Grupy dyskusyjne   »   Z cylku: czyja wina?

Z cylku: czyja wina?



1 Data: Wrzesien 13 2010 13:00:14
Temat: Z cylku: czyja wina?
Autor: Krzysiek Niemkiewicz 

Sytuacja czysto hipotetyczna - czyja wina będzie w przypadku wjechania w przeszkodę, której z obiektywnych przyczyn kierowca nie mógł widzieć? Przykład:
Jest ulica, dwa pasy w każdą stronę, na prawym pasie stoi auto na awaryjnych (żeby nie było - uzasadnienie, ma trójkąt, zmienia koło). Tym pasem jedzie sobie dostawczak. Kierowca ocenia sytuację - sąsiednim pasem jedzie sznurek aut, ale jak lekko przyspieszy to zmieści się przed sznurek na lewy pas. Za dostawczym jedzie niczego nie spodziewający się samochód, który, gdy tylko dostawczak przed nim zjedzie na lewy pas, dostrzega przed sobą przeszkodę, której nie ma jak ominąć a na hamowanie za późno :(
Na rozsądek wina braku wyobraźni kierowcy dostawczaka, ale jak to prawo i policja oceni?


--
Krzysiek Niemkiewicz - inicjały[at]post.pl
-- -- - -- -- - -- -- -- -- -- -- -- - -- -- --
MATKA SIEDZI Z TYŁU - TAK POWIEDZIAŁ!



2 Data: Wrzesien 13 2010 11:04:22
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: masti 

Dnia pięknego Mon, 13 Sep 2010 13:00:14 +0200 osobnik zwany Krzysiek
Niemkiewicz wystukał:

Sytuacja czysto hipotetyczna - czyja wina będzie w przypadku wjechania w
przeszkodę, której z obiektywnych przyczyn kierowca nie mógł widzieć?
Przykład:
Jest ulica, dwa pasy w każdą stronę, na prawym pasie stoi auto na
awaryjnych (żeby nie było - uzasadnienie, ma trójkąt, zmienia koło). Tym
pasem jedzie sobie dostawczak. Kierowca ocenia sytuację - sąsiednim
pasem jedzie sznurek aut, ale jak lekko przyspieszy to zmieści się przed
sznurek na lewy pas. Za dostawczym jedzie niczego nie spodziewający się
samochód, który, gdy tylko dostawczak przed nim zjedzie na lewy pas,
dostrzega przed sobą przeszkodę, której nie ma jak ominąć a na hamowanie
za późno :( Na rozsądek wina braku wyobraźni kierowcy dostawczaka, ale
jak to prawo i policja oceni?

ale nad czy tu myśleć?
Ewidentna wina tego co "nie widział".



--
mst <at> gazeta <.> pl
"-Mam lęk gruntu! -Chyba wysokości?
-Wiem co mówię, to grunt zabija!" T.Pratchett

3 Data: Wrzesien 13 2010 13:12:50
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: =Marcos= 

Na rozsądek wina braku wyobraźni kierowcy dostawczaka, ale jak to prawo i policja oceni?

Niezachowanie należytej odległości? Żeby samochód jadący przed Tobą zasłaniał wszystko co jest przed nim, trzeba jechać naprawdę blisko i naprawdę centralnie za nim.

--
Marcos
marek [AT] microstock . pl

http://www.przeloty.net <- tanie bilety lotnicze

4 Data: Wrzesien 13 2010 13:39:10
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Krzysiek Niemkiewicz 

=Marcos= napisał:

Na rozsądek wina braku wyobraźni kierowcy dostawczaka, ale jak to
prawo i  policja oceni?
Niezachowanie należytej odległości? Żeby samochód jadący przed Tobą zasłaniał wszystko co jest przed nim, trzeba jechać naprawdę blisko i naprawdę centralnie za nim.

Jadąc w mieście przepisowe 50km/h zazwyczaj trzymasz się nie dalej niż 10m. Nawet niech to bedzie 15m, dodać do tego długość dostawczaka - 5m i odległość jaka dzieliła go do przeszkody w chwili zmiany pasa - 10m daje raptem 30m. Droga hamowania z tej prędkości mniejsza nie bedzie, a dodając jeszcze do tego element zaskoczenia - stłuczka gwarantowana. Co do widoczności - sprawdziłem sam że są sytuacje w których nie widać.


--
Krzysiek Niemkiewicz - inicjały[at]post.pl
-- -- - -- -- - -- -- -- -- -- -- -- - -- -- --
MATKA SIEDZI Z TYŁU - TAK POWIEDZIAŁ!

5 Data: Wrzesien 13 2010 13:47:13
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: ...:::Tomek:::... 

Krzysiek Niemkiewicz wrote:

Jadąc w mieście przepisowe 50km/h zazwyczaj trzymasz się nie dalej
niż 10m. Nawet niech to bedzie 15m, dodać do tego długość dostawczaka
- 5m i odległość jaka dzieliła go do przeszkody w chwili zmiany pasa
- 10m daje raptem 30m. Droga hamowania z tej prędkości mniejsza nie
bedzie, a dodając jeszcze do tego element zaskoczenia - stłuczka
gwarantowana. Co do widoczności - sprawdziłem sam że są sytuacje w
których nie widać.

Nie zmienia to faktu, że nadal wina jednoznacznie leży po stronie kierowcy jadącego za dostawczakiem.
A prędkość maksymalna jest zdefiniowana, ale maksymalna odległość od pojazdu poprzedzającego już nie, właśnie po to, żeby użyć rozsądku i zachować większą odległość w przypadku braku widoczności.

--
Pozdrawiam
Tomek

6 Data: Wrzesien 13 2010 13:57:06
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Stefan 

Krzysiek Niemkiewicz pisze:

Jadąc w mieście przepisowe 50km/h zazwyczaj trzymasz się nie dalej niż 10m.

Cale zycie przejezdzam na czerwonym.

Nawet niech to bedzie 15m, dodać do tego długość dostawczaka - [...]

Bez obaw, zazwyczaj jest to prawie zielone.

[...] Droga hamowania z tej prędkości mniejsza nie bedzie, a dodając jeszcze do tego element zaskoczenia

Zazwyczaj pozostalym udaje sie przede mna wyhamować, gorzej jak się kierowca zamysli albo coś mu zasłoni i nie zobaczy ze JA jadę!

[...] stłuczka gwarantowana.

Co do widoczności -
> sprawdziłem sam że są sytuacje w których nie widać.

Jest taka zasada: nie widzisz - nie jedziesz. Warto sie jej trzymac.



--
http://www.listatima.pl/

7 Data: Wrzesien 13 2010 15:02:33
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: =Marcos= 

[...] stłuczka gwarantowana.

Co do widoczności - sprawdziłem sam że są sytuacje w których nie widać.

Jest taka zasada: nie widzisz - nie jedziesz. Warto sie jej trzymac.

Tym bardziej, że nie musiałby to być zaparkowany uszkodzony samochód, a mogłoby być nagle wybiegające dziecko, które dostawczak szybkim manewrem w ostatniej chwili minie.

--
Marcos
marek [AT] microstock . pl

http://www.microstock.pl <- sprzedaj swoje zdjęcia

8 Data: Wrzesien 13 2010 16:58:37
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Arek (G) 

W dniu 2010-09-13 15:02, =Marcos= pisze:

[...] stłuczka gwarantowana.

Co do widoczności - sprawdziłem sam że są sytuacje w których nie widać.

Jest taka zasada: nie widzisz - nie jedziesz. Warto sie jej trzymac.

Tym bardziej, że nie musiałby to być zaparkowany uszkodzony samochód, a
mogłoby być nagle wybiegające dziecko, które dostawczak szybkim manewrem
w ostatniej chwili minie.

Albo nie wyminie tylko ostro zahamuje. Przy 10m odstępie nic się nie da zrobić.

A.

9 Data: Wrzesien 14 2010 09:40:46
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Jakub Witkowski 

W dniu 2010-09-13 15:02, =Marcos= pisze:

[...] stłuczka gwarantowana.

Co do widoczności - sprawdziłem sam że są sytuacje w których nie widać.

Jest taka zasada: nie widzisz - nie jedziesz. Warto sie jej trzymac.

Tym bardziej, że nie musiałby to być zaparkowany uszkodzony samochód, a mogłoby być nagle wybiegające dziecko, które dostawczak szybkim manewrem w ostatniej chwili minie.

Trafienie pieszego który nagle wtargnął na jezdnię nie jest winą kierowcy.

--
Jakub Witkowski    |  Prezentowane opinie mogą być niepoważne,
    z domeny        |  nieprawdziwe, lub nie odpowiadać w części
gts /kropka/ pl    |  lub całości poglądom ich Autora.

10 Data: Wrzesien 14 2010 10:28:23
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: J.F. 

Użytkownik "Jakub Witkowski"  napisał w wiadomości

Tym bardziej, że nie musiałby to być zaparkowany uszkodzony samochód, a mogłoby być nagle wybiegające dziecko, które dostawczak szybkim >manewrem w ostatniej chwili minie.

Trafienie pieszego który nagle wtargnął na jezdnię nie jest winą kierowcy.

Pod warunkiem ze sad tak uzna.
A w tej sytuacji moze byc roznie - skoro dostawczakowi udalo sie ominac, to ten za nim d* :-)

J.

11 Data: Wrzesien 14 2010 10:33:29
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: J_K_K 

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości

A w tej sytuacji moze byc roznie - skoro dostawczakowi udalo sie ominac, to ten za nim d* :-)

Niekoniecznie, np.:
Dostawczak zasłaniał widoczność,
ten z tyłu nie widział drogi przed dostawczakiem.
Dostawczak "przysnął" i uskoczył w ostatnim momencie,
bez sygnalizacji kierunkowskazem.
Ten z tyłu nie miał już czasu na reakcję.

Pzdr

JKK

12 Data: Wrzesien 13 2010 16:57:38
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Arek (G) 

W dniu 2010-09-13 13:39, Krzysiek Niemkiewicz pisze:

=Marcos= napisał:
Na rozsądek wina braku wyobraźni kierowcy dostawczaka, ale jak to
prawo i policja oceni?
Niezachowanie należytej odległości? Żeby samochód jadący przed Tobą
zasłaniał wszystko co jest przed nim, trzeba jechać naprawdę blisko i
naprawdę centralnie za nim.

Jadąc w mieście przepisowe 50km/h zazwyczaj trzymasz się nie dalej niż
10m. Nawet niech to bedzie 15m, dodać do tego długość dostawczaka - 5m i
odległość jaka dzieliła go do przeszkody w chwili zmiany pasa - 10m daje
raptem 30m. Droga hamowania z tej prędkości mniejsza nie bedzie, a
dodając jeszcze do tego element zaskoczenia - stłuczka gwarantowana. Co
do widoczności - sprawdziłem sam że są sytuacje w których nie widać.

Są tacy, że dobrze trzymać się jakieś 3s za samochodem z przodu:) Co daje odrobinę więcej niż to 10m. Zresztą 10m przy 50km/h to jednak jazda na zderzaku. W przypadku awaryjnego hamowania, zanim zdążysz pomyśleć o hamulcu już zaparkowałeś pól auta w jego tyle.

A.

13 Data: Wrzesien 16 2010 08:49:59
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Artur(m) 


Użytkownik "Arek (G)"  napisał w wiadomości


Są tacy, że dobrze trzymać się jakieś 3s za samochodem z przodu:) Co daje odrobinę więcej niż to 10m. Zresztą 10m przy 50km/h to jednak jazda na zderzaku. W przypadku awaryjnego hamowania, zanim zdążysz pomyśleć o hamulcu już zaparkowałeś pól auta w jego tyle.


Jesteś wyznawcą teorii mocno propagowanej, że jeździmy za poprzedzającym
samochodem w odległości takiej z jaką prędkością jedziemy.
Chętnie bym poobserwował takich propagatorów "na mieście"
Tak samo jak poobserwowałbym ustawodawców jeżdżących
w terenie zabudowanym 50 ką

Artur(m)

14 Data: Wrzesien 16 2010 15:53:54
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Arek (G) 

W dniu 2010-09-16 08:49, Artur(m) pisze:


Użytkownik "Arek (G)"  napisał w wiadomości



Są tacy, że dobrze trzymać się jakieś 3s za samochodem z przodu:) Co
daje odrobinę więcej niż to 10m. Zresztą 10m przy 50km/h to jednak
jazda na zderzaku. W przypadku awaryjnego hamowania, zanim zdążysz
pomyśleć o hamulcu już zaparkowałeś pól auta w jego tyle.


Jesteś wyznawcą teorii mocno propagowanej, że jeździmy za poprzedzającym
samochodem w odległości takiej z jaką prędkością jedziemy.
Chętnie bym poobserwował takich propagatorów "na mieście"
Tak samo jak poobserwowałbym ustawodawców jeżdżących
w terenie zabudowanym 50 ką

A Ty wyznawcą, że aby komuś odpowiedzieć to wcale nie trzeba przeczytać co napisał.

A.

15 Data: Wrzesien 13 2010 17:25:35
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: moje_przedmioty 


Użytkownik "Krzysiek Niemkiewicz" <mojeinicjały[at]post.pl> napisał w
wiadomości

=Marcos= napisał:
Na rozsądek wina braku wyobraźni kierowcy dostawczaka, ale jak to
prawo i  policja oceni?
Niezachowanie należytej odległości? Żeby samochód jadący przed Tobą
zasłaniał wszystko co jest przed nim, trzeba jechać naprawdę blisko i
naprawdę centralnie za nim.

Jadąc w mieście przepisowe 50km/h zazwyczaj trzymasz się nie dalej niż
10m. Nawet niech to bedzie 15m, dodać do tego długość dostawczaka - 5m i
odległość jaka dzieliła go do przeszkody w chwili zmiany pasa - 10m daje
raptem 30m. Droga hamowania z tej prędkości mniejsza nie bedzie, a dodając
jeszcze do tego element zaskoczenia - stłuczka gwarantowana. Co do
widoczności - sprawdziłem sam że są sytuacje w których nie widać.


Przeciez autor wątku napisał ze był jeszcze trójkąt.
Więc każdy normalnuy  da radę wyhamować
A odkupienie trójkąta to ew. koszt 10 zł
Nikt nie bedzie do tego policji wzywać

16 Data: Wrzesien 13 2010 18:10:24
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Bydlę 

Krzysiek Niemkiewicz wrote:

Jadąc w mieście przepisowe 50km/h (...)  daje
raptem 30m. Droga hamowania z tej prędkości mniejsza nie bedzie


Oczywiście, że będzie.

--
Bydlę

17 Data: Wrzesien 14 2010 10:02:04
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Jakub Witkowski 

W dniu 2010-09-13 18:10, Bydlę pisze:

Krzysiek Niemkiewicz wrote:
Jadąc w mieście przepisowe 50km/h (...) daje
raptem 30m. Droga hamowania z tej prędkości mniejsza nie bedzie


Oczywiście, że będzie.

Nieznacznie (w miarę skoncentrowany kierowca, dobre hamulce - około 25m)

--
Jakub Witkowski    |  Prezentowane opinie mogą być niepoważne,
    z domeny        |  nieprawdziwe, lub nie odpowiadać w części
gts /kropka/ pl    |  lub całości poglądom ich Autora.

18 Data: Wrzesien 14 2010 10:33:12
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Bydlę 

Jakub Witkowski wrote:
> W dniu 2010-09-13 18:10, Bydlę pisze:
>
>> Krzysiek Niemkiewicz wrote:
>>
>>> Jadąc w mieście przepisowe 50km/h (...) daje
>>> raptem 30m. Droga hamowania z tej prędkości mniejsza nie bedzie
>>
>> Oczywiście, że będzie.
>
> Nieznacznie (w miarę skoncentrowany kierowca, dobre hamulce - około 25m)


Tak. Gdy kupowałem samochód zazwyczaj stawałem na hamulcu w celach testowych z 50 właśnie.
Nieważne czy nowy, czy stary.
Bo warto wiedzieć co się stanie, gdy przyjdzie (tfu!, tfu!) potrzeba.
:-)

--
Bydlę

19 Data: Wrzesien 14 2010 21:12:51
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: 'Tom N' 

Bydlę w

Jakub Witkowski wrote:
 > W dniu 2010-09-13 18:10, Bydlę pisze:
 >
 >> Krzysiek Niemkiewicz wrote:
 >>
 >>> Jadąc w mieście przepisowe 50km/h (...) daje
 >>> raptem 30m. Droga hamowania z tej prędkości mniejsza nie bedzie
 >>
 >> Oczywiście, że będzie.
 >
 > Nieznacznie (w miarę skoncentrowany kierowca, dobre hamulce - około 25m)

Tak. Gdy kupowałem samochód zazwyczaj stawałem na hamulcu w celach
testowych z 50 właśnie.
Nieważne czy nowy, czy stary.
Bo warto wiedzieć co się stanie, gdy przyjdzie (tfu!, tfu!) potrzeba.

I co zbadałeś w ten sposób oprócz sprawności hamulców i czasu reakcji tychże
w określonych warunkach? Na drogę hamowania, o której pisał Krzysiek, składa
się -- oprócz wspomnianych -- np. czas reakcji kierującego na to co robi
poprzedzający pojazd.

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

20 Data: Wrzesien 15 2010 19:13:18
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Bydlę 

'Tom N' wrote:
> Bydlę w >
>
>>Jakub Witkowski wrote:
>> > W dniu 2010-09-13 18:10, Bydlę pisze:
>> >
>> >> Krzysiek Niemkiewicz wrote:
>> >>
>> >>> Jadąc w mieście przepisowe 50km/h (...) daje
>> >>> raptem 30m. Droga hamowania z tej prędkości mniejsza nie bedzie
>> >>
>> >> Oczywiście, że będzie.
>> >
>> > Nieznacznie (w miarę skoncentrowany kierowca, dobre hamulce - około 25m)
>
>
>>Tak. Gdy kupowałem samochód zazwyczaj stawałem na hamulcu w celach
>>testowych z 50 właśnie.
>>Nieważne czy nowy, czy stary.
>>Bo warto wiedzieć co się stanie, gdy przyjdzie (tfu!, tfu!) potrzeba.
>
>
> I co zbadałeś w ten sposób oprócz sprawności hamulców i czasu reakcji tychże
> w określonych warunkach?

Sprawność hamulców i kierunek, w którym auto podąża po takiej operacji.
Dodatkowo uczyłem się dystansu, na którym to auto się zatrzymuje w takiej sytuacji.


>Na drogę hamowania, o której pisał Krzysiek, składa
> się -- oprócz wspomnianych -- np. czas reakcji kierującego na to co robi
> poprzedzający pojazd.

To ja jesteem kierującym w danym momencie i mam taką, a nie inną, reakcję (czas czy dokładniej - opóźnienie reakcji).
Więc nie muszę tego parametru porównywać z czyimś innym - bo ten jest mój.

Nawet napisałem (teraz będzie krótsza wersja, może sprawi mniej problemów):

>>Gdy kupowałem samochód zazwyczaj stawałem na hamulcu w celach  testowych
>>Bo warto wiedzieć co się stanie, gdy przyjdzie (tfu!, tfu!) potrzeba.



ale, jak zwykle, zaczłęło się doszukiwanie rzeczy, których nie napisałem.

--
Bydlę

21 Data: Wrzesien 15 2010 20:06:45
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: 'Tom N' 

Bydlę w

 >> >> Krzysiek Niemkiewicz wrote:
 >> >>> Jadąc w mieście przepisowe 50km/h (...) daje
 >> >>> raptem 30m. Droga hamowania z tej prędkości mniejsza nie bedzie
                     ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
[...]
w miarę skoncentrowany kierowca, dobre hamulce - około 25m)
   ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
 >
 >
 >>Tak. Gdy kupowałem samochód zazwyczaj stawałem na hamulcu w celach
 >>testowych z 50 właśnie.
 >>Nieważne czy nowy, czy stary.
 >>Bo warto wiedzieć co się stanie, gdy przyjdzie (tfu!, tfu!) potrzeba.
 > I co zbadałeś w ten sposób oprócz sprawności hamulców
Sprawność hamulców

 No tak...

 >Na drogę hamowania, o której pisał Krzysiek, składa
 > się -- oprócz wspomnianych -- np. czas reakcji kierującego na to co robi
 > poprzedzający pojazd.

ale, jak zwykle, zaczłęło się doszukiwanie rzeczy, których nie napisałem.

Odpowiadałeś na wiadomość Krzyśka, który pisał o tym co Ci właśnie
podkreśliłem, w wątku traktującym o odległości od poprzedzającego pojazdu,
ale jak zwykle nie chcesz/potrafisz przyznać się do błędu.

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

22 Data: Wrzesien 16 2010 19:08:08
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Bydlę 

'Tom N' wrote:

Bydlę w
>> >> Krzysiek Niemkiewicz wrote:
>> >>> Jadąc w mieście przepisowe 50km/h (...) daje
>> >>> raptem 30m. Droga hamowania z tej prędkości mniejsza nie bedzie

                     ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
[...]

w miarę skoncentrowany kierowca, dobre hamulce - około 25m)

   ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

>
>
>>Tak. Gdy kupowałem samochód zazwyczaj stawałem na hamulcu w celach
>>testowych z 50 właśnie.
>>Nieważne czy nowy, czy stary.
>>Bo warto wiedzieć co się stanie, gdy przyjdzie (tfu!, tfu!) potrzeba.
> I co zbadałeś w ten sposób oprócz sprawności hamulców Sprawność hamulców

 No tak...

Tak, napisałem prosty teskt, a zaczęłó się kombinowanie do czego by się przypierdolić.
A tu zonk...


Czego tym razem nie rozumiesz?

--
Bydlę

23 Data: Wrzesien 16 2010 19:21:47
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: 'Tom N' 

Bydlę w

'Tom N' wrote:
Bydlę w
>> >> Krzysiek Niemkiewicz wrote:
>> >>> Jadąc w mieście przepisowe 50km/h (...) daje
>> >>> raptem 30m. Droga hamowania z tej prędkości mniejsza nie bedzie
                     ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
[...]
w miarę skoncentrowany kierowca, dobre hamulce - około 25m)
   ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
>>Tak. Gdy kupowałem samochód zazwyczaj stawałem na hamulcu w celach
>>testowych z 50 właśnie.
>>Nieważne czy nowy, czy stary.
>>Bo warto wiedzieć co się stanie, gdy przyjdzie (tfu!, tfu!) potrzeba.
> I co zbadałeś w ten sposób oprócz sprawności hamulców
Sprawność hamulców
 No tak...
Tak, napisałem prosty teskt, a zaczęłó się kombinowanie do czego by się
przypierdolić.
A tu zonk...

Taki zonk, że znowu nie odniosłeś się do meritum i czujnie wyciąłeś, ale to
nie dziwi.

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

24 Data: Wrzesien 13 2010 13:14:21
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: spammtrapp 

W dniu 2010-09-13 13:00, Krzysiek Niemkiewicz pisze:

Na rozsądek wina braku wyobraźni kierowcy dostawczaka, ale jak to prawo
i policja oceni?

Na rozsadek to wina braku wyobrazni kierowcy jadacego na ogonie dostawczaka. Ale ja to chyba mam inny rozsadek.

25 Data: Wrzesien 13 2010 13:49:59
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: J.F. 

Użytkownik "Krzysiek Niemkiewicz" <mojeinicjały[at]post.pl> napisał w wiadomości

Jest ulica, dwa pasy w każdą stronę, na prawym pasie stoi auto na awaryjnych (żeby nie było - uzasadnienie, ma trójkąt, zmienia koło). Tym pasem jedzie sobie dostawczak. Kierowca ocenia sytuację - sąsiednim pasem jedzie sznurek aut, ale jak lekko przyspieszy to zmieści się przed sznurek na lewy pas. Za dostawczym jedzie niczego nie spodziewający się samochód, który, gdy tylko dostawczak przed nim zjedzie na lewy pas, dostrzega przed sobą przeszkodę, której nie ma jak ominąć a na hamowanie za późno :(
Na rozsądek wina braku wyobraźni kierowcy dostawczaka, ale jak to prawo i policja oceni?

Jakiego k* dostawczaka ?
Jechales, z nadmierna predkoscia :-P,  z nieprzepisowym odstepem - a teraz winnych szukasz ?

J.

26 Data: Wrzesien 13 2010 14:22:28
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Krzysiek Niemkiewicz 

J.F. napisał:

Jechales, z nadmierna predkoscia :-P,  z nieprzepisowym odstepem - a teraz winnych szukasz ?

Jakbyś nie wyciął pierwszego zdania, to byś wiedział, że sytuacja hipotetyczna, więc nie brałem w niej udziału ;)
Ale wyjaśnię - prędkość dozwolona, 50km/h wystarczy żeby było ciepło. A odstęp... na własnie - "Kierujący pojazdem jest obowiązany (...) utrzymywać odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu." - czy błędem jest założenie, że pojazd przede mną nie może stanąć "dęba" ? Bo jeśli zgodnie z przepisami odstęp ma wynosić co najmniej tyle, ile wynosi droga hamowania do zera, to 99% kierowców ten przepis, na szczęście, łamie, w przeciwnym wypadku życzę powodzenia w poruszaniu się po mieście...


--
Krzysiek Niemkiewicz - inicjały[at]post.pl
-- -- - -- -- - -- -- -- -- -- -- -- - -- -- --
MATKA SIEDZI Z TYŁU - TAK POWIEDZIAŁ!

27 Data: Wrzesien 13 2010 14:34:29
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Cavallino 

Użytkownik "Krzysiek Niemkiewicz" <mojeinicjały[at]post.pl> napisał w wiadomości news:

Ale wyjaśnię - prędkość dozwolona, 50km/h wystarczy żeby było ciepło. A odstęp... na własnie - "Kierujący pojazdem jest obowiązany (...) utrzymywać odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu." - czy błędem jest założenie, że pojazd przede mną nie może stanąć "dęba" ?

Jest błędem.
Niestety - nie da się go nie popełniać, zwłaszcza w mieście, bo za duży odstęp=ktoś Ci w niego wjedzie.


Bo jeśli zgodnie z przepisami odstęp ma wynosić co najmniej tyle, ile wynosi droga hamowania do zera

Nie ma takich przepisów.

28 Data: Wrzesien 13 2010 14:52:44
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Krzysiek Niemkiewicz 

Cavallino napisał:

- czy błędem jest
założenie, że  pojazd przede mną nie może stanąć "dęba" ?
Jest błędem.
Bo jeśli zgodnie z przepisami odstęp ma wynosić co najmniej tyle, ile wynosi droga hamowania do zera
Nie ma takich przepisów.

No to z logicznego punktu widzenia są. Cytowany przeze mnie przepis określa dokładnie: "odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub
zatrzymania się poprzedzającego pojazdu" - więc skoro sugerujesz, że należy brać pod uwagę możliwość zatrzymania się poprzedzającego pojazdu w miejscu, oznacza to że odstęp ten powinien umożliwić wyhamowanie do zera.


--
Krzysiek Niemkiewicz - inicjały[at]post.pl
-- -- - -- -- - -- -- -- -- -- -- -- - -- -- --
MATKA SIEDZI Z TYŁU - TAK POWIEDZIAŁ!

29 Data: Wrzesien 13 2010 14:56:49
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Cavallino 

Użytkownik "Krzysiek Niemkiewicz" <mojeinicjały[at]post.pl> napisał w wiadomości news:

Bo jeśli zgodnie z przepisami odstęp ma wynosić co najmniej tyle, ile wynosi droga hamowania do zera
Nie ma takich przepisów.

No to z logicznego punktu widzenia są. Cytowany przeze mnie przepis określa dokładnie: "odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub
zatrzymania się poprzedzającego pojazdu" - więc skoro sugerujesz, że należy brać pod uwagę możliwość zatrzymania się poprzedzającego pojazdu w miejscu, oznacza to że odstęp ten powinien umożliwić wyhamowanie do zera.


Nie.
Jeśli uda Ci się w inny sposób uniknąć zderzenia, to możesz sobie jechać w jakiej tam odległości chcesz.
Kluczowy jest wjazd w poprzednika, a nie odstęp jaki trzymasz.

30 Data: Wrzesien 13 2010 15:11:06
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: MadMan 

Dnia Mon, 13 Sep 2010 14:56:49 +0200, Cavallino napisał(a):

No to z logicznego punktu widzenia są. Cytowany przeze mnie przepis
określa dokładnie: "odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie
hamowania lub
zatrzymania się poprzedzającego pojazdu" - więc skoro sugerujesz, że
należy brać pod uwagę możliwość zatrzymania się poprzedzającego pojazdu w
miejscu, oznacza to że odstęp ten powinien umożliwić wyhamowanie do zera.

Nie.
Jeśli uda Ci się w inny sposób uniknąć zderzenia, to możesz sobie jechać w
jakiej tam odległości chcesz

Chyba że jedziesz samochodem ciężarowym.

--
Pozdrawiam,
Damian Karwot         damian.karwot (at) gmail kropa com
JabberID: damian.karwot (at) jabster kropa pl
Tlen: madman1985, GG: 2283138

31 Data: Wrzesien 13 2010 14:57:34
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: ...:::Tomek:::... 

Krzysiek Niemkiewicz wrote:

No to z logicznego punktu widzenia są. Cytowany przeze mnie przepis
określa dokładnie: "odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie
hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu" - więc skoro
sugerujesz, że należy brać pod uwagę możliwość zatrzymania się
poprzedzającego pojazdu w miejscu, oznacza to że odstęp ten powinien
umożliwić wyhamowanie do zera.

Uniknięcie zderzenia nie oznacza automatycznie zatrzymania się. Może wystarczyć zmniejszenie prędkości i ominięcie przeszkody, zjechanie na inny pas lub pobocze. Nie kombinuj.

--
Pozdrawiam
Tomek

32 Data: Wrzesien 13 2010 15:00:04
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Cavallino 

Użytkownik "...:::Tomek:::..."  napisał w wiadomości

Krzysiek Niemkiewicz wrote:
No to z logicznego punktu widzenia są. Cytowany przeze mnie przepis
określa dokładnie: "odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie
hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu" - więc skoro
sugerujesz, że należy brać pod uwagę możliwość zatrzymania się
poprzedzającego pojazdu w miejscu, oznacza to że odstęp ten powinien
umożliwić wyhamowanie do zera.

Uniknięcie zderzenia nie oznacza automatycznie zatrzymania się. Może wystarczyć zmniejszenie prędkości i ominięcie przeszkody, zjechanie na inny pas lub pobocze. Nie kombinuj.

Poza tym - bezpieczny odstęp jest DUŻO WIĘKSZY niż droga potrzebna na hamowanie do zera z danej prędkości, czyli taki jak pisał nie wystarczy.
W czasie reakcji przejedziesz z reguły więcej, niż wynosi ta droga hamowania.

33 Data: Wrzesien 13 2010 15:02:02
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: ...:::Tomek:::... 

Cavallino wrote:

Poza tym - bezpieczny odstęp jest DUŻO WIĘKSZY niż droga potrzebna na
hamowanie do zera z danej prędkości, czyli taki jak pisał nie
wystarczy. W czasie reakcji przejedziesz z reguły więcej, niż wynosi
ta droga hamowania.

Jemu wytłumacz, nie mi :-)

--
Pozdrawiam
Tomek

34 Data: Wrzesien 13 2010 15:18:36
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Krzysiek Niemkiewicz 

....:::Tomek:::... napisał:

Cavallino wrote:
Poza tym - bezpieczny odstęp jest DUŻO WIĘKSZY niż droga potrzebna na
hamowanie do zera z danej prędkości, czyli taki jak pisał nie
wystarczy. W czasie reakcji przejedziesz z reguły więcej, niż wynosi
ta droga hamowania.
Jemu wytłumacz, nie mi :-)

Spox, on też czyta ;)
Prawda jest taka, że zgodnie z tym co piszecie, mało kto zachowuje bezpieczny odstęp. Zresztą robienie tego w praktyce, przy tej ilości samochodów na drodze jest nierealne. A sprawcą wypadku można być będąc najbardziej ostrożnym i przepisowym kierowcą :( Aż sam się dziwię jak to możliwe, że przez 18 lat poza jedną drobną stłuczką bez konsekwencji sprzętowych :) i jednym zaliczeniem krawężnika nie miałem żadnych kolizji.


--
Krzysiek Niemkiewicz - inicjały[at]post.pl
-- -- - -- -- - -- -- -- -- -- -- -- - -- -- --
MATKA SIEDZI Z TYŁU - TAK POWIEDZIAŁ!

35 Data: Wrzesien 13 2010 15:27:13
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: J.F. 

Użytkownik "Krzysiek Niemkiewicz" <mojeinicjały[at]post.pl>

Prawda jest taka, że zgodnie z tym co piszecie, mało kto zachowuje

Zgadza sie. Ale i tak samochody z reguly nie staja nagle w miejscu - trzeba sie zagapic :-)

bezpieczny odstęp. Zresztą robienie tego w praktyce, przy tej ilości samochodów na drodze jest nierealne.

Stad m.in. bierze nieprawdziwosc teorii ze najwieksza przepustowosc jest przy ~30km/h :-)

A sprawcą wypadku można być będąc najbardziej ostrożnym i przepisowym kierowcą :(

Ale nie w takiej sytuacji :-)

J.

36 Data: Wrzesien 13 2010 18:17:11
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Bydlę 

Krzysiek Niemkiewicz wrote:
> Prawda jest taka, że zgodnie z tym co piszecie, mało kto zachowuje
> bezpieczny odstęp.

Zgadza się.


> Zresztą robienie tego w praktyce, przy tej ilości
> samochodów na drodze jest nierealne.

Bo mylisz bezpieczeństwo z przepisami.
Przepisy są po to, by wskazać winnego, nie po to, by było bezpiecznie.
(tu upraszczam, ale mam nadzieję, że złapiesz myśl)


--
Bydlę

37 Data: Wrzesien 13 2010 14:40:45
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: J.F. 

Użytkownik "Krzysiek Niemkiewicz" <mojeinicjały[at]post.pl> napisał w wiadomości

J.F. napisał:
Jechales, z nadmierna predkoscia :-P,  z nieprzepisowym odstepem - a teraz winnych szukasz ?
Jakbyś nie wyciął pierwszego zdania, to byś wiedział, że sytuacja hipotetyczna, więc nie brałem w niej udziału ;)

Za sam fakt pomyslenia nalezy sie :-P

Ale wyjaśnię - prędkość dozwolona, 50km/h wystarczy żeby było ciepło. A odstęp... na własnie - "Kierujący pojazdem jest obowiązany (...) utrzymywać odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu." - czy błędem jest założenie, że pojazd przede mną nie może stanąć "dęba" ? Bo jeśli zgodnie z przepisami odstęp ma wynosić co najmniej tyle, ile wynosi droga hamowania do zera, to 99% kierowców ten przepis, na szczęście, łamie, w przeciwnym wypadku życzę powodzenia w poruszaniu się po mieście...

Ale oni jakos nie maja kolizji. A jak maja to szybko daja sie przekonac policji ze wina jest wylacznie ich :-)

Choc ponoc zdarzaly sie przypadki gdy winnym uznano kierowce hamujacego gwaltownie i bez potrzeby.

J.

38 Data: Wrzesien 13 2010 18:13:16
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Bydlę 

Krzysiek Niemkiewicz wrote:
> czy błędem jest
> założenie, że pojazd przede mną nie może stanąć "dęba" ?


Oczywiście.
Spróbuj uzasadnić, że jest niemożliwe. (stanięcie dęba z dowolnej przyczyny)

--
Bydlę

39 Data: Wrzesien 14 2010 09:50:58
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Jakub Witkowski 

W dniu 2010-09-13 14:22, Krzysiek Niemkiewicz pisze:

J.F. napisał:
Jechales, z nadmierna predkoscia :-P, z nieprzepisowym odstepem - a teraz winnych szukasz ?

Jakbyś nie wyciął pierwszego zdania, to byś wiedział, że sytuacja hipotetyczna, więc nie brałem w niej udziału ;)
Ale wyjaśnię - prędkość dozwolona, 50km/h wystarczy żeby było ciepło. A odstęp... na własnie - "Kierujący pojazdem jest obowiązany (...) utrzymywać odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu." - czy błędem jest założenie, że pojazd przede mną nie może stanąć "dęba" ? Bo jeśli zgodnie z przepisami odstęp ma wynosić co najmniej tyle, ile wynosi droga hamowania do zera, to 99% kierowców ten przepis, na szczęście, łamie, w przeciwnym wypadku życzę powodzenia w poruszaniu się po mieście...

Oczywiście, w praktyce wszyscy łamią ten przepis, bo w dużym ruchu inaczej się
nie da - zostawisz miejsce przed sobą, to juz za chwilę będzie tam inny pojazd...
A przepis jest pewnie dlatego, żeby móc bez problemów wskazać winnego ;)
Jadąc samochodem podejmujesz ryzyko i jest to jeden z jego elementów.

--
Jakub Witkowski    |  Prezentowane opinie mogą być niepoważne,
    z domeny        |  nieprawdziwe, lub nie odpowiadać w części
gts /kropka/ pl    |  lub całości poglądom ich Autora.

40 Data: Wrzesien 13 2010 14:10:05
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: P.H. 


Użytkownik "Krzysiek Niemkiewicz" <mojeinicjały[at]post.pl> napisał w wiadomości

Sytuacja czysto hipotetyczna - czyja wina będzie w przypadku wjechania w przeszkodę, której z obiektywnych przyczyn kierowca nie mógł widzieć? Przykład:

przykład niehipotetyczny. fakt.
lecimy A4 w kierunku krakowa. zmierzcha. na prawym pasie ciężarowe i dostawcze, lewym osobowe z V ~130km/h.na wysokości gliwic nagle dostrzegam debila który stoi na lewym pasie bez świateł, bez trójkąta, i gada przez komórkę (jak się okazało przytarł sobie zderzak i dzwonił do żony). zaczynam hamowanie, ale widzę że nie ma bata żeby wyhamować, odbijam na ślepo na prawy pas. i słyszę dwa uderzenia i odłamki szkła które poleciały na moje auto.

więc?? bo jak na mój gust, to w moim przypadku co najmniej współwina

41 Data: Wrzesien 13 2010 14:40:58
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Krzysiek Niemkiewicz 

P.H. napisał:

więc?? bo jak na mój gust, to w moim przypadku co najmniej współwina

Dobra, źle napisałem... Nie powinno tam być słowa wina. Chodziło mi o brak wyobraźni. Kiedy gwałtownie hamujesz dajesz znać podwójnym kierunkowskazem żeby ostrzec tych z tyłu. Wszyscy wypowiadający się w tym wątku uważają to, jak mniemam, za bezsens? Generalnie mnie uczono na kursie, że zawsze wykonując na drodze jakiś manewr trzeba się zastanowić, jak on wpłynie na sytuację na drodze.


--
Krzysiek Niemkiewicz - inicjały[at]post.pl
-- -- - -- -- - -- -- -- -- -- -- -- - -- -- --
MATKA SIEDZI Z TYŁU - TAK POWIEDZIAŁ!

42 Data: Wrzesien 13 2010 14:44:34
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Cavallino 

Użytkownik "Krzysiek Niemkiewicz" <mojeinicjały[at]post.pl> napisał w wiadomości

P.H. napisał:
więc?? bo jak na mój gust, to w moim przypadku co najmniej współwina

Dobra, źle napisałem... Nie powinno tam być słowa wina. Chodziło mi o brak wyobraźni. Kiedy gwałtownie hamujesz dajesz znać podwójnym kierunkowskazem żeby ostrzec tych z tyłu. Wszyscy wypowiadający się w tym wątku uważają to, jak mniemam, za bezsens? Generalnie mnie uczono na kursie, że zawsze wykonując na drodze jakiś manewr trzeba się zastanowić, jak on wpłynie na sytuację na drodze.

Oczywiście że brak wyobraźni.
I należy go zakładać defaultowo.
Dlatego ja staram się jechać przed autem zza którego nic nie widać, a nie za nim, wtedy widzisz drogę przed nim i ten problem zasadniczo się zmniejsza.

Mimo że np. Gabrielowi się to nie podoba i uważa, że to szykanowanie przyciemnionych szyb. ;-)

43 Data: Wrzesien 13 2010 14:47:00
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: ...:::Tomek:::... 

Krzysiek Niemkiewicz wrote:

Dobra, źle napisałem... Nie powinno tam być słowa wina. Chodziło mi o
brak wyobraźni. Kiedy gwałtownie hamujesz dajesz znać podwójnym
kierunkowskazem żeby ostrzec tych z tyłu. Wszyscy wypowiadający się w
tym wątku uważają to, jak mniemam, za bezsens? Generalnie mnie uczono
na kursie, że zawsze wykonując na drodze jakiś manewr trzeba się
zastanowić, jak on wpłynie na sytuację na drodze.

Ale gdzie w opisanej przez Ciebie sytuacji miało miejsce gwałtowne hamowanie? Poza tym światła stopu do czegoś służą. Może jeszcze przy gwałtownym hamowaniu mam włączać przeciwmgielne i oświetlenie bagażnika?

--
Pozdrawiam
Tomek

44 Data: Wrzesien 13 2010 17:03:26
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Arek (G) 

W dniu 2010-09-13 14:47, ...:::Tomek:::... pisze:

Krzysiek Niemkiewicz wrote:
Dobra, źle napisałem... Nie powinno tam być słowa wina. Chodziło mi o
brak wyobraźni. Kiedy gwałtownie hamujesz dajesz znać podwójnym
kierunkowskazem żeby ostrzec tych z tyłu. Wszyscy wypowiadający się w
tym wątku uważają to, jak mniemam, za bezsens? Generalnie mnie uczono
na kursie, że zawsze wykonując na drodze jakiś manewr trzeba się
zastanowić, jak on wpłynie na sytuację na drodze.

Ale gdzie w opisanej przez Ciebie sytuacji miało miejsce gwałtowne
hamowanie? Poza tym światła stopu do czegoś służą. Może jeszcze przy
gwałtownym hamowaniu mam włączać przeciwmgielne i oświetlenie bagażnika?

Ale awaryjne jak najbardziej by się przydały.

A.

45 Data: Wrzesien 13 2010 15:53:20
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: J.F. 

Użytkownik "Krzysiek Niemkiewicz" <mojeinicjały[at]post.pl> napisał w

Dobra, źle napisałem... Nie powinno tam być słowa wina. Chodziło mi o brak wyobraźni. Kiedy gwałtownie hamujesz dajesz znać podwójnym kierunkowskazem żeby ostrzec tych z tyłu. Wszyscy wypowiadający się w tym wątku uważają to, jak mniemam, za bezsens?

Sens oczywiscie jest. Tylko czasu raczej nie ma :-)
Moze tez np uratowac zycie samobojcy na rowerze bez swiatel.

Ale ... co sobie pomyslisz jak zobaczysz ? Bedzie skrecal w lewo .. na waskiej drodze owszem hamujemy,  na szerszej ... w prawo i gaz ? :-)

Generalnie mnie uczono na kursie, że zawsze wykonując na drodze jakiś manewr trzeba się zastanowić, jak on wpłynie na sytuację na drodze.

Po pierwsze - na zastanowienie nie ma czasu. A po drugie no jak ma wplynac ? Rzut oka w lusterko, lewy pas wolny, lewo, prawo i jedziemy dalej, wcale nie wplynelismy na ruch na drodze :-)
Po trzecie ... co proponujesz kierowcy dostawczaka alternatywnie ? Ostre hamowanie zamiast ominiecia ?

Owszem, nalezalo sie zastanowic jak sie dociskalo gaz za dostawczakiem :-)

A tak na marginesie dyskusji - majac tak ograniczona widocznosc, jak sobie niektorzy wyobrazaja przejazd przez skrzyzowanie ?
Ci ktorzy krzycza co by wysokie mandaty dawac tym ktorzy wjechali gdy nie bylo mozliwosci zjazdu ..

J.

46 Data: Wrzesien 13 2010 16:31:44
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Robert_J 

wykonując na drodze jakiś manewr trzeba się zastanowić, jak on wpłynie na sytuację na drodze.

Czyli sugerujesz, że rzeczony kierowca dostawczaka powinien do....ć temu stojącemu zamiast uciekać na lewy pas? Bo gwałtowny manewr niekorzystnie wpłynie na Twoją sytuację ;-). I zamiast wjechać w d... dostawczakowi wjedziesz temu który stał na awaryjkach... ;-))

47 Data: Wrzesien 13 2010 18:14:23
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Bydlę 

Krzysiek Niemkiewicz wrote:
> Kiedy gwałtownie hamujesz dajesz znać podwójnym
> kierunkowskazem żeby ostrzec tych z tyłu.


Guzik prawda.
Kiedy łagodnie hamuję, to mam czas na zabawy dźwignią kierunkowskazu.

--
Bydlę

48 Data: Wrzesien 16 2010 12:41:30
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Artur(m) 


Użytkownik "Bydlę"  napisał w wiadomości

Krzysiek Niemkiewicz wrote:
> Kiedy gwałtownie hamujesz dajesz znać podwójnym
> kierunkowskazem żeby ostrzec tych z tyłu.


Guzik prawda.
Kiedy łagodnie hamuję, to mam czas na zabawy dźwignią kierunkowskazu.

Rad bym to w rzeczywistej rzeczywistości obserwować.
Ja jak lekko hamuję kilkakrotnie naciskam, aby z tyłu
widać było pulsowanie co jest bardziej widoczne
niż dojeżdżanie na lekko naciśniętym hamulcu
i wtedy nie wiadomo kiedy zaczyna się "zwykłe" hamowanie
np jazda z góry światła hamulca włączone cały czas

Słyszę młodziaków opowieści jak to przed zderzeniem redukują
bieg, zaciągają hamulec, robią manewry kierownicą w prawo i w lewo, itd.
Zaznaczam, że przy 60km/h w ciągu sekundy przejeżdżamy 17m
a reakcja organizmu (trochę "gorszego"  niż Kubica)
to właśnie j e d n a   s e k u n d a.  Jeżeli nawet "Kubica" się chwilę zagapi
to druga czyli od zauważenia przeszkody do początku hamowania jest ~25m
hamowanie paręnaście.
Wniosek jeżeli "dostawczak" odpowiednio późno zauważy przeszkodę
jadący  za nim "niekubica" nie ma szans. I mogę się założyć
z każdym o każda sumę, że nie da rady uniknąć takiej kolizji
mimo zachowania bezpiecznej odległości i prędkości.
zakładam 50km/h, czyli bardzo średnią

Artur(m)

49 Data: Wrzesien 16 2010 19:10:19
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Bydlę 

Artur(m) wrote:


Użytkownik "Bydlę"  napisał w wiadomości
Krzysiek Niemkiewicz wrote:
> Kiedy gwałtownie hamujesz dajesz znać podwójnym
> kierunkowskazem żeby ostrzec tych z tyłu.


Guzik prawda.
Kiedy łagodnie hamuję, to mam czas na zabawy dźwignią kierunkowskazu.

Rad bym to w rzeczywistej rzeczywistości obserwować.

Zapraszam.
Pokażę ci, że gdy mam czas, to się mogę bawić kierunkowskazami.
A gdy  nie mam czasu, to nie.



To kiedy?



--
Bydlę

50 Data: Wrzesien 13 2010 18:11:50
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Bydlę 

P.H. wrote:
>
> zaczynam hamowanie, ale widzę że nie ma bata żeby wyhamować,


Czyli jechałeś za szybko.
Jak na swoje umiejętności.


--
Bydlę

51 Data: Wrzesien 14 2010 09:13:30
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: P.H. 


Użytkownik "Bydlę"  napisał w wiadomości

P.H. wrote:
>
> zaczynam hamowanie, ale widzę że nie ma bata żeby wyhamować,


Czyli jechałeś za szybko.
Jak na swoje umiejętności.


jaaa?? :) ci za mną ;-)
swoja szosą to z jaką prędkością Ty jeździsz nocą po autostradzie?

52 Data: Wrzesien 14 2010 10:25:27
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Bydlę 

P.H. wrote:
>
> Użytkownik "Bydlę"  napisał w wiadomości
> >
>> P.H. wrote:
>> >
>> > zaczynam hamowanie, ale widzę że nie ma bata żeby wyhamować,
>>
>>
>> Czyli jechałeś za szybko.
>> Jak na swoje umiejętności.
>>
>>
> jaaa?? :) ci za mną ;-)

;-)))

> swoja szosą to z jaką prędkością Ty jeździsz nocą po autostradzie?

Najwyższa osiągnięta przeze mnie prędkość to 250 km/h i została ograniczona przez producenta pojazdu.
Fajnie było, ale krótko i wyjątkowo szybko zżerało ze mnie energię - koncetracja przy takiej prędkości jednak wyssała mnie trochę.

Po krakowsko-katowickiej autostradzie nie jeżdżę - moja lepsza połowa powiedziała, że nie zwariowała na tyle, by płacić za drogę wcale nie szybszą, niż przez Olkusz.
Poznańską jechałem tylko raz i to w sumie jakieś 8 kilometrów, więc powoli.

Zniżki mam po 60% i to od wielu lat.
Więc daję radę.
:-)


--
Bydlę

53 Data: Wrzesien 13 2010 18:09:30
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Bydlę 

Krzysiek Niemkiewicz wrote:
> Sytuacja czysto hipotetyczna - czyja wina będzie w przypadku wjechania w
> przeszkodę, której z obiektywnych przyczyn kierowca nie mógł widzieć?

Przecież odpowiedziałeś sobie: kierowca nie mógł zobaczyć z przyczyn obiektywnych.
Czyli nie widział drogi przed sobą.
A mimo tego  jechał.


> Przykład:
> dostrzega przed sobą przeszkodę, której nie ma jak ominąć a na hamowanie
> za późno :(

Czyli nie dostosował i tak dalej...


--
Bydlę

54 Data: Wrzesien 13 2010 18:15:15
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Cavallino 

Użytkownik "Bydlę"  napisał w wiadomości

Krzysiek Niemkiewicz wrote:
> Sytuacja czysto hipotetyczna - czyja wina będzie w przypadku wjechania w
> przeszkodę, której z obiektywnych przyczyn kierowca nie mógł widzieć?

Przecież odpowiedziałeś sobie: kierowca nie mógł zobaczyć z przyczyn obiektywnych.
Czyli nie widział drogi przed sobą.
A mimo tego  jechał.

LOL.
Pewnie powinien się zatrzymać, jak przed nim znalazł się dostawczak?

55 Data: Wrzesien 13 2010 18:25:36
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Arek (G) 

W dniu 2010-09-13 18:15, Cavallino pisze:

Użytkownik "Bydlę"  napisał w wiadomości

Krzysiek Niemkiewicz wrote:
> Sytuacja czysto hipotetyczna - czyja wina będzie w przypadku
wjechania w
> przeszkodę, której z obiektywnych przyczyn kierowca nie mógł widzieć?

Przecież odpowiedziałeś sobie: kierowca nie mógł zobaczyć z przyczyn
obiektywnych.
Czyli nie widział drogi przed sobą.
A mimo tego jechał.

LOL.
Pewnie powinien się zatrzymać, jak przed nim znalazł się dostawczak?

Zachowanie odpowiedniego odstępu raczej nie spowodowało by natychmiastowej awarii silnika.

A.

56 Data: Wrzesien 13 2010 19:53:45
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Bydlę 

Arek (G) wrote:
> W dniu 2010-09-13 18:15, Cavallino pisze:
>
>> Użytkownik "Bydlę"  napisał w wiadomości
>> >>
>>> Krzysiek Niemkiewicz wrote:
>>> > Sytuacja czysto hipotetyczna - czyja wina będzie w przypadku
>>> wjechania w
>>> > przeszkodę, której z obiektywnych przyczyn kierowca nie mógł widzieć?
>>>
>>> Przecież odpowiedziałeś sobie: kierowca nie mógł zobaczyć z przyczyn
>>> obiektywnych.
>>> Czyli nie widział drogi przed sobą.
>>> A mimo tego jechał.
>>
>>
>> LOL.
>> Pewnie powinien się zatrzymać, jak przed nim znalazł się dostawczak?
>
>
> Zachowanie odpowiedniego odstępu raczej nie spowodowało by
> natychmiastowej awarii silnika.


Ale mogłoby spowodować zyskanie epitetu - kapelusznik!
;-)

--
Bydlę

57 Data: Wrzesien 13 2010 19:53:01
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Bydlę 

Cavallino wrote:
> Użytkownik "Bydlę"  napisał w wiadomości
> >
>> Krzysiek Niemkiewicz wrote:
>> > Sytuacja czysto hipotetyczna - czyja wina będzie w przypadku wjechania w
>> > przeszkodę, której z obiektywnych przyczyn kierowca nie mógł widzieć?
>>
>> Przecież odpowiedziałeś sobie: kierowca nie mógł zobaczyć z przyczyn
>> obiektywnych.
>> Czyli nie widział drogi przed sobą.
>> A mimo tego  jechał.
>
>
> LOL.
> Pewnie powinien się zatrzymać, jak przed nim znalazł się dostawczak?

>> Krzysiek Niemkiewicz wrote:
>> > w przypadku wjechania w
>> > przeszkodę


On pierdolnął w przeszkodę - w coś, co było na drodze, ale on tego po prostu nie widział.
(to tak jak ten debil motocyklista, który nie zauważył pojazdu zatrzymywanego przez policję)

Skoro pierd.... w coś, to znaczy, że jechał w sposób nie pozwalający mu zapanować na pojazdem

A teraz możesz próbować uzasadnić, że jego sposób jazdy, który skutkował wypadkiem (kolizją), był prawidłowy i do niego nie doprowadził.


Śmiało! Wypacz treść zadania.



--
Bydlę

58 Data: Wrzesien 13 2010 20:01:25
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Cavallino 

Użytkownik "Bydlę"  napisał w wiadomości news:

On pierdolnął w przeszkodę - w coś, co było na drodze, ale on tego po prostu nie widział.
(to tak jak ten debil motocyklista, który nie zauważył pojazdu zatrzymywanego przez policję)

Wiesz co, nie chce mi się walczyć z kapeluszniczym betonem.
PLONK

59 Data: Wrzesien 14 2010 10:18:30
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: Bydlę 

Cavallino wrote:

Użytkownik "Bydlę"  napisał w wiadomości news:

On pierdolnął w przeszkodę - w coś, co było na drodze, ale on tego po prostu nie widział.
(to tak jak ten debil motocyklista, który nie zauważył pojazdu zatrzymywanego przez policję)


Wiesz co, nie chce mi się walczyć z kapeluszniczym betonem.
PLONK


Dla czytających - Cavallino nie potrafi przyznać się do błędu.
;-)


--
Bydlę

60 Data: Wrzesien 14 2010 00:54:20
Temat: Re: Z cylku: czyja wina?
Autor: venioo 

W dniu 2010-09-13 13:00, Krzysiek Niemkiewicz pisze:

Sytuacja czysto hipotetyczna - czyja wina będzie w przypadku wjechania w
przeszkodę, której z obiektywnych przyczyn kierowca nie mógł widzieć?
Przykład:
Jest ulica, dwa pasy w każdą stronę, na prawym pasie stoi auto na
awaryjnych (żeby nie było - uzasadnienie, ma trójkąt, zmienia koło). Tym
pasem jedzie sobie dostawczak. Kierowca ocenia sytuację - sąsiednim
pasem jedzie sznurek aut, ale jak lekko przyspieszy to zmieści się przed
sznurek na lewy pas. Za dostawczym jedzie niczego nie spodziewający się
samochód, który, gdy tylko dostawczak przed nim zjedzie na lewy pas,
dostrzega przed sobą przeszkodę, której nie ma jak ominąć a na hamowanie
za późno :(
Na rozsądek wina braku wyobraźni kierowcy dostawczaka, ale jak to prawo
i policja oceni?



Dlatego sprawdza sie prosta zasada stosowana w niemczech - zachowac odstep od samochodu przed toba polowe wartosci licznika, czyli jedziesz 100km/h - odstep 50m, jedziesz 50km/h - odstep 25m - proste jak drut i sie sprawdza b.dobrze.
Co do hipotetycznej sytuacji - jadac 50km/h powinienes wyhamowac na 30m (bardzo ostro, ale jednak) a jesli nawet nie, to trojkat powinien byc ustawiony w odpowiedniej odleglosci zaleznie od dozwolonej na drodze v.max (zeby w razie nawet zagapienia sie rozjechac TYLKO trojkat...)

  *Tylko niektorzy debile w PL na sile sie wpier... w ten odstep i zeby w nich nie wjechac w razie naglego hamowania trzeba zwalniac zeby znowu miejsca zrobic :|

--
venioo
sprzedam Xantia X2 Break 1,9TD 90KM
GG:198909
http://allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=2086

Z cylku: czyja wina?



Grupy dyskusyjne