Grupy dyskusyjne   »   Tylem w przod...

Tylem w przod...



1 Data: Styczen 02 2007 11:18:51
Temat: Tylem w przod...
Autor: VoyteG 

Mialem ostatnio takie zdarzenie drogowe.
Swiatlo czerwone, stoje jako drugi, droga to akurat lekkie wzniesienie
wiec zaciagniety reczny.
Przede mna pojazd, do ktorego podchodzi zebrak. Kierujaca pojazdem
siega po portfel, chcac dac zebrakowi pieniadze i zdejmuje noge z
hamulca. Jej auto zaczyna sie staczac na moje - odleglosc okolo metra.
Zerkam w lusterko, za mna pojazd, nie mam gdzie uciec. Zaczynam wiec
trabic. Kobieta odwraca sie, patrzy na mnie i wtedy luup.... na
szczescie male, bo odleglosc byla nieduza.

Po czym ta pani wychodzi z auta, z pretensja do mnie, czy nie moge byc
bardziej ludzki, kiedy ona wspomaga zebraka, ponadto czy chce jej
uszkodzic samochod, ruszajac!
Wskazalem tej pani moj zaciagniety hamulec reczny, przypomnialem ze to
ja stoje, a ona sie stoczyla i spytalem czy ona jako kierowca wie do
czego sluzy jej reczny?
Pani jednak nadal byla przekonana, ze to ona stala a ja jestem
niewrazliwy na ludzi i puknalem ja w tyl...
Moze to nawet realne, bo jak patrzyla przez swa tylnia szybe na mnie,
gdy jej pojazd sie staczal, to moj akurat sie zblizal... ;-)

Na szczescie nie bylo szkody. Ale wyobrazmy sobie inna sytuacje, ze
doszloby do takiej. Formalnie ja jestem winny, bo moj przod jest w tyle
pojazdu przede mna... Jak wtakiej sytuacji wykazac, ze to tamten pojazd
sie stoczyl?

pozdrawiam

VoyteG



2 Data: Styczen 02 2007 13:15:52
Temat: Re: Tylem w przod...
Autor: rafal 


Na szczescie nie bylo szkody. Ale wyobrazmy sobie inna sytuacje, ze
doszloby do takiej. Formalnie ja jestem winny, bo moj przod jest w tyle
pojazdu przede mna... Jak wtakiej sytuacji wykazac, ze to tamten pojazd
sie stoczyl?

Po pierwsze - łapać żebraka coby nie uciekł :) po drugie - kierowca z tyłu. Po
prostu łapać świadków i liczyć że będą chcieli powiedzieć jak było

Po drugie (jak nie ma świadków) - wezwać gliniarzy i spokojnie zeznac im jak
było. Wystarczy że tamta poplącze się w zeznaniach albo znajdzie się coś co
uprawdopodobni twoją wersję (fakt że jest tam wzniesienie już ją w pewnym
sensie uprawdopodabnia). Nie kłamać, nie naginać faktów - jeśłi gliny
inteligentne, będą szukać sprzeczności w zeznaniach stron - i ten kogo złapią
na "nieścisłościach" - ma przerąbane.

A po trzecie - jek strony upierają się przy swoim - czekać na sąd (jeśli gliny
wskazują ciebie na winnego na zasadzie "bo z tyłu to winny" - odmówić i kazać
kierować do sądu)
Sąd obu stron raczej nie uzna za winne bo byłoby to nieco nielogiczne (choć
wyroki sądów są nieobliczalne ), uzna albo którąś ze stron, albo .. że nie da
się wskazać winnego (wtedy zaoszczędza się punkty i mandat)

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

3 Data: Styczen 02 2007 13:37:58
Temat: Re: Tylem w przod...
Autor: Toma  

A gdzie jest napisane,ze walisz z tyłu to jestes winny ?

Mój przypadek:

Jadę sobię główną drogą, ślisko jak diabli, bo wcześniej padał deszcz, a
potem wszystko zamarzło.
Z prawej( podporządkowanej) wyjeżdza nikt inny jak kobieta.
Jako,że jest ślisko, ona nie może przyspieszyć, bo kółka się kręcą, nooo ale
pomału się wytoczyła. Ja już się zbliżyłem, a nie chcą hamować, zaczynam
wyprzedzać. Ale widzę,że na przeciwko mnie pomalutku jedzie merc. No to z
powrotem na swój pas ( wszyko przy baaaaaardzo małej prędkości - ok 20 km/h )
No i puk kobiete w zadek. Od skrzyżowania 10 m. Niby była już na pasie, ale
zmusiła mnie do manewrów
Oczywiście z gębą na mnie,że to moja wina,ze ją od tyłu ... ( bez
podtekstów :) ). Znalazł się dziadek idący chodnikiem i mówi,ze to moja
wina, bo ją od tyłu ... itd
Ja spokojnie - Policja.
A,że było maaaase słuczek, to poczekalismy 3 godziny.

No i Policja przyjechała, wysłuchała kobitki i mnie i mandacik dla niej.
Ona sie nie zgadza,wiadomo sąd.A sąd wysłuchał kobitkę, mnie, świadka i
policjanta i orzekł ona winna :))))

Także , nie zawsze ten co w tyłek wali.

Pozdr
Toma

P.S. Uszkodzenia : u mnie pękło  szkło od lampy ( koszt 80 zł), a tak
kobitka zabuliła duuuużo więcej, heheheh


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

4 Data: Styczen 02 2007 15:10:06
Temat: Re: Tylem w przod...
Autor: Massai 

VoyteG wrote:

Mialem ostatnio takie zdarzenie drogowe.
Swiatlo czerwone, stoje jako drugi, droga to akurat lekkie wzniesienie
wiec zaciagniety reczny.

W DC przy rondzie zesłańców syberyjskich, wyjazd z tunelu...
Codziennie wieczorem przejeżdżam i regularnie zdarza się takie dziwne
cuś.
Gość przede mną zaczyna się staczać.
Stoję, widze że coraz bliżej, klakson.
on się stacza jeszcze chwilę, gaz podjeżdża pod górę kawałek, i znowu
to samo.
I tak kurka regularnie.
jeden dwu - to bym zrozumiał, że ręcznego nie ma, i nózka go pobolewa
od trzymania na hamulcu.
Ale takich pacanów miałem już chyba ze 20...
O co biega? Jakaś nowa świecka tradycja wkur... kierowców?

--
Pozdro
Massai

5 Data: Styczen 02 2007 18:56:48
Temat: Re: Tylem w przod...
Autor: Stanislaw Chmielarz 

Massai wrote:

W DC przy rondzie zesłańców syberyjskich, wyjazd z tunelu...
Codziennie wieczorem przejeżdżam i regularnie zdarza się takie
dziwne cuś.
Gość przede mną zaczyna się staczać.
Stoję, widze że coraz bliżej, klakson.
on się stacza jeszcze chwilę, gaz podjeżdża pod górę kawałek, i
znowu to samo.
I tak kurka regularnie.

Maja problem z widzeniem po zmroku lub uszkodzenia zmyslu
rownowagi. Ja odczuwam nawet bardzo maly ruch (kilkanascie
centymetrow) jak stoje w korku pod gorke.

--
Pozdrowienia!!StaCH
Sieci,systemy,serwis PC,alarmy,kamery,domofony,sterowniki PLC.
http://www.uniprojekt.com  mobile:wap.uniprojekt.com

6 Data: Styczen 03 2007 01:18:27
Temat: Re: Tylem w przod...
Autor: Dariusz K. Ladziak 

On Tue, 02 Jan 2007 18:56:48 +0100, Stanislaw Chmielarz
 wrote:


Maja problem z widzeniem po zmroku lub uszkodzenia zmyslu
rownowagi. Ja odczuwam nawet bardzo maly ruch (kilkanascie
centymetrow) jak stoje w korku pod gorke.

Maja przede wszystkim problem z technika jazdy - najwyrazniej probuja
stac na sprzegle... Pomysl godny potluczenia o kant dupy - albo sie
wyrwie do przodu, albo stoczy do tylu albo sprzeglo spali...
Depnal by uczciwie na hamulec i zadne problemy z widzeniem po zmroku
czy z blednikiem nie mialy by wowczas znaczenia.

--
Darek

7 Data: Styczen 02 2007 17:10:30
Temat: Re: Tylem w przod...
Autor: Marcin Jan 

VoyteG napisał(a):

Mialem ostatnio takie zdarzenie drogowe.
Swiatlo czerwone, stoje jako drugi, droga to akurat lekkie wzniesienie
wiec zaciagniety reczny.
Przede mna pojazd, do ktorego podchodzi zebrak. Kierujaca pojazdem
siega po portfel, chcac dac zebrakowi pieniadze i zdejmuje noge z
hamulca. Jej auto zaczyna sie staczac na moje - odleglosc okolo metra.
Zerkam w lusterko, za mna pojazd, nie mam gdzie uciec. Zaczynam wiec
trabic. Kobieta odwraca sie, patrzy na mnie i wtedy luup.... na
szczescie male, bo odleglosc byla nieduza.

Po czym ta pani wychodzi z auta, z pretensja do mnie, czy nie moge byc
bardziej ludzki, kiedy ona wspomaga zebraka, ponadto czy chce jej
uszkodzic samochod, ruszajac!
Wskazalem tej pani moj zaciagniety hamulec reczny, przypomnialem ze to
ja stoje, a ona sie stoczyla i spytalem czy ona jako kierowca wie do
czego sluzy jej reczny?
Pani jednak nadal byla przekonana, ze to ona stala a ja jestem
niewrazliwy na ludzi i puknalem ja w tyl...
Moze to nawet realne, bo jak patrzyla przez swa tylnia szybe na mnie,
gdy jej pojazd sie staczal, to moj akurat sie zblizal... ;-)

Na szczescie nie bylo szkody. Ale wyobrazmy sobie inna sytuacje, ze
doszloby do takiej. Formalnie ja jestem winny, bo moj przod jest w tyle
pojazdu przede mna... Jak wtakiej sytuacji wykazac, ze to tamten pojazd
sie stoczyl?

pozdrawiam

VoyteG

generalnie sytuacja nie ciekawa, sam miałem podobnie z tym że kobitka wrzuciła wsteczny i wio, na szczęście miałem gdzie uciec. Podobna sytuacja jest na skrzyżowaniu ze światłami - 6 rano, kumpel wyjeżdżał z podporządkowanej mając zielone i sru w jego bok przypierdzielił koleś który jechał główną z tym że wjechał na czerwonym. Oczywiście świadków zero, na szczęście koleś się przyznał. Gdyby szedł w zaparte że miał zielone to byłoby nie ciekawie. Oczywiście zero świadków.
I w tym kontekście zastanawiam się nad montażem czarnej skrzynki w aucie ;). No może nie zupełnie ale wystarczyłaby jakaś kamerka z przodu i tyłu + komp który by to nagrywał na hdd. Myślę że przy obecnych cenach sprzętu komputerowego byłoby to w miarę tanie i w razie jakby co to dowód w sprawie jest :).

--
Pozdrawiam
Marcin Będkowski

"Nienawidzę twoich poglądów, ale dam się zabić, żebyś mógł je głosić"

8 Data: Styczen 02 2007 17:11:04
Temat: Re: Tylem w przod...
Autor: VoyteG 

Marcin Jan napisał(a):
 Myślę że przy obecnych cenach

sprzętu komputerowego byłoby to w miarę tanie i w razie jakby co to
dowód w sprawie jest :).

Ta, a potem okaże się, że w naszym kraju autorski sprzęt bez
homologacji używać można tylko do utrwalania wspomnień z wakacji...
;-)

Wygląda na to, że niestety sytuacja patowa.... bo uderzenie może
być na tyle mocne by spowodować szkodę, a na tyle słabe by
zostawiło jednoznaczne ślady.

VoyteG

9 Data: Styczen 02 2007 20:24:00
Temat: Re: Tylem w przod...
Autor: Kubanczyk 

Znajomy znajomego miał identyczny wypadek w Wawie na rondzie zesłańców
syberyjskich,
ale uszkodzenia były większe.

Natychmiastowa reakcja żebraka:
- (do winowajcy) Panie daj pan 50 zeta to zeznam że on Panu w dupę wjechał!
:))

10 Data: Styczen 03 2007 09:34:43
Temat: Re: Tylem w przod...
Autor: VoyteG 


Kubanczyk napisał(a):

Znajomy znajomego miał identyczny wypadek w Wawie na rondzie zesłańców
syberyjskich,

Mialem nie pisac... ale tez to bylo wlasnie te rondo....

Skret w lewo z wolskiego kierunku do centrum...

VoyteG

11 Data: Styczen 03 2007 10:25:54
Temat: Re: Tylem w przod...
Autor: Massai 

VoyteG wrote:


Kubanczyk napisał(a):
> Znajomy znajomego miał identyczny wypadek w Wawie na rondzie
> zesłańców syberyjskich,

Mialem nie pisac... ale tez to bylo wlasnie te rondo....

Skret w lewo z wolskiego kierunku do centrum...

VoyteG

No to co ja opisywałem to też dokładnie w tym miejscu, z tym że ja
uderzam prosto w bitwy warszawskiej.
Regularnie tam się zdażają tacy nienormalni - a może cwani...

--
Pozdro
Massai

12 Data: Styczen 03 2007 00:27:38
Temat: Re: Tylem w przod...
Autor: Adam Płaszczyca 

On 2 Jan 2007 03:18:51 -0800, "VoyteG"  wrote:

Na szczescie nie bylo szkody. Ale wyobrazmy sobie inna sytuacje, ze
doszloby do takiej. Formalnie ja jestem winny, bo moj przod jest w tyle
pojazdu przede mna... Jak wtakiej sytuacji wykazac, ze to tamten pojazd
sie stoczyl?

Cięzko będzie, może pomóc lokalizacja odłamków (pod jej zderzakiem,
nie pod Twoim). No i oczywiście zeznanie świadków z samochodu za Tobą.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/Fotki/rozne/Tecza/
___________/    mail:  GG: 3524356

13 Data: Styczen 03 2007 10:06:39
Temat: Re: Tylem w przod...
Autor: Tomasz Pyra 

VoyteG napisał(a):

Formalnie ja jestem winny, bo moj przod jest w tyle
pojazdu przede mna...

Formalnie winna jest ona, bo nie ustąpiła pierwszeństwa cofając.

Jak wtakiej sytuacji wykazac, ze to tamten pojazd
sie stoczyl?

Jej słowo przeciwko Twojemu, z tym że policja na miejscu zdarzenia powinna przyznać rację Tobie.

Co przychodzi mi do głowy:

Brak Twoich śladów hamowania (a jeżeli byś nie hamował to uderzenie byłoby dużo mocniejsze, a gdybyś nie wyhamował to pewnie hamowałbyś ostro).

Odległość od linii zatrzymań - jeżeli mówisz że ona było pierwsza w kolejce (co pewnie zeznałaby), a zderzenie nastąpiłoby w takim miejscu że musiałaby się cofnąć kilka metrów (na metrze nie rozpędzi się tak żeby coś uszkodzić) to wskazywałoby to na kierującego z przodu.

Jacykolwiek świadkowie którzy słyszeli trąbienie - w przypadku najechania zazwyczaj nie ma czasu trąbić, a w przypadku staczania zdążyłeś zatrąbić.

Jak trafisz na inteligentnych policjantów to oni już tego z przodu przekonają żeby się przyznał, ewentualnie zeznają na Twoją korzyść w sądzie.
Bo żeby mieć niezbite dowody to trzeba mieć kamerę na pokładzie.

Tylem w przod...



Grupy dyskusyjne