Witam,
Samochod przeszedl przeglad 3 miesiace temu, wyglada na caly i zdrowy za wyjatkiem bebnow hamulcowych (tyl). Te sa straszliwie skorodowane (na tyle o ile mozna to stwierdzic macajac przez otwor w alufeldze). Nie jest to taki rdzawy nalot, tylko gruba warstwa rdzy ktora malymi plasterkami/grudkami obskrobywac mozna za pomoca palcow i to bez wiekszego wysilku. Samochod hamuje prosto. Jak bardzo jest to zle i powinno niepokoic? Wiem, ze to dobry objaw nie jest, ale czy trzeba wpadac w panike, trzeba to "dac do zakonserwowania", czy wlasciciel moze z tym jeszcze pojezdzic?
Kontynuujac glupie pytanie, jakie moga byc tego konsekwencje - pytam powaznie - kolo sie urwie, sie zablokuje, bedzie sypac iskrami, smierdziec, rzucac przeklenstwami, pluc olejem, rzygac plynem?
Dziekuje,
Jacek
| 2 | 
Data: Marzec 30 2007 08:33:39 | 
| Temat: Re: skorodowane bebny hamulcowe - czy to bardzo bradzo zle? | 
| Autor: nemo  | 
a jak gruby jest beben? 
u mnie tez bebny przyrdzewialy z wierzchu.. ale jak sprawdzilem po  
odkreceniu jest grubu na jakies 1,5 cm wiec jeszcze jezt co zdzierac a i  
wytrzymalosci tez ma chyba dosyc, jezedze juz rok i zyje. Jak dla mnie wazna  
jest grubosc bebna... jak za duzo zeszlo z rdza to radze wymienic... Zbyt  
cienki beben przy ostrym hamowaniu moglby sie rozpasc i zblokowac kolo  
(nagle!!!) lub narobic innych szkod 
--   
nemo 
 
  |