Cześć,
Jutro w sumie jestem umówiona na sprawdzenie, ale w ramach przygotowań do wizyty chciałabym zasięgnąć Waszej opinii w powyższym temacie. Znaczy, co może popiskiwać w prawym przednim kole, nieregularnie, nie przy hamowaniu, raczej przy jeździe "na luzie" (znaczy obniżonych obrotach, jak po puszczeniu nogi z gazu, choć próba wymuszenia była nieskuteczna). Kiedyś kiedyś na przeglądzie mechanik wykukał luz na tulei wahacza, myślicie, że to może być to?
2. rzecz, czy lepszy mechanik, który się specjalizuje w marce, czy w zawieszeniu?
I przy okazji, niedługo czeka mnie przegląd rejestracyjny, czy moglibyście mnie oświecić, jak to się robi? Tzn. czy są zalecane dodatkowe działania, poza wyborem stacji diagnostycznej i udaniem się tam? I co potem, z tą pieczątką coś robię, czy jeżdżę dalej, jakby nigdy nic?
Pozdrawiam
M.
--
Polo'03 1.4 TDI
2 |
Data: Lipiec 04 2008 06:54:47 |
Temat: Re: cos mi piska w kole |
Autor: Jackare |
Cześć,
No cześć....
Kiedyś kiedyś na przeglądzie mechanik wykukał luz na tulei wahacza, myślicie, że to może być to?
Może być to, może być coś innego (amortyzator, sprężyna czy inny resor :))), drążki)
2. rzecz, czy lepszy mechanik, który się specjalizuje w marce, czy w zawieszeniu?
A to zależy od wyznania. Może być mechanik rowerowy, byle katolik :)
Tzn. czy są zalecane dodatkowe działania, poza wyborem stacji diagnostycznej i udaniem się tam? I co potem, z tą pieczątką coś robię, czy jeżdżę dalej, jakby nigdy nic?
Tą pieczątkę potem zanosisz do skopiowania do znajomego zecera i problem kolejnych przeglądów przestaje mieć aż tak duże znaczenie :))
Pozdrówka
--
Jackare
3 |
Data: Lipiec 04 2008 14:07:22 | Temat: Re: cos mi piska w kole | Autor: Mona Lu |
Jackare pisze:
Kiedyś kiedyś na przeglądzie mechanik wykukał luz na tulei wahacza, myślicie, że to może być to?
Może być to, może być coś innego (amortyzator, sprężyna czy inny resor :))), drążki)
A może też być nie z przodu a z tyłu i jeszcze coś innego... :/
2. rzecz, czy lepszy mechanik, który się specjalizuje w marce, czy w zawieszeniu?
A to zależy od wyznania. Może być mechanik rowerowy, byle katolik :)
[filozoficznie] No tak, mogłam się tego spodziewać. Trza było zatytułować posta "kobieta i zawieszenie", od razu znalazłby się tłum dżentelmenów chętnych do pomocy, a tak... ;p
A wracając do mechaników-specjalistów (lub nie): jeden był gotów zrobić, ale mu się kończyła zmiana, a drugi powiedział, że to nie jego marka. :o
Tzn. czy są zalecane dodatkowe działania, poza wyborem stacji diagnostycznej i udaniem się tam? I co potem, z tą pieczątką coś robię, czy jeżdżę dalej, jakby nigdy nic?
Tą pieczątkę potem zanosisz do skopiowania do znajomego zecera i problem kolejnych przeglądów przestaje mieć aż tak duże znaczenie :))
Rzecz w tym, że ja (może naiwnie) wierzę, że diagnosta jest moim przyjacielem, a nie wrogiem. :p
W związku z czym rozumiem, że nie muszę gorączkowo szukać zecera do nawiązania znajomości, ani rezerwować miejsca w kolejce w WK. :)
Pozdrawiam
M.
--
Gdyż rodzaj ludzki w swej niedoli rozporządza jedną naprawdę skuteczną bronią [...] Nic nie może się przeciwstawić *napadowi śmiechu* (Mark Twain)
4 |
Data: Lipiec 04 2008 14:21:21 | Temat: Re: cos mi piska w kole | Autor: Mikolaj Rydzewski |
Mona Lu wrote:
Znaczy, co może popiskiwać w prawym przednim kole
Swego czasu tez mi cos piszczalo w lewym kole, na 120% bylem pewny ze w tylnym. Magicy rozkrecali kilka razy i nic nie znalezli. Oczywiscie dalej piszczalo. Zaden nie wpadl na pomysl zeby zrobic koleczko i samemu posluchac. A co bylo? Klocki w przednim kole...
5 |
Data: Lipiec 04 2008 15:47:19 | Temat: Re: cos mi piska w kole | Autor: shaman |
Mikolaj Rydzewski pisze:
Mona Lu wrote:
Znaczy, co może popiskiwać w prawym przednim kole
Swego czasu tez mi cos piszczalo w lewym kole, na 120% bylem pewny ze w tylnym. Magicy rozkrecali kilka razy i nic nie znalezli. Oczywiscie dalej piszczalo. Zaden nie wpadl na pomysl zeby zrobic koleczko i samemu posluchac. A co bylo? Klocki w przednim kole...
A mi piszczało na nierównościach i nie mogłem wybadać tego przez tydzień. Mechanik jeździł w bagażniku a potem przewieszony przez tylne drzwi. I jak już zrezygnowany pochylał się w warsztacie nad kołem to klepnął w kołpak.. i w tym momencie zapiszczało :) Okazało się, że kołpak poluzowany - ale na tyle mały luz że nie telepał sie tylko piszczał przy tarciu :)
PZDR
Shaman
| | | |