w czasie jazdy silnik na sekundę przerywa kilka razy, tak jakby nie było
gdzieś dobrego styku elektrycznego. Poprzednio zdarzało się to podczas
jazdy pod górę przy dużym obciążeniu silnika ale obecnie występuje
ciągle co jakiś czas i jak zauważyłem dopiero po kilku kilometrach jazdy.
W moim maluchu naście lat temu przyklejał się drucik stalowy do styków
przerywacza.
Jak podskoczył to styki zwierał namagnesowany włos z linki.
Szukałem uszkodzenia dłuższy czas aż w końcu wyjąłem na stół aparat
zapłonowy.
Siedział tam sobie na dole. Miał ze 2-3 mm długości :-)
Innym razem styk przerywacza wykruszył się na nicie i drgał sobie luźno, raz
stykał lepiej, raz gorzej.
Znów pomogło wyjęcie aparatu na stół. Luz był minimalny, ale wystarczający
do telepania.
Dostał młotkiem po głowie i pochodził jeszcze bez problemów kilka tys. km.
A był NOWY ! ze sklepu, wykruszył się po kilkuset km.
Kolejny ubaw miałem podczas wakacji nad morzem, jechałem z 500 km z
prędkością do 75 km/h.
Powyżej tej zaczarowanej granicy gasł. Myślałem że to pompa paliwa, a to
kondensator.
Na żarówkę 12V był dobry za to na żarówkę 220V przebijał (i takim napięciem
należy go sprawdzać).
Też zanim znalazłem upłynęło kilka tyg. aż popsuł się zupełnie.
Maluch to wyjątkowo grzebalskie zwierzę, ale przynajmniej człowiek się nie
nudzi w długie weekendy.
I jest co potem opowiadać.:-)
Pzdr.
ici