Grupy dyskusyjne   »   Za co placic a za co nie..?

Za co placic a za co nie..?



1 Data: Maj 07 2007 17:16:35
Temat: Za co placic a za co nie..?
Autor: Kris 

typowa sytuacja, usterka do zdiagnozowania, czyli
elektryka, diagnostyka komputerowa
umawiasz sie z gosciem, odstawiasz auto odbierasz popoludniu
(mogl auta palcem nie tknac:) )
gosc mowi wszytsko gra, nic nie znalazl, auto chodzi jak chodzi, czyli zle,
mowi 100 sie nalezy, placic czy nie skoro usterka nie zostala usunieta?
podobnych sytuacji pewnie sa tysiace, oczywiscie sa warsztaty
w ktorych placi sie za za wykonane, prace, naprawe usterki,
juz nie raz spotkalem sie z tym ze mechanik grzebal 2 godziny
rozlozyl rece nic nie biorac...
jakie macie wlasne doswiadczenia i co bys zrobil w podanej sytuacji?



2 Data: Maj 07 2007 17:38:16
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Kris napisał(a):

typowa sytuacja, usterka do zdiagnozowania, czyli
elektryka, diagnostyka komputerowa
pytanie uscislajace : czy usterka wystepowala w momencie oddania/odebrania  auta z warsztatu ?

gosc mowi wszytsko gra, nic nie znalazl, auto chodzi jak chodzi, czyli zle,
mowi 100 sie nalezy, placic czy nie skoro usterka nie zostala usunieta?

jesli ta usterka wciaz wystepuje a nie jest to usterka "widmo" to oczywiscie, ze nie placic...
jesli usterka akurat nie objawila sie w warsztacie tzn, akurat wowczas wsio bylo OK to sprawa jest dosc delikatna...

pozdrawiam Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)

3 Data: Maj 07 2007 18:16:20
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Kris 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości


pytanie uscislajace : czy usterka wystepowala w momencie oddania/odebrania
auta z warsztatu ?

oddania jak i odebrania

jesli ta usterka wciaz wystepuje a nie jest to usterka "widmo" to
oczywiscie, ze nie placic...
jesli usterka akurat nie objawila sie w warsztacie tzn, akurat wowczas
wsio bylo OK to sprawa jest dosc delikatna...


dokladnie bo mechanik mogl nie tknac wcale auta
albo i tez rzeczywiscie sie napracowac tyle ze efekt tego mizerny
no i tutaj sie klania wiedza i doswiadczenie ktore sie przeklada
na rozwiazanie problemu...

pozdrawiam Blyskacz

4 Data: Maj 07 2007 23:38:35
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Marcin Jan 

Kris napisał(a):

typowa sytuacja, usterka do zdiagnozowania, czyli
elektryka, diagnostyka komputerowa
umawiasz sie z gosciem, odstawiasz auto odbierasz popoludniu
(mogl auta palcem nie tknac:) )
gosc mowi wszytsko gra, nic nie znalazl, auto chodzi jak chodzi, czyli zle,
mowi 100 sie nalezy, placic czy nie skoro usterka nie zostala usunieta?
podobnych sytuacji pewnie sa tysiace, oczywiscie sa warsztaty
w ktorych placi sie za za wykonane, prace, naprawe usterki,
juz nie raz spotkalem sie z tym ze mechanik grzebal 2 godziny
rozlozyl rece nic nie biorac...
jakie macie wlasne doswiadczenia i co bys zrobil w podanej sytuacji?

ja w miarę możliwości jak nie znam warsztatu to nie zostawiam samochodu bez opieki :). U sprawdzonym mechaników, nawet jak nie znajdą usterki (czasem przyczyna leży nie w elektornice -która objęta była usługą ale w innym miejscu) to odpala się jakąś kasę za chęci. Choć zwykle za taką usługę w tych "moich" warsztatach kasy nie chcą.
Pozdrawiam
Marcin

5 Data: Maj 07 2007 23:49:48
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Kris 


Użytkownik "Marcin Jan"  napisał w wiadomości

ja w miarę możliwości jak nie znam warsztatu to nie zostawiam samochodu
bez opieki :). U sprawdzonym mechaników, nawet jak nie znajdą usterki
(czasem przyczyna leży nie w elektornice -która objęta była usługą ale w
innym miejscu) to odpala się jakąś kasę za chęci. Choć zwykle za taką
usługę w tych "moich" warsztatach kasy nie chcą.

dzwonilem do jednego goscia
sprawa wymaga wiekszej analizy wiec autko trzeba zostawic
i mimo wszystko za grzebanie w autku 100 sie nalezy
jakos swiecie byl przekonany ze sobie poradzi z problemem
a ja mam przed oczami wizje naciagaczy kowalow
co dobrze kit wciskaja no i czasem czesci podmieniaja
tak panowie, takich cwaniaczkow jest troszke na tej ziemi
jutro bede z gosciem rozmawial, ale cos czuje ze auta
mu nie zostawie...

6 Data: Maj 08 2007 07:15:01
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Krzysztof Miodek 

On 2007-05-07, Kris  wrote:

sprawa wymaga wiekszej analizy wiec autko trzeba zostawic
i mimo wszystko za grzebanie w autku 100 sie nalezy

Jeszcze mi sie nie zdarzyło, żebym musiał płacić kiedy problem nie
został znaleziony. Ba, raz mi nawet gratis autko umyli na przeprosiny :)

Pozdrawiam

--
Krzysztof Miodek

Chwilowo bez samochodu

7 Data: Maj 08 2007 09:43:47
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Krzysztof Miodek"  napisał w wiadomości news:

Jeszcze mi sie nie zdarzyło, żebym musiał płacić kiedy problem nie
został znaleziony.

A jeśli został znależiony, a nienaprawiony (a można było)?
Mnie kiedyś Renault zawinszowali ponad 1000 zł za wymianę modułu centralnego zamka, jako że był się zalał.
Jako że odmówiłem skasowali 150 zł za diagnozę.
A wymiana nie była konieczna, wystarczyło wysuszyć, ale tego już im się nie chciało.
Wysechł sam po kilku dniach, nawet bez wyciągania.

8 Data: Maj 08 2007 10:51:05
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Tue, 8 May 2007 09:43:47 +0200,  Cavallino wrote:

Użytkownik "Krzysztof Miodek"  napisał w wiadomości
Jeszcze mi sie nie zdarzyło, żebym musiał płacić kiedy problem nie
został znaleziony.

No coz - zalezy jaka umowa, jak zleciles "odczyt bledow z komputera"
to 100zl sie nalezy nawet jak bledow nie ma :-)

Ale jesli problem jest i zlecono jego usuniecie, to pseudofachowiec
nie powinien brac pieniedzy za wlasna niekompetencje :-)

Chyba ze od poczatku oswiadczy "ja panu sciagania moge nie usunac,
ale ustawienie geometrii kosztuje 80zl"

A jeśli został znależiony, a nienaprawiony (a można było)?
Mnie kiedyś Renault zawinszowali ponad 1000 zł za wymianę modułu centralnego
zamka, jako że był się zalał.
Jako że odmówiłem skasowali 150 zł za diagnozę.
A wymiana nie była konieczna, wystarczyło wysuszyć, ale tego już im się nie
chciało.
Wysechł sam po kilku dniach, nawet bez wyciągania.

A duzo czasu od tego uplynelo ?

Bo tak mowiac szczerze to panowie byc moze poprawny sposob naprawy
podali, a ze dziadowales to nadal ci bedzie szwankowal,
ba - byc moze twoje niefrasobliwe podejscie bedzie cie jeszcze
kosztowalo 1000zl. Modul nalezalo wyjac, starannie wysuszyc,
uszczelnic.

J.

9 Data: Maj 08 2007 11:51:02
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości

On Tue, 8 May 2007 09:43:47 +0200,  Cavallino wrote:
Użytkownik "Krzysztof Miodek"  napisał w wiadomości
Jeszcze mi sie nie zdarzyło, żebym musiał płacić kiedy problem nie
został znaleziony.

No coz - zalezy jaka umowa, jak zleciles "odczyt bledow z komputera"

Nie - przyjechałem z problemem w celu jego usunięcia.
To że oni, oprócz wymiany części nie potrafią nic naprawić nie powinno być moim problemem a ich.

Ale jesli problem jest i zlecono jego usuniecie, to pseudofachowiec
nie powinien brac pieniedzy za wlasna niekompetencje :-)

Generalnie wzięli za diganozę.
Problem jest tylko w tym, że cena mocno zawyżona, a naprawa trwałaby (czyli kosztowała) tyle samo co sama diagnoza.

Wysechł sam po kilku dniach, nawet bez wyciągania.

A duzo czasu od tego uplynelo ?

Od wyschnięcia?
Ponad rok, albo i więcej.


Bo tak mowiac szczerze to panowie byc moze poprawny sposob naprawy
podali, a ze dziadowales to nadal ci bedzie szwankowal,
ba - byc moze twoje niefrasobliwe podejscie bedzie cie jeszcze
kosztowalo 1000zl.

Nie wykluczam.
Niemniej na razie chodzi bez zarzutu.
I takiej naprawy jak wysuszenie w celu usprawnienia oczekiwałem.

Modul nalezalo wyjac, starannie wysuszyc,
uszczelnic.

Ale oni tego chcieli zrobić, tylko wymienić na nowy.

10 Data: Maj 08 2007 12:09:06
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Tue, 8 May 2007 11:51:02 +0200,  Cavallino wrote:

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości
Bo tak mowiac szczerze to panowie byc moze poprawny sposob naprawy
podali, a ze dziadowales to nadal ci bedzie szwankowal,
ba - byc moze twoje niefrasobliwe podejscie bedzie cie jeszcze
kosztowalo 1000zl.

Nie wykluczam.
Niemniej na razie chodzi bez zarzutu.
I takiej naprawy jak wysuszenie w celu usprawnienia oczekiwałem.

Modul nalezalo wyjac, starannie wysuszyc,
uszczelnic.
Ale oni tego chcieli zrobić, tylko wymienić na nowy.

Ze oni nie chcieli - to ich sprawa, zaplaciles za diagnoze.

Ale ze Ty zlekcewazyles to juz twoja sprawa. Trzeba bylo
podjechac do kogos kto wysuszy, albo ubrudzic sobie raczki samemu.
Nie zostawia sie mokrego urzadzenia pod napieciem.

J.

11 Data: Maj 08 2007 12:16:20
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:

Ze oni nie chcieli - to ich sprawa, zaplaciles za diagnoze.

No i właśnie pytanie - czy powinno się płacić horrendalne rachunki za samą diagnozę, skoro przyjechałeś w celu usnięcia problemu, a nie samej diagnozy, a serwisowi się naprawiać nie chce?



Ale ze Ty zlekcewazyles to juz twoja sprawa. Trzeba bylo
podjechac do kogos kto wysuszy, albo ubrudzic sobie raczki samemu.

Ryzyko, że jak już wyschło to coś się jeszcze popsuje w wyniku tego zalania jest moim zdaniem minimalne, mniejsze niż ew. koszt grzebania w samochodzie i ryzyko że popsują moduł całkowicie.
A wyschło dokładnie w momencie, w którym miałem oddać auto do serwisu elektroniki Boscha.
Jak wyjeżdżałem to nie działało, a jak już podjechałem do serwisu to już działało.

12 Data: Maj 08 2007 12:48:24
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Tue, 8 May 2007 12:16:20 +0200,  Cavallino wrote:

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:
Ze oni nie chcieli - to ich sprawa, zaplaciles za diagnoze.

No i właśnie pytanie - czy powinno się płacić horrendalne rachunki za samą
diagnozę, skoro przyjechałeś w celu usnięcia problemu, a nie samej diagnozy,
a serwisowi się naprawiać nie chce?

Akurat u ciebie im sie chcialo. Pan przyjezdza, oni wykrywaja, modul
uszkodzony, nowy 1000zl , wymieniac czy nie ?

Czy 150 zl za wykrycie tego to duzo czy malo to nie wiem.
Powiedzmy ze przy usterce silnikowej rynkowa cena za podpiecie
do komputera to kolo 100zl.

Ale ze Ty zlekcewazyles to juz twoja sprawa. Trzeba bylo
podjechac do kogos kto wysuszy, albo ubrudzic sobie raczki samemu.

Ryzyko, że jak już wyschło to coś się jeszcze popsuje w wyniku tego zalania
jest moim zdaniem minimalne, mniejsze niż ew. koszt grzebania w samochodzie
i ryzyko że popsują moduł całkowicie.

Sie mylisz - resztki wilgoci moga sie dlugo utrzymywac, a elektroliza
moze zezrec sciezki i zostawic trzymajace wilgoc osady.

J.

13 Data: Maj 08 2007 13:00:18
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 


No i właśnie pytanie - czy powinno się płacić horrendalne rachunki za samą diagnozę, skoro przyjechałeś w celu usnięcia problemu, a nie samej diagnozy, a serwisowi się naprawiać nie chce?

oczywiscie,ze tak - zakladajac, ze diagnoza jest trafna.
To, ze klient nie chce/nie stac go na naprawe, bo sie okazalo, ze ta jest kosztowna, to jego sprawa, za znalezienie usterki musi zaplacic.
Chyba nie sadzisz, ze ktos bedzie za free szukal usterki, by potem klient wypial sie i z gotowa diagnoza pojechal do pierwszego lepszego kowala, gdzie ten za nizsza kwote wymieni wadliwy element... za wiedze, dostep do sprzetu nalezy zaplacic.

pozdrawiam Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)

14 Data: Maj 08 2007 13:10:18
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości news:

No i właśnie pytanie - czy powinno się płacić horrendalne rachunki za samą diagnozę, skoro przyjechałeś w celu usnięcia problemu, a nie samej diagnozy, a serwisowi się naprawiać nie chce?

oczywiscie,ze tak - zakladajac, ze diagnoza jest trafna.
To, ze klient nie chce/nie stac go na naprawe, bo sie okazalo, ze ta jest kosztowna, to jego sprawa, za znalezienie usterki musi zaplacic.

Cały czas nie o to chodzi.
Jeśłi możliwa jest NAPRAWA a mechanik umie/chce tylko wymienić podzespół na nowy, to za co mu płacić?

Chyba nie sadzisz, ze ktos bedzie za free szukal usterki, by potem klient wypial sie i z gotowa diagnoza pojechal do pierwszego lepszego kowala, gdzie ten za nizsza kwote wymieni wadliwy element... za wiedze, dostep do sprzetu nalezy zaplacic.

Tu pełna zgoda.
Tyle że nie mówimy o wymianie, a o niechęci serwisu do NAPRAWY (w tym przypadku naprawa miała polegać na wysuszeniu, to że nie działa zamek centralny to ja wiedziałem przed przyjazdem do serwisu).

15 Data: Maj 08 2007 13:36:24
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Jeśłi możliwa jest NAPRAWA a mechanik umie/chce tylko wymienić podzespół na nowy, to za co mu płacić?
za diagnoze - mechanik, zaproponowal Ci naprawe w sposob w jaki uznal, ze  wlasciwy, Tobie nie odpowiadal ( Twoje prawo ) placisz za znalezienie usterki, to chyba oczywiste... przynajmniej mi tak sie wydaje.

Tyle że nie mówimy o wymianie, a o niechęci serwisu do NAPRAWY (w tym
To warsztat okresla sposob naprawy a nie Ty, to warsztat udziela potem gwarancji a nie Ty.. itd.

przypadku naprawa miała polegać na wysuszeniu, to że nie działa zamek centralny to ja wiedziałem przed przyjazdem do serwisu).
a wiedziales dlaczego nie dziala ?  skoro tak, to dlaczego nie zapytales
czy podejma sie "naprawy" w sposob jaki Tobie wydawal sie najrozsadniejszy  ? a jesli nie wiedziales, to zupelnie nie rozumiem o co Ci teraz chodzi...

pozdrawiam Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)

16 Data: Maj 08 2007 14:01:29
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

Jeśłi możliwa jest NAPRAWA a mechanik umie/chce tylko wymienić podzespół na nowy, to za co mu płacić?
za diagnoze - mechanik, zaproponowal Ci naprawe w sposob w jaki uznal, ze wlasciwy

Nie - zaproponował wymianę, a nie naprawę.
A że naprawa była możliwa to już pokazał czas.

Tyle że nie mówimy o wymianie, a o niechęci serwisu do NAPRAWY (w tym
To warsztat okresla sposob naprawy a nie Ty, to warsztat udziela potem gwarancji a nie Ty.. itd.

Warsztat nie zaproponował ŻADNEGO sposobu naprawy.
Wymiana części uszkodzonej nie jest jej naprawą, tylko naciągniem.
Zwłaszcza kiedy część uszkodzona nie była.

przypadku naprawa miała polegać na wysuszeniu, to że nie działa zamek centralny to ja wiedziałem przed przyjazdem do serwisu).
a wiedziales dlaczego nie dziala ?

Wiedziałem że coś zostało zamoczone.

 skoro tak, to dlaczego nie zapytales
czy podejma sie "naprawy" w sposob jaki Tobie wydawal sie najrozsadniejszy ?

Dla mnie było oczywiste, że przyjechałem w celu naprawy a nie wymiany.
Ale jak widać ASO powinno się nazywać ASWC (autoryzowana stacja wymiany części).

a jesli nie wiedziales, to zupelnie nie rozumiem o co Ci teraz chodzi...

O to, że nie podjęto chociaż próby naprawy.
Gdyby zamiast skasować 150 zł i nic nie zrobić choćby wyciągnęli go i położyli na trzy godziny w suche miejsce i skasowali 200 zł, a w efekcie wyjechałbym od nich sprawnych autem to byłbym cały happy.
Ale nie - nie chciało się.
Woleli dać zarobić komuś innemu (okazało się że nikomu na szczęście).

17 Data: Maj 08 2007 16:11:12
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Nie - zaproponował wymianę, a nie naprawę.
naprawa centralnego zamka sprowadza sie czesto do wymiany uszkodzonego, niedzialajacego elementu...

A że naprawa była możliwa to już pokazał czas.
to trzeba bylo jechac do elektronika/zlotej raczki a nie do ASO...
Wiele elementow mozna naprawic we wlasnym zakresie, ale warsztatowi sie to nie oplaca - a warsztat po to pracuje, zeby zarabiac a nie po to zeby   klient oszczedzal...

Warsztat nie zaproponował ŻADNEGO sposobu naprawy.
przyjechales do nich na " nie dzielajacy centralny zamek " zaproponowali Ci jego naprawe "od ręki" poprzez wymiane zalanego elementu - to jest _naprawa_ centralnego zamka, warsztat nie ma obowiazku zrobic tego tak jak Tobie sie wydaje...

Wymiana części uszkodzonej nie jest jej naprawą, tylko naciągniem.
zarowki tez naprawiasz ?  - dla ASO taka centralka niczym nie rozni sie od  zarowki - nie dziala, to wymienia sie na nowa i tyle.

Zwłaszcza kiedy część uszkodzona nie była.
byla, bo nie dzialala, na dodatek nie mieli gwarancji na to, ze bedzie dzialala poprawnie po osuszeniu przez nastepny rok...
ASO nie oplaca sie dochodzic, dlaczego zarowka nie swieci - wymieniaja na nowa i kasuja - dlatego dobrze jest kupowac auta serwisowane w ASO a nie u pana zlotej raczki ;-)

Wiedziałem że coś zostało zamoczone.
no i za dowiedzenie sie co to bylo  zaplaciles... jak na ASO to nie tak duzo wiec nie masz co marudzic...

Dla mnie było oczywiste, że przyjechałem w celu naprawy a nie wymiany.
Ale jak widać ASO powinno się nazywać ASWC (autoryzowana stacja wymiany części).
do ASO w celu naprawy elektroniki ? masz poczucie humoru...

Gdyby zamiast skasować 150 zł i nic nie zrobić choćby wyciągnęli go i położyli na trzy godziny w suche miejsce i skasowali 200 zł, a w efekcie wyjechałbym od nich sprawnych autem to byłbym cały happy.

a centralka za tydzien zaczelaby wariowac  i przyjechalbys do nich z wrzaskiem, ze skasowali Cie na 200zl a centralka dalej nie dziala.. i po co to im ? zaproponowali Ci pewne, 100% rozwiazanie, dla Ciebie bylo nie do przyjecia - Twoja sprawa

Ale nie - nie chciało się.
Woleli dać zarobić komuś innemu (okazało się że nikomu na szczęście).
nie rozumiesz... zarobili swoje na diagnostyce - nie beda musieli rozpatrywac ewentualnej reklamacji, jak skoroduja sciezki na plytce centralki itd. - myslisz, ze za dodatkowe 50zl ASO oplaca sie wysluchiwac ewentualnych pretensji ?

pozdrawiam Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)

18 Data: Maj 08 2007 16:30:07
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):
Nie - zaproponował wymianę, a nie naprawę.
naprawa centralnego zamka sprowadza sie czesto do wymiany uszkodzonego, niedzialajacego elementu...

Ale w tym przypadku nie było to konieczne, wystarczyło wysuszenie zalanego modułu.



A że naprawa była możliwa to już pokazał czas.
to trzeba bylo jechac do elektronika/zlotej raczki a nie do ASO...

To ASO miało do niego jechać, skoro sami nie potrafili naprawić.
Albo oddać stwierdzająć "my nie potrafimy tego naprawić inaczej niż wymieniając na nowy".



Wiele elementow mozna naprawic we wlasnym zakresie, ale warsztatowi sie to nie oplaca

Ale to już jest problem warsztatu.
Czemu klient ma im płacić za niewykonaną naprawę?
Jak się warsztatowi nie opłaca naprawiać, to od czego on jest?

- a warsztat po to pracuje, zeby zarabiac

No to niech przy każdej usterce wymieniają klientowi samochód na nowy, na jego koszt oczywiście.
Po co naprawiać, tam będzie wygodniej, a i zarobek większy....

Warsztat nie zaproponował ŻADNEGO sposobu naprawy.
przyjechales do nich na " nie dzielajacy centralny zamek " zaproponowali Ci jego naprawe "od ręki" poprzez wymiane zalanego elementu

Nie - zaproponowali wymianę a nie naprawę uszkodzonego elementu.
Równie dobrze mogli zaproponować naprawę poprzez wymianę całego samochodu na nowy - w końcu nie działał.....

Wymiana części uszkodzonej nie jest jej naprawą, tylko naciągniem.
zarowki tez naprawiasz ?

Jeśli by się dało, odzyskiwałaby swoją funkcję a naprawa kosztowała 1/100 ceny nowej to czemu nie?

 - dla ASO taka centralka niczym nie rozni sie od  zarowki - nie dziala, to wymienia sie na nowa i tyle.

No i tylko trzeba iść dalej - samochód albo działa albo nie, jak nie działa klient musi zapłacić za nowy.



Zwłaszcza kiedy część uszkodzona nie była.
byla, bo nie dzialala, na dodatek nie mieli gwarancji na to, ze bedzie dzialala poprawnie po osuszeniu przez nastepny rok...

Wystarczyło zapytać klienta czy bierze to ryzyko na siebie - oczywiście że bym wziął.
Wystarczyło zrobić cokolwiek - a nie zrobili nic.

Wiedziałem że coś zostało zamoczone.
no i za dowiedzenie sie co to bylo  zaplaciles...

Tyle że ja się nie chciałem tego dowiadywać, ale mieć to naprawione.
Naprawione a nie wymienione - rozumiesz tą skromną różnicę?

jak na ASO to nie tak duzo wiec nie masz co marudzic...

Faktycznie - 150 zł za 5 minut pracy (podłączenie do komputera) to niezbyt dużo.
Dla mnie jest to czyste złodziejstwo, zwłaszcza jeśli jest połączone z brakiem chęci do pobrudzenia się.


Dla mnie było oczywiste, że przyjechałem w celu naprawy a nie wymiany.
Ale jak widać ASO powinno się nazywać ASWC (autoryzowana stacja wymiany części).
do ASO w celu naprawy elektroniki ?

Czegokolwiek.
Poprzednie ASO (Fiata) tak właśnie działało - nie byli w stanie naprawić sami, to zawozili do podwykonawców.
Szlifowali głowice, spawali tłumiki, naprawiali co się dało - wymiana odchodziła tylko w skrajnych przypadkach lub na gwarancji.
Do tego dochodził obowiązkowy JASNY UKŁAD - czyli wstawiając do serwisu auto wiedziałem ile zapłacę i za co, a zanim zaczęto robić coś co mogło kosztować więcej obowiązkowo musieli uzyskać telefonicznie moją zgodę.
I tak być powinno moim zdaniem.

Gdyby zamiast skasować 150 zł i nic nie zrobić choćby wyciągnęli go i położyli na trzy godziny w suche miejsce i skasowali 200 zł, a w efekcie wyjechałbym od nich sprawnych autem to byłbym cały happy.

a centralka za tydzien zaczelaby wariowac  i przyjechalbys do nich z wrzaskiem, ze skasowali Cie na 200zl a centralka dalej nie dziala..

Nie, jeśli po diagnozie zaproponowaliby mi telefonicznie do wyboru: wymianę za 1000 zł, lub próbę naprawy bez pewności że się uda i bez odpowiedzialności za wynik za 50 zł.

Ale nie - nie chciało się.
Woleli dać zarobić komuś innemu (okazało się że nikomu na szczęście).
nie rozumiesz... zarobili swoje na diagnostyce

Raz jeden jedyny.
W życiu nigdy już do nich nie pojechałem jak coś nie działało i nie było objęte gwarancją.
Czyli na oko stracili już z 1000 zł (serwisowanie gdzie indziej kosztowało mnie 1/3 tego).

- nie beda musieli rozpatrywac ewentualnej reklamacji, jak skoroduja sciezki na plytce centralki itd. - myslisz, ze za dodatkowe 50zl ASO oplaca sie wysluchiwac ewentualnych pretensji ?

To nie chodzi o 50 zł, tylko o różnicę między klientem naciągniętym a zadowolonym.
Jeśłi tego nie rozumiesz, to nie bierz się za żadne usługi dla ludności.

19 Data: Maj 08 2007 17:26:04
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

To ASO miało do niego jechać, skoro sami nie potrafili naprawić.
lol.. warsztat ma biegac, zeby tylko p. Cavallino zaoszczedzil troche grosza...

Albo oddać stwierdzająć "my nie potrafimy tego naprawić inaczej niż wymieniając na nowy".
no to przeciez na tym sie skonczylo, nie ?

Ale to już jest problem warsztatu.
wesoly jestes... Twoje auto, Ty wybrales rozwiazanie problemu odmienne od proponowanego przez warsztat to  Twoj problem a nie ASO...

Czemu klient ma im płacić za niewykonaną naprawę?
zaplaciles nie za "niewykonana naprawe" a za ustalenie przyczyny usterki...

Jak się warsztatowi nie opłaca naprawiać, to od czego on jest?
na wymianie centralki sterujacej zarobiliby wiecej, nie brudzac sobie rak i dajac gwarancje producenta...

No to niech przy każdej usterce wymieniają klientowi samochód na nowy, na jego koszt oczywiście.
wymieniaja wadliwie dzialajace elementy - tak sie naprawia wspolczesne samochody... dlubanina zostaje dla amatorow i dla biedakow...

Nie - zaproponowali wymianę a nie naprawę uszkodzonego elementu.
z punktu widzenia warsztatu widac byla to jedyna "sensowna" naprawa...

No i tylko trzeba iść dalej - samochód albo działa albo nie, jak nie działa klient musi zapłacić za nowy.
jesli centralka sterujaca bylaby zintegrowanym elementem samochodu to pewnie tak.. poki co jest to wymienny modul - jak zarowka.

Wystarczyło zrobić cokolwiek - a nie zrobili nic.
ich sprawa... widocznie uznali, ze im sie to nie oplaca...

Tyle że ja się nie chciałem tego dowiadywać, ale mieć to naprawione.
to powinni zrobic to po niemiecku - wymienic centralke a Tobie przedstawic fakturke - mialbys sprawny cenralny zamek...
wymagasz to plac ...

Naprawione a nie wymienione - rozumiesz tą skromną różnicę?
Ty nie rozumiesz, ze naprawa samochodu w ASO sprowadza sie do wymiany wadliwych elementow a nie do ich reanimowania i cale szczescie zreszta...

Faktycznie - 150 zł za 5 minut pracy (podłączenie do komputera) to niezbyt dużo.
kup sobie komputer i kasuj, zobaczysz jak to jest ;-)
Zawsze smiac mi sie chce z takich tekstow... w miare wszechstronny tester to koszt min. kilkanastu kzl, do tego abonament roczny nastepne kzl, policz sobie ile aut i za ile trzeba zdiagnozowac, zeby to sie oplacilo... fabryczne testery sa jeszcze drozsze.

Szlifowali głowice, spawali tłumiki, naprawiali co się dało - wymiana
szlifujac glowice, czy spawajac tlumik wiadomo czego sie spodziewac - z elektronika juz tak dobrze nie ma...

  > Nie, jeśli po diagnozie zaproponowaliby mi telefonicznie do wyboru:
wymianę za 1000 zł, lub próbę naprawy bez pewności że się uda i bez odpowiedzialności za wynik za 50 zł.
no mogli tak zrobic... ale ASO ma to do siebie, ze zwykle nie podejmuje sie watpliwego zarobku a z takim mamy tutaj do czynienia...

Raz jeden jedyny.
myslisz, ze dla ASO to jakas strata ? ;-)

To nie chodzi o 50 zł, tylko o różnicę między klientem naciągniętym a zadowolonym.
a w którym momencie  Ty zostales naciagniety ?

Jeśłi tego nie rozumiesz, to nie bierz się za żadne usługi dla ludności.
Masz racje... nie rozumiem, ze mozna miec pretensje do warsztatu za pobranie oplaty za zdiagnozowanie usterki po odstapieniu od naprawy.
Jesli po zdiagnozowaniu usterki klient rezygnuje z naprawy nie zwalnia go to z zaplacenia za wykrycie usterki. Poszukujac jej warsztat wykorzystuje czas, wiedze, czesto kosztowny sprzet - za to nalezy sie zaplata. Jak Ci to nie pasuje to nie korzystaj z uslug tylko sam naprawiaj zarowki ;-)

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

20 Data: Maj 09 2007 10:19:04
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

To ASO miało do niego jechać, skoro sami nie potrafili naprawić.
lol.. warsztat ma biegac, zeby tylko p. Cavallino zaoszczedzil troche grosza...

Warsztat ma robić to co umie, zlecać podwykonawcom czego nie umie, albo nie brać kasy.



Albo oddać stwierdzająć "my nie potrafimy tego naprawić inaczej niż wymieniając na nowy".
no to przeciez na tym sie skonczylo, nie ?

Nie.
Bo skasowali za coś o co nikt ich nie prosił.



Ale to już jest problem warsztatu.
wesoly jestes... Twoje auto, Ty wybrales rozwiazanie problemu

Dokładnie.
Właśnie dlatego że to moje auto to JA wybieram sposób naprawy.

Czemu klient ma im płacić za niewykonaną naprawę?
zaplaciles nie za "niewykonana naprawe" a za ustalenie przyczyny usterki...

Ale zlecona byłą naprawa, a nie sama diagnoza.

No to niech przy każdej usterce wymieniają klientowi samochód na nowy, na jego koszt oczywiście.
wymieniaja wadliwie dzialajace elementy

Ale niby dlaczego?
Samochód jest prościej zachowując tą filozofię.
No a moduł na pewno też posiada elementy które powodują jego wadliwe działanie.

Nie - zaproponowali wymianę a nie naprawę uszkodzonego elementu.
z punktu widzenia warsztatu widac byla to jedyna "sensowna" naprawa...

Tyle że swój punkt widzenia mogą sobie uprawiać na swój koszt.



No i tylko trzeba iść dalej - samochód albo działa albo nie, jak nie działa klient musi zapłacić za nowy.
jesli centralka sterujaca bylaby zintegrowanym elementem samochodu to pewnie tak.. poki co jest to wymienny modul - jak zarowka.

Moduł też ma elementy składowe.
Tak jak płyta główna w kompie - to że się ją wymienia zamiast naprawiać nie znaczy że naprawa jest niemożliwa.



Wystarczyło zrobić cokolwiek - a nie zrobili nic.
ich sprawa... widocznie uznali, ze im sie to nie oplaca...

Zgadza się.
Tylko w takim momencie nie kasuje się klienta za to że warsztatowi się nie chce.



Tyle że ja się nie chciałem tego dowiadywać, ale mieć to naprawione.
to powinni zrobic to po niemiecku - wymienic centralke a Tobie przedstawic fakturke

Wyciągaliby ją z powrotem.

Naprawione a nie wymienione - rozumiesz tą skromną różnicę?
Ty nie rozumiesz, ze naprawa samochodu w ASO sprowadza sie do wymiany wadliwych elementow

Ale to ich problem nie mój.
Ja nie zamawiałem wymiany nieuszkodzonych lub zdatnych do naprawy elementów.

Faktycznie - 150 zł za 5 minut pracy (podłączenie do komputera) to niezbyt dużo.
kup sobie komputer i kasuj, zobaczysz jak to jest ;-)

Inni którzy kupili biorą za to 1/3-1/2 tej ceny, więc nie przeginaj.

Szlifowali głowice, spawali tłumiki, naprawiali co się dało - wymiana
szlifujac glowice, czy spawajac tlumik wiadomo czego sie spodziewac - z elektronika juz tak dobrze nie ma...

Ale można spróbować.
A problem polega na tym że im się nie chciało.
Jak pokazało widać - naprawa była możliwa i banalnie prosta (wysuszenie).



 > Nie, jeśli po diagnozie zaproponowaliby mi telefonicznie do wyboru:
wymianę za 1000 zł, lub próbę naprawy bez pewności że się uda i bez odpowiedzialności za wynik za 50 zł.
no mogli tak zrobic... ale ASO ma to do siebie, ze zwykle nie podejmuje sie watpliwego zarobku a z takim mamy tutaj do czynienia...

Nie każde ASO.
I dlatego Ci u mnie są spaleni.



Raz jeden jedyny.
myslisz, ze dla ASO to jakas strata ? ;-)

Myślę że nie tylko mnie tak traktują.
A raczej nie narzekają na nadmiar roboty.




To nie chodzi o 50 zł, tylko o różnicę między klientem naciągniętym a zadowolonym.
a w którym momencie  Ty zostales naciagniety ?

Jeśłi tego nie rozumiesz, to nie bierz się za żadne usługi dla ludności.
Masz racje... nie rozumiem

No to się nie bierz.
Takich pseudofachowców, a za to naciągaczy większość stara sie omijać szerokim łukiem.


, ze mozna miec pretensje do warsztatu za
pobranie oplaty za zdiagnozowanie usterki po odstapieniu od naprawy.
Jesli po zdiagnozowaniu usterki klient rezygnuje z naprawy

To nie klient zrezygnował z naprawy, tylko warsztatowi się nie chciało naprawiać.


nie zwalnia go to z zaplacenia za wykrycie usterki. Poszukujac jej warsztat wykorzystuje czas, wiedze, czesto kosztowny sprzet - za to nalezy sie zaplata.

O ile ta robota do czegoś doprowadziła.
Jeśli nie - zapłata się nie należy.
Tyle samo czasu poświęciliby gdyby nic nie znaleźli - też mieliby mieć za to płacone?
Niedoczekanie.

21 Data: Maj 09 2007 11:15:02
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

no to przeciez na tym sie skonczylo, nie ?

Nie.
Bo skasowali za coś o co nikt ich nie prosił.
jak to nie - zleciles naprawe - jej czescia pierwsza czescia jest diagnostyka druga wymiana/naprawa, zrezygnowales z drugiej czesci, Twoja sprawa, za pierwsza masz obowiazek zaplacic - uwazasz, ze warsztat ma obowiazek zdiagnozowac usterke za free ?

Ale zlecona byłą naprawa, a nie sama diagnoza.
z zaproponowanej naprawy zrezygnowales sam ...

Tyle że swój punkt widzenia mogą sobie uprawiać na swój koszt.
lol... to Ty przyjechales do nich nie oni do Ciebie - oni ustalaja sposob w jaki podejmuja sie naprawy - Tobie nie odpowiada, trudno. Za czas i sprzet uzyty do ustalenia usterki trzeba zaplacic.

Tak jak płyta główna w kompie - to że się ją wymienia zamiast naprawiać nie znaczy że naprawa jest niemożliwa.
nieoplacalna dla serwisu komputerowego - tak samo jak zabawa w suszenie dla ASO

Tylko w takim momencie nie kasuje się klienta za to że warsztatowi się nie chce.
nie badz smieszny - tym sposobem to wszyscy dawaliby auto do naprawy  w ASO, potem rezygnowali, bo przeciez czujniki, wtryskiwacze, komputery to mozna naprawic i nie placac za diagnostyke podstawiali je do kowala, ktory za 1/10 ceny wstawi uzywke, lub naprawi element wskazany przez ASO. Tobie sie marzy, zeby ktos pracowal za darmo, tylko dlatego, ze szkoda Ci kasy...

Inni którzy kupili biorą za to 1/3-1/2 tej ceny, więc nie przeginaj.
50-100zl to normalna cena za podpiecie do byle jakiego kompa w warsztacie.. 150zl za komp w ASO jest cena do przyjecia.

Jak pokazało widać - naprawa była możliwa i banalnie prosta (wysuszenie).
czas pokaze...

Myślę że nie tylko mnie tak traktują.
A raczej nie narzekają na nadmiar roboty.
widac maja jej wystarczajaco duzo, by nie bawic sie w suszenie elektroniki  :-)

a w którym momencie  Ty zostales naciagniety ?

Jeśłi tego nie rozumiesz, to nie bierz się za żadne usługi dla ludności.
Masz racje... nie rozumiem

No to się nie bierz.
hehe... widze ze modelujesz cytowanie jak Ci pasuje i nie odpowiadasz na pytania - polaczenie R.M. z A.P  ;-)

Takich pseudofachowców, a za to naciągaczy większość stara sie omijać szerokim łukiem.
warsztat fachowo okreslil miejsce usterki, a to ze byl dla Ciebie za drogi to imo za malo, zeby uzywac takich okreslen
btw to  z powyzszego to wynika raczej, ze z Ciebie to pseudoklient niz z nich pseudofachowcy...

O ile ta robota do czegoś doprowadziła.
doprowadzila - podali Ci element, ktory odpowiada za usterke.

Tyle samo czasu poświęciliby gdyby nic nie znaleźli - też mieliby mieć za to płacone?
ale znalezli - wiec nie poszerzaj tematu...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

22 Data: Maj 09 2007 12:10:38
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości news:

Bo skasowali za coś o co nikt ich nie prosił.
jak to nie - zleciles naprawe - jej czescia pierwsza czescia jest diagnostyka druga wymiana/naprawa, zrezygnowales z drugiej czesci

Nie, zrezygnowałem z całości jeśli nie mieli ochoty naprawiać.

, Twoja sprawa, za pierwsza masz obowiazek zaplacic - uwazasz, ze warsztat ma obowiazek zdiagnozowac usterke za free ?

Nie - ma obowiązek naprawić jeśli przyjmuje do naprawy, a jeśli nie chce mu się naprawiać nie powinien za lenistwo żądać kasy.


Ale zlecona byłą naprawa, a nie sama diagnoza.
z zaproponowanej naprawy zrezygnowales sam ...

Nie zaproponowano mi naprawy tylko wymianę.
Bezpodstawnie.



Tyle że swój punkt widzenia mogą sobie uprawiać na swój koszt.
lol... to Ty przyjechales do nich nie oni do Ciebie - oni ustalaja sposob w jaki podejmuja sie naprawy

Sami z siebie nie - tylko wtedy kiedy ja się zgodzę.
Słyszałeś kiedyś o umowie cywilnoprawnej?
Nigdy nie podpisywałem nic, że się zgadzam na dowolny sposób który oni uznają za stosowny.


- Tobie nie odpowiada, trudno. Za czas i sprzet uzyty do ustalenia usterki trzeba zaplacic.

Nie trzeba, skoro warsztatowi nie chce się usterki usunąć.


Tak jak płyta główna w kompie - to że się ją wymienia zamiast naprawiać nie znaczy że naprawa jest niemożliwa.
nieoplacalna dla serwisu komputerowego

Nie - nieopłacalna dla klienta.
Ale tylko dlatego że kosztuje to podobnie co nowa płyta.
Ani to nie oznacza że naprawa jest niemożliwa, ani że serwis by tego nie zrobił gdyby się klient uparł.

tak samo jak zabawa w suszenie dla ASO

Zabawa w suszenie jest tyle samo warta co wymiana modułu.
Tyle że odchodzi cena modułu.



Tylko w takim momencie nie kasuje się klienta za to że warsztatowi się nie chce.
nie badz smieszny - tym sposobem to wszyscy dawaliby auto do naprawy  w ASO, potem rezygnowali, bo przeciez czujniki, wtryskiwacze, komputery to mozna naprawic i nie placac za diagnostyke podstawiali je do kowala, ktory za 1/10 ceny wstawi uzywke, lub naprawi element wskazany przez ASO.

I dokładnie tak powinno być, jeśli te elementy nadają się do naprawy, a ASO się nie chce.

Inni którzy kupili biorą za to 1/3-1/2 tej ceny, więc nie przeginaj.
50-100zl to normalna cena za podpiecie do byle jakiego kompa w warsztacie..

W serwisie Boscha w moim przypadku.

50zl za komp w ASO jest cena do przyjecia.

Nie jest.
Komputer to komputer, dla ASO nie był droższy.

Jak pokazało widać - naprawa była możliwa i banalnie prosta (wysuszenie).
czas pokaze...

Już pokazał.

A raczej nie narzekają na nadmiar roboty.
widac maja jej wystarczajaco duzo, by nie bawic sie w suszenie elektroniki :-)

Na tej samej zasadzie w tym kraju każdy każdego oszukuje.

Takich pseudofachowców, a za to naciągaczy większość stara sie omijać szerokim łukiem.
warsztat fachowo okreslil miejsce usterki

I niefachowo nie chciał go naprawić.

O ile ta robota do czegoś doprowadziła.
doprowadzila - podali Ci element, ktory odpowiada za usterke.

Ale go nie naprawili.
To tak jakbyś przyjechał z przbitym kołem, a wulkanizator skasował Cię za 150 zł za to że pokaże gdzie jest dziura.
A potem kazał kupić nową oponę, bo mu się nie chce naprawiać.
D... jest od srania a mechaniki od naprawiania, nie wymieniania.


Tyle samo czasu poświęciliby gdyby nic nie znaleźli - też mieliby mieć za to płacone?
ale znalezli

I nie chcieli naprawić.
Czyli nic nei zrobili, co by miało jakikolwiek skutek.
A w przeciwieństwie do różnych usług np. prawniczych, naprawa samochododu jest zzasady umową o dzieło, a nie zlecenia.
Czyli liczy się skutek.

23 Data: Maj 09 2007 12:44:19
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Nie - ma obowiązek naprawić jeśli przyjmuje do naprawy, a jeśli nie chce mu się naprawiać nie powinien za lenistwo żądać kasy.
a..czyli jesli p.Cavallino ma pusty portfel to warsztat ma mu sie dolozyc ... rotfl.
Warsztat ma swoje procedury naprawy - nie stac Cie na nie to nie dawaj tam auta do serwisu - prosta sprawa.

Nie trzeba, skoro warsztatowi nie chce się usterki usunąć.
warsztat chcial - w sposob dla niego najwygodniejszy, to jego prawo.

tak samo jak zabawa w suszenie dla ASO
Zabawa w suszenie jest tyle samo warta co wymiana modułu.
Tyle że odchodzi cena modułu.
bzdura... zakladajac nowy element odpada sprawa gwarancji i innych ewentualnych roszczen - dla firmy jak ASO to istotna kwestia.

I dokładnie tak powinno być, jeśli te elementy nadają się do naprawy, a ASO się nie chce.
druciarz z Ciebie i tyle...

W serwisie Boscha w moim przypadku.
czyli KTS ...

50zl za komp w ASO jest cena do przyjecia.
Nie jest.
Komputer to komputer, dla ASO nie był droższy.
po raz kolejny pokazales, ze nie masz bladego pojecia o temacie...
To tak jakbys powiedzial "samochod" to "samochod"  ... miedzy komputerem   z "Bosch Service" a fabrycznym jest wielka przepasc... wiem, bo mam KTSa i wiem co nim mozna a czego nie... wiecej nie.
Cena fabrycznego kompa to jakies 2-5x tyle co KTS Boscha.

Już pokazał.
hehe.. korozja dziala powoli... moze nie Tobie pokaze... a nastepnemu userowi, ktory wyklnie Twoje skapstwo ;-)

  > Na tej samej zasadzie w tym kraju każdy każdego oszukuje.
mow za siebie...

I niefachowo nie chciał go naprawić.
jego prawo...

To tak jakbyś przyjechał z przbitym kołem, a wulkanizator skasował Cię za 150 zł za to że pokaże gdzie jest dziura.
beznadziejny przyklad, bo nie odnosi sie do zlozonosci problemu z zalaniem elektronicznego modulu..

D... jest od srania a mechaniki od naprawiania, nie wymieniania.
Twoje auto Cie przerasta... wroc do malucha lub f125p.

Czyli nic nei zrobili, co by miało jakikolwiek skutek.
jest skutek - wiedzac co jest przyczyna, mogles dana czesc wymontowac, zaniesc do elektronika, zamienic na tansza, uzywana itd...

Czyli liczy się skutek.
czyli ktos ma odwalic za free 90% roboty ( ustalenie wadliwego elementu ), zebys Ty mogl potem na szrocie kupic czesc, podmienic samemu i cieszyc sie, ze taki swietny z Ciebie mechanik ?
.... no jak z tej strony dales sie poznac temu warsztatowi to za malo Cie skasowali...

Blyskacz
--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

24 Data: Maj 09 2007 12:54:40
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

Nie - ma obowiązek naprawić jeśli przyjmuje do naprawy, a jeśli nie chce mu się naprawiać nie powinien za lenistwo żądać kasy.
a..czyli jesli p.Cavallino ma pusty portfel to warsztat ma mu sie dolozyc ... rotfl.

Nie ma nic dokładać.
Ma naprawiać to co się do naprawy nadaje.

Warsztat ma swoje procedury naprawy - nie stac Cie na nie to nie dawaj tam auta do serwisu - prosta sprawa.

I tak już robię.
Do ASO kiedykolwiek pojadę tylko na gwarancji.


Nie trzeba, skoro warsztatowi nie chce się usterki usunąć.
warsztat chcial - w sposob dla niego najwygodniejszy, to jego prawo.

Ale nie miał prawa żądać swojej wygody ode mnie.


tak samo jak zabawa w suszenie dla ASO
Zabawa w suszenie jest tyle samo warta co wymiana modułu.
Tyle że odchodzi cena modułu.
bzdura... zakladajac nowy element odpada sprawa gwarancji i innych ewentualnych roszczen - dla firmy jak ASO to istotna kwestia.

Czy ja piszę że żądałem gwarancji za wysuszony moduł?



I dokładnie tak powinno być, jeśli te elementy nadają się do naprawy, a ASO się nie chce.
druciarz z Ciebie i tyle...

Dokładnie - naprawiać należy zawsze kiedy sięda i ma to ekonomiczny sens.
Tym sposobem, w tym przypadku zaoszczędziłem 1150 zł.



W serwisie Boscha w moim przypadku.
czyli KTS ...

50zl za komp w ASO jest cena do przyjecia.
Nie jest.
Komputer to komputer, dla ASO nie był droższy.
po raz kolejny pokazales, ze nie masz bladego pojecia o temacie...
To tak jakbys powiedzial "samochod" to "samochod"  ... miedzy komputerem z "Bosch Service" a fabrycznym jest wielka przepasc... wiem, bo mam KTSa i wiem co nim mozna a czego nie... wiecej nie.
Cena fabrycznego kompa to jakies 2-5x tyle co KTS Boscha.

No to mogli sobie kupić KTS, skoro to wystarczyło do diagnozy.


Już pokazał.
hehe.. korozja dziala powoli... moze nie Tobie pokaze... a nastepnemu userowi, ktory wyklnie Twoje skapstwo ;-)

Nie zrobi nic czego ja bym nie musiał zrobić 1,5 roku temu.




 > Na tej samej zasadzie w tym kraju każdy każdego oszukuje.
mow za siebie...

Z Twoich słów wynika że Ty to stosujesz, ja staram się być uczciwy wobec klientów.
Jak się nie udało napisać programu to nie kasuję go za to że pisałem.



I niefachowo nie chciał go naprawić.
jego prawo...

Ale już za lenistwo podstaw do kasowania klienta nie ma.



To tak jakbyś przyjechał z przbitym kołem, a wulkanizator skasował Cię za 150 zł za to że pokaże gdzie jest dziura.
beznadziejny przyklad, bo nie odnosi sie do zlozonosci problemu z zalaniem elektronicznego modulu..

Akurat w przypadku naprawy i czasu i zaangażowania było potrzebne podobnie.



D... jest od srania a mechaniki od naprawiania, nie wymieniania.
Twoje auto Cie przerasta...

Dlatego jeżdżę do mechanika.
I on ma albo naprawić, albo powiedzieć z góry że mu się nie chce.

Czyli nic nei zrobili, co by miało jakikolwiek skutek.
jest skutek - wiedzac co jest przyczyna, mogles dana czesc wymontowac, zaniesc do elektronika, zamienic na tansza, uzywana itd...

Mogli oni też to zrobić, masz rację.
Bybym zadowolony.


Czyli liczy się skutek.
czyli ktos ma odwalic za free 90% roboty ( ustalenie wadliwego elementu ), zebys Ty mogl potem na szrocie kupic czesc, podmienic samemu i cieszyc sie, ze taki swietny z Ciebie mechanik ?

Nie - on ma to zrobić.
Nie jestem mechanikiem, więc jadę do takiego co ma to zrobić za mnie.
Szrot wyłączając - nie używam części ze szrotu.

... no jak z tej strony dales sie poznac temu warsztatowi to za malo Cie skasowali...

Ja mam nadzieję, że któryś z Twoich klientów których oszukujesz działając w ten sposób jak to ASO poda Cię kiedyś do sądu.
I wygra w cuglach.
Wtedy zobaczysz kto ma rację, mechanior któremu się nie chce naprawiać, czy klient który nie chce płacić za niewykonaną naprawę.

25 Data: Maj 09 2007 13:28:54
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Nie ma nic dokładać.
wedlug Ciebie ma dolozyc czas i sprzet - skad warsztat ma wiedziec, ze klient biedak ? powinni na poczatku zapytac sie Ciebie, czy Cie stac na serwisowanie w ASO... bo widac ze nie.

Ma naprawiać to co się do naprawy nadaje.
nie Tobie im wyznaczac procedury...

Do ASO kiedykolwiek pojadę tylko na gwarancji.
po prostu jak wielu oszczedzasz jak sie da i to zrozumiale, ale nie mozesz zadac od ASO, zeby wykonywali druciarskie naprawy.

Ale nie miał prawa żądać swojej wygody ode mnie.
mial - Ty masz prawo na to nie przystac i zabrac auto.

Czy ja piszę że żądałem gwarancji za wysuszony moduł?
kazdy warsztat sie z tym liczy - wystawiajac fakture na dana usluge jest winien.

Dokładnie - naprawiać należy zawsze kiedy sięda i ma to ekonomiczny sens.
hehe...  oczekiwania masz na poziomie ASO a budzet chcesz przeznaczyc na poziomie kowala... tak sie nie da...

  > No to mogli sobie kupić KTS, skoro to wystarczyło do diagnozy.
nie pisz juz na temat diagnostyki, bo sie osmieszasz... KTS nie nadaje sie na sprzet w ASO - nie robi wielu rzeczy, ktore ASO musi wykonywac z racji przyznania autoryzacji...

Z Twoich słów wynika że Ty to stosujesz, ja staram się być uczciwy wobec klientów.
pokaz gdzie napisalem napisam, ze skasowalem kogos za niewykonana usluge...

Jak się nie udało napisać programu to nie kasuję go za to że pisałem.
znowu glupi przyklad... gdyby warsztat podjal sie _naprawienia_ modulu i sie nie wywiazal to przyklad bylby ok, ale tak to znowu kula w plot..

Ale już za lenistwo podstaw do kasowania klienta nie ma.
jadac do ASO godzisz sie z przyjetymi tam procedurami napraw, dalej tego nie rozumiesz ?

Mogli oni też to zrobić, masz rację.
mogli nie musieli - zaproponowali rozwiazanie zgodne z ich standardem postepowania.

Ja mam nadzieję, że któryś z Twoich klientów których oszukujesz
licz sie ze slowami - nie znasz mnie, nie masz bladego pojecia czym sie zajmuje...

działając w ten sposób jak to ASO poda Cię kiedyś do sądu.
rotfl...

I wygra w cuglach.
rotfl2 pokaz sad, ktory skaze warsztat za odmowe naprawy wedlug "widzimisia" klienta...

Wtedy zobaczysz kto ma rację, mechanior któremu się nie chce naprawiać, czy klient który nie chce płacić za niewykonaną naprawę.
Naiwny jestes - gdybys przyjechal do warsztatu i zlecil "naprawe zalanego modulu sterowania centralnym zamkiem"  to zgoda - warsztat sie nie wywiazal i chce Cie naciagnac na diagnostyke, mimo ze sam okresliles   wczesniej zakres naprawy... ale w przypadku gdy oddales auto " na naprawe centralnego zamka"  i odstapiles od niej po uslyszeniu kosztow to kazdy sad nakaze Ci zaplacic za dokonana diagnostyke przez warsztat...
.... to tak jakbys nie zaplacil lekarzowi za badania, bo sie okazalo, ze operacja w tym szpitalu jest dla Ciebie za droga...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

26 Data: Maj 09 2007 14:00:03
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

Nie ma nic dokładać.
wedlug Ciebie ma dolozyc czas i sprzet

Ale to są koszty jego niekomeptencji lub lenistwa.
Czyli koszty przez niego zawinione.

Ma naprawiać to co się do naprawy nadaje.
nie Tobie im wyznaczac procedury...

Tak jak nie im decydować za mnie o wyrzuceniu MOJEJ sprawnej części na śmietnik.


Do ASO kiedykolwiek pojadę tylko na gwarancji.
po prostu jak wielu oszczedzasz

Tak - a zwłaszcza nie daję się naciągać.

jak sie da i to zrozumiale, ale nie mozesz zadac od ASO, zeby wykonywali druciarskie naprawy.

To są zwykłe naprawy.
To taka czynnośc, nieznana wielu mechaników, że zmiast wymieniać cały podzespół na nowy wymienia się jego składowe.
A czasem wystarczy tylko wyczyścić (wysuszyć).


Ale nie miał prawa żądać swojej wygody ode mnie.
mial - Ty masz prawo na to nie przystac i zabrac auto.

Dokładnie tak uważam.
Nie miał prawa za to kasować.


Czy ja piszę że żądałem gwarancji za wysuszony moduł?
kazdy warsztat sie z tym liczy - wystawiajac fakture na dana usluge jest winien.

Jak wystawi fakturę na suszenie to nie będzie winien nie działania rzeczy wysuszonych.
Zresztą jak im wyraźnie mówiłem że nie żądam gwarancji, tylko próby naprawy.

Dokładnie - naprawiać należy zawsze kiedy sięda i ma to ekonomiczny sens.
hehe...  oczekiwania masz na poziomie ASO a budzet chcesz przeznaczyc na poziomie kowala...

Nie mam oczekiwań na poziomie ASO.
No może - ale nie tego ASO.
To ASO (Auto Compol) Pol-carowi to pięt nie dorasta.
Do tego jest dwa razy droższe i trzy razy mniej fachowe.

 > No to mogli sobie kupić KTS, skoro to wystarczyło do diagnozy.
nie pisz juz na temat diagnostyki, bo sie osmieszasz... KTS nie nadaje sie na sprzet w ASO - nie robi wielu rzeczy, ktore ASO musi wykonywac z racji przyznania autoryzacji...

Ale to już nie mój problem.
Skoro nie opłaca im się to sami powinni pomyśleć o redukcji kosztów, ja za nich tego nie zrobię.


Z Twoich słów wynika że Ty to stosujesz, ja staram się być uczciwy wobec klientów.
pokaz gdzie napisalem napisam, ze skasowalem kogos za niewykonana usluge...

Bronisz ASO które tak robią - z domysłu - robisz tak samo.


Jak się nie udało napisać programu to nie kasuję go za to że pisałem.
znowu glupi przyklad... gdyby warsztat podjal sie _naprawienia_ modulu

Podjął się naprawienia niedziałającego zamka.
Nie było zastrzeżenia że poprzez naprawę rozumieją wymianę.

Ale już za lenistwo podstaw do kasowania klienta nie ma.
jadac do ASO godzisz sie z przyjetymi tam procedurami napraw, dalej tego nie rozumiesz ?

Nie, godzę się na to pod czym się podpisuję.
Żadnych procedur znać nie muszę i tym bardziej się na nie godzić.
Jeśli oni nie mają w procedurach napraw, to powinni od klientać żądać zgody na taką formę przywrócenia używalności auta.
Oczywiście ZANIM klient wstawi auto.


Mogli oni też to zrobić, masz rację.
mogli nie musieli - zaproponowali rozwiazanie zgodne z ich standardem postepowania.

Ale niezgodne z regułami sztuki.


Ja mam nadzieję, że któryś z Twoich klientów których oszukujesz
licz sie ze slowami - nie znasz mnie, nie masz bladego pojecia czym sie zajmuje...

Domniemanie - jak powyżej.



działając w ten sposób jak to ASO poda Cię kiedyś do sądu.
rotfl...

I wygra w cuglach.
rotfl2 pokaz sad, ktory skaze warsztat za odmowe naprawy wedlug "widzimisia" klienta...

Nie chodzi o skazanie, a wręcz przeciwnie.
W sumie masz rację - to Ty musiałbyś podać do sądu klienta który odmówił Ci zapłaty, z związku z odmową naprawy pojazdu.
Ale rezultat byłby ten sam - przegrałbyś.




Wtedy zobaczysz kto ma rację, mechanior któremu się nie chce naprawiać, czy klient który nie chce płacić za niewykonaną naprawę.
Naiwny jestes

Nie - to Ty jesteś nawiny.
Zresztą mnie to nie dziwi - wiele zakładów uważa, że ich zdanie jest ważniejsze od przepisów prawa.

to kazdy sad nakaze Ci zaplacic za dokonana diagnostyke przez warsztat...
... to tak jakbys nie zaplacil lekarzowi za badania, bo sie okazalo, ze operacja w tym szpitalu jest dla Ciebie za droga...

Zakładając że wcześniej nie poszedłbym do tego szpitala w celu operacji, a on zamiast operacji zaproponowałby mi eutanazję połączoną z klonowaniem.
Poza tym i tak się mylisz - leczenie to inna umowa niż naprawa samochodu.
Na tym właśnie polega różnica, że naprawiając samochód kasujesz za skutek.
Ile się nad tym napracujesz to już Twój problem.

27 Data: Maj 09 2007 14:23:06
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

ciach, bo same powtorki...

To są zwykłe naprawy.
nie dla ASO - tam naprawia sie modulowo

To taka czynnośc, nieznana wielu mechaników, że zmiast wymieniać cały podzespół na nowy wymienia się jego składowe.
A czasem wystarczy tylko wyczyścić (wysuszyć).
oczywiscie, ale z takim rzeczami nie jezdzi sie do ASO, bo oni tego nie robia, dziwne, ze tego nie wiedziales...

Nie miał prawa za to kasować.
mial...
to tak samo, jakbys zabral z warsztatu blacharskiego auto przed malowaniem i nie zaplacil im za blacharke i przygotowanie do malowania, tylko dlatego, ze zaproponowali Ci za drogi lakier.

Bronisz ASO które tak robią - z domysłu - robisz tak samo.
nie aso... po prostu uwazam, ze na naprawe sklada sie kilka etapow  i jesli klient zrezygnuje z nastepnego nie zwalnia go to z uiszczenia oplaty za poprzednie.. zreszta chyba kazdy normalny czlowiek ma takie podejscie.

Podjął się naprawienia niedziałającego zamka.
na zamek sklada sie mnostwo elementow - najpierw musieli ustalic uszkodzony i za to zazadali zaplaty - imo uczciwe.

Nie było zastrzeżenia że poprzez naprawę rozumieją wymianę.
rotfl a zastrzegłeś,  ze nie dopuszczasz wymiany ?
Jakbym prowadzil taki warsztat i klient kazalby mi za darmola szukac usterki, bo on nie dopuszcza wymiany to bym go chyba smiechem zabil...

Ale niezgodne z regułami sztuki.
chyba Twoimi... na calym swiecie naprawia sie obecnie modulowo, tak jest   pewniej, a ze nie wszystkich na to stac ? trudno, pretensje kierujesz pod zly adres...

Domniemanie - jak powyżej.
z takimi domniemaniami to daleko nie zajdziesz :-)

Poza tym i tak się mylisz - leczenie to inna umowa niż naprawa samochodu.
taka sama - leczenie poprzedza badanie i diagnoza - tak samo jak naprawe samochodu...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

28 Data: Maj 09 2007 14:41:41
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości news

To są zwykłe naprawy.
nie dla ASO - tam naprawia sie modulowo

To się nazywa wymiana w języku polskim, naprawa polega na czym innym.


To taka czynnośc, nieznana wielu mechaników, że zmiast wymieniać cały podzespół na nowy wymienia się jego składowe.
A czasem wystarczy tylko wyczyścić (wysuszyć).
oczywiscie, ale z takim rzeczami nie jezdzi sie do ASO

Jeżdzi się.
Ale do porządnego, a nie do bylejakiego szukającego tylko sposobu na naciągnięcie klienta.


, bo oni tego nie robia, dziwne, ze tego nie wiedziales...

Nie napisali tego na drzwiach.
A poprzednie ASO (niestety innej marki) takie rzeczy robiło.
Komuptery też naprawiali w razie potrzeby.


Nie miał prawa za to kasować.
mial...
to tak samo, jakbys zabral z warsztatu blacharskiego auto przed malowaniem i nie zaplacil im za blacharke i przygotowanie do malowania, tylko dlatego, ze zaproponowali Ci za drogi lakier.

Gdyby odmówili pomalowania zwykłym, dostępnym lakierem, a wzięli 10 razy droższy to na pewno by się obeszli ze smakiem.




Bronisz ASO które tak robią - z domysłu - robisz tak samo.
nie aso... po prostu uwazam, ze na naprawe sklada sie kilka etapow

I nie rozumiesz że to problem mechanika i jego cennika.

Podjął się naprawienia niedziałającego zamka.
na zamek sklada sie mnostwo elementow - najpierw musieli ustalic uszkodzony i za to zazadali zaplaty - imo uczciwe.

Nieuczciwie - bo zamka nie naprawili, mimo że mogli.



Nie było zastrzeżenia że poprzez naprawę rozumieją wymianę.
rotfl a zastrzegłeś,  ze nie dopuszczasz wymiany ?

Nie pytali o to czy dopuszczam wymianę rzeczy nadających się do naprawy.

Ale niezgodne z regułami sztuki.
chyba Twoimi... na calym swiecie naprawia sie obecnie modulowo

Jak widać nie na całym świecie, skoro 2 km dalej znalazł się serwis gotowy podjąć się naprawy.
To że na świecie jest wielu leni to wiem, ale wcale nie uważam tego za przykład normalności i standard do powielania.


Poza tym i tak się mylisz - leczenie to inna umowa niż naprawa samochodu.
taka sama

Koniec dyskusji.
Nie masz zielonego pojęcia o czym mówisz, ale wykłócasz się jakbyś ze trzy szkoły prawnicze skończył.
Dla Twojej wiadomości - to że Ci się coś wydaje wcale nie oznacza że tak właśnie jest sformułowane w przepisach.
Podszkol się, poczytaj o różnicy między umową o dzieło i umową zlecenia, a potem wróćdo dyskusji.


- leczenie poprzedza badanie i diagnoza - tak samo jak naprawe samochodu...

Ale za leczenie przy zejściu pacjenta dalej trzeba zapłacić.

29 Data: Maj 09 2007 15:08:22
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

To się nazywa wymiana w języku polskim, naprawa polega na czym innym.

naprawa auta polega na wymianie wadliwych elementow, nie zachowuj sie jak dziecko...

Gdyby odmówili pomalowania zwykłym, dostępnym lakierem, a wzięli 10 razy droższy to na pewno by się obeszli ze smakiem.
ok.. juz rozumiem Twoj sposob myslenia do konca... wspolczuje.

I nie rozumiesz że to problem mechanika i jego cennika.
Ty nie rozumiesz, ze za prace nalezy sie zaplata...
Łopatologicznie :
Czy  powiedziales mechanikowi, ze zalany jest modul zamka, czy tez ze centralny zamek nie dziala ?
Jesli nie powiedziales, ze przyczyna jest wadliwie dzialajacy modul tzn ze automatycznie zleciles warsztatowi wykrycie wadliwego elementu i za to nalezy sie zaplata, bez wzgledu, czy bedziesz kontynulowal naprawe auta czy tez nie.

Nieuczciwie - bo zamka nie naprawili, mimo że mogli.
widac wedlug nich nie mogli/chcieli, moze wczesniej nacieli sie na jakiegos cwaniaka co to najpierw namowil ich na suszenie elektroniki a potem gdy po czasie  uklad padl sadownie wyegzekwowal wstawienie sprawnego elementu ? ich prawo

Nie pytali o to czy dopuszczam wymianę rzeczy nadających się do naprawy.
a zastrzegales, ze nie ? skad mogli wiedziec, ze Ty masz takie jazdy ?


Jak widać nie na całym świecie, skoro 2 km dalej znalazł się serwis gotowy podjąć się naprawy.
znaczy sie, korzystajac z postawionej diagnozy udales sie do innego warsztatu i tam zapytales o naprawe modulu.. i Ty jeszcze masz czelnosc obsmarowywac mechanika, ktory zdiagnozowal miejsce usterki... bezczelnosc jak widac nie zna granic.

To że na świecie jest wielu leni to wiem, ale wcale nie uważam tego za
jak i wielu cwaniakow i naciagaczy z jakimi warsztaty tez maja do czynienia...

przykład normalności i standard do powielania.
Twoj sposob postepowania imo znacznie odbiega od normalnosci...

Nie masz zielonego pojęcia o czym mówisz, ale wykłócasz się jakbyś ze trzy szkoły prawnicze skończył.
Ty za to zadnej, bo gdybys skonczyl choc jedna, to bys wiedzial ze za oszczerstwa jakie wypisujesz mozesz zalapac grzywne i zadne "domniemania" Ci nie pomoga...

Dla Twojej wiadomości - to że Ci się coś wydaje wcale nie oznacza że tak właśnie jest sformułowane w przepisach.
no to prosze... podaj konkretny przepis...
....i wrocimy do dyskusji.

- leczenie poprzedza badanie i diagnoza - tak samo jak naprawe samochodu...
Ale za leczenie przy zejściu pacjenta dalej trzeba zapłacić.
i ? .. jesli warsztat wymienia czujnik np.TPS i pech chce, ze chwile po tym w silniku tlok wychodzi bokiem, to uwazasz, ze zwalnia Cie to z zaplaty za diagnostyke i wymiane czujnika, bo silnik zdechl ?
skad sie biora tacy ludzie...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

30 Data: Maj 09 2007 16:12:44
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

To się nazywa wymiana w języku polskim, naprawa polega na czym innym.

naprawa auta polega na wymianie wadliwych elementow,

Tak jest (o ile cokolwiek do wymiany jest konieczne).
I oni tego zrobić nie chcieli.
Woleli wymieniać zespół elementów, nawet nie sprawdzając co jest faktyczną przyczyną.

I nie rozumiesz że to problem mechanika i jego cennika.
Ty nie rozumiesz, ze za prace nalezy sie zaplata...

Nieprawda.
Przy umowie o dzieło zapłata należy się za skutek (wykonanie dzieła) i tylko za niego.
Ile to wymaga pracy jest problem wykonawcy, nie klienta.

Jesli nie powiedziales, ze przyczyna jest wadliwie dzialajacy modul tzn ze automatycznie zleciles warsztatowi wykrycie wadliwego elementu

Nie.
Zleciłem naprawę.
Ta nie została wykonana z winy serwisu.

Nieuczciwie - bo zamka nie naprawili, mimo że mogli.
widac wedlug nich nie mogli/chcieli

Ich opinia ma tu żadne znaczenie.
Liczy się prawda obiektywna - jako że moduł wysechł sam, to znaczy że gdyby go wysuszyli też by wysechł.
Ale nie spróbowali - i dlatego nie powinni dostać ani grosza.

Nie pytali o to czy dopuszczam wymianę rzeczy nadających się do naprawy.
a zastrzegales, ze nie ?

Nie musiałem.
To oni muszą uzyskać zgodę klienta na swoje czynności.

Jak widać nie na całym świecie, skoro 2 km dalej znalazł się serwis gotowy podjąć się naprawy.
znaczy sie, korzystajac z postawionej diagnozy udales sie do innego warsztatu i tam zapytales o naprawe modulu..

Dokłądnie zapytałem "czy to prawda że modułów takich a takich się nie naprawia".
Odpowiedź była jasna "nieprawda".

To że na świecie jest wielu leni to wiem, ale wcale nie uważam tego za
jak i wielu cwaniakow i naciagaczy z jakimi warsztaty tez maja do czynienia...

Jeśli działają zgodnei z przepisami prawa to naciągaczem może być tylko warsztat, które chce wymusić inne działanie.



przykład normalności i standard do powielania.
Twoj sposob postepowania imo znacznie odbiega od normalnosci...

W kraju oszustów - zapewne.
W normalnym świecie jest na porządku dziennym.



Nie masz zielonego pojęcia o czym mówisz, ale wykłócasz się jakbyś ze trzy szkoły prawnicze skończył.
Ty za to zadnej, bo gdybys skonczyl choc jedna, to bys wiedzial ze za oszczerstwa jakie wypisujesz mozesz zalapac grzywne

ROTFL !!!!
Nie rozśmieszaj mnie.
Ktoś kto nie ma pojęcia na jakiej podstawie prawnej odbywa się naprawa mechaniczna, a dyskutuje o tym drugi dzień nie jest godny nawet tego żeby do niego twarz otworzyć.

Dla Twojej wiadomości - to że Ci się coś wydaje wcale nie oznacza że tak właśnie jest sformułowane w przepisach.
no to prosze... podaj konkretny przepis...

Kodeks Cywilny.
Umowa o dzieło.

- leczenie poprzedza badanie i diagnoza - tak samo jak naprawe samochodu...
Ale za leczenie przy zejściu pacjenta dalej trzeba zapłacić.
i ? .. jesli warsztat wymienia czujnik np.TPS i pech chce, ze chwile po tym w silniku tlok wychodzi bokiem, to uwazasz, ze zwalnia Cie to z zaplaty za diagnostyke i wymiane czujnika, bo silnik zdechl ?

Jeśli po naprawie czujnik dalej nie działa (albo nie ustąpiły przyczyny dla którego auto zostało tam wstawione) to należy się figa z makiem a nie zapłata.

31 Data: Maj 09 2007 16:29:00
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

ciach... bo szkoda klawiatury na przeklepywanie tego samego...

Dokłądnie zapytałem "czy to prawda że modułów takich a takich się nie naprawia".
Odpowiedź była jasna "nieprawda".
rotfl... ale Ty radio do kowala wozisz, to w zasadzie i takie pytania nie powinny dziwic.

Jeśli działają zgodnei z przepisami prawa to naciągaczem może być tylko warsztat, które chce wymusić inne działanie.
bzdura - prosty przyklad :
Przyjezdza klient "na regulacje gazu" podczas regulacji pada czujnik halotronowy - przeciera sie cewka - ewidentna awaria "ze starosci"
klient przyjmuje strategie " przyjechalem sprawnym samochodem i sprawnym mam wyjechac, moge zaplacic tylko za regulacje lpg " - no i co Ty na to ? ... pewnie tez uznasz to za "normalne" stanowisko klienta ?

ROTFL !!!!
uwazaj na krzesla, widac za mlodu nie uwazales i skutki do tej pory sa widoczne ;)

ciach.. bo z zasady na trzezwo nie znizam sie do takiego poziomu..

Jeśli po naprawie czujnik dalej nie działa (albo nie ustąpiły przyczyny dla którego auto zostało tam wstawione) to należy się figa z makiem a nie zapłata.
czujnik dziala, silnik nie - i co Ty na to ?

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

32 Data: Maj 09 2007 16:37:57
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości news:

Dokłądnie zapytałem "czy to prawda że modułów takich a takich się nie naprawia".
Odpowiedź była jasna "nieprawda".
rotfl...

Otrzep się z kurzu, przyjmij do wiadomości że wiele rzeczy można naprawić i przestań oszukiwać klientów.

Jeśli działają zgodnei z przepisami prawa to naciągaczem może być tylko warsztat, które chce wymusić inne działanie.
bzdura - prosty przyklad :
Przyjezdza klient "na regulacje gazu" podczas regulacji pada czujnik halotronowy - przeciera sie cewka - ewidentna awaria "ze starosci"
klient przyjmuje strategie " przyjechalem sprawnym samochodem i sprawnym mam wyjechac, moge zaplacic tylko za regulacje lpg " - no i co Ty na to ? ... pewnie tez uznasz to za "normalne" stanowisko klienta ?

Powiem tak - na pewno go zrozumiem.
Co nie znaczy że ma rację, jeśli awaria ze starości.
Niemniej - jeśli (z tego czy z innego powodu) regulacja nie zostanie dokonana to nie będziesz żądał zapłaty?

Jeśli po naprawie czujnik dalej nie działa (albo nie ustąpiły przyczyny dla którego auto zostało tam wstawione) to należy się figa z makiem a nie zapłata.
czujnik dziala, silnik nie - i co Ty na to ?

Nic.
Powstanie innej awarii nie ma nic wspólnego z tym czy naprawa została dokonana czy nie.
Zupełnie inny temat na inną dyskusję.

Chcesz to Ci mogę opowiedzieć też jeden z Twojej bajki:
Pada komp gazowy (i być może również listwa wtrysków) - instalka na gwarancji.
Po podłączeniu do komputera widać że praca odczyty z wtrysków są zakłócone - podejrzenia gazownika że winna cewka wysokiego napięcia, ale na benzynie auto chodzi normalnie.
Jadę do speców od elektroniki - sprawdzają auto, nic nie zjadują, cewki sprawne, chcą zapłaty.
Wracam go gazownika - zakłócenia są nadal widoczne.
Kupuję cewkę, metodą prób i błędów (na ucho) gazownik ją wymienia.
Zakłócenia znikają.

To teraz się wypowiedz czy gwarancja za instalkę powinna być honorowana i czy spece od elektroniki powinni dostać zapłatę za diagnozę.

33 Data: Maj 09 2007 16:58:49
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Otrzep się z kurzu, przyjmij do wiadomości że wiele rzeczy można
a gdzie ja losiu malinowy napisalem, ze sie nie da ?
czytaj ze zrozumieniem...a jak nie umiesz to biegiem do szkolki.

naprawić i przestań oszukiwać klientów.
te "prawnik"... na takie pomowienia to chyba jest jakis paragraf ? ;-)
nie masz dowodow na powyzsze, wiec zachowuj sie jak czlowiek na poziomie, za jakiego sie uwazasz...

Powiem tak - na pewno go zrozumiem.
tak myslalem...

Niemniej - jeśli (z tego czy z innego powodu) regulacja nie zostanie dokonana to nie będziesz żądał zapłaty?
awaria cewki nastapila podczas zjazdu ze stanowiska po ukonczonej regulacji - okresl sie jednoznacznie - jest to proba wyludzenia ze strony klienta czy tez nie ?

Zupełnie inny temat na inną dyskusję.
to dotyczylo placenia za leczenie umarlaka.. jakbys zapomnial.
Operacja sie udala - pacjent zmarl, placic czy nie ?

zakłócone - podejrzenia gazownika że winna cewka wysokiego napięcia, ale Kupuję cewkę, metodą prób i błędów (na ucho) gazownik ją wymienia.
Zakłócenia znikają.
To teraz się wypowiedz czy gwarancja za instalkę powinna być honorowana
pytanie pomocnicze : uszkodzony byl element instalacji gazowej, czy element podstawowej instalacji zaplonowej ?
Gdybym to ja byl "gazownikiem" skasowalbym Cie wedlug cennika, o korzystaniu z gwarancji nie ma mowy.

i czy spece od elektroniki powinni dostać zapłatę za diagnozę.
sprawa jest glupia, bo - przyjechales do nich na diagnostyke, ktora przeprowadzili i nic nie wykryli - kasa sie nalezy, ale podmieniajac element ustaliliscie,ze winna jednak byla cewka WN czyli diagnoza do bani czyli "spece" maja obowiazek zwrocic kase = sprawa glupia ale prosta...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

34 Data: Maj 09 2007 17:13:33
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

Otrzep się z kurzu, przyjmij do wiadomości że wiele rzeczy można
a gdzie ja losiu malinowy napisalem, ze sie nie da ?

Aha - czyli przyznajesz że się da łomie.
Czyli skoro się da - to odmowa naprawy jest lenistwem/złą wolą.

czytaj ze zrozumieniem...a jak nie umiesz to biegiem do szkolki.

Byle nie do tej do któreh Ty chodziłeś, strata czasu.


naprawić i przestań oszukiwać klientów.
te "prawnik"... na takie pomowienia to chyba jest jakis paragraf ? ;-)

Jest.
Tyle że nie są to pomówienia.
Nie da się z takim przekonaniem bronić oszustów, samemu nie stosując podobnych metod.


Niemniej - jeśli (z tego czy z innego powodu) regulacja nie zostanie dokonana to nie będziesz żądał zapłaty?
awaria cewki nastapila podczas zjazdu ze stanowiska po ukonczonej regulacji - okresl sie jednoznacznie - jest to proba wyludzenia ze strony klienta czy tez nie ?

Pytaniem zasadniczym jest czy warsztat odpowiada za tą awarię.
Pewnie nie, więc zapłata mu się należy.

O wyłudzeniu ze strony klienta nie ma mowy, chyba że WIEDZIAŁ iż ta cewka padnie i podstępnie próbował na to zakład naciągnąć.

Analogicznie do sytuacji kiedy zakład wie że coś DA SIĘ naprawić, a on przekonuje klienta że się nie da i pozostaje wymiana.



Zupełnie inny temat na inną dyskusję.
to dotyczylo placenia za leczenie umarlaka.. jakbys zapomnial.
Operacja sie udala - pacjent zmarl, placic czy nie ?

Płacić.
Zlecenie a nie dzieło.


zakłócone - podejrzenia gazownika że winna cewka wysokiego napięcia, ale Kupuję cewkę, metodą prób i błędów (na ucho) gazownik ją wymienia.
Zakłócenia znikają.
To teraz się wypowiedz czy gwarancja za instalkę powinna być honorowana
pytanie pomocnicze : uszkodzony byl element instalacji gazowej, czy element podstawowej instalacji zaplonowej ?

Cewka na świecy.
Standardowa w tym samochodzie i często padająca.
Wątpliwości pomocnicze - czy instalacja gazowa nie powinna być lepiej zabezpieczona, skoro nic innego się w aucie w wyniku tego padu nie zepsuło (czyli było pozabezpieczane), co więcej na benzynie nawet (tym razem) nie dało się odczuć że coś jest nie tak z cewką.

Gdybym to ja byl "gazownikiem" skasowalbym Cie wedlug cennika, o korzystaniu z gwarancji nie ma mowy.

A na jakiej podstawie?
Czyżby instalacja była sprawna?


i czy spece od elektroniki powinni dostać zapłatę za diagnozę.
sprawa jest glupia, bo - przyjechales do nich na diagnostyke, ktora przeprowadzili i nic nie wykryli - kasa sie nalezy

No weź nie żartuj.
Teraz to Twoim zdaniem kasa za diagnozę się należy również przy ZŁEJ diagnozie? ;-)


, ale podmieniajac element ustaliliscie,ze winna jednak byla cewka WN

No tak, ale jak to elektronikom udowodnić?
Auto przecież na benzynie cały czas jeździło bez zarzutu.
A oni komputera na którym było widać zakłócenia na wtryskach nie mają.

czyli diagnoza do bani czyli "spece" maja obowiazek zwrocic kase = sprawa glupia ale prosta...

Była jeszcze prostsza - od razu nic nie dostali.
W ramach rekomensaty za trud cewkę kupiłem u nich, co prawda głównie dlatego że była tańsza niż w innych źródłach (i o połowę tańsza niż ta sama, albo i gorsza cewka w ASO).

35 Data: Maj 09 2007 17:45:07
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Czyli skoro się da - to odmowa naprawy jest lenistwem/złą wolą.
bzdura - jak Ci mechanik odmowi naprawienia elektronicznego zegarka w samochodzie to tez wyzwiesz go od leni ? troche kultury i poszanowania innych ludzi - to ze ktos pracuje w uslugach nie oznacza, ze mozna sie nim wyslugiwac, a takie podejscie Ty prezentujesz tutaj na grupie.

Tyle że nie są to pomówienia.
nie, a co ?
Nie da się z takim przekonaniem bronić oszustów, samemu nie stosując podobnych metod.
rotfl... no to masz argument w sadzie jak diabli.. sedzia, by Cie smiechem zabil za taka argumentacje...

O wyłudzeniu ze strony klienta nie ma mowy, chyba że WIEDZIAŁ iż ta cewka padnie i podstępnie próbował na to zakład naciągnąć.
jak to nie ma mowy - przy nim zostaje zdemontowana czesc, jednoznacznie wskazana usterka a on dalej upiera sie, ze "on przyjechal sprawnym autem" - to jest proba wyludzenia od warsztatu naprawy - rownie dobrze cewka moglaby przetrzec sie 5m za brama warsztatu, zreszta ingerencja warsztatu w pojazd w zaden sposob nie mogla przelozyc sie na wystapienie usterki - jest to ewidentna proba wyludzenia, pytanie czy swidomie czy z glupoty...
  a jesli nie proba wyludzenia, to jak nazwiesz stanowisko klienta ?

Analogicznie do sytuacji kiedy zakład wie że coś DA SIĘ naprawić, a on
udowodnij ASO, ze wiedzialo, ze sie da naprawic

A na jakiej podstawie?
na podstawie przeprowadzonej naprawy auta - usuniecia usterki nie wynikajacej z wadliwego dzialania instalacji gazowej.

Czyżby instalacja była sprawna?
czy poza wymiana cewki WN dokonano naprawy w instalacji gazowej ?
Jesli nie tzn ze inst gaz. byla sprawna, tylko Twoj samochod nie.

No weź nie żartuj.
Teraz to Twoim zdaniem kasa za diagnozę się należy również przy ZŁEJ diagnozie? ;-)
czytaj do konca... cytowanie iscie jak RM no ale czego innego sie po Tobie spodziewac :(

No tak, ale jak to elektronikom udowodnić?
normalnie - taki prawnik jak Ty i ma z tym problem...

Auto przecież na benzynie cały czas jeździło bez zarzutu.
bez znaczenia...
A oni komputera na którym było widać zakłócenia na wtryskach nie mają.
nie potrzebny komputer od lpg - wszelkie niedomagania ukladu WN bada sie na diagnoskopie, oscyloskopie z zestwem sond itd.

Była jeszcze prostsza - od razu nic nie dostali.
na jakiej podstawie odmowiles zaplaty za diagnostyke ukladu WN ?
ich blad - przed diagnostyka powinni dac Ci do podpisania papier, ze przeprowadzenie sciezki diagnostycznej kosztuje tyle i tyle, na takich jak Ty innej metody nie ma :(
... i zeby nie bylo - nie bronie tych "specow" za bledna diagnostyke, a jedynie zwracam uwage, ze w chwili kiedy odbierales od nich auto nie miales wiedzy nt. prawdziwych przyczyn niedomagania auta - czyli zachowales sie jak menda,naciagacz.

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

36 Data: Maj 09 2007 18:05:09
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):
Czyli skoro się da - to odmowa naprawy jest lenistwem/złą wolą.
bzdura - jak Ci mechanik odmowi naprawienia elektronicznego zegarka w samochodzie to tez wyzwiesz go od leni ?

Jeśli da się naprawić za 50 zł, a nowy kosztuje 1000 to oczywiście tak.

troche kultury i poszanowania innych ludzi - to ze ktos pracuje w uslugach nie oznacza, ze mozna sie nim wyslugiwac

Nie, to znaczy że wolno mu oszukiwać.

Nie da się z takim przekonaniem bronić oszustów, samemu nie stosując podobnych metod.
rotfl... no to masz argument w sadzie jak diabli.. sedzia, by Cie smiechem zabil za taka argumentacje...

Idź do sądu i nie nudź.
Dla mnie oszust i ktoś broniący oszusta niczym się nie różni.


O wyłudzeniu ze strony klienta nie ma mowy, chyba że WIEDZIAŁ iż ta cewka padnie i podstępnie próbował na to zakład naciągnąć.
jak to nie ma mowy - przy nim zostaje zdemontowana czesc, jednoznacznie wskazana usterka a on dalej upiera sie, ze "on przyjechal sprawnym autem" - to jest proba wyludzenia od warsztatu naprawy

Wiesz, zawsze pozostają wątpliwości że tą samą część miał jak przyjechał.

Analogicznie do sytuacji kiedy zakład wie że coś DA SIĘ naprawić, a on
udowodnij ASO, ze wiedzialo, ze sie da naprawic

Nie ma potrzeby, wystarczy udowodnić że łatwo mogło się o tym dowiedzieć.
A z racji wykonywanej usługi - powinno.



A na jakiej podstawie?
na podstawie przeprowadzonej naprawy auta - usuniecia usterki nie wynikajacej z wadliwego dzialania instalacji gazowej.

Ależ usterka (zepsuty komp gazowy) jak najbardziej był wadliwym działaniem.




Czyżby instalacja była sprawna?
czy poza wymiana cewki WN dokonano naprawy w instalacji gazowej ?

No komp i wtrysk trza było naprawić.


Jesli nie tzn ze inst gaz. byla sprawna, tylko Twoj samochod nie.

Nie rozumiemy się - komp i matrix PADŁY totalnie.

No tak, ale jak to elektronikom udowodnić?
normalnie - taki prawnik jak Ty i ma z tym problem...

Nie jestem prawnikiem.


Auto przecież na benzynie cały czas jeździło bez zarzutu.
bez znaczenia...
A oni komputera na którym było widać zakłócenia na wtryskach nie mają.
nie potrzebny komputer od lpg - wszelkie niedomagania ukladu WN bada sie na diagnoskopie, oscyloskopie z zestwem sond itd.

Mówili że badali.
Bez rezultatu.



Była jeszcze prostsza - od razu nic nie dostali.
na jakiej podstawie odmowiles zaplaty za diagnostyke ukladu WN ?

Nie znaleźli usterki, nie chcieli podmieniać na czuja cewek.
Obiecałem że przywiozę w żebach zapłatę jak wina będzie w instalacji gazowej.


ich blad - przed diagnostyka powinni dac Ci do podpisania papier, ze przeprowadzenie sciezki diagnostycznej kosztuje tyle i tyle, na takich jak Ty innej metody nie ma :(

Oni mieli znaleźć usterkę, a nie wykonywać ścieżki.
Jak to zrobią - ich problem.

.. i zeby nie bylo - nie bronie tych "specow" za bledna diagnostyke, a jedynie zwracam uwage, ze w chwili kiedy odbierales od nich auto nie miales wiedzy nt. prawdziwych przyczyn niedomagania auta

Uwierzyłem gazownikowi, mówił bardziej przekonywująco niż oni (choć na czuja) a ja na jego kompie też wiedziałem że coś nie gra.
Oni mieli powiedzieć co - nie powiedzieli.

37 Data: Maj 09 2007 18:37:30
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Jeśli da się naprawić za 50 zł, a nowy kosztuje 1000 to oczywiście tak.
jedynym leniem jestes Ty - zamiast udac sie do stosownego rzemieslnika idziesz na latwizne i oczekujesz, ze ktos bedzie biegal za Ciebie w dodatku za free lub w najgorszym wypadku za grosze...

Idź do sądu i nie nudź.
pewnie gdybys cos soba reprezentowal to Twoja opinia mialaby znaczenie, a tak to jak to mowia... psy szczekaja karawana jedzie dalej...

Dla mnie oszust i ktoś broniący oszusta niczym się nie różni.
dopoki nie udowodnisz ASO oszustwa lamiesz prawo wypisujac takie teksty


Wiesz, zawsze pozostają wątpliwości że tą samą część miał jak przyjechał.
rotfl.. daj juz spokoj.. regulacja trwala maks 10 min, klient stal nad mechanikiem - o zadnej podmianie nie ma mowy...
Widze, ze utraciles do reszty zdolnosc do rzetelnej oceny przedstawionych faktow...

Ależ usterka (zepsuty komp gazowy) jak najbardziej był wadliwym działaniem.

jesli awaria komputera lpg spowodowana byla awaria cewki WN, to ja nie rozumiem Twoich pytan...

Nie rozumiemy się - komp i matrix PADŁY totalnie.
ok, wymieniliscie na sprawne - odczytano zaklocenia pracy, stwierdziliscie wade cewki - podejrzenie, ze to ona posadzila elementy lpg,... trzymajac sie tej diagnozy ja bym rozwiazal sprawe tak, ze grzecznosciowo sprobowalbym puscic sprzet jako reklamacje (tylko dlatego, ze uwazam iz elementy instalacji lpg sa badziewnie zabezpieczone i wyprodukowane,ale to moje zdanie) jesli zostalaby uznana, zwrot kasy za elementy klientowi, albo klient czeka na rozpatrzenie reklamacji ustawowy termin i jezdzi na benzynie, acha za wymiane oczywiscie kasuje wedlug stawki, nie ma mowy, zebym diagnozowal wade instalacji benzynowej za free - jelenia niech sobie klient szuka gdzie indziej.


Nie jestem prawnikiem.
mechanikiem tez nie... a bijesz piane, ze z gara sie wylewa..

Nie znaleźli usterki, nie chcieli podmieniać na czuja cewek.
to nie powod do odmowy - nie wiedziales o istnieniu usterki, gdybys wiedzial to bys nie zlecal im poszukiwan...

Obiecałem że przywiozę w żebach zapłatę jak wina będzie w instalacji gazowej.
jak idziesz po chleb to tez obiecujesz, ze jak zglodniejesz i zjesz to przyjdziesz i zaplacisz ?
... i jak tu ja mam zmienic zdanie o pyrach, kiedy czytam takie teksty...
Twoim obowiazkiem bylo zaplacic za diagnostyke a ich zwrocic kase, gdy wyszlo, ze spartaczyli sprawe...
Grzecznosciowe przystawanie na noszenie pieniedzy w zebach nie jest norma - usluga wykonana - nalezy sie kasa, dali ciala - robia zwrot i tyle...

Oni mieli znaleźć usterkę, a nie wykonywać ścieżki.
a jesli usterki by nie bylo w ukladzie WN to co ? maja Ci zrobic diagnostyke za free i liczyc, ze laskawie nie zapomnisz o nich i zaplacisz jak ustalisz awarie, a jak po drodze skasujesz auto to co ?
.... jak to mowia - umiesz liczyc licz na siebie...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

38 Data: Maj 10 2007 10:07:06
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):
Jeśli da się naprawić za 50 zł, a nowy kosztuje 1000 to oczywiście tak.
jedynym leniem jestes Ty - zamiast udac sie do stosownego rzemieslnika

Udaje się - do zakładu który deklaruje że umie naprawiać auta.

Dla mnie oszust i ktoś broniący oszusta niczym się nie różni.
dopoki nie udowodnisz ASO oszustwa lamiesz prawo wypisujac takie teksty

Udowodniłem.
To że do Ciebie argumenty nie trafiają i że nie rozumiesz jakie prawa obowiązują w Polsce to Twój problem.
Zostałeś poinformowany, wiesz gdzie szukać, możesz się zapoznać.
Jeśłi nie chcesz - to się wal.



Wiesz, zawsze pozostają wątpliwości że tą samą część miał jak przyjechał.
rotfl.. daj juz spokoj.. regulacja trwala maks 10 min, klient stal nad mechanikiem - o zadnej podmianie nie ma mowy...

No to faktycznie - nie miał prawa do odmowy.

Ależ usterka (zepsuty komp gazowy) jak najbardziej był wadliwym działaniem.

jesli awaria komputera lpg spowodowana byla awaria cewki WN

Tak się można domyślać.
Ale mogło być też odwrotnie - cewka mogła się uszkodzić od komputera.
Pytanie czy awaria komputera nie była spowodowana zbyt słabym zabezpieczeniem tegoż.
Reszta elementów w samochodzie , nie tyle że się nie popsuła, co nawet nie zauważyła popsucia cewki.


Nie rozumiemy się - komp i matrix PADŁY totalnie.
ok, wymieniliscie na sprawne

No nie do końca tak, ta wymiana na sprawne trwała dwa miesiące, cewka została podmieniona w tzw. międzyczasie.
A że coś jest nie tak z odczytami to było wiadomo już przed demontażem kompa gazowego.


- odczytano zaklocenia pracy, stwierdziliscie wade cewki - podejrzenie, ze to ona posadzila elementy lpg,... trzymajac sie tej diagnozy ja bym rozwiazal sprawe tak, ze grzecznosciowo sprobowalbym puscic sprzet jako reklamacje (tylko dlatego, ze uwazam iz elementy instalacji lpg sa badziewnie zabezpieczone i wyprodukowane,ale to moje zdanie) jesli zostalaby uznana, zwrot kasy za elementy klientowi, albo klient czeka na rozpatrzenie reklamacji ustawowy termin i jezdzi na benzynie

Niestety ja nie miałem innego wyjścia.

, acha za wymiane oczywiscie kasuje wedlug stawki,

Za wymianę kompa czy cewki?
A jak kompa - to na jakiej podstawie?
Gwarancja obejmuje zarówno sam sprzęt jak i jego montaż.

A propos - naprawdę tak jest, że za takie operacje, w ramach reklamacyjnej naprawy części gazowych zakład montażowy nie dostaje od gwaranta ani grosza?

nie ma mowy, zebym diagnozowal wade instalacji benzynowej za free - jelenia niech sobie klient szuka gdzie indziej.

Jasne.




Nie jestem prawnikiem.
mechanikiem tez nie... a bijesz piane, ze z gara sie wylewa..

Tyle że nie bycie prawnikiem nie oznacza braku wiedzy na temat obowiązujących przepisów.
Czyli czegoś czego Ty totalnie nie posiadasz.




Nie znaleźli usterki, nie chcieli podmieniać na czuja cewek.
to nie powod do odmowy - nie wiedziales o istnieniu usterki

Oczywiście że wiedziałem, jechałem do nich z diagnozą gazownika.

, gdybys wiedzial to bys nie zlecal im poszukiwan...

Nieudanych.



Obiecałem że przywiozę w żebach zapłatę jak wina będzie w instalacji gazowej.
jak idziesz po chleb to tez obiecujesz, ze jak zglodniejesz i zjesz to przyjdziesz i zaplacisz ?

Jakby mi ktoś sprzedał trefny towar, mówiąc że po dwóch dniach się naprawi i zdecydowałbym się w to uwierzyć to też bym nie zapłacił w momencie zakupu, a dopiero kiedy by się naprawił.
Ty naprawdę nie masz zielonego pojęcia o odpowiedzialności za wykonywane usługi......


.. i jak tu ja mam zmienic zdanie o pyrach, kiedy czytam takie teksty...
Twoim obowiazkiem bylo zaplacic za diagnostyke

O ile wykryłaby awarię z którą przyjechałem.
Zrozum - nie płaci się za pracę, tylko za jej skutek.
Możesz do wreszcie przyjąc do wiadomości?


 a ich zwrocic kase, gdy
wyszlo, ze spartaczyli sprawe...
Grzecznosciowe przystawanie na noszenie pieniedzy w zebach nie jest norma - usluga wykonana - nalezy sie kasa

Nie została wykonana, awaria nie została znaleziona.

Oni mieli znaleźć usterkę, a nie wykonywać ścieżki.
a jesli usterki by nie bylo w ukladzie WN to co ?

Była.
Zresztą nie byli ograniczenia do WN, mieli zbadać całość elektryki która takie cuda mogła spowodować.
IMO po prostu nie zrobili nic poza podłączeniem do komputera, który nic nie wykazał.
Sam mówisz że oscyloskopem powinni to sianie wykryć.

39 Data: Maj 10 2007 10:54:31
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Udaje się - do zakładu który deklaruje że umie naprawiać auta.
naprawiac auta, nie elektroniczne zegarki - dla warsztatu normalnym jest , ze takie elementy sie wymienia.

Jeśłi nie chcesz - to się wal.
wal sie sam... chyba lubisz, skoro o tym wspominasz zona/dziewczyna/chlopak/kochanka/kochanek odmowil(a) wspolpracy ? ;)

No to faktycznie - nie miał prawa do odmowy.
czyli probowal wyludzic ?

Ale mogło być też odwrotnie - cewka mogła się uszkodzić od komputera.
nie ma takiej technicznej mozliwosci

Pytanie czy awaria komputera nie była spowodowana zbyt słabym zabezpieczeniem tegoż.
po czesci pewnie tak, ale gdybys mial sprawna cewke nie byloby problemu... wiec producent jesli sie polapie co sie stalo to w zyciu takiej reklamacji nie uzna...

Reszta elementów w samochodzie , nie tyle że się nie popsuła, co nawet nie zauważyła popsucia cewki.
tak to juz jest z instalacjami lpg...

Niestety ja nie miałem innego wyjścia.
bywa i tak - rozwiazanie przeze mnie proponowane/stosowane to moja dobra wola - zgodnie z gwarancja to klient do jej rozpatrzenia ma sobie jezdzic na benzynie, przynajmniej tak jest w sieci z ktora mam kontakt.

Za wymianę kompa czy cewki?
za diagnostyke problemu i wymiane cewki/rozwiazanie problemu... wymiana kompa - no bez przesady, przeciez to wypiecie max dwoch wtyczek...

A jak kompa - to na jakiej podstawie?
gdybym chcial kasowac za taka pierdole to bez problemu - usterka spowodowana przez element zewnetrzny nie podlega naprawie z gwarancji, czyli za wszelkie czynnosci nalezy zaplacic...

Gwarancja obejmuje zarówno sam sprzęt jak i jego montaż.
sprzet uległ awarii w wyniku  działania zewnetrznego elementu - Twojego a nie zamontowanego przez warsztat... co do gwarancji na montaz - oczywiscie, ale przeciez z montazem jest wsio OK, komp nie odpadl, wisi na swoim miejscu, a ze uwalony przez Twoja instalacje WN to juz nie problem instalatora a Twoj.

A propos - naprawdę tak jest, że za takie operacje, w ramach reklamacyjnej naprawy części gazowych zakład montażowy nie dostaje od gwaranta ani grosza?
a niby od kogo ?  hurtownia ma to gdzies, producent jedynie odsyla uznana/ badz nie reklamacje - koszty montazu/demontazu ponosi warsztat.
Dlatego oszczedniejsze warsztaty nie wkladaja zapasowych elementow na czas reklamacji, lub kasuja za nie klienta i ewentualnie rozliczaja sie po uznanej reklamacji...

Tyle że nie bycie prawnikiem nie oznacza braku wiedzy na temat obowiązujących przepisów.
Czyli czegoś czego Ty totalnie nie posiadasz.
jak czytam Twoje txt nt "dowodzenia" i "domniemania" to jakos nie przekonujesz mnie, zebys mial jakies pojecie o _prawie_  ;-)

Oczywiście że wiedziałem, jechałem do nich z diagnozą gazownika.
lol...  nie badz smieszny - swoje przypuszczenia mozesz sobie o kant .. potluc, jechales do nich po weryfikacje diagnozy gazownika, dali opinie sprzeczna a Ty nie miales nic na jej podwazenie. Imo na tamta chwile porobowales wyludzic diagnostyke...

Nieudanych.
o tym dowiedziales sie dopiero pozniej - przyczyn zaklocen w sygnalach moze byc wiele...

Ty naprawdę nie masz zielonego pojęcia o odpowiedzialności za wykonywane usługi......
mam  i za swoja prace odpowiadam, ale  takim klientom jak Ty, po prostu trzeba dawac do podpisania stosowny papier przed przystapieniem do pomiarow, bo na uczciwosc nie ma co liczyc, szkoda jedynie, ze nie masz napisane na czole, ze taki z Ciebie cwaniak...
Jesli usterka wystepuje ewidentnie a nie tylko w opowiesciach klienta, a ja nie umialbym ustalic jej przyczyn to prosta sprawa - klient nie placi, ja zaliczam plecy, bo za cienki bylem i tyle... ale jesli usterka nie wystepuje w momencie oddania auta, klient nie jest w stanie zademonstrowac mi objawow, ja poswiecam ze 2-3h na sciezke diagnostyczna , wychodzi, ze wsio OK to teraz powstaje pytanie..czy klient probuje sobie zrobic przeglad za free, czy tez usterka pojawia sie sporadycznie w systemie 01... spotkalem sie tak z jednym jak i z drugim... pierwsze nauczylo mnie, ze w przypadku usterek "widm" za pierwsze jej poszukiwanie klient placi bez wzgledu na rezultat, nastepne sa "w cenie" tej pierwszej ot zycie nauczylo, ze na cwaniakow trzeba uwazac i profilaktycznie podchodzic do sprawy...

Zrozum - nie płaci się za pracę, tylko za jej skutek.
Możesz do wreszcie przyjąc do wiadomości?
czytaj ze zrozumieniem, bo to juz nudne sie robi...

Nie została wykonana, awaria nie została znaleziona.
...ale o tym, ze usterka jest w badanych przez nich ukladach  nie mogles wiedziec na 100%, domysly gazownika to za malo...

Była.
j.w.

IMO po prostu nie zrobili nic poza podłączeniem do komputera, który nic nie wykazał.
a to juz ich blad i partactwo...
z ciekwaosci - ile trwalo to "badanie"  ?
Sam mówisz że oscyloskopem powinni to sianie wykryć.
pod warunkiem, ze ktos jest w stanie poprawnie interpretowac obrazy...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

40 Data: Maj 10 2007 12:17:41
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

Udaje się - do zakładu który deklaruje że umie naprawiać auta.
naprawiac auta, nie elektroniczne zegarki

Przecież to że nie umie, to jest jego wina a nie moja, prawda?
Są podwykonawcy.

- dla warsztatu normalnym jest , ze takie elementy sie wymienia.

Równie dobrze może być normalne że cały samochód się wymienia.

No to faktycznie - nie miał prawa do odmowy.
czyli probowal wyludzic ?

Na to wychodzi.
Ale zapewne zapłacił w końcu.
W przeciwieństwie do tego ASO, które kasy nie oddało.


Ale mogło być też odwrotnie - cewka mogła się uszkodzić od komputera.
nie ma takiej technicznej mozliwosci

A w drugą stronę jest?
Ile rzeczy po drodze między cewką na świecy a kompem gazowym powinno się uszkodzić, a jakoś to nie nastąpiło.


Pytanie czy awaria komputera nie była spowodowana zbyt słabym zabezpieczeniem tegoż.
po czesci pewnie tak, ale gdybys mial sprawna cewke nie byloby problemu...

Gdyby komp by ODPOWIEDNIO zabezpieczony to też by nie było problemu.

Reszta elementów w samochodzie , nie tyle że się nie popsuła, co nawet nie zauważyła popsucia cewki.
tak to juz jest z instalacjami lpg...

Czyli potwierdza się moja opinia - wina leży w zbyt słabym zabezpieczeniu tych instalek.



Niestety ja nie miałem innego wyjścia.
bywa i tak - rozwiazanie przeze mnie proponowane/stosowane to moja dobra wola - zgodnie z gwarancja to klient do jej rozpatrzenia ma sobie jezdzic na benzynie, przynajmniej tak jest w sieci z ktora mam kontakt.

To Twój plus, że dajesz wybór.
Na mnie akurat padło w zimie, gdzie różnica między jazdą na gazie i benzynie jest niewielka, ale gdyby stało się to teraz to wolałbym chyba kupić nową listwę niż czekać na starą z miesiąc.



Za wymianę kompa czy cewki?
za diagnostyke problemu i wymiane cewki/rozwiazanie problemu...

Zrozumiałe.
Mniej więcej ile byś skasował?

wymiana kompa - no bez przesady, przeciez to wypiecie max dwoch wtyczek...

U mnie jeszcze musi aku wyjąć.
No ale sam tak założył.

Ale padł jeszcze Matrix.

A propos - naprawdę tak jest, że za takie operacje, w ramach reklamacyjnej naprawy części gazowych zakład montażowy nie dostaje od gwaranta ani grosza?
a niby od kogo ?

Od gwaranta.
Na tej samej zasadzie na której ASO naprawia auta za producenta, przecież za friko tego nie robi.

 hurtownia ma to gdzies, producent jedynie odsyla uznana/ badz nie reklamacje - koszty montazu/demontazu ponosi warsztat.

Rozbój w biały dzień.
Czyli warsztat pracuje dla gwaranta za friko, a jeszcze musi wysłać element do reklamacji.
Jak ma pecha i dany podzespół jest awaryjny, to się więcej narobi przy reklamacjach niż zarobi na montażu.
Naprawdę dziwię się że ktoś w takie układy wchodzi.

Tyle że nie bycie prawnikiem nie oznacza braku wiedzy na temat obowiązujących przepisów.
Czyli czegoś czego Ty totalnie nie posiadasz.
jak czytam Twoje txt nt "dowodzenia" i "domniemania" to jakos nie przekonujesz mnie, zebys mial jakies pojecie o _prawie_  ;-)

Rozumiem że Ty masz?
Nie odróżniając umowy zlecenia od umowy o dzieło?




Oczywiście że wiedziałem, jechałem do nich z diagnozą gazownika.
lol...  nie badz smieszny - swoje przypuszczenia mozesz sobie o kant .. potluc, jechales do nich po weryfikacje diagnozy gazownika,

Dokładnie.

dali opinie sprzeczna a Ty nie miales nic na jej podwazenie.

Oprócz tego że wiedziałem iż usterka występuje, a oni jej nie znaleźli.
Dla mnie to zasadnicza podstawa do odmowy zapłaty za źle wykonaną robotę.

Nieudanych.
o tym dowiedziales sie dopiero pozniej

O tym że są wcześniej.

- przyczyn zaklocen w sygnalach moze byc wiele...

Ale szansa na to iż pochodzą z instalacji gazowej była znikoma.
A znaleźć każdą inną przyczynę problemu - to było ich zadanie.
Nie zrobili tego.



Ty naprawdę nie masz zielonego pojęcia o odpowiedzialności za wykonywane usługi......
mam

Widać jakie.
Robiłem - należy się zapłata.

A to tak nie działa.

i za swoja prace odpowiadam, ale  takim klientom jak Ty, po prostu trzeba dawac do podpisania stosowny papier przed przystapieniem do pomiarow

Nie podpisałbym Ci papiera, że zgadzam sie na zapłatę niezależnie od tego czy Ci się uda znaleźć usterkę czy nie.

Jesli usterka wystepuje ewidentnie a nie tylko w opowiesciach klienta, a ja nie umialbym ustalic jej przyczyn to prosta sprawa - klient nie placi, ja zaliczam plecy, bo za cienki bylem i tyle...

I dokładnie tak było.

ale jesli usterka nie wystepuje w momencie oddania auta, klient nie jest w stanie zademonstrowac mi objawow

Z demonstracją nie było problemu, tyle że nie mieli do tego odpowiedniego sprzętu (takiego kompa i softu jak gazownik).
To też ma być wina klienta, że zakład czegoś nie ma/nie potrafi?

, ja poswiecam ze 2-3h na sciezke diagnostyczna , wychodzi, ze wsio OK to teraz powstaje pytanie..czy klient probuje sobie zrobic przeglad za free, czy tez usterka pojawia sie sporadycznie w systemie 01... spotkalem sie tak z jednym jak i z drugim... pierwsze nauczylo mnie, ze w przypadku usterek "widm" za pierwsze jej poszukiwanie klient placi bez wzgledu na rezultat

Rozumiem że masz zgodę każdego klienta na takie załatwienie sprawy?

Zrozum - nie płaci się za pracę, tylko za jej skutek.
Możesz do wreszcie przyjąc do wiadomości?
czytaj ze zrozumieniem, bo to juz nudne sie robi...


Nudne się robi to, że Ty z uporem godnym lepszej sprawy starasz się nie przyjmować do wiadomości jakie przepisy CIEBIE obowiązują i jaką umowę zawierasz z klientem wstawiającym auto do warsztatu.


Nie została wykonana, awaria nie została znaleziona.
..ale o tym, ze usterka jest w badanych przez nich ukladach  nie mogles wiedziec na 100%, domysly gazownika to za malo...

Dla mnie były wystarczające.
Życie mnie nauczyło, żeby nie płacić za brak efektów, bo nawet jak później będę w stanie dowieść swoich racji, to nic innego jak wniesienie sprawy do sądu mi nie zostanie.
A na to nie mam czasu.
Więc jakby co to niech sprawę do sądu wnosi zakład, który nie naprawił samochodu a domaga się zapłaty.
Droga ta sama.

IMO po prostu nie zrobili nic poza podłączeniem do komputera, który nic nie wykazał.
a to juz ich blad i partactwo...
z ciekwaosci - ile trwalo to "badanie"  ?

Tak dokładnie to nie wiem ile to robili, zostawiłem im auto, odebrałem po pracy.

Sam mówisz że oscyloskopem powinni to sianie wykryć.
pod warunkiem, ze ktos jest w stanie poprawnie interpretowac obrazy...

Dokładnie.
Ale to nie było moje zadanie tylko ich.

 :-)

41 Data: Maj 10 2007 13:14:20
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Równie dobrze może być normalne że cały samochód się wymienia.
jesli dla Ciebie to to samo...

Ale zapewne zapłacił w końcu.
nie obylo sie bez awantury, a to nic przyjemnego musiec wyklocac sie o nalezne pieniadze...  do sadu po 100zl chodzil nikt nie bedzie.

A w drugą stronę jest?
jest

Gdyby komp by ODPOWIEDNIO zabezpieczony to też by nie było problemu.
producent zaprojektowal uklad do wspolpracy ze sprawnymi elementami i nie wzial pod uwage, ze u klienta moga latac metrowe iskry pod maska.
Producenci przesadzaja z oszczednosciami, ale z drugiej strony ciezko wymagac, zeby produkowali elementy odporne na wszystko...

Czyli potwierdza się moja opinia - wina leży w zbyt słabym zabezpieczeniu tych instalek.
no... a wina zalanego telefonu w tym, ze nie byl wodoodporny - na kompie lpg tez nie masz napisane ze jest odporny na WN czy tez inne zaklocenia.
O marnej jakosci wiekszosci elektroniki (i nie tylko) LPG to ja na pms pisze od ladnych kilku lat.

To Twój plus, że dajesz wybór.
po prostu rodzinny warsztat istnieje na rynku pewnie ze 20 lat a instalacjami lpg zajmuje sie od jakis 15lat, majac pozycje i finanse mozna pojsc klientowi na reke, lub wypiac sie na niego, gdy ten zachowuje sie nienormalnie...

Mniej więcej ile byś skasował?
diagnostyka WN zaczyna sie od 50zl w gore.. podobnie pomiar sygnalow sterujacych...
Wymiana cewki ? w zaleznosci od modelu -  od 20, oczywiscie gdy cewek jest wiecej to nie mnozy sie tego x ilosc  ;)

No ale sam tak założył.
jego problem... elementy podatne na awarie nalezy umieszczac w latwo dostepnych miejscach, chocby i kosztem estetyki.

Na tej samej zasadzie na której ASO naprawia auta za producenta, przecież za friko tego nie robi.
aso pewnie ma jakas umowe z producentem...
Problem jest po czesci w tym, ze hurtownie negocjujac ceny rezygnuja z oplat za reklamacje, przerzucajac problem na montera...

Rozbój w biały dzień.
po prostu zycie...

Czyli warsztat pracuje dla gwaranta za friko, a jeszcze musi wysłać element do reklamacji.
z wysylka to juz zalezy, my akurat podrzucamy reklamacje do hurtownika i on to posyla dalej "hurtowo"...

Jak ma pecha i dany podzespół jest awaryjny, to się więcej narobi przy reklamacjach niż zarobi na montażu.
Naprawdę dziwię się że ktoś w takie układy wchodzi.
tzn co proponujesz ?  bedziesz sie sadzil ?
Po prostu do ceny montazu instalacji nalezy doliczyc ryzyko reklamacji... problem maja mlode warsztaty, ktore wbijaja sie na rynek konkurujac cena - oni czasem ewidentnie dokladaja do pechowego klienta.

Oprócz tego że wiedziałem iż usterka występuje, a oni jej nie znaleźli.
czy przedstawiles im "usterke" naocznie - zachowanie silnika, zczytane parametetry, wykresy ?  jesli nie - to mieli prawo potraktowac usterke jak usterke "widmo" - klient cos opowiada, ale nie ma to potwierdzenia w odczytach i diabli wiedza, czy nie chce naciagnac gazownika.


  > Nie podpisałbym Ci papiera, że zgadzam sie na zapłatę niezależnie od
tego czy Ci się uda znaleźć usterkę czy nie.
to wolna droga, ja za darmo nie pracuje.

I dokładnie tak było.
nie - sam napisales, ze auto na benzynie pracowalo poprawnie i nie bylo naocznych dowodow na niedomaganie...

Z demonstracją nie było problemu, tyle że nie mieli do tego odpowiedniego sprzętu (takiego kompa i softu jak gazownik).
XXI wiek - wydruki, filmy  fotki do wyboru do koloru...

Rozumiem że masz zgodę każdego klienta na takie załatwienie sprawy?
w przypadku usterek "widm" oczywiscie, ze tak... zycie nauczylo, a klient jak ma jakies minimalne pojecie o elektro-mechanice,lub chocby olej w glowie to przystaje na taki uklad bez problemu. Papier to zabezpieczenie przed  klientami z takim podejsciem jak Twoje.

Dla mnie były wystarczające.
no coz... dla innego wystarcza, ze auto zgasnie na terenie warsztatu - kwestia swiadomosci technicznej..a raczej jej braku.

Więc jakby co to niech sprawę do sądu wnosi zakład, który nie naprawił samochodu a domaga się zapłaty.
pojechales na diagnostyke a nie na naprawe - to roznica

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

42 Data: Maj 10 2007 13:27:34
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

Równie dobrze może być normalne że cały samochód się wymienia.
jesli dla Ciebie to to samo...

Tak samo głupie.
W obu przypadkach wywalasz coś sprawnego w dużej części.
A są samochody kosztujące mniej niż 1000 zł które krzyczeli za ten moduł.

Gdyby komp by ODPOWIEDNIO zabezpieczony to też by nie było problemu.
producent zaprojektowal uklad do wspolpracy ze sprawnymi elementami i nie wzial pod uwage, ze u klienta moga latac metrowe iskry pod maska.

Z iskrami to przesada, a że nie wziął pod uwagę - to właśnie na tym polega jego błąd.


Producenci przesadzaja z oszczednosciami, ale z drugiej strony ciezko wymagac, zeby produkowali elementy odporne na wszystko...

Wystarczy żeby były tak samo odporne jak reszta osprzętu elektrycznego w aucie.

Mniej więcej ile byś skasował?
diagnostyka WN zaczyna sie od 50zl w gore.. podobnie pomiar sygnalow sterujacych...

Pomiar w sensie podpięcia kompa gazowego do pc?

Wymiana cewki ? w zaleznosci od modelu -  od 20, oczywiscie gdy cewek jest wiecej to nie mnozy sie tego x ilosc  ;)

Uczciwie.
Np. ASO zażądało pod 100 zł (wymiana cewki wymaga odkręcenia 1 śrubki, trwa jakieś kilkanaście sekudn, może minutę.
Renault Megane II.


Na tej samej zasadzie na której ASO naprawia auta za producenta, przecież za friko tego nie robi.
aso pewnie ma jakas umowe z producentem...
Problem jest po czesci w tym, ze hurtownie negocjujac ceny rezygnuja z oplat za reklamacje, przerzucajac problem na montera...

Rozumiem.
A cięcie kosztów instalek, czyli konkurencja pseudozakładów montujących instalki za 200 zł marży załatwia resztę.
Nie zazdroszczę w każdym razie.

Naprawdę dziwię się że ktoś w takie układy wchodzi.
tzn co proponujesz ?  bedziesz sie sadzil ?

Pewnie że nie, chyba że tych reklamacji byłoby bardzo dużo.

Po prostu do ceny montazu instalacji nalezy doliczyc ryzyko reklamacji... problem maja mlode warsztaty, ktore wbijaja sie na rynek konkurujac cena - oni czasem ewidentnie dokladaja do pechowego klienta.

Ale jednocześnie też wymuszają na innych obniżkę ceny, czasem poniżej tego ryzyka reklamacji.



Oprócz tego że wiedziałem iż usterka występuje, a oni jej nie znaleźli.
czy przedstawiles im "usterke" naocznie - zachowanie silnika, zczytane parametetry, wykresy ?

Raczej to się dzieje z kompem gazowym i co widziałem na ekranie pc po podłączeniu auta.

 jesli nie - to mieli prawo potraktowac usterke jak usterke "widmo" - klient cos opowiada, ale nie ma to potwierdzenia w odczytach i diabli wiedza, czy nie chce naciagnac gazownika.

Elektronika.
Ale naciągnąc na co?
Naprawdę wierzysz, że ktoś w 100% sprawnym autem przyjeżdża do serwisu elektroniki?
Po co?




 > Nie podpisałbym Ci papiera, że zgadzam sie na zapłatę niezależnie od
tego czy Ci się uda znaleźć usterkę czy nie.
to wolna droga, ja za darmo nie pracuje.

Bo wymuszach na klientach (bez tego papiera) niezgodne z prawem opłaty.
Chcesz mieć płacone za pracę?
To się zatrudnij na etacie.




I dokładnie tak było.
nie - sam napisales, ze auto na benzynie pracowalo poprawnie i nie bylo naocznych dowodow na niedomaganie...

Ano.
Mieli znaleźć to czego gołym okiem nie widać, ale istnieje.



Z demonstracją nie było problemu, tyle że nie mieli do tego odpowiedniego sprzętu (takiego kompa i softu jak gazownik).
XXI wiek - wydruki, filmy  fotki do wyboru do koloru...

Byłoby do zrobienia, niemniej ani oni nie mówili że potrzebne, ani ja nie przypuszczałem że tak pokpią sprawę że nie znajdą.

Rozumiem że masz zgodę każdego klienta na takie załatwienie sprawy?
w przypadku usterek "widm" oczywiscie, ze tak... zycie nauczylo, a klient jak ma jakies minimalne pojecie o elektro-mechanice,lub chocby olej w glowie to przystaje na taki uklad bez problemu. Papier to zabezpieczenie przed  klientami z takim podejsciem jak Twoje.

Podejście zgodne z kodeksem cywilnym, który reguluje takie umowy.

Więc jakby co to niech sprawę do sądu wnosi zakład, który nie naprawił samochodu a domaga się zapłaty.
pojechales na diagnostyke a nie na naprawe - to roznica

Dokładnie to pojechałem na zdiagnozowanie problemu.
Nie zdiagnozowali.
Nie mnie wnikać dlaczego, ale rezultatów nie osiągnęli.

43 Data: Maj 10 2007 14:12:16
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

A są samochody kosztujące mniej niż 1000 zł które krzyczeli za ten moduł.
nikt Ci nie kaze jezdzic samochodem z tak drogim modulem :-)

Z iskrami to przesada,
no co Ty... lol

Wystarczy żeby były tak samo odporne jak reszta osprzętu elektrycznego w aucie.
to by kosztowaly tyle co reszta osprzetu - komp lpg np. 500zl komp do auta 3.5kzl - dostrzegasz roznice ?  a klient chce miec instalacje jak najtansza a nie jak najlepsza

Pomiar w sensie podpięcia kompa gazowego do pc?
rotfl... to jest wlasnie pojecie laika o diagnostyce...
nie.. pomiar tzn odczyty przebiegu WN dla kazdej z lini, zestawienie ich z wzorcowymi itd... sam sprzet do tego to kilka kzl ( jesli renomowanych firm, ruski mozna sklecic pewnie za 500zl) ,  a do tego potrzebny jest jeszcze ktos z dosw do interpretacji.

Np. ASO zażądało pod 100 zł (wymiana cewki wymaga odkręcenia 1 śrubki,
ASO :-)

Ale jednocześnie też wymuszają na innych obniżkę ceny, czasem poniżej tego ryzyka reklamacji.
do pewnych granic - jesli ja mialbym "zarobic" na instalacji na chwile wyjazdu z warsztatu 200zl to po prostu bym jej nie zakladal.
Niech narabiaja sie inni.

Ale naciągnąc na co?
gazownika ? np. na wymontowanie instalacji, bo sie klientowi odwidzialo.

Naprawdę wierzysz, że ktoś w 100% sprawnym autem przyjeżdża do serwisu elektroniki?
Po co?

ja sie z tym spotkalem - nie musze wierzyc, poswiecilem na taki przypadek jakies 3-4h, od tamtej pory warsztat stosuje zasade jak wyzej.
Gosc przyjechal kilkuletnim bmw, opowiadal cos o szarpaniu, muleniu przy   pewnej predkosci itd. - wykonalem wszelkie pomiary jakie bylem w stanie, wraz z odczytem parametrow pod obciazeniem, dysponujemy hamownia obciazeniowa  "home made" ale zawsze ;),meczylem to auto jakies pol godziny, przerabiajac wszelkie mozliwe stany obciazenia i nic, auto sprawowalo sie wzorowo.
Wypelnilem karte pomiarow, wraz z odczytami DTC - zero bledow . No kit, stwierdzilem wowczas, usterka sie nie pojawila, trudno - oddalem klientowi auto z karta  nie wolajac kasy. 1h pozniej dzwoni tel i jakis koles wypytuje sie mnie o szczegoly badania, konkretnie o cene - wnerwiony wypytuje o co chodzi i sie dowiaduje : sprzedalem panu X auto, ale mialo uszkodzony ECU, wymienilem we wlasnym zakresie, za co kupujacy mial mi doplacic 500zl pod warunkiem, ze z autem bedzie wsio OK i chce urwac 100zl  za badania ( podzielic 200zl, ktore niby mi klient zalpacil na 2 )... wyszedlem na jelenia.. trudno zdarza sie.

  > Podejście zgodne z kodeksem cywilnym, który reguluje takie umowy.
... ale nie zgodne z normalna, ludzka uczciwoscia :(
Cale szczescie, ze ludzi z Twoim podejsciem jest jakis 5-10% inaczej to na kazdym kroku, wszedzie trzebaby podpisywac papiery...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

44 Data: Maj 10 2007 14:18:17
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości news:

Pomiar w sensie podpięcia kompa gazowego do pc?
rotfl... to jest wlasnie pojecie laika o diagnostyce...

Nie - ja pytałem o wycenę tego co zrobił mój gazownik.

Ale naciągnąc na co?
gazownika ?

Elektronika.
Przecież tłumaczę że mnie gazownik do elektronika wysłał na znalezienie problemu,

Wypelnilem karte pomiarow, wraz z odczytami DTC - zero bledow . No kit, stwierdzilem wowczas, usterka sie nie pojawila, trudno - oddalem klientowi auto z karta  nie wolajac kasy. 1h pozniej dzwoni tel i jakis koles wypytuje sie mnie o szczegoly badania, konkretnie o cene - wnerwiony wypytuje o co chodzi i sie dowiaduje : sprzedalem panu X auto, ale mialo uszkodzony ECU, wymienilem we wlasnym zakresie, za co kupujacy mial mi doplacic 500zl pod warunkiem, ze z autem bedzie wsio OK i chce urwac 100zl za badania ( podzielic 200zl, ktore niby mi klient zalpacil na 2 )... wyszedlem na jelenia.. trudno zdarza sie.

No faktycznie, o takim przypadku nie pomyślałem.
Jak widać uczciwość inaczej bywa w obie strony.

 > Podejście zgodne z kodeksem cywilnym, który reguluje takie umowy.
.. ale nie zgodne z normalna, ludzka uczciwoscia :(

Nie zgodzę się, jeśli ktoś przyjeżdża naprawdę z usterką, a serwis nie jest w stanie jej znaleźć, to uczciwie jest kiedy za brak efektów ma brak wynagrodzenia.

Cale szczescie, ze ludzi z Twoim podejsciem jest jakis 5-10% inaczej to na kazdym kroku, wszedzie trzebaby podpisywac papiery...

Nie trzeba.
Trzeba tylko wiedzieć kto jest w prawie, papiery są potrzebne wtedy kiedy chcesz to prawo zmienić.
Choć pewnie w większości przypadków wystarczy klientowi jasno powiedzieć "znajdę usterkę czy nie i tak kasuję za robociznę".
Jeśli nie chce to już wtedy zrezygnuje, bez papiera.
Chodzi tylko o unikanie sytuacji, w której o tym klienta nie poinformujesz a chcesz go niezgodnie z prawem skasować.
On ma prawo odmówić w takim przypadku.

45 Data: Maj 10 2007 14:33:04
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Elektronika.
Przecież tłumaczę że mnie gazownik do elektronika wysłał na znalezienie problemu,
a ja przeciez tlumacze, co sobie mogl pomyslec elektronik nt. przyczyny Twojej wizyty u niego...

No faktycznie, o takim przypadku nie pomyślałem.
Jak widać uczciwość inaczej bywa w obie strony.
no popatrz...

Nie trzeba.
jak to nie - przyklad podalem Ci powyzej - napracowalem sie przez 4h wykorzystalem sprzet i co ? figa z makiem - zostaly mi brudne rece i wk&*%^ wyraz twarzy do konca dnia - jesli ktos zachowuje sie w ten sposob, to jaka mam gwarancje na to ze umowy "na twarz" nie potraktuje tak samo ? ..dopiero koniecznosc podpisania papiera przestawia u takich ludzi jakis pstryczek.

Jeśli nie chce to już wtedy zrezygnuje, bez papiera.
normalnemu czlowiekowi nie trzeba nawet nic mowic, kazdy normalny wie, ze w przypadku usterek sporadycznych szansa na jej wykrycie przy pierwszej probie jest znikoma - stad oplata za pierwsze poszukiwanie i brak za pozniejsze.

Blyskacz
--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

46 Data: Maj 10 2007 22:30:00
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

Elektronika.
Przecież tłumaczę że mnie gazownik do elektronika wysłał na znalezienie problemu,
a ja przeciez tlumacze, co sobie mogl pomyslec elektronik nt. przyczyny Twojej wizyty u niego...

No rozumiem, Twój przykład z ECU był przekonywujący.
Ale dalej nie widzę złotego środka żeby obie strony były zabezpieczone.

Jeśli nie chce to już wtedy zrezygnuje, bez papiera.
normalnemu czlowiekowi nie trzeba nawet nic mowic, kazdy normalny wie, ze w przypadku usterek sporadycznych szansa na jej wykrycie przy pierwszej probie jest znikoma

Ale to dalej nie zmienia faktu, że płaci się za efekt.
I jeśli się mechanik nie spisał to nic mu się nie należy, o ile strony PRZED rozpoczęciem diagnozy nie umówiły się inaczej.
Więc chcąc być przy takich usterkach zabezpieczony to TY musisz ustalić z klientem sposób odpłatności i to PRZED podjęciem się naprawy.

47 Data: Maj 11 2007 00:40:48
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Więc chcąc być przy takich usterkach zabezpieczony to TY musisz ustalić z klientem sposób odpłatności i to PRZED podjęciem się naprawy.

W watpliwych sprawach, o jakich pisalem wczesniej, oczywiscie ze sie informuje klienta, zreszta  juz o tym pisalem.
W przypadku standardowych usterek z widocznymi objawami nie widze powodu, zeby traktowac 95% normalnych ludzi jak pozostale 5% naciagaczy.
Dla normalnego klienta oczywistym jest, ze diagnoza jak i konkretna wycena nastepuje po badaniu i normalnym jest, ze za badanie trzeba zaplacic, bez wzgledu czy z naprawy sie skorzysta czy nie... do tego nie potrzeba ani przepisow ani prawniczych madrosci - wystarczy zwykla miedzyludzka uczciwosc. Jak "klient" bedzie chcial sie zeszmacic i odmowi zaplaty, jego sprawa, nikt za nim z kijem biegal nie bedzie...
.... a poza tym to predzej czy pozniej i tak zaplaci - warsztatow niby wiele, ale fachowcow malo, na dodatek Ci sie znaja i wymieniaja info nt trudnych przypadkow, tak aut jak i "klientow"...
Dla przykladu we Wrocku masz pewnie z kilkaset roznych warsztatow a specow od elektroniki samochodowej mozna wyliczyc na palcach jednej reki, w mniejszych miejscowosciach jest jeszcze gorzej, wiec szanse na to, ze trefny "klient" zostanie rozpoznany sa naprawde spore, co sie dzieje pozniej to juz sam sie domysl. Triki i "prawnicze" zagrywki w stylu "zlecalem naprawe a nie diagnostyke" sa dobre na krotka mete, wczesniej czy pozniej taki "klient" i tak zaczyna placic.
Tak samo ma sie sprawa w druga strone - jak warsztat bedzie naciagal badz okradal klientow to w krotkim okresie czasu zniknie z rynku - nie potrzeba specjalnych prawnych regulacji, wystarczy poczta pantoflowa...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

48 Data: Maj 11 2007 09:32:48
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

Więc chcąc być przy takich usterkach zabezpieczony to TY musisz ustalić z klientem sposób odpłatności i to PRZED podjęciem się naprawy.

W watpliwych sprawach, o jakich pisalem wczesniej, oczywiscie ze sie informuje klienta, zreszta  juz o tym pisalem.
W przypadku standardowych usterek z widocznymi objawami nie widze powodu, zeby traktowac 95% normalnych ludzi jak pozostale 5% naciagaczy.

Dopóki klienta nie poinformujesz jak wyżej, a próbujesz skasować za nieudaną diagnozę, to naciągaczem jesteś Ty.
A takie nazwanie klienta, który zna swoje prawa jest jak już to wcześniej określiłeś - oszczerstwem.

Dla normalnego klienta oczywistym jest, ze diagnoza jak i konkretna wycena nastepuje po badaniu i normalnym jest, ze za badanie trzeba zaplacic

Oczywiste to jest tylko dla takich, którzy swoich prawa nie znają i dają się oszukiwać cwanemu mechaniorowi.


, bez wzgledu czy z naprawy sie skorzysta czy nie... do tego nie potrzeba ani przepisow ani prawniczych madrosci - wystarczy zwykla miedzyludzka uczciwosc. Jak "klient" bedzie chcial sie zeszmacic i odmowi zaplaty

To nie klient, tylko mechanior się szmaci i żadą zapłaty która mu się nie należy.

Tak samo ma sie sprawa w druga strone - jak warsztat bedzie naciagal badz okradal klientow to w krotkim okresie czasu zniknie z rynku - nie potrzeba specjalnych prawnych regulacji, wystarczy poczta pantoflowa...

Jak widac nie wystarczy.
Twoje słowa udowadniają, że oszukiwanie klientów jest powszechną praktyką, co więcej, większość naciągaczy nawet nie wie że działają niezgodnie z prawem.

49 Data: Maj 11 2007 09:58:03
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Dopóki klienta nie poinformujesz jak wyżej, a próbujesz skasować za
kazdy normalny zdaje sobie z tego sprawe, pozostaje kwestia wysokosci zaplaty za diagnoze, jesli klient ma watpliwosci czy go stac, to po prostu pyta...

nieudaną diagnozę, to naciągaczem jesteś Ty.
w normalnych sprawach nie ma mowy o nieudanej diagnozie i kasowaniu za nia - czytaj ze zrozumieniem.

Oczywiste to jest tylko dla takich, którzy swoich prawa nie znają i dają się oszukiwać cwanemu mechaniorowi.
nie wiem czy zauwazyles, ale na kilka osob wypowioadajacych sie w tym watku jestes jedyna osoba forsujaca takie zdanie - moze powinienes zastanowic sie nad swoim podejsciem do tematu ? zeby bylo weselej, to nikt z wypowiadajacych sie nie prowadzi warsztatu i nie zarabia na zycie diagnostyka - ze mna wlacznie.

To nie klient, tylko mechanior się szmaci i żadą zapłaty która mu się nie należy.
j.w.

Twoje słowa udowadniają, że oszukiwanie klientów jest powszechną praktyką, co więcej, większość naciągaczy nawet nie wie że działają niezgodnie z prawem.
a Twoje po raz kolejny dowodza, ze oczekujesz od mechanika darmowej pracy...

Blyskacz


--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

50 Data: Maj 11 2007 10:04:40
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

Dopóki klienta nie poinformujesz jak wyżej, a próbujesz skasować za
kazdy normalny zdaje sobie z tego sprawe

Ten Twój normalny to jest po prostu klient nieświadomy.
Który zna przepisy tak jak Ty i daje się naciągać.
Rzeczywiście takich jest większość.
Nieznajomość prawa szkodzi, a Tobie pomaga.

nieudaną diagnozę, to naciągaczem jesteś Ty.
w normalnych sprawach nie ma mowy o nieudanej diagnozie

Tyle że my mówimy tylko o takich, kiedy zlecona diagnoza okazała się nietrafna, lub zlecona naprawa nie została wykonana.

Oczywiste to jest tylko dla takich, którzy swoich prawa nie znają i dają się oszukiwać cwanemu mechaniorowi.
nie wiem czy zauwazyles, ale na kilka osob wypowioadajacych sie w tym watku jestes jedyna osoba forsujaca takie zdanie

Miliony much nie mogą się mylić - jedz gówno.
To że większość ludzie NIE ZNA swoich praw to naprawdę nie jest powód, żeby z tychże praw nie korzystać i dać się oszukiwać mechanikom.

Twoje słowa udowadniają, że oszukiwanie klientów jest powszechną praktyką, co więcej, większość naciągaczy nawet nie wie że działają niezgodnie z prawem.
a Twoje po raz kolejny dowodza, ze oczekujesz od mechanika darmowej pracy...

Pomyliło Ci się z etatem.
Mechanikowi za pracę płaci jego pracodawca.
A każdy prowadzący działalność gospodarczą robi to na swoje ryzyko, a nie ryzyko klienta i on dostaje zapłatę za wykonanie usługi i to tylko skuteczne, a nie za pracę.
Naprawdę trzymaj się z daleka od rynku, jeśli tak podstawowych zasad nie rozumiesz.

51 Data: Maj 11 2007 10:35:45
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Ten Twój normalny to jest po prostu klient nieświadomy.
swiadomy tego ze za prace nalezy sie zaplata...

Który zna przepisy tak jak Ty i daje się naciągać.
a nieswiadomy, (albo po prostu uczciwy), ze w imie prawa moze kogos naciagnac, jak to Ty proponujesz...

Nieznajomość prawa szkodzi, a Tobie pomaga.
w niczym mi nie pomaga ani klientom rodzinnego warsztatu nie szkodzi...

Tyle że my mówimy tylko o takich, kiedy zlecona diagnoza okazała się nietrafna,
jak sie warsztat pomyli to zwraca pieniadze - prosta sprawa.

Miliony much nie mogą się mylić - jedz gówno.
acha... jeden nieomylny i prawy ( we wlasnym mniemaniu) Cavallino , rotfl.

Pomyliło Ci się z etatem.
a to na etacie mozna pracowac bez efektow i brac za to kase ? gdzie tak mozna ? poza rzadowymi posadkami...

Naprawdę trzymaj się z daleka od rynku, jeśli tak podstawowych zasad nie rozumiesz.
Ja sie w zyciu kieruje zasada, ze za prace, nie wazne moja czy kogos, nalezy sie zaplata i malo mnie obchodzi, ze moglbym w majestacie prawa wypiac sie na kogos...
Jak jade do gumiarza i dowiaduje sie, ze opony nie da sie naprawic, a w domu mam drugie kolo, wiec rezygnuje z naprawy - wymiany opony, to gumiarzowi place za diagnoze i jego czas, dla mnie to normalne, dla Ciebie widac nie... w obliczu prawa mozesz byc swiety, w opini ludzi zwyklym zulem.

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

52 Data: Maj 11 2007 10:38:15
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

Ten Twój normalny to jest po prostu klient nieświadomy.
swiadomy tego ze za prace nalezy sie zaplata...

Problem jest w tym, że on Cię nie zatrudnia.



Który zna przepisy tak jak Ty i daje się naciągać.
a nieswiadomy, (albo po prostu uczciwy), ze w imie prawa moze kogos naciagnac, jak to Ty proponujesz...

Nie - w imię prawa nieudacznikowi nie należy się nic.
Nie chcesz ponosić ryzyka swojej niewiedzy - nie prowadzisz działalności.

Nieznajomość prawa szkodzi, a Tobie pomaga.
w niczym mi nie pomaga ani klientom rodzinnego warsztatu nie szkodzi...

Każdemu kto zapłacił za co płacić nie powinien szkodzi.
No a jego szkoda to zysk dla tego który go naciągnął.


Tyle że my mówimy tylko o takich, kiedy zlecona diagnoza okazała się nietrafna,
jak sie warsztat pomyli to zwraca pieniadze - prosta sprawa.

Prosta.
A jak nie da rady zdiagnozować usterki/wykonać naprawy to ich w ogle nie dostaje, nie ma do nich prawa.

Pomyliło Ci się z etatem.
a to na etacie mozna pracowac bez efektow i brac za to kase ?

Dokładnie tak.
Dopóki jesteś zatrudniony kasa Ci się należy.
Niezależnie od efektów.

Naprawdę trzymaj się z daleka od rynku, jeśli tak podstawowych zasad nie rozumiesz.
Ja sie w zyciu kieruje zasada, ze za prace, nie wazne moja czy kogos, nalezy sie zaplata

Tyle że to jest zasada nieprawdziwa.
Prowadzenie działalności nie jest pracą.

53 Data: Maj 11 2007 10:51:09
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

A jak nie da rady zdiagnozować usterki/wykonać naprawy to ich w ogle nie dostaje, nie ma do nich prawa.
to napisalem w pierwszym poscie tego watku.. z zastrzezeniem delikatnosci kwestii usterek "widm"...

Dokładnie tak.
na krotka mete - podobnie jak Twoje podejscie do uslug...
Dopóki jesteś zatrudniony kasa Ci się należy.
Niezależnie od efektów.
a jak dlugo pracodawca bedzie tolerowal niewydajnego pracownika ?
Ja gdybym zawalil pod rzad kilka projektow, pozegnalbym sie z praca najszybciej jak to mozliwe...

Tyle że to jest zasada nieprawdziwa.
Prowadzenie działalności nie jest pracą.
chcialbym Cie zobaczyc po demontazu/montazu skrzyni biegow, czy wowczas tez nie okreslilbys tego "praca" ... prawne definicje sobie daruj... chyba w zyciu nie pobrudziles sobie swoich raczek skoro masz takie podejscie do ludzi...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

54 Data: Maj 11 2007 12:33:23
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości news:

a jak dlugo pracodawca bedzie tolerowal niewydajnego pracownika ?
Ja gdybym zawalil pod rzad kilka projektow, pozegnalbym sie z praca najszybciej jak to mozliwe...

Oczywiście.
Ale to inny temat.
Za czas który przepracował kasa się należy i już.
Warsztatowi odwrotnie - nie ma znaczenia ile się napracował - jeśli nie zrobił, nie należy się nic.



Tyle że to jest zasada nieprawdziwa.
Prowadzenie działalności nie jest pracą.
chcialbym Cie zobaczyc po demontazu/montazu skrzyni biegow, czy wowczas tez nie okreslilbys tego "praca"

Dżisus, skąd się biorą ludzie tak odporni na fakty i przepisy?
Czy Ci się podoba czy nie, w Polsce ważne jest prawo, a nie czyjeś widzimisie.

... prawne definicje sobie daruj... chyba w zyciu nie pobrudziles sobie swoich raczek skoro masz takie podejscie do ludzi...

Mam takie podejście do ludzi, którzy chcą mnie naciągnąć.

A swoją drogą - jeśli przygotowanie oferty na program dla klienta zajmuje czasem kilka dni, albo nawet jeszcze więcej, trzeba choć trochę poznać jego potrzeby i wymagania, to też mam klienta skasować za to, jeśli z oferty nie skorzysta?
Uwierz, często roboty przy tym jest więcej, niż przy diagnozie jakiejś głupiej usterki przed naprawą.
A nie słyszałem jeszcze aby kogoś skasowano za to że przygotowano mu ofertę.

Może po prostu zajmują się tym ludzie bardziej oświeceni niż w zakładach mechanicznych i nie chcą narażać się na śmieszność, tak jak Ty.

55 Data: Maj 11 2007 13:03:21
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Czy Ci się podoba czy nie, w Polsce ważne jest prawo, a nie czyjeś widzimisie.

cala dyskusje z Toba podsumuje w jednym zdaniu :
Jestes bardzo "prawym" stworzeniem, ale skonczona lajza, menda i naciagaczem a nade wszystko druciarzem.
Chcialem napisac "pyra", ale nie... mimo wszystko bylaby to dla nich obraza.

zajmuje czasem kilka dni, albo nawet jeszcze więcej, trzeba choć trochę poznać jego potrzeby i wymagania, to też mam klienta skasować za to, jeśli z oferty nie skorzysta?
to Ty sie starasz o klienta... Tobie zalezy na zacheceniu klienta, mozesz go nawet po stopach calowac, a oferte przedstawiac skaczac na jednej nodze i wygwizdujac marsylianke - Twoja sprawa...
jak warsztat walczy o klientow to czesto robi akcje promocyjne typu "diagnostyka za free", jak juz ma pozycje na rynku to klienci przychodza sami i to im zalezy, zeby wlasnie w tym warsztacie dokonac naprawy, bo wiedza, ze tu zaplaca za naprawe tej jednej  usterki a nie wymienia pol samochodu...

Uwierz, często roboty przy tym jest więcej, niż przy diagnozie jakiejś głupiej usterki przed naprawą.
a skad Ty mozesz wiedziec cokolwiek nt czasu i nakladu sil szukania usterki ? przeciez nie masz o tym bladego pojecia, co w tym watku udowodniles juz nie raz...
Tobie sie moze jedynie "wydawac", ze wiesz...

Może po prostu zajmują się tym ludzie bardziej oświeceni niż w zakładach
e tam... skoro firma i tak musi placic darmozjadom to niech chociaz szykuja oferty, przynajmniej bedzie z Was jakis pozytek...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

56 Data: Maj 11 2007 13:20:50
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości news:

Jestes bardzo "prawym" stworzeniem, ale skonczona lajza, menda i naciagaczem a nade wszystko druciarzem.

Nie, to Ty jesteś nieukiem, oszustem, gamoniem, a co najgorsze próbujesz ustawić się w pozycji pępka świata.
"nieważnie jakie przepisy mnie obowiązują, mam je gdzieś, a każdy kto uważa inaczej, w tym postępuje zgodnie z prawem jest: - cytat powyżej"

zajmuje czasem kilka dni, albo nawet jeszcze więcej, trzeba choć trochę poznać jego potrzeby i wymagania, to też mam klienta skasować za to, jeśli z oferty nie skorzysta?
to Ty sie starasz o klienta...

I Ty też się starasz.
Twoja diagnoza jest DOKŁADNYM odpowiednikiem mojej analizy wymagań klienta.
Obaj musimy w jej wyniku wystawić ofertę - Ty na naprawę i ja na program.
Obaj ryzykujemy że klient nie skorzysta i że napracujemy się za darmo.
W obu przypadkach klient może skorzystać z naszej pracy, mimo nieprzyjęcia oferty.


Uwierz, często roboty przy tym jest więcej, niż przy diagnozie jakiejś głupiej usterki przed naprawą.
a skad Ty mozesz wiedziec

Widzę po czasie.

Może po prostu zajmują się tym ludzie bardziej oświeceni niż w zakładach
e tam... skoro firma i tak musi placic darmozjadom

Mówisz o mechanikach?
Mówiłeś że takich wywalasz?
Swoją drogą dobre podejście.

to niech chociaz szykuja oferty

Jaka znowu firma będzie komuś płacić?
Ja mówię o sytuacji mechanika prowadzącego swoją działalność i informatyka prowadzącego swoją działalność.
W obu przypdkach robi to ten sam człowiek który później wykonuje naprawę/program.

, przynajmniej bedzie z Was jakis pozytek...

A kto to jest "was".
Bo pożytek z przedsiębiorcy przygotowującego ofertę/diagnozującego problem w samochodzie jest w obu przypadkach taki sam.

57 Data: Maj 11 2007 13:51:30
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

"nieważnie jakie przepisy mnie obowiązują, mam je gdzieś, a każdy kto uważa inaczej, w tym postępuje zgodnie z prawem jest: - cytat powyżej"
zobaczysz.. kiedys ktos Cie w obliczu prawa tak przekreci, ze te prawnicze gadki jeszcze Ci bokiem wyjda.. zwyklej, ludzkiej uczciwosci nie da sie zastapic zadnym prawem i nie jeden juz sie o tym przekonal na wlasnej skorze.

Widzę po czasie.
no tak..zapomnialem.. nie dosc, ze nieomylny to jeszcze jasnowidz...

Mówisz o mechanikach?
o kazdym na etacie... pracodawca moze wymyslac rozne zadania dla pracownikow i nie pobierac od klientow oplaty za nie ... przeciez za to "przygotowanie oferty"  i tak placi pracownikom, niezaleznie czy zbijaja   baki czy na cos sie przydaja...

Mówiłeś że takich wywalasz?
nie jestem pracodawca, co wiecej, nie jestem nawet mechanikiem w Twoim rozumieniu tego slowa, mam "spokojny" etat i cale szczescie nie musze miec do czynienia z takim "prawym" obywatelem jak Ty... po raz kolejny klania sie czytanie ze zrozumieniem... nieuku i gamoniu :-)

Blyskacz
--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

58 Data: Maj 11 2007 14:02:47
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości news:

"nieważnie jakie przepisy mnie obowiązują, mam je gdzieś, a każdy kto uważa inaczej, w tym postępuje zgodnie z prawem jest: - cytat powyżej"
zobaczysz.. kiedys ktos Cie w obliczu prawa tak przekreci, ze te prawnicze gadki jeszcze Ci bokiem wyjda.. zwyklej, ludzkiej uczciwosci

Zwykłym nieuczciwym draniem jest ten, kto żąda zapłaty mimo że ona mu się nie należy.
Np. mechanik któremu nie chciało się naprawiać, albo nie umiał tego zrobić
Takim samym draniem jest ten kto takiego zachowania broni.

Mówisz o mechanikach?
o kazdym na etacie...

A kto mówi o jakimkolwiek etacie?

Mówiłeś że takich wywalasz?
nie jestem pracodawca, co wiecej, nie jestem nawet mechanikiem w Twoim rozumieniu tego slowa, mam "spokojny" etat i cale szczescie nie musze miec do czynienia z takim "prawym" obywatelem jak Ty... po raz kolejny klania sie czytanie ze zrozumieniem... nieuku i gamoniu :-)

Fajnie że siebie podsumowałeś, ale to naprawdę widac od początku dyskusji, że jesteś nieuk, gamoń i nie rozumiesz spraw o których próbujesz nieudolnie dyskutować.
Od początku ten cały wątek dotyczy tego do czego ma PRAWO klient i zakład, a Ty raczysz mieć to prawo dokładnie gdzieś i jeszcze próbujesz tym się szczycić.
No ale rozumiem - jak ktoś wychowany dzięki naciąganiu, to choćby i sam nie naciągał musi bronić naciągaczy.

59 Data: Maj 11 2007 14:31:13
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):
ciach... bo same powtorki...

Od początku ten cały wątek dotyczy tego do czego ma PRAWO klient i zakład, a Ty raczysz mieć to prawo dokładnie gdzieś i jeszcze próbujesz tym się szczycić.
prosty przyklad, ktory moze, choc watpie, przemowi Ci do  rozumu :
Klient montuje "u mnie" instalacje za 8kzl po pewnym czasie pada sterownik - zgodnie z tak lubowanym przez Ciebie prawem, ja wyjmuje sterownik, klienta puszczam "na drzewo", tak jak Ciebie puscili gdy Tobie nawalilo cos w instalacji i klient jezdzi zgodnie z prawem do ktorego tak sie odwolujesz, ustawowy termin, co oznacza, ze przez miesiac  gosc jezdzi na benzynie autem, ktore pali 20l/100 a on robi 8-10kkm miesiecznie...  postepowanie zgodnie z prawem kosztowaloby klienta 4kzl i moglby mnie "pocalowac w %^#", bo ja przeciez postepuje zgodnie z prawem ...
olewajac "prawo" i zapisy w smiesznej ksiazce gwarancyjnej, postepujac "po ludzku" biore z polki sterownik wkladam i gosc do czasu rozpatrzenia reklamacji pomyka na lpg, bo ja rozumiem, ze on nie po to wydal 8kzl zeby jezdzic na pb, a on rozumie, ze to moja dobra wola a nie obowiazek i wiem, ze z nastepnym autem tez przyjedzie do "mnie"  ...
Ktore rozwiazanie bys wybral ?

No ale rozumiem - jak ktoś wychowany dzięki naciąganiu,
nie sadzilem, ze upadles tak nisko... ciekawe do czego jeszcze sie posuniesz... kto Cie wychowal na takiego prostaka...

Blyskacz
--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

60 Data: Maj 11 2007 14:39:20
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości news:

prosty przyklad, ktory moze, choc watpie, przemowi Ci do  rozumu :
Klient montuje "u mnie" instalacje za 8kzl po pewnym czasie pada sterownik - zgodnie z tak lubowanym przez Ciebie prawem, ja wyjmuje sterownik, klienta puszczam "na drzewo", tak jak Ciebie puscili gdy Tobie nawalilo cos w instalacji i klient jezdzi zgodnie z prawem do ktorego tak sie odwolujesz, ustawowy termin, co oznacza, ze przez miesiac

Widzisz ile masz pojęcia o czym mówisz?
Zgodnie z przepisami o rękojmi (oraz o niezgodności towaru z umową) masz mu niezwłocznie usunąć wadę Twojego produktu.
Jeśli nie ustosunkujesz się do jego problemu w ciągu 14 dni, to znaczy że uznałeś reklamację i masz mu zamontować stwrownik, a jak nie jesteś w stanie to oddać 8 000 zł
Więc Twoje dywagacje ile to by kosztowało klienta możesz sobie w buty wsadzić - policz ile to by kosztowało Ciebie.

olewajac "prawo" i zapisy w smiesznej ksiazce gwarancyjnej, postepujac "po ludzku" biore z polki sterownik wkladam i gosc do czasu rozpatrzenia reklamacji pomyka na lpg, bo ja rozumiem, ze on nie po to wydal 8kzl zeby jezdzic na pb, a on rozumie, ze to moja dobra wola a nie obowiazek i wiem, ze z nastepnym autem tez przyjedzie do "mnie"  ...
Ktore rozwiazanie bys wybral ?

Przecież wiesz - i takie rozwiązanie doceniam.
Co więcej - nawet wobec mojego gazownika, który nie miał na półce innych sterowników (to mały zakład) też się nie szarpałem, chociaż prawo było po mojej stronie.
Co innego jak ktoś tłumaczy, że czegoś tam nie może zrobić, lub próbował ale mu się nie udało, a co innego jak ktoś staje okoniem i mówi "nie zrobię, bo mi się nie chce, ale Ty mi zapłać".
Analogicznie - ja za diagnostykę nawet nieudaną mogę klientowi zapłacić (w ten czy w inny sposób) doceniając fakt że próbował i się napracował (choć bez efektu i formalnie nic mu się nie należy), ale tylko wtedy jeśli to będzie moja nieprzymuszona wola, a nie chamska próba naciągnięcia.

No ale rozumiem - jak ktoś wychowany dzięki naciąganiu,
nie sadzilem, ze upadles tak nisko...

To nie ja - to Ty.
To że czegoś nie wiedziałeś jeszcze w jakimś stopniu Cię usprawiedliwiało.
Teraz już to wiesz - więc wypadałoby przestać bronić naciągaczy, inaczej upadlasz się coraz bardziej.

61 Data: Maj 11 2007 15:03:06
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Zgodnie z przepisami o rękojmi (oraz o niezgodności towaru z umową) masz mu niezwłocznie usunąć wadę Twojego produktu.
z tego co przed chwila uslyszalem od radcy z Federacji konsumentow, to w tej sytuacji jest to Twoje pobozne zyczenie, albo radca ktory tam siedzi sie nie zna, albo Ty....

To nie ja - to Ty.
czlowieku, choc nie wiem czy to okreslenie nie jest na wyrost w przypadku Twojej osoby, od poczatku tej dyskusji obrazasz mnie, nie majac najmniejszych podstaw i dowodow na poparcie swoich slow, gdybym mial sadowe zaciecie, to pewnie za swoje slowa i domniemania tlumaczylbys sie w prokuraturze...

Teraz już to wiesz - więc wypadałoby przestać bronić naciągaczy, inaczej upadlasz się coraz bardziej.
nie przedstawiles dowodow na to, ze ktokolwiek Cie naciagnal.. poki co to marudzisz, ze udales sie do ASO, ktore Cie skasowalo za 1h pracy...

Blyskacz
--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

62 Data: Maj 11 2007 15:09:02
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Artur Kaszak 

Cavallino wrote:

I Ty też się starasz.
Twoja diagnoza jest DOKŁADNYM odpowiednikiem mojej analizy wymagań klienta.

Ja bardzo przepraszam ze się wtrące w rozmowę, ale jeżeli już tak porównujesz to bardziej pasowałoby porównanie do projektu aplikacji. Analize to przeprowadzasz,  by dowiedziec się czego klient chce (czyli adekwatnie: "chcę naprawic centralny zamek" i "chce program taki a taki")

Znalezienie usterki znacznie lepiej pasuje do projektu - w jednym wypadku tworzysz diagramy klas w drugim - dochodzisz do tego co trzeba wymienic/naprawic/etc

I jakos jak zyje, nie spotkalem *powaznej* firmy IT która zrobiła by klientowi pełen projekt aplikacji za free... Z dokładnie tych samych względów o których pisze Błyskacz.

Pozdr,
Artur

63 Data: Maj 11 2007 16:05:31
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Artur Kaszak"  napisał w wiadomości

Cavallino wrote:

I Ty też się starasz.
Twoja diagnoza jest DOKŁADNYM odpowiednikiem mojej analizy wymagań klienta.

Ja bardzo przepraszam ze się wtrące w rozmowę, ale jeżeli już tak porównujesz to bardziej pasowałoby porównanie do projektu aplikacji.

Jeśli już to do analizy.
Zgoda.
Tyle że bardzo często bez przeprowadzenia choćby wstępnej analizy, na własne potrzeby, nie jesteś w stanie przygotować sensownej oferty.
Albo ta oferta będzie księżycowa, z dużym zapasem, albo się możesz niewąsko przewieźć, jeśli klient będzie rozumiał swoje wymagania bardzo szeroko, a tak się dzieje zazwyczaj.
Oczywiście nie mówię o ofercie na gotwca.


Analize to przeprowadzasz,  by dowiedziec się czego klient chce (czyli adekwatnie: "chcę naprawic centralny zamek" i "chce program taki a taki")

I co, po rzuceniu nazwy programu, wiesz o co chodzi klientowi?
Może ja działam w specyficznej działce, ale ZAWSZE się okazuje że nawet oferując klientowi gotowca, jego oczekiwania są tak rozbieżne, że bez dużego dostosowania programu nie ma mowy o sprzedaży.

Znalezienie usterki znacznie lepiej pasuje do projektu - w jednym wypadku tworzysz diagramy klas w drugim - dochodzisz do tego co trzeba wymienic/naprawic/etc

Analiza wymagań nie ma nic wspólnego z klasami.


I jakos jak zyje, nie spotkalem *powaznej* firmy IT która zrobiła by klientowi pełen projekt aplikacji za free...

Oczywiście że nie.
Większość z nich analizy też za free nie zrobi.
Ale z reguły jej część musi zrobić, zanim poda cenę i podpisze umowę.
A mało który klient zgadza się na odpłatną analizę przed poznaniem choćby przybliżonej ceny za całość.
Chyba że masz na myśli firmy typu Prokom czy Comarch (z obydwiema miałem trochę do czynienia - z obu stron) - które wrzucają cenę z takim zapasem, że zmieści się w niej prawie wszystko w danym temacie.

A to że się zdarzyło, tak jak Błyskaczowi, że firma skrzystała ze szczegółowej oferty żeby np. porządnie skonstruować swoje zapytanie ofertowe szukając tańszych ofert, to już zupełnie inna sprawa - koszt takich sytuacji dalej jest kosztem wykonawcy, a nie zamawiającego.

66 Data: Maj 14 2007 09:28:59
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Artur Kaszak 

Cavallino wrote:

No a ja się na nią niezgodziłem.
Ani firma księżycowa, ani normalna za takie przedstawienie oferty nie chcieliby złotówki.

Tak, tylko wg. Ciebie ta oferta to "Naprawimy centralny i bedzie to kosztowało xxxx zl". Tymczasem, z tego co zrozumiałem, to wyglądało to tak, że otrzymałeś coś typu "Uszkodzony jest *moduł centralnego* i mozemy go wymienic za xxxx zl".

I w tym momencie, w moim odczuciu, otrzymałeś jednak coś co można nazwać projektem, a nie ofertą.

Przy czym normalna (mała) zaproponowałaby dopisanie brakującego softu (odpowiednik naprawy zamiast wymiany modułu).

A to jest inna kwestia, jedna firma napisze moduł od podstaw, inna - będzie implementować na siłe już istniejący, nawet kosztem wielkich przeróbek. Kwestia polityki, ale nie mozna powiedziec by jedno podejscie bylo *zawsze* gorsze czy lepsze.


Oni nie mieli znaleźć najprostszego (dla nich) rozwiązania, tylko naprawić usterkę.


I znaleźli. Zgodnie ze swoimi procedurami, z którymi Ty oczywiście nie musisz się zgodzić i dlatego...

Ich problem - ich koszty-ich strata.

To jest oczywiste.

Dalej się zgadza.
Tyle że ja nie mówię, że nie miało być diagnozy, a to, że nie po diagnozę przyjechałem.
Więc diagnoza to ICH KOSZT, ICH CZĘŚĆ NAPRAWY, naprawy której NIE CHCIAŁO im się zrobić.

W porządku. Tylko, w moim odczuciu - skoro dowiedziałes się wyników tej diagnozy, to jestes za nią winien pieniądze.

Być może serwis źle postawił sprawę, i powinien Ci tylko przedstawić kosztorys, nie mówiąc co zdiagnozowali. Wtedy, myślę że mógłbym się z Tobą zgodzić.

Odrębną kwestią jest oczywiście jak mogli przedstawić Ci kosztorys nie informując o wyniku diagnozy.


Analiza wymagań nie ma nic wspólnego z klasami.

A gdzie pisałem że ma?

"w jednym wypadku tworzysz diagramy klas"

A kontekst? Pisałem w tym momencie o projekcie.

Pozdr,
Artur

67 Data: Maj 14 2007 09:58:41
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Artur Kaszak"  napisał w wiadomości

Cavallino wrote:

No a ja się na nią niezgodziłem.
Ani firma księżycowa, ani normalna za takie przedstawienie oferty nie chcieliby złotówki.

Tak, tylko wg. Ciebie ta oferta to "Naprawimy centralny i bedzie to kosztowało xxxx zl".

Nie.
Zazwyczaj oferta od poważnej firmy to więcej niż jedno zdanie.
Gdybyś czytał wątek, do którego się włączyłem to już pisałem - nie raz widziałem jak dobra oferta przedstawiona klientowi stanowiła dalej zapytanie ofertowego tego klienta do innych firm, lub wręcz warunki przetargu.

Przy czym normalna (mała) zaproponowałaby dopisanie brakującego softu (odpowiednik naprawy zamiast wymiany modułu).

A to jest inna kwestia, jedna firma napisze moduł od podstaw, inna - będzie implementować na siłe już istniejący

Nie zrozumiałeś.
Chodziło o to że duża firma odpowie "nasz program takiego modułu nie posiada", tak jak aso nie ma opcji naprawy.

Oni nie mieli znaleźć najprostszego (dla nich) rozwiązania, tylko naprawić usterkę.


I znaleźli.

Przeczytałeś na co odpowiadasz?
Ja piszę, że nie mieli znaleźć, a Ty że znaleźli.

Więc diagnoza to ICH KOSZT, ICH CZĘŚĆ NAPRAWY, naprawy której NIE CHCIAŁO im się zrobić.

W porządku. Tylko, w moim odczuciu - skoro dowiedziałes się wyników tej diagnozy, to jestes za nią winien pieniądze.

A niby dlaczego?
Nie naprawiono mi samochodu - nie należy się nic.

Być może serwis źle postawił sprawę, i powinien Ci tylko przedstawić kosztorys, nie mówiąc co zdiagnozowali. Wtedy, myślę że mógłbym się z Tobą zgodzić.

Na tej samej zasadzie zamiast oferty na program klient powinien otrzymać karteczkę z jego ceną.
W obu przypadkach otrzymuje coś więcej i w obu przypadkach jeśli z oferty nie skorzysta, nie płaci za przygotowanie oferty.

68 Data: Maj 14 2007 10:16:51
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Artur Kaszak 

Cavallino wrote:

Na tej samej zasadzie zamiast oferty na program klient powinien otrzymać karteczkę z jego ceną.
W obu przypadkach otrzymuje coś więcej i w obu przypadkach jeśli z oferty nie skorzysta, nie płaci za przygotowanie oferty.

Tak, to co mówisz jest oczywiste. Za stworzenie czy nie skorzystanie oferty nikt nie będzie od nikogo wymagał kasy. Ale zrozum - otrzymałeś nie ofertę, ale wiedzę które elementy są uszkodzone. To nie jest oferta. To jest już konkret, z którym mozesz isc do konkurencji.

A.

69 Data: Maj 14 2007 10:34:21
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Artur Kaszak"  napisał w wiadomości

Cavallino wrote:

Na tej samej zasadzie zamiast oferty na program klient powinien otrzymać karteczkę z jego ceną.
W obu przypadkach otrzymuje coś więcej i w obu przypadkach jeśli z oferty nie skorzysta, nie płaci za przygotowanie oferty.

Tak, to co mówisz jest oczywiste. Za stworzenie czy nie skorzystanie oferty nikt nie będzie od nikogo wymagał kasy. Ale zrozum - otrzymałeś nie ofertę, ale wiedzę które elementy są uszkodzone.

To że do wystawienia ofert trzeba jakąś pracę wykonać jest oczywiste.
To że w ten sposób powiększa się wiedza klienta też jest oczywiste.
Tak samo jak to, że w obu przypadkach (o ile strony się inaczej nie umówiły) jeśli klient z oferty nie skorzysta, nie należy się wynagrodzenie.
Takie są zasady umowy o dzieło - nie wykonałeś dzieła, nie dostajesz zapłaty.

To jest już konkret, z którym mozesz isc do konkurencji.

Dokładnie tak samo możesz zrobić z dobrą ofertą na program.
Idziesz do innej firmy i pytasz - potrzebuję coś takiego, tu mam wymagania, za ile mi to zrobicie?

70 Data: Maj 14 2007 11:05:59
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Artur Kaszak 

Cavallino wrote:

Dokładnie tak samo możesz zrobić z dobrą ofertą na program.
Idziesz do innej firmy i pytasz - potrzebuję coś takiego, tu mam wymagania, za ile mi to zrobicie?

Ok - ale nawet w Twoim przykładzie, oferta jest spisem wymagań, funkcjonalności, itp. Od takiego dokumentu do stworzenia programu to jeszcze kawałek drogi. Jasne, w ofercie możesz mieć zawarte dajmy na to -  podział programu na moduły. Jednak w *ofercie* nie będziesz raczej miał kompletu informacji, wystarczającego by posadzic team koderów i kazać im pisać według tego.

Co innego wiedza z którą wyjechałes z ASO - jak widać, mając to wiedze mogłeś pojechać do innego serwisu, który bez konieczności analizowania, diagnostyki itp - mógł usunąć usterkę.

Pozdr,
A.

71 Data: Maj 14 2007 11:13:04
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Artur Kaszak"  napisał w wiadomości

Cavallino wrote:

Dokładnie tak samo możesz zrobić z dobrą ofertą na program.
Idziesz do innej firmy i pytasz - potrzebuję coś takiego, tu mam wymagania, za ile mi to zrobicie?

Ok - ale nawet w Twoim przykładzie, oferta jest spisem wymagań, funkcjonalności, itp. Od takiego dokumentu do stworzenia programu to jeszcze kawałek drogi.

Oczywiście.
Mniej więcej taka sama jak od diagnozy co jest zepsute do naprawienia tegoż.

Jasne, w ofercie możesz mieć zawarte dajmy na to -  podział programu na moduły. Jednak w *ofercie* nie będziesz raczej miał kompletu informacji, wystarczającego by posadzic team koderów i kazać im pisać według tego.

Podobnie jak w diagnozie nie będziesz miał kompletu informacji jak naprawić jakiś tam moduł.


Co innego wiedza z którą wyjechałes z ASO

Nie koniecznie prawda.

- jak widać, mając to wiedze mogłeś pojechać do innego serwisu, który bez konieczności analizowania, diagnostyki itp - mógł usunąć usterkę.

Nie wiadomo czy mógł, a już na pewno bez konieczności analizowania - przecież musieli naprawić moduł.
Zanim dojechałem usterka usunęła się sama.
ASO mogło ten proces przyspieszyć, ale im się nie chciało.

72 Data: Maj 14 2007 11:53:19
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Artur Kaszak 

Cavallino wrote:

Podobnie jak w diagnozie nie będziesz miał kompletu informacji jak naprawić jakiś tam moduł.

Nie wiadomo czy mógł, a już na pewno bez konieczności analizowania - przecież musieli naprawić moduł.

To prawda, chyba ze traktujemy moduł atomowo. Wg procedur ASO (a więc pewnie i producenta auta, może modułu) ten element jest nierozbieralny i naprawa polega na wymianie. Jeżeli ktoś chce się zajmować nim na niższym poziomie - to musi sie liczyć z tym, że może się to nie udać, albo naprawi się X a przestanie działać Y, że X owszem zadziała, ale...

Nie ma do takich napraw dokumentacji, nie ma procedur diagnozy, naprawy, testowania - to jest juz hobbystyczna naprawa.

Zanim dojechałem usterka usunęła się sama.
ASO mogło ten proces przyspieszyć, ale im się nie chciało.

Tak, ale suszenie, rozbieranie i cholera wie co jeszcze, jest jakby nie patrzec naprawa gorsza (pod względem jakości naprawy) niż wymiana podzespołu na nowy. Jasne - elektronikowy hobbyscie moze sie nawet chciec i oplacac naprawiac taki modul, podobnie serwisowi ktory zyje z takiej dlubaniny. Jednak aso moze nie chciec sie bawic w drutowanie, i woli po prostu zrobic pewnie. Moze troche drozej, ale pewnie.

Pozdr,
A.

73 Data: Maj 14 2007 12:09:16
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Artur Kaszak"  napisał w wiadomości news:

Nie wiadomo czy mógł, a już na pewno bez konieczności analizowania - przecież musieli naprawić moduł.

To prawda, chyba ze traktujemy moduł atomowo. Wg procedur ASO (a więc pewnie i producenta auta, może modułu) ten element jest nierozbieralny

Samochód też może być nierozbieralny, wystarczy to wpisać w papierku?

Zanim dojechałem usterka usunęła się sama.
ASO mogło ten proces przyspieszyć, ale im się nie chciało.

Tak, ale suszenie, rozbieranie i cholera wie co jeszcze, jest jakby nie patrzec naprawa gorsza (pod względem jakości naprawy) niż wymiana podzespołu na nowy.

Ale 20 razy tańsza.

Jednak aso moze nie chciec sie bawic

Wolno im.
Ale za wolę, a brak chęci, zapłata się nie należy.

74 Data: Maj 14 2007 12:28:30
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Artur Kaszak 

Cavallino wrote:

Samochód też może być nierozbieralny, wystarczy to wpisać w papierku?

Podstawowa różnica - samochód jest przez wytwórce (a więc także projektanta) stworzony tak, by mozna go było naprawiać modułowo. Uszkodzony moduł - wrecz przeciwnie, podejrzewam ze wrecz celowo jest on zabezpieczony tak, by przynajmniej utrudnic jego naprawę.

ASO nie "leni się" i nie idzie na łatwiznę. ASO po prostu trzyma sie zaleceń producenta.

To że naprawa (IMO druciarska) jest 10x tansza, to troche tak, jakbys wybierał 10x tanszy program sprzedazowy, który raz na 1000 faktur może (nie musi) pomylić się i wydać klientowi towar za free.

Pozdr,
A.

76 Data: Maj 13 2007 18:02:57
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Artur Kaszak napisał(a):

I jakos jak zyje, nie spotkalem *powaznej* firmy IT która zrobiła by klientowi pełen projekt aplikacji za free... Z dokładnie tych samych względów o których pisze Błyskacz.

Roznica jest przede wszystkim taka, ze klient z oferty informatyka nie ma zadnego pozytku a z diagnozy ( zakladajac oczywiscie, ze poprawnej) moze skorzystac w wymierny sposob... ale Cavallino i tak tego nie zrozumie... on dziala zgodnie z prawem i ma klapki na oczach.

pozdrawiam Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

77 Data: Maj 13 2007 18:02:11
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Artur Kaszak napisał(a):
I jakos jak zyje, nie spotkalem *powaznej* firmy IT która zrobiła by klientowi pełen projekt aplikacji za free... Z dokładnie tych samych względów o których pisze Błyskacz.

Roznica jest przede wszystkim taka, ze klient z oferty informatyka nie ma zadnego pozytku

Potwierdza się jakie masz pojęcie w temacie - mniej więcej takie jak w poprzednim (czyli żadne).
I znowu Ci to nie przeszkadza się wypowiadać....
Gdzie takich łomów hodują?

78 Data: Maj 09 2007 15:22:46
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Wed, 9 May 2007 14:41:41 +0200,  Cavallino wrote:

Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości news
To są zwykłe naprawy.
nie dla ASO - tam naprawia sie modulowo

To się nazywa wymiana w języku polskim, naprawa polega na czym innym.

Roznie sie naprawy wykonuje i "modulowa" jest coraz czesciej.

Np nie moge juz dostac gumowego tloczka-uszczelki, tylko caly
cylinderek hamulcowy musze wymienic ... a zaklady ktore potrafily
naprawic "sreberko" na odblysniku reflektora tez juz chyba znikly.

A poprzednie ASO (niestety innej marki) takie rzeczy robiło.
Komuptery też naprawiali w razie potrzeby.

ASO ? powatpiewam ..

nie aso... po prostu uwazam, ze na naprawe sklada sie kilka etapow
I nie rozumiesz że to problem mechanika i jego cennika.

Nie - to problem roznego pojecia "naprawa".
Druciarz z ciebie :-)

na zamek sklada sie mnostwo elementow - najpierw musieli ustalic
uszkodzony i za to zazadali zaplaty - imo uczciwe.

Nieuczciwie - bo zamka nie naprawili, mimo że mogli.

Uczciwie - doszli co jest, uzgodnili z toba czy wykonac droga naprawe.

Nie było zastrzeżenia że poprzez naprawę rozumieją wymianę.
rotfl a zastrzegłeś,  ze nie dopuszczasz wymiany ?

Nie pytali o to czy dopuszczam wymianę rzeczy nadających się do naprawy.

Jakby ci silownik sie zepsul to tez bys uwazal ze powinni naprawic ?
Przeciez to sie na pewno da przewinac, trybiki wymienic itp :-)

J.

79 Data: Maj 09 2007 15:38:56
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: R2r 

W dniu 2007-05-09 15:22, J.F. napisał(a):

Druciarz z ciebie :-)
:-D

--
Pozdrawiam. Artur.
________________________________________________________

80 Data: Maj 09 2007 16:16:12
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości

On Wed, 9 May 2007 14:41:41 +0200,  Cavallino wrote:
Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości news
To są zwykłe naprawy.
nie dla ASO - tam naprawia sie modulowo

To się nazywa wymiana w języku polskim, naprawa polega na czym innym.

Roznie sie naprawy wykonuje i "modulowa" jest coraz czesciej.

Co nie znaczy że godzenie się na to jest obowiązkiem klienta.

A poprzednie ASO (niestety innej marki) takie rzeczy robiło.
Komuptery też naprawiali w razie potrzeby.

ASO ? powatpiewam ..

Tak jak pisałem - w razie czego wieźli do podwykonawców.


na zamek sklada sie mnostwo elementow - najpierw musieli ustalic
uszkodzony i za to zazadali zaplaty - imo uczciwe.

Nieuczciwie - bo zamka nie naprawili, mimo że mogli.

Uczciwie - doszli co jest, uzgodnili z toba czy wykonac droga naprawe.


Nieucziciwie - nie chcieli dokonać naprawy tylko wymienić zespół.



Nie było zastrzeżenia że poprzez naprawę rozumieją wymianę.
rotfl a zastrzegłeś,  ze nie dopuszczasz wymiany ?

Nie pytali o to czy dopuszczam wymianę rzeczy nadających się do naprawy.

Jakby ci silownik sie zepsul to tez bys uwazal ze powinni naprawic ?

Jeśli byłby naprawialny - oczywiście.

81 Data: Maj 09 2007 16:17:11
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:

Jakby ci silownik sie zepsul to tez bys uwazal ze powinni naprawic ?

Od razu zastrzegam, że jeśli zepsułby mi się silnik też bym go kazał naprawić.
Może jestem druciarz, a może nie lubię wyrzucać kasy w błoto bez potrzeby.

82 Data: Maj 09 2007 17:39:18
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Wed, 9 May 2007 16:17:11 +0200,  Cavallino wrote:

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:
Jakby ci silownik sie zepsul to tez bys uwazal ze powinni naprawic ?

Od razu zastrzegam, że jeśli zepsułby mi się silnik też bym go kazał
naprawić.
Może jestem druciarz, a może nie lubię wyrzucać kasy w błoto bez potrzeby.

Poznaniak :-)

Jesli chodzi o silownik to cena jego jest nizsza, na allegro chyba
od 15 zl kosztuja, no powiedzmy ze 100zl.
Jestes pewien ze chcesz zaplacic za pracochlonna naprawe silownika ?

A silnik .. odholowuja cie do mechanika, a ten "pan zlecasz naprawe
bez zbednych pytan wedle mojej najlepszej wiedzy i cennika czy
konsultacje ? Konsultacja kosztuje 10 zl (*)".

Za 10 zl uslyszysz ze:
-wstepna diagnoza kosztuje 50zl.
-jesli to pekl pasek to wymontowanie silnika kosztuje 200 - to i tak
  trzeba zrobic.
-rozkrecenie wymontowanego silnika kosztuje 150zl. (**)
-jak sie rozkreci to sie zobaczy co jest uszkodzone, naprawa moze
  kosztowac od 100 do 8 tys, a moze sie nie da naprawic.
-zmontowanie silnika - 200zl

-uzywane silniki sa po 2-3 tys zl, moge panu zalatwic za 2700 z
  polroczna gwarancja.

-zamontowanie silnika - 200zl.

Co robisz ? Dopuszczalna odpowiedz - kaze sie lawetowac do innego
mechanika [kolejne 100zl :-)]

W szczegolnosci mnie interesuje czy zlecasz (*) i (**)  :-)

wersja uproszczona .. w pkt (**) dzwoni telefon
"panie, korbowod uszkodzony, zawory, glowica. Na razie nalezy mi sie
400zl, moge naprawic byle jak, wymienic tylko to co uszkodzone za
2000, zrobic pelny remont za 3900 albo wymienic panu na uzywany za
2900".

Powiedzmy ze ci sie nie podobaja te propozycje .. placisz 400 czy
dyskutujesz ? :-)

J.

83 Data: Maj 09 2007 17:57:13
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:

Od razu zastrzegam, że jeśli zepsułby mi się silnik też bym go kazał
naprawić.
Może jestem druciarz, a może nie lubię wyrzucać kasy w błoto bez potrzeby.

Poznaniak :-)

Dokładnie.


Jesli chodzi o silownik to cena jego jest nizsza, na allegro chyba
od 15 zl kosztuja, no powiedzmy ze 100zl.
Jestes pewien ze chcesz zaplacic za pracochlonna naprawe silownika ?

Nie.
Było zaznaczenie że musi być uzasadnione ekonomicznie.


A silnik .. odholowuja cie do mechanika, a ten "pan zlecasz naprawe
bez zbednych pytan wedle mojej najlepszej wiedzy i cennika czy
konsultacje ? Konsultacja kosztuje 10 zl (*)".

Za 10 zl uslyszysz ze:
-wstepna diagnoza kosztuje 50zl.

Dziękuję panu.
Oczywiście ustalę to ZANIM sholuję.

84 Data: Maj 09 2007 18:34:49
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Wed, 9 May 2007 17:57:13 +0200,  Cavallino wrote:

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:
Jestes pewien ze chcesz zaplacic za pracochlonna naprawe silownika ?

Nie.
Było zaznaczenie że musi być uzasadnione ekonomicznie.

No to trafiles do firmy ktora nie uwaza za uzasadnione naprawianie
modulow .. i to wcale nie jest takie dziwne w dzisiejszych czasach.

Jak widziales dyskusje to zasilaczy komputerowych tez dzis nie
naprawiaja .. chyba ze sie ma pewna firme po sasiedzku i sprzyjajace
warunki ...

A silnik .. odholowuja cie do mechanika, a ten "pan zlecasz naprawe
bez zbednych pytan wedle mojej najlepszej wiedzy i cennika czy
konsultacje ? Konsultacja kosztuje 10 zl (*)".
Za 10 zl uslyszysz ze:
-wstepna diagnoza kosztuje 50zl.

Dziękuję panu.
Oczywiście ustalę to ZANIM sholuję.

No i co zrobisz dalej ? Wydasz 30 zl na poszukiwania firmy
"u mnie wstepna diagnoza gratis", czy kazesz sie zawiezc
do pierwszego ktory zacznie "pan przyholuje, sie zobaczy"
a potem sie bedziecie klocic o pieniadze jak ty stwierdzisz
"za drogo" a on "diagnoza 50zl" ..


J.

85 Data: Maj 10 2007 09:54:00
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości

On Wed, 9 May 2007 17:57:13 +0200,  Cavallino wrote:
Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:
Jestes pewien ze chcesz zaplacic za pracochlonna naprawe silownika ?

Nie.
Było zaznaczenie że musi być uzasadnione ekonomicznie.

No to trafiles do firmy ktora nie uwaza

To co firma uważa mam w głębokim poważaniu.
Musi być ekonomicznie uzasadnione DLA MNIE, a nie dla chcącego ze mnie zedrzeć bezpodstawnie.

Jak widziales dyskusje to zasilaczy komputerowych tez dzis nie
naprawiaja ..

j.w.

-wstepna diagnoza kosztuje 50zl.

Dziękuję panu.
Oczywiście ustalę to ZANIM sholuję.

No i co zrobisz dalej ?

Znajdę takiego, który zadeklaruje że zdiagnozuje W CENIE naprawy.
A zanim naprawi poinformuje mnie o kosztach.

86 Data: Maj 11 2007 02:18:32
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Thu, 10 May 2007 09:54:00 +0200,  Cavallino wrote:

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości
-wstepna diagnoza kosztuje 50zl.
Dziękuję panu.
Oczywiście ustalę to ZANIM sholuję.
No i co zrobisz dalej ?

Znajdę takiego, który zadeklaruje że zdiagnozuje W CENIE naprawy.
A zanim naprawi poinformuje mnie o kosztach.

I myslisz ze jak sie skonczy ?
-silnik rozwalony, naprawa nieoplacalna, wymiana 800zl plus sam
silnik.
-to ja zabieram auto do tanszego mechanika.
-za sprawdzenie i demontaz nalezy sie 500.

Czy moze wolisz wersje:
-naprawa bedzie kosztowala 215 zl.
-a co sie stalo ?
-a ta wiedza kosztuje 100zl.

A jak sie zgodzisz na naprawe to na fakturze bedzie:
-filtr paliwa 5zl,
-wymiana 10zl,
-za to ze wiedzialem co wymienic - 200zl  :-)

Diagnostyka tez kosztuje - czasem cena jest zawyzona, czasem
uzasadniona, czasem rynkowa - ale jak ktos robote zrobi to sie
spodziewa zaplaty, a nie "a to to sobie sam wymienie".

J.

87 Data: Maj 11 2007 09:33:39
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:

Znajdę takiego, który zadeklaruje że zdiagnozuje W CENIE naprawy.
A zanim naprawi poinformuje mnie o kosztach.

I myslisz ze jak sie skonczy ?

Naprawą.

88 Data: Maj 11 2007 13:49:01
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Fri, 11 May 2007 09:33:39 +0200,  Cavallino wrote:

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:
Znajdę takiego, który zadeklaruje że zdiagnozuje W CENIE naprawy.
A zanim naprawi poinformuje mnie o kosztach.

I myslisz ze jak sie skonczy ?
Naprawą.

Tzn dokladniej ? Naprawa/remontem silnika za 5000zl czy wstawieniem
uzywanego za 2000 ?

Innymi slowy godzisz sie zaplacic "wygorowane koszty diagnostyki"
w cenie naprawy ?

Po co - jak juz wiesz co uszkodzone, to zawiez do innego mechanika :-)

J.

89 Data: Maj 11 2007 13:58:38
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:

Znajdę takiego, który zadeklaruje że zdiagnozuje W CENIE naprawy.
A zanim naprawi poinformuje mnie o kosztach.

I myslisz ze jak sie skonczy ?
Naprawą.

Tzn dokladniej ? Naprawa/remontem silnika za 5000zl czy wstawieniem
uzywanego za 2000 ?

Nudzi mnie takie teoretyzowanie, nie wyczułeś jeszcze tego?
Koneic tej próżnej dyskusji - chcesz bronić oszustów to broń.
Dla mnie będziesz tyle samo wart co oni.


Innymi slowy godzisz sie zaplacic "wygorowane koszty diagnostyki"
w cenie naprawy ?

Nie.

95 Data: Maj 12 2007 11:23:12
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:

bo wiecej na tym zarobia, tylko ze zaplacisz za to powiedzmy 5000zl.
Uzywany silnik w nieokreslonym stanie kosztuje 2000. Na pewno chcesz
remontowac ?
Nie.
Ale w odwrotnej sytuacji już tak.
A taka właśnie odwrotna sytuacja miała miejsce.

Tylko ze ja zmierzam do sytuacji w ktorej sie okazuje
ze zeby pojazd naprawic trzeba kupic sprawny silnik i
2h pracy na zamontowanie. Myslisz ze uda ci sie wymigac
od zaplacenia za poprzednich 6h pracy ?

A kto mówi o wymigiwaniu?
Kupiłbym silnik i kazał tym samym ludziom wstawiać.
Jeśli o wymigiwaniu można mówić to tylko zakładu od roboty.

Ale jakbyś znalazł takich, co za 50 zł (nowy 1000) spróbują go naprawić to
byś na to poszedł? Bo mnie właśnie o to chodzi.

Moze bym poszedl, ale uzyles ciekawego slowa - "sprobuja".
I znow wracamy do sytuacji ze w pewnym momencie sie okaze
ze jednak juz nie chca dalej probowac i odmawiaja naprawy i pytanie
kto ma zaplacic za stracony przy probowaniu czas.

Oczywiście że ja, o ile tak uzgodniliśmy PRZED faktem.

Ja rozumiem ze 1000zl wydaje ci sie duzo, ze sie wsciekasz bo mogles
je wydac a modul sie sam naprawil, ale w dzisiejszych czasach
to wcale nie jest oszustwo ze strony ASO tylko normalne zachowanie.

Dla wielu złodziejstwo jest normą.
Dla mnie nie.


Powtarzam - nie znam tego modulu i moze to jest chlubny wyjatek.
Ale czasy sa takie ze co bardziej skomplikowanych rzeczy o wartosci do
rzedu 100 euro sie nie naprawia.

Racja.
Ale ten kosztował 3 razy tyle.

To ze "sam sie naprawil" to nie jest argument - co innego jakbys
napisal ze zadzwoniles do kilku innych elektrykow i kazdy to naprawia
za 50 zl ..
Takich serwisów Boscha pewnie jest więcej niż jeden w Polsce.

Masz jakies oznaczenie tego modulu ?

Miałem zapisane, ale teraz to już mi to zbędne, więc nie mam.
Ale jak ktoś będzie wiedział czy to naprawia to powinien się domyślić o czym mowa.

96 Data: Maj 14 2007 04:16:40
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Sat, 12 May 2007 11:23:12 +0200,  Cavallino wrote:

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:
Tylko ze ja zmierzam do sytuacji w ktorej sie okazuje
ze zeby pojazd naprawic trzeba kupic sprawny silnik i
2h pracy na zamontowanie. Myslisz ze uda ci sie wymigac
od zaplacenia za poprzednich 6h pracy ?
A kto mówi o wymigiwaniu?
Kupiłbym silnik i kazał tym samym ludziom wstawiać.
Jeśli o wymigiwaniu można mówić to tylko zakładu od roboty.

Ale jakbyś znalazł takich, co za 50 zł (nowy 1000) spróbują go naprawić to
byś na to poszedł? Bo mnie właśnie o to chodzi.
Moze bym poszedl, ale uzyles ciekawego slowa - "sprobuja".
I znow wracamy do sytuacji ze w pewnym momencie sie okaze
ze jednak juz nie chca dalej probowac i odmawiaja naprawy i pytanie
kto ma zaplacic za stracony przy probowaniu czas.

Oczywiście że ja, o ile tak uzgodniliśmy PRZED faktem.

No coz - w proponowanej przeze mnie sytuacji stwierdziles ze rozmowe
ucinasz w miejscu gdy padnie cena diagnozy. I wybierasz
zaklad gdzie bedzie ona "darmo" czyli wliczona w cene calej uslugi.

To sie nie dziw ze cie spotykaja takie sytuacje. Rownie dobrze mogloby
sie okazac ze innego silnika nie mozna znalezc, albo kosztuje wiecej
niz pojazd warty i sie wycofujesz z umowy. Albo ze modul jest naprawde
nienaprawialny, kosztuje 2000zl, i wolisz nie miec centralnego.
A za diagnostyke trzeba zaplacic.

Ja rozumiem ze 1000zl wydaje ci sie duzo, ze sie wsciekasz bo mogles
je wydac a modul sie sam naprawil, ale w dzisiejszych czasach
to wcale nie jest oszustwo ze strony ASO tylko normalne zachowanie.

Dla wielu złodziejstwo jest normą. Dla mnie nie.

Ja nie pisze o zlodziejstwie tylko o podejsciu do naprawy modulow.

Powtarzam - nie znam tego modulu i moze to jest chlubny wyjatek.
Ale czasy sa takie ze co bardziej skomplikowanych rzeczy o wartosci do
rzedu 100 euro sie nie naprawia.

Racja. Ale ten kosztował 3 razy tyle.

No coz "rzad" jest z zalozenia nieprecyzyjny. A jak sie chcialo tanio
naprawiac to trzeba bylo omijac ASO :-P

J.

97 Data: Maj 14 2007 09:18:37
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:

Moze bym poszedl, ale uzyles ciekawego slowa - "sprobuja".
I znow wracamy do sytuacji ze w pewnym momencie sie okaze
ze jednak juz nie chca dalej probowac i odmawiaja naprawy i pytanie
kto ma zaplacic za stracony przy probowaniu czas.

Oczywiście że ja, o ile tak uzgodniliśmy PRZED faktem.

No coz - w proponowanej przeze mnie sytuacji stwierdziles ze rozmowe
ucinasz w miejscu gdy padnie cena diagnozy. I wybierasz
zaklad gdzie bedzie ona "darmo" czyli wliczona w cene calej uslugi.

Dokładnie.

To sie nie dziw ze cie spotykaja takie sytuacje. Rownie dobrze mogloby
sie okazac ze innego silnika nie mozna znalezc, albo kosztuje wiecej
niz pojazd warty i sie wycofujesz z umowy.

Wtedy moja strata.
Tyle że nie o tym mowa.


Albo ze modul jest naprawde
nienaprawialny, kosztuje 2000zl, i wolisz nie miec centralnego.

Problem w tym że był naprawialny tyle że aso się nie chciało.

A za diagnostyke trzeba zaplacic.

Nie, jeśli aso się nie chciało wykonać naprawy.

Dla wielu złodziejstwo jest normą. Dla mnie nie.

Ja nie pisze o zlodziejstwie tylko o podejsciu do naprawy modulow.

Które jest złodziejstwem.
W ten sam sposób nie chce im się naprawiać wielu rzeczy, między innymi kiedyś ochoczo wymieniali całe belki w Punto, zamiast samych silentblocków, które się zużyły.
Koszt chyba z 10 razy wyższy.

Ale czasy sa takie ze co bardziej skomplikowanych rzeczy o wartosci do
rzedu 100 euro sie nie naprawia.

Racja. Ale ten kosztował 3 razy tyle.

No coz "rzad" jest z zalozenia nieprecyzyjny. A jak sie chcialo tanio
naprawiac

Przede wszystkim chciało się naprawiać.

98 Data: Maj 14 2007 17:30:17
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Mon, 14 May 2007 09:18:37 +0200,  Cavallino wrote:

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:
No coz - w proponowanej przeze mnie sytuacji stwierdziles ze rozmowe
ucinasz w miejscu gdy padnie cena diagnozy. I wybierasz
zaklad gdzie bedzie ona "darmo" czyli wliczona w cene calej uslugi.

Dokładnie.

To sie nie dziw ze cie spotykaja takie sytuacje. Rownie dobrze mogloby
sie okazac ze innego silnika nie mozna znalezc, albo kosztuje wiecej
niz pojazd warty i sie wycofujesz z umowy.

Wtedy moja strata. Tyle że nie o tym mowa.

No to nastapila twoja strata i za nia zaplaciles, a teraz rzucasz
kalumniami.

Albo ze modul jest naprawde
nienaprawialny, kosztuje 2000zl, i wolisz nie miec centralnego.

Problem w tym że był naprawialny tyle że aso się nie chciało.

A za diagnostyke trzeba zaplacic.
Nie, jeśli aso się nie chciało wykonać naprawy.

Alez chcialo. Samochod ci naprawic, przez wymiane modulu.

A czy on jest naprawialny to nadal nie bardo wiemy ..

Ja nie pisze o zlodziejstwie tylko o podejsciu do naprawy modulow.

Które jest złodziejstwem.

No coz, ja w ogolnosci tak tego nie odbieram.

A jak sie pojechalo do ASO to sie nalezalo spodziewac
ze modul wymienia, blotnika nie beda klepac tylko wstawia nowy,
lampy nie beda artystycznie sklejac tylko wymienia na nowa itp.

Zawsze jest granica co sie jeszcze naprawia.

Ale jak Ty wolisz nie pytac i nawet nie wysluchujesz kosztorysu,
to juz twoj problem. Ale czemu nazywasz ludzi zlodziejami ?

Ale czasy sa takie ze co bardziej skomplikowanych rzeczy o wartosci do
rzedu 100 euro sie nie naprawia.
Racja. Ale ten kosztował 3 razy tyle.
No coz "rzad" jest z zalozenia nieprecyzyjny. A jak sie chcialo tanio
naprawiac

Przede wszystkim chciało się naprawiać.

Nie chcialo sie. Jakbys chcial to bys wyjechal z nowym modulem,
choc bez portfela :-)

J.

99 Data: Maj 14 2007 19:41:51
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:

silnika nie mozna znalezc, albo kosztuje wiecej
niz pojazd warty i sie wycofujesz z umowy.

Wtedy moja strata. Tyle że nie o tym mowa.

No to nastapila twoja strata i za nia zaplaciles

Ty jesteś głupi czy tylko udajesz?
To nie ja się wycofałem, tylko zakładowi się nie chciało.
Jeśłi dla Ciebie to to samo to.... skończ tą dyskusję.

Albo ze modul jest naprawde
nienaprawialny, kosztuje 2000zl, i wolisz nie miec centralnego.

Problem w tym że był naprawialny tyle że aso się nie chciało.

A za diagnostyke trzeba zaplacic.
Nie, jeśli aso się nie chciało wykonać naprawy.

Alez chcialo. Samochod ci naprawic, przez wymiane modulu.

Chciało wymienić a nie naprawić.

A czy on jest naprawialny to nadal nie bardo wiemy ..

Był, sam się naprawił.


Ja nie pisze o zlodziejstwie tylko o podejsciu do naprawy modulow.

Które jest złodziejstwem.

No coz, ja w ogolnosci tak tego nie odbieram.

Nie ma obowiązku.
Ale dopóki nie zapytam Cię jak to odbierasz, to możesz przyjąć, że mnie to nie interesuje.


A jak sie pojechalo do ASO to sie nalezalo spodziewac
ze modul wymienia, blotnika nie beda klepac tylko wstawia nowy,
lampy nie beda artystycznie sklejac tylko wymienia na nowa itp.

Zawsze jest granica co sie jeszcze naprawia.

Tak i było do niej daleko.

Ale jak Ty wolisz nie pytac i nawet nie wysluchujesz kosztorysu,
to juz twoj problem. Ale czemu nazywasz ludzi zlodziejami ?

Bo mnie okradli?

Przede wszystkim chciało się naprawiać.

Nie chcialo sie.

Chciało się.

Jakbys chcial to bys wyjechal z nowym modulem,
choc bez portfela :-)

Z nowym modułem to by się wyjechało jakby się nie chciało naprawiać.

100 Data: Maj 14 2007 21:52:44
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Mon, 14 May 2007 19:41:51 +0200,  Cavallino wrote:

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:

Nie, jeśli aso się nie chciało wykonać naprawy.
Alez chcialo. Samochod ci naprawic, przez wymiane modulu.
Chciało wymienić a nie naprawić.

Samochodu nie chcieli ci wymienic, tylko naprawic przez wymiane
uszkodzonej czesci

Zawsze jest granica co sie jeszcze naprawia.
Tak i było do niej daleko.

Nie wiesz tego. Nawet nie widziales tego modulu.

Ale jak Ty wolisz nie pytac i nawet nie wysluchujesz kosztorysu,
to juz twoj problem. Ale czemu nazywasz ludzi zlodziejami ?
Bo mnie okradli?

Mowisz o tych 1000 zl ktorych nie zaplaciles, czy o tych 150
ktore zaplaciles za wykonana robote .. z wlasnej winy, bo sie nie
dopytales co i jak ?

J.

101 Data: Maj 14 2007 23:09:05
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości

On Mon, 14 May 2007 19:41:51 +0200,  Cavallino wrote:
Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:

Nie, jeśli aso się nie chciało wykonać naprawy.
Alez chcialo. Samochod ci naprawic, przez wymiane modulu.
Chciało wymienić a nie naprawić.

Samochodu nie chcieli ci wymienic,

Uszkodzoną część chcieli wymienić zamiast naprawić.


tylko naprawic przez wymiane
uszkodzonej czesci

Nieuszkodzonej części - w tym tkwi problem.


Zawsze jest granica co sie jeszcze naprawia.
Tak i było do niej daleko.

Nie wiesz tego.

Wiem.
Mój moduł tak twierdzi, działając.

Mowisz o tych 1000 zl ktorych nie zaplaciles, czy o tych 150
ktore zaplaciles za wykonana robote

Za źle wykonaną robotę.
Przy dobrze wykonanej wyjechałbym z działającym modułem, bez potrzeby wymiany.

102 Data: Maj 18 2007 22:08:15
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:

Ja nie pisze o zlodziejstwie tylko o podejsciu do naprawy modulow.

Które jest złodziejstwem.

No coz, ja w ogolnosci tak tego nie odbieram.

No to mam kolejny przykład złodziejstwa błogosławionego przez Renault.
To samo ASO dziś.
Mam do wymiany tuleje gumowe belki tylnej.
W ASO mi powiedzili, że tego się nie naprawia.
Chcieliby za to wymienić całą belkę.
Koszt takiej belki to ok. 6000 zł.....

Oczywiście naprawa jest możliwa (gdzie indziej rzecz jasna), koszt części (gum) to gdzieś 15-20 razy mniej.
Robocizna przy naprawie pewnie i tak będzie mniejsza niż przy wymianie całej belki w ASO.

I co, może też powinienem dać się okraść i zapłacić im te 6-7 kzł?
Bo ktoś sobie nie przewidział wymiany tego co się zepsuło?

Kiedyś identycznie było w Punto - chcieli wymieniać całe belki za ok. 1000 z, kilka lat później Fiat wprowadził tą część zamiennną - silenbloki za 50 zł sztuka (a i wymiana zabierała kilka minut).
Życzę szczęścia tym, którzy dają się okradać i płacą 20 krotnie zawyżone rachunki, bo producent coś tam sobie w papierach nabazgrał, lub nie nabazgrał.

103 Data: Maj 19 2007 00:23:04
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Fri, 18 May 2007 22:08:15 +0200,  Cavallino wrote:

No to mam kolejny przykład złodziejstwa błogosławionego przez Renault. [...]
Życzę szczęścia tym, którzy dają się okradać i płacą 20 krotnie zawyżone
rachunki, bo producent coś tam sobie w papierach nabazgrał, lub nie
nabazgrał.

No coz - ja tam podtrzymuje opinie ze dobrze zrobiony modul jest w
zasadzie nienaprawialny.

J.

104 Data: Maj 19 2007 08:59:24
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości

On Fri, 18 May 2007 22:08:15 +0200,  Cavallino wrote:
No to mam kolejny przykład złodziejstwa błogosławionego przez Renault. [...]
Życzę szczęścia tym, którzy dają się okradać i płacą 20 krotnie zawyżone
rachunki, bo producent coś tam sobie w papierach nabazgrał, lub nie
nabazgrał.

No coz - ja tam podtrzymuje opinie ze dobrze zrobiony modul jest w
zasadzie nienaprawialny.

Belka też?

105 Data: Maj 21 2007 23:58:58
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Sat, 19 May 2007 08:59:24 +0200,  Cavallino wrote:

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości
Życzę szczęścia tym, którzy dają się okradać i płacą 20 krotnie zawyżone
rachunki, bo producent coś tam sobie w papierach nabazgrał, lub nie
nabazgrał.
No coz - ja tam podtrzymuje opinie ze dobrze zrobiony modul jest w
zasadzie nienaprawialny.

Belka też?

Nie, modul elektroniczny. Ma byc zalany masa izolujaco-uszczelniajaca,
zeby sluzyl dlugo i szczesliwie.

J.

106 Data: Maj 23 2007 00:13:54
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości

On Sat, 19 May 2007 08:59:24 +0200,  Cavallino wrote:
Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości
Życzę szczęścia tym, którzy dają się okradać i płacą 20 krotnie zawyżone
rachunki, bo producent coś tam sobie w papierach nabazgrał, lub nie
nabazgrał.
No coz - ja tam podtrzymuje opinie ze dobrze zrobiony modul jest w
zasadzie nienaprawialny.

Belka też?

Nie, modul elektroniczny. Ma byc zalany masa izolujaco-uszczelniajaca,
zeby sluzyl dlugo i szczesliwie.

I pewnie był.
A zalana pewnie była tylko antenka od centralnego, a nie sam moduł, bo ZTCW odpowiada za masę innych funkcji, immobilizery i różne takie.
A nie działał tylko zdalny pilot w karcie.

107 Data: Maj 24 2007 01:18:25
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Wed, 23 May 2007 00:13:54 +0200,  Cavallino wrote:

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości
Nie, modul elektroniczny. Ma byc zalany masa izolujaco-uszczelniajaca,
zeby sluzyl dlugo i szczesliwie.

I pewnie był.

No to jest nienaprawialny.

A zalana pewnie była tylko antenka od centralnego, a nie sam moduł, bo ZTCW
odpowiada za masę innych funkcji, immobilizery i różne takie.
A nie działał tylko zdalny pilot w karcie.

Byc moze, ale dobra diagnoza powinna to wykryc i stwierdzic.

J.

108 Data: Maj 24 2007 09:23:36
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:

I pewnie był.

No to jest nienaprawialny.

Widać w Boschu mieli inne zdanie.
Zdaniem Renault tylna belka też jest nienaprawialna.

A zalana pewnie była tylko antenka od centralnego, a nie sam moduł, bo ZTCW
odpowiada za masę innych funkcji, immobilizery i różne takie.
A nie działał tylko zdalny pilot w karcie.

Byc moze, ale dobra diagnoza powinna to wykryc i stwierdzic.

Dlatego tweirdzę, że była niedobra.

A propos - nowe silentblocki dla których ASO chciało mi wymienić tylną belkę kosztowały 142 zł za szt.....
A belka 6000 zł.
To chyba tłumaczy wszystko na temat złodzieji z ASO i Renault.

109 Data: Maj 24 2007 15:20:52
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Thu, 24 May 2007 09:23:36 +0200,  Cavallino wrote:

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:
I pewnie był.
No to jest nienaprawialny.
Widać w Boschu mieli inne zdanie.
Zdaniem Renault tylna belka też jest nienaprawialna.

Akurat w tym przypadku podejrzewam ze Bosch sie myli.
Albo .. sp* i nie zalal. A teraz trzeba jezdzic na naprawy :-)

A zalana pewnie była tylko antenka od centralnego, a nie sam moduł, bo
ZTCW odpowiada za masę innych funkcji, immobilizery i różne takie.
A nie działał tylko zdalny pilot w karcie.
Byc moze, ale dobra diagnoza powinna to wykryc i stwierdzic.
Dlatego tweirdzę, że była niedobra.

No to trzeba bylo reklamowac sporna kwote :-)
A najlepiej dopilnowac jak wymieniaja modul, potem antenke,
a potem poprosic o zamontowanie starego modulu, a potem sie poklocic
przy rachunku :-)
A jak zleciles naprawe i przerwales w polowie, to za zrobione prace
wypada zaplacic ..

A propos - nowe silentblocki dla których ASO chciało mi wymienić tylną belkę
kosztowały 142 zł za szt..... A belka 6000 zł.
To chyba tłumaczy wszystko na temat złodzieji z ASO i Renault.

No coz, uwazam ze gumy w zawieszeniu to powinny byc tanio wymienne,
wiec sie Renault powinien bardziej postarac.
Ale .. czy aby na pewno Renault tak twierdzi ? Moze to tylko zlodzieje
w ASO szukaja frajera :-)

J.

110 Data: Maj 24 2007 15:33:10
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:

A jak zleciles naprawe i przerwales w polowie, to za zrobione prace
wypada zaplacic ..

To nie ja przerwałem, to im się nie chciało naprawiać.
Tak jak im się nie chciało wymienić silentblocków.



A propos - nowe silentblocki dla których ASO chciało mi wymienić tylną belkę
kosztowały 142 zł za szt..... A belka 6000 zł.
To chyba tłumaczy wszystko na temat złodzieji z ASO i Renault.

No coz, uwazam ze gumy w zawieszeniu to powinny byc tanio wymienne,
wiec sie Renault powinien bardziej postarac.
Ale .. czy aby na pewno Renault tak twierdzi ?

Tak.
Silentblocki nie występują oficjalnie jako część zamienna do mojego auta.
Widziałem to na własne oczy na kompie w ASO.

A dzień później widziałem te silentblocki (nowe) włożone do mojego auta (oczywiście gdzie indziej).
Więc ja p.... takie diagnozy, takie opinie producentów i ASO.
A tych, którze za coś takiego każą mi płacić uważam za ciężkich kretynów.

111 Data: Maj 25 2007 11:04:58
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Thu, 24 May 2007 15:33:10 +0200,  Cavallino wrote:

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:
A jak zleciles naprawe i przerwales w polowie, to za zrobione prace
wypada zaplacic ..

To nie ja przerwałem, to im się nie chciało naprawiać.

Alez chcialo im sie modul wymienic, ty nie chciales placic :-)

Ale .. czy aby na pewno Renault tak twierdzi ?
Tak.
Silentblocki nie występują oficjalnie jako część zamienna do mojego auta.
Widziałem to na własne oczy na kompie w ASO.

Hm, i jednoczesnie da sie je kupic, a konstrukcja umozliwia wymiane ?

Moze po prostu czyjas drobna pomylka, a ASO oczywiscie nie ma ochoty
prostowac.

Więc ja p.... takie diagnozy, takie opinie producentów i ASO.
A tych, którze za coś takiego każą mi płacić uważam za ciężkich kretynów.

Ejze - to sa madrzy ludzie :-)
Kretynami to moga byc klienci ktorzy za to placa, albo
udzialowcy/kierownictwo firmy ktora padnie bo stracila klientow
z powodu drogiego serwisu :-)

Nadal jednak podtrzymuje opinie ze zrobiony zgodnie ze sztuka modul
ma prawo byc nienaprawialny ..

J.

112 Data: Maj 25 2007 10:11:45
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: BrunoJ 

>To nie ja przerwałem, to im się nie chciało naprawiać.
>
>Więc ja p.... takie diagnozy, takie opinie producentów i ASO.
tak przeczytalem kawalek tego watku i wymieklem. Gratuluje odpornosci
na argumenty autorowi ;-)
Moje podsumowanie roznych wypowiedzi:
- w paru miejscach autor podkresla za co by zaplacil i ze bez uzgodnienia
nie bedzie rozmawial. Wiec czemu nie uzgodniles warunkow PRZED oddaniem auta?
ASO ma jasno okreslony cennik, wywieszony najczesciej w widocznym miejscu, zeby
kazdy los wiedzial co ile kosztuje (roboczogodzina, diagnostyka itp).
To Twoja broszka dopytac sie ile kosztuje samo zdiagnozowanie, czy bawia sie w
suszenie elektroniki itp. Wymadrzasz sie czego to bez uzgodnienia nie zrobisz,
a wlasnie zrobiles.
- ASO musi spelniac wymogi producenta rowniez odnosnie napraw. Jesli producent
przewidzial wymiane modulu w przypadku jego niesprawnosci to ASO _nie_wolno_
bawic sie w druciarstwo. Juz Ci ktos napisal - to jest wlasnie zaleta aut
serwisowanych w ASO - maja czesci wymieniane na nowe, a nie drutowane.
- masz pretensje ze nie wysuszyli modulu. Tyle ze tak naprawde masz szczescie
ze ten modul po przesuszeniu dziala (zapewnie zdechnie w duzo szybszym czasie
niz taki niezamoczony). Rowniez dobrze moglo to nie pomoc, lub pomoc na
tydzien. To wystarczajacy powod zeby ASO sie w takie cos nie bawilo.
- Gdybys chociaz troche znal sie na elektronice to wiedzialbys ze zalany modul
jest z zalozenia nienaprawialny, To ze dziala po wysuszeniu niczego nie
zmienia. Z punktu widzenia fachowego serwisu nadaje sie do wymiany. I tutaj
ASO wykazalo sie dobrze, odmawiajac rzezby.
- skoro uwazasz ze nie powinienes byl im nic placic to ... po co placiles?
Przeciez skoro Twoja racja, to trzeba bylo sie upierac przy swoim a nie
wywnetrzac.

ogolnie to mam wrazenie ze nie odrozniasz 'jakos' od 'jakosc'.
Jesli nie stac sie na wymiane popsutego modulu to znaczy ze kupiles sobie
auto na ktorego utrzymanie Cie nie stac. Sprzedaj i kup cos tanszego.

pozdrawiam
Bruno, Bydg
Citroen ZX, Defender110

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

113 Data: Maj 25 2007 12:56:02
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik " BrunoJ"  napisał w wiadomości

>To nie ja przerwałem, to im się nie chciało naprawiać.
>
>Więc ja p.... takie diagnozy, takie opinie producentów i ASO.
tak przeczytalem kawalek tego watku i wymieklem. Gratuluje odpornosci
na argumenty autorowi ;-)

To nie jest odporność na argumenty, tylko na próbę okradzenia.
Wiem, że całemu gronu złodzeji się to nie podoba, ale cóż - wasz problem.

Moje podsumowanie roznych wypowiedzi:
- w paru miejscach autor podkresla za co by zaplacil i ze bez uzgodnienia
nie bedzie rozmawial. Wiec czemu nie uzgodniles warunkow PRZED oddaniem auta?

Bo jakoś przed oddaniem auta nikt nie wspominał że będzie chciał wymieniać sprawne części.

114 Data: Maj 25 2007 11:52:22
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: BrunoJ 

> tak przeczytalem kawalek tego watku i wymieklem. Gratuluje odpornosci
> na argumenty autorowi ;-)

To nie jest odporność na argumenty, tylko na próbę okradzenia.
Wiem, że całemu gronu złodzeji się to nie podoba, ale cóż - wasz problem.
odpornosc na argumenty i brak wlasnych, skoro musisz sie posilkowac epitetami.
Poza tym z tego co rozumiem to nie byla proba okradzenia tylko okradzenie
wlasciwe. Czemu wiec radzisz sie na grupie a nie u adwokata? Moze dobry
papuga wyciagnie dla Ciebie na pare takich centralek...

> Moje podsumowanie roznych wypowiedzi:
> - w paru miejscach autor podkresla za co by zaplacil i ze bez uzgodnienia
> nie bedzie rozmawial. Wiec czemu nie uzgodniles warunkow PRZED oddaniem
> auta?

Bo jakoś przed oddaniem auta nikt nie wspominał że będzie chciał wymieniać
sprawne części.
Gdy ASO ogladalo czesc nie byla sprawna. A Twoja broszka jest zabezpieczyc
swoje interesy. Trzeba sie bylo dowiedziec czy diagnoza bedzie cos kosztowac
i ewentualnie jak wyglada naprawa. Rowniez dobrze mogby byc zalane wiazki
kabli a nie modul. Wcale bym sie nie zdziwil gdyby ASO zaproponowalo Ci
wymiane tychze, co zapewne rowniez by sie Tobie nie spodobalo.
To wszystko bylo do dopytania przed. Sfrajerzyles - miej pretensje do siebie
a nie wyzywasz wszystkich do okola od zlodzieji.

pozdrawiam
Bruno, Bydg
Citroen ZX, defender110


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

115 Data: Maj 25 2007 17:29:44
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik " BrunoJ"  napisał w wiadomości

> tak przeczytalem kawalek tego watku i wymieklem. Gratuluje odpornosci
> na argumenty autorowi ;-)

To nie jest odporność na argumenty, tylko na próbę okradzenia.
Wiem, że całemu gronu złodzeji się to nie podoba, ale cóż - wasz problem.
odpornosc na argumenty

Nie nazywał bym złodziejskiej opinii argumentem.
Zresztą - próżna gdaka - jedynym sensownym argumentem są przepisy prawa.
Jeśli przewidują że zapłata się należy, to trzeba płacić, jeśli nie - to propagujesz złodziejstwo.
..
Poza tym z tego co rozumiem to nie byla proba okradzenia tylko okradzenie
wlasciwe. Czemu wiec radzisz sie na grupie

Może cofnij się w czasie i poczytaj kto się radzi i kogo.
Albo nie włączaj się po miesiącu dyskusji jak nie wiesz o czym jest.
Nikogo się nie radzę - podałem przykład naciągania klienta przez ASO i to wszystko.

Bo jakoś przed oddaniem auta nikt nie wspominał że będzie chciał wymieniać
sprawne części.
Gdy ASO ogladalo czesc nie byla sprawna.

Gdy ASO oglądało moją tylną belkę też nie była sprawna.
Ale już jest - i podobnie jak moduł nie wymagała wymiany na nową.


A Twoja broszka jest zabezpieczyc
swoje interesy. Trzeba sie bylo dowiedziec czy diagnoza bedzie cos kosztowac
i ewentualnie jak wyglada naprawa.

Po co się pytać o rzeczy regulowane przez przepisy prawa?
Mam zakładać, że każdy jest złodziejem i będzie chciał mnie okraść?
Jestem asertywny, z reguły to nie jest takie proste.


>Rowniez dobrze mogby byc zalane wiazki
kabli a nie modul. Wcale bym sie nie zdziwil gdyby ASO zaproponowalo Ci
wymiane tychze, co zapewne rowniez by sie Tobie nie spodobalo.

Jeśli nie byłoby to konieczne - na pewno.

116 Data: Maj 26 2007 02:38:57
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Fri, 25 May 2007 12:56:02 +0200,  Cavallino wrote:

Użytkownik " BrunoJ"  napisał w wiadomości
>To nie ja przerwałem, to im się nie chciało naprawiać.
>Więc ja p.... takie diagnozy, takie opinie producentów i ASO.
tak przeczytalem kawalek tego watku i wymieklem. Gratuluje odpornosci
na argumenty autorowi ;-)

To nie jest odporność na argumenty, tylko na próbę okradzenia.
Wiem, że całemu gronu złodzeji się to nie podoba, ale cóż - wasz problem.

My sie widac troche znamy na elektronice, i naprawde nas to nie dziwi.
Co innego jakbys od belki zaczal .. ale takich nienaprawialnych czesci
przybywa.

Moje podsumowanie roznych wypowiedzi:
- w paru miejscach autor podkresla za co by zaplacil i ze bez uzgodnienia
nie bedzie rozmawial. Wiec czemu nie uzgodniles warunkow PRZED oddaniem
auta?
Bo jakoś przed oddaniem auta nikt nie wspominał że będzie chciał wymieniać
sprawne części.

Ale jednoczesnie mnie pisales ze bys rozmowe o cenach szybko urwal.
Nie chciales pytac to teraz placz. Trzeba bylo zaczac od "ile to moze
kosztowac". Panowie pewnie by odpowiedzieli ze jesli modul to 1000zl.
A jakby chcieli naprawiac i naprawili, tylko ze "naprawa kosztuje u
nas 700zl" ?

J.

117 Data: Maj 26 2007 09:02:04
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:

Wiem, że całemu gronu złodzeji się to nie podoba, ale cóż - wasz problem.

My sie widac troche znamy na elektronice, i naprawde nas to nie dziwi.

Tam się znacie - jak widać gorzej niż serwis Boscha, który chciał podjąć sie naprawy.
Zresztą i tak nie chodzi o to czy dałoby się naprawić czy nie, tylko o to czy została podjęta próba.

Co innego jakbys od belki zaczal .. ale takich nienaprawialnych czesci
przybywa.

Razem z ilością głupich użytkowników, którzy dają się okradać.

Ale jednoczesnie mnie pisales ze bys rozmowe o cenach szybko urwal.

Dokłądnie - gdyby powiedzieli że za wysuszenie chcą 1000 zł szybko bym urwał i pojechał do zakładu, który wziąłby za to z 10 razy mniej.
O to właśnie chodzi.

A jakby chcieli naprawiac i naprawili, tylko ze "naprawa kosztuje u
nas 700zl" ?

Na drzewo.

118 Data: Maj 26 2007 12:09:29
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Sat, 26 May 2007 09:02:04 +0200,  Cavallino wrote:

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:
Wiem, że całemu gronu złodzeji się to nie podoba, ale cóż - wasz problem.
My sie widac troche znamy na elektronice, i naprawde nas to nie dziwi.

Tam się znacie - jak widać gorzej niż serwis Boscha, który chciał podjąć sie
naprawy.

Taa - specjalnie zaoszczedzil pare centow na masie uszczelniajacej,
zeby potem zedrzec za naprawy przy pomocy suszarki :-)

Nie doszlo do naprawy, wiec nie wiesz czy naprawde naprawiaja
czy tylko nie chcialo im sie w katalog spojrzec :-)

Zresztą i tak nie chodzi o to czy dałoby się naprawić czy nie, tylko o to
czy została podjęta próba.

ASO nie naprawia czesci tylko je wymienia, a modul to z zalozenia
czesc.

Co innego jakbys od belki zaczal .. ale takich nienaprawialnych czesci
przybywa.
Razem z ilością głupich użytkowników, którzy dają się okradać.

No coz, takie czasy, szczegolnie w elektronice. Coraz czesciej mozesz
przyjac ze elektroniki naprawic sie nie da. A jak nie chcesz przyjac -
to trzeba zaplacic za diagnoze "naprawa nieoplacalna".

Ale jednoczesnie mnie pisales ze bys rozmowe o cenach szybko urwal.
Dokłądnie - gdyby powiedzieli że za wysuszenie chcą 1000 zł szybko bym urwał
i pojechał do zakładu, który wziąłby za to z 10 razy mniej.
O to właśnie chodzi.

A jakby chcieli naprawiac i naprawili, tylko ze "naprawa kosztuje u
nas 700zl" ?

Na drzewo.

Ale czyja to wina ze nawet o to nie spytales przed zleceniem ?
Jakbys spytal to moze bys sie dowiedzial ze "panie, pare rzeczy moze
byc, jesli to modul to wymiana 1000zl. za znalezienie 150 bedzie sie
nalezalo."

J.

119 Data: Maj 26 2007 12:31:08
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:

Taa - specjalnie zaoszczedzil pare centow na masie uszczelniajacej,
zeby potem zedrzec za naprawy przy pomocy suszarki :-)

Nie doszlo do naprawy, wiec nie wiesz czy naprawde naprawiaja
czy tylko nie chcialo im sie w katalog spojrzec :-)

Ale rzulata jest, gdyby ASO chciało się cokolwiek, też by go osiągnęli.



Zresztą i tak nie chodzi o to czy dałoby się naprawić czy nie, tylko o to
czy została podjęta próba.

ASO nie naprawia czesci tylko je wymienia, a modul to z zalozenia
czesc.

Samochód też.


A jakby chcieli naprawiac i naprawili, tylko ze "naprawa kosztuje u
nas 700zl" ?

Na drzewo.

Ale czyja to wina ze nawet o to nie spytales przed zleceniem ?

Pytałem.
Ta kwota nie padła.

120 Data: Maj 21 2007 22:37:44
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:

To ze "sam sie naprawil" to nie jest argument - co innego jakbys
napisal ze zadzwoniles do kilku innych elektrykow i kazdy to naprawia
za 50 zl ..
Takich serwisów Boscha pewnie jest więcej niż jeden w Polsce.

Masz jakies oznaczenie tego modulu ?

UCH.

121 Data: Maj 09 2007 13:44:55
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Jakub Witkowski 

Blyskacz wrote:

To tak jakbyś przyjechał z przbitym kołem, a wulkanizator skasował Cię za 150 zł za to że pokaże gdzie jest dziura.
beznadziejny przyklad, bo nie odnosi sie do zlozonosci problemu z zalaniem elektronicznego modulu..

Analogia całkiem dobra (oczywiście nie za 150 zł tylko za powiedzmy 10).
Jak przyjedziesz do gumiarza z dziurawym kołem, a on wykryje
przecięcie ścianki bocznej, to odmówi naprawy nawet jeśli będziesz
zaklinał że ryzyko strzelenia opony bierzesz na siebie - o ile jest to
szanujący się rzemieślnik. A za samo znalezienie dziury coś mu się należy.

I nie ma tu znaczenia, że inny gumiarz ci tę oponę naprawi,
i że ta opona może nawet szczęśliwie nie strzelić...

--
Jakub Witkowski    |  Prezentowane opinie mogą być niepoważne,
    z domeny        |  nieprawdziwe, lub nie odpowiadać w części
gts /kropka/ pl    |  lub całości poglądom ich Autora.

122 Data: Maj 09 2007 13:54:24
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Jakub Witkowski napisał(a):

Analogia całkiem dobra (oczywiście nie za 150 zł tylko za powiedzmy 10).
Jak przyjedziesz do gumiarza z dziurawym kołem, a on wykryje
przecięcie ścianki bocznej,
modyfikujesz przyklad...

to odmówi naprawy nawet jeśli będziesz
zaklinał że ryzyko strzelenia opony bierzesz na siebie - o ile jest to
szanujący się rzemieślnik. A za samo znalezienie dziury coś mu się należy.

ok.. w takim kontekscie jak najbardziej, ale to nie pasuje do rozwiazania Cavallino - On gumiarzowi za badanie opony nie dalby ani grosza, wyzwal od leni i jeszcze sadem postraszyl...

pozdrawiam Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

123 Data: Maj 08 2007 19:49:48
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Padre_peper 

  a warsztat po to pracuje, zeby zarabiac a nie po to zeby

 klient oszczedzal...

Nie zawsze to prawda, za naprawę można często więcej zarobić niż za wyminę plus prowizja za część.

124 Data: Maj 08 2007 20:10:54
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Padre_peper napisał(a):

Nie zawsze to prawda, za naprawę można często więcej zarobić niż za wyminę plus prowizja za część.

mozesz  podac jakis przyklad naprawy na ktorej ASO zarabia wiecej niz na wymianie wadliwego elementu + prowizja ?

pozdrawiam Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

125 Data: Maj 08 2007 21:07:40
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: R2r 

W dniu 2007-05-08 14:01, Cavallino napisał(a):


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości
Cavallino napisał(a):

Jeśłi możliwa jest NAPRAWA a mechanik umie/chce tylko wymienić podzespół na nowy, to za co mu płacić?
za diagnoze - mechanik, zaproponowal Ci naprawe w sposob w jaki uznal, ze wlasciwy

Nie - zaproponował wymianę, a nie naprawę.
A że naprawa była możliwa to już pokazał czas.

Wiesz, wyjdzie na to, że bronię ASO, ale przypomniałeś mi pewnego (powstrzymam się od epitetu) klienta, który przyniósł do firmy, w której pracowałem niedziałający komputer. Diagnostyka wykazała niesprawność zasilacza. Serwisant zaproponował wymianę zasilacza na nowy (łączny koszt zasilacz+ wymiana 75 zł). Klient zaś uparł się żeby naprawiać mu stary zasilacz (mimo, że parametrami nie odbiegał on od oferowanego nowego).
Do Ciebie też nie dociera, że czas na wymontowanie, rozebranie (nie zawsze nawet możliwe) zespołu, wysuszenie, konserwacja, złożenie to nie wszystko. Kosztuje również czas przez który zajęte jest stanowisko naprawcze, kosztuje ryzyko, że po naprawie zespół nie będzie działał tak jak nowy itd. Dlatego właśnie niektórych procedur naprawczych nie ma w serwisach, gdyż są one ekonomicznie nieuzasadnione.
Kiedyś gdy w Megance wysiadł mi siłownik centralnego zamka (pękł element ślimakowy przesuwający dźwignię) zaproponowano mi w serwisie wymianę całego siłownika za ca. 250,- zł. Stwierdziłem, że spróbuję (ot tak z ciekawości) naprawć go. I po 2 własnoręcznych naprawach wiem już dlaczego nie należy tego robić: po pierwsze trudno to w ogóle rozebrać, po drugie samego uszkodzonego elementu nie da się dokupić (nie ma takich części zamiennych) po trzecie: złożyć to wszystko tak by było jak nowe się też nie da i po czwarte wreszcie: dorobiony własnoręcznie element zacinał się czasami aż w końcu się połamał. Koszt pracy poświęconej a dorobienie elementu to w sumie jakieś 5 godzin (licz po 70 zł + VAT). Do tego jeszcze powtórne rozbieranie po zakleszczeniu się i sklejanie. :-)
W efekcie moich eksperymentów wybuliłem jednak te 250,- na nowy siłownik i od tego czasu mam spokój. Tyle właśnie wynika z moich doświadczeń na temat "taniej" naprawy zamiast "drogiej" wymiany. :-)
No i teraz wyobraź sobie, że prowadzisz serwis i dokonujesz takiej "taniej" naprawy zamiast wymiany na fabrycznie nowy element. Za dokonaną naprawę bierzesz odpowiedzialność bez względu czy polega ona na klejeniu połamanego elementu czy na jego wymianie na nowy. Jeśli będziesz naprawiał "nienaprawialne" elementy to i nie zarobisz i klientów stracisz szybko. ;-)
Niestety obecnie technologia pozwala taniej wyprodukować w fabryce cały nowy podzespół niż naprawiać go w warunkach warsztatowych. Pomijając już szczegół, że element naprawiany w warsztacie przeważnie nie będzie spełniał parametrów (np. wytrzymałościowych) jakie spełnia nowy.

--
Pozdrawiam. Artur.
________________________________________________________

126 Data: Maj 08 2007 22:36:07
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Tue, 08 May 2007 21:07:40 +0200,  R2r wrote:

Wiesz, wyjdzie na to, że bronię ASO, ale przypomniałeś mi pewnego
(powstrzymam się od epitetu) klienta, który przyniósł do firmy, w której
pracowałem niedziałający komputer. Diagnostyka wykazała niesprawność
zasilacza. Serwisant zaproponował wymianę zasilacza na nowy (łączny
koszt zasilacz+ wymiana 75 zł). Klient zaś uparł się żeby naprawiać mu
stary zasilacz (mimo, że parametrami nie odbiegał on od oferowanego nowego).

To akurat zly przyklad, bo naprawa zasilacza kosztuje 24.40 :-)

Ale juz twardych dyskow w zasadzie nie ma zwyczaju naprawiac.
Plyty glowne sie juz zdarza.

J.

127 Data: Maj 08 2007 23:04:36
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: R2r 

W dniu 2007-05-08 22:36, J.F. napisał(a):

To akurat zly przyklad, bo naprawa zasilacza kosztuje 24.40 :-)

Chyba żartujesz sobie. :-)
Zależy, co jest uszkodzone. Ale marne widoki przed serwisem, który naprawia za darmo. Normalnie czas potrzebny na znalezienie uszkodzenia, demontaż uszkodzonych elementów i montaż nowych oraz finalna kontrola też kosztuje...

--
Pozdrawiam. Artur.
________________________________________________________

128 Data: Maj 08 2007 23:58:19
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Tue, 08 May 2007 23:04:36 +0200,  R2r wrote:

W dniu 2007-05-08 22:36, J.F. napisał(a):
To akurat zly przyklad, bo naprawa zasilacza kosztuje 24.40 :-)

Chyba żartujesz sobie. :-)
Zależy, co jest uszkodzone.

Nic a nic nie zartuje :-) http://www.rgbservice.pl/
U nich to kiedys kosztowalo jak wyzej - byc moze czasy sie zmienily.

Ale marne widoki przed serwisem, który
naprawia za darmo. Normalnie czas potrzebny na znalezienie uszkodzenia,
demontaż uszkodzonych elementów i montaż nowych oraz finalna kontrola
też kosztuje...

Najwyrazniej musieli wyjsc z zalozenia ze skoro zasilacz dlugo byl
sprawny, to po prostu wystarczy sprawdzic polprzewodniki, wymiana
uszkodzonych, wymiana elektrolitow, nastepny prosze :-)

Ale dobrze naprawiali.

J.

P.S. Ta apropos dla SO - skoro elektronika sie nie psuje, to skad u
nich byly sterty zasilaczy do napraw :-)

129 Data: Maj 09 2007 00:23:23
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: R2r 

W dniu 2007-05-08 23:58, J.F. napisał(a):

Najwyrazniej musieli wyjsc z zalozenia ze skoro zasilacz dlugo byl
sprawny, to po prostu wystarczy sprawdzic polprzewodniki, wymiana
uszkodzonych, wymiana elektrolitow, nastepny prosze :-)

No i pewnie u pana Mietka w szopie ten zalany moduł też by za 100 zł wysuszyli. Wątpię jednak, aby np. serwis HP naprawiał uszkodzony zasilacz w komputerze weź pod uwagę, że aby był on tak samo sprawny i żywotny jak nowy należało jeszcze wymienić łożyska wentylatora (lub cały wentylator) i przelecieć lutownicą większość punktów lutowniczych w celu wyeliminowania potencjalnych zimnych lutowań. I dlatego też wiele firm też uznaje tego typu metody za nieuzasadnione ekonomicznie. Wymiana na nowy albo "na drzewo". ;-)
Mam tuner radiowy po naprawie modułu p.cz. w styczniu. Minęły 4 miesiące i usterka zaczyna powracać. A może trzeba było wymienić na nowy? ;-)

--
Pozdrawiam. Artur.
________________________________________________________

130 Data: Maj 09 2007 10:22:51
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "R2r"  napisał w wiadomości news:

Nie - zaproponował wymianę, a nie naprawę.
A że naprawa była możliwa to już pokazał czas.

Wiesz, wyjdzie na to, że bronię ASO, ale przypomniałeś mi pewnego (powstrzymam się od epitetu) klienta, który przyniósł do firmy, w której pracowałem niedziałający komputer. Diagnostyka wykazała niesprawność zasilacza. Serwisant zaproponował wymianę zasilacza na nowy (łączny koszt zasilacz+ wymiana 75 zł). Klient zaś uparł się żeby naprawiać mu stary zasilacz

I tu rozumiem - naprawa jest nieopłacalna.
Ale nie kiedy godzina naprawy kosztuje 100 zł i wystarcza na jej wykonanie, a nowy element 1000zł+godzina wymiany.


(mimo, że parametrami nie odbiegał on od oferowanego nowego).
Do Ciebie też nie dociera, że czas na wymontowanie, rozebranie (nie zawsze nawet możliwe) zespołu, wysuszenie, konserwacja, złożenie to nie wszystko.

W tym przypadku wszystko.
Dokładnie tyle samo czasu zajmuje wymiana modułu na inny.


Kosztuje również czas przez który zajęte jest stanowisko naprawcze

5 minut włożenie, 5 minut wyciągnięcie.
Nie ma obowiązku żeby w trakcie kiedy moduł schnie auto stało na stanowisku.

131 Data: Maj 09 2007 11:15:23
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: R2r 

W dniu 2007-05-09 10:22, Cavallino napisał(a):

W tym przypadku wszystko.
Dokładnie tyle samo czasu zajmuje wymiana modułu na inny.

No wątpię. W ogóle ten moduł jest rozbieralny? A ryzyko jego uszkodzenia podczas tej operacji? A ryzyko, że po wysuszeniu nie będzie działał poprawnie albo popsuje się w ciągu kilku tygodni? A ryzyko, że jakaś część wymaga również wymiany? Wszystko to wliczyłeś w koszty naprawy? Bo powinieneś. Gotowy moduł zamienny jest pozbawiony tego ryzyka i objęty gwarancją producenta. Jak sam naprawiasz (choćby i tylko suszysz) to i sam odpowiadasz za jakość elementu po naprawie a z tym może być różnie...

--
Pozdrawiam. Artur.
________________________________________________________

132 Data: Maj 09 2007 12:13:07
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "R2r"  napisał w wiadomości

W dniu 2007-05-09 10:22, Cavallino napisał(a):
W tym przypadku wszystko.
Dokładnie tyle samo czasu zajmuje wymiana modułu na inny.

No wątpię. W ogóle ten moduł jest rozbieralny?

Dla specjalizowanego serwisu na pewno - servis Boscha chciał się podjąć naprawy.

A ryzyko jego uszkodzenia podczas tej operacji? A ryzyko, że po wysuszeniu nie będzie działał poprawnie albo popsuje się w ciągu kilku tygodni?

Moje ryzyko.

A ryzyko, że jakaś część wymaga również wymiany?

Mój koszt.


Wszystko to wliczyłeś w koszty naprawy?

Liczyłem w koszta naprawy suszenie, które okazało się wystarczające.


Bo powinieneś. Gotowy moduł zamienny jest pozbawiony tego ryzyka i objęty gwarancją producenta.

I wielokroć droższy niż naprawa (suszenie) zamoczonego.

Jak sam naprawiasz (choćby i tylko suszysz) to i sam odpowiadasz za jakość elementu po naprawie a z tym może być różnie...

Byłem gotów przyjąć na siebie ryzyko, że naprawa się nie uda.

133 Data: Maj 09 2007 14:18:17
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: R2r 

W dniu 2007-05-09 12:13, Cavallino napisał(a):

No wątpię. W ogóle ten moduł jest rozbieralny?

Dla specjalizowanego serwisu na pewno - servis Boscha chciał się podjąć naprawy.

No to w czym problem? Miałeś ochotę się popieklić? ;-)
Trzeba było jechać do serwisu specjalizującego się w naprawach modułu.

A ryzyko jego uszkodzenia podczas tej operacji? A ryzyko, że po wysuszeniu nie będzie działał poprawnie albo popsuje się w ciągu kilku tygodni?

No właśnie nie - to wszystko co wymieniłem to jest ryzyko odpowiedzialnego za wykonanie usługi. I musi być wliczone w cenę usługi.

Liczyłem w koszta naprawy suszenie, które okazało się wystarczające.
Powtarzam: źle liczyłeś. Gdyby nazajutrz po naprawie moduł padł w ogóle to miałbyś uzasadnione pretensje, że naprawa nie została dobrze wykonana i w związku z tym naprawiający powinien _na swój koszt_ naprawić to co się zepsuło po jego interwencji. Być może wtedy jedyną możliwą metodą naprawy byłoby zainstalowanie nowego modułu. To jakie byłyby łączne koszty naprawy? Widzisz już błąd w swojej kalkulacji?

Bo powinieneś. Gotowy moduł zamienny jest pozbawiony tego ryzyka i objęty gwarancją producenta.

I wielokroć droższy niż naprawa (suszenie) zamoczonego.

Per saldo może okazać się właśnie tańszy (dla usługodawcy). Na tym polega biznes, że ryzyko musi być dodane do kosztów...

Jak sam naprawiasz (choćby i tylko suszysz) to i sam odpowiadasz za jakość elementu po naprawie a z tym może być różnie...

Byłem gotów przyjąć na siebie ryzyko, że naprawa się nie uda.

Aha. Tylko, że potem mógłbyś psuć opinię serwisowi (i co gorsza miałbyś ku temu podstawy), a nawet ciągać go po sądach.  Bo to, że w danej chwili twierdzisz, że bierzesz odpowiedzialność na siebie nie ma znaczenia. Odpowiedzialność za jakość wykonania usługi ponosi jej wykonawca.

--
Pozdrawiam. Artur.
________________________________________________________

134 Data: Maj 09 2007 14:34:38
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "R2r"  napisał w wiadomości news:

No wątpię. W ogóle ten moduł jest rozbieralny?

Dla specjalizowanego serwisu na pewno - servis Boscha chciał się podjąć naprawy.

No to w czym problem? Miałeś ochotę się popieklić? ;-)
Trzeba było jechać do serwisu specjalizującego się w naprawach modułu.

Pojechałem.
Mój błąd polegał na tym, że byłem rozpieszczony przez poprzednie ASO i nie zdawałem sobie sprawy z jak mówicie powszechnej praktyki niechęci ASO do napraw czegokolwiek co da się naprawić.


A ryzyko jego uszkodzenia podczas tej operacji? A ryzyko, że po wysuszeniu nie będzie działał poprawnie albo popsuje się w ciągu kilku tygodni?

No właśnie nie - to wszystko co wymieniłem to jest ryzyko odpowiedzialnego za wykonanie usługi. I musi być wliczone w cenę usługi.

Liczyłem w koszta naprawy suszenie, które okazało się wystarczające.
Powtarzam: źle liczyłeś. Gdyby nazajutrz po naprawie moduł padł w ogóle to miałbyś uzasadnione pretensje

Nie miałbym, gdybym to ja podjął decyzję o naprawie poprzez suszenie ZAMIAST wymiany na nowy.



Jak sam naprawiasz (choćby i tylko suszysz) to i sam odpowiadasz za jakość elementu po naprawie a z tym może być różnie...

Byłem gotów przyjąć na siebie ryzyko, że naprawa się nie uda.

Aha. Tylko, że potem mógłbyś psuć opinię serwisowi (i co gorsza miałbyś ku temu podstawy), a nawet ciągać go po sądach.

Myślisz że teraz nie mam?
IMO mam większe niż gdybym świadomie zdecydował na naprawę która mogłaby nie przynieść skutków.
A że do sądu nie idę to tylko brak czasu.


Bo to, że w danej chwili twierdzisz, że bierzesz odpowiedzialność na siebie nie ma znaczenia.

Mylisz się i to bardzo.

135 Data: Maj 09 2007 14:59:37
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: R2r 

W dniu 2007-05-09 14:34, Cavallino napisał(a):


Użytkownik "R2r"  napisał w wiadomości news:
Trzeba było jechać do serwisu specjalizującego się w naprawach modułu.

Pojechałem.
No to w czym problem? :-)

Mój błąd polegał na tym, że byłem rozpieszczony przez poprzednie ASO i nie zdawałem sobie sprawy z jak mówicie powszechnej praktyki niechęci ASO do napraw czegokolwiek co da się naprawić.
Popsute radio też często się da naprawić. Al czy dlatego, że jest to radio samochodowe, to jechałbyś do serwisu samochodowego, czy jednak do specjalistycznego serwisu sprzętu RTV? :-)

Powtarzam: źle liczyłeś. Gdyby nazajutrz po naprawie moduł padł w ogóle to miałbyś uzasadnione pretensje

Nie miałbym, gdybym to ja podjął decyzję o naprawie poprzez suszenie ZAMIAST wymiany na nowy.
Mógłbyś mieć i serwis musi brać to pod uwagę. Twoje zapewnienia nie mają tu znaczenia.

Jak sam naprawiasz (choćby i tylko suszysz) to i sam odpowiadasz za jakość elementu po naprawie a z tym może być różnie...

Byłem gotów przyjąć na siebie ryzyko, że naprawa się nie uda.

Aha. Tylko, że potem mógłbyś psuć opinię serwisowi (i co gorsza miałbyś ku temu podstawy), a nawet ciągać go po sądach.

Myślisz że teraz nie mam?
Owszem nie masz. Pomimo, że upierasz się przy swoim.

IMO mam większe niż gdybym świadomie zdecydował na naprawę która mogłaby nie przynieść skutków.
Mylisz się.

A że do sądu nie idę to tylko brak czasu.
Że tak powiem g... byś zwojował w takiej sytuacji. Sad but true.

Bo to, że w danej chwili twierdzisz, że bierzesz odpowiedzialność na siebie nie ma znaczenia.

Mylisz się i to bardzo.
Nie. To Ty się bardzo mylisz. Żaden serwis nie powinien brać się za naprawę, która nie będzie skuteczna (np. z braku odpowiednich narzędzi, opracowanej technologii itd.). Obligują go do tego odpowiednie przepisy i żadna umowa (tym bardziej ustna) z klientem nie może skutecznie go zwolnić z odpowiedzialności. Dodatkowo jeżeli autoryzujący serwis przewidział jedną metodę naprawy danego uszkodzenia, to serwis nie powinien robić tego po swojemu (nawet pod groźbą utraty autoryzacji). Co innego pan Mietek w swojej szopie. On może liczyć nawet na litość klienta w przypadku totalnej porażki. Ale to też jego ryzyko. Bo odpowiedzialność za jakość wykonania usługi także (wbrew częstym obiegowym opiniom) na nim ciąży.

--
Pozdrawiam. Artur.
________________________________________________________

136 Data: Maj 09 2007 16:03:36
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "R2r"  napisał w wiadomości

W dniu 2007-05-09 14:34, Cavallino napisał(a):

Użytkownik "R2r"  napisał w wiadomości news:
Trzeba było jechać do serwisu specjalizującego się w naprawach modułu.

Pojechałem.
No to w czym problem? :-)

W tym że płaciłem babolom za to że nic nie zrobili.


Mój błąd polegał na tym, że byłem rozpieszczony przez poprzednie ASO i nie zdawałem sobie sprawy z jak mówicie powszechnej praktyki niechęci ASO do napraw czegokolwiek co da się naprawić.
Popsute radio też często się da naprawić. Al czy dlatego, że jest to radio samochodowe, to jechałbyś do serwisu samochodowego, czy jednak do specjalistycznego serwisu sprzętu RTV? :-)

A to zależy.
Raczej do serwisu samochodowego, ale nie do tego ASO.


Nie miałbym, gdybym to ja podjął decyzję o naprawie poprzez suszenie ZAMIAST wymiany na nowy.
Mógłbyś mieć

Nie mógłbym mieć gdybym się tego zrzekł.

Aha. Tylko, że potem mógłbyś psuć opinię serwisowi (i co gorsza miałbyś ku temu podstawy), a nawet ciągać go po sądach.

Myślisz że teraz nie mam?
Owszem nie masz. Pomimo, że upierasz się przy swoim.

Podstawa prawna?
Bo widzę że tłuczesz jak Błyskacz znając się na przepisach to regulujących jak świnia na gwiazdach.



IMO mam większe niż gdybym świadomie zdecydował na naprawę która mogłaby nie przynieść skutków.
Mylisz się.

Ty się mylisz.


A że do sądu nie idę to tylko brak czasu.
Że tak powiem g... byś zwojował w takiej sytuacji.

Powiem tak - g.. wiesz na ten temat.

Bo to, że w danej chwili twierdzisz, że bierzesz odpowiedzialność na siebie nie ma znaczenia.

Mylisz się i to bardzo.
Nie. To Ty się bardzo mylisz.

Nie - to Ty się mylisz.

Żaden serwis nie powinien brać się za naprawę, która nie będzie skuteczna (np. z braku odpowiednich narzędzi, opracowanej technologii itd.).

A skąd mogą wiedzieć czy nie będzie skuteczna dopóki się nie wezmą?
Na tej samej zasadzie mogą od razu nie brać się za jakąkolwiek usterkę w samochodzie, w końcu mogą sobie nie poradzić.

137 Data: Maj 09 2007 16:29:32
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: R2r 

W dniu 2007-05-09 16:03, Cavallino napisał(a):

[ spagetti ]
A skąd mogą wiedzieć czy nie będzie skuteczna dopóki się nie wezmą?
A stąd, że - w przeciwieństwie do Ciebie - znają się cokolwiek na tym. :->
ASO wzięło się do naprawy, ale metoda Tobie się nie spodobała
Ktoś, kto ów nieszczęsny moduł skonstruował i wyprodukował wie lepiej od Ciebie czy jest opłacalne jego drutowanie czy taniej i skuteczniej jest wymienić na nowy. I tę wiedzę przekazał do ASO.
Ale Ty przede wszystkim lubisz mieć do kogoś pretensje i wykazywać swoją wyższość. Skoro tak to pień się dalej. EOD.

--
Pozdrawiam. Artur.
________________________________________________________

138 Data: Maj 09 2007 16:40:34
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "R2r"  napisał w wiadomości

W dniu 2007-05-09 16:03, Cavallino napisał(a):
[ spagetti ]
A skąd mogą wiedzieć czy nie będzie skuteczna dopóki się nie wezmą?
A stąd, że - w przeciwieństwie do Ciebie - znają się cokolwiek na tym. :->


No i tak się znali że się pomylili - dowód jeździ ze mną w samochodzie.
To że ktoś uważa że wie wszystko nie oznacza że tak jest naprawdę i że odmowa naprawy ma podłoże inne niż ekonomiczne (bo więcej zarobią jak wymienią).
Dotyczy to zarówno ASO, procedur producenta itd

ASO wzięło się do naprawy, ale metoda Tobie się nie spodobała
Ktoś, kto ów nieszczęsny moduł skonstruował i wyprodukował wie lepiej od Ciebie czy jest opłacalne jego drutowanie czy taniej i skuteczniej jest wymienić na nowy.

Co dla niego jest bardziej opłacalne to ja wiem że wie lepiej.
Tyle że to co jest bardziej opłacalne dla niego jest zazwyczaj mało opłacalne dla mnie.
Na tym polega problem.
W ogóle producenci chętnie by zakazali naprawiania samochodów w ogóle.

139 Data: Maj 09 2007 17:04:07
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Wed, 9 May 2007 16:40:34 +0200,  Cavallino wrote:

Użytkownik "R2r"  napisał w wiadomości
A skąd mogą wiedzieć czy nie będzie skuteczna dopóki się nie wezmą?
A stąd, że - w przeciwieństwie do Ciebie - znają się cokolwiek na tym. :->

No i tak się znali że się pomylili - dowód jeździ ze mną w samochodzie.

Wiesz - to ze komus sie udalo naprawic twardy dysk nie znaczy ze jest
to powszechnie przyjety sposob naprawy.

Akurat modul to sie spodziewam ze zalany i nierozbieralny .. i
nienaprawialny ..

J.

140 Data: Maj 09 2007 17:19:29
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości

On Wed, 9 May 2007 16:40:34 +0200,  Cavallino wrote:
Użytkownik "R2r"  napisał w wiadomości
A skąd mogą wiedzieć czy nie będzie skuteczna dopóki się nie wezmą?
A stąd, że - w przeciwieństwie do Ciebie - znają się cokolwiek na tym. :->

No i tak się znali że się pomylili - dowód jeździ ze mną w samochodzie.

Wiesz - to ze komus sie udalo naprawic twardy dysk nie znaczy ze jest
to powszechnie przyjety sposob naprawy.

Ale jest to sposób możliwy do zastosowania prawda?
A niewykonywany ze względów ekonomicznych - koszt dysku zazwyczaj jest niższy od kosztó jego naprawy.
Tutaj sytuacja była diametralnie odwrotna.



Akurat modul to sie spodziewam ze zalany i nierozbieralny .. i
nienaprawialny ..

Ale jak widać w przypadku zalania podatny na suszenie.
Odrobina przyzwoitości wymagała podjąć chociaż próbę.
Zwłaszcza że wiedzieli co zalało, że ilość płynu była nieduża (musiał zostać zalany pianką do samodzielnego czyszczenia wlotów klimy).

141 Data: Maj 09 2007 18:47:19
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Wed, 9 May 2007 17:19:29 +0200,  Cavallino wrote:

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości
No i tak się znali że się pomylili - dowód jeździ ze mną w samochodzie.

Wiesz - to ze komus sie udalo naprawic twardy dysk nie znaczy ze jest
to powszechnie przyjety sposob naprawy.

Ale jest to sposób możliwy do zastosowania prawda?

W zasadzie nie jest. Schematu nie ma, opisu diagnostyki nie ma,
czesci nie ma, a jakby sie cudem znalazly to by sie okazalo ze
za drogie, a stary dysk jest za maly.. ale przeciez sie da, bo sie
komus udalo.

J.

142 Data: Maj 10 2007 10:08:31
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości

On Wed, 9 May 2007 17:19:29 +0200,  Cavallino wrote:
Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości
No i tak się znali że się pomylili - dowód jeździ ze mną w samochodzie.

Wiesz - to ze komus sie udalo naprawic twardy dysk nie znaczy ze jest
to powszechnie przyjety sposob naprawy.

Ale jest to sposób możliwy do zastosowania prawda?

W zasadzie nie jest. Schematu nie ma, opisu diagnostyki nie ma,
czesci nie ma,

Zależy gdzie nie ma.
Wszystkie firmy odzyskujące profesjonalnie dane potrafią to zrobić bez większego stresu.
Tyle że cena....

Więc powodem wymian nie jest brak możliwości, a koszty napraw.

143 Data: Maj 11 2007 02:39:11
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Thu, 10 May 2007 10:08:31 +0200,  Cavallino wrote:

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości
Wiesz - to ze komus sie udalo naprawic twardy dysk nie znaczy ze jest
to powszechnie przyjety sposob naprawy.
Ale jest to sposób możliwy do zastosowania prawda?
W zasadzie nie jest. Schematu nie ma, opisu diagnostyki nie ma,
czesci nie ma,

Zależy gdzie nie ma.
Wszystkie firmy odzyskujące profesjonalnie dane potrafią to zrobić bez
większego stresu.
Tyle że cena....
Więc powodem wymian nie jest brak możliwości, a koszty napraw.

Ale oni odzyskuja dane a nie naprawiaja twardziele.
Naprawa moze polegac np na podmianie elektroniki .. tylko ze producent
jej luzem nie sprzedaje, my panu tez nie sprzedamy, bo mamy
jedna sztuke i potrzebujemy jej do przyszlych zlecen,
a kupilismy razem z calym dyskiem, wiec cena bedzie ...

Owszem - jakbym posiedzial nad dyskiem to moze bym znalazl
uszkodzenie, powiedzmy ze jest 10% szans ze naprawie w ciagu 2rh,
kolejne 10% ze naprawie w ciagu 8rh, 40% ze naprawie w nieoplacalnie
dlugim czasie. Powiedzmy ze satysfakcjonuje mnie srednio 30zl/rh, a
dysk kosztuje 400zl. Jakie proponujesz warunki wynagrodzenia ?

J.

144 Data: Maj 11 2007 09:35:42
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:

W zasadzie nie jest. Schematu nie ma, opisu diagnostyki nie ma,
czesci nie ma,

Zależy gdzie nie ma.
Wszystkie firmy odzyskujące profesjonalnie dane potrafią to zrobić bez
większego stresu.
Tyle że cena....
Więc powodem wymian nie jest brak możliwości, a koszty napraw.

Ale oni odzyskuja dane a nie naprawiaja twardziele.

Mylisz się.
Robią i to i to.



Naprawa moze polegac np na podmianie elektroniki .. tylko ze producent
jej luzem nie sprzedaje, my panu tez nie sprzedamy, bo mamy
jedna sztuke i potrzebujemy jej do przyszlych zlecen,
a kupilismy razem z calym dyskiem, wiec cena bedzie ...

No o tym mówię.
Cały czas problemem jest cena, a nie niemożliwość naprawy.


Owszem - jakbym posiedzial nad dyskiem to moze bym znalazl
uszkodzenie, powiedzmy ze jest 10% szans ze naprawie w ciagu 2rh,
kolejne 10% ze naprawie w ciagu 8rh, 40% ze naprawie w nieoplacalnie
dlugim czasie. Powiedzmy ze satysfakcjonuje mnie srednio 30zl/rh, a
dysk kosztuje 400zl. Jakie proponujesz warunki wynagrodzenia ?

Kupię nowy dysk, bo to się opłaca.
W przeciwieństwie do wyrzucenia na śmietnik sprawnego modułu.
Ile razy Ci mam to powtórzyć, żebyś pojął?

145 Data: Maj 11 2007 13:45:13
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Fri, 11 May 2007 09:35:42 +0200,  Cavallino wrote:

Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:
Więc powodem wymian nie jest brak możliwości, a koszty napraw.
Ale oni odzyskuja dane a nie naprawiaja twardziele.

Mylisz się. Robią i to i to.

Hm, moze, ale ontrack to nawet nie uzywa takiego terminu :-)

Naprawa moze polegac np na podmianie elektroniki .. tylko ze producent
jej luzem nie sprzedaje, my panu tez nie sprzedamy, bo mamy
jedna sztuke i potrzebujemy jej do przyszlych zlecen,
a kupilismy razem z calym dyskiem, wiec cena bedzie ...

No o tym mówię.
Cały czas problemem jest cena, a nie niemożliwość naprawy.

No coz, jak naprawa ma polegac na zakupieniu nowego dysku, zeby
wymienic polowe .. a jak ten typ nie jest juz dostepny ?

Owszem - jakbym posiedzial nad dyskiem to moze bym znalazl
uszkodzenie, powiedzmy ze jest 10% szans ze naprawie w ciagu 2rh,
kolejne 10% ze naprawie w ciagu 8rh, 40% ze naprawie w nieoplacalnie
dlugim czasie. Powiedzmy ze satysfakcjonuje mnie srednio 30zl/rh, a
dysk kosztuje 400zl. Jakie proponujesz warunki wynagrodzenia ?

Kupię nowy dysk, bo to się opłaca.

Nie zainwestujesz 30zl w jedna godzine mojego czasu ?
Moze dzieki temu zaoszczedzisz 400zl ?

W przeciwieństwie do wyrzucenia na śmietnik sprawnego modułu.
Ile razy Ci mam to powtórzyć, żebyś pojął?

Zrozum ze to to samo. Pan ma uszkodzony modul. Naprawa modulu
jest tak klopotliwa ze zazwyczaj nieoplacalna, wiec tego nawet nie
probujemy.
Nie chcesz zaplacic za probe naprawy dysku i wolisz kupic nowy,
a jak ci to proponuja przy module to oponujesz ?

Nie wiem jak ten modul zrobiony, ale wiekszosc samochodowej
elektroniki jest jednak z zalozenia nienaprawialna. Np zalana masa
hermetyzujaca i naprawic to jest nawet trudniej niz  twardy dysk.

J.

146 Data: Maj 11 2007 13:57:29
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości news:

No o tym mówię.
Cały czas problemem jest cena, a nie niemożliwość naprawy.

No coz, jak naprawa ma polegac na zakupieniu nowego dysku, zeby
wymienic polowe .. a jak ten typ nie jest juz dostepny ?

Z używek zapewne się bierze.
Stąd tyle ogłoszeń i zakupów uszkodzonych dysków ze sprawną elektroniką.


Owszem - jakbym posiedzial nad dyskiem to moze bym znalazl
uszkodzenie, powiedzmy ze jest 10% szans ze naprawie w ciagu 2rh,
kolejne 10% ze naprawie w ciagu 8rh, 40% ze naprawie w nieoplacalnie
dlugim czasie. Powiedzmy ze satysfakcjonuje mnie srednio 30zl/rh, a
dysk kosztuje 400zl. Jakie proponujesz warunki wynagrodzenia ?

Kupię nowy dysk, bo to się opłaca.

Nie zainwestujesz 30zl w jedna godzine mojego czasu ?

Może i zainwestuję.
Ale generalnie dyski wyrzucam jak zaczynają się psuć - zbyt cenne dane mam.
No i nie kupuję takich za 400, tylko dużo tańsze, wtedy mniej żal wywalić.

A dylemat był zupełnie inny - obiecane że po 1h już będę wiedział czy z modułem da sie coś zrobić.

W przeciwieństwie do wyrzucenia na śmietnik sprawnego modułu.
Ile razy Ci mam to powtórzyć, żebyś pojął?

Zrozum ze to to samo. Pan ma uszkodzony modul. Naprawa modulu
jest tak klopotliwa ze zazwyczaj nieoplacalna, wiec tego nawet nie
probujemy.
Nie chcesz zaplacic za probe naprawy dysku i wolisz kupic nowy,

Z innych powodów (bez centralnego do domu wrócę, a jak mi tygodniowa czy miesięczna praca pójdzie w psy to mnie szlag trafi - to warte więcej niż 30 czy nawet 400 zł).
Akurat 30 zł to może i bym zainwestował, najwyżej dysk poszedłby do innych celów.
Tyle że stawki naprawiaczy to zazwyczaj 300 a nie 30/h a dyski kosztują 200 i mniej.


a jak ci to proponuja przy module to oponujesz ?

Tak.
Bo moduł kosztuje 5 razy tyle co dysk, jego działanie nie jest niezbędne do jazdy, a max. koszt naprawy był mniejszy.



Nie wiem jak ten modul zrobiony, ale wiekszosc samochodowej
elektroniki jest jednak z zalozenia nienaprawialna.

Zależy dla kogo.
W Boschu powiedzieli, że naprawiają praktycznie każdy element elektroniki samochodowej.
Choć cieszę się że nie musiałem sprawdzać skuteczności.

150 Data: Maj 08 2007 21:36:00
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: J.F. 

On Tue, 8 May 2007 14:01:29 +0200,  Cavallino wrote:

Warsztat nie zaproponował ŻADNEGO sposobu naprawy.
Wymiana części uszkodzonej nie jest jej naprawą, tylko naciągniem.
Zwłaszcza kiedy część uszkodzona nie była.

Jest naprawa usterki.
Ty sie zglosiles do mechanika/elektryka _samochodowego_, to ci
zaproponowal metode naprawy samochodu.
Trzeba sie bylo zwrocic do serwisu zakladu elektronicznego o naprawe
modulu :-)

J.

151 Data: Maj 09 2007 10:25:14
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości

On Tue, 8 May 2007 14:01:29 +0200,  Cavallino wrote:
Warsztat nie zaproponował ŻADNEGO sposobu naprawy.
Wymiana części uszkodzonej nie jest jej naprawą, tylko naciągniem.
Zwłaszcza kiedy część uszkodzona nie była.

Jest naprawa usterki.
Ty sie zglosiles do mechanika/elektryka _samochodowego_, to ci
zaproponowal metode naprawy samochodu.

Jak widać - nie była właściwa.


Trzeba sie bylo zwrocic do serwisu zakladu elektronicznego o naprawe
modulu :-)

Zwróciłem się, mimo iż dalej jestem zdania że naprawa była w ramach możliwości ASO, a jeśli już to oni powinni się zwracać.

152 Data: Maj 09 2007 11:25:16
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: R2r 

W dniu 2007-05-09 10:25, Cavallino napisał(a):

Zwróciłem się, mimo iż dalej jestem zdania że naprawa była w ramach możliwości ASO, a jeśli już to oni powinni się zwracać.
A dlaczego? Mają swoje normy i zaproponowali Ci naprawę zgodną z ich procedurami naprawy (często narzucaną przez producenta nawet pod groźbą utraty autoryzacji). Inne metody - może ze względów np. odpowiedzialności za jakość - są dla nich nieopłacalne. Jest wolny rynek i masz prawo wyboru takiego usługodawcy, który spełnia Twoje oczekiwania. Możesz wymyślać sobie metody naprawy, czy nawet to aby podczas naprawy serwisant śpiewał marsyliankę stojąc na jednej nodze. Ale żaden serwis nie ma obowiązku takim zaleceniom się podporządkować. jeśli Ci się nie podoba dany serwis to idziesz do innego (o ile go znajdziesz) i ten który Ci się nie podoba nie musi Ci szukać takiego, który Cię zadowoli. A za diagnostykę też czasem się płaci. W końcu to też praca serwisanta i dlaczego ma ją wykonywać za darmo?

--
Pozdrawiam. Artur.
________________________________________________________

153 Data: Maj 09 2007 12:17:30
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "R2r"  napisał w wiadomości

W dniu 2007-05-09 10:25, Cavallino napisał(a):
Zwróciłem się, mimo iż dalej jestem zdania że naprawa była w ramach możliwości ASO, a jeśli już to oni powinni się zwracać.
A dlaczego?

A dlatego że na tym polega naprawa, że się naprawia uszkodzone części, a nie wymienia wszystko.
Nie przyjechałem po wymianę na nowy samochód, tylko po naprawę tego co zepsute, a nie tego co sprawne.

Inne metody - może ze względów np. odpowiedzialności za jakość - są dla nich nieopłacalne.

Wierzę.
Ale to ich problem nie mój.

Ale żaden serwis nie ma obowiązku takim zaleceniom się podporządkować.

Podobnie jak klient nie musi wymieniać auta na nowe, tylko dlatego że tak sobei zażyczy niekompetentny i leniwy serwisant.

jeśli Ci się nie podoba dany serwis to idziesz do innego (o ile go znajdziesz)

I tak zrobiłem.
Ale dalej uważam, że serwis któremu się nie chciało zajmować naprawą, nie powinien z tego tytułu dostać ani grosza.

A za diagnostykę też czasem się płaci.

Czasem tak - o ile naprawa jest niemożliwa, albo strony wyraźnie zaznaczą że chodzi o samą diagnostykę.

W końcu to też praca serwisanta i dlaczego ma ją wykonywać za darmo?

A dlatego że nie naprawił uszkodzenia, z lenistwa lub braku umiejętności.
A serwis który podjął się naprawy w ramach TYCH SAMYCH pieniędzy zdiagnozowałby sobie co ma zrobić.

154 Data: Maj 09 2007 14:30:15
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: R2r 

W dniu 2007-05-09 12:17, Cavallino napisał(a):

Użytkownik "R2r"  napisał w wiadomości
W dniu 2007-05-09 10:25, Cavallino napisał(a):
Zwróciłem się, mimo iż dalej jestem zdania że naprawa była w ramach możliwości ASO, a jeśli już to oni powinni się zwracać.
A dlaczego?

A dlatego że na tym polega naprawa, że się naprawia uszkodzone części, a nie wymienia wszystko.
Nie wszystko tylko uszkodzony moduł. Jak ci się spali żarówka, to też będziesz wymagał jej naprawy a nie wymiany na nową? :->

Nie przyjechałem po wymianę na nowy samochód, tylko po naprawę tego co zepsute, a nie tego co sprawne.
Nie było sprawne. Przecież nie działało.

Podobnie jak klient nie musi wymieniać auta na nowe, tylko dlatego że tak sobei zażyczy niekompetentny i leniwy serwisant.
Nie masz podstaw do oceniania kompetencji serwisu. Już ktoś Ci opisał, że jeśli wulkanizator odmówi Ci naprawy opony, gdyż byłoby to np. niebezpieczne lub nieopłacalne to nic Ci do tego. Możesz sobie szukać kogoś, kto będzie mniej odpowiedzialny i Ci to zrobi ale to już nie jest sprawą tego wulkanizatora. On odpowiada za efekty swojej pracy.

A za diagnostykę też czasem się płaci.

Czasem tak - o ile naprawa jest niemożliwa, albo strony wyraźnie zaznaczą że chodzi o samą diagnostykę.
Ty cały czas podważasz ustalone w serwisie technologie naprawy. To tak jakbyś kwestionował kolor ubrania serwisanta i z tego względu nie chciał aby Ci naprawiał samochód. Diagnoza jednak została wykonana i zaproponowana metoda naprawy, a Ty zdecydowałeś się przerwać naprawę. W związku z tym zakład miał prawo zażądać zapłaty za _wykonaną_ pracę. Za niewykonaną wymianę i części nie żądano przecież pieniędzy.


W końcu to też praca serwisanta i dlaczego ma ją wykonywać za darmo?

A dlatego że nie naprawił uszkodzenia, z lenistwa lub braku umiejętności.
Ale zdiagnozował, a dlatego nie naprawił, że mu nie pozwoliłeś. Twój wybór.

A serwis który podjął się naprawy w ramach TYCH SAMYCH pieniędzy zdiagnozowałby sobie co ma zrobić.
Zapewne. I również miałby prawo do zapłaty za tę diagnozę.

--
Pozdrawiam. Artur.
________________________________________________________

155 Data: Maj 09 2007 15:59:50
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "R2r"  napisał w wiadomości news:

A dlatego że na tym polega naprawa, że się naprawia uszkodzone części, a nie wymienia wszystko.
Nie wszystko tylko uszkodzony moduł.

A czemu się ograniczać?
Wymienić cały samochód od razu.
Najprostsze i największy zarobek dla ASO.

Jak ci się spali żarówka, to też będziesz wymagał jej naprawy a nie wymiany na nową? :->

Jak żarówka będzie kosztowała 1000 zł, a naprawa 50 i da się naprawić to zdecydowanie też.


Nie przyjechałem po wymianę na nowy samochód, tylko po naprawę tego co zepsute, a nie tego co sprawne.
Nie było sprawne. Przecież nie działało.

Bo było mokre.
Jak wyschło zaczęło działać.
Wystarczyło wyciągnąć moduł, położyć na kaloryfer i po kilku godzinach mieliby zadowolonego klienta bez dodatkowych kosztów.




Podobnie jak klient nie musi wymieniać auta na nowe, tylko dlatego że tak sobei zażyczy niekompetentny i leniwy serwisant.
Nie masz podstaw do oceniania kompetencji serwisu.

Mam.
Drugi przypadek - uszkodzony fazator zdiagnozowałem ja.
Oni kompletnie nie mieli pojęcia o co idzie.
Co gorsza, przez pół roku się z gnojami woziłem, jako że twierdzili że nic nie słyszą (a klekot pojawiał sie rzadko, co miesiąc, dwa tygodnie).


Już ktoś Ci opisał, że jeśli wulkanizator odmówi Ci naprawy opony, gdyż byłoby to np. niebezpieczne lub nieopłacalne to nic Ci do tego.

Puknijcie się wszyscy w czaszkę, domorosłe mechaniory.
Co ma działający/niedziałający centralny z bezpieczeństwem?
Już mówiłem - d.. jest od srania a mechanior od naprawiania.
Więc do roboty, zamiast pisać na grupie.

A za diagnostykę też czasem się płaci.

Czasem tak - o ile naprawa jest niemożliwa, albo strony wyraźnie zaznaczą że chodzi o samą diagnostykę.
Ty cały czas podważasz ustalone w serwisie technologie naprawy.

Dokładnie tak.
W ten sposób to sobie mogą serwisować własne auta.
W moim to ja decyduje czy ma być naprawiane czy wymieniane.

Diagnoza jednak została wykonana i zaproponowana metoda naprawy

Nie została.
Chcieli wymienić sprawny element na nowy, nawet nie próbując go naprawić.

W związku z tym zakład miał prawo zażądać zapłaty za _wykonaną_ pracę.

Za niewykonaną pracę.

Za niewykonaną wymianę i części nie żądano przecież pieniędzy.

Tyle że dotykanie samochodu przez serwis któremu się nie chce naprawiać jest bez sensu i ja tego nie zamawiałem.
Tak jak przez wulkanizatora nie chcącego łatać dziur w oponie dotykanie dziurawej opony.
Przypominam - opona jest tańsza, jej naprawa mniej bezpieczna niż suszenie modułu.
Czemu więc jej nie wyrzucać?



W końcu to też praca serwisanta i dlaczego ma ją wykonywać za darmo?

Bo mu się nie chce/nie umie NAPRAWIĆ.



A dlatego że nie naprawił uszkodzenia, z lenistwa lub braku umiejętności.
Ale zdiagnozował, a dlatego nie naprawił, że mu nie pozwoliłeś.

Odmówił naprawy.
Chciał wymieniać.

A serwis który podjął się naprawy w ramach TYCH SAMYCH pieniędzy zdiagnozowałby sobie co ma zrobić.
Zapewne. I również miałby prawo do zapłaty za tę diagnozę.

W ramach tych samych pieniędzy, oznacza że nie spowodowałoby to powstania innych kosztów niż te podczas naprawy, jako że stawka jest godzinowa, a wykrycie tego modułu zajmuje mniej niż 5 minut pracy.
Czyli rzecz pomijalna.

156 Data: Maj 09 2007 16:35:24
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: R2r 

W dniu 2007-05-09 15:59, Cavallino napisał(a):

Puknijcie się wszyscy w czaszkę, domorosłe mechaniory.
Sam właśnie pokazałeś, że jesteś domorosłym mechaniorem. W dodatku bez wyobraźni i argumentów w dyskusji.

Więc do roboty, zamiast pisać na grupie.
O właśnie! Posłuchaj samego siebie! I przestań płakać a weź się do roboty.

--
Pozdrawiam. Artur.
________________________________________________________

157 Data: Maj 09 2007 16:47:10
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "R2r"  napisał w wiadomości

W dniu 2007-05-09 15:59, Cavallino napisał(a):
Puknijcie się wszyscy w czaszkę, domorosłe mechaniory.
Sam właśnie pokazałeś, że jesteś domorosłym mechaniorem.

Nie jestem.
Nie tykam auta, w takich sprawach mam dwie lewe.
Więc jestem siłą rzeczy zdany na mechaników i dlatego tak mi zależy, żeby nie być oszukiwany na każdym kroku.

W dodatku bez wyobraźni i argumentów w dyskusji.

Argumenty są i to inne niż "ja tak chcę".
To że Wy ich nie znacie, to już wasz problem.



Więc do roboty, zamiast pisać na grupie.
O właśnie! Posłuchaj samego siebie! I przestań płakać a weź się do roboty.

W sumie racja.
Zamiast użerać się z bandą oszustów w brudnych kitlach, broniących na grupie wyimaginowanego prawa do okradania klientów, lepiej zająć się czymś innym.
Każdy, kogo mechaniory choć raz oszukały i tak będzie wiedział kto ma rację.
A płakać na ludzką nieuczciwością trzeba - zawsze to lepiej niż ją zaakceptować.

158 Data: Maj 09 2007 22:05:43
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: R2r 

W dniu 2007-05-09 16:47, Cavallino napisał(a):


Zamiast użerać się z bandą oszustów w brudnych kitlach, broniących na grupie wyimaginowanego prawa do okradania klientów, lepiej zająć się czymś innym.
Każdy, kogo mechaniory choć raz oszukały i tak będzie wiedział kto ma rację.
A płakać na ludzką nieuczciwością trzeba - zawsze to lepiej niż ją zaakceptować.
O żeż ty "uczciwy człowieku"... Achcwż. :-P

--
Bez pozdrowień tym razem. Artur.
________________________________________________________

159 Data: Maj 11 2007 11:00:32
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Qba 

Cavallino napisał(a):


A dlatego że na tym polega naprawa, że się naprawia uszkodzone części, a nie wymienia wszystko.
Nie przyjechałem po wymianę na nowy samochód, tylko po naprawę tego co zepsute, a nie tego co sprawne.

A co by było gdyby serwis poszedł na twój pomysł.
Roboczogodzina mechanika to ~70zł.
Wyciąga moduł na 3h i okazuje się, że dalej nie działa, bo
wilgoć poczyniła już nieodwracalne zniszczenia - tego nie mogłeś wiedzieć, że jak wyschnie, to będzie działać.
I jaki mamy efekt? Nie ma możliwości naprawy, a ty masz ekstra 200zł do zapłaty :)

Qba

160 Data: Maj 11 2007 12:36:01
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Qba"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

A dlatego że na tym polega naprawa, że się naprawia uszkodzone części, a nie wymienia wszystko.
Nie przyjechałem po wymianę na nowy samochód, tylko po naprawę tego co zepsute, a nie tego co sprawne.

A co by było gdyby serwis poszedł na twój pomysł.
Roboczogodzina mechanika to ~70zł.

Co Ty, te 150 zł to byłą właśnie stawka za godzinę.

Wyciąga moduł na 3h i okazuje się, że dalej nie działa, bo
wilgoć poczyniła już nieodwracalne zniszczenia - tego nie mogłeś wiedzieć, że jak wyschnie, to będzie działać.

Jasne.
Tyle że oni już ten moduł mieli wyciągnięty, więc jakby przed odmową sprawdzili czy wysuszenie coś da, to koszt pozostałby ten sam.
A za naprawę byłem gotów zapłacić dodatkowo.

161 Data: Maj 11 2007 13:13:36
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Co Ty, te 150 zł to byłą właśnie stawka za godzinę.
to za 1h czy za 5min i podlaczenie do kompa ? placzesz sie w zeznaniach...

Blyskacz
--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

162 Data: Maj 11 2007 13:24:32
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

Co Ty, te 150 zł to byłą właśnie stawka za godzinę.
to za 1h czy za 5min i podlaczenie do kompa ? placzesz sie w zeznaniach...

Za 1 h - takie mają stawki.
A 5 minut to to podłączenie rzeczywiście trwało.
Nic nie plączę, wszystko jest spójne, poza cennikiem tej firmy.
I pewnie to nie jedyna firma kasująca klienta za każdą rozpoczętą godzinę, niezależnie od tego czy pracowała przez 5 minut czy przez 59.
Żeby było śmieszniej - jeśli jakieś tabelki Renault na daną naprawę przewidzą więcej niż godzinę, a oni zrobią to w pół godziny, to oczywiście skasują za dwie.
No i oczywiście pomnożą to przez listę czynności jaką mają do zrobienia.
Czyli - jedziesz do nich z pięcioma rzeczami, na które Renault wpisał sobie po 1 h godzinie każda, w rzeczywistości każda z nich zajmuje po 15 minut, a więc naprawa trwa 1 h 15', a oni kasują za 5 godzin.

163 Data: Maj 11 2007 13:59:24
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

I pewnie to nie jedyna firma kasująca klienta za każdą rozpoczętą godzinę, niezależnie od tego czy pracowała przez 5 minut czy przez 59.
jak Ci zalezy, zeby dlugo mechanik wisial nad autem to daj mu znac... on tam moze dlugie godziny odprawiac zaklecia i to w taki sposob, ze stojac nad nim, taki laik jak Ty, w zyciu sie nie polapie ze jest robiony w balona...
Takie podejscie wymusili na warsztatach klienci, ktorzy nie chcieli placic, bo im sie wydawalo, ze 50zl za skasownie bledow w ciagu 3min to za duzo.. mechanik moze te bledy kasowac i caly dzien - wolny wybor.

Czyli - jedziesz do nich z pięcioma rzeczami, na które Renault wpisał sobie po 1 h godzinie każda, w rzeczywistości każda z nich zajmuje po 15 minut, a więc naprawa trwa 1 h 15', a oni kasują za 5 godzin.
no i co na to Twoje "prawo" ? ... taki cwaniak i znawca prawa i wszelkich umow  z Ciebie a w ASO grzecznie zaplaciles 150zl za, jak to sam okresliles, "nic" ... wystraszyles sie ich etatowego prawnika czy co ?

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

164 Data: Maj 11 2007 14:22:52
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):
I pewnie to nie jedyna firma kasująca klienta za każdą rozpoczętą godzinę, niezależnie od tego czy pracowała przez 5 minut czy przez 59.
jak Ci zalezy, zeby dlugo mechanik wisial nad autem

Nie, nie zależy mi.
Podobnie jak mi nie zależy na byciu oszukiwanym w ten sposób, że warsztat kasuje za 5 razy tyle co zrobił.

Czyli - jedziesz do nich z pięcioma rzeczami, na które Renault wpisał sobie po 1 h godzinie każda, w rzeczywistości każda z nich zajmuje po 15 minut, a więc naprawa trwa 1 h 15', a oni kasują za 5 godzin.
no i co na to Twoje "prawo" ?

A Ty co, z Polski wyjechałeś?
To napisz to otwarcie.
Jeśłi nie, do tego czasu prawo polskie jest tak samo moje jak i Twoje, obu nas w równym stopniu obejmuje.


... taki cwaniak i znawca prawa i wszelkich umow  z Ciebie a w ASO grzecznie zaplaciles 150zl za, jak to sam okresliles, "nic" ... wystraszyles sie ich etatowego prawnika czy co ?

Nie, tyle że wtedy nie wiedziałem w 100% czy nie mają racji  - rzecz rzeczywiście mogła się nie nadawać do naprawy.
Oczywiście potem reklamację złożyłem - ale oszuści mają to do siebie, że jak już skasują, to inaczej niż sądem kasy od nich nie wydobędziesz.
A na to nie miałem czasu.

I dlatego staram się nigdy nie płacić nikomu, dopóki nie jestem pewien, że zrobił to, co do niego należało.
Od wielu takich naciągnięć już mnie to uchroniło.
Niestety - nie od wszystkich, nie każdy rodzaj oszustwa stosowany przez "fachowców" jesteś w stanie przewidzieć.

165 Data: Maj 11 2007 14:37:01
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Nie, nie zależy mi.
Podobnie jak mi nie zależy na byciu oszukiwanym w ten sposób, że warsztat kasuje za 5 razy tyle co zrobił.
zaloz warsztat i swoja "dobra" postwa z pewnoscia szybko wykosisz nieuczciwa konkurencje, lol.

Jeśłi nie, do tego czasu prawo polskie jest tak samo moje jak i Twoje, obu nas w równym stopniu obejmuje.
ja staram sie byc uczciwy wobec ludzi a nie wobec prawa, Ty odwrotnie :(

Oczywiście potem reklamację złożyłem - ale oszuści mają to do siebie, że jak już skasują, to inaczej niż sądem kasy od nich nie wydobędziesz.
czyli wyroku nie masz..czyli Twoje txt to czcze pomowienie...

A na to nie miałem czasu.
tak twierdzisz...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

166 Data: Maj 11 2007 15:57:34
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

Nie, nie zależy mi.
Podobnie jak mi nie zależy na byciu oszukiwanym w ten sposób, że warsztat kasuje za 5 razy tyle co zrobił.
zaloz warsztat

Po co?
Mam swoją robotę, nie szukam nowej.

Jeśłi nie, do tego czasu prawo polskie jest tak samo moje jak i Twoje, obu nas w równym stopniu obejmuje.
ja staram sie byc uczciwy wobec ludzi a nie wobec prawa

Łamiąc prawo oszukujesz ludzi, to jest dokładnie odwrotne do tego co można nazwać uczciwością wobec ludzi.

Oczywiście potem reklamację złożyłem - ale oszuści mają to do siebie, że jak już skasują, to inaczej niż sądem kasy od nich nie wydobędziesz.
czyli wyroku nie masz..czyli Twoje txt to czcze pomowienie...

Bzdura.
To moja opinia na ten temat i mam do niej prawo.

A na to nie miałem czasu.
tak twierdzisz...

Czyli dokładnie tak samo jak Ty w tym wątku.

Zgodnie z przepisami o rękojmi (oraz o niezgodności towaru z umową) masz mu niezwłocznie usunąć wadę Twojego produktu.

z tego co przed chwila uslyszalem od radcy z Federacji konsumentow, to w tej sytuacji jest to Twoje pobozne zyczenie, albo radca ktory tam siedzi sie nie zna, albo Ty....

Nie wierzę, że jakikolwiek radca coś tak bzdurnego mógł Ci powiedzieć.
Ale łatwo możesz to sprawdzić - zapisy kodeksu cywilnego o rękojmi, a także ustawy o ochronie konsumentów są jasne i zrozumiałe.

To nie ja - to Ty.
czlowieku, choc nie wiem czy to okreslenie nie jest na wyrost w przypadku Twojej osoby, od poczatku tej dyskusji obrazasz mnie,

Człowieku, udowadnianie Twojej niewiedzy nie jest obrażaniem.
A nazywanie tego stanu rzeczy po imieniu niczym innym jak stwierdzeniem faktu.

Teraz już to wiesz - więc wypadałoby przestać bronić naciągaczy, inaczej upadlasz się coraz bardziej.
nie przedstawiles dowodow na to, ze ktokolwiek Cie naciagnal..

Wisi mi to co Ty, który nie masz pojęcia o tym co mówisz, a mówisz, sądzisz na ten temat.
Po tym co tu powiedziałeś nie jesteś partnerem do dyskusji na ten temat, co najwyżej gościem którego należało oświecić, żeby chociaż łamał prawo świadomie, a nie nieświadomie.

poki co to marudzisz, ze udales sie do ASO, ktore Cie skasowalo za 1h pracy...

Odmawiając wykonania zleconej usługi - usunięcia usterki.

167 Data: Maj 13 2007 18:53:00
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Ale łatwo możesz to sprawdzić - zapisy kodeksu cywilnego o rękojmi, a także ustawy o ochronie konsumentów są jasne i zrozumiałe.
masz na mysli ustawe o sprzedaży konsumenckiej ?
W niej jedyny obowiazek to ustosunkowanie sie do zadania klienta w ciagu 14dni co oznacza, ze zgodnie z tym prawem mam prawo myslec przez 14 dni nad tym zadaniem, by wreszcie ostatniego dnia przyznac racje klientowi i zabrac sie do usuwania usterki... co oznacza ze do tego czasu klient smiga na benzynie...
Skoro jestes tak oblatany w tych przepisach, to podaj mi, laikowi, przepis nakazujacy natychmiast usunac usterke...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

168 Data: Maj 13 2007 23:02:43
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):
Ale łatwo możesz to sprawdzić - zapisy kodeksu cywilnego o rękojmi, a także ustawy o ochronie konsumentów są jasne i zrozumiałe.
masz na mysli ustawe o sprzedaży konsumenckiej ?

Również.


W niej jedyny obowiazek to ustosunkowanie sie do zadania klienta w ciagu 14dni

No to teraz cofnij się do mojego tekstu i zobacz co napisałem.

co oznacza, ze zgodnie z tym prawem mam prawo myslec przez 14 dni nad tym zadaniem, by wreszcie ostatniego dnia przyznac racje klientowi i zabrac sie do usuwania usterki... co oznacza ze do tego czasu klient smiga na benzynie...
Skoro jestes tak oblatany w tych przepisach, to podaj mi, laikowi, przepis nakazujacy natychmiast usunac usterke...

Nie natychmiast, a niezwłocznie - różnica zasadnicza.
Słowa "natychmiast" nie użyłem.

169 Data: Maj 14 2007 00:14:23
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Również.

a ktora jeszcze, w odniesieniu do klienta indywidualnego ?

No to teraz cofnij się do mojego tekstu i zobacz co napisałem.
odniesc sie to jedno, a rozpoczac naprawe to drugie...

Nie natychmiast, a niezwłocznie - różnica zasadnicza.
Słowa "natychmiast" nie użyłem.
niezwlocznie... czyli niezwlocznie po 14 dniach myslenia zabieram sie za zorganizowanie czesci... aby spelnic uzasadnione zadanie klienta... Okazuje sie, ze w chwilowo u dystrybutora nie ma danej czesci, wiec lojalnie informuje pisemnie klienta, ze mimo moich staran musi czekac na sprowadzenie czesci od producenta... ile ? nie wiadomo... i tak co tydzien informuje klienta, ze czynie wszelkie mozliwe starania, by spelnic jego zadanie - co Ty na to ?
  Z mojej rozmowy z FK ( w ktora to nie wierzysz, ale to Twoja sprawa ) wyniklo, ze wobec tak postawionej sprawy, klient ma spory problem w dochodzeniu swojego - warsztat/sprzedawca stara sie i chce spelnic zadanie, a ze nie jest to mozliwe "od reki" ? no coz...
Radca stwierdzil jednoznacznie - jesli w dobrowolnie danej gwarancji nie ma okreslonego terminu naprawy oraz obowiazku natychmiastowej wymiany czesci to klient nie ma zbytnio czym sie podeprzec w swoich roszczeniach.
Wyglada wiec na to, ze moje poprzednie wyliczenia sa jednak sluszne...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

170 Data: Maj 14 2007 09:13:21
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):
Również.

a ktora jeszcze, w odniesieniu do klienta indywidualnego ?

Nie odnosiłem się wyłącznie do klienta indywidualnego.




No to teraz cofnij się do mojego tekstu i zobacz co napisałem.
odniesc sie to jedno, a rozpoczac naprawe to drugie...

Nie natychmiast, a niezwłocznie - różnica zasadnicza.
Słowa "natychmiast" nie użyłem.
niezwlocznie... czyli niezwlocznie po 14 dniach myslenia zabieram sie za zorganizowanie czesci... aby spelnic uzasadnione zadanie klienta...

Klient żądał zwrotu gotówki.

Okazuje sie, ze w chwilowo u dystrybutora nie ma danej czesci, wiec lojalnie informuje pisemnie klienta, ze mimo moich staran musi czekac na sprowadzenie czesci od producenta... ile ? nie wiadomo... i tak co tydzien informuje klienta, ze czynie wszelkie mozliwe starania, by spelnic jego zadanie - co Ty na to ?

To nie jest ani "niezwłoczne" ani "w odpowiednim czasie".
Czyli zwrot kasy.

 Z mojej rozmowy z FK ( w ktora to nie wierzysz, ale to Twoja sprawa ) wyniklo, ze wobec tak postawionej sprawy, klient ma spory problem w dochodzeniu swojego - warsztat/sprzedawca stara sie i chce spelnic zadanie, a ze nie jest to mozliwe "od reki" ? no coz...

Za mało się stara, a to on ponosi odpowiedzialność za tą sytuację.



Radca stwierdzil jednoznacznie - jesli w dobrowolnie danej gwarancji nie ma okreslonego terminu naprawy oraz obowiazku natychmiastowej wymiany

Tyle że nie mówimy zupełnie o gwarancji.
Mieszasz totalnie wśród trzech przepisów, podejrzewam że nie rozumiesz czego który z nich dotyczy.
  :-)

171 Data: Maj 14 2007 10:29:31
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Klient żądał zwrotu gotówki.
nie ma prawa :

" Nastąpiło również ograniczenie prawa odstąpienia przez kupującego od umowy oraz prawa do żądania obniżenia ceny.  Klient będzie mógł żądać jedynie nieodpłatnej naprawy towaru albo wymiany na nowy. Możliwość skorzystania z prawa odstąpienia od umowy lub żądania obniżenia ceny będzie jednakże możliwe, ale dopiero w sytuacji, gdy:

- naprawa lub wymiana są niemożliwe,

- wymagają nadmiernych kosztów,

- sprzedawca w odpowiednim czasie nie zdoła uczynić zadość żądaniu naprawy lub wymiany."

Za mało się stara, a to on ponosi odpowiedzialność za tą sytuację.
a to juz klient bedzie musial udowodnic  i moze miec z tym spory problem wobec dokumentacji przedstawionej przez warsztat ;-)

Mieszasz totalnie wśród trzech przepisów, podejrzewam że nie rozumiesz czego który z nich dotyczy.
nie mieszam - podchodze szerzej do tematu a Ty nie przedstawiles konkretnego przepisu...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

172 Data: Maj 14 2007 10:38:26
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

Klient żądał zwrotu gotówki.
nie ma prawa :

Ma prawo.
Bądź łaskaw nie omijać przepisów o rękojmi, które jak Ci tłumacze są tymi, z których zazwyczaj korzystam i o nich mówię.


- sprzedawca w odpowiednim czasie nie zdoła uczynić zadość żądaniu naprawy lub wymiany."

A ten przypadek jest podobny w obu regulacjach.
I generalnie o nim piszę.

Za mało się stara, a to on ponosi odpowiedzialność za tą sytuację.
a to juz klient bedzie musial udowodnic  i moze miec z tym spory problem wobec dokumentacji przedstawionej przez warsztat ;-)

Wiesz, jak będziesz rzecz, której naprawa z reguły zajmuje dwa tygodnie naprawiał przez dwa miesiące, to żaden sąd nie uzna Ci tego za "odpowiedni czas".
I to nie klient będzie to udowadniał.



Mieszasz totalnie wśród trzech przepisów, podejrzewam że nie rozumiesz czego który z nich dotyczy.
nie mieszam - podchodze szerzej do tematu a Ty nie przedstawiles konkretnego przepisu...

Oczywiście że przedstawiłem.
Rękojmia oraz niezgodność towaru z umową.
Każdy kto ma pojęcie o czym mowa nie ma wątpliwości o jakie przepisy chodzi.

173 Data: Maj 14 2007 11:07:33
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Ma prawo.
Bądź łaskaw nie omijać przepisów o rękojmi, które jak Ci tłumacze są tymi, z których zazwyczaj korzystam i o nich mówię.
omawiamy caly czas moj przyklad - klient indywidualny nie moze korzystac   z KC a tylko z ustawy o sprzedaży konsumenckiej...

Wiesz, jak będziesz rzecz, której naprawa z reguły
gdzie te reguly masz ustalone ?

zajmuje dwa tygodnie naprawiał przez dwa miesiące, to żaden sąd
ocho... czyli juz idziemy do sadu...

nie uzna Ci tego za "odpowiedni czas".

wydaje Ci sie - bez problemu jestem w stanie przedstawic papiery na to, ze dana czesc nie jest "chwilowo"  dostepna, tak od hurtownika jak i od producenta...
pogrywajac sobie w ten sposob 5 tyg to "normalny" czas zalatwiania sprawy z takim klientem - 2tyg rozmyslania nad uznaniem roszczenia i 3 tyg na sprowadzenie i wymiane czesci...

I to nie klient będzie to udowadniał.
no w sadzie ja pokaze, ze robilem co sie dalo... jak klient uwaza inaczej to bedzie musial to udowodnic...

Każdy kto ma pojęcie o czym mowa nie ma wątpliwości o jakie przepisy chodzi.
no to majacy pojecie pokaz mi w ustawie ( gdyz tylko ta ma zastosowanie w omawianym przykladzie ) o sprzedazy konsumenckiej te terminy...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

174 Data: Maj 14 2007 11:17:04
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

Ma prawo.
Bądź łaskaw nie omijać przepisów o rękojmi, które jak Ci tłumacze są tymi, z których zazwyczaj korzystam i o nich mówię.
omawiamy caly czas moj przyklad

Nie - to Ty sobie omawiasz co chcesz, a ja co ja chcę. ;-)

Wiesz, jak będziesz rzecz, której naprawa z reguły
gdzie te reguly masz ustalone ?

Poszukaj sobie wyrażeń bliskoznacznych do wyrażenia "z reguły" to będziesz wiedział gdzie.

zajmuje dwa tygodnie naprawiał przez dwa miesiące, to żaden sąd
ocho... czyli juz idziemy do sadu...

A co, myślisz że jestem naiwny i mam nadzieję że jakikolwiek gazownik dobrowolnie odda kasę za instalację, nawet jeśli taki obowiązek będzie jasno wynikał z przepisów?


nie uzna Ci tego za "odpowiedni czas".

wydaje Ci sie - bez problemu jestem w stanie przedstawic papiery na to, ze dana czesc nie jest "chwilowo"  dostepna, tak od hurtownika jak i od producenta...

Ale to Twój problem a nie klienta.
Możesz wymienić całą instalację, jeśli inaczej się nie da.

I to nie klient będzie to udowadniał.
no w sadzie ja pokaze, ze robilem co sie dalo...

Łatwo obalić - czas montażu INNEJ instalacji to jeden dzień.

Każdy kto ma pojęcie o czym mowa nie ma wątpliwości o jakie przepisy chodzi.
no to majacy pojecie pokaz mi w ustawie ( gdyz tylko ta ma zastosowanie w omawianym przykladzie ) o sprzedazy konsumenckiej

Mam Ci po raz piąty napisać o czym piszę?
Nie warto, nie pojąłeś przy pierwszy 4 razach, nie pojmiesz i przy 5.

175 Data: Maj 14 2007 11:31:02
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Nie - to Ty sobie omawiasz co chcesz, a ja co ja chcę. ;-)
no tak.. jak cos nie pasuje do Twojej teorii...

A co, myślisz że jestem naiwny i mam nadzieję że jakikolwiek gazownik dobrowolnie
nie dobrowolnie - sadzilem, ze podasz jakies przepisy nakazujace, ktore wywarlyby wrazenie na gazowniku... do sadu to mozna isc zawsze i ze wszystkim.

odda kasę za instalację, nawet jeśli taki obowiązek będzie jasno wynikał z przepisów?
a nie wynika...

Ale to Twój problem a nie klienta.
Możesz wymienić całą instalację, jeśli inaczej się nie da.
to co ja moge to ja wiem ;) ale do tego klient nie moze mnie zmusic...

Łatwo obalić - czas montażu INNEJ instalacji to jeden dzień.
montazu tak... ale trzeba ja sprowadzic, a wowczas patrz wyzej.. tygodnie leca :-)

Mam Ci po raz piąty napisać o czym piszę?
wystarczy raz zacytowac przepis tak jak ja to Tobie zrobilem i obalilem
Twoja teze o obowiazkach warsztatu...

Nie warto, nie pojąłeś przy pierwszy 4 razach, nie pojmiesz i przy 5.
no tak.. brak argumentow, to zaczynaja sie pyskowki...
ostatni raz : przytocz przepis a nie swoja wydumana interpretacje.

Blyskacz
--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

176 Data: Maj 14 2007 11:52:43
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

Nie - to Ty sobie omawiasz co chcesz, a ja co ja chcę. ;-)
no tak.. jak cos nie pasuje do Twojej teorii...

No bo Ty robisz inaczej....



A co, myślisz że jestem naiwny i mam nadzieję że jakikolwiek gazownik dobrowolnie
nie dobrowolnie - sadzilem, ze podasz jakies przepisy nakazujace, ktore wywarlyby wrazenie na gazowniku...

Takie jak na Tobie jak dowiedziałeś się że nie należy Ci się kasa za niewykonane naprawy?

odda kasę za instalację, nawet jeśli taki obowiązek będzie jasno wynikał z przepisów?
a nie wynika...

Szkoda klawiatury....

Ale to Twój problem a nie klienta.
Możesz wymienić całą instalację, jeśli inaczej się nie da.
to co ja moge to ja wiem ;) ale do tego klient nie moze mnie zmusic...

Ale sąd już tak.
Zawsze tak jest, jeśli sprzedawca nieuczciwy, a w danym przypadku większość będzie się uchylać przed wypełnieniem swoich obowiązków.

Łatwo obalić - czas montażu INNEJ instalacji to jeden dzień.
montazu tak... ale trzeba ja sprowadzic, a wowczas patrz wyzej.. tygodnie leca :-)

Mówisz o odsetkach?
No tak, to w sumie będzie drożej niż 8000.



Mam Ci po raz piąty napisać o czym piszę?
wystarczy raz zacytowac przepis tak jak ja to Tobie zrobilem i obalilem
Twoja teze o obowiazkach warsztatu...

Bzdura.
Ty sobie zacytowałeś JEDEN z WIELU przepisów i do tego źle go zinterpretowałeś.
Co mnie nie dziwi, jako że poziom swojej wiedzy prawnej już nie raz pokazałeś.

ostatni raz : przytocz przepis

Ale na co?
Przepis regulujący terminy "niezwłocznie" lub "odpowiedni czas"?
Nie istnieją takowe.
Musiałbym Cię zarzucić wyrokami sądowymi, bo stosowanie tego przepisu należy do sądu, i to sąd określa znaczenie tych terminów.
Ani mi się chce szukać Tobie tych wyroków, ani mam na to czas.
Sam sobie równie dobrze możesz znaleźć, jeśli będziesz zainteresowany.
W każdym razie zapewniam Cię, że żaden z tych terminów nie oznacza "dowolnie długo" to jak Ty sądzisz.

177 Data: Maj 14 2007 12:08:42
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Takie jak na Tobie jak dowiedziałeś się że nie należy Ci się kasa za niewykonane naprawy?
ja nie mam z tym problemu, jak cos juz robie to kasuje... i klient zawsze wie za co zaplacil.

Ale sąd już tak.
o ile uzna zasadne argumenty klienta... a to nie jest oczywiste.

Zawsze tak jest, jeśli sprzedawca nieuczciwy, a w danym przypadku większość będzie się uchylać przed wypełnieniem swoich obowiązków.
alez sie nie uchyla... robi co moze, pogania hurtownika, ten pogania producenta - na wszystko sa papiery i po 3 tyg od uznania auto jest sprawne...

Ty sobie zacytowałeś JEDEN z WIELU przepisów i do tego źle go zinterpretowałeś.
w ktorym miejscu ?  konkretnie prosze podaj miejsce i "poprawna" interpretacje.

Przepis regulujący terminy "niezwłocznie" lub "odpowiedni czas"?
Nie istnieją takowe.
wreszcie...

Musiałbym Cię zarzucić wyrokami sądowymi,
wydanymi w okreslonych sprawach, ktore o niczym tak naprawde nie przesadzaja...

należy do sądu, i to sąd określa znaczenie tych terminów.
Ani mi się chce szukać Tobie tych wyroków, ani mam na to czas.
sadzac po czasie jaki marnujesz na grupy to musisz miec go za duzo :-)

W każdym razie zapewniam Cię, że żaden z tych terminów nie oznacza "dowolnie długo" to jak Ty sądzisz.
alez nie dowolnie dlugo.... ja bede "niezwlocznie" naprawial...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

178 Data: Maj 14 2007 12:18:09
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

Takie jak na Tobie jak dowiedziałeś się że nie należy Ci się kasa za niewykonane naprawy?
ja nie mam z tym problemu, jak cos juz robie to kasuje...

Tak, to wiemy, nawet jak Ci się nic nie należy.

Zawsze tak jest, jeśli sprzedawca nieuczciwy, a w danym przypadku większość będzie się uchylać przed wypełnieniem swoich obowiązków.
alez sie nie uchyla... robi co moze

Nie, nie robi co może, skoro może załatwić reklamację w godzinę wymieniając sterownik na inny.
Rozliczenia między sprzedawcą, a jego dostawcami są prywatną sprawą sprzedawcy i nie interesują klienta.
Możesz mieć pewność, że sądu oceniającego tą sprawę, też nie zainteresują.

Ty sobie zacytowałeś JEDEN z WIELU przepisów i do tego źle go zinterpretowałeś.
w ktorym miejscu ?

Oceniając "odpowiedni czas" jako "dowolnie długi".

Musiałbym Cię zarzucić wyrokami sądowymi,
wydanymi w okreslonych sprawach, ktore o niczym tak naprawde nie przesadzaja...

Jasne, w Polsce nie ma prawa precedensu.
Niemniej pokazują doktrynę sądów.


należy do sądu, i to sąd określa znaczenie tych terminów.
Ani mi się chce szukać Tobie tych wyroków, ani mam na to czas.
sadzac po czasie jaki marnujesz na grupy to musisz miec go za duzo :-)

Patrz, to coś jak Ty?

W każdym razie zapewniam Cię, że żaden z tych terminów nie oznacza "dowolnie długo" to jak Ty sądzisz.
alez nie dowolnie dlugo.... ja bede "niezwlocznie" naprawial...

No i problem w tym że piszesz o miesiącu, a to jest dokładne zaprzeczenie słowa "niezwłocznie" w kontekście sterownika dającego się wymienić od ręki.

179 Data: Maj 14 2007 12:30:44
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Tak, to wiemy, nawet jak Ci się nic nie należy.
poki co z kilku osob wypowiadajacych sie w tym watku, to tylko Ty tak uwazasz... wiesz jak to jest z osamotnionymi i "niezrozumianymi" albo sa geniuszami...albo wariatami.

Nie, nie robi co może, skoro może załatwić reklamację w godzinę wymieniając sterownik na inny.
to wes mu to udowodnij, ze moze :-)

Możesz mieć pewność, że sądu oceniającego tą sprawę, też nie zainteresują.
zainteresuja... jesli udowodnie, ze czas potrzebny na sprowadzenie tej wlasnie czesci w tym konkretnym okresie wyniosl  3tyg i nie dalo sie szybciej...

Oceniając "odpowiedni czas" jako "dowolnie długi".
dowolnie dlugi ktory jest odpowiednim :-)

Patrz, to coś jak Ty?
to nie ja twierdze, ze jestem mocno zapracowany :-)

No i problem w tym że piszesz o miesiącu, a to jest dokładne zaprzeczenie słowa "niezwłocznie" w kontekście sterownika dającego się wymienić od ręki.
skoro nie ma okreslenia ile trwa "niezwlocznie" to skad wiesz, ze jest zaprzeczeniem ? warsztat nie ma obowiazku posiadania na magazynie elementow zapasowych...
telewizor, telefon, pralke  tez mozna "wymienic od reki" - przeciez cale markety tego stoja, zmus sprzedawce, zeby  dal Ci nowa lodowke z polki a nie naprawial Twoja... to pogadamy.

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

180 Data: Maj 14 2007 12:42:34
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

Tak, to wiemy, nawet jak Ci się nic nie należy.
poki co z kilku osob wypowiadajacych sie w tym watku,

Jedz gówno miliony much nie mogą się mylić.

to tylko Ty tak uwazasz... wiesz jak to jest z osamotnionymi i "niezrozumianymi" albo sa geniuszami...albo wariatami.

Albo wiedzą o czym mówią.
A inni chcieliby żeby ich chciejstwo stało się obowiązującym prawem, tyle że nic w tym kierunku nie robią.
Wolą poprzestać na oszukiwaniu swoich klientów wybierając swoje chciejstwo, a nie prawo.


Nie, nie robi co może, skoro może załatwić reklamację w godzinę wymieniając sterownik na inny.
to wes mu to udowodnij, ze moze :-)

To on musi udowodnić że nie mógł, skoro inni mogą.


Możesz mieć pewność, że sądu oceniającego tą sprawę, też nie zainteresują.
zainteresuja... jesli udowodnie, ze czas potrzebny na sprowadzenie tej wlasnie czesci w tym konkretnym okresie wyniosl  3tyg i nie dalo sie szybciej...

Musiałbyś jeszcze udowodnić że nie można było zastosować innej części i że do aut klientów, które gazowałeś w tym czasie takowej części, która by się nadała nie włożyłeś....

Oceniając "odpowiedni czas" jako "dowolnie długi".
dowolnie dlugi ktory jest odpowiednim :-)

Są by to ocenił czy jest.

No i problem w tym że piszesz o miesiącu, a to jest dokładne zaprzeczenie słowa "niezwłocznie" w kontekście sterownika dającego się wymienić od ręki.
skoro nie ma okreslenia ile trwa "niezwlocznie" to skad wiesz, ze jest zaprzeczeniem ?

Z praktyki stosowania prawa w przypadku reklamacji.

warsztat nie ma obowiazku posiadania na magazynie elementow zapasowych...

Jego wola, jego ryzyko.
Nie klienta.
W żaden sposób to nie wpływa na termin w jakim ma się uwinąć.

telewizor, telefon, pralke  tez mozna "wymienic od reki" - przeciez cale markety tego stoja, zmus sprzedawce, zeby  dal Ci nowa lodowke z polki a nie naprawial Twoja...

Ano już jeden nie chciał wymieniać mi spsutego TV od ręki (Mediamarkt).
Ale po 14 dniach już nie miał wyjścia, nawet za mocno nie pyskował, oddał gotówkę i stracił klienta, kupiłem gdzie indziej.
Sensowniej byłoby mu jednak przyjąć mój wniosek o wymianę.
Dokładnie tak samo bym zrobił, gdybyś mi przez miesiąc naprawiał instalację i zamiast przepraszać za jeszcze pyszczył.

181 Data: Maj 14 2007 13:04:04
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Jedz gówno miliony much nie mogą się mylić.
no nie chwal sie juz tak tym swoim menu... juz wszyscy je znaja i Ci zazdroszcza.
wszyscy juz wiemy, ze jestes " de besciak" i ze wszyscy maja Ci wyslugiwac...

To on musi udowodnić że nie mógł, skoro inni mogą.
udowodni, i nie ze nie mogl, a ze musialo to trwac tyle ile trwalo.

Musiałbyś jeszcze udowodnić że nie można było zastosować innej części i
bez problemu - poczytaj sobie nt wyciagu z homologacji ktory otrzymales i do czego on zobowiazuje...

że do aut klientów, które gazowałeś w tym czasie takowej części, która by się nadała nie włożyłeś....
to raczej klient musialby udowodnic, ze wlozylem ;-)

Są by to ocenił czy jest.
zgadza sie.

Ale po 14 dniach już nie miał wyjścia,
lol... 14 dni... "od reki" ;-)
z odsetkami ? ;)

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

182 Data: Maj 14 2007 13:06:02
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości news:

To on musi udowodnić że nie mógł, skoro inni mogą.
udowodni, i nie ze nie mogl, a ze musialo to trwac tyle ile trwalo.

Udowodni wtedy, kiedy sąd uzna jego racje.


Musiałbyś jeszcze udowodnić że nie można było zastosować innej części i
bez problemu - poczytaj sobie nt wyciagu z homologacji ktory otrzymales i do czego on zobowiazuje...

Nie widzę w niej zakazu zdemontowanie instalacji.....

że do aut klientów, które gazowałeś w tym czasie takowej części, która by się nadała nie włożyłeś....
to raczej klient musialby udowodnic, ze wlozylem ;-)

Uprawdopodobnić i zażądać okazania zestawienia zamontowanych w tym czasie instalacji, wraz z elementami składowymi.

Ale po 14 dniach już nie miał wyjścia,
lol... 14 dni... "od reki" ;-)

Brakuje argumentów to jakieś nowe terminy wymyślasz?

z odsetkami ? ;)

A za co?
Mieli 14 dni, wywiązali się.

183 Data: Maj 14 2007 13:22:56
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Udowodni wtedy, kiedy sąd uzna jego racje.
ma na to spore szanse

Nie widzę w niej zakazu zdemontowanie instalacji.....
podobnie jak w ustawie o sk nie ma nakazu jej zdemontowania...
...i zamontowania innej tylko dlatego, ze potrzebna do naprawy czesc bedzie za 3 tyg.

Uprawdopodobnić i zażądać okazania zestawienia zamontowanych w tym czasie instalacji, wraz z elementami składowymi.
....majac to na wzgledzie, warsztat przez miesiac montuje odmienne sterowniki niz, ten w aucie klienta - zaden problem.

A za co?
no jak za co..14 dni byles bez tv..cos Ci sie nalezy... ;)
musiales chodzic ogladac seriale do sasiadki..buty zdarles... napewno cos w sadzie wywalczysz..lol.

Mieli 14 dni, wywiązali się.
warsztat tez sie wywiaze.. po 14 dniach uzna roszczenie za zasadne...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

184 Data: Maj 13 2007 19:24:45
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Zgodnie z przepisami o rękojmi (oraz o niezgodności towaru z umową) masz mu niezwłocznie usunąć wadę Twojego produktu.
Nie wierzę, że jakikolwiek radca coś tak bzdurnego mógł Ci powiedzieć.
Ale łatwo możesz to sprawdzić - zapisy kodeksu cywilnego o rękojmi, a także ustawy o ochronie konsumentów są jasne i zrozumiałe.
wiec tak :
"Z dniem wejścia w życie (tj. 1 stycznia 2003 r.) ustawy z dnia 27 lipca 2002 r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie kodeksu cywilnego (Dz. U. Nr 141, poz. 1176) do sprzedaży konsumenckiej -- czyli do sprzedaży rzeczy ruchomej osobie fizycznej, która nabywa tę rzecz w celu niezwiązanym z działalnością zawodową lub gospodarczą - nie stosuje się przepisów art. 556 - 581 Kodeksu cywilnego, to jest przepisów o rękojmi za wady i gwarancji jakości. W ich miejsce mają zastosowanie przepisy wyżej wymienionej ustawy. Natomiast wymienione przepisy Kodeksu cywilnego pozostają w mocy i mają zastosowanie, jeżeli dochodzi do sprzedaży między przedsiębiorcami w obrocie gospodarczym oraz w relacjach między konsumentami."
czyli w moim przypadku KC sie nie stosuje ( pomijajac uslugi dla firm)...
pozostaje ustawa z 27 lipca w ktora nie naklada obowiazku "niezwlocznego" usuniecia usterki... co wiecej, nie okresla zadnych terminow...

no to gdzie mam szukac tego obowiazku ?

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

185 Data: Maj 13 2007 23:07:23
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości news:

czyli w moim przypadku KC sie nie stosuje ( pomijajac uslugi dla firm)...

Stosuje się - ja na przykład jestem firmą.
Mój samochód też na firmę.

pozostaje ustawa z 27 lipca w ktora nie naklada obowiazku "niezwlocznego" usuniecia usterki...

Sformułowanie "w odpowiednim czasie" należy rozumieć tożsamo.

co wiecej, nie okresla zadnych terminow...

Podpowiedź - a która określa?

186 Data: Maj 14 2007 00:27:32
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

czyli w moim przypadku KC sie nie stosuje ( pomijajac uslugi dla firm)...
Stosuje się - ja na przykład jestem firmą.
Mój samochód też na firmę.

znowu czytanie ze zrozumieniem szwankuje ...
" _pomijajac uslugi dla firm_ "

pozostaje ustawa z 27 lipca w ktora nie naklada obowiazku "niezwlocznego" usuniecia usterki...

Sformułowanie "w odpowiednim czasie" należy rozumieć tożsamo.
tylko Ci sie tak wydaje :
"Usunięte zostały sztywne terminy reklamacyjne, jakie obowiązywały
sprzedawcę. Sprzedawca ma obowiązek załatwienia reklamacji, w której
zgłoszono żądanie naprawy lub wymiany w "odpowiednim czasie". Przy
określaniu tego "odpowiedniego czasu" należy uwzględnić rodzaj towaru i
cel jego nabycia -- w praktyce może się tu pojawić wiele nadużyć. Jedyny
termin jaki pozostał to 14 dni na ustosunkowanie się sprzedawcy do żądań
kupującego. Po upływie tego terminu żądanie uważa się za uzasadnione."
Jednym slowem pelne pole do popisu dla prawnikow...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

187 Data: Maj 14 2007 09:15:12
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):
czyli w moim przypadku KC sie nie stosuje ( pomijajac uslugi dla firm)...
Stosuje się - ja na przykład jestem firmą.
Mój samochód też na firmę.

znowu czytanie ze zrozumieniem szwankuje ...
" _pomijajac uslugi dla firm_ "

Znowu czytanie ze zrozumieniem szwankuje - ja nie pomijam usług dla firm.
Wręcz przeciwnie.
A to że Ty chciabym mieć prościej, to już Twój problem.

pozostaje ustawa z 27 lipca

Ta ustawa mnie mniej interesuje.
Skorzystałbym z rękojmi i kc.

188 Data: Maj 14 2007 10:33:42
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Ta ustawa mnie mniej interesuje.
Skorzystałbym z rękojmi i kc.
czyli teraz personalizujesz problem... a wczesniej odnosiles sie do podanego przeze mnie przykladu i wypociles :
"Zgodnie z przepisami o rękojmi (oraz o niezgodności towaru z umową) masz mu niezwłocznie usunąć wadę Twojego produktu. "
co jest bzdura...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

189 Data: Maj 14 2007 10:41:19
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

Ta ustawa mnie mniej interesuje.
Skorzystałbym z rękojmi i kc.
czyli teraz personalizujesz problem... a wczesniej odnosiles sie do podanego przeze mnie przykladu i wypociles :
"Zgodnie z przepisami o rękojmi (oraz o niezgodności towaru z umową)

Chyba jasno jest napisane, który przepis jest moim zdaniem ważniejszy?
Czego znowu nie zrozumiałeś, jaką funkcję w tym zdaniu pełni nawias, czy słowo "oraz"?

190 Data: Maj 14 2007 11:07:54
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Chyba jasno jest napisane, który przepis jest moim zdaniem ważniejszy?
ale nie mowimy  o Tobie.. i co Ty jako firma bys zrobil, ale o moim przykladzie - krotka pamiec, to czytaj od poczatku...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

191 Data: Maj 14 2007 11:17:29
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

Chyba jasno jest napisane, który przepis jest moim zdaniem ważniejszy?
ale nie mowimy  o Tobie..

Ja zawsze mówię o sobie, chyba że wyraźnie zaznaczam że jest inaczej.

192 Data: Maj 14 2007 11:32:43
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Ja zawsze mówię o sobie, chyba że wyraźnie zaznaczam że jest inaczej.
odnoszac sie do podanego przez kogos przykladu tez ?
jak to napisales : "Gdzie takich łomów hodują? "

Blyskacz
--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

193 Data: Maj 14 2007 11:53:49
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):
Ja zawsze mówię o sobie, chyba że wyraźnie zaznaczam że jest inaczej.
odnoszac sie do podanego przez kogos przykladu tez ?

Oczywiście.
Wstawiam siebie na miejscu tego oszukiwanego klienta i zastanawiam się co bym zrobił.

jak to napisales : "Gdzie takich łomów hodują? "

Sam mówiłeś: w Twojej rodzimej firmie.

194 Data: Maj 14 2007 12:00:26
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Oczywiście.
Wstawiam siebie na miejscu tego oszukiwanego klienta i zastanawiam się co bym zrobił.
acha... czyli bedac firma stawiasz sie w miejscu klienta indywidualnego i proponujesz mu skorzystanie z KC... to jak radzenie slepemu, pytajacemu o droge, by skorzystal z mapy :-)


Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

195 Data: Maj 14 2007 12:13:25
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Oczywiście.
Wstawiam siebie na miejscu tego oszukiwanego klienta i zastanawiam się co bym zrobił.
acha... czyli bedac firma stawiasz sie w miejscu klienta indywidualnego

Indywidualnego to sobie Ty wymyśliłeś, później, na własne pokręcone potrzeby.
'Klient montuje "u mnie" instalacje za 8kzl ' - to są Twoje słowa do których się odnosiłem.

196 Data: Maj 14 2007 12:19:37
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

'Klient montuje "u mnie" instalacje za 8kzl ' - to są Twoje słowa do których się odnosiłem.
no wlasnie - gdzie masz napisane, ze klientem jest firma ?
Ja zawsze mowie o klincie indywidualnym klient, jesli klientem jest firma to po prostu firma... chyba ze zaznaczam wyraznie, ze jest inaczej :-)

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

197 Data: Maj 14 2007 12:31:52
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Blyskacz"  napisał w wiadomości

Cavallino napisał(a):

'Klient montuje "u mnie" instalacje za 8kzl ' - to są Twoje słowa do których się odnosiłem.
no wlasnie - gdzie masz napisane, ze klientem jest firma ?

Szkoda na Ciebiey, naprawdę....

198 Data: Maj 14 2007 13:07:07
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Blyskacz 

Cavallino napisał(a):

Szkoda na Ciebiey, naprawdę....
dziwne zdanie... pewnie jakims prawniczym jezykiem napisane... a moze informatycznym...

Blyskacz

--
....samochody dziela sie na VOLVO i pozostale...
Volvo 850 2.5 170KM 96' LPG :-)
gazolot http://www.mfoto.pl/show.php?id=274258  :-)

199 Data: Maj 08 2007 19:47:46
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Padre_peper 


Jako że odmówiłem skasowali 150 zł za diagnozę.

W ASO Hondy w Łodzi skasowali ojca na 100 złotych za stwierdzenie awarii immobilisera ( nie rozpoznawał jednego kluczyka) bo nie zgodził sie na jego wymianę za ok. 2500+robocizna. Kilka dni później w ASO Hondy w Pruszkowie za 70zł wymienili antenkę w stacyjce i do dziś (2 lata)wszystko OK (wzięli tylko za robotę bo antenkę mieli używaną z demontażu i dali gratis).

200 Data: Maj 09 2007 10:20:01
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Cavallino 


Użytkownik "Padre_peper"  napisał w wiadomości


Jako że odmówiłem skasowali 150 zł za diagnozę.

W ASO Hondy w Łodzi skasowali ojca na 100 złotych za stwierdzenie awarii immobilisera ( nie rozpoznawał jednego kluczyka) bo nie zgodził sie na jego wymianę za ok. 2500+robocizna. Kilka dni później w ASO Hondy w Pruszkowie za 70zł wymienili antenkę w stacyjce i do dziś (2 lata)wszystko OK (wzięli tylko za robotę bo antenkę mieli używaną z demontażu i dali gratis).

I dokładnie o takich naciąganiach mówię.
Granda i tyle.

201 Data: Maj 08 2007 11:40:48
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: Kris 


Użytkownik "Krzysztof Miodek"  napisał w wiadomości

On 2007-05-07, Kris  wrote:
sprawa wymaga wiekszej analizy wiec autko trzeba zostawic
i mimo wszystko za grzebanie w autku 100 sie nalezy

Jeszcze mi sie nie zdarzyło, żebym musiał płacić kiedy problem nie
został znaleziony. Ba, raz mi nawet gratis autko umyli na przeprosiny :)

JUZ JESTEM PO ;-)
zaplacilem ze 150 za diagnoste wykasowanie bledow
ustawienie poprawne przepustnicy i auto chodzi jak idealny bzyczek
w dodatku wszystko no miejscu, z moim dociekliwym lampieniem sie
w co i jak gosc robil:)
a tak gdybym pojechal do kowala XXX to zaplacilbym 100 za grzebanie
kolejne za diagnostyke i naprawe...
nie liczac ryzyka podmiany czesci

202 Data: Maj 08 2007 10:16:08
Temat: Re: Za co placic a za co nie..?
Autor: WielkaBakteria 

Użytkownik "Kris"  napisał w wiadomości


dzwonilem do jednego goscia
sprawa wymaga wiekszej analizy wiec autko trzeba zostawic
i mimo wszystko za grzebanie w autku 100 sie nalezy
jakos swiecie byl przekonany ze sobie poradzi z problemem
a ja mam przed oczami wizje naciagaczy kowalow
co dobrze kit wciskaja no i czasem czesci podmieniaja
tak panowie, takich cwaniaczkow jest troszke na tej ziemi
jutro bede z gosciem rozmawial, ale cos czuje ze auta
mu nie zostawie...



Podstawowa rzecz to rachunek lub faktura. Mam nadzieję że pamiętałeś o tym.
Inaczej facet może się wypiąć a ty nic mu nie zrobisz. A najgorsze jest to,
że będzie mógł tak zrobić. Ale jak masz rachunek to powiedz że pójdziesz do
sądu i zapłąci za sąd i ocenę rzeczoznawcy. Może zadziałą.

WielkaBakteria

"Nie odniosłem porażek, ja odkryłem setki błędnych rozwiązań"
                                                                            
     Thomas Edison

Za co placic a za co nie..?



Grupy dyskusyjne