywo. ;)

Winnym wypadku jest ten, kto ten wypadek spowodował, koniec i kropka. Niebieski może dostać mandat za złamanie przepisu.

Arek

19 Data: Pa?dziernik 11 2008 20:47:14
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: lublex 


Użytkownik  napisał w wiadomości

Kierujacy pojazdem zielonym, zmieniajac zajmowany pas ruchu,
nie ustapil pierwszenstwa pojazdowi jadacemu po pasie ruchu, na ktory
zamierzal wjechac. To wszystko w tej sprawie.
Tego chyba nikt nie neguje?

Tyle, że niebieski TEŻ zmieniał pas....

No jeżeli tak to wyjaśniłeś wszystko jednoznacznie - winien niebieski!

pozdr
lublex

20 Data: Pa?dziernik 13 2008 10:57:15
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

lublex pisze:


Użytkownik  napisał w wiadomości
Kierujacy pojazdem zielonym, zmieniajac zajmowany pas ruchu,
nie ustapil pierwszenstwa pojazdowi jadacemu po pasie ruchu, na ktory
zamierzal wjechac. To wszystko w tej sprawie.
Tego chyba nikt nie neguje?

Tyle, że niebieski TEŻ zmieniał pas....

No jeżeli tak to wyjaśniłeś wszystko jednoznacznie - winien niebieski!

Niebieski nie spowodował wypadku, tylko złamał przepis. Więc nie jest winny.

Arek

21 Data: Pa?dziernik 13 2008 13:37:27
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Arek (G) wrote:

lublex pisze:
>
>Użytkownik  napisał w wiadomości

...
>
>
> > > Kierujacy pojazdem zielonym, zmieniajac zajmowany pas ruchu,
> > > nie ustapil pierwszenstwa pojazdowi jadacemu po pasie ruchu, na
> > > ktory zamierzal wjechac. To wszystko w tej sprawie.
> > Tego chyba nikt nie neguje?
>
> > Tyle, że niebieski TEŻ zmieniał pas....
>
> No jeżeli tak to wyjaśniłeś wszystko jednoznacznie - winien
> niebieski!

Niebieski nie spowodował wypadku, tylko złamał przepis. Więc nie jest
winny.

Wymuszający pierwszeństwo też tylko łamie przepis o obowiązu ustapienia.
Kluczowe jest jak złamanie przepisu ma się do spowodowania wypadku.

--
Pozdro
Massai

22 Data: Pa?dziernik 13 2008 15:44:32
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Massai pisze:

Kierujacy pojazdem zielonym, zmieniajac zajmowany pas ruchu,
nie ustapil pierwszenstwa pojazdowi jadacemu po pasie ruchu, na
ktory zamierzal wjechac. To wszystko w tej sprawie.

Tego chyba nikt nie neguje?
Tyle, że niebieski TEŻ zmieniał pas....

No jeżeli tak to wyjaśniłeś wszystko jednoznacznie - winien
niebieski!

Niebieski nie spowodował wypadku, tylko złamał przepis. Więc nie jest
winny.

Wymuszający pierwszeństwo też tylko łamie przepis o obowiązu ustapienia.
Kluczowe jest jak złamanie przepisu ma się do spowodowania wypadku.

Wymuszający pierwszeństwo łamie tylko przepis dopóki kogoś nie taranuje. Wówczas oprócz łamania przepisu jest także sprawcą wypadku.

Zielony wjechał w niebieskiego (tak wynika z rysunku) on jest winien, jakie przepisy były złamane ma niewielki wpływ.

Arek

23 Data: Pa?dziernik 13 2008 14:07:33
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Arek (G) wrote:

Massai pisze:

> > > > > Kierujacy pojazdem zielonym, zmieniajac zajmowany pas ruchu,
> > > > > nie ustapil pierwszenstwa pojazdowi jadacemu po pasie
> > > > > ruchu, na ktory zamierzal wjechac. To wszystko w tej
> > > > > sprawie.

> > > > Tego chyba nikt nie neguje?
> > > > Tyle, że niebieski TEŻ zmieniał pas....

> > > No jeżeli tak to wyjaśniłeś wszystko jednoznacznie - winien
> > > niebieski!

> > Niebieski nie spowodował wypadku, tylko złamał przepis. Więc nie
> > jest winny.
>
> Wymuszający pierwszeństwo też tylko łamie przepis o obowiązu
> ustapienia.  Kluczowe jest jak złamanie przepisu ma się do
> spowodowania wypadku.

Wymuszający pierwszeństwo łamie tylko przepis dopóki kogoś nie
taranuje. Wówczas oprócz łamania przepisu jest także sprawcą wypadku.

Bzdura.
Wymuszając może sam zostać staranowany.
Tylko zwróć uwage na formułkę:
"Wymuszając pierwszeństwo spowodował kolizję"
pierwsze dwa wyrazy - jedno wykroczenie
drugie dwa wyrazy - drugie wykroczenie.


Zielony wjechał w niebieskiego (tak wynika z rysunku) on jest winien,
jakie przepisy były złamane ma niewielki wpływ.

Nic takiego nie wynika z rysunku.
Z rysunku wręcz wynika że obaj równocześnie zaczęli wjeżdzać na ten
pas. Zobacz jak gdzie są tylne koła zielonego (na wysokości linii),
dorysuj sobie tor ruchu.
Nawet jak obaj jechali z równą prędkością - to obaj razem wjeżdżali na
ten pas.

--
Pozdro
Massai

24 Data: Pa?dziernik 13 2008 17:53:11
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Massai pisze:

Wymuszający pierwszeństwo też tylko łamie przepis o obowiązu
ustapienia.  Kluczowe jest jak złamanie przepisu ma się do
spowodowania wypadku.
Wymuszający pierwszeństwo łamie tylko przepis dopóki kogoś nie
taranuje. Wówczas oprócz łamania przepisu jest także sprawcą wypadku.

Bzdura.
Wymuszając może sam zostać staranowany.
Tylko zwróć uwage na formułkę:
"Wymuszając pierwszeństwo spowodował kolizję"
pierwsze dwa wyrazy - jedno wykroczenie
drugie dwa wyrazy - drugie wykroczenie.

Ale o czym teraz piszesz?

Zielony wjechał w niebieskiego (tak wynika z rysunku) on jest winien,
jakie przepisy były złamane ma niewielki wpływ.

Nic takiego nie wynika z rysunku.
Z rysunku wręcz wynika że obaj równocześnie zaczęli wjeżdzać na ten
pas. Zobacz jak gdzie są tylne koła zielonego (na wysokości linii),
dorysuj sobie tor ruchu.
Nawet jak obaj jechali z równą prędkością - to obaj razem wjeżdżali na
ten pas.

Ja widzę niebieskiego na pasie na który wjeżdża (a zarazem w jadący tam samochód) zielony. W tym miejscu nie jest istotne w ogóle, jak znalazł się tam niebieski. Mógł tam stać, mogli go podrzucić kosmici, mógł się teleportować, nie ważne! Zielony nie powinien go taranować.

Co najważniejsze niebieski po złamaniu przepisu nie miał jak uniknąć wypadku bo on mógł nawet nie zauważyć, że samochód jadący obok chce w niego wjechać. Natomiast zielony doskonale sobie zdawał sprawę, że wjeżdża w samochód.

Arek

25 Data: Pa?dziernik 13 2008 17:41:29
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Arek (G) wrote:

Massai pisze:

> > > Wymuszający pierwszeństwo też tylko łamie przepis o obowiązu
> > > ustapienia.  Kluczowe jest jak złamanie przepisu ma się do
> > > spowodowania wypadku.
> > Wymuszający pierwszeństwo łamie tylko przepis dopóki kogoś nie
> > taranuje. Wówczas oprócz łamania przepisu jest także sprawcą
> > wypadku.
>
> Bzdura.
> Wymuszając może sam zostać staranowany.
> Tylko zwróć uwage na formułkę:
> "Wymuszając pierwszeństwo spowodował kolizję"
> pierwsze dwa wyrazy - jedno wykroczenie
> drugie dwa wyrazy - drugie wykroczenie.

Ale o czym teraz piszesz?

No kontruję twoje twierdzenie że wymuszający tylko łamie przepis, i
dopiero kiedy kogoś taranuje, to jest sprawca wypadku.

To nieprawda - wymuszając pierwszeństwo zajeżdżasz komuś drogę, ten w
ciebie wali, i mimo że go nie "taranowałeś" - jesteś sprawca wypadku.


> > Zielony wjechał w niebieskiego (tak wynika z rysunku) on jest
> > winien, jakie przepisy były złamane ma niewielki wpływ.
>
> Nic takiego nie wynika z rysunku.
> Z rysunku wręcz wynika że obaj równocześnie zaczęli wjeżdzać na ten
> pas. Zobacz jak gdzie są tylne koła zielonego (na wysokości linii),
> dorysuj sobie tor ruchu.
> Nawet jak obaj jechali z równą prędkością - to obaj razem wjeżdżali
> na ten pas.

Ja widzę niebieskiego na pasie na który wjeżdża (a zarazem w jadący
tam samochód) zielony. W tym miejscu nie jest istotne w ogóle, jak
znalazł się tam niebieski. Mógł tam stać, mogli go podrzucić kosmici,
mógł się teleportować, nie ważne! Zielony nie powinien go taranować.

Więc "cofnij czas" w stosunku do tego rysunku.
Zielony NIE zaczął wjeżdżać na ten pas w momencie, kiedy uderzył w
niebieskiego. Zaczął wjedżać WCZEŚNIEJ.
Kiedy zaczął przecinać linię? można to poznac z ustawienia, tak jak
stoi. Tylne koła przecinają linię przerywaną na wysokości gdzie jest
ciągła "zamykająca" lewy pas, prawda? Można przyjąć że tamtędy
przechodziły tez przednie koła, ułamki sekundy wcześniej.
Jeśli przyjmiemy że jadą z tą samą szybkością - gdzie wtedy był
niebieski? ano własnie przekraczał ciągłą linię.
Czyli z jakąś tam dokładnością można przyjąć że w tym samym momencie
wjeżdżali na pas, prawda?
I, pomijając to że niebieski wjeżdżał ignorując znaki poziome, kto miał
pierwszeństwo? Pamiętaj że zarówno niebieski jak i zielony zmieniali
pas ruchu, zielony przecinał przerywaną linię, niebieski - ciągłą.

Niebieski miał zielonego z prawej - powinien był ustapić, prawda?


Co najważniejsze niebieski po złamaniu przepisu nie miał jak uniknąć
wypadku bo on mógł nawet nie zauważyć, że samochód jadący obok chce w
niego wjechać. Natomiast zielony doskonale sobie zdawał sprawę, że
wjeżdża w samochód.

Widzisz, niebieski łamiąc przepis powinien mieć oczy dookoła głowy.
Widzi kierunkowskaz - no facet chce sobie na ten pas wjechać.

--
Pozdro
Massai

26 Data: Pa?dziernik 14 2008 09:37:50
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Massai pisze:
[...]

Wymuszający pierwszeństwo łamie tylko przepis dopóki kogoś nie
taranuje. Wówczas oprócz łamania przepisu jest także sprawcą
wypadku.
Bzdura.
Wymuszając może sam zostać staranowany.
Tylko zwróć uwage na formułkę:
"Wymuszając pierwszeństwo spowodował kolizję"
pierwsze dwa wyrazy - jedno wykroczenie
drugie dwa wyrazy - drugie wykroczenie.
Ale o czym teraz piszesz?

No kontruję twoje twierdzenie że wymuszający tylko łamie przepis, i
dopiero kiedy kogoś taranuje, to jest sprawca wypadku.

To nieprawda - wymuszając pierwszeństwo zajeżdżasz komuś drogę, ten w
ciebie wali, i mimo że go nie "taranowałeś" - jesteś sprawca wypadku.

Nie wiem skąd czerpiesz takie informację. Jeżeli wymusisz pierwszeństwo i da się udowodnić, że kierownik na którym wymusiłeś miał możliwość uniknięcia wypadku to będzie on sprawcą. Tylko najważniejsze musi być jednoznaczny dowód że koleś który mógł uniknąć tego nie zrobił. I tak jest w tym przypadku. Możesz się z tym nie zgadzać, Twoja sprawa, ale na szczęście prawo, policja i sądy postępują ty w miarę logicznie.

[...]
Ja widzę niebieskiego na pasie na który wjeżdża (a zarazem w jadący
tam samochód) zielony. W tym miejscu nie jest istotne w ogóle, jak
znalazł się tam niebieski. Mógł tam stać, mogli go podrzucić kosmici,
mógł się teleportować, nie ważne! Zielony nie powinien go taranować.

Więc "cofnij czas" w stosunku do tego rysunku.
Zielony NIE zaczął wjeżdżać na ten pas w momencie, kiedy uderzył w
niebieskiego. Zaczął wjedżać WCZEŚNIEJ.
Kiedy zaczął przecinać linię? można to poznac z ustawienia, tak jak
stoi. Tylne koła przecinają linię przerywaną na wysokości gdzie jest
ciągła "zamykająca" lewy pas, prawda? Można przyjąć że tamtędy
przechodziły tez przednie koła, ułamki sekundy wcześniej.
Jeśli przyjmiemy że jadą z tą samą szybkością - gdzie wtedy był
niebieski? ano własnie przekraczał ciągłą linię.
Czyli z jakąś tam dokładnością można przyjąć że w tym samym momencie
wjeżdżali na pas, prawda?
I, pomijając to że niebieski wjeżdżał ignorując znaki poziome, kto miał
pierwszeństwo? Pamiętaj że zarówno niebieski jak i zielony zmieniali
pas ruchu, zielony przecinał przerywaną linię, niebieski - ciągłą.

No trochę masz racji, w momencie jak zielony przygotowywał się do manewru niebieski teoretycznie "skręcał" w lewo. Więc teoretycznie mógł założyć, że za chwilę niebieskiego tam nie będzie.

Jest jedno ale. Policja może nie dać wiary, że zielony tak doskonale orientował się w znakach poziomych na wszystkich pasach dookoła a nie zauważył samochodu.

Przyznaje, że w tym przypadku może być ciężko.

Pozdrawiam,
Arek

27 Data: Pa?dziernik 14 2008 08:13:14
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Arek (G) wrote:

Massai pisze:
> To nieprawda - wymuszając pierwszeństwo zajeżdżasz komuś drogę, ten
> w ciebie wali, i mimo że go nie "taranowałeś" - jesteś sprawca
> wypadku.

Nie wiem skąd czerpiesz takie informację. Jeżeli wymusisz
pierwszeństwo i da się udowodnić, że kierownik na którym wymusiłeś
miał możliwość uniknięcia wypadku to będzie on sprawcą.

Specyficzna sytuacja, IMHO szansa na współwinę co najwyżej. Tzn.
jedziesz 60 km/h, wjeżdżasz na zielonym a szwagier z czerwonego ci
wyjeżdża.
Sądzę że w 99% przypadków rozstrzygnięcie będzie oczywiste - zajechałeś
mu drogę, jesteś winny.
Myślę że nawet zużyte opony, słabe hamulce czy wiek późnoemerytalny
uderzającego byłyby tu marnym argumentem.

Tylko
najważniejsze musi być jednoznaczny dowód że koleś który mógł uniknąć
tego nie zrobił. I tak jest w tym przypadku. Możesz się z tym nie
zgadzać, Twoja sprawa, ale na szczęście prawo, policja i sądy
postępują ty w miarę logicznie.

Tak, tylko ciężar udowodnienia będzie spoczywał na tym, który wymusił
pierwszeństwo. nie miał prawa wjechać więc niech udowodni że ten drugi
mógł go ominąć/zahamować. A nie że uderzający ma udowadniac że nie mógł
zahamować.
A możesz mi wierzyć, to wcale nie jest łatwe.
Moja luba była kiedyś na rozprawie, gdzie właśnie coś takiego
udowodniono. Znaczy trochę inaczej, ale tez udowodniono że wymuszający
pierwszeństwo nie był winny.
Tylko tam sytuacja była bardzo specyficzna, droga podporządkowana
łaczyła się z główną kilkadziesiąt metrów za szczytem wzniesienia, a
pojazd z pierwszeństwem poruszał się z prędkością trzykrotnie czy
czterokrotnie przekraczającą dozwoloną. Ten wymuszający fizycznie nie
miał szans go zobaczyć. Rajdowiec wyskoczył zza górki, 2 sekundy i łup.
Wymuszający wyłgał się nawet z wymuszenia.
Przyznasz że to nie jest prosta sytuacja "czerwone-zielone".
Owszem, zgadzam się, da się tak udowodnić, ale to naprawdę nie jest
proste.


[...]
> > Ja widzę niebieskiego na pasie na który wjeżdża (a zarazem w
> > jadący tam samochód) zielony. W tym miejscu nie jest istotne w
> > ogóle, jak znalazł się tam niebieski. Mógł tam stać, mogli go
> > podrzucić kosmici, mógł się teleportować, nie ważne! Zielony nie
> > powinien go taranować.
>
> Więc "cofnij czas" w stosunku do tego rysunku.
> Zielony NIE zaczął wjeżdżać na ten pas w momencie, kiedy uderzył w
> niebieskiego. Zaczął wjedżać WCZEŚNIEJ.
> Kiedy zaczął przecinać linię? można to poznac z ustawienia, tak jak
> stoi. Tylne koła przecinają linię przerywaną na wysokości gdzie jest
> ciągła "zamykająca" lewy pas, prawda? Można przyjąć że tamtędy
> przechodziły tez przednie koła, ułamki sekundy wcześniej.
> Jeśli przyjmiemy że jadą z tą samą szybkością - gdzie wtedy był
> niebieski? ano własnie przekraczał ciągłą linię.
> Czyli z jakąś tam dokładnością można przyjąć że w tym samym momencie
> wjeżdżali na pas, prawda?
> I, pomijając to że niebieski wjeżdżał ignorując znaki poziome, kto
> miał pierwszeństwo? Pamiętaj że zarówno niebieski jak i zielony
> zmieniali pas ruchu, zielony przecinał przerywaną linię, niebieski
> - ciągłą.

No trochę masz racji, w momencie jak zielony przygotowywał się do
manewru niebieski teoretycznie "skręcał" w lewo. Więc teoretycznie
mógł założyć, że za chwilę niebieskiego tam nie będzie.

Nie tyle "założyć że go tam nie będzie" tylko zwyczajnie NIE MA żadnego
samochodu na pasie, na który chciał wjechać. Ten pas się zaczyna od
ciągłej linii. Tak jak na rondzie Babka, czy na rondzie w Radomiu przy
selgrosie.
Jeśli niebieski chciał ze znanych sobie powodów "pojechać prosto",
czyli wjechać na ten "lewy pas za odjazdem w lewo" powinien dać prawy
kierunkowskaz. I zgodnie z przepisami ustąpić pierwszeństwa pojazdowi
który na ten pas chce wjechać i jest po jego prawej stronie.


Jest jedno ale. Policja może nie dać wiary, że zielony tak doskonale
orientował się w znakach poziomych na wszystkich pasach dookoła a nie
zauważył samochodu.

Czy ja wiem, sądzę że akurat dla ludzi tamtędy jeżdżących do pracy
układ pasów jest tak samo znany jak klawiatura ich telefonu komórkowego.

Dam ci jeszcze jedną zagadkę:
W Warszawie, przy Powązkach jest też ciekawa sytuacja.
Powązkowska dochodzi do okopowej trzema pasami.
Prawy jest do skrętu w prawo.
środkowy do jazdy na wprost.
Lewy do jazdy na wprost i do skrętu w lewo.
Problem polega na tym, że jadąc na wprost, za skrzyżowaniem, uliczka
jest mała, i nie ma wyznaczonych pasów. Jest na tyle szeroko że na styk
się dwa samochody mieszczą... ale ludzie tam parkują. Jakiś czas temu
postawili zakaz, ale i tak parkują...
A, przypominam, mamy teoretycznie dwa pasy (środkowy i lewy) które
pozwalają pojechać na wprost.
Na skrzyżowaniu pasy nie są wyznaczone. Tzn są łuki ale dla kierunku
okopowa w powązkowską.
Zjeżdżają sie dwa samochody... z lewego i ze środkowego.
Zgodnie z przepisami ten z lewej powinien ustapić... ale uliczka jest
na tyle szeroka że niby się dwa mieszczą, gdyby nie te parkujące.
Więc ten z prawej teoretycznie omija parkujące... więc teoretycznie
zmienia pas (który nie musi być wyznaczony liniami)...

--
Pozdro
Massai

28 Data: Pa?dziernik 13 2008 18:52:46
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Mon, 13 Oct 2008 15:44:32 +0200,  Arek (G) wrote:

Wymuszający pierwszeństwo łamie tylko przepis dopóki kogoś nie taranuje.
Wówczas oprócz łamania przepisu jest także sprawcą wypadku.

Jak taranuje, to nie wymusza :-)

A jak wymusza, to ten komu zajechal droge tez moze byc uznany za
winnego - mogl zahamowac, ale tego nie zrobil ..

Zielony wjechał w niebieskiego (tak wynika z rysunku) on jest winien,
jakie przepisy były złamane ma niewielki wpływ.

I znow kwestia precyzji rysunku - ale zielony mogl byc zaskoczony
manewrem. W dodatku tu dwoje zmienialo pas i to niebieski mial
ustapic..

J.

29 Data: Pa?dziernik 13 2008 19:45:56
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Jacek "Plumpi" 

I znow kwestia precyzji rysunku - ale zielony mogl byc zaskoczony
manewrem. W dodatku tu dwoje zmienialo pas i to niebieski mial
ustapic..

Niebieski nie miał ustąpić, lecz nie miał prawa wjeżdżać na ten pas i za to
dostanie mandat.
Jednak w chwili, kiedy zielony rozpoczął zmianę pasa ruchu, niebieski już
się znajdował na pasie, na który zielony dopiero wjeżdżał.
Zielony w chwili zmiany pasa ruchu powinien był się upewnić czy może wjechać
na ten pas i powinien był ustąpić pierwszeństwa niebieskiemu.
Sytuację tą należy rozpatrywać jako bezpośrednią przyczynę i skutek.
Skutkiem jest kolizja, a przyczyną tej kolizji jest nieupewnienie się
kierowcy zielonego samochodu oraz nieustąpienie pierwszeństwa pojazdowi,
który już się znalazł na pasie, na który chciał wjechać zielony.

30 Data: Pa?dziernik 13 2008 17:55:42
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

Jacek "Plumpi" w

I znow kwestia precyzji rysunku - ale zielony mogl byc zaskoczony
manewrem. W dodatku tu dwoje zmienialo pas i to niebieski mial
ustapic..

Jednak w chwili, kiedy zielony rozpoczął zmianę pasa ruchu, niebieski już
się znajdował na pasie, na który zielony dopiero wjeżdżał.

Napisz co rozumiesz pod pojęciami *się znajdował* i *wjeżdżał* -- na
podstawie rysunku z pierwszej wiadomości.

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

31 Data: Pa?dziernik 13 2008 18:06:42
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Jacek "Plumpi" wrote:

> I znow kwestia precyzji rysunku - ale zielony mogl byc zaskoczony
> manewrem. W dodatku tu dwoje zmienialo pas i to niebieski mial
> ustapic..

Niebieski nie miał ustąpić, lecz nie miał prawa wjeżdżać na ten pas i
za to dostanie mandat.  Jednak w chwili, kiedy zielony rozpoczął
zmianę pasa ruchu, niebieski już się znajdował na pasie, na który
zielony dopiero wjeżdżał.

Ciekawi mnie na podstawie czego to wnioskujesz... To od "w chwili,
kiedy zielony..."
Bo ja z tego rysunku wywnioskowałem coś przeciwnego.
Spróbuj sobie wyobrazić gdzie przed chwilą (dokładniej - w momencie
który można uznac za "początek" wjeżdżania na pas) były przednie koła
zielonego, a gdzie niebieskiego.
Przyjmujemy, że jadą z podobną prędkością.

--
Pozdro
Massai

32 Data: Pa?dziernik 11 2008 23:45:21
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur 

Użytkownik  napisał w wiadomości

BTW pytanie do autora wątku - czy na rysunku nie brakuje przypadkiem
fragmentu wyłączonego z ruchu? (na lewym pasie zaraz za ciągłą linią)

nie, w najblizszej okolicy nie ma fragmentu wylaczonego z ruchu --
Pozdrawiam
/pisząc na priv usuń z adresu myślnik/

33 Data: Pa?dziernik 11 2008 19:54:50
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: złoty 

castrol pisze:

Aha. Jeszcze pragne przypomniec ze istotne przepisy byly tu juz podawane. Kierujacy pojazdem zielonym, zmieniajac zajmowany pas ruchu, nie ustapil pierwszenstwa pojazdowi jadacemu po pasie ruchu, na ktory zamierzal wjechac. To wszystko w tej sprawie. I juz pisalem, ze wczesniejsze zlamanie przepisow nie ma wplywu na dalsze konsekwencje bo nadal istotnym faktem jest to ze zielony byl obowiazany ustapic pierwszenstwa i tego nie zrobil.


...uważaj zatem na autostradzie. Bo gdy podczas zmieniania pasa ruchu przy wyprzedzaniu zaliczysz "czołówkę" z idiotą jadącym z przeciwka..możesz trafić na policjanta-idiotę, który stwierdzi, że to będzie Twoja wina bo "tamten tylko jechał pod prąd" :)

pzdr
A.

34 Data: Pa?dziernik 11 2008 20:44:44
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Sat, 11 Oct 2008 19:54:50 +0200,  złoty wrote:

..uważaj zatem na autostradzie. Bo gdy podczas zmieniania pasa ruchu
przy wyprzedzaniu zaliczysz "czołówkę" z idiotą jadącym z
przeciwka..możesz trafić na policjanta-idiotę, który stwierdzi, że to
będzie Twoja wina bo "tamten tylko jechał pod prąd" :)

I kto wie czy nie bedzie mial racji - trzeba go bylo zauwazyc i nie
wyprzedzac..

J.

35 Data: Pa?dziernik 11 2008 18:05:57
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

scream pisze:

Nie jestem znawcą, dlatego właśnie tak mnie wkurza wasz autorytatywny ton i
brak jakiejkolwiek chęci do dyskusji, a w przypadku kiedy ktoś ma inne
zdanie niż Szanowne_Gremium zaraz jest "rotfl", "pieprzysz", itp.

Nigdzie tak nie napisalem. Wyrazam swoje zdanie i tyle.

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

36 Data: Pa?dziernik 11 2008 20:32:14
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Jacek "Plumpi" 

Akurat tutaj ma racje, czy to Ci sie podoba czy nie.

No dobrze, ale to wynika z czego? Wlasciwie to sami nie wiecie. Oczywiscie
zaden z was nie przyjmuje do wiadomosci, ze mozecie blednie interpretowac
przepisy, bo macie o tym mgliste pojecie.

Wynika to z PoRD.
Zielony zmieniając pas ruchu powinien ustąpić pierwszeństwa pojazdowi, który
już znajduje się na pasie ruchu, na który zielony chce wjechać. Nieistotnym
jest czy niebieski w tym przypadku znalazł się tam zgodnie z prawem czy też
nie, gdyż bezpośrednią przyczyną kolizji jest nieustąpienie pierwszeństwa
pojazdowi, któy już się znajduje na pasie ruchu.
Zatem winę za spowodowanie kolizji będzie ponosił zielony.

Jednak obydwaj kierowcy dostaną mandat. Zielony za spowodowanie kolizji, zaś
niebieski za niestosowanie się do znaków poziomych.

37 Data: Pa?dziernik 11 2008 21:15:45
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur Maślag 

Jacek "Plumpi" pisze:

Akurat tutaj ma racje, czy to Ci sie podoba czy nie.
No dobrze, ale to wynika z czego? Wlasciwie to sami nie wiecie. Oczywiscie
zaden z was nie przyjmuje do wiadomosci, ze mozecie blednie interpretowac
przepisy, bo macie o tym mgliste pojecie.

Wynika to z PoRD.

Nic bardzie błędnego - z PoRD wynika coś zupełnie innego.

Zielony zmieniając pas ruchu powinien ustąpić pierwszeństwa pojazdowi, który już znajduje się na pasie ruchu, na który zielony chce wjechać. Nieistotnym jest czy niebieski w tym przypadku znalazł się tam zgodnie z prawem czy też nie, gdyż bezpośrednią przyczyną kolizji jest nieustąpienie pierwszeństwa pojazdowi, któy już się znajduje na pasie ruchu.
Zatem winę za spowodowanie kolizji będzie ponosił zielony.

Przyznam się szczerze, że podobna argumentacja (podobnie jak castrola,
czy Boombastica) jest błędna z założenia. To co według Was jest
nieistotne jest wręcz zasadnicze w zakresie przyczyny kolizji/wypadku.

Jednak obydwaj kierowcy dostaną mandat. Zielony za spowodowanie kolizji, zaś niebieski za niestosowanie się do znaków poziomych. 

Mylisz się - całkowita wina leży po stronie niebieskiego. Wynika to
nawet z zasady ograniczonego zaufania.

38 Data: Pa?dziernik 11 2008 21:42:52
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Jacek "Plumpi" 

Wynika to z PoRD.

Nic bardzie błędnego - z PoRD wynika coś zupełnie innego.

Zielony zmieniając pas ruchu powinien ustąpić pierwszeństwa pojazdowi,
który już znajduje się na pasie ruchu, na który zielony chce wjechać.
Nieistotnym jest czy niebieski w tym przypadku znalazł się tam zgodnie z
prawem czy też nie, gdyż bezpośrednią przyczyną kolizji jest
nieustąpienie pierwszeństwa pojazdowi, któy już się znajduje na pasie
ruchu.
Zatem winę za spowodowanie kolizji będzie ponosił zielony.

Przyznam się szczerze, że podobna argumentacja (podobnie jak castrola,
czy Boombastica) jest błędna z założenia. To co według Was jest
nieistotne jest wręcz zasadnicze w zakresie przyczyny kolizji/wypadku.

Jednak obydwaj kierowcy dostaną mandat. Zielony za spowodowanie kolizji,
zaś niebieski za niestosowanie się do znaków poziomych.

Mylisz się - całkowita wina leży po stronie niebieskiego. Wynika to
nawet z zasady ograniczonego zaufania.

Może byś spróbował uzasadnić, albo poprzeć jakimiś zapisami PoRD, bo poza
nic nieznaczącymi zdaniami "nic bardziej błędnego", "zupełnie coś innego",
"myslisz się" nic konkretnego nie napisałeś.

A co zaś się tyczy "zasady ograniczonego zaufania" to właśnie Ty się mylisz,
ponieważ w PoRD nie ma czegoś takiego jak "zasada ograniczonego zaufania" i
nawet nigdzie nie ma nawet wspomnienia o istnieniu takiej zasady :))))

39 Data: Pa?dziernik 11 2008 22:23:46
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur Maślag 

Jacek "Plumpi" pisze:
(...)

Może byś spróbował uzasadnić, albo poprzeć jakimiś zapisami PoRD, bo poza nic nieznaczącymi zdaniami "nic bardziej błędnego", "zupełnie coś innego", "myslisz się" nic konkretnego nie napisałeś. 

Ja nie muszę próbować - przeczytaj sobie art. 3.

A co zaś się tyczy "zasady ograniczonego zaufania" to właśnie Ty się mylisz,

Wręcz przeciwnie :)

ponieważ w PoRD nie ma czegoś takiego jak "zasada ograniczonego zaufania" i nawet nigdzie nie ma nawet wspomnienia o istnieniu takiej zasady :))))    

To, że Ty tego nie widzisz nie jest jeszcze wystarczającym dowodem, że
tak nie jest. Zawsze możesz to zweryfikować w sądzie - nie przyjmując
mandatu.

40 Data: Pa?dziernik 12 2008 21:21:54
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Jacek "Plumpi" 

Może byś spróbował uzasadnić, albo poprzeć jakimiś zapisami PoRD, bo poza
nic nieznaczącymi zdaniami "nic bardziej błędnego", "zupełnie coś
innego", "myslisz się" nic konkretnego nie napisałeś.

Ja nie muszę próbować - przeczytaj sobie art. 3.

Masz cokolwiek na poparcie ?
Czy zawsze kierujesz się zasadą "widzimisie" zamiast obowiązującym prawem ?

A co zaś się tyczy "zasady ograniczonego zaufania" to właśnie Ty się
mylisz,

Wręcz przeciwnie :)

ponieważ w PoRD nie ma czegoś takiego jak "zasada ograniczonego zaufania"
i nawet nigdzie nie ma nawet wspomnienia o istnieniu takiej zasady :))))

To, że Ty tego nie widzisz nie jest jeszcze wystarczającym dowodem, że
tak nie jest. Zawsze możesz to zweryfikować w sądzie - nie przyjmując
mandatu.

.... i "vice versa".
Prawo niestety nie stosuje sankcji karnych za coś, w stosunku do czego nie
istnieją uregulowania prawne.
Powtarzam kolejny raz nie istnieje coś takiego jak "zasada ograniczonego
zaufania".
Istnieje natomiast Art.4 PoRD, który jest źle interpretowany przez wielu
kierowców, jak widać także i przez Ciebie i często mylnie nzywany "zasadą
ograniczonego zaufania".
Ograniczenie zaufania zgodnie z Art.4 stosuje się do uczestników ruchu
drogowego tylko i wyłącznie wtedy, kiedy wysąpiły wcześniejsze przesłanki.

41 Data: Pa?dziernik 14 2008 19:11:12
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur Maślag 

Jacek \Plumpi\  napisał(a):
(...)

Masz cokolwiek na poparcie ?

Przepisy + zdrowy rozsądek?

Czy zawsze kierujesz się zasadą "widzimisie" zamiast obowiązującym prawem ?

Skieruj to pytanie pod właściwym adresem :)
 
.... i "vice versa".
Prawo niestety nie stosuje sankcji karnych za coś, w stosunku do czego nie
istnieją uregulowania prawne.

No popatrz :)

Powtarzam kolejny raz nie istnieje coś takiego jak "zasada ograniczonego
zaufania".

Możesz sobie powtarzać do woli - efekt jak widać wątpliwy :)

Istnieje natomiast Art.4 PoRD, który jest źle interpretowany przez wielu
kierowców, jak widać także i przez Ciebie i często mylnie nzywany "zasadą
ograniczonego zaufania".

Znaczy się jednak przeczytałeś i ten fragment, jednak nie potrafisz
go racjonalnie zinterpretować? Cóż...

Ograniczenie zaufania zgodnie z Art.4 stosuje się do uczestników ruchu
drogowego tylko i wyłącznie wtedy, kiedy wysąpiły wcześniejsze przesłanki.

No popatrz - suche zapisy niby dobrze zrozumiałeś, ale odnieść ich do
sytuacji realnej nie potrafisz? Może nie chcesz?




 
 


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

42 Data: Pa?dziernik 14 2008 21:45:53
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Jacek "Plumpi" 

Przepisy + zdrowy rozsądek?

Za brak zdrowego rozsądku nie karze się mandatami, za łamanie prawa tak.
Przy okazji przepisy to są w kuchni np. na "Placek po węgiersku".

Znaczy się jednak przeczytałeś i ten fragment, jednak nie potrafisz
go racjonalnie zinterpretować? Cóż...

No właśnie. To zinterpretuj go racjonalnie :)))

Ograniczenie zaufania zgodnie z Art.4 stosuje się do uczestników ruchu
drogowego tylko i wyłącznie wtedy, kiedy wysąpiły wcześniejsze
przesłanki.

No popatrz - suche zapisy niby dobrze zrozumiałeś, ale odnieść ich do
sytuacji realnej nie potrafisz? Może nie chcesz?

Bo to dotyczy całkiem innej sytuacji.

43 Data: Pa?dziernik 14 2008 22:02:55
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur Maślag 

Jacek "Plumpi" pisze:
(...)

Za brak zdrowego rozsądku nie karze się mandatami,

To różnie bywa.

za łamanie prawa tak.

Tu też podobnie.

Przy okazji przepisy to są w kuchni np. na "Placek po węgiersku".

No popatrz - przepisy trzymasz w kuchni? Tu pewnie tkwi problem...
Zatłuszczone są i do tego po węgiersku - ratyfikowali KW?
Jeśli tak, to kiedy? Przybliż mi termin, wszystkiego nie śledzę.

No właśnie. To zinterpretuj go racjonalnie :)))

Powtórzę: Skieruj to pytanie pod właściwym adresem ...

Ograniczenie zaufania zgodnie z Art.4 stosuje się do uczestników ruchu
drogowego tylko i wyłącznie wtedy, kiedy wysąpiły wcześniejsze przesłanki.
No popatrz - suche zapisy niby dobrze zrozumiałeś, ale odnieść ich do
sytuacji realnej nie potrafisz? Może nie chcesz?

Bo to dotyczy całkiem innej sytuacji.

Tak? Znaczy się takiej wyimaginowanej, a nie rzeczywistej?
Znaczy się stosujemy wyłączenie pewnych artykułów w dowolnie
wybrany sposób, by tylko pasowały do wyimaginowanej racji?
Ty zupełnie tak samo jak płaszczycowanie rzeczywistości,
tylko inaczej - plumkizacja? Klasyka gatunku :)

44 Data: Pa?dziernik 14 2008 00:03:23
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Sat, 11 Oct 2008 20:32:14 +0200, "Jacek \"Plumpi\""
 wrote:

Wynika to z PoRD.
Zielony zmieniając pas ruchu powinien ustąpić pierwszeństwa pojazdowi, który
już znajduje się na pasie ruchu, na który zielony chce wjechać. Nieistotnym

Jacusiu, jak zawsze - pierdolisz.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/foto.html
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

45 Data: Pa?dziernik 14 2008 09:38:18
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Adam Płaszczyca pisze:

On Sat, 11 Oct 2008 20:32:14 +0200, "Jacek \"Plumpi\""
 wrote:

Wynika to z PoRD.
Zielony zmieniając pas ruchu powinien ustąpić pierwszeństwa pojazdowi, który już znajduje się na pasie ruchu, na który zielony chce wjechać. Nieistotnym

Jacusiu, jak zawsze - pierdolisz.

Adasiu, jak zwykle - merytorycznie.

46 Data: Pa?dziernik 14 2008 14:46:06
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Tue, 14 Oct 2008 09:38:18 +0200, "Arek (G)"  wrote:

Zielony zmieniając pas ruchu powinien ustąpić pierwszeństwa pojazdowi, który
już znajduje się na pasie ruchu, na który zielony chce wjechać. Nieistotnym

Jacusiu, jak zawsze - pierdolisz.

Adasiu, jak zwykle - merytorycznie.

Merytorycznie już było.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/trzypion/
___________/    PMS*PJ+S+++P++M+++W-- P++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

47 Data: Pa?dziernik 14 2008 21:37:41
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Jacek "Plumpi" 

Wynika to z PoRD.
Zielony zmieniając pas ruchu powinien ustąpić pierwszeństwa pojazdowi,
który już znajduje się na pasie ruchu, na który zielony chce wjechać.
Nieistotnym

Jacusiu, jak zawsze - pierdolisz.

Adasiu, jak zwykle - merytorycznie.

He he he.
Widzę, że ten kretyn płaszczyc znów leczy swoje problemy seksualne na grupie
dyskusyjnej :)
Biedny on jest, bo albo już mu nie staje, albo też żadna baba nie chce mu
dać.
Ja tam stawiam na jedno i drugie, bo uważam, że z niego to jest wielka
piz... , a nie facet :)))

P.S.
Arku oraz pozostali Grupowicze, mam wielką prośbę !
Nie wyciągajcie mi tego gówna z kloaki, niech sobie zdycha tam, gdzie jest
jego zasłużone miejsce.

48 Data: Pa?dziernik 14 2008 22:48:55
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

On Tue, 14 Oct 2008 21:37:41 +0200, "Jacek \"Plumpi\""
 wrote:

Nie wyciągajcie mi tego gówna z kloaki, niech sobie zdycha tam, gdzie jest
jego zasłużone miejsce.

Sugerujesz, żeby Ciebie nie wyciągali?
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/foto.html
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

49 Data: Pa?dziernik 15 2008 15:02:53
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

 pisze:

On Tue, 14 Oct 2008 21:37:41 +0200, "Jacek \"Plumpi\""
 wrote:

Nie wyciągajcie mi tego gówna z kloaki, niech sobie zdycha tam, gdzie jest
jego zasłużone miejsce.

Sugerujesz, żeby Ciebie nie wyciągali?

I dalej będziesz, szmato płaszycowa, bezczelnie kłamać, że nie zmieniasz
identyfikatorów? Ha!

50 Data: Pa?dziernik 15 2008 18:17:07
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Wed, 15 Oct 2008 15:02:53 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

Sugerujesz, żeby Ciebie nie wyciągali?

I dalej będziesz, szmato płaszycowa, bezczelnie kłamać, że nie zmieniasz
identyfikatorów? Ha!

I dalej będziesz szczekał spod ławy kundelku, bo raz to uczyniłem?
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/foto.html
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

51 Data: Pa?dziernik 11 2008 17:48:19
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Boombastic 

Dnia Sat, 11 Oct 2008 16:01:53 +0200, Boombastic napisał(a):

> ROTFL!!! Twoje podejście jest wręcz komiczne. Juz wcześniej napisałem, ze
> najwyżej dostanie mandat za niedostosowanie się do znaków poziomych.

A kimże ty jesteś, żeby tak autorytatywnie sie wypowiadać? Z PoRD masz tyle
wspólnego, że pare razy przeczytałeś wybrane przepisy i uważasz sie za
wielkiego znawce. To dopiero komiczne podejście.

A ty kim jesteś by wypisywać takie śmieszne rzeczy? Komikiem zawodowym?
Znaczy się uwazasz, że jak pieszy wejdzie pod koła to go mozna od razu
rozjechać, bo nie miał prawa tam się znaleźć. Jak ktoś wymusza pierwszeństwo to
tez mozna go bezkarnie staranować, a jak ktos jedzie bez prawa jazdy to też
mozna go od razu zepchnąć z drogi, bo przecież nikt nie miał prawa tam się
znaleźć. Najgłupsze tłumaczenie jakie słyszałem.

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

52 Data: Pa?dziernik 11 2008 20:51:59
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Sat, 11 Oct 2008 17:48:19 +0200,  Boombastic wrote:

A ty kim jesteś by wypisywać takie śmieszne rzeczy? Komikiem zawodowym?
Znaczy się uwazasz, że jak pieszy wejdzie pod koła to go mozna od razu
rozjechać, bo nie miał prawa tam się znaleźć.

Jak pieszy wejdzie pod kola to oczywiscie nawet nie zdazysz nacisnac
hamulca.

BYlo sie spytac czy mozna przejechac pieszego ktory stoi na jezdni.
A czy mozna takiego ktory lezy ?

Jak ktoś wymusza pierwszeństwo to tez mozna go bezkarnie staranować,

Zazwyczaj mozna - patrz wyzej :-)

J.

53 Data: Pa?dziernik 13 2008 09:11:13
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Boombastic wrote:

> Dnia Sat, 11 Oct 2008 16:01:53 +0200, Boombastic napisał(a):
>
> > ROTFL!!! Twoje podejście jest wręcz komiczne. Juz wcześniej
> > napisałem, ze najwyżej dostanie mandat za niedostosowanie się do
> > znaków poziomych.
>
> A kimże ty jesteś, żeby tak autorytatywnie sie wypowiadać? Z PoRD
> masz tyle wspólnego, że pare razy przeczytałeś wybrane przepisy i
> uważasz sie za wielkiego znawce. To dopiero komiczne podejście.

A ty kim jesteś by wypisywać takie śmieszne rzeczy? Komikiem
zawodowym?  Znaczy się uwazasz, że jak pieszy wejdzie pod koła to go
mozna od razu rozjechać, bo nie miał prawa tam się znaleźć. Jak ktoś
wymusza pierwszeństwo to tez mozna go bezkarnie staranować, a jak
ktos jedzie bez prawa jazdy to też mozna go od razu zepchnąć z drogi,
bo przecież nikt nie miał prawa tam się znaleźć. Najgłupsze
tłumaczenie jakie słyszałem.

Wiesz, z twojej argumentacji wynika, że takiemu wymuszajacemu
pierwszeństwo grozi tylko mandat za wymuszenie, a winny kolizji będzie
ten jadący drogą z pierwszeństwem...

Przy tak wyrysowanych pasach jak na podanym przykładzie i TAKIM
położeniu samochodów - obydwa zmieniają pas.

W dodatku ten niebieski zmienia pas łamiąc przepisy.

W dodatku ten niebieski ma zielonego po prawej.

--
Pozdro
Massai

54 Data: Pa?dziernik 11 2008 16:32:34
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

scream pisze:

Śmiej sie dalej. Niebieski nie miał w ogóle prawa znaleść się na tym pasie,
wasza wykładnia jest błędna.

To zielony nie mial prawa znalesc sie na tym pasie poniewaz to doprowadzilo do kolizji.


--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

55 Data: Pa?dziernik 11 2008 17:29:53
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Pawel Tanski 

"castrol"  wrote in message [...]

To zielony nie mial prawa znalesc sie na tym pasie poniewaz to doprowadzilo do kolizji.

Pytanie za 100 pkt.
Co zezna świadek stojący na poboczu?

PT

56 Data: Pa?dziernik 13 2008 09:31:52
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Jan Kowalski 


Użytkownik "Pawel Tanski"  napisał w wiadomości

"castrol"  wrote in message

To zielony nie mial prawa znalesc sie na tym pasie poniewaz to
doprowadzilo do kolizji.

Pytanie za 100 pkt.
Co zezna świadek stojący na poboczu?

Nic nie widział.

57 Data: Pa?dziernik 11 2008 17:28:53
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

scream pisze:

Dnia Sat, 11 Oct 2008 15:08:34 +0200, Boombastic napisał(a):

Czyli niebieski powinien ustąpić tego pierwszeństwa.
ROTFL!!!

Śmiej sie dalej. Niebieski nie miał w ogóle prawa znaleść się na tym pasie,
wasza wykładnia jest błędna.


A jakby zielony był zbiegiem z więzienia? Też nie miałby prawa się tam
znaleźć...

58 Data: Pa?dziernik 12 2008 18:10:14
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

A jakby zielony był zbiegiem z więzienia? Też nie miałby prawa się tam
znaleźć...

a jakby Twoja Pani przestała sie puszczać to odpadną Ci rogi?

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

59 Data: Pa?dziernik 11 2008 17:28:25
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

scream pisze:

Dnia Sat, 11 Oct 2008 10:40:48 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):

Zapoznaj się z art. 22 ustawy "prawo o ruchu drogowym", w szczególności
z ustępem 4, który nakazuje *bezwzględnie* ustąpić pierwszeństwa
pojazdom znajdującym na docelowym pasie.

Czyli niebieski powinien ustąpić tego pierwszeństwa.

Niby komu?

60 Data: Pa?dziernik 11 2008 15:36:02
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

Andrzej Lawa w

scream pisze:
Dnia Sat, 11 Oct 2008 10:40:48 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):

Zapoznaj się z art. 22 ustawy "prawo o ruchu drogowym", w szczególności
z ustępem 4, który nakazuje *bezwzględnie* ustąpić pierwszeństwa
pojazdom znajdującym na docelowym pasie.
Czyli niebieski powinien ustąpić tego pierwszeństwa.
Niby komu?

No tak, "niebieskie" nie ustępują, one zawsze maja pierwszeństwo...

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

61 Data: Pa?dziernik 11 2008 18:05:08
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

> Czyli niebieski powinien ustąpić tego pierwszeństwa.
Niby komu?

Różowej dupie. Masz tu:
http://pl.youtube.com/watch?v=xp4zGUl0iRg

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

62 Data: Pa?dziernik 11 2008 20:44:41
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Czyli niebieski powinien ustąpić tego pierwszeństwa.
Niby komu?

Różowej dupie. Masz tu:
http://pl.youtube.com/watch?v=xp4zGUl0iRg

Spieprzaj, dziadu...

63 Data: Pa?dziernik 11 2008 19:20:37
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

> Różowej dupie. Masz tu:
> http://pl.youtube.com/watch?v=xp4zGUl0iRg
Spieprzaj, dziadu...

NTG, ale jeśli cytujesz tu słowa swojego wodza,
to już się wcale nie dziwię Twojej interpretacji...

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

64 Data: Pa?dziernik 11 2008 21:53:20
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Różowej dupie. Masz tu:
http://pl.youtube.com/watch?v=xp4zGUl0iRg
Spieprzaj, dziadu...

NTG, ale jeśli cytujesz tu słowa swojego wodza,
to już się wcale nie dziwię Twojej interpretacji...

*Mojego* wodza?

Pojęcie "sarkazm" jest ci najwyraźniej bardzo obce, ziemniaczku...

65 Data: Pa?dziernik 11 2008 20:01:01
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Mojego wodza?
Pojęcie "sarkazm" jest ci najwyraźniej bardzo obce, ziemniaczku...

Ależ skąd...

PS Zdenerwowałeś się tym różowym kolorem, czy dupą?

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

66 Data: Pa?dziernik 11 2008 22:20:05
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Mojego wodza?
Pojęcie "sarkazm" jest ci najwyraźniej bardzo obce, ziemniaczku...

Ależ skąd...

PS Zdenerwowałeś się tym różowym kolorem, czy dupą?


Twoją głupotą i bezczelnością.

67 Data: Pa?dziernik 11 2008 21:40:33
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

> PS Zdenerwowałeś się tym różowym kolorem, czy dupą?
Twoją głupotą i bezczelnością.

Widzisz, mylić się - rzecz ludzka.
To tak jak z tą różową dupą...

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

68 Data: Pa?dziernik 12 2008 00:07:21
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

PS Zdenerwowałeś się tym różowym kolorem, czy dupą?
Twoją głupotą i bezczelnością.

Widzisz, mylić się - rzecz ludzka.
To tak jak z tą różową dupą...

Masz jakąś obsesję.

69 Data: Pa?dziernik 11 2008 23:07:32
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

> Widzisz, mylić się - rzecz ludzka.
> To tak jak z tą różową dupą...
Masz jakąś obsesję.

Znowu się mylisz.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

70 Data: Pa?dziernik 12 2008 03:16:38
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Widzisz, mylić się - rzecz ludzka.
To tak jak z tą różową dupą...
Masz jakąś obsesję.

Znowu się mylisz.


Ponowny błąd. Jak zwykle twój.

71 Data: Pa?dziernik 12 2008 18:06:55
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Ponowny błąd. Jak zwykle twój.


Widze że z idiotą nie ma sensu dyskutować.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

72 Data: Pa?dziernik 12 2008 23:27:39
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Ponowny błąd. Jak zwykle twój.


Widze że z idiotą nie ma sensu dyskutować.


No fakt, tutaj mój błąd - nie powinienem był z tobą dyskutować...

73 Data: Pa?dziernik 14 2008 00:02:54
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Sat, 11 Oct 2008 10:40:48 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

ten jadący po pasie skręcającym w lewo nie miał prawa przekraczać lini
ciagłej. Według mnie bezapelacyjnie winny jest ten który przekroczył linię
ciagłą. Niestety nie potrafię przytoczyć odpowiernich paragrafów :)

Nie potrafisz bo ich nie ma.

Na taką interpretację nie. Za to na taką, że oni jednoczesnie
zmieniali pas ruchu juz tak.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/foto.html
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

74 Data: Pa?dziernik 11 2008 10:20:35
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Boombastic 


Użytkownik "Artur"  napisał w wiadomości

witam,
chcialbym sie upewnic, kto ponosi wine za spowodowanie stluczki w sytuacji jak na rysunku, kierowca jadacy prosto bo przejechal linie ciagla i nie zastosowal sie do znaku na jezdni czy zmieniajacy pas bo nie zachowal ostroznosci?
http://img352.imageshack.us/my.php?image=wypadekzv6.gif

Stawiam na tego zmieniającego pas. Nie ustąpił pierwszeństwa zmieniając pas ruchu.

75 Data: Pa?dziernik 11 2008 10:28:18
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: LEPEK 

Boombastic pisze:

Stawiam na tego zmieniającego pas. Nie ustąpił pierwszeństwa zmieniając pas ruchu.

Hmmm...
Ten niebieski w sumie też zmienił pas ("jego" pas odbijał w lewo). W dodatku bez sygnalizowania.
Myślę, że dużo zależałoby od oznakowania poziomego - czy jest tylko linia ciągła, czy może kawałek jezdni zakreskowanej - wyłączonej z ruchu...

Pozdr,
--
L E P E K  -  P r u s z c z   G d a n s k i
no_spam    [maupa]    poczta  [kropka]   fm
Toyota Corolla 1,3 sedan  -- >  cztery kółka
Hyundai Atos 0,99 nanovan -- >  cztery kółka
bez skutera

76 Data: Pa?dziernik 13 2008 11:01:15
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

LEPEK pisze:

Boombastic pisze:

Stawiam na tego zmieniającego pas. Nie ustąpił pierwszeństwa zmieniając pas ruchu.

Hmmm...
Ten niebieski w sumie też zmienił pas ("jego" pas odbijał w lewo). W dodatku bez sygnalizowania.
Myślę, że dużo zależałoby od oznakowania poziomego - czy jest tylko linia ciągła, czy może kawałek jezdni zakreskowanej - wyłączonej z ruchu...

Ważne jest kto w kogo wjechał. Niebieski z różnych powodów mógł znaleźć się w miejscu w którym się znalazł. Nawet awaria samochodu. Wcale nie upoważnia to nikogo do tego aby w niego wjechać. Zielony jest sprawcą i koniec.

Arek

77 Data: Pa?dziernik 13 2008 17:17:36
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 


Ważne jest kto w kogo wjechał.

A dlaczego to według Ciebie takie ważne i jakoby rozstrzygające? Na jakiej
podstawie tak twierdzisz? Ile chcesz przykładó na to, że kierowca kierujący
pojazdem, w który uderzono jest sprawcą?

Pozdrawiam
mikal

78 Data: Pa?dziernik 13 2008 17:47:19
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

mikal pisze:

Ważne jest kto w kogo wjechał.

A dlaczego to według Ciebie takie ważne i jakoby rozstrzygające? Na jakiej podstawie tak twierdzisz? Ile chcesz przykładó na to, że kierowca kierujący pojazdem, w który uderzono jest sprawcą?


Gdyby niebieski zasuwał z jakąś dużą prędkością, to być może byłby jeden z Twoich przykładów. Z tego rysunku to nie wynika, więc zakładam, że jechali z podobnymi prędkościami. Z czego jasno wynika, że zielony z premedytacją wjechał w niebieskiego.


Arek

79 Data: Pa?dziernik 14 2008 10:25:42
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Krzysiek Kielczewski 

Sami popatrzcie co *Arek (G)* napisał:

mikal pisze:
Ważne jest kto w kogo wjechał.

A dlaczego to według Ciebie takie ważne i jakoby rozstrzygające? Na jakiej
podstawie tak twierdzisz? Ile chcesz przykładó na to, że kierowca kierujący
pojazdem, w który uderzono jest sprawcą?


Gdyby niebieski zasuwał z jakąś dużą prędkością, to być może byłby jeden
z Twoich przykładów. Z tego rysunku to nie wynika, więc zakładam, że
jechali z podobnymi prędkościami. Z czego jasno wynika, że zielony z
premedytacją wjechał w niebieskiego.

LOL. Jeszcze dopisz, że od miesiąca na niego polował.

Krzysiek Kiełczewski

80 Data: Pa?dziernik 14 2008 19:34:39
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 


Gdyby niebieski zasuwał z jakąś dużą prędkością, to być może byłby jeden
z Twoich przykładów. Z tego rysunku to nie wynika, więc zakładam, że
jechali z podobnymi prędkościami. Z czego jasno wynika, że zielony z
premedytacją wjechał w niebieskiego.

No dobra zajmijmy się tą ogromną prędkością:-)

Czy możemy przyjąć, że 30 km/h to jakaś ogromna prędkość? No chyba nie.
Załózmy więc, że tyle obydwaj jechali.
Patrząc na rysunek można przyjąć, że od momentu przekroczenia linii ciągłej
niebieski ujechał 4 metry (tył ma jeszcze przed ciągłą)
30 km/h to inaczej 30000 metrów na 3600 sekund czyli 8,33 m/s
Innymi słowy od czasu przekroczenia przez niebieski ciągłej linii do kolizji
upłynęło niecałe pół sekundy.
Zwróć uwagę, że to przy prędkości 30 km/h - a jeśli jechali więcej, to ile
miał czasu na reakcję kierowca zielonego. I nie mówię tu o jakich
nadmiernych prędkościach tylko o 50-60 km/h - zostaje mu wtedy ćwierć
sekundy.
Człowiek jest w stanie w takim czasie zareagować, ale tylko wtedy jeśli jest
obdarzony bardzo dobrym refleksem, ma akurat dobry dzień albo zwyczajnie
szczęście. Ale to wszystko pod warunkiem, że cały czas obserwuje
niebieskiego i dostrzega ten moment, kiedy ten zaczyna jechać prosto zamiast
skręcić. Gwoli ścisłości to że nie skręci można zauważyć powiedzmy jeszcze
pół sekundy wcześniej. Ale ruch na drodze nie ogranicza się do tego jednego
pojazdu, trzeba też patrzeć gdzie indziej, tym bardziej, iż według wszelkich
znaków na niebie i ziemi (dosłownie i w przenośni:-) niebieski zagrożenia
stanowić nie powinien.

Czy nadal uważasz, że zielony walnął w niebieskiego z premedytacją?:-)

Pozdrawiam
mikal

81 Data: Pa?dziernik 14 2008 21:02:55
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

mikal napisać:

30 km/h to inaczej 30000 metrów na 3600 sekund czyli 8,33 m/s

Ja już przedwczoraj zadałem to pytanie Bombastikom i castrolom,
żeby sobie policzyli czasy. W rezultacie sam odrobiłem pracę
domową. Dla innych prędkości niż Ty co prawda, ale wizualizacja
jest: http://emide.pl/bumc.gif

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

82 Data: Pa?dziernik 14 2008 23:51:27
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 


Użytkownik "Myjk"  napisał w wiadomości

mikal napisać:

30 km/h to inaczej 30000 metrów na 3600 sekund czyli 8,33 m/s

Ja już przedwczoraj zadałem to pytanie Bombastikom i castrolom,
żeby sobie policzyli czasy. W rezultacie sam odrobiłem pracę
domową. Dla innych prędkości niż Ty co prawda, ale wizualizacja
jest: http://emide.pl/bumc.gif

Przy tylu postach ten Twój przeoczyłem, a zadałeś sobie sporo zachodu, by
uświadomić "oczywiste oczywistości":-)
Istotne, że niezależnie od siebie wskazujemy to samo.
Pytanie tylko, czy to ma jakiekolwiek znaczenie dla tych, którzy idą w
zaparte:-)

Pozdrawiam
mikal

83 Data: Pa?dziernik 15 2008 08:21:40
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

mikal pisze:

Gdyby niebieski zasuwał z jakąś dużą prędkością, to być może byłby jeden
z Twoich przykładów. Z tego rysunku to nie wynika, więc zakładam, że jechali z podobnymi prędkościami. Z czego jasno wynika, że zielony z premedytacją wjechał w niebieskiego.

No dobra zajmijmy się tą ogromną prędkością:-)

Czy możemy przyjąć, że 30 km/h to jakaś ogromna prędkość? No chyba nie. Załózmy więc, że tyle obydwaj jechali.
Patrząc na rysunek można przyjąć, że od momentu przekroczenia linii ciągłej niebieski ujechał 4 metry (tył ma jeszcze przed ciągłą)
30 km/h to inaczej 30000 metrów na 3600 sekund czyli 8,33 m/s
Innymi słowy od czasu przekroczenia przez niebieski ciągłej linii do kolizji upłynęło niecałe pół sekundy.

Najwyraźniej mamy odrobinę inny styl jazdy. Ja zamiast jeździć na pamięć   patrzę co się dzieje na drodze. Jeżeli obok jest samochód to w niego nie wjeżdżam.

Nie wiem dlaczego trzymacie się tak kurczowo znaku poziomego. Oczywiście wyznacza pas ruchu. Oczywiście niebieski przejechał. Zielony przez cały czas widział co robi niebieski, mimo to zdecydował się na manewr, w którego wyniku doszło do kolizji.

Zwróć uwagę, że to przy prędkości 30 km/h - a jeśli jechali więcej, to ile miał czasu na reakcję kierowca zielonego. I nie mówię tu o jakich nadmiernych prędkościach tylko o 50-60 km/h - zostaje mu wtedy ćwierć sekundy.
Człowiek jest w stanie w takim czasie zareagować, ale tylko wtedy jeśli jest obdarzony bardzo dobrym refleksem, ma akurat dobry dzień albo zwyczajnie szczęście. Ale to wszystko pod warunkiem, że cały czas obserwuje niebieskiego i dostrzega ten moment, kiedy ten zaczyna jechać prosto zamiast skręcić. Gwoli ścisłości to że nie skręci można zauważyć powiedzmy jeszcze pół sekundy wcześniej. Ale ruch na drodze nie ogranicza się do tego jednego pojazdu, trzeba też patrzeć gdzie indziej, tym bardziej, iż według wszelkich znaków na niebie i ziemi (dosłownie i w przenośni:-) niebieski zagrożenia stanowić nie powinien.

Czy nadal uważasz, że zielony walnął w niebieskiego z premedytacją?:-)

Owszem, bo to co wypisujesz to zwykła bzdura. Można założyć, że kierowca widzi tylko przez przednią szybę i w dodatku tylko to co ma dokładnie na wprost. Wówczas faktycznie dopiero na chwilę przed uderzeniem mógł się zorientować w sytuacji. I nie miał czasu na reakcję.

Pozdrawiam,
Arek

84 Data: Pa?dziernik 15 2008 06:45:37
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Arek (G) napisać:

Najwyraźniej mamy odrobinę inny styl jazdy. Ja zamiast jeździć
na pamięć patrzę co się dzieje na drodze. Jeżeli obok jest
samochód to w niego nie wjeżdżam.

Dlaczego zakładasz, że jest to jazda na pamieć?
To jest umiejętność jazdy na podstawie znaków.
Po coś one są, do cholery.

Nie wiem dlaczego trzymacie się tak kurczowo znaku poziomego.
Oczywiście wyznacza pas ruchu. Oczywiście niebieski przejechał.
Zielony przez cały czas widział co robi niebieski, mimo to
zdecydował się na manewr, w którego wyniku doszło do kolizji.

Oczywiście, zielony nie ma nic innego do roboty, jak tylko
lampić się w lusterku na niebieskiego czy ten przypadkiem
nie łamie przepisów. Człowieku, oprzytomnij.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

85 Data: Pa?dziernik 15 2008 15:12:56
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Myjk pisze:

Arek (G) napisać:

Najwyraźniej mamy odrobinę inny styl jazdy. Ja zamiast jeździć na pamięć patrzę co się dzieje na drodze. Jeżeli obok jest samochód to w niego nie wjeżdżam.

Dlaczego zakładasz, że jest to jazda na pamieć?
To jest umiejętność jazdy na podstawie znaków.
Po coś one są, do cholery.

Zielonego powinny interesować jego znaki, oraz pojazdy dookoła. Znaki na sąsiednim pasie znacznie mniej. Ten postąpił dokładnie odwrotnie.

Nie wiem dlaczego trzymacie się tak kurczowo znaku poziomego.
Oczywiście wyznacza pas ruchu. Oczywiście niebieski przejechał.
Zielony przez cały czas widział co robi niebieski, mimo to zdecydował się na manewr, w którego wyniku doszło do kolizji.

Oczywiście, zielony nie ma nic innego do roboty, jak tylko lampić się w lusterku na niebieskiego czy ten przypadkiem
nie łamie przepisów. Człowieku, oprzytomnij.

Może zawsze nie wychodzić z domu. Ale jeśli już decyduje się usiąść za kierownicę, to podstawową rzeczą jaka powinna go interesować to inni użytkownicy ruchu. Zwłaszcza Ci co jadą *obok* do czego wcale, jak piszesz, nie są potrzebne lusterka. I najlepiej po prostu w nich nie wjeżdżać. Ot co.

Arek

86 Data: Pa?dziernik 15 2008 13:28:19
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Arek (G) napisać:

Zielonego powinny interesować jego znaki,

Widzisz tam gdzieś napis na ciągłej linii, na ten znak poziomy
ma zwracać uwagę tylko kierowca z niebieskiego samochodu?
Idąc dalej, jeśli jest taki napis, to czemu on do k-wy
nędzy nie zwraca nań uwagi?

oraz pojazdy dookoła. Znaki na sąsiednim pasie znacznie mniej.
Ten postąpił dokładnie odwrotnie.

Postąpił logicznie i zmniejszył dzięki temu uwagę na rzeczach
nieistotnych, mogąc się skupić na tych wazniejszych - np. na
tym co robią pojazdy z jego prawej strony, albo z przodu.

Może zawsze nie wychodzić z domu. Ale jeśli już decyduje się usiąść
za kierownicę, to podstawową rzeczą jaka powinna go interesować to
inni użytkownicy ruchu. Zwłaszcza Ci co jadą obok do czego wcale, jak
piszesz, nie są potrzebne lusterka. I najlepiej po prostu w nich nie
wjeżdżać. Ot co.

To niebieski wjechał w zielonego. Po pierwsze jest z lewej
(choć akurat ten argument nie jest do końca przeze mnie
akceptowalny) i nie ma pierwszeństwa, po drugie łamie
z premedytacją znak poziomy, co jest tutaj IMO podstawą.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

87 Data: Pa?dziernik 15 2008 16:19:12
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Myjk pisze:

Arek (G) napisać:

Zielonego powinny interesować jego znaki,

Widzisz tam gdzieś napis na ciągłej linii, na ten znak poziomy ma zwracać uwagę tylko kierowca z niebieskiego samochodu?
Idąc dalej, jeśli jest taki napis, to czemu on do k-wy nędzy nie zwraca nań uwagi?

A widzisz napis, że zielony ma jechać nie zwracając uwagi na inne pojazdy?

oraz pojazdy dookoła. Znaki na sąsiednim pasie znacznie mniej. Ten postąpił dokładnie odwrotnie.

Postąpił logicznie i zmniejszył dzięki temu uwagę na rzeczach nieistotnych, mogąc się skupić na tych wazniejszych - np. na tym co robią pojazdy z jego prawej strony, albo z przodu.

No skoro, rzeczą nieistotną są uczestnicy ruchu na pasie na który zamierza się wjechać to ja nie mam pytań.

Może zawsze nie wychodzić z domu. Ale jeśli już decyduje się usiąść
za kierownicę, to podstawową rzeczą jaka powinna go interesować to
inni użytkownicy ruchu. Zwłaszcza Ci co jadą obok do czego wcale, jak
piszesz, nie są potrzebne lusterka. I najlepiej po prostu w nich nie
wjeżdżać. Ot co.

To niebieski wjechał w zielonego. Po pierwsze jest z lewej (choć akurat ten argument nie jest do końca przeze mnie akceptowalny) i nie ma pierwszeństwa, po drugie łamie
z premedytacją znak poziomy, co jest tutaj IMO podstawą.

Jak potrącisz pieszego na ulicy, to będzie jego wina, bo jego tam nie powinno być, ponieważ powinien być na przejściu? Jeśli tak sądzisz to możesz się kiedyś mocno zdziwić.

Pozdrawiam,
Arek

88 Data: Pa?dziernik 15 2008 15:24:14
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Arek (G) napisać:

A widzisz napis, że zielony ma jechać
nie zwracając uwagi na inne pojazdy?

Nie, ale widzę zapis, że niebieski nie może w tym
przypadku na zielonym wymusić w żaden pierwszeństwa
bez nadzwyczajnego powodu. Tymczasem zrobił to
i było to bezpośrednim powodem kolizji.

No skoro, rzeczą nieistotną są uczestnicy ruchu na pasie
na który zamierza się wjechać to ja nie mam pytań.

Oczywiście, z taką psychozą będziesz zawsze hamować przy
wyprzedzaniu, żeby przypadkiem ten z boku Ci nie wjechał.

PS
Rozdział 1. Zasady ogólne
PoRD Art. 4.
Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć,
że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego,
chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania.

To jest to, co bezpośrednio usprawiedliwia zielonego.
MIAŁ PRAWO LICZYĆ, ŻE INNI UCZESTNICY (tu niebieski),
PRZESTRZEGAJĄ PRZEPISÓW [...]

Nie było innych okoliczności, które mogłyby wskazywać
na inne zachowanie! Nie było wypadku, prawy pas pusty,
etc. Niebieski miał prawo przejechać linię ciągłą
tylko, gdyby pozostałe pasy były zablokowane
z przyczyn innych niż "korek". A nawet wtedy musiałby
ustąpić pierwszeństwa. Czy to takie trudne do pojęcia?!

Jak potrącisz pieszego na ulicy, to będzie jego wina, bo jego
tam nie powinno być, ponieważ powinien być na przejściu?
Jeśli tak sądzisz to możesz się kiedyś mocno zdziwić.

Znaczy co, sugerujesz, że jak pieszy stoi "na krawężniku",
to mam się zatrzymać i ustąpić mu pierwszeństwa, bo zachodzi
prawdopodobieństwo, że wtargnie mi na drogę, a wtedy z miejsca
będę winny? Analogia Ci kuleje gościu, uważaj bo się przewrócicie.
Patrz wyżej.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

89 Data: Pa?dziernik 15 2008 17:56:36
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Myjk pisze:

Arek (G) napisać:

A widzisz napis, że zielony ma jechać nie zwracając uwagi na inne pojazdy?

Nie, ale widzę zapis, że niebieski nie może w tym przypadku na zielonym wymusić w żaden pierwszeństwa bez nadzwyczajnego powodu. Tymczasem zrobił to i było to bezpośrednim powodem kolizji.

Owszem wymusił, ale nie było to powodem kolizji. Gdyby niebieski wjechał zielonemu na pas ruchu to i owszem.

No skoro, rzeczą nieistotną są uczestnicy ruchu na pasie na który zamierza się wjechać to ja nie mam pytań.

Oczywiście, z taką psychozą będziesz zawsze hamować przy wyprzedzaniu, żeby przypadkiem ten z boku Ci nie wjechał.

Rozumiem, że jeżeli ten z boku, z niewiadomego powodu jakoś lekko przyśpieszy, to władujesz się mu w bok, bo nie powinienen tego robić. Wszakże złamał przepis. OMG. Może kup sobie kałacha i naparzaj seriami w każdego kto łamie jakiś przepis. Charles Bronson się znalazł.


PS Rozdział 1. Zasady ogólne PoRD Art. 4.
Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania.

To jest to, co bezpośrednio usprawiedliwia zielonego.
MIAŁ PRAWO LICZYĆ, ŻE INNI UCZESTNICY (tu niebieski),
PRZESTRZEGAJĄ PRZEPISÓW [...]

Pierwszy artykuł który rozpoczyna dział o zmianie kierunku jazdy:

Art. 22. 1. Kierujący pojazdem *może* zmienić kierunek jazdy lub zajmowany pas ruchu tylko z zachowaniem szczególnej ostrożności.

Jechanie na "pałę" bo *teoretycznie* nikogo nie powinno tam być nie jest raczej szczególną ostrożnością. Nie jest w ogóle ostrożnością.

A wracając do Twojej bredni, owszem miał prawo liczyć. Ale również ma *obowiązek* patrzeć co się dzieje na drodze. Jedno drugiego nie wyklucza, a na pewno nie usprawiedliwia w przypadku kolizji.

[...]

Jak potrącisz pieszego na ulicy, to będzie jego wina, bo jego tam nie powinno być, ponieważ powinien być na przejściu? Jeśli tak sądzisz to możesz się kiedyś mocno zdziwić.

Znaczy co, sugerujesz, że jak pieszy stoi "na krawężniku",
to mam się zatrzymać i ustąpić mu pierwszeństwa, bo zachodzi prawdopodobieństwo, że wtargnie mi na drogę, a wtedy z miejsca będę winny? Analogia Ci kuleje gościu, uważaj bo się przewrócicie.
Patrz wyżej.

Nie dziwie się, że masz takie problemy z rozumieniem przepisów, skoro nie potrafisz przeczytać prostego zdania. Jakim krawężniku? Gdzie użyłem słowa krawężnik? Wyraźnie napisałem, że "potrącisz pieszego na ulicy" czyli chyba wynika z tego jasno, że pieszy lazł sobie ulicą. Owszem złamał prawo. Trach mu przez placy, należy się, prawda? Po prostu szok.

Tak na dobrą sprawę ta rozmowa nie ma sensu. I tak, będziesz myślał po swojemu jak masz kogoś potrącić to pewnie i tak potrącisz, oby nie zbyt dotkliwie i oby PJ zabrali Ci na długo. Bo z takim podejściem jest to raczej *niestety* nieuniknione. EOT.

Pozdrawiam,
Arek

90 Data: Pa?dziernik 15 2008 19:10:33
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 

Art. 22. 1. Kierujący pojazdem *może* zmienić kierunek jazdy lub zajmowany
pas ruchu tylko z zachowaniem szczególnej ostrożności.

Ale jak rozumiem Ty uważasz, iż nie dotyczy to tych, którzy łamią przy tym
inne przepisy vide niebieski:-)))

Jechanie na "pałę" bo *teoretycznie* nikogo nie powinno tam być nie jest
raczej szczególną ostrożnością. Nie jest w ogóle ostrożnością.

Zwróć uwagę, iż to co napisałeś wręcz idealnie oddaje zachowanie
niebieskiego.:-))) A może uważasz, że on zachował ostrożność i upewnił się,
że nikt nie ma zamiaru wjechać na pas, na który i on miał chrapkę, tyle
tylko że łamiac przy tym przepisy?

A wracając do Twojej bredni, owszem miał prawo liczyć. Ale również ma
*obowiązek* patrzeć co się dzieje na drodze. Jedno drugiego nie wyklucza,
a na pewno nie usprawiedliwia w przypadku kolizji.

No widzisz, a niebieski nie miał prawa liczyć, bo mu na wprost jechać nie
było wolno, a skoro już postanowił to już Twoim zdaniem nie miał obowiązku
zachować ostrożności?

Jak potrącisz pieszego na ulicy, to będzie jego wina, bo jego tam nie
powinno być, ponieważ powinien być na przejściu? Jeśli tak sądzisz to
możesz się kiedyś mocno zdziwić.

Spotkałeś się kiedyś z pojęciem wtargnięcia na jezdnię? Jeśli nie, to się
dokształć. Zachowanie niebieskiego jest właśnie analogią do wtargnięcia.

Tak na dobrą sprawę ta rozmowa nie ma sensu. I tak, będziesz myślał po
swojemu jak masz kogoś potrącić to pewnie i tak potrącisz, oby nie zbyt
dotkliwie i oby PJ zabrali Ci na długo. Bo z takim podejściem jest to
raczej *niestety* nieuniknione. EOT.

Przeraża mnie, że nie jesteś w stanie pojąć bardzo prostej rzeczy: doszło do
kolizji PONIEWAŻ niebieski w kardynalny sposób naruszył przepisy ruchu
drogowego. Wcześniej próbowałeś coś sugerować o dużych prędkiściach, więc Ci
pokazałem, że przy 30 km/h do kolizji doszło pół sekundy po tym jak
niebieski złamał przepisy. I to wystarczy.

Moja żona na parkingu pod marketem wjechała nadjeżdżającemu z lewej facetowi
w bok. Wszystko przy 20 km/h. Gość był przekonany, że ma pierwszeństwo, bo
alejka którą jechał była szersza. Policjanci serdecznie się ubawili jego
argumentacją i poradzili mu by napisał swój kodeks, a póki ten nie wejdzie w
życie obowiązują aktualne przepisy. Facet odmówił przyjęcia mandatu, więc
sprawa trafiła do kolegium (jeszcze nie było sądów grodzkich) i tam dostał
drugie tyle. I zapewniam Cię że nikogo nie interesowało czy ona zachowała
szczególną ostrożność i czy mogła teoretycznie tej stłuczki uniknąć. A
prawda jest taka, że się zwyczajnie zagapiła, bo gdyby nie to, to spokojnie
zdążyłaby zachamować, widząc że gość nie ma zamiaru się zatrzymać.

Pozdrawiam
mikal

91 Data: Pa?dziernik 15 2008 20:42:34
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Arek (G) napisać:

Owszem wymusił, ale nie było to powodem kolizji.

Ahaaaaa... No to teraz patrz na swój przykład z autobusem.

Gdyby niebieski wjechał zielonemu na pas ruchu to i owszem.

Wjechał na pas ruchu, który prawidłowo chciał zająć
zielony i który miał do tego pełne pierwszeństwo.
 
Rozumiem, że jeżeli ten z boku, z niewiadomego powodu
jakoś lekko przyśpieszy, to władujesz się mu w bok,
bo nie powinienen tego robić.

Nie, to bez sensu. Wtedy będzie moja wina.

Wszakże złamał przepis. OMG.

Ale nie wjechał we mnie, to po co ja mam w niego wjeżdżać?

Potykasz się o swoje przykłady i nietrafione analogie.
Zobaczysz, kiedyś sobie w końcu zęby wybijesz
i będziesz głupio wyglądać.

Może kup sobie kałacha i naparzaj seriami w każdego kto
łamie jakiś przepis. Charles Bronson się znalazł.

Nie każdego. Ale chętnie bym niektórych ustrzelił.
Zwłaszcza tych, którzy mi zagrażają swoją jazdą.

Pierwszy artykuł który rozpoczyna dział o zmianie kierunku jazdy:
Art. 22. 1. Kierujący pojazdem może zmienić kierunek jazdy lub
zajmowany pas ruchu tylko z zachowaniem szczególnej ostrożności.

Zgadza się. To się właśnie odnosi do niebieskiego.
Który zresztą nie ma prawa tego legalnie zrobić
w tym miejscu.

Jechanie na "pałę" bo teoretycznie nikogo nie powinno
tam być nie jest raczej szczególną ostrożnością.
Nie jest w ogóle ostrożnością.

PoRD Art. 4.

A wracając do Twojej bredni, owszem miał prawo liczyć.


Ale również ma obowiązek patrzeć co się dzieje na drodze.
Jedno drugiego nie wyklucza, a na pewno nie usprawiedliwia
w przypadku kolizji.

Jak już pisałem, nie wyklucza, ale debili czasem
nie da się uniknąć, pomimo że robi się wszystko
co w swojej mocy.

Nie dziwie się, że masz takie problemy z rozumieniem przepisów,
skoro nie potrafisz przeczytać prostego zdania. Jakim krawężniku?
Gdzie użyłem słowa krawężnik?

Nigdzie, ale żeby Twoja analogia do wątkowego przykładu
miała sens, to się rozumie samo przez się, że musiał stać
na chodniku przy krawężniku i wleźć mi przed maskę tak,
abym nie mógł uniknąć kontaktu.

Wyraźnie napisałem, że "potrącisz pieszego na ulicy" czyli chyba
wynika z tego jasno, że pieszy lazł sobie ulicą. Owszem złamał prawo.
Trach mu przez placy, należy się, prawda? Po prostu szok.

Jak będzie lazł ulicą i będę go widział, to będę próbować zrobić tak,
żeby go nie uderzyć, chyba logiczne? Jeśli jednak "uda się wcelować",
to o tym kto był winny rozstrzygnie policja, ew. sąd.

Tak na dobrą sprawę ta rozmowa nie ma sensu.

Masz rację. Na brak argumentów wyłażą zawsze dwie rzeczy.
Przezwiska, a potem ogon pod siebie i spierdalantus...
Dobrze, że w sądzie Cię w razie czego należycie przytrzymają.

I tak, będziesz myślał po swojemu jak masz
kogoś potrącić  to pewnie i tak potrącisz,

Nie wiem skąd w Twoim... mózgu(?) rodzą się takie pomysły.

oby nie zbyt dotkliwie i oby PJ zabrali Ci na długo.
Bo z takim podejściem jest to raczej niestety nieuniknione. EOT.

Już Ci raz napisałem, swoje życzenia schowaj w kieszeń
i się z nimi tak nie obnoś wszem i wobec, bo w gruncie
rzeczy to nikogo nie interesuje.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

92 Data: Pa?dziernik 16 2008 08:38:27
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Myjk pisze:

Arek (G) napisać:

Owszem wymusił, ale nie było to powodem kolizji.

Ahaaaaa... No to teraz patrz na swój przykład z autobusem.

A mógłbyś to rozwinąć?

[...]

Pierwszy artykuł który rozpoczyna dział o zmianie kierunku jazdy:
Art. 22. 1. Kierujący pojazdem może zmienić kierunek jazdy lub zajmowany pas ruchu tylko z zachowaniem szczególnej ostrożności.

Zgadza się. To się właśnie odnosi do niebieskiego.
Który zresztą nie ma prawa tego legalnie zrobić
w tym miejscu.

Owszem, że nie ma prawa. Ale niebieski wjechał na *pusty* pas. Poparzcie na wasze wyliczenia. Bardzo jest prawdopodobne, że nie widział kierunkowskazów zielonego. Ewentualnie mógł założyć, że zielony wjedzie na pas przed nim lub za nim, jak większość kierowców - a nie koniecznie w niego.

Przestańcie w końcu udowadniać, że niebieski złamał przepis, nikt z tym nie polemizuje.

Ale również ma obowiązek patrzeć co się dzieje na drodze. Jedno drugiego nie wyklucza, a na pewno nie usprawiedliwia w przypadku kolizji.

Jak już pisałem, nie wyklucza, ale debili czasem nie da się uniknąć, pomimo że robi się wszystko co w swojej mocy.

Owszem. Mi ciężko w tej chwili na 100% stwierdzić, czy w tym przypadku niebieski był kolesiem któremu się coś poj..ło czy był debilem. Ale bardziej do debila pasuje mi jednak zielony.


Nie dziwie się, że masz takie problemy z rozumieniem przepisów, skoro nie potrafisz przeczytać prostego zdania. Jakim krawężniku? Gdzie użyłem słowa krawężnik?

Nigdzie, ale żeby Twoja analogia do wątkowego przykładu miała sens, to się rozumie samo przez się, że musiał stać na chodniku przy krawężniku i wleźć mi przed maskę tak, abym nie mógł uniknąć kontaktu.

No jak wtargnął, zielony niebieskiego widział cały czas, przecież jechał obok niego. To raczej pieszy idący bokiem ulicy, nagle daje krok w bok (pośliznął się, był pijany - cokolwiek). I ty go potrącasz, bo sobie założyłeś, że będzie szedł prosto, więc omijasz go na styk.

Wyraźnie napisałem, że "potrącisz pieszego na ulicy" czyli chyba
wynika z tego jasno, że pieszy lazł sobie ulicą. Owszem złamał prawo. Trach mu przez placy, należy się, prawda? Po prostu szok.

Jak będzie lazł ulicą i będę go widział, to będę próbować zrobić tak, żeby go nie uderzyć, chyba logiczne? Jeśli jednak "uda się wcelować", to o tym kto był winny rozstrzygnie policja, ew. sąd.

A widzisz. Zielony widział niebieskiego a jednak postanowił wjechać mu w bok. Bo założył sobie, że skręci a tamten na złość tego nie zrobił.

Tak na dobrą sprawę ta rozmowa nie ma sensu.

Masz rację. Na brak argumentów wyłażą zawsze dwie rzeczy.
Przezwiska, a potem ogon pod siebie i spierdalantus...
Dobrze, że w sądzie Cię w razie czego należycie przytrzymają.

Z tymi argumentami to jednak nie trafiłeś. To właśnie "obrońcy" zielonego powtarzają w kółko to samo, i nawet nie próbują dyskutować z drugą stroną.

oby nie zbyt dotkliwie i oby PJ zabrali Ci na długo. Bo z takim podejściem jest to raczej niestety nieuniknione. EOT.

Już Ci raz napisałem, swoje życzenia schowaj w kieszeń
i się z nimi tak nie obnoś wszem i wobec, bo w gruncie
rzeczy to nikogo nie interesuje.

Wiesz, kiedyś mogę jechać niedaleko Ciebie z rodziną. I niechałbym, abyś ukarał mnie, za jakieś drobne przewinienie wjeżdżając mi w bok, bo w Twojej świadomości będzie to przepisowo usprawiedliwione. Co mi z tego, że Cię zamkną, jeżeli narazisz czyjeś zdrowie?

Arek

93 Data: Pa?dziernik 16 2008 10:11:22
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Kowalski 

Użytkownik "Arek (G)"  napisał w wiadomości

(...)

A widzisz. Zielony widział niebieskiego a jednak postanowił wjechać mu w
bok. Bo założył sobie, że skręci a tamten na złość tego nie zrobił.

Błędnie zakładasz, że pasy ruchu muszą iść prosto (w geograficznym tego
słowa znaczeniu). W rzeczywistości może być tak, że auto jadąc swoim pasem
nie jedzie prosto (trzeba kręcić kierownicą), zaś auto obok z kończącego się
pasa (albo pasa skręcającego w lewo jak w tym przykładzie) mimo, że jedzie
prosto (nie kręci kierownicą) to jednak zmienia pas i zajeżdża drogę temu
drugiemu (mimo, że wydawałoby się, że jest zupełnie odwrotnie).

Jedno tylko pytanie do Ciebie: czy sytuację ocenisz tak samo czyli uznasz
winę zielonego, w przypadku, gdy on nie zmieniałby pasa, jechałby cały czas
swoim pasem, przy czym jego pas skręcałby w lewo? Zielony jechałby tak samo
jak w przykładzie tylko pasy byłyby inaczej namalowane. Tak jak na poniższym
rysunku:
http://img339.imageshack.us/my.php?image=wypadekzv6ay8.gif

94 Data: Pa?dziernik 16 2008 09:24:03
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Arek (G) napisać:

> > Owszem wymusił, ale nie było to powodem kolizji.
> Ahaaaaa... No to teraz patrz na swój przykład z autobusem.
A mógłbyś to rozwinąć?

*hint* błędnie myślisz, że winnym kolizji był samochód.

Owszem, że nie ma prawa. Ale niebieski wjechał na pusty pas.

Nie był pusty, bo zajmował go w tej samej chwili zielony!
Który miał "podwójne" prawo go zająć. Przepisy już dostałeś.

Poparzcie na wasze wyliczenia. Bardzo jest prawdopodobne,
że nie widział kierunkowskazów zielonego.

To go nie usprawiedliwia, ponieważ ma linię ciągłą której
przekroczyć nie może bez ustąpienia pierwszeństwa innym!

Ewentualnie mógł założyć, że zielony wjedzie na pas przed
nim lub za nim, jak większość kierowców - a nie koniecznie
w niego.

Kombinuj, dziewczyno... Nim twe wdzięki przeminą...

> Jak już pisałem, nie wyklucza, ale debili czasem  nie da się
> uniknąć, pomimo że robi się wszystko  co w swojej mocy.

Owszem. Mi ciężko w tej chwili na 100% stwierdzić, czy w tym
przypadku niebieski był kolesiem któremu się coś poj..ło czy był
debilem. Ale bardziej do debila pasuje mi jednak zielony.

Tak, zielony debil, bo jeździ zgodnie z przepisami!
http://emide.pl/bumc.gif
http://emide.pl/bumc2.gif

No jak wtargnął, zielony niebieskiego widział cały czas,
przecież jechał obok niego.

Ale nie istniały żadne przesłanki, które mogłyby świadczyć o tym,
że przejedzie on prosto zamiast skręcić jak bozia nakazuje.
Tj. był zwyczajnym uczestnikiem ruchu, a nie karetką czy policją.
Chyba że wg Ciebie istniały - powiedz zatem jakie widzisz
w tym wypadku.

To raczej pieszy idący bokiem ulicy, nagle daje
krok w bok (pośliznął się, był pijany - cokolwiek).

Jak widzę pijanego przy drodze, to omijam go szerokim łukiem,
vide np. gdyby niebieski to był pojazd uprzywilejowany,
to zielony _powinien_ utąpić mu miejsca...

I ty go potrącasz, bo sobie założyłeś, że będzie
szedł prosto, więc omijasz go na styk.

Jeśli człowiek idzie stabilnie i nic nie wskazuje na to,
że może mi wejść pod maskę (idzie poboczem, nie rozgląda
się gorączkowo z zamiarem przebiegnięcia przez ulicę,
nie "stoi w blokach"), to stosuję normalne warunki
- omijam go w bezpiecznej dla niego odległości.

Czasem jeszcze patrzę czy go nie ochlapię, wtedy zwalniam,
albo zmieniam pas. Chociaż raz, przyznaję, popełniłem
faux pas. Chciałem uniknąć ochlapania przechodnia
i odjechałem od krawędzi - tylko że na środku była
potężna dziura zalana wodą. :/

A widzisz. Zielony widział niebieskiego a jednak postanowił wjechać
mu w bok. Bo założył sobie, że skręci a tamten na złość tego nie
zrobił.

Nie na złość, tylko z premedytacją przejechał ciągłą
linię i wymusił pierwszeńśtwo na zielonym...
 
Z tymi argumentami to jednak nie trafiłeś. To właśnie "obrońcy"
zielonego powtarzają w kółko to samo, i nawet nie próbują dyskutować
z drugą stroną.

Jeśli dla Ciebie dyskusją jest wyzywanie rozmówców
od kretynów i używania temu podobnych epitetów dla
udowodnienia swoich racji...
 
Wiesz, kiedyś mogę jechać niedaleko Ciebie z rodziną.

Z rodziną będziesz jeździć po ciągłych liniach?
No to gratuluję intelektu. Masz na szybie plakietkę
pt. "Uwaga! Dziecko w samochodzie"?

I niechałbym, abyś ukarał mnie,

za jakieś drobne przewinienie

Tiaaaa...

wjeżdżając mi w bok, bo w Twojej świadomości
będzie to przepisowo usprawiedliwione.

Na codzień staram się unikać takich ja Ty,
aby nie tracić zdrowia, nerwów i pieniędzy.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

95 Data: Pa?dziernik 16 2008 15:07:44
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Myjk pisze:

Arek (G) napisać:

Owszem wymusił, ale nie było to powodem kolizji.
Ahaaaaa... No to teraz patrz na swój przykład z autobusem.
A mógłbyś to rozwinąć?
*hint* błędnie myślisz, że winnym kolizji był samochód.

Aaa... no tak...

Owszem, że nie ma prawa. Ale niebieski wjechał na pusty pas.

Nie był pusty, bo zajmował go w tej samej chwili zielony!
Który miał "podwójne" prawo go zająć. Przepisy już dostałeś.

No tak, już go zajmował, skoro tak. Co jeszcze tam widzisz? Nie ma tam jakiś krasnoludków albo czegoś w tym stylu?

Poparzcie na wasze wyliczenia. Bardzo jest prawdopodobne, że nie widział kierunkowskazów zielonego.

To go nie usprawiedliwia, ponieważ ma linię ciągłą której przekroczyć nie może bez ustąpienia pierwszeństwa innym!

Ach, no tak zapomniałem, skoro linia ciągła to nikt jej nigdy nie przekracza, przecież to jest fizycznie niemożliwe, na pewno jacyś naukowcy potrafią to udowodnić.

Ewentualnie mógł założyć, że zielony wjedzie na pas przed nim lub za nim, jak większość kierowców - a nie koniecznie w niego.

Kombinuj, dziewczyno... Nim twe wdzięki przeminą...

Nie mógł. No tak, przecież jedyną znaną i skuteczną metodą zmiany pasa, to kierunkowskaz i skręt. Tylko kretyni sprawdzają w co wjeżdżają.

Jak już pisałem, nie wyklucza, ale debili czasem  nie da się
uniknąć, pomimo że robi się wszystko  co w swojej mocy.
Owszem. Mi ciężko w tej chwili na 100% stwierdzić, czy w tym
przypadku niebieski był kolesiem któremu się coś poj..ło czy był
debilem. Ale bardziej do debila pasuje mi jednak zielony.

Tak, zielony debil, bo jeździ zgodnie z przepisami!
http://emide.pl/bumc.gif
http://emide.pl/bumc2.gif

Gdyby jeździł nie spowodowałby wypadku. To jest raczej oczywiste.

No jak wtargnął, zielony niebieskiego widział cały czas, przecież jechał obok niego.

Ale nie istniały żadne przesłanki, które mogłyby świadczyć o tym, że przejedzie on prosto zamiast skręcić jak bozia nakazuje.
Tj. był zwyczajnym uczestnikiem ruchu, a nie karetką czy policją.
Chyba że wg Ciebie istniały - powiedz zatem jakie widzisz
w tym wypadku.

Jasne, jasne, teoria lini ciągłej które żadne ciało nie może przekroczyć. Już to słyszałem. Ach ta fizyka, czego oni teraz nie wymyślą.

To raczej pieszy idący bokiem ulicy, nagle daje
krok w bok (pośliznął się, był pijany - cokolwiek).

Jak widzę pijanego przy drodze, to omijam go szerokim łukiem,
vide np. gdyby niebieski to był pojazd uprzywilejowany,
to zielony _powinien_ utąpić mu miejsca...

Najpierw wysiadasz, badasz poziom alkoholu potem obliczasz krzywą? No to fajnie. A jeśli nie jest pijany tylko się pośliznął i przewrócił? No tak   nie powinien się przewrócić na ulicę, pewnie jest tam jakaś linia ciągła. Nie wolno mu. Jasne jasne.

I ty go potrącasz, bo sobie założyłeś, że będzie szedł prosto, więc omijasz go na styk.

Jeśli człowiek idzie stabilnie i nic nie wskazuje na to,
że może mi wejść pod maskę (idzie poboczem, nie rozgląda się gorączkowo z zamiarem przebiegnięcia przez ulicę, nie "stoi w blokach"), to stosuję normalne warunki
- omijam go w bezpiecznej dla niego odległości.

No to jasne, bo gdyby zamierzał cokolwiek zrobić innego przecież by Ci powiedział. To też jest oczywiste. Wówczas dałbyś większy łuk. A skoro niczego nie zamierza to można na styk.


A widzisz. Zielony widział niebieskiego a jednak postanowił wjechać
mu w bok. Bo założył sobie, że skręci a tamten na złość tego nie
zrobił.

Nie na złość, tylko z premedytacją przejechał ciągłą linię i wymusił pierwszeńśtwo na zielonym...

No tak z premedytacją. Tak sobie jedzie i rozważa, co by tu dzisiaj zrobić. A wiem:) wiem:) przekroczę z premedytacją linię ciągłą ale będą jaja, ho ho.

Z tymi argumentami to jednak nie trafiłeś. To właśnie "obrońcy"
zielonego powtarzają w kółko to samo, i nawet nie próbują dyskutować
z drugą stroną.

Jeśli dla Ciebie dyskusją jest wyzywanie rozmówców od kretynów i używania temu podobnych epitetów dla
udowodnienia swoich racji...

W pewnych sytuacjach tak. Kwestia dostosowania poziomów.

Wiesz, kiedyś mogę jechać niedaleko Ciebie z rodziną.

Z rodziną będziesz jeździć po ciągłych liniach?
No to gratuluję intelektu. Masz na szybie plakietkę
pt. "Uwaga! Dziecko w samochodzie"?

No tak czasem lubię sobie pojeździć po liniach ciągłych. Jedni zbierają znaczki inni jeżdżą po liniach ciągłych.

I niechałbym, abyś ukarał mnie,

za jakieś drobne przewinienie

Tiaaaa...

Ja, wiem to jest przewinienie grube. Trza wyrwać chwasta.

wjeżdżając mi w bok, bo w Twojej świadomości będzie to przepisowo usprawiedliwione.

Na codzień staram się unikać takich ja Ty,
aby nie tracić zdrowia, nerwów i pieniędzy.

Tu się zgadzam, lepiej abyś pozostał w domu z takimi przekonaniami.

Arek

96 Data: Pa?dziernik 16 2008 13:23:48
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Arek (G) napisać:

Ach, no tak zapomniałem, skoro linia ciągła to nikt jej nigdy nie
przekracza, przecież to jest fizycznie niemożliwe, na pewno jacyś
naukowcy potrafią to udowodnić.

Kto napisał że nikt jej nie przekracza?

Nie może przekroczyć, a jeśli to robi,
to niech bierze za to pełną odpowiedzialność.

> Tak, zielony debil, bo jeździ zgodnie z przepisami!
> http://emide.pl/bumc.gif
> http://emide.pl/bumc2.gif
Gdyby jeździł nie spowodowałby wypadku.
To jest raczej oczywiste.

To Ty twierdzisz, że to zielony spowodował kolizję.

> http://emide.pl/bumc2.gif

Możesz to skomentować? Kto jest winny kolizji
w tym wypadku i dlaczego niebieski?

> Jeśli dla Ciebie dyskusją jest wyzywanie rozmówców  od kretynów i
> używania temu podobnych epitetów dla udowodnienia swoich racji...
W pewnych sytuacjach tak. Kwestia dostosowania poziomów.

Znaczy, równasz do AL? Miło.
 
--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

97 Data: Pa?dziernik 15 2008 19:57:30
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: złoty 

Arek (G) pisze:


Nie wiem dlaczego trzymacie się tak kurczowo znaku poziomego.

...bo jest on istotny. Cholernie istotny. Choć oczywiście można przyjąć, że linia ciągła jest g** warta, podobnie jak znak "stop", czerwone światło, trawnik itd. Zasada jest prosta: masz ciągłą w wypadku jaki jest tematem tego wątku - NIE WOLNO Ci jej przekroczyć. I nie dla zasady.. ale dla bezpieczeństwa nas wszystkich.
...a jeśli już jesteś piratem drogowym i ją przekroczysz..masz mieć oczy dookoła głowy i ustępować innym, poprawnie jadącym użytkownikom drogi, by nie doprowadzić do kolizji/wypadku.


Owszem, bo to co wypisujesz to zwykła bzdura. Można założyć, że kierowca widzi tylko przez przednią szybę i w dodatku tylko to co ma dokładnie na wprost. Wówczas faktycznie dopiero na chwilę przed uderzeniem mógł się zorientować w sytuacji.

...proste pytanie: jedziesz wąską (szerokości jednego auta), jednokierunkową drogą. Jak często spoglądasz w lewe lusterko, by sprawdzić, czy ktoś Cię nie wyprzedza trawnikiem? Bo.. w świetle tego co piszesz - powinieneś.

pzdr
A.

98 Data: Pa?dziernik 16 2008 08:39:39
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

złoty pisze:

Owszem, bo to co wypisujesz to zwykła bzdura. Można założyć, że kierowca widzi tylko przez przednią szybę i w dodatku tylko to co ma dokładnie na wprost. Wówczas faktycznie dopiero na chwilę przed uderzeniem mógł się zorientować w sytuacji.

..proste pytanie: jedziesz wąską (szerokości jednego auta), jednokierunkową drogą. Jak często spoglądasz w lewe lusterko, by sprawdzić, czy ktoś Cię nie wyprzedza trawnikiem? Bo.. w świetle tego co piszesz - powinieneś.

Proste pytanie, jak często zdarza Ci się myśleć przed napisaniem czegokolwiek?

Pozdrawiam,
Arek

99 Data: Pa?dziernik 16 2008 17:38:07
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

złoty pisze:

Nie wiem dlaczego trzymacie się tak kurczowo znaku poziomego.

..bo jest on istotny. Cholernie istotny. Choć oczywiście można przyjąć,

Acha. Zwłaszcza jak sypnie śnieg i przestanie być widoczny...

Ktoś idzie wtedy przed tobą z miotełką i zamiata?

[ciach]

..a jeśli już jesteś piratem drogowym i ją przekroczysz..masz mieć oczy
dookoła głowy i ustępować innym, poprawnie jadącym użytkownikom drogi,
by nie doprowadzić do kolizji/wypadku.

Zielony nie jechał prawidłowo - przepis nakazuje mu BEZWZGLĘDNIE
popatrzeć. Nie zrobił tego - jego wina.

[ciach]

..proste pytanie: jedziesz wąską (szerokości jednego auta),
jednokierunkową drogą. Jak często spoglądasz w lewe lusterko, by
sprawdzić, czy ktoś Cię nie wyprzedza trawnikiem? Bo.. w świetle tego co
piszesz - powinieneś.

Może ja odpowiem - niezbyt często, jeśli jadę prosto, ale zawsze kiedy
zamierzam np. skręcić na ten trawnik.

Zawsze może się trafić np. rowerzysta, biegnące dziecko czy pies.

100 Data: Pa?dziernik 16 2008 19:26:03
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Acha. Zwłaszcza jak sypnie śnieg i przestanie być widoczny...
Ktoś idzie wtedy przed tobą z miotełką i zamiata?

Czy na rysunku nie widzisz ciagłej linii?
Czy autor zaznaczył, że linia była niewidoczna?
Może coś przegapiłem.

Zielony nie jechał prawidłowo - przepis
nakazuje mu BEZWZGLĘDNIE popatrzeć.
Nie zrobił tego - jego wina.

Skąd wiesz, że nie popatrzył, jasnowidzu?

Może ja odpowiem - niezbyt często, jeśli jadę prosto,
ale zawsze kiedy zamierzam np. skręcić na ten trawnik.

Ile najwięcej razy wjeżdżałeś na trawnik?
Dużo ludzi "tam" u Ciebie jeździ po trawniku?

Zawsze może się trafić np. rowerzysta,
biegnące dziecko czy pies.

Nie zapomniałeś o czymś?

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

101 Data: Pa?dziernik 16 2008 23:12:51
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Acha. Zwłaszcza jak sypnie śnieg i przestanie być widoczny...
Ktoś idzie wtedy przed tobą z miotełką i zamiata?

Czy na rysunku nie widzisz ciagłej linii?
Czy autor zaznaczył, że linia była niewidoczna?
Może coś przegapiłem.

Wiele rzeczy nie zaznaczył, chociażby kół pojazdów...

Zielony nie jechał prawidłowo - przepis
nakazuje mu BEZWZGLĘDNIE popatrzeć.
Nie zrobił tego - jego wina.

Skąd wiesz, że nie popatrzył, jasnowidzu?

Bo wjechał w bok pojazdu. Albo nie popatrzył, albo zrobił to celowo.

Może ja odpowiem - niezbyt często, jeśli jadę prosto,
ale zawsze kiedy zamierzam np. skręcić na ten trawnik.

Ile najwięcej razy wjeżdżałeś na trawnik?

Masz problemy nie tylko ze wzrokiem - gramatyka także ciebie przerasta...

Dużo ludzi "tam" u Ciebie jeździ po trawniku?

Cóż, kilka razy widziałem pieszych koszących trawnik, kiedyś był też
traktor. Myślisz, że trawa sama się kosi?

Zawsze może się trafić np. rowerzysta,
biegnące dziecko czy pies.

Nie zapomniałeś o czymś?

Zapomnieć nie zapomniałem, ale nie chce mi się wymieniać wszystkich
możliwości tylko dlatego, że ty jesteś jakiś.... hmm... powolnie kojarzący.

102 Data: Pa?dziernik 16 2008 21:40:24
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Wiele rzeczy nie zaznaczył, chociażby kół pojazdów...

Tak trudno się domyślić gdzie są koła? Ponadto, jakie
ma znaczenie położenie kół, skoro policja ani sąd tego
w życiu pięknym nie ustalą?
 
Bo wjechał w bok pojazdu. Albo nie popatrzył,
albo zrobił to celowo.

Albo korzystał z przepisu, który daje mu PoRD.
 
> Ile najwięcej razy wjeżdżałeś na trawnik?
Masz problemy nie tylko ze wzrokiem - gramatyka
także ciebie przerasta...
 
Taki mały *hint*, to było celowe.
Odsyłam do archiwum grupy pl.pregierz

Choć jak poznałem do tej pory Ciebie,
to pewnie będziesz mieć problem ze
spostrzeżęniem odnośników.

Cóż, kilka razy widziałem pieszych koszących trawnik,
kiedyś był też traktor. Myślisz, że trawa sama się kosi?

No więc, często wjeżdżasz na trawniki?

Zapomnieć nie zapomniałem, ale nie chce mi się wymieniać
wszystkich możliwości tylko dlatego, że ty jesteś jakiś....
hmm... powolnie kojarzący.

Wygląda na to, że zapomniałeś wymienić najważniejszego - UFO.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

103 Data: Pa?dziernik 17 2008 17:13:07
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w
wiadomości

złoty pisze:

Nie wiem dlaczego trzymacie się tak kurczowo znaku poziomego.

..bo jest on istotny. Cholernie istotny. Choć oczywiście można przyjąć,

Acha. Zwłaszcza jak sypnie śnieg i przestanie być widoczny...


Bardzo trafna uwaga!
Tak samo prawdziwa jak to, że gdy jest mgła i znaki pionowe kiepsko widać to
automatycznie przestają one obowiązywać!:-)))

Pozdrawiam
mikal

104 Data: Pa?dziernik 17 2008 18:20:41
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

mikal pisze:

Nie wiem dlaczego trzymacie się tak kurczowo znaku poziomego.
..bo jest on istotny. Cholernie istotny. Choć oczywiście można przyjąć,
Acha. Zwłaszcza jak sypnie śnieg i przestanie być widoczny...


Bardzo trafna uwaga!
Tak samo prawdziwa jak to, że gdy jest mgła i znaki pionowe kiepsko widać to
automatycznie przestają one obowiązywać!:-)))

Przestawać nie przestają. Niemniej jednak ludzie jadący szybko i wesoło
we mgle jak przy widoczności "po horyzont" (bo pamiętają drogę i wiedzą,
gdzie mają pierwszeństwo, zakręt itepe) mogą się nieźle zdziwić na
jakimś skrzyżowaniu. A potem w sądzie, jak zostaną uznani winnymi
chociaż im tylko nie chciało się patrzeć, bo jechali zgodnie z
założeniami i planem.

105 Data: Pa?dziernik 18 2008 11:45:47
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w
wiadomości

mikal pisze:

Nie wiem dlaczego trzymacie się tak kurczowo znaku poziomego.
..bo jest on istotny. Cholernie istotny. Choć oczywiście można przyjąć,
Acha. Zwłaszcza jak sypnie śnieg i przestanie być widoczny...


Bardzo trafna uwaga!
Tak samo prawdziwa jak to, że gdy jest mgła i znaki pionowe kiepsko widać
to
automatycznie przestają one obowiązywać!:-)))

Przestawać nie przestają. Niemniej jednak ludzie jadący szybko i wesoło
we mgle jak przy widoczności "po horyzont" (bo pamiętają drogę i wiedzą,
gdzie mają pierwszeństwo, zakręt itepe) mogą się nieźle zdziwić na
jakimś skrzyżowaniu. A potem w sądzie, jak zostaną uznani winnymi
chociaż im tylko nie chciało się patrzeć, bo jechali zgodnie z
założeniami i planem.

Dobra, dobra, Ty tu nie filozofuj tylko pokaż, gdzie na rysunku zaznaczone
są śnieg czy mgła:-) A może jeszcze małe tsunami wprowadzisz dla
podniesienia napięcia?:-)))

Pozdrawiam
mikal

106 Data: Pa?dziernik 18 2008 19:59:57
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

mikal pisze:

Przestawać nie przestają. Niemniej jednak ludzie jadący szybko i wesoło
we mgle jak przy widoczności "po horyzont" (bo pamiętają drogę i wiedzą,
gdzie mają pierwszeństwo, zakręt itepe) mogą się nieźle zdziwić na
jakimś skrzyżowaniu. A potem w sądzie, jak zostaną uznani winnymi
chociaż im tylko nie chciało się patrzeć, bo jechali zgodnie z
założeniami i planem.

Dobra, dobra, Ty tu nie filozofuj tylko pokaż, gdzie na rysunku zaznaczone
są śnieg czy mgła:-) A może jeszcze małe tsunami wprowadzisz dla
podniesienia napięcia?:-)))

A gdzie na tym rysunku są pokazane np. silniki albo kierowcy owych
pojazdów? ;->

107 Data: Pa?dziernik 14 2008 00:04:21
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Sat, 11 Oct 2008 10:20:35 +0200, "Boombastic"
 wrote:

http://img352.imageshack.us/my.php?image=wypadekzv6.gif

Stawiam na tego zmieniającego pas. Nie ustąpił pierwszeństwa zmieniając pas
ruchu.

Obydwoje zmieniali. A w takiej sytuacji pierwszeństwo ma ten z prawej.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/foto.html
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

108 Data: Pa?dziernik 14 2008 10:45:54
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Adam Płaszczyca napisać:

Obydwoje zmieniali. A w takiej sytuacji pierwszeństwo ma ten z prawej.

Podstawowe pytanie: jak może następować zmiana pasa przez niebieskiego?
Przecież tam jest linia ciągła, która tego ZABRANIA, chyba, że
występują
pewne waruki, tj. niebieski jest pojazdem uprzywilejowanym, albo dwa
prawe pasy jadące prosto są nieprzejezdne (np. był wypadek) - ale
wtedy też należy ustąpić najpierw tym, co ewentualnie wtaczaliby
się prawego pasa.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

109 Data: Pa?dziernik 14 2008 11:35:59
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Myjk wrote:

Adam Płaszczyca napisać:

> Obydwoje zmieniali. A w takiej sytuacji pierwszeństwo ma ten z
> prawej.

Podstawowe pytanie: jak może następować zmiana pasa przez
niebieskiego?  Przecież tam jest linia ciągła, która tego ZABRANIA,
chyba, że występują
pewne waruki, tj. niebieski jest pojazdem uprzywilejowanym, albo dwa
prawe pasy jadące prosto są nieprzejezdne (np. był wypadek) - ale
wtedy też należy ustąpić najpierw tym, co ewentualnie wtaczaliby
się prawego pasa.

Nie kumam tego pytania.
Zdaje się że sugerujesz że skoro jest linia zabraniająca zmiany pasa,
to automatycznie nie można uznać że manewr jest wykonywany.
Że go "nie ma".

Dziwne rozumowanie - jak masz znak zakazu wyprzedzania, i ktoś mimo to
wyprzedza, to ... co? czy to znaczy że jednak "nie wyprzedza"? Jak
nazwiesz wtedy jego manewr?

Cały ten przykład jest w ogóle oczywisty.

Jeszcze bym rozumiał, jakby były watpliwości z przypadkiem takim jaki
często jest na skrętach z wieloma pasami (np. Prymasa tysiąclecia z
Górczewską, skręt w lewo).

Na takich skrętach często linie między pasami sa tak narysowane że
można je przekraczać od prawej, ale od lewej nie (przerywana po lewej,
ciągła po prawej).
Czyli ktoś kto skręca w lewo z pasa lewego może zjechać na środkowy, a
już z prawego od lewej nie może wjechac na środkowy.
No i dajmy na to że obaj na raz decydują się zjechac na ten środkowy.

Ten z prawej jest "w prawie" o tyle że ten z lewej powinien go wpuścić,
ale jednocześnie łamie zakaz.

Kolizja, i winny jest...

Lewy bo nie ustąpił, prawy bo nie miał prawa zmienić pasa? IMHO jednak
lewy, mimo że prawy zgodnie z przepisami nie miał prawa się tam znaleźć.

--
Pozdro
Massai

110 Data: Pa?dziernik 14 2008 12:54:42
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Massai napisać:

Nie kumam tego pytania.
Zdaje się że sugerujesz że skoro jest linia zabraniająca zmiany pasa,
to automatycznie nie można uznać że manewr jest wykonywany.
Że go "nie ma".

Oczywiście, potocznie mówiąc wykonuje manewr zmiany pasa.
Ale łamie znak, który mu tego zabrania. Zatem trzeba mówić
w tym momencie o popełnieniu wykroczenia pod nazwą: nie
stosowanie się do znaków poziomych, a nie o manewrze
zmiany pasa.
 
--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

111 Data: Pa?dziernik 14 2008 15:00:28
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Noel 

Użytkownik Myjk napisał:

Massai napisać:


Nie kumam tego pytania.
Zdaje się że sugerujesz że skoro jest linia zabraniająca zmiany pasa,
to automatycznie nie można uznać że manewr jest wykonywany.
Że go "nie ma".


Oczywiście, potocznie mówiąc wykonuje manewr zmiany pasa.
Ale łamie znak, który mu tego zabrania. Zatem trzeba mówić w tym momencie o popełnieniu wykroczenia pod nazwą: nie stosowanie się do znaków poziomych, a nie o manewrze
zmiany pasa.

W końcu dojdziemy do absurdu, że nadjeżdżający jednokierunkową pod prąd z prawej strony miał pierwszeństwo.



--
Tomek "Noel" B.

112 Data: Pa?dziernik 14 2008 13:12:55
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Noel napisać:

W końcu dojdziemy do absurdu, że nadjeżdżający jednokierunkową
pod prąd z prawej strony miał pierwszeństwo.

Dokładnie. :/

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

113 Data: Pa?dziernik 14 2008 15:37:54
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Noel 

Użytkownik Myjk napisał:

Dokładnie. :/

Na szczęście w tej sytuacji z obrazka wszystko się zgadza.
Obaj zmieniali pasy, więc ten ze skrętu w lewo co przejechał linię powinien ustąpić temu co wjeżdżał na ten pas bo miał go z prawej.


--
Tomek "Noel" B.

114 Data: Pa?dziernik 14 2008 13:45:22
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Noel napisać:

> Dokładnie. :/

Na szczęście w tej sytuacji z obrazka wszystko się zgadza.
Obaj zmieniali pasy, więc ten ze skrętu w lewo co przejechał linię
powinien ustąpić temu co wjeżdżał na ten pas bo miał go z prawej.

Nic nie rozumiem.

Przed chwilą napisałeś dobry przykład, który temu przeczy.
Czyli, że jedno wykroczenie nie może usprawiedliwiać
innego, w "normalnych warunkach", prawdziwego przepisu.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

115 Data: Pa?dziernik 14 2008 13:46:42
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Myjk napisać:

Przed chwilą napisałeś dobry przykład, który temu przeczy.

Przepraszam, rzeczywiście nie przeczy. Mój błąd.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

116 Data: Pa?dziernik 14 2008 13:52:15
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Noel napisać:

Na szczęście w tej sytuacji z obrazka wszystko się zgadza.
Obaj zmieniali pasy, więc ten ze skrętu w lewo co przejechał linię
powinien ustąpić temu co wjeżdżał na ten pas bo miał go z prawej.

OK, ale odbijając tę sytuację w lustrze, tj. gdyby
pas do skrętu byłby w prawo, winnym byłby zielony.
To jest wg mnie niezła bzdura. To oznacza bowiem,
że łamiący przepisy ma pierwszeństwo przed tym
jadącym poprawnie.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

117 Data: Pa?dziernik 14 2008 14:05:08
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Myjk wrote:

Noel napisać:

> Na szczęście w tej sytuacji z obrazka wszystko się zgadza.
> Obaj zmieniali pasy, więc ten ze skrętu w lewo co przejechał linię
> powinien ustąpić temu co wjeżdżał na ten pas bo miał go z prawej.

OK, ale odbijając tę sytuację w lustrze, tj. gdyby
pas do skrętu byłby w prawo, winnym byłby zielony.
To jest wg mnie niezła bzdura. To oznacza bowiem,
że łamiący przepisy ma pierwszeństwo przed tym
jadącym poprawnie.

Ano własnie to byłoby dyskusyjne. Jakby styuacja była odwrotna, jakby
zielony tak sobie przecinał ciągłą - to rzeczywiście byłby "w prawie".
I niebieski byłby winny kolizji...
I tu można by dowodzić że niebieski pojechał na ślepo, że nie
popatrzył, że nie miał prawa zakładać, etc.

W tej wersji z pierwszego postu sprawa jest oczywista, imho.

--
Pozdro
Massai

118 Data: Pa?dziernik 14 2008 16:51:45
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Krzysiek Kielczewski 

Sami popatrzcie co *Massai* napisał:

Ano własnie to byłoby dyskusyjne. Jakby styuacja była odwrotna, jakby
zielony tak sobie przecinał ciągłą - to rzeczywiście byłby "w prawie".
I niebieski byłby winny kolizji...

Zielony byłby winny.

Krzysiek Kiełczewski

119 Data: Pa?dziernik 14 2008 20:40:31
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Krzysiek Kielczewski napisać:

Zielony byłby winny.

Dokładnie i to jest bzdura, bo faworyzuje tego,
który świadomie łamie przepisy...

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

120 Data: Pa?dziernik 15 2008 15:16:43
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Myjk pisze:

Krzysiek Kielczewski napisać:

Zielony byłby winny.

Dokładnie i to jest bzdura, bo faworyzuje tego,
który świadomie łamie przepisy...

Ale człowieku bredzisz. Przepisy to jedno a kolizja to drugie. Możesz być sprawcą kolizji nie łamiąc przepisów. Dlaczego tak na siłę to wiążesz?

Pozdrawiam,
Arek

121 Data: Pa?dziernik 15 2008 17:00:46
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Krzysiek Kielczewski 

Sami popatrzcie co *Arek (G)* napisał:

Zielony byłby winny.

Dokładnie i to jest bzdura, bo faworyzuje tego,
który świadomie łamie przepisy...

Ale człowieku bredzisz. Przepisy to jedno a kolizja to drugie. Możesz
być sprawcą kolizji nie łamiąc przepisów. Dlaczego tak na siłę to wiążesz?

Możesz podać jakikolwiek przykład?

Krzysiek Kiełczewski

122 Data: Pa?dziernik 15 2008 18:00:22
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Krzysiek Kielczewski pisze:

Sami popatrzcie co *Arek (G)* napisał:

Zielony byłby winny.
Dokładnie i to jest bzdura, bo faworyzuje tego,
który świadomie łamie przepisy...
Ale człowieku bredzisz. Przepisy to jedno a kolizja to drugie. Możesz być sprawcą kolizji nie łamiąc przepisów. Dlaczego tak na siłę to wiążesz?

Możesz podać jakikolwiek przykład?

Jedziesz sobie spokojnie drogą, zachowujesz ostrożność, stosujesz się do wszystkich znaków. Nagle z boku widzisz kierunkowskaz autobusu, który chce wyjechać z przystanku. Teoretycznie możesz się zatrzymać, ale za wolno reagujesz i jedziesz. Jednak nie łamiesz przepisu bo nie masz obowiązku ustępowania mu pierwszeństwa. Autobus jednak rusza ale już nie dajesz rady się zatrzymać. Zderzenie.

Kto winny? Ale niczego nie dywagujcie, nie domyślajcie faktów, prosta odpowiedź.


Arek

123 Data: Pa?dziernik 15 2008 16:50:34
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

Arek (G) w

Krzysiek Kielczewski pisze:
Sami popatrzcie co *Arek (G)* napisał:

Zielony byłby winny.
Dokładnie i to jest bzdura, bo faworyzuje tego,
który świadomie łamie przepisy...
Ale człowieku bredzisz. Przepisy to jedno a kolizja to drugie. Możesz
być sprawcą kolizji nie łamiąc przepisów. Dlaczego tak na siłę to wiążesz?
Możesz podać jakikolwiek przykład?
Jedziesz sobie spokojnie drogą, zachowujesz ostrożność, stosujesz się do
wszystkich znaków. Nagle z boku widzisz kierunkowskaz autobusu, który
chce wyjechać z przystanku. Teoretycznie możesz się zatrzymać, ale za
wolno reagujesz i jedziesz. Jednak nie łamiesz przepisu bo nie masz
obowiązku ustępowania mu pierwszeństwa.

<q>
Art. 18. 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do oznaczonego
przystanku autobusowego (trolejbusowego) na obszarze zabudowanym, jest
obowiązany zmniejszyć prędkość, a w razie potrzeby zatrzymać się, aby
umożliwić kierującemu autobusem (trolejbusem) włączenie się do ruchu
</q>


Czyli wg Ciebie obowiązek zatrzymania nie jest przepisem, bo nie
wynika z niego obowiązek ustąpienia pierwszeństwa?

Autobus jednak rusza ale już nie
dajesz rady się zatrzymać. Zderzenie.
Kto winny? Ale niczego nie dywagujcie, nie domyślajcie faktów, prosta
odpowiedź.

Kierujący autobusem -- i to on jest sprawcą

<q>
2. Kierujący autobusem (trolejbusem), o którym mowa w ust. 1, może
wjechać na sąsiedni pas ruchu lub na jezdnię dopiero po upewnieniu
się, że nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego.
</q>

Czytaj to tak:
ma stać i czekać, aż któryś z kierujących /łaskawie zwolni albo się/
/zatrzyma/

A  gdybyś to chciał wykorzystać do sytuacji z pierwszej wiadomości w
tym wątku, to sie nie trudź -- inny przepis...

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

124 Data: Pa?dziernik 16 2008 09:00:58
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

'Tom N' pisze:

Arek (G) w
Krzysiek Kielczewski pisze:
Sami popatrzcie co *Arek (G)* napisał:

Zielony byłby winny.
Dokładnie i to jest bzdura, bo faworyzuje tego,
który świadomie łamie przepisy...
Ale człowieku bredzisz. Przepisy to jedno a kolizja to drugie. Możesz być sprawcą kolizji nie łamiąc przepisów. Dlaczego tak na siłę to wiążesz?
Możesz podać jakikolwiek przykład?
Jedziesz sobie spokojnie drogą, zachowujesz ostrożność, stosujesz się do wszystkich znaków. Nagle z boku widzisz kierunkowskaz autobusu, który chce wyjechać z przystanku. Teoretycznie możesz się zatrzymać, ale za wolno reagujesz i jedziesz. Jednak nie łamiesz przepisu bo nie masz obowiązku ustępowania mu pierwszeństwa.

<q>
Art. 18. 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do oznaczonego
przystanku autobusowego (trolejbusowego) na obszarze zabudowanym, jest
obowiązany zmniejszyć prędkość, a w razie potrzeby zatrzymać się, aby
umożliwić kierującemu autobusem (trolejbusem) włączenie się do ruchu
</q>


Czyli wg Ciebie obowiązek zatrzymania nie jest przepisem, bo nie
wynika z niego obowiązek ustąpienia pierwszeństwa?

Autobus jednak rusza ale już nie dajesz rady się zatrzymać. Zderzenie.
Kto winny? Ale niczego nie dywagujcie, nie domyślajcie faktów, prosta odpowiedź.

Kierujący autobusem -- i to on jest sprawcą

No jak przed chwilą udowodniłeś, że osobowy *ma obowiązek* zatrzymania? To dlaczego autobus?

<q>
2. Kierujący autobusem (trolejbusem), o którym mowa w ust. 1, może
wjechać na sąsiedni pas ruchu lub na jezdnię dopiero po upewnieniu
się, że nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego.
</q>

Czytaj to tak: ma stać i czekać, aż któryś z kierujących /łaskawie zwolni albo się/
/zatrzyma/

A  gdybyś to chciał wykorzystać do sytuacji z pierwszej wiadomości w
tym wątku, to sie nie trudź -- inny przepis...

A gdybyś czytał post na który odpowiadasz, wiedziałbyś o czym mowa.

A tak nawiasem, autobus ma obserwować drogę, a zielony już nie musi. Na czym polega różnica? Zielony to syn prezydenta/premiera? Dobrze robi laskę komuś ważnemu czy co?

Pozdrawiam,
Arek

125 Data: Pa?dziernik 15 2008 19:25:37
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Wed, 15 Oct 2008 18:00:22 +0200, "Arek (G)"  wrote:

Jedziesz sobie spokojnie drogą, zachowujesz ostrożność, stosujesz się do
wszystkich znaków. Nagle z boku widzisz kierunkowskaz autobusu, który
chce wyjechać z przystanku. Teoretycznie możesz się zatrzymać, ale za
wolno reagujesz i jedziesz. Jednak nie łamiesz przepisu bo nie masz
obowiązku ustępowania mu pierwszeństwa. Autobus jednak rusza ale już nie
dajesz rady się zatrzymać. Zderzenie.

Kto winny? Ale niczego nie dywagujcie, nie domyślajcie faktów, prosta
odpowiedź.

Kierowca autobusu.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/foto.html
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

126 Data: Pa?dziernik 15 2008 18:06:10
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Arek (G) napisać:

Kto winny?

Autobus.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

127 Data: Pa?dziernik 15 2008 23:08:02
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Krzysiek Kielczewski 

Sami popatrzcie co *Arek (G)* napisał:

Ale człowieku bredzisz. Przepisy to jedno a kolizja to drugie. Możesz
być sprawcą kolizji nie łamiąc przepisów. Dlaczego tak na siłę to wiążesz?

Możesz podać jakikolwiek przykład?

Jedziesz sobie spokojnie drogą, zachowujesz ostrożność, stosujesz się do
wszystkich znaków. Nagle z boku widzisz kierunkowskaz autobusu, który
chce wyjechać z przystanku. Teoretycznie możesz się zatrzymać, ale za
wolno reagujesz i jedziesz. Jednak nie łamiesz przepisu bo nie masz
obowiązku ustępowania mu pierwszeństwa. Autobus jednak rusza ale już nie
dajesz rady się zatrzymać. Zderzenie.

Kto winny?

Kierowca autobusu.

Krzysiek Kiełczewski

128 Data: Pa?dziernik 16 2008 08:56:53
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Krzysiek Kielczewski pisze:

Sami popatrzcie co *Arek (G)* napisał:

Ale człowieku bredzisz. Przepisy to jedno a kolizja to drugie. Możesz być sprawcą kolizji nie łamiąc przepisów. Dlaczego tak na siłę to wiążesz?
Możesz podać jakikolwiek przykład?

Jedziesz sobie spokojnie drogą, zachowujesz ostrożność, stosujesz się do wszystkich znaków. Nagle z boku widzisz kierunkowskaz autobusu, który chce wyjechać z przystanku. Teoretycznie możesz się zatrzymać, ale za wolno reagujesz i jedziesz. Jednak nie łamiesz przepisu bo nie masz obowiązku ustępowania mu pierwszeństwa. Autobus jednak rusza ale już nie dajesz rady się zatrzymać. Zderzenie.

Kto winny?

Kierowca autobusu.

No zaraz zaraz, kierowca autobusu zrobił wszystko dobrze. Zasygnalizował, że chce wyjechać, widzi osobowego w odpowiedniej odległości, widzi, że nie jedzie szybko (tu robi te ważne dla was różne przypuszczenia). Wie, że osobowy powinien umożliwić mu wyjazd więc wyjeżdża. Zachował się nieporównywalnie ostrożniej niż zielony i według Was jest winny?

Co do odpowiedzi, to jest to taki nieco książkowy przykład, który właśnie ilustruje, że w przypadku kolizji czasem ciężko jest stwierdzić, kto tak naprawdę do niej doprowadził. Wówczas istotne się robi kto, miał możliwość jej uniknięcia a tego nie zrobił.

Dlatego (co już zresztą raz pisałem) jeśli osobowy udowodni, że zobaczył, wyjeżdżający autobus w ostatniej chwili to oczywiście winny będzie autobus. Ale, jeżeli autobus udowodni, że osobowy miał czas na reakcję to winny będzie osobowy, aczkolwiek autobus dostanie mandat za próbę wymuszenia.

Czyli masz odpowiedź na swoje pytanie. Jest to o tyle dobra odpowiedź, że sytuacja nie jest wymyślona.

Pozdrawiam,
Arek

129 Data: Pa?dziernik 16 2008 09:34:59
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Krzysiek Kielczewski 

Sami popatrzcie co *Arek (G)* napisał:

[ciach]

Czyli masz odpowiedź na swoje pytanie. Jest to o tyle dobra odpowiedź,
że sytuacja nie jest wymyślona.

Ta odpowiedź ma tylko jedną wadę: jest błędna... Po pierwsze osobówka
złamała przepis, po drugie kierowca autobusu próbował wymusić
pierwszeństwo i będzie winny wypadku.

Krzysiek Kiełczewski

130 Data: Pa?dziernik 16 2008 10:53:31
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Krzysiek Kielczewski pisze:

Sami popatrzcie co *Arek (G)* napisał:

[ciach]

Czyli masz odpowiedź na swoje pytanie. Jest to o tyle dobra odpowiedź, że sytuacja nie jest wymyślona.

Ta odpowiedź ma tylko jedną wadę: jest błędna... Po pierwsze osobówka
złamała przepis, po drugie kierowca autobusu próbował wymusić
pierwszeństwo i będzie winny wypadku.


Mógłyś coś więcej o tym błędnym rozumowaniu, bo to co napisałeś to jakby nie wiele nie uzasadnia. Pomijam kwestię, że wymuszenie czasem ciężko udowodnić. Jeśli kierowca autobusu zezna, że wyraźnie widział, że osobowy ustępuje mu to jest słowo przeciwko słowu:)

Co do łamania przepisu przez osobówkę, to nie byłbym tego taki pewny. On ma obowiązek/powinien ale nie musi. Czyli jak tego nie zrobi nie łamie przepisu.

Arek

131 Data: Pa?dziernik 16 2008 11:00:50
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Kowalski 

Użytkownik "Arek (G)"  napisał w wiadomości

Mógłyś coś więcej o tym błędnym rozumowaniu, bo to co napisałeś to jakby
nie wiele nie uzasadnia. Pomijam kwestię, że wymuszenie czasem ciężko
udowodnić. Jeśli kierowca autobusu zezna, że wyraźnie widział, że osobowy
ustępuje mu to jest słowo przeciwko słowu:)

Nie tylko, czasami są kamery monitoringu miejskiego, świadkowie, itd. Jeśli
faktycznie osobowy walnie w autobus celowo mimo, że miał możliwość
zahamowania i uniknięcia kolizji to chyba nie ma o czym dyskutować? Wiadomo
kto winny.


Co do łamania przepisu przez osobówkę, to nie byłbym tego taki pewny. On
ma obowiązek/powinien ale nie musi. Czyli jak tego nie zrobi nie łamie
przepisu.

Ej no. Weź no się zastanów nad tym co napisałeś, bo coś za bardzo
kombinujesz. "Ma obowiązek ale nie musi" powiadasz? :)

132 Data: Pa?dziernik 16 2008 14:48:06
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Adam Kowalski pisze:

Użytkownik "Arek (G)"  napisał w wiadomości
Mógłyś coś więcej o tym błędnym rozumowaniu, bo to co napisałeś to jakby nie wiele nie uzasadnia. Pomijam kwestię, że wymuszenie czasem ciężko udowodnić. Jeśli kierowca autobusu zezna, że wyraźnie widział, że osobowy ustępuje mu to jest słowo przeciwko słowu:)

Nie tylko, czasami są kamery monitoringu miejskiego, świadkowie, itd. Jeśli faktycznie osobowy walnie w autobus celowo mimo, że miał możliwość zahamowania i uniknięcia kolizji to chyba nie ma o czym dyskutować? Wiadomo kto winny.

Chodzi tylko o stwierdzenie co będzie gdy... Jak było na prawdę nie musimy teraz wnikać. Tak więc proponuje już nie szukać świadków...

Co do łamania przepisu przez osobówkę, to nie byłbym tego taki pewny. On ma obowiązek/powinien ale nie musi. Czyli jak tego nie zrobi nie łamie przepisu.

Ej no. Weź no się zastanów nad tym co napisałeś, bo coś za bardzo kombinujesz. "Ma obowiązek ale nie musi" powiadasz? :)

Kolejny.

Art. 18. 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do oznaczonego przystanku autobusowego (trolejbusowego) na obszarze zabudowanym, jest obowiązany zmniejszyć prędkość, a w razie potrzeby zatrzymać się, aby umożliwić kierującemu autobusem (trolejbusem) włączenie się do ruchu, jeżeli kierujący takim pojazdem sygnalizuje kierunkowskazem zamiar zmiany pasa ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię.

133 Data: Pa?dziernik 16 2008 17:50:52
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Kowalski 

Użytkownik "Arek (G)"  napisał w wiadomości

Nie tylko, czasami są kamery monitoringu miejskiego, świadkowie, itd.
Jeśli faktycznie osobowy walnie w autobus celowo mimo, że miał możliwość
zahamowania i uniknięcia kolizji to chyba nie ma o czym dyskutować?
Wiadomo kto winny.

Chodzi tylko o stwierdzenie co będzie gdy... Jak było na prawdę nie musimy
teraz wnikać. Tak więc proponuje już nie szukać świadków...

Tyle, że sąd/policjant będzie właśnie wnikał jak było naprawdę. Jeśli zaś
faktycznie nie ma świadków, kamer, czegokolwiek na podstawie czego
sąd/policjant wskaże winnego a jest tylko słowo przeciwko słowu to jest
większe prawdopodobieństwo że winnym zostanie kierowca autobusu, wszak on
wyjeżdża z zatoki. Wersja, że autobus zajechał drogę jest bardziej
wiarygodna niż to, że osobówka celowo walnęła, wcześniej udając, że wpuszcza
przed siebie autobus.

No ale zazwyczaj są metody aby dociec jak było naprawdę, choćby ślady
hamowania (lub ich brak) i inne.


Co do łamania przepisu przez osobówkę, to nie byłbym tego taki pewny. On
ma obowiązek/powinien ale nie musi. Czyli jak tego nie zrobi nie łamie
przepisu.

Ej no. Weź no się zastanów nad tym co napisałeś, bo coś za bardzo
kombinujesz. "Ma obowiązek ale nie musi" powiadasz? :)

Kolejny.

Art. 18. 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do oznaczonego przystanku
autobusowego (trolejbusowego) na obszarze zabudowanym, jest obowiązany
zmniejszyć prędkość, a w razie potrzeby zatrzymać się, aby umożliwić
kierującemu autobusem (trolejbusem) włączenie się do ruchu, jeżeli
kierujący takim pojazdem sygnalizuje kierunkowskazem zamiar zmiany pasa
ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię.

No i czego tu nie rozumieć? Proste jak drut. Osobówka łamie przepisy nie
stosując się tego co zacytowałeś z PoRD.

134 Data: Pa?dziernik 16 2008 09:14:30
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Arek (G) napisać:

 On ma obowiązek/powinien ale nie musi.

Czy dla Ciebie "jest zobowiązany" = "nie musi" ?

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

135 Data: Pa?dziernik 16 2008 14:44:50
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Myjk pisze:

Arek (G) napisać:

 On ma obowiązek/powinien ale nie musi.

Czy dla Ciebie "jest zobowiązany" = "nie musi" ?

Gdybyś znał przepis to byś wiedział w tym rzecz. Jeśli czujesz z tego jakieś zadowolenie, to fakt, źle sformułowałem ten zwrot.

Arek

136 Data: Pa?dziernik 16 2008 11:36:49
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Krzysiek Kielczewski 

Sami popatrzcie co *Arek (G)* napisał:

Czyli masz odpowiedź na swoje pytanie. Jest to o tyle dobra odpowiedź,
że sytuacja nie jest wymyślona.

Ta odpowiedź ma tylko jedną wadę: jest błędna... Po pierwsze osobówka
złamała przepis, po drugie kierowca autobusu próbował wymusić
pierwszeństwo i będzie winny wypadku.


Mógłyś coś więcej o tym błędnym rozumowaniu, bo to co napisałeś to jakby
nie wiele nie uzasadnia. Pomijam kwestię, że wymuszenie czasem ciężko
udowodnić. Jeśli kierowca autobusu zezna, że wyraźnie widział, że
osobowy ustępuje mu to jest słowo przeciwko słowu:)

No i co z tego? Jak się dwóch kierowców stuknie na skrzyżowaniu ze
światłami i obaj będą zeznawać, ze wjechali na zielonym to też mam słowo
przeciwko słowu. Co nie zmienia faktu, że winny jest ten, który wjechał
na czerwonym.

Co do łamania przepisu przez osobówkę, to nie byłbym tego taki pewny. On
ma obowiązek/powinien ale nie musi. Czyli jak tego nie zrobi nie łamie
przepisu.

Doczytaj co w języku prawniczym oznaczają wyrażania "powinien", "jest
zobowiązany" i tym podobne. Przepisy nie są pisane językiem potocznym.

Krzysiek Kiełczewski

137 Data: Pa?dziernik 16 2008 14:43:49
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Krzysiek Kielczewski pisze:
[...]

Co do łamania przepisu przez osobówkę, to nie byłbym tego taki pewny. On ma obowiązek/powinien ale nie musi. Czyli jak tego nie zrobi nie łamie przepisu.

Doczytaj co w języku prawniczym oznaczają wyrażania "powinien", "jest
zobowiązany" i tym podobne. Przepisy nie są pisane językiem potocznym.

No dobra pisałem z pamięci. Jest obowiazany do zmniejszenia prędkości (z jakiej do jakiej?) a zatrzymać się w razie potrzeby. Kwestia jak z tą potrzebą jest? Zadowolony?

Arek

138 Data: Pa?dziernik 16 2008 17:02:27
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Krzysiek Kielczewski 

Sami popatrzcie co *Arek (G)* napisał:

Co do łamania przepisu przez osobówkę, to nie byłbym tego taki pewny. On
ma obowiązek/powinien ale nie musi. Czyli jak tego nie zrobi nie łamie
przepisu.

Doczytaj co w języku prawniczym oznaczają wyrażania "powinien", "jest
zobowiązany" i tym podobne. Przepisy nie są pisane językiem potocznym.

No dobra pisałem z pamięci. Jest obowiazany do zmniejszenia prędkości (z
jakiej do jakiej?) a zatrzymać się w razie potrzeby. Kwestia jak z tą
potrzebą jest? Zadowolony?

Jest tak, że dostanie mandat za złamanie tego przepisu. Ale winien
kolizji będzie kierowca autobusu.

Krzysiek Kiełczewski

139 Data: Pa?dziernik 16 2008 18:01:58
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Kowalski 

Użytkownik "Arek (G)"  napisał w wiadomości

Co do łamania przepisu przez osobówkę, to nie byłbym tego taki pewny. On
ma obowiązek/powinien ale nie musi. Czyli jak tego nie zrobi nie łamie
przepisu.

Doczytaj co w języku prawniczym oznaczają wyrażania "powinien", "jest
zobowiązany" i tym podobne. Przepisy nie są pisane językiem potocznym.

No dobra pisałem z pamięci. Jest obowiazany do zmniejszenia prędkości (z
jakiej do jakiej?)

Z takiej jaką się porusza do takiej aby autobus mógł bezpiecznie wyjechać z
przystanku. Nie trolluj.


a zatrzymać się w razie potrzeby. Kwestia jak z tą potrzebą jest?
Zadowolony?

Osobówka ma się zatrzymać wtedy, gdy samo zmniejszenie prędkości nie
wystarczy aby autobus wyjechał z przystanku - to jest ta właśnie potrzeba i
do tego ma zastosowanie zwrot "w razie potrzeby".

140 Data: Pa?dziernik 16 2008 08:38:38
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Arek (G) napisać:

Teoretycznie możesz się zatrzymać, ale za wolno reagujesz i
jedziesz.
[...] Autobus jednak rusza ale już nie dajesz rady się zatrzymać

Zachował się nieporównywalnie ostrożniej
niż zielony i według Was jest winny?

Z Twojego opisu wynika, że autobus wyjechał z przystanku
w momencie kiedy samochód nie miał już możliwości zahamować.
Autobus jest więc winny ewentualnego zderzenia.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

141 Data: Pa?dziernik 16 2008 10:55:44
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Myjk pisze:

Arek (G) napisać:

Teoretycznie możesz się zatrzymać, ale za wolno reagujesz i
jedziesz.
[...] Autobus jednak rusza ale już nie dajesz rady się zatrzymać

Zachował się nieporównywalnie ostrożniej niż zielony i według Was jest winny?

Z Twojego opisu wynika, że autobus wyjechał z przystanku w momencie kiedy samochód nie miał już możliwości zahamować. Autobus jest więc winny ewentualnego zderzenia.

"Teoretycznie możesz się zatrzymać, ale za wolno reagujesz i jedziesz."

Arek

ps. to, że kierowca *nagle* zauważył o niczym nie świadczy o tym zresztą pisze, to że myślał o niebieskich migdałach zamiast obserwować drogę jest jego problemem.

142 Data: Pa?dziernik 16 2008 14:49:26
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Arek (G) napisać:

ps. to, że kierowca nagle zauważył o niczym nie świadczy
o tym zresztą pisze, to że myślał o niebieskich migdałach
zamiast obserwować drogę jest jego problemem.

Dlatego właśnie on popełnił wykroczenie, ale
autobus wymusił  i jest automagicznie sprawcą.

Ile razy jeszcze będziesz sobie strzelać w stopę?

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

143 Data: Pa?dziernik 16 2008 10:54:18
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Kowalski 

Użytkownik "Arek (G)"  napisał w wiadomości

No zaraz zaraz, kierowca autobusu zrobił wszystko dobrze. Zasygnalizował,
że chce wyjechać, widzi osobowego w odpowiedniej odległości, widzi, że nie
jedzie szybko (tu robi te ważne dla was różne przypuszczenia). Wie, że
osobowy powinien umożliwić mu wyjazd więc wyjeżdża. Zachował się
nieporównywalnie ostrożniej niż zielony i według Was jest winny?

Tak, kierowca autobusu jest winny kolizji, zaś kierowca auta osobowego
dostanie mandat za nieułatwienie wyjazdu autobusowi (jeśli to teren
zabudowany). Zakładam, że kierowca auta osobowego nie miał możliwości
uniknięcia kolizji.

144 Data: Pa?dziernik 16 2008 10:56:43
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Adam Kowalski pisze:

Użytkownik "Arek (G)"  napisał w wiadomości
No zaraz zaraz, kierowca autobusu zrobił wszystko dobrze. Zasygnalizował, że chce wyjechać, widzi osobowego w odpowiedniej odległości, widzi, że nie jedzie szybko (tu robi te ważne dla was różne przypuszczenia). Wie, że osobowy powinien umożliwić mu wyjazd więc wyjeżdża. Zachował się nieporównywalnie ostrożniej niż zielony i według Was jest winny?

Tak, kierowca autobusu jest winny kolizji, zaś kierowca auta osobowego dostanie mandat za nieułatwienie wyjazdu autobusowi (jeśli to teren zabudowany). Zakładam, że kierowca auta osobowego nie miał możliwości uniknięcia kolizji.

Masz rację, uwzględniając Twoje założenie. A co jeśli miał możliwość u niknięcia kolizji? To kto wówczas jest winny?

Arek

145 Data: Pa?dziernik 16 2008 11:09:54
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Kowalski 

Użytkownik "Arek (G)"  napisał w wiadomości

Masz rację, uwzględniając Twoje założenie. A co jeśli miał możliwość u
niknięcia kolizji? To kto wówczas jest winny?

Jeśli osobówka walnie w autobus z premedytacją, bez hamowania,
powiedziałbym, wręcz celowo i zostanie to udowodnione to jest wielce
prawdopodobne, że zostanie uznany winnym kierowca osobówki.

Jak zmieniasz pas i staniejsz ukosem na dwóch pasach (bo nie możesz od razu
wjechać - brak miejsca) a z tyłu pasem na który chcesz wjechać 100m dalej
jedzie drugie auto i walnie w Ciebie, to winnym zostaje kierowca uderzający
w Ciebie, nie ma mowy o żadnym zajechaniu drogi.

146 Data: Pa?dziernik 16 2008 09:15:15
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Arek (G) napisać:

Ale, jeżeli autobus udowodni

Jeżeli - to jest bardzo istotne słowo. Widzisz,
sam zakładasz, że winnym jest autobus, a potem
na siłę go usprawiedliwiasz by udowodnić swoją
rację analogicznie do wątkowego przykładu.

że osobowy miał czas na reakcję to winny będzie osobowy

Wszystko zależy od tego, jak osobowy uderzy w autobus,
oraz parę innych zmiennych. Ale, ale... przecież miała
być prosta odpowiedź...

Jest to o tyle dobra odpowiedź,
że sytuacja nie jest wymyślona.

Był to o tyle zły przykład, że miał jeszcze więcej
niewiadomych niż sytuacja omawiana w tym wątku...

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

147 Data: Pa?dziernik 16 2008 14:34:38
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Myjk pisze:

Arek (G) napisać:

Ale, jeżeli autobus udowodni

Jeżeli - to jest bardzo istotne słowo. Widzisz, sam zakładasz, że winnym jest autobus, a potem na siłę go usprawiedliwiasz by udowodnić swoją rację analogicznie do wątkowego przykładu.

Jak zwykle nic nie zrozumiałeś. Niczego nie zakładam, moją intencją było pokazanie na prostym przykładzie (rysunek ten sam), że wystarczy lekko zmienić założenia i rozkład winnych zaczyna wyglądać zupełnie inaczej.

że osobowy miał czas na reakcję to winny będzie osobowy

Wszystko zależy od tego, jak osobowy uderzy w autobus,
oraz parę innych zmiennych. Ale, ale... przecież miała być prosta odpowiedź...

:) To była podpucha, aby udowodnić, że tak prosto się nie da:);)

Jest to o tyle dobra odpowiedź, że sytuacja nie jest wymyślona.

Był to o tyle zły przykład, że miał jeszcze więcej niewiadomych niż sytuacja omawiana w tym wątku...

Wydaje mi się, że jest dokładnie odwrotnie.

Arek

148 Data: Pa?dziernik 15 2008 15:46:19
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Arek (G) napisać:

Ale człowieku bredzisz. Przepisy to jedno a kolizja to drugie.
Możesz być sprawcą kolizji nie łamiąc przepisów.

Podaj przykład.

Dlaczego tak na siłę to wiążesz?

Dlatego, że jedno jest skutkiem drugiego.
Nie ma kolizji bez złamania przepisów.

W tym wypadku przepis, ktory doprowadził
do kolizji, złamał NIEBIESKI.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

149 Data: Pa?dziernik 14 2008 20:57:59
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Massai napisać:

akby styuacja była odwrotna, jakby
zielony tak sobie przecinał ciągłą

Chyba się nie rozumiemy, mnie chodzi o taką sytuację:
http://emide.pl/wypadekzv6.lustro.gif

Niebieski wykonuje (oczywiście) manewr zmiany pasa
"z prawego na lewy", jest z prawej przed zielonym,
który zjeżdża na pas prawy. Generalnie zielony jest
w głębokiej D... i jest w 100% winnym kolizji, pomimo,
że jedzie całkiem poprawnie w stosunku do niebieskiego.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

150 Data: Pa?dziernik 14 2008 23:31:06
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Tue, 14 Oct 2008 20:57:59 +0000 (UTC), "Myjk"
wrote:

Niebieski wykonuje (oczywiście) manewr zmiany pasa
"z prawego na lewy", jest z prawej przed zielonym,
który zjeżdża na pas prawy. Generalnie zielony jest
w głębokiej D... i jest w 100% winnym kolizji, pomimo,
że jedzie całkiem poprawnie w stosunku do niebieskiego.

A to nie takie oczywiste. Dobry adwokat wybroni zielonego. Zielony
zresztą sam się może wybronić, jesli tylko wie co zeznać.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/foto.html
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

151 Data: Pa?dziernik 14 2008 22:15:16
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Adam Płaszczyca napisać:

A to nie takie oczywiste. Dobry adwokat wybroni zielonego. Zielony
zresztą sam się może wybronić, jesli tylko wie co zeznać.

Ale czemu ma się bronić z sytuacji,
w której nic złego nie zrobił?
Jechał zgodnie z przepisami.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

152 Data: Pa?dziernik 15 2008 00:21:21
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Tue, 14 Oct 2008 22:15:16 +0000 (UTC), "Myjk"
wrote:

A to nie takie oczywiste. Dobry adwokat wybroni zielonego. Zielony
zresztą sam się może wybronić, jesli tylko wie co zeznać.

Ale czemu ma się bronić z sytuacji,
w której nic złego nie zrobił?
Jechał zgodnie z przepisami.

Bo mamy taki głupi PoRD jaki mamy. Co ja na to poradzę?
Postulowałem, żeby dodać prosty przepis mówiący, iż niezależnie od
innych przepisów kierujący łamiący PoRD ma obowiązek ustąpić
pierwszeństwa innym uczestnikom ruchu. I jakie larum sie podniosło...
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/foto.html
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

153 Data: Pa?dziernik 15 2008 08:56:50
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Noel 

Użytkownik Myjk napisał:

A to nie takie oczywiste. Dobry adwokat wybroni zielonego. Zielony
zresztą sam się może wybronić, jesli tylko wie co zeznać.

Ale czemu ma się bronić z sytuacji,
w której nic złego nie zrobił?
Jechał zgodnie z przepisami.

Zielony zmieniał pas i nie upewnił się, czy może wjechać na ten pas.
Ja wielokrotnie byłem w sytuacji zielonego i mimo to, że samochód po prawej skręcał jednak patrzyłem czy na pewno skręcił i dopiero wtedy zmieniałem pas.
Kilka razy w życiu już widziałem kierowców, którzy nagle się rozmyślili i nawet nie wyłączyli kierunkowskazu.

Wyobraź sobie przejazd kolejowy od lat nieużywany. Mimo to, za każdym razem upewniasz się czy coś nie jedzie, jak będziesz przejeżdżał na 'ślepo' to trafi Cię drezyna, przy odrobinie pecha.

--
Tomek "Noel" B.

154 Data: Pa?dziernik 15 2008 08:34:25
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Noel napisać:

Zielony zmieniał pas i nie upewnił się, czy może wjechać na ten pas.

Szczerze mówiąc ja też nie wyobrażam sobie wjechać
w samochód jadący tak jak niebeiski.

PS my tu gadu gadu, a wczoraj na parkingu pod sklepem
jakiś ślepy kret cofał i ochrzcił mi zderzak...
Frajer miał tak grube okulary, że miał chyba
wadę wzroku -30.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

155 Data: Pa?dziernik 15 2008 08:39:16
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Myjk wrote:

Massai napisać:

> akby styuacja była odwrotna, jakby
> zielony tak sobie przecinał ciągłą

Chyba się nie rozumiemy, mnie chodzi o taką sytuację:
http://emide.pl/wypadekzv6.lustro.gif

Dobrze się rozumiemy, tylko ja nie zamieniałem ich kolorami, ale
przesunąłem oba samochody o jeden pas w prawo, i z tego prawego pasa po
którym w tej wersji sunie zielony - ten pas zrobiłem jako skręcający.
Tak jak ty.

Czyli dokładnie ta sama sytuacja co ty narysowałeś, tylko u mnie kolory
samochodów są odwrotnie.


Niebieski wykonuje (oczywiście) manewr zmiany pasa
"z prawego na lewy", jest z prawej przed zielonym,
który zjeżdża na pas prawy. Generalnie zielony jest
w głębokiej D... i jest w 100% winnym kolizji, pomimo,
że jedzie całkiem poprawnie w stosunku do niebieskiego.

Właśnie to byłoby dyskusyjne, twój zielony mógłby się bronić.

--
Pozdro
Massai

156 Data: Pa?dziernik 15 2008 09:47:43
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Massai napisać:

Właśnie to byłoby dyskusyjne, twój zielony mógłby się bronić.

Ale w pierwotnej sytuacji też jest dyskusyjne...
Co widać po tym wątku.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

157 Data: Pa?dziernik 14 2008 17:13:05
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Noel napisać:

Na szczęście w tej sytuacji z obrazka wszystko się zgadza.
Obaj zmieniali pasy, więc ten ze skrętu w lewo co przejechał linię
powinien ustąpić temu co wjeżdżał na ten pas bo miał go z prawej.

OK, ale odbijając tę sytuację w lustrze, tj. gdyby
pas do skrętu byłby w prawo, winnym byłby zielony.
To jest wg mnie niezła bzdura. To oznacza bowiem,
że łamiący przepisy ma pierwszeństwo przed tym
jadącym poprawnie.

Sam widzisz, że rozważanie, czy to przecięcie ciągłej jest zmianą pasa,
czy nie, jest kompletnym absurdem.

158 Data: Pa?dziernik 14 2008 20:45:28
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Sam widzisz, że rozważanie, czy to przecięcie ciągłej
jest zmianą pasa, czy nie, jest kompletnym absurdem.

Zgadza się. Dlatego niebieski powinien ponieść karę za
ew. stłuczkę niezależnie od tego czy był z prawej jak
wjeżdżał na ten pas, z lewej, czy pokazywał kierunkowskaz,
czy dłubał sobie akurat w uchu i nie zauważył ciągłej...

Zielony nie popełnił tutaj żadnego błędu, po za tym,
że nie jest jasnowidzem i nie przewidział, że trafi
na pirata, świadomie, czy też nieświadomie łamiącego
przepisy. Fakt niebieski mógł zasnąć za kółkiem, nie
zauważyć ciągłej - ale gapiostwo nie powinno zwalniać
go odpowiedzialności za tę sytuację.

W przeciwnym wypadku to będzie jakieś kuriozum.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

159 Data: Pa?dziernik 15 2008 00:01:36
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Zielony nie popełnił tutaj żadnego błędu, po za tym,
że nie jest jasnowidzem i nie przewidział, że trafi
na pirata, świadomie, czy też nieświadomie łamiącego

No beton...

Nie musi być jasnowidzem, ofiaro jaskry, zaćmy czy innego ocznego
schorzenia, tylko musi PATRZEĆ DOKĄD JEDZIE.

przepisy. Fakt niebieski mógł zasnąć za kółkiem, nie
zauważyć ciągłej - ale gapiostwo nie powinno zwalniać
go odpowiedzialności za tę sytuację.

Mógł też spaść śnieg, zaskoczyć drogowców i ukryć znaki poziome. Czaisz
czaczę, czy nadal za trudne?

W przeciwnym wypadku to będzie jakieś kuriozum.

Kuriozalne to są twoje teorie, że zupełnie legalne i nie powodujące
wypadków jest jeżdżenie bez patrzenia, dokąd się jedzie.

160 Data: Pa?dziernik 14 2008 22:30:53
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Nie musi być jasnowidzem, ofiaro jaskry, zaćmy czy innego ocznego
schorzenia, tylko musi PATRZEĆ DOKĄD JEDZIE.

Jechał zgodnie z przepisami. Z tamtej strony nic
mu nie groziło wg tego co mówiły mu znaki poziome.
W końcu po coś te kreseczki są.

Mógł też spaść śnieg, zaskoczyć drogowców i ukryć znaki poziome.
Czaisz czaczę, czy nadal za trudne?

Za trudne. Mnie oblano na egzaminie za przejechanie linii
ciągłej zajeżdżonej przez inne pojazdy. I na nic się zdało
moje tłumaczenie, stanie na środku skrzyżowania i drapanie
się po głowie w poszukiwaniu linii.

Kuriozalne to są twoje teorie, że zupełnie legalne
i nie powodujące wypadków jest jeżdżenie bez patrzenia,
dokąd się jedzie.

No beton... :>

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

161 Data: Pa?dziernik 15 2008 15:10:33
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Nie musi być jasnowidzem, ofiaro jaskry, zaćmy czy innego ocznego
schorzenia, tylko musi PATRZEĆ DOKĄD JEDZIE.

Jechał zgodnie z przepisami. Z tamtej strony nic

Póki nie spróbował zmienić pasa nie stosując prawidłowej procedury.

mu nie groziło wg tego co mówiły mu znaki poziome.

Jesteś jednym z tych ludzi, który jeśli dostaną urzędowy akt własnego
zgonu, to zamiast odkręcić ewidentną pomyłkę - idą na cmentarz i żądają
zakopania? ;->

W końcu po coś te kreseczki są.

Owszem. Niemniej jednak nie są horyzontem ani nieprzezroczystym murem i
na pewno nie są zwolnieniem z patrzenia, dokąd się jedzie.

Mógł też spaść śnieg, zaskoczyć drogowców i ukryć znaki poziome.
Czaisz czaczę, czy nadal za trudne?

Za trudne. Mnie oblano na egzaminie za przejechanie linii
ciągłej zajeżdżonej przez inne pojazdy. I na nic się zdało
moje tłumaczenie, stanie na środku skrzyżowania i drapanie
się po głowie w poszukiwaniu linii.

ROTFL

No, jeśli cała twoja wiedza na temat ruchu drogowego to egzamin, to nic
dziwnego, że takie brednie wypisujesz.

Poza tym z niezrozumiałych powodów do twojej mózgownicy nie może
dotrzeć, że złamanie przepisu przez niebieskiego nie powoduje, że
zielony dostaje nagle jakiś immunitet.

Równie dobrze mógłbyś twierdzić, że nie zapięcie pasów przez kierującego
jakimś pojazdem powoduje, że można ów pojazd ignorować jako
fata-morganę, ponieważ tak nie wolno się poruszać po drogach
publicznych. I dorzucić, że egzaminator oblał ciebie także za
niezapięcie pasów.

Kuriozalne to są twoje teorie, że zupełnie legalne
i nie powodujące wypadków jest jeżdżenie bez patrzenia,
dokąd się jedzie.

No beton... :>

Przynajmniej zaczynasz być samokrytyczny.

162 Data: Pa?dziernik 15 2008 13:56:12
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Myjk pisze:

>> Nie musi być jasnowidzem, ofiaro jaskry, zaćmy czy innego ocznego
>> schorzenia, tylko musi PATRZEĆ DOKĄD JEDZIE.
> Jechał zgodnie z przepisami. Z tamtej strony nic
Póki nie spróbował zmienić pasa nie stosując prawidłowej procedury.

Zastosował prawidłową procedurę. Pokazał kierunkowskaz
i po upewnieniu się, że ma pierwszeństwo, zajął ten pas.
Dlaczego miał pierwszeństwo, to jest dyskusyjne. Dla jednych
bo był z prawej (teoretycznie), dla mnie, ponieważ nie było
zagrożenia ze strony innych pojazdów. Ten po lewej miał
skręcić w lewo lub zatrzymać się przed linią ciągłą
i jeśli chciał ją przekroczyć, to miał obowiązek
ustąpić pierwszeństwa wszystkim chcącym "legalnie"
zając ten pas.
 
Owszem. Niemniej jednak nie są horyzontem ani nieprzezroczystym
murem i na pewno nie są zwolnieniem z patrzenia, dokąd się jedzie.

W tej konkretnej sytuacji wystarczą aby usprawiedliwić ten manewr.
Za to nie usprawiedliwiają niebieskiego pod żadnym kątem.

Poza tym z niezrozumiałych powodów do twojej mózgownicy nie może
dotrzeć, że złamanie przepisu przez niebieskiego nie powoduje, że
zielony dostaje nagle jakiś immunitet.

Nie dostaje imunitetu, po prostu w tej sytuacji
ma dwa przewinienia mniej niż niebieski.

[ciah]

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

163 Data: Pa?dziernik 15 2008 16:26:17
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Myjk pisze:

Póki nie spróbował zmienić pasa nie stosując prawidłowej procedury.

Zastosował prawidłową procedurę. Pokazał kierunkowskaz i po upewnieniu się, że ma pierwszeństwo, zajął ten pas.
[...]

Poczytaj PoRD o zmianie pasa ruchu. Dowiesz się o wiele więcej. Pierwszeństwo i kierunkowskaz to nie wszystko. Zielony nie zastosował prawidłowej procedury, dlatego staranował inny samochód.

Tak nawiasem, ostatnio jeden znajomy, przy wyjeździe z parkingu otarł nieprawidłowo zaparkowany samochód, który niemal zupełnie blokował wyjazd. Miał nadzieje, ze się zmieści, nie zmieścił i parę punktów karnych poszło i do tego ten co nieprawidłowo zaparkował zrobi sobie remont z jego OC.

Owszem. Niemniej jednak nie są horyzontem ani nieprzezroczystym murem i na pewno nie są zwolnieniem z patrzenia, dokąd się jedzie.

W tej konkretnej sytuacji wystarczą aby usprawiedliwić ten manewr.
Za to nie usprawiedliwiają niebieskiego pod żadnym kątem.

Niebieskiego nic nie usprawiedliwia. Ale to nie on wjechał w inny pojazd więc dostanie tylko mandat za złamanie przepisu. Jak byś nie kombinował tak właśnie to działa, jeśli się z tym nie zgadzasz, nie jeździj po drogach publicznych. Wówczas zwiększysz ogólne bezpieczeństwo, bo jednego, ślepego jeżdżącego na pamięć mniej.

Poza tym z niezrozumiałych powodów do twojej mózgownicy nie może
dotrzeć, że złamanie przepisu przez niebieskiego nie powoduje, że
zielony dostaje nagle jakiś immunitet.

Nie dostaje imunitetu, po prostu w tej sytuacji ma dwa przewinienia mniej niż niebieski.

Ale jedno więcej jakim jest wina kolizji.

Arek

164 Data: Pa?dziernik 15 2008 18:22:00
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Arek (G) napisać:

Poczytaj PoRD o zmianie pasa ruchu. Dowiesz się o wiele więcej.

I co, mam się dowiedzieć o Art. 22 p. 4. i 5.?
Po co? Żeby jeszcze bardziej pognębić niebeiskiego?

Pierwszeństwo i kierunkowskaz to nie wszystko.

Właśnie, najlepiej jeździć po liniach ciągłych
i nie używać kierunkowskazów! Powinieneś się
udać do Meksyku, czułbyś się jak w domu.

Zielony nie zastosował prawidłowej procedury,
dlatego staranował inny samochód.

Na piratów i debili nie ma procedur.

Niebieskiego nic nie usprawiedliwia.

W końcu gadasz do rzeczy.

Wówczas zwiększysz ogólne bezpieczeństwo, bo jednego,
ślepego jeżdżącego na pamięć mniej.

7 lat jeżdżę dzień w dzień i, odpukać, krzywdy nikomu
nie zrobiłem. Ale fakt, ślepaków i bezczelnych frajerów
pokroju tego niebieskiego kierowcy ci u nas dostatek.

Ale jedno więcej jakim jest wina kolizji.

Nie strugaj... tego co się struga zazwyczaj.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

165 Data: Pa?dziernik 16 2008 17:51:17
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Póki nie spróbował zmienić pasa nie stosując prawidłowej procedury.

Zastosował prawidłową procedurę. Pokazał kierunkowskaz
i po upewnieniu się, że ma pierwszeństwo, zajął ten pas.

Zielony nie miał pierwszeństwa. Niebieski BYŁ już na tym pasie.

Jeszcze jakby ten zielony jechał tuż przy linii ciągłej, to można by
polemizować... Ale tak - zdecydowanie nie.

Owszem. Niemniej jednak nie są horyzontem ani nieprzezroczystym
murem i na pewno nie są zwolnieniem z patrzenia, dokąd się jedzie.

W tej konkretnej sytuacji wystarczą aby usprawiedliwić ten manewr.
Za to nie usprawiedliwiają niebieskiego pod żadnym kątem.

Beton, beton, beton... Ile razy mam powtarzać, że nikt tu nie
"usprawiedliwia" niebieskiego? Nie może ci dojść do tej twojej ciasnej
mózgownicy, że wątek jest o odpowiedzialności za doprowadzenie do
kolizji, a nie o ogólnej ocenie przestrzegania przepisów?

Poza tym z niezrozumiałych powodów do twojej mózgownicy nie może
dotrzeć, że złamanie przepisu przez niebieskiego nie powoduje, że
zielony dostaje nagle jakiś immunitet.

Nie dostaje imunitetu, po prostu w tej sytuacji
ma dwa przewinienia mniej niż niebieski.

ROTFL

Jesteś księgowym?

Drogi liczykrupo - to tak nie działa. Bo gdyby działało, to ja zaraz
znalazłbym w zielonym przeterminowaną gaśnicę i nie zapięte pasy ;)

166 Data: Pa?dziernik 15 2008 15:24:08
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Nie musi być jasnowidzem, ofiaro jaskry, zaćmy czy innego ocznego
schorzenia, tylko musi PATRZEĆ DOKĄD JEDZIE.

Jechał zgodnie z przepisami. Z tamtej strony nic mu nie groziło wg tego co mówiły mu znaki poziome.
W końcu po coś te kreseczki są.

Po coś co niektóry mają to coś pomiędzy uszami. Nie używanie tego czegoś jest przyczyną kolizji!

Mógł też spaść śnieg, zaskoczyć drogowców i ukryć znaki poziome. Czaisz czaczę, czy nadal za trudne?

Za trudne. Mnie oblano na egzaminie za przejechanie linii ciągłej zajeżdżonej przez inne pojazdy. I na nic się zdało
moje tłumaczenie, stanie na środku skrzyżowania i drapanie
się po głowie w poszukiwaniu linii.

Bo jesteś frajer. Znak jest niewidoczny to go nie ma. Oczywiście mózg zostaje ale warunek -> trzeba go posiadać.

Inna sprawa, że jak czytam Twoje wywody, to przypuszczam, że to nie był jedyny powód tego oblania.

Kuriozalne to są twoje teorie, że zupełnie legalne i nie powodujące wypadków jest jeżdżenie bez patrzenia, dokąd się jedzie.

To jest po prostu niesamowite. Pewnie przejechanie pieszego na ulicy tez nie powinno być karalne, przecież zgodnie z przepisami nie powinno go tam być. Strach pomyśleć jacy ludzie po tych ulicach jeżdżą.

Arek

167 Data: Pa?dziernik 15 2008 15:57:22
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Arek (G) napisać:

Po coś co niektóry mają to coś pomiędzy uszami.
Nie używanie tego czegoś jest przyczyną kolizji!

W pełni się z Tobą zgadzam. Niebieski nie użył mózgu
i wpieprzył się na zielonego. Utożsamiasz się jak
widać z niebieskim - wnioski wyciągnij sam.

Bo jesteś frajer. Znak jest niewidoczny to go nie ma.

Czasem nawet jest widoczny, a jakby go nie było.
Niebywałe, i co Ty z tym fantem teraz zrobisz?

Inna sprawa, że jak czytam Twoje wywody, to przypuszczam,
że to nie był jedyny powód tego oblania.

Fakt, 3 minuty wcześniej zwróciłem egzaminatorowi uwagę,
że to na czym mi każe zawrócić to nie rondo, a skrzyżowanie
o ruchu okrężnym.

To jest po prostu niesamowite. Pewnie przejechanie pieszego
na ulicy tez nie powinno być karalne, przecież zgodnie
z przepisami nie powinno go tam być.

To wg Twojej teorii może.

Strach pomyśleć jacy ludzie po tych ulicach jeżdżą.

Właśnie.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

168 Data: Pa?dziernik 15 2008 18:02:57
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Myjk pisze:

Bo jesteś frajer. Znak jest niewidoczny to go nie ma.

Czasem nawet jest widoczny, a jakby go nie było.
Niebywałe, i co Ty z tym fantem teraz zrobisz?

No to jest widoczny czy nie? Jestem w coraz większym szoku.

Inna sprawa, że jak czytam Twoje wywody, to przypuszczam, że to nie był jedyny powód tego oblania.

Fakt, 3 minuty wcześniej zwróciłem egzaminatorowi uwagę,
że to na czym mi każe zawrócić to nie rondo, a skrzyżowanie o ruchu okrężnym.

Mogę autograf?

To jest po prostu niesamowite. Pewnie przejechanie pieszego na ulicy tez nie powinno być karalne, przecież zgodnie z przepisami nie powinno go tam być.

To wg Twojej teorii może.

Widzisz, czytając co piszesz, pocieszam się, że Ty nigdy samochodem nie jechałeś. Po prostu udzielasz się dla zasady.

Arek

169 Data: Pa?dziernik 15 2008 17:50:38
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Arek (G) napisać:

No to jest widoczny czy nie?
Jestem w coraz większym szoku.

Co to za róznica, skoro czy jest czy go nie ma,
wg Ciebie można se dowolnie jeździć...

Mogę autograf?

Może jeszcze znaczki kolekcjonujesz?

Widzisz, czytając co piszesz, pocieszam się,
że Ty nigdy samochodem nie jechałeś.
Po prostu udzielasz się dla zasady.

OK, tak sobie tłumacz.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

170 Data: Pa?dziernik 14 2008 17:18:33
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Noel pisze:

W końcu dojdziemy do absurdu, że nadjeżdżający jednokierunkową pod prąd
z prawej strony miał pierwszeństwo.

Przepis jest, ponownie, bez żadnych zastrzeżeń. Skrzyżowanie
równorzędne? Z prawej? Ma pierwszeństwo. Nie ma żadnych uwag typu "chyba
że jedzie pod prąd".

Zresztą ciebie nie powinno interesować, czy ta poprzeczna to
jednokierunkowa, czy nie.

Ba! Skąd możesz wiedzieć, czy jest jednokierunkowa? Znak informacyjny
będzie zasłonięty za rogiem, widoczny tylko dla tych, co jadą ta
jednokierunkową - i nie możesz wtedy argumentować "ale ja wiem, bo
widziałem na mapie" ani "wczoraj nią jechałem, to wiem", bo tak
zasadniczo to organizacja ruchu mogła zostać zmieniona 5 minut wcześniej.

171 Data: Pa?dziernik 15 2008 06:35:55
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Przepis jest, ponownie, bez żadnych zastrzeżeń.
Skrzyżowanie równorzędne?

Dla tego co jedzie pod prąd, będzie równorzędne,
bo pod prąd znaków ustąp pierwszeństwa się nie stawia.
Przynajmniej ja nie widziałem.

Z prawej? Ma pierwszeństwo. Nie ma żadnych uwag typu
"chyba że jedzie pod prąd".

OK, to po raz kolejny się zapytam, może w końcu mi odpowiesz.
Po co są stawiane znaki pionowe i poziome skoro można sobie
je ot tak olewać bez konsekwencji?

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

172 Data: Pa?dziernik 15 2008 14:57:56
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Z prawej? Ma pierwszeństwo. Nie ma żadnych uwag typu
"chyba że jedzie pod prąd".

OK, to po raz kolejny się zapytam, może w końcu mi odpowiesz.
Po co są stawiane znaki pionowe i poziome skoro można sobie
je ot tak olewać bez konsekwencji?

Ty na prawdę masz potężne problemy ze wzrokiem.

Gdzie ja napisałem, że wolno je ignorować, hmm?

Zatrzymaj swoje urojenia dla siebie, OK?

173 Data: Pa?dziernik 15 2008 08:40:44
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Noel 

Użytkownik Andrzej Lawa napisał:

Zresztą ciebie nie powinno interesować, czy ta poprzeczna to
jednokierunkowa, czy nie.

Ba! Skąd możesz wiedzieć, czy jest jednokierunkowa? Znak informacyjny
będzie zasłonięty za rogiem, widoczny tylko dla tych, co jadą ta
jednokierunkową - i nie możesz wtedy argumentować "ale ja wiem, bo
widziałem na mapie" ani "wczoraj nią jechałem, to wiem", bo tak
zasadniczo to organizacja ruchu mogła zostać zmieniona 5 minut wcześniej.

Mnie chodzi o to, że ja widzę, że to jest jednokierunkowa i widzę samochód wyjeżdżający pod prąd i mam go z prawej.
W 99% przypadków ten łamiący ustąpi pierwszeństwa, choć w zgodzie z PoRD to ja powinienem mu ustąpić.

Jedynym wyjściem jest legalnie skręcić w tę jednokierunkową i iść na czołówkę, wtedy to on będzie winien.

--
Tomek "Noel" B.

174 Data: Pa?dziernik 15 2008 14:58:51
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Noel pisze:

Mnie chodzi o to, że ja widzę, że to jest jednokierunkowa i widzę
samochód wyjeżdżający pod prąd i mam go z prawej.

Skąd widzisz?

W 99% przypadków ten łamiący ustąpi pierwszeństwa, choć w zgodzie z PoRD
to ja powinienem mu ustąpić.

Dokładnie.

Jedynym wyjściem jest legalnie skręcić w tę jednokierunkową i iść na
czołówkę, wtedy to on będzie winien.

Nie, jeśli widzisz, że on jedzie i celowo w niego wjedziesz.

175 Data: Pa?dziernik 14 2008 13:23:47
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Myjk wrote:

Massai napisać:

> Nie kumam tego pytania.
> Zdaje się że sugerujesz że skoro jest linia zabraniająca zmiany
> pasa, to automatycznie nie można uznać że manewr jest wykonywany.
> Że go "nie ma".

Oczywiście, potocznie mówiąc wykonuje manewr zmiany pasa.
Ale łamie znak, który mu tego zabrania. Zatem trzeba mówić
w tym momencie o popełnieniu wykroczenia pod nazwą: nie
stosowanie się do znaków poziomych, a nie o manewrze
zmiany pasa.
 

Nie zastosował się do znaków poziomych... ciekawe niby jak się nie
zastosował, skoro, jak twierdzisz nie wykonał manewru zmiany pasa - a
tego właśnie zabraniają tam te znaki ;-)

Żeby złamać zakaz - musiał ten manewr wykonać ;-)

--
Pozdro
Massai

176 Data: Pa?dziernik 14 2008 13:52:55
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Massai napisać:

Żeby złamać zakaz - musiał ten manewr wykonać ;-)

OK. :)

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

177 Data: Pa?dziernik 14 2008 14:47:13
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Tue, 14 Oct 2008 10:45:54 +0000 (UTC), "Myjk"
wrote:

Obydwoje zmieniali. A w takiej sytuacji pierwszeństwo ma ten z prawej.

Podstawowe pytanie: jak może następować zmiana pasa przez niebieskiego?
Przecież tam jest linia ciągła, która tego ZABRANIA, chyba, że
występują

Normalnie. Linia ciągła wyznacza pas i zabrania przejeżdżania, jednak
nie uniemożliwia tego.
Niebieski przejeżdżając przez nią popełnił wykroczenie, a jednocześnie
zmienił pas ruchu.

--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/trzypion/
___________/    PMS*PJ+S+++P++M+++W-- P++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

178 Data: Pa?dziernik 14 2008 19:50:39
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 


Normalnie. Linia ciągła wyznacza pas i zabrania przejeżdżania, jednak
nie uniemożliwia tego.
Niebieski przejeżdżając przez nią popełnił wykroczenie, a jednocześnie
zmienił pas ruchu.

Można na to spojrzeć też z innego punktu widzenia. Linie ciągłe w pewnych
warunkach w umowny sposób wyznaczają jezdnię - tak jak fizycznie czynią to
trawniki, chodniki, krawężdniki itp. Niebiski znajdował się na drodze
odchodzącej w kewo, zjechał z niej, przejechał przez "trawnik" i włączył się
do ruchu na jednym z pasó drogi prowadzącej na wprost:-)

Pozdrawiam
mikal

179 Data: Pa?dziernik 14 2008 22:23:01
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

mikal napisać:

Można na to spojrzeć też z innego punktu widzenia.

Albo rozbić tą sytuację dwutorowo. Zielony, jadąc jak jechał,
bez spotkania niebieskiego nie popełniłby ŻADNEGO wykroczenia.
Niebieski zaś, miałby jedno wykroczenie niezależnie od tego
czy spotkałby zielonego czy też nie. Niebieski strzela sobie
samobója i wygrywa zielony. :>>>

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

180 Data: Pa?dziernik 15 2008 15:25:59
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Myjk pisze:

mikal napisać:

Można na to spojrzeć też z innego punktu widzenia.

Albo rozbić tą sytuację dwutorowo. Zielony, jadąc jak jechał, bez spotkania niebieskiego nie popełniłby ŻADNEGO wykroczenia. Niebieski zaś, miałby jedno wykroczenie niezależnie od tego czy spotkałby zielonego czy też nie. Niebieski strzela sobie samobója i wygrywa zielony. :>>>

Może i znasz w zarysie przepisy, ale kompletnie nie pojmujesz ich sensu.

Arek

181 Data: Pa?dziernik 15 2008 13:49:04
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Arek (G) napisać:

> Niebieski strzela sobie  samobója i wygrywa zielony. :>>>
Może i znasz w zarysie przepisy, ale kompletnie
nie pojmujesz ich sensu.

Ja podobno jestem ślepy...
Specjalnie 3 znaki postawiłem, żeby było lepiej widoczne.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

182 Data: Pa?dziernik 15 2008 16:28:48
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Myjk pisze:

Arek (G) napisać:

Niebieski strzela sobie  samobója i wygrywa zielony. :>>>
Może i znasz w zarysie przepisy, ale kompletnie nie pojmujesz ich sensu.

Ja podobno jestem ślepy... Specjalnie 3 znaki postawiłem, żeby było lepiej widoczne.

Zwracając uwagi tylko na znaki jesteś ogromny zagrożeniem na drodze. Staraj się zauważać także innych. Zgadzam się, nie jest łatwe, zwłaszcza na naszych drogach. Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo.


Arek

183 Data: Pa?dziernik 15 2008 15:49:49
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Arek (G) napisać:

Zwracając uwagi tylko na znaki jesteś ogromny zagrożeniem na drodze.
Staraj się zauważać także innych. Zgadzam się, nie jest łatwe,
zwłaszcza na naszych drogach. Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo.

Ty nawet na znaki nie zwracasz uwagi, to odpowiedz
sobie sam kto jest większym zagrożeniem na drodze.

A ja, zwracam uwagę na innych, ale na
idiotów nic się niestety nie poradzi.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

184 Data: Pa?dziernik 15 2008 18:04:10
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Myjk pisze:

Arek (G) napisać:

Zwracając uwagi tylko na znaki jesteś ogromny zagrożeniem na drodze. Staraj się zauważać także innych. Zgadzam się, nie jest łatwe, zwłaszcza na naszych drogach. Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo.

Ty nawet na znaki nie zwracasz uwagi, to odpowiedz sobie sam kto jest większym zagrożeniem na drodze.

A ja, zwracam uwagę na innych, ale na idiotów nic się niestety nie poradzi.

Niestety muszę odpowiedzieć w tonie A.L. jesteś strasznym kretynem. I mam nadzieję, że zwykłym dzieckiem neostrady, które PJ widziało tylko u taty w portfelu.


Arek

185 Data: Pa?dziernik 15 2008 17:52:00
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Arek (G) napisać:

Niestety muszę odpowiedzieć w tonie A.L.
jesteś strasznym kretynem.

Tylko to potraficie, jak widać.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

186 Data: Pa?dziernik 16 2008 17:52:36
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Ty nawet na znaki nie zwracasz uwagi, to odpowiedz
sobie sam kto jest większym zagrożeniem na drodze.

Ślepiec nie patrzący, dokąd jedzie, bo mu to z teorii nie wynika.

187 Data: Pa?dziernik 11 2008 09:22:27
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Hants 

Jesli na drodze jednokierukowej zauwazysz jadacego pod prad kaszlaka, a Ty bedziesz jechal starem - to czy masz prawo bezkarnie go staranowac?

Stawiam na wine zielonego - life is not fair..

188 Data: Pa?dziernik 11 2008 10:23:15
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: MichałG 

Artur pisze:

witam,
chcialbym sie upewnic, kto ponosi wine za spowodowanie stluczki w sytuacji jak na rysunku, kierowca jadacy prosto bo przejechal linie ciagla i nie zastosowal sie do znaku na jezdni czy zmieniajacy pas bo nie zachowal ostroznosci?
http://img352.imageshack.us/my.php?image=wypadekzv6.gif
obstawiam remis ze wskazaniem na niebieskiego..... każdy nawywijał jak pijany zajac.....

pozdrawiam
Michał

189 Data: Pa?dziernik 11 2008 10:27:47
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Boombastic 


Użytkownik "MichałG"  napisał w wiadomości

Artur pisze:
witam,
chcialbym sie upewnic, kto ponosi wine za spowodowanie stluczki w sytuacji jak na rysunku, kierowca jadacy prosto bo przejechal linie ciagla i nie zastosowal sie do znaku na jezdni czy zmieniajacy pas bo nie zachowal ostroznosci?
http://img352.imageshack.us/my.php?image=wypadekzv6.gif
obstawiam remis ze wskazaniem na niebieskiego..... każdy nawywijał jak pijany zajac.....

Jaki remis? Niebieski dostanie mandat za nietosowanie się do znaków poziomych, a zielony za spowodowanie kolizji.

190 Data: Pa?dziernik 11 2008 11:14:13
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: MichałG 

Boombastic pisze:


Użytkownik "MichałG"  napisał w wiadomości
Artur pisze:
witam,
chcialbym sie upewnic, kto ponosi wine za spowodowanie stluczki w sytuacji jak na rysunku, kierowca jadacy prosto bo przejechal linie ciagla i nie zastosowal sie do znaku na jezdni czy zmieniajacy pas bo nie zachowal ostroznosci?
http://img352.imageshack.us/my.php?image=wypadekzv6.gif
obstawiam remis ze wskazaniem na niebieskiego..... każdy nawywijał jak pijany zajac.....

Jaki remis? Niebieski dostanie mandat za nietosowanie się do znaków poziomych, a zielony za spowodowanie kolizji.
  I TO JEST WłASNIE REMIS.... :-)))))0

pOZDRAWIAM
mICHAł..... ops.. caps sorki

191 Data: Pa?dziernik 11 2008 11:14:59
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Sat, 11 Oct 2008 10:27:47 +0200,  Boombastic wrote:

Jaki remis? Niebieski dostanie mandat za nietosowanie się do znaków
poziomych, a zielony za spowodowanie kolizji.

przy interpretacji ze obaj zmienili pas ruchu .. to zielony wjezdza na
niego z prawej strony i ma pierwszenstwo :-)

W sumie kto naprawde jest winny to moglby ustalic sad najwyzszy w
trzeciej instancji, ale ja juz SN nie wierze :-)

J.

192 Data: Pa?dziernik 13 2008 11:02:39
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

J.F. pisze:

On Sat, 11 Oct 2008 10:27:47 +0200,  Boombastic wrote:
Jaki remis? Niebieski dostanie mandat za nietosowanie się do znaków poziomych, a zielony za spowodowanie kolizji.

przy interpretacji ze obaj zmienili pas ruchu .. to zielony wjezdza na
niego z prawej strony i ma pierwszenstwo :-)

W sumie kto naprawde jest winny to moglby ustalic sad najwyzszy w
trzeciej instancji, ale ja juz SN nie wierze :-)

Ale to jest prosta sytuacja nie wiem po co od razu SN. Sprawca to sprawca.

Arek

193 Data: Pa?dziernik 11 2008 10:30:06
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Grejon 

Artur pisze:

witam,
chcialbym sie upewnic, kto ponosi wine za spowodowanie stluczki w sytuacji jak na rysunku, kierowca jadacy prosto bo przejechal linie ciagla i nie zastosowal sie do znaku na jezdni czy zmieniajacy pas bo nie zachowal ostroznosci?
http://img352.imageshack.us/my.php?image=wypadekzv6.gif

Pytanie poza konkursem - czy to jest ul. Targowa w Warszawie za skrzyżowaniem z Zieleniecką? :)

--
Grzegorz Jońca    GG: 7366919    Szara ReniaM 1.4 E7J PMS-edycja limitowana ;)
http://www.fitness4you.pl - wszystko dla aktywnych

194 Data: Pa?dziernik 11 2008 11:01:18
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Boombastic 


Użytkownik "Grejon"  napisał w wiadomości

Artur pisze:
witam,
chcialbym sie upewnic, kto ponosi wine za spowodowanie stluczki w sytuacji jak na rysunku, kierowca jadacy prosto bo przejechal linie ciagla i nie zastosowal sie do znaku na jezdni czy zmieniajacy pas bo nie zachowal ostroznosci?
http://img352.imageshack.us/my.php?image=wypadekzv6.gif

Pytanie poza konkursem - czy to jest ul. Targowa w Warszawie za skrzyżowaniem z Zieleniecką? :)

Mi to wygląda na Dolinę Słuzewiecką ze zjazdem na ul. Rodowicza

195 Data: Pa?dziernik 11 2008 12:20:33
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

Boombastic pisze:

Mi to wygląda na Dolinę Słuzewiecką ze zjazdem na ul. Rodowicza

Zgadza sie. Tam tak wlasnie jest :)


--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

196 Data: Pa?dziernik 11 2008 12:28:48
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur 

Użytkownik "Grejon"  napisał w wiadomości

Pytanie poza konkursem - czy to jest ul. Targowa w Warszawie za skrzyżowaniem z Zieleniecką? :)

bingo :)

ostatnio w ciagu jednego dnia mialem dwie sytuacje kiedy goscie pruli lewym pasem prosto, zawsze jezdze tam uwaznie ale licho nie spi wiec wole sie przygotowac na ewentualna ewentualnosc ;)


--
Pozdrawiam
/pisząc na priv usuń z adresu myślnik/

197 Data: Pa?dziernik 11 2008 10:36:41
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Artur pisze:

witam,
chcialbym sie upewnic, kto ponosi wine za spowodowanie stluczki w
sytuacji jak na rysunku, kierowca jadacy prosto bo przejechal linie
ciagla i nie zastosowal sie do znaku na jezdni czy zmieniajacy pas bo
nie zachowal ostroznosci?
http://img352.imageshack.us/my.php?image=wypadekzv6.gif

Zielony. Miał bezwzględny obowiązek upewnić się, że przy zmianie pasa
nie spowoduje utrudnienia ani zagrożenia dla uczestników ruchu już na
tym pasie się znajdujących.

To, że niebieski znalazł się na tym pasie naruszając przepisy nie ma w
kwestii orzeczenia o winie najmniejszego znaczenia.

198 Data: Pa?dziernik 11 2008 11:29:13
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Michal Jankowski 

Andrzej Lawa  writes:

Zielony. Miał bezwzględny obowiązek upewnić się, że przy zmianie pasa
nie spowoduje utrudnienia ani zagrożenia dla uczestników ruchu już na
tym pasie się znajdujących.

To, że niebieski znalazł się na tym pasie naruszając przepisy nie ma w
kwestii orzeczenia o winie najmniejszego znaczenia.

Niebieski TEZ ZMIENIAL PAS. Pas to nie jest wyimaginowana prosta
linia, tylko to, co wymalowano na jezdni.

Przy dwoch pojazdach zmieniajacych pas pierwszenstwo ma ten z prawej.
Do tego ten z lewej w ogole nie mial prawa tak jechac.

Poza tym obowiazuje zasada ograniczonego zaufania, a nie
nieograniczonej nieufnosci. Mam na przyklad prawo oczekiwac, ze
widziany przeze mnie samochod zatrzyma sie na czerwonym. Podobnie mam
prawo oczekiwac, ze nie przejedzie przez ciagla.

  MJ

199 Data: Pa?dziernik 11 2008 12:23:31
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

Michal Jankowski pisze:

Niebieski TEZ ZMIENIAL PAS. Pas to nie jest wyimaginowana prosta
linia, tylko to, co wymalowano na jezdni.

Nieszkodzi. To zielony wjechal na pas juz wczesniej zajmowany przez inny pojazd.

Przy dwoch pojazdach zmieniajacych pas pierwszenstwo ma ten z prawej.
Do tego ten z lewej w ogole nie mial prawa tak jechac.

Przy dwoch pojazdach zmieniajacych pas na ten sam pas ruchu. Tutaj niebieski byl juz na pasie na ktory zamierzal wjechac pojazd zielony.

Poza tym obowiazuje zasada ograniczonego zaufania, a nie
nieograniczonej nieufnosci. Mam na przyklad prawo oczekiwac, ze
widziany przeze mnie samochod zatrzyma sie na czerwonym. Podobnie mam
prawo oczekiwac, ze nie przejedzie przez ciagla.

Oczywiscie. Masz takze obowiazek upewnic sie ze pas na ktory zamierzasz wjechac jest wolny.



--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

200 Data: Pa?dziernik 11 2008 10:34:23
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

castrol w

Michal Jankowski pisze:

Niebieski TEZ ZMIENIAL PAS. Pas to nie jest wyimaginowana prosta
linia, tylko to, co wymalowano na jezdni.

Nieszkodzi. To zielony wjechal na pas juz wczesniej zajmowany przez inny
pojazd.
Przy dwoch pojazdach zmieniajacych pas pierwszenstwo ma ten z prawej.
Do tego ten z lewej w ogole nie mial prawa tak jechac.
Przy dwoch pojazdach zmieniajacych pas na ten sam pas ruchu. Tutaj
niebieski byl juz na pasie na ktory zamierzal wjechac pojazd zielony.

Był na pasie?

Bo z rysunku to widać, że był również na pasie odchodzącym w lewo

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

201 Data: Pa?dziernik 13 2008 11:04:51
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

'Tom N' pisze:

castrol w
Michal Jankowski pisze:

Niebieski TEZ ZMIENIAL PAS. Pas to nie jest wyimaginowana prosta
linia, tylko to, co wymalowano na jezdni.

Nieszkodzi. To zielony wjechal na pas juz wczesniej zajmowany przez inny pojazd.
Przy dwoch pojazdach zmieniajacych pas pierwszenstwo ma ten z prawej.
Do tego ten z lewej w ogole nie mial prawa tak jechac.
Przy dwoch pojazdach zmieniajacych pas na ten sam pas ruchu. Tutaj niebieski byl juz na pasie na ktory zamierzal wjechac pojazd zielony.

Był na pasie? Bo z rysunku to widać, że był również na pasie odchodzącym w lewo


Ale to nie jest istotne, zielony wjechał w niebieski. Może niebieski nie miał prawa jechać prosto, ale zielony nie ma prawa wjeżdżać w inne samochody. W tym przypadku nie mówimy o przepisach ale o wypadku. Owszem niebieski dostanie mandat ale nic więcej.

Arek

202 Data: Pa?dziernik 13 2008 16:31:38
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

Arek (G) w

'Tom N' pisze:
castrol w
Michal Jankowski pisze:
Niebieski TEZ ZMIENIAL PAS. Pas to nie jest wyimaginowana prosta
linia, tylko to, co wymalowano na jezdni.
Nieszkodzi. To zielony wjechal na pas juz wczesniej zajmowany przez inny
pojazd.
Przy dwoch pojazdach zmieniajacych pas pierwszenstwo ma ten z prawej.
Do tego ten z lewej w ogole nie mial prawa tak jechac.
Przy dwoch pojazdach zmieniajacych pas na ten sam pas ruchu. Tutaj
niebieski byl juz na pasie na ktory zamierzal wjechac pojazd zielony.

Był na pasie?
Bo z rysunku to widać, że był również na pasie odchodzącym w lewo
Ale to nie jest istotne, zielony wjechał w niebieski.

Tak? Światłem kierunkowskazu naruszył jego lakier....
 
Może niebieski nie
miał prawa jechać prosto, ale zielony nie ma prawa wjeżdżać w inne
samochody.

Ale nie wjechał -- na rysunku widać wyraźnie, że może dojść do
"spotkania"

W tym przypadku nie mówimy o przepisach ale o wypadku. Owszem
niebieski dostanie mandat ale nic więcej.

Wymień za co dostanie mandat i napisz dlaczego.

Dodatkowo napisz dlaczego miałby nie dostać mandatu za nieustąpienie
pierwszeństwa pojazdowi, który wjeżdża na pas z prawej strony, skoro
on na ten pas wjeżdża z lewej strony.

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

203 Data: Pa?dziernik 14 2008 09:40:01
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

'Tom N' pisze:

W tym przypadku nie mówimy o przepisach ale o wypadku. Owszem niebieski dostanie mandat ale nic więcej.

Wymień za co dostanie mandat i napisz dlaczego. Dodatkowo napisz dlaczego miałby nie dostać mandatu za nieustąpienie
pierwszeństwa pojazdowi, który wjeżdża na pas z prawej strony, skoro
on na ten pas wjeżdża z lewej strony.

A dlaczego mam napisać, dlaczego nie dostanie mandatu, skoro napisałem, że dostanie? Czytasz posty na które odpowiadasz?

Arek

204 Data: Pa?dziernik 14 2008 09:36:42
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

Arek (G) w

'Tom N' pisze:

W tym przypadku nie mówimy o przepisach ale o wypadku. Owszem
niebieski dostanie mandat ale nic więcej.

Dodatkowo napisz dlaczego miałby nie dostać mandatu za nieustąpienie
                                              ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
pierwszeństwa pojazdowi, który wjeżdża na pas z prawej strony, skoro
   ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
on na ten pas wjeżdża z lewej strony.
   ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
A dlaczego mam napisać, dlaczego nie dostanie mandatu, skoro napisałem,
że dostanie? Czytasz posty na które odpowiadasz?


Ja czytam, Ty nie -- właśnie przyznałeś, że dostanie mandat również za
to o czym powyżej.

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

205 Data: Pa?dziernik 11 2008 12:55:12
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Michal Jankowski pisze:

To, że niebieski znalazł się na tym pasie naruszając przepisy nie ma w
kwestii orzeczenia o winie najmniejszego znaczenia.

Niebieski TEZ ZMIENIAL PAS. Pas to nie jest wyimaginowana prosta
linia, tylko to, co wymalowano na jezdni.

Owszem. Ale zmieniał wcześniej i dokończył tego zmieniania - już na nim
był. Nie ważne, jak się tam znalazł.

Przy dwoch pojazdach zmieniajacych pas pierwszenstwo ma ten z prawej.

O ile zmieniają pas JEDNOCZEŚNIE.

Do tego ten z lewej w ogole nie mial prawa tak jechac.

A ten z prawej w ogóle nie miał prawa dostać prawa jazdy, bo na ślepo
się manewrów nie wykonuje.

Poza tym obowiazuje zasada ograniczonego zaufania, a nie
nieograniczonej nieufnosci. Mam na przyklad prawo oczekiwac, ze
widziany przeze mnie samochod zatrzyma sie na czerwonym.

Nawet jeśli widać wyraźnie, że jest to fizycznie nie możliwe?

Swoją szosą jedno z pytań na egzaminie - ma czerwone, ale sprawia
wrażenie, że może się nie zastosować... Oblałbyś.

Podobnie mam
prawo oczekiwac, ze nie przejedzie przez ciagla.

Patrz wyżej. Każdy kretyn, który jeździ i wykonuje manewry na ślepo na
podstawie teoretycznych założeń, powinien być dożywotnio pozbawiony
prawa do kierowania pojazdami z rowerem włącznie.

206 Data: Pa?dziernik 11 2008 12:04:19
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Nie ważne, jak się tam znalazł.

To po Chujsteczkę w ogóle są oznaczenia poziome i pionowe?
Niebieski złamał zakaz i w wyniku tego doszło do kolizji.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

207 Data: Pa?dziernik 11 2008 14:13:09
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Nie ważne, jak się tam znalazł.

To po Chujsteczkę w ogóle są oznaczenia poziome i pionowe?
Niebieski złamał zakaz i w wyniku tego doszło do kolizji.

Niebieski zlamal jeden zakaz, ale to nie z tego powodu doszlo do kolizji.

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

208 Data: Pa?dziernik 11 2008 14:18:19
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Michal Jankowski 

castrol  writes:

Niebieski zlamal jeden zakaz, ale to nie z tego powodu doszlo do kolizji.

Bo poniewaz?

  MJ

209 Data: Pa?dziernik 11 2008 12:29:30
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

Michal Jankowski w

castrol  writes:

Niebieski zlamal jeden zakaz, ale to nie z tego powodu doszlo do kolizji.

Bo poniewaz?

Bo ponieważ najczęściej taki sprytny również stara się wyprzedzić
pasem do skrętu -- i teoria złamania *jednego* zakazu się zaczyna
chwiać ;-)

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

210 Data: Pa?dziernik 13 2008 09:37:02
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Jan Kowalski 


Uzytkownik "Michal Jankowski"  napisal w wiadomosci

castrol  writes:

Niebieski zlamal jeden zakaz, ale to nie z tego powodu doszlo do kolizji.

Bo poniewaz?

Kto w kogo wjechal? Zielony w bok niebieskiego czy niebieski w bok
zielonego? Bo to duzo zmienia.

211 Data: Pa?dziernik 13 2008 17:21:48
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 


Kto w kogo wjechal? Zielony w bok niebieskiego czy niebieski w bok
zielonego? Bo to duzo zmienia.

To akurat niczego nie zmienia.

Pozdrawiam
mikal

212 Data: Pa?dziernik 13 2008 17:31:35
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

mikal pisze:

Kto w kogo wjechal? Zielony w bok niebieskiego czy niebieski w bok
zielonego? Bo to duzo zmienia.

To akurat niczego nie zmienia.

Bo akurat tak Ci się wydaje? Czy jak połamie Ci nogi, a ty wcześniej ukradłeś batonika w sklepie, to winny połamania Twoich nóg jesteś Ty?

Arek

213 Data: Pa?dziernik 13 2008 18:18:47
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 


Użytkownik "Arek (G)"  napisał w wiadomości

mikal pisze:
Kto w kogo wjechal? Zielony w bok niebieskiego czy niebieski w bok
zielonego? Bo to duzo zmienia.

To akurat niczego nie zmienia.

Bo akurat tak Ci się wydaje?

Nie dlatego, że tak mi się wydaje, tylko dlatego, że kto w kogo wjechał jest
absolutnie bez znaczenia w kwestii winy za spowodowanie sytuacji, w której
doszło do kolizji. Ważne jest kto spowodował sytuację, a nie to jak ona w
szczegółach się potem rozegrała. Kodeks w żadnym miejscu nie uznaje zasady
"kto pierwszy ten lepszy", którą Ty ewidentnie próbujesz tu narzucić.

Czy jak połamie Ci nogi, a ty wcześniej ukradłeś batonika w sklepie, to
winny połamania Twoich nóg jesteś Ty?

Nie bardzo widzę związek z dyskutowanym problemem. Może tylko użyte przez
Ciebie słowo "wcześniej".

Gdyby niebieski złamał WCZEŚNIEJ przepisy i do kolizji doszłoby PÓŹNIEJ
(kiedy zielony mógł już zakładać, że na lewym pasie ktoś może się znajdować)
to wtedy za tę kolizję byłby odpowiedzialny zielony. Ale wtedy bez znaczenia
byłoby to co niebieski zrobił WCZESNIEJ. W tej sytuacji to niebieski
spowodował całą sytuację, gdyż zielony nie miał żadnych przesłanek do tego
by spodziewać się, iż na tym pasie ktoś może się znajdować, bo ten pas
dopiero się zaczynał i żaden inny pojazd oprócz zielonego nie mógł na ten
pas wjechać.

Jak ktoś napisał winien jest administrator drogi bo nie postawił betonowych
barier umożliwiających jazdę na wprost. Ale załóżmy, że takie bariery by
były, a niebieski to "big-foot", który sobie z nimi poradził, to co, dalej
twierdziłbyś, że to wina zielonego?:-)

Pozdrawiam
mikal

214 Data: Pa?dziernik 14 2008 10:30:02
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

mikal pisze:

Kto w kogo wjechal? Zielony w bok niebieskiego czy niebieski w bok
zielonego? Bo to duzo zmienia.
To akurat niczego nie zmienia.
Bo akurat tak Ci się wydaje?

Nie dlatego, że tak mi się wydaje, tylko dlatego, że kto w kogo wjechał jest absolutnie bez znaczenia w kwestii winy za spowodowanie sytuacji, w której doszło do kolizji. Ważne jest kto spowodował sytuację, a nie to jak ona w szczegółach się potem rozegrała. Kodeks w żadnym miejscu nie uznaje zasady "kto pierwszy ten lepszy", którą Ty ewidentnie próbujesz tu narzucić.

Z całym akapitem się zgadzam. I dlatego uważam, że mimo wszystko winny jest zielony (kolizji).

Taki przykład trochę z innej beczki ale chyba dobry. Wyjeżdża autobus z przystanku chce się włączyć do ruchu. Teoretycznie kierowca osobowego powinien mu to umożliwić ale nie ma takiego obowiązku. I teraz tego nie robi mamy wypadek, kto jest winny?

Odpowiedź: to zależy. Jeżeli kierowca osobowego nie miał możliwości uniknięcia wypadku to kierowca autobusu jest sprawcą (tak było w prawdziwej sytuacji). Natomiast gdyby się okazało, że kierowca osobowego, wystarczająco wcześnie zauważył włączający się do ruchu autobus to wówczas on.

Myślę, że bardzo podobnie jest w tej sytuacji, analizujemy tylko jeden moment. Policja próbuje się zawsze dowiedzieć co było chwilę wcześniej, my tylko zakładamy. Jedni zakładają jedno inni co innego i stąd rozbieżności w opiniach:))))

Pozdrawiam,
Arek

215 Data: Pa?dziernik 14 2008 20:00:40
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 


Myślę, że bardzo podobnie jest w tej sytuacji, analizujemy tylko jeden
moment. Policja próbuje się zawsze dowiedzieć co było chwilę wcześniej, my
tylko zakładamy. Jedni zakładają jedno inni co innego i stąd rozbieżności
w opiniach:))))

W odpowiedzi na Twój inny post starałem się wyliczyć, jaką szansę miał
zielony, by tego incydentu uniknąć.Zakładając, że jechali bardzo powoli (30
km/h) i cały czas miał niebieskiego na oku na reakcje pozostawałą mu mniej
niż sekunda.

A poza tym to dziwi mnie ta nadmierna wyrozumiałość wobeć niebieskiego i
bardzo ostre potraktowanie tego zielonego. Czy ten zielony to pracownik
kancelarii prezydenta?:-) Jeśli tak to można by mu jeszcze sprawdzić czy
przypadkiem nie ma przeterminowwanej gaśnicy!:-)))

Pozdrawiam
mikal

216 Data: Pa?dziernik 15 2008 08:28:41
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

mikal pisze:

Myślę, że bardzo podobnie jest w tej sytuacji, analizujemy tylko jeden
moment. Policja próbuje się zawsze dowiedzieć co było chwilę wcześniej, my tylko zakładamy. Jedni zakładają jedno inni co innego i stąd rozbieżności w opiniach:))))

W odpowiedzi na Twój inny post starałem się wyliczyć, jaką szansę miał zielony, by tego incydentu uniknąć.Zakładając, że jechali bardzo powoli (30 km/h) i cały czas miał niebieskiego na oku na reakcje pozostawałą mu mniej niż sekunda.

Ale te wyliczenie jest bez sensu. Na co miał mniej niż sekunda? Niebieski spadł z nieba? Cały czas jechał obok niego. Zielony natomiast dokładnie widział znak poziomy, w który miejscu jak kończy się linia, ale nie zobaczył pojazdu obok.

A poza tym to dziwi mnie ta nadmierna wyrozumiałość wobeć niebieskiego i bardzo ostre potraktowanie tego zielonego. Czy ten zielony to pracownik kancelarii prezydenta?:-) Jeśli tak to można by mu jeszcze sprawdzić czy przypadkiem nie ma przeterminowwanej gaśnicy!:-)))

Dla mnie niebieski, z jakiegoś powodu pojechał prosto. Zielony z jakiegoś powodu zmienił pas i wjechał w jadący tam samochód. Linia ciągła może trochę zielonego tłumaczyć ale nie usprawiedliwić.

A co do wyrozumiałości. Ja po prostu nienawidzę takich pacanów jak ten zielony, którzy pokonują daną trasę codziennie na pamięć. Optymalizując za każdym razem tor jazdy, w ogóle zapominając, że na drodze są także inni.

Pozdrawiam,
Arek

217 Data: Pa?dziernik 15 2008 08:44:15
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Arek (G) wrote:

mikal pisze:
> > Myślę, że bardzo podobnie jest w tej sytuacji, analizujemy tylko
> > jeden moment. Policja próbuje się zawsze dowiedzieć co było
> > chwilę wcześniej, my  tylko zakładamy. Jedni zakładają jedno inni
> > co innego i stąd rozbieżności  w opiniach:))))
>
> W odpowiedzi na Twój inny post starałem się wyliczyć, jaką szansę
> miał  zielony, by tego incydentu uniknąć.Zakładając, że jechali
> bardzo powoli (30  km/h) i cały czas miał niebieskiego na oku na
> reakcje pozostawałą mu mniej  niż sekunda.

Ale te wyliczenie jest bez sensu. Na co miał mniej niż sekunda?
Niebieski spadł z nieba? Cały czas jechał obok niego. Zielony
natomiast dokładnie widział znak poziomy, w który miejscu jak kończy
się linia, ale nie zobaczył pojazdu obok.

Owszem widział go. jechali równo z sobą, tyle że tę sekundę wczesniej
zielony miał pełne prawo przypuszczać że niebieski skręci - 30 km/h to
prędkość przy której spokojnie taki zakręt się zrobi.
Ale to i tak nie ma znaczenia, w obliczu tego że NIEBIESKI powinien mu
był ustąpić...

--
Pozdro
Massai

218 Data: Pa?dziernik 15 2008 15:33:36
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Massai pisze:

Arek (G) wrote:

mikal pisze:
Myślę, że bardzo podobnie jest w tej sytuacji, analizujemy tylko
jeden moment. Policja próbuje się zawsze dowiedzieć co było
chwilę wcześniej, my  tylko zakładamy. Jedni zakładają jedno inni
co innego i stąd rozbieżności  w opiniach:))))
W odpowiedzi na Twój inny post starałem się wyliczyć, jaką szansę
miał  zielony, by tego incydentu uniknąć.Zakładając, że jechali
bardzo powoli (30  km/h) i cały czas miał niebieskiego na oku na
reakcje pozostawałą mu mniej  niż sekunda.
Ale te wyliczenie jest bez sensu. Na co miał mniej niż sekunda?
Niebieski spadł z nieba? Cały czas jechał obok niego. Zielony
natomiast dokładnie widział znak poziomy, w który miejscu jak kończy
się linia, ale nie zobaczył pojazdu obok.

Owszem widział go. jechali równo z sobą, tyle że tę sekundę wczesniej
zielony miał pełne prawo przypuszczać że niebieski skręci - 30 km/h to
prędkość przy której spokojnie taki zakręt się zrobi.
Ale to i tak nie ma znaczenia, w obliczu tego że NIEBIESKI powinien mu
był ustąpić...


Niebieski powinien, ale tego nie zrobił. Tak samo zielony nie powinien wjeżdżać w niebieskiego, niezależnie co zrobił wcześniej.

I jeszcze jedno, zielony miał prawo przypuszczać. Absolutnie nikt mu tego nie może zabronić, również miał prawo przypuszczać, że za chwilę dozna objawienia i zobaczy wieczną dziewicę. Co zupełnie nie zmienia faktu, że jego przypuszczenia są tyle warte co zeszłoroczny śnieg.

Zawsze przed zmianą pasa należy zachować szczególną ostrożność. A założenie, że wszyscy jeżdżą zgodnie z przepisami, nikomu nie psuja się samochody na ulicach, świadczyć może o ... (nie będę się wyrażał).

Pozdrawiam,
Arek

219 Data: Pa?dziernik 15 2008 15:49:25
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Arek (G) napisać:

Niebieski powinien, ale tego nie zrobił. Tak samo
zielony nie powinien wjeżdżać w niebieskiego,
niezależnie co zrobił wcześniej.

Wcześniej... wcześniej to on łamał ciągłą linię, nie ustąpił
pierwszeństwa zielonemu i w niego walnął. Co inengo 10-15
metrów dalej - to już zupełnie inna bajka.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

220 Data: Pa?dziernik 16 2008 17:43:58
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Wcześniej... wcześniej to on łamał ciągłą linię, nie ustąpił
pierwszeństwa zielonemu i w niego walnął. Co inengo 10-15

Dlaczego miał ustąpić? Znając życie zielony włączył kierunkowskaz w
chwili wykonywania manewru.

Gdyby zielony sygnalizował wcześniej (swoją szosą jak to udowodni?)
niebieski nie jechałby obok zielonego...

221 Data: Pa?dziernik 16 2008 19:11:52
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BartekGSXF 


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w wiadomości

Myjk pisze:

Wcześniej... wcześniej to on łamał ciągłą linię, nie ustąpił
pierwszeństwa zielonemu i w niego walnął. Co inengo 10-15

Dlaczego miał ustąpić? Znając życie zielony włączył kierunkowskaz w
chwili wykonywania manewru.
Nie przesadzasz troszke? "Znajac zycie" to juz jest niezle zalozenie.

Gdyby zielony sygnalizował wcześniej (swoją szosą jak to udowodni?)
niebieski nie jechałby obok zielonego...
A jesli zielony sygnalizowal a niebieskii zapier...l majac nadzieje, ze zdazy sie wcisnac? Znajac zycie to tak wlasnie moglo byc.
;)

pozdr

--
BartekGSX6F, Ave1,8
EL
May the Force be with You
Jack: Because I knew, that you knew, that I knew,
 that you knew, that I knew you would cheat!

222 Data: Pa?dziernik 16 2008 21:11:12
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

BartekGSXF pisze:

Dlaczego miał ustąpić? Znając życie zielony włączył kierunkowskaz w
chwili wykonywania manewru.
Nie przesadzasz troszke? "Znajac zycie" to juz jest niezle zalozenie.

Nie. To norma, zwłaszcza u wykonujących manewry na ślepo.

Gdyby zielony sygnalizował wcześniej (swoją szosą jak to udowodni?)
niebieski nie jechałby obok zielonego...
A jesli zielony sygnalizowal a niebieskii zapier...l majac nadzieje, ze
zdazy sie wcisnac? Znajac zycie to tak wlasnie moglo byc.
;)

Cóż, to już po tym, kto w kogo wjechał. W tym przypadku zielony
zaskoczył niebieskiego ciosem w bok - a ten nie mógł już zareagować.

Co innego, jakby niebieski wjechał zielonemu w zadek.

223 Data: Pa?dziernik 16 2008 23:55:49
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 


Cóż, to już po tym, kto w kogo wjechał. W tym przypadku zielony
zaskoczył niebieskiego ciosem w bok - a ten nie mógł już zareagować.

Co innego, jakby niebieski wjechał zielonemu w zadek.


:-)))))))))))))))) Dobre!:-)
Czyli jednak według Ciebie najważniejsze jest kto w kogo wjechał, a nie kto
tę sytuację spowodował?:-)
 No to coś wspólny front z Arkiem Ci się załamuje bo on, aż do tak bzdurnej
teorii się przyznać nie chciał.
No to powiedz w takim razie co jest w systuacji gdy obaj w siebie wjechali
naraz np. przednimi zderzakami po skosie.
Co wtedy? Remis??? Dogrywkę trzeba robić???:-))))
No takiej wierutnej bzdury jeszcze Ci się tu mimo wysiłków wygłosić nie
udało!:-)))))))))))

Pozdrawiam
mikal

224 Data: Pa?dziernik 17 2008 17:44:49
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

mikal pisze:

Cóż, to już po tym, kto w kogo wjechał. W tym przypadku zielony
zaskoczył niebieskiego ciosem w bok - a ten nie mógł już zareagować.

Co innego, jakby niebieski wjechał zielonemu w zadek.


:-)))))))))))))))) Dobre!:-)
Czyli jednak według Ciebie najważniejsze jest kto w kogo wjechał, a nie kto
tę sytuację spowodował?:-)

Bądź uprzejmy nie przekręcać tego co ja piszę. OK? To parszywy numer
prymitywnych kłamczuszków.

Biegły ocenia przebieg zdarzenia po śladach i zastanej sytuacji.
Wjechanie w zadek generalnie implikuje niezachowanie bezpiecznego
odstępu od pojazdu poprzedzającego.

 No to coś wspólny front z Arkiem Ci się załamuje bo on, aż do tak bzdurnej
teorii się przyznać nie chciał.

Jaki "wspólny front"? Masz jakieś kolejne urojenia?

No to powiedz w takim razie co jest w systuacji gdy obaj w siebie wjechali
naraz np. przednimi zderzakami po skosie.
Co wtedy? Remis??? Dogrywkę trzeba robić???:-))))

Czyli ten z lewego pasa zaczął zjeżdżać na prawy, a ten z prawego na
lewy? Jednocześnie? Bardzo śliczna współwina - obaj nie popatrzyli, co
obok nich jedzie.

No takiej wierutnej bzdury jeszcze Ci się tu mimo wysiłków wygłosić nie
udało!:-)))))))))))

Jak ktoś ma prymitywny rozumek, to każda koncepcja przekraczająca
zdolność jego pojmowania to dla niego "bzdura"...

225 Data: Pa?dziernik 17 2008 18:24:03
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BartekGSXF 


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w wiadomości

Biegły ocenia przebieg zdarzenia po śladach i zastanej sytuacji.
Wjechanie w zadek generalnie implikuje niezachowanie bezpiecznego
odstępu od pojazdu poprzedzającego.
A jak sie ma do tego zajechanie drogi?

Czyli ten z lewego pasa zaczął zjeżdżać na prawy, a ten z prawego na
lewy? Jednocześnie? Bardzo śliczna współwina - obaj nie popatrzyli, co
obok nich jedzie.
Taaak? A to nie jest tak , ze ten z lewej ma obowiazek ustapic temu z prawej?

Jak ktoś ma prymitywny rozumek, to każda koncepcja przekraczająca
zdolność jego pojmowania to dla niego "bzdura"...
No, tak samo jest z tymi co nie potrafia sie przyznac do pomylki.

--
BartekGSX6F, Ave1,8
EL
May the Force be with You
Jack: Because I knew, that you knew, that I knew,
 that you knew, that I knew you would cheat!

226 Data: Pa?dziernik 17 2008 19:32:29
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

BartekGSXF pisze:

Biegły ocenia przebieg zdarzenia po śladach i zastanej sytuacji.
Wjechanie w zadek generalnie implikuje niezachowanie bezpiecznego
odstępu od pojazdu poprzedzającego.
A jak sie ma do tego zajechanie drogi?

Różnie. Czy mógł bezpiecznie zahamować i tylko się zagapił, czy mógł
bezpiecznie zahamować ale złośliwie tego nie zrobił, czy też nie mógł
zahamować.

Czyli ten z lewego pasa zaczął zjeżdżać na prawy, a ten z prawego na
lewy? Jednocześnie? Bardzo śliczna współwina - obaj nie popatrzyli, co
obok nich jedzie.
Taaak? A to nie jest tak , ze ten z lewej ma obowiazek ustapic temu z
prawej?

Jeśli obaj wjeżdżają na ten sam pas - środkowy. Czytaj uważniej.

Jak ktoś ma prymitywny rozumek, to każda koncepcja przekraczająca
zdolność jego pojmowania to dla niego "bzdura"...
No, tak samo jest z tymi co nie potrafia sie przyznac do pomylki.

No to się przyznaj.

227 Data: Pa?dziernik 17 2008 21:32:41
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BartekGSXF 


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w wiadomości

Czyli ten z lewego pasa zaczął zjeżdżać na prawy, a ten z prawego na
lewy? Jednocześnie? Bardzo śliczna współwina - obaj nie popatrzyli, co
obok nich jedzie.
Taaak? A to nie jest tak , ze ten z lewej ma obowiazek ustapic temu z
prawej?

Jeśli obaj wjeżdżają na ten sam pas - środkowy. Czytaj uważniej.
A obaj nie zmieniali pasa na srodkowy? W dodatku ten niebieski z premedytacja popelnil wykroczenie przekraczajac linie ciagla (p-2)

Jak ktoś ma prymitywny rozumek, to każda koncepcja przekraczająca
zdolność jego pojmowania to dla niego "bzdura"...
No, tak samo jest z tymi co nie potrafia sie przyznac do pomylki.

No to się przyznaj.
A widzisz ja dzis rozmawialem z policjantem z drogowki z ekipy wypadkowej. :) Poczekam jeszcze do poniedzialku i zobacze jak sie tu sprawy maja.

pozdr

--
BartekGSX6F, Ave1,8
EL
May the Force be with You
Jack: Because I knew, that you knew, that I knew,
 that you knew, that I knew you would cheat!

228 Data: Pa?dziernik 17 2008 19:43:08
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

BartekGSXF w

Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w
wiadomości
No to się przyznaj.
A widzisz ja dzis rozmawialem z policjantem z drogowki z ekipy wypadkowej.
:) Poczekam jeszcze do poniedzialku i zobacze jak sie tu sprawy maja.

Uważasz, ksiądz na kazaniu temat poruszy, i AL w poniedziałek będzie
krzyżem leżał? ;-)

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

229 Data: Pa?dziernik 17 2008 21:56:32
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BartekGSXF 


Użytkownik "'Tom N'"  napisał w wiadomości

BartekGSXF w
Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w
wiadomości
No to się przyznaj.
A widzisz ja dzis rozmawialem z policjantem z drogowki z ekipy wypadkowej.
:) Poczekam jeszcze do poniedzialku i zobacze jak sie tu sprawy maja.

Uważasz, ksiądz na kazaniu temat poruszy, i AL w poniedziałek będzie
krzyżem leżał? ;-)
Niee, mam nadzieje, ze sie zapyta i przyzna do bledu.
Ale ja taki niepoprawny jestem. ;)

pozdr

--
BartekGSX6F, Ave1,8
EL
May the Force be with You
Jack: Because I knew, that you knew, that I knew,
 that you knew, that I knew you would cheat!

230 Data: Pa?dziernik 17 2008 22:26:50
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

BartekGSXF pisze:

Taaak? A to nie jest tak , ze ten z lewej ma obowiazek ustapic temu z
prawej?

Jeśli obaj wjeżdżają na ten sam pas - środkowy. Czytaj uważniej.
A obaj nie zmieniali pasa na srodkowy? W dodatku ten niebieski z

W pierwotnej sytuacji? Nie. W twojej wymyślonej, ż jechali obok siebie i
jednocześnie wykonali manewr doprowadzając do "cmoknięcia" przednimi
rogami pojazdów? Musieli być na sąsiednich pasach.

premedytacja popelnil wykroczenie przekraczajac linie ciagla (p-2)

A zielony wcześniej z premedytacją kogoś zamordował i był "na podwójnym
gazie" ;) I co z tego? (dla orzeczenia o odpowiedzialności za zdarzenie)

Jak ktoś ma prymitywny rozumek, to każda koncepcja przekraczająca
zdolność jego pojmowania to dla niego "bzdura"...
No, tak samo jest z tymi co nie potrafia sie przyznac do pomylki.

No to się przyznaj.
A widzisz ja dzis rozmawialem z policjantem z drogowki z ekipy

I co rzekomo powiedział, hmm? Że wolno na ślepo zmieniać kierunek jazdy?

wypadkowej. :) Poczekam jeszcze do poniedzialku i zobacze jak sie tu
sprawy maja.

Jak mi pokażesz prawomocny wyrok z uzasadnieniem i to przynajmniej w
drugiej instancji, to porozmawiamy.

231 Data: Pa?dziernik 18 2008 08:46:30
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BartekGSXF 


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w wiadomości

W pierwotnej sytuacji? Nie. W twojej wymyślonej, ż jechali obok siebie i
jednocześnie wykonali manewr doprowadzając do "cmoknięcia" przednimi
rogami pojazdów? Musieli być na sąsiednich pasach.
Czyli Twoje zalozenia sa ok, a moje nie? Niebieski nie mogl poruszac sie szybciej o zielonego i w momencie zmiany pasa przez zielonego byl w jego martwym punkcie?

A zielony wcześniej z premedytacją kogoś zamordował i był "na podwójnym
gazie" ;) I co z tego? (dla orzeczenia o odpowiedzialności za zdarzenie)
No wlasnie dla policjanta przeslankami o orzeczeniu winy byl o polozenie pojzdow na rysunku.

I co rzekomo powiedział, hmm? Że wolno na ślepo zmieniać kierunek jazdy?
No wez sie sam zapytaj, cyhba, ze sie boisz. Ale to nic trudnego wystarczy podjechac do pierwszego patrolu drogowki,

Jak mi pokażesz prawomocny wyrok z uzasadnieniem i to przynajmniej w
drugiej instancji, to porozmawiamy.
ROTFL
To Ty mi pokaz odnosny wyrok, bo na razie to jestes takim samym gdybaczem jak pozostali uczestnicy dyskusji.

--
BartekGSX6F, Ave1,8
EL
May the Force be with You
Jack: Because I knew, that you knew, that I knew,
 that you knew, that I knew you would cheat!

232 Data: Pa?dziernik 18 2008 10:00:31
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

BartekGSXF pisze:

W pierwotnej sytuacji? Nie. W twojej wymyślonej, ż jechali obok siebie i
jednocześnie wykonali manewr doprowadzając do "cmoknięcia" przednimi
rogami pojazdów? Musieli być na sąsiednich pasach.
Czyli Twoje zalozenia sa ok, a moje nie? Niebieski nie mogl poruszac sie
szybciej o zielonego i w momencie zmiany pasa przez zielonego byl w jego
martwym punkcie?

Martwy punkt to jest najwyżej "z boku i z tyłu" (słupki). I wtedy
niebieski wjechałby w bok zielonego.

[ciach]

I co rzekomo powiedział, hmm? Że wolno na ślepo zmieniać kierunek jazdy?
No wez sie sam zapytaj, cyhba, ze sie boisz. Ale to nic trudnego
wystarczy podjechac do pierwszego patrolu drogowki,

Nie muszę nigdzie jeździć. Z policjantami rozmawiam dość często (sąsiad
i jego kumple) i nierzadko narzekają na matołków wykonujących manewry na
ślepo.

Jak mi pokażesz prawomocny wyrok z uzasadnieniem i to przynajmniej w
drugiej instancji, to porozmawiamy.
ROTFL
To Ty mi pokaz odnosny wyrok, bo na razie to jestes takim samym
gdybaczem jak pozostali uczestnicy dyskusji.

No, to ty się pierwszy powołałeś na "autorytety", więc doprowadź sprawę
do końca.

233 Data: Pa?dziernik 18 2008 10:44:50
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BartekGSXF 


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w wiadomości

BartekGSXF pisze:

W pierwotnej sytuacji? Nie. W twojej wymyślonej, ż jechali obok siebie i
jednocześnie wykonali manewr doprowadzając do "cmoknięcia" przednimi
rogami pojazdów? Musieli być na sąsiednich pasach.
Czyli Twoje zalozenia sa ok, a moje nie? Niebieski nie mogl poruszac sie
szybciej o zielonego i w momencie zmiany pasa przez zielonego byl w jego
martwym punkcie?

Martwy punkt to jest najwyżej "z boku i z tyłu" (słupki). I wtedy
niebieski wjechałby w bok zielonego.
Ze co?? Jesli niebieski byl w martwym punkcie zielonego to kto w kogo by wjechal!!?? Dlaczego zakladasz, ze predkosc niebieskiego jest mniejsza?

Nie muszę nigdzie jeździć. Z policjantami rozmawiam dość często (sąsiad
i jego kumple) i nierzadko narzekają na matołków wykonujących manewry na
ślepo.
O prosze. To zupelnie tak jak u mnie.

Jak mi pokażesz prawomocny wyrok z uzasadnieniem i to przynajmniej w
drugiej instancji, to porozmawiamy.
ROTFL
To Ty mi pokaz odnosny wyrok, bo na razie to jestes takim samym
gdybaczem jak pozostali uczestnicy dyskusji.

No, to ty się pierwszy powołałeś na "autorytety", więc doprowadź sprawę
do końca.
Mam isc do sadu? Bo nie bardzo rozumiem? Faksem chcesz dostac pisemne oswiadczenie?

--
BartekGSX6F, Ave1,8
EL
May the Force be with You
Jack: Because I knew, that you knew, that I knew,
 that you knew, that I knew you would cheat!

234 Data: Pa?dziernik 18 2008 19:58:39
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

BartekGSXF pisze:


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał
w wiadomości
BartekGSXF pisze:

W pierwotnej sytuacji? Nie. W twojej wymyślonej, ż jechali obok
siebie i
jednocześnie wykonali manewr doprowadzając do "cmoknięcia" przednimi
rogami pojazdów? Musieli być na sąsiednich pasach.
Czyli Twoje zalozenia sa ok, a moje nie? Niebieski nie mogl poruszac sie
szybciej o zielonego i w momencie zmiany pasa przez zielonego byl w jego
martwym punkcie?

Martwy punkt to jest najwyżej "z boku i z tyłu" (słupki). I wtedy
niebieski wjechałby w bok zielonego.
Ze co?? Jesli niebieski byl w martwym punkcie zielonego to kto w kogo by
wjechal!!?? Dlaczego zakladasz, ze predkosc niebieskiego jest mniejsza?

Jeśli by była większa, to skoro zielony popatrzył, to nie mógł założyć,
że niebieski skręci - i kłania się końcówka artykułu czwartego.

[ciach]

No, to ty się pierwszy powołałeś na "autorytety", więc doprowadź sprawę
do końca.
Mam isc do sadu? Bo nie bardzo rozumiem? Faksem chcesz dostac pisemne
oswiadczenie?

Nie mam faksu. Sygnatura akt wystarczy :)

235 Data: Pa?dziernik 18 2008 11:51:10
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w
wiadomości

Cóż, to już po tym, kto w kogo wjechał. W tym przypadku zielony
zaskoczył niebieskiego ciosem w bok - a ten nie mógł już zareagować.

Co innego, jakby niebieski wjechał zielonemu w zadek.


:-)))))))))))))))) Dobre!:-)
Czyli jednak według Ciebie najważniejsze jest kto w kogo wjechał, a nie
kto
tę sytuację spowodował?:-)

Bądź uprzejmy nie przekręcać tego co ja piszę. OK? To parszywy numer
prymitywnych kłamczuszków.

A o co Ci chodzi? Przecież nie zmieniłem, ani literki, tylko zacytowałem to
co napisałeś.

Pozdrawiam
mikal

236 Data: Pa?dziernik 18 2008 20:01:18
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

mikal pisze:

Cóż, to już po tym, kto w kogo wjechał. W tym przypadku zielony
zaskoczył niebieskiego ciosem w bok - a ten nie mógł już zareagować.

Co innego, jakby niebieski wjechał zielonemu w zadek.

:-)))))))))))))))) Dobre!:-)
Czyli jednak według Ciebie najważniejsze jest kto w kogo wjechał, a nie
kto
tę sytuację spowodował?:-)
Bądź uprzejmy nie przekręcać tego co ja piszę. OK? To parszywy numer
prymitywnych kłamczuszków.

A o co Ci chodzi? Przecież nie zmieniłem, ani literki, tylko zacytowałem to
co napisałeś.

O cytat nie mam pretensji, bo to udało ci się zrobić. Ale twoja
interpretacja jest do chrzanu - wynika to albo z głupoty albo celowego
kłamstwa interpretującego.

237 Data: Pa?dziernik 16 2008 19:20:28
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Dlaczego miał ustąpić?
Znając życie zielony włączył kierunkowskaz
w chwili wykonywania manewru.

Coś jeszcze ciekawego chcesz dopowiedzieć?
Nie krępuj się, jasnowidzu.
 
Gdyby zielony sygnalizował wcześniej
(swoją szosą jak to udowodni?)

Zielony nie musi nic udowadniać. Na rysunku widać,
że pokazuje kierunkowskaz i tego się trzymajmy.

niebieski nie jechałby obok zielonego...

Gdzie zatem by jechał, jasnowidzu?

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

238 Data: Pa?dziernik 16 2008 23:15:06
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Dlaczego miał ustąpić?
Znając życie zielony włączył kierunkowskaz
w chwili wykonywania manewru.

Coś jeszcze ciekawego chcesz dopowiedzieć?
Nie krępuj się, jasnowidzu.

Czyżbym trafił w czuły punkt?

Gdyby zielony sygnalizował wcześniej
(swoją szosą jak to udowodni?)

Zielony nie musi nic udowadniać. Na rysunku widać,
że pokazuje kierunkowskaz i tego się trzymajmy.

Ale jest już PO rozpoczęciu manewru, czyli stanowczo za późno.

niebieski nie jechałby obok zielonego...

Gdzie zatem by jechał, jasnowidzu?

Przypuszczam, że z tyłu. Albo z przodu. Ewentualnie na pasie, z którego
zjeżdżał zielony. Takie są możliwości.

239 Data: Pa?dziernik 16 2008 21:48:37
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

> Coś jeszcze ciekawego chcesz dopowiedzieć?
> Nie krępuj się, jasnowidzu.
Czyżbym trafił w czuły punkt?

Jeno mnie ciekawi, co tam jeszcze wymyślisz ciekawego.
Na ten czas sobie dopowiadasz wygodne sobie fakty.

> Zielony nie musi nic udowadniać. Na rysunku widać,
> że pokazuje kierunkowskaz i tego się trzymajmy.
Ale jest już PO rozpoczęciu manewru, czyli stanowczo za późno.

Skąd u Ciebie podejrzenie, że zielony zaczął
wskazywać kierunkowskaz dopiero po manewrze?
Tak sobie ubzdurałeś, bo tak Ci wygodniej?

Przypuszczam, że z tyłu. Albo z przodu. Ewentualnie na pasie,
z którego zjeżdżał zielony. Takie są możliwości.

Znowu sobie dopowiadasz jak Ci wygodnie...

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

240 Data: Pa?dziernik 15 2008 20:00:24
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: złoty 

Arek (G) pisze:


Dla mnie niebieski, z jakiegoś powodu pojechał prosto.

...gówno to kogo obchodzi jaki miał powód. Nie miał prawa tego zrobić i tyle. Efekt - doprowadził do kolizji.

pzdr
A.

241 Data: Pa?dziernik 16 2008 08:48:19
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

złoty pisze:

Arek (G) pisze:


Dla mnie niebieski, z jakiegoś powodu pojechał prosto.

..gówno to kogo obchodzi jaki miał powód. Nie miał prawa tego zrobić i tyle. Efekt - doprowadził do kolizji.

...gówno to kogo obchodzi, dlaczego zielony wjechał w drugie auto. Nie miał prawa tego zrobić i tyle. Efekt - doprowadził do kolizji.


Arek

242 Data: Pa?dziernik 16 2008 09:37:00
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Krzysiek Kielczewski 

Sami popatrzcie co *Arek (G)* napisał:

Dla mnie niebieski, z jakiegoś powodu pojechał prosto.

..gówno to kogo obchodzi jaki miał powód. Nie miał prawa tego zrobić i
tyle. Efekt - doprowadził do kolizji.

..gówno to kogo obchodzi, dlaczego zielony wjechał w drugie auto. Nie
miał prawa tego zrobić i tyle. Efekt - doprowadził do kolizji.

Ty uważasz, że jakby zielony dostał w lewy przód to wtedy niebieski by
był winien?

Krzysiek Kiełczewski

243 Data: Pa?dziernik 16 2008 10:59:39
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Krzysiek Kielczewski pisze:

Sami popatrzcie co *Arek (G)* napisał:

Dla mnie niebieski, z jakiegoś powodu pojechał prosto.
..gówno to kogo obchodzi jaki miał powód. Nie miał prawa tego zrobić i tyle. Efekt - doprowadził do kolizji.
..gówno to kogo obchodzi, dlaczego zielony wjechał w drugie auto. Nie miał prawa tego zrobić i tyle. Efekt - doprowadził do kolizji.

Ty uważasz, że jakby zielony dostał w lewy przód to wtedy niebieski by
był winien?

Wówczas miałbym większe wątpliwości. Teraz też mam ale znacznie mniejsze.

Arek

244 Data: Pa?dziernik 16 2008 11:37:55
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Krzysiek Kielczewski 

Sami popatrzcie co *Arek (G)* napisał:

Dla mnie niebieski, z jakiegoś powodu pojechał prosto.
..gówno to kogo obchodzi jaki miał powód. Nie miał prawa tego zrobić i
tyle. Efekt - doprowadził do kolizji.
..gówno to kogo obchodzi, dlaczego zielony wjechał w drugie auto. Nie
miał prawa tego zrobić i tyle. Efekt - doprowadził do kolizji.

Ty uważasz, że jakby zielony dostał w lewy przód to wtedy niebieski by
był winien?

Wówczas miałbym większe wątpliwości. Teraz też mam ale znacznie mniejsze.

LOL. Przecież to nie ma *żadnego* znaczenia.

Krzysiek Kiełczewski

245 Data: Pa?dziernik 16 2008 14:50:09
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Krzysiek Kielczewski pisze:

Sami popatrzcie co *Arek (G)* napisał:

Dla mnie niebieski, z jakiegoś powodu pojechał prosto.
..gówno to kogo obchodzi jaki miał powód. Nie miał prawa tego zrobić i tyle. Efekt - doprowadził do kolizji.
..gówno to kogo obchodzi, dlaczego zielony wjechał w drugie auto. Nie miał prawa tego zrobić i tyle. Efekt - doprowadził do kolizji.
Ty uważasz, że jakby zielony dostał w lewy przód to wtedy niebieski by
był winien?
Wówczas miałbym większe wątpliwości. Teraz też mam ale znacznie mniejsze.

LOL. Przecież to nie ma *żadnego* znaczenia.

LOL. Gdzie tak napisałem? Staraj nie mieszać swoich rozmówców.

Arek

246 Data: Pa?dziernik 16 2008 17:03:04
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Krzysiek Kielczewski 

Sami popatrzcie co *Arek (G)* napisał:

Krzysiek Kielczewski pisze:
Sami popatrzcie co *Arek (G)* napisał:

Dla mnie niebieski, z jakiegoś powodu pojechał prosto.
..gówno to kogo obchodzi jaki miał powód. Nie miał prawa tego zrobić i
tyle. Efekt - doprowadził do kolizji.
..gówno to kogo obchodzi, dlaczego zielony wjechał w drugie auto. Nie
miał prawa tego zrobić i tyle. Efekt - doprowadził do kolizji.
Ty uważasz, że jakby zielony dostał w lewy przód to wtedy niebieski by
był winien?
Wówczas miałbym większe wątpliwości. Teraz też mam ale znacznie mniejsze.

LOL. Przecież to nie ma *żadnego* znaczenia.

LOL. Gdzie tak napisałem? Staraj nie mieszać swoich rozmówców.

W poprzedniej wypowiedzi.

Krzysiek Kiełczewski

247 Data: Pa?dziernik 16 2008 12:06:21
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 


W odpowiedzi na Twój inny post starałem się wyliczyć, jaką szansę miał
zielony, by tego incydentu uniknąć.Zakładając, że jechali bardzo powoli
(30 km/h) i cały czas miał niebieskiego na oku na reakcje pozostawałą mu
mniej niż sekunda.

Ale te wyliczenie jest bez sensu. Na co miał mniej niż sekunda? Niebieski
spadł z nieba?

Dokładnie tak. Z punktu widzenia zielonego (i przepisów) niebieski "spadł z
nieba". Przenósł się z jezdni odchodzącej w bok na jezdnię prowadzącą na
wprost. Piszę celowo o "jedzni" a nie o "pasie ruchu" aby Ci uświadomić
powagę wykroczenia niebieskiego. Jezdnia jest w tym przypadku umownie
wyznaczona linią ciągłą. A co gdyby wzdłuż ciągłej było jeszcze pół metra
trawnika? Czy Twoim zdaniem to by coś zmieniło w ocenie sytuacji czy nie?


A co do wyrozumiałości. Ja po prostu nienawidzę takich pacanów jak ten
zielony, którzy pokonują daną trasę codziennie na pamięć. Optymalizując za
każdym razem tor jazdy, w ogóle zapominając, że na drodze są także inni.

A może w tym co napisałeś tkwi sedno różnicy zdań? Zakładasz apriorii, że
zielony z premedytacją odstrzelił niebieskiego (np. żeby na jego koszt
naprawić sobie już wcześniej uszkodzony błtnik). Jeżeli tak zrobił to
"moralnie" ponosi winę za to zdarzenie, ale ta moralność nie ma nic
wspólnego z orzecznictwem.

Każdy kierowca znalazł się już niejednokrotnie (mniej lub bardziej
świadomie) na niewłąściwym pasie i musiał pojechać tam gdzie mu nie było
wolno.  Ale w takiej sytuacji każdy, kto ma choć trochę oleju w głowie
będzie po tysiąckroć czujny, bo zdaje sobie sprawę, iż łamie przepisy i w
razie kolizji będzie to bezspornie jego wina - nawet wtedy, gdy ktoś walnie
w niego z premedytacją. I to z tej prostej przyczyny, że tej premedytacji
udowodnić praktycznie nie można (poza skrajnie ewidentnymi przypadkami) ,
natomiast złamanie przepisów przez tego pierwszego jest oczywiste.

Pozdrawiam
mikal

248 Data: Pa?dziernik 16 2008 14:53:10
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

mikal pisze:

W odpowiedzi na Twój inny post starałem się wyliczyć, jaką szansę miał
zielony, by tego incydentu uniknąć.Zakładając, że jechali bardzo powoli (30 km/h) i cały czas miał niebieskiego na oku na reakcje pozostawałą mu mniej niż sekunda.
Ale te wyliczenie jest bez sensu. Na co miał mniej niż sekunda? Niebieski spadł z nieba?

Dokładnie tak. Z punktu widzenia zielonego (i przepisów) niebieski "spadł z nieba". Przenósł się z jezdni odchodzącej w bok na jezdnię prowadzącą na

W takim razie, dobrze gdyby zielonemu jeszcze zabrali PJ, bo jest ślepy.

A co do wyrozumiałości. Ja po prostu nienawidzę takich pacanów jak ten zielony, którzy pokonują daną trasę codziennie na pamięć. Optymalizując za każdym razem tor jazdy, w ogóle zapominając, że na drodze są także inni.

A może w tym co napisałeś tkwi sedno różnicy zdań? Zakładasz apriorii, że zielony z premedytacją odstrzelił niebieskiego (np. żeby na jego koszt naprawić sobie już wcześniej uszkodzony błtnik). Jeżeli tak zrobił to "moralnie" ponosi winę za to zdarzenie, ale ta moralność nie ma nic wspólnego z orzecznictwem.

Gdzie tak napisałem. Zakładam, że zielony jechał na pamięć, bo wie, że tam jest linia ciągła więc nawet nie patrzył, czy jakiś głupek nie zakręcił się zbytnio i nie pojechał prosto. Skręcił na pałę, bo robi tak codziennie i nigdy do tej pory nic się nie zdarzyło. Tymczasem podstawowa zasada będąc na drodze to uważać i myśleć.

Arek

249 Data: Pa?dziernik 16 2008 19:21:29
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BartekGSXF 


Użytkownik "Arek (G)"  napisał w wiadomości

mikal pisze:
W odpowiedzi na Twój inny post starałem się wyliczyć, jaką szansę miał
zielony, by tego incydentu uniknąć.Zakładając, że jechali bardzo powoli (30 km/h) i cały czas miał niebieskiego na oku na reakcje pozostawałą mu mniej niż sekunda.
Ale te wyliczenie jest bez sensu. Na co miał mniej niż sekunda? Niebieski spadł z nieba?

Dokładnie tak. Z punktu widzenia zielonego (i przepisów) niebieski "spadł z nieba". Przenósł się z jezdni odchodzącej w bok na jezdnię prowadzącą na

W takim razie, dobrze gdyby zielonemu jeszcze zabrali PJ, bo jest ślepy.
A nie bierzesz pod uwage, ze spojrzal nw lusterko i widzac pojazd na pasie_do skretu w lewo_ wlaczyl migacz i patrzac do przodu zjechal w lewo? Zielony wjezdza na pas, ktory sie dopiero zaczyna. Tam nic nie powinno byc bo wlasnie linie ciagle na jezdni oznaczaja _niewidzialne sciany_. Ich przekraczanie jest zabronione. Jak masz obok obszar wylaczony z ruchu to jadac do przodu tez patrzysz w lusterka bo ktos tamtedy moze pocinac, jesli za pare metrow jest rozdwojenie pasow?

Gdzie tak napisałem. Zakładam, że zielony jechał na pamięć, bo wie, że tam jest linia ciągła więc nawet nie patrzył, czy jakiś głupek nie zakręcił się zbytnio i nie pojechał prosto. Skręcił na pałę, bo robi tak codziennie i nigdy do tej pory nic się nie zdarzyło. Tymczasem podstawowa zasada będąc na drodze to uważać i myśleć.

Wiesz co? Tak Cie czytam i rosnie we mnie przerazenie. Powiedz mi tylko jedna rzecz a bede mial jasnosc.
Jak widzisz linie ciagla na jezdni i mozesz wyprzedzic to robisz to? W czasie wyprzedzanie przekraczasz ciagla linie?
_Bo mozna_?


--
BartekGSX6F, Ave1,8
EL
May the Force be with You
Jack: Because I knew, that you knew, that I knew,
 that you knew, that I knew you would cheat!

250 Data: Pa?dziernik 16 2008 21:15:53
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

BartekGSXF pisze:

A nie bierzesz pod uwage, ze spojrzal nw lusterko i widzac pojazd na
pasie_do skretu w lewo_ wlaczyl migacz i patrzac do przodu zjechal w
lewo?

Robisz takie głupie manewry na motocyklu? I jeszcze żyjesz??

Jak jedziesz w lewo - MUSISZ wiedzieć, co po lewej się dzieje. Cały
czas, ale nie parę sekund wcześniej.

[ciach]

sciany_. Ich przekraczanie jest zabronione. Jak masz obok obszar

Ale fizycznie możliwe. I te twoje wirtualne ściany mają tendencję do
zanikania z uwagi na ich tandetną jakość.

[ciach]

Wiesz co? Tak Cie czytam i rosnie we mnie przerazenie. Powiedz mi tylko
jedna rzecz a bede mial jasnosc.
Jak widzisz linie ciagla na jezdni i mozesz wyprzedzic to robisz to? W
czasie wyprzedzanie przekraczasz ciagla linie?
_Bo mozna_?

A ty robisz manewry, zwłaszcza gwałtowne, na ślepo?

251 Data: Pa?dziernik 16 2008 21:37:44
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BartekGSXF 


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w wiadomości

BartekGSXF pisze:

A nie bierzesz pod uwage, ze spojrzal nw lusterko i widzac pojazd na
pasie_do skretu w lewo_ wlaczyl migacz i patrzac do przodu zjechal w
lewo?

Robisz takie głupie manewry na motocyklu? I jeszcze żyjesz??
Jezdze sporo i praktycznie ciagle w ruchu miejskim, dziekuje mam sie dobrze.

Jak jedziesz w lewo - MUSISZ wiedzieć, co po lewej się dzieje. Cały
czas, ale nie parę sekund wcześniej.
I ryzykowac, ze wlasnie ktos na lewy wcial sie przede mnie i zachamowal? Nie dziekuje. Mnie wystarczy upewnienie sie, ze pas na ktory wjezdzam jest wolny. O reszte to powinien sie martwic ten kto widzac wlaczony migacz probuje sie wpier.... na chama. Dlaczego mowisz pare sekund? Jedna, dwie wystarczaja.

sciany_. Ich przekraczanie jest zabronione. Jak masz obok obszar

Ale fizycznie możliwe. I te twoje wirtualne ściany mają tendencję do
zanikania z uwagi na ich tandetną jakość.
No to powiniens sie zaczac martwic,.bo moze juz jutro wyleci ci na czolowke jakis palant, ktory bedzie uwazal, ze te linie to tylko tak sobie sa narysowane.

Wiesz co? Tak Cie czytam i rosnie we mnie przerazenie. Powiedz mi tylko
jedna rzecz a bede mial jasnosc.
Jak widzisz linie ciagla na jezdni i mozesz wyprzedzic to robisz to? W
czasie wyprzedzanie przekraczasz ciagla linie?
_Bo mozna_?

A ty robisz manewry, zwłaszcza gwałtowne, na ślepo?
Nie zawsze patrze i wlasnie dlatego tak przeraza mnie usprawiedliwianie niebieskiego, ktory ma w dupie przepisy.
Zupelnie tak jak kierowca alfy, o ktorym bylo glosno niedawno, wiesz dlaczego. On tez uwazal, ze linie sa niepotrzebne.


--
BartekGSX6F, Ave1,8
EL
May the Force be with You
Jack: Because I knew, that you knew, that I knew,
 that you knew, that I knew you would cheat!

252 Data: Pa?dziernik 16 2008 23:05:21
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

BartekGSXF pisze:

A nie bierzesz pod uwage, ze spojrzal nw lusterko i widzac pojazd na
pasie_do skretu w lewo_ wlaczyl migacz i patrzac do przodu zjechal w
lewo?

Robisz takie głupie manewry na motocyklu? I jeszcze żyjesz??
Jezdze sporo i praktycznie ciagle w ruchu miejskim, dziekuje mam sie
dobrze.

Jest takie przysłowie, kto ma szczęście ;->

Jak jedziesz w lewo - MUSISZ wiedzieć, co po lewej się dzieje. Cały
czas, ale nie parę sekund wcześniej.
I ryzykowac, ze wlasnie ktos na lewy wcial sie przede mnie i zachamowal?

Do przodu też musisz patrzeć. Nie umiesz? ;)

Nie dziekuje. Mnie wystarczy upewnienie sie, ze pas na ktory wjezdzam
jest wolny.

Wg. opisu upewniłeś się tylko, że *był* wolny.

O reszte to powinien sie martwic ten kto widzac wlaczony
migacz probuje sie wpier.... na chama.

Przed Ponurym Kosiarzem się tak nie wytłumaczysz.

Wiedz, że kierunkowskaz nie usuwa magicznie przeszkód - i nie daje
pierwszeństwa, jeśli już ktoś jest na tym pasie.

Dlaczego mowisz pare sekund?
Jedna, dwie wystarczaja.

Żeby sytuacja obok się zmieniła - owszem.

sciany_. Ich przekraczanie jest zabronione. Jak masz obok obszar

Ale fizycznie możliwe. I te twoje wirtualne ściany mają tendencję do
zanikania z uwagi na ich tandetną jakość.
No to powiniens sie zaczac martwic,.bo moze juz jutro wyleci ci na
czolowke jakis palant, ktory bedzie uwazal, ze te linie to tylko tak
sobie sa narysowane.

Położenie osi jezdni, serdeńko, to powinieneś umieć rozpoznać i bez
malunków na jezdni - w polskich warunkach często się to przydaje.

Wiesz co? Tak Cie czytam i rosnie we mnie przerazenie. Powiedz mi tylko
jedna rzecz a bede mial jasnosc.
Jak widzisz linie ciagla na jezdni i mozesz wyprzedzic to robisz to? W
czasie wyprzedzanie przekraczasz ciagla linie?
_Bo mozna_?

A ty robisz manewry, zwłaszcza gwałtowne, na ślepo?
Nie zawsze patrze i wlasnie dlatego tak przeraza mnie usprawiedliwianie
niebieskiego, ktory ma w dupie przepisy.

Kolejny mało spostrzegawczy...

W tym wątku nie ma ani jednej osoby usprawiedliwiającej niebieskiego.

Natomiast cała masa usprawiedliwia zielonego - że mógł sobie nie
patrzeć, bo sobie coś tam założył.

Zupelnie tak jak kierowca alfy, o ktorym bylo glosno niedawno, wiesz
dlaczego. On tez uwazal, ze linie sa niepotrzebne.

Nie, nie wiem. Rzadko czytuję tabloidy.

253 Data: Pa?dziernik 17 2008 01:54:49
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BartekGSXF 


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w wiadomości

Robisz takie głupie manewry na motocyklu? I jeszcze żyjesz??
Jezdze sporo i praktycznie ciagle w ruchu miejskim, dziekuje mam sie
dobrze.

Jest takie przysłowie, kto ma szczęście ;->
Jeszcze powinienes przywolac suke statystyke na pomoc.
Nie bierzesz pod uwage, ze mozna jezdzic "normalnie"?

Jak jedziesz w lewo - MUSISZ wiedzieć, co po lewej się dzieje. Cały
czas, ale nie parę sekund wcześniej.
I ryzykowac, ze wlasnie ktos na lewy wcial sie przede mnie i zachamowal?

Do przodu też musisz patrzeć. Nie umiesz? ;)
No wiesz, ja nie mam oczu jak kameleon. I raczej nikt kto jezdzi na moto nie bedzie patrzyl i do przodu i w lusterko jednoczesnie. Zreszta nie wydaje mi sie zeby taka umiejetnosc posiadl normalny czlowiek.

Wg. opisu upewniłeś się tylko, że *był* wolny.
A nie wystarczy to do zmiany pasa? To co jeszcze trzeba zrobic zeby zmienic pas?

Przed Ponurym Kosiarzem się tak nie wytłumaczysz.
Coz, raz matka rodzila.
Wystarczy zdrowy rozsadek zeby jej nie kusic. Reszta zajmuja sie debile przejezdzajacy ciagla linie.

Wiedz, że kierunkowskaz nie usuwa magicznie przeszkód - i nie daje
pierwszeństwa, jeśli już ktoś jest na tym pasie.

Dlaczego mowisz pare sekund?
Jedna, dwie wystarczaja.
Wlasnie dlatego do jazdy na moto musza wystarczyc te dwie sekundy na ocene sytuacji , trzecia to juz jest za dlugo. Powinienes o tym wiedziec.

Położenie osi jezdni, serdeńko, to powinieneś umieć rozpoznać i bez
malunków na jezdni - w polskich warunkach często się to przydaje.
Co ma jedno do drugiego? Mowimy o liniach ciaglych wymalowanych na jezdni. To jest  Znak P-2 " linia pojedyncza ciągła " oddziela pasy ruchu o tym samym kierunku

i oznacza ponadto zakaz przejeżdżania (najeżdżania) przez linię.
Wymowa raczej jasna, nie?

Kolejny mało spostrzegawczy...
W tym wątku nie ma ani jednej osoby usprawiedliwiającej niebieskiego.
Natomiast cała masa usprawiedliwia zielonego - że mógł sobie nie
patrzeć, bo sobie coś tam założył.
Acha, czyli niebieski niewinny? Super, ale mam rade, zapytaj sie policjanta, niech Ci specjalnie wyjasni cala sytuacje.

Zupelnie tak jak kierowca alfy, o ktorym bylo glosno niedawno, wiesz
dlaczego. On tez uwazal, ze linie sa niepotrzebne.
Nie, nie wiem. Rzadko czytuję tabloidy.

Szkoda, wystarczylo zajrzec na precle, wiedzialbys czym sie konczy przejezdzanie ciaglej linii.

--
BartekGSX6F, Ave1,8
EL
May the Force be with You
Jack: Because I knew, that you knew, that I knew,
 that you knew, that I knew you would cheat!

254 Data: Pa?dziernik 17 2008 18:12:09
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

BartekGSXF pisze:

Robisz takie głupie manewry na motocyklu? I jeszcze żyjesz??
Jezdze sporo i praktycznie ciagle w ruchu miejskim, dziekuje mam sie
dobrze.

Jest takie przysłowie, kto ma szczęście ;->
Jeszcze powinienes przywolac suke statystyke na pomoc.
Nie bierzesz pod uwage, ze mozna jezdzic "normalnie"?

Co to znaczy "normalnie"? Na ślepo i bez używania kierunkowskazów? ;->

Jak jedziesz w lewo - MUSISZ wiedzieć, co po lewej się dzieje. Cały
czas, ale nie parę sekund wcześniej.
I ryzykowac, ze wlasnie ktos na lewy wcial sie przede mnie i zachamowal?

Do przodu też musisz patrzeć. Nie umiesz? ;)
No wiesz, ja nie mam oczu jak kameleon. I raczej nikt kto jezdzi na moto
nie bedzie patrzyl i do przodu i w lusterko jednoczesnie. Zreszta nie
wydaje mi sie zeby taka umiejetnosc posiadl normalny czlowiek.

No to ja jestem nienormalny... Ale zawsze mi się zdawało, że pole
widzenia zdrowego człowieka przekracza kąt 120 stopni. Ale widać
artykuły medyczne, klasyfikujące kąt widzenia 120 stopni i węższy już
jako niewielkie upośledzeni, bezczelnie kłamią i dyskryminują przeciwko
ludziom bez mojego super-wzroku.

Wg. opisu upewniłeś się tylko, że *był* wolny.
A nie wystarczy to do zmiany pasa? To co jeszcze trzeba zrobic zeby
zmienic pas?

Upewnić się, że *jest* wolny i nikomu po nim jadącemu nie utrudni się jazdy.

Przed Ponurym Kosiarzem się tak nie wytłumaczysz.
Coz, raz matka rodzila.

Cóż, skoro tobie nie szkoda jej wysiłku... Ja jednak do swojej mam nieco
więcej szacunku.

Wystarczy zdrowy rozsadek zeby jej nie kusic. Reszta zajmuja sie debile
przejezdzajacy ciagla linie.

I jeżdżący "na wiarę".

Wiedz, że kierunkowskaz nie usuwa magicznie przeszkód - i nie daje
pierwszeństwa, jeśli już ktoś jest na tym pasie.

Dlaczego mowisz pare sekund?
Jedna, dwie wystarczaja.
Wlasnie dlatego do jazdy na moto musza wystarczyc te dwie sekundy na
ocene sytuacji , trzecia to juz jest za dlugo. Powinienes o tym wiedziec.

Dwie sekundy przy marnych 70km/h to prawie 40 metrów. Szmat drogi. Nie
za długo, hmm?

Położenie osi jezdni, serdeńko, to powinieneś umieć rozpoznać i bez
malunków na jezdni - w polskich warunkach często się to przydaje.
Co ma jedno do drugiego? Mowimy o liniach ciaglych wymalowanych na
jezdni. To jest  Znak P-2 " linia pojedyncza ciągła " oddziela pasy
ruchu o tym samym kierunku

To dlaczego piszesz o wyskoczeniu na czołówkę, hmm?

i oznacza ponadto zakaz przejeżdżania (najeżdżania) przez linię.
Wymowa raczej jasna, nie?

Jasna, o ile widoczna. Jeszcze bardziej wymowne i widoczne są np. znaki
ograniczenia prędkości. Jeździsz zgodnie z tymi ograniczeniami? Uważasz,
że wymuszenie pierwszeństwa na kimś jadącym np. 100/70 spowoduje winę
tego 100/70 bo "nie miał prawa tak szybko dojechać"?

Kolejny mało spostrzegawczy...
W tym wątku nie ma ani jednej osoby usprawiedliwiającej niebieskiego.
Natomiast cała masa usprawiedliwia zielonego - że mógł sobie nie
patrzeć, bo sobie coś tam założył.
Acha, czyli niebieski niewinny? Super, ale mam rade, zapytaj sie

Winny... ale nie spowodowania kolizji.

policjanta, niech Ci specjalnie wyjasni cala sytuacje.

ROTFL

Zupelnie tak jak kierowca alfy, o ktorym bylo glosno niedawno, wiesz
dlaczego. On tez uwazal, ze linie sa niepotrzebne.
Nie, nie wiem. Rzadko czytuję tabloidy.

Szkoda, wystarczylo zajrzec na precle, wiedzialbys czym sie konczy
przejezdzanie ciaglej linii.

Poślizgiem - to strasznie śliski szajs ;->

255 Data: Pa?dziernik 17 2008 17:29:45
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

Andrzej Lawa w

BartekGSXF pisze:
Do przodu też musisz patrzeć. Nie umiesz? ;)
No wiesz, ja nie mam oczu jak kameleon. I raczej nikt kto jezdzi na moto
nie bedzie patrzyl i do przodu i w lusterko jednoczesnie. Zreszta nie
wydaje mi sie zeby taka umiejetnosc posiadl normalny czlowiek.

No to ja jestem nienormalny... Ale zawsze mi się zdawało, że pole
widzenia zdrowego człowieka przekracza kąt 120 stopni.

A gdy odwracasz głowę w prawo/lewo ponad 130 stopni to na co patrzysz
i dlaczego nie widzisz w kierunku równoległym do kierunku ruchu
pojazdu?

Ale może potrafisz przeczytać ustawę PoRD (wyświetlana na wewnętrznym
lusterku w samochodzie), rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów
drogowych (wyświetlane na prawym lusterku zewnętrznym) i
rozporządzenie w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla
znaków... (w lewym lusterku) jednocześnie


--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

256 Data: Pa?dziernik 17 2008 21:44:25
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

'Tom N' pisze:

No to ja jestem nienormalny... Ale zawsze mi się zdawało, że pole
widzenia zdrowego człowieka przekracza kąt 120 stopni.

A gdy odwracasz głowę w prawo/lewo ponad 130 stopni to na co patrzysz
i dlaczego nie widzisz w kierunku równoległym do kierunku ruchu
pojazdu?

Głowę o 130 stopni w lewo lub w prawo? Wow... Ja nawet nie próbuję, ale
jeśli tobie się udało i straciłeś wizję to sprawa jest prosta -
skręciłeś sobie kark, więc w ogóle już nic nie widzisz bo nie żyjesz ;->
 (a pisze teraz twoja kopia zapasowa ;) )

ATSD po co chcesz obracać głowę aż o 130 stopni przy zmianie pasa ruchu?
  Korzystaj z lusterek!

Ale może potrafisz przeczytać ustawę PoRD (wyświetlana na wewnętrznym
lusterku w samochodzie), rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów
drogowych (wyświetlane na prawym lusterku zewnętrznym) i
rozporządzenie w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla
znaków... (w lewym lusterku) jednocześnie

O czym ty bredzisz? Rozdzielczość (troszkę uproszczę, żebyś nie miał
kłopotów) potrzebna do obserwacji ruchu jest daleko niższa, niż ta
potrzebna do czytania małych literek z odległości kilkudziesięciu
centymetrów (a żeby się te teksty zmieściły na lusterkach, to czcionka
musi być zaiste malutka).

Bo chyba nie powiesz, że musisz być w stanie odczytać numer
rejestracyjny pojazdu, żeby go w ogóle zauważyć? ;->

257 Data: Pa?dziernik 17 2008 20:59:54
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

Andrzej Lawa w

'Tom N' pisze:

No to ja jestem nienormalny... Ale zawsze mi się zdawało, że pole
widzenia zdrowego człowieka przekracza kąt 120 stopni.

A gdy odwracasz głowę w prawo/lewo ponad 130 stopni to na co patrzysz
i dlaczego nie widzisz w kierunku równoległym do kierunku ruchu
pojazdu?

Głowę o 130 stopni w lewo lub w prawo?
Wow... Ja nawet nie próbuję

To nie Ty pisałeś powyżej, ze zdrowy człowiek ma kąt widzenia 120
stopni? Czyli po 60 w lewo i prawo...

Przepraszam, nie wiedziałem, że jesteś upośledzony nie tylko
psychicznie, ale i fizycznie, i nie potrafisz pustej dyni przekręcić
trochę, i samymi oczkami łypiesz w lewo/prawo

ATSD po co chcesz obracać głowę aż o 130 stopni przy zmianie pasa ruchu?
  Korzystaj z lusterek!

Jak będę jeździł rowerkiem na 4 kółkach (jeszcze raz przepraszam za
naśmiewanie sie z Twojej choroby), to może zapomnę o "martwym polu"

Ale może potrafisz przeczytać ustawę PoRD (wyświetlana na wewnętrznym
lusterku w samochodzie), rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów
drogowych (wyświetlane na prawym lusterku zewnętrznym) i
rozporządzenie w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla
znaków... (w lewym lusterku) jednocześnie
O czym ty bredzisz? Rozdzielczość (troszkę uproszczę, żebyś nie miał
kłopotów) potrzebna do obserwacji ruchu jest daleko niższa, niż ta
potrzebna do czytania małych literek z odległości kilkudziesięciu
centymetrów (a żeby się te teksty zmieściły na lusterkach, to czcionka
musi być zaiste malutka).

Czy ja gdzieś pisałem, że akty prawne w całości, /na raz/,  są
wyświetlane lusterkach?
Nie, więc co rozmiar czcionki ma do tego?

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

258 Data: Pa?dziernik 18 2008 00:28:43
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

'Tom N' pisze:

A gdy odwracasz głowę w prawo/lewo ponad 130 stopni to na co patrzysz
i dlaczego nie widzisz w kierunku równoległym do kierunku ruchu
pojazdu?

Głowę o 130 stopni w lewo lub w prawo?
Wow... Ja nawet nie próbuję

To nie Ty pisałeś powyżej, ze zdrowy człowiek ma kąt widzenia 120
stopni? Czyli po 60 w lewo i prawo...

Owszem. Kręcenia głową to nie wymaga. Ba! Nawet poruszania oczami.

Zdaje się masz problem ze zrozumieniem pojęcia "kąt widzenia"...

Przepraszam, nie wiedziałem, że jesteś upośledzony nie tylko
psychicznie, ale i fizycznie, i nie potrafisz pustej dyni przekręcić
trochę, i samymi oczkami łypiesz w lewo/prawo

I znowu kolejny upośledzony stworek sądzi, że inny są tak samo
poszkodowani, jak on... Zmartwię cię, serdeńko - moje oczy nie znajdują
się w "pustej dyni", jak u ciebie (istne kuriozum medyczne z ciebie...
poczęto cię w Czarnobylu tej pamiętnej wiosny 1985 roku?). Jak większość
gatunku ludzkiego posiadam głowę i to całkiem dokładnie wypełnioną w
większości mózgiem.

Dzięki temu zdaję sobie sprawę (choć to na prawdę podstawy - tylko taki
degenerat jak ty może tego nie wiedzieć), że 130 stopni to więcej niż 90
stopni. A 90 stopni to (uwaga! skomplikowane dla ciebie określenie!) kąt
prosty. Innymi słowy jeśli obrócisz głowę o 90 stopni w lewo - będziesz
patrzył dokładnie w lewo (choć u normalnego, nie zmutowanego człowieka,
wymaga to także ruchu gałek ocznych, ponieważ skręcenie szyi o 90 stopni
może doprowadzić do kontuzji i lepiej tego nie robić).

ATSD po co chcesz obracać głowę aż o 130 stopni przy zmianie pasa ruchu?
  Korzystaj z lusterek!

Jak będę jeździł rowerkiem na 4 kółkach (jeszcze raz przepraszam za
naśmiewanie sie z Twojej choroby), to może zapomnę o "martwym polu"

Ciekawe, jak daleko sięga chów wsobny, który spowodował twoje
upośledzenie...

Na martwe pole oglądanie się przez ramię niewiele pomoże (dokładniej:
nic nie pomoże). Niemniej jednak do bezpiecznego wykonania manewru nie
jest to konieczne. Ba! Jest wręcz szkodliwe, bo jak obejrzysz się do
tyłu, to nie będzie już niestety widział tego, co jest z przodu, co
grozi władowaniem się w tył pojazdu poprzedzającego.

Należy rozumnie (wiem, dla ciebie to praktycznie niemożliwe...  biednyś)
skorzystać z posiadanych lusterek i możliwości praktycznie równoczesnego
spoglądania wstecz poprzez właściwe lusterko oraz bezpośrednio do przodu
i w bok - oczywiście odpowiednio przesuwając maksymalne skupienie wzroku
w razie zaobserwowania jakiś zmian na peryferiach wizji.

No, chyba że twoja mutacja spowodowała zablokowanie gałek ocznych -
wtedy przykro mi, ale prawa jazdy dostać nie powinieneś.

Ale może potrafisz przeczytać ustawę PoRD (wyświetlana na wewnętrznym
lusterku w samochodzie), rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów
drogowych (wyświetlane na prawym lusterku zewnętrznym) i
rozporządzenie w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla
znaków... (w lewym lusterku) jednocześnie
O czym ty bredzisz? Rozdzielczość (troszkę uproszczę, żebyś nie miał
kłopotów) potrzebna do obserwacji ruchu jest daleko niższa, niż ta
potrzebna do czytania małych literek z odległości kilkudziesięciu
centymetrów (a żeby się te teksty zmieściły na lusterkach, to czcionka
musi być zaiste malutka).

Czy ja gdzieś pisałem, że akty prawne w całości, /na raz/,  są
wyświetlane lusterkach?
Nie, więc co rozmiar czcionki ma do tego?

A gdzie ja pisałem, że mają być wyświetlane na raz w całości? Muszą
jednak być widoczne na raz w dostatecznie dużym fragmencie, żeby miało
to sens. Ja rozumiem, że dla ciebie czytanie literka po literce to norma
(biedne dziecko...), ale dla normalnie rozwiniętego człowieka jest to
niewygodne.

259 Data: Pa?dziernik 18 2008 09:30:18
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

Andrzej Lawa w

'Tom N' pisze:

A gdy odwracasz głowę w prawo/lewo ponad 130 stopni to na co patrzysz
i dlaczego nie widzisz w kierunku równoległym do kierunku ruchu
pojazdu?
Głowę o 130 stopni w lewo lub w prawo?
Wow... Ja nawet nie próbuję
To nie Ty pisałeś powyżej, ze zdrowy człowiek ma kąt widzenia 120
stopni? Czyli po 60 w lewo i prawo...
Owszem. Kręcenia głową to nie wymaga. Ba! Nawet poruszania oczami.
Zdaje się masz problem ze zrozumieniem pojęcia "kąt widzenia"...

Wiele ci sie zdaje...

Przepraszam, nie wiedziałem, że jesteś upośledzony nie tylko
psychicznie, ale i fizycznie, i nie potrafisz pustej dyni przekręcić
trochę, i samymi oczkami łypiesz w lewo/prawo
I znowu kolejny upośledzony stworek sądzi, że inny są tak samo
poszkodowani, jak on... Zmartwię cię, serdeńko - moje oczy nie znajdują
się w "pustej dyni", jak u ciebie (istne kuriozum medyczne z ciebie...
poczęto cię w Czarnobylu tej pamiętnej wiosny 1985 roku?).

W 1985? W Czernobylu? 

A cóż to się wiosną 1985 roku w *Czarnobylu* stało?

Jak większość
gatunku ludzkiego posiadam głowę i to całkiem dokładnie wypełnioną w
                                       ^^^^^^^^^                    ^^
większości mózgiem.
 ^^^^^^^^^^^

Całkiem, czy w większości, rok wte, czy we wte, a czy e...

Dzięki temu zdaję sobie sprawę (choć to na prawdę podstawy - tylko taki
degenerat jak ty może tego nie wiedzieć)

Wiesz chociaż co oznacza słowo degenerat?

skręcenie szyi o 90 stopni
może doprowadzić do kontuzji i lepiej tego nie robić).

Toteż przepraszałem za naśmiewanie się z twojej ułomności, ciężko cię
życie doświadczyło

Jak będę jeździł rowerkiem na 4 kółkach (jeszcze raz przepraszam za
naśmiewanie sie z Twojej choroby), to może zapomnę o "martwym polu"
Ciekawe, jak daleko sięga chów wsobny, który spowodował twoje
upośledzenie...

Nie interesują mnie twoje osiągi seksualne i zboczenia, pms to nie
konfesjonał.

Ale może potrafisz przeczytać ustawę PoRD (wyświetlana na wewnętrznym
lusterku w samochodzie), rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów
drogowych (wyświetlane na prawym lusterku zewnętrznym) i
rozporządzenie w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla
znaków... (w lewym lusterku) jednocześnie
O czym ty bredzisz? Rozdzielczość (troszkę uproszczę, żebyś nie miał
kłopotów) potrzebna do obserwacji ruchu jest daleko niższa, niż ta
potrzebna do czytania małych literek z odległości kilkudziesięciu
centymetrów (a żeby się te teksty zmieściły na lusterkach, to czcionka
musi być zaiste malutka).
Czy ja gdzieś pisałem, że akty prawne w całości, /na raz/,  są
wyświetlane lusterkach?
Nie, więc co rozmiar czcionki ma do tego?
A gdzie ja pisałem, że mają być wyświetlane na raz w całości? Muszą
jednak być widoczne na raz w dostatecznie dużym fragmencie, żeby miało
to sens. Ja rozumiem, że dla ciebie czytanie literka po literce to norma
(biedne dziecko...), ale dla normalnie rozwiniętego człowieka jest to
niewygodne.

I znowu projekcja twoich doświadczeń -- ja nie mam kłopotów, by
przeczytać tekst znajdujący sie na dole lusterek, który brzmi mniej
więcej tak: "obiekty są bliżej niż się wydaje". A zajmuje on jakieś
15% powierzchni lusterka...

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

260 Data: Pa?dziernik 18 2008 20:14:39
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

'Tom N' pisze:

To nie Ty pisałeś powyżej, ze zdrowy człowiek ma kąt widzenia 120
stopni? Czyli po 60 w lewo i prawo...
Owszem. Kręcenia głową to nie wymaga. Ba! Nawet poruszania oczami.
Zdaje się masz problem ze zrozumieniem pojęcia "kąt widzenia"...

Wiele ci sie zdaje...

Masz też problem z gramatyczną analizą zdań.

Przepraszam, nie wiedziałem, że jesteś upośledzony nie tylko
psychicznie, ale i fizycznie, i nie potrafisz pustej dyni przekręcić
trochę, i samymi oczkami łypiesz w lewo/prawo
I znowu kolejny upośledzony stworek sądzi, że inny są tak samo
poszkodowani, jak on... Zmartwię cię, serdeńko - moje oczy nie znajdują
się w "pustej dyni", jak u ciebie (istne kuriozum medyczne z ciebie...
poczęto cię w Czarnobylu tej pamiętnej wiosny 1985 roku?).

W 1985? W Czernobylu? 

A cóż to się wiosną 1985 roku w *Czarnobylu* stało?

Jak większość
gatunku ludzkiego posiadam głowę i to całkiem dokładnie wypełnioną w
                                       ^^^^^^^^^                    ^^
większości mózgiem.
 ^^^^^^^^^^^

Całkiem, czy w większości, rok wte, czy we wte, a czy e...

Wiesz, w głowie oprócz mózgu tkwią jeszcze tak ważne elementy jak: oczy,
uszy, pod mózgiem mamy móżdżek. Jama nosowa także nie powinna być
zapełniona - zwłaszcza mózgiem.

Dzięki temu zdaję sobie sprawę (choć to na prawdę podstawy - tylko taki
degenerat jak ty może tego nie wiedzieć)

Wiesz chociaż co oznacza słowo degenerat?

Oznacza ono ciebie.

skręcenie szyi o 90 stopni
może doprowadzić do kontuzji i lepiej tego nie robić).

Toteż przepraszałem za naśmiewanie się z twojej ułomności, ciężko cię
życie doświadczyło

To nie ja próbowałem obracać głowę o 130 stopni w jedną stronę, drogi
wybryku natury...

Jak będę jeździł rowerkiem na 4 kółkach (jeszcze raz przepraszam za
naśmiewanie sie z Twojej choroby), to może zapomnę o "martwym polu"
Ciekawe, jak daleko sięga chów wsobny, który spowodował twoje
upośledzenie...

Nie interesują mnie twoje osiągi seksualne i zboczenia, pms to nie
konfesjonał.

Najwyraźniej starasz się nie dopuszczać do siebie znaczenia określenia
"chów wsobny"... Nic dziwnego, skoro ciebie to tak osobiście dotknęło.

Otóż oznacza on między innymi, że moje, jak to określiłeś, osiągi nie
miały z nim nic wspólnego (musiałbym faktycznie być zboczony).

[ciach]

Czy ja gdzieś pisałem, że akty prawne w całości, /na raz/,  są
wyświetlane lusterkach?
Nie, więc co rozmiar czcionki ma do tego?
A gdzie ja pisałem, że mają być wyświetlane na raz w całości? Muszą
jednak być widoczne na raz w dostatecznie dużym fragmencie, żeby miało
to sens. Ja rozumiem, że dla ciebie czytanie literka po literce to norma
(biedne dziecko...), ale dla normalnie rozwiniętego człowieka jest to
niewygodne.

I znowu projekcja twoich doświadczeń -- ja nie mam kłopotów, by
przeczytać tekst znajdujący sie na dole lusterek, który brzmi mniej
więcej tak: "obiekty są bliżej niż się wydaje". A zajmuje on jakieś
15% powierzchni lusterka...

Te napisy są dla idiotów, którzy nie mają pojęcia o optyce. W sumie nic
dziwnego, że się tak na nich skupiasz.

261 Data: Pa?dziernik 18 2008 19:00:19
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

Andrzej Lawa w

'Tom N' pisze:

To nie Ty pisałeś powyżej, ze zdrowy człowiek ma kąt widzenia 120
stopni? Czyli po 60 w lewo i prawo...
Owszem. Kręcenia głową to nie wymaga. Ba! Nawet poruszania oczami.
Zdaje się masz problem ze zrozumieniem pojęcia "kąt widzenia"...
Wiele ci sie zdaje...
Masz też problem z gramatyczną analizą zdań.

Jesteś moim idolem... expierdzie

W 1985? W Czernobylu? 
A cóż to się wiosną 1985 roku w *Czarnobylu* stało?
Jak większość
gatunku ludzkiego posiadam głowę i to całkiem dokładnie wypełnioną w
                                      ^^^^^^^^^                    ^^
większości mózgiem.
 ^^^^^^^^^^^
Całkiem, czy w większości, rok wte, czy we wte, a czy e...
Wiesz, w głowie oprócz mózgu tkwią jeszcze tak ważne elementy jak: oczy,
uszy, pod mózgiem mamy móżdżek. Jama nosowa także nie powinna być
zapełniona - zwłaszcza mózgiem.

Zbyt mocno od ochroniarza w łeb dostałeś i teraz opisujesz swoje
traumatyczne doświadczenia z sieczką wyciekającą przez nos.

Wiesz chociaż co oznacza słowo degenerat?
Oznacza ono ciebie.

Czyli nie wiesz.

skręcenie szyi o 90 stopni
może doprowadzić do kontuzji i lepiej tego nie robić).
Toteż przepraszałem za naśmiewanie się z twojej ułomności, ciężko cię
życie doświadczyło
To nie ja próbowałem obracać głowę o 130 stopni w jedną stronę

O proszę  "lewo/prawo" pan
zWylanymMózgiemPrzezNosPoStrzaleOdOchroniarzaWuCho przerobił na "jedną
stronę"

Nie interesują mnie twoje osiągi seksualne i zboczenia, pms to nie
konfesjonał.
Najwyraźniej starasz się nie dopuszczać do siebie znaczenia określenia
"chów wsobny"... Nic dziwnego, skoro ciebie to tak osobiście dotknęło.

Kolejne projekcje...

żeby się te teksty zmieściły na lusterkach, to czcionka
     ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
musi być zaiste malutka
     ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Te napisy są dla idiotów, którzy nie mają pojęcia o optyce.

Czyli przyznajesz, ze mieszczą się i da się odczytać...

Pozdrawiam,

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

262 Data: Pa?dziernik 19 2008 14:04:07
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

'Tom N' pisze:

Andrzej Lawa w

'Tom N' pisze:

To nie Ty pisałeś powyżej, ze zdrowy człowiek ma kąt widzenia 120
stopni? Czyli po 60 w lewo i prawo...
Owszem. Kręcenia głową to nie wymaga. Ba! Nawet poruszania oczami.
Zdaje się masz problem ze zrozumieniem pojęcia "kąt widzenia"...
Wiele ci sie zdaje...
Masz też problem z gramatyczną analizą zdań.

Jesteś moim idolem... expierdzie

Nie zamierzam tracić więcej czasu na twój bełkot, degeneracie.

*plonk*

263 Data: Pa?dziernik 17 2008 21:49:49
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BartekGSXF 


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w wiadomości

Jest takie przysłowie, kto ma szczęście ;->
Jeszcze powinienes przywolac suke statystyke na pomoc.
Nie bierzesz pod uwage, ze mozna jezdzic "normalnie"?

Co to znaczy "normalnie"? Na ślepo i bez używania kierunkowskazów? ;->
Ty wez nie dorabiaj glupiej ideologii. Zgodnie ze zdrowym rozsadkiem i znajomoscia przepisow.

No to ja jestem nienormalny... Ale zawsze mi się zdawało, że pole
widzenia zdrowego człowieka przekracza kąt 120 stopni. Ale widać
artykuły medyczne, klasyfikujące kąt widzenia 120 stopni i węższy już
jako niewielkie upośledzeni, bezczelnie kłamią i dyskryminują przeciwko
ludziom bez mojego super-wzroku.
Taaak? A co ze skupieniem wzroku? Zrob sobie eksperyment, wez lusterko i spojrzyj w nie tak jak w lusterko samochodowe. Popros kogos zeby ci pokazal stojac na wprost ciebie jakis rysunek. Efekt??

Wg. opisu upewniłeś się tylko, że *był* wolny.
A nie wystarczy to do zmiany pasa? To co jeszcze trzeba zrobic zeby
zmienic pas?

Upewnić się, że *jest* wolny i nikomu po nim jadącemu nie utrudni się jazdy.
A co ja powiedzialem? Patrze, jest wolny to na niego wjezdzam.

Cóż, skoro tobie nie szkoda jej wysiłku... Ja jednak do swojej mam nieco
więcej szacunku.
Ale wiesz, ze moze ci spasc fortepian na glowe?
Duzo juz rzeczy widzialem, zeby wierzyc ze sam jestes "kowalem swego losu".
Dla Twojego dalszego bycia ma znaczenie takze idiota nie szanujacy przepisow.
Zupelnie jak ten z tego przypadku.

I jeżdżący "na wiarę".
Kto tu jezdzi na wiare? Jakos w tym przypadku u zielonego tego nie widac.

Dwie sekundy przy marnych 70km/h to prawie 40 metrów. Szmat drogi. Nie
za długo, hmm?
Jedna, jak jest mozliwosc to dwie. Zeby byc _pewnym_ Bedziesz dzielil wlos na czworo?
I czepial sie slowek?

Położenie osi jezdni, serdeńko, to powinieneś umieć rozpoznać i bez
malunków na jezdni - w polskich warunkach często się to przydaje.
Co ma jedno do drugiego? Mowimy o liniach ciaglych wymalowanych na
jezdni. To jest  Znak P-2 " linia pojedyncza ciągła " oddziela pasy
ruchu o tym samym kierunku

To dlaczego piszesz o wyskoczeniu na czołówkę, hmm?
Bo jesli ktos z rowna latwoscia przekracza linie pojedyncza to moze rownierz miec w dupie podwojna? Nie widzisz analogii?
Powiedz, ze rozumiesz, objasnienie tego znaku. :)

i oznacza ponadto zakaz przejeżdżania (najeżdżania) przez linię.
Wymowa raczej jasna, nie?

Jasna, o ile widoczna. Jeszcze bardziej wymowne i widoczne są np. znaki
ograniczenia prędkości. Jeździsz zgodnie z tymi ograniczeniami? Uważasz,
że wymuszenie pierwszeństwa na kimś jadącym np. 100/70 spowoduje winę
tego 100/70 bo "nie miał prawa tak szybko dojechać"?
Tu jest widoczna. Chyba, ze Ci to umknelo. Jazda ze zdrowym rozsadkiem, rozumiesz znaczenie. To jest jazda +10, +20, +30 w zaleznosci od warunkow, nie przejezdzanie na zoltym ani na czerwonym. Elementarne zasady PoRD, rowniez zasada prawej reki i nie utrudnianie jazdy innym.
Ok?
policjanta, niech Ci specjalnie wyjasni cala sytuacje.

ROTFL
Ale co? Boisz sie isc zapytac? Bo na przyklad podany wyzej i wczesniej, nie raczyles odpowiedziec.
Widzisz, ja takie przpadki znam z autopsji.

Poślizgiem - to strasznie śliski szajs ;->
Zadaj sobie troche trudu, wysil sie, nie trzeba do tego tabloidow.


--
BartekGSX6F, Ave1,8
EL
May the Force be with You
Jack: Because I knew, that you knew, that I knew,
 that you knew, that I knew you would cheat!

264 Data: Pa?dziernik 17 2008 22:45:09
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

BartekGSXF pisze:

Jeszcze powinienes przywolac suke statystyke na pomoc.
Nie bierzesz pod uwage, ze mozna jezdzic "normalnie"?

Co to znaczy "normalnie"? Na ślepo i bez używania kierunkowskazów? ;->
Ty wez nie dorabiaj glupiej ideologii. Zgodnie ze zdrowym rozsadkiem i
znajomoscia przepisow.

Przepisy znam. Ale znam też realia. Ty tez ich nie ignoruj, jeśli ci
życie miłe...

No to ja jestem nienormalny... Ale zawsze mi się zdawało, że pole
widzenia zdrowego człowieka przekracza kąt 120 stopni. Ale widać
artykuły medyczne, klasyfikujące kąt widzenia 120 stopni i węższy już
jako niewielkie upośledzeni, bezczelnie kłamią i dyskryminują przeciwko
ludziom bez mojego super-wzroku.
Taaak? A co ze skupieniem wzroku? Zrob sobie eksperyment, wez lusterko i

Co ma być? Skupia się.

spojrzyj w nie tak jak w lusterko samochodowe. Popros kogos zeby ci
pokazal stojac na wprost ciebie jakis rysunek. Efekt??

A jaki chciałbyś osiągnąć? Przeczytać podpis pod rysunkiem? ;)

Bo zaobserwowanie ruchu osoby z przodu nie stanowi problemu - nie
potrzebuję odczytywać tablicy rejestracyjnej.

Wg. opisu upewniłeś się tylko, że *był* wolny.
A nie wystarczy to do zmiany pasa? To co jeszcze trzeba zrobic zeby
zmienic pas?

Upewnić się, że *jest* wolny i nikomu po nim jadącemu nie utrudni się
jazdy.
A co ja powiedzialem? Patrze, jest wolny to na niego wjezdzam.

Patrzyłeś, że *był* wolny.

Cóż, skoro tobie nie szkoda jej wysiłku... Ja jednak do swojej mam nieco
więcej szacunku.
Ale wiesz, ze moze ci spasc fortepian na glowe?

Generalnie staram się nie przechodzić pod dyndającymi na sznurze
fortepianami.

Duzo juz rzeczy widzialem, zeby wierzyc ze sam jestes "kowalem swego losu".
Dla Twojego dalszego bycia ma znaczenie takze idiota nie szanujacy
przepisow. Zupelnie jak ten z tego przypadku.

Obaj nie szanowali.

I jeżdżący "na wiarę".
Kto tu jezdzi na wiare? Jakos w tym przypadku u zielonego tego nie widac.

Popatrz na argumentację wybielających zielonego: "popatrzył sobie na
linie i wiedział, że żadnego pojazdu nie może tam być". I pojechał na
wiarę w paski na drodze.

Dwie sekundy przy marnych 70km/h to prawie 40 metrów. Szmat drogi. Nie
za długo, hmm?
Jedna, jak jest mozliwosc to dwie. Zeby byc _pewnym_ Bedziesz dzielil
wlos na czworo?
I czepial sie slowek?

Jeśli nie nauczysz się odróżniasz obserwacji przez dwie sekundy od
popatrzenia dwie sekundy wcześniej - owszem.

Położenie osi jezdni, serdeńko, to powinieneś umieć rozpoznać i bez
malunków na jezdni - w polskich warunkach często się to przydaje.
Co ma jedno do drugiego? Mowimy o liniach ciaglych wymalowanych na
jezdni. To jest  Znak P-2 " linia pojedyncza ciągła " oddziela pasy
ruchu o tym samym kierunku

To dlaczego piszesz o wyskoczeniu na czołówkę, hmm?
Bo jesli ktos z rowna latwoscia przekracza linie pojedyncza to moze
rownierz miec w dupie podwojna? Nie widzisz analogii?

Póki co widzę, że kręcisz w zeznaniach :-P

Powiedz, ze rozumiesz, objasnienie tego znaku. :)

Nie oznacza on, że możesz traktować każdego, kto ten znak przekracza,
jako fatamorganę.

Oczywiście jeśli ktoś "wyskoczy" nagle i nie będziesz miał szans na
reakcję - wina będzie twoja.

Ale jeśli ktoś się wpakuje "pod prąd", nie będzie miał jak wrócić i
tylko będzie przerażony stał na "lewym" pasie, bo np. nikt nie będzie
chciał/mógł zrobić mu miejsca, to jak myślisz - czy to on będzie winny
zdarzenia, jeśli jadący z przeciwka (na prostej drodze, dla ustalenia
uwagi) będzie się gapił na pobocze, a nie przed siebie, i się w niego
właduje?

i oznacza ponadto zakaz przejeżdżania (najeżdżania) przez linię.
Wymowa raczej jasna, nie?

Jasna, o ile widoczna. Jeszcze bardziej wymowne i widoczne są np. znaki
ograniczenia prędkości. Jeździsz zgodnie z tymi ograniczeniami? Uważasz,
że wymuszenie pierwszeństwa na kimś jadącym np. 100/70 spowoduje winę
tego 100/70 bo "nie miał prawa tak szybko dojechać"?
Tu jest widoczna. Chyba, ze Ci to umknelo. Jazda ze zdrowym rozsadkiem,
rozumiesz znaczenie. To jest jazda +10, +20, +30 w zaleznosci od
warunkow, nie przejezdzanie na zoltym ani na czerwonym. Elementarne

I znowu nie przewidujesz ;) Życzę powodzenia (i duuuuuuuuuuuuużo
cierpliwości) w trzymaniu się tej zasady dotyczącej czerwonego, jak
trafisz na motocyklu na jeden z tych porypanych czujników
przełączających światła - będziesz stał jak głupi, aż łaskawie nadjedzie
jakiś większy pojazd ;)

zasady PoRD, rowniez zasada prawej reki i nie utrudnianie jazdy innym.
Ok?

Zapomniałeś jeszcze o patrzeniu, dokąd się jedzie.

policjanta, niech Ci specjalnie wyjasni cala sytuacje.

ROTFL
Ale co? Boisz sie isc zapytac?

Sklerozy nie mam, więc nie muszę powtarzać dyskusji, którą już miałem.
Chyba że uznasz policjantów, którzy mnie znają, za "skażonych" i wobec
tego niewiarygodnych ;->

Bo na przyklad podany wyzej i wczesniej,
nie raczyles odpowiedziec.

Który?

Widzisz, ja takie przpadki znam z autopsji.

Uhm. A konkretnie? Jakiś ładny wyrok może, hmm?

Poślizgiem - to strasznie śliski szajs ;->
Zadaj sobie troche trudu, wysil sie, nie trzeba do tego tabloidow.

Tnij bardziej - będzie łatwiej utrzymać ciągłość wątku.

265 Data: Pa?dziernik 18 2008 09:43:08
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BartekGSXF 


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w wiadomości

BartekGSXF pisze:
Przepisy znam. Ale znam też realia. Ty tez ich nie ignoruj, jeśli ci
życie miłe...
No popatrz to zupelnie tak jak ja. Tez jezdze i zyje zupelnie jak Ty. O czym to swiadczy?

No to ja jestem nienormalny... Ale zawsze mi się zdawało, że pole
widzenia zdrowego człowieka przekracza kąt 120 stopni. Ale widać
artykuły medyczne, klasyfikujące kąt widzenia 120 stopni i węższy już
jako niewielkie upośledzeni, bezczelnie kłamią i dyskryminują przeciwko
ludziom bez mojego super-wzroku.
Taaak? A co ze skupieniem wzroku? Zrob sobie eksperyment, wez lusterko i

Co ma być? Skupia się.
Wlasnie, skupia sie. Zanim skoncentrujesz wzrok spowrotem na obrazie z przodu tam juz jest inna syuacja. No chyba, ze jestes jakims superczlowiekiem  i masz zdolnosc koncentracji wzroku w ppelnym polu widzenia 120 st.

A jaki chciałbyś osiągnąć? Przeczytać podpis pod rysunkiem? ;)
Przyporzadkowac obraz do sytuacji.

Upewnić się, że *jest* wolny i nikomu po nim jadącemu nie utrudni się
jazdy.
A co ja powiedzialem? Patrze, jest wolny to na niego wjezdzam.

Patrzyłeś, że *był* wolny.
Znasz przepisy prawda? Jesli byl wolny w momencie kiedy patrzylem i jednoczesnie sygnalizowalem zamiar zmiany pasa wczesniej. To kto bedzie winny kolizji?
Pomysl.

Cóż, skoro tobie nie szkoda jej wysiłku... Ja jednak do swojej mam nieco
więcej szacunku.
Ale wiesz, ze moze ci spasc fortepian na glowe?

Generalnie staram się nie przechodzić pod dyndającymi na sznurze
fortepianami.
Oj, rozwin wyobraznie. :|

Duzo juz rzeczy widzialem, zeby wierzyc ze sam jestes "kowalem swego losu".
Dla Twojego dalszego bycia ma znaczenie takze idiota nie szanujacy
przepisow. Zupelnie jak ten z tego przypadku.

Obaj nie szanowali.
Acha, tylko niebieski nie mial prawa przejechac _ciaglej_linii

I jeżdżący "na wiarę".
Kto tu jezdzi na wiare? Jakos w tym przypadku u zielonego tego nie widac.

Popatrz na argumentację wybielających zielonego: "popatrzył sobie na
linie i wiedział, że żadnego pojazdu nie może tam być". I pojechał na
wiarę w paski na drodze.
A jak widzisz zielone swiatlo to zatrzymujesz auto i sprawdzasz czy ulice sa puste? Jak masz znak pierwszenstwo przejazdu to tez sie zatrzymujesz i czekasz czy nikt nie wyskoczy?

Jeśli nie nauczysz się odróżniasz obserwacji przez dwie sekundy od
popatrzenia dwie sekundy wcześniej - owszem.
Czyli Ty jadac na skutrze patrzysz dwie sekundy w lusterko? I jeszcze zyjesz?
Czy nie rozumiesz co chcialem powiedziec.

Położenie osi jezdni, serdeńko, to powinieneś umieć rozpoznać i bez
malunków na jezdni - w polskich warunkach często się to przydaje.
Co ma jedno do drugiego? Mowimy o liniach ciaglych wymalowanych na
jezdni. To jest  Znak P-2 " linia pojedyncza ciągła " oddziela pasy
ruchu o tym samym kierunku

To dlaczego piszesz o wyskoczeniu na czołówkę, hmm?
Bo jesli ktos z rowna latwoscia przekracza linie pojedyncza to moze
rownierz miec w dupie podwojna? Nie widzisz analogii?

Póki co widzę, że kręcisz w zeznaniach :-P
Ja?? :D No wez przestan. Wysil sie troche. Przepisy sa po to zeby ich przestrzegac a ni robic co sie chce.

Powiedz, ze rozumiesz, objasnienie tego znaku. :)

Nie oznacza on, że możesz traktować każdego, kto ten znak przekracza,
jako fatamorganę.
Martwy punkt w lusterkach. Chyba, ze ty takich nie masz. Co mnie o tyle dziwi, ze mowils Myjkowi, ze nie trzeba sie ogladac przez ramie w aucie.
Dziwi mnie to tym bardziej, ze jezdzisz na 2oo a tam lusterka sa jeszcze bardziej do dupy. Ja sie ogladam jezdzac na dwoch kolach.

Oczywiście jeśli ktoś "wyskoczy" nagle i nie będziesz miał szans na
reakcję - wina będzie twoja.
LOL Ty przeczytaj to jeszcze raz :D


Ale jeśli ktoś się wpakuje "pod prąd", nie będzie miał jak wrócić i
tylko będzie przerażony stał na "lewym" pasie, bo np. nikt nie będzie
chciał/mógł zrobić mu miejsca, to jak myślisz - czy to on będzie winny
zdarzenia, jeśli jadący z przeciwka (na prostej drodze, dla ustalenia
uwagi) będzie się gapił na pobocze, a nie przed siebie, i się w niego
właduje?
No kto? Taka osoba nie powinna jezdzic!!! A jesli juz to ma spierd.... z tego pasa chocby na pobocze.
Wiesz kto jest winny kolizji jesli jego pojazd zjezdza na przeciwny pas ruchu?

I znowu nie przewidujesz ;) Życzę powodzenia (i duuuuuuuuuuuuużo
cierpliwości) w trzymaniu się tej zasady dotyczącej czerwonego, jak
trafisz na motocyklu na jeden z tych porypanych czujników
przełączających światła - będziesz stał jak głupi, aż łaskawie nadjedzie
jakiś większy pojazd ;)
Nie mierz innych swoja miara :/ Jeszcze sie nie zdarzylo zebym gdzies stal na petli.

Zapomniałeś jeszcze o patrzeniu, dokąd się jedzie.
A Ty zapominasz o stosowaniu sie do przepisow, nie wiem co jest gorsze.

Bo na przyklad podany wyzej i wczesniej,
nie raczyles odpowiedziec.

Który?
ten z samochodem stojacym do pasie do lewoskretu. Wysli sie moich postow na poczatku dyskusji nie ma duzo. A mnie sie nie chce powtarzac jeszcze raz.

Widzisz, ja takie przpadki znam z autopsji.

Uhm. A konkretnie? Jakiś ładny wyrok może, hmm?
A Ty podajesz konkrety? Ja pracuje w sluzbie zdrowia, jakis czas w transporcie medycznym, a Ty?

Poślizgiem - to strasznie śliski szajs ;->
Zadaj sobie troche trudu, wysil sie, nie trzeba do tego tabloidow.

Tnij bardziej - będzie łatwiej utrzymać ciągłość wątku.
Ale czytasz watki, na ktore odpowiadasz?

--
BartekGSX6F, Ave1,8
EL
May the Force be with You
Jack: Because I knew, that you knew, that I knew,
 that you knew, that I knew you would cheat!

266 Data: Pa?dziernik 18 2008 19:55:30
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

BartekGSXF pisze:

No to ja jestem nienormalny... Ale zawsze mi się zdawało, że pole
widzenia zdrowego człowieka przekracza kąt 120 stopni. Ale widać
artykuły medyczne, klasyfikujące kąt widzenia 120 stopni i węższy już
jako niewielkie upośledzeni, bezczelnie kłamią i dyskryminują przeciwko
ludziom bez mojego super-wzroku.
Taaak? A co ze skupieniem wzroku? Zrob sobie eksperyment, wez lusterko i

Co ma być? Skupia się.
Wlasnie, skupia sie. Zanim skoncentrujesz wzrok spowrotem na obrazie z
przodu tam juz jest inna syuacja. No chyba, ze jestes jakims
superczlowiekiem  i masz zdolnosc koncentracji wzroku w ppelnym polu
widzenia 120 st.

Jednocześnie? Oczywiście, że nie. Ale nie jest to konieczne - jeśli nie
masz uszkodzonego narządu wzroku widzenie peryferyjne zupełnie wystarcza
do zorientowania się, że "coś się dzieje".

A jaki chciałbyś osiągnąć? Przeczytać podpis pod rysunkiem? ;)
Przyporzadkowac obraz do sytuacji.

W czym problem?

Upewnić się, że *jest* wolny i nikomu po nim jadącemu nie utrudni się
jazdy.
A co ja powiedzialem? Patrze, jest wolny to na niego wjezdzam.

Patrzyłeś, że *był* wolny.
Znasz przepisy prawda? Jesli byl wolny w momencie kiedy patrzylem i
jednoczesnie sygnalizowalem zamiar zmiany pasa wczesniej. To kto bedzie
winny kolizji?
Pomysl.

Wszystko zależy od tego, co rozumiesz przez "wolny".

Jako że pasy całkiem puste w rzeczywistości zdarzają się dość rzadko,
dla mnie oznacza to "dość miejsca, żeby się nań dostać bezpiecznie i bez
utrudniania ruchu pojazdom nim jadącym".

Ponieważ, zgodnie z konwencją wiedeńską, pojazdy "wyprzedające" mnie na
innym pasie formalnie nie wykonują manewru wyprzedzania moje włączenie
kierunkowskazu nie daje mi żadnych praw do oczekiwania, że po dwóch
sekundach miejsce nadal będzie.

Zapominasz też, że oprócz pojazdu nadjeżdżającego z tyłu miejsce może
zająć przyhamowując ktoś przodu.

Cóż, skoro tobie nie szkoda jej wysiłku... Ja jednak do swojej mam
nieco
więcej szacunku.
Ale wiesz, ze moze ci spasc fortepian na glowe?

Generalnie staram się nie przechodzić pod dyndającymi na sznurze
fortepianami.
Oj, rozwin wyobraznie. :|

Nie w ten sposób, dziękuję...

Duzo juz rzeczy widzialem, zeby wierzyc ze sam jestes "kowalem swego
losu".
Dla Twojego dalszego bycia ma znaczenie takze idiota nie szanujacy
przepisow. Zupelnie jak ten z tego przypadku.

Obaj nie szanowali.
Acha, tylko niebieski nie mial prawa przejechac _ciaglej_linii

A zielony nie miał prawa władować się w jadący obok pojazd.

[ciach]

Popatrz na argumentację wybielających zielonego: "popatrzył sobie na
linie i wiedział, że żadnego pojazdu nie może tam być". I pojechał na
wiarę w paski na drodze.
A jak widzisz zielone swiatlo to zatrzymujesz auto i sprawdzasz czy
ulice sa puste? Jak masz znak pierwszenstwo przejazdu to tez sie
zatrzymujesz i czekasz czy nikt nie wyskoczy?

Czy ty przy zmianie pasa ruchu, jeśli nim ktoś jedzie, zawsze się
zatrzymujesz? Jeśli nie to usuń łaskawie zatrzymywanie ze swojego
pytania - a przynajmniej przesuń je na moment PO rozejrzeniu się po
skrzyżowaniu. Wtedy owszem - jeśli ktoś jedzie i wygląda na to, że się
nie zatrzyma, sam szykuję się do zatrzymania.

Poza tym znowu zapominasz o pojazdach uprzywilejowanych.

Czy może ty celowo pchasz się na zderzenie w takich sytuacjach?

Jeśli nie nauczysz się odróżniasz obserwacji przez dwie sekundy od
popatrzenia dwie sekundy wcześniej - owszem.
Czyli Ty jadac na skutrze patrzysz dwie sekundy w lusterko?

Gdzie ja pisałem o obserwacji lusterka?

I jeszcze zyjesz?
Czy nie rozumiesz co chcialem powiedziec.

Chciałeś powiedzieć, że masz upośledzone widzenie peryferyjne i żeby
obserwować jakieś musisz koniecznie patrzeć wprost na nie?

Położenie osi jezdni, serdeńko, to powinieneś umieć rozpoznać i bez
malunków na jezdni - w polskich warunkach często się to przydaje.
Co ma jedno do drugiego? Mowimy o liniach ciaglych wymalowanych na
jezdni. To jest  Znak P-2 " linia pojedyncza ciągła " oddziela pasy
ruchu o tym samym kierunku

To dlaczego piszesz o wyskoczeniu na czołówkę, hmm?
Bo jesli ktos z rowna latwoscia przekracza linie pojedyncza to moze
rownierz miec w dupie podwojna? Nie widzisz analogii?

Póki co widzę, że kręcisz w zeznaniach :-P
Ja?? :D

Ty. Raz piszesz o jeździe na czołówkę, raz o linii rozdzielającej pasy w
tym samym kierunku.

No wez przestan. Wysil sie troche. Przepisy sa po to zeby ich
przestrzegac a ni robic co sie chce.

Bredzisz - przepisy nie są sztuką dla sztuki. Powstały w pewnym
określonym celu. Te akurat w celu uczynienia ruchu drogowego
sprawniejszym i bezpieczniejszym.

Powiedz, ze rozumiesz, objasnienie tego znaku. :)

Nie oznacza on, że możesz traktować każdego, kto ten znak przekracza,
jako fatamorganę.
Martwy punkt w lusterkach.

Niby w którym miejscu?

Chyba, ze ty takich nie masz. Co mnie o tyle
dziwi, ze mowils Myjkowi, ze nie trzeba sie ogladac przez ramie w aucie.

Nie przy zmianie pasa. Dopiero przy skręcaniu na skrzyżowaniu przy
intensywnym ruchu (kiedy trzeba czekać na lukę i potem szybko z niej
skorzystać) będzie to konieczne.

Dziwi mnie to tym bardziej, ze jezdzisz na 2oo a tam lusterka sa jeszcze
bardziej do dupy. Ja sie ogladam jezdzac na dwoch kolach.

Widać masz koszmarnie źle ustawione lusterka. Albo jakieś kompletnie
rozwalone.

Oczywiście jeśli ktoś "wyskoczy" nagle i nie będziesz miał szans na
reakcję - wina będzie twoja.
LOL Ty przeczytaj to jeszcze raz :D

"Nie" się zgubiło - wystarczyło pomyśleć, żeby się domyślić.

Ale jeśli ktoś się wpakuje "pod prąd", nie będzie miał jak wrócić i
tylko będzie przerażony stał na "lewym" pasie, bo np. nikt nie będzie
chciał/mógł zrobić mu miejsca, to jak myślisz - czy to on będzie winny
zdarzenia, jeśli jadący z przeciwka (na prostej drodze, dla ustalenia
uwagi) będzie się gapił na pobocze, a nie przed siebie, i się w niego
właduje?
No kto? Taka osoba nie powinna jezdzic!!!

Zgadzam się. Teraz wytłumacz to temu panu, co tu mówił, że zdarza mu się
wycofywać z wyprzedzania ;->

A jesli juz to ma spierd.... z
tego pasa chocby na pobocze.

Pobocza nie ma. Jest barierka.

Wiesz kto jest winny kolizji jesli jego pojazd zjezdza na przeciwny pas
ruchu?

Nagle? Ten co zjechał. Jeśli był widoczny z daleka - ten cep, co w niego
celowo wjechał, choć widział, że tamten nie ma szans na opuszczenie pasa.

I znowu nie przewidujesz ;) Życzę powodzenia (i duuuuuuuuuuuuużo
cierpliwości) w trzymaniu się tej zasady dotyczącej czerwonego, jak
trafisz na motocyklu na jeden z tych porypanych czujników
przełączających światła - będziesz stał jak głupi, aż łaskawie nadjedzie
jakiś większy pojazd ;)
Nie mierz innych swoja miara :/ Jeszcze sie nie zdarzylo zebym gdzies
stal na petli.

Może były lepiej wyregulowane. Problem istnieje i dotyczy nie tylko mnie
- wielu innych jednośladowców zrzędzi na te "wynalazki" (albo po prostu
olewa i rusza mimo czerwonego, jeśli tylko można zrobić to bezpiecznie).

Zapomniałeś jeszcze o patrzeniu, dokąd się jedzie.
A Ty zapominasz o stosowaniu sie do przepisow, nie wiem co jest gorsze.

Nie, nie zapominam. Ale stosuję je w całości, a nie wybiórczo. Ty
najwyraźniej olewać końcówkę art. 4.

Bo na przyklad podany wyzej i wczesniej,
nie raczyles odpowiedziec.

Który?
ten z samochodem stojacym do pasie do lewoskretu. Wysli sie moich postow
na poczatku dyskusji nie ma duzo. A mnie sie nie chce powtarzac jeszcze
raz.

Tobie się nie chce to mi ma się chcieć?

Widzisz, ja takie przpadki znam z autopsji.

Uhm. A konkretnie? Jakiś ładny wyrok może, hmm?
A Ty podajesz konkrety? Ja pracuje w sluzbie zdrowia, jakis czas w
transporcie medycznym, a Ty?

Co ma transport medyczny do orzekania o winie?

Poślizgiem - to strasznie śliski szajs ;->
Zadaj sobie troche trudu, wysil sie, nie trzeba do tego tabloidow.

Tnij bardziej - będzie łatwiej utrzymać ciągłość wątku.
Ale czytasz watki, na ktore odpowiadasz?

Owszem, ale nie robię sobie notatek ;)

To nie jest moja praca tylko rozrywka ;->

267 Data: Pa?dziernik 19 2008 15:21:17
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BartekGSXF 


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w wiadomości

Wlasnie, skupia sie. Zanim skoncentrujesz wzrok spowrotem na obrazie z
przodu tam juz jest inna syuacja. No chyba, ze jestes jakims
superczlowiekiem  i masz zdolnosc koncentracji wzroku w ppelnym polu
widzenia 120 st.

Jednocześnie? Oczywiście, że nie. Ale nie jest to konieczne - jeśli nie
masz uszkodzonego narządu wzroku widzenie peryferyjne zupełnie wystarcza
do zorientowania się, że "coś się dzieje".
"Cos sie dzieje" to raczej nie przydaje sie do normalnego poruszania sie po ulicach. Zeby poprawnie odczytac obraz to musisz sie na nim skupic a wtedy o kant pupy mozna potluc widzenie peryferyjne. Bo co z tego wynika, ze cos tam widzisz.

A jaki chciałbyś osiągnąć? Przeczytać podpis pod rysunkiem? ;)
Przyporzadkowac obraz do sytuacji.

W czym problem?
A no w tym j.w.

Znasz przepisy prawda? Jesli byl wolny w momencie kiedy patrzylem i
jednoczesnie sygnalizowalem zamiar zmiany pasa wczesniej. To kto bedzie
winny kolizji?
Pomysl.

Wszystko zależy od tego, co rozumiesz przez "wolny".
Znaczy to tyle, ze swoim manewrem nie utrudniam innym ruchu.

Jako że pasy całkiem puste w rzeczywistości zdarzają się dość rzadko,
dla mnie oznacza to "dość miejsca, żeby się nań dostać bezpiecznie i bez
utrudniania ruchu pojazdom nim jadącym".
Wlasnie o to.

Ponieważ, zgodnie z konwencją wiedeńską, pojazdy "wyprzedające" mnie na
innym pasie formalnie nie wykonują manewru wyprzedzania moje włączenie
kierunkowskazu nie daje mi żadnych praw do oczekiwania, że po dwóch
sekundach miejsce nadal będzie.
Nieee? A co oznacza:
..
Z warunkow wyprzedzania.
na jezdni dwukierunkowej, jeżeli co najmniej dwa pasy ruchu na obszarze zabudowanym lub trzy pasy ruchu poza obszarem zabudowanym przeznaczone są do jazdy w tym samym kierunku.

Zapominasz też, że oprócz pojazdu nadjeżdżającego z tyłu miejsce może
zająć przyhamowując ktoś przodu.
Wlasnie dlatego nie mozna sobie pozwolic na zbyt dlugie patrzenia w lusterka.

Duzo juz rzeczy widzialem, zeby wierzyc ze sam jestes "kowalem swego
losu".
Dla Twojego dalszego bycia ma znaczenie takze idiota nie szanujacy
przepisow. Zupelnie jak ten z tego przypadku.

Obaj nie szanowali.
Acha, tylko niebieski nie mial prawa przejechac _ciaglej_linii

A zielony nie miał prawa władować się w jadący obok pojazd.
Zapominasz, ze rowniez niebieski zmienial pas. I zeby bylo smieszniej, zielony prawdopodobnie sygnaliowal zmiane pasa lewym kierunkiem. Niebieski raczej nie :)

Czy ty przy zmianie pasa ruchu, jeśli nim ktoś jedzie, zawsze się
zatrzymujesz? Jeśli nie to usuń łaskawie zatrzymywanie ze swojego
pytania - a przynajmniej przesuń je na moment PO rozejrzeniu się po
skrzyżowaniu. Wtedy owszem - jeśli ktoś jedzie i wygląda na to, że się
nie zatrzyma, sam szykuję się do zatrzymania.
mimo ze masz pierwszenstwo? Bo moje pytanie tyczylo sie sytuacji kiedy poruszasz sie majac pierwszenstwo i puszczasz przodem lamiacego przepisy przed toba. Tak jak w tej konkretnej syt. To zielony mial pierwszenstwo przed niebieskim.

Chciałeś powiedzieć, że masz upośledzone widzenie peryferyjne i żeby
obserwować jakieś musisz koniecznie patrzeć wprost na nie?
Chodzi Ci o lusterko? No zeby cokolwiek zobaczyc w bocznym to oczywiscie musze sie na nim :skupic".
I nie dlatego ze mam cos ze wzrokiem. Patrzenie wg Ciebi zeby "cos tam " zobaczyc wydaje mi sie patrzeniem jeno dla sztuki.

Ty. Raz piszesz o jeździe na czołówkę, raz o linii rozdzielającej pasy w
tym samym kierunku.
Ty wyciales znow to co napisalem wczesniej. Ale jeszcze raz:
Jesli ktos ma w dupie jedna linie bedzie mial tez w dupie dwie. Wtedy wyleci Ci na czolowke.

Bredzisz - przepisy nie są sztuką dla sztuki. Powstały w pewnym
określonym celu. Te akurat w celu uczynienia ruchu drogowego
sprawniejszym i bezpieczniejszym.
Wlasnie, niebieski zlamal przepisy i w wyniku tego doszlo do kolizji.
Moze wreszcie do Ciebie dociera. Niebieski nie mial prawa przekroczyc ciaglej linii. Mial obowiazek przepusicic zielonego bo mial go z prawej strony. Mial obowiazek pojechac w lewo.
...martwy punkt...
Niby w którym miejscu?
Czym ty jezdzisz?? Bo w moim aucie pomimo ustawienia lusterek jak najbardziej od auta wystepuje martwy punkt. Tym bardziej jest w lusterkach moto.

Chyba, ze ty takich nie masz. Co mnie o tyle
dziwi, ze mowils Myjkowi, ze nie trzeba sie ogladac przez ramie w aucie.

Nie przy zmianie pasa. Dopiero przy skręcaniu na skrzyżowaniu przy
intensywnym ruchu (kiedy trzeba czekać na lukę i potem szybko z niej
skorzystać) będzie to konieczne.
No popatrz a mnie instruktor uczyl zeby wlasnie krecic glowa. Ale ja to prawko robilem jak jeszcze uczyli normalnie.

Dziwi mnie to tym bardziej, ze jezdzisz na 2oo a tam lusterka sa jeszcze
bardziej do dupy. Ja sie ogladam jezdzac na dwoch kolach.

Widać masz koszmarnie źle ustawione lusterka. Albo jakieś kompletnie
rozwalone.
Taak?? No to wsiac na jakiegokolwiek sporta, nakeda, zdziwisz sie bardzo.

Oczywiście jeśli ktoś "wyskoczy" nagle i nie będziesz miał szans na
reakcję - wina będzie twoja.
LOL Ty przeczytaj to jeszcze raz :D

"Nie" się zgubiło - wystarczyło pomyśleć, żeby się domyślić.
Tobie sie nie chce, a mnie musi? Skad mam wiedziec co chcesz powiedziec?

Ale jeśli ktoś się wpakuje "pod prąd", nie będzie miał jak wrócić i
tylko będzie przerażony stał na "lewym" pasie, bo np. nikt nie będzie
chciał/mógł zrobić mu miejsca, to jak myślisz - czy to on będzie winny
zdarzenia, jeśli jadący z przeciwka (na prostej drodze, dla ustalenia
uwagi) będzie się gapił na pobocze, a nie przed siebie, i się w niego
właduje?
No kto? Taka osoba nie powinna jezdzic!!!

Zgadzam się. Teraz wytłumacz to temu panu, co tu mówił, że zdarza mu się
wycofywać z wyprzedzania ;->
Ale Ty mylisz pojecia. Jesli nie ma warunkow do wyprzedzanie to sie nie wyprzedza. Wiec sytuacja kiedy ktos staje po prad bo nie ma miejsca zeby wjechac jest zupelnie rozna od sytuacji kiedy ktos wyprzedza a z ulicy np gruntowej wyjezdza traktor.

A jesli juz to ma spierd.... z
tego pasa chocby na pobocze.

Pobocza nie ma. Jest barierka.
j.w.
Jesli nie bylo miejsca wogole nie powinien zmieniac pasa.

Wiesz kto jest winny kolizji jesli jego pojazd zjezdza na przeciwny pas
ruchu?

Nagle? Ten co zjechał. Jeśli był widoczny z daleka - ten cep, co w niego
celowo wjechał, choć widział, że tamten nie ma szans na opuszczenie pasa.
W takiej syt owszem, ale raczej nie wyobrazam sobie zeby ktos postapil jak mowisz.

Nie, nie zapominam. Ale stosuję je w całości, a nie wybiórczo. Ty
najwyraźniej olewać końcówkę art. 4.
Art z czego??
Z tego:
Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania.

O tym mowisz?? I tym bedziesz tlumaczyl ta kolizje? Bo z powyzszego wynika wlasnie , ze zielony mial prawo oczekiwac ze ten niebieski baran pojedzie w lewo!!!

Bo na przyklad podany wyzej i wczesniej,
nie raczyles odpowiedziec.

Który?
ten z samochodem stojacym do pasie do lewoskretu. Wysli sie moich postow
na poczatku dyskusji nie ma duzo. A mnie sie nie chce powtarzac jeszcze
raz.

Tobie się nie chce to mi ma się chcieć?
Ok, zaczynam rozumiec...

Widzisz, ja takie przpadki znam z autopsji.

Uhm. A konkretnie? Jakiś ładny wyrok może, hmm?
A Ty podajesz konkrety? Ja pracuje w sluzbie zdrowia, jakis czas w
transporcie medycznym, a Ty?

Co ma transport medyczny do orzekania o winie?
Ano to, ze wlasnie oprocz policji w miejscu kolizji pojawia sie rowniez "pogotowie", wiec znam takie przypadki nie z opowiesci tylko z tego ze jestem na miejscu.

Poślizgiem - to strasznie śliski szajs ;->
Zadaj sobie troche trudu, wysil sie, nie trzeba do tego tabloidow.

Tnij bardziej - będzie łatwiej utrzymać ciągłość wątku.
Ale czytasz watki, na ktore odpowiadasz?

Owszem, ale nie robię sobie notatek ;)

To nie jest moja praca tylko rozrywka ;->
Znaczy trollujesz.
A ja myslalem, ze ...

Pomylilem sie.
EOT

--
BartekGSX6F, Ave1,8
EL
May the Force be with You
Jack: Because I knew, that you knew, that I knew,
 that you knew, that I knew you would cheat!

268 Data: Pa?dziernik 19 2008 21:04:52
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

BartekGSXF pisze:



Jednocześnie? Oczywiście, że nie. Ale nie jest to konieczne - jeśli nie
masz uszkodzonego narządu wzroku widzenie peryferyjne zupełnie wystarcza
do zorientowania się, że "coś się dzieje".
"Cos sie dzieje" to raczej nie przydaje sie do normalnego poruszania sie
po ulicach.

Jeśli Tobie przeniesienie wzroku na podejrzane miejsce z peryferii pola
widzenia zajmuje kilka sekund - to faktycznie, masz taki problem ;->

Ja nie.

Zeby poprawnie odczytac obraz to musisz sie na nim skupic a
wtedy o kant pupy mozna potluc widzenie peryferyjne. Bo co z tego
wynika, ze cos tam widzisz.

Z tego wynika, że wiem gdzie i kiedy zachodzi coś na co powinienem
zwrócić większą uwagę.

A jaki chciałbyś osiągnąć? Przeczytać podpis pod rysunkiem? ;)
Przyporzadkowac obraz do sytuacji.

W czym problem?
A no w tym j.w.

Podtrzymuję pytanie.

Znasz przepisy prawda? Jesli byl wolny w momencie kiedy patrzylem i
jednoczesnie sygnalizowalem zamiar zmiany pasa wczesniej. To kto bedzie
winny kolizji?
Pomysl.

Wszystko zależy od tego, co rozumiesz przez "wolny".
Znaczy to tyle, ze swoim manewrem nie utrudniam innym ruchu.

No cóż - zielony utrudnił i to dość solidnie.

Jako że pasy całkiem puste w rzeczywistości zdarzają się dość rzadko,
dla mnie oznacza to "dość miejsca, żeby się nań dostać bezpiecznie i bez
utrudniania ruchu pojazdom nim jadącym".
Wlasnie o to.

Dobrze.

Ponieważ, zgodnie z konwencją wiedeńską, pojazdy "wyprzedające" mnie na
innym pasie formalnie nie wykonują manewru wyprzedzania moje włączenie
kierunkowskazu nie daje mi żadnych praw do oczekiwania, że po dwóch
sekundach miejsce nadal będzie.
Nieee? A co oznacza:
.
Z warunkow wyprzedzania.
na jezdni dwukierunkowej, jeżeli co najmniej dwa pasy ruchu na obszarze
zabudowanym lub trzy pasy ruchu poza obszarem zabudowanym przeznaczone
są do jazdy w tym samym kierunku.

Umowy międzynarodowe są nadrzędne w stosunku do krajowych ustaw.

Zapominasz też, że oprócz pojazdu nadjeżdżającego z tyłu miejsce może
zająć przyhamowując ktoś przodu.
Wlasnie dlatego nie mozna sobie pozwolic na zbyt dlugie patrzenia w
lusterka.

Ummm... Przypominam, że gałki oczne są ruchome a ich ruchy mogą być
całkiem szybkie ;->

Duzo juz rzeczy widzialem, zeby wierzyc ze sam jestes "kowalem swego
losu".
Dla Twojego dalszego bycia ma znaczenie takze idiota nie szanujacy
przepisow. Zupelnie jak ten z tego przypadku.

Obaj nie szanowali.
Acha, tylko niebieski nie mial prawa przejechac _ciaglej_linii

A zielony nie miał prawa władować się w jadący obok pojazd.
Zapominasz, ze rowniez niebieski zmienial pas.

Naciągane. Nawet jeśli uznać to za zmianę pasa, to w chwili zdarzenia
całą jego szerokość była już na tym pasie, więc na tym pasie już był.

I zeby bylo smieszniej,
zielony prawdopodobnie sygnaliowal zmiane pasa lewym kierunkiem.
Niebieski raczej nie :)

To powinno dać zielonemu do myślenia - że niebieski pojedzie prosto.
Stąd wniosek, że zielony nie patrzył. Czy może sugerujesz, że wjechał w
niebieskiego celowo? ;->

Czy ty przy zmianie pasa ruchu, jeśli nim ktoś jedzie, zawsze się
zatrzymujesz? Jeśli nie to usuń łaskawie zatrzymywanie ze swojego
pytania - a przynajmniej przesuń je na moment PO rozejrzeniu się po
skrzyżowaniu. Wtedy owszem - jeśli ktoś jedzie i wygląda na to, że się
nie zatrzyma, sam szykuję się do zatrzymania.
mimo ze masz pierwszenstwo?

Cmentarze są pełne tych, co mieli pierwszeństwo.

Bo moje pytanie tyczylo sie sytuacji kiedy
poruszasz sie majac pierwszenstwo i puszczasz przodem lamiacego przepisy
przed toba.

No i? Mogę go obtrąbić, donieść na policję, hawajskie pozdrowienie
przekazać. Ale nie wolno mi - jeśli po zachowaniu widać, że nie zamierza
się zatrzymać, celowo zignorować tej wiedzy i w niego wjechać.

Tak jak w tej konkretnej syt. To zielony mial pierwszenstwo
przed niebieskim.

I co z tego? Albo go i tak nie widział, albo wjechał w niego celowo.

Chciałeś powiedzieć, że masz upośledzone widzenie peryferyjne i żeby
obserwować jakieś musisz koniecznie patrzeć wprost na nie?
Chodzi Ci o lusterko? No zeby cokolwiek zobaczyc w bocznym to oczywiscie
musze sie na nim :skupic".
I nie dlatego ze mam cos ze wzrokiem. Patrzenie wg Ciebi zeby "cos tam "
zobaczyc wydaje mi sie patrzeniem jeno dla sztuki.

To masz jakiś problem ze wzrokiem - nie wiem, czy z oczami, czy z
ośrodkiem wzrokowym w mózgu. Ale generalnie widzenie peryferyjne w
zupełności wystarcza przynajmniej do tego, żeby się zorientować, że
istnieje konieczność sprawdzenia, co się w danym miejscu dokładnie dzieje.

Ty. Raz piszesz o jeździe na czołówkę, raz o linii rozdzielającej pasy w
tym samym kierunku.
Ty wyciales znow to co napisalem wczesniej. Ale jeszcze raz:
Jesli ktos ma w dupie jedna linie bedzie mial tez w dupie dwie. Wtedy
wyleci Ci na czolowke.

I ty go "za karę" staranujesz, nawet jeśli będziesz miał możliwość
bezpiecznego uniknięcia zderzenia? Czy może widząc taką podwójną linię
ciągłą dajesz odpocząć oczom i je zamykasz, bo i tak nikt nie ma prawa
się przed tobą znaleźć? ;->

Bredzisz - przepisy nie są sztuką dla sztuki. Powstały w pewnym
określonym celu. Te akurat w celu uczynienia ruchu drogowego
sprawniejszym i bezpieczniejszym.
Wlasnie, niebieski zlamal przepisy

Tak. Podobnie jak zielony.

i w wyniku tego doszlo do kolizji.

Nie.

Moze wreszcie do Ciebie dociera.

To ty masz problemy ze zrozumieniem.

Niebieski nie mial prawa przekroczyc ciaglej linii.

Tak.

Mial obowiazek przepusicic zielonego bo mial go z prawej
strony.

Jakby wjeżdżał na ten pas z lewej. Ale on tym pasem już jechał.

Mial obowiazek pojechac w lewo.

Jak już przekroczył linię ciągłą - nie. Nie miał też jak.
...martwy punkt...
Niby w którym miejscu?
Czym ty jezdzisz??

Neo's 50, Aerox 100, Epicuro 125, GSX400e, a obecnie Foresight 250.
Które niby miejsce rzekomo powinno być poza moim polem widzenia, hmm?

Bo w moim aucie pomimo ustawienia lusterek jak
najbardziej od auta wystepuje martwy punkt. Tym bardziej jest w
lusterkach moto.

Ummm... Tym bardziej? Masz jakiś dziwny motocykl albo bardzo dziwne
lusterka.

U mnie coś takiego nie występuje - dzięki lusterkom jestem w stanie
zorientować się, co się dookoła mnie dzieje.

Chyba, ze ty takich nie masz. Co mnie o tyle
dziwi, ze mowils Myjkowi, ze nie trzeba sie ogladac przez ramie w aucie.

Nie przy zmianie pasa. Dopiero przy skręcaniu na skrzyżowaniu przy
intensywnym ruchu (kiedy trzeba czekać na lukę i potem szybko z niej
skorzystać) będzie to konieczne.
No popatrz a mnie instruktor uczyl zeby wlasnie krecic glowa. Ale ja to
prawko robilem jak jeszcze uczyli normalnie.

Kręcenie głową a oglądanie się przez ramię - to są różne sprawy.

Założę się, że instruktor zalecał ograniczać się do ruchu głowy i oczu,
bez obracania całego korpusu.

Dziwi mnie to tym bardziej, ze jezdzisz na 2oo a tam lusterka sa jeszcze
bardziej do dupy. Ja sie ogladam jezdzac na dwoch kolach.

Widać masz koszmarnie źle ustawione lusterka. Albo jakieś kompletnie
rozwalone.
Taak?? No to wsiac na jakiegokolwiek sporta, nakeda, zdziwisz sie bardzo.

Swego czasu dwa lata jeździłem GSX 400e. Zdecydowanie "golas", choć z
1988 roku był. Ale może wtedy lepsze lusterka robili ;->

Oczywiście jeśli ktoś "wyskoczy" nagle i nie będziesz miał szans na
reakcję - wina będzie twoja.
LOL Ty przeczytaj to jeszcze raz :D

"Nie" się zgubiło - wystarczyło pomyśleć, żeby się domyślić.
Tobie sie nie chce, a mnie musi? Skad mam wiedziec co chcesz powiedziec?

;-P

Ale jeśli ktoś się wpakuje "pod prąd", nie będzie miał jak wrócić i
tylko będzie przerażony stał na "lewym" pasie, bo np. nikt nie będzie
chciał/mógł zrobić mu miejsca, to jak myślisz - czy to on będzie winny
zdarzenia, jeśli jadący z przeciwka (na prostej drodze, dla ustalenia
uwagi) będzie się gapił na pobocze, a nie przed siebie, i się w niego
właduje?
No kto? Taka osoba nie powinna jezdzic!!!

Zgadzam się. Teraz wytłumacz to temu panu, co tu mówił, że zdarza mu się
wycofywać z wyprzedzania ;->
Ale Ty mylisz pojecia.

Nie mylę.

Jesli nie ma warunkow do wyprzedzanie to sie nie
wyprzedza.

Cieszę się, że się zgadzasz. Teraz wytłumacz to tamtemu panu, co się w
wyprzedzania wycofuje, bo źle ocenił jak szybko zbliża się ten z przeciwka.

Wiec sytuacja kiedy ktos staje po prad bo nie ma miejsca zeby
wjechac jest zupelnie rozna od sytuacji kiedy ktos wyprzedza a z ulicy
np gruntowej wyjezdza traktor.

Owszem, ale nie o tym była mowa.

BTW: "droga gruntowa", jeśli już mamy być dokładni ;)

A jesli juz to ma spierd.... z
tego pasa chocby na pobocze.

Pobocza nie ma. Jest barierka.
j.w.
Jesli nie bylo miejsca wogole nie powinien zmieniac pasa.

W pełni się zgadzam - nie miał miejsca na wykonanie manewru wyprzedzania.

Teraz wytłumacz to temu uczestnikowi, co sobie na ślepo wyprzedza i
czasami musi się z tego wyprzedzania wycofywać.

Ale tak czy inaczej jadąc z przeciwka nie masz prawa go staranować.

Wiesz kto jest winny kolizji jesli jego pojazd zjezdza na przeciwny pas
ruchu?

Nagle? Ten co zjechał. Jeśli był widoczny z daleka - ten cep, co w niego
celowo wjechał, choć widział, że tamten nie ma szans na opuszczenie pasa.
W takiej syt owszem, ale raczej nie wyobrazam sobie zeby ktos postapil
jak mowisz.

Przepraszam bardzo, ale to nie argumentuję, że ten kto się gdzieś
"nielegalnie" znalazł jest zawsze winny i że ktoś jadący (pozornie!)
zgodnie z przepisami może jechać na ślepo i takich taranować.

Nie, nie zapominam. Ale stosuję je w całości, a nie wybiórczo. Ty
najwyraźniej olewać końcówkę art. 4.
Art z czego??
Z tego:
Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć,
że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego,

Do tego momentu przepis przeczytałeś.

chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania.

A tu już chyba skończyła się Tobie cierpliwość i końcówkę olałeś ;->

O tym mowisz?? I tym bedziesz tlumaczyl ta kolizje? Bo z powyzszego
wynika wlasnie , ze zielony mial prawo oczekiwac ze ten niebieski baran
pojedzie w lewo!!!

Jeśli by popatrzył, to by się zorientował, że zachowanie niebieskiego
wskazuje na brak chęci do skrętu (choćby niewłączenie kierunkowskazu do
tego wystarczy). Czyli albo nie popatrzył, choć miał obowiązek, albo
popatrzył i postanowił i tak zmienić pas ruchu, choć groziło to kolizją.

[ciach]

Widzisz, ja takie przpadki znam z autopsji.

Uhm. A konkretnie? Jakiś ładny wyrok może, hmm?
A Ty podajesz konkrety? Ja pracuje w sluzbie zdrowia, jakis czas w
transporcie medycznym, a Ty?

Co ma transport medyczny do orzekania o winie?
Ano to, ze wlasnie oprocz policji w miejscu kolizji pojawia sie rowniez
"pogotowie", wiec znam takie przypadki nie z opowiesci tylko z tego ze
jestem na miejscu.

Przypadki może i znasz, ale nie znasz ostatecznych orzeczeń o winie.

Swoją szosą popatrz na przypadek, o którym niedawno w tym wątku
wspominałem: jeden przejeżdżał rowerem przez przejście dla pieszych
(więc był tam "nielegalnie"), drugi skręcał samochodem przez to
przejście i "trafił" rowerzystę - w rezultacie świadkuję w karnej
sprawie, w której prokurator z urzędu oskarża o naruszenie funkcji
organizmu z powodu niezachowania ostrożności na drodze publicznej.

Chyba nie sądzisz, że oskarżonym jest rowerzysta, hmm? ;->

Czyli mamy podobną sytuację: jeden olał zakaz (poruszania się po danej
powierzchni), drugi jechał prawie zgodnie z przepisami i "tylko" nie
popatrzył skręcając. A mimo tego i policja, i prokuratura się "biedaka"
straszliwie "czepiają".

Poślizgiem - to strasznie śliski szajs ;->
Zadaj sobie troche trudu, wysil sie, nie trzeba do tego tabloidow.

Tnij bardziej - będzie łatwiej utrzymać ciągłość wątku.
Ale czytasz watki, na ktore odpowiadasz?

Owszem, ale nie robię sobie notatek ;)

To nie jest moja praca tylko rozrywka ;->
Znaczy trollujesz.
A ja myslalem, ze ...

Nie trolluję, ale nie jest to też moja praca, więc się nie będę przemęczał.

269 Data: Pa?dziernik 17 2008 11:26:15
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 


"Arek (G)"  wrote in message

mikal pisze:
[...]
A może w tym co napisałeś tkwi sedno różnicy zdań? Zakładasz apriorii, że
zielony z premedytacją odstrzelił niebieskiego (np. żeby na jego koszt
naprawić sobie już wcześniej uszkodzony błtnik). Jeżeli tak zrobił to
"moralnie" ponosi winę za to zdarzenie, ale ta moralność nie ma nic
wspólnego z orzecznictwem.

Gdzie tak napisałem. Zakładam, że zielony jechał na pamięć, bo wie, że tam
jest linia ciągła więc nawet nie patrzył, czy jakiś głupek nie zakręcił
się zbytnio i nie pojechał prosto. Skręcił na pałę, bo robi tak codziennie
i nigdy do tej pory nic się nie zdarzyło. Tymczasem podstawowa zasada
będąc na drodze to uważać i myśleć.

A i owszem napisałeś. Cytuję Twój post z 13 października 2008 17:47



"Gdyby niebieski zasuwał z jakąś dużą prędkością, to być może byłby jeden
z Twoich przykładów. Z tego rysunku to nie wynika, więc zakładam, że
jechali z podobnymi prędkościami. Z czego jasno wynika, że zielony z
premedytacją wjechał w niebieskiego."



Już nawet sam nie wiesz co piszesz?



Pozdrawiam

mikal

270 Data: Pa?dziernik 16 2008 17:42:03
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

mikal pisze:

wolno.  Ale w takiej sytuacji każdy, kto ma choć trochę oleju w głowie
będzie po tysiąckroć czujny, bo zdaje sobie sprawę, iż łamie przepisy i w

Czujność na nic się nie zda - gdzie niby miałby uciekać niebieski przed
zielonym?

Właśnie dlatego winny jest zielony.

razie kolizji będzie to bezspornie jego wina - nawet wtedy, gdy ktoś walnie
w niego z premedytacją.

Brednie.

I to z tej prostej przyczyny, że tej premedytacji
udowodnić praktycznie nie można (poza skrajnie ewidentnymi przypadkami) ,

Można. To właśnie podejrzewać będzie sąd w takiej sytuacji - to lub
wykonanie manewru na ślepo, bez patrzenia. I zielony zostanie uznany za
winnego.

271 Data: Pa?dziernik 16 2008 19:25:51
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BartekGSXF 


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w wiadomości

Można. To właśnie podejrzewać będzie sąd w takiej sytuacji - to lub
wykonanie manewru na ślepo, bez patrzenia. I zielony zostanie uznany za
winnego.
A nie bierzesz pod uwage takiej sytuacji, kiedy pasy do jazdy na wprost sa poblokowane i turlasz sie tam z predkoscia 5 km/h. Niebieski leci szybko bo wlasnie ten trzeci pas zaczynajacy sie za lewoskretem jest wolny a chce tam sie wcisnac. I dochodzi do kolizji bo zielony skrecil na wolny pas a niebieski zlamal przepis i przekroczyl ciagla linie jadac kilkukrotnie szybciej. Na tym rysunku kola niebieskiego sa wewnatrz lewoskretu.


--
BartekGSX6F, Ave1,8
EL
May the Force be with You
Jack: Because I knew, that you knew, that I knew,
 that you knew, that I knew you would cheat!

272 Data: Pa?dziernik 16 2008 21:12:52
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

BartekGSXF pisze:

wolny a chce tam sie wcisnac. I dochodzi do kolizji bo zielony skrecil
na wolny pas a niebieski zlamal przepis i przekroczyl ciagla linie jadac
kilkukrotnie szybciej. Na tym rysunku kola niebieskiego sa wewnatrz
lewoskretu.

Czyli wg. ciebie wina zależy od długości pojazdu? W końcu jakby był o
połowę krótszy, to byłby już cały na tym pasie ;)

A znaczenie praktyczne długość w tym przypadku ma zerowe.

273 Data: Pa?dziernik 16 2008 21:44:15
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BartekGSXF 


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w wiadomości

BartekGSXF pisze:

wolny a chce tam sie wcisnac. I dochodzi do kolizji bo zielony skrecil
na wolny pas a niebieski zlamal przepis i przekroczyl ciagla linie jadac
kilkukrotnie szybciej. Na tym rysunku kola niebieskiego sa wewnatrz
lewoskretu.

Czyli wg. ciebie wina zależy od długości pojazdu? W końcu jakby był o
połowę krótszy, to byłby już cały na tym pasie ;)
Nie dlugosc tylko predkosc, nie sciemniaj, ze nie wiesz o co chodzi.
:)

--
BartekGSX6F, Ave1,8
EL
May the Force be with You
Jack: Because I knew, that you knew, that I knew,
 that you knew, that I knew you would cheat!

274 Data: Pa?dziernik 17 2008 08:58:16
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Thu, 16 Oct 2008 21:44:15 +0200, "BartekGSXF"
 wrote:

Czyli wg. ciebie wina zależy od długości pojazdu? W końcu jakby był o
połowę krótszy, to byłby już cały na tym pasie ;)
Nie dlugosc tylko predkosc, nie sciemniaj, ze nie wiesz o co chodzi.
:)

Jakbyś Andrzejka z precli nie znał - pierdyknął jak łysy grzywą o kant
kuli niezauważając, że obydwoje zmieniali pas i teraz idzie w zaparte,
bo stwierdzenie 'o, faktycznie, nie pomyślałem o tym' nie jest dla
niego dostępne.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/trzypion/
___________/    PMS*PJ+S+++P++M+++W-- P++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

275 Data: Pa?dziernik 16 2008 21:01:31
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w
wiadomości

mikal pisze:

wolno.  Ale w takiej sytuacji każdy, kto ma choć trochę oleju w głowie
będzie po tysiąckroć czujny, bo zdaje sobie sprawę, iż łamie przepisy i w

Czujność na nic się nie zda - gdzie niby miałby uciekać niebieski przed
zielonym?

W świetle prawa miał tam nie wjeżdżać i gdyby nie wjechał to problem
uciekania by nie istniał. A w praktyce życiowej (nie zawsze zgodnej z
przepisami) miał zwolnić, albo się nawet zatrzymać (ryzykując, że go z tyłu
obtrąbią) i tak długo czekać, aż łamiąc przepisy będzie mógł wjechać nie
narażając nikogo na szwank, albo aż się ktoś zlituje i go wpuści.

[...]

Zamiast powtarzać w kółko nie poparte argumentami brednie o winie zielonego,
odpowiedz na proste pytanie, które już chyba dwukrotnie zadałem: co by było,
gdyby wzdłuż ciągłej linii był półmetrowej szerokości chodnik/trawniek?
Dlaczego Ty i Twój komilton skrzętnie unikacie odpowiedzi na to proste
pytanie?

Pozdrawiam
mikal

276 Data: Pa?dziernik 16 2008 22:31:03
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

mikal pisze:

W świetle prawa miał tam nie wjeżdżać i gdyby nie wjechał to problem
uciekania by nie istniał. A w praktyce życiowej (nie zawsze zgodnej z

Gdyby w lesie rosły ryby...

przepisami) miał zwolnić, albo się nawet zatrzymać (ryzykując, że go z tyłu
obtrąbią) i tak długo czekać, aż łamiąc przepisy będzie mógł wjechać nie
narażając nikogo na szwank, albo aż się ktoś zlituje i go wpuści.

I jakby zielony wjechał przed nim - nie byłoby problemu.

Ale zielony wjechał w jego bok - skutecznie go blokując.

[...]

Zamiast powtarzać w kółko nie poparte argumentami brednie o winie zielonego,
odpowiedz na proste pytanie, które już chyba dwukrotnie zadałem: co by było,
gdyby wzdłuż ciągłej linii był półmetrowej szerokości chodnik/trawniek?

Byłaby to fizyczna bariera.

A ty nie odpowiadasz na pytanie, jaka jest różnica (poza formalną)
pomiędzy takim "nielegalnie" pojawiającym się samochodem, a zupełnie
legalnie pojawiającym się w tym samym miejscu motocyklem? Jeden i drugi
pojazd zostałby "zaatakowany" przez zielonego - choć motocykl zmieściłby
się na ten pas za zielonym zanim ten zacząłby skręcać.

Dlaczego Ty i Twój komilton skrzętnie unikacie odpowiedzi na to proste
pytanie?

Kto taki???

277 Data: Pa?dziernik 17 2008 00:48:27
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 



Zamiast powtarzać w kółko nie poparte argumentami brednie o winie
zielonego,
odpowiedz na proste pytanie, które już chyba dwukrotnie zadałem: co by
było,
gdyby wzdłuż ciągłej linii był półmetrowej szerokości chodnik/trawniek?

Byłaby to fizyczna bariera.

Nie wykręcaj się. Kawałek trawnika z niewielkim krawężnikiem miałby być
fizyczną barierą dla kgoś komu bardzo zależy by przez niego przejechać?

A ty nie odpowiadasz na pytanie, jaka jest różnica (poza formalną)
pomiędzy takim "nielegalnie" pojawiającym się samochodem, a zupełnie
legalnie pojawiającym się w tym samym miejscu motocyklem? Jeden i drugi
pojazd zostałby "zaatakowany" przez zielonego - choć motocykl zmieściłby
się na ten pas za zielonym zanim ten zacząłby skręcać.

Nie rozumiem. Uważasz, że gdyby niebieski nie był samochodem tylko był
motocyklem to wolno by mu było "legalnie" jechać na wprost przez ciągłą???
No nie załamuj mnie!:-(


Dlaczego Ty i Twój komilton skrzętnie unikacie odpowiedzi na to proste
pytanie?

Kto taki???

ooops, sorry za literówkę - "komiliton" oczywiście. (Jeśli zbyt trudne słowo
polecam np. Wikipedię)

278 Data: Pa?dziernik 17 2008 18:14:58
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

mikal pisze:

Byłaby to fizyczna bariera.

Nie wykręcaj się. Kawałek trawnika z niewielkim krawężnikiem miałby być
fizyczną barierą dla kgoś komu bardzo zależy by przez niego przejechać?

Nie każdy jeździ czołgiem.

A ty nie odpowiadasz na pytanie, jaka jest różnica (poza formalną)
pomiędzy takim "nielegalnie" pojawiającym się samochodem, a zupełnie
legalnie pojawiającym się w tym samym miejscu motocyklem? Jeden i drugi
pojazd zostałby "zaatakowany" przez zielonego - choć motocykl zmieściłby
się na ten pas za zielonym zanim ten zacząłby skręcać.

Nie rozumiem. Uważasz, że gdyby niebieski nie był samochodem tylko był

Zgadza się. Nie rozumiesz. Bardzo wielu rzeczy.

motocyklem to wolno by mu było "legalnie" jechać na wprost przez ciągłą???
No nie załamuj mnie!:-(

Mnie załamuje twoja... hmmm... powolność kojarzenia.

Za zielonym jest dość miejsca, żeby motocykl zza zielonego zdążył
zmienić pas na ten lewy bez dotykania ciągłej linii.

Dlaczego Ty i Twój komilton skrzętnie unikacie odpowiedzi na to proste
pytanie?
Kto taki???

ooops, sorry za literówkę - "komiliton" oczywiście. (Jeśli zbyt trudne słowo
polecam np. Wikipedię)

Cóż, jak idziesz w kierunku takiej "argumętacji", to może mam zacząć
pisać o "argumentach twoich i twojego kochasia" (np. płaszczydła), hmm?

Może ty do myślenia potrzebujesz jakiegoś partnera, ale ja piszę
samodzielnie.

279 Data: Pa?dziernik 17 2008 19:48:03
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w
wiadomości

mikal pisze:

Byłaby to fizyczna bariera.

Nie wykręcaj się. Kawałek trawnika z niewielkim krawężnikiem miałby być
fizyczną barierą dla kgoś komu bardzo zależy by przez niego przejechać?

Nie każdy jeździ czołgiem.

A ty nie odpowiadasz na pytanie, jaka jest różnica (poza formalną)
pomiędzy takim "nielegalnie" pojawiającym się samochodem, a zupełnie
legalnie pojawiającym się w tym samym miejscu motocyklem? Jeden i drugi
pojazd zostałby "zaatakowany" przez zielonego - choć motocykl zmieściłby
się na ten pas za zielonym zanim ten zacząłby skręcać.

Nie rozumiem. Uważasz, że gdyby niebieski nie był samochodem tylko był

Zgadza się. Nie rozumiesz. Bardzo wielu rzeczy.

motocyklem to wolno by mu było "legalnie" jechać na wprost przez
ciągłą???
No nie załamuj mnie!:-(

Mnie załamuje twoja... hmmm... powolność kojarzenia.

Za zielonym jest dość miejsca, żeby motocykl zza zielonego zdążył
zmienić pas na ten lewy bez dotykania ciągłej linii.

Rany Boskie człowieku! Ty mnie coraz bardziej przerażasz swoją ignorancją!
Czy nie zdajesz sobie znowu sprawy z tego, że motocyklista popełniłby w tej
sytuacji wykroczenie?!
Ty po prostu nie znasz podstawowych zasad poruszania się po drodze! Załamka!

Pozdrawiam
mikal

280 Data: Pa?dziernik 17 2008 21:26:15
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

mikal pisze:

Za zielonym jest dość miejsca, żeby motocykl zza zielonego zdążył
zmienić pas na ten lewy bez dotykania ciągłej linii.

Rany Boskie człowieku! Ty mnie coraz bardziej przerażasz swoją ignorancją!
Czy nie zdajesz sobie znowu sprawy z tego, że motocyklista popełniłby w tej
sytuacji wykroczenie?!

Czyżby? A może tak konkretnie przepis, który rzekomo zostałby złamany?

Tylko proszę - bez powoływania się na art.24 ust.1 p.3, bo nie dość, że
dotyczy on tylko wyprzedzania (a zielony władowałby się na/tuż przed
hipotetyczny motocykl nawet gdyby ów nie wyprzedzał a tylko zmienił pas
ruchu i znalazł się obok/tuż za) to jeszcze dochodzi problem, kiedy ten
zielony zaczął sygnalizację, a z obserwacji zachowań na drodze z
prawdopodobieństwem 90% dopiero w momencie przekraczania linii przerywanej.

Co więcej zgodnie z Konwencją Wiedeńską, której Polska jest
sygnatariuszem, jeśli na tych osobnych pasach ruchu (generalnie)
wszystkie pojazdy na jednym pasie poruszają się (generalnie) szybciej
niż pojazdy na innym pasie - nie jest to uznawane za wyprzedzanie.

Wystarczy więc, że na tym "nowym" pasie porusza się więcej pojazdów
szybciej niż ten zielony (i inne na "jego" pasie), a formalnie
motocyklista nie będzie zielonego wyprzedzał (poruszając się z
prędkością innych pojazdów na "nowym") pasie, więc nawet gdyby zielony
sygnalizował wcześniej - przepis nie dotyczy.

281 Data: Pa?dziernik 17 2008 21:42:30
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Czyżby? A może tak konkretnie przepis, który rzekomo zostałby złamany?

No! Przecież "zielony" NA PEWNO sygnalizował zmianę
pasa dopiero jak zaczął zjeżdżać na ów pas. Zgadłem?
Ty wtedy hyc! Skuterkiem.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

282 Data: Pa?dziernik 17 2008 21:43:02
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Tylko proszę - bez powoływania się na art.24 ust.1 p.3,

O cholera, nie doczytałem, buuu....

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

283 Data: Pa?dziernik 18 2008 00:32:45
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Tylko proszę - bez powoływania się na art.24 ust.1 p.3,

O cholera, nie doczytałem, buuu....

CBDO

284 Data: Pa?dziernik 18 2008 12:07:01
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 



Tylko proszę - bez powoływania się na art.24 ust.1 p.3, bo nie dość, że
dotyczy on tylko wyprzedzania (a zielony władowałby się na/tuż przed
hipotetyczny motocykl nawet gdyby ów nie wyprzedzał a tylko zmienił pas
ruchu i znalazł się obok/tuż za) to jeszcze dochodzi problem, kiedy ten
zielony zaczął sygnalizację, a z obserwacji zachowań na drodze z
prawdopodobieństwem 90% dopiero w momencie przekraczania linii
przerywanej.

He, he, dobre!
Masz coś przeciwko zielonemu kolorowi? Zaraz wysnujesz dalsze teorie, że
kierowca zielonego to na pewno poszukiwany listem gończym przestępca, w
dodatku pijany i bez PJ, asamochód jest niesprawny i napewno kradziony. A
jak tego nie starczy to na plan wprowadzisz jeszcze szwadron kawalerii i
żółtą łódź podwodną.:-))))

A tak na serio to z rysunku wcale nie wynika, że zielony zaczął sygnalizować
zmianę pasa zbyt późno. Trzymaj się faktów, a nie swoich urojeń.

Pozdrawiam
mikal

285 Data: Pa?dziernik 18 2008 20:03:54
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

mikal pisze:

Tylko proszę - bez powoływania się na art.24 ust.1 p.3, bo nie dość, że
dotyczy on tylko wyprzedzania (a zielony władowałby się na/tuż przed
hipotetyczny motocykl nawet gdyby ów nie wyprzedzał a tylko zmienił pas
ruchu i znalazł się obok/tuż za) to jeszcze dochodzi problem, kiedy ten
zielony zaczął sygnalizację, a z obserwacji zachowań na drodze z
prawdopodobieństwem 90% dopiero w momencie przekraczania linii
przerywanej.

He, he, dobre!
Masz coś przeciwko zielonemu kolorowi? Zaraz wysnujesz dalsze teorie, że

Nie, dlaczego?

kierowca zielonego to na pewno poszukiwany listem gończym przestępca, w
dodatku pijany i bez PJ, asamochód jest niesprawny i napewno kradziony. A

To nie ja użyłem argumentu "niebieski złamał więcej przepisów, niż
zielony", ta tylko z niego złośliwie skorzystałem ;->

Miej pretensje do tego "bystrzaka", co taki głupawy argument wymyślił...

[ciach]

A tak na serio to z rysunku wcale nie wynika, że zielony zaczął sygnalizować
zmianę pasa zbyt późno. Trzymaj się faktów, a nie swoich urojeń.

Trzymam się wiedzy wynikającej z obserwacji realnych sytuacji na drodze.
Wiedzy, której najwyraźniej tobie brakuje...

286 Data: Pa?dziernik 13 2008 18:29:23
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Mon, 13 Oct 2008 17:31:35 +0200,  Arek (G) wrote:

mikal pisze:
Kto w kogo wjechal? Zielony w bok niebieskiego czy niebieski w bok
zielonego? Bo to duzo zmienia.

To akurat niczego nie zmienia.

Bo akurat tak Ci się wydaje? Czy jak połamie Ci nogi, a ty wcześniej
ukradłeś batonika w sklepie, to winny połamania Twoich nóg jesteś Ty?

Jesli uciekales przed ochroniarzem, to moze sie tak okazac :-)

J.

287 Data: Pa?dziernik 11 2008 12:38:03
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

castrol w

Myjk pisze:
Andrzej Lawa napisać:

Nie ważne, jak się tam znalazł.

To po Chujsteczkę w ogóle są oznaczenia poziome i pionowe?
Niebieski złamał zakaz i w wyniku tego doszło do kolizji.

Niebieski zlamal jeden zakaz, ale to nie z tego powodu doszlo do kolizji.

Jeden mówisz...

No to popatrzmy w taryfikator:

1. Utrudnianie lub tamowanie ruchu poprzez brak lub błędne
sygnalizowanie manewru

200PLN

2. Niestosowanie się do znaków: 5) F-10 "kierunki na pasach ruchu" lub
F-11 "kierunki na pasie ruchu" oraz P-8a, P-8b lub P-8c "strzałka
kierunkowa..."

250PLN

Tyle na wprost


--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

288 Data: Pa?dziernik 11 2008 17:21:58
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: radekp@konto.pl 

11 Oct 2008 12:38:03 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

> Niebieski zlamal jeden zakaz, ale to nie z tego powodu doszlo do kolizji.

Jeden mówisz...

No to popatrzmy w taryfikator:

1. Utrudnianie lub tamowanie ruchu poprzez brak lub błędne
sygnalizowanie manewru

Tego nie złamał.

289 Data: Pa?dziernik 11 2008 15:26:42
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

 w

11 Oct 2008 12:38:03 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

Niebieski zlamal jeden zakaz, ale to nie z tego powodu doszlo do kolizji.

Jeden mówisz...
No to popatrzmy w taryfikator:
1. Utrudnianie lub tamowanie ruchu poprzez brak lub błędne
sygnalizowanie manewru
Tego nie złamał.

Czyli sygnalizował zamiar zmiany pasa ruchu?

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

290 Data: Pa?dziernik 11 2008 17:51:27
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: radekp@konto.pl 

11 Oct 2008 15:26:42 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

 w

> 11 Oct 2008 12:38:03 GMT, w
> 'Tom N'  napisał(-a):

>>> Niebieski zlamal jeden zakaz, ale to nie z tego powodu doszlo do kolizji.

>> Jeden mówisz...
>> No to popatrzmy w taryfikator:
>> 1. Utrudnianie lub tamowanie ruchu poprzez brak lub błędne
>> sygnalizowanie manewru
> Tego nie złamał.

Czyli sygnalizował zamiar zmiany pasa ruchu?

Dyskusyjna sprawa.

A jeżeli jedziesz główną drogą, która na najbliższym skrzyżowaniu skręca w
prawo, a chcesz jechać prosto, to co robisz? (standardowe skrzyżowanie -- w
prawo, w lewo lub prosto -- ale główna leci w prawo)

291 Data: Pa?dziernik 11 2008 16:09:58
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

 w

11 Oct 2008 15:26:42 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

 w

11 Oct 2008 12:38:03 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

Niebieski zlamal jeden zakaz, ale to nie z tego powodu doszlo do kolizji.

Jeden mówisz...
No to popatrzmy w taryfikator:
1. Utrudnianie lub tamowanie ruchu poprzez brak lub błędne
sygnalizowanie manewru
Tego nie złamał.
Czyli sygnalizował zamiar zmiany pasa ruchu?
Dyskusyjna sprawa.
A jeżeli jedziesz główną drogą, która na najbliższym skrzyżowaniu skręca w
prawo, a chcesz jechać prosto, to co robisz? (standardowe skrzyżowanie -- w
prawo, w lewo lub prosto -- ale główna leci w prawo)

Jeżeli chcę jechać prosto przez to skrzyżowanie, to jadę prosto,
uprzednio zajmując odpowiedni do tego zamiaru pas ruchu (co
sygnalizuję kierunkowskazami), ustępując pierwszeństwa pojazdom
jadącym "główną" z mojej prawej strony...

Ale chyba nie o to chciałeś zapytać ;P


--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

292 Data: Pa?dziernik 11 2008 18:20:42
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: radekp@konto.pl 

11 Oct 2008 16:09:58 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

>> Czyli sygnalizował zamiar zmiany pasa ruchu?
> Dyskusyjna sprawa.
> A jeżeli jedziesz główną drogą, która na najbliższym skrzyżowaniu skręca w
> prawo, a chcesz jechać prosto, to co robisz? (standardowe skrzyżowanie -- w
> prawo, w lewo lub prosto -- ale główna leci w prawo)

Jeżeli chcę jechać prosto przez to skrzyżowanie, to jadę prosto,
uprzednio zajmując odpowiedni do tego zamiaru pas ruchu (co
sygnalizuję kierunkowskazami), ustępując pierwszeństwa pojazdom
jadącym "główną" z mojej prawej strony...

Załóżmy, że jest jeden pas. I ten pas na tym skrzyżowaniu skręca w prawo tak
jak tym obrazku. A ty chcesz prosto :).

293 Data: Pa?dziernik 11 2008 16:24:48
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

 w

11 Oct 2008 16:09:58 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

Czyli sygnalizował zamiar zmiany pasa ruchu?
Dyskusyjna sprawa.
A jeżeli jedziesz główną drogą, która na najbliższym skrzyżowaniu skręca w
prawo, a chcesz jechać prosto, to co robisz? (standardowe skrzyżowanie -- w
prawo, w lewo lub prosto -- ale główna leci w prawo)
Jeżeli chcę jechać prosto przez to skrzyżowanie, to jadę prosto,
uprzednio zajmując odpowiedni do tego zamiaru pas ruchu (co
sygnalizuję kierunkowskazami), ustępując pierwszeństwa pojazdom
jadącym "główną" z mojej prawej strony...
Załóżmy, że jest jeden pas. I ten pas na tym skrzyżowaniu skręca w prawo tak
jak tym obrazku.

Na jakim obrazku? Bo na obrazku z pierwszej wiadomości to pas skręca w
lewo ;P

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

294 Data: Pa?dziernik 11 2008 18:48:24
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: radekp@konto.pl 

11 Oct 2008 16:24:48 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

> Załóżmy, że jest jeden pas. I ten pas na tym skrzyżowaniu skręca w prawo tak
> jak tym obrazku.

Na jakim obrazku? Bo na obrazku z pierwszej wiadomości to pas skręca w
lewo ;P

W naszym przykładzie skręca w prawo. Zresztą może być w lewo ;p. To co robisz z
migaczami?

295 Data: Pa?dziernik 11 2008 17:05:13
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

 w

11 Oct 2008 16:24:48 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):
Załóżmy, że jest jeden pas. I ten pas na tym skrzyżowaniu skręca w prawo tak
jak tym obrazku.
Na jakim obrazku? Bo na obrazku z pierwszej wiadomości to pas skręca w
lewo ;P
W naszym przykładzie skręca w prawo. Zresztą może być w lewo ;p. To co robisz z
migaczami?

Przed wyjazdem na drogę sprawdzam, czy działają wszystkie światła.

Nigdy sie nie zatrzymywałem na środku skrzyżowania i nie wysiadałem,
żeby sprawdzić ponownie, ale skoro tak sugerujesz... To cos w tym musi
być ;P

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

296 Data: Pa?dziernik 14 2008 16:31:49
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: radekp@konto.pl 

11 Oct 2008 17:05:13 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

 w

> 11 Oct 2008 16:24:48 GMT, w
> 'Tom N'  napisał(-a):
>>> Załóżmy, że jest jeden pas. I ten pas na tym skrzyżowaniu skręca w prawo tak
>>> jak tym obrazku.
>> Na jakim obrazku? Bo na obrazku z pierwszej wiadomości to pas skręca w
>> lewo ;P
> W naszym przykładzie skręca w prawo. Zresztą może być w lewo ;p. To co robisz z
> migaczami?

Przed wyjazdem na drogę sprawdzam, czy działają wszystkie światła.

Nigdy sie nie zatrzymywałem na środku skrzyżowania i nie wysiadałem,
żeby sprawdzić ponownie, ale skoro tak sugerujesz... To cos w tym musi
być ;P

Nie wykręcaj się :).

297 Data: Pa?dziernik 13 2008 11:18:16
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

'Tom N' pisze:

Czyli sygnalizował zamiar zmiany pasa ruchu?
Dyskusyjna sprawa.
A jeżeli jedziesz główną drogą, która na najbliższym skrzyżowaniu skręca w
prawo, a chcesz jechać prosto, to co robisz? (standardowe skrzyżowanie -- w
prawo, w lewo lub prosto -- ale główna leci w prawo)
Jeżeli chcę jechać prosto przez to skrzyżowanie, to jadę prosto,
uprzednio zajmując odpowiedni do tego zamiaru pas ruchu (co
sygnalizuję kierunkowskazami), ustępując pierwszeństwa pojazdom
jadącym "główną" z mojej prawej strony...
Załóżmy, że jest jeden pas. I ten pas na tym skrzyżowaniu skręca w prawo tak
jak tym obrazku.

Na jakim obrazku? Bo na obrazku z pierwszej wiadomości to pas skręca w
lewo ;P

Trochę miękniesz. Może spróbujesz odpowiedzieć na pytanie?

Arek

298 Data: Pa?dziernik 13 2008 16:37:59
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

Arek (G) w

'Tom N' pisze:

Czyli sygnalizował zamiar zmiany pasa ruchu?
Dyskusyjna sprawa.
A jeżeli jedziesz główną drogą, która na najbliższym skrzyżowaniu skręca w
prawo, a chcesz jechać prosto, to co robisz? (standardowe skrzyżowanie -- w
prawo, w lewo lub prosto -- ale główna leci w prawo)
Jeżeli chcę jechać prosto przez to skrzyżowanie, to jadę prosto,
uprzednio zajmując odpowiedni do tego zamiaru pas ruchu (co
sygnalizuję kierunkowskazami), ustępując pierwszeństwa pojazdom
jadącym "główną" z mojej prawej strony...
Załóżmy, że jest jeden pas. I ten pas na tym skrzyżowaniu skręca w prawo tak
jak tym obrazku.

Na jakim obrazku? Bo na obrazku z pierwszej wiadomości to pas skręca w
lewo ;P

Trochę miękniesz. Może spróbujesz odpowiedzieć na pytanie?

Chętnie -- ale nie w tym wątku. Możesz zrobić odpowiedni rysunek i
wysłać wraz z pytaniem tu (zakładając nowy wątek), albo na priv (o ile
potrafisz)

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

299 Data: Pa?dziernik 14 2008 09:42:34
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

'Tom N' pisze:

Arek (G) w
'Tom N' pisze:

Czyli sygnalizował zamiar zmiany pasa ruchu?
Dyskusyjna sprawa.
A jeżeli jedziesz główną drogą, która na najbliższym skrzyżowaniu skręca w
prawo, a chcesz jechać prosto, to co robisz? (standardowe skrzyżowanie -- w
prawo, w lewo lub prosto -- ale główna leci w prawo)
Jeżeli chcę jechać prosto przez to skrzyżowanie, to jadę prosto,
uprzednio zajmując odpowiedni do tego zamiaru pas ruchu (co
sygnalizuję kierunkowskazami), ustępując pierwszeństwa pojazdom
jadącym "główną" z mojej prawej strony...
Załóżmy, że jest jeden pas. I ten pas na tym skrzyżowaniu skręca w prawo tak
jak tym obrazku.

Na jakim obrazku? Bo na obrazku z pierwszej wiadomości to pas skręca w
lewo ;P

Trochę miękniesz. Może spróbujesz odpowiedzieć na pytanie?

Chętnie -- ale nie w tym wątku. Możesz zrobić odpowiedni rysunek i
wysłać wraz z pytaniem tu (zakładając nowy wątek), albo na priv (o ile
potrafisz)


Owszem lubię się bawić z dziećmi, ale teraz chyba nie mam ochoty.

Arek

300 Data: Pa?dziernik 14 2008 16:46:54
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: radekp@konto.pl 

13 Oct 2008 16:37:59 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

Chętnie -- ale nie w tym wątku. Możesz zrobić odpowiedni rysunek i
wysłać wraz z pytaniem tu (zakładając nowy wątek), albo na priv (o ile
potrafisz)

http://www.prawodrogowe.pl/email/foto2006/143_07.jpg

Jesteś B. Który migacz wrzucasz? :>

301 Data: Pa?dziernik 14 2008 17:42:18
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

 w

13 Oct 2008 16:37:59 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

Chętnie -- ale nie w tym wątku. Możesz zrobić odpowiedni rysunek i
wysłać wraz z pytaniem tu (zakładając nowy wątek), albo na priv (o ile
potrafisz)

http://www.prawodrogowe.pl/email/foto2006/143_07.jpg

Jesteś B. Który migacz wrzucasz? :>

Awaryjne włączam, żeby mnie ten z tyłu zauważył i nie wepchnął pod
skręcający w lewo, uprzywilejowany pojazd C ;P

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

302 Data: Pa?dziernik 14 2008 20:21:34
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: radekp@konto.pl 

14 Oct 2008 17:42:18 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

 w

> 13 Oct 2008 16:37:59 GMT, w
> 'Tom N'  napisał(-a):

>> Chętnie -- ale nie w tym wątku. Możesz zrobić odpowiedni rysunek i
>> wysłać wraz z pytaniem tu (zakładając nowy wątek), albo na priv (o ile
>> potrafisz)

> http://www.prawodrogowe.pl/email/foto2006/143_07.jpg

> Jesteś B. Który migacz wrzucasz? :>

Awaryjne włączam, żeby mnie ten z tyłu zauważył i nie wepchnął pod
skręcający w lewo, uprzywilejowany pojazd C ;P

Taki sposób przyznania mi racji też rozumiem :p.

303 Data: Pa?dziernik 14 2008 18:41:51
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

 w

14 Oct 2008 17:42:18 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

 w

13 Oct 2008 16:37:59 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

Chętnie -- ale nie w tym wątku. Możesz zrobić odpowiedni rysunek i
wysłać wraz z pytaniem tu (zakładając nowy wątek), albo na priv (o ile
potrafisz)

http://www.prawodrogowe.pl/email/foto2006/143_07.jpg

Jesteś B. Który migacz wrzucasz? :>

Awaryjne włączam, żeby mnie ten z tyłu zauważył i nie wepchnął pod
skręcający w lewo, uprzywilejowany pojazd C ;P

Taki sposób przyznania mi racji też rozumiem :p.

Tylko, że to Twoje różni sie od tego z pierwszej wiadomości tym, że
tam zmieniamy pas, nie zmieniając kierunku, a u Ciebie nie zmieniamy
ani pasa ani kierunku.


Tak na marginesie, to dla przypadku z pierwszej wiadomości włączyłbym
lewy zamierzając skręcić w lewo i prawy, gdybym miał pojechać prosto
-- mnie nie szkoda palca i żarówek...


--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

304 Data: Pa?dziernik 15 2008 18:20:52
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: radekp@konto.pl 

14 Oct 2008 18:41:51 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

>>> http://www.prawodrogowe.pl/email/foto2006/143_07.jpg

>>> Jesteś B. Który migacz wrzucasz? :>

>> Awaryjne włączam, żeby mnie ten z tyłu zauważył i nie wepchnął pod
>> skręcający w lewo, uprzywilejowany pojazd C ;P

> Taki sposób przyznania mi racji też rozumiem :p.

Tylko, że to Twoje różni sie od tego z pierwszej wiadomości tym, że
tam zmieniamy pas, nie zmieniając kierunku, a u Ciebie nie zmieniamy
ani pasa ani kierunku.

Pas zmieniamy. Akurat na rysunku pasów nie ma, ale pasy są malowane dokładnie
tak jak biegnie droga główna.

Tak na marginesie, to dla przypadku z pierwszej wiadomości włączyłbym
lewy zamierzając skręcić w lewo i prawy, gdybym miał pojechać prosto
-- mnie nie szkoda palca i żarówek...

To źle byś zrobił.

305 Data: Pa?dziernik 15 2008 17:03:41
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

 w

14 Oct 2008 18:41:51 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

http://www.prawodrogowe.pl/email/foto2006/143_07.jpg

Jesteś B. Który migacz wrzucasz? :>

Awaryjne włączam, żeby mnie ten z tyłu zauważył i nie wepchnął pod
skręcający w lewo, uprzywilejowany pojazd C ;P
Taki sposób przyznania mi racji też rozumiem :p.
Tylko, że to Twoje różni sie od tego z pierwszej wiadomości tym, że
tam zmieniamy pas, nie zmieniając kierunku, a u Ciebie nie zmieniamy
ani pasa ani kierunku.

Pas zmieniamy. Akurat na rysunku pasów nie ma, ale pasy są malowane dokładnie
tak jak biegnie droga główna.

Może jeszcze są żółte a jezdnia śliska, opony łyse etc...

Podlinkowałeś taki a nie inny rysunek -- trzeba sie było postarać ;P

Tak na marginesie, to dla przypadku z pierwszej wiadomości włączyłbym
lewy zamierzając skręcić w lewo i prawy, gdybym miał pojechać prosto
-- mnie nie szkoda palca i żarówek...
To źle byś zrobił.

Czyli co bym źle zrobił i dlaczego?

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

306 Data: Pa?dziernik 16 2008 16:52:29
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: radekp@konto.pl 

15 Oct 2008 17:03:41 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

 w

> 14 Oct 2008 18:41:51 GMT, w
> 'Tom N'  napisał(-a):

>>>>> http://www.prawodrogowe.pl/email/foto2006/143_07.jpg

>>>>> Jesteś B. Który migacz wrzucasz? :>

>>>> Awaryjne włączam, żeby mnie ten z tyłu zauważył i nie wepchnął pod
>>>> skręcający w lewo, uprzywilejowany pojazd C ;P
>>> Taki sposób przyznania mi racji też rozumiem :p.
>> Tylko, że to Twoje różni sie od tego z pierwszej wiadomości tym, że
>> tam zmieniamy pas, nie zmieniając kierunku, a u Ciebie nie zmieniamy
>> ani pasa ani kierunku.

> Pas zmieniamy. Akurat na rysunku pasów nie ma, ale pasy są malowane dokładnie
> tak jak biegnie droga główna.

Może jeszcze są żółte a jezdnia śliska, opony łyse etc...
Podlinkowałeś taki a nie inny rysunek -- trzeba sie było postarać ;P

Nie moja wina, żeś nieuważny kierowca i nie patrzysz na drogę jak jedziesz
przez takie skrzyżowanie. ;p

>> Tak na marginesie, to dla przypadku z pierwszej wiadomości włączyłbym
>> lewy zamierzając skręcić w lewo i prawy, gdybym miał pojechać prosto
>> -- mnie nie szkoda palca i żarówek...
> To źle byś zrobił.

Czyli co bym źle zrobił i dlaczego?

Skręcając w lewo lub prawo załączasz migacz. Jadąc na takim skrzyżowaniu prosto
-- bez migacza. A wytłumaczenie dlaczego znajdziesz na stronie, z której ten
obrazek pochodzi (znajdziesz ;p).

Nawiasem na takim skrzyżowaniu sporo jest agentów, którzy jadąc główną nie
wrzucają migacza albo jadąc prosto wrzucają lewy migacz. Na szczęście z biegiem
lat ich ubywa :).

307 Data: Pa?dziernik 16 2008 15:12:40
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

 w

15 Oct 2008 17:03:41 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

 w

14 Oct 2008 18:41:51 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

http://www.prawodrogowe.pl/email/foto2006/143_07.jpg

Jesteś B. Który migacz wrzucasz? :>

Awaryjne włączam, żeby mnie ten z tyłu zauważył i nie wepchnął pod
skręcający w lewo, uprzywilejowany pojazd C ;P
Taki sposób przyznania mi racji też rozumiem :p.
Tylko, że to Twoje różni sie od tego z pierwszej wiadomości tym, że
tam zmieniamy pas, nie zmieniając kierunku, a u Ciebie nie zmieniamy
ani pasa ani kierunku.

Pas zmieniamy. Akurat na rysunku pasów nie ma, ale pasy są malowane dokładnie
tak jak biegnie droga główna.

Może jeszcze są żółte a jezdnia śliska, opony łyse etc...
Podlinkowałeś taki a nie inny rysunek -- trzeba sie było postarać ;P

Nie moja wina, żeś nieuważny kierowca i nie patrzysz na drogę jak jedziesz
przez takie skrzyżowanie. ;p

Jechałem palcem po ekranie i znaków nie było ;P

Tak na marginesie, to dla przypadku z pierwszej wiadomości włączyłbym
                           ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
lewy zamierzając skręcić w lewo i prawy, gdybym miał pojechać prosto
-- mnie nie szkoda palca i żarówek...
To źle byś zrobił.

Czyli co bym źle zrobił i dlaczego?

Skręcając w lewo lub prawo załączasz migacz. Jadąc na takim skrzyżowaniu prosto
-- bez migacza. A wytłumaczenie dlaczego znajdziesz na stronie, z której ten
obrazek pochodzi (znajdziesz ;p).

O czym Ty piszesz?
Podkreśliłem Ci, dla ułatwienia podaję Message-ID:
 o czym ja pisałem.



--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

308 Data: Pa?dziernik 16 2008 18:20:25
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: radekp@konto.pl 

16 Oct 2008 15:12:40 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

> Nie moja wina, żeś nieuważny kierowca i nie patrzysz na drogę jak jedziesz
> przez takie skrzyżowanie. ;p

Jechałem palcem po ekranie i znaków nie było ;P

>>>> Tak na marginesie, to dla przypadku z pierwszej wiadomości włączyłbym
                           ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
>>>> lewy zamierzając skręcić w lewo i prawy, gdybym miał pojechać prosto
>>>> -- mnie nie szkoda palca i żarówek...
>>> To źle byś zrobił.

>> Czyli co bym źle zrobił i dlaczego?

> Skręcając w lewo lub prawo załączasz migacz. Jadąc na takim skrzyżowaniu prosto
> -- bez migacza. A wytłumaczenie dlaczego znajdziesz na stronie, z której ten
> obrazek pochodzi (znajdziesz ;p).

O czym Ty piszesz?
Podkreśliłem Ci, dla ułatwienia podaję Message-ID:
 o czym ja pisałem.

Nie, aktualnie piszemy o:

">> To po Chujsteczkę w ogóle są oznaczenia poziome i pionowe?
Niebieski złamał zakaz i w wyniku tego doszło do kolizji.

Niebieski zlamal jeden zakaz, ale to nie z tego powodu doszlo do kolizji.

Jeden mówisz...

No to popatrzmy w taryfikator:

1. Utrudnianie lub tamowanie ruchu poprzez brak lub błędne
sygnalizowanie manewru

200PLN
"

z

309 Data: Pa?dziernik 16 2008 17:12:13
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

 w

16 Oct 2008 15:12:40 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

Nie moja wina, żeś nieuważny kierowca i nie patrzysz na drogę jak jedziesz
przez takie skrzyżowanie. ;p

Jechałem palcem po ekranie i znaków nie było ;P

Tak na marginesie, to dla przypadku z pierwszej wiadomości włączyłbym
                           ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
lewy zamierzając skręcić w lewo i prawy, gdybym miał pojechać prosto
-- mnie nie szkoda palca i żarówek...
To źle byś zrobił.

Czyli co bym źle zrobił i dlaczego?

Skręcając w lewo lub prawo załączasz migacz. Jadąc na takim skrzyżowaniu prosto
-- bez migacza. A wytłumaczenie dlaczego znajdziesz na stronie, z której ten
obrazek pochodzi (znajdziesz ;p).

O czym Ty piszesz?
Podkreśliłem Ci, dla ułatwienia podaję Message-ID:
 o czym ja pisałem.

Nie, aktualnie piszemy o:

">> To po Chujsteczkę w ogóle są oznaczenia poziome i pionowe?
Niebieski złamał zakaz i w wyniku tego doszło do kolizji.

Niebieski zlamal jeden zakaz, ale to nie z tego powodu doszlo do kolizji.

<q
Jeden mówisz...

No to popatrzmy w taryfikator:

1. Utrudnianie lub tamowanie ruchu poprzez brak lub błędne
sygnalizowanie manewru
</q>

No właśnie, o tym, czyli cały czas o rysunku z pierwszej wiadomości w
tym wątku, a Ty tu wyskakujesz z jakimś skrzyżowaniem
<http://www.grupaimage.com.pl/doc/prawoDrogowe/143.doc> -- tak na
marginesie okropny bełkot pod obrazkami, oznaczenia na rysunku nie
pasują do tekstu -- i wmawiasz, że źle na nim sygnalizowałbym ;P

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

310 Data: Pa?dziernik 16 2008 19:27:31
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: radekp@konto.pl 

16 Oct 2008 17:12:13 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

>> O czym Ty piszesz?
>> Podkreśliłem Ci, dla ułatwienia podaję Message-ID:
>>  o czym ja pisałem.

> Nie, aktualnie piszemy o:

> ">> To po Chujsteczkę w ogóle są oznaczenia poziome i pionowe?
>>> Niebieski złamał zakaz i w wyniku tego doszło do kolizji.

>> Niebieski zlamal jeden zakaz, ale to nie z tego powodu doszlo do kolizji.

<q
> Jeden mówisz...

> No to popatrzmy w taryfikator:

> 1. Utrudnianie lub tamowanie ruchu poprzez brak lub błędne
> sygnalizowanie manewru
</q>

No właśnie, o tym, czyli cały czas o rysunku z pierwszej wiadomości w
tym wątku, a Ty tu wyskakujesz z jakimś skrzyżowaniem
<http://www.grupaimage.com.pl/doc/prawoDrogowe/143.doc> -- tak na

Bo twierdzisz, że nie zasygnalizował manewru. I za to mandat.
Otóż mandatu nie będzie, bo nie musiał sygnalizować jazdy na wprost.

marginesie okropny bełkot pod obrazkami, oznaczenia na rysunku nie
pasują do tekstu -- i wmawiasz, że źle na nim sygnalizowałbym ;P

Pewnie źle czytasz ;p.

311 Data: Pa?dziernik 16 2008 17:48:48
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

 w

Bo twierdzisz, że nie zasygnalizował manewru. I za to mandat.
Otóż mandatu nie będzie, bo nie musiał sygnalizować jazdy na wprost.

Nie sygnalizował zmiany pasa ruchu...

marginesie okropny bełkot pod obrazkami, oznaczenia na rysunku nie
pasują do tekstu -- i wmawiasz, że źle na nim sygnalizowałbym ;P

Pewnie źle czytasz ;p.

<q>
Przykład 1.   Oznaczmy pojazd wyjeżdżający z dołu symbolem A; pojazd
nadjeżdżający z prawej strony symbolem B i pojazd najeżdżający z góry
– C. Jeżeli pas ruchu przebiegałby zgodnie z pierwszeństwem przejazdu
to pojazd C jadąc na wprost przez skrzyżowanie powinien mieć włÄ…czony
kierunkowskaz? Jeżeli tak, to który? Zmienia kierunek ruchy czy nie?
</q>

A na /Twoimi/ rysunku na dole jest B, C nie jedzie prosto...

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

312 Data: Pa?dziernik 16 2008 19:56:03
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: radekp@konto.pl 

16 Oct 2008 17:48:48 GMT, w
'Tom N'  napisał(-a):

 w

> Bo twierdzisz, że nie zasygnalizował manewru. I za to mandat.
> Otóż mandatu nie będzie, bo nie musiał sygnalizować jazdy na wprost.

Nie sygnalizował zmiany pasa ruchu...

Nie zawsze trzeba jak podałem potem.

>> marginesie okropny bełkot pod obrazkami, oznaczenia na rysunku nie
>> pasują do tekstu -- i wmawiasz, że źle na nim sygnalizowałbym ;P

> Pewnie źle czytasz ;p.

<q>
Przykład 1.   Oznaczmy pojazd wyjeżdżający z dołu symbolem A; pojazd
nadjeżdżający z prawej strony symbolem B i pojazd najeżdżający z góry
– C. Jeżeli pas ruchu przebiegałby zgodnie z pierwszeństwem przejazdu
to pojazd C jadąc na wprost przez skrzyżowanie powinien mieć włÄ…czony
kierunkowskaz? Jeżeli tak, to który? Zmienia kierunek ruchy czy nie?
</q>

A na /Twoimi/ rysunku na dole jest B, C nie jedzie prosto...

Może to był inny rysunek... a jeżeli nie to faktycznie opis nie na temat.

313 Data: Pa?dziernik 11 2008 14:40:01
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Boombastic 


Użytkownik "Myjk"  napisał w wiadomości

Andrzej Lawa napisać:

Nie ważne, jak się tam znalazł.

To po Chujsteczkę w ogóle są oznaczenia poziome i pionowe?
Niebieski złamał zakaz i w wyniku tego doszło do kolizji.

On najechał na inny pojazd czy to ten inny w niego wjechał zmieniając na ślepo pas ruchu?

314 Data: Pa?dziernik 11 2008 12:44:49
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

Boombastic w

Użytkownik "Myjk"  napisał w wiadomości

Andrzej Lawa napisać:
Nie ważne, jak się tam znalazł.
To po Chujsteczkę w ogóle są oznaczenia poziome i pionowe?
Niebieski złamał zakaz i w wyniku tego doszło do kolizji.
On najechał na inny pojazd czy to ten inny w niego wjechał zmieniając na
ślepo pas ruchu?

Nie wiemy, bo to sytuacja hipotetyczna i rysunek poglądowy.

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

315 Data: Pa?dziernik 11 2008 15:09:58
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Boombastic 

On najechał na inny pojazd czy to ten inny w niego wjechał zmieniając na
ślepo pas ruchu?

Nie wiemy, bo to sytuacja hipotetyczna i rysunek poglądowy.

Acha, czyli tak naprawdę to nic nie wiemy, a rysunek też do niczego nie jest potrzebny. To nad czym w ogóle jest ta dyskusja?

316 Data: Pa?dziernik 11 2008 13:43:35
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

Boombastic w

On najechał na inny pojazd czy to ten inny w niego wjechał zmieniając na
ślepo pas ruchu?

Nie wiemy, bo to sytuacja hipotetyczna i rysunek poglądowy.

Acha, czyli tak naprawdę to nic nie wiemy, a rysunek też do niczego nie jest
potrzebny. To nad czym w ogóle jest ta dyskusja?

Tu masz odpowiedź:


--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

317 Data: Pa?dziernik 11 2008 16:10:26
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Boombastic 

Acha, czyli tak naprawdę to nic nie wiemy, a rysunek też do niczego nie jest
potrzebny. To nad czym w ogóle jest ta dyskusja?

Tu masz odpowiedź:


Widać nie odczytałes sarkazmu. Co mnie obchodzi które to jest skrzyżowanie skoro rozpatrujemy konkretną sytuacje rozrysowaną przez pytającego z takim a nie innym układem pojazdów.

318 Data: Pa?dziernik 11 2008 14:28:43
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

Boombastic w

Acha, czyli tak naprawdę to nic nie wiemy, a rysunek też do niczego nie
jest
potrzebny. To nad czym w ogóle jest ta dyskusja?
Tu masz odpowiedź:


Widać nie odczytałes sarkazmu. Co mnie obchodzi które to jest skrzyżowanie

Gdybyś nie był aż tak sarkastyczny, to być może potrafiłbyś zauważyć
słowo hipotetyczna, które pieczołowicie wyciąłeś.

skoro rozpatrujemy konkretną sytuacje rozrysowaną przez pytającego z takim a
nie innym układem pojazdów.

Na rysunku to widać, że zielony uderzył "światłem kierunkowskazu"
niebieskiego.

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

319 Data: Pa?dziernik 11 2008 16:34:17
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

'Tom N' pisze:

Na rysunku to widać, że zielony uderzył "światłem kierunkowskazu"
niebieskiego.

Otoz to. Czyli w momencie zmiany pasa przez zielony, pojazd niebieski byl praktycznie na jego wysokosci.


--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

320 Data: Pa?dziernik 11 2008 16:41:44
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Boombastic 

Gdybyś nie był aż tak sarkastyczny, to być może potrafiłbyś zauważyć
słowo hipotetyczna, które pieczołowicie wyciąłeś.

Skoro hipotetyczna to znaczy oderwana od konkretnego miejsca. Dlatego ponawiam: co mnie obchodzi które to jest skrzyózwania.

skoro rozpatrujemy konkretną sytuacje rozrysowaną przez pytającego z takim a
nie innym układem pojazdów.

Na rysunku to widać, że zielony uderzył "światłem kierunkowskazu"
niebieskiego.

No i? Pytanie jest kto byłby winien, a nie w co i czym uderzył.

321 Data: Pa?dziernik 11 2008 15:08:36
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

Boombastic w

Gdybyś nie był aż tak sarkastyczny, to być może potrafiłbyś zauważyć
słowo hipotetyczna, które pieczołowicie wyciąłeś.

Skoro hipotetyczna to znaczy oderwana od konkretnego miejsca. Dlatego
ponawiam: co mnie obchodzi które to jest skrzyózwania.

Dlaczego ciągle skupiasz sie na nieistotnym "bingo :)", które jest
odpowiedzią na pytanie o miejsce, zamiast skupić się na reszcie.

skoro rozpatrujemy konkretną sytuacje rozrysowaną przez pytającego z
takim a
nie innym układem pojazdów.
Na rysunku to widać, że zielony uderzył "światłem kierunkowskazu"
niebieskiego.
No i? Pytanie jest kto byłby winien, a nie w co i czym uderzył.

Winien oświetlenia kierunkowskazem pojazdu jadącego obok?
A któryż to przepis byłby użyty?

Czepiliście sie tego rysunku, twierdzicie, że niebieski był "większą
połową" na pasie...

A co, gdyby autor wątku narysował "mniejszą połowę", gdyby wymalował,
że zielony jest szerszy i zmienia pas ruchu o pół długości wcześniej?

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

322 Data: Pa?dziernik 11 2008 17:33:54
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Boombastic 

Czepiliście sie tego rysunku, twierdzicie, że niebieski był "większą
połową" na pasie...

A co, gdyby autor wątku narysował "mniejszą połowę", gdyby wymalował,
że zielony jest szerszy i zmienia pas ruchu o pół długości wcześniej?

To byłaby inna sytuacja i można by było spierać się o równoczesny wjazd. Ale rysunek jest inny.

323 Data: Pa?dziernik 12 2008 00:00:28
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur 

Użytkownik "'Tom N'"  napisał w wiadomości

Na rysunku to widać, że zielony uderzył "światłem kierunkowskazu"
niebieskiego.

no dobrze a gdyby niebieski byl troche dalej i zielony zdazylby wjechac calkowicie na pas, niebieski nie wyhamuje i wjezdza w tyl zielonego, kto jest winny?


--
Pozdrawiam
/pisząc na priv usuń z adresu myślnik/

324 Data: Pa?dziernik 13 2008 09:40:12
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Jan Kowalski 


Użytkownik "Artur"  napisał w wiadomości

no dobrze a gdyby niebieski byl troche dalej i zielony zdazylby wjechac
calkowicie na pas, niebieski nie wyhamuje i wjezdza w tyl zielonego, kto
jest winny?

Zgadnij.

325 Data: Pa?dziernik 11 2008 17:23:07
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: radekp@konto.pl 

Sat, 11 Oct 2008 16:10:26 +0200, w
"Boombastic"  napisał(-a):

>> Acha, czyli tak naprawdę to nic nie wiemy, a rysunek też do niczego nie
>> jest
>> potrzebny. To nad czym w ogóle jest ta dyskusja?
>
> Tu masz odpowiedź:
>

Widać nie odczytałes sarkazmu. Co mnie obchodzi które to jest skrzyżowanie
skoro rozpatrujemy konkretną sytuacje rozrysowaną przez pytającego z takim a
nie innym układem pojazdów.

Tak, a policja od razu będzie wiedziała po zobaczeniu "ran" aut kto jak jechał.
A kierowcy oczywiście będą zeznawać obiektywnie jak było :).

326 Data: Pa?dziernik 13 2008 09:17:48
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

 wrote:

Sat, 11 Oct 2008 16:10:26 +0200, w
 "Boombastic"
 napisał(-a):

> >> Acha, czyli tak naprawdę to nic nie wiemy, a rysunek też do
> niczego nie >> jest
> >> potrzebny. To nad czym w ogóle jest ta dyskusja?
> >
> > Tu masz odpowiedź:
> >
>
> Widać nie odczytałes sarkazmu. Co mnie obchodzi które to jest
> skrzyżowanie skoro rozpatrujemy konkretną sytuacje rozrysowaną
> przez pytającego z takim a nie innym układem pojazdów.

Tak, a policja od razu będzie wiedziała po zobaczeniu "ran" aut kto
jak jechał.  A kierowcy oczywiście będą zeznawać obiektywnie jak było
:).

Zdziwiłbyś się ile można rozpoznać po śladach opon.
Niebieski zostawi ślady hamowania jeszcze na pasie skręcającym i po
zawodach.

--
Pozdro
Massai

327 Data: Pa?dziernik 11 2008 17:25:58
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Nie ważne, jak się tam znalazł.

To po Chujsteczkę w ogóle są oznaczenia poziome i pionowe?
Niebieski złamał zakaz i w wyniku tego doszło do kolizji.

Nie. Do kolizji doszło w wyniku zmieniania "na ślepo" pasa ruchu przez
zielonego.

328 Data: Pa?dziernik 11 2008 16:19:26
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Nie. Do kolizji doszło w wyniku zmieniania "na ślepo"
pasa ruchu przez zielonego.

Nie na ślepo. Zielony widział oznaczenia poziome i wiedział,
że może bezpiecznie zmienić pas na lewy. Niestety trafił się
szybki i sciekły niebieski olewający poziome znaki i teraz
zielony ma dostać po dupie? Wolne żarty.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

329 Data: Pa?dziernik 11 2008 18:21:28
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Boombastic 

Nie na ślepo. Zielony widział oznaczenia poziome i wiedział,
że może bezpiecznie zmienić pas na lewy. Niestety trafił się
szybki i sciekły niebieski olewający poziome znaki i teraz
zielony ma dostać po dupie? Wolne żarty.

A co on jest medium czy co że wiedział? Po to dostał od stwórcy oczy by ich używać. Skoro zawiodły go zmysły to sie wpieprzył pod nadjeżdżający samochód.

330 Data: Pa?dziernik 11 2008 18:48:13
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Nie. Do kolizji doszło w wyniku zmieniania "na ślepo"
pasa ruchu przez zielonego.

Nie na ślepo. Zielony widział oznaczenia poziome i wiedział,
że może bezpiecznie zmienić pas na lewy. Niestety trafił się

Brednie.

Jeśli ktoś ma tunelowa wizję, nie ma prawa kierować pojazdami.

Jeśli nie ma, to musi widzieć, co się dookoła niego dzieje - więc albo w
ogóle nie popatrzył, albo celowo wjechał w inny pojazd.

szybki i sciekły niebieski olewający poziome znaki i teraz
zielony ma dostać po dupie? Wolne żarty.

Ma dostać po dupie za ignorowanie rzeczywistości i jeżdżenie na ślepo.

331 Data: Pa?dziernik 11 2008 17:14:42
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Ma dostać po dupie za ignorowanie rzeczywistości
i jeżdżenie na ślepo.

Pytam się ponownie: po kiego grzyba w takim
razie jest ta ciągła linia tam, dla zabawy?

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

332 Data: Pa?dziernik 11 2008 20:43:04
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Ma dostać po dupie za ignorowanie rzeczywistości
i jeżdżenie na ślepo.

Pytam się ponownie: po kiego grzyba w takim
razie jest ta ciągła linia tam, dla zabawy?

Używasz argumentów klasy "a u was biją Murzynów".

333 Data: Pa?dziernik 11 2008 23:08:52
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

> Pytam się ponownie: po kiego grzyba w takim
> razie jest ta ciągła linia tam, dla zabawy?

Używasz argumentów klasy "a u was biją Murzynów".

Czy to było za skomplikowane pytanie?
Pytam ponownie, dla kogo malują te linie,
i dlaczego należy się do nich stosować?

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

334 Data: Pa?dziernik 12 2008 03:05:32
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Pytam się ponownie: po kiego grzyba w takim
razie jest ta ciągła linia tam, dla zabawy?
Używasz argumentów klasy "a u was biją Murzynów".

Czy to było za skomplikowane pytanie?
Pytam ponownie, dla kogo malują te linie,
i dlaczego należy się do nich stosować?

A u was biją Murzynów.

335 Data: Pa?dziernik 11 2008 20:01:19
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: złoty 

Andrzej Lawa pisze:

Myjk pisze:
Andrzej Lawa napisać:

Nie. Do kolizji doszło w wyniku zmieniania "na ślepo"
pasa ruchu przez zielonego.
Nie na ślepo. Zielony widział oznaczenia poziome i wiedział,
że może bezpiecznie zmienić pas na lewy. Niestety trafił się

Brednie.

Jeśli ktoś ma tunelowa wizję, nie ma prawa kierować pojazdami.


...w pełni się zgadzam. To.. kiedy oddajesz prawko?

pzdr
A.

336 Data: Pa?dziernik 11 2008 20:43:44
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

złoty pisze:

Nie na ślepo. Zielony widział oznaczenia poziome i wiedział,
że może bezpiecznie zmienić pas na lewy. Niestety trafił się

Brednie.

Jeśli ktoś ma tunelowa wizję, nie ma prawa kierować pojazdami.

..w pełni się zgadzam. To.. kiedy oddajesz prawko?

Ja nie mam tunelowej wizji - ja patrzę, gdzie jadę.

337 Data: Pa?dziernik 12 2008 00:09:22
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur 

Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w wiadomości

Brednie.

Jeśli ktoś ma tunelowa wizję, nie ma prawa kierować pojazdami.

Jeśli nie ma, to musi widzieć, co się dookoła niego dzieje - więc albo w
ogóle nie popatrzył, albo celowo wjechał w inny pojazd.

> szybki i sciekły niebieski olewający poziome znaki i teraz
> zielony ma dostać po dupie? Wolne żarty.

Ma dostać po dupie za ignorowanie rzeczywistości i jeżdżenie na ślepo.


to dopiero bzdura, owszem jadac szybko mozna zalozyc, ze niebieski na pewno sie nie zlamie i pojedzie prosto (choc niektorzy lubia ostro hamowac przy dojezdzie) ale jadac z predkoscia pozwalajaca na odbicie w lewo kierowca zielonego musialby sie sie zatrzymac albo prawie zatrzymac zeby sie upewnic czy niebieski ma ochote skrecic czy jednak pojedzie prosto... --
Pozdrawiam
/pisząc na priv usuń z adresu myślnik/

338 Data: Pa?dziernik 12 2008 02:51:12
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Artur pisze:

Ma dostać po dupie za ignorowanie rzeczywistości i jeżdżenie na ślepo.


to dopiero bzdura, owszem jadac szybko mozna zalozyc, ze niebieski na
pewno sie nie zlamie i pojedzie prosto (choc niektorzy lubia ostro
hamowac przy dojezdzie) ale jadac z predkoscia pozwalajaca na odbicie w
lewo kierowca zielonego musialby sie sie zatrzymac albo prawie zatrzymac
zeby sie upewnic czy niebieski ma ochote skrecic czy jednak pojedzie
prosto...

Co za brednie... Skoro trafił go w bok, to manewr wykonał, kiedy
niebieski był z boku.

Jakby ten zielony to był koń (i to bez jeźdźca) to jeszcze można
zrozumieć - mógł mieć klapki na oczach.

339 Data: Pa?dziernik 12 2008 16:03:15
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BartekGSXF 


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w wiadomości

Artur pisze:

Ma dostać po dupie za ignorowanie rzeczywistości i jeżdżenie na ślepo.


to dopiero bzdura, owszem jadac szybko mozna zalozyc, ze niebieski na
pewno sie nie zlamie i pojedzie prosto (choc niektorzy lubia ostro
hamowac przy dojezdzie) ale jadac z predkoscia pozwalajaca na odbicie w
lewo kierowca zielonego musialby sie sie zatrzymac albo prawie zatrzymac
zeby sie upewnic czy niebieski ma ochote skrecic czy jednak pojedzie
prosto...

Co za brednie... Skoro trafił go w bok, to manewr wykonał, kiedy
niebieski był z boku.

Jakby ten zielony to był koń (i to bez jeźdźca) to jeszcze można
zrozumieć - mógł mieć klapki na oczach.

No to ja sie podepne bo bylem swiadkiem innej aczkolwiek podobnej sytuacji.

Sa dwie jezdnie, po trzy pasy dla kazdej strony. Sa wydzielone pasy do lewoskretu, w ten sposob ze zachodza na siebie.

|    |    |  A |

            x
          | A  |    |    |

gdzie A sa pasami do lewoskretu a "x" samochodem
Samochod dojechal w miejsce zaznaczone krzyzykiem i dostal strzala od auta jadacego na wprost pasem do skretu.
Kto Twoim zdaniem zawinil? Ten co skrecal w lewo? Czy ten co jechal na wprost?

pozdr

--
BartekGSX6F, Ave1,8
EL
May the Force be with You
Jack: Because I knew, that you knew, that I knew,
 that you knew, that I knew you would cheat!

340 Data: Pa?dziernik 12 2008 14:56:18
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

BartekGSXF w

No to ja sie podepne bo bylem swiadkiem innej aczkolwiek podobnej sytuacji.

Sa dwie jezdnie, po trzy pasy dla kazdej strony. Sa wydzielone pasy do
lewoskretu, w ten sposob ze zachodza na siebie.

|    |    |  A |

            x
          | A  |    |    |

gdzie A sa pasami do lewoskretu a "x" samochodem
Samochod dojechal w miejsce zaznaczone krzyzykiem i dostal strzala od auta
jadacego na wprost pasem do skretu.
Kto Twoim zdaniem zawinil? Ten co skrecal w lewo? Czy ten co jechal na
wprost?

To jest proste i nie podlega dyskusji:

wykonując manewr skrętu w lewo nie ustąpił pierwszeństwa pojazdowi
jadącemu na wprost, mógł zatrzymać się wcześniej... ;-)

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

341 Data: Pa?dziernik 12 2008 18:02:49
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BartekGSXF 


Użytkownik "'Tom N'"  napisał w wiadomości

BartekGSXF w
No to ja sie podepne bo bylem swiadkiem innej aczkolwiek podobnej sytuacji.

Sa dwie jezdnie, po trzy pasy dla kazdej strony. Sa wydzielone pasy do
lewoskretu, w ten sposob ze zachodza na siebie.

|    |    |  A |

            x
          | A  |    |    |

gdzie A sa pasami do lewoskretu a "x" samochodem
Samochod dojechal w miejsce zaznaczone krzyzykiem i dostal strzala od auta
jadacego na wprost pasem do skretu.
Kto Twoim zdaniem zawinil? Ten co skrecal w lewo? Czy ten co jechal na
wprost?

To jest proste i nie podlega dyskusji:

wykonując manewr skrętu w lewo nie ustąpił pierwszeństwa pojazdowi
jadącemu na wprost, mógł zatrzymać się wcześniej... ;-)

Ano wlasnie.
Policja wskazala bezdyskusyjna wine tnacego prosto. Za niestosowanie sie do znakow poziomych.
Skrecajacy stal w tym miejscu moze dwie sek.
Takze w tamtym przypadku wina bylaby niebieskiego. Analogicznie za niestosowanie sie do znakow.
pozdr

--
BartekGSX6F, Ave1,8
EL
May the Force be with You
Jack: Because I knew, that you knew, that I knew,
 that you knew, that I knew you would cheat!

342 Data: Pa?dziernik 12 2008 16:35:30
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

BartekGSXF pisze:

No to ja sie podepne bo bylem swiadkiem innej aczkolwiek podobnej sytuacji.

Sa dwie jezdnie, po trzy pasy dla kazdej strony. Sa wydzielone pasy do
lewoskretu, w ten sposob ze zachodza na siebie.

|    |    |  A |

           x
         | A  |    |    |

gdzie A sa pasami do lewoskretu a "x" samochodem
Samochod dojechal w miejsce zaznaczone krzyzykiem i dostal strzala od
auta jadacego na wprost pasem do skretu.
Kto Twoim zdaniem zawinil? Ten co skrecal w lewo? Czy ten co jechal na
wprost?

Zależy. Jeśli skręcający wjechał temu jadącemu przed maskę - jego wina,
bo skąd może wiedzieć, co jest namalowane na tamtych pasach? One go nie
powinny interesować.

Jeśli natomiast zatrzymał się i stał sobie grzecznie, a ten jadący
prosto - mimo że mógł spokojnie zahamować - wjechał w niego, to ten
jadący prosto.

To chyba dość oczywiste...

343 Data: Pa?dziernik 12 2008 18:13:30
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Co za brednie... Skoro trafił go w bok, to manewr wykonał, kiedy
niebieski był z boku.

Jakby ten zielony to był koń (i to bez jeźdźca) to jeszcze można
zrozumieć - mógł mieć klapki na oczach.

widać że zwykłe polactwo

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

344 Data: Pa?dziernik 12 2008 23:40:36
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Co za brednie... Skoro trafił go w bok, to manewr wykonał, kiedy
niebieski był z boku.

Jakby ten zielony to był koń (i to bez jeźdźca) to jeszcze można
zrozumieć - mógł mieć klapki na oczach.

widać że zwykłe polactwo


Tym i swoimi szczeniackimi zagrywkami z używaniem cudzych personaliów
udowodniłeś wszem i wobec, jakie smętne ścierwo z ciebie.

A teraz uczynię twoje życie nieco bardziej interesującym, skoro tak
bardzo o to prosisz.

345 Data: Pa?dziernik 12 2008 21:49:26
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Tym i swoimi szczeniackimi zagrywkami z używaniem
cudzych personaliów udowodniłeś wszem i wobec,
jakie smętne ścierwo z ciebie.

Popatrz dokładnie w nagłówki, wszystko stanie się jasne.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

346 Data: Pa?dziernik 12 2008 23:59:04
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Tym i swoimi szczeniackimi zagrywkami z używaniem
cudzych personaliów udowodniłeś wszem i wobec,
jakie smętne ścierwo z ciebie.

Popatrz dokładnie w nagłówki, wszystko stanie się jasne.


OK, póki co dopuszczam możliwość, że ktoś nam obu wykręcił numer - jeśli
tak, masz u mnie przeprosiny.

347 Data: Pa?dziernik 11 2008 19:03:27
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

Myjk pisze:

Nie na ślepo. Zielony widział oznaczenia poziome i wiedział,
że może bezpiecznie zmienić pas na lewy. Niestety trafił się szybki i sciekły niebieski olewający poziome znaki i teraz zielony ma dostać po dupie? Wolne żarty.

Ale zielony jest zobowiazany ustapic pierwszenstwa pojazdowi jadacemu po pasie ruchu, na ktory zamierza wjechac! On nie ma patrzec na znaki dla innych pasow ruchu lecz upewnic sie ze jego manewr nie spowoduje zagrozenia.

Sam nawet potwierdzasz ze jechal na slepo, poniewaz slepo wierzyl znakom a nie temu co widzi obok.

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

348 Data: Pa?dziernik 11 2008 17:14:29
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

castrol napisać:

Sam nawet potwierdzasz ze jechal na slepo,

Tak Ci się wydaje.

poniewaz slepo wierzyl znakom a nie temu co widzi obok.

Na ślepo wierzył znakom, tiaaa...

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

349 Data: Pa?dziernik 11 2008 19:38:59
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

Myjk pisze:

Na ślepo wierzył znakom, tiaaa...

Taka argumentacje przyjales przeciez.

I wiesz, ja nawet jak skrecam w lewo to sie uprzednio upewniam czy po przeciwnym pasie nie porusza sie pojazd pod prad, albo czy ktos nie rozpoczal manewru wyprzedzania. Co z tego ze na skrzyzowaniu wyprzedzac nie wolno, i co z tego ze nie wolno jechac pod prad. Moim psim obowiazkiem jest ustapienie pierwszenstwa kazdemu kto porusza sie po przeciwleglym pasie ruchu i nie wazne w ktora strone.


--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

350 Data: Pa?dziernik 11 2008 20:46:50
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Sat, 11 Oct 2008 19:38:59 +0200,  castrol wrote:

I wiesz, ja nawet jak skrecam w lewo to sie uprzednio upewniam czy po
przeciwnym pasie nie porusza sie pojazd pod prad, albo czy ktos nie
rozpoczal manewru wyprzedzania. Co z tego ze na skrzyzowaniu wyprzedzac
nie wolno, i co z tego ze nie wolno jechac pod prad. Moim psim
obowiazkiem jest ustapienie pierwszenstwa kazdemu kto porusza sie po
przeciwleglym pasie ruchu i nie wazne w ktora strone.

Tak ci sie wydaje.
Ostatnia interpretacja jest odmienna, ale nawet Sad Najwyzszy nie wie
jak sie tu kto powinien zachowac ..

J.

351 Data: Pa?dziernik 12 2008 00:11:57
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Michal Jankowski 

castrol  writes:

I wiesz, ja nawet jak skrecam w lewo to sie uprzednio upewniam czy po
przeciwnym pasie nie porusza sie pojazd pod prad, albo czy ktos nie
rozpoczal manewru wyprzedzania. Co z tego ze na skrzyzowaniu
wyprzedzac nie wolno, i co z tego ze nie wolno jechac pod prad. Moim
psim obowiazkiem jest ustapienie pierwszenstwa kazdemu kto porusza sie
po przeciwleglym pasie ruchu i nie wazne w ktora strone.

A jak wyjezdzasz w prawo na autostrade po lacznicy tak skonstruowanej,
ze dostajesz pas dla siebie, i sie okaze po wyjechaniu, ze z
naprzeciwka ktos jedzie tym pasem pod prad, to tez bierzesz wine na
siebie?

  MJ

352 Data: Pa?dziernik 13 2008 09:47:36
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Jan Kowalski 


Użytkownik "castrol"  napisał w wiadomości

Myjk pisze:
nie wolno, i co z tego ze nie wolno jechac pod prad. Moim psim obowiazkiem
jest ustapienie pierwszenstwa kazdemu kto porusza sie po przeciwleglym
pasie ruchu i nie wazne w ktora strone.
 A jesli nie to dobrze jest uniknąć sytuacji, która może prowadzić do
nieszczęścia. Nawet jeśli oznacza to, że ktoś na mnie wymusza pierwszeństwo.

353 Data: Pa?dziernik 12 2008 00:10:44
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur 

Użytkownik "castrol"  napisał w wiadomości

On nie ma patrzec na znaki dla innych pasow ruchu

czy to nie jest tunelowe mmyslenie? --
Pozdrawiam
/pisząc na priv usuń z adresu myślnik/

354 Data: Pa?dziernik 12 2008 00:15:10
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur Maślag 

Artur pisze:

"castrol"  napisał:

On nie ma patrzec na znaki dla innych pasow ruchu

czy to nie jest tunelowe mmyslenie?

Jak zwał, tak zwał - tutaj to bliższe jest płaszczycowaniu
rzeczywistości.

355 Data: Pa?dziernik 12 2008 00:09:32
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Michal Jankowski 

castrol  writes:

Ale zielony jest zobowiazany ustapic pierwszenstwa pojazdowi jadacemu
po pasie ruchu, na ktory zamierza wjechac! On nie ma patrzec na znaki

Ale niebieski zmieniajac pas jest obowiazany ustapic pierwszenstwa
pojazdowi wjezdzajacemu na ten pas z prawej. A nie zajechac mu i
krzyczec "pierwszy bylem".

  MJ

356 Data: Pa?dziernik 13 2008 09:49:13
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Jan Kowalski 


Uzytkownik "Michal Jankowski"  napisal w wiadomosci

castrol  writes:

Ale zielony jest zobowiazany ustapic pierwszenstwa pojazdowi jadacemu
po pasie ruchu, na ktory zamierza wjechac! On nie ma patrzec na znaki

Ale niebieski zmieniajac pas jest obowiazany ustapic pierwszenstwa
pojazdowi wjezdzajacemu na ten pas z prawej. A nie zajechac mu i
krzyczec "pierwszy bylem".

Wiesz, tutaj sa namalowane kierunkowskazy - ale jak bylo na prawde. Ja bym
poczekal na wersje prawdziwa.

357 Data: Pa?dziernik 11 2008 16:23:02
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Nie. Do kolizji doszło w wyniku zmieniania "na ślepo"
pasa ruchu przez zielonego.

Nie zmieniał pasa na ślepo. Widząc poziome oznaczenie wiedział,
że może bezpiecznie zmienić pas, bo nikt mu teoretycznie stamtąd
wjechać nie może...

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

358 Data: Pa?dziernik 11 2008 18:34:18
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Boombastic 


Użytkownik "Myjk"  napisał w wiadomości

Andrzej Lawa napisać:

Nie. Do kolizji doszło w wyniku zmieniania "na ślepo"
pasa ruchu przez zielonego.

Nie zmieniał pasa na ślepo. Widząc poziome oznaczenie wiedział,
że może bezpiecznie zmienić pas, bo nikt mu teoretycznie stamtąd
wjechać nie może...

Przepis został podany - nie upewnił się czy może zmienić pas. Przestań wymyślać jakies brednie.

359 Data: Pa?dziernik 11 2008 17:19:11
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Boombastic napisać:

Przepis został podany - nie upewnił się czy może zmienić pas.

Nie musiał się upewniać, ponieważ ten pas metr wcześniej się
rozpoczął i NIKT tam się przed nim legalnie znaleźć nie mógł.
Co innego 10-15m dalej... Wtedy byłąby ewidentna wina zielonego,
bo nijak nie udowodniłby, że niebieski złamał przepis przejeżdżając
linię ciągłą.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

360 Data: Pa?dziernik 11 2008 19:33:51
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

Myjk pisze:

Boombastic napisać:

Przepis został podany - nie upewnił się czy może zmienić pas.

Nie musiał się upewniać, ponieważ ten pas metr wcześniej się rozpoczął i NIKT tam się przed nim legalnie znaleźć nie mógł.
Co innego 10-15m dalej... Wtedy byłąby ewidentna wina zielonego,
bo nijak nie udowodniłby, że niebieski złamał przepis przejeżdżając
linię ciągłą.


To ze ktos zlamal wczesniej przepisy w ogole go nie powinno interesowac bo to nie on jest od rozstrzygania tego. I jeszcze raz powtarzam. Nadal istotne jest to ze zielony nie ustapil mu pierwszenstwa i to bylo bezposrednia przyczyna kolizji.

No i jeszcze inna sytuacja - gdyby tym pasem jechal pojazd uprzywilejowany, albo kierowca ktory np zaslabl? Rozumiem ze wg Twojej teori zielony mogl z pelna premedytacja przywalic w ten pojazd poniewaz wg znakow mogl smialo zalozyc ze na tym pasie nikogo byc nie moglo? Gratulacje argumentacji ;)

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

361 Data: Pa?dziernik 11 2008 21:20:00
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: MadMan 

Dnia Sat, 11 Oct 2008 19:33:51 +0200, castrol napisał(a):

Nie musiał się upewniać, ponieważ ten pas metr wcześniej się
rozpoczął i NIKT tam się przed nim legalnie znaleźć nie mógł.
Co innego 10-15m dalej... Wtedy byłąby ewidentna wina zielonego,
bo nijak nie udowodniłby, że niebieski złamał przepis przejeżdżając
linię ciągłą.


To ze ktos zlamal wczesniej przepisy w ogole go nie powinno interesowac
bo to nie on jest od rozstrzygania tego

No i nie interesowało - wjechał na rozpoczynający się pas, a czy ktoś na
niego włączył się nielegalnie nikogo nie obchodzi.

--
Pozdrawiam,
Damian Karwot         damian.karwot (at) gmail kropa com
JabberID: damian.karwot (at) jabster.pl, Tlen: madman1985
ICQ: 398539334, AIM: dkarwot, GG: 2283138

362 Data: Pa?dziernik 11 2008 23:06:51
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: złoty 

MadMan pisze:

Dnia Sat, 11 Oct 2008 19:33:51 +0200, castrol napisał(a):

Nie musiał się upewniać, ponieważ ten pas metr wcześniej się rozpoczął i NIKT tam się przed nim legalnie znaleźć nie mógł.
Co innego 10-15m dalej... Wtedy byłąby ewidentna wina zielonego,
bo nijak nie udowodniłby, że niebieski złamał przepis przejeżdżając
linię ciągłą.

To ze ktos zlamal wczesniej przepisy w ogole go nie powinno interesowac bo to nie on jest od rozstrzygania tego

No i nie interesowało - wjechał na rozpoczynający się pas, a czy ktoś na
niego włączył się nielegalnie nikogo nie obchodzi.

...uważaj na trawniki. Stamtąd również mogą się pojawić zatem pojazdy. W sumie - co za różnica linia ciągła czy trawnik.

363 Data: Pa?dziernik 11 2008 23:24:35
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur Maślag 

złoty pisze:
(...)

..uważaj na trawniki. Stamtąd również mogą się pojawić zatem pojazdy. W sumie - co za różnica linia ciągła czy trawnik.

:)

364 Data: Pa?dziernik 11 2008 23:12:03
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

złoty pisze:

..uważaj na trawniki. Stamtąd również mogą się pojawić zatem pojazdy. W sumie - co za różnica linia ciągła czy trawnik.

Roznica polega na wlaczaniu sie do ruchu - szkoda ze nie rozumiesz tak istotnej rzeczy :D

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

365 Data: Pa?dziernik 11 2008 23:49:51
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

złoty pisze:

No i nie interesowało - wjechał na rozpoczynający się pas, a czy ktoś na
niego włączył się nielegalnie nikogo nie obchodzi.

..uważaj na trawniki. Stamtąd również mogą się pojawić zatem pojazdy. W
sumie - co za różnica linia ciągła czy trawnik.

Żeby analogia miała sens, należałoby na ślepo wjechać na trawnik i
zostać "zaskoczonym" przez jadący tam pojazd.

Tylko w przypadku trawników jest duża szansa, że będzie to traktor z
kosiarką...

366 Data: Pa?dziernik 11 2008 18:49:26
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Nie. Do kolizji doszło w wyniku zmieniania "na ślepo"
pasa ruchu przez zielonego.

Nie zmieniał pasa na ślepo. Widząc poziome oznaczenie wiedział,
że może bezpiecznie zmienić pas, bo nikt mu teoretycznie stamtąd
wjechać nie może...


Co za brednie... Widział oznaczenie poziomie, a nie widział pojazdu parę
centymetrów za tym oznaczeniem?

367 Data: Pa?dziernik 12 2008 00:13:22
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur 

Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w wiadomości

Co za brednie... Widział oznaczenie poziomie, a nie widział pojazdu parę
centymetrów za tym oznaczeniem?

widziec to nie to samo co odczytac intencje kierujacego --
Pozdrawiam
/pisząc na priv usuń z adresu myślnik/

368 Data: Pa?dziernik 12 2008 01:02:08
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Artur pisze:

Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał
w wiadomości

Co za brednie... Widział oznaczenie poziomie, a nie widział pojazdu parę
centymetrów za tym oznaczeniem?

widziec to nie to samo co odczytac intencje kierujacego

Tak się tłumacz w sądzie - jeszcze się dorobisz kary porządkowej, za
robienie sobie żartów z sądu.

369 Data: Pa?dziernik 11 2008 19:05:16
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

Myjk pisze:

Nie zmieniał pasa na ślepo. Widząc poziome oznaczenie wiedział,
że może bezpiecznie zmienić pas, bo nikt mu teoretycznie stamtąd
wjechać nie może...

A jakby mial go w martwym polu to tez twierdzilbys ze wiedzial ze moze bezpiecznie zmienic pas? Psim obowiazkiem zielonego bylo upewnienie sie ze po pasie na ktory chcial wjechac nic nie jedzie. On nie mial byc pewnym na podstawie znakow, lecz mial obowiazek ustapic pierwszenstwa! Taki obowiazek naklada na niego PoRD.

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

370 Data: Pa?dziernik 11 2008 18:53:33
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

castrol napisać:

On nie mial byc pewnym na podstawie znakow,

Nie no, oczywiście. Znaki na drodze są poustawiane dla zabawy.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

371 Data: Pa?dziernik 11 2008 20:04:32
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

castrol napisać:

Taki obowiazek naklada na niego PoRD.

OK, to może jeszcze zinterpretuj to:
http://emide.pl/bec.gif

Oczywiście niebieskiemu się przypomniało,
że chce jechać prosto i zmienia pas z kierunkiem,
podczas gdy czerwony jedzie sobie do prawej.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

372 Data: Pa?dziernik 12 2008 23:33:03
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Krzysiek Kielczewski 

Sami popatrzcie co *Myjk* napisał:

castrol napisać:

Taki obowiazek naklada na niego PoRD.

OK, to może jeszcze zinterpretuj to:
http://emide.pl/bec.gif

Oczywiście niebieskiemu się przypomniało,
że chce jechać prosto i zmienia pas z kierunkiem,
podczas gdy czerwony jedzie sobie do prawej.

Przecież to jest oczywista sytuacja.

Krzysiek Kiełczewski

373 Data: Pa?dziernik 12 2008 00:13:51
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Michal Jankowski 

castrol  writes:

A jakby mial go w martwym polu to tez twierdzilbys ze wiedzial ze moze
bezpiecznie zmienic pas? Psim obowiazkiem zielonego bylo upewnienie
sie ze po pasie na ktory chcial wjechac nic nie jedzie. On nie mial

Psim obowiazkiem niebieskiego bylo ustapienie pierwszenstwa zielonemu
sygnalizujacemu manewr zmiany pasa.

  MJ

374 Data: Pa?dziernik 13 2008 09:50:35
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Jan Kowalski 


Użytkownik "Myjk"  napisał w wiadomości

Andrzej Lawa napisać:

Nie. Do kolizji doszło w wyniku zmieniania "na ślepo"
pasa ruchu przez zielonego.

Nie zmieniał pasa na ślepo. Widząc poziome oznaczenie wiedział,
że może bezpiecznie zmienić pas, bo nikt mu teoretycznie stamtąd
wjechać nie może...

To szkoda, że się nie upewnił.

375 Data: Pa?dziernik 11 2008 23:54:38
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur 

Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w wiadomości

Owszem. Ale zmieniał wcześniej i dokończył tego zmieniania - już na nim
był. Nie ważne, jak się tam znalazł.

czy aby na pewno nie wazne?

> Przy dwoch pojazdach zmieniajacych pas pierwszenstwo ma ten z prawej.

O ile zmieniają pas JEDNOCZEŚNIE.

> Do tego ten z lewej w ogole nie mial prawa tak jechac.

A ten z prawej w ogóle nie miał prawa dostać prawa jazdy, bo na ślepo
się manewrów nie wykonuje.


widze, ze niektorzy sie uparli na to, ze niebieski zaczal manewr wczesniej, w sytuacji z obrazka jest on kilka metrow za skretem w lewo co oznacza, ze jadac z predkoscia 40-50 km/h mogl zaczac ten manewr (lamiacy przepisy) ulamek sekundy wczesniej, wiec smialo mozna przyjac, ze obydwa auta wykonaly ten manewr w tym samym czasie --
Pozdrawiam
/pisząc na priv usuń z adresu myślnik/

376 Data: Pa?dziernik 12 2008 00:11:10
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Artur pisze:

Owszem. Ale zmieniał wcześniej i dokończył tego zmieniania - już na nim
był. Nie ważne, jak się tam znalazł.

czy aby na pewno nie wazne?

A czy w znalazłeś w przepisach jakiś zapis do art. 22 ust. 4 w treści
"nie dotyczy sytuacji, kiedy pojazd jadący tym pasem znalazł się tam z
naruszeniem innych przepisów" lub podobnej?

[ciach]

A ten z prawej w ogóle nie miał prawa dostać prawa jazdy, bo na ślepo
się manewrów nie wykonuje.


widze, ze niektorzy sie uparli na to, ze niebieski zaczal manewr
wczesniej, w sytuacji z obrazka jest on kilka metrow za skretem w lewo
co oznacza, ze jadac z predkoscia 40-50 km/h mogl zaczac ten manewr
(lamiacy przepisy) ulamek sekundy wczesniej, wiec smialo mozna przyjac,
ze obydwa auta wykonaly ten manewr w tym samym czasie

Mało istotne. Wyraźnie widać, że on na tym pasie już tam jest.

I jak już chcesz mierzyć w ułamkach sekund, to zupełnie legalnie mógł
się tam znaleźć np. motocyklista, który chwilkę wcześniej jechał jeszcze
za zielonym.

Pomijam już prosty przykład pojazdu uprzywilejowanego.

Zasada jest prosta: manewrów na ślepo się nie wykonuje. To podstawa.

377 Data: Pa?dziernik 12 2008 00:24:38
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur 

Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w wiadomości

Zasada jest prosta: manewrów na ślepo się nie wykonuje. To podstawa.

zgadza sie, tylko pomysl... jedziesz zielonym obok niebieskiego i wiesz ze on jedzie po pasie z nakazem jazdy w lewo, dojezdzacie do skretu w lewo, zwalniasz lub zatrzymujesz sie i przygotowujesz do ewentualnego pojechania niebieskiego pojazdu prosto z przekonaniem, ze to Twoj obowiazek?




--
Pozdrawiam
/pisząc na priv usuń z adresu myślnik/

378 Data: Pa?dziernik 12 2008 01:07:07
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Artur pisze:

Zasada jest prosta: manewrów na ślepo się nie wykonuje. To podstawa.

zgadza sie, tylko pomysl... jedziesz zielonym obok niebieskiego i wiesz
ze on jedzie po pasie z nakazem jazdy w lewo, dojezdzacie do skretu w

A po co mam wiedzieć? Nie jadę tym pasem, więc mnie to nie interesuje.
Co więcej skoro ktoś tam jedzie, to nie mogę widzieć oznaczeń poziomych.

lewo, zwalniasz lub zatrzymujesz sie i przygotowujesz do ewentualnego
pojechania niebieskiego pojazdu prosto z przekonaniem, ze to Twoj
obowiazek?

Masz jakąś psychozę natręctw zmuszającą cię do zmiany pasa na następny
na lewo jak się tylko "pojawia"?

Jadę prosto "swoim" pasem i *zanim* z jakiegoś powodu zmienię pas ruchu
patrzę, czy w miejscu, którym mam chęć się znaleźć nie znajduje się lub
nie może się niebezpiecznie szybko znaleźć ktoś inny.

No i oczywiście włączam kierunkowskaz na początku planowania manewru - a
nie po jego rozpoczęciu.

To na prawdę proste.

379 Data: Pa?dziernik 11 2008 23:26:11
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Co więcej skoro ktoś tam jedzie,
to nie mogę widzieć oznaczeń poziomych.

No tak, przecież tam jest linia ciągła.
Ona zasłania widok do przodu...

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

380 Data: Pa?dziernik 12 2008 03:08:22
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Co więcej skoro ktoś tam jedzie,
to nie mogę widzieć oznaczeń poziomych.

No tak, przecież tam jest linia ciągła.
Ona zasłania widok do przodu...

Jasne jest, dlaczego tak gorliwie bronisz ślepca na drodze - sam masz
potężne problemy z percepcją.

Ten konkretny fragment wątku nieco zdryfował i traktował już innej nieco
sytuacji - nie o pasie oddzielonym linią ciągłą, tylko o pasie ze
strzałkami oznaczającymi pas do skrętu w lewo.

381 Data: Pa?dziernik 12 2008 12:29:47
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur 

Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w wiadomości

Masz jakąś psychozę natręctw zmuszającą cię do zmiany pasa na następny
na lewo jak się tylko "pojawia"?

masz jakas psychodze posadzania wszystkich o zaburzenia psychiczne?
w miejscu, ktore symbolizuje rysunek bardzo czesto tuz za skretem w lewo zaczyna sie korek na pasie prawym i srodkowym, jedyna szansa na zachowanie plynnosci jazdy to wjechac na lewy pas tuz za skretem w lewo, a uprzedzajac kolejne pytanie, nie mam psychozy natrectw zmuszajacej mnie do plynnej jazdy --
Pozdrawiam
/pisząc na priv usuń z adresu myślnik/

382 Data: Pa?dziernik 13 2008 09:23:28
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Andrzej Lawa wrote:

Artur pisze:

> lewo, zwalniasz lub zatrzymujesz sie i przygotowujesz do
> ewentualnego pojechania niebieskiego pojazdu prosto z przekonaniem,
> ze to Twoj obowiazek?

Masz jakąś psychozę natręctw zmuszającą cię do zmiany pasa na następny
na lewo jak się tylko "pojawia"?

Było napisane o które skrzyżowanie chodzi.
Wygląda że tak, ja mam tam taką psychodzę, wpadam na ten lewy, jak
tamtędy jadę, bo jakoś zawsze na kolejnym skrzyżowaniu chce skręcić w
lewo.

--
Pozdro
Massai

383 Data: Pa?dziernik 11 2008 23:01:32
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

o zupełnie legalnie mógł się tam znaleźć np. motocyklista,

Gdyby był ze StarTreka, to z pewnością tak...

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

384 Data: Pa?dziernik 12 2008 03:12:13
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

o zupełnie legalnie mógł się tam znaleźć np. motocyklista,

Gdyby był ze StarTreka, to z pewnością tak...

Wystarczyło, że nie jechał motocyklem z koszem albo jakąś krową w stylu
GoldWing'a, a spokojnie zmieściłby się między końcem linii ciągłej a
zielonym.

Notabene ślepcy, tacy jak ty, są regularnie zaskakiwani takim manewrem -
bo sobie zakładają, że poza samochodami nic innego po drogach się nie
porusza, więc pas sobie zmieniają nie patrząc.

Na szczęście czujny kierowca jednośladu ma dość miejsca, żeby odbić
jeszcze w lewo i klaksonem obudzić ślepca w jakimś innym "zielonym
samochodzie".

385 Data: Pa?dziernik 14 2008 00:06:41
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Sat, 11 Oct 2008 12:55:12 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:


Owszem. Ale zmieniał wcześniej i dokończył tego zmieniania - już na nim
był. Nie ważne, jak się tam znalazł.

A to skąd wyssałeś? Na rysunku niebieski jest w trakcie zmiany.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/foto.html
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

386 Data: Pa?dziernik 14 2008 17:21:27
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Adam Płaszczyca pisze:

On Sat, 11 Oct 2008 12:55:12 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

Owszem. Ale zmieniał wcześniej i dokończył tego zmieniania - już na nim
był. Nie ważne, jak się tam znalazł.

A to skąd wyssałeś? Na rysunku niebieski jest w trakcie zmiany.

Pasy ruchu są tworami podłużnymi, nie poprzecznymi. Cała szerokość
pojazdu była na tym pasie ruchu.

PS: czy mógłbyś, trollu zasmarkany, nie zmieniać sobie złośliwie
identyfikatora?

387 Data: Pa?dziernik 14 2008 20:12:13
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Tue, 14 Oct 2008 17:21:27 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

A to skąd wyssałeś? Na rysunku niebieski jest w trakcie zmiany.

Pasy ruchu są tworami podłużnymi, nie poprzecznymi. Cała szerokość
pojazdu była na tym pasie ruchu.

Pasy ruchu, jesli sa wyznaczone, to ida tak, jak wyznaczające je
linie.

PS: czy mógłbyś, trollu zasmarkany, nie zmieniać sobie złośliwie
identyfikatora?

Musiałbym zacząć, głosie spod ławy.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/foto.html
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

388 Data: Pa?dziernik 14 2008 23:55:32
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Adam Płaszczyca pisze:

A to skąd wyssałeś? Na rysunku niebieski jest w trakcie zmiany.
Pasy ruchu są tworami podłużnymi, nie poprzecznymi. Cała szerokość
pojazdu była na tym pasie ruchu.

Pasy ruchu, jesli sa wyznaczone, to ida tak, jak wyznaczające je
linie.

Owszem, niemniej jednak jeśli linia jest w poprzek "następnego" pasa, to
który kierunkowskaz włączasz, jeśli ją przekraczasz, hmm?

PS: czy mógłbyś, trollu zasmarkany, nie zmieniać sobie złośliwie
identyfikatora?

Musiałbym zacząć,

Archiwum prawdę powie, kłamczuszku. Raz "pulapka", raz "spamnie"...

389 Data: Pa?dziernik 15 2008 00:27:17
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Tue, 14 Oct 2008 23:55:32 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

Pasy ruchu, jesli sa wyznaczone, to ida tak, jak wyznaczające je
linie.

Owszem, niemniej jednak jeśli linia jest w poprzek "następnego" pasa, to
który kierunkowskaz włączasz, jeśli ją przekraczasz, hmm?
Rozmawiamy o konkretnym przypadku - tutaj pas skręcał w lewo, klient z
niego zjeżdża na pas znajdujący się po prawej strronie tego, z którego
zjeżdża.

Musiałbym zacząć,
Archiwum prawdę powie, kłamczuszku. Raz "pulapka", raz "spamnie"...
Archiwum mogłoby też Ci podpowiedzieć jeszcze parę rzeczy, ale jesteś
zbyt ograniczony, żeby zauwazyc pare innych szczegółów, którymi różnią
się te postingi.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/foto.html
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

390 Data: Pa?dziernik 11 2008 12:33:37
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: MadMan 

Dnia Sat, 11 Oct 2008 10:36:41 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):

Zielony. Miał bezwzględny obowiązek upewnić się, że przy zmianie pasa
nie spowoduje utrudnienia ani zagrożenia dla uczestników ruchu już na
tym pasie się znajdujących.

Ten pas dopiero się zaczynał, więc o jakich uczestnikach piszesz?

--
Pozdrawiam,
Damian Karwot         damian.karwot (at) gmail kropa com
JabberID: damian.karwot (at) jabster.pl, Tlen: madman1985
ICQ: 398539334, AIM: dkarwot, GG: 2283138

391 Data: Pa?dziernik 11 2008 14:13:38
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

MadMan pisze:

Ten pas dopiero się zaczynał, więc o jakich uczestnikach piszesz?

O tych ktorzy na tym pasie sie juz znajdowali.

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

392 Data: Pa?dziernik 11 2008 12:27:07
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

castrol w

MadMan pisze:

Ten pas dopiero się zaczynał, więc o jakich uczestnikach piszesz?

O tych ktorzy na tym pasie sie juz znajdowali.

A znajdowali się, czy dopiero byli w trakcie?

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

393 Data: Pa?dziernik 11 2008 15:16:52
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

'Tom N' pisze:

A znajdowali się, czy dopiero byli w trakcie?

Niebieski juz zmienil pas ruchu i jego "wieksza" polowa juz znajdowala sie na pasie docelowym - dopiero wtedy pojazd zielony postanowil zmienic swoj pas wiec nie moze byc mowy o jednoiczesnej zmianie pasa. Gdyby zmiana byla jednoczesna to wtedy pojazd niebieski uderzylby w pojazd zielony a nie na odwrot.

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

394 Data: Pa?dziernik 11 2008 13:41:28
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

castrol w

'Tom N' pisze:

A znajdowali się, czy dopiero byli w trakcie?

Niebieski juz zmienil pas ruchu i jego "wieksza" polowa juz znajdowala
sie na pasie docelowym

Czyli sam potwierdzasz, że nie zmienił, tylko zmieniał -- drobna
różnica.

- dopiero wtedy pojazd zielony postanowil zmienic

Postanowił pewnie wcześniej -- stąd włączony kierunkowskaz...

Gdyby zmiana byla jednoczesna to wtedy pojazd niebieski uderzylby w pojazd
zielony a nie na odwrot.

Skąd wiesz, który w którego uderzył -- tego z rysunku nie widać



--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

395 Data: Pa?dziernik 11 2008 16:36:55
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

'Tom N' pisze:

Czyli sam potwierdzasz, że nie zmienił, tylko zmieniał -- drobna
różnica.

Potwierdzam ze zmienil. Wjechal juz na swoj pas, a zielony dopiero po tym fakcie postanowil zmienic swoj pas. Do kolizji doszlo przy zmianie pasa przez zielonego a nie przy zmianie pasa przez niebieskiego.

Postanowił pewnie wcześniej -- stąd włączony kierunkowskaz...

Tego nie wiemy. Poza tym kierunkowskaz do niczego go nie upowaznia. Nadal ma obowiazek upewnic sie czy na pasie, ktory chce zajac nie jedzie inny pojazd.

Skąd wiesz, który w którego uderzył -- tego z rysunku nie widać

Ja widze doskonale. Pojazd zielony wjezdza w pojazd niebieski a nie na odwrot. Jesli bylo inaczej, nalezalo inaczej to zobrazowac


--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

396 Data: Pa?dziernik 11 2008 15:14:13
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

castrol w

'Tom N' pisze:
Skąd wiesz, który w którego uderzył -- tego z rysunku nie widać
Ja widze doskonale.
[...]
Jesli bylo inaczej

Gratuluję zdolności widzenia czegoś, czego nie było i współczuję
jednocześnie braku zdolności widzenia w odcieniach szarości.

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

397 Data: Pa?dziernik 12 2008 23:37:29
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Krzysiek Kielczewski 

Sami popatrzcie co *castrol* napisał:

A znajdowali się, czy dopiero byli w trakcie?

Niebieski juz zmienil pas ruchu i jego "wieksza" polowa juz znajdowala
sie na pasie docelowym - dopiero wtedy pojazd zielony postanowil zmienic
swoj pas wiec nie moze byc mowy o jednoiczesnej zmianie pasa. Gdyby
zmiana byla jednoczesna to wtedy pojazd niebieski uderzylby w pojazd
zielony a nie na odwrot.

Niebieski jeszcze nie zmienił pasa ruchu. Ludzie, przecież to jest
ewidentna wina niebieskiego!

Krzysiek Kiełczewski

398 Data: Pa?dziernik 11 2008 14:34:23
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: MadMan 

Dnia Sat, 11 Oct 2008 14:13:38 +0200, castrol napisał(a):

Ten pas dopiero się zaczynał, więc o jakich uczestnikach piszesz?

O tych ktorzy na tym pasie sie juz znajdowali.

Nie ma takowych. Pas się zaczyna, zatem jak tam mogli się znaleźć?

--
Pozdrawiam,
Damian Karwot         damian.karwot (at) gmail kropa com
JabberID: damian.karwot (at) jabster.pl, Tlen: madman1985
ICQ: 398539334, AIM: dkarwot, GG: 2283138

399 Data: Pa?dziernik 11 2008 17:24:33
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

MadMan pisze:

Dnia Sat, 11 Oct 2008 10:36:41 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):

Zielony. Miał bezwzględny obowiązek upewnić się, że przy zmianie pasa
nie spowoduje utrudnienia ani zagrożenia dla uczestników ruchu już na
tym pasie się znajdujących.

Ten pas dopiero się zaczynał, więc o jakich uczestnikach piszesz?


Tych, którzy tam już byli.

Nie jest istotne, że aby tam się dostać zignorowali znak poziomy.

400 Data: Pa?dziernik 12 2008 23:38:29
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Krzysiek Kielczewski 

Sami popatrzcie co *Andrzej Lawa* napisał:

Nie jest istotne, że aby tam się dostać zignorowali znak poziomy.

Jakby miał czerwone światło też byś twierdził, że nie jest ważne, że
*wcześniej* złamał przepis?

Krzysiek Kiełczewski

401 Data: Pa?dziernik 12 2008 23:44:52
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Krzysiek Kielczewski pisze:

Sami popatrzcie co *Andrzej Lawa* napisał:

Nie jest istotne, że aby tam się dostać zignorowali znak poziomy.

Jakby miał czerwone światło też byś twierdził, że nie jest ważne, że
*wcześniej* złamał przepis?

Zależy od sytuacji.

Przykład: zignorowanie czerwonego i padnięcie ofiarą wymuszenia
pierwszeństwa osobnika z podporządkowanej na skrzyżowaniu bez świateł 50
metrów dalej.

Za zignorowanie czerwonego - mandacik. Naprawa - z OC wymuszającego
pierwszeństwo (który np. wyliczył sobie cykle świateł i wiedział, że
teraz powinno być czerwone ;) )

402 Data: Pa?dziernik 13 2008 01:07:01
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Krzysiek Kielczewski 

Sami popatrzcie co *Andrzej Lawa* napisał:

Nie jest istotne, że aby tam się dostać zignorowali znak poziomy.

Jakby miał czerwone światło też byś twierdził, że nie jest ważne, że
*wcześniej* złamał przepis?

Zależy od sytuacji.

Przykład: zignorowanie czerwonego i padnięcie ofiarą wymuszenia
pierwszeństwa osobnika z podporządkowanej na skrzyżowaniu bez świateł 50
metrów dalej.
Za zignorowanie czerwonego - mandacik. Naprawa - z OC wymuszającego
pierwszeństwo (który np. wyliczył sobie cykle świateł i wiedział, że
teraz powinno być czerwone ;) )

Tutaj nie rozmawiamy o sytuacji 50 metrów dalej tylko o ruchu w obrębie
jednego skrzyżowania. Ot, chociażby skrzyżowanie z sygnalizatorem S-3.

Krzysiek Kiełczewski

403 Data: Pa?dziernik 14 2008 00:05:51
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Sat, 11 Oct 2008 10:36:41 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

Zielony. Miał bezwzględny obowiązek upewnić się, że przy zmianie pasa
nie spowoduje utrudnienia ani zagrożenia dla uczestników ruchu już na
tym pasie się znajdujących.

Jak zwykle, Andrzejku spod ławy - pierdolisz.
Obydwoje zmieniali pas, mieli takie same obowiązki z tym wyjątkiem, że
ten niebieski miał jeszcze jeden - ustąpić pierwszeństwa temu, kto
wjeżdzał na pas z prawej.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/foto.html
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

404 Data: Pa?dziernik 11 2008 02:27:21
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

On 11 Paź, 09:58, "Artur"  wrote:

witam,
chcialbym sie upewnic, kto ponosi wine za spowodowanie stluczki w sytuacji
jak na rysunku, kierowca jadacy prosto bo przejechal linie ciagla i nie
zastosowal sie do znaku na jezdni czy zmieniajacy pas bo nie zachowal
ostroznosci?http://img352.imageshack.us/my.php?image=wypadekzv6.gif


Wina niebieskiego.
Podobna sytuacja (tylko ze skrętem w prawo) jest na Al. Jerozolimskich
za Zachodnim w kierunku centrum.
Takie stłuczki się tam zdarzają i za winnego (przynajmniej w znanych
mi przypadkach) uznawany był jadący prosto.

405 Data: Pa?dziernik 11 2008 12:00:31
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: zkruk [Lodz] 

Artur wrote:

witam,
chcialbym sie upewnic, kto ponosi wine za spowodowanie stluczki w
sytuacji jak na rysunku, kierowca jadacy prosto bo przejechal linie
ciagla i nie zastosowal sie do znaku na jezdni czy zmieniajacy pas bo
nie zachowal ostroznosci?

wina zielonego...

niebieski mandat za niestosowanie się do znaków
zielony za spowodowanie wypadku

pojazd zmieniający pas ma obowiązek ustąpić pierszeństwa pojazdowi który się
na tym pasie znajduje

--
pozdrawiam
www.zbigniewkruk.com <-- prywatna strona
www.foto.forumslubne.pl <-- forum dla fotografow slubnych
www.lodz.forumslubne.pl <-- forum dla par mlodych z okolic Łodzi

406 Data: Pa?dziernik 11 2008 12:13:39
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Michal Jankowski 

"zkruk [Lodz]"  writes:

pojazd zmieniający pas ma obowiązek ustąpić pierszeństwa pojazdowi który się
na tym pasie znajduje

OBAJ zmienili pas, w tym jeden calkowicie nielegalnie.

  MJ

407 Data: Pa?dziernik 11 2008 12:24:21
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

Michal Jankowski pisze:

OBAJ zmienili pas, w tym jeden calkowicie nielegalnie.

Nie. Najpierw nielegalnie pas zmienil pojazd niebieski, dopiero pozniej pas zaczal zmieniac pojazd zielony. Tak przynajmniej wyglada to z tego rysunku.

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

408 Data: Pa?dziernik 11 2008 03:46:59
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

najpierw ustalmy co widzimy, bo zdania są podzielone :-)

dla mnie z rysunku wynika ze zielony nie zachował bezpieczeństwa przy
zmianie pasa (uderzenie bokiem w bok) a niebieski nie zastosował się
do oznakowania poziomego

PS
a gdyby zamiast linii były pachołki albo barierka? czy wtedy tez
zielony musi się liczyć ze niebieski chce pojechać prosto ?

@artur
daj znać jak się sprawa wyjaśni

P.

409 Data: Pa?dziernik 11 2008 15:41:52
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: vpw 

Użytkownik  napisał w wiadomości

najpierw ustalmy co widzimy, bo zdania są podzielone :-)

a gdyby zamiast linii były pachołki albo barierka? czy wtedy tez
zielony musi się liczyć ze niebieski chce pojechać prosto ?

Do tego się bardzo przychylam. Niestety prawda jest taka, że nikt poważnie
nie traktuje znaków poziomych. Dla kierowcy linia ciągła powinna być
substytutem muru o wysokości 3 m. Gdyby ten pas był naszpikowany kolcami to
może kierowcy by się przez chwilę zastanowili po diabła ktoś wymalował linię
ciągłą, a nie kozaczyli jak koleś z niebieskiego samochodu. Praktycznie
dywagacje nad tym czy zielony się mógł spodziewać czy nie, mogły by równie
dobrz dotyczyć sytuacji, gdy samochód niebieski przelatywał by na czerownym
a zielony jechał by sobie spokojnie na zielonym świetle. Wtedy oczywiście
zielony też powinien ograniczyć swoje zaufanie do uczestników daltonistów
lub takich, którym mozg alkohol zjadl lub sa po prostu lekko nienormalni.
Tylko nie na tym ma polegać ograniczenie zaufania. W takiej sytuacji to
strach byłoby wsiąść do samochodu, bo przecież jadący na przeciw nas też
może stwierdzić, że linia ciągła na środku jezdni to jest dla żarów
namalowana.

--
vpw

410 Data: Pa?dziernik 11 2008 17:23:09
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

 pisze:

a gdyby zamiast linii były pachołki albo barierka? czy wtedy tez
zielony musi się liczyć ze niebieski chce pojechać prosto ?

A gdyby tam stała wasza matka?

411 Data: Pa?dziernik 11 2008 12:56:22
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Michal Jankowski pisze:

"zkruk [Lodz]"  writes:

pojazd zmieniający pas ma obowiązek ustąpić pierszeństwa pojazdowi który się
na tym pasie znajduje

OBAJ zmienili pas, w tym jeden calkowicie nielegalnie.

Bredzisz. Nawet jeśli przecięcie tej ciągłej potraktować jako zmianę
pasa ruchu, to on to zrobił wcześniej. Potem już jechał tym pasem, a
zielony się w niego wpakował zmieniając pas później.

412 Data: Pa?dziernik 13 2008 13:45:11
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Andrzej Lawa wrote:

Michal Jankowski pisze:
> "zkruk [Lodz]"  writes:
>
>> pojazd zmieniający pas ma obowiązek ustąpić pierszeństwa pojazdowi
który się >> na tym pasie znajduje
>
> OBAJ zmienili pas, w tym jeden calkowicie nielegalnie.

Bredzisz. Nawet jeśli przecięcie tej ciągłej potraktować jako zmianę
pasa ruchu, to on to zrobił wcześniej. Potem już jechał tym pasem, a
zielony się w niego wpakował zmieniając pas później.

"jeśli przecięcie" potraktowac jako zmianę?
A jako co chcesz traktować?

Pas ruchu jest wyznaczony liniami.
Jak prowadzą linie na rysunku?

Jak jedziesz dwupasmową jezdnią po łuku to możesz zjechać na zewnętrzny
pas "bo ja kierownicą nie kręciłem, więc pasa nie zmieniałem"?

--
Pozdro
Massai

413 Data: Pa?dziernik 14 2008 12:12:22
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Sat, 11 Oct 2008 12:56:22 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

Bredzisz. Nawet jeśli przecięcie tej ciągłej potraktować jako zmianę
pasa ruchu,

No nie, to wcale nei jest zmiana pasa ruchu. Przecież wyznaczony pas
ruchu nie obowiązuje.

to on to zrobił wcześniej. Potem już jechał tym pasem, a
zielony się w niego wpakował zmieniając pas później.

Mhm. A na rysynku, Andrzeju spod ławy, to on jest na linii.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/trzypion/
___________/    PMS*PJ+S+++P++M+++W-- P++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

414 Data: Pa?dziernik 11 2008 12:21:36
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

Artur pisze:

witam,
chcialbym sie upewnic, kto ponosi wine za spowodowanie stluczki w sytuacji jak na rysunku, kierowca jadacy prosto bo przejechal linie ciagla i nie zastosowal sie do znaku na jezdni czy zmieniajacy pas bo nie zachowal ostroznosci?
http://img352.imageshack.us/my.php?image=wypadekzv6.gif

Niebieski zostanie ukarany za niestosowanie sie do znakow i nakazow ruchu, natomiast winnym kolizji bedzie zielony poniewaz wjechal na pas zajmowany przez inny pojazd, wiec to jego manewr spowodowal kolizje.


--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

415 Data: Pa?dziernik 11 2008 12:31:55
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur 

Użytkownik "castrol"  napisał w wiadomości

Niebieski zostanie ukarany za niestosowanie sie do znakow i nakazow ruchu, natomiast winnym kolizji bedzie zielony poniewaz wjechal na pas zajmowany przez inny pojazd, wiec to jego manewr spowodowal kolizje.


to w takim razie gdzie zaczyna sie lewy pas? na dole rysunku czy tuz za skretem w lewo? zawsze wydawalo mi sie, ze lewy pas skreca a za skretem rozpoczyna sie nowy pas a skoro jest to nowy pas to obydwa auta wjezdzaja na niego rownoczesnie... --
Pozdrawiam
/pisząc na priv usuń z adresu myślnik/

416 Data: Pa?dziernik 11 2008 11:01:25
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

castrol napisać:

wiec to jego manewr spowodowal kolizje.

Bzdura, obydwa samochody zmieniały pas. W tym niebieski
nie miał prawa tego zrobić, a jeśli już, to musi ustąpić
pierwszeństwa zielonemu, bo ogranicza go linia ciągła.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

417 Data: Pa?dziernik 11 2008 14:16:43
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

Myjk pisze:

Bzdura, obydwa samochody zmieniały pas. W tym niebieski
nie miał prawa tego zrobić, a jeśli już, to musi ustąpić pierwszeństwa zielonemu, bo ogranicza go linia ciągła.

Przeciez to zielony wjechal w bok pojazdu niebieskiego. Czyli niebieski sie tam znajdowal i zielony nie mial prawa zmienic pasa.

Doszlo tutaj do dwoch wykroczen. Pierwsze to wykroczenie niebieskiego, a drugie wykroczenie to proba zajecia pasa po ktorym poruszal sie juz inny pojazd, co spowodowalo kolizje. Spojrz w ktorym momencie nastapilo zdarzenie. Pojazd zielony wjechal w bok pojazdu ktory byl obok! Jakim prawem wykonywal manewr skoro obok byl inny pojazd?

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

418 Data: Pa?dziernik 11 2008 14:45:39
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Michal Jankowski 

castrol  writes:

Przeciez to zielony wjechal w bok pojazdu niebieskiego. Czyli
niebieski sie tam znajdowal i zielony nie mial prawa zmienic pasa.

Samochody zetknely sie naroznikami w trakcie wykonywania przez obydwa
pojazdy manewrow zmiany pasa. Przy czym jeden z tych pojazdow manewr
wykonywal w miejscu, w ktorym mu zabraniala ciagla linia, a poza tym
byl z lewej.

30 metrow dalej, owszem, ten lewy by mial pierwszenstwo.

  MJ

419 Data: Pa?dziernik 11 2008 15:15:08
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Boombastic 


Użytkownik "Michal Jankowski"  napisał w wiadomości

castrol  writes:

Przeciez to zielony wjechal w bok pojazdu niebieskiego. Czyli
niebieski sie tam znajdowal i zielony nie mial prawa zmienic pasa.

Samochody zetknely sie naroznikami w trakcie wykonywania przez obydwa
pojazdy manewrow zmiany pasa. Przy czym jeden z tych pojazdow manewr
wykonywal w miejscu, w ktorym mu zabraniala ciagla linia, a poza tym
byl z lewej.

Ja wprawdzie mam wadę wzroku, ale na rysunku widzę, że zdecydowana większość auta niebieskiego jest na nowym pasie, a zielony dopiero lekko na niego wjeżdża, co wskazuje, ze niebieski wykonał wczesniej zmiane pasa i to zielony wymusza pierwszeństwo na niebieskim, a nie wjeżdżają równocześnie.

420 Data: Pa?dziernik 11 2008 15:19:06
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

Boombastic pisze:

Ja wprawdzie mam wadę wzroku, ale na rysunku widzę, że zdecydowana większość auta niebieskiego jest na nowym pasie, a zielony dopiero lekko na niego

No bo tak z tego rysunku to wyglada. Niebieski zaczal zmieniac pas ruchu w miejscu gdzie znajduje sie linia ciagla. Zielony natomiast rozpoczal zmiane pasa pare metrow pozniej.


--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

421 Data: Pa?dziernik 11 2008 15:42:29
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Boombastic 


Użytkownik "castrol"  napisał w wiadomości

Boombastic pisze:

Ja wprawdzie mam wadę wzroku, ale na rysunku widzę, że zdecydowana większość auta niebieskiego jest na nowym pasie, a zielony dopiero lekko na niego

No bo tak z tego rysunku to wyglada. Niebieski zaczal zmieniac pas ruchu w miejscu gdzie znajduje sie linia ciagla. Zielony natomiast rozpoczal zmiane pasa pare metrow pozniej.

Czyli wszystko się zgadza. Niebieski wykonał wczęsniej zmianę pasa i zielony przyładował w niego dokonują manewru później.

422 Data: Pa?dziernik 12 2008 00:07:10
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Michal Jankowski 

"Boombastic"  writes:

Czyli wszystko się zgadza. Niebieski wykonał wczęsniej zmianę pasa i

Nawet jesli o milisekundy wczersniej, to zrobil to wymuszajac
pierwszenstwo na zielonym. Jak jestem podporzadkowany, to mam
obowiazek ustapic pierwszenstwa, a wcinac sie centymetry wczesniej i
krzyczec "pierwszy bylem".

  MJ

423 Data: Pa?dziernik 12 2008 00:26:06
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur 

Użytkownik "Michal Jankowski"  napisał w wiadomości

"Boombastic"  writes:

> Czyli wszystko się zgadza. Niebieski wykonał wczęsniej zmianę pasa i

Nawet jesli o milisekundy wczersniej, to zrobil to wymuszajac
pierwszenstwo na zielonym. Jak jestem podporzadkowany, to mam
obowiazek ustapic pierwszenstwa, a wcinac sie centymetry wczesniej i
krzyczec "pierwszy bylem".


przychylam sie do takiej interpretacji --
Pozdrawiam
/pisząc na priv usuń z adresu myślnik/

424 Data: Pa?dziernik 12 2008 10:27:45
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

Michal Jankowski pisze:

Nawet jesli o milisekundy wczersniej, to zrobil to wymuszajac
pierwszenstwo na zielonym.

Jakim cudem wymusil pierwszenstwo na zielonym? Jakas nowa interpretacja przepisow?

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

425 Data: Pa?dziernik 12 2008 10:43:41
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Michal Jankowski 

castrol  writes:

Nawet jesli o milisekundy wczersniej, to zrobil to wymuszajac
pierwszenstwo na zielonym.

Jakim cudem wymusil pierwszenstwo na zielonym? Jakas nowa
interpretacja przepisow?

Jeszcze raz. Dwa pojazdy zmienialy pas. Jeden z nich byl z prawej.
Zatem mial pierwszenstwo. Sygnalizowal manewr kierunkowskazem i ten
drugi mial psi obowiazek mu ustapic. Od momentu wlaczenia
kierunkowskazu ten srodkowy pas jest "zarezerwowany" dla pojazdu z
prawej. Tutaj w ogole zadnych watpliwosci byc nie moze.

Jak chcecie miec sytuacje watpliwa, to zrobcie lustrzane odbicie,
kiedy to pojazd przekraczajacy ciagla jest z prawej. Wtedy co prawda
wg mnie moralna wina jest nadal tego przecinajacego ciagla, ale
interpretacja przepisow oraz praktyka orzecznictwa juz taka oczywista
nie jest.

  MJ

426 Data: Pa?dziernik 12 2008 11:49:30
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

Michal Jankowski pisze:

Jeszcze raz. Dwa pojazdy zmienialy pas. Jeden z nich byl z prawej.
Zatem mial pierwszenstwo.

Zacytuj odpowiedni przepis ktory tym z prawej daje bezwgledne pierwszenstwo.


Sygnalizowal manewr kierunkowskazem i ten
drugi mial psi obowiazek mu ustapic.

Nie, bo ten drugi wjechal na swoj pas jako piewszy.

Od momentu wlaczenia
kierunkowskazu ten srodkowy pas jest "zarezerwowany" dla pojazdu z
prawej. Tutaj w ogole zadnych watpliwosci byc nie moze.

Ha ha, doobre :D Zacytuj odpowiedni przepis prosze, bo sie chetnie dowiem od kiedy to kierunkowskaz daje taka moc na drodze :D

Jak chcecie miec sytuacje watpliwa, to zrobcie lustrzane odbicie,
kiedy to pojazd przekraczajacy ciagla jest z prawej. Wtedy co prawda
wg mnie moralna wina jest nadal tego przecinajacego ciagla, ale
interpretacja przepisow oraz praktyka orzecznictwa juz taka oczywista
nie jest.

Jeszcze raz pytam (nikt nie potrafi udzielic odpowiedzi). Przyjmijmy ze pojazd niebieski to pojazd uprzywilejowany - wtedy linia ciagla nie bedzie go obowiazywac i bedzie mogl tym pasem jechac prosto. Kto bedzie winny i dlaczego zielony?


--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

427 Data: Pa?dziernik 12 2008 11:57:35
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Sun, 12 Oct 2008 11:49:30 +0200,  castrol wrote:

Michal Jankowski pisze:
Jeszcze raz. Dwa pojazdy zmienialy pas. Jeden z nich byl z prawej.
Zatem mial pierwszenstwo.

Zacytuj odpowiedni przepis ktory tym z prawej daje bezwgledne pierwszenstwo.

4. Kierujacy pojazdem, zmieniajac zajmowany pas ruchu, jest obowiazany
ustapic pierwszenstwa pojazdowi jadacemu po pasie ruchu, na który
zamierza wjechac, oraz pojazdowi wjezdzajacemu na ten pas z prawej
strony.

Jeszcze raz pytam (nikt nie potrafi udzielic odpowiedzi). Przyjmijmy ze
pojazd niebieski to pojazd uprzywilejowany - wtedy linia ciagla nie
bedzie go obowiazywac i bedzie mogl tym pasem jechac prosto. Kto bedzie
winny i dlaczego zielony?

Nie nie - wtedy niebieski moze olac ciagla linie i pojechac prosto,
ale nadal musi uwazac na innych uzytkownikow drogi. Jesli widzi ze
zielony zamierza zajechac mu droge to musi byc przygotowany na
nacisniecie hamulca ..

A zielony nie powinien mu zajezdzac drogi, ale to inna kwestia..

J,

428 Data: Pa?dziernik 12 2008 12:58:07
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

J.F. pisze:

4. Kierujacy pojazdem, zmieniajac zajmowany pas ruchu, jest obowiazany
ustapic pierwszenstwa pojazdowi jadacemu po pasie ruchu, na który
zamierza wjechac, oraz pojazdowi wjezdzajacemu na ten pas z prawej
strony.

No i? Niebieski wjechal na swoj pas jako pierwszy. Gdyby wjezdzali rownoczesnie to wtedy dopiero musialby ustapic temu z prawej.


--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

429 Data: Pa?dziernik 12 2008 11:20:11
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

castrol napisać:

No i? Niebieski wjechal na swoj pas jako pierwszy. Gdyby wjezdzali
rownoczesnie to wtedy dopiero musialby ustapic temu z prawej.

Skąd wiesz że pierwszy? Wystarczy że zielony jedzie 40-50/h
a niebieski 80-100/h i cała Twoja wątła teoria się rozpada.
Weź policz sobie jakie tam czasy występują i jakie odległości
przy podanych prędkościach. Jeśli umiesz.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

430 Data: Pa?dziernik 12 2008 13:27:05
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 



No i? Niebieski wjechal na swoj pas jako pierwszy. Gdyby wjezdzali
rownoczesnie to wtedy dopiero musialby ustapic temu z prawej.

Czyli Twoim zdaniem jeżeli na skrzyżowaniu dojdzie do kolizji, to winien
jest ten, który wjechał drugi, a pozostałe zasady według Ciebie nie
obowiązują? Podejście dość rewolucyjne, choć znacznie upraszczające zasady
ruchu drogowego.:-)
 Byłem w kilku krajach gdzie jeździ się według tych "Twoich" zasad - trzeba
się przestawić, ale jakoś to tam funkcjonuje. Tam funkcjonuje, ale u nas
nie, bo jednak zdecydowana większość trzyma się kodeksu. Pozostaje Ci tylko
przekonać innych.:-)

Pozdrawiam
mikal

431 Data: Pa?dziernik 12 2008 13:31:15
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

mikal pisze:

Czyli Twoim zdaniem jeżeli na skrzyżowaniu dojdzie do kolizji, to winien jest ten, który wjechał drugi, a pozostałe zasady według Ciebie nie obowiązują? Podejście dość rewolucyjne, choć znacznie upraszczające zasady ruchu drogowego.:-)

Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi. W opisywanej sytuacji niebieski zmienil kierunek jazdy natomiast zielony postanowil zmienic pas ruchu i nie ustapil pierwszenstwa pojazdowi jadacemu po pasie ruchu, na ktory zamierzal wjechac. Co w tym przepisie jest takiego skomplikowanego ze wiele osob go nie rozumie?

A jakby wyprzedzal na skrzyzowaniu, tutaj takze moze byc mowa o wyprzedzaniu, i w trakcie manewru wyprzedzania auto postanowiloby skrecic to czyja bedzie wina? Wiadomo ze na skrzyzowaniu wyprzedzac nie wolno i to jest jedno wykroczenie, ale winnym spowodowania kolizji bedzie ten ktory wyjedzie wyprzedzajacemu przed maske - tutaj mamy bardzo podobna sytuacje.


--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

432 Data: Pa?dziernik 13 2008 10:29:51
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BrunoJ 

castrol  napisał(a):

A jakby wyprzedzal na skrzyzowaniu, tutaj takze moze byc mowa o
wyprzedzaniu, i w trakcie manewru wyprzedzania auto postanowiloby
skrecic to czyja bedzie wina? Wiadomo ze na skrzyzowaniu wyprzedzac nie
wolno i to jest jedno wykroczenie, ale winnym spowodowania kolizji
bedzie ten ktory wyjedzie wyprzedzajacemu przed maske - tutaj mamy
bardzo podobna sytuacje.
chyba poplynales za daleko, bo to nie jest podobna sytuacja i bedzie
intepretowana zupelnie inaczej. W sytuacji z obrazka jesli zielony wyjechalby
przed maske niebieskiemu, a nie wjechal mu w bok, to winny bylby juz
niebieski. Ale z obrazka wynika ze to zielony wjezdza w bok niebieskiego.

W twoim przykladzie skrzyzowania (przy zalozeniu ze niebieski jedzie prosto a
zielony skreca w lewo), to winny bylby zawsze niebieski - za wyjatkiem
sytuacji gdy jest kilka pasow ruchu i zielony postanowil sobie skrecic ze
srodkowego, ale to oczywiste. W innych przypadkach winny jest niebieski. W
szczegolnosci jesli mowa jest o wyprzedzaniu - czyli zielony jechalby pasem do
skretu w lewo, a jeszcze po jego lewej stronie (np pasem dla ruchu
przeciwnego) wyprzedza go niebieski, to wina jest bezsprzecznie niebieskiego,
praktycznie bez wzgledu kto komu wjedzie. Wina zielonego bedzie gdy on skreci
w lewo pod wyprzedzajacego w miejscu gdzie nie ma skrzyzowania. Ale to jeszcze
inna sytuacja.
W sytuacji z watku - caly klucz "winy" polega na tym ze zderzenie ma miejsce
juz za skrzyzowaniem.

pozdrawiam
Bruno

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

433 Data: Pa?dziernik 13 2008 13:14:46
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

  BrunoJ pisze:

castrol  napisał(a):

W sytuacji z watku - caly klucz "winy" polega na tym ze zderzenie ma miejsce
juz za skrzyzowaniem.

Ja bym tego "za" nie nazwal.
Ktos juz tu pokazywal zwyklez skrzyzowanie z zakazam (to takie trudne:-).
Tam tez nalezaloby wg Ciebie uzyc "za". A jednak...

zch

434 Data: Pa?dziernik 12 2008 13:31:31
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Sun, 12 Oct 2008 12:58:07 +0200,  castrol wrote:

J.F. pisze:
4. Kierujacy pojazdem, zmieniajac zajmowany pas ruchu, jest obowiazany
ustapic pierwszenstwa pojazdowi jadacemu po pasie ruchu, na który
zamierza wjechac, oraz pojazdowi wjezdzajacemu na ten pas z prawej
strony.

No i? Niebieski wjechal na swoj pas jako pierwszy. Gdyby wjezdzali
rownoczesnie to wtedy dopiero musialby ustapic temu z prawej.

Nagrania z kamery nie bylo, wiec mozemy spekulowac ze jednak wjezdzali
jednoczesnie. Np stali na swiatlach, niebieski prosto, zielony lukiem
wzdluz ciaglej linii ..

J.

435 Data: Pa?dziernik 12 2008 13:34:12
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

J.F. pisze:

Nagrania z kamery nie bylo, wiec mozemy spekulowac ze jednak wjezdzali
jednoczesnie. Np stali na swiatlach, niebieski prosto, zielony lukiem
wzdluz ciaglej linii ..

No i? Niebieski zmienil tylko kierunek jazdy, natomiast zielony zmienial pas ruchu i nie ustąpil pierwszenstwa pojazdowi jadacemu po pasie ruchu, na który zamierzal wjechac. Dla mnie przepis jest jasny i klarowny :)


--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

436 Data: Pa?dziernik 12 2008 14:15:34
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Sun, 12 Oct 2008 13:34:12 +0200,  castrol wrote:

J.F. pisze:
Nagrania z kamery nie bylo, wiec mozemy spekulowac ze jednak wjezdzali
jednoczesnie. Np stali na swiatlach, niebieski prosto, zielony lukiem
wzdluz ciaglej linii ..

No i? Niebieski zmienil tylko kierunek jazdy,

No jak kierunek, kiedy pojechal prosto ? :-)

Za to zmienil wyznaczony pas ruchu.

natomiast zielony zmienial
pas ruchu i nie ustąpil pierwszenstwa pojazdowi jadacemu po pasie ruchu,
na który zamierzal wjechac. Dla mnie przepis jest jasny i klarowny :)

Tylko ze gdyby to wygladalo tak jak na rysunku, ze niebieski jeszcze
stoi chocby  jednym kolem na swoim starym pasie ruchu ?

J.

437 Data: Pa?dziernik 12 2008 19:42:31
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: złoty 

castrol pisze:

J.F. pisze:

Nagrania z kamery nie bylo, wiec mozemy spekulowac ze jednak wjezdzali
jednoczesnie. Np stali na swiatlach, niebieski prosto, zielony lukiem
wzdluz ciaglej linii ..

No i? Niebieski zmienil tylko kierunek jazdy,

...on nic nie zmienił. On wjechał tam, gdzie mu nie wolno było. Równie dobrze mógłby zamiast przejechania przez ciągłą linię przejechać przez trawnik. Gdyby tego nie zrobił..do kolizji prawdopodobnie by nie doszło (bo zielony nie miałby się z kim zderzyć).

pzdr
A.

438 Data: Pa?dziernik 13 2008 13:49:15
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

castrol wrote:

Boombastic pisze:

> Ja wprawdzie mam wadę wzroku, ale na rysunku widzę, że zdecydowana
> większość  auta niebieskiego jest na nowym pasie, a zielony dopiero
> lekko na niego

No bo tak z tego rysunku to wyglada. Niebieski zaczal zmieniac pas
ruchu w miejscu gdzie znajduje sie linia ciagla. Zielony natomiast
rozpoczal zmiane pasa pare metrow pozniej.

Ciekawe.
Zmieniałeś kiedyś pas ruchu?
To że zderzyli się kilka (dosłownie 2-3 metry, skoro dupa niebieskiego
jest jeszcze przed ciągłą linią, chyba że to dwa lincolny) metrów od
rozpoczęcia pasa, nie znaczy że zielony zaczął zmieniać później.
Popatrz jak stoi zielony i jaki był jego tor ruchu. Przecinał linię na
wysokości tylnych kół.

--
Pozdro
Massai

439 Data: Pa?dziernik 11 2008 15:43:00
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: vpw 


Użytkownik "Myjk"  napisał w wiadomości

castrol napisać:

wiec to jego manewr spowodowal kolizje.

Bzdura, obydwa samochody zmieniały pas. W tym niebieski
nie miał prawa tego zrobić, a jeśli już, to musi ustąpić
pierwszeństwa zielonemu, bo ogranicza go linia ciągła.

Nie musiał ustępować zielonemu. Niebieski nie miał prawa tam wjechać i
kropka.

--
vpw

440 Data: Pa?dziernik 11 2008 16:03:32
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Boombastic 

Bzdura, obydwa samochody zmieniały pas. W tym niebieski
nie miał prawa tego zrobić, a jeśli już, to musi ustąpić
pierwszeństwa zielonemu, bo ogranicza go linia ciągła.

Nie musiał ustępować zielonemu. Niebieski nie miał prawa tam wjechać i kropka.

ROTFL!!!

441 Data: Pa?dziernik 11 2008 16:38:25
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

vpw pisze:

Nie musiał ustępować zielonemu. Niebieski nie miał prawa tam wjechać i kropka.

I co z tego ze nie mial prawa? Tak samo zielony nie mial prawa wykonywac manewru jaki wykonywal. Jeszcze raz powtarzam. To nie zlamanie przepisow niebieskiego spowodowalo kolizje, lecz zlamanie przepisow zielonego doprowadzilo do kolizji.


--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

442 Data: Pa?dziernik 11 2008 20:00:07
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Jakub Zarembski 

Użytkownik "castrol"  napisał w wiadomości

vpw pisze:

Nie musiał ustępować zielonemu. Niebieski nie miał prawa tam wjechać i kropka.

I co z tego ze nie mial prawa? Tak samo zielony nie mial prawa wykonywac manewru jaki wykonywal.

Zapędziłeś się w tym brnięciu w głupotę... Za chwilę powiesz że niebieski miał prawo pojechać prosto, a zielony nie ma prawa zmieniac pasa ruchu przez najbliższe 100m...

KZ

443 Data: Pa?dziernik 11 2008 20:15:21
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: złoty 

Jakub Zarembski pisze:

Użytkownik "castrol"  napisał w wiadomości
vpw pisze:

Nie musiał ustępować zielonemu. Niebieski nie miał prawa tam wjechać i kropka.

I co z tego ze nie mial prawa? Tak samo zielony nie mial prawa wykonywac manewru jaki wykonywal.

Zapędziłeś się w tym brnięciu w głupotę... Za chwilę powiesz że niebieski miał prawo pojechać prosto, a zielony nie ma prawa zmieniac pasa ruchu przez najbliższe 100m...


nooo..to chyba przecież nie podlega dyskusji! :) Od dzisiaj zaczynam się rozglądać, czy ktoś nie jedzie obok mnie po chodniku czy trawniku bo jak   czytam poglądy co poniektórych..to strach za kółko wsiadać..

pzdr
A.

444 Data: Pa?dziernik 11 2008 20:16:58
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

złoty pisze:

nooo..to chyba przecież nie podlega dyskusji! :) Od dzisiaj zaczynam się rozglądać, czy ktoś nie jedzie obok mnie po chodniku czy trawniku bo jak   czytam poglądy co poniektórych..to strach za kółko wsiadać..

Skoro widzisz w opisywanym przypadku analogie do wlaczania sie do ruchu to wspolczuje. Rzeczywiscie moze lepiej nie wsiadaj za kolko.

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

445 Data: Pa?dziernik 11 2008 20:34:08
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: złoty 

castrol pisze:

złoty pisze:

nooo..to chyba przecież nie podlega dyskusji! :) Od dzisiaj zaczynam się rozglądać, czy ktoś nie jedzie obok mnie po chodniku czy trawniku bo jak   czytam poglądy co poniektórych..to strach za kółko wsiadać..

Skoro widzisz w opisywanym przypadku analogie do wlaczania sie do ruchu to wspolczuje. Rzeczywiscie moze lepiej nie wsiadaj za kolko.


...pasem do skrętu też wyprzedzasz?

446 Data: Pa?dziernik 11 2008 20:31:48
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

złoty pisze:

..pasem do skrętu też wyprzedzasz?

Zapytam inaczej. Co w sytuacji gdy pojazd niebieski to pojazd uprzywilejowany? On wtedy moze nie stosowac sie do tej lini i jechac prosto. Kto wtedy bedzie winny wg Ciebie i dlaczego zielony? :D

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

447 Data: Pa?dziernik 11 2008 20:45:40
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: złoty 

castrol pisze:

złoty pisze:

..pasem do skrętu też wyprzedzasz?

Zapytam inaczej. Co w sytuacji gdy pojazd niebieski to pojazd uprzywilejowany?

...a jeśli to UFO? ..albo łódź podwodna? Bo wiesz.. sprawę można rozpatrywać wielowątkowo.

448 Data: Pa?dziernik 11 2008 21:49:17
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur Maślag 

złoty pisze:

Jakub Zarembski pisze:
"castrol"  napisał:
vpw pisze:

Nie musiał ustępować zielonemu. Niebieski nie miał prawa tam wjechać i kropka.

I co z tego ze nie mial prawa? Tak samo zielony nie mial prawa wykonywac manewru jaki wykonywal.

Zapędziłeś się w tym brnięciu w głupotę... Za chwilę powiesz że niebieski miał prawo pojechać prosto, a zielony nie ma prawa zmieniac pasa ruchu przez najbliższe 100m...


nooo..to chyba przecież nie podlega dyskusji! :) Od dzisiaj zaczynam się rozglądać, czy ktoś nie jedzie obok mnie po chodniku czy trawniku bo jak  czytam poglądy co poniektórych..to strach za kółko wsiadać..

Wiesz, ja z niejakim przerażeniem czytam te brednie, które są w jakiś
sposób tłumaczeniem zachowań i przekonań pewnych osób. Co ciekawsze
- oni są pewni swych racji. Zastanawia mnie jednak pewien fakt
- korzystamy regularnie z tym samych dróg, mamy kontakty z tą
samą Policją (wręcz co do WRD :)) i rzeczywistość jawi mi się
zgoła odmiennie od tych "rewelacji".

Co do konkretnej sytuacji (w zakresie jazdy "cwaniaczków" na prost
przez ciągłe, miejsca wyłączone z ruchu itd.) - przez 5 dni w tygodniu
mam okazję korzystać z tych rozrywek.

449 Data: Pa?dziernik 11 2008 23:16:10
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: złoty 

Artur Maślag pisze:


Wiesz, ja z niejakim przerażeniem czytam te brednie, które są w jakiś
sposób tłumaczeniem zachowań i przekonań pewnych osób. Co ciekawsze
- oni są pewni swych racji. Zastanawia mnie jednak pewien fakt
- korzystamy regularnie z tym samych dróg, mamy kontakty z tą
samą Policją (wręcz co do WRD :)) i rzeczywistość jawi mi się
zgoła odmiennie od tych "rewelacji".


...nie tak dawno temu w Rzeszowie pewien "tubylec" urwał mi lusterko, gdy   STAŁEM w korku a on przeciskał się zatoczką przystankową. Zjechałem na bok zrezygnowany (nie dość, że się człowiek śpieszy to jeszcze straci czas), wysiadam z auta i słyszę: "..no i jak jedziesz?!". Nie wiedziałem: dać mu w ryja czy wyśmiać. Godzinę straciłem na oczekiwanie na radiowóz a potem z 40 min na wysłuchiwanie bredni, jak to STOJĄC w korku uszkodziłem MU auto. Nawet argumenty policjanta, iż wygięta DO PRZODU resztka mojego prawego lusterka oraz zeznania świadków (poczekali) bezsprzecznie wskazuje iż on jest sprawcą..nie przekonywała go. Leciał na bezczelnego i co dziwniejsze..on faktycznie uważał jeszcze, iż to ON ma rację. Hmm... może to był "castrol"? Jakość argumentów i wydumana interpretacja PoRD podobna...

pzdr
A.

450 Data: Pa?dziernik 12 2008 02:23:41
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Sat, 11 Oct 2008 21:49:17 +0200,  Artur Maślag wrote:

Wiesz, ja z niejakim przerażeniem czytam te brednie, które są w jakiś
sposób tłumaczeniem zachowań i przekonań pewnych osób. Co ciekawsze
- oni są pewni swych racji. Zastanawia mnie jednak pewien fakt
- korzystamy regularnie z tym samych dróg, mamy kontakty z tą
samą Policją (wręcz co do WRD :)) i rzeczywistość jawi mi się
zgoła odmiennie od tych "rewelacji".

Po prostu na codzien wzyscy jada rozsadnie i nie dochodzi do kolizji.

Ale jak dojdzie to sie mozna zdziwic ..

J.

451 Data: Pa?dziernik 12 2008 10:48:02
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur Maślag 

J.F. pisze:
(...)

Po prostu na codzien wzyscy jada rozsadnie i nie dochodzi do kolizji.

Bynajmniej - nie wszyscy, a większość i to dzięki nim nie dochodzi
do kolizji/wypadków. To właśnie wykorzystują cwaniaczki i jak
widać z lektury - uważają, że prawo stoi po ich stronie, a mało
tego - jak już, to odpowiedzialność próbują przerzucić na ludzi
jeżdżących normalnie. Standard.

Ale jak dojdzie to sie mozna zdziwic ..

Tłumaczeniom niektórych? Pewnie tak. Niektórym interpretacjom?
Pewnie też.

452 Data: Pa?dziernik 12 2008 11:50:58
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

Artur Maślag pisze:

Bynajmniej - nie wszyscy, a większość i to dzięki nim nie dochodzi
do kolizji/wypadków. To właśnie wykorzystują cwaniaczki i jak
widać z lektury - uważają, że prawo stoi po ich stronie, a mało
tego - jak już, to odpowiedzialność próbują przerzucić na ludzi
jeżdżących normalnie. Standard.


Czytanie ze zrozumieniem widac trudne cholernie jest. To ze uwazam ze w tym opisywanym przypadku wina lezy po stronie zielonego nie oznacza ze toleruje takie jezdzenie jakie stosuje niebieski. Sam nie lubie cwaniaczkow i dlatego uwazam ze na drodze trzeba podwojnie uwazac i myslec nad tym co sie robi zeby wlasnie nie wladowac sie w kogos takiego jak ten niebieski.

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

453 Data: Pa?dziernik 12 2008 14:44:32
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

castrol pisze:

Czytanie ze zrozumieniem widac trudne cholernie jest. To ze uwazam ze w tym opisywanym przypadku wina lezy po stronie zielonego nie oznacza ze toleruje takie jezdzenie jakie stosuje niebieski. Sam nie lubie cwaniaczkow i dlatego uwazam ze na drodze trzeba podwojnie uwazac i myslec nad tym co sie robi zeby wlasnie nie wladowac sie w kogos takiego jak ten niebieski.

Przeczytaj jeszcze raz ze zrozumieniem i zamilcz

"
Wszystko zależy od tego, czy rysunek oddaje wiernie zaistniałą sytuację.
Jeżeli tak, to do kolizji doszło W TRAKCIE wykonywania przez pojazd
niebieski niedozwolonego manewru. Zielony nie popełnił absolutnie żadnego
wykroczenia. Próba przypisania winy zielonemu, argumantując, że to jego
obowiązkiem było zastosowanie się do zasady ograniczonego zaufania to
absurd.  Idąc tym tokiem rozumowania można by uznać, iż w przypadku koliji
na skrzyżowaniu dwóch równorzędnych dróg ten z lewej dostanie madat, ale
wina będzie tego z prawej bo nie zachował należytej ostrożności. Przecież to
kompletna bzdura.
Jeżeli natomiast rysunek nie oddaje sytuacji w stu procentach i do kolizji
doszło dalej od skrzyżowania to moim zdaniem wszystko zależy od tego, czy
stłuczka była bezpośrednim następstwem wykonania przez pojazd niebieski
niedozwolonego manewru czy  też nie. Myślę, iż rozstrzygający organ przyjąby
jako rozsrzygający czynnik odległość od skrzyżowania. Wtedy możnaby mówić o
dwóch niezależnych zdarzeniach - pierwsze to niezastrosowanie się
niebieskiego do znaków i drugie zmiana pasa przez zielonego. Dopóki będzie
to traktowane jako jedno zdarzenie to wina niebieskiego jest bezsporna.
"

Masz tylko połowiczną rację i w dodatku nie przystającą do tej sytuacji
Tutaj newralgicznymi określeniami są: "tuż", "bezpośrednio", "jedno zdarzenie"

zch

454 Data: Pa?dziernik 12 2008 12:01:44
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Sun, 12 Oct 2008 10:48:02 +0200,  Artur Maślag wrote:

J.F. pisze:
(...)
Po prostu na codzien wzyscy jada rozsadnie i nie dochodzi do kolizji.

Bynajmniej - nie wszyscy, a większość i to dzięki nim nie dochodzi
do kolizji/wypadków. To właśnie wykorzystują cwaniaczki i jak
widać z lektury - uważają, że prawo stoi po ich stronie, [...]

Ale jak dojdzie to sie mozna zdziwic ..

Tłumaczeniom niektórych? Pewnie tak. Niektórym interpretacjom?
Pewnie też.

Temu co na koniec powie policja, sad ..

Tez we mnie wjechal mlodzian, "pan skrecal na ciaglej linii, ja
policje wezwe". Policja mu wytlumaczyla ...

J.

455 Data: Pa?dziernik 11 2008 20:16:18
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

Jakub Zarembski pisze:

Zapędziłeś się w tym brnięciu w głupotę... Za chwilę powiesz że niebieski miał prawo pojechać prosto, a zielony nie ma prawa zmieniac pasa ruchu przez najbliższe 100m...

Glupote. Rozumiem ze wg Ciebie zielony smialo mial prawo wykonac manewr jaki wykonal nie ustepujac pierwszenstwa pojazdowi na pasie na ktory zamierzal wjechac? Idz i PoRD poczytaj ze wskazaniem Art. 22.4 i powiedz mi prosze kiedy od tego artykulu wg Ciebie kierowca ma prawo stosowac wyjatki.

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

456 Data: Pa?dziernik 12 2008 00:19:32
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

castrol pisze:

Glupote. Rozumiem ze wg Ciebie zielony smialo mial prawo wykonac manewr jaki wykonal nie ustepujac pierwszenstwa pojazdowi na pasie na ktory zamierzal wje

Ciach

Rozumiem Twoją interpretację. Nie zgadzam się z nią.
Mam nadzieje ze większość policjantów też.

Powiedz tylko czy jeśli oba pojazdy na rysunku stałyby o 1m bliżej czy też podtrzymywałbyś swoje zdanie.
W którym momencie nastąpiłoby jednoczesne wjechanie (zmiana pasa) obydwu pojazdów.
1/4, 1/3 ??? pojazdu niebieskiego za linią ciągłą???

Jeśli takie sa zapisy w paragrafach to trzeba je zmienić.
Sprawca (źródło) zdarzenia nie może być łagodniej traktowany (przekroczył linię ciągłą) niż ten co nie zachował ostrożności

zch

457 Data: Pa?dziernik 12 2008 00:30:21
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

Kiedy kończy się manewr zmiany pasa ruchu?
Gdy cały pojazd jest na nowym pasie czy wystarczy 51% pojazdu? :-)

zch

458 Data: Pa?dziernik 12 2008 03:15:52
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

z pisze:

Mam nadzieje ze większość policjantów też.

Nadzieja jest matką głupich.

Powiedz tylko czy jeśli oba pojazdy na rysunku stałyby o 1m bliżej czy
też podtrzymywałbyś swoje zdanie.
W którym momencie nastąpiłoby jednoczesne wjechanie (zmiana pasa) obydwu
pojazdów.

Nie ma znaczenia. Sednem sprawy jest wykonanie manewru na ślepo. To, że
jakiś obiekt znajdował się na tym pasie, to tylko gwóźdź do trumny
zielonego.

459 Data: Pa?dziernik 12 2008 11:07:41
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Sun, 12 Oct 2008 03:15:52 +0200,  Andrzej Lawa wrote:

Nie ma znaczenia. Sednem sprawy jest wykonanie manewru na ślepo. To, że
jakiś obiekt znajdował się na tym pasie, to tylko gwóźdź do trumny
zielonego.

Z tym ze przy proporcjach takich jak rysunku to mial prawo sie
spodziewac ze niebieski skreci w lewo, a nie pojedzie prosto..

J.

460 Data: Pa?dziernik 12 2008 11:52:52
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

J.F. pisze:

Z tym ze przy proporcjach takich jak rysunku to mial prawo sie
spodziewac ze niebieski skreci w lewo, a nie pojedzie prosto..

On nie ma sie spodziewac. On ma obowiazek zachowac szczegolna ostroznosc. Tutaj jej nie zachowal i nie upewnil sie ze pas na ktory zamierza wjechac jest pusty.

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

461 Data: Pa?dziernik 12 2008 12:49:35
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Sun, 12 Oct 2008 11:52:52 +0200,  castrol wrote:

J.F. pisze:
Z tym ze przy proporcjach takich jak rysunku to mial prawo sie
spodziewac ze niebieski skreci w lewo, a nie pojedzie prosto..

On nie ma sie spodziewac. On ma obowiazek zachowac szczegolna
ostroznosc. Tutaj jej nie zachowal i nie upewnil sie ze pas na ktory
zamierza wjechac jest pusty.

Ten drugi tez mial taki obowiazek, a nawet wiecej :-)

J.

462 Data: Pa?dziernik 12 2008 12:57:13
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

J.F. pisze:

On Sun, 12 Oct 2008 11:52:52 +0200,  castrol wrote:
J.F. pisze:
Z tym ze przy proporcjach takich jak rysunku to mial prawo sie
spodziewac ze niebieski skreci w lewo, a nie pojedzie prosto..
On nie ma sie spodziewac. On ma obowiazek zachowac szczegolna ostroznosc. Tutaj jej nie zachowal i nie upewnil sie ze pas na ktory zamierza wjechac jest pusty.

Ten drugi tez mial taki obowiazek, a nawet wiecej :-)


Wężykiem, wężykiem :-)

zch

463 Data: Pa?dziernik 12 2008 18:50:11
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: złoty 

castrol pisze:

J.F. pisze:

Z tym ze przy proporcjach takich jak rysunku to mial prawo sie
spodziewac ze niebieski skreci w lewo, a nie pojedzie prosto..

On nie ma sie spodziewac. On ma obowiazek zachowac szczegolna ostroznosc.

...a niebieski miał obowiązek skręcić w lewo. Nie zrobił tego.. w wyniku czego doszło do kolizji. Wszelakie dorabianie dodatkowej ideologii do tego jest na pograniczu s-f.

pzdr
A.

464 Data: Pa?dziernik 12 2008 18:43:57
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

złoty pisze:

..a niebieski miał obowiązek skręcić w lewo. Nie zrobił tego.. w wyniku czego doszło do kolizji. Wszelakie dorabianie dodatkowej ideologii do tego jest na pograniczu s-f.

pzdr
A.

oddaj głupcze prawko i nawet nie bierz pokwitowania

465 Data: Pa?dziernik 12 2008 19:52:01
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: złoty 

Andrzej Lawa pisze:

złoty pisze:

..a niebieski miał obowiązek skręcić w lewo. Nie zrobił tego.. w wyniku czego doszło do kolizji. Wszelakie dorabianie dodatkowej ideologii do tego jest na pograniczu s-f.

pzdr
A.

oddaj głupcze prawko i nawet nie bierz pokwitowania

...tak ci policjant powiedział? I co ty na to?

466 Data: Pa?dziernik 12 2008 19:44:36
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

złoty pisze:

oddaj głupcze prawko i nawet nie bierz pokwitowania

..tak ci policjant powiedział? I co ty na to?

tak se tłumacz

467 Data: Pa?dziernik 12 2008 23:30:48
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

złoty pisze:

Andrzej Lawa pisze:
złoty pisze:

..a niebieski miał obowiązek skręcić w lewo. Nie zrobił tego.. w
wyniku czego doszło do kolizji. Wszelakie dorabianie dodatkowej
ideologii do tego jest na pograniczu s-f.

pzdr
A.

oddaj głupcze prawko i nawet nie bierz pokwitowania

..tak ci policjant powiedział? I co ty na to?


Odpowiadasz degeneratowi "myjk" - sprawdź nagłówki.

468 Data: Pa?dziernik 12 2008 23:31:41
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

złoty pisze:

Andrzej Lawa pisze:
złoty pisze:

..a niebieski miał obowiązek skręcić w lewo. Nie zrobił tego.. w
wyniku czego doszło do kolizji. Wszelakie dorabianie dodatkowej
ideologii do tego jest na pograniczu s-f.

pzdr
A.

oddaj głupcze prawko i nawet nie bierz pokwitowania

..tak ci policjant powiedział? I co ty na to?


Odpowiadasz trollowi o ksywce "Myjk". Ja nie używam produktów microsoftu.

469 Data: Pa?dziernik 14 2008 12:15:03
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Sun, 12 Oct 2008 18:43:57 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:


oddaj głupcze prawko i nawet nie bierz pokwitowania

Dobre. Zastosuj się, Andrzeju spod ławy.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/trzypion/
___________/    PMS*PJ+S+++P++M+++W-- P++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

470 Data: Pa?dziernik 12 2008 20:49:34
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Sun, 12 Oct 2008 18:50:11 +0200,  złoty wrote:

..a niebieski miał obowiązek skręcić w lewo. Nie zrobił tego.. w wyniku
czego doszło do kolizji. Wszelakie dorabianie dodatkowej ideologii do
tego jest na pograniczu s-f.

Tylko ze to niebezpieczny kierunek myslenia, bo skonczy sie "on tu nie
mial prawa stac" ..

J.

471 Data: Pa?dziernik 12 2008 21:19:52
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: złoty 

J.F. pisze:


Tylko ze to niebezpieczny kierunek myslenia,

...w przeciwieństwie do coraz częściej obserwowanego wyprzedzania pasami do skrętów, poboczem itd wynikającego właśnie z takiego toku myślenia jak tu prezentują niektórzy. No jasssne.

Zejdź na ziemię, bo jak tak dalej pójdzie kiedyś jakiś tłuk rozkwasi Cię, "niegroźnie" wyprzedzając Cię chodnikiem. No bo przecież "on se tylko jedzie chodnikiem". I jeszcze będzie Ci próbował udowodnić.. że to normalne.

pzdr
A.

472 Data: Pa?dziernik 13 2008 02:47:47
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Sun, 12 Oct 2008 21:19:52 +0200,  złoty wrote:

J.F. pisze:
Tylko ze to niebezpieczny kierunek myslenia,

..w przeciwieństwie do coraz częściej obserwowanego wyprzedzania pasami
do skrętów, poboczem itd wynikającego właśnie z takiego toku myślenia
jak tu prezentują niektórzy. No jasssne.

Zejdź na ziemię, bo jak tak dalej pójdzie kiedyś jakiś tłuk rozkwasi
Cię, "niegroźnie" wyprzedzając Cię chodnikiem. No bo przecież "on se
tylko jedzie chodnikiem". I jeszcze będzie Ci próbował udowodnić.. że to
normalne.

No wlasnie o to chodzi ze jak kiedys zaparkujesz na chodniku, a jakis
tluk wpadnie w poslizg, rozbije ci auto, to zebys nie uslyszal
"tu jest zakaz zatrzymywania, jakby on tu nie stal, to bym auta nie
rozbil" ..

J.

473 Data: Pa?dziernik 13 2008 13:59:16
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

J.F. wrote:

On Sun, 12 Oct 2008 21:19:52 +0200,  złoty wrote:
> J.F. pisze:
>> Tylko ze to niebezpieczny kierunek myslenia,

> ..w przeciwieństwie do coraz częściej obserwowanego wyprzedzania
> pasami do skrętów, poboczem itd wynikającego właśnie z takiego toku
> myślenia jak tu prezentują niektórzy. No jasssne.
>
> Zejdź na ziemię, bo jak tak dalej pójdzie kiedyś jakiś tłuk
> rozkwasi Cię, "niegroźnie" wyprzedzając Cię chodnikiem. No bo
> przecież "on se tylko jedzie chodnikiem". I jeszcze będzie Ci
> próbował udowodnić.. że to normalne.

No wlasnie o to chodzi ze jak kiedys zaparkujesz na chodniku, a jakis
tluk wpadnie w poslizg, rozbije ci auto, to zebys nie uslyszal
"tu jest zakaz zatrzymywania, jakby on tu nie stal, to bym auta nie
rozbil" ..

Jak zaparkujesz za zakrętem, na zakazie, to się nie dziw że ci ktoś w
d. wjedzie, i wcale nie będzie winny...

--
Pozdro
Massai

474 Data: Pa?dziernik 13 2008 16:00:17
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Massai pisze:

Jak zaparkujesz za zakrętem, na zakazie, to się nie dziw że ci ktoś w
d. wjedzie, i wcale nie będzie winny...

ROTFL. Idź sie przewietrz i pieprz bzdur

475 Data: Pa?dziernik 13 2008 14:13:04
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Andrzej Lawa wrote:

Massai pisze:

> Jak zaparkujesz za zakrętem, na zakazie, to się nie dziw że ci ktoś
> w d. wjedzie, i wcale nie będzie winny...

ROTFL. Idź sie przewietrz i pieprz bzdur

Znowu jakiś podszywacz?

Co ty bredzisz? Parkujesz za zakrętem, gdzie jest zakaz parkowania
własnie z powodu ograniczonej widoczności, nadjeżdżający nie może cię
zobaczyć i ma prawo zakładać że nic tam nie stoi.

A jak się rozkraczysz, to trójkąt w łapę i dymaj przed zakręt, żeby
uprzedzić o przeszkodzie.

--
Pozdro
Massai

476 Data: Pa?dziernik 13 2008 16:19:28
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Massai pisze:

Znowu jakiś podszywacz?

tym razem nie

Co ty bredzisz? Parkujesz za zakrętem, gdzie jest zakaz parkowania
własnie z powodu ograniczonej widoczności, nadjeżdżający nie może cię
zobaczyć i ma prawo zakładać że nic tam nie stoi.

ROTFL^2 Ma prawo zakłądac że tam nic nie stoi? Nie. on ma OBOWIĄZEK zachować ostrożność i nie ma prawa najechać na nic co stoi.

A jak się rozkraczysz, to trójkąt w łapę i dymaj przed zakręt, żeby
uprzedzić o przeszkodzie.

aha, czyli trzeba mieć conajmniej 2 trójkąty?? Bo jak jeden wystawie przed zakręt, to znów na mnie wjedzie ten co z prostej nadjechał.

Idź sie przewietrz - zdecydowanie. Albo oddaj prawko

477 Data: Pa?dziernik 13 2008 14:44:06
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Andrzej Lawa wrote:

Massai pisze:

> Znowu jakiś podszywacz?

tym razem nie

> Co ty bredzisz? Parkujesz za zakrętem, gdzie jest zakaz parkowania
> własnie z powodu ograniczonej widoczności, nadjeżdżający nie może
> cię zobaczyć i ma prawo zakładać że nic tam nie stoi.

ROTFL^2 Ma prawo zakłądac że tam nic nie stoi? Nie. on ma OBOWIĄZEK
zachować ostrożność i nie ma prawa najechać na nic co stoi.

Nie ma prawa najechać, ale jeśli kolizji w takim przypadku nie uda mu
się uniknąć, a on zastosował się do znaków (prędkość nie przekraczająca
dozwolonej), to winnym będzie ten kto tarasuje drogę. Czytaj niżej.


> A jak się rozkraczysz, to trójkąt w łapę i dymaj przed zakręt, żeby
> uprzedzić o przeszkodzie.

aha, czyli trzeba mieć conajmniej 2 trójkąty?? Bo jak jeden wystawie
przed zakręt, to znów na mnie wjedzie ten co z prostej nadjechał.

JAKIEJ PROSTEJ? Czytać nie umiesz? słowa pisanego nie rozumiesz?

Jest sobie na zwykłej drodze ZAKRĘT. Nie skręt w boczną, czy cuś.
Po prostu zakręt. Przy drodze krzaki. Przesłaniające idiotów.

Wiesz co znaczy słowo "zakręt"?
Za zakrętem stawiasz samochód - łamiąc przepisy, bo nie bez powodu za
takimi zakrętami jest jeszcze podwójna ciągła.


Idź sie przewietrz - zdecydowanie. Albo oddaj prawko

Dopóki tacy jak ty chcą jeździć, poprzeczka i tak jest znacznie poniżej
moich umiejętności. Nie widzę powodu.

--
Pozdro
Massai

478 Data: Pa?dziernik 13 2008 17:16:11
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Massai pisze:

Dopóki tacy jak ty chcą jeździć, poprzeczka i tak jest znacznie poniżej
moich umiejętności. Nie widzę powodu.

Ahem... Jeśli percepcję na drodze masz podobną, jak w usenecie, to
jednak źle z Tobą ;)

Popatrz na nagłówki poprzedniego "mnie".

479 Data: Pa?dziernik 13 2008 15:23:33
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Andrzej Lawa wrote:

Massai pisze:

> Dopóki tacy jak ty chcą jeździć, poprzeczka i tak jest znacznie
> poniżej moich umiejętności. Nie widzę powodu.

Ahem... Jeśli percepcję na drodze masz podobną, jak w usenecie, to
jednak źle z Tobą ;)

Popatrz na nagłówki poprzedniego "mnie".

Aj tam, używam wersji "short" w xanie, bo full za dużo miejsca na
ekranie zajmuje ;-)
swoją droga cokolwiek wpieniające takie podszywaństwo ;-)

--
pozdro
Massai

480 Data: Pa?dziernik 13 2008 18:04:39
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Mon, 13 Oct 2008 16:19:28 +0200,  Andrzej Lawa wrote:

Massai pisze:
Znowu jakiś podszywacz?

tym razem nie

No jak, k*, nie jak tak. Chyba ze jest was dwoch Law[ow] :-)

Co ty bredzisz? Parkujesz za zakrętem, gdzie jest zakaz parkowania
własnie z powodu ograniczonej widoczności, nadjeżdżający nie może cię
zobaczyć i ma prawo zakładać że nic tam nie stoi.

ROTFL^2 Ma prawo zakłądac że tam nic nie stoi? Nie. on ma OBOWIĄZEK
zachować ostrożność i nie ma prawa najechać na nic co stoi.

A jak się rozkraczysz, to trójkąt w łapę i dymaj przed zakręt, żeby
uprzedzić o przeszkodzie.

aha, czyli trzeba mieć conajmniej 2 trójkąty?? Bo jak jeden wystawie
przed zakręt, to znów na mnie wjedzie ten co z prostej nadjechał.
Idź sie przewietrz - zdecydowanie. Albo oddaj prawko

Sam oddaj prawko.
Na prostej wystawiac trojkata nie musisz, za wyjatkiem .. a sam
doczytaj. A przy okazji doczytaj czemu wystarczy tylko jeden.

A jesli Sad Najwyzszy juz wiele razy orzekl ze nie jest przestepstwem
przejechanie noca slabo widocznego pijaka lezacego na drodze, to czemu
nie mialby orzec podobnie w sprawie niewidocznego [z daleka] pojazdu
na pasie ruchu ? szczegolnie kiedy mamy stosowny przepis ..


J.

481 Data: Pa?dziernik 13 2008 17:24:54
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Massai pisze:

No wlasnie o to chodzi ze jak kiedys zaparkujesz na chodniku, a jakis
tluk wpadnie w poslizg, rozbije ci auto, to zebys nie uslyszal
"tu jest zakaz zatrzymywania, jakby on tu nie stal, to bym auta nie
rozbil" ..

Jak zaparkujesz za zakrętem, na zakazie, to się nie dziw że ci ktoś w
d. wjedzie, i wcale nie będzie winny...

Przegapiasz meritum sprawy.

Jak ktoś stoi (bez istotnej przyczyny) za zakrętem, że go się nie da
(jadąc z dozwoloną prędkością) zauważyć, to jego wina.

Jeśli natomiast mógłbyś zobaczyć odpowiednio wcześnie taki pojazd, a nie
zauważyłeś, bo np. gadałeś przez komórkę - cóż, Twoja wina.

482 Data: Pa?dziernik 13 2008 18:33:10
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Mon, 13 Oct 2008 17:24:54 +0200,  Andrzej Lawa wrote:

Massai pisze:
No wlasnie o to chodzi ze jak kiedys zaparkujesz na chodniku, a jakis
tluk wpadnie w poslizg, rozbije ci auto, to zebys nie uslyszal
"tu jest zakaz zatrzymywania, jakby on tu nie stal, to bym auta nie
rozbil" ..

Jak zaparkujesz za zakrętem, na zakazie, to się nie dziw że ci ktoś w
d. wjedzie, i wcale nie będzie winny...

Przegapiasz meritum sprawy.
Jak ktoś stoi (bez istotnej przyczyny) za zakrętem, że go się nie da
(jadąc z dozwoloną prędkością) zauważyć, to jego wina.

Ale tu meritum jest inne - on stoi na chodniku i nie przeszkadza w
jezdzie. A jak ktos wjezdza w niekontrolowany sposob na ten chodnik,
to czyja wina ?

J.

483 Data: Pa?dziernik 13 2008 19:19:02
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

J.F. pisze:

Przegapiasz meritum sprawy.
Jak ktoś stoi (bez istotnej przyczyny) za zakrętem, że go się nie da
(jadąc z dozwoloną prędkością) zauważyć, to jego wina.

Ale tu meritum jest inne - on stoi na chodniku i nie przeszkadza w
jezdzie. A jak ktos wjezdza w niekontrolowany sposob na ten chodnik,
to czyja wina ?

Też prawda.


Oczywiście wina tego, co w sposób niekontrolowany (ewentualnie na ślepo)
wjechał na chodnik.

484 Data: Pa?dziernik 13 2008 17:57:08
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Andrzej Lawa wrote:


Jeśli natomiast mógłbyś zobaczyć odpowiednio wcześnie taki pojazd, a
nie zauważyłeś, bo np. gadałeś przez komórkę - cóż, Twoja wina.

toteż zaznaczyłem - jeśli jedziesz zgodnie z przepisami.
Jak gnasz (w sytuacji z tym zakrętem i zaparkowanym wozem) 2 razy
szybciej niż wolno, to może, powtarzam, MOŻE sad uzna cię za
współwinnego.
IMHO to dyskusyjne - wymagałoby udowodnienia że kolizji dałoby się
uniknąć jadąć zgodnie z przepisami.


Wyskoczysz na czołówę - facet z naprzeciwka gna 200 km/h na zwykłej
drodze jednojezdniowej.
I kto winny? Dyskusyjne. Ludzie nie mają radaru w oczach, nie zawsze
można precyzyjnie okreslić - zmieszczę się/ nie zmieszczę się. Jak sam
mam taką wątpliwość (czasem w nocy cieżko mi stwierdzić czy to co
jedzie z naprzeciwka jest blisko tylko ma świeczki zamiast żarówek, czy
daleko ale żarówiaste ksenony), to nie wyprzedzam.

Ale rozumiałbym tłumaczenie gościa "no wyprzedzam sobie, a tu kufa z
naprzeciwka samolot leci, skąd miałem wiedzieć że ten samochód który
był pół kilometra dalej dalej pokona ten dystans w 5 sekund?"

Wyprzedzający jedzie 100km/h, czyli 28 m/s.
Ten z naprzeciwka, motocyklem - 250 km/h, czyli 70 m/s.
W sumie 100m/s. 5 sekund i pół kilometra dystansu łyknięte.
5 sekund na wyprzedzanie tira to wcale nie jest aż tak dużo.

W takiej sytuacji jednak dopatrywałbym się częściowej winy tego
lecącego z naddźwiękową.

Teoretycznie veyrona też można na drodze spotkać... 400 km/h... trzeba
by naprawdę wyprzedać tylko w miejscach gdzie mamy minimum kilometr
widocznosci...

--
Pozdro
Massai

485 Data: Pa?dziernik 13 2008 21:47:21
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Mon, 13 Oct 2008 17:57:08 +0000 (UTC),  Massai wrote:

Wyprzedzający jedzie 100km/h, czyli 28 m/s.
Ten z naprzeciwka, motocyklem - 250 km/h, czyli 70 m/s.
W sumie 100m/s. 5 sekund i pół kilometra dystansu łyknięte.
5 sekund na wyprzedzanie tira to wcale nie jest aż tak dużo.

W takiej sytuacji jednak dopatrywałbym się częściowej winy tego
lecącego z naddźwiękową.

Tylko wez pod uwage ze jak sie leci 120 [90 to jedzie tir]
to wypada zalozyc ze ten z przeciwka tez 120. czyli razem 240.
67m/s, czyli raptem 7.5s...


J.

486 Data: Pa?dziernik 14 2008 06:40:11
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

J.F. wrote:

On Mon, 13 Oct 2008 17:57:08 +0000 (UTC),  Massai wrote:
> Wyprzedzający jedzie 100km/h, czyli 28 m/s.
> Ten z naprzeciwka, motocyklem - 250 km/h, czyli 70 m/s.
> W sumie 100m/s. 5 sekund i pół kilometra dystansu łyknięte.
> 5 sekund na wyprzedzanie tira to wcale nie jest aż tak dużo.
>
> W takiej sytuacji jednak dopatrywałbym się częściowej winy tego
> lecącego z naddźwiękową.

Tylko wez pod uwage ze jak sie leci 120 [90 to jedzie tir]
to wypada zalozyc ze ten z przeciwka tez 120. czyli razem 240.
67m/s, czyli raptem 7.5s...


J.

No, to liczymy dalej...
Wyprzedzamy tira który ma 20m długości. plus 10 m na to żeby się przed
nim z odstępem zmieścić (tyle wyjdzie jak się będzie chciało wrócić na
pas wg. tej zasady "zjeżdżam jak widzę jego światła w prawym
lusterku"), plus 10 m naszego odstępu za nim.
Różnica prędkości to 30 km/h, czyli jakieś 8 m/s.
potrzebujemy teoretycznie 5 sekund na przejechanie obok niego.
Ale:
jechaliśmy za nim od jakiegoś czasu, musimy się rozpędzić. Dobrze,
zrobiliśmy odstęp i sie napędzilismy wcześniej. Ale to musieliśmy
ocenić odległość wcześniej, więc odległośc do pokonania się zwiększa,
przyjmijmy nie 10 m odstępu za nim ale 30.
Robi się 60m do pokonania z dajmy na to średnią deltą 30 km/h
(pojechaliśmy pod koniec szybciej niż te 120).
Akurat 7,5 sekundy. W ciągu ostatniej sekundy już zjeżdżaliśmy, więc
lusterka nie urwaliśmy.

Jak mamy 5 sekund to duuupa, czoło - chyba że nam ustąpił.

--
Pozdro
Massai

487 Data: Pa?dziernik 13 2008 22:21:48
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Massai pisze:

Andrzej Lawa wrote:

Jeśli natomiast mógłbyś zobaczyć odpowiednio wcześnie taki pojazd, a
nie zauważyłeś, bo np. gadałeś przez komórkę - cóż, Twoja wina.

toteż zaznaczyłem - jeśli jedziesz zgodnie z przepisami.

Nie do końca tak. Chodzi o to, czy naruszenie przepisów spowodowało
zdarzenie.

Jak gnasz (w sytuacji z tym zakrętem i zaparkowanym wozem) 2 razy
szybciej niż wolno, to może, powtarzam, MOŻE sad uzna cię za
współwinnego.

Współwina to karkołomna sprawa.

Sąd wypyta się biegłego, czy miałem możliwość zobaczyć oraz czy miałbym
możliwość zobaczyć, gdybym jechał zgodnie z ograniczeniem.

Współwina IMHO będzie możliwa jedynie w przypadku, kiedy nadmierna
prędkość uniemożliwiła uniknięcie nieprawidłowo zatrzymanego pojazdu, a
owo zatrzymanie nie było wynikiem jakiejś wyższej konieczności.

Wyobraź sobie sytuację, kiedy ktoś zatrzymał się na zakręcie, bo na
drodze na nim nieprzytomny człowiek. Jasne, trzeba postawić trójkąt, ale
może właśnie ktoś szedł go postawić.

IMHO to dyskusyjne - wymagałoby udowodnienia że kolizji dałoby się
uniknąć jadąć zgodnie z przepisami.

Dokładnie. I tylko wtedy byłaby możliwa współwina.

Wyskoczysz na czołówę - facet z naprzeciwka gna 200 km/h na zwykłej
drodze jednojezdniowej.
I kto winny? Dyskusyjne.

Jeśli ta droga jest prosta i widoczność była - winny był ten, co nie
popatrzył.

Ludzie nie mają radaru w oczach, nie zawsze
można precyzyjnie okreslić - zmieszczę się/ nie zmieszczę się. Jak sam
mam taką wątpliwość (czasem w nocy cieżko mi stwierdzić czy to co
jedzie z naprzeciwka jest blisko tylko ma świeczki zamiast żarówek, czy
daleko ale żarówiaste ksenony), to nie wyprzedzam.

I to jest prawidłowe podejście.

Ale rozumiałbym tłumaczenie gościa "no wyprzedzam sobie, a tu kufa z
naprzeciwka samolot leci, skąd miałem wiedzieć że ten samochód który
był pół kilometra dalej dalej pokona ten dystans w 5 sekund?"

Kierujący ma psi obowiązek wiedzieć lub nie ryzykować.

Jeśli widząc inny pojazd błędnie ocenisz, jak szybko znajdzie się w
"strefie zagrożenia", a manewr wykonasz - Twoja wina.

Wyprzedzający jedzie 100km/h, czyli 28 m/s.
Ten z naprzeciwka, motocyklem - 250 km/h, czyli 70 m/s.
W sumie 100m/s. 5 sekund i pół kilometra dystansu łyknięte.
5 sekund na wyprzedzanie tira to wcale nie jest aż tak dużo.

Mam wrażenie, że robisz jeden z bardziej irytujących mnie błędów -
usiłujesz odgadnąć prędkość, oszacować odległość i potem pracowicie to
sobie wyliczyć czas. A to chore podejście.

Prędkość ani odległość widocznego obiektu jako takie kierowcy nie mogą
interesować, bo to informacja zbędna, rozpraszająca.

Kierowca ma oszacować, czy mu starczy czasu na wykonanie manewru. I
tylko to jest ważne. Niewykonanie manewru, mimo że obiektywnie byłby
możliwy to żaden grzech. Problemem jest błąd w oszacowaniu w drugą
stronę. W miarę nabierania praktyki kierowca może zbliżać się do
teoretycznego maksimum (tj. do wykonywania manewrów możliwe najbliższych
granicy bezpieczeństwa) ale nigdy "od drugiej strony. Lepiej pojechać
wolniej, dłużej poczekać np. na skręcie w lewo i narazić się na
trąbienie pośpiesznego debila z tyłu, niż władować się komuś przed maskę.

To powinno być oczywiste.

W takiej sytuacji jednak dopatrywałbym się częściowej winy tego
lecącego z naddźwiękową.

Jeśli jest widoczny - źle się dopatrujesz.

Teoretycznie veyrona też można na drodze spotkać... 400 km/h... trzeba
by naprawdę wyprzedać tylko w miejscach gdzie mamy minimum kilometr
widocznosci...

Nie zrozumiałeś.

JEŚLI jest widoczny - musisz prawidłowo oszacować, czy zdążysz wykonać
manewr NAWET jakby jechał te 400km/h. Żadnych założeń typu "tutaj wolno
tylko 50km/h, to ja patrzę tylko do tamtego słupka, bo jak ktoś jest
dalej, to nie ma prawa tak szybko jechać, żeby mnie trafić".

Natomiast gdyby jechał tak szybko, że nie byłby na czas widoczny w ogóle
- to byłaby jego wina. Aczkolwiek do dotyczyłoby raczej sytuacji typu
mgła, bo jeśli chodzi o "ukrywające zakręty", to prędzej by z niego sam
wyleciał.

488 Data: Pa?dziernik 14 2008 06:23:49
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Andrzej Lawa wrote:

Massai pisze:

> IMHO to dyskusyjne - wymagałoby udowodnienia że kolizji dałoby się
> uniknąć jadąć zgodnie z przepisami.

Dokładnie. I tylko wtedy byłaby możliwa współwina.

> Wyskoczysz na czołówę - facet z naprzeciwka gna 200 km/h na zwykłej
> drodze jednojezdniowej.
> I kto winny? Dyskusyjne.

Jeśli ta droga jest prosta i widoczność była - winny był ten, co nie
popatrzył.

> Ale rozumiałbym tłumaczenie gościa "no wyprzedzam sobie, a tu kufa z
> naprzeciwka samolot leci, skąd miałem wiedzieć że ten samochód który
> był pół kilometra dalej dalej pokona ten dystans w 5 sekund?"

Kierujący ma psi obowiązek wiedzieć lub nie ryzykować.

Powtarzam, odsetek ludzi którzy potrafią w sekundę, gdy się wychylają
zza tira, ocenić predkość nadjeżdżającego samochodu, z odległości
500-700 metrów jest znikomy.
Nie raz mi się zdarzało że w takich sytuacjach po 2 sekundach hamowałem
i chowałem się za tira - bo ten z naprzeciwka leciał za szybko.
A jak tu policzyliśmy - taka odległość już stwarza przy nadmiernych
prędkościach poważne ryzyko kolizji.
Z drugiej strony, na naszych drogach ciężko znaleźć prostą z luką o
długości 1 km.


> Wyprzedzający jedzie 100km/h, czyli 28 m/s.
> Ten z naprzeciwka, motocyklem - 250 km/h, czyli 70 m/s.
> W sumie 100m/s. 5 sekund i pół kilometra dystansu łyknięte.
> 5 sekund na wyprzedzanie tira to wcale nie jest aż tak dużo.

Mam wrażenie, że robisz jeden z bardziej irytujących mnie błędów -
usiłujesz odgadnąć prędkość, oszacować odległość i potem pracowicie to
sobie wyliczyć czas. A to chore podejście.

Prędkość ani odległość widocznego obiektu jako takie kierowcy nie mogą
interesować, bo to informacja zbędna, rozpraszająca.

Kierowca ma oszacować, czy mu starczy czasu na wykonanie manewru.

A czymże jest oszacowanie czasu? własnie takim obliczeniem, tylko
"dyskretnym", odruchowo mózg sobie przelicza.
Tyle ze mózg przelicza na podstawie dostępnych danych, a te dostępne
dane to dotychczasowe przezycia.
Mózg człowieka działa jak superduper potężny komputer z debilnym
oprogramowaniem. Ma gigantyczną bazę i bardzo szybkie procedury
porównujące - próbuje dopasować obraz który ma zrzucony z czujników
(oczu) do schematu kiedyś zarejstrowanego. Jak nie ma identycznego to
dopasowuje do schematu najbardziej podobnego, w dodatku nie informując
świadomości że przyjęty schemat nie do końca odpowiada sytuacji.

Inaczej mówiąc - kierowca może być przekonany, że dobrze tę
prędkość/odległość/czas do kolizji ocenił.
Możesz mi wierzyć, akurat na tym się znam lepiej od Ciebie, bo to moja
branża.


I
tylko to jest ważne. Niewykonanie manewru, mimo że obiektywnie byłby
możliwy to żaden grzech. Problemem jest błąd w oszacowaniu w drugą
stronę. W miarę nabierania praktyki kierowca może zbliżać się do
teoretycznego maksimum (tj. do wykonywania manewrów możliwe
najbliższych granicy bezpieczeństwa) ale nigdy "od drugiej strony.
Lepiej pojechać wolniej, dłużej poczekać np. na skręcie w lewo i
narazić się na trąbienie pośpiesznego debila z tyłu, niż władować się
komuś przed maskę.

To powinno być oczywiste.

Wiesz, to oczywiste - jak i oczywiste jest to, że kierowca jednak w
końcu wyprzedzi, ryzykując. Takie są realia.
Wyprzedzi, choć ten TIR jedzie 90 km/h, czy maksymalną dopuszczalną
prędkością, i teoretycznie nie ma najmniejszego powodu go wyprzedzać.

--
Pozdro
Massai

489 Data: Pa?dziernik 14 2008 17:29:07
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Massai pisze:

Ale rozumiałbym tłumaczenie gościa "no wyprzedzam sobie, a tu kufa z
naprzeciwka samolot leci, skąd miałem wiedzieć że ten samochód który
był pół kilometra dalej dalej pokona ten dystans w 5 sekund?"
Kierujący ma psi obowiązek wiedzieć lub nie ryzykować.

Powtarzam, odsetek ludzi którzy potrafią w sekundę, gdy się wychylają
zza tira, ocenić predkość nadjeżdżającego samochodu, z odległości
500-700 metrów jest znikomy.

Argh... Nie dociera. Literki za trudne?

Wyraźnie piszę, żeby olać szacowanie prędkości! To głupota!

Nie raz mi się zdarzało że w takich sytuacjach po 2 sekundach hamowałem
i chowałem się za tira - bo ten z naprzeciwka leciał za szybko.

O ile ów wyprzedzany TIR nie przyśpieszył - popełniłeś szereg
niebezpiecznych i nielegalnych błędów. Zdecydowanie nie potrafisz
wyprzedzać i stanowisz poważne zagrożenie.

A jak tu policzyliśmy - taka odległość już stwarza przy nadmiernych
prędkościach poważne ryzyko kolizji.
Z drugiej strony, na naszych drogach ciężko znaleźć prostą z luką o
długości 1 km.

Po co ci kilometrowa luka?

[ciach]


Kierowca ma oszacować, czy mu starczy czasu na wykonanie manewru.

A czymże jest oszacowanie czasu? własnie takim obliczeniem, tylko
"dyskretnym", odruchowo mózg sobie przelicza.

Bzdura. Chyba nie masz pojęcia o działaniu sieci neuronowych.

Różnica jest jak pomiędzy nauczeniem się obcego języka i rozumienie, co
ktoś w nim mówi, a "nauczeniem się" języka i koniecznością tłumaczenia
sobie "w głowie" na polski.

[ciach]

Inaczej mówiąc - kierowca może być przekonany, że dobrze tę
prędkość/odległość/czas do kolizji ocenił.

Jeśli ktoś zbliża się do optimum nie od strony nadmiernego asekuranctwa,
to jest to człowiek nie mający predyspozycji do kierowania pojazdami.

Możesz mi wierzyć, akurat na tym się znam lepiej od Ciebie,
bo to moja branża.

Aniołowie, szafarze łaski, miejcie nas opiece...

[ciach]

To powinno być oczywiste.

Wiesz, to oczywiste - jak i oczywiste jest to, że kierowca jednak w
końcu wyprzedzi, ryzykując. Takie są realia.

Jego ryzyko - jego wina.

Wyprzedzi, choć ten TIR jedzie 90 km/h, czy maksymalną dopuszczalną
prędkością, i teoretycznie nie ma najmniejszego powodu go wyprzedzać.

Tym bardziej.

490 Data: Pa?dziernik 14 2008 17:46:51
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Andrzej Lawa wrote:

Massai pisze:

>>> Ale rozumiałbym tłumaczenie gościa "no wyprzedzam sobie, a tu
kufa z >>> naprzeciwka samolot leci, skąd miałem wiedzieć że ten
samochód który >>> był pół kilometra dalej dalej pokona ten dystans w
5 sekund?" >> Kierujący ma psi obowiązek wiedzieć lub nie ryzykować.
>
> Powtarzam, odsetek ludzi którzy potrafią w sekundę, gdy się
> wychylają zza tira, ocenić predkość nadjeżdżającego samochodu, z
> odległości 500-700 metrów jest znikomy.

Argh... Nie dociera. Literki za trudne?

Wyraźnie piszę, żeby olać szacowanie prędkości! To głupota!

Zdradź mi tajemnicę, jak chcesz ocenić czy się "zmieścisz" przy
wyprzedzaniu NIE oceniając prędkości nadjeżdżającego pojazdu?

Aaaa, ty wyprzedzasz tylko jeśli nic z naprzeciwka nie jedzie?


> Nie raz mi się zdarzało że w takich sytuacjach po 2 sekundach
> hamowałem i chowałem się za tira - bo ten z naprzeciwka leciał za
> szybko.

O ile ów wyprzedzany TIR nie przyśpieszył - popełniłeś szereg
niebezpiecznych i nielegalnych błędów. Zdecydowanie nie potrafisz
wyprzedzać i stanowisz poważne zagrożenie.

Taaak?
Jakież to niebezpieczne i NIELEGALNE błędy popełniłem przerywając
manewr wyprzedzania?


> A jak tu policzyliśmy - taka odległość już stwarza przy nadmiernych
> prędkościach poważne ryzyko kolizji.
> Z drugiej strony, na naszych drogach ciężko znaleźć prostą z luką o
> długości 1 km.

Po co ci kilometrowa luka?

Literki za trudne?


[ciach]


>> Kierowca ma oszacować, czy mu starczy czasu na wykonanie manewru.
>
> A czymże jest oszacowanie czasu? własnie takim obliczeniem, tylko
> "dyskretnym", odruchowo mózg sobie przelicza.

Bzdura. Chyba nie masz pojęcia o działaniu sieci neuronowych.

Mam pojęcie o działaniu mózgu człowieka. Z całą pewnością większe niż
ty...


Różnica jest jak pomiędzy nauczeniem się obcego języka i rozumienie,
co ktoś w nim mówi, a "nauczeniem się" języka i koniecznością
tłumaczenia sobie "w głowie" na polski.

Róznica - sróżnica. To zdanie gówno znaczy i nic nie mówi.

Poczytaj to się dowiesz.
Cały mózg interpretuje bodźce na zasadzie dopasowań do obrazów,
schematów wcześniej utrwalonych. Widzenie, smak, odczucia bólu, węch
itd.
Np. patrząc jednym okiem człowiek potrafi stwierdzić że przedmiot jest
blisko lub daleko. Mimo ze teoretycznie jednym okiem trójkąta nie
wykreśli. tyle że w takiej sytuacji łatwo go oszukać, wystarczy mu
miniaturkę podstawić. Bo oko widzi drzewo, mózg wie że drzewo powinno
być duże, więc - znaczy jest daleko. Ale jak mu się dobrego bonsai
podstawi to też będzie myślał że jest daleko...

Więcej mi się nie chce.
Bedziesz uparcie twierdził że czarne jest białe i na odwrót.


--
Pozdro
Massai

491 Data: Pa?dziernik 14 2008 23:50:06
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Massai pisze:

Powtarzam, odsetek ludzi którzy potrafią w sekundę, gdy się
wychylają zza tira, ocenić predkość nadjeżdżającego samochodu, z
odległości 500-700 metrów jest znikomy.
Argh... Nie dociera. Literki za trudne?

Wyraźnie piszę, żeby olać szacowanie prędkości! To głupota!

Zdradź mi tajemnicę, jak chcesz ocenić czy się "zmieścisz" przy
wyprzedzaniu NIE oceniając prędkości nadjeżdżającego pojazdu?

Bezpośrednio szacujesz czas. Mierzenie prędkości jest zbędne a wręcz
szkodliwe.

Aaaa, ty wyprzedzasz tylko jeśli nic z naprzeciwka nie jedzie?

Nie do końca, ale jeśli ty sobie nie radzisz i musisz przerywać
wyprzedzane - pozostaje ci tylko takie wyjście, bo inaczej kogoś w końcu
staranujesz. Pozostaje mieć nadzieję, że ten z przeciwka też będzie TIRem...

Nie raz mi się zdarzało że w takich sytuacjach po 2 sekundach
hamowałem i chowałem się za tira - bo ten z naprzeciwka leciał za
szybko.
O ile ów wyprzedzany TIR nie przyśpieszył - popełniłeś szereg
niebezpiecznych i nielegalnych błędów. Zdecydowanie nie potrafisz
wyprzedzać i stanowisz poważne zagrożenie.

Taaak?
Jakież to niebezpieczne i NIELEGALNE błędy popełniłem przerywając
manewr wyprzedzania?

Samo przerwanie nie tyle jest błędem ile skutkiem teog błędu.

Art. 24, ust 1: Kierujący pojazdem jest obowiązany przed wyprzedzaniem
upewnić się w szczególności, czy: 1) *ma odpowiednią widoczność i
dostateczne miejsce do wyprzedzania bez utrudnienia komukolwiek ruchu;*

A jak tu policzyliśmy - taka odległość już stwarza przy nadmiernych
prędkościach poważne ryzyko kolizji.
Z drugiej strony, na naszych drogach ciężko znaleźć prostą z luką o
długości 1 km.
Po co ci kilometrowa luka?

Literki za trudne?

Odpowiedz na pytanie.

[ciach]

Kierowca ma oszacować, czy mu starczy czasu na wykonanie manewru.
A czymże jest oszacowanie czasu? własnie takim obliczeniem, tylko
"dyskretnym", odruchowo mózg sobie przelicza.
Bzdura. Chyba nie masz pojęcia o działaniu sieci neuronowych.

Mam pojęcie o działaniu mózgu człowieka. Z całą pewnością większe niż
ty...

Śmiem wątpić.

Różnica jest jak pomiędzy nauczeniem się obcego języka i rozumienie,
co ktoś w nim mówi, a "nauczeniem się" języka i koniecznością
tłumaczenia sobie "w głowie" na polski.

Róznica - sróżnica. To zdanie gówno znaczy i nic nie mówi.

Może dla ciebie - ale to problem twojego braku wiedzy i inteligencji.

Poczytaj to się dowiesz.
Cały mózg interpretuje bodźce na zasadzie dopasowań do obrazów,
schematów wcześniej utrwalonych. Widzenie, smak, odczucia bólu, węch
itd.

A 2+2=4. Może jeszcze jakieś oczywistości wczytane z encyklopedii napisz?

Np. patrząc jednym okiem człowiek potrafi stwierdzić że przedmiot jest
blisko lub daleko. Mimo ze teoretycznie jednym okiem trójkąta nie
wykreśli. tyle że w takiej sytuacji łatwo go oszukać, wystarczy mu
miniaturkę podstawić. Bo oko widzi drzewo, mózg wie że drzewo powinno
być duże, więc - znaczy jest daleko. Ale jak mu się dobrego bonsai
podstawi to też będzie myślał że jest daleko...

Twoje luki w wiedzy są porażające.
Mała podpowiedź: głębia ostrości.

Więcej mi się nie chce.

I tak piszesz kompletnie nie na temat.

Bedziesz uparcie twierdził że czarne jest białe i na odwrót.

Idź przywitać się z bliźniakami, co ukradli Księżyc.

492 Data: Pa?dziernik 15 2008 09:09:28
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Andrzej Lawa wrote:

Massai pisze:

>>> Powtarzam, odsetek ludzi którzy potrafią w sekundę, gdy się
>>> wychylają zza tira, ocenić predkość nadjeżdżającego samochodu, z
>>> odległości 500-700 metrów jest znikomy.
>> Argh... Nie dociera. Literki za trudne?
> >
>> Wyraźnie piszę, żeby olać szacowanie prędkości! To głupota!
>
> Zdradź mi tajemnicę, jak chcesz ocenić czy się "zmieścisz" przy
> wyprzedzaniu NIE oceniając prędkości nadjeżdżającego pojazdu?

Bezpośrednio szacujesz czas. Mierzenie prędkości jest zbędne a wręcz
szkodliwe.

Bezpośrednio. Ciekawe.
Jedyną fizyce znaną metodą na ocenę ile czasu zajmie poruszającemu się
obiektowi pokonanie jakiegoś odcinka jest uwzględnienie jego prędkości.

Ty najwyraźniej potrafisz "przewijać na podglądzie" czas, skaczesz
sobie 10 sekund do przodu i patrzysz gdzie ten samochód się znajdzie po
tych 10 sekundach.

Zdradź mi tę magiczną metodę, chętnie się dowiem jak to można robić.


>>> Nie raz mi się zdarzało że w takich sytuacjach po 2 sekundach
>>> hamowałem i chowałem się za tira - bo ten z naprzeciwka leciał za
>>> szybko.
>> O ile ów wyprzedzany TIR nie przyśpieszył - popełniłeś szereg
>> niebezpiecznych i nielegalnych błędów. Zdecydowanie nie potrafisz
>> wyprzedzać i stanowisz poważne zagrożenie.
>
> Taaak?
> Jakież to niebezpieczne i NIELEGALNE błędy popełniłem przerywając
> manewr wyprzedzania?

Samo przerwanie nie tyle jest błędem ile skutkiem teog błędu.

Art. 24, ust 1: Kierujący pojazdem jest obowiązany przed wyprzedzaniem
upewnić się w szczególności, czy: 1) *ma odpowiednią widoczność i
dostateczne miejsce do wyprzedzania bez utrudnienia komukolwiek
ruchu;*

Oh, jej. Teraz już nie szereg, a jedynie błędna ocena przed
rozpoczęciem manewru. Skorygowana w trakcie.


>>> A jak tu policzyliśmy - taka odległość już stwarza przy
nadmiernych >>> prędkościach poważne ryzyko kolizji.
>>> Z drugiej strony, na naszych drogach ciężko znaleźć prostą z luką
o >>> długości 1 km.
>> Po co ci kilometrowa luka?
>
> Literki za trudne?

Odpowiedz na pytanie.

Nie chce mi się powtarzać całości.
w skócie - półkilometrowa luka, przy założeniu że nadjeżdżający
samochód może poruszać się 250 - 300 km/h, NIE wystarczy do
bezpiecznego wyprzedzania.


[ciach]

>>>> Kierowca ma oszacować, czy mu starczy czasu na wykonanie manewru.
>>> A czymże jest oszacowanie czasu? własnie takim obliczeniem, tylko
>>> "dyskretnym", odruchowo mózg sobie przelicza.
>> Bzdura. Chyba nie masz pojęcia o działaniu sieci neuronowych.
>
> Mam pojęcie o działaniu mózgu człowieka. Z całą pewnością większe
> niż ty...

Śmiem wątpić.

Jakoś twoje wątpliwości mi zwisają, za mało wiesz żebym miał się
przejmować twoją oceną. Mnie oceniają znaaacznie lepsi od ciebie.
I ich oceny są dla mnie wiążące.


>> Różnica jest jak pomiędzy nauczeniem się obcego języka i
rozumienie, >> co ktoś w nim mówi, a "nauczeniem się" języka i
koniecznością >> tłumaczenia sobie "w głowie" na polski.
>
> Róznica - sróżnica. To zdanie gówno znaczy i nic nie mówi.

Może dla ciebie - ale to problem twojego braku wiedzy i inteligencji.

> Poczytaj to się dowiesz.
> Cały mózg interpretuje bodźce na zasadzie dopasowań do obrazów,
> schematów wcześniej utrwalonych. Widzenie, smak, odczucia bólu, węch
> itd.

A 2+2=4. Może jeszcze jakieś oczywistości wczytane z encyklopedii
napisz?

Jak na razie to ty te "oczywistości" negowałeś, więc się zdecyduj.


> Np. patrząc jednym okiem człowiek potrafi stwierdzić że przedmiot
> jest blisko lub daleko. Mimo ze teoretycznie jednym okiem trójkąta
> nie wykreśli. tyle że w takiej sytuacji łatwo go oszukać, wystarczy
> mu miniaturkę podstawić. Bo oko widzi drzewo, mózg wie że drzewo
> powinno być duże, więc - znaczy jest daleko. Ale jak mu się dobrego
> bonsai podstawi to też będzie myślał że jest daleko...

Twoje luki w wiedzy są porażające.
Mała podpowiedź: głębia ostrości.

Buahahahaha. To doczytaj sobie jeszcze jak jest skontruowany układ
optyczny oka ludzkiego, i jaka odległośc od obiektu da ci głębę
pozwalajacą ocenić odległość...
pół metra... a i tak akomodacja jest tak szybka, że próba oceny tej
głębi powoduje zmianę napięcia mięśni rzęskowych...


> Bedziesz uparcie twierdził że czarne jest białe i na odwrót.

Idź przywitać się z bliźniakami, co ukradli Księżyc.

uuu, nawet cytaty ci się mieszają...

--
Pozdro
Massai

493 Data: Pa?dziernik 16 2008 18:08:39
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Massai pisze:

Bezpośrednio szacujesz czas. Mierzenie prędkości jest zbędne a wręcz
szkodliwe.

Bezpośrednio. Ciekawe.
Jedyną fizyce znaną metodą na ocenę ile czasu zajmie poruszającemu się
obiektowi pokonanie jakiegoś odcinka jest uwzględnienie jego prędkości.

Jedyną znaną fizyce metodą pasywnego (tj. bez użycia radaru, sonaru czy
innych emisji) określenia położenia obserwowanego obiektu jest triangulacja.

Teraz powiedz mi, czy ty patrząc na jakiś obiekt pracowicie sobie
przeliczasz kąty położenia swoich gałek ocznych i wyliczasz w ten sposób
odległość?

Ty najwyraźniej potrafisz "przewijać na podglądzie" czas, skaczesz
sobie 10 sekund do przodu i patrzysz gdzie ten samochód się znajdzie po
tych 10 sekundach.

Nie muszę niczego przewijać.

Zdradź mi tę magiczną metodę, chętnie się dowiem jak to można robić.

Mechanizm działania jest taki sam, jak mechanizm pozwalający na
chwycenie ręką lecącego obiektu - też niczego nie liczysz, ale patrząc
WIESZ, gdzie on się spotka z twoją dłonią.

Oczywiście jeśli nie masz kompletnie zrypanej koordynacji
wzrokowo-ruchowej, ale w takiej sytuacji powinieneś mieć bezwzględny
zakaz kierowania jakimikolwiek pojazdami. Zbliżanie się do wszelkich
dróg publicznych także powinno być dla ciebie ostro ograniczone.

[ciach]

Jakież to niebezpieczne i NIELEGALNE błędy popełniłem przerywając
manewr wyprzedzania?
Samo przerwanie nie tyle jest błędem ile skutkiem teog błędu.

Art. 24, ust 1: Kierujący pojazdem jest obowiązany przed wyprzedzaniem
upewnić się w szczególności, czy: 1) *ma odpowiednią widoczność i
dostateczne miejsce do wyprzedzania bez utrudnienia komukolwiek
ruchu;*

Oh, jej. Teraz już nie szereg, a jedynie błędna ocena przed
rozpoczęciem manewru. Skorygowana w trakcie.

Nie można, do kurwy nędzy, korygować w trakcie!

To nie jest gra! Ani test pisemny!

Grr... Przepraszam innych za wybuch...

Co do ciebie to mam nadzieję, że kiedyś trafisz na jadącego z przeciwka
swojego klona - który mimo że będzie ciebie widział nie zatrzyma się i
ciebie staranuje, bo ty będziesz na tym pasie "nielegalnie", więc
powinieneś ustąpić. Wtedy, miejmy nadzieję, obaj się skasujecie i drogi
staną się trochę bezpieczniejsze.

Po co ci kilometrowa luka?
Literki za trudne?
Odpowiedz na pytanie.

Nie chce mi się powtarzać całości.
w skócie - półkilometrowa luka, przy założeniu że nadjeżdżający
samochód może poruszać się 250 - 300 km/h, NIE wystarczy do
bezpiecznego wyprzedzania.

Jeśli widzisz, że ktoś tak z przeciwka jedzie - nie wyprzedzasz. Proste
i oczywiste.

[ciach]
Kierowca ma oszacować, czy mu starczy czasu na wykonanie manewru.
A czymże jest oszacowanie czasu? własnie takim obliczeniem, tylko
"dyskretnym", odruchowo mózg sobie przelicza.
Bzdura. Chyba nie masz pojęcia o działaniu sieci neuronowych.
Mam pojęcie o działaniu mózgu człowieka. Z całą pewnością większe
niż ty...
Śmiem wątpić.

Jakoś twoje wątpliwości mi zwisają, za mało wiesz żebym miał się
przejmować twoją oceną. Mnie oceniają znaaacznie lepsi od ciebie.
I ich oceny są dla mnie wiążące.

Może masz pojęcie o krążeniu krwi po mózgu, bo o sieciach neuronowych -
dość nikłe.

[ciach]

Cały mózg interpretuje bodźce na zasadzie dopasowań do obrazów,
schematów wcześniej utrwalonych. Widzenie, smak, odczucia bólu, węch
itd.
A 2+2=4. Może jeszcze jakieś oczywistości wczytane z encyklopedii
napisz?

Jak na razie to ty te "oczywistości" negowałeś, więc się zdecyduj.

Niby gdzie negowałem?

Np. patrząc jednym okiem człowiek potrafi stwierdzić że przedmiot
jest blisko lub daleko. Mimo ze teoretycznie jednym okiem trójkąta
nie wykreśli. tyle że w takiej sytuacji łatwo go oszukać, wystarczy
mu miniaturkę podstawić. Bo oko widzi drzewo, mózg wie że drzewo
powinno być duże, więc - znaczy jest daleko. Ale jak mu się dobrego
bonsai podstawi to też będzie myślał że jest daleko...
Twoje luki w wiedzy są porażające.
Mała podpowiedź: głębia ostrości.

Buahahahaha. To doczytaj sobie jeszcze jak jest skontruowany układ
optyczny oka ludzkiego, i jaka odległośc od obiektu da ci głębę
pozwalajacą ocenić odległość...
pół metra... a i tak akomodacja jest tak szybka, że próba oceny tej
głębi powoduje zmianę napięcia mięśni rzęskowych...

Widać mam lepszy mózg od twojego, bo jakoś nigdy nie miałem problemów z
oszacowaniem, który obiekt jest bliżej, a który dalej.

494 Data: Pa?dziernik 16 2008 18:27:56
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Andrzej Lawa wrote:

Prośba - przeczytaj cały post, zanim zaczniesz odpisywać, ok?

Massai pisze:

>> Bezpośrednio szacujesz czas. Mierzenie prędkości jest zbędne a
wręcz >> szkodliwe.
>
> Bezpośrednio. Ciekawe.
> Jedyną fizyce znaną metodą na ocenę ile czasu zajmie poruszającemu
> się obiektowi pokonanie jakiegoś odcinka jest uwzględnienie jego
> prędkości.

Jedyną znaną fizyce metodą pasywnego (tj. bez użycia radaru, sonaru
czy innych emisji) określenia położenia obserwowanego obiektu jest
triangulacja.

Teraz powiedz mi, czy ty patrząc na jakiś obiekt pracowicie sobie
przeliczasz kąty położenia swoich gałek ocznych i wyliczasz w ten
sposób odległość?

Ależ nie - proces ten jest dyskretny, robi to mózg bez udziału
świadomości...


> Ty najwyraźniej potrafisz "przewijać na podglądzie" czas, skaczesz
> sobie 10 sekund do przodu i patrzysz gdzie ten samochód się
> znajdzie po tych 10 sekundach.

Nie muszę niczego przewijać.

> Zdradź mi tę magiczną metodę, chętnie się dowiem jak to można robić.

Mechanizm działania jest taki sam, jak mechanizm pozwalający na
chwycenie ręką lecącego obiektu - też niczego nie liczysz, ale patrząc
WIESZ, gdzie on się spotka z twoją dłonią.

"WIESZ", w twoim rozumieniu, tylko to czego twój mózg DOŚWIADCZYŁ.
Chwycenie bardzo szybko lecącego obiektu jest niemożliwe, bo NIE WIESZ
gdzie on będzie, a mózg nie zdąży dopasować obrazu i ekstrapolować (bo
to owszem, w dużym zakresie potrafi, tyle że ... patrz poniżej).
Owszem, możesz złapać taki szybko lecący obiekt - jak się wytrenujesz.
Obejzysz ich wystarczająco dużo. Baseballista, bramkarz w piłce nożnej.

<ciach wycieczki personalne>


>>> Jakież to niebezpieczne i NIELEGALNE błędy popełniłem przerywając
>>> manewr wyprzedzania?
>> Samo przerwanie nie tyle jest błędem ile skutkiem teog błędu.
> >
>> Art. 24, ust 1: Kierujący pojazdem jest obowiązany przed
wyprzedzaniem >> upewnić się w szczególności, czy: 1) *ma odpowiednią
widoczność i >> dostateczne miejsce do wyprzedzania bez utrudnienia
komukolwiek >> ruchu;*
>
> Oh, jej. Teraz już nie szereg, a jedynie błędna ocena przed
> rozpoczęciem manewru. Skorygowana w trakcie.

Nie można, do kurwy nędzy, korygować w trakcie!

No to nie życzę ci, żeby ci w czasie wyprzedzania z podporzadkowanej
wyjechała furmanka.
Bo nie będziesz przecież korygował w trakcie, prawda?


To nie jest gra! Ani test pisemny!

Ano nie jest to gra, tylko życie. Różne rzeczy mogą się zdarzyć, także
błędna ocena.

<ciach wycieczki personalne - nie potrafisz inaczej argumentować?>


>>>> Po co ci kilometrowa luka?
>>> Literki za trudne?
>> Odpowiedz na pytanie.
>
> Nie chce mi się powtarzać całości.
> w skócie - półkilometrowa luka, przy założeniu że nadjeżdżający
> samochód może poruszać się 250 - 300 km/h, NIE wystarczy do
> bezpiecznego wyprzedzania.

Jeśli widzisz, że ktoś tak z przeciwka jedzie - nie wyprzedzasz.
Proste i oczywiste.

Gratuluję sokolego wzroku. Pół kilometra i błyskawicznie oceniasz czy
zdazysz, przy rozpiętosci 50-300 ... gratulacje.

Ech, pokusiłbym się o eksperyment, i cię tak wystawił na test...
Ale:
a) nie mam tak szybkiego motoru.
b) nie znam miejsca dostępnego gdzie taki test można by wykonać.


>
> Jakoś twoje wątpliwości mi zwisają, za mało wiesz żebym miał się
> przejmować twoją oceną. Mnie oceniają znaaacznie lepsi od ciebie.
> I ich oceny są dla mnie wiążące.

Może masz pojęcie o krążeniu krwi po mózgu, bo o sieciach neuronowych
- dość nikłe.

Przepraszam, twoim zdaniem sieci neuronowe wiernie odwzorowują pracę
mózgu???
Owszem, próbują odwzorować WYCINEK jego funkcji. Nie najważniejszy, nie
najczęściej używany. Ale rzeczywiście - najciekawszy.

Masz w głowie sieć neuronową? Terminator?


[ciach]

>>> Cały mózg interpretuje bodźce na zasadzie dopasowań do obrazów,
>>> schematów wcześniej utrwalonych. Widzenie, smak, odczucia bólu,
węch >>> itd.
>> A 2+2=4. Może jeszcze jakieś oczywistości wczytane z encyklopedii
>> napisz?
>
> Jak na razie to ty te "oczywistości" negowałeś, więc się zdecyduj.

Niby gdzie negowałem?

Ano moje twierdzenie że człowiek (mózg) ocenia zdążę-nie zdążę na
zasadzie porówniania do zarejestrowanych schematów. Szczegóły poniżej.


>>> Np. patrząc jednym okiem człowiek potrafi stwierdzić że przedmiot
>>> jest blisko lub daleko. Mimo ze teoretycznie jednym okiem trójkąta
>>> nie wykreśli. tyle że w takiej sytuacji łatwo go oszukać,
wystarczy >>> mu miniaturkę podstawić. Bo oko widzi drzewo, mózg wie
że drzewo >>> powinno być duże, więc - znaczy jest daleko. Ale jak mu
się dobrego >>> bonsai podstawi to też będzie myślał że jest daleko...
>> Twoje luki w wiedzy są porażające.
>> Mała podpowiedź: głębia ostrości.
>
> Buahahahaha. To doczytaj sobie jeszcze jak jest skontruowany układ
> optyczny oka ludzkiego, i jaka odległośc od obiektu da ci głębę
> pozwalajacą ocenić odległość...
> pół metra... a i tak akomodacja jest tak szybka, że próba oceny tej
> głębi powoduje zmianę napięcia mięśni rzęskowych...

Widać mam lepszy mózg od twojego, bo jakoś nigdy nie miałem problemów
z oszacowaniem, który obiekt jest bliżej, a który dalej.

No ja mam oboje oczu. Inaczej nie mógłbym wykonywac zawodu, bo jakoś
specjaliści, wbrew temu co twierdzisz, uważają ze miałbym problemy z
oceną odległości.
Rzeczywiście, nie wykorzystuję tej twojej "oceny głębi" do określania
odległości od obiektu.

W przypadku jednooczności są konkretne obostrzenia jeśli chodzi o prawo
jazdy - taki człowiek nie może m.in. być zawodowym kierowcą, i od
momentu utraty oka musi minąć 12 miesięcy (albo musi mieć przynajmniej
20 lat).

Oczywiście, wchodzi tu w grę nie tylko kwestia oceny odległości
(jednooczni wbrew temu co ci się wydaje oceniają odległośc głównie na
podstawie "punktów topograficznych", nie "głębi ostrości"), ale także
kwestia pola widzenia.

Dalej:
1. Mózg człowieka potrafi ekstrapolować, analizować itd. Jednak jest to
proces wymagający CZASU.
2. Taka błyskawiczna ocena, jak piszesz "WIEM że zdążę", wynika nie z
mechanizmu analizy, obliczeń. Wynika z PORÓWNANIA z zarejstrowanym
wzorcem. Doświadczeń.
3. Aby takich doświadczeń nabyć, trzeba się przynajmniej kilka razy z
taką sytuacją zetknąć. Na tym też polega trening.
4. Jeśli mózg znajdzie wzorzec pasujący do przekazywanego obrazu,
pasujący "z grubsza" - podstawi go.
5. Jeśli nie znajdzie takiego wzorca chocby z grubsza pasujacego (ocena
"czy z grubsza pasuje", jej tolerancja, zależy od liczby
zarejestrowanych wzorców), daje sygnał "NIE WIEM", i próbuje to
policzyć. Ocenić prędkość, odległość. Niestety ten proces jest
obarczony dwoma wadami - dużym ryzykiem błędu, i zajmuje czas.
6. Tolerancja "pasowania wzorca", w związku z tym że zależy od ilości
zgromadzonych wzorców, u niedoświadczonego kierowcy może być bardzo
duża. Tzn. ktoś kto mało jeździł, mało wzorców zapisał, może być
przekonany że dobrze ocenił dostępny czas na wyprzedzanie, mimo że
podsunięty wzorzec jest daleki od realnej sytuacji. W sumie - ta sama
zasada co błąd w statystyce. Tyle że tego błędu ogromna wiekszość ludzi
sobie nie uświadamia.
7. "Izolowana" ocena prędkości, potrzebna już do tej analizy
"rozumowej" (ale także wykorzystywana "w tle" do tej analizy
porównawczej), także podlega tym samym mechanizmom. Tzn. ktoś kto nigdy
nie widział pędzącego motocykla, lub widział ich mało, ma spore
trudności w ocenie czy jedzie on 200 czy 300 km/h. Stąd też bazowanie
na zeznaniach świadków "no gnał jak szalony, ze 200 najmarniej" jest
mocno ryzykowne. Wsiądziesz do obcego samochodu, baaa, wystarczy że
siądziesz na siedzeniu pasażera w swoim - i już się zmienia "odczucie
prędkości". Inna perspektywa, nie pasuje do zarejstrowanych wzorców.


Wybacz że spisałem to w punktach, ale wycinasz...

Podsumowując:
Tak, bardzo doświadczony kierowca w ułamku sekundy oceni czy zdaży czy
nie, bez większych problemów rozróżniając sytuację w przedziale np. 0 -
250 km/h. Czy tak błyskawicznie sobie poradzi przy veyronie pędzącym
400 km/h - już nie byłbym pewien. A z całą pewnością zorientuje się że
cos nie gra, i jak będzie odpowiedzialny - odpuści sobie wyprzedzanie.
Mimo że np. teoretycznie by zdążył.

Mniej doświadczony poradzi sobie w przedziale 50-150.

Nowicjusz to już będzie miał problem poza przedziałem 70-100 km/h.
Poza tymi przedziałami (przez cały czas mowa o prędkości samochodu
nadjeżdżającego) może być różnie. Pół biedy poniżej - najwyżej
niepotrzebnie odpuści i będzie zawalidrogą.
Gorzej powyżej, pójdzie na czołówę.

Dlatego takim nie-supermenom z pomocą przychodzą przepisy. Dopuszczalna
prędkość to ileś tam, dodajemy te 20, o które większość przekracza.

I zawsze w rezerwie jest "obliczanie". Też uzależnione od treningu i
doświadczenia. Czasem wynik dające w trakcie manewru (jak się z
naprzeciwka trafi pirat) i zmuszające do przerwania tegoż manewru.

I ostatnie pytanie, na zasadzie sokratejskiej metody dyskusji:
Czy równie łatwo ocenisz różnicę prędkości miedzy 220 a 250, jak między
50 a 80?
Jeśli będziesz szczery to przyznasz, że nie. Zobacz, nie ma tu
znaczenia układ odniesienia - różnica między dwoma obrazami w obu
sytuacjach, tak jak to widzisz, jest taka sama. Tzn. o tyle samo
szybciej mija słupki, drzewa, czy słupy, w obydwu sytuacjach.

A wiesz dlaczego łatwiej ci ocenić tak rzutem oka tę 50-80? Bo WIĘCEJ
takich widziałeś. więcej wzorców zarejstrowałeś.

--
Pozdro
Massai

495 Data: Pa?dziernik 16 2008 23:00:04
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Massai pisze:

Teraz powiedz mi, czy ty patrząc na jakiś obiekt pracowicie sobie
przeliczasz kąty położenia swoich gałek ocznych i wyliczasz w ten
sposób odległość?

Ależ nie - proces ten jest dyskretny, robi to mózg bez udziału
świadomości...

Bingo!

[ciach]

Zdradź mi tę magiczną metodę, chętnie się dowiem jak to można robić.
Mechanizm działania jest taki sam, jak mechanizm pozwalający na
chwycenie ręką lecącego obiektu - też niczego nie liczysz, ale patrząc
WIESZ, gdzie on się spotka z twoją dłonią.

"WIESZ", w twoim rozumieniu, tylko to czego twój mózg DOŚWIADCZYŁ.

Brawo! Zaczynasz - nonen omen - łapać.

Chwycenie bardzo szybko lecącego obiektu jest niemożliwe, bo NIE WIESZ
gdzie on będzie, a mózg nie zdąży dopasować obrazu i ekstrapolować (bo
to owszem, w dużym zakresie potrafi, tyle że ... patrz poniżej).
Owszem, możesz złapać taki szybko lecący obiekt - jak się wytrenujesz.
Obejzysz ich wystarczająco dużo. Baseballista, bramkarz w piłce nożnej.

No to co się upierasz, że jest to niemożliwe? Imię twe Legion? ;->

I zauważ, że nie chodzi o złapanie, ale wręcz uniknięcie złapania, co
jest dużo prostsze.

[ciach]

Nie można, do kurwy nędzy, korygować w trakcie!

No to nie życzę ci, żeby ci w czasie wyprzedzania z podporzadkowanej
wyjechała furmanka.
Bo nie będziesz przecież korygował w trakcie, prawda?

Wyprzedzasz na skrzyżowaniu? Tsk, tsk, tsk... Nieładnie.

To nie jest gra! Ani test pisemny!

Ano nie jest to gra, tylko życie. Różne rzeczy mogą się zdarzyć, także
błędna ocena.

<ciach wycieczki personalne - nie potrafisz inaczej argumentować?>

Prawda w oczy kole?

[ciach]

Jeśli widzisz, że ktoś tak z przeciwka jedzie - nie wyprzedzasz.
Proste i oczywiste.

Gratuluję sokolego wzroku. Pół kilometra i błyskawicznie oceniasz czy
zdazysz, przy rozpiętosci 50-300 ... gratulacje.

Oceniam. Albo i nie oceniam - jak nie potrafię pewnie ocenić, to się nie
pcham.

Ech, pokusiłbym się o eksperyment, i cię tak wystawił na test...
Ale:
a) nie mam tak szybkiego motoru.

ROTFL

b) nie znam miejsca dostępnego gdzie taki test można by wykonać.

Nadal żyję. Mając do dyspozycji ledwie 19kW i to na przekładni
variomatic. To chyba wystarczy jako dowód, że nie jest potrzebna wielka
szybkość. (chyba że znowu nie masz pojęcia, o czym piszę)

Jakoś twoje wątpliwości mi zwisają, za mało wiesz żebym miał się
przejmować twoją oceną. Mnie oceniają znaaacznie lepsi od ciebie.
I ich oceny są dla mnie wiążące.
Może masz pojęcie o krążeniu krwi po mózgu, bo o sieciach neuronowych
- dość nikłe.

Przepraszam, twoim zdaniem sieci neuronowe wiernie odwzorowują pracę
mózgu???
Owszem, próbują odwzorować WYCINEK jego funkcji. Nie najważniejszy, nie
najczęściej używany. Ale rzeczywiście - najciekawszy.

Masz w głowie sieć neuronową? Terminator?

Każdy ma. No przepraszam - może ty nie masz...

[ciach]

A 2+2=4. Może jeszcze jakieś oczywistości wczytane z encyklopedii
napisz?
Jak na razie to ty te "oczywistości" negowałeś, więc się zdecyduj.
Niby gdzie negowałem?

Ano moje twierdzenie że człowiek (mózg) ocenia zdążę-nie zdążę na
zasadzie porówniania do zarejestrowanych schematów. Szczegóły poniżej.

I ich podświadomej ekstrapolacji. Oczywiście jeśli jest w miarę
doświadczony w danym zadaniu i nie zdążył się zabić jeżdżąc "po twojemu".

[ciach]

Oczywiście, wchodzi tu w grę nie tylko kwestia oceny odległości
(jednooczni wbrew temu co ci się wydaje oceniają odległośc głównie na
podstawie "punktów topograficznych", nie "głębi ostrości"), ale także
kwestia pola widzenia.

Starałem się uprościć - specjalnie dla ciebie.

[ciach]

2. Taka błyskawiczna ocena, jak piszesz "WIEM że zdążę", wynika nie z
mechanizmu analizy, obliczeń. Wynika z PORÓWNANIA z zarejstrowanym
wzorcem. Doświadczeń.

Bingo.

3. Aby takich doświadczeń nabyć, trzeba się przynajmniej kilka razy z
taką sytuacją zetknąć. Na tym też polega trening.

Zaczynasz łapać! Brawo!

Teraz tylko zacznij zbierać doświadczenia nie metodą "może zdążę -
próbujemy... ooops...", tylko raczej "nie jestem pewien, czy zdążę...
ojej, zdążyłbym... no nic, przynajmniej nie ryzykowałem niepewnego
wyprzedzania".

[ciach]

zarejestrowanych wzorców), daje sygnał "NIE WIEM", i próbuje to
policzyć. Ocenić prędkość, odległość. Niestety ten proces jest
obarczony dwoma wadami - dużym ryzykiem błędu, i zajmuje czas.

Dlatego w ruchu drogowym nie ma sensownego zastosowania.

6. Tolerancja "pasowania wzorca", w związku z tym że zależy od ilości
zgromadzonych wzorców, u niedoświadczonego kierowcy może być bardzo
duża. Tzn. ktoś kto mało jeździł, mało wzorców zapisał, może być
przekonany że dobrze ocenił dostępny czas na wyprzedzanie, mimo że
podsunięty wzorzec jest daleki od realnej sytuacji. W sumie - ta sama
zasada co błąd w statystyce. Tyle że tego błędu ogromna wiekszość ludzi
sobie nie uświadamia.

Dlatego początkujący kierowca powinien być do przesady ostrożny - lepiej
żeby nie wyprzedził, choć mógłby to bezpiecznie zrobić, niż odwrotnie.

7. "Izolowana" ocena prędkości, potrzebna już do tej analizy
"rozumowej" (ale także wykorzystywana "w tle" do tej analizy
porównawczej), także podlega tym samym mechanizmom. Tzn. ktoś kto nigdy
nie widział pędzącego motocykla, lub widział ich mało, ma spore
trudności w ocenie czy jedzie on 200 czy 300 km/h. Stąd też bazowanie
na zeznaniach świadków "no gnał jak szalony, ze 200 najmarniej" jest
mocno ryzykowne. Wsiądziesz do obcego samochodu, baaa, wystarczy że
siądziesz na siedzeniu pasażera w swoim - i już się zmienia "odczucie
prędkości". Inna perspektywa, nie pasuje do zarejstrowanych wzorców.

W pełni się zgadzam, ale liczbowa ocena/szacowanie prędkości jest w
ruchu drogowym zbędna - chyba że robisz za radarowca i szukasz klientów ;)

[ciach]

Nowicjusz to już będzie miał problem poza przedziałem 70-100 km/h.
Poza tymi przedziałami (przez cały czas mowa o prędkości samochodu
nadjeżdżającego) może być różnie. Pół biedy poniżej - najwyżej
niepotrzebnie odpuści i będzie zawalidrogą.
Gorzej powyżej, pójdzie na czołówę.

Ty właśnie, jak sam się przyznałeś, wolisz ryzykować pójście na
czołówkę. Ja odwrotnie - wolę się wlec.

[ciach]

I ostatnie pytanie, na zasadzie sokratejskiej metody dyskusji:
Czy równie łatwo ocenisz różnicę prędkości miedzy 220 a 250, jak między
50 a 80?

Tak... bo w ogóle tego nie robię - nie zarabiam łapaniem na radar.

496 Data: Pa?dziernik 14 2008 12:14:42
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Sun, 12 Oct 2008 11:52:52 +0200, castrol
wrote:

On nie ma sie spodziewac. On ma obowiazek zachowac szczegolna
ostroznosc. Tutaj jej nie zachowal i nie upewnil sie ze pas na ktory
zamierza wjechac jest pusty.

On ma prawo liczyć na to, że niebieski:
1. Nie wjedzie
2. Nawet jak wjedzie, to mu ustąpi pierwszeństwa.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/trzypion/
___________/    PMS*PJ+S+++P++M+++W-- P++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

497 Data: Pa?dziernik 12 2008 12:42:56
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

J.F. pisze:

On Sun, 12 Oct 2008 03:15:52 +0200,  Andrzej Lawa wrote:
Nie ma znaczenia. Sednem sprawy jest wykonanie manewru na ślepo. To, że
jakiś obiekt znajdował się na tym pasie, to tylko gwóźdź do trumny
zielonego.

Z tym ze przy proporcjach takich jak rysunku to mial prawo sie
spodziewac ze niebieski skreci w lewo, a nie pojedzie prosto..

ROTFL

498 Data: Pa?dziernik 12 2008 14:45:24
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Sun, 12 Oct 2008 12:42:56 +0200,  Andrzej Lawa wrote:

J.F. pisze:
On Sun, 12 Oct 2008 03:15:52 +0200,  Andrzej Lawa wrote:
Nie ma znaczenia. Sednem sprawy jest wykonanie manewru na ślepo. To, że
jakiś obiekt znajdował się na tym pasie, to tylko gwóźdź do trumny
zielonego.
Z tym ze przy proporcjach takich jak rysunku to mial prawo sie
spodziewac ze niebieski skreci w lewo, a nie pojedzie prosto..

ROTFL

A z czego sie tu smiac ?

J.

499 Data: Pa?dziernik 12 2008 16:37:47
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

J.F. pisze:

Z tym ze przy proporcjach takich jak rysunku to mial prawo sie
spodziewac ze niebieski skreci w lewo, a nie pojedzie prosto..
ROTFL

A z czego sie tu smiac ?

W sytuacji z rysunku niebieski nie miał już fizycznie możliwości skręcić.

500 Data: Pa?dziernik 12 2008 20:30:39
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Sun, 12 Oct 2008 16:37:47 +0200,  Andrzej Lawa wrote:

J.F. pisze:
Z tym ze przy proporcjach takich jak rysunku to mial prawo sie
spodziewac ze niebieski skreci w lewo, a nie pojedzie prosto..
ROTFL

A z czego sie tu smiac ?

W sytuacji z rysunku niebieski nie miał już fizycznie możliwości skręcić.

Mowimy o tym samym rysunku ?
http://img352.imageshack.us/my.php?image=wypadekzv6.gif

No to niebieski mial mozliwosc i obowiazek skrecic w czasie
usprawiedliwiajacym zielonego ..

J.

501 Data: Pa?dziernik 12 2008 20:33:04
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

J.F. pisze:

Mowimy o tym samym rysunku ?
http://img352.imageshack.us/my.php?image=wypadekzv6.gif

No to niebieski mial mozliwosc i obowiazek skrecic w czasie
usprawiedliwiajacym zielonego ..

kiedy ostatnio odwiedziłeś okulistę?

502 Data: Pa?dziernik 12 2008 15:10:28
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Michal Jankowski 

Andrzej Lawa  writes:

Z tym ze przy proporcjach takich jak rysunku to mial prawo sie
spodziewac ze niebieski skreci w lewo, a nie pojedzie prosto..

ROTFL

I gazem go, gazem.

Plonk.

  MJ

503 Data: Pa?dziernik 12 2008 16:36:17
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Michal Jankowski pisze:

Andrzej Lawa  writes:

Z tym ze przy proporcjach takich jak rysunku to mial prawo sie
spodziewac ze niebieski skreci w lewo, a nie pojedzie prosto..
ROTFL

I gazem go, gazem.

Odezwał się durny synek niesławnego prałata...

504 Data: Pa?dziernik 14 2008 12:14:08
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Sun, 12 Oct 2008 03:15:52 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

Nie ma znaczenia. Sednem sprawy jest wykonanie manewru na ślepo. To, że

Niebieski wykonał ten manewr, istotnie, na ślepo.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/trzypion/
___________/    PMS*PJ+S+++P++M+++W-- P++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

505 Data: Pa?dziernik 12 2008 03:04:57
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

z pisze:

Jeśli takie sa zapisy w paragrafach to trzeba je zmienić.
Sprawca (źródło) zdarzenia nie może być łagodniej traktowany
(przekroczył linię ciągłą) niż ten co nie zachował ostrożności

Ale w tym przypadku to jedna i ta sama osoba.

506 Data: Pa?dziernik 12 2008 08:33:11
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

Andrzej Lawa pisze:

z pisze:

Jeśli takie sa zapisy w paragrafach to trzeba je zmienić.
Sprawca (źródło) zdarzenia nie może być łagodniej traktowany
(przekroczył linię ciągłą) niż ten co nie zachował ostrożności

Ale w tym przypadku to jedna i ta sama osoba.

Odpowiedz na pytanie

Kiedy kończy się manewr zmiany pasa ruchu?

To jest sedno sprawy

zch

507 Data: Pa?dziernik 12 2008 10:36:54
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

z pisze:

Kiedy kończy się manewr zmiany pasa ruchu?

Istotne jest kto pierwszy zaczal zmiane pasa ruchu i tak to tez rozpatruje PoRD. Gdyby oboje zrobili to rownoczesnie to wtedy zielony mialby pierwszenstwo, ale pas pierwszy zaczal zmieniac niebieski i dopiero w trakcie wykonywania przez niego manewru pas zmieniac zaczal pojazd zielony. W tej sytuacji nie ma mowy o jednoczesnej zmianie pasa. Gdyby robili to jednoczesnie to sytuacja wygladalaby tak:
http://img379.imageshack.us/my.php?image=95283748re8.gif
i to niebieski uderzylby w bok pojazdu zielonego a nie na odwrot.


--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

508 Data: Pa?dziernik 12 2008 12:53:00
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

castrol pisze:

z pisze:

Kiedy kończy się manewr zmiany pasa ruchu?

Istotne jest kto pierwszy zaczal zmiane pasa ruchu i tak to tez rozpatruje PoRD. Gdyby oboje zrobili to rownoczesnie to wtedy zielony mialby pierwszenstwo, ale pas pierwszy zaczal zmieniac niebieski i dopiero w trakcie wykonywania przez niego manewru pas zmieniac zaczal pojazd zielony. W tej sytuacji nie ma mowy o jednoczesnej zmianie pasa. Gdyby robili to jednoczesnie to sytuacja wygladalaby tak:
http://img379.imageshack.us/my.php?image=95283748re8.gif
i to niebieski uderzylby w bok pojazdu zielonego a nie na odwrot.


Dobra trzymajmy się tej wersji :-)

Cofnij teraz oba samochody z pierwszego rysunku do momentu kiedy niebieski będzie przed ciągłą linią (był taki moment jechały obok siebie)
Niebieski przekracza ciąglą linię i jednocześnie zielony włącza kierunkowskaz.
Ta sytuacja jest bardzo prawdopodobna bo przecież zakładamy odpowiednio wczesną sygnalizację zmiany pasa.
Oczywiście przyjmujemy to bzdurne założenie ze niebieski wraził swoją chęć po prostu jadąc prosto (lub się w ułamku sekundy zmaterializował na pasie do jazdy prosto)

zch

509 Data: Pa?dziernik 12 2008 12:21:08
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur 

Użytkownik "castrol"  napisał w wiadomości

z pisze:

> Kiedy kończy się manewr zmiany pasa ruchu?

Istotne jest kto pierwszy zaczal zmiane pasa ruchu i tak to tez rozpatruje PoRD. Gdyby oboje zrobili to rownoczesnie to wtedy zielony mialby pierwszenstwo, ale pas pierwszy zaczal zmieniac niebieski

tylko moze ustalmy co znaczy wykonac manewr zmiany pasa (oba auta go wykonaly), czy do procedury manewru nie nalezy zasygnalizowanie zamiaru jego wykonania?
idac tym tokiem rozumowania, w sytuacji kiedy dwa auta jada prosto skrajnymi pasami na trzypasmowej jezdni i obaj chca wjechac na pas srodkowy, ten z prawej wczesniej wlaczyl kierunkowskaz, ten na lewym pasie nie wlaczyl go wcale ale zaczal wjezdzac na pas srodkowy wczesniej, tez uwazasz, ze ze ten, ktory nie sygnalizowal mial pierszenstwo bo znalazl sie na pasie dwie sekundy wczesniej? --
Pozdrawiam
/pisząc na priv usuń z adresu myślnik/

510 Data: Pa?dziernik 12 2008 13:17:30
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 


Użytkownik "castrol"  napisał w wiadomości

z pisze:

Kiedy kończy się manewr zmiany pasa ruchu?

Istotne jest kto pierwszy zaczal zmiane pasa ruchu i tak to tez rozpatruje
PoRD. Gdyby oboje zrobili to rownoczesnie to wtedy zielony mialby
pierwszenstwo, ale pas pierwszy zaczal zmieniac niebieski i dopiero w
trakcie wykonywania przez niego manewru pas zmieniac zaczal pojazd
zielony. W tej sytuacji nie ma mowy o jednoczesnej zmianie pasa. Gdyby
robili to jednoczesnie to sytuacja wygladalaby tak:
http://img379.imageshack.us/my.php?image=95283748re8.gif
i to niebieski uderzylby w bok pojazdu zielonego a nie na odwrot.

Moim zdaniem mylisz się całkowicie. Idąc Twoim tokiem rozumowania można
założyć, iż w przypadku kolizji na skrzyżowaniu istotne jest, kto w czyj bok
walnął, a zupełnie nieistotne, kto w danym momencie miał prawo się na tym
skrzyżowaniu znaleźć.
Moim zdaniem istotne jest jak długo niebieki znajdował nie na lewym pasie
(po przejechaniu ciągłej) - jeżeli było to w trakcie przejeżdżania ciągłej
lub tuż po tym, to o winie zielonego nie może być mowy. Istotne jest to
wspomniane "tuż" i przed sądem pewnie o to by chodziło. Pytanie brzmi: czy
niebieski był już "pełnoprawnie" na lewym pasie czy nie. Jeśli tak to
rysunek można pominąć bo nie ma on już nic do rzeczy - to przeszłość nie
mająca nic wspólnego z kolizją.

Pozdrawiam
mikal

511 Data: Pa?dziernik 12 2008 12:44:43
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

z pisze:

Ale w tym przypadku to jedna i ta sama osoba.

Odpowiedz na pytanie

Kiedy kończy się manewr zmiany pasa ruchu?

A jakie ma to znaczenie?

Nawet, jeśli interpretować przejechanie tej linii ciągłej jako zmianę
pasa ruchu, co jest absurdem, w jaki sposób wyobrażasz sobie "wycofanie
się" z takiego manewru?

To jest sedno sprawy

Nie, sednem sprawy jest to, kto robi manewry na ślepo.

512 Data: Pa?dziernik 13 2008 13:57:06
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Andrzej Lawa wrote:

z pisze:

>> Ale w tym przypadku to jedna i ta sama osoba.
>
> Odpowiedz na pytanie
>
> Kiedy kończy się manewr zmiany pasa ruchu?

A jakie ma to znaczenie?

Nawet, jeśli interpretować przejechanie tej linii ciągłej jako zmianę
pasa ruchu, co jest absurdem, w jaki sposób wyobrażasz sobie
"wycofanie się" z takiego manewru?

A przecinanie linii przerywanej jest zmianą pasa? Bo na tym opierasz
swoją argumentację.
Tak samo jak przecinanie ciągłej.

--
Pozdro
Massai

513 Data: Pa?dziernik 13 2008 17:25:34
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Massai pisze:

Nawet, jeśli interpretować przejechanie tej linii ciągłej jako zmianę
pasa ruchu, co jest absurdem, w jaki sposób wyobrażasz sobie
"wycofanie się" z takiego manewru?

A przecinanie linii przerywanej jest zmianą pasa? Bo na tym opierasz
swoją argumentację.
Tak samo jak przecinanie ciągłej.

Pasy ruchu są obok siebie. A nie jeden za drugim.

514 Data: Pa?dziernik 13 2008 17:31:16
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Andrzej Lawa wrote:

Massai pisze:

>> Nawet, jeśli interpretować przejechanie tej linii ciągłej jako
zmianę >> pasa ruchu, co jest absurdem, w jaki sposób wyobrażasz sobie
>> "wycofanie się" z takiego manewru?
>
> A przecinanie linii przerywanej jest zmianą pasa? Bo na tym opierasz
> swoją argumentację.
> Tak samo jak przecinanie ciągłej.

Pasy ruchu są obok siebie. A nie jeden za drugim.

To się okrutnie rozczarujesz jak wjedziesz na drogi...
Jest takie rondo w Warszawie że się takich pasów, jak to nazywasz
"jeden za drugim" zaczyna całe multum.

Albo lepiej tam nie wjeżdżaj (mam na myśli rondo Babka aka Radosław),
po co masz komuś zrobić z drzwi garaż.

--
Pozdro
Massai

515 Data: Pa?dziernik 13 2008 22:36:31
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Massai pisze:

To się okrutnie rozczarujesz jak wjedziesz na drogi...
Jest takie rondo w Warszawie że się takich pasów, jak to nazywasz
"jeden za drugim" zaczyna całe multum.

Źle interpretujesz znaki poziome.

Pamiętaj, że przy zmianie pasa ruchu należy uprzednio zasygnalizować
zamiar wykonania manewru.

Który kierunkowskaz włączysz, aby zasygnalizować "zmianę pasa" z
"tylnego" na "przedni", hmm? ;->

516 Data: Pa?dziernik 13 2008 23:08:43
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

Andrzej Lawa pisze:

Który kierunkowskaz włączysz, aby zasygnalizować "zmianę pasa" z
"tylnego" na "przedni", hmm? ;->

Nie świruj wiesz o co chodzi

W omawianej sprawie - prawy (o niebieskim mowa:-)

zch

517 Data: Pa?dziernik 14 2008 16:51:53
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

z pisze:

Który kierunkowskaz włączysz, aby zasygnalizować "zmianę pasa" z
"tylnego" na "przedni", hmm? ;->

Nie świruj wiesz o co chodzi

W omawianej sprawie - prawy (o niebieskim mowa:-)

Odpowiedz na pytanie. Zmienia, wg. ciebie, pas. Pas wg. ciebie docelowy
jest od poprzedniego oddzielony linią biegnąca w poprzek tego pasa
docelowego.

Jak zasygnalizujesz zmianę z pasa tylnego na przedni?

518 Data: Pa?dziernik 14 2008 20:37:34
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Jak zasygnalizujesz zmianę z pasa tylnego na przedni?

Nie zasygnalizuje, m.in. dlatego jest tam linia ciągła,
a pas jest wyłącznie do skrętu, a nie do jazdy na wprost
_i_ do skrętu w lewo.

Dlatego te wszelkie rozważania są o kant dupy potłuc.
Nie po to są malowane (a teraz chyba wyklejane)
znaki poziome, żeby je sobie ot tak olewać i jeszcze
mieć "fory" przed tymi jeżdżącymi jak PoRD nakazuje.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

519 Data: Pa?dziernik 14 2008 23:57:42
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Jak zasygnalizujesz zmianę z pasa tylnego na przedni?

Nie zasygnalizuje, m.in. dlatego jest tam linia ciągła,
a pas jest wyłącznie do skrętu, a nie do jazdy na wprost
_i_ do skrętu w lewo.

Dlatego te wszelkie rozważania są o kant dupy potłuc.

Bingo.

Nie po to są malowane (a teraz chyba wyklejane)
znaki poziome, żeby je sobie ot tak olewać i jeszcze
mieć "fory" przed tymi jeżdżącymi jak PoRD nakazuje.

Zwracam uwagę, że to nie ja się upieram, że on wjeżdżał na ten pas z
jakiegoś wirtualnego jeszcze-bardziej-lewego pasa.

520 Data: Pa?dziernik 14 2008 22:31:04
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Zwracam uwagę, że to nie ja się upieram, że on wjeżdżał na
ten pas z jakiegoś wirtualnego jeszcze-bardziej-lewego pasa.

Oczywiście, że wjeżdżał na inny pas niż swój.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

521 Data: Pa?dziernik 15 2008 15:11:18
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Zwracam uwagę, że to nie ja się upieram, że on wjeżdżał na
ten pas z jakiegoś wirtualnego jeszcze-bardziej-lewego pasa.

Oczywiście, że wjeżdżał na inny pas niż swój.


Uhm. Na przedni. Z tylnego. Czy może z wirtualnego lewego na prawo?
Zdecyduj się.

522 Data: Pa?dziernik 15 2008 13:52:32
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Uhm. Na przedni. Z tylnego. Czy może z wirtualnego lewego na prawo?
Zdecyduj się.

Ogarnij najpierw definicję pasa ruchu, wtedy się zdecyduję.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

523 Data: Pa?dziernik 16 2008 17:45:15
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Uhm. Na przedni. Z tylnego. Czy może z wirtualnego lewego na prawo?
Zdecyduj się.

Ogarnij najpierw definicję pasa ruchu, wtedy się zdecyduję.

Ja ją ogarniam - to ty masz jakieś problemy ze zrozumieniem słowa
"podłużny".

524 Data: Pa?dziernik 16 2008 16:39:47
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Ja ją ogarniam - to ty masz jakieś problemy
ze zrozumieniem słowa "podłużny".

http://emide.pl/bumc2.gif
Kto tym razem jest winny ew. dzwona?

Tylko się nie czepiaj kantów.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

525 Data: Pa?dziernik 16 2008 21:07:56
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Ja ją ogarniam - to ty masz jakieś problemy
ze zrozumieniem słowa "podłużny".

http://emide.pl/bumc2.gif
Kto tym razem jest winny ew. dzwona?

Tylko się nie czepiaj kantów.


Pokaż mi miejsce, gdzie nowy pas "rodzi się" na środku drogi...

526 Data: Pa?dziernik 16 2008 20:09:49
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Pokaż mi miejsce, gdzie nowy pas "rodzi się" na środku drogi...

Ul. Targowa w DC. Teraz odpowiedz na pytanie.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

527 Data: Pa?dziernik 16 2008 22:27:40
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Pokaż mi miejsce, gdzie nowy pas "rodzi się" na środku drogi...

Ul. Targowa w DC. Teraz odpowiedz na pytanie.


Ciekawe, w którym miejscu.

Tak chorego układu pasów (żeby "nowy" był na wprost przed "starym")
jeszcze nie widziałem.

528 Data: Pa?dziernik 16 2008 21:54:42
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Ciekawe, w którym miejscu.

Było już wymienione na początku,
w którym miejscu jest to "skrzyżowanie".

Tak chorego układu pasów (żeby "nowy" był na
wprost przed "starym")

A niby o jakiej sytuacji my tu cały czas rozmawiamy?

jeszcze nie widziałem.

Jak widać, mało widziałeś.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

529 Data: Pa?dziernik 17 2008 17:36:09
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Ciekawe, w którym miejscu.

Było już wymienione na początku,
w którym miejscu jest to "skrzyżowanie".

Targowa jest długa i szeroka. Może precyzyjniej?

Tak chorego układu pasów (żeby "nowy" był na
wprost przed "starym")

A niby o jakiej sytuacji my tu cały czas rozmawiamy?

Nieco innej.

jeszcze nie widziałem.

Jak widać, mało widziałeś.

Na pewno więcej od tego zielonego, bo ja patrzę dokąd jadę...

530 Data: Pa?dziernik 17 2008 17:05:53
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Myjk pisze:

>> Ciekawe, w którym miejscu.
>
> Było już wymienione na początku,
> w którym miejscu jest to "skrzyżowanie".
Targowa jest długa i szeroka. Może precyzyjniej?

Parafrazując Ciebie, ślepy jesteś?

> A niby o jakiej sytuacji my tu cały czas rozmawiamy?
Nieco innej.

Czym się różnią te sytuacje? Przecież dla Ciebie
nie ma znaczenia czy ciągła linia, czy pas zieleni,
czy inna wysepka...

Na pewno więcej od tego zielonego, bo ja patrzę dokąd jadę...

To tylko Ty tak twierdzisz. Udowodnij.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

531 Data: Pa?dziernik 17 2008 19:35:29
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Było już wymienione na początku,
w którym miejscu jest to "skrzyżowanie".
Targowa jest długa i szeroka. Może precyzyjniej?

Parafrazując Ciebie, ślepy jesteś?

Nie, leniwy - wątek jest długi i nie chce mi się szperać.

A niby o jakiej sytuacji my tu cały czas rozmawiamy?
Nieco innej.

Czym się różnią te sytuacje? Przecież dla Ciebie
nie ma znaczenia czy ciągła linia, czy pas zieleni,
czy inna wysepka...

Pomyśl. I nie skupiaj się na formalizmach tylko na fizyce.

Na pewno więcej od tego zielonego, bo ja patrzę dokąd jadę...

To tylko Ty tak twierdzisz. Udowodnij.


Bardzo prosto - moim ulubionym rodzajem pojazdów od lat są skutery.
Gdybym nie patrzył, dokąd jadę, już dawno bym zszedł z tego świata. Moje
IP nie wskazuje na zaświaty, więc nadal żyję. Czyli patrzę, dokąd jadę.
CBDO.

532 Data: Pa?dziernik 17 2008 19:00:15
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Nie, leniwy - wątek jest długi i nie chce mi się szperać.

Leniwy powiadasz, a z tego lenistwa nie zapominasz czasem
spojrzeć w lusterka? Może wniosek z tego, że niedokładnie
czytasz co się do Ciebie pisze? Gdzie jest to skrzyżowanie
można znaleźć w trzeciej czy czwartej odpowiedzi tego wątku.

Pomyśl. I nie skupiaj się na formalizmach tylko na fizyce.

Co ma piernik do wiatraka?

Sytuacja jest analogiczna, tylko sprokurowana specjalnie
na potrzeby braku wyobraźni paru osobników. I zabawne,
bo osobnicy Ci, zamiast odpowiedzieć na prosto zadane
pytanie, robią uniki niczym sam Chuck Norris.

Bardzo prosto - moim ulubionym rodzajem
pojazdów od lat są skutery.

Posiadasz Ty chociaż prawko kat. B?

więc nadal żyję. Czyli patrzę, dokąd jadę.

Ciekawa logika, jeździsz skuterem, żyjesz,
czyli automatycznie jeździsz poprawnie?

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

533 Data: Pa?dziernik 17 2008 22:13:51
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Nie, leniwy - wątek jest długi i nie chce mi się szperać.

Leniwy powiadasz, a z tego lenistwa nie zapominasz czasem
spojrzeć w lusterka? Może wniosek z tego, że niedokładnie
czytasz co się do Ciebie pisze? Gdzie jest to skrzyżowanie
można znaleźć w trzeciej czy czwartej odpowiedzi tego wątku.

ROTFL

Nie kombinuj - teraz mowa była nie o układzie przedstawionym przez
inicjatora wątku, ale o tym późniejszym "wynalazku" z wszystkimi pasami
"do przodu".

[ciach]

Sytuacja jest analogiczna, tylko sprokurowana specjalnie
na potrzeby braku wyobraźni paru osobników. I zabawne,
bo osobnicy Ci, zamiast odpowiedzieć na prosto zadane
pytanie, robią uniki niczym sam Chuck Norris.

Sytuacja jest może analogiczna z punktu widzenia księgowego.

Z punktu widzenia fizyka lub chociażby doświadczonego kierowcy - jest
mocno odmienna. Nawet pomijając taki detal, że raczej nierealna, nawet
przy niekompetencji naszych geniuszy od znaków poziomych.

Bardzo prosto - moim ulubionym rodzajem
pojazdów od lat są skutery.

Posiadasz Ty chociaż prawko kat. B?

A ty posiadasz chociaż prawko kat. A?

więc nadal żyję. Czyli patrzę, dokąd jadę.

Ciekawa logika, jeździsz skuterem, żyjesz,
czyli automatycznie jeździsz poprawnie?

Zależy co rozumiesz, przez "poprawnie", demagogu.

Na pewno jeżdżę czujnie - patrząc dokąd jadę, starając się przewidzieć
możliwe zagrożenia.

534 Data: Pa?dziernik 17 2008 21:13:00
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Nie kombinuj - teraz mowa była nie o układzie przedstawionym
przez inicjatora wątku, ale o tym późniejszym "wynalazku"
z wszystkimi pasami "do przodu".

Ale przecież w pierwotnym przykładzie też jest pas "do przodu",
co lepsze, jest prawdziwy. A gdzie tak jest, to sobie poszukaj.

PS a czemu dopytujesz o to "skrzyżowanie" z pasem prosto
rozdzielonym linią ciągłą? Chcesz ze swojej wioski
przyjechać, obejrzeć?

[ciach]

Oj, nie ciachaj tak bardzo.

Sytuacja jest może analogiczna z punktu widzenia księgowego.

Dla Ciebie żadna sytuacja nie będzie analogiczna
z prostego powodu. Jest dla Ciebie niewygodna.
 
Z punktu widzenia fizyka

No, no, jeszcze trochę i dojdziemy do
równań chemicznych w ruchu pojazdów.

Nawet pomijając taki detal, że raczej nierealna, nawet
przy niekompetencji naszych geniuszy od znaków poziomych.

Taka sytuacja, a w każdym razie wycinek, który nas
najbardziej interesuje jest realny. Zatem przestań
wywracać kota ogonem, odpoweidz na pytanie i skończmy
tę nierówną "walkę" bo mi Ciebie szkoda już, no.

A ty posiadasz chociaż prawko kat. A?

Nie, nigdy mnie nie pociągało siadanie okrakiem.
Ale jak widać dla Ciebie to idealne rozwiązanie.
 
> Ciekawa logika, jeździsz skuterem, żyjesz,
> czyli automatycznie jeździsz poprawnie?
Zależy co rozumiesz, przez "poprawnie", demagogu.

No, skoro żyjesz, to na pewno jeździsz "poprawnie".

Na pewno jeżdżę czujnie - patrząc dokąd jadę,
starając się przewidzieć możliwe zagrożenia.

Nie krępuj się, powiedz to wprost, jesteś kapelusznikiem
ze wzrokiem ustawionym na -15 i dlatego czytasz zupełnie
coś innego niż się do Ciebie pisze? W Twoim wieku to
już całkiem naturalne.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

535 Data: Pa?dziernik 18 2008 00:07:58
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Nie kombinuj - teraz mowa była nie o układzie przedstawionym
przez inicjatora wątku, ale o tym późniejszym "wynalazku"
z wszystkimi pasami "do przodu".

Ale przecież w pierwotnym przykładzie też jest pas "do przodu",
co lepsze, jest prawdziwy. A gdzie tak jest, to sobie poszukaj.

Są dwa. Brakuje tego bardziej na lewo, z którego rzekomo zjechał niebieski.

PS a czemu dopytujesz o to "skrzyżowanie" z pasem prosto
rozdzielonym linią ciągłą? Chcesz ze swojej wioski
przyjechać, obejrzeć?

Nie chcę omawiać sytuacji możliwej tylko w twojej kalekiej mózgownicy.

[ciach]

Oj, nie ciachaj tak bardzo.

Bo co?

Sytuacja jest może analogiczna z punktu widzenia księgowego.

Dla Ciebie żadna sytuacja nie będzie analogiczna
z prostego powodu. Jest dla Ciebie niewygodna.

Przyganił kocioł garnkowi.

Z punktu widzenia fizyka

No, no, jeszcze trochę i dojdziemy do
równań chemicznych w ruchu pojazdów.

To dla ciebie za skomplikowane.

Nawet pomijając taki detal, że raczej nierealna, nawet
przy niekompetencji naszych geniuszy od znaków poziomych.

Taka sytuacja, a w każdym razie wycinek, który nas
najbardziej interesuje jest realny. Zatem przestań
wywracać kota ogonem, odpoweidz na pytanie i skończmy
tę nierówną "walkę" bo mi Ciebie szkoda już, no.

Odpowiednio mały wycinek odpowiednio dużego okręgu jest prostą. Mam
nadzieję, że nie zaczniesz teraz upierać się, że ruch po prostej i po
okręgu to jedno i to samo?

A ty posiadasz chociaż prawko kat. A?

Nie, nigdy mnie nie pociągało siadanie okrakiem.
Ale jak widać dla Ciebie to idealne rozwiązanie.

Okrakiem? Twoja ignorancja jest całkiem zabawna :)

A dewiacje wyłaniające się zza twoich prymitywnych prób dopieczenia
byłby dobrym tematem doktorskim dla niejednego psychoanalityka.

Ciekawa logika, jeździsz skuterem, żyjesz,
czyli automatycznie jeździsz poprawnie?
Zależy co rozumiesz, przez "poprawnie", demagogu.

No, skoro żyjesz, to na pewno jeździsz "poprawnie".

Zależy co rozumiesz, przez "poprawnie". O ile w stosunku do ciebie można
używać określenia, zę cokolwiek rozumiesz... Tak czy inaczej pytania
unikasz.

Na pewno jeżdżę czujnie - patrząc dokąd jadę,
starając się przewidzieć możliwe zagrożenia.

Nie krępuj się, powiedz to wprost, jesteś kapelusznikiem
ze wzrokiem ustawionym na -15 i dlatego czytasz zupełnie
coś innego niż się do Ciebie pisze? W Twoim wieku to
już całkiem naturalne.

Twoje pomysły na docinki już sięgają twojego dna, czy jesteś jeszcze
bardziej prymitywny?

536 Data: Pa?dziernik 17 2008 23:00:00
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Są dwa. Brakuje tego bardziej na lewo,
z którego rzekomo zjechał niebieski.

Zakreskuj z łaski swojej gdzie widzisz te DWA pasy.

Nie chcę omawiać sytuacji możliwej tylko
w twojej kalekiej mózgownicy.

To przyjedź na to skrzyżowanie i se obejrzyj.

> Oj, nie ciachaj tak bardzo.
Bo co?

Śmigło.

> No, no, jeszcze trochę i dojdziemy do
> równań chemicznych w ruchu pojazdów.
To dla ciebie za skomplikowane.

Spróbuj szczęścia.
 
Odpowiednio mały wycinek odpowiednio dużego okręgu jest prostą.
Mam nadzieję, że nie zaczniesz teraz upierać się, że ruch po
prostej i po okręgu to jedno i to samo?

No, pomyśl chwilkę, biorąc pod uwagę to co napisałeś powyżej.

>> A ty posiadasz chociaż prawko kat. A?
Okrakiem? Twoja ignorancja jest całkiem zabawna :)

No tak, zapomniałem, że na skuterku jeździ się jak panienka.
 
A dewiacje wyłaniające się zza twoich prymitywnych
prób dopieczenia byłby dobrym tematem doktorskim
dla niejednego psychoanalityka.

Dopieczenia powiadasz...

Zależy co rozumiesz, przez "poprawnie". O ile w stosunku
do ciebie można używać określenia, zę cokolwiek rozumiesz...
Tak czy inaczej pytania unikasz.

Odpowiedzi chyba...

Twoje pomysły na docinki już sięgają twojego dna,
czy jesteś jeszcze bardziej prymitywny?

Głębiej niż Ty być się już nie da.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

537 Data: Pa?dziernik 18 2008 10:12:21
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Są dwa. Brakuje tego bardziej na lewo,
z którego rzekomo zjechał niebieski.

Zakreskuj z łaski swojej gdzie widzisz te DWA pasy.

Tam.

Nie chcę omawiać sytuacji możliwej tylko
w twojej kalekiej mózgownicy.

To przyjedź na to skrzyżowanie i se obejrzyj.

Sam się przyznałeś, że takiego nie ma - że to twoje "uproszczenie", a
nie rzeczywiste skrzyżowanie.

Oj, nie ciachaj tak bardzo.
Bo co?

Śmigło.

Dziecinny jesteś.

No, no, jeszcze trochę i dojdziemy do
równań chemicznych w ruchu pojazdów.
To dla ciebie za skomplikowane.

Spróbuj szczęścia.

Wolę je zachować na drogę, pełną debili jeżdżących na ślepo i co rusz
zaskakiwanych przez kogoś, kogo się nie spodziewali (nawet jeśli ten
ktoś żadnego przepisu nie złamał - a tylko ich założenia).

Odpowiednio mały wycinek odpowiednio dużego okręgu jest prostą.
Mam nadzieję, że nie zaczniesz teraz upierać się, że ruch po
prostej i po okręgu to jedno i to samo?

No, pomyśl chwilkę, biorąc pod uwagę to co napisałeś powyżej.

Ja zawsze myślę - ty masz z tym problemy, co widać po tym jak bezmyślnie
"rzuciłeś się" na tę ideę nie zdając sobie sprawy, że w żadnym razie
"odpowiednio duży okrąg" nie będzie oznaczać takiego o promieniu
kilkunastu metrów przy "odpowiednio małym wycinku" wielkości kilku metrów.

A ty posiadasz chociaż prawko kat. A?
Okrakiem? Twoja ignorancja jest całkiem zabawna :)

No tak, zapomniałem, że na skuterku jeździ się jak panienka.

No popatrz - zupełnie jak w twoich ukochanych samochodach...

Tylko ty wolisz jeździć jak ślepa/zagadana/zajęta szminkowaniem panienka.

A dewiacje wyłaniające się zza twoich prymitywnych
prób dopieczenia byłby dobrym tematem doktorskim
dla niejednego psychoanalityka.

Dopieczenia powiadasz...

No tak, zapomniałem z jakim tłumokiem rozmawiam i zapomniałem o
cudzysłowach. Nie chodzi oczywiście o dopieczenie w sensie, hmm, kuchennym.

Zależy co rozumiesz, przez "poprawnie". O ile w stosunku
do ciebie można używać określenia, zę cokolwiek rozumiesz...
Tak czy inaczej pytania unikasz.

Odpowiedzi chyba...

Jak już chcesz być taki upierdliwy to "odpowiedzi na pytanie". Miodka
"se" zapytaj, to się dowiesz, że na jedno wychodzi.

Twoje pomysły na docinki już sięgają twojego dna,
czy jesteś jeszcze bardziej prymitywny?

Głębiej niż Ty być się już nie da.

Stoisz na głowie.

538 Data: Pa?dziernik 18 2008 10:03:57
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

> Zakreskuj z łaski swojej gdzie widzisz te DWA pasy.
Tam.

Co tam? Pokaż no to palcem, bo chcę uwierzyć, że śnisz.

Sam się przyznałeś, że takiego nie ma - że to twoje
"uproszczenie", a nie rzeczywiste skrzyżowanie.

Jest to rzeczywiste skrzyżowanie na ul. Targowej.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

539 Data: Pa?dziernik 14 2008 22:38:29
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

Andrzej Lawa pisze:

Odpowiedz na pytanie. Zmienia, wg. ciebie, pas. Pas wg. ciebie docelowy
jest od poprzedniego oddzielony linią biegnąca w poprzek tego pasa
docelowego.

Jak zasygnalizujesz zmianę z pasa tylnego na przedni?

Jak już ktoś wcześniej napisał :-)
Gdybym był niebieskim to jadąc w lewo - lewy kierunkowskaz,
prosto - prawy kierunkowskaz.
Nie szkoda żarówek. Dla mnie jasne i logiczne.

zch

540 Data: Pa?dziernik 14 2008 12:13:42
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Mon, 13 Oct 2008 22:36:31 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

Który kierunkowskaz włączysz, aby zasygnalizować "zmianę pasa" z
"tylnego" na "przedni", hmm? ;->

Jesli tam by była linia przerywana, a nei ciągła, to oczywiście prawy.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/trzypion/
___________/    PMS*PJ+S+++P++M+++W-- P++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

541 Data: Pa?dziernik 11 2008 13:29:28
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Czarek 

Artur wrote:

chcialbym sie upewnic, kto ponosi wine za spowodowanie stluczki w sytuacji jak na rysunku, kierowca jadacy prosto bo przejechal linie ciagla i nie zastosowal sie do znaku na jezdni czy zmieniajacy pas bo nie zachowal ostroznosci?
http://img352.imageshack.us/my.php?image=wypadekzv6.gif

W tym konkretnym wypadku wydaje mi się, że winnym spowodowania kolizji będzie kierowca pojazdu z prawej strony, a kierowca pojazdu z lewej strony zostanie ukarany mandatem za niestosowanie sie do oznakowania poziomego.

Ciekawi mnie natomiast interprestacja w sytuacji, gdyby odcinek - powiedzmy - kilku metrów, bezpośredno za linią poziomą P2, był oznaczony znakiem poziomym P-21. Czy zmieniałoby to coś w kwestii winy?

Pozdrawiam

Czarek

542 Data: Pa?dziernik 11 2008 13:43:42
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: MadMan 

Dnia Sat, 11 Oct 2008 13:29:28 +0200, Czarek napisał(a):

Ciekawi mnie natomiast interprestacja w sytuacji, gdyby odcinek -
powiedzmy - kilku metrów, bezpośredno za linią poziomą P2, był oznaczony
znakiem poziomym P-21. Czy zmieniałoby to coś w kwestii winy?

Raczej nic, w obu sytuacjach nie można tamtędy przejechać od strony
lewego pasa.

--
Pozdrawiam,
Damian Karwot         damian.karwot (at) gmail kropa com
JabberID: damian.karwot (at) jabster.pl, Tlen: madman1985
ICQ: 398539334, AIM: dkarwot, GG: 2283138

543 Data: Pa?dziernik 12 2008 12:52:44
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 


Użytkownik "Artur"  napisał w wiadomości

witam,
chcialbym sie upewnic, kto ponosi wine za spowodowanie stluczki w sytuacji
jak na rysunku, kierowca jadacy prosto bo przejechal linie ciagla i nie
zastosowal sie do znaku na jezdni czy zmieniajacy pas bo nie zachowal
ostroznosci?
http://img352.imageshack.us/my.php?image=wypadekzv6.gif

Wszystko zależy od tego, czy rysunek oddaje wiernie zaistniałą sytuację.
Jeżeli tak, to do kolizji doszło W TRAKCIE wykonywania przez pojazd
niebieski niedozwolonego manewru. Zielony nie popełnił absolutnie żadnego
wykroczenia. Próba przypisania winy zielonemu, argumantując, że to jego
obowiązkiem było zastosowanie się do zasady ograniczonego zaufania to
absurd.  Idąc tym tokiem rozumowania można by uznać, iż w przypadku koliji
na skrzyżowaniu dwóch równorzędnych dróg ten z lewej dostanie madat, ale
wina będzie tego z prawej bo nie zachował należytej ostrożności. Przecież to
kompletna bzdura.
Jeżeli natomiast rysunek nie oddaje sytuacji w stu procentach i do kolizji
doszło dalej od skrzyżowania to moim zdaniem wszystko zależy od tego, czy
stłuczka była bezpośrednim następstwem wykonania przez pojazd niebieski
niedozwolonego manewru czy  też nie. Myślę, iż rozstrzygający organ przyjąby
jako rozsrzygający czynnik odległość od skrzyżowania. Wtedy możnaby mówić o
dwóch niezależnych zdarzeniach - pierwsze to niezastrosowanie się
niebieskiego do znaków i drugie zmiana pasa przez zielonego. Dopóki będzie
to traktowane jako jedno zdarzenie to wina niebieskiego jest bezsporna.

Pozdrawiam
mikal

544 Data: Pa?dziernik 12 2008 13:00:29
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

mikal pisze:

Wszystko zależy od tego, czy rysunek oddaje wiernie zaistniałą sytuację.
Jeżeli tak, to do kolizji doszło W TRAKCIE wykonywania przez pojazd niebieski niedozwolonego manewru. Zielony nie popełnił absolutnie żadnego wykroczenia. Próba przypisania winy zielonemu, argumantując, że to jego obowiązkiem było zastosowanie się do zasady ograniczonego zaufania to absurd.  Idąc tym tokiem rozumowania można by uznać, iż w przypadku koliji na skrzyżowaniu dwóch równorzędnych dróg ten z lewej dostanie madat, ale wina będzie tego z prawej bo nie zachował należytej ostrożności. Przecież to kompletna bzdura.
Jeżeli natomiast rysunek nie oddaje sytuacji w stu procentach i do kolizji doszło dalej od skrzyżowania to moim zdaniem wszystko zależy od tego, czy stłuczka była bezpośrednim następstwem wykonania przez pojazd niebieski niedozwolonego manewru czy  też nie. Myślę, iż rozstrzygający organ przyjąby jako rozsrzygający czynnik odległość od skrzyżowania. Wtedy możnaby mówić o dwóch niezależnych zdarzeniach - pierwsze to niezastrosowanie się niebieskiego do znaków i drugie zmiana pasa przez zielonego. Dopóki będzie to traktowane jako jedno zdarzenie to wina niebieskiego jest bezsporna.

Jak to dobrze mądrego posłuchać :-)

Koniec bicia piany

zch

545 Data: Pa?dziernik 12 2008 13:07:51
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur 

Użytkownik "z"  napisał w wiadomości

Jak to dobrze mądrego posłuchać :-)

Koniec bicia piany


bicie nie bicie, tylko strach pomyslec, ze tak wiele osob w tamtej sytuacji byloby przekonanych o swoim pierszenstwie jadac torem niebieskiego...
kiedys bylem swiadkiem jak gostek klocil sie z policjantem, ze nie jest winny zajechania drogi wyprzedzajacemu go autu bo przeciez on wlaczyl kierunkowskaz, mysle, ze na naszych drogach jeszcze dlugo nie bedzie bezpiecznie... --
Pozdrawiam
/pisząc na priv usuń z adresu myślnik/

546 Data: Pa?dziernik 12 2008 11:22:31
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Artur napisać:

ze na naszych drogach jeszcze dlugo nie bedzie bezpiecznie...

Jak widać trolle są nie tylko na grupach, ale też na ulicach.
To jest niestety smutne...

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

547 Data: Pa?dziernik 12 2008 13:24:33
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

Myjk pisze:

Jak widać trolle są nie tylko na grupach, ale też na ulicach.
To jest niestety smutne...

Smutne jest brak rozumowania obowiazujacych przepisow. Przez Ciebie takze.

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

548 Data: Pa?dziernik 12 2008 13:36:44
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

castrol napisać:

Smutne jest brak rozumowania obowiazujacych przepisow.
Przez Ciebie takze.

Nie rozwiązałeś do tej pory dwóch zagadek które Ci zapodałem.
Chiciałem poznać zdanie specjalisty w temacie.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

549 Data: Pa?dziernik 12 2008 15:44:01
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

Myjk pisze:

Nie rozwiązałeś do tej pory dwóch zagadek które Ci zapodałem.
Chiciałem poznać zdanie specjalisty w temacie.

Jakich dwoch zagadek?

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

550 Data: Pa?dziernik 12 2008 15:40:43
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

castrol napisać:

> Nie rozwiązałeś do tej pory dwóch zagadek które Ci zapodałem.
> Chiciałem poznać zdanie specjalisty w temacie.
Jakich dwoch zagadek?




--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

551 Data: Pa?dziernik 12 2008 19:19:12
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

Myjk pisze:




Nie bardzo umiem to znalesc

--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

552 Data: Pa?dziernik 12 2008 13:21:54
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

Artur pisze:

kiedys bylem swiadkiem jak gostek klocil sie z policjantem, ze nie jest winny zajechania drogi wyprzedzajacemu go autu bo przeciez on wlaczyl kierunkowskaz, mysle, ze na naszych drogach jeszcze dlugo nie bedzie bezpiecznie...

I nie widzisz tu pewnej analogii? :D Z tym ze to zielony chcial zajechac
niebieskiemu droge :D Niekotrzy w tym watku takze pisza ze jak zielony mial wlaczony kierunkowskaz to mogl wjechac w bok niebieskiego bo sygnalizowal ten manewr i niebieski powinien ustapic pierwszenstwa.

Idac tym tokiem rozumowania to nie dziwie sie ze ten gosc sie tak tlumaczyl :D Spora czesc grupowiczow wlasnie tak by sie tlumaczyla sadzac po tym temacie :D


--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

553 Data: Pa?dziernik 12 2008 12:18:34
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: wil 

castrol  napisał(a):

Zagadka dla castrola:
http://img507.imageshack.us/my.php?image=beztytuuem2.jpg
Jeśli ją poprawnie rozwiąże to może zrozumie sytuację omawianą w wątku.
Jest prawie identyczna tylko zamiast linii ciągłej jest znak zakazu wiazdu
(co de facto jest tożsame).
Castrol, tylko nie pisz co by było gdyby niebieski był autem uprzywielojawym.
Takie auta błyskają i wyją żeby sygnalizować że są właśnie uprzywilejowane, i
żeby inni uczestnicy ruchu spodziewali się że mogą sobie jechać prawie
dowolnie i "pojawiać się znikąd".

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

554 Data: Pa?dziernik 12 2008 17:14:24
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Marek W. 

wil  napisał(a):

castrol  napisał(a):

Zagadka dla castrola:
http://img507.imageshack.us/my.php?image=beztytuuem2.jpg
Jeśli ją poprawnie rozwiąże to może zrozumie sytuację omawianą w wątku.
Jest prawie identyczna tylko zamiast linii ciągłej jest znak zakazu wiazdu
(co de facto jest tożsame).
Castrol, tylko nie pisz co by było gdyby niebieski był autem
uprzywielojawym.
Takie auta błyskają i wyją żeby sygnalizować że są właśnie uprzywilejowane,
i
żeby inni uczestnicy ruchu spodziewali się że mogą sobie jechać prawie
dowolnie i "pojawiać się znikąd".

Castrol, Lawa - apeluję po raz drugi, odpowiecie na powyższą zagadkę czy za
trudna?

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

555 Data: Pa?dziernik 12 2008 19:16:57
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Marek W. pisze:

Castrol, Lawa - apeluję po raz drugi, odpowiecie na powyższą zagadkę czy za trudna?

Wypi***** ze swoimi zagadkami. Nie zamierzam brać udział w tak niskim poziomie

556 Data: Pa?dziernik 12 2008 21:17:22
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

Andrzej Lawa pisze:

Wypi***** ze swoimi zagadkami. Nie zamierzam brać udział w tak niskim poziomie

Już wszyscy widzą ze ta analogia (bo to jest bardzo bliska analogia) jest niewygodna i odpowiedzi nie będzie :-)

zch

557 Data: Pa?dziernik 12 2008 23:25:44
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

z pisze:

Andrzej Lawa pisze:

Wypi***** ze swoimi zagadkami. Nie zamierzam brać udział w tak niskim
poziomie

Już wszyscy widzą ze ta analogia (bo to jest bardzo bliska analogia)
jest niewygodna i odpowiedzi nie będzie :-)

Zwracam uwagę, że to nie ja pisałem, tylko ten skurwysyn spod płota o
ksywce "Myjk".

Ja nie używam mikrosyfa.

558 Data: Pa?dziernik 12 2008 23:42:27
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: wil 

Andrzej Lawa  napisał(a):

z pisze:
> Andrzej Lawa pisze:
>
>> Wypi***** ze swoimi zagadkami. Nie zamierzam brać udział w tak niskim
>> poziomie
>
> Już wszyscy widzą ze ta analogia (bo to jest bardzo bliska analogia)
> jest niewygodna i odpowiedzi nie będzie :-)

Zwracam uwagę, że to nie ja pisałem, tylko ten skurwysyn spod płota o
ksywce "Myjk".

Ja nie używam mikrosyfa.

Nie wiem czy to Ty pisałeś czy nie Ty, ale nie byłeś łaskaw odnieść się
rysunku i powiedzieć czy w sytuacji na nim przedstawionej, winny kolizji jest
również pojazd zielony. Także Castrol zamilkł na powyższy temat chociaż już
dwa razy prosiłem o odpowiedź. Czyżby była dla Was zbyt niewygodna? Czy może
zrozumieliście w jaki absurd zapędziliście próbując usprawiedliwiać
niebieskiego?


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

559 Data: Pa?dziernik 13 2008 15:00:39
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

wil pisze:

Nie wiem czy to Ty pisałeś czy nie Ty, ale nie byłeś łaskaw odnieść się
rysunku i powiedzieć czy w sytuacji na nim przedstawionej, winny kolizji jest
również pojazd zielony. Także Castrol zamilkł na powyższy temat chociaż już
dwa razy prosiłem o odpowiedź. Czyżby była dla Was zbyt niewygodna? Czy może
zrozumieliście w jaki absurd zapędziliście próbując usprawiedliwiać
niebieskiego?

Tym rysunku, który zainicjował wątek? Winny będzie wyłącznie zielony.

560 Data: Pa?dziernik 13 2008 16:16:23
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Marek W. 

Andrzej Lawa  napisał(a):

wil pisze:

> Nie wiem czy to Ty pisałeś czy nie Ty, ale nie byłeś łaskaw odnieść się
> rysunku i powiedzieć czy w sytuacji na nim przedstawionej, winny kolizji
jest
 
> również pojazd zielony. Także Castrol zamilkł na powyższy temat chociaż
już
> dwa razy prosiłem o odpowiedź. Czyżby była dla Was zbyt niewygodna? Czy
może
> zrozumieliście w jaki absurd zapędziliście próbując usprawiedliwiać
> niebieskiego?

Tym rysunku, który zainicjował wątek? Winny będzie wyłącznie zielony.

Nie udawaj głupiego. Nie z tego rysunku, który zainicjował wątek tylko tego
który zamieściłem w swoim pierwszym poście. Zresztą, rysunek jest inny, ale
tylko graficznie bo przedstawia identyczną sytuację, w której linię ciągłą
zastąpiłem znakiem zakazu wjazdu. Co dla kierującego powinno skutkować
dokładnie tym samym.

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

561 Data: Pa?dziernik 13 2008 18:25:28
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Marek W. pisze:

Tym rysunku, który zainicjował wątek? Winny będzie wyłącznie zielony.

Nie udawaj głupiego. Nie z tego rysunku, który zainicjował wątek tylko tego
który zamieściłem w swoim pierwszym poście. Zresztą, rysunek jest inny, ale

Sorki, musiałem przegapić.

tylko graficznie bo przedstawia identyczną sytuację, w której linię ciągłą

Bez urazy, ale przedstawia jakiś solidny bałagan ;)

Zakaz wjazdu gdzie stoi? Przed tą drogą w prawo? To w dwóch miejscach
brakuje zakazu skrętu, a w jednym nakazu jazdy w lewo lub w prawo.

zastąpiłem znakiem zakazu wjazdu. Co dla kierującego powinno skutkować
dokładnie tym samym.

Tia, a podwójna ciągła to wg. Ciebie zakaz wyprzedzania, tak? ;->

562 Data: Pa?dziernik 14 2008 05:33:04
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Marek W. 

Andrzej Lawa  napisał(a):

Marek W. pisze:

>> Tym rysunku, który zainicjował wątek? Winny będzie wyłącznie zielony.
>
> Nie udawaj głupiego. Nie z tego rysunku, który zainicjował wątek tylko
tego
> który zamieściłem w swoim pierwszym poście. Zresztą, rysunek jest inny,
ale

Sorki, musiałem przegapić.

> tylko graficznie bo przedstawia identyczną sytuację, w której linię
ciągłą

Bez urazy, ale przedstawia jakiś solidny bałagan ;)

Zakaz wjazdu gdzie stoi? Przed tą drogą w prawo? To w dwóch miejscach
brakuje zakazu skrętu, a w jednym nakazu jazdy w lewo lub w prawo.


Oczywiście uciekasz od meritum sprawy czepiając się, w przedstawionej
hipotetycznej sytuacji, nieistotnych dla niej szczegółów. Lepiej może w końcu
odpowiedz czy w niej również winowajcą kolizji jest zielony.

> zastąpiłem znakiem zakazu wjazdu. Co dla kierującego powinno skutkować
> dokładnie tym samym.

Tia, a podwójna ciągła to wg. Ciebie zakaz wyprzedzania, tak? ;->

Tak, jeśli wyprzedzanie powoduje jej przekroczenie. Jeśli nie powoduje - jest
dozwolone. Dla Twojej informacji: nawet jeśli sunie się przed Tobą traktor
lub furmanka, a wyprzedzenie tego pojazdu spowoduje przekroczenie tej linii,
to nie masz prawa tego zrobić.


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

563 Data: Pa?dziernik 13 2008 08:50:43
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

Andrzej Lawa pisze:

Zwracam uwagę, że to nie ja pisałem, tylko ten skurwysyn spod płota o
ksywce "Myjk".

Ja nie używam mikrosyfa.

Sorry ale aż tyle czasu nie mam żeby nagłówki sprawdzać (niestety) :-(

Myślę że w temacie już wszystko jasne. (jedno skrzyżowanie, jedno zdarzenie, niebieski winny)
Szkoda tylko że młodzież po przeczytaniu części tych bzdur może odnieść wrażenie że "ciągła linii to pikuś" a przepisy można sobie interpretować dowolnie.

zch

564 Data: Pa?dziernik 13 2008 09:21:40
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Mon, 13 Oct 2008 08:50:43 +0200,  z wrote:

Myślę że w temacie już wszystko jasne. (jedno skrzyżowanie, jedno
zdarzenie, niebieski winny)

Zdaje sie zapomniales dodac ze to tylko twoja opinia, bo jak widac
czesc uwaza odwrotnie :-)

Szkoda tylko że młodzież po przeczytaniu części tych bzdur może odnieść
wrażenie że "ciągła linii to pikuś" a przepisy można sobie interpretować
dowolnie.

No i dobre wrazenie odniesie :-(

J.

565 Data: Pa?dziernik 13 2008 15:03:02
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

z pisze:

Myślę że w temacie już wszystko jasne. (jedno skrzyżowanie, jedno
zdarzenie, niebieski winny)

Uporczywie tkwisz w błędzie.

Jeżdżenie na ślepo jest znacznie bardziej szkodliwe od zignorowania
znaku poziomego, który w naszym kraju dość często bywa niewidoczny.

Szkoda tylko że młodzież po przeczytaniu części tych bzdur może odnieść
wrażenie że "ciągła linii to pikuś" a przepisy można sobie interpretować
dowolnie.

Daj spokój ze swoją tanią demagogią.

Nikt nie mówi, że należy ignorować znaki poziomie.

Niemniej jednak niepatrzenie jest znacznie bardziej niebezpieczne - i to
ono w tym przypadku doprowadziło do zdarzenia.

566 Data: Pa?dziernik 13 2008 15:55:26
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Daj spokój ze swoją tanią demagogią.

często zarzucasz ludziom demagogie, to u ciebie rodzinne?


--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

567 Data: Pa?dziernik 13 2008 17:01:17
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

Andrzej Lawa pisze:

Niemniej jednak niepatrzenie jest znacznie bardziej niebezpieczne - i to
ono w tym przypadku doprowadziło do zdarzenia.

:-)

Czy my patrzymy na ten sam rysunek?
- niebieski stoi okrakiem na dwóch pasach - znaczy chyba stoi na skrzyzowaniu - zajmuje 2 pasy - nie skonczyl manewru (dobrotliwie podciagam to pod manewr zmiany pasa:-)
- obok niego zielony troche skos ale obok - tez na skrzyzowaniu

A Ty opowiadasz o tym jak to niebieski spokojnie sobie jechal 50 m za skrzyzowaniem i nagle w jego bok przywalil zielony.

Skoro logika nie pomaga to moze okulista

zch

568 Data: Pa?dziernik 13 2008 17:36:50
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

z pisze:

Niemniej jednak niepatrzenie jest znacznie bardziej niebezpieczne - i to
ono w tym przypadku doprowadziło do zdarzenia.

:-)

Czy my patrzymy na ten sam rysunek?
- niebieski stoi okrakiem na dwóch pasach

Od kiedy pasy ruchu dzielą się w poprzek?

- znaczy chyba stoi na skrzyzowaniu

Jedzie.

- zajmuje 2 pasy

Patrz wyżej.

- nie skonczyl manewru (dobrotliwie
podciagam to pod manewr zmiany pasa:-)

A ja mogę Ci udowodnić, że 2 == -2  dobrotliwie usuwając podnoszenie do
kwadratu z obu stron równania ;->

- obok niego zielony troche skos ale obok - tez na skrzyzowaniu

A Ty opowiadasz o tym jak to niebieski spokojnie sobie jechal 50 m za
skrzyzowaniem i nagle w jego bok przywalil zielony.

Nie ważne, czy 50 m, 5 cm czy na skrzyżowaniu. Ważne, że bez patrzenia
pojechał w lewo.

Skoro logika nie pomaga to moze okulista

Lekarzu! Lecz się sam!

569 Data: Pa?dziernik 13 2008 16:46:24
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

Andrzej Lawa w

z pisze:

Niemniej jednak niepatrzenie jest znacznie bardziej niebezpieczne - i to
ono w tym przypadku doprowadziło do zdarzenia.

:-)

Czy my patrzymy na ten sam rysunek?
- niebieski stoi okrakiem na dwóch pasach

Od kiedy pasy ruchu dzielą się w poprzek?

Chcesz przez to powiedzieć, ze pasy ruchu nie kończą się, nie prowadzą
w prawo/lewo, nie zaczynają się?

Nie ważne, czy 50 m, 5 cm czy na skrzyżowaniu. Ważne, że bez patrzenia
pojechał w lewo.

Ważne, że bez patrzenia pojechał prosto i wjechał z lewej strony na
pas na który wjeżdżał jednocześnie pojazd z prawej strony

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

570 Data: Pa?dziernik 13 2008 19:16:57
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

'Tom N' pisze:

Od kiedy pasy ruchu dzielą się w poprzek?

Chcesz przez to powiedzieć, ze pasy ruchu nie kończą się, nie prowadzą
w prawo/lewo, nie zaczynają się?

Zdarza się. Ale nie dzielą się w poprzek.

Nie ważne, czy 50 m, 5 cm czy na skrzyżowaniu. Ważne, że bez patrzenia
pojechał w lewo.

Ważne, że bez patrzenia pojechał prosto i wjechał z lewej strony na
pas na który wjeżdżał jednocześnie pojazd z prawej strony

Gdyby zielony już był na pasie i niebieski wpakowałby mu się w zadek -
miał byś rację.

Tutaj zielony wykonał manewr NIE PATRZĄC, DOKĄD JEDZIE. Jakby popatrzył,
zauważyłby, ze tam już coś jest.

571 Data: Pa?dziernik 13 2008 17:25:34
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

Andrzej Lawa w

'Tom N' pisze:

Od kiedy pasy ruchu dzielą się w poprzek?
Chcesz przez to powiedzieć, ze pasy ruchu nie kończą się, nie prowadzą
w prawo/lewo, nie zaczynają się?
Zdarza się. Ale nie dzielą się w poprzek.

Cos sie tak uczepił tego w poprzek?

Był na pasie do skrętu w prawo i wjeżdżał na pas do jazdy na wprost --
zmieniał pas, czy nie zmieniał?

Nie ważne, czy 50 m, 5 cm czy na skrzyżowaniu. Ważne, że bez patrzenia
pojechał w lewo.
Ważne, że bez patrzenia pojechał prosto i wjechał z lewej strony na
pas na który wjeżdżał jednocześnie pojazd z prawej strony
Gdyby zielony już był na pasie i niebieski wpakowałby mu się w zadek -
                ^^^^^^^
miał byś rację.

Ta...  Tylko dlaczego ustawodawca zapisał: "oraz pojazdowi
wjeżdżającemu na ten pas z prawej strony."
^^^^^^^^^^^^^

Widzisz różnicę w tych podkreślonych?

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

572 Data: Pa?dziernik 13 2008 22:45:55
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

'Tom N' pisze:

Od kiedy pasy ruchu dzielą się w poprzek?
Chcesz przez to powiedzieć, ze pasy ruchu nie kończą się, nie prowadzą
w prawo/lewo, nie zaczynają się?
Zdarza się. Ale nie dzielą się w poprzek.

Cos sie tak uczepił tego w poprzek?

Bo ty się upierasz na zmianę pasa tylnego na przedni.

Był na pasie do skrętu w prawo i wjeżdżał na pas do jazdy na wprost --
zmieniał pas, czy nie zmieniał?



Nie ważne, czy 50 m, 5 cm czy na skrzyżowaniu. Ważne, że bez patrzenia
pojechał w lewo.
Ważne, że bez patrzenia pojechał prosto i wjechał z lewej strony na
pas na który wjeżdżał jednocześnie pojazd z prawej strony
Gdyby zielony już był na pasie i niebieski wpakowałby mu się w zadek -
                ^^^^^^^
miał byś rację.

Ta...  Tylko dlaczego ustawodawca zapisał: "oraz pojazdowi
wjeżdżającemu na ten pas z prawej strony."
^^^^^^^^^^^^^

Widzisz różnicę w tych podkreślonych?

Widzę.

Ty natomiast nie dostrzegasz pewnych subtelności w oznakowaniach poziomych.

On już był na tym pasie ruchu.

573 Data: Pa?dziernik 14 2008 06:30:36
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Andrzej Lawa wrote:

'Tom N' pisze:
>
> Widzisz różnicę w tych podkreślonych?

Widzę.

Ty natomiast nie dostrzegasz pewnych subtelności w oznakowaniach
poziomych.

On już był na tym pasie ruchu.

Nie był.
Rysunek pokazuje moment kolizji, zarówno niebieski jak i zielony
zdąrzyli już częściowo na ten pas wjechać.
Sekundę wcześniej - zielony rozpoczynał manewr zmiany pasa, niebieski
był jeszcze przed ciągłą linią. Przekraczając ją ZMIENIAŁ PAS.

--
Pozdro
Massai

574 Data: Pa?dziernik 13 2008 21:52:11
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

Andrzej Lawa pisze:

z pisze:

Niemniej jednak niepatrzenie jest znacznie bardziej niebezpieczne - i to
ono w tym przypadku doprowadziło do zdarzenia.

Nawet się zgodzę obaj nie patrzyli gdzie jadą

Od kiedy pasy ruchu dzielą się w poprzek?

Zdziwiony :-)


- znaczy chyba stoi na skrzyzowaniu

Jedzie.

przez skrzyżowanie
załamka :-(


- nie skonczyl manewru (dobrotliwie
podciagam to pod manewr zmiany pasa:-)

A ja mogę Ci udowodnić, że 2 == -2  dobrotliwie usuwając podnoszenie do
kwadratu z obu stron równania ;->


Nie ważne, czy 50 m, 5 cm czy na skrzyżowaniu.

Ważne Policja będzie to zdarzenie w inny sposób rozpatrywała
Jedno zdarzenie którego sprawcą był niebieski.
Hipotetyczną kwestia dyskusyjną byłoby zdarzenie za skrzyżowaniem
Obaj opuścili skrzyżowanie i doszło do uderzenia
Na tym jednak rysunku jak byk widać ze to się stało na skrzyżowaniu i oba pojazdy wykonały pewien manewr w minimalnym odstępie czasu
Analogia do do zjechania się jednoczesnie na środkowy pas dwoch samochodów z pasow zewnętrznych jest jak najbardziej poprawna.

zch

575 Data: Pa?dziernik 13 2008 22:33:56
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

z pisze:

Na tym jednak rysunku jak byk widać ze to się stało na skrzyżowaniu i
oba pojazdy wykonały pewien manewr w minimalnym odstępie czasu
Analogia do do zjechania się jednoczesnie na środkowy pas dwoch
samochodów z pasow zewnętrznych jest jak najbardziej poprawna.

Nie jest.

576 Data: Pa?dziernik 13 2008 23:10:19
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

Andrzej Lawa pisze:

z pisze:

Na tym jednak rysunku jak byk widać ze to się stało na skrzyżowaniu i
oba pojazdy wykonały pewien manewr w minimalnym odstępie czasu
Analogia do do zjechania się jednoczesnie na środkowy pas dwoch
samochodów z pasow zewnętrznych jest jak najbardziej poprawna.

Nie jest.

Jest.

Jest tu jakiś policjant? :-)

zch

577 Data: Pa?dziernik 14 2008 12:16:42
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Mon, 13 Oct 2008 22:33:56 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

Na tym jednak rysunku jak byk widać ze to się stało na skrzyżowaniu i
oba pojazdy wykonały pewien manewr w minimalnym odstępie czasu
Analogia do do zjechania się jednoczesnie na środkowy pas dwoch
samochodów z pasow zewnętrznych jest jak najbardziej poprawna.

Nie jest.

Jak zawsze - nie jest, bo powiedział to głos spod ławy do Andrzeja
należący.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/trzypion/
___________/    PMS*PJ+S+++P++M+++W-- P++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

578 Data: Pa?dziernik 13 2008 16:18:11
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Marek W. 

Andrzej Lawa  napisał(a):



Niemniej jednak niepatrzenie jest znacznie bardziej niebezpieczne - i to
ono w tym przypadku doprowadziło do zdarzenia.

Zgadza się. Niepatrzenie jest niebezpieczne. Niepatrzenie na znaki poziome.

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

579 Data: Pa?dziernik 13 2008 18:32:36
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Marek W. pisze:

Andrzej Lawa  napisał(a):


Niemniej jednak niepatrzenie jest znacznie bardziej niebezpieczne - i to
ono w tym przypadku doprowadziło do zdarzenia.

Zgadza się. Niepatrzenie jest niebezpieczne. Niepatrzenie na znaki poziome.


Odporny na wiedzę i trudny do zarąbania...

Masz patrzeć tam, gdzie zamierzasz się znaleźć - żeby nie władować się w
coś, co już tam jest.

Jeździ jeździsz ze wzrokiem wbitym wyłącznie w nawierzchnię, to
stanowisz poważne zagrożenie i pozostaje mieć nadzieję, że jeśli
wystąpisz w roli zielonego, niebieskim będzie TIR.

580 Data: Pa?dziernik 13 2008 22:16:37
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

Andrzej Lawa pisze:

Masz patrzeć tam, gdzie zamierzasz się znaleźć - żeby nie władować się w
coś, co już tam jest.

Jeździ jeździsz ze wzrokiem wbitym wyłącznie w nawierzchnię, to
stanowisz poważne zagrożenie i pozostaje mieć nadzieję, że jeśli
wystąpisz w roli zielonego, niebieskim będzie TIR.

Nie jesteś w stanie przewidzieć manewru każdego idioty.
Nie jesteś w stanie uniknąć zderzenia z każdą przeszkodą która ci stanie na drodze.
Jesteś tylko człowiekiem który zbiera informacje z otoczenia i po ich przeanalizowaniu podejmuje decyzje.
Zielony mógł zachować większą czujność, mógł się dokładniej rozejrzeć.
Za to niebieski z premedytacją wykonał niedozwolony manewr, bez żadnej sygnalizacji (o ostrożności i rozglądaniu szkoda gadać)
Z prawej swojej strony miał sygnalizujacy zmianę pasa pojazd któremu miał psi obowiązek ustąpić pierwszeństwa. Trzeba było hamować jak się zdecydował na taki niebezpieczny manewr. Dlaczego nie spojrzał co się wokół niego dzieje, dlaczego nie przewidział chęci zajęcia zgodnie z prawem wolnego pasa przez innego kierowcę DLACZEGO???
Dlaczego usprawiedliwiasz tylko niebieskiego ???
Czy dlatego że dojrzałeś na rysunku jakieś pierwszeństwo jadących prosto (po sznurku) czy ze kilka centymetrów niebieski jest wysunięty do przodu (chociaż z tylu ciągle zajmuje poprzedni pas (nie skończył manewru) ???

To się wydarzyło na skrzyżowaniu nie za nim. Oba pojazdy jednocześnie wykonywały manewry nie tylko zielony.

zch

581 Data: Pa?dziernik 13 2008 22:29:36
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

z pisze:

Jeździ jeździsz ze wzrokiem wbitym wyłącznie w nawierzchnię, to
stanowisz poważne zagrożenie i pozostaje mieć nadzieję, że jeśli
wystąpisz w roli zielonego, niebieskim będzie TIR.

Nie jesteś w stanie przewidzieć manewru każdego idioty.

Do pewnego stopnia mogę. Z praktyką nabiera się pewnego wyczucia - np.
kiedy jakiś idiota planuje znienacka zmienić na ślepo pas ruchu (na
którym notabene znalazłem się bez naruszenia żadnego przepisu).

Nie jesteś w stanie uniknąć zderzenia z każdą przeszkodą która ci stanie
na drodze.

Pomijając spadające meteoryty czy wyskakujące z krzaków zwierzęta, z
niektórymi przedstawicielami homo sapiens włącznie, należy jechać tak,
żeby wyhamować przed wszystkim, co może być poza zasięgiem wzroku.

Jesteś tylko człowiekiem który zbiera informacje z otoczenia i po ich
przeanalizowaniu podejmuje decyzje.

Owszem.

Zielony mógł zachować większą czujność, mógł się dokładniej rozejrzeć.

Nie tylko mógł. MUSIAŁ.

Za to niebieski z premedytacją wykonał niedozwolony manewr, bez żadnej
sygnalizacji (o ostrożności i rozglądaniu szkoda gadać)
Z prawej swojej strony miał sygnalizujacy zmianę pasa pojazd któremu
miał psi obowiązek ustąpić pierwszeństwa. Trzeba było hamować jak się

Nie miał. Miałby, jakby wjeżdżał z pasa znajdującego się jeszcze
bardziej na lewo.

zdecydował na taki niebezpieczny manewr. Dlaczego nie spojrzał co się
wokół niego dzieje, dlaczego nie przewidział chęci zajęcia zgodnie z
prawem wolnego pasa przez innego kierowcę DLACZEGO???
Dlaczego usprawiedliwiasz tylko niebieskiego ???

No beton... Ja usprawiedliwiam? Gdzie?! Nie usprawiedliwiam!!! To jest
właśnie ta demagogia, która mnie wkurza!

Jeśli to ciebie uszczęśliwi, mogę go określić mianem paskudnego,
aspołecznego łobuza, cwaniakującego na drodze i łamiącego przepisy ;)

Zdecydowanie zasługuje na mandat i punkty.

Niemniej jednak winnym spowodowania zdarzenia w takiej sytuacji był,
jest i pozostanie zielony.

[ciach]

To się wydarzyło na skrzyżowaniu nie za nim.

Nieistotne.

Oba pojazdy jednocześnie
wykonywały manewry nie tylko zielony.

Tia, niebieski wykonał "manewr" pojechania prosto ;)

582 Data: Pa?dziernik 13 2008 23:26:15
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

Andrzej Lawa pisze:
(na którym notabene znalazłem się bez naruszenia żadnego przepisu).
Jeśli utożsamiasz się z niebieskim to już przegiąłeś z tą niewinnością
Myślisz że jak będziesz to powtarzał to stanie się to prawdą?

Pomijając spadające meteoryty czy wyskakujące z krzaków zwierzęta, z
niektórymi przedstawicielami homo sapiens włącznie, należy jechać tak,
żeby wyhamować przed wszystkim, co może być poza zasięgiem wzroku.

I należy mieć świadomość ze nie wyhamujesz, znać swoje ograniczenia.

Zielony mógł zachować większą czujność, mógł się dokładniej rozejrzeć.

Nie tylko mógł. MUSIAŁ.

Dobra musiał



Za to niebieski z premedytacją wykonał niedozwolony manewr, bez żadnej
sygnalizacji (o ostrożności i rozglądaniu szkoda gadać)

Sprytnie przemilczałeś :-)

Z prawej swojej strony miał sygnalizujacy zmianę pasa pojazd któremu
miał psi obowiązek ustąpić pierwszeństwa. Trzeba było hamować jak się

Nie miał. Miałby, jakby wjeżdżał z pasa znajdującego się jeszcze
bardziej na lewo.

Był na takim pasie, BARDZO na lewo :-)


Jeśli to ciebie uszczęśliwi, mogę go określić mianem paskudnego,
aspołecznego łobuza, cwaniakującego na drodze i łamiącego przepisy ;)

Zdecydowanie zasługuje na mandat i punkty.

Nareszcie stajemy na równe nogi


Niemniej jednak winnym spowodowania zdarzenia w takiej sytuacji był,
jest i pozostanie zielony.


To się wydarzyło na skrzyżowaniu nie za nim.

Nieistotne.

Bardzo istotne. Zapytaj policjanta


Oba pojazdy jednocześnie
wykonywały manewry nie tylko zielony.

Tia, niebieski wykonał "manewr" pojechania prosto ;)

Naprawdę myślisz że "pojechanie prosto" nie może być manewrem? przecież zmienił pas.

Chyba się zgrywasz

zch

583 Data: Pa?dziernik 14 2008 17:07:53
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

z pisze:

Andrzej Lawa pisze:
(na którym notabene znalazłem się bez naruszenia żadnego przepisu).
Jeśli utożsamiasz się z niebieskim to już przegiąłeś z tą niewinnością
Myślisz że jak będziesz to powtarzał to stanie się to prawdą?

O czym ty bredzisz?

Podaję ci przykład, kiedy ktoś może zupełnie legalnie znaleźć się w tym
samym miejscu, co niebieski. I i tak zostanie "trafiony" (lub
przynajmniej zagrożony "trafieniem") przez zielonego z uwagi na to, że
zielony matoł nie patrzy, dokąd jedzie.

Pomijając spadające meteoryty czy wyskakujące z krzaków zwierzęta, z
niektórymi przedstawicielami homo sapiens włącznie, należy jechać tak,
żeby wyhamować przed wszystkim, co może być poza zasięgiem wzroku.

I należy mieć świadomość ze nie wyhamujesz, znać swoje ograniczenia.

Jak widać określenie "dostosowanie prędkości do warunków ruchu" jest dla
ciebie obce...

Zielony mógł zachować większą czujność, mógł się dokładniej rozejrzeć.

Nie tylko mógł. MUSIAŁ.

Dobra musiał

I to jest koniec sprawy sądowej, uznającej odpowiedzialność zielonego za
zdarzenie. W osobnym postępowaniu niebieski zostanie najwyżej ukarany za
zignorowanie znaku poziomego.

Za to niebieski z premedytacją wykonał niedozwolony manewr, bez żadnej
sygnalizacji (o ostrożności i rozglądaniu szkoda gadać)

Sprytnie przemilczałeś :-)

To, że wykonał niedozwolony manewr jest oczywiste, więc nie ma co
dyskutować. Ale to nie ten manewr doprowadził do zdarzenia, tylko
sztywność szyi i klapki na oczach zielonego.

Z prawej swojej strony miał sygnalizujacy zmianę pasa pojazd któremu
miał psi obowiązek ustąpić pierwszeństwa. Trzeba było hamować jak się

Nie miał. Miałby, jakby wjeżdżał z pasa znajdującego się jeszcze
bardziej na lewo.

Był na takim pasie, BARDZO na lewo :-)

Urojonym chyba.

Jeśli to ciebie uszczęśliwi, mogę go określić mianem paskudnego,
aspołecznego łobuza, cwaniakującego na drodze i łamiącego przepisy ;)

Zdecydowanie zasługuje na mandat i punkty.

Nareszcie stajemy na równe nogi

Tylko, droga ślepawko zielona, ja temu od początku nie przeczyłem. Ale
tak to jest z zielonymi tego świata, co to nie patrzą dokąd jadą ani na
co odpisują.

Niemniej jednak winnym spowodowania zdarzenia w takiej sytuacji był,
jest i pozostanie zielony.

To się wydarzyło na skrzyżowaniu nie za nim.

Nieistotne.

Bardzo istotne. Zapytaj policjanta

Częściej to policjanci pytają się mnie ;)

Prywatnie bo prywatnie, ale zawsze ;)

Oba pojazdy jednocześnie
wykonywały manewry nie tylko zielony.

Tia, niebieski wykonał "manewr" pojechania prosto ;)

Naprawdę myślisz że "pojechanie prosto" nie może być manewrem? przecież
zmienił pas.

Zmienił pas na ten bardziej z przodu...

Pomijam taki detal, że w oznakowaniu popełniono błąd w sztuce - tam nie
powinna być linia ciągła, tylko obszar wyłączony z ruchu. A najlepiej
fizyczna wysepka.

To i tak kwestia akademicka, bo wina zawsze leży po stronie tego, kto
manewry wykonuje bez patrzenia, dokąd jedzie. I jedno z dwojga - albo
ten zielony nie popatrzył (przyzna się do tego - ma przerąbane) albo
widział, że tam jest niebieski, ale go zignorował (i wtedy też ma
przerąbane i to gorzej, bo to brzmi, jakby celowo wjechał w
niebieskiego, być może w celu wyłudzenia odszkodowania od ubezpieczyciela).

584 Data: Pa?dziernik 14 2008 17:49:15
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Andrzej Lawa wrote:


Częściej to policjanci pytają się mnie ;)

Prywatnie bo prywatnie, ale zawsze ;)

Widać nieźle się kreujesz, bo...


To i tak kwestia akademicka, bo wina zawsze leży po stronie tego, kto
manewry wykonuje bez patrzenia, dokąd jedzie.

to jest kosmiczną bzdurą.

--
Pozdro
Massai

585 Data: Pa?dziernik 14 2008 23:50:38
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Massai pisze:

To i tak kwestia akademicka, bo wina zawsze leży po stronie tego, kto
manewry wykonuje bez patrzenia, dokąd jedzie.

to jest kosmiczną bzdurą.


Dla matoła, któremu się nie chce patrzeć - owszem.

586 Data: Pa?dziernik 15 2008 08:54:27
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Andrzej Lawa wrote:

Massai pisze:

>> To i tak kwestia akademicka, bo wina zawsze leży po stronie tego,
kto >> manewry wykonuje bez patrzenia, dokąd jedzie.
>
> to jest kosmiczną bzdurą.
>

Dla matoła, któremu się nie chce patrzeć - owszem.

Weź się opanuj, bo zaraz zaczniesz dowodzić, że pieszy przechodzący po
pasach na zielonym jest winny, bo się nie domyślił, że ten
nadjeżdżający samochód się nie zatrzyma...

--
Pozdro
Massai

587 Data: Pa?dziernik 15 2008 15:00:58
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Massai pisze:

Dla matoła, któremu się nie chce patrzeć - owszem.

Weź się opanuj, bo zaraz zaczniesz dowodzić, że pieszy przechodzący po
pasach na zielonym jest winny, bo się nie domyślił, że ten
nadjeżdżający samochód się nie zatrzyma...

Jeśli widział zbliżający się pojazd, który fizycznie nie byłby w stanie
bezpiecznie wyhamować, a mimo to by wszedł na przejście - owszem.

Oczywiście cały czas przy założeniu, że wszyscy zeznają prawdę, a nie
wymyślają bajeczki "ja go nie widziałem, a się rozglądałem i miałem
zielone".

Podpowiedź: pojazd uprzywilejowany w ruchu.

588 Data: Pa?dziernik 15 2008 15:48:56
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Jeśli widział zbliżający się pojazd, który fizycznie
nie byłby w stanie bezpiecznie wyhamować, a mimo to
by wszedł na przejście - owszem.

Kto zadycyduje o tym czy samochód nie mógł się zatrzymać,
czy może nie chciał? Może będą, jak w grach RPG, rzucać
kostką w międzyczasie? :>

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

589 Data: Pa?dziernik 16 2008 17:24:00
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Jeśli widział zbliżający się pojazd, który fizycznie
nie byłby w stanie bezpiecznie wyhamować, a mimo to
by wszedł na przejście - owszem.

Kto zadycyduje o tym czy samochód nie mógł się zatrzymać,
czy może nie chciał? Może będą, jak w grach RPG, rzucać
kostką w międzyczasie? :>

Dziecko jesteś?

Biegły sądowy po analizie śladów, porównaniu zeznań świadków i
zastosowaniu podstawowej wiedzy fizycznej, nierzadko streszczonej do
tablic statystycznych, zezna czy było to wtargnięcie pod nadjeżdżający
pojazd.

590 Data: Pa?dziernik 16 2008 19:28:55
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Biegły sądowy po analizie śladów [...]
zezna czy było to wtargnięcie pod nadjeżdżający pojazd.

Zezna, że pieszy widział pędzący samochód?
W jaki sposób to uczyni, oświeć mnie?

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

591 Data: Pa?dziernik 16 2008 23:09:14
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Biegły sądowy po analizie śladów [...]
zezna czy było to wtargnięcie pod nadjeżdżający pojazd.

Zezna, że pieszy widział pędzący samochód?
W jaki sposób to uczyni, oświeć mnie?

No, w twoim przypadku wątpliwości by nie miał, bo ewidentnie jesteś
ślepy: wyraźnie pisałem o wtargnięciu, do którego odnoszą się przepisy.

Łaskawie zapoznaj się z artykułem 14 prawa o ruchu drogowym.

592 Data: Pa?dziernik 16 2008 21:47:28
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

No, w twoim przypadku wątpliwości by nie miał,
bo ewidentnie jesteś ślepy: wyraźnie pisałem
o wtargnięciu, do którego odnoszą się przepisy.

Znowu cośtam sobie plumkasz. Massai pisał o obecności
człowieka na pasach i przy zielonym świetle, a Ty se
przerobiłeś to na wtargnięcie.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

593 Data: Pa?dziernik 17 2008 17:38:50
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

No, w twoim przypadku wątpliwości by nie miał,
bo ewidentnie jesteś ślepy: wyraźnie pisałem
o wtargnięciu, do którego odnoszą się przepisy.

Znowu cośtam sobie plumkasz. Massai pisał o obecności
człowieka na pasach i przy zielonym świetle, a Ty se

Owszem. Takoż i ja.

przerobiłeś to na wtargnięcie.

Primo: "se" to tylko prymitywy piszą/mówią.

Secundo: przeczytaj łaskawie wskazany przeze mnie fragment ustawy - nie
znajdziesz tam ani słowa o wyjątkach typu "zasada nie obowiązuje na
przejściu dla pieszych z zielonym sygnałem świetlnym".

594 Data: Pa?dziernik 17 2008 17:25:30
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Owszem. Takoż i ja.

Tak, Ty. Ktoś o rybce, Ty o pipce.

Primo: "se" to tylko prymitywy piszą/mówią.

http://pl.youtube.com/watch?v=JHFKAz_lq10
6 minuta.

Nie myśl przy tym więcej niż możesz...
 
Secundo: przeczytaj łaskawie wskazany przeze mnie fragment
ustawy - nie znajdziesz tam ani słowa o wyjątkach typu
"zasada nie obowiązuje na przejściu dla pieszych
z zielonym sygnałem świetlnym".

Tak, tak. Oraz żeby nie udawali, że nie widziali. Zwłaszcza żeby
nie kłamali, ze zostali zabici przez pirata, bo ten przejechał
linię ciągłą, nie miał włączonych świateł w nocy, padał śnieg
a kierowca był pijany, co tam jeszcze można wymyślić, może
pomożesz - jesteś w tym dobry.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

595 Data: Pa?dziernik 17 2008 19:07:07
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Myjk napisać:

6 minuta.

No, 5:30, posłuchaj w całości, leniwcze.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

596 Data: Pa?dziernik 17 2008 22:21:08
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Myjk napisać:

6 minuta.

No, 5:30, posłuchaj w całości, leniwcze.

No i? Od kiedy jesteś Papieżem wpadającym żartobliwie w gwarę, hmm? ;)

Nie wykręcaj kota ogonem - palnąłeś prostacko, a teraz usiłujesz
przerobić się na poetę-amatora...

597 Data: Pa?dziernik 17 2008 21:30:24
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

No i? Od kiedy jesteś Papieżem
wpadającym żartobliwie w gwarę, hmm? ;)

Widzę, że znowu nie posłuchałeś wykładu...
 
Nie wykręcaj kota ogonem - palnąłeś prostacko,

Znowu Ci się coś wydaje. Albo znowu robisz za jasnowidza.

a teraz usiłujesz przerobić się na poetę-amatora...

Nie potrzebuję się na siłę dowartościowywać jak Ty...

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

598 Data: Pa?dziernik 18 2008 00:32:17
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

a teraz usiłujesz przerobić się na poetę-amatora...

Nie potrzebuję się na siłę dowartościowywać jak Ty...

To co robisz określa się mianem projekcji.

599 Data: Pa?dziernik 17 2008 21:35:51
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Owszem. Takoż i ja.

Tak, Ty. Ktoś o rybce, Ty o pipce.

Bełkot ci się z (wirtualnych) ust rozlega.

Primo: "se" to tylko prymitywy piszą/mówią.

http://pl.youtube.com/watch?v=JHFKAz_lq10
6 minuta.

Nie myśl przy tym więcej niż możesz...

Spokojnie - nie mierz innych swoją malutką miareczką.

Secundo: przeczytaj łaskawie wskazany przeze mnie fragment
ustawy - nie znajdziesz tam ani słowa o wyjątkach typu
"zasada nie obowiązuje na przejściu dla pieszych
z zielonym sygnałem świetlnym".

Tak, tak. Oraz żeby nie udawali, że nie widziali. Zwłaszcza żeby
nie kłamali, ze zostali zabici przez pirata, bo ten przejechał
linię ciągłą, nie miał włączonych świateł w nocy, padał śnieg
a kierowca był pijany, co tam jeszcze można wymyślić, może
pomożesz - jesteś w tym dobry.

Ty natomiast jesteś dobry w bełkotaniu bez ładu i składu. Zwłąszcza jak
natkniesz się na informację niezgodną z twoimi urojeniami - wtedy za
wszelką cenę starasz się zakamuflować rzeczywistość pod swoim bełkotem.

600 Data: Pa?dziernik 17 2008 21:10:56
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

>> Primo: "se" to tylko prymitywy piszą/mówią.
> Nie myśl przy tym więcej niż możesz...
Spokojnie - nie mierz innych swoją malutką miareczką.

Czyli tym samym rozumiem, że "wykładu" posłuchałeś
i zrozumiałeś, że na własne życzenie zrobiłeś
z siebie idiotę? Co jak co, ale do K. Wojtyły
Ci deczko daleko.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

601 Data: Pa?dziernik 17 2008 23:57:06
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Primo: "se" to tylko prymitywy piszą/mówią.
Nie myśl przy tym więcej niż możesz...
Spokojnie - nie mierz innych swoją malutką miareczką.

Czyli tym samym rozumiem, że "wykładu" posłuchałeś
i zrozumiałeś, że na własne życzenie zrobiłeś
z siebie idiotę? Co jak co, ale do K. Wojtyły
Ci deczko daleko.

Ty generalnie mało rozumiesz. Wykładu też najwyraźniej nie "załapałeś".

602 Data: Pa?dziernik 17 2008 22:26:08
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Wykładu też najwyraźniej nie "załapałeś".

Załapałem, wyszło z niego, że Miodkiem nie zostaniesz.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

603 Data: Pa?dziernik 18 2008 10:01:51
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Wykładu też najwyraźniej nie "załapałeś".

Załapałem, wyszło z niego, że Miodkiem nie zostaniesz.

I dzięki Bogu - jego manieryzm jest dla mnie odrażający.

604 Data: Pa?dziernik 16 2008 09:11:25
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Wed, 15 Oct 2008 15:00:58 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

Jeśli widział zbliżający się pojazd, który fizycznie nie byłby w stanie
bezpiecznie wyhamować, a mimo to by wszedł na przejście - owszem.

Jak to udowodnisz, że widział. Bo obowiązku widzenia nie miał.

Podpowiedź: pojazd uprzywilejowany w ruchu.

Nie ma żadnych praw poza zezwoleniem na łamanie przepisów. Ale jak
dmuchnie kogoś na czerwonym - to jego wina.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/trzypion/
___________/    PMS*PJ+S+++P++M+++W-- P++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

605 Data: Pa?dziernik 16 2008 09:16:46
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Andrzej Lawa wrote:


Podpowiedź: pojazd uprzywilejowany w ruchu.

Podpowiedź: pojazd uprzywilejowany w ruchu to wyjątek.
Większość takich nie jest.

A twierdzisz, że ZAWSZE winny jest ten co bez patrzenia wykonuje
manewry.

I jeszcze wyzywasz od matołów, jak się uzna takie twierdzenie za bzdurę.

--
Pozdro
Massai

606 Data: Pa?dziernik 16 2008 17:22:12
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Massai pisze:

Andrzej Lawa wrote:

Podpowiedź: pojazd uprzywilejowany w ruchu.

Podpowiedź: pojazd uprzywilejowany w ruchu to wyjątek.

A każdy wyjątek, wbrew ludowemu porzekadłu, obala regułę.

Większość takich nie jest.

I co z tego?

A twierdzisz, że ZAWSZE winny jest ten co bez patrzenia wykonuje
manewry.

Owszem.

I jeszcze wyzywasz od matołów, jak się uzna takie twierdzenie za bzdurę.

Doczytaj.

607 Data: Pa?dziernik 16 2008 18:30:39
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Andrzej Lawa wrote:

Massai pisze:
> Andrzej Lawa wrote:
>
>> Podpowiedź: pojazd uprzywilejowany w ruchu.
>
> Podpowiedź: pojazd uprzywilejowany w ruchu to wyjątek.

A każdy wyjątek, wbrew ludowemu porzekadłu, obala regułę.

Ale jej NIE TWORZY.
Według ciebie ją tworzy, z tego że pojazd nadjeżdżający MOŻE być
uprzywilejowany, wynika że ten kto nie popatrzył ZAWSZE jest winny.

--
Pozdro
Massai

608 Data: Pa?dziernik 16 2008 22:35:16
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Massai pisze:

Podpowiedź: pojazd uprzywilejowany w ruchu.
Podpowiedź: pojazd uprzywilejowany w ruchu to wyjątek.
A każdy wyjątek, wbrew ludowemu porzekadłu, obala regułę.

Ale jej NIE TWORZY.
Według ciebie ją tworzy, z tego że pojazd nadjeżdżający MOŻE być
uprzywilejowany, wynika że ten kto nie popatrzył ZAWSZE jest winny.

Ty na prawdę nie umiesz czytać...

609 Data: Pa?dziernik 14 2008 20:33:13
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Tue, 14 Oct 2008 17:07:53 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

Podaję ci przykład, kiedy ktoś może zupełnie legalnie znaleźć się w tym
samym miejscu, co niebieski. I i tak zostanie "trafiony" (lub
przynajmniej zagrożony "trafieniem") przez zielonego z uwagi na to, że
zielony matoł nie patrzy, dokąd jedzie.

Jak można legalnie przejechac ciągłą?
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/foto.html
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

610 Data: Pa?dziernik 14 2008 23:08:00
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

Andrzej Lawa pisze:

Podaję ci przykład, kiedy ktoś może zupełnie legalnie znaleźć się w tym
samym miejscu, co niebieski. I i tak zostanie "trafiony" (lub
przynajmniej zagrożony "trafieniem") przez zielonego z uwagi na to, że
zielony matoł nie patrzy, dokąd jedzie.

Pomyśl przez chwilę. To nie boli.
Przy prędkości 30 km/h zielony miał 1s na reakcję
Niebieski nie dał mu szansy.
Może gdyby włączył prawy kierunkowskaz :-)

I należy mieć świadomość ze nie wyhamujesz, znać swoje ograniczenia.

Jak widać określenie "dostosowanie prędkości do warunków ruchu" jest dla
ciebie obce...

Może trzeba w jakimś innym języku napisać:-)
To że znam ograniczenia moje i materii jeszcze bardziej mnie dopinguje do dostosowywania prędkości a nie na odwrót (co mi tam i tak nie wyhamuję)

  > I to jest koniec sprawy sądowej, uznającej odpowiedzialność zielonego za
zdarzenie. W osobnym postępowaniu niebieski zostanie najwyżej ukarany za
zignorowanie znaku poziomego.

Wysoki sądzie. to zdarzenie trwało ok 1s przy zalożeniu że pojazdy jechały 30km/h Czy mozna wymagać od kierowcy jadącego 30km/h przez skrzyżowanie na zielonym świetle żeby się zatrzymal zareagował kiedy mu z podporządkowanej (czerwonego światła) wyjeżdża debil nie patrząc na nic. Oczywiście że nie można. Tak wysoki sądzie zgadzam się, niebieski jest winny :-)

To, że wykonał niedozwolony manewr jest oczywiste, więc nie ma co
dyskutować. Ale to nie ten manewr doprowadził do zdarzenia, tylko
sztywność szyi i klapki na oczach zielonego.

1s, jedno zdarzenie jedno skrzyżowanie.
Ale ciężka artyleria :-(

Był na takim pasie, BARDZO na lewo :-)

Urojonym chyba.

To gdzie on był? Na innej jezdni, na trawniku czy może włączał się do ruchu. UFO już wykluczyliśmy.


Jeśli to ciebie uszczęśliwi, mogę go określić mianem paskudnego,
aspołecznego łobuza, cwaniakującego na drodze i łamiącego przepisy ;)

  Częściej to policjanci pytają się mnie ;)

Prywatnie bo prywatnie, ale zawsze ;)

Niedobrze. Mam nadzieję że jeszcze myślą a nie tylko wydzielają fragmenty zdarzenia i usiłują przyporządkować im stosowny paragraf.

Zmienił pas na ten bardziej z przodu...
Jeździłeś kiedyś po rondzie z 3 pasami? Normalnie latający talerz. Pasy się pojawiają i nagle znikają i tak w kółko normalnie masakra :-)


Pomijam taki detal, że w oznakowaniu popełniono błąd w sztuce - tam nie
powinna być linia ciągła, tylko obszar wyłączony z ruchu. A najlepiej
fizyczna wysepka.

100% racji


To i tak kwestia akademicka, bo wina zawsze leży po stronie tego, kto
manewry wykonuje bez patrzenia, dokąd jedzie. I jedno z dwojga - albo
ten zielony nie popatrzył (przyzna się do tego - ma przerąbane) albo
widział, że tam jest niebieski, ale go zignorował (i wtedy też ma
przerąbane i to gorzej, bo to brzmi, jakby celowo wjechał w
niebieskiego, być może w celu wyłudzenia odszkodowania od ubezpieczyciela).

No to jeszcze raz:
Dojeżdżasz do skrzyżowania.
Masz zielone
Prujesz z zawrotną prędkością 30km/h
Z podporządkowanej pruje prosto na Ciebie inny pojazd
Masz 1s na reakcję
Czy jesteś winny?
Odpowiedz nie ściemniaj

zch

611 Data: Pa?dziernik 15 2008 00:18:13
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

z pisze:

Pomyśl przez chwilę. To nie boli.
Przy prędkości 30 km/h zielony miał 1s na reakcję
Niebieski nie dał mu szansy.
Może gdyby włączył prawy kierunkowskaz :-)

Skoro ten w zielonym nie patrzył w lewo i nie zauważył całego dużego
samochodu, to myślisz, że małą i migającą żarówkę by zauważył?

I należy mieć świadomość ze nie wyhamujesz, znać swoje ograniczenia.

Jak widać określenie "dostosowanie prędkości do warunków ruchu" jest dla
ciebie obce...

Może trzeba w jakimś innym języku napisać:-)
To że znam ograniczenia moje i materii jeszcze bardziej mnie dopinguje
do dostosowywania prędkości a nie na odwrót (co mi tam i tak nie wyhamuję)

 > I to jest koniec sprawy sądowej, uznającej odpowiedzialność zielonego za
zdarzenie. W osobnym postępowaniu niebieski zostanie najwyżej ukarany za
zignorowanie znaku poziomego.

Wysoki sądzie. to zdarzenie trwało ok 1s przy zalożeniu że pojazdy
jechały 30km/h Czy mozna wymagać od kierowcy jadącego 30km/h przez
skrzyżowanie na zielonym świetle żeby się zatrzymal zareagował kiedy mu
z podporządkowanej (czerwonego światła) wyjeżdża debil nie patrząc na
nic. Oczywiście że nie można. Tak wysoki sądzie zgadzam się, niebieski
jest winny :-)

O czym ty bredzisz?

W tej sytuacji nie musiał się zatrzymywać - musiał tylko popatrzeć PRZED
rozpoczęciem wykonywania ruchu (w bok).

To, że wykonał niedozwolony manewr jest oczywiste, więc nie ma co
dyskutować. Ale to nie ten manewr doprowadził do zdarzenia, tylko
sztywność szyi i klapki na oczach zielonego.

1s, jedno zdarzenie jedno skrzyżowanie.
Ale ciężka artyleria :-(

Spojrzenie w bok jest dla ciebie ciężkie? Biedaku...

Był na takim pasie, BARDZO na lewo :-)

Urojonym chyba.

To gdzie on był? Na innej jezdni, na trawniku czy może włączał się do
ruchu. UFO już wykluczyliśmy.

Nie jest to istotne dla oceny winy zielonego. Nie wolno wykonywać
manewrów bez skontrolowania, co jest w miejscu docelowym po wykonaniu
manewru.

Jeśli to ciebie uszczęśliwi, mogę go określić mianem paskudnego,
aspołecznego łobuza, cwaniakującego na drodze i łamiącego przepisy ;)

 Częściej to policjanci pytają się mnie ;)

Prywatnie bo prywatnie, ale zawsze ;)

Niedobrze. Mam nadzieję że jeszcze myślą a nie tylko wydzielają
fragmenty zdarzenia i usiłują przyporządkować im stosowny paragraf.

Większość myśli znacznie więcej i lepiej od ciebie i paru innych tutaj z
płaszczydłem na czele.

Zmienił pas na ten bardziej z przodu...
Jeździłeś kiedyś po rondzie z 3 pasami? Normalnie latający talerz. Pasy
się pojawiają i nagle znikają i tak w kółko normalnie masakra :-)

To inna sytuacja. Pokaż mi na takim rondzie pas prostopadły do innych,
na którego wjechać można z prawej strony nie będąc na rondzie z pasa
równoległego do innych pasów na rondzie.

Pomijam taki detal, że w oznakowaniu popełniono błąd w sztuce - tam nie
powinna być linia ciągła, tylko obszar wyłączony z ruchu. A najlepiej
fizyczna wysepka.

100% racji

To i tak kwestia akademicka, bo wina zawsze leży po stronie tego, kto
manewry wykonuje bez patrzenia, dokąd jedzie. I jedno z dwojga - albo
ten zielony nie popatrzył (przyzna się do tego - ma przerąbane) albo
widział, że tam jest niebieski, ale go zignorował (i wtedy też ma
przerąbane i to gorzej, bo to brzmi, jakby celowo wjechał w
niebieskiego, być może w celu wyłudzenia odszkodowania od
ubezpieczyciela).

No to jeszcze raz:
Dojeżdżasz do skrzyżowania.
Masz zielone
Prujesz z zawrotną prędkością 30km/h
Z podporządkowanej pruje prosto na Ciebie inny pojazd
Masz 1s na reakcję
Czy jesteś winny?
Odpowiedz nie ściemniaj

Jeśli on jedzie z taką prędkością, że widać, że nie wyhamuje (ani nawet
nie zamierza) - a najwyraźniej jedzie, sądząc po użyciu słowa "pruje" -
a ja jadę wolno, widzę go i mogę się (bo jadę wolno) zatrzymać przed
skrzyżowaniem, to będzie to moja wina (notabene jest to jedno z
regularnych zadań na egzaminie teoretycznym).

Nie wolno ignorować rzeczywistości. A "prujący" człowiek może być w
stanie wyższej konieczności.

Oczywiście istnieje kwestia dowodowa - bo ktoś inny mógłby się kłamliwie
tłumaczyć, że go nie widział i nie mógł zobaczyć. Wtedy by oberwał tej
"prujący".

Swoją szosą twoje pytanie brzmi, jakbyś miał skłonność do przejeżdżania
przez skrzyżowanie bez zachowania przepisami nakazanej szczególnej
ostrożności... Ja tam zawsze patrzę, czy ktoś na podporządkowanej nie
"pruje" i pilnuję, czy "czający się" nie mają czasem chęci zastosować
metody zielonego i wjechać na krzyżowanie bez patrzenia.

612 Data: Pa?dziernik 15 2008 09:47:53
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

Andrzej Lawa pisze:

Skoro ten w zielonym nie patrzył w lewo i nie zauważył całego dużego
samochodu, to myślisz, że małą i migającą żarówkę by zauważył?

Przecież go widział tylko nie jest jasnowidzem i nie wiedział ze złamie przepis i pojedzie inaczej niż mu wolno, inaczej niż wszystkie pojazdy przed nim.

W tej sytuacji nie musiał się zatrzymywać - musiał tylko popatrzeć PRZED
rozpoczęciem wykonywania ruchu (w bok).

Przecież spojrzał ta sekundę wcześniej, wszystko bylo w jak najlepszym porządku, mial prawo wykonać swój manewr.

Nie jest to istotne dla oceny winy zielonego. Nie wolno wykonywać
manewrów bez skontrolowania, co jest w miejscu docelowym po wykonaniu
manewru.
Miejscem docelowym był pusty pas. Rozejrzał się i stwierdził że tylko on może tam wjechać tak samo jak tylko on może wjechać na zielonym świetle na skrzyżowanie.
Doszli byśmy do paranoi totalnej gdyby każdy się zastanawiał czy innemu użytkownikowi nagle palma nie odbije i trzymał się od wszystkich na odległości 50m. Po to są przepisy żeby wiedzieć jak można się poruszać. Zachowanie szczególnej ostrożności nie może doprowadzić do paraliżu dróg.

Większość myśli znacznie więcej i lepiej od ciebie i paru innych tutaj z
płaszczydłem na czele.

Człowiek myślący nie ucieka od meritum.

Jeśli on jedzie z taką prędkością, że widać, że nie wyhamuje (ani nawet
nie zamierza) - a najwyraźniej jedzie, sądząc po użyciu słowa "pruje" -
a ja jadę wolno, widzę go i mogę się (bo jadę wolno) zatrzymać przed
skrzyżowaniem, to będzie to moja wina (notabene jest to jedno z
regularnych zadań na egzaminie teoretycznym).

A jeśli będziesz miał 1 sek. na reakcję. Miał zamiar skręcać (sygnalizował to) ale nagle się rozmyśli i pruje prosto.
Cały czas obaj prujecie z zawrotna prędkością 30 km/h i cały czas chodzi o 1 sek.
Co możesz zrobić? Przewidzieć?

zch

613 Data: Pa?dziernik 15 2008 15:28:31
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

z pisze:

Skoro ten w zielonym nie patrzył w lewo i nie zauważył całego dużego
samochodu, to myślisz, że małą i migającą żarówkę by zauważył?

Przecież go widział tylko nie jest jasnowidzem i nie wiedział ze złamie
przepis i pojedzie inaczej niż mu wolno, inaczej niż wszystkie pojazdy
przed nim.

Żaden kompetentny sąd w takie brednie nie uwierzy.

Po samym zachowaniu (prędkość itepe) można się było zorientować, że
pojedzie prosto. Wystarczyło popatrzeć.

W tej sytuacji nie musiał się zatrzymywać - musiał tylko popatrzeć PRZED
rozpoczęciem wykonywania ruchu (w bok).

Przecież spojrzał ta sekundę wcześniej, wszystko bylo w jak najlepszym
porządku, mial prawo wykonać swój manewr.

Co mnie obchodzi sekundę wcześniej? Pojedź sobie w góry - skończysz w
jakiejś ładnej przepaści, bo "sekundę wcześniej z tej strony nie było
jeszcze urwiska".

Masz patrzeć dokąd jedziesz kiedy tam jedziesz.

Nie jest to istotne dla oceny winy zielonego. Nie wolno wykonywać
manewrów bez skontrolowania, co jest w miejscu docelowym po wykonaniu
manewru.
Miejscem docelowym był pusty pas. Rozejrzał się i stwierdził że tylko on

Skoro był pusty, to jakim cudem doszło do zderzenia?

może tam wjechać tak samo jak tylko on może wjechać na zielonym świetle
na skrzyżowanie.

Podpowiedź: pojazd uprzywilejowany.

Doszli byśmy do paranoi totalnej gdyby każdy się zastanawiał czy innemu
użytkownikowi nagle palma nie odbije i trzymał się od wszystkich na
odległości 50m. Po to są przepisy żeby wiedzieć jak można się poruszać.

Bredzisz. Nie chodzi o trzymanie przesadzonego dystansu na wszystkie
strony, tylko o patrzenie dokąd się jedzie. Jedziesz prosto - patrzysz
przed siebie. Wykonujesz manewr - patrzysz, co się dzieje w okolicy
miejsca, które chcesz zająć.

I nie wykonujesz manewru gwałtowne! To jeden z podstawowych błędów
głupków, którzy się zapatrzyli w holyłudzkie pościgi na autostradach.
Manewry należy wykonywać płynnie - aby nikogo, łącznie z sobą, nie
zaskoczyć tym manewrem. Poprawne używanie kierunkowskazów to też rzadka
umiejętność...

Zachowanie szczególnej ostrożności nie może doprowadzić do paraliżu dróg.

Jasne, bo wypadki i stłuczki w ogóle ruchu nie utrudniają. Jaaaaaasne.

Tylko dlaczego przy każdym małym "brzdęk" kilometry trasy katowickiej
nagle się korkują?

Większość myśli znacznie więcej i lepiej od ciebie i paru innych tutaj z
płaszczydłem na czele.

Człowiek myślący nie ucieka od meritum.

No właśnie. A meritum sprawy to wykonywanie manewrów na ślepo.

Jeśli on jedzie z taką prędkością, że widać, że nie wyhamuje (ani nawet
nie zamierza) - a najwyraźniej jedzie, sądząc po użyciu słowa "pruje" -
a ja jadę wolno, widzę go i mogę się (bo jadę wolno) zatrzymać przed
skrzyżowaniem, to będzie to moja wina (notabene jest to jedno z
regularnych zadań na egzaminie teoretycznym).

A jeśli będziesz miał 1 sek. na reakcję. Miał zamiar skręcać
(sygnalizował to) ale nagle się rozmyśli i pruje prosto.

Sygnalizacja to tylko sygnalizacja zamiaru. Należy pilnować co robi
faktycznie. Fizyczne objawy skręcania dość łatwo rozpoznać.

Cały czas obaj prujecie z zawrotna prędkością 30 km/h i cały czas chodzi
o 1 sek.
Co możesz zrobić? Przewidzieć?

Patrzeć. Po to są oczy.

Bo żeby osiągnąć sytuację, którą tutaj przedstawiasz, musiałbym przez
jakiś czas nie patrzeć tam, gdzie trzeba. I jeszcze mieć zablokowaną
kierownicę, gaz i uszkodzone hamulce.

Porada: przesiądź się na parę miesięcy na motocykl, coś niedużego i
niezbyt szybkiego.

Albo się nauczysz bezpiecznie jeździć (przewidywać, orientować się w
sytuacji na drodze), albo szybko zginiesz.

Jak np. będziesz święcie wierzył, że każdy zamiar zmiany pasa ruchu
będzie poprzedzona włączeniem kierunkowskazu, to powinieneś zginać w
ciągu jakiegoś miesiąca. No, może roku jak będziesz miał wiele szczęścia.

614 Data: Pa?dziernik 15 2008 16:33:49
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Andrzej Lawa pisze:
[...]

Jak np. będziesz święcie wierzył, że każdy zamiar zmiany pasa ruchu
będzie poprzedzona włączeniem kierunkowskazu, to powinieneś zginać w
ciągu jakiegoś miesiąca. No, może roku jak będziesz miał wiele szczęścia.

W warszawie to obstawiam tydzień do dwóch. Tu mało kto sygnalizuje cokolwiek (z sensownym wyprzedzeniem) a pierwszeństwo to tylko taki termin który kiedyś w odległych czasach pojawił się na egzaminie na PJ. Ale też nie u wszystkich, bo niektórzy mieli takie ściągi, że nawet nie musieli zbyt dokładnie czytać pytań.


Pozdrawiam,
Arek

615 Data: Pa?dziernik 15 2008 15:48:11
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Arek (G) napisać:

W warszawie to obstawiam tydzień do dwóch.

Jeżdżę 7 lat po Wawie, w tym także wielokrotnie
po "skrzyżowaniu" o którym tutaj rozprawiamy.
Ztem widać ile Twoje "zakłady" są warte
- tyle co koń ze złamaną nogą.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

616 Data: Pa?dziernik 16 2008 09:02:10
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Myjk pisze:

Arek (G) napisać:

W warszawie to obstawiam tydzień do dwóch.

Jeżdżę 7 lat po Wawie, w tym także wielokrotnie po "skrzyżowaniu" o którym tutaj rozprawiamy.
Ztem widać ile Twoje "zakłady" są warte
- tyle co koń ze złamaną nogą.

Pogadajmy jak zrobisz PJ i zaczniesz sam jeździć.

Arek

617 Data: Pa?dziernik 16 2008 07:32:00
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Arek (G) napisać:

Pogadajmy jak zrobisz PJ i zaczniesz sam jeździć.

Jesteś jednym z tych, któym trzeba udowadniać,
że się nie jest wielbłądem. Trafić na Ciebie
na ulicy, to istny horror.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

618 Data: Pa?dziernik 16 2008 10:58:28
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Arek (G) 

Myjk pisze:

Arek (G) napisać:

Pogadajmy jak zrobisz PJ i zaczniesz sam jeździć.

Jesteś jednym z tych, któym trzeba udowadniać, że się nie jest wielbłądem. Trafić na Ciebie
na ulicy, to istny horror.

Przynajmniej, nie wjeżdżam na innych. Bo ich po prostu staram się widzieć. I przewidywać co mogą zrobić. Nie muszę się potem głupio tłumaczyć: bo ja myślałem, że on zrobi co innego.

619 Data: Pa?dziernik 16 2008 17:26:58
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Arek (G) napisać:

W warszawie to obstawiam tydzień do dwóch.

Jeżdżę 7 lat po Wawie, w tym także wielokrotnie
po "skrzyżowaniu" o którym tutaj rozprawiamy.
Ztem widać ile Twoje "zakłady" są warte

Jeździsz motocyklem lub motorowerem, hmm?

620 Data: Pa?dziernik 15 2008 17:28:01
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

Andrzej Lawa pisze:

Po samym zachowaniu (prędkość itepe) można się było zorientować, że
pojedzie prosto. Wystarczyło popatrzeć.

A jakie beda numery w totka? :-)

Podpowiedź: pojazd uprzywilejowany.
Uprzywilejowany jest jednak bardziej przewidywalny niz ten niebieski :-)



I nie wykonujesz manewru gwałtowne! To jeden z podstawowych błędów
głupków, którzy się zapatrzyli w holyłudzkie pościgi na autostradach.
Manewry należy wykonywać płynnie - aby nikogo, łącznie z sobą, nie
zaskoczyć tym manewrem. Poprawne używanie kierunkowskazów to też rzadka
umiejętność...

No to mamy wlasnie gwaltownie wykonany, niesygnalizowany manewr zmiany pasa ruchu przez niebieskiego.

No właśnie. A meritum sprawy to wykonywanie manewrów na ślepo.

Nie. Meritum sprawy jest przestrzeganie przepisów przez wszystkich kierujacych a nie tylko na slepo zielonego


Bo żeby osiągnąć sytuację, którą tutaj przedstawiasz, musiałbym przez
jakiś czas nie patrzeć tam, gdzie trzeba. I jeszcze mieć zablokowaną
kierownicę, gaz i uszkodzone hamulce.

1s jak widac wystarczy. Nic na to nie poradzisz. Nie jestes cyborgiem

Jak np. będziesz święcie wierzył, że każdy zamiar zmiany pasa ruchu
będzie poprzedzona włączeniem kierunkowskazu, to powinieneś zginać w
ciągu jakiegoś miesiąca. No, może roku jak będziesz miał wiele szczęścia.

I tu jestem gotow dojsc do kompromisu.
Przewidywanie, ostroznosc - tak
ale nie wymagaj wrozbiarstwa i reakcji w ulamkach sekundy.
Ludzie sa tylko ludzmi. Gdyby nie byli ulomni to przepisy na drodze nie bylyby potrzebne

zch

621 Data: Pa?dziernik 15 2008 16:01:12
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

z napisać:

1s jak widac wystarczy. Nic na to nie poradzisz.
Nie jestes cyborgiem

Tam jest zdecydowanie mniej niż sekunda.
http://emide.pl/bumc.gif

Ale i tak czas tutaj nie jest meritum.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

622 Data: Pa?dziernik 16 2008 17:34:36
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

z pisze:

Po samym zachowaniu (prędkość itepe) można się było zorientować, że
pojedzie prosto. Wystarczyło popatrzeć.

A jakie beda numery w totka? :-)

Na prawdę jesteś takim głąbem, że nie widzisz różnic pomiędzy
totolotkiem a ruchem pojazdu?

Podpowiedź: pojazd uprzywilejowany.
Uprzywilejowany jest jednak bardziej przewidywalny niz ten niebieski :-)

Tylko dlatego, że sygnał dźwiękowy i świetlny zmuszają półprzytomnych
debili, żeby jednak popatrzyli - choć i tak nie zawsze to pomaga.

I nie wykonujesz manewru gwałtowne! To jeden z podstawowych błędów
głupków, którzy się zapatrzyli w holyłudzkie pościgi na autostradach.
Manewry należy wykonywać płynnie - aby nikogo, łącznie z sobą, nie
zaskoczyć tym manewrem. Poprawne używanie kierunkowskazów to też rzadka
umiejętność...

No to mamy wlasnie gwaltownie wykonany, niesygnalizowany manewr zmiany
pasa ruchu przez niebieskiego.

Ręce opadają...

No właśnie. A meritum sprawy to wykonywanie manewrów na ślepo.

Nie. Meritum sprawy jest przestrzeganie przepisów przez wszystkich
kierujacych a nie tylko na slepo zielonego

OK, jak nie zapniesz pasów - będziesz winny każdego wypadku. Bo złamiesz
przepis.

Bo żeby osiągnąć sytuację, którą tutaj przedstawiasz, musiałbym przez
jakiś czas nie patrzeć tam, gdzie trzeba. I jeszcze mieć zablokowaną
kierownicę, gaz i uszkodzone hamulce.

1s jak widac wystarczy. Nic na to nie poradzisz. Nie jestes cyborgiem

Nie, ale jakoś sobie radzę, w przeciwieństwie do takich upośledzonych,
jak ty, co to muszą się wycofywać z wyprzedzania.

Jak np. będziesz święcie wierzył, że każdy zamiar zmiany pasa ruchu
będzie poprzedzona włączeniem kierunkowskazu, to powinieneś zginać w
ciągu jakiegoś miesiąca. No, może roku jak będziesz miał wiele szczęścia.

I tu jestem gotow dojsc do kompromisu.
Przewidywanie, ostroznosc - tak
ale nie wymagaj wrozbiarstwa

Wróżbiarstwo nie jest konieczne. Wystarczy korzystanie z tego, że ma się
oczy mające możliwość przesuwania pola widzenia - i to ruchem gałek
ocznych jak i szyi.

Paralitykom na drogach mówimy NIE!

i reakcji w ulamkach sekundy.

Dlaczego?

Ludzie sa tylko ludzmi. Gdyby nie byli ulomni to przepisy na drodze nie
bylyby potrzebne

ROTFL

"Jeśli nie potrafisz - nie pchaj się na afisz!"

Jestem za obowiązkowymi, okresowymi testami psychofizycznymi dla
wszystkich kierowców.

Dzisiaj właśnie mało mnie jakaś staruszka nie rozjechała - głupia krowa
zmieniała pas na ślepo prosto na mnie! I nawet nie przeprosiła!

Bo włączyła kierunkowskaz i uznała, że powinno to usunąć wszelkie
przeszkody.

623 Data: Pa?dziernik 16 2008 18:33:32
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Andrzej Lawa wrote:


Bo włączyła kierunkowskaz i uznała, że powinno to usunąć wszelkie
przeszkody.

Twoja wina, powinieneś był przewidzieć, że tak może pojechać, prawda?
Wg. ciebie nie możesz zakładać że ona się będzie stosowała do przepisów.
Np. tego że powinna była ci ustąpić.

--
Pozdro
Massai

624 Data: Pa?dziernik 16 2008 22:38:39
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Massai pisze:

Andrzej Lawa wrote:

Bo włączyła kierunkowskaz i uznała, że powinno to usunąć wszelkie
przeszkody.

Twoja wina, powinieneś był przewidzieć, że tak może pojechać, prawda?
Wg. ciebie nie możesz zakładać że ona się będzie stosowała do przepisów.
Np. tego że powinna była ci ustąpić.

Przestań głupio trollować. Ja patrzyłem, dokąd jadę - ona nie. I o to
chodzi.

Niemniej jednak gdybym - mając jak w tym przypadku czas i miejsce na
reakcję - celowo z tego nie skorzystał oczywiście wina byłaby moja.

625 Data: Pa?dziernik 16 2008 22:13:49
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor:

Andrzej Lawa pisze:

Na prawdę jesteś
ciach

I wystarczy
Twój brak argumentów jest wystarczająco wymowny

zch

626 Data: Pa?dziernik 17 2008 09:50:30
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Dzisiaj właśnie mało mnie jakaś staruszka nie rozjechała - głupia
krowa zmieniała pas na ślepo prosto na mnie! I nawet nie przeprosiła!

Potem się obudziłeś i byłeś mocno spocony z wrażenia?

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

627 Data: Pa?dziernik 17 2008 18:16:29
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Dzisiaj właśnie mało mnie jakaś staruszka nie rozjechała - głupia
krowa zmieniała pas na ślepo prosto na mnie! I nawet nie przeprosiła!

Potem się obudziłeś i byłeś mocno spocony z wrażenia?

W odróżnieniu od ciebie nie siadam napruty za kierownicą.

628 Data: Pa?dziernik 17 2008 17:26:24
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

> Potem się obudziłeś i byłeś mocno spocony z wrażenia?
W odróżnieniu od ciebie nie siadam napruty za kierownicą.

Tylko do łóżka idziesz napruty,
bo inaczej nie ma z Ciebie pożytku?

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

629 Data: Pa?dziernik 17 2008 21:27:51
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Potem się obudziłeś i byłeś mocno spocony z wrażenia?
W odróżnieniu od ciebie nie siadam napruty za kierownicą.

Tylko do łóżka idziesz napruty,
bo inaczej nie ma z Ciebie pożytku?

Ponownie apeluję, żebyś nie sądził mnie podług siebie.

Swoją drogą masz poważne problemy - tłumaczy to twoją frustrację.

630 Data: Pa?dziernik 17 2008 20:21:40
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

Ponownie apeluję, żebyś nie sądził mnie podług siebie.
Swoją drogą masz poważne problemy - tłumaczy to twoją frustrację.

....zwłaszcza biorąc pod uwagę, że to Ty zacząłeś
prywatne wycieczki. Ale nie martw się, podobno
wielkość się nie liczy.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

631 Data: Pa?dziernik 17 2008 23:56:06
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

Andrzej Lawa napisać:

Ponownie apeluję, żebyś nie sądził mnie podług siebie.
Swoją drogą masz poważne problemy - tłumaczy to twoją frustrację.

...zwłaszcza biorąc pod uwagę, że to Ty zacząłeś
prywatne wycieczki. Ale nie martw się, podobno
wielkość się nie liczy.


Głodnemu chleb na myśli ;->

632 Data: Pa?dziernik 17 2008 22:22:51
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Andrzej Lawa napisać:

> ...zwłaszcza biorąc pod uwagę, że to Ty zacząłeś
> prywatne wycieczki. Ale nie martw się, podobno
> wielkość się nie liczy.
Głodnemu chleb na myśli ;->

Ugh... mistrzu ciętej riposty... Dobrze, że zaczynasz
się w końcu "uśmiechać". Jak kolega z punktem G zaczął,
to za chwilę zniknął.

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

633 Data: Pa?dziernik 18 2008 00:29:42
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Myjk pisze:

...zwłaszcza biorąc pod uwagę, że to Ty zacząłeś
prywatne wycieczki. Ale nie martw się, podobno
wielkość się nie liczy.

Mnie nie pytaj - spytaj się swojej kobiety ;->

634 Data: Pa?dziernik 12 2008 13:27:04
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Sun, 12 Oct 2008 13:07:51 +0200,  Artur wrote:

bicie nie bicie, tylko strach pomyslec, ze tak wiele osob w tamtej sytuacji
byloby przekonanych o swoim pierszenstwie jadac torem niebieskiego...
kiedys bylem swiadkiem jak gostek klocil sie z policjantem, ze nie jest
winny zajechania drogi wyprzedzajacemu go autu bo przeciez on wlaczyl
kierunkowskaz, mysle, ze na naszych drogach jeszcze dlugo nie bedzie
bezpiecznie...

No i przy obecnych interpretacjach kto wie czy on nie mial racji, a ty
jezdzic nie umiesz ..

A w szczegolnosci:

5. Wyprzedzanie pojazdu lub uczestnika ruchu, który sygnalizuje zamiar
skrecenia w lewo, moze odbywac sie tylko z jego prawej strony.

J.

635 Data: Pa?dziernik 12 2008 13:32:34
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: castrol 

J.F. pisze:

5. Wyprzedzanie pojazdu lub uczestnika ruchu, który sygnalizuje zamiar
skrecenia w lewo, moze odbywac sie tylko z jego prawej strony.

No i zasadnicza kwestia kto pierwszy rozpoczal manewr, czy jak wyprzedzajacy rozpynal manewr to tamten mial juz wlaczony kierunek.


--
Pozdrawiam
Jacek Kustra

636 Data: Pa?dziernik 12 2008 13:49:05
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Artur 

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości

5. Wyprzedzanie pojazdu lub uczestnika ruchu, który sygnalizuje zamiar
skrecenia w lewo, moze odbywac sie tylko z jego prawej strony.

tylko, ze gosc wyprzedzal grupe aut i kiedy skrecajacy pod niego wlaczyl kierunkowskaz to tamten byl juz od dawna w trakcie swojego manewru --
Pozdrawiam
/pisząc na priv usuń z adresu myślnik/

637 Data: Pa?dziernik 12 2008 16:44:55
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

J.F. pisze:

5. Wyprzedzanie pojazdu lub uczestnika ruchu, który sygnalizuje zamiar
skrecenia w lewo, moze odbywac sie tylko z jego prawej strony.

Primo: a udowodnisz, że miał już wcześniej włączony kierunkowskaz? Z
obserwacji sytuacji rzeczywistych jest bardzo mało prawdopodobne.

Secundo: generalnie w sytuacji sznurów pojazdów na kilku wyznaczonych
pasach ruchu nie traktuje się tego jako wyprzedzanie.

638 Data: Pa?dziernik 12 2008 20:26:56
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Sun, 12 Oct 2008 16:44:55 +0200,  Andrzej Lawa wrote:

J.F. pisze:
5. Wyprzedzanie pojazdu lub uczestnika ruchu, który sygnalizuje zamiar
skrecenia w lewo, moze odbywac sie tylko z jego prawej strony.

Primo: a udowodnisz, że miał już wcześniej włączony kierunkowskaz? Z
obserwacji sytuacji rzeczywistych jest bardzo mało prawdopodobne.

Zenania swiadkow, kamer tez przybywa ..

Secundo: generalnie w sytuacji sznurów pojazdów na kilku wyznaczonych
pasach ruchu nie traktuje się tego jako wyprzedzanie.

Kilka sznurow na kilku pasach.

J.

639 Data: Pa?dziernik 12 2008 20:28:19
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

J.F. pisze:

Zenania swiadkow, kamer tez przybywa ..

niestet, tobie z wiekiem rozumu nie przybywa

640 Data: Pa?dziernik 12 2008 23:30:09
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

J.F. pisze:

5. Wyprzedzanie pojazdu lub uczestnika ruchu, który sygnalizuje zamiar
skrecenia w lewo, moze odbywac sie tylko z jego prawej strony.
Primo: a udowodnisz, że miał już wcześniej włączony kierunkowskaz? Z
obserwacji sytuacji rzeczywistych jest bardzo mało prawdopodobne.

Zenania swiadkow, kamer tez przybywa ..

Powodzenia ;)

Secundo: generalnie w sytuacji sznurów pojazdów na kilku wyznaczonych
pasach ruchu nie traktuje się tego jako wyprzedzanie.

Kilka sznurow na kilku pasach.

Nie chciałem użyć słowa "kolumny", żeby się nie pomyliło z kolumnami
zorganizowanymi ;)

PS: mam nadzieję, że zauważyłeś, że "Myjk" zgrywa cwaniaczka?

641 Data: Pa?dziernik 13 2008 02:36:47
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Sun, 12 Oct 2008 23:30:09 +0200,  Andrzej Lawa wrote:

J.F. pisze:
5. Wyprzedzanie pojazdu lub uczestnika ruchu, który sygnalizuje zamiar
skrecenia w lewo, moze odbywac sie tylko z jego prawej strony.
Primo: a udowodnisz, że miał już wcześniej włączony kierunkowskaz? Z
obserwacji sytuacji rzeczywistych jest bardzo mało prawdopodobne.

Zenania swiadkow, kamer tez przybywa ..

Powodzenia ;)

Czasem trywialnie proste - wyprzedzasz zolwiowata ciezarowke, sprzed
niej skreca maluch, kierowca ciezarowki zezna ze wlokl sie bo maluch
migal ze bedzie skrecal..

J.

642 Data: Pa?dziernik 13 2008 15:14:02
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

J.F. pisze:

Primo: a udowodnisz, że miał już wcześniej włączony kierunkowskaz? Z
obserwacji sytuacji rzeczywistych jest bardzo mało prawdopodobne.
Zenania swiadkow, kamer tez przybywa ..
Powodzenia ;)

Czasem trywialnie proste - wyprzedzasz zolwiowata ciezarowke, sprzed
niej skreca maluch, kierowca ciezarowki zezna ze wlokl sie bo maluch
migal ze bedzie skrecal..

Myślisz, że będzie czekał, żeby zeznawać?

Najlepsza metoda policji na pozbycie się gapiów to rozpoczęcie łapanki
na świadków ;->

W sumie nic dziwnego - właśnie dostałem wezwanie na świadka na styczeń
2009 w sprawie z 2003 roku...

Notabene sprawa bardzo a'propos, tyle że raczej grupy niż tego wątku - o
ile to jest to, o czym myślę, że to jest, to chodzi o potrącenie
rowerzysty przejeżdżającego (dość szybko) przejście dla pieszych przez
skręcającego przez to przejście gościa w samochodzie.

Ciekawe, jaki będzie wyrok, w każdym razie nad oskarżonym wisi Art.177
par.1, więc oskarżonym raczej nie będzie ten rowerzysta.

643 Data: Pa?dziernik 13 2008 18:07:42
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Mon, 13 Oct 2008 15:14:02 +0200,  Andrzej Lawa wrote:

J.F. pisze:
Zenania swiadkow, kamer tez przybywa ..
Powodzenia ;)
Czasem trywialnie proste - wyprzedzasz zolwiowata ciezarowke, sprzed
niej skreca maluch, kierowca ciezarowki zezna ze wlokl sie bo maluch
migal ze bedzie skrecal..

Myślisz, że będzie czekał, żeby zeznawać?

Moze bedzie, a moze wystarczy ze da telefon ..

Najlepsza metoda policji na pozbycie się gapiów to rozpoczęcie łapanki
na świadków ;->
W sumie nic dziwnego - właśnie dostałem wezwanie na świadka na styczeń
2009 w sprawie z 2003 roku...

Czyli jednak nie wszyscy swiadkowie uciekaja :-)

J.

644 Data: Pa?dziernik 13 2008 18:09:04
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

J.F. pisze:

Najlepsza metoda policji na pozbycie się gapiów to rozpoczęcie łapanki
na świadków ;->
W sumie nic dziwnego - właśnie dostałem wezwanie na świadka na styczeń
2009 w sprawie z 2003 roku...

Czyli jednak nie wszyscy swiadkowie uciekaja :-)

Ale ja jestem fanatykiem ;)

645 Data: Pa?dziernik 12 2008 11:50:23
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Rosomaczunio 

Artur pisze:

chcialbym sie upewnic, kto ponosi wine za spowodowanie stluczki w
sytuacji jak na rysunku, kierowca jadacy prosto bo przejechal linie
ciagla i nie zastosowal sie do znaku na jezdni czy zmieniajacy pas bo
nie zachowal ostroznosci?
http://img352.imageshack.us/my.php?image=wypadekzv6.gif

Winni są oczywiście obaj, jeden pojechał prosto pasem do skrętu czym
wprowadził w błÄ…d, a drugi nie popatrzył przed zmianą pasu.

--
Nie ma nic gorszego jak ciepła wódka i zimna prostytutka

646 Data: Pa?dziernik 12 2008 20:25:56
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Boombastic 


Użytkownik "Rosomaczunio"  napisał w wiadomości

Artur pisze:

chcialbym sie upewnic, kto ponosi wine za spowodowanie stluczki w
sytuacji jak na rysunku, kierowca jadacy prosto bo przejechal linie
ciagla i nie zastosowal sie do znaku na jezdni czy zmieniajacy pas bo
nie zachowal ostroznosci?
http://img352.imageshack.us/my.php?image=wypadekzv6.gif

Winni są oczywiście obaj, jeden pojechał prosto pasem do skrętu czym
wprowadził w błÄ…d, a drugi nie popatrzył przed zmianą pasu.

Winni czego?

647 Data: Pa?dziernik 13 2008 23:14:36
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 


Winni są oczywiście obaj, jeden pojechał prosto pasem do skrętu czym
wprowadził w błąd, a drugi nie popatrzył przed zmianą pasu.

Tak? A skąd wiesz, że nie popatrzył?

A ja zakładam taki scenariusz:
- zielony zbliża się do skrzyżowania i ma zamiar zmienić pas na skrajnie
lewy
- włącza lewy kierunkowskaz i sprawdza sytuację na drodze
- widzi jadący obok niego niebieski samochód, który będie odbijał w lewo,
gdyż porusza się on pasem umożliwiającym tylko i wyłącznie taki manewr
- rozpoczyna manewr zmiany pasa
- w tym momencie niebieski łamiąc zasady ruchu nie skręca jak nakazują mu to
znaki lecz przekraczając linię ciągłą jedzie na wprost
- zielony próbuje uniknąć kolizji depcząc po hamulcu i odbijając w prawo
- niestety jest już za późno i uderza w bok niebieskiego.

Jedyna wina zielonego to chyba tylko to, że nie jest jasnowidzem i nie
przewidział, iż niebieski złamie przepisy. Ale na kursach jasnowidzenia nie
uczą i kodeks też go nie wymaga:-)

Pozdrawiam
mikal

648 Data: Pa?dziernik 14 2008 16:55:37
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

mikal pisze:

A ja zakładam taki scenariusz:
- zielony zbliża się do skrzyżowania i ma zamiar zmienić pas na skrajnie
lewy
- włącza lewy kierunkowskaz i sprawdza sytuację na drodze
- widzi jadący obok niego niebieski samochód, który będie odbijał w lewo,
gdyż porusza się on pasem umożliwiającym tylko i wyłącznie taki manewr

ROTFL

- rozpoczyna manewr zmiany pasa

Mimo że z boku nadal ma inny pojazd? Aha, rozumiem - uważasz, że skoro
był pas do skrętu w lewo, to wszystkie obiekty, które nie skręciły należ
uważać za złudzenie optyczne?

- w tym momencie niebieski łamiąc zasady ruchu nie skręca jak nakazują mu to
znaki lecz przekraczając linię ciągłą jedzie na wprost
- zielony próbuje uniknąć kolizji depcząc po hamulcu i odbijając w prawo

Co za brednie.

- niestety jest już za późno i uderza w bok niebieskiego.

Jedyną rzecz napisałeś z sensem: zielony uderza w niebieskiego. Mimo że
miał bezwzględny obowiązek przy zmianie pasa ruchu upewnić się, że w
nikogo nie wjedzie. Po raz n-ty przypominam, że nie ma tam zastrzeżenia,
że ma upewniać się czy nie wjedzie tylko w pojazdy jadące co najmniej od
jakiegoś czasu prawidłowo.

Jedyna wina zielonego to chyba tylko to, że nie jest jasnowidzem i nie
przewidział, iż niebieski złamie przepisy. Ale na kursach jasnowidzenia nie
uczą i kodeks też go nie wymaga:-)

Nie jest potrzebne jasnowidzenie, tylko patrzenie, dokąd się jedzie.

649 Data: Pa?dziernik 14 2008 20:33:50
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Tue, 14 Oct 2008 16:55:37 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

- rozpoczyna manewr zmiany pasa

Mimo że z boku nadal ma inny pojazd? Aha, rozumiem - uważasz, że skoro
był pas do skrętu w lewo, to wszystkie obiekty, które nie skręciły należ
uważać za złudzenie optyczne?


Andrzejku, pasy miewaja początki i końce. Pasy nei zawsze ida prosto.

--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/foto.html
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

650 Data: Pa?dziernik 15 2008 00:19:06
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Adam Płaszczyca pisze:

On Tue, 14 Oct 2008 16:55:37 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

- rozpoczyna manewr zmiany pasa
Mimo że z boku nadal ma inny pojazd? Aha, rozumiem - uważasz, że skoro
był pas do skrętu w lewo, to wszystkie obiekty, które nie skręciły należ
uważać za złudzenie optyczne?


Andrzejku, pasy miewaja początki i końce. Pasy nei zawsze ida prosto.


Co nadal nie zwalnia z obowiązku patrzenia, dokąd się jedzie i czy
czegoś tam nie ma.

651 Data: Pa?dziernik 15 2008 01:43:16
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Wed, 15 Oct 2008 00:19:06 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

Andrzejku, pasy miewaja początki i końce. Pasy nei zawsze ida prosto.


Co nadal nie zwalnia z obowiązku patrzenia, dokąd się jedzie i czy
czegoś tam nie ma.

Ależ zwalnia - art. 4. Klient z prawego miał pełne prawo zakładać, że
ten z lewej pojedzie w lewo, a jeśli zacznei zmieniać pas, to ustapi
temu, kto nań wjeżdża z prawej.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/foto.html
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

652 Data: Pa?dziernik 15 2008 14:56:01
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Adam Płaszczyca pisze:

Andrzejku, pasy miewaja początki i końce. Pasy nei zawsze ida prosto.

Co nadal nie zwalnia z obowiązku patrzenia, dokąd się jedzie i czy
czegoś tam nie ma.

Ależ zwalnia - art. 4. Klient z prawego miał pełne prawo zakładać, że
ten z lewej pojedzie w lewo, a jeśli zacznei zmieniać pas, to ustapi
temu, kto nań wjeżdża z prawej.

Typowe dla ciebie podejście: ignorować rzeczywistość, jak nie pasuje do
ustalonego wizerunku...

Ale kierowcom nie wolno tego robić.

653 Data: Pa?dziernik 15 2008 18:20:26
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Wed, 15 Oct 2008 14:56:01 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

Ależ zwalnia - art. 4. Klient z prawego miał pełne prawo zakładać, że
ten z lewej pojedzie w lewo, a jeśli zacznei zmieniać pas, to ustapi
temu, kto nań wjeżdża z prawej.

Typowe dla ciebie podejście: ignorować rzeczywistość, jak nie pasuje do
ustalonego wizerunku...

Ale kierowcom nie wolno tego robić.

Tak Andrzejku. Ale tylko pod ławą, na drodze jak najbardziej wolo.
Artykuł 4 mówi, że kierowca MA PRAWO. Ty możesz szczekać pod ławą, że
nie ma. Twoje prawo, którego zakres obowiązywania kończy się wraz z tą
ławą, pod którą szczekasz.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/foto.html
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

654 Data: Pa?dziernik 14 2008 22:07:21
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w
wiadomości

mikal pisze:

A ja zakładam taki scenariusz:
- zielony zbliża się do skrzyżowania i ma zamiar zmienić pas na skrajnie
lewy
- włącza lewy kierunkowskaz i sprawdza sytuację na drodze
- widzi jadący obok niego niebieski samochód, który będie odbijał w lewo,
gdyż porusza się on pasem umożliwiającym tylko i wyłącznie taki manewr

ROTFL

A co w tym śmiesznego?
Najwyraźniej stary dowcip o gościu, który mając zielone światło zawwsze
zatrzymuje się przed skrzyżowaniem i zdziwionego pasażera informuje "trzeba
uważać bo jakiś kozak może wjechać na czerwonym i nas rozp...", a gdy potem
sam tnie na czerwonym to krzyczy do przerażonego pasażera "a co, ku..., ja
to nie kozak!" jest najwyraźniej o takim "miszczu kierownicy" jak Ty.

I najlepiej zamilcz i się nie kompromituj. Albo lepiej nie, pisz dalej!
Będzie sie można pośmiać:-)))
Pozdrawiam
mikal

655 Data: Pa?dziernik 15 2008 06:38:39
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

mikal napisać:

[ciah] "a co, ku..., ja to nie kozak!"

Heh, dobre. :)

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

656 Data: Pa?dziernik 15 2008 09:36:50
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

mikal wrote:


Użytkownik "Andrzej Lawa"
napisał w wiadomości
> mikal pisze:
>
> > A ja zakładam taki scenariusz:
> > - zielony zbliża się do skrzyżowania i ma zamiar zmienić pas na
> > skrajnie lewy
> > - włącza lewy kierunkowskaz i sprawdza sytuację na drodze
> > - widzi jadący obok niego niebieski samochód, który będie odbijał
> > w lewo, gdyż porusza się on pasem umożliwiającym tylko i
> > wyłącznie taki manewr
>
> ROTFL

A co w tym śmiesznego?
Najwyraźniej stary dowcip o gościu, który mając zielone światło
zawwsze zatrzymuje się przed skrzyżowaniem i zdziwionego pasażera
informuje "trzeba uważać bo jakiś kozak może wjechać na czerwonym i
nas rozp...", a gdy potem sam tnie na czerwonym to krzyczy do
przerażonego pasażera "a co, ku..., ja to nie kozak!" jest
najwyraźniej o takim "miszczu kierownicy" jak Ty.

Eee, to szło inaczej...
Taksówkasz wiezie klienta, przejeżdża na czerwonym, i rzuca "szwagier
zawsze jeździ na czerwonym i nic mu się nigdy nie stało...", kolejne
światła, zielone, taksówkarz staje, klient zdziwiony "przeca zielone?"
taksówkarz odpowiada "noo, a jak mi szwagier z boku wyskoczy?"

--
Pozdro
Massai

657 Data: Pa?dziernik 17 2008 12:30:25
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: mikal 


taksówkarz odpowiada "noo, a jak mi szwagier z boku wyskoczy?"

:-) tak, tę wersję też kiedyś słyszałemn:-)

Ale mentalność niektórych na tej grupie również oddaje inny stary dowcip:

Cudzoziemiec wybierał się do Polski samochodem i wszyscy go ostrzegali jakie
tu fatalne drogi i jak niebiezpiecznie na nich może być. Pierwsze sto km po
przekroczeniu granicy jechał bardzo powoli wietrząc zewsząd
niebezpieczeństwo. Ale droga była w miarę OK, ludzie jechali normalnie, więc
i on przyspieszył. Aż tu nagle z pola, bez ostrzeżenia pakuje się na drogę
traktor z przyczepą. Gość po hamulcach, odbił w prawo, przeskoczył rów,
przejechał ściernisko i zatrzymał się w końcu w bruździe zaoranego pola.
A na traktorze jeden chłopek do drugiego:
"patrz Franek, co za szczęście żeśmy z pola zjechali, bo by nas skur..syn
zabił!"

Pozdrawiam
mikal

658 Data: Pa?dziernik 13 2008 11:53:47
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Przemysław Gubernat 

Artur pisze:

witam,
chcialbym sie upewnic, kto ponosi wine za spowodowanie stluczki w
sytuacji jak na rysunku, kierowca jadacy prosto bo przejechal linie
ciagla i nie zastosowal sie do znaku na jezdni czy zmieniajacy pas bo
nie zachowal ostroznosci?
http://img352.imageshack.us/my.php?image=wypadekzv6.gif

Zarządca drogi ;-)
Powinien postawić betonowe zapory uniemożliwiające jazdę na wprost ;-)

--
[WRC] Biały Scenic 2000 1,9 dTI
CB: Intek M-490 ML 145

+-=-=-=-=-=-=-=- Przemysław Gubernat -=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-+
| _API Internet_ A. Stolarczyk i P. Gubernat Spółka Jawna   |
+-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-+

659 Data: Pa?dziernik 14 2008 00:02:20
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Sat, 11 Oct 2008 09:58:05 +0200, "Artur"  wrote:

witam,
chcialbym sie upewnic, kto ponosi wine za spowodowanie stluczki w sytuacji
jak na rysunku, kierowca jadacy prosto bo przejechal linie ciagla i nie
zastosowal sie do znaku na jezdni czy zmieniajacy pas bo nie zachowal
ostroznosci?
http://img352.imageshack.us/my.php?image=wypadekzv6.gif

Obydwoje zmieniali pasy, ten z lewej nie dośc, że przeleciał przez
ciągłą, to jeszcze nei ustapił temu, kto na pas wjeżdzał z prawej.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/foto.html
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

660 Data: Pa?dziernik 15 2008 12:17:58
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Kowalski 

Użytkownik "Adam Płaszczyca"  napisał w
wiadomości

Obydwoje zmieniali pasy, ten z lewej nie dośc, że przeleciał przez
ciągłą, to jeszcze nei ustapił temu, kto na pas wjeżdzał z prawej.

Tak jest.

Nie czytałem wszystkich postów w tym wątku, więc może to co napiszę poniżej
już padło.

Wyobraźmy sobie sytuację, że wszystkie pasy są nieco odgięte w prawo w
stosunku do tego co na rysunku - zarówno ten pas do skrętu w lewo jak i te
do jazdy prosto (jezdnia główna idzie po łuku w prawo). Wtedy mamy sytuację,
że pojazd niebieski aby zmienić pas (przez linię ciągłą) musi dać nieco
kierownicą w prawo, zaś pojazd zielony kierownicą nieco w lewo. Chyba dla
wszystkich jasne wtedy, że obaj zmieniają pas. W sytuacji pierwotnej jest
dokładnie tak samo, tyle, że uwarunkowania terenowe nieco inne.

661 Data: Pa?dziernik 15 2008 12:38:08
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Kowalski 

Użytkownik "Artur"  napisał w wiadomości

witam,
chcialbym sie upewnic, kto ponosi wine za spowodowanie stluczki w sytuacji
jak na rysunku, kierowca jadacy prosto bo przejechal linie ciagla i nie
zastosowal sie do znaku na jezdni czy zmieniajacy pas bo nie zachowal
ostroznosci?

Być może odpowiedzenie sobie na pytanie kto winien w sytuacji jak na rysunku
poniżej pomoże w odpowiedzi na zadane tytaj pytanie.

http://img296.imageshack.us/my.php?image=sytuacja2we0.jpg

Duża analogia, pojazd niebieski też jedzie "prosto", pojazd zielony uderza w
niego. Kto winien?

662 Data: Pa?dziernik 16 2008 07:50:25
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Adam Kowalski napisać:

Duża analogia [...]

Tak, duża, ale dopiero tu prawidłowa:
http://emide.pl/bumc2.gif

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

663 Data: Pa?dziernik 16 2008 11:15:15
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Kowalski 

Użytkownik "Myjk"  napisał w wiadomości

Tak, duża, ale dopiero tu prawidłowa:
http://emide.pl/bumc2.gif

Dobry przykład. Tutaj wyraźnie widać jak 2 auta (jeden z lewej, drugi z
prawej) próbują wjechać na ten sam pas. Czy ktoś jeszcze ma wątpliwości kto
w takiej sytuacji jest winien kolizji?

664 Data: Pa?dziernik 16 2008 18:35:55
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

Adam Kowalski wrote:

Użytkownik "Myjk"  napisał w wiadomości

> Tak, duża, ale dopiero tu prawidłowa:
> http://emide.pl/bumc2.gif

Dobry przykład. Tutaj wyraźnie widać jak 2 auta (jeden z lewej, drugi
z prawej) próbują wjechać na ten sam pas. Czy ktoś jeszcze ma
wątpliwości kto w takiej sytuacji jest winien kolizji?

Koledzy Lawa i Arek G. pewnie mają, znaczy nie mają. Wg. nich winny
zielony, bo niebieski "nie zmieniał pasa, bo pasy nie zaczynają się
jeden za drugim, a zielony nie patrzył co robi".

--
Pozdro
Massai

665 Data: Pa?dziernik 16 2008 22:32:40
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Andrzej Lawa 

Massai pisze:

Dobry przykład. Tutaj wyraźnie widać jak 2 auta (jeden z lewej, drugi
z prawej) próbują wjechać na ten sam pas. Czy ktoś jeszcze ma
wątpliwości kto w takiej sytuacji jest winien kolizji?

Koledzy Lawa i Arek G. pewnie mają, znaczy nie mają. Wg. nich winny
zielony, bo niebieski "nie zmieniał pasa, bo pasy nie zaczynają się
jeden za drugim, a zielony nie patrzył co robi".


Tylko to, co napisałeś w cudzysłowie po ostatnim przecinku jest zbieżne
z tym, co pisałem.

Albo celowo bezczelnie kłamiesz, albo jak ten zielony masz problemy z
obserwacją tego, co się wokół dzieje.

666 Data: Pa?dziernik 17 2008 09:01:29
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Thu, 16 Oct 2008 22:32:40 +0200, Andrzej Lawa
 wrote:

Albo celowo bezczelnie kłamiesz, albo jak ten zielony masz problemy z
obserwacją tego, co się wokół dzieje.

Andrzejku spod ławy.
Zakłądasz, że zielony nie widział niebieskiego. Załozenie to
pozostawiasz bez dowodu. Zatem wsadź je sobie pod ławę.
Załóżmy, że widział. Widział też oznakowanie poziome.
Wyjaśnij teraz, dlaczego zielony nie miałby prawa zakładać, że
niebieski pojedzie zgodnie z przepisami?
Wyjaśnij też, dlaczego zielony ma zakąłdać, że niebieski, jesli
zacznie zmieniać pas, to nie ustąpi pierwszeństwa zielonemu?

--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/trzypion/
___________/    PMS*PJ+S+++P++M+++W-- P++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

667 Data: Pa?dziernik 17 2008 15:28:07
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Myjk 

Adam Płaszczyca napisać:

Wyjaśnij teraz, dlaczego zielony nie miałby prawa zakładać,
że niebieski pojedzie zgodnie z przepisami?

To proste przecież, bo był ślepy... :>

--
Pozdor Myjk
http://xcarlink.pl
xCarLink *MP3* Player

668 Data: Pa?dziernik 20 2008 18:41:24
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BartekGSXF 


Użytkownik "Artur"  napisał w wiadomości Zeby rozwiac wszelkie watpliwosci oto opinia policjantow z sekcji wypadkowej KP w Lodzi.
Z sytuacji na rysunku
wine za kolizje ponosza obaj kierowcy. Jeden za wymuszenie pierwszenstwa, drugi za niezastosowanie sie do znakow.
Warunkiem bylo, ze obaj kierowcy poruszali sie z prawie jednakowa predkoscia.
 Kazdy z policjantow analizujacych syt. stwierdzil, i bedac na miejscu i analizujac slady na jezdni wskazalby raczej na wine niebieskiego. Jesli predkosc niebieskiego bylaby zdecydowanie wieksza niz zielonego. Niebieski raczej nie dalby szans zielonemu na przewidzenie zlego manewru.
Jesli ktos ma jeszcze watpliwosci zapraszam na konsultacje do KRD na Zeromskiego w Lodzi.

pozdr

--
BartekGSX6F, Ave1,8
EL
May the Force be with You
Jack: Because I knew, that you knew, that I knew,
 that you knew, that I knew you would cheat!

669 Data: Pa?dziernik 20 2008 19:34:33
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Adam Płaszczyca 

On Mon, 20 Oct 2008 18:41:24 +0200, "BartekGSXF"
 wrote:

Z sytuacji na rysunku
wine za kolizje ponosza obaj kierowcy. Jeden za wymuszenie pierwszenstwa,
drugi za niezastosowanie sie do znakow.
Warunkiem bylo, ze obaj kierowcy poruszali sie z prawie jednakowa
predkoscia.

A ja zapytałem panią ex-sędzię, aktualnie wykładowczynię prawa na UJ.
I ona stwierdziła, że w świetle PoRD niebieski miał obowiązek ustąpić
pierwszeństwa, a skoro tego nie zrobił, to winny.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl/
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

670 Data: Pa?dziernik 20 2008 19:43:19
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Mon, 20 Oct 2008 18:41:24 +0200,  BartekGSXF wrote:

Zeby rozwiac wszelkie watpliwosci oto opinia policjantow z sekcji wypadkowej
KP w Lodzi.
Z sytuacji na rysunku
wine za kolizje ponosza obaj kierowcy. Jeden za wymuszenie pierwszenstwa,
drugi za niezastosowanie sie do znakow.

Czy to znaczy ze wine za wypadek przypisaliby obu stronom ?
A jak jedna by odmowila mandaciku za wypadek ?

Warunkiem bylo, ze obaj kierowcy poruszali sie z prawie jednakowa
predkoscia.
Kazdy z policjantow analizujacych syt. stwierdzil, i bedac na miejscu i
analizujac slady na jezdni wskazalby raczej na wine niebieskiego. Jesli
predkosc niebieskiego bylaby zdecydowanie wieksza niz zielonego. Niebieski
raczej nie dalby szans zielonemu na przewidzenie zlego manewru.
Jesli ktos ma jeszcze watpliwosci zapraszam na konsultacje do KRD na
Zeromskiego w Lodzi.

A odpytales ich w kwesti zasadniczej - czy ich zdaniem niebieski
zmianial pas ruchu ?

J.

671 Data: Pa?dziernik 20 2008 21:16:20
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BartekGSXF 


Uzytkownik "J.F."  napisal w wiadomosci

On Mon, 20 Oct 2008 18:41:24 +0200,  BartekGSXF wrote:
Zeby rozwiac wszelkie watpliwosci oto opinia policjantow z sekcji wypadkowej
KP w Lodzi.
Z sytuacji na rysunku
wine za kolizje ponosza obaj kierowcy. Jeden za wymuszenie pierwszenstwa,
drugi za niezastosowanie sie do znakow.

Czy to znaczy ze wine za wypadek przypisaliby obu stronom ?
A jak jedna by odmowila mandaciku za wypadek ?
Wtedy  skierowaliby wniosek do sadu. A wtedy raczej wine przypisanoby niebieskiemu. Wszystko zalezy od zeznan zielonego.

Warunkiem bylo, ze obaj kierowcy poruszali sie z prawie jednakowa
predkoscia.
Kazdy z policjantow analizujacych syt. stwierdzil, i bedac na miejscu i
analizujac slady na jezdni wskazalby raczej na wine niebieskiego. Jesli
predkosc niebieskiego bylaby zdecydowanie wieksza niz zielonego. Niebieski
raczej nie dalby szans zielonemu na przewidzenie zlego manewru.
Jesli ktos ma jeszcze watpliwosci zapraszam na konsultacje do KRD na
Zeromskiego w Lodzi.

A odpytales ich w kwesti zasadniczej - czy ich zdaniem niebieski
zmianial pas ruchu ?
Owszem. Ale na tym konkretnym rysunku nie widac aby niebieski jechal. Uznali, ze stal. W innym przypadku wazne sa slady na jezdni. Czy slady hamowania bylyby rowniez przy kolach nieb.


--
BartekGSX6F, Ave1,8
EL
May the Force be with You
Jack: Because I knew, that you knew, that I knew,
 that you knew, that I knew you would cheat!

672 Data: Pa?dziernik 20 2008 19:29:13
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: 'Tom N' 

BartekGSXF w

Uzytkownik "J.F."  napisal w wiadomosci

On Mon, 20 Oct 2008 18:41:24 +0200,  BartekGSXF wrote:
Jeden za wymuszenie pierwszenstwa,
drugi za niezastosowanie sie do znakow.
A odpytales ich w kwesti zasadniczej - czy ich zdaniem niebieski
zmianial pas ruchu ?
Owszem. Ale na tym konkretnym rysunku nie widac aby niebieski jechal.
Uznali, ze stal.

To skoro stał, to jak można na nim było *wymusić pierwszeństwo*? ;P

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

673 Data: Pa?dziernik 20 2008 22:03:46
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BartekGSXF 


Użytkownik "'Tom N'"  napisał w wiadomości

BartekGSXF w
Uzytkownik "J.F."  napisal w wiadomosci

On Mon, 20 Oct 2008 18:41:24 +0200,  BartekGSXF wrote:
Jeden za wymuszenie pierwszenstwa,
drugi za niezastosowanie sie do znakow.
A odpytales ich w kwesti zasadniczej - czy ich zdaniem niebieski
zmianial pas ruchu ?
Owszem. Ale na tym konkretnym rysunku nie widac aby niebieski jechal.
Uznali, ze stal.

To skoro stał, to jak można na nim było *wymusić pierwszeństwo*? ;P
W sensie zajmowanego pasa.  Sam kiedys bylem swiadkiem, kiedy autobus przywalil w stojacego Matiza. Daewoo dojechalo do swiatel i stanelo jednym tylnym kolem na linii ciaglej, na pasie po ktorym jechal autobus. Autobus przywalil w tyl i policjanci stwierdzili wine kierownika auta bo "caly samochod nie znajdowal sie na pasie po ktorym poruszal sie autobus". Zeby bylo ciekawiej autobus nie pozwolil matizowi na zjechanie na swoj pas blokujac go prawie do samego konca.

Generalnie to ciezko ich bylo zmusic do jednoznacznej odpowiedzi. Tylu ilu ich bylo tyle bylo interpretacji. Generalnie po kilkunastu minutach stwierdzili, ze najlepiej skierowac sprawe do sadu ;)


--
BartekGSX6F, Ave1,8
EL
May the Force be with You
Jack: Because I knew, that you knew, that I knew,
 that you knew, that I knew you would cheat!

674 Data: Pa?dziernik 20 2008 22:14:33
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: J.F. 

On Mon, 20 Oct 2008 22:03:46 +0200,  BartekGSXF wrote:

W sensie zajmowanego pasa.  Sam kiedys bylem swiadkiem, kiedy autobus
przywalil w stojacego Matiza. Daewoo dojechalo do swiatel i stanelo jednym
tylnym kolem na linii ciaglej, na pasie po ktorym jechal autobus. Autobus
przywalil w tyl i policjanci stwierdzili wine kierownika auta bo "caly
samochod nie znajdowal sie na pasie po ktorym poruszal sie autobus". Zeby
bylo ciekawiej autobus nie pozwolil matizowi na zjechanie na swoj pas
blokujac go prawie do samego konca.

O ile rozumiem matiz sie wcisnal przed autobus ?
No to moglo nosic znamiona zajechania drogi.

Generalnie to ciezko ich bylo zmusic do jednoznacznej odpowiedzi. Tylu ilu
ich bylo tyle bylo interpretacji. Generalnie po kilkunastu minutach
stwierdzili, ze najlepiej skierowac sprawe do sadu ;)

Acha.
"Zeby rozwiac wszelkie watpliwosci oto opinia policjantow ...
Jesli ktos ma jeszcze watpliwosci zapraszam na konsultacje do KRD na
Zeromskiego w Lodzi."


J.

675 Data: Pa?dziernik 20 2008 23:00:27
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BartekGSXF 


Uzytkownik "J.F."  napisal w wiadomosci

On Mon, 20 Oct 2008 22:03:46 +0200,  BartekGSXF wrote:
W sensie zajmowanego pasa.  Sam kiedys bylem swiadkiem, kiedy autobus
przywalil w stojacego Matiza. Daewoo dojechalo do swiatel i stanelo jednym
tylnym kolem na linii ciaglej, na pasie po ktorym jechal autobus. Autobus
przywalil w tyl i policjanci stwierdzili wine kierownika auta bo "caly
samochod nie znajdowal sie na pasie po ktorym poruszal sie autobus". Zeby
bylo ciekawiej autobus nie pozwolil matizowi na zjechanie na swoj pas
blokujac go prawie do samego konca.

O ile rozumiem matiz sie wcisnal przed autobus ?
No to moglo nosic znamiona zajechania drogi.
Dupatam, autobus mogl zahamowac, ale kierownik autobusu za kolizje ma trzy dni wolnego. :|
Od momentu zatrzymania matiza do chwili uderzenia uplynelo okolo 20 sekund a wszystko odbywalo sie na odcinku okolo 150 metrow o oba pojazdy zaczynaly od startu zatrzymanego.

Generalnie to ciezko ich bylo zmusic do jednoznacznej odpowiedzi. Tylu ilu
ich bylo tyle bylo interpretacji. Generalnie po kilkunastu minutach
stwierdzili, ze najlepiej skierowac sprawe do sadu ;)

Acha.
"Zeby rozwiac wszelkie watpliwosci oto opinia policjantow ...
Jesli ktos ma jeszcze watpliwosci zapraszam na konsultacje do KRD na
Zeromskiego w Lodzi."
Ale, ale. chyba nie czytales dokladnie. Z rysunku wynika, ze wina jest obu kierowcow.
Natomiast jesli bierze sie pod uwage inne czynniki, ktore tam nie sa zaznaczone (takie IRL), to wtedy zaczynaja sie schody.
I tyle,


--
BartekGSX6F, Ave1,8
EL
May the Force be with You
Jack: Because I knew, that you knew, that I knew,
 that you knew, that I knew you would cheat!

676 Data: Pa?dziernik 21 2008 08:02:03
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Massai 

BartekGSXF wrote:


Uzytkownik "J.F."  napisal w wiadomosci

> On Mon, 20 Oct 2008 22:03:46 +0200,  BartekGSXF wrote:
> > W sensie zajmowanego pasa.  Sam kiedys bylem swiadkiem, kiedy
> > autobus przywalil w stojacego Matiza. Daewoo dojechalo do swiatel
> > i stanelo jednym tylnym kolem na linii ciaglej, na pasie po
> > ktorym jechal autobus. Autobus przywalil w tyl i policjanci
> > stwierdzili wine kierownika auta bo "caly samochod nie znajdowal
> > sie na pasie po ktorym poruszal sie autobus". Zeby bylo ciekawiej
> > autobus nie pozwolil matizowi na zjechanie na swoj pas blokujac
> > go prawie do samego konca.
>
> O ile rozumiem matiz sie wcisnal przed autobus ?
> No to moglo nosic znamiona zajechania drogi.
Dupatam, autobus mogl zahamowac, ale kierownik autobusu za kolizje ma
trzy dni wolnego. :| Od momentu zatrzymania matiza do chwili
uderzenia uplynelo okolo 20 sekund a wszystko odbywalo sie na odcinku
okolo 150 metrow o oba pojazdy zaczynaly od startu zatrzymanego.

Ja raz widzialem jak autobus przestawial matiza... przed nosem to
mialem.
Jeden pas przed skrzyzowaniem, ale droga na tyle szeroka ze sie dwa
samochody mieszcza.
Tu sie zmiescil przegubowy ikarus i matiz.
Matiz na "prawym" pasie, zamierzal pojechac prosto, autobus - skrecal w
lewo...
Tyle ze stali jakies 20-30 cm od siebie.
No i autobus zaczal skrecac... tyl poszedl w prawo, i przeciagnal po
boku matiza, od tylnego zderzaka do przedniego. Matiz az zawisl na
prawych kolach... nawet ciekawie to wygladalo, jakby w zwolnionym
tempie.
Zostalem zeby w razie czego zeznawac, i sie dowiedzialem ze policja
próbowala wrobic w to matiza, ze powinien wyczytac na tyle autobusu
"zachodzi przy skrecie"...

--
Pozdro
Massai

677 Data: Pa?dziernik 20 2008 20:05:39
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: Marcin Stankiewicz 

Dnia Mon, 20 Oct 2008 18:41:24 +0200, BartekGSXF na pl.misc.samochody
napisał(a):

Użytkownik "Artur"  napisał w wiadomości


Zeby rozwiac wszelkie watpliwosci oto opinia policjantow z sekcji wypadkowej
KP w Lodzi.
Z sytuacji na rysunku wine za kolizje ponosza obaj kierowcy.

No. Mnie powiedzili to samo, tyle, że ja posiłkowałem się przykładem
Piłsudskiego/Sienkiewicza w stronę Retkini - ale ZTCP to tam na lewoskręcie
nie ma ciągłej.

--
Marcin Stankiewicz [ a.k.a. motomouse ;-) ]
m.stankiewicz na pomarańczka [ czyli orange ].pl
"Liczę się z tym, kto potrafi liczyć czas. Sławomir Wróblewski"

678 Data: Pa?dziernik 21 2008 09:08:53
Temat: Re: kto jest winny w takiej sytuacji?
Autor: BartekGSXF 


Użytkownik "Marcin Stankiewicz"  napisał w wiadomości >

No. Mnie powiedzili to samo, tyle, że ja posiłkowałem się przykładem
Piłsudskiego/Sienkiewicza w stronę Retkini - ale ZTCP to tam na lewoskręcie
nie ma ciągłej.
Jest linia ciagla ale przed skretem. To, ze jej nie ma na samym skrzyzowaniu to juz IMO nie ma znaczenia. I tak lamany jest nakaz jazdy w lewo.



--
pozdr
May the Force be with You
BartekGSXF
AVE 1,8
EL

Re: kto jest winny w takiej sytuacji?



Grupy dyskusyjne