Grupy dyskusyjne   »   A jednak - światła

A jednak - światła



1 Data: Maj 09 2007 16:44:05
Temat: A jednak - światła
Autor: Jacek "Plumpi" 

Właśnie widziałem jak policja zatrzymała kierowniczkę za źle ustawione
światła. Jedno z tych świateł niemiłosiernie oślepiało.
Jak widać jazda w dzień na światłach przynosi korzyści :)



2 Data: Maj 09 2007 16:50:23
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: kml 


Użytkownik "Jacek "Plumpi""  napisał w wiadomości

Właśnie widziałem jak policja zatrzymała kierowniczkę za źle ustawione światła. Jedno z tych świateł niemiłosiernie oślepiało.
Jak widać jazda w dzień na światłach przynosi korzyści :)

I bardzo dobrze. Do szału doprowadzają mnie ludzie, którzy notorycznie mi walą po oczach swiatłami ustawionymi "do góry"



--
pozdrawiam
kml

3 Data: Maj 09 2007 16:54:35
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: maciej j. 

I bardzo dobrze. Do szału doprowadzają mnie ludzie, którzy notorycznie mi
walą po oczach swiatłami ustawionymi "do góry"

mnie tez. a jeszcze lepsi sa ci co maja po wymianie albo nie wiem czemu
luzna zarowke i swiatlo caly czas sie trzesie.. w czasie deszczu masakra.
pewnei tez to widzielisciekiedys.....

maciej

4 Data: Maj 09 2007 17:01:39
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Hatson 


mnie tez. a jeszcze lepsi sa ci co maja po wymianie albo nie wiem czemu
luzna zarowke i swiatlo caly czas sie trzesie.. w czasie deszczu masakra.
pewnei tez to widzielisciekiedys.....

To raczej nie same zarowki, tylko caly reflektor. Luzuja sie mocowania na
naszych drogach i pozniej drzy. Albo zle po naprawie zlozone.

Pawel

5 Data: Maj 09 2007 17:09:49
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: kml 


Użytkownik "Hatson"  napisał w wiadomości


mnie tez. a jeszcze lepsi sa ci co maja po wymianie albo nie wiem czemu
luzna zarowke i swiatlo caly czas sie trzesie.. w czasie deszczu masakra.
pewnei tez to widzielisciekiedys.....

To raczej nie same zarowki, tylko caly reflektor. Luzuja sie mocowania na
naszych drogach i pozniej drzy. Albo zle po naprawie zlozone.

Ostatnio widziałem kogoś ze swierzo wymienioną zarówką, która byla załozona źle i waliła idalnie w kierowce jadącego z naprzeciwka :|


--
pozdrawiam
kml

6 Data: Maj 09 2007 17:08:40
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Hatson 


Ostatnio widziałem kogoś ze swierzo wymienioną zarówką, która byla
załozona źle i waliła idalnie w kierowce jadącego z naprzeciwka :|

Zgoda ale chodzilo o drzenie.

Pawel

7 Data: Maj 09 2007 18:48:12
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: RoMan Mandziejewicz 

Hello Hatson,

Wednesday, May 9, 2007, 6:08:40 PM, you wrote:

Ostatnio widziałem kogoś ze swierzo wymienioną zarówką, która byla
załozona źle i waliła idalnie w kierowce jadącego z naprzeciwka :|
Zgoda ale chodzilo o drzenie.

Drżenie? Zerwane zawieszenie (o ile jest) lustra zazwyczaj. Zdarza się
w Polonezach, niestety.

--
Best regards,
 RoMan                           
PMS++ PJ+ S+ p+ M- W+ P++:+ X++ L++ B++ M+ Z+++ T- W+ CB++

8 Data: Maj 10 2007 16:56:47
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Andrzej Seneczko 

RoMan Mandziejewicz napisał(a):

Drżenie? Zerwane zawieszenie (o ile jest) lustra zazwyczaj. Zdarza się
w Polonezach, niestety.

w poldku jeszcze nie widzialem
ale za to czesto widze w ciezarowkach i samochodach z podnoszonymi swiatlami

--
Pozdrawiam Andrzej
FSO 125p 1.4 GLI 16V MPI
Rover 214 Si
Puławy

9 Data: Maj 11 2007 01:20:56
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: RoMan Mandziejewicz 

Hello Andrzej,

Thursday, May 10, 2007, 4:56:47 PM, you wrote:

Drżenie? Zerwane zawieszenie (o ile jest) lustra zazwyczaj. Zdarza się
w Polonezach, niestety.
w poldku jeszcze nie widzialem

Nieumiejętne zakładanie regulatora hydraulicznego skutkuje urwaniem
zaczepów lustra.

ale za to czesto widze w ciezarowkach i samochodach z podnoszonymi swiatlami

j.w.

--
Best regards,
 RoMan                           
PMS++ PJ+ S+ p+ M- W+ P++:+ X++ L++ B++ M+ Z+++ T- W+ CB++

10 Data: Maj 09 2007 17:22:54
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Wiesiaczek 


Użytkownik "kml"  napisał w wiadomości [...]

Ostatnio widziałem kogoś ze swierzo wymienioną zarówką, która byla załozona źle i waliła idalnie w kierowce jadącego z naprzeciwka :|

Konsekwentnie powinieneś napisać "rzarówką" :)))

--
Pozdrawiam (dziś z Tychów) - Wiesiaczek

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma"

11 Data: Maj 09 2007 17:59:07
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Wiesiaczek"

> Ostatnio widziałem kogoś ze swierzo wymienioną zarówką, która byla
> załozona źle i waliła idalnie w kierowce jadącego z naprzeciwka :|

Konsekwentnie powinieneś napisać "rzarówką" :)))

Chyba i załorzenie nalerzy pisać konsekwentnie. ;)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

12 Data: Maj 09 2007 18:51:00
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: RoMan Mandziejewicz 

Hello Eneuel,

Wednesday, May 9, 2007, 5:59:07 PM, you wrote:


> Ostatnio widziałem kogoś ze swierzo wymienioną zarówką, która byla
> załozona źle i waliła idalnie w kierowce jadącego z naprzeciwka :|
Konsekwentnie powinieneś napisać "rzarówką" :)))
Chyba i załorzenie nalerzy pisać konsekwentnie. ;)

Bądźmy konsekwentni - rzarufkom.

--
Best regards,
 RoMan                           
PMS++ PJ+ S+ p+ M- W+ P++:+ X++ L++ B++ M+ Z+++ T- W+ CB++

13 Data: Maj 09 2007 17:07:05
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: 'Tom N' 

RoMan Mandziejewicz w

Hello Eneuel,
Wednesday, May 9, 2007, 5:59:07 PM, you wrote:

> Ostatnio widziałem kogoś ze swierzo wymienioną zarówką, która byla
> załozona źle i waliła idalnie w kierowce jadącego z naprzeciwka :|
Konsekwentnie powinieneś napisać "rzarówką" :)))
Chyba i załorzenie nalerzy pisać konsekwentnie. ;)

Bądźmy konsekwentni - rzarufkom.

Ostatnio widziałem kogoś ze śfierzo wymienionom rzarufkom, ktura była
załorzona źle i waliła idealnie w kierofce jadoncego z napszecifka

:O

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

14 Data: Maj 09 2007 19:41:50
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Axel 

"'Tom N'"  wrote in message


Ostatnio widziałem kogoś ze swierzo wymienioną zarówką, która byla
załozona źle i waliła idalnie w kierowce jadącego z naprzeciwka :|
Konsekwentnie powinieneś napisać "rzarówką" :)))
Chyba i załorzenie nalerzy pisać konsekwentnie. ;)
Bądźmy konsekwentni - rzarufkom.
Ostatnio widziałem kogoś ze śfierzo wymienionom rzarufkom, ktura była
załorzona źle i waliła idealnie w kierofce jadoncego z napszecifka
:O

Ostatnio widźauem kogoź ze śfierzo wymienionom rzarufkom, ktura byua
zauorzona śle i waliua jdealnie f kierofcem iadoncego s na pszecifka.

;-P


--
Axel

15 Data: Maj 09 2007 23:04:29
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Axel"

>> Bądźmy konsekwentni - rzarufkom.
> Ostatnio widziałem kogoś ze śfierzo wymienionom rzarufkom, ktura była
> załorzona źle i waliła idealnie w kierofce jadoncego z napszecifka

Ostatnio widźauem kogoź ze śfierzo wymienionom rzarufkom, ktura byua
zauorzona śle i waliua jdealnie f kierofcem iadoncego s na pszecifka.

Bąćmy konsekfentnj lób nie -- po co ten iechau dokuadnie znapszecifka?
Niemugu iehadź sfoijom czesićom jestnj?

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

16 Data: Maj 09 2007 19:48:50
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: kml 


Użytkownik "Wiesiaczek"  napisał w wiadomości


Użytkownik "kml"  napisał w wiadomości [...]
Ostatnio widziałem kogoś ze swierzo wymienioną zarówką, która byla załozona źle i waliła idalnie w kierowce jadącego z naprzeciwka :|

Konsekwentnie powinieneś napisać "rzarówką" :)))

Tia :) Jedna byk ( ordynarny, prawda ) i teraz żyć mi nie dadza ;P


--
pozdrawiam
kml

17 Data: Maj 09 2007 19:53:27
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: kml 


Użytkownik "kml"  napisał w wiadomości


Tia :) Jedna byk ( ordynarny, prawda ) i teraz żyć mi nie dadza ;P

Jeden miało być...dobra na dzisiaj koniec pisania :P


--
pozdrawiam
kml

18 Data: Maj 09 2007 18:43:47
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: vneb 

"kml"  wrote in


Użytkownik "kml"  napisał w wiadomości



Tia :) Jedna byk ( ordynarny, prawda ) i teraz żyć mi nie dadza ;P

Jeden miało być...dobra na dzisiaj koniec pisania :P

ROTFL!!! :D

vneb

--

Audi A6 C5 2.5TDI :: http://www.audi.vneb.pl/
Cesarsko-Krolewska wioska SOLINA :)

19 Data: Maj 09 2007 23:07:35
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"vneb"

>> Tia :) Jedna byk ( ordynarny, prawda ) i teraz żyć mi nie dadza ;P

> Jeden miało być...dobra na dzisiaj koniec pisania :P

ROTFL!!! :D

A mówili tyle razy, aby nie siadać przed kierownicą...
Znaczy... ...klawiaturą bez stosownego wy_poczęcia. ;)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

20 Data: Maj 09 2007 19:06:32
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: red 

kml pisze:

Ostatnio widziałem kogoś ze swierzo wymienioną zarówką, która byla załozona źle i waliła idalnie w kierowce jadącego z naprzeciwka :|

A to rzarufkę morzna źle załorzyć?

Mnie to się zawsze wydawało, że one po to mają te wypustki, żeby tylko w 1 sposób pasowały do reflektora.

21 Data: Maj 09 2007 17:14:16
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: 'Tom N' 

red w

A to żarówkę można źle założyć?

Można.

Mnie to się zawsze wydawało, że one po to mają te wypustki, żeby tylko w
1 sposób pasowały do reflektora.

Mnie się udało bez zbytniego problemu. Z czystego lenistwa nie odkręciłem
reflektora i jakoś się idealnie wpasowała wypustką w wycięcie w odbłyśniku.

Jakie piękne skupienie wiązki światła na ścianie było... ;-)


--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

22 Data: Maj 09 2007 19:46:22
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Axel 

"red"  wrote in message


A to rzarufkę morzna źle załorzyć?
Mnie to się zawsze wydawało, że one po to mają te wypustki, żeby tylko w 1
sposób pasowały do reflektora.

Mnie sie zawsze wydawalo, ze nie da sie wlozyc wtyczki VGA odwrotnie w
gniazdko. Dopoki znajomi nie zadzwonili, ze im po przestawieniu komputer
przestal dzialac. Dokrecona byla ta wtyczka idealnie ;-)

--
Axel

23 Data: Maj 09 2007 21:29:31
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: red 

Axel pisze:

Mnie sie zawsze wydawalo, ze nie da sie wlozyc wtyczki VGA odwrotnie w gniazdko. Dopoki znajomi nie zadzwonili, ze im po przestawieniu komputer przestal dzialac. Dokrecona byla ta wtyczka idealnie ;-)

Drobny hardkor :-) Ja kiedyś na ślepo podłączyłem USB do RJ45, ale to mniejsza siła była potrzebna... :-)

24 Data: Maj 09 2007 21:54:59
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Axel 

"red"  wrote in message


Mnie sie zawsze wydawalo, ze nie da sie wlozyc wtyczki VGA odwrotnie w
gniazdko. Dopoki znajomi nie zadzwonili, ze im po przestawieniu komputer
przestal dzialac. Dokrecona byla ta wtyczka idealnie ;-)
Drobny hardkor :-) Ja kiedyś na ślepo podłączyłem USB do RJ45, ale to
mniejsza siła była potrzebna... :-)

Tez zaliczylem, dziwiac sie, ze mi myszka nie dziala ;-)

--
Axel

25 Data: Maj 09 2007 23:12:47
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Axel"

> Drobny hardkor :-) Ja kiedyś na ślepo podłączyłem USB do RJ45, ale to
> mniejsza siła była potrzebna... :-)

Tez zaliczylem, dziwiac sie, ze mi myszka nie dziala ;-)

Nie bez powodu więc CPU montowano ZIFami. ;)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

26 Data: Maj 10 2007 06:07:59
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Jacek Osiecki 

Dnia Wed, 9 May 2007 19:46:22 +0200, Axel napisał(a):

"red"  wrote in message

A to rzarufkę morzna źle załorzyć?
Mnie to się zawsze wydawało, że one po to mają te wypustki, żeby tylko w 1
sposób pasowały do reflektora.

Mnie sie zawsze wydawalo, ze nie da sie wlozyc wtyczki VGA odwrotnie w
gniazdko. Dopoki znajomi nie zadzwonili, ze im po przestawieniu komputer
przestal dzialac. Dokrecona byla ta wtyczka idealnie ;-)

Bez problemu można było zrobić to przy monitorach czarno-białych - miały
mniej pinów i gładko wchodziło w obu pozycjach :)

Pozdrawiam,
--
Jacek Osiecki  GG:3828944
"To nie logika, to polityka"
(c) Kabaret pod Wydrwigroszem 2006

27 Data: Maj 10 2007 08:37:54
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Axel 

"Jacek Osiecki"  wrote in message


Mnie sie zawsze wydawalo, ze nie da sie wlozyc wtyczki VGA odwrotnie w
gniazdko. Dopoki znajomi nie zadzwonili, ze im po przestawieniu komputer
przestal dzialac. Dokrecona byla ta wtyczka idealnie ;-)
Bez problemu można było zrobić to przy monitorach czarno-białych - miały
mniej pinów i gładko wchodziło w obu pozycjach :)

Tu bylo pelne 15 pin - zreszta, jak dla mnie, to ksztalt wtyczki jest
wystarczajacy, zeby sie _nie_dalo_ wlozyc odwrotnie...

--
Axel

28 Data: Maj 10 2007 06:46:21
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Piotrek Roczniak 

Dnia 10.05.2007 Axel  napisał/a:

"Jacek Osiecki"  wrote in message


Mnie sie zawsze wydawalo, ze nie da sie wlozyc wtyczki VGA odwrotnie w
gniazdko. Dopoki znajomi nie zadzwonili, ze im po przestawieniu komputer
przestal dzialac. Dokrecona byla ta wtyczka idealnie ;-)
Bez problemu można było zrobić to przy monitorach czarno-białych - miały
mniej pinów i gładko wchodziło w obu pozycjach :)

Tu bylo pelne 15 pin - zreszta, jak dla mnie, to ksztalt wtyczki jest
wystarczajacy, zeby sie _nie_dalo_ wlozyc odwrotnie...

Da się, da... :)
Juzki bywają nadwyraz pomysłowe tudzież silne. Widziałem też odwrotnie
wciśnięte zasilanie do dysku.
Teraz czekam (a jestem przekonany że w końcu się doczekam) aż ktoś włoży
odwrotnie wtyczkę do zasilacza. :)

--
Takiej władzy w naszych progach wszyscy chcielibyśmy podziękować,
W kilku nie do końca pięknych słowach. Z wyrazami szczerej niewdzięczności,
Dla skurwysynów nie mamy litości! coma - tonacja
::::::::::: - http://www.roczniak.net/kasa/ - ::::::::::::::

29 Data: Maj 09 2007 19:50:16
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: kml 


Użytkownik "red"  napisał w wiadomości

kml pisze:
Ostatnio widziałem kogoś ze swierzo wymienioną zarówką, która byla załozona źle i waliła idalnie w kierowce jadącego z naprzeciwka :|

A to rzarufkę morzna źle załorzyć?

Mnie to się zawsze wydawało, że one po to mają te wypustki, żeby tylko w 1 sposób pasowały do reflektora.

Nie wiem czy rzarufkę można źle założyć ale żarówkę bez większego problemu, wystarczy niestarannie włożyć w uchwyt i nie zapiąć dobrze.


--
pozdrawiam
kml

30 Data: Maj 09 2007 17:20:25
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: maciej j. 


"Hatson"  wrote in message

To raczej nie same zarowki, tylko caly reflektor. Luzuja sie mocowania na
naszych drogach i pozniej drzy. Albo zle po naprawie zlozone.

moze masz racje choc ostatnio widzialem tira na oko max 2-3 letni i
niesadze zeby mu sie reflektor zluzowal. za  nowy i tiry to woly robocze
nie moga sie reflektory luzowac... moze czasem.
tak czy inaczej nawet takie poluzowane reflektory nie powinny przechodzic
badania tech. zle ustawione swiatla lub inne usterki dot. swiatel w naszym
karaju to plaga. nie raz juz o tym bylo ale musialem sie wyzyc.
ja mam 20 letnie auto a swiatla mam idealnie ustawione i jak nie potrzeba
nie jeezdze na przeciwmgilenych i uwazam ze policja powinna sie mocnie j
tego czepiac... ale latwiej jest wystawiac manadaty za predkosc.....

maciej

31 Data: Maj 09 2007 23:14:04
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Marek mszyma Szymański 

Witam,

Użytkownik "Hatson"  napisał
....

To raczej nie same zarowki, tylko caly reflektor. Luzuja sie mocowania na
naszych drogach i pozniej drzy. Albo zle po naprawie zlozone.
....
To żarówki - nie całe reflektory.
Częstotliwość "pomrugiwania" zbyt wysoka jak na reflektor.
Żarówka źle trzymana - tylko kabelki czy niedopięta sprężyna
moze się w tak szybkie drgania wzbudzić - reflektor raczej nie.

A swoja drogą - ustawienie na oślepianie jest częste i dokuczliwe
ALE
ustawienie W PODŁOGĘ - na 3 - 5  czy nawet 10 metr przed samochodem
jest równie czeste - a według mnie równie niebezpieczne -
- poza miastem bez długich prędkość bezpieczna spada do 20-30 km/h.
--
Pozdrawiam,
Marek mszyma Szymański, Gdynia
Skoda FAVORIT LPG,              "matowobiała"
kom. 602 649555 , GG#3332026 , usuń nospam

32 Data: Maj 09 2007 17:13:22
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: badzio 

Patrze, patrze a tu maciej j. porozsypywal nastepujace haczki:

mnie tez. a jeszcze lepsi sa ci co maja po wymianie albo nie wiem czemu luzna zarowke i swiatlo caly czas sie trzesie.. w czasie deszczu masakra. pewnei tez to widzielisciekiedys.....
Nieraz widuje delikwentow - zle ustawione swiatla + slabe mocowanie zarowki/reflektora. Efekt - jesli nawierzchnia jest nierowna (o co nietrudno) z daleka wyglada to jakby mrugali dlugimi.
--
badzio

33 Data: Maj 09 2007 17:09:57
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Borys Pogoreło 

Dnia Wed, 9 May 2007 16:44:05 +0200, Jacek "Plumpi" napisał(a):

Właśnie widziałem jak policja zatrzymała kierowniczkę za źle ustawione
światła. Jedno z tych świateł niemiłosiernie oślepiało.
Jak widać jazda w dzień na światłach przynosi korzyści :)

 Ojtam, przecież dobrze wiesz, że Policja mogła równie dobrze ją zatrzymać
po zmroku, a w ogóle to wszyscy powinniście iść do okulisty ;>

--
Borys Pogoreło
borys(#)leszno,edu,pl

34 Data: Maj 09 2007 19:10:37
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Jacek "Plumpi""  napisał w wiadomości

Właśnie widziałem jak policja zatrzymała kierowniczkę za źle ustawione
światła. Jedno z tych świateł niemiłosiernie oślepiało.
Jak widać jazda w dzień na światłach przynosi korzyści :)

Jakie korzyści ? Ja nie widzę żadnych korzyści. Policja łaski nie robi, że
raz na pół roku kogoś zatrzyma za światła. Widocznie mieli taki kaprys, bo
nic innego nie trafiało się. Skoro wciskali nam kit o bezpieczeństwie to
niech teraz wyłapują tych, którzy oślepiają innych. Ja tego wręcz żądam.

neelix

35 Data: Maj 09 2007 20:39:44
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Jacek "Plumpi" 

Jakie korzyści ? Ja nie widzę żadnych korzyści. Policja łaski nie robi, że
raz na pół roku kogoś zatrzyma za światła. Widocznie mieli taki kaprys, bo
nic innego nie trafiało się. Skoro wciskali nam kit o bezpieczeństwie to
niech teraz wyłapują tych, którzy oślepiają innych. Ja tego wręcz żądam.

W nocy raczej bardzo rzadko robią łapanki - choćby ze zwględów
bezpieczeństwa, a ponad to faktu, że kierowcy nie muszą się zatrzymywać
takiemu partolowi.
Gdyby natomiast nie było obowiązku świecenia to kobitka jeździła by, aż do
przeglądu lub kolejnego okresu zimowego oślepiając co noc :)
Możemy tylko spekulować na temat ilu wypadkom zapobieżono, które mogły być
spowodowane na skutek oślepienia w nocy przez tą kierowniczkę :)

36 Data: Maj 10 2007 11:17:14
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Jacek "Plumpi""  napisał w wiadomości

> Jakie korzyści ? Ja nie widzę żadnych korzyści. Policja łaski nie robi,
że
> raz na pół roku kogoś zatrzyma za światła. Widocznie mieli taki kaprys,
bo
> nic innego nie trafiało się. Skoro wciskali nam kit o bezpieczeństwie to
> niech teraz wyłapują tych, którzy oślepiają innych. Ja tego wręcz żądam.

W nocy raczej bardzo rzadko robią łapanki - choćby ze zwględów
bezpieczeństwa, a ponad to faktu, że kierowcy nie muszą się zatrzymywać
takiemu partolowi.

Łaske robią, że się zatrzymają.

Gdyby natomiast nie było obowiązku świecenia to kobitka jeździła by, aż do
przeglądu lub kolejnego okresu zimowego oślepiając co noc :)

W nocy jedzie ten co musi. Reszta śpi.

Możemy tylko spekulować na temat ilu wypadkom zapobieżono, które mogły być
spowodowane na skutek oślepienia w nocy przez tą kierowniczkę :)

Ona śpi. :-)

neelix

37 Data: Maj 10 2007 21:15:53
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Jacek "Plumpi" 

Ona śpi. :-)

Przyznaj się - napewno z Tobą ? ;))))

38 Data: Maj 11 2007 11:35:37
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "neelix"  napisał w wiadomości


Użytkownik "Jacek "Plumpi""  napisał w wiadomości

> > Jakie korzyści ? Ja nie widzę żadnych korzyści. Policja łaski nie
robi,
że
> > raz na pół roku kogoś zatrzyma za światła. Widocznie mieli taki
kaprys,
bo
> > nic innego nie trafiało się. Skoro wciskali nam kit o bezpieczeństwie
to
> > niech teraz wyłapują tych, którzy oślepiają innych. Ja tego wręcz
żądam.
>
> W nocy raczej bardzo rzadko robią łapanki - choćby ze zwględów
> bezpieczeństwa, a ponad to faktu, że kierowcy nie muszą się zatrzymywać
> takiemu partolowi.

Łaske robią, że się zatrzymają.

> Gdyby natomiast nie było obowiązku świecenia to kobitka jeździła by, aż
do
> przeglądu lub kolejnego okresu zimowego oślepiając co noc :)

W nocy jedzie ten co musi. Reszta śpi.

> Możemy tylko spekulować na temat ilu wypadkom zapobieżono, które mogły
być
> spowodowane na skutek oślepienia w nocy przez tą kierowniczkę :)

Ona śpi. :-)

Ale nie jest kierowniczką. :-)

neelix

39 Data: Maj 09 2007 18:46:08
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: vneb 

"Jacek \"Plumpi\""  wrote in news:f1smpc$k8h$1
@atlantis.news.tpi.pl:

Właśnie widziałem jak policja zatrzymała kierowniczkę za źle ustawione
światła. Jedno z tych świateł niemiłosiernie oślepiało.
Jak widać jazda w dzień na światłach przynosi korzyści :)

O prosze!!! A gdzie sa teraz wszyscy przeciwnicy swiatla w dzien? Mowe
odjelo? Chocby mial to byc jedyny sensowny powod wprowadzenia swiecenia w
dzien to jestem jak najbardziej ZA!!! moze za jakis czas bedzie wiecej
dobrze ustawionych swiatel, jak media zaczna naglasniac akcje zatrzymywania 
oslepiaczy :) Zawsze to jest in plus!!!

vneb

--

Audi A6 C5 2.5TDI :: http://www.audi.vneb.pl/
Cesarsko-Krolewska wioska SOLINA :)

40 Data: Maj 10 2007 11:18:18
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "vneb"  napisał w wiadomości

"Jacek \"Plumpi\""  wrote in news:f1smpc$k8h$1
@atlantis.news.tpi.pl:

> Właśnie widziałem jak policja zatrzymała kierowniczkę za źle ustawione
> światła. Jedno z tych świateł niemiłosiernie oślepiało.
> Jak widać jazda w dzień na światłach przynosi korzyści :)

O prosze!!! A gdzie sa teraz wszyscy przeciwnicy swiatla w dzien? Mowe
odjelo? Chocby mial to byc jedyny sensowny powod wprowadzenia swiecenia w
dzien to jestem jak najbardziej ZA!!! moze za jakis czas bedzie wiecej
dobrze ustawionych swiatel, jak media zaczna naglasniac akcje
zatrzymywania
oslepiaczy :) Zawsze to jest in plus!!!

Naiwniaki jesteście.

neelix

41 Data: Maj 10 2007 15:33:26
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: japo 

Naiwniaki jesteście.

jesteś miszczem

42 Data: Maj 10 2007 17:06:23
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "japo"  napisał w wiadomości

> Naiwniaki jesteście.

jesteś miszczem

Miszcze to m.in. ci, którzy świecili przed nakazem. Orły, sokoły, bażanty.

neelix

43 Data: Maj 10 2007 17:20:06
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"neelix"

Miszcze to m.in. ci, którzy świecili przed nakazem. Orły, sokoły, bażanty.

Policjanci świecili. I ja świeciłem. Już raz nazwano mnie miszczem
(przy okazji montażu dysków) lecz ten, kto mnie tak nazwał, okazał
się analfabetą, co mu wykazałem. :) (chodziło o pozycję montowania
HDD w komputerach; jeśli ktoś ma ochotę -- > Google)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

44 Data: Maj 10 2007 18:35:55
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski"
napisał w wiadomości


"neelix"

> Miszcze to m.in. ci, którzy świecili przed nakazem. Orły, sokoły,
bażanty.

Policjanci świecili.

Ale żeś sobie wzór znalazł. Policjant jest wzorem chyba tylko dla
przedszkolaka. :-)

 I ja świeciłem. Już raz nazwano mnie miszczem
(przy okazji montażu dysków) lecz ten, kto mnie tak nazwał, okazał
się analfabetą, co mu wykazałem. :) (chodziło o pozycję montowania
HDD w komputerach; jeśli ktoś ma ochotę -- > Google)

No to wybierz sobie coś z tego ptactwa. :-)

neelix

45 Data: Maj 10 2007 22:39:01
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"neelix"

No to wybierz sobie coś z tego ptactwa. :-)

Tego nie rozumiem. :)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

46 Data: Maj 11 2007 11:37:23
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski"
napisał w wiadomości


"neelix"

> No to wybierz sobie coś z tego ptactwa. :-)

Tego nie rozumiem. :)

Miałeś 3 ptaki Danuty Rinn do wyboru. :-)

neelix

47 Data: Maj 11 2007 15:31:43
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"neelix"

> Tego nie rozumiem. :)

Miałeś 3 ptaki Danuty Rinn do wyboru. :-)

Orły, sokoły, bażanty? Tego też nie rozumiem. :)
Orły i sokoły to ciekawe ptaki -- drapieżne.
Bażant chyba do nich się nie zalicza, choć kto wie. ;)

Bażanty -- to kuraki łowne, więc niby drapieżniki, ale kura to kura!
Zwykła kura też jest drapieżna ;) -- ponoć wyciąga z ziemi robaki. :)
W każdym razie bażanty to kuraki. Podobnie jak głuszce. :)

A orły i sokoły kurakami chyba nie są. :)

Orły to chyba jastrzębiowate, a sokoły chyba nie.

W każdym razie zestawienie kury i sokoła -- to błąd. :)

-=-

Gdy jeździłem ,,na światłach'' w czasie, gdy nie było to konieczne -- ustępowano
mi z drogi i nawet zatłoczone ulice nie były dla mnie straszne. Teraz w tej dziczy
czuję się jak zwykły człowiek!!! Swołocz ;) potrafi ze mną wykłócać się dochodzi do
przepychane, ,,dyskusji''... Na szczęście zapał do konfrontacji studzi wygląd mojego
samochodu. Leciwa Mercedes nie zachęca do kolizji. :)

Co innego z pieszymi -- ci chętnie wyładowują swoją głupotę na staruszce. :)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

49 Data: Maj 10 2007 11:21:43
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: japo 

z innej beczki, widze że kilka procent kierwców jedzie na innych światłach
niż trzeba - na długich lub pozycyjnych.

Rozwala mnie, że liczna grupa kierowców nie daje sobie z tym rady..
Podejrzewam też że część tych "pozycyjnych" uważa że w dzień wygladaja one
jak mijania, a zaoszczędzią setki złotych rocznie na żarówkach,
akumulatorach, kablach i paliwie..

50 Data: Maj 10 2007 11:28:04
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Krzysiek 

Rozwala mnie, że liczna grupa kierowców nie daje sobie z tym rady..
Podejrzewam też że część tych "pozycyjnych" uważa że w dzień wygladaja one
jak mijania, a zaoszczędzią setki złotych rocznie na żarówkach,
akumulatorach, kablach i paliwie..
z mojej strony jest to forma protestu
i czuję się z tym lepiej
taki już jestem

51 Data: Maj 10 2007 11:36:00
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Witold Wladyslaw Wojciech Wilk 

Krzysiek napisał:

Rozwala mnie, że liczna grupa kierowców nie daje sobie z tym rady..
Podejrzewam też że część tych "pozycyjnych" uważa że w dzień wygladaja one
jak mijania, a zaoszczędzią setki złotych rocznie na żarówkach,
akumulatorach, kablach i paliwie..
z mojej strony jest to forma protestu
i czuję się z tym lepiej
taki już jestem

zeby w ramach protestu jakiś dres Ci nie przywalił, jak staniesz na
długich w korku za nim... ;)

--
Witold Wladyslaw Wojciech Wilk mob:+48605066384/+48606124622 gg3211630
prr: giant boulder'02@13kkm |ST-SO-SG|
pms/kc: citroen xantia mkI 2.0 8v 1995 251kkm/43kkm hydrokomfortowa :)

52 Data: Maj 10 2007 11:35:16
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "japo"  napisał w wiadomości

z innej beczki, widze że kilka procent kierwców jedzie na innych światłach
niż trzeba - na długich lub pozycyjnych.

Rozwala mnie, że liczna grupa kierowców nie daje sobie z tym rady..
Podejrzewam też że część tych "pozycyjnych" uważa że w dzień wygladaja one
jak mijania, a zaoszczędzią setki złotych rocznie na żarówkach,
akumulatorach, kablach i paliwie..

Światła w dzień to głupota. Dla mnie bez znaczenia, że jadą na pozycjach.
Przykro tylko, że zapłacą mandat za  brak idiotycznych świateł w dzień.

neelix

53 Data: Maj 10 2007 14:14:23
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"neelix"

Światła w dzień to głupota. Dla mnie bez znaczenia, że jadą na pozycjach.
Przykro tylko, że zapłacą mandat za  brak idiotycznych świateł w dzień.

IMO idiotyczne nie są -- samochód z włączonymi światłami widać wyraźniej
i szybciej niż z wyłączonymi.

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

54 Data: Maj 10 2007 16:21:11
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: mario 

Eneuel Leszek Ciszewski napisał(a):

"neelix"
Światła w dzień to głupota. Dla mnie bez znaczenia, że jadą na pozycjach.
Przykro tylko, że zapłacą mandat za  brak idiotycznych świateł w dzień.

IMO idiotyczne nie są -- samochód z włączonymi światłami widać wyraźniej
i szybciej niż z wyłączonymi.

dokładnie tak, na zatłoczonej miejskiej ulicy też i w korku TEŻ.

pozdrawiam
mario

55 Data: Maj 10 2007 17:11:00
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"mario"

> IMO idiotyczne nie są -- samochód z włączonymi światłami widać wyraźniej
> i szybciej niż z wyłączonymi.

dokładnie tak, na zatłoczonej miejskiej ulicy też i w korku TEŻ.

Korki to sytuacje anormalne. Ponadto czasami bywa tak, że tylko
połowa jezdni jest zatłoczona. Idąc tym tropem, można zauważyć,
że w korkach itp. miejscach nie należy jeździć, czy raczej stać
z włączonym silnikiem, bo niczemu dobremu to nie służy.

Robienie wyjątku dla korka sensu nie ma, bo trzeba by zdefiniować 'korek'.

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

56 Data: Maj 10 2007 17:08:06
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski"
napisał w wiadomości


"neelix"

> Światła w dzień to głupota. Dla mnie bez znaczenia, że jadą na
pozycjach.
> Przykro tylko, że zapłacą mandat za  brak idiotycznych świateł w dzień.

IMO idiotyczne nie są -- samochód z włączonymi światłami widać wyraźniej
i szybciej niż z wyłączonymi.

Po co mam znowu pisać, że ktoś kto nie widzi samochodu w dzień powinien
jeździć komunikacją zbiorową ?

neelix

57 Data: Maj 10 2007 17:36:37
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"neelix"

Po co mam znowu pisać, że ktoś kto nie widzi samochodu w dzień powinien
jeździć komunikacją zbiorową ?

Mnie po zmierzchu najechała kobieta w sytuacji, gdy stałem na wewnętrznej
(osiedlowej) drodze z włączonymi światłami pozycyjnymi i awaryjnymi. Za
mną stał samochód policyjny, a w nim policjanci z moimi dokumentami. Moim
samochodem zatrzęsło, usłyszałem łomot uderzenia, z policyjnego samochodu
wyskoczyli policjanci -- i zobaczyli, i usłyszeli co się stało, a kobieta
twierdziła, że nie najechała mojego samochodu.

I co Ty na to? Może jechała do najbliższego przystanku autobusowego, żeby
wsiąść tam do autobusu?

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

58 Data: Maj 10 2007 18:38:36
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski"
napisał w wiadomości


"neelix"

> Po co mam znowu pisać, że ktoś kto nie widzi samochodu w dzień powinien
> jeździć komunikacją zbiorową ?

Mnie po zmierzchu najechała kobieta w sytuacji, gdy stałem na wewnętrznej
(osiedlowej) drodze z włączonymi światłami pozycyjnymi i awaryjnymi. Za
mną stał samochód policyjny, a w nim policjanci z moimi dokumentami. Moim
samochodem zatrzęsło, usłyszałem łomot uderzenia, z policyjnego samochodu
wyskoczyli policjanci -- i zobaczyli, i usłyszeli co się stało, a kobieta
twierdziła, że nie najechała mojego samochodu.

I co Ty na to? Może jechała do najbliższego przystanku autobusowego, żeby
wsiąść tam do autobusu?

Ona jest z tych, którzy nie widzą samochodu bez świateł mijania. Do autobusu
powinna wsiadać już pod domem.

neelix

59 Data: Maj 10 2007 23:07:56
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"neelix"

> I co Ty na to? Może jechała do najbliższego przystanku autobusowego, żeby
> wsiąść tam do autobusu?

Ona jest z tych, którzy nie widzą samochodu bez świateł mijania. Do autobusu
powinna wsiadać już pod domem.

Ale od jej domu (bloku) do przystanku ma około 40 metrów. ;)

BTW -- mnie zatrzymano dokumenty właśnie dlatego, że jechałem
po zmroku bez świateł mijania, a jechałem, bo mam :) automag,
który je włącza, ale tylko wówczas, kiedy są wyłączone -- nie
wówczas, gdy są włączone pozycyjne, postojowe czy podobne. :)
A były włączone pozycyjne. :)

No i wówczas zabrali mi prawo jazdy, bo od kilku miesięcy brakowało mi punktów. :)
(miałem karnych 26 na 24 możliwe) I musiałem zdawać egzamin, którego nie mogę się
powstydzić -- jechałem pewnie, szybko, i potrzebowałem znacznie mniej :) miejsca,
niż mi go przydzielono zarówno w jeździe na łuku do tyłu, jak i w parkowaniu tyłem.

Ale zanim podszedłem do tego egzaminu -- trochę poćwiczyłem, za co musiałem
trochę zapłacić. (za wynajęcie samochodu takiego jak egzaminacyjny oraz
za wynajęcie ,,toru egzaminacyjnego'') Przy okazji zasięgnąłem języka
i dowiedziałem się, że egzaminatorzy lubią wprowadzać egzaminowanych
w błąd typu:

 -- Proszę skręcić w tę drogę. (jednokierunkową)
 -- Ale proszę jechać po prawej stronie! To nic,
    że ulica jest jednokierunkowa, ale ruch mamy
    w Polsce nadal prawostronny!!! Na razie panu
    wybaczę to potknięcie, lecz proszę uważać na
    przyszłość...
 -- Proszę skręcić w lewo.
 -- Z której strony?! W lewo, z drogi jednokierunkowej,
    skręcamy z lewej strony, nie z prawej! Nie zdał pan.
    Przykro mi, ale to już drugie ;) pana potknięcie. ;)

No i byłem z siebie dumny na egzaminie, bo jazda na ,,torze'' wypadła lepiej niż
bardzo dobrze, a w mieście celowo najechałem na zebrę (na samym końcu egzaminu)
aby zapytać, czy to taki straszny błąd, bo właśnie za najechanie na zebrę zabrano
mi 6 punktów. :) Egzaminator był zdumiony i zauważył, że następnym razem, zanim
stracę komplet, ;) mogę przyjść na pogawędkę, po której darowanych jest kilka
punktów bez egzaminu. :)

Moim zdaniem takie egzaminy powinny być obowiązkowe dla każdego, i to raz do roku! :)
Podejrzewam, że liczba wypadków zmalałaby o połowę, a liczba kierowców -- też o połowę. ;)

A gdyby postawiono ludziom takie kryteria, jakie ja sam sobie postawiłem -- zapewne
zostałby jeden z dziesięciu, albo i z trudniejszego teleturnieju. ;) Przy parkowaniu
tyłem mogliby mi skrócić miejsce co najmniej o jeden metr, a i tak miałbym luzy. :)
Facet, który mnie do tego egzaminu przygotowywał, tłumaczył dokładnie, jak wyczuć
samochód, kiedy i jak kręcić kierownicą itd. :) Natomiast nie posłuchałem jego
rad przy jeździe tyłem po łuku -- po prostu cały czas patrzyłem do tyłu, zamiast
w lusterka i pojechałem pewnie, z dużą szybkością. :) Parkowałem tyłem też szybko. :)

Przez chwilę egzaminujące mnie osoby patrzyły ze zdumieniem, gdyż spodziewały
się raczej solidnego uderzenia, i to nie tylko w ograniczające pachołki,
podczas gdy ja spokojnie :) wjechałem tam, gdzie zamierzałem, tyle tylko
że bardzo ciasno i bardzo szybko. :) Niemal otarłem się przodem o te pachołki.

Ciekawe, co powiedzieliby dzisiaj -- potrafię dla jaj zbliżyć się do słupa tak
mocno, że nie jest możliwe włożenie palca pomiędzy zderzak i słup. :) Tak właśnie
lubię czasami wjeżdżać do garażu, choć miejsca mam co najmniej dużo. Prawie tak
jak na egzaminie, bo powoli. Niestety kiedyś byłem lepszy -- wjeżdżałem tak ciasno
z dużą szybkością. Raz nie wyszło i zabrakło paru centymetrów -- drzwi garażowe
noszą do dnia dzisiejszego ślady po tamtym uderzeniu. Samochód o dziwo nie ucierpiał
mocno, choć był przeszorowany prawie na całej długości. Uszkodzenia były tak małe,
że nawet nie reperowałem ich przez wiele miesięcy.

Człowiek, który mnie szkolił do egzaminu, wyjaśnił mi także, iż nierozsądnie :)
postępuję, przyjeżdżając na lekcje samochodem, bo w razie zatrzymania przez
policję -- mogę się pożegnać z prawem jazdy na przykład na dwa lata. :)

Następnego dnia po odebraniu prawa jazdy jechałem łukiem obwodnicy radzymińskiej
niemal z moją maksymalną szybkością po ośnieżonej i oblodzonej jezdni. :) Do pełnych
160 km/h nie udało mi się dociągnąć, gdyż taki to samochód, ale było blisko. :)
Myślałem, że oszaleję z radości. :) Obok mnie przejeżdżał (tak o 80 km/h szybciej :)
ode mnie) inny samochód. :)

Był ostatni tydzień stycznia 2001 roku...

Od tamtego czasu zabrano mi punkty tylko jeden raz -- za znaczne przekroczenie
szybkości. Wypisano mi przy okazji mandat w wysokości 250 złotych. Na pytanie:
dlaczego jadę tak szybko, wyjaśniłem, że jechałbym szybciej, ale inne samochody
na to nie pozwoliły. Policjanci wyjaśnili mi, że wysłano ich tutaj w tę pogodę
(deszcz) aby odebrać chleb grabarzom, jako że ,,normalnie'' w takich warunkach
wiele osób (przy mniejszej szybkości niż moja) tłukło w betonowe słupki mostku
lub jakoś inaczej roztrzaskiwało się właśnie w tym miejscu. Dla mnie była to
zdecydowanie bezpieczna szybkość. Samochód jeszcze by w doskonałym stanie. :)
Ja także. :)

Teraz, po latach tragicznej nędzy materialnej, nadal potrafię:

 -- jeździć spokojnie z maksymalną dla tego samochodu szybkością
    (testowałem kilkakrotnie)
 -- jechać spokojnie po błotnistym poboczu (testowałem kilka dni temu
    z szybkością około 80 km/h, gdy na jezdni zabrakło miejsca dla mnie
    i dla jadącej z przeciwnej strony ciężarówki)
 -- jeździć spokojnie bardzo blisko przeszkód (nawet wówczas, gdy mam
    sporo miejsca i nie muszę tak jeździć)
 -- przejechać spokojnie, bez zmęczenia kilkaset (400) kilometrów
 -- wchodzić w ciasne zakręty z szybkością 50 km/h (teraz w czasie
    takich skrętów dosłownie zarzuca tyłem samochodu, co jazdę czyni
    nieprzyjemną -- moim zdaniem to wina amortyzatorów)

Mam tylko (jak dawniej) kłopoty z ciśnieniem krwi (potrafi znienacka
spadać do wartości zbyt niskich) i ze wzrokiem. Wzrok poprawia się
właśnie dzięki jeżdżeniu samochodem a psuje dzięki siedzeniu przed
monitorem komputera. :) Czytanie ,,papieru'' nie ma wpływu na wzrok,
dlatego książki czasopisma mogę czytać do woli. :)

-=-

Wracając do tych, którzy powinni jeździć autobusami -- imo wiele
osób powinno nad jeżdżeniem autobusami pomyśleć poważnie. :)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

60 Data: Maj 11 2007 12:36:24
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski"
napisał w wiadomości


"neelix"

> > I co Ty na to? Może jechała do najbliższego przystanku autobusowego,
żeby
> > wsiąść tam do autobusu?

> Ona jest z tych, którzy nie widzą samochodu bez świateł mijania. Do
autobusu
> powinna wsiadać już pod domem.

Ale od jej domu (bloku) do przystanku ma około 40 metrów. ;)

Przenieść przystanek, albo dom. ;-)

BTW -- mnie zatrzymano dokumenty właśnie dlatego, że jechałem
po zmroku bez świateł mijania, a jechałem, bo mam :) automag,
który je włącza, ale tylko wówczas, kiedy są wyłączone -- nie
wówczas, gdy są włączone pozycyjne, postojowe czy podobne. :)
A były włączone pozycyjne. :)

Dlatego ja założyłem sobie dodatkową kontrolkę na deskę. Jeśli brak mijania
to świeci, ale też niczego nie gwarantuje.

No i wówczas zabrali mi prawo jazdy, bo od kilku miesięcy brakowało mi
punktów. :)
(miałem karnych 26 na 24 możliwe) I musiałem zdawać egzamin, którego nie
mogę się
powstydzić -- jechałem pewnie, szybko, i potrzebowałem znacznie mniej :)
miejsca,
niż mi go przydzielono zarówno w jeździe na łuku do tyłu, jak i w
parkowaniu tyłem.

Najciaśniejsze jest jednak skośne.

Ale zanim podszedłem do tego egzaminu -- trochę poćwiczyłem, za co
musiałem
trochę zapłacić. (za wynajęcie samochodu takiego jak egzaminacyjny oraz
za wynajęcie ,,toru egzaminacyjnego'')

Jaki samochód ?



Przy okazji zasięgnąłem języka
i dowiedziałem się, że egzaminatorzy lubią wprowadzać egzaminowanych
w błąd typu:


 -- Proszę skręcić w tę drogę. (jednokierunkową)
 -- Ale proszę jechać po prawej stronie! To nic,
    że ulica jest jednokierunkowa, ale ruch mamy
    w Polsce nadal prawostronny!!! Na razie panu
    wybaczę to potknięcie, lecz proszę uważać na
    przyszłość...
 -- Proszę skręcić w lewo.
 -- Z której strony?! W lewo, z drogi jednokierunkowej,
    skręcamy z lewej strony, nie z prawej! Nie zdał pan.
    Przykro mi, ale to już drugie ;) pana potknięcie. ;)

Jakby nie patrzył to ruch jest prawostronny a w lewo na 1-kierunkowej
skręcamy z jej lewej strony.

No i byłem z siebie dumny na egzaminie, bo jazda na ,,torze'' wypadła
lepiej niż
bardzo dobrze, a w mieście celowo najechałem na zebrę (na samym końcu
egzaminu)
aby zapytać, czy to taki straszny błąd, bo właśnie za najechanie na zebrę
zabrano
mi 6 punktów. :) Egzaminator był zdumiony i zauważył, że następnym razem,
zanim
stracę komplet, ;) mogę przyjść na pogawędkę, po której darowanych jest
kilka
punktów bez egzaminu. :)

"Zabrania się zatrzymania pojazdu na przejściu dla pieszych,....". Taka
pogawędka to chyba ze 300zł, ale i tak się opłaca.

Moim zdaniem takie egzaminy powinny być obowiązkowe dla każdego, i to raz
do roku! :)
Podejrzewam, że liczba wypadków zmalałaby o połowę, a liczba kierowców --
też o połowę. ;)

Plac jest przegięty tzn. zbyt ciasny. W praktyce miejsca parkingowe na
drodze są dużo szersze. Jakoś nie widać na mieście prawidłowego parkowania.
Każdy parkuje jak popadnie, a przecież plac miał tego nauczyć. Plac jest
natomiast sitem.

A gdyby postawiono ludziom takie kryteria, jakie ja sam sobie
postawiłem -- zapewne
zostałby jeden z dziesięciu, albo i z trudniejszego teleturnieju. ;) Przy
parkowaniu
tyłem mogliby mi skrócić miejsce co najmniej o jeden metr, a i tak miałbym
luzy. :)
Facet, który mnie do tego egzaminu przygotowywał, tłumaczył dokładnie, jak
wyczuć
samochód, kiedy i jak kręcić kierownicą itd. :) Natomiast nie posłuchałem
jego
rad przy jeździe tyłem po łuku -- po prostu cały czas patrzyłem do tyłu,
zamiast
w lusterka i pojechałem pewnie, z dużą szybkością. :) Parkowałem tyłem też
szybko. :)

Taka jazda to ryzykowna gra. Egzamin trzeba wyrzeźbić. Z lusterkami różnie
bywa. Teraz na egzaminach chyba nie pozwalają na patrzenie za pomocą
lusterek na linię obok pojazdu. Nowy trynd. Słyszałem, że jak ktoś pochylił
to z takimi pojechał na miasto. Plotki ?

Przez chwilę egzaminujące mnie osoby patrzyły ze zdumieniem, gdyż
spodziewały
się raczej solidnego uderzenia, i to nie tylko w ograniczające pachołki,
podczas gdy ja spokojnie :) wjechałem tam, gdzie zamierzałem, tyle tylko
że bardzo ciasno i bardzo szybko. :) Niemal otarłem się przodem o te
pachołki.
Ciekawe, co powiedzieliby dzisiaj -- potrafię dla jaj zbliżyć się do słupa
tak
mocno, że nie jest możliwe włożenie palca pomiędzy zderzak i słup. :) Tak
właśnie
lubię czasami wjeżdżać do garażu, choć miejsca mam co najmniej dużo.
Prawie tak
jak na egzaminie, bo powoli. Niestety kiedyś byłem lepszy -- wjeżdżałem
tak ciasno
z dużą szybkością. Raz nie wyszło i zabrakło paru centymetrów -- drzwi
garażowe
noszą do dnia dzisiejszego ślady po tamtym uderzeniu. Samochód o dziwo nie
ucierpiał
mocno, choć był przeszorowany prawie na całej długości. Uszkodzenia były
tak małe,
że nawet nie reperowałem ich przez wiele miesięcy.

Jest to kwestia wyczucia auta i z pewnością jakichś predyspozycji.



Od tamtego czasu zabrano mi punkty tylko jeden raz -- za znaczne
przekroczenie
szybkości. Wypisano mi przy okazji mandat w wysokości 250 złotych. Na
pytanie:
dlaczego jadę tak szybko, wyjaśniłem, że jechałbym szybciej, ale inne
samochody
na to nie pozwoliły. Policjanci wyjaśnili mi, że wysłano ich tutaj w tę
pogodę
(deszcz) aby odebrać chleb grabarzom, jako że ,,normalnie'' w takich
warunkach
wiele osób (przy mniejszej szybkości niż moja) tłukło w betonowe słupki
mostku
lub jakoś inaczej roztrzaskiwało się właśnie w tym miejscu. Dla mnie była
to
zdecydowanie bezpieczna szybkość. Samochód jeszcze by w doskonałym stanie.
:)
Ja także. :)

Szczęście nie trwa wiecznie. Nie można go tak nadużywać.



Mam tylko (jak dawniej) kłopoty z ciśnieniem krwi (potrafi znienacka
spadać do wartości zbyt niskich) i ze wzrokiem. Wzrok poprawia się
właśnie dzięki jeżdżeniu samochodem a psuje dzięki siedzeniu przed
monitorem komputera. :) Czytanie ,,papieru'' nie ma wpływu na wzrok,
dlatego książki czasopisma mogę czytać do woli. :)

Niestety komputer męczy i psuje wzrok.


Wracając do tych, którzy powinni jeździć autobusami -- imo wiele
osób powinno nad jeżdżeniem autobusami pomyśleć poważnie. :)

Ktoś kto nie stosuje się do przepisów a przy tym jeździ zbyt szybko z
pewnością powinien. Takie osobniki są poważnym zagrożeniem. Drogi pełne są
takich miszczów.

neelix

61 Data: Maj 18 2007 21:45:55
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"neelix"

> Ale zanim podszedłem do tego egzaminu -- trochę poćwiczyłem, za
> co musiałem trochę zapłacić. (za wynajęcie samochodu takiego jak
> egzaminacyjny oraz za wynajęcie ,,toru egzaminacyjnego'')

Jaki samochód ?

Nie pamiętam -- taki, jak na egzaminach. Mały -- coś w rodzaju Corsy.

> No i byłem z siebie dumny na egzaminie, bo jazda na ,,torze'' wypadła
> lepiej niż bardzo dobrze, a w mieście celowo najechałem na zebrę (na
> samym końcu egzaminu) aby zapytać, czy to taki straszny błąd, bo
> właśnie za najechanie na zebrę zabrano mi 6 punktów. :) Egzaminator
> był zdumiony i zauważył, że następnym razem, zanim stracę komplet, ;)
> mogę przyjść na pogawędkę, po której darowanych jest kilka punktów bez
> egzaminu. :)

"Zabrania się zatrzymania pojazdu na przejściu dla pieszych,....". Taka
pogawędka to chyba ze 300zł, ale i tak się opłaca.

To nie było przejście, ale zamalowana część jezdni.

> Przez chwilę egzaminujące mnie osoby patrzyły ze zdumieniem,
> gdyż spodziewały się raczej solidnego uderzenia, i to nie tylko
> w ograniczające pachołki, podczas gdy ja spokojnie :) wjechałem
> tam, gdzie zamierzałem, tyle tylko że bardzo ciasno i bardzo szybko. :)
> Niemal otarłem się przodem o te pachołki.
> Ciekawe, co powiedzieliby dzisiaj -- potrafię dla jaj zbliżyć się do
> słupa tak mocno, że nie jest możliwe włożenie palca pomiędzy zderzak
> i słup. :) Tak właśnie lubię czasami wjeżdżać do garażu, choć miejsca
> mam co najmniej dużo. Prawie tak jak na egzaminie, bo powoli. Niestety
> kiedyś byłem lepszy -- wjeżdżałem tak ciasno z dużą szybkością. Raz nie
> wyszło i zabrakło paru centymetrów -- drzwi garażowe noszą do dnia
> dzisiejszego ślady po tamtym uderzeniu. Samochód o dziwo nie ucierpiał
> mocno, choć był przeszorowany prawie na całej długości. Uszkodzenia
> były tak małe, że nawet nie reperowałem ich przez wiele miesięcy.

Jest to kwestia wyczucia auta i z pewnością jakichś predyspozycji.

Tak. To kwestia predyspozycji. Mój układ nerwowy pracuje szybciej niż
u przeciętnego człowieka. Przed pięciu laty wpadłem w coś, co miało
wyrównać szanse, ;) ale podniosłem się z tego. :)

Z powodu mojego nieco ;) szybszego myślenia (i w ogóle szybszej
pracy układu nerwowego) wszedłem w konflikt z wieloma osobami,
które po prostu nie potrafiły mi dotrzymać ,,kroku''. Gdy
zachorowałem, stałem się równie rezolutny ;) jak masa ludzi,
w tym ci, którym przeszkadzałem. A przeszkadzałem na przykład
wielkiemu księdzu Józefowi Świetlickiemu, który niczym alfons
prostytutką, opiekował się ,,duchowo'' komputerową firmą
Komserwis Sp. zoo (chyba zoo). A że Białymstokiem rządzą
duchowni rzymskokatolickiego kościoła, odseparowano mnie od
pieniędzy, pracy (pracowałem na uczelni, gdzie niekoniecznie
pozwalałem Komserwisowi na dobre (z punktu widzenia Komserwisu)
interesy i ogłaszano z ambon, że depresja (na którą rzekomo
chorowałem) jest karą Bożą za grzechy dzieci0obójstwa, którego
rzekomo się dopuszczałem. :) Bez żadnego sądu, bez wyroku (a ja
twierdzę, że bez jakiejkolwiek winy) zostałem pozbawiony prawa
do życia. Przeżyłem, opisałem swoje życie na grupach dyskusyjnych,
wiedząc o tym, że będą archiwizowane po kres życia na Ziemi, ale
niewiele więcej potrafiłem uczynić. :)

Gdy po raz ostatni podjąłem nieudaną próbę wrócenia do pracy na
uczelni (przed rokiem) przeszedłem do zwalczania mitu depresji: :)
Najpierw pokazałem się (na wystawach komputerowych itp. -- nie mam
pieniędzy, więc takie wystawy niemal rujnowały mnie finansowo) znajomym
spoza Białegostoku, później wykorzystałem popisy mażoretek (które
opowiedziały o mnie w swoich rodzinnych stronach -- przypadkiem były
to strony rodziny mojej matki (na północ od Białegostoku) i mojego
ojca (południowozachodnia Polska) i wybory Miss Polonia Podlasia
oraz inne drobne okazje, rzucając się ludziom mocno w oczy, tak
że po prostu nie mogli już udawać, że jestem warzywem i/lub leżą
pod respiratorem. :)

Rozumiem, że ciołki z Komserwisu :) nie miały żadnych szans w konkurowaniu
ze mną do czasu mojej choroby, czyli do jesieni 2001 roku, ale dlaczego
tak mnie potraktowano i wówczas, gdy byłem ledwo żywy, gdy nikomu już nie
zagrażałem -- tego nie wiem. Teraz znowu jestem szybki, ale utraciłem zbyt
wiele, zbyt cennych latek (lat, wiosen, jesieni i zim) ;) ze swego życia. :)

> Od tamtego czasu zabrano mi punkty tylko jeden raz -- za znaczne
> przekroczenie szybkości. Wypisano mi przy okazji mandat w wysokości
> 250 złotych. Na pytanie: dlaczego jadę tak szybko, wyjaśniłem, że
> jechałbym szybciej, ale inne samochody na to nie pozwoliły. Policjanci
> wyjaśnili mi, że wysłano ich tutaj w tę pogodę (deszcz) aby odebrać
> chleb grabarzom, jako że ,,normalnie'' w takich warunkach wiele osób
> (przy mniejszej szybkości niż moja) tłukło w betonowe słupki mostku
> lub jakoś inaczej roztrzaskiwało się właśnie w tym miejscu. Dla mnie
> była to zdecydowanie bezpieczna szybkość. Samochód jeszcze by
> w doskonałym stanie. :) Ja także. :)

+ > była to zdecydowanie bezpieczna szybkość. Samochód jeszcze był
> w doskonałym stanie. :) Ja także. :)

Teraz samochód zdecydowanie jest w stanie agonalnym. Być może będę
miał nowy, ale wątpię, że będę z jakiegokolwiek zadowolony tak, jak
byłem ze 190, :) którą pokonała korozja.


Szczęście nie trwa wiecznie. Nie można go tak nadużywać.


Niedawno powiedziałem sprzedawcy Subaru i Mitsubishi, że gdybym opowiedział
mu połowę przygód mojego Mercedesa, wysłałby mnie do psychiatry, sądząc, iż
nadmiernie fantazjuję. :)

Możesz wierzyć albo nie -- niewiele miałem sytuacji niebezpiecznych, choć
samochód (razem ze mną) przeżył co najmniej bardzo dużo. Ja sam przeżyłem
(wyszedłem bez szwanku z wielu wypadków, których byłem uczestnikiem, choć
nie ja prowadziłem samochód) wiele, ale mało mam na sumieniu groźnych
sytuacji, nie mówiąc już o wypadkach.

Czy to sprawa szczęścia? Nie wiem. Może i tak, ale zazwyczaj szczęście
nie bywa sojusznikiem bezczynnych. :) Zazwyczaj gdy jadę, widzę w wyobraźni
wszystko (samochody, przeszkody) dookoła siebie, tak że trudno mnie czymkolwiek
zaskoczyć. Najgorsze są te sytuacje, gdy jestem znudzony jazdą lub mieleniem
ozora (rozmową) z kimś nudnym. Jak już pisałem -- myślę szybciej niż inni,
dlatego bardzo często irytuje mnie rozmowa z ludźmi, którzy dociekają
pppppooowwwwoooolllliii, zbyt powoli, jak dla mnie. :) Zazwyczaj należy
ludziom takim dać po prostu ,,chwilę'' na przemyślenie -- czasami kilka
tygodni, czasami kilka lat, :) a czasami kilka godzin, ale jadąc razem
samochodem -- trudno ten czas komuś ,,dać''. :)

> Mam tylko (jak dawniej) kłopoty z ciśnieniem krwi (potrafi znienacka
> spadać do wartości zbyt niskich) i ze wzrokiem. Wzrok poprawia się
> właśnie dzięki jeżdżeniu samochodem a psuje dzięki siedzeniu przed
> monitorem komputera. :) Czytanie ,,papieru'' nie ma wpływu na wzrok,
> dlatego książki czasopisma mogę czytać do woli. :)

Niestety komputer męczy i psuje wzrok.

Toteż ja raczej oszczędnie zeń korzystam. :)

Natomiast jazda samochodem wymusza :) trening wzroku,
który [to trening] sprawia, że widzę znacznie lepiej. :)

> Wracając do tych, którzy powinni jeździć autobusami -- imo wiele
> osób powinno nad jeżdżeniem autobusami pomyśleć poważnie. :)

Ktoś kto nie stosuje się do przepisów a przy tym jeździ zbyt szybko
z pewnością powinien. Takie osobniki są poważnym zagrożeniem. Drogi
pełne są takich miszczów.

Owszem. Miszcze jeżdżą szybko, odważnie, a gdy spowodują wypadek, tłumaczą się:

 -- samochód, który najechałem, za długo stał przed przejściem
    (a po przejściu szła kobieta)
 -- było ślisko na jezdni (bo na ,,mojej'' jezdni nie było
    ślisko -- tylko na ,,jego'', choć jechał za mną)
 -- nie miał włączonych świateł (na przykład ja ponoć nie miał, ;) choć
    od niepamiętnych :) czasów jeżdżę na światłach, a od 2000 roku światła
    uruchamia automag tuż po włączeniu silnika, gdy alternator zacznie
    ładowanie akumulatora)
 -- uderzył w mój samochód (choć taki miszcz przyznaje jednocześnie,
    że mój samochód w chwili zderzenia stał, a jego jechał)

Tylko raz spotkałem kierowcę, który tłumaczył się mądrze śliską jezdnią -- bo
to ja byłem winny. W ogóle nie chciałem go słuchać, bo jego tłumaczenia nie
były mi potrzebne, jako że nie miałem najmniejszej ochoty na kwestionowanie
mojej winy. Do dzisiaj nie wiem, dlaczego doszło do tamtej stłuczki, bo
wiedziałem o tym, że nie mam pierwszeństwa, a jednak wjechałem na skrzyżowanie.
Byłem pewny, że jego samochód (który we mnie uderzył) przed skrzyżowaniem (na
którym doszło do zderzenia) skręci w prawo, choć jechał środkiem szerokiej drogi,
nie włączył kierunku i nic nie zdradzało jego ewentualnej chęci skręcenia. :)

Poza tym wielokrotnie dałem się wciągnąć w pułapki -- czasami wbrew sobie,
a czasami nie wbrew.


Ogólnie uznaję, że należy jeździć tak, aby nikomu nie zagrażać, ale być
przygotowanym na to, że każdy :) będzie jechał tak, aby zderzyć się ze
mną. :) No i na wszelki wypadek należy jechać tak, aby ewentualne błędy
innych kierowców móc bezboleśnie naprawić. :) (najlepiej z bezpiecznej
odległości)

I (po trzech wypadkach, w których policja uznała moja winę -- czasami
wbrew wszelkiemu rozsądkowi i wbrew zeznaniom świadków) wiem, że nigdy
nie wolno się godzić na przyjęcie winy (nawet najdrobniejszej) na siebie
dla tak zwanego świętego spokoju, bo po jakimś czasie człowiek zostaje
winnym nawet tam, gdzie go w ogóle w chwili zderzenia nie było. :)

Z ostatniego wrobienia mnie wybronił mnie sąd. Najpierw sąd uchylił wyrok
kolegium, później kolegium uczyniło winnym tego, kogo uznało wcześniej za
ofiarę, a na końcu sąd potwierdził winę mego ,,adwersarza'', co otworzyło
mi drogę do odebrania odszkodowania. :) BTW -- bardzo wysokiego, po którym
PZU odeszła ochota na prawne bijatyki ze mną. :) Stłuczkę można było zakończyć
na miejscu (zaraz/tuż.natychmiast po zderzeniu) kwotą około 300/trzystu złotych;
skończyło się po długim czasie (może nawet po dwóch latach -- nie pamiętam już)
bodajże na 7500/siedmiu_tysiącach_pięciuset złotych. Opłaciłem z tego prawnika,
blacharza i popłaciłem inne długi związane z tą kolizją. Nie dopłaciłem dodatkowo
rzeczoznawcy, bo sąd nie wziął pod uwagę opinii, którą ów rzeczoznawca poczynił.

Aby było jasne -- rzeczoznawcy zapłaciłem 200/dwieście złotych i obiecałem,
że po wygraniu dopłacę, ale że sąd w ogóle nie brał pod uwagę owej opinii
(uznając ją za przedwczesną) rzeczoznawca zadowolił się normalną w tamtym
czasie zapłatą. Gdyby sąd wziął pod uwagę tę opinię i wyrok by opiewał na
7700 złotych -- dopłaciłbym rzeczoznawcy stówę lub dwie do tych dwóch stów,
które mu zapłaciłem zgodnie z wystawionym przez niego rachunkiem.

No i te 7500 złotych położyło kres wcześniejszej ,,wojnie'' PZU-ja, którą
spowodował/rozpoczął **pijany** ciołek spod Korycina -- jakiś pociotek
pracowniczki PZU w Sokółce. Po przegraniu dwóch spraw (z ciołkiem, który
będąc ,,pod wpływem'' wjechał prosto pod mój samochód i sprawy, w której
najechał/drasnął mnie ciężki samochód zakładów mięsnych) PZU uznało swoją
przegraną na tak zwane zawsze. :) Oczywiście za pijanego ciołka PZU też
mi wypłaciło, choć z wielkimi oporami. Tłumaczono mi na przykład, że:
 -- pani obsługująca fax w PZU w Sokółce gdzieś (chyba nawet do USA)
    wyjechała, a w PZU w Sokółce nikt poza nią faxu obsługiwać nie
    potrafi i musi minąć sporo czasu, zanim ktoś panią tę zastąpi;
 -- ciołek zmienił zeznania (co okazało się nieprawdą);
 -- z przyczyn prawnych potrzebna jest opinia biegłego sądowego
    (za którą płacił PZU, ale która odwlekała zakończenie sprawy;
    BTW biegły kłamał i mącił tak mocno i bezczelnie, że aż/nawet
    pracownicy PZU byli zdziwieni; nazwisko miał jakieś ,,latające'' -- Sokół,
    czy Wróbel, czy inny Jastrząb -- naprawdę już nie pamiętam, choć pamiętam,
    że właśnie od jakiegoś ptaszyska, i prawie na pewno nie od wrony)
 -- itd...
Dali mi do tamtej sprawy inspektora, który umiejętnie udawał idiotę, z którym
nie dawało się dojść do porozumienia. :) Dyrektor (czy jakoś tak) oddziału
PZU w Białymstoku tłumaczył mi, że pan Kwiatkowski (mam nadzieję, że nie mylę
nazwiska inspektora) taki już (nierozgarnięty) jest, na co nic poradzić nie
można i z czym każdy musi się pogodzić. (łącznie ze współpracownikami i owym
dyrektorem tegoż inspektora Kwiatkowskiego) Obiecał mi, iż dołoży wszelkich
starań, aby mi pomóc i osobiście zajmie się moją sprawą, skoro padło na
kłopotliwego pracownika... I nawet się osobiście zajął, co jednak sprawy
wcale nie upraszczało. Któregoś razu zobaczyłem ,,swego'' inspektora w roli
męża i ojca -- no i wówczas na idiotę nie wyglądał, co utwierdziło mnie
w przekonaniu, iż w PZU po prostu udawał głupiego -- za wiedzą
i przyzwoleniem dyrektora PZU. :)

-=-

W ogóle, choć bywało, że jeździłem samochodem bardzo dużo jak na
amatora (tysiąc kilometrów tygodniowo) nie miałem wiele groźnych
sytuacji samochodowych. Najgroźniejsze były na pustkowiach, gdzie
nie narażałem nikogo poza sobą i tymi, którzy świadomi zagrożenia,
dobrowolnie siedzieli w moim samochodzie.

-=-

Uważnie przyglądam się wypadkom drogowym. Czasami je fotografuję
(ostatnio raczej rzadko) i odtwarzam w pamięci, aby uczyć się na
cudzych :) błędach. Zazwyczaj nauka taka niewiele wnosi: większość
wypadków spowodowana jest tak samo -- nadmierną szybkością lub zbyt
małą odległością/odstępem itp. :) Często (bardzo często) uczestnicy
nie mieli żadnych szans na uniknięcie wypadku, bo jechali zbyt szybko
i żadne umiejętności nie mogły w danych warunkach ich obronić. Bardzo
często samochody biorące udział w kolizji były w opłakanym stanie lub
konstrukcyjnie nie były przygotowane do warunków jazdy. No i bardzo
często notowałem wypadki (bywało, że nawet kasujące całe samochody
lub zabijające uczestników) nocą lub w czasie ulewy. Wnoszę z tego,
że nie każdy powinien jeździć w takich warunkach. Wiele wypadków
miało miejsce na prostej drodze, przy dobrej widoczności -- w zasadzie
bez jakiejkolwiek przyczyny. Uczestnicy takich wypadków byli rasowymi
kierowcami i choć nie mówili tego słowami, jasno dawali do zrozumienia:
 -- Myślałem, że tamten ustąpi mi miejsca w ostatniej chwili, ale
cwaniak ;) (czyli twardziel) nie ustąpił.


Ja, przed wielu laty, tak ,,zderzyłem się'' bokiem z samochodem osobowym.
Nie było strat, bo zaczepiliśmy się samymi końcówkami lusterek. On jechał
swoją połową jezdni, ale mógł mi ustąpić miejsca, a ja nie miałem dokąd
zjechać. :) Po zderzeniu obaj zawróciliśmy i pojechaliśmy, aby się spotkać,
a że obaj zawróciliśmy -- minęliśmy się. :) Jeszcze raz czy dwa razy tak
zawróciliśmy obaj, aż uznałem, że nie będę nigdzie jechał, ale spokojnie
zaczekam. Niestety do tego samego wniosku doszedł i tamten kierowca.
W końcu odjechał i zrozumiałem, że [on] ,,kolizję'' uznaje za zakończoną. :)
Obaj mieliśmy świadomość, że żaden z samochodów nie ucierpiał, ale że
zderzyliśmy się na jego części jezdni -- on musiał uznać, że jest OK.

No i tamto zderzenie nauczyło mnie, że liczenie na to, iż ktoś ustąpi,
bo ma tę możliwość, podczas gdy ja ustąpić nie mogę -- zawodzi.

Wyżywam się na nieczynnym lotnisku w Białymstoku oraz na innych pustkowiach. :)
Niestety brak mi pieniędzy. Ponadto 190 koroduje zbyt mocno, a nowym samochodem
na pewno nie będę szalał po bezdrożach. Raz -- bo szkoda mi będzie nowego
samochodu, a zero -- bo nowy prawie na pewno będzie miał gorsze zawieszenie
od 190, która trzyma się podłoża bardzo dobrze, o ile jest sprawna. :) No
i nowe nie są tak zwinne jak 190. Zazwyczaj są wyższe (chyba że wyższa ;)
klasa BMW -- te nie są wyższe od 190) i gorzej zachowują się na zakrętach. :)
W 190 czuję się jak we własnym ciele, czasami wyczuwając każdy jej fragment,
tak jakby była podłączona do mojego układu nerwowego i pokończona była jakimiś
receptorami. :) Nowy samochód musiałby ze mną przejechać bardzo wiele, abym się
z nim mógł zrosnąć jak z tym. No i takie ,,zrośnięcie'' byłoby po prostu kosztowne. :)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

62 Data: Maj 19 2007 13:23:42
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: =HeÂŽSk= 

On Fri, 18 May 2007 21:45:55 +0200, "Eneuel Leszek Ciszewski"
 wrote:
 [...]

Z powodu mojego nieco ;) szybszego myślenia (i w ogóle szybszej
pracy układu nerwowego) wszedłem w konflikt z wieloma osobami,
które po prostu nie potrafiły mi dotrzymać ,,kroku''.

   a moze ty zwyczajnie upierdliwy jestes ? ;o)

Gdy zachorowałem, stałem się równie rezolutny ;) jak masa ludzi,
w tym ci, którym przeszkadzałem.

  narcyzm ?

A przeszkadzałem na przykład wielkiemu księdzu Józefowi Świetlickiemu,
który niczym alfons prostytutką, opiekował się ,,duchowo'' komputerową
firmą Komserwis Sp. zoo (chyba zoo).

 na czym polegala ta opieka ? msze tam odprawial ? ;o))

A że Białymstokiem rządzą duchowni rzymskokatolickiego kościoła,
odseparowano mnie od pieniędzy, pracy (pracowałem na uczelni,
gdzie niekoniecznie pozwalałem Komserwisowi na dobre (z punktu
widzenia Komserwisu) interesy i ogłaszano z ambon, że depresja
(na którą rzekomo horowałem) jest karą Bożą za grzechy dzieci0obójstwa,
którego rzekomo się dopuszczałem. :)

 gosciu, o czym ty bredzisz ?

Bez żadnego sądu, bez wyroku (a ja twierdzę, że bez jakiejkolwiek winy)
zostałem pozbawiony prawa do życia.

 niby kto cie pozbawil ? marian ? ;o))

Przeżyłem, opisałem swoje życie na grupach dyskusyjnych,
wiedząc o tym, że będą archiwizowane po kres życia na Ziemi,
ale  niewiele więcej potrafiłem uczynić. :)

 ubolewam...

 [...]

 gosciu, przesiadz sie na motolotnie. mowie ci, piekna sprawa.



--

HeSk

Wlacz swiatla, wylacz myslenie!
http://bezswiatel.4.pl/

63 Data: Maj 20 2007 01:02:50
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"=HeRSk="

> Z powodu mojego nieco ;) szybszego myślenia (i w ogóle szybszej
> pracy układu nerwowego) wszedłem w konflikt z wieloma osobami,
> które po prostu nie potrafiły mi dotrzymać ,,kroku''.

   a moze ty zwyczajnie upierdliwy jestes ? ;o)

Może. Jeśli przeżyję, będę upierdliwy nadzwyczajnie. :)
No i płacić na ,,Kościół'' nie będę. :) A (zgodnie
z ustaleniami) ponoć będę miał z czego. :)

Księżule są w trudnej sytuacji:

  -- Gdy nie będę bogaty, będzie to znaczyło, iż
     Bóg nie lubi tych, którzy płacili na ,,Kościół''. :)
  -- Gdy będę bogaty, będę z nich drwił. :)

Tak czy siak -- niedobrze. :)

> Gdy zachorowałem, stałem się równie rezolutny ;) jak masa ludzi,
> w tym ci, którym przeszkadzałem.

  narcyzm ?

Narcyzm to IMO coś innego. :)

> A przeszkadzałem na przykład wielkiemu księdzu Józefowi Świetlickiemu,
> który niczym alfons prostytutką, opiekował się ,,duchowo'' komputerową
> firmą Komserwis Sp. zoo (chyba zoo).

 na czym polegala ta opieka ? msze tam odprawial ? ;o))

On we msze nie wierzy. Woli inne metody. :)

> A że Białymstokiem rządzą duchowni rzymskokatolickiego kościoła,
> odseparowano mnie od pieniędzy, pracy (pracowałem na uczelni,
> gdzie niekoniecznie pozwalałem Komserwisowi na dobre (z punktu
> widzenia Komserwisu) interesy i ogłaszano z ambon, że depresja
> (na którą rzekomo horowałem) jest karą Bożą za grzechy dzieci0obójstwa,
> którego rzekomo się dopuszczałem. :)

 gosciu, o czym ty bredzisz ?

No właśnie -- gdy brakuje argumentów, chwyta się za słowa ,,kluczowe''. :)
No i trochę ;) się modyfikuje cytaty. :) Ale tylko trochę. :)

> Bez żadnego sądu, bez wyroku (a ja twierdzę, że bez jakiejkolwiek winy)
> zostałem pozbawiony prawa do życia.

 niby kto cie pozbawil ? marian ? ;o))

Jeśli umiesz czytać -- możesz przeczytać, a jeśli istotnie jesteś
analfabetą (w co nie wierzę) to moje tłumaczenie nic nie da. :)

> Przeżyłem, opisałem swoje życie na grupach dyskusyjnych,
> wiedząc o tym, że będą archiwizowane po kres życia na Ziemi,
> ale  niewiele więcej potrafiłem uczynić. :)

 ubolewam...

Na wszelkie bóle polecam aspirynę. :)
Oczywiście w stosownych ilościach -- na przykład tabletka na tydzień, nie na godzinę. :)

 [...]

 gosciu, przesiadz sie na motolotnie. mowie ci, piekna sprawa.

Wieżę Ci na słowo. ;)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

Postscriptum: Naucz się poprawnego cytowania -- bez modyfikowania :) cytowanego tekstu.
              Ze mną nie porozmawiasz, ale może Ci przyda się i w innej sytuacji, :) bo
niektórym nie podoba się tego rodzaju zachowanie. :) Pewnej pani z SLD, A. Jakubowskiej
za niepoprawne :) przepisanie tekstu chyba grozi odsiadka. :)

65 Data: Maj 15 2007 23:58:51
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Jacek "Plumpi""

Takie umiejętności nie są równoznaczne z umiejętnością bezpiecznej jazdy.

Ale nie narzekam na nadmiar wrażeń. Jeśli już -- to na parkingu.

Dobry kierowca to ten, który umie dostosować swój styl jazdy zarówno do
swoich umiejętności jak i warunków drogowych, w tym także do umiejętnmości
innych kierowców.

Nie da się ukryć. A jeszcze lepszy to ten, który omija ,,złych'' kierowców i korki. :)

Dla przykłżdu niech posłuży moja, dzisiejsza sytuacja, z któą się spotkałem
na ulicy.
Jechał przede mną młody kierowca, który demonstrował wręcz swoje genialne
umiejętności. Manewry wyprzedzania i zmiany psaów ruchu wykonywał bardzo
szybko. Z tego powodu nawet nie sygnalizował tych manewrów - no bo po co
sygnalizować skoro on taki dobry.

Ja tak nie jeżdżę.

Kierowca tem nię minął wcześniej, jednak dość duży tłok na drodze
spowodował, że go dogoniłem. W penym momencie, najpawdopodobniej nie widząc
mnię gwałtownie zjechał na mój pas o mało mnię nie przycierając.

Pewnie jeździsz ładnym samochodem. Naklej sobie maskownice wyglądające
jak pogięta czy skorodowana blacha, a chętnych do stłuczek ubędzie. :)

Jakoś odruchowo, kiedy go zobaczyłem noga sama poleciała na pedał hamulca.
Dzięki tylko temu, ze dość mocno przyhamowałem nie doszło do kolizji.

Dziś mnie ktoś wyprzedził z prawej strony, aby stanąć przed skrzyżowaniem
tuż przede mną i cierpliwie czekać na skręcenie w lewo. :) Jechałem około
45 km/h, on około 60 km/h. Wyprzedził mnie, wjechał na mój pas, zahamował
ostro (zmuszając tym samym mnie do hamowania) i cierpliwie czekał. :)

On najprawdopodobniej miał mnię w tzw. martwym polu

Wiesz... Mnie się wydaje, że żadnych martwych pól nie ma. Lusterka
zewnętrzne należy tak ustawiać, aby widoczny był w nich fragment
,,Twego'' samochodu. No i gdzie te martwe pola? Dwa lusterka
(jedno boczne i jedno środkowe/wewnętrzne) szyby dookoła...

Ślepy lub chory może tłumaczyć się martwymi polami. IMO nie można
nawet ukryć kota (chyba że pod samochodem) a co dopiero innego samochodu.

BTW -- widziałem dziś ślicznego, czarnego kota. Pogłaskałem go i odszedłem.
Po jakimś czasie ze 200 metrów dalej widziałem rozjechanego kota. Nawet nie
był rozjechany -- samochód uderzył go w główkę. Mam nadzieję, że to nie był
ten, którego głaskałem, ale tak czy owak -- szkoda mi kota.

i stąd nie zauważył mnię,

Nie zauważył, bo nie patrzył.

tym bardziej, zę ja także tyle co wjechałem na ten pas wyprzedając inny
samochód jadący pasem obok.
Takich kierowców niestety gubi rutyna

Rutyna? Raczej głupota. Rutyna to coś innego.

Z rutyną mamy do czynienia przy powtarzających się często czynnościach.
Ktoś sobie układa algorytm postępowania i postępuje niezgodnie ze zdrowym
rozsądkiem i zgodnie z tym algorytmem, będąc pewnym, że jest OK, podczas
gdy w algorytmie jest jakiś błąd, który daje o sobie któregoś dnia znać.

Piloci czasami popełniają głupie błędy. Rutyna może zgubić kierowcę zawodowego,
znudzonego jazdą z pasażerami, którymi nie wolno mu potrząsnąć. Jazda, o której
pisałeś, do nudnej czy żmudnej nie należy i o rutynie nie ma tu mowy.

i zbyt duża pewność we własne umiejętności

W jakie umiejętności? Ślepy wierzy w swoje umiejętności?
Ja pamiętam mijane samochody i jeśli któregoś mi brakuje,
potrafię wpaść w panikę. Stale patrzę do przodu, na boki
i do tyłu oraz na pobocza lub chodniki, i raczej rzadko
mnie coś zaskakuje.

podobnie jak w Twoim przypadku,

Podobieństwo jest takie jak w przypadku kota i żyrafy: jedno i drugie żyje na Ziemi.

kiedy za którymś razem się nie udało.

Mnie się kiedyś nie udało wjechać do garażu. Miałem algorytm postępowania,
który mnie zawiódł. (algorytm nie był mój, ale ja go zaakceptowałem) Teraz
już wjeżdżam bez algorytmów. Czasami wyjeżdżam z garażu wg algorytmu, a i to
rzadko. Mam policzone, kiedy i jak kręcić kierownicą, aby nic się złego nie
stało, ale to po prostu nudne -- wolę za każdym razem robić przymiarkę. Jest
to o tyle lepsze, że w życiu tak zwanym algorytmy tego typu są nic nie warte.
(bo rzadko się coś powtarza)

Gdy ,,opracuje'' się jakiś algorytm (typu 'gdy zobaczysz w tym miejscu tę
plamkę -- kręć kierownicą maksymalnie w prawo, a gdy usłyszysz uderzenie
kół o cośtam -- prostuj') wystarczy tylko szlifować umiejętności i z dnia
na dzień podnosić szybkość jego wykonywania, z zachowaniem rzecz jasna
wszystkich kroków.

Czasami rzecz jasna coś  nie wyjdzie, bo wymknie się z rąk kierownica. ;)
Albo na jezdni będzie leżał kamień, na którym samochód się pośliźnie. :)

Zazwyczaj też nie biorą pod uwagę, że na drodze znajdują się także
kierowcy o mniejszych umiejętnościach manualnych oraz mniejszej zdolności
przewidywania. Coż z tego, że on jest "dobry" skoro znajdzie się na drodze
inny kierowca, który nie "wyczuje" intencji.

Nie wiem. :) (nie wiem cóż z tego) Ja groźnych sytuacji nie miewam.

> Policjanci wyjaśnili mi, że wysłano ich tutaj w tę pogodę
> (deszcz) aby odebrać chleb grabarzom, jako że ,,normalnie'' w takich
> warunkach
> wiele osób (przy mniejszej szybkości niż moja) tłukło w betonowe słupki
> mostku
> lub jakoś inaczej roztrzaskiwało się właśnie w tym miejscu. Dla mnie była
> to
> zdecydowanie bezpieczna szybkość. Samochód jeszcze by w doskonałym stanie.
> :)
> Ja także. :)

Niestety na cmentarzach można znaleźć sporą ilość grobów dobrych kierowców.

Chyba liczbę, nie ilość. :) Każdy kiedyś umrze. :) Mój kolega był dobrym
kierowcą i umarł na serce, we śnie, w swoim łóżku. :)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

66 Data: Maj 10 2007 21:59:49
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Jacek "Plumpi" 

Po co mam znowu pisać, że ktoś kto nie widzi samochodu w dzień powinien
jeździć komunikacją zbiorową ?

Nudzisz tymi swoimi, głupimi tekstami.

67 Data: Maj 11 2007 12:37:20
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Jacek "Plumpi""  napisał w wiadomości

> Po co mam znowu pisać, że ktoś kto nie widzi samochodu w dzień powinien
> jeździć komunikacją zbiorową ?

Nudzisz tymi swoimi, głupimi tekstami.

Jak widać prawda boli.

neelix

69 Data: Maj 12 2007 12:17:54
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Jacek "Plumpi""  napisał w wiadomości

>> > Po co mam znowu pisać, że ktoś kto nie widzi samochodu w dzień
powinien
>> > jeździć komunikacją zbiorową ?
>>
>> Nudzisz tymi swoimi, głupimi tekstami.
>
> Jak widać prawda boli.

Tyle, że w Twoim przypadku jest to ten ostatni rodzaj prawdy.
A prawdy dzieli się na trzy kategorie:
1. Cała prawda
2. Wielka prawda
3. Gówno prawda

Nawet bardzo boli.

neelix

70 Data: Maj 13 2007 11:26:53
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Jacek "Plumpi" 

Nawet bardzo boli.

Raczej żenuje mnie Twoja głupota :)

71 Data: Maj 13 2007 16:18:10
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Jacek "Plumpi""  napisał w wiadomości

> Nawet bardzo boli.

Raczej żenuje mnie Twoja głupota :)

Raczej Twoja ynteligiencja.

neelix

72 Data: Maj 10 2007 20:30:50
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Konrad Urbański 

Eneuel Leszek Ciszewski wrote:

IMO idiotyczne nie są -- samochód z włączonymi światłami widać wyraźniej
i szybciej niż z wyłączonymi.
Jasne. Zamiast z dwóch kilometrów, auto widać już z czterech.
Tylko po co?

--
Konrad
Moja stroniczka:
http://www.put.poznan.pl/~urbanski/
a tam m.in.: PF126p, xantia, papugi, akwarium, zdjęcia

73 Data: Maj 10 2007 22:38:18
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Konrad Urbański"

Jasne. Zamiast z dwóch kilometrów, auto widać już z czterech.
Tylko po co?

Bywa, że bez świateł nie widać z dwudziestu metrów. :)
Poza tym widać szybciej, czy samochód jedzie, czy nie.

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

74 Data: Maj 11 2007 00:08:46
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Konrad Urbański 

Eneuel Leszek Ciszewski wrote:

"Konrad Urbański"
Jasne. Zamiast z dwóch kilometrów, auto widać już z czterech.
Tylko po co?

[...]
Poza tym widać szybciej, czy samochód jedzie, czy nie.

Że niby zgaszone-stoi, zapalone-jedzie? Obyś się kiedyś nie zdziwił...


--
Konrad
Moja stroniczka:
http://www.put.poznan.pl/~urbanski/
a tam m.in.: PF126p, xantia, papugi, akwarium, zdjęcia

75 Data: Maj 11 2007 01:06:35
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Konrad Urbański"

> Poza tym widać szybciej, czy samochód jedzie, czy nie.

Że niby zgaszone-stoi, zapalone-jedzie? Obyś się kiedyś nie zdziwił...

Bywa to mylące (przecież ktoś może zapomnieć o wYłączeniu ;) świateł)
ale moim zdaniem taki sygnał (świeci -- jadący, nie świeci -- stojący
samochód) ma jednak sens. Oczywiście nie oznacza to, że uważam, iż
należy sugerować się tylko świeceniem lub nieświeceniem. :)

Ja mam trzy wady wzroku i niedowidzenie lewego. Wśród tych trzech jest
zez, którego efektem jest brak widzenia stereoskopowego (przestrzennego)
i dla mnie świecenie świateł jest dobrym sygnałem. Normalny człowiek
widzi przestrzennie cały czas, ja -- tylko wówczas, gdy poruszam głową
na boki lub gdy porusza się (podobnie -- na boki) to, na co patrzę. Pod
tym względem przypominam nieco gołębia, który kiwa głową, aby stale widzieć.
Jeśli chcę ocenić odległość od jakiegoś przedmiotu -- muszę poruszyć głową.
Patrzę wówczas tym samym okiem, ale z kilku punktów, dzięki czemu mogę wyliczyć
(podświadomie rzecz jasna) odległość. :) Gdyby gołąb nie ruszał głową -- nic
by nie widział, gdybym ja nie ruszał głową -- widziałbym płaski świat, niemal
jak na monitorze komputera.

Lewe oko zazwyczaj nie bierze udziału w patrzeniu. Włącza się rzadko -- gdy
jest ciemno (w ciemności widzi znacznie lepiej niż prawe i szybciej dostosowuje
się do ciemności niż prawe, choć trudniej znosi nadmiar światłą -- na przykład
wpatrywanie się w Słońce, przez co zazwyczaj w jasny dzień bywa mocno zmrużone)
gdy prawe jest zasłonięte lub gdy świadomie je ,,uruchomię''. :) Czasami widzi
niezależnie, co przydaje się w robieniu zdjęć długim obiektywem: Prawe patrzy
przez aparat, lewe obok i ,,mówi'' o tym, co za chwilę może znaleźć się w polu
widzenia aparatu. No i tylko do takiego (niezależnego widzenia) lewe się nadaje.
Próba widzenia obuocznego kończy się powodzeniem raczej rzadko.

Kiedyś rzucono we mnie śnieżką. Widziałem, jak unosiła się i później
opadała, widziałem, jak zwiększała się, ale nijak nie potrafiłem ocenić
dzielącej nas odległości. W pewnym momencie poczułem na twarzy chłód
i powiew ,,wiatru''. Chwilę później śnieżkę miałem pomiędzy oczami. :)

Dla mnie zapalone światła mijania to znak, że samochód jedzie.
Niby jadący stale ,,powiększa'' się, ale jednak szybciej widać włączone
światła niż powiększanie się samochodu. Czasami na kiwanie głową nie ma
czasu :) lub jest ono niemożliwe z jakiegoś innego powodu.

-=-

Wady wzroku nie pozwalają mi na wykonywanie zawodu kierowcy.
Zapewne dlatego mądrzy_inaczej radzą mi, abym został taksówkarzem. :)

Kiedyś okulistka nie chciała mi dać stosownego zaświadczenia,
koniecznego do uzyskania prawa jazdy. Tłumaczyła to fatalnym
widzeniem stereoskopowym. Problem w tym, że amatorskie prawo
jazdy może mieć nawet jednooki, a ten raczej widzenia obuocznego :) mieć nie może. :)

Sprawa nabrała ,,rumieńców'',lekarka ustąpiła, ale chyba obawiała
się czegoś, bo okulista spoza branży ;) wyjaśniał mi później, że
chodziło nie o łapówkę, ale o nadmierny strach tej kobiety przed
kierowcami, którzy mają jakiekolwiek kłopoty ze wzrokiem. Wyjaśnił
mi też, że mam bardzo dobry wzrok jak na amatora, :) podpierając
się konkretnymi danymi.

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

76 Data: Maj 11 2007 13:38:10
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski"
napisał w wiadomości


"Konrad Urbański"

> Jasne. Zamiast z dwóch kilometrów, auto widać już z czterech.
> Tylko po co?

Bywa, że bez świateł nie widać z dwudziestu metrów. :)

Nie bywa. Jeśli bywa to zakaz prowadzenia pojazdów.

Poza tym widać szybciej, czy samochód jedzie, czy nie.

Ale problem. I tak jedzie swoim pasem.

neelix

77 Data: Maj 11 2007 15:43:07
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"neelix"

> Bywa, że bez świateł nie widać z dwudziestu metrów. :)

Nie bywa. Jeśli bywa to zakaz prowadzenia pojazdów.

Przepraszam, jeśli zaboli: Chyba za mało jeździłeś.

Czasami bywa tak, że światło odbija się od samochodu w taki
sposób, że nie widać, iż to samochód. Piszę o patrzeniu pod
światło. Oczywiście zysk w czasie nie jest duży -- czasami
jest to jedna sekunda, czasami mniej niż sekunda.

> Poza tym widać szybciej, czy samochód jedzie, czy nie.

Ale problem. I tak jedzie swoim pasem.

No i co z tego, że swoim. Ale widać, że zbliży się szybciej,
niż to wynika z Twojej szybkości względem ,,ziemi''. :)

,,Swój pas'' to samochód ma na autostradzie i drodze szybkiego
ruchu, nie w mieście. To znaczy czasami i w mieście są pasy zieleni
i płoty, ale raz tuż przede mną wylądował Polonez jadący ,,swoim pasem''.
Przeleciał :) przez szeroki pas zieleni i ogrodzenie. Został najechany
(na tym ,,swoim pasie'' przez inny samochód.

Na szczęście ominąłem, ale wrażenie było. :)
Ofiar w ludziach też nie było. :)
(chyba, że później, od rękoczynów i samosądu, bo atmosfera była q temu)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

81 Data: Maj 12 2007 11:35:24
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Jacek "Plumpi" 

Nie ma takiej możliwości, by nie widzieć auta w dzień. Chyba, że jest
ściana deszczu.

Masz zbyt małe doświadczenie jako pasażer, bo po takich wypowiedziach
sądzę,
że nigdzy jeszcze nie prowadziłeś samochodu.

Lekarza powinienes odwiedzic :-)

Do lekarza to raczej powinni się udać ci, którym się wydaje, że zawsze
wszystko dobrze widzą.
Z tym, że nie do lekarza od oczu lecz do tego lekarza od głowy :))))
A propos okulisty. Dosłownie wczoraj się dochodziłem ze znajomym, który
także twierdził, że on ma sokoli wzrok o wiele lepszy niż ja. No to
zrobiliśmy krótki test czytania gazety na odległość i "wyszło szydło z
worka". Jak się okazało to tekst, który ja bez najmniejszych problemów
czytałem z odległości ok. 2,5m on nie był w stanie przeczytać z odległości
większej niż 1m.
Jak więc widzisz ludzie bardzo często nie są świadomi swoich ułomności.
Wydaje im się, że są wspaniali, sprawni i w ogóle NAJ. Później jednak się
okazuje, że popełniają błędy na drodze i wstydzą się nawet przyznać do
swoich ułomności.
Ja natomiast jestem świadomy, że choć mam wzrok jeszcze w miarę dobry, choć
już też nie jest sokoli to zdażają mi się dni, kiedy jestem zmęczony,
niedospany czy też przeziębiony i wtedy mogę mieć problemy z postrzeganiem i
oślepianiem czy olśniewaniem przez światło. Jestem także świadomy tego, że
nawet będąc w bardzo dobrej kondycji psycho-fizycznej, kiedy widzę idealnie
mogę mieć problemy w pewnych warunkach w ostrym i olśniewającym świetle.
No ale cóż ? Miszcze są zawsze miszczami i miszczuf nigdy to nie dotyczy
:))))

82 Data: Maj 12 2007 12:22:19
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Jacek "Plumpi""  napisał w wiadomości

>>> Nie ma takiej możliwości, by nie widzieć auta w dzień. Chyba, że jest
>>> ściana deszczu.
>>
>>Masz zbyt małe doświadczenie jako pasażer, bo po takich wypowiedziach
>>sądzę,
>>że nigdzy jeszcze nie prowadziłeś samochodu.
>
> Lekarza powinienes odwiedzic :-)

Do lekarza to raczej powinni się udać ci, którym się wydaje, że zawsze
wszystko dobrze widzą.

Wystarczy jak pójdą ci, którzy nie widzą auta w dzień.

neelix

83 Data: Maj 15 2007 21:34:17
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Adam Płaszczyca 

On Sat, 12 May 2007 12:22:19 +0200, "neelix"  wrote:

Wystarczy jak pójdą ci, którzy nie widzą auta w dzień.

Widzisz moje auto w dzień? Nie? To do lekarza!

(a co ma do rzeczy, że nie widziesz, bo kilkaset kilometrów dalej
stoi?)
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/foto.html
___________/    PMS*PJ+S+++P++M+++W-- P++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

84 Data: Maj 16 2007 01:21:33
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Adam Płaszczyca"

neelix>Wystarczy jak pójdą ci, którzy nie widzą auta w dzień.

Adam Płaszczyca> Widzisz moje auto w dzień? Nie? To do lekarza!

Adam Płaszczyca> (a co ma do rzeczy, że nie widziesz, bo kilkaset
Adam Płaszczyca> kilometrów dalej stoi?)

Zapominasz ;) o internecie. Pokazałeś kiedyś fotkę swego samochodu
 -- może neelix wpatruje się w nią zarówno we dnie, jak i w noce. ;)

-=-

Skoro już tu jestem i Ciebie tu widzę -- właśnie odebrałem z labu fotki
mażoretek. Niektóre nawet mi się podobają, gdybyś kiedyś podrzucił tego
Nikona, mógłbym je poskanować. :) Tak (poza tym, co w gamma3) wyglądają
z labowego skanera http://leszekc.w.tkb.pl/lotzen/mazoretki2007/, a tak
http://leszekc.w.tkb.pl/lotzen/mazoretki2007/gamma3 po zwiększeniu gammy
do (około) 3. Oszczędnościowo :) zastosowałem Konicę i najtańszą (ważną
do sierpnia br.) Fuji. :)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

85 Data: Maj 16 2007 14:55:09
Temat: Re: A jednak - światła [OT]
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Eneuel Leszek Ciszewski"

"Adam Płaszczyca"

Skoro już tu jestem i Ciebie tu widzę -- właśnie odebrałem z labu fotki
mażoretek. Niektóre nawet mi się podobają, gdybyś kiedyś podrzucił tego
Nikona, mógłbym je poskanować. :) Tak (poza tym, co w gamma3) wyglądają
z labowego skanera http://leszekc.w.tkb.pl/lotzen/mazoretki2007/, a tak
http://leszekc.w.tkb.pl/lotzen/mazoretki2007/gamma3 po zwiększeniu gammy
do (około) 3. Oszczędnościowo :) zastosowałem Konicę i najtańszą (ważną
do sierpnia br.) Fuji. :)

Lab nie popisał się. Na negatywie ta panienka ma obie dłonie, na skanie nie.
 http://leszekc.w.tkb.pl/lotzen/mazoretki2007/gamma3/F1020011.jpg No i chyba
wszystkie klatki są poucinane :) o kilka milimetrów. (chyba po 2 mm z każdej
strony) Na dodatek jeden negatyw został porysowany i poplamiony. Być może
plamy można wypłukać. Aby było ciekawiej -- korzystam z najlepszych labów
w mojej ,,metropolii''.

  (24*36)/(20*32)=1,35
  (20*32)/(24*36)=0,740740740740741

Dwa milimetry z każdej strony to 1/3 lub 1/4 klatki.
(zależnie od tego, z której strony na to popatrzeć)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

Postscriptum: Przepraszam, że tutaj, ale akurat tutaj złapałem Adama
              Płaszczycę, na foto mi nie chce się wchodzić, więc tutaj.

86 Data: Maj 12 2007 12:57:17
Temat: Re: A jednak - Âświatła
Autor: HeÂŽSk 

On Sat, 12 May 2007 11:35:24 +0200, "Jacek \"Plumpi\""
 wrote:

 [...]

No ale cóż ? Miszcze są zawsze miszczami i miszczuf nigdy to nie dotyczy
:))))

 wlasnie. Pojawilo sie [12:50] piekne slonce. WLACZ SWIATLA !



--

 HeSk

"Nieprawdą jest, jakoby Internet był ziemią niczyją
 i terytorium darmowego opluwania innych."
* My personal opinions are just mine.(Art. 54 Konstytucji RP)

http://bezswiatel.4.pl/

87 Data: Maj 12 2007 20:13:42
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Wiesiaczek 


Użytkownik "Jacek "Plumpi""  napisał w wiadomości

Nie ma takiej możliwości, by nie widzieć auta w dzień. Chyba, że jest
ściana deszczu.

Masz zbyt małe doświadczenie jako pasażer, bo po takich wypowiedziach sądzę,
że nigdzy jeszcze nie prowadziłeś samochodu.

Lekarza powinienes odwiedzic :-)

Do lekarza to raczej powinni się udać ci, którym się wydaje, że zawsze wszystko dobrze widzą.
Z tym, że nie do lekarza od oczu lecz do tego lekarza od głowy :))))
A propos okulisty. Dosłownie wczoraj się dochodziłem ze znajomym, który także twierdził, że on ma sokoli wzrok o wiele lepszy niż ja. No to zrobiliśmy krótki test czytania gazety na odległość i "wyszło szydło z worka". Jak się okazało to tekst, który ja bez najmniejszych problemów czytałem z odległości ok. 2,5m on nie był w stanie przeczytać z odległości większej niż 1m.
Jak więc widzisz ludzie bardzo często nie są świadomi swoich ułomności. Wydaje im się, że są wspaniali, sprawni i w ogóle NAJ. Później jednak się okazuje, że popełniają błędy na drodze i wstydzą się nawet przyznać do swoich ułomności.

Pozwolę sobie dodać, że wypadki powodują w 99% ci, którym wydaje się, że widzą (że nic nie jedzie, nikt nie przechodzi przez jezdnię, nie ma nikogo na poboczu etc.).
I ci ciekawe, każdy jest pewien, że widział, że nie widział:)

--
Pozdrawiam (dziś z Tychów) - Wiesiaczek

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma"

88 Data: Maj 16 2007 08:51:21
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: mario 

  nawet przyznać do swoich ułomności.


Pozwolę sobie dodać, że wypadki powodują w 99% ci, którym wydaje się, że widzą (że nic nie jedzie, nikt nie przechodzi przez jezdnię, nie ma nikogo na poboczu etc.).
I ci ciekawe, każdy jest pewien, że widział, że nie widział:)


dokładnie,
trzeba wprowadzić nakaz używania latarek przez pieszych w dzień. Teraz są diodowe wynalazki, baterie na dlugo starczą.

pozdrawiam
mario

89 Data: Maj 12 2007 12:20:35
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "J.F."  napisał w wiadomości

On Fri, 11 May 2007 22:57:21 +0200,  Jacek "Plumpi" wrote:
>> Nie ma takiej możliwości, by nie widzieć auta w dzień. Chyba, że jest
>> ściana deszczu.
>
>Masz zbyt małe doświadczenie jako pasażer, bo po takich wypowiedziach
sądzę,
>że nigdzy jeszcze nie prowadziłeś samochodu.

Lekarza powinienes odwiedzic :-)

I co to da ? Nie ma takiego leku. ;-)

90 Data: Maj 12 2007 12:19:46
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Jacek "Plumpi""  napisał w wiadomości

> Nie ma takiej możliwości, by nie widzieć auta w dzień. Chyba, że jest
> ściana
> deszczu.

Masz zbyt małe doświadczenie jako pasażer, bo po takich wypowiedziach
sądzę,
że nigdzy jeszcze nie prowadziłeś samochodu.

Jakże bym śmiał prowadzić samochód ? Zdarza się natomiast, że kieruję
samochodem.

neelix

91 Data: Maj 12 2007 20:19:31
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Wiesiaczek 


Użytkownik "neelix"  napisał w wiadomości


Użytkownik "Jacek "Plumpi""  napisał w wiadomości

> Nie ma takiej możliwości, by nie widzieć auta w dzień. Chyba, że jest
> ściana
> deszczu.

Masz zbyt małe doświadczenie jako pasażer, bo po takich wypowiedziach
sądzę,
że nigdzy jeszcze nie prowadziłeś samochodu.

Jakże bym śmiał prowadzić samochód ? Zdarza się natomiast, że kieruję
samochodem.

A może jedziesz samochodem?
Oj, coś za szybko mi wylazłeś z KF-a!

--
Pozdrawiam (dziś z Tychów) - Wiesiaczek

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma"

93 Data: Maj 12 2007 13:05:28
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski"
napisał w wiadomości


"neelix"

> > Przepraszam, jeśli zaboli: Chyba za mało jeździłeś.

> Nie ma takiej możliwości, by nie widzieć auta w dzień. Chyba, że jest
ściana deszczu.

Pisałem o słonecznym dniu. :) A jeździłem w różnych warunkach:

Najważniejsze jest chyba ogumienie i zawieszenie oraz hamulce.


Najważniejszy jest rozsądek.

> > Czasami bywa tak, że światło odbija się od samochodu w taki
> > sposób, że nie widać, iż to samochód. Piszę o patrzeniu pod
> > światło. Oczywiście zysk w czasie nie jest duży -- czasami
> > jest to jedna sekunda, czasami mniej niż sekunda.

> A co innego może jechać po jezdni ?

Samochód może jechać lub stać.

Może np. jechać bez świateł, a stać ze światłami.

> sprawami niż prowadzenie pojazdu np. nie gadać przez komórkę co ostatnio
> widzę bardzo często. Wczoraj niepotrzebnie babsko ostrzegłem, że jedzie
bez
> świateł, bo właśnie gadała przez telefon, a za zakrętem okazało się, że
w
> tym samym kierunku co ona jedzie radiowóz.

I co -- policjanci mieli Ci za złe, że pomrugałeś?
Wątpię. :)

Gdyby widzieli to by mieli. Nadużywanie jest zabronione.

neelix

94 Data: Maj 13 2007 11:34:05
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Jacek "Plumpi" 

Najważniejszy jest rozsądek.

Który powinien podpowiadać, że dla lepszej widoczności samochodów na drodze,
światła powinno się zapalać zarówno w deszczowy dzień jak i w ostrym słońcu.
Niestety jest powrzechna głupota i błędnę przekonania, dlatego jest
OBOWIĄZEK.

95 Data: Maj 13 2007 11:53:16
Temat: Re: A jednak - Âświatła
Autor:

On Sun, 13 May 2007 11:34:05 +0200, "Jacek \"Plumpi\""
 wrote:

Niestety jest powrzechna głupota i błędnę przekonania, dlatego jest
OBOWIĄZEK.

 moze i powSZechna ale wprowadzenie nakazu zwlaszcza
 w miejskich korkach jest durnowate. swiecimy sobie
 w tablice rejestracyjne. pytam: po jaka cholere ?

 


--

HeSk

Wlacz swiatla, wylacz myslenie!
http://bezswiatel.4.pl/

96 Data: Maj 13 2007 15:57:07
Temat: Re: A jednak - ?wiatła
Autor: Jacek "Plumpi" 

Niestety jest powrzechna głupota i błędnę przekonania, dlatego jest
OBOWIĄZEK.

moze i powSZechna ale wprowadzenie nakazu zwlaszcza
w miejskich korkach jest durnowate. swiecimy sobie
w tablice rejestracyjne. pytam: po jaka cholere ?

Po to, żeby nowe zdania zaczynać wielką literą :)

97 Data: Maj 13 2007 16:13:29
Temat: Re: A jednak - Âświatła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"<HeÂŽSk>"

 w miejskich korkach jest durnowate. swiecimy sobie
 w tablice rejestracyjne. pytam: po jaka cholere ?

Chodzą słuchy, że ustawodawcy w tablicach swoich samochodów
umieścili ogniwa słoneczne tak zwane, przerabiające światło
w elektrycznoć. No i ponoć nieźle na tym zarabiają... I to
bez podatków...

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

98 Data: Maj 15 2007 17:01:02
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Jacek "Plumpi""  napisał w wiadomości

> Najważniejszy jest rozsądek.

Który powinien podpowiadać, że dla lepszej widoczności samochodów na
drodze,
światła powinno się zapalać zarówno w deszczowy dzień jak i w ostrym
słońcu.
Niestety jest powrzechna głupota i błędnę przekonania, dlatego jest
OBOWIĄZEK.

W słońcu nie trzeba. Widoczność jest super.

neelix

105 Data: Maj 12 2007 12:47:15
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski"
napisał w wiadomości


"'Tom N'"

> Nie gdyby, gdy... Gdy nie było obowiązku świecenia, to dwóch
rowerzystów,
> jeden woźnica i jeden koń w przeciągu roku straciło życie w tamtym
miejscu,
> ponieważ kierujący nie zauważył jadącego pojazdu po drodze z
pierwszeństwem.
> Tyle statystyka do dziś...

IMO jedno życie jest warte świecenia.
Poza skutkami śmiertelnymi są jeszcze kalectwa.
No i utrata mienia oraz czasu.

To jedno życie jest wymyślone na potrzeby kombinowania jak koń pod górę. To
jest fikcyjne i hipotetyczne życie bez pokrycia w rzeczywistości. To nie
brak świateł zabija tylko brak rozumu.

neelix

106 Data: Maj 12 2007 20:45:23
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"neelix"

To jedno życie jest wymyślone na potrzeby kombinowania jak koń pod górę. To
jest fikcyjne i hipotetyczne życie bez pokrycia w rzeczywistości. To nie
brak świateł zabija tylko brak rozumu.

Moim zdaniem jazda bez włączonych świateł jest objawem braku rozumu. :)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

107 Data: Maj 15 2007 17:04:19
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski"
napisał w wiadomości


"neelix"

> To jedno życie jest wymyślone na potrzeby kombinowania jak koń pod górę.
To
> jest fikcyjne i hipotetyczne życie bez pokrycia w rzeczywistości. To nie
> brak świateł zabija tylko brak rozumu.

Moim zdaniem jazda bez włączonych świateł jest objawem braku rozumu. :)

Do momentu przekroczenia 24pkt jest tylko objawem bogactwa, rozrzutności.
Ogólnie jazda na światłach w dzień to debilizm. Nie chciałem być debilem to
zrobili ze mnie debila siłą.

neelix

108 Data: Maj 16 2007 09:44:06
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Adam Płaszczyca 

On Tue, 15 May 2007 17:04:19 +0200, "neelix"  wrote:

Ogólnie jazda na światłach w dzień to debilizm. Nie chciałem być debilem to
zrobili ze mnie debila siłą.

OK, zatem jesteś obecnie debilem. Dzięki, że w końcu sie przyznałeś.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/
___________/    PMS*PJ+S+++P++M+++W-- P++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

109 Data: Maj 16 2007 12:34:08
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: mario 

Adam Płaszczyca napisał(a):

On Tue, 15 May 2007 17:04:19 +0200, "neelix"  wrote:

Ogólnie jazda na światłach w dzień to debilizm. Nie chciałem być debilem to
zrobili ze mnie debila siłą.

OK, zatem jesteś obecnie debilem. Dzięki, że w końcu sie przyznałeś.

no ale wg jego definicji, Ty tez jestes :-)

pozdrawiam
mario

110 Data: Maj 16 2007 14:13:39
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"mario"

no ale wg jego definicji, Ty tez jestes :-)

Jeśli tego rodzaju debilizm ma ratować życie -- to dobrze, że mamy w Polce aż tylu debili.
Szkoda, że aż tak długo debilami (tego rodzaju) nie byli.

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

111 Data: Maj 17 2007 19:13:19
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski"
napisał w wiadomości


"mario"

> no ale wg jego definicji, Ty tez jestes :-)


Jeśli tego rodzaju debilizm ma ratować życie -- to dobrze, że mamy w Polce
aż tylu debili.
Szkoda, że aż tak długo debilami (tego rodzaju) nie byli.

Gratuluję wyboru statusu. Ja jestem debilem tylko z nakazu i bardzo źle się
z tym czuję.

neelix

112 Data: Maj 17 2007 08:17:22
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Adam Płaszczyca 

On Wed, 16 May 2007 12:34:08 +0200, mario  wrote:

OK, zatem jesteś obecnie debilem. Dzięki, że w końcu sie przyznałeś.

no ale wg jego definicji, Ty tez jestes :-)

Kto by sie tam przejmował jakimiś definicjami debila? ;)
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/
___________/    PMS*PJ+S+++P++M+++W-- P++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

113 Data: Maj 17 2007 19:20:57
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "mario"  napisał w wiadomości

Adam Płaszczyca napisał(a):
> On Tue, 15 May 2007 17:04:19 +0200, "neelix"  wrote:
>
>> Ogólnie jazda na światłach w dzień to debilizm. Nie chciałem być
debilem to
>> zrobili ze mnie debila siłą.
>
> OK, zatem jesteś obecnie debilem. Dzięki, że w końcu sie przyznałeś.

no ale wg jego definicji, Ty tez jestes :-)

Moja definicja tak nisko nie schodzi. Nie można definiować czegoś czego
praktycznie nie ma i co nie zasługuje na definiowanie.

neelix

114 Data: Maj 18 2007 14:22:02
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Adam Płaszczyca 

On Thu, 17 May 2007 19:20:57 +0200, "neelix"  wrote:

Moja definicja tak nisko nie schodzi. Nie można definiować czegoś czego
praktycznie nie ma i co nie zasługuje na definiowanie.

Ależ można, takie coś nazywamy neelixem.
--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/
___________/    PMS*PJ+S+++P++M+++W-- P++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

115 Data: Maj 19 2007 21:13:20
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Jacek "Plumpi" 

... zrobili ze mnie debila siłą.

Sam się nim robisz :))))

116 Data: Maj 13 2007 11:41:32
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Jacek "Plumpi" 

To jedno życie jest wymyślone na potrzeby kombinowania jak koń pod górę.
To
jest fikcyjne i hipotetyczne życie bez pokrycia w rzeczywistości. To nie
brak świateł zabija tylko brak rozumu.

Idąc Twoim tokiem rozumowania - po cholerę więc komu poduchy, pasy
bezpieczeństwa, światła, hamulce, ograniczenia prędkości na drodze, po co w
ogóle PoRD - przecież  wystarczy tylko rozum. Szkoda tylko, że tak niewielu
go posiada.

117 Data: Maj 13 2007 14:25:42
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Jacek "Plumpi""

Idąc Twoim tokiem rozumowania - po cholerę więc komu poduchy, pasy
bezpieczeństwa, światła, hamulce, ograniczenia prędkości na drodze, po co w
ogóle PoRD - przecież  wystarczy tylko rozum. Szkoda tylko, że tak niewielu
go posiada.

Każdy posiada, ale niewielu używa. :) Wielu polega na intuicji i instynkcie. ;)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

118 Data: Maj 13 2007 15:59:41
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Jacek "Plumpi" 

Każdy posiada, ale niewielu używa. :) Wielu polega na intuicji i
instynkcie. ;)

 ...  instynkcie walki.
Dlatego też walczą na drogach z innymi kierowcami oraz z prawem, które
zabrania tych walk :)

119 Data: Maj 13 2007 16:35:16
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Jacek "Plumpi""

> Każdy posiada, ale niewielu używa. :) Wielu polega na intuicji i
> instynkcie. ;)

 ...  instynkcie walki.
Dlatego też walczą na drogach z innymi kierowcami oraz z prawem, które
zabrania tych walk :)

Instynk nie może nakazywać walczenia z prawem, jako że instynk jest pamięcią
dziedziczną gatunku i sięga minionych pokoleń: Na przykład pszczoła wie, jak
budować plastry miodu dzięki instynktowi. Niestety pojęcie instynktu chętnie
mylone jest z pojęciem intuicji. Intuicja jest myśleniem podświadomym (w tym
podobna jest do instynktu, który też sfery świadomości nie musi dotykać) ale
z instynktem nie ma ona wiele wspólnego. Instynkt przekazuje nam ,,mądrość''
czasów i pokoleń minionych, jest jakby algorytmem zachowania stworzeń danego
gatunku, nie zaś naszym indywidualnym algorytmem zachowania.

,,Wiedza'' czy ,,mądrość'' instynktowa dana jest razem z ciałem. Trudno
powiedzieć, czy w chwili poczęcia, czy później, ;) ale instynktowa sfera
dotyczy tego, z czym przychodzimy na świat. Nie uczymy się oddychania,
przełykania śliny, ssania mleka czy rozmnażania_się/kopulowania. :)

Intuicja to już myślenie, choć spychane do sfery podświadomości.
Nauczyliśmy się wiązania sznurowadeł i czynimy to nieświadomie,
pozostawiając/rezerwując sobie jedynie świadome zlecenie decyzji
wiązania. Czasami nawet i ta decyzja jest podejmowana nieświadomie
 -- po prostu przed wyjściem z domu/mieszkania należy założyć buty,
a te (jeśli mają sznurówki) trzeba powiązać/sznurować. :) Choć wiązania
butów nie dokonujemy ;) świadomie -- nie jest to czynność_instynktowa,
bo uczyliśmy się jej już za czasów naszego życia -- nie zjawiliśmy się
na świecie z tą umiejętnością.

Natomiast walka o ziemię/samicę/jedzenie (ulicę/samochód/paliwo) ;)
sięga instynktu. Oczywiście rozum pozwala na to, abyśmy panowali
i nad zachowaniami instynktowymi, i nad zachowaniami intuicyjnymi. :)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

120 Data: Maj 15 2007 17:14:04
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Jacek "Plumpi""  napisał w wiadomości

> To jedno życie jest wymyślone na potrzeby kombinowania jak koń pod górę.
> To
> jest fikcyjne i hipotetyczne życie bez pokrycia w rzeczywistości. To nie
> brak świateł zabija tylko brak rozumu.

Idąc Twoim tokiem rozumowania - po cholerę więc komu poduchy, pasy
bezpieczeństwa, światła, hamulce, ograniczenia prędkości na drodze, po co
w
ogóle PoRD - przecież  wystarczy tylko rozum. Szkoda tylko, że tak
niewielu
go posiada.

Pewne gadżety są zbędne, bo stanowią tylko ułudę bezpieczeństwa. Jak masz
problem z hamulcami to je zdemontuj. Są jednak jakieś granice absurdu. Pasów
mogę nie zapinać, bo z pewnością nie zawsze i wszędzie są potrzebne. Światła
przydają się, ale w nocy, podczas ulewy, śnieżycy, a nie w słoneczny dzień.
Co do PoRD to jakieś proste zasady być powinny. Najgorsze, że i te proste są
olewane. PoRD jest rozdęty i często przez to pusty. Taki nadmuchany balon z
treścią na powierzchni. Rozumu niestety kupić nie można. Albo się go ma,
albo nie ma.

neelix

121 Data: Maj 16 2007 01:52:00
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"neelix"

Rozumu niestety kupić nie można. Albo się go ma, albo nie ma.

Rozumu nie, ale wiedzę można. :)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

122 Data: Maj 17 2007 19:25:39
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski"
napisał w wiadomości


"neelix"

> Rozumu niestety kupić nie można. Albo się go ma, albo nie ma.

Rozumu nie, ale wiedzę można. :)

Wiedza to balast, który utrudnia beztroskie życie. Wielu uważa, że lepiej
nie wiedzieć. Po co się stresować ?

neelix

123 Data: Maj 17 2007 23:24:42
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"neelix"

Wiedza to balast, który utrudnia beztroskie życie. Wielu uważa, że lepiej
nie wiedzieć. Po co się stresować ?

W ZSRR i w carskiej Rosji wiedza ;) mogła dużo kosztować -- nerwów,
a czasami nawet można było przypłacić ją życiem, gdy się nieopatrznie ;)
dowiedziało zbyt wiele. :) Nawet Kaczmarski (po Wysockim) śpiewał o tym,
że świat należy (i usmiecha się) do ostrożnych -- jak świat światem. :)

No -- Adam i Ewa zapłacili wiele za poznanie :) złego i dobrego. :)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

124 Data: Maj 18 2007 12:28:29
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski"
napisał w wiadomości


"neelix"

> Wiedza to balast, który utrudnia beztroskie życie. Wielu uważa, że
lepiej
> nie wiedzieć. Po co się stresować ?

W ZSRR i w carskiej Rosji wiedza ;) mogła dużo kosztować -- nerwów,
a czasami nawet można było przypłacić ją życiem, gdy się nieopatrznie ;)
dowiedziało zbyt wiele. :) Nawet Kaczmarski (po Wysockim) śpiewał o tym,
że świat należy (i usmiecha się) do ostrożnych -- jak świat światem. :)

No -- Adam i Ewa zapłacili wiele za poznanie :) złego i dobrego. :)


No widzisz. :-)

neelix

125 Data: Maj 18 2007 21:49:09
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"neelix"

> No -- Adam i Ewa zapłacili wiele za poznanie :) złego i dobrego. :)

No widzisz. :-)

Widzę, ale czasami ciekawość bierze u mnie górę nad rozsądkiem ;) i jednak
czegoś się uczę, choć wiem o tym, iż wiedza nie czyni człowieka szczęśliwym. ;)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

126 Data: Maj 19 2007 21:32:58
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Jacek "Plumpi" 

Wiedza to balast, który utrudnia beztroskie życie. Wielu uważa, że lepiej
nie wiedzieć. Po co się stresować ?

Teraz rozumiem, dlaczego tak się przed nią bronisz :)))))

127 Data: Maj 20 2007 13:49:44
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Jacek "Plumpi""  napisał w wiadomości

> Wiedza to balast, który utrudnia beztroskie życie. Wielu uważa, że
lepiej
> nie wiedzieć. Po co się stresować ?

Teraz rozumiem, dlaczego tak się przed nią bronisz :)))))

Bronić się nie bronię, więc wiem jaki to balast. Ci co jej nie posiadają
zaparkują auto na przejściu dla pieszych, całe na 2-metrowym chodniku,
włączą drogowe w dzień, jadą jak szybko chcą, gadają przez komórkę, nie
stają przed z.strzałką, wyprzedzają na skrzyżowanich, mają gdzieś linie
ciągłe itp. itd. Pełny luuuziiik, a ja ? Przyswoisz i zastosujesz to
zrozumiesz. :-)

neelix

128 Data: Maj 20 2007 15:04:59
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"neelix"

wyprzedzają na skrzyżowanich

W mieście niewiele jest takich skrzyżowań, na których wyprzedzanie jest zabronione. ;)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

129 Data: Maj 21 2007 13:16:10
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski"
napisał w wiadomości


"neelix"

> wyprzedzają na skrzyżowanich

W mieście niewiele jest takich skrzyżowań, na których wyprzedzanie jest
zabronione. ;)

Nie jest zabronione przy ruchu kierowanym i na rondzie.

neelix

130 Data: Maj 12 2007 11:34:02
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Dariusz Sławiński 


Więc gdyby nie było obowiązku świecenia  to każdy musiałby być
przygotowany,

Nie gdyby, gdy... Gdy nie było obowiązku świecenia, to dwóch rowerzystów,
jeden woźnica i jeden koń w przeciągu roku straciło życie w tamtym
miejscu,
ponieważ kierujący nie zauważył jadącego pojazdu po drodze z
pierwszeństwem.
Tyle statystyka do dziś...


Chwila, chwila... Tam podobno ograniczenie do 50 jest...
Jaka jest droga hamowania z 50 na godzinę ? 15m?
Wydaje mi się że jadąc 50km/h to spokojnie
wyhamujesz jak Ci ktoś wyjedzie z podporządkowanej
a nawet jak nie to na pewno nie zabijesz gościa
na furmance!! Coś mi tu ściemniasz kolego

Kivak Honda Jazz 1.4LS

131 Data: Maj 12 2007 10:18:45
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: 'Tom N' 

Dariusz Sławiński w

Więc gdyby nie było obowiązku świecenia  to każdy musiałby być
przygotowany,
Nie gdyby, gdy... Gdy nie było obowiązku świecenia, to dwóch rowerzystów,
jeden woźnica i jeden koń w przeciągu roku straciło życie w tamtym
miejscu,
ponieważ kierujący nie zauważył jadącego pojazdu po drodze z
pierwszeństwem.
Tyle statystyka do dziś...

Chwila, chwila... Tam podobno ograniczenie do 50 jest...
Jaka jest droga hamowania z 50 na godzinę ? 15m?

Chyba wiesz, że to nie prędkość zabija.

a nawet jak nie to na pewno nie zabijesz gościa
na furmance!! Coś mi tu ściemniasz kolego

Powiedz to rodzinie woźnicy, który zginął przygnieciony furmanką, po tym,
gdy zraniony koń się spłoszył i poszedł w wąwóz

I nie pisz proszę, że prawo nakazuje używania zwierząt niepłochliwych.

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

132 Data: Maj 12 2007 14:34:36
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Dariusz Sławiński 


Chwila, chwila... Tam podobno ograniczenie do 50 jest...
Jaka jest droga hamowania z 50 na godzinę ? 15m?

Chyba wiesz, że to nie prędkość zabija.

a nawet jak nie to na pewno nie zabijesz gościa
na furmance!! Coś mi tu ściemniasz kolego

Powiedz to rodzinie woźnicy, który zginął przygnieciony furmanką, po tym,
gdy zraniony koń się spłoszył i poszedł w wąwóz

I nie pisz proszę, że prawo nakazuje używania zwierząt niepłochliwych.

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

No dalej, dalej... Ładnie się historyjka rozwija :-)
A może ten koń został przez gza ugryziony po prostu....
A tych rowerzystów to rowery ze strachu poniosły???
Przyznaj człowieku że bajdy tu zmyślasz!
Jadąc 50-ką nikogo nie zabijesz, chyba że Ci wyjdzie
 przed maskę, ale tu światła chyba nie wiele pomagają...

Kivak Honda Jazz 1.4LS

133 Data: Maj 12 2007 15:19:55
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Dariusz Sławiński"  napisał w wiadomości


>> Chwila, chwila... Tam podobno ograniczenie do 50 jest...
>> Jaka jest droga hamowania z 50 na godzinę ? 15m?
>
> Chyba wiesz, że to nie prędkość zabija.
>
>> a nawet jak nie to na pewno nie zabijesz gościa
>> na furmance!! Coś mi tu ściemniasz kolego
>
> Powiedz to rodzinie woźnicy, który zginął przygnieciony furmanką, po
tym,
> gdy zraniony koń się spłoszył i poszedł w wąwóz
>
> I nie pisz proszę, że prawo nakazuje używania zwierząt niepłochliwych.
>
> --
> Tomasz Nycz
> [priv-- >>X-Email]

No dalej, dalej... Ładnie się historyjka rozwija :-)
A może ten koń został przez gza ugryziony po prostu....
A tych rowerzystów to rowery ze strachu poniosły???
Przyznaj człowieku że bajdy tu zmyślasz!
Jadąc 50-ką nikogo nie zabijesz, chyba że Ci wyjdzie
 przed maskę, ale tu światła chyba nie wiele pomagają...

Ślepi wierzą w cudowną moc świateł.

neelix

134 Data: Maj 12 2007 20:27:05
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Wiesiaczek 


Użytkownik "neelix"  napisał w wiadomości [...]


No dalej, dalej... Ładnie się historyjka rozwija :-)
A może ten koń został przez gza ugryziony po prostu....
A tych rowerzystów to rowery ze strachu poniosły???
Przyznaj człowieku że bajdy tu zmyślasz!
Jadąc 50-ką nikogo nie zabijesz, chyba że Ci wyjdzie

[...]

A pamiętasz, jak babcia zabuiła wuczkę manewrując na parkingu?


--
Pozdrawiam (dziś z Tychów) - Wiesiaczek

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma"

135 Data: Maj 12 2007 22:46:33
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Dariusz Sławiński 

A pamiętasz, jak babcia zabuiła wuczkę manewrując na parkingu?


--
Pozdrawiam (dziś z Tychów) - Wiesiaczek

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma"


Bo świateł nie włączyła???

Kivak Honda Jazz 1.4LS

136 Data: Maj 12 2007 14:02:55
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: 'Tom N' 

Dariusz Sławiński w

Chwila, chwila... Tam podobno ograniczenie do 50 jest...
Jaka jest droga hamowania z 50 na godzinę ? 15m?
Chyba wiesz, że to nie prędkość zabija.
a nawet jak nie to na pewno nie zabijesz gościa
na furmance!! Coś mi tu ściemniasz kolego
Powiedz to rodzinie woźnicy, który zginął przygnieciony furmanką, po tym,
gdy zraniony koń się spłoszył i poszedł w wąwóz
I nie pisz proszę, że prawo nakazuje używania zwierząt niepłochliwych.
No dalej, dalej... Ładnie się historyjka rozwija :-)

Widzę, że sie nieźle bawisz kosztem, cudzego nieszczęścia :/

A może ten koń został przez gza ugryziony po prostu....

Może nie? Może weterynarz go dobił?

A tych rowerzystów to rowery ze strachu poniosły???

Dużo zdrowia życzę...

Przyznaj człowieku że bajdy tu zmyślasz!

Nie, nie zmyślam. Żegnam.

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

137 Data: Maj 12 2007 19:28:41
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Dariusz Sławiński 

Widzę, że sie nieźle bawisz kosztem, cudzego nieszczęścia :/

A może ten koń został przez gza ugryziony po prostu....

Może nie? Może weterynarz go dobił?

A tych rowerzystów to rowery ze strachu poniosły???

Dużo zdrowia życzę...

Przyznaj człowieku że bajdy tu zmyślasz!

Nie, nie zmyślam. Żegnam.

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]


No i  się nam pogniewał kłamczuszek
Typowe.....

Kivak Honda Jazz 1.4LS

138 Data: Maj 12 2007 20:55:13
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Dariusz Sławiński"

No i  się nam pogniewał kłamczuszek
Typowe.....

Wątpię że kłamczuszek -- podał konkretne miejsce i konkretne zdarzenia.

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

139 Data: Maj 12 2007 23:02:22
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Dariusz Sławiński 


Wątpię że kłamczuszek -- podał konkretne miejsce i konkretne zdarzenia.

--
  .`'.-.         ._.                               .-.
  .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
  `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
 o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....


Ależ ja nie twierdzę że tam nikt nie zginął (choć pewy nie jestem)
tylko nie wierzę że przyczyną tych zdarzeń był brak świateł w dzień!
Jeśli jest tam znak ograniczenia do 50 a pewnie i ostrzegający
o skrzyżowaniu z podporządkowaną to stosując się do nich
nikogo nie zabijesz. Skoro postawili tam ten znak
to znaczy że widoczność jest w tym miejscu na tyle dobra
że z tej prędkości zdążysz wyhamować jak ktoś wyjedzie.
Jeśli tych rowerzystów w istocie ktoś rozjechał to daję sobie
łeb uciąć że nie jechał 50km/h, chyba że ich w ogóle
nie widział, ale na to też raczej światła w dzień nie pomagają

Kivak Honda Jazz 1.4LS

140 Data: Maj 13 2007 12:45:03
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Jacek "Plumpi" 

Ależ ja nie twierdzę że tam nikt nie zginął (choć pewy nie jestem)
tylko nie wierzę że przyczyną tych zdarzeń był brak świateł w dzień!

Możesz nie wierzyć - takie masz prawo, ale nie masz prawa w bezczelny sposób
twierdzić, że ktoś jest kłamcą.

Jeśli jest tam znak ograniczenia do 50 a pewnie i ostrzegający
o skrzyżowaniu z podporządkowaną to stosując się do nich
nikogo nie zabijesz. Skoro postawili tam ten znak
to znaczy że widoczność jest w tym miejscu na tyle dobra
że z tej prędkości zdążysz wyhamować jak ktoś wyjedzie.

Skąd ta pewność ?
Dam Ci przykład z mojego życia, tylko proszę nie udowadniaj mi, że jest
nieprawdą to zdarzenie, którego byłem uczestnikiem, bo to włąśnie ja byłem
uczestnikiem i jestem jego świadkiem.
Jest sobie droga, która wiedzie do pętli autobusowej oraz parkingu
znajdującego się pod zakładem pracy oddalonego jakieś 50 od skrzyżowania, na
którym rozegrała się cała sytuacja. Droga
Kiedyś skrzyżowanie miało oznakowanie ułatwiające wyjazd autobusom z bocznej
uliczki dochodzącej z lewej stony patrząc w kierunku parkingu - tak więc
ustalone było pierwszeństwo drogi wiodącej do tego parkingu i na
skrzyżowaniu w lewo. Jak zlikwidowano na tej pętli przystanek autobusowy,
natychmiast zmieniono oznakowanie pierwszeństwa. Postanowiono, że drogą z
pierwszeństwem będzie ta ta droga wiodąca na wprost w kierunku parkingu, zaś
obydwie drogi boczne będą podporządkowane. Było to bardzo błędne
postanowienie, ponieważ odcinek tej drogi, który wiódł od skrzyżowania na
parking był porośnięty drzewami oraz żywopłotem, które w okresie
wiosenno-letnim skutecznie zasłaniały widok na parking, a ponad to dawały
cień na tym odcinku drogi, który powodował, że we wczesnych godzinach
rannych nie było widać samochodów wyjeżdżających z parkingu, zaś ponad tymi
drzewami świeciło ostre słońce, które skutecznie oślepiało kierowców.
Przytrafiło mi się tam właśnie wyjeżdżać z tej bocznej drogi wcześnie rano.
Ponieważ miałem ograniczoną widoczność w kierunku parkingu postanowiłem
wyjechać bardszo wolno licząc na to, że kierowca, który będzie jechał od
tego parkingu zatrzyma się, gdzyż ma idealną widoczność. Niestety natrafiłem
na kierowcę, który nade wszystko uważa, że musi przejechać pierwszy jeżeli
ma pierwszeństwo nie biorąc pod uwagę, że ktoś inny może mieć problemy z
widocznością i nawet nie reagując widząc, że ktoś na "pewniaka" wyjeżdża.
Niestety, kiedy wyłonił mi się z cienia drzew, ostro zahamowałem, ale było
za późno. Gość omijając mnię na siłę na tym skrzyżowaniu, zjeżdżając na
przeciwny pas ruchu zahaczył tylnym, lekko wystającym zderzakiem o lampę w
moim samochodzie. Oczywiście zgodznie z PoRD to była moja wina, ponieważ to
ja powinienem ustąpić pierwszeństwa.
Teraz pytania:
Czy doszło by do tej kolizji, gdyby pierwszeńśtwo pozostało takie jakie było
wcześniejk, kiedy był tam przystanek autobusowy ?
Czy doszło by do tej kolizji, gdyby on miał włączone światła ?
Zarówno w jednym jak i w drugim przypadku nie doszło by do tej kolizji.
W pierwszym przypadku był błąd ludzi, którzy zmienili oznakowanie nie
analizując dokładnie tego skrzyżowania.
W drugim przypadku zabrakło rozsądku i prostego myślenia - pomimo, że ja
dobrze widzę, mogę samemu być niewidoczny.

Jeśli tych rowerzystów w istocie ktoś rozjechał to daję sobie
łeb uciąć że nie jechał 50km/h, chyba że ich w ogóle
nie widział, ale na to też raczej światła w dzień nie pomagają

I tu uważam, że się właśnie mylisz. Rowerzysta wyjeżdżający z bocznej
uliczki jest mało widoczny dla kierowcy, zwłaszcza jak wzdłuż tych ulić
rosną drzewa lub stoją słupki itp. Rowerzysta, który wyjedzie na kilkanaście
czy kilkadziesiąt metrów przed jadącym samochodem stwarza bardzo duże
prawdopodobieństwo, że zostanie potrącony.
Spójrzmy teraz od strony rowerzysty, który nierzadko jedzie zdyszany,
zziajany i przepocony od upalnego słońca. Jest zmęczony, a pot z czoła
zalewa mu oczy. Przez to może mieć problemy z postrzeganiem (nie chodzi o
kiepski wzrok lecz o postrzeganie). Stąd też może się zdarzyć, że taki
rowerzysta nie zauważy jadącego samochodu w cieniu drzew, zwłaszcza jak
będzie jeszcze oślepiany ostrym światłem słonecznym. I tu właśnie pomagają
włączone światła w samochodzie, które zwracają uwagę na tak oświetlony
pojazd.
Piszę to zarówno jako kierowca i jako rowerzysta.

141 Data: Maj 13 2007 13:50:29
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Dariusz Sławiński 

......

Teraz pytania:
Czy doszło by do tej kolizji, gdyby pierwszeńśtwo pozostało takie jakie
było wcześniejk, kiedy był tam przystanek autobusowy ?
Czy doszło by do tej kolizji, gdyby on miał włączone światła ?
Zarówno w jednym jak i w drugim przypadku nie doszło by do tej kolizji.
W pierwszym przypadku był błąd ludzi, którzy zmienili oznakowanie nie
analizując dokładnie tego skrzyżowania.
W drugim przypadku zabrakło rozsądku i prostego myślenia - pomimo, że ja
dobrze widzę, mogę samemu być niewidoczny.

Ostatnio kożystając ze słonecznej pogody i wczesnych wyjazdów porannych
sprawdzałem czy patrząc pod ostre słońe można nie zauważyć auta
z przeciwka bo ma zgaszone światła... Jestem przekonany że z odległości
mniejszej niż 200m nie!
A jeśli na skrzyżowaniu nie ma odpowiedniej widoczności (co nie powinno
mieć nigdy miejsca) to po to właśnie jest ograniczenie prędkości
To że jakiś palant Cię nie wpuścił mimo że mógł spokojnie zachamować
to chyba nie powód żebym ja musiał za to płacić stojąc w korkach na
światłach...

I tu uważam, że się właśnie mylisz. Rowerzysta wyjeżdżający z bocznej
uliczki jest mało widoczny dla kierowcy, zwłaszcza jak wzdłuż tych ulić
rosną drzewa lub stoją słupki itp. Rowerzysta, który wyjedzie na
kilkanaście czy kilkadziesiąt metrów przed jadącym samochodem stwarza
bardzo duże prawdopodobieństwo, że zostanie potrącony.
Spójrzmy teraz od strony rowerzysty, który nierzadko jedzie zdyszany,
zziajany i przepocony od upalnego słońca. Jest zmęczony, a pot z czoła
zalewa mu oczy. Przez to może mieć problemy z postrzeganiem (nie chodzi o
kiepski wzrok lecz o postrzeganie). Stąd też może się zdarzyć, że taki
rowerzysta nie zauważy jadącego samochodu w cieniu drzew, zwłaszcza jak
będzie jeszcze oślepiany ostrym światłem słonecznym. I tu właśnie pomagają
włączone światła w samochodzie, które zwracają uwagę na tak oświetlony
pojazd.
Piszę to zarówno jako kierowca i jako rowerzysta.
Każdy rowerzysta jeżdżący po naszych WĄSKICH drogach bez poboczy
stwarza zagrożenie że zostanie potrącony, a jeśli ma problemy z
postrzeganiem
i pot mu zalewa oczy, to może niech sobie po lesie jeździ a nie wyjeżdża
na drogę bez sprawdzenia czy może. A jak już musi to niech jakąś kamizelkę
żarówiastą załozy co? A z 50km/h auto zatrzyma się po 25m max więc jak
ktoś wyjedzie mi kilkadziesiąt metrów przede mną to dam sobie radę...
Ja nie wierzę po prostu w te opowieści że ktoś w słoneczny dzień nie widzi
 auta bez świateł, a ze światłami tak. Owszem w dzień auto na światłach
widać lepiej ale i bez jest  DOSKONALE WIDOCZNE Z DUŻEJ
ODLEGŁOŚCI! Niedawno jakaś panna mi wlazła przed auto na
czerwonym świetle bo gadała przez komókrę! Nie widziała ani czerwonego
światła ani mojego samochodu Z WŁĄCZONYMI ŚWIATŁAMI z 10m!
Gdyby nie to że miałem skcać w prawo i już hamowałem to by była tragedia
I co zakażemy rozmawiać przez komórki na ulicy???

Kivak Honda Jazz 1.4LS

142 Data: Maj 13 2007 15:01:30
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Dariusz Sławiński"

Ostatnio kożystając ze słonecznej pogody i wczesnych wyjazdów porannych
sprawdzałem czy patrząc pod ostre słońe można nie zauważyć auta
z przeciwka bo ma zgaszone światła... Jestem przekonany że z odległości
mniejszej niż 200m nie!

A inny człowiek wypatrywał w słoneczny dzień elektronu i stwierdził,
że go nie zauważył. Stąd wywnioskował, że elektronów w ogóle nie ma.

To, że Ty tak/jakoś sądzisz, nie oznacza, że tak jest.
Skorzystaj przy okazji ze słownika ortograficznego.

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

143 Data: Maj 13 2007 16:25:00
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Jacek "Plumpi" 

To że jakiś palant Cię nie wpuścił mimo że mógł spokojnie zachamować
to chyba nie powód żebym ja musiał za to płacić stojąc w korkach na
światłach...

Stojąc w korkach nie musisz świecić.

Każdy rowerzysta jeżdżący po naszych WĄSKICH drogach bez poboczy
stwarza zagrożenie że zostanie potrącony,

Rowerzysta jest takim samym uczestnikiem ruchu jak i Ty w swojej bryce. Ma
dokładnie takie same prawa jak i obowiązki.

... a jeśli ma problemy z postrzeganiem
i pot mu zalewa oczy, to może niech sobie po lesie jeździ a nie wyjeżdża
na drogę bez sprawdzenia czy może.

A czy Ty, kiedy się spocisz w samochodzie także się zatrzymujesz i dzwonisz
po Taxi ?
Nie przesadzajmy. Także i każdy kierowca samochodu może się znaleźć w formie
psycho-fizycznej, która stworzy pewne problemy w ocenie odległości czy w
postrzeganiu.

A jak już musi to niech jakąś kamizelkę żarówiastą załozy co?

I wyobraź sobie, że czasami widuję takich.
Jestem im za to bardzo wdzięczny.

A z 50km/h auto zatrzyma się po 25m max więc jak
ktoś wyjedzie mi kilkadziesiąt metrów przede mną to dam sobie radę...

Nie bierzesz pod uwagę opóźnień spowodowanych postrzeganiem, oceny sytuacji,
podjęcia decyzji oraz jej wykonania.

Ja nie wierzę po prostu w te opowieści że ktoś w słoneczny dzień nie widzi
auta bez świateł, a ze światłami tak.

Twój problem.

Owszem w dzień auto na światłach
widać lepiej ale i bez jest  DOSKONALE WIDOCZNE Z DUŻEJ
ODLEGŁOŚCI!

W większości przypadków tak, ale zdarzają się sytucje, że nie są.

144 Data: Maj 20 2007 15:15:53
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Jacek "Plumpi""

Spójrzmy teraz od strony rowerzysty, który nierzadko jedzie zdyszany,
zziajany i przepocony od upalnego słońca

Moim zdaniem taki rowerzysta za chwilę trafi do szpitala.
Ale nie na ortopedię, urazówkę, reanimację itp. -- zachoruje
na choroby wywoływane przeziębieniem i/lub wyczerpaniem organizmu. :)

Jeździłem rowerem (Rometem sportem) sporo, ale nie bywałem zdyszany,
zziajany czy przepocony. :)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

145 Data: Maj 12 2007 20:52:45
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Dariusz Sławiński"

Chwila, chwila... Tam podobno ograniczenie do 50 jest...
Jaka jest droga hamowania z 50 na godzinę ? 15m?

Ja ze 100 miałem znacznie mniej niż 40 metrów. 50 km/h to
połowa ze 100 km/h, a że droga hamowania mniej więcej maleje
czy rośnie kwadratowo -- mniej niż 10 metrów powinno wystarczyć. :)

Przy 35 km/h można zatrzymać się na niecałych 5 metrach. :)

  39/(100/35)^2=4,7775

A że osobowy samochód przeciętny ma nieco mniej -- można
powiedzieć, że można zatrzymać się w miejscu.

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

146 Data: Maj 12 2007 20:40:26
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: 'Tom N' 

Eneuel Leszek Ciszewski w

"Dariusz Sławiński"

Chwila, chwila... Tam podobno ograniczenie do 50 jest...
Jaka jest droga hamowania z 50 na godzinę ? 15m?

Ja ze 100 miałem znacznie mniej niż 40 metrów.

Gratuluję czasu reakcji na poziomie 0.1s i/lub hamulców dorównujący tym z F1

Przy 35 km/h można zatrzymać się na niecałych 5 metrach. :)
  39/(100/35)^2=4,7775

Jakoś tego wyliczenia powyżej nie rozumiem, wyjasnisz?

A że osobowy samochód przeciętny ma nieco mniej -- można
powiedzieć, że można zatrzymać się w miejscu.

Ba, cofnąć się, w czasie.

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

147 Data: Maj 13 2007 00:12:41
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"'Tom N'"

> Ja ze 100 miałem znacznie mniej niż 40 metrów.

Gratuluję czasu reakcji na poziomie 0.1s i/lub hamulców dorównujący tym z F1

Nie wiem, jaki mam czas reakcji a droga hamowania długości 36 metrów
ze 100 km/h chyba jest standardem dla tych, którzy dbają o samochód.
Ja dbałem. Dziś to znacznie dłuższa droga, bo nie mam pieniędzy na
dopieszczanie. Oczywiście jeszcze mieszczę się w ,,polskich normach''.
Za stemple w dowodzie rejestracyjnym płacę 100 złotych, zgodnie
z rachunkiem. :) Żadnych łapówek nie daję i nie wypraszam ;) stempli. :)

W nowych samochodach droga hamowania musi być jeszcze krótsza.

> Przy 35 km/h można zatrzymać się na niecałych 5 metrach. :)
>   39/(100/35)^2=4,7775

Jakoś tego wyliczenia powyżej nie rozumiem, wyjasnisz?

39 to mniej niż 40
100/35 to stosunek nieseksualny 100 i 35
energia kinetyczna zależy proporcjonalnie do kwadratu szybkości
i masy, więc droga hamowania zależy kwadratowo od szybkości

Oczywiście można wziąć pod uwagę wiele innych czynników, ale
nie są one istotne. Przy zimnych hamulcach hamowanie jest
skuteczniejsze, przy większej szybkości mniej skuteczne itd.,
ale nie są to istotne czynniki.

> A że osobowy samochód przeciętny ma nieco mniej -- można
> powiedzieć, że można zatrzymać się w miejscu.

Ba, cofnąć się, w czasie.

No i koniec rozmowy. :)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

Postscriptum: IMO przeciwnicy jazdy ,,na światłach'' po
              prostu mają niesprawne instalacje elektryczne. :)

148 Data: Maj 13 2007 07:05:30
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: 'Tom N' 

Eneuel Leszek Ciszewski w

"'Tom N'"

Ja ze 100 miałem znacznie mniej niż 40 metrów.

Gratuluję czasu reakcji na poziomie 0.1s i/lub hamulców dorównujący tym z F1

Nie wiem, jaki mam czas reakcji

To może przyjmijmy jakiś na poziomie 0.7s, przez ten czas nie hamujesz, za
to przejeżdżasz 19 metrów przy 100 i 9 metrów przy 50

a droga hamowania długości 36 metrów
ze 100 km/h chyba jest standardem dla tych, którzy dbają o samochód.

energia kinetyczna zależy proporcjonalnie do kwadratu szybkości
i masy, więc droga hamowania zależy kwadratowo od szybkości
Oczywiście można wziąć pod uwagę wiele innych czynników, ale
nie są one istotne.

Tak, współczynnik tarcia jest nieistotny, w związku z tym samochód hamuje
tak samo na lodzie jak na suchym asfalcie...

A że osobowy samochód przeciętny ma nieco mniej -- można
powiedzieć, że można zatrzymać się w miejscu.
Ba, cofnąć się, w czasie.
No i koniec rozmowy. :)

Z Twoich wyliczeń i stwierdzeń wynika, że cofasz się w czasie o czas
reakcji.

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

149 Data: Maj 13 2007 14:30:08
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"'Tom N'"

> Nie wiem, jaki mam czas reakcji

To może przyjmijmy jakiś na poziomie 0.7s, przez ten czas nie hamujesz, za
to przejeżdżasz 19 metrów przy 100 i 9 metrów przy 50

-- -- -- -- -- -> Nie wiem, jaki mam czas reakcji
I nie pisałem o czasie reakcji, lecz o drodze hamowania.
A zakładać możesz zakładki w książce i w przeglądarce internetowej.


> a droga hamowania długości 36 metrów
> ze 100 km/h chyba jest standardem dla tych, którzy dbają o samochód.

> energia kinetyczna zależy proporcjonalnie do kwadratu szybkości
> i masy, więc droga hamowania zależy kwadratowo od szybkości
> Oczywiście można wziąć pod uwagę wiele innych czynników, ale
> nie są one istotne.

Tak, współczynnik tarcia jest nieistotny, w związku z tym samochód hamuje
tak samo na lodzie jak na suchym asfalcie...

Współczynnik tarcia nie zależy od szybkości.
Albo jak wolisz -- wpływ szybkości jest tu nieistotny.
Czasami nawet ten współczynnik tarcia jest większy przy większej szybkości.

>>> A że osobowy samochód przeciętny ma nieco mniej -- można
>>> powiedzieć, że można zatrzymać się w miejscu.
>> Ba, cofnąć się, w czasie.
> No i koniec rozmowy. :)

Z Twoich wyliczeń i stwierdzeń wynika, że cofasz się w czasie o czas reakcji.

Pisałem raz. Napiszę jeszcze raz:

        Nie pisałem o czasie reakcji, lecz o drodze hamowania.


--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

150 Data: Maj 13 2007 14:03:56
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: 'Tom N' 

Eneuel Leszek Ciszewski w

"'Tom N'"

Nie wiem, jaki mam czas reakcji

To może przyjmijmy jakiś na poziomie 0.7s, przez ten czas nie hamujesz, za
to przejeżdżasz 19 metrów przy 100 i 9 metrów przy 50

-- -- -- -- -- -> Nie wiem, jaki mam czas reakcji

Dlatego zaproponowałem jakiś, taki typowy.

I nie pisałem o czasie reakcji, lecz o drodze hamowania.

Całkowita droga hamowania to droga przebyta od momentu zauważenia przeszkody
do momentu zatrzymania

A zakładać możesz zakładki w książce i w przeglądarce internetowej.

Równie dobrze mogę glany założyć...

Tak, współczynnik tarcia jest nieistotny, w związku z tym samochód hamuje
tak samo na lodzie jak na suchym asfalcie...
Współczynnik tarcia nie zależy od szybkości.
Albo jak wolisz -- wpływ szybkości jest tu nieistotny.
Czasami nawet ten współczynnik tarcia jest większy przy większej szybkości.

I znowu sie mylisz

Z Twoich wyliczeń i stwierdzeń wynika, że cofasz się w czasie o czas reakcji.

Pisałem raz. Napiszę jeszcze raz:
        Nie pisałem o czasie reakcji, lecz o drodze hamowania.

To ja tez jeszcze raz napiszę -- całkowita droga hamowania zależy od czasu
reakcji.


--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

151 Data: Maj 13 2007 16:45:50
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"'Tom N'"

> -- -- -- -- -- -> Nie wiem, jaki mam czas reakcji

Dlatego zaproponowałem jakiś, taki typowy.

Buty w sklepie kupujesz ,,typowe''? Podobnie koszulę i spodnie?

> I nie pisałem o czasie reakcji, lecz o drodze hamowania.

Całkowita droga hamowania to droga przebyta od momentu zauważenia przeszkody
do momentu zatrzymania

A nie droga od momentu wyprodukowania samochodu do momentu zatrzymania?

> A zakładać możesz zakładki w książce i w przeglądarce internetowej.

Równie dobrze mogę glany założyć...

>> Tak, współczynnik tarcia jest nieistotny, w związku z tym samochód hamuje
>> tak samo na lodzie jak na suchym asfalcie...
> Współczynnik tarcia nie zależy od szybkości.
> Albo jak wolisz -- wpływ szybkości jest tu nieistotny.
> Czasami nawet ten współczynnik tarcia jest większy przy większej szybkości.

I znowu sie mylisz

Tyle tylko, że tego błędu nie wykazujesz.

>> Z Twoich wyliczeń i stwierdzeń wynika, że cofasz się w czasie o czas reakcji.

> Pisałem raz. Napiszę jeszcze raz:
>         Nie pisałem o czasie reakcji, lecz o drodze hamowania.

To ja tez jeszcze raz napiszę -- całkowita droga hamowania zależy od czasu
reakcji.

I od epoki -- zaprzęgi konne hamowały inaczej. ;)

Napisałem już kilkakrotnie:

    Nie wiem, jaki mam czas reakcji.

Zgadywanie tego czasu nie ma sensu. Jeśli się nie zna czegoś,
czego indywidualne różnice mogą być istotne, nie należy o tym
czymś wypowiadać się. Zgadywanie czy wróżenie z kart lub fusów
sensu nie ma.

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

152 Data: Maj 13 2007 17:47:08
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: 'Tom N' 

Eneuel Leszek Ciszewski w

"'Tom N'"

Dlatego zaproponowałem jakiś, taki typowy.
Buty w sklepie kupujesz ,,typowe''? Podobnie koszulę i spodnie?

[...]

Jeśli się nie zna czegoś, czego indywidualne różnice mogą być istotne, nie
należy o tym czymś wypowiadać się. Zgadywanie czy wróżenie z kart lub
fusów sensu nie ma.

Rzekł ten, który wcześniej twierdził:
"A że osobowy samochód przeciętny ma nieco mniej -- można
powiedzieć, że można zatrzymać się w miejscu."
"droga hamowania długości 36 metrów
ze 100 km/h chyba jest standardem"

Może choć trochę byłbyś konsekwentny...

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

153 Data: Maj 13 2007 23:12:57
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"'Tom N'"

Rzekł ten, który wcześniej twierdził:
"A że osobowy samochód przeciętny ma nieco mniej -- można
powiedzieć, że można zatrzymać się w miejscu."
"droga hamowania długości 36 metrów
ze 100 km/h chyba jest standardem"

Może choć trochę byłbyś konsekwentny...

Myślę, że jestem konsekwentny, ale Ty czytasz mnie bez zrozumienia.
Buty zazwyczaj mają mniej niż pół metra długości podobnie jak czas
reakcji jest zazwyczaj krótszy niż 1 s. Problem w tym, że buty należy
kupić z lepszą dokładnością niż pięć centymetrów tak jak i dokładność
czasu reakcji rzędu jednej dziesiątej sekundy to dokładność za małą.

Samochody osobowe zazwyczaj mają mniej niż 5 metrów długości
i dokładność rzędu 50 cm jest dobrą dokładnością.

Dlatego o typowych butach (w chwili ich kupna) mówić nie można (nawet wówczas,
gdy zauważymy, że typowe mają nie 50 cm, ale 30 cm, czyli tyle, ile mają moje,
bo buty zbyt duże o 3 cm lub zbyt małe o 3 cm nie nadają się do noszenia) zaś
o typowym samochodzie (przy wyliczeniu, że w pewnym sensie hamuje on w miejscu
z 50 km/h, bo droga hamowania jest porównywalna z długością samochodu) sens ma.

No i raz jeszcze -- pisałem o drodze hamowania, nie o czasie reakcji, którego
nie znam i nie potrafię zmierzyć. Na pewno mam krótki, bo taką mam budowę układu
nerwowego -- krótszy niż u przeciętnego człowieka, ale ja nie znam ani swego
czasu reakcji, ani też nie znam czasu reakcji przeciętnego człowieka.

Nawet nie wiem, jak ten czas liczyć. W czasie jazdy coś się przytrafia.
Człowiek widzi to po jakimś czasie. Gdy zobaczy -- zaczyna zastanawiać
się nad tym, co i jak uczynić w danej sytuacji. Musi wziąć pod uwagę
wiele czynników, zanim zacznie (na przykład) hamowanie. Czasami nie
należy hamować lub należy hamować chwilę, po czym na przykład skręcić
lub wręcz przywalić w przeszkodę, jedynie przygotowując się na skutki
uderzenia. Bodajże II oficer Titanica podjął złą decyzję -- ominięcia
góry lodowej. Powinien był ,,wrzucić' wsteczny, dać gaz do dechy
i staranować tę górę.

Jeśli mam podjęć jedynie słuszną decyzję -- hamowanie na maksa -- to czas
reakcji będzie u mnie bardzo krótki: Gdy będziesz mnie ,,mierzył'' -- po
prostu jedna noga będzie na gazie a drugą na hamulcu. :) Jeśli natomiast
zechcesz zmierzyć mój czas reakcji w normalnym życiu -- policzysz czas
podjęcia decyzji, której skutkiem niekoniecznie może być hamowanie. No
i ten czas będzie zależał od wielu czynników: od stanu samochodu, warunków
atmosferycznych, warunków drogowych, mojego humoru i może jeszcze od czegoś.

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

154 Data: Maj 13 2007 13:04:53
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Jacek "Plumpi" 

39 to mniej niż 40
100/35 to stosunek nieseksualny 100 i 35
energia kinetyczna zależy proporcjonalnie do kwadratu szybkości
i masy, więc droga hamowania zależy kwadratowo od szybkości

Oczywiście można wziąć pod uwagę wiele innych czynników, ale
nie są one istotne. Przy zimnych hamulcach hamowanie jest
skuteczniejsze, przy większej szybkości mniej skuteczne itd.,
ale nie są to istotne czynniki.

Tyle liczenia, ale nie bierzesz pod uwagę tego co najważniejsze.
Jeżeli chodzi o hamulce to praktycznie w każdym samochodzie da się je użyć
tak, żeby zablokować koła, chyli ich skuteczność hamowania wynosi 100%.
Jednak na sam proces hamowania największy wpływ mają inne czynniki, a oto
one:
1. Stan jezdni - inaczej się hamuje na afalcie suchym, inaczej na mokrym
lub, na którym znajduje się piach. Poza tym sam asfatl jeden jest bardziej
chropowaty i miękki co powoduje skrócenie drogi hamowania inny jest bardziej
gładki i twardszy co zaś powoduje wydłużenie drogi hamowania w poślizgu.
2. Rodzaj ogumienia - jedne opony są węższe inne zaś szersze i posiadające
zatem większą powierzchnię, na której oddziałowują siły tarcia powodujące
hamowanie. Ponad to opony są różne. Jedne bardziej miękkie inne twardsze.
Twarda opona to śliska opona. Ponad to budowa lamel także wpływa na proces
hamowania, zatem także na jakość hamowania ma duży wpływ producent opon.
3. Stan ogumienia, czyli stopień ich żużycia.
4. Ciśnienie w oponach - im wyższe tym gorsze hamowanie.
5. Stosunek masy samochodu do jakości opon (w tym szerokość opony, twardość
opony, budowa lamel).

Sam stan tarcz hamulcowych oraz klocków ma drugorzędny wpływ na skuteczność
hamowania.

155 Data: Maj 13 2007 14:39:24
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Jacek "Plumpi""

Tyle liczenia, ale nie bierzesz pod uwagę tego co najważniejsze.
Jeżeli chodzi o hamulce to praktycznie w każdym samochodzie da się je użyć
tak, żeby zablokować koła, chyli ich skuteczność hamowania wynosi 100%.

A niektórym myli się hamulec z gazem lub sprzęgłem. I co to ma do rzeczy?
Mowa o poprawnym hamowaniu. Błędy mają to do siebie, że w odróżnieniu do
sytuacji bezbłędnej można ich popełnić nieskończenie dużo.


Jednak na sam proces hamowania największy wpływ mają inne czynniki, a oto
one:
1. Stan jezdni - inaczej się hamuje na afalcie suchym, inaczej na mokrym
lub, na którym znajduje się piach. Poza tym sam asfatl jeden jest bardziej
chropowaty i miękki co powoduje skrócenie drogi hamowania inny jest bardziej
gładki i twardszy co zaś powoduje wydłużenie drogi hamowania w poślizgu.

A hamowanie w trakcie spadania jest jeszcze gorsze. I co z tego? Mowa
o warunkach normalnych.

2. Rodzaj ogumienia - jedne opony są węższe inne zaś szersze i posiadające
zatem większą powierzchnię,

Ja mam latem 205 mm.

na której oddziałowują siły tarcia powodujące
hamowanie. Ponad to opony są różne. Jedne bardziej miękkie inne twardsze.

Pirelli P5000 i P6000.

Twarda opona to śliska opona. Ponad to budowa lamel także wpływa na proces
hamowania, zatem także na jakość hamowania ma duży wpływ producent opon.

3. Stan ogumienia, czyli stopień ich żużycia.

No tak. Ktoś mógłby hamować na kołach bez opon -- i co wówczas?

4. Ciśnienie w oponach - im wyższe tym gorsze hamowanie.

Dlatego najlepiej jeździć bez powietrza. ;)

5. Stosunek masy samochodu do jakości opon (w tym szerokość opony, twardość
opony, budowa lamel).

No i tu trzeba skończyć te wywody.

Sam stan tarcz hamulcowych oraz klocków ma drugorzędny wpływ na skuteczność
hamowania.

Tak -- drugorzędny w pięciorzędowej klasyfikacji Gorskiego. ;)
W pewnym sensie nawet brak tarcz hamulcowych nie przeszkadza w hamowaniu.

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

156 Data: Maj 13 2007 00:41:27
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: złoty 

Eneuel Leszek Ciszewski napisał(a):

"Dariusz Sławiński"
Chwila, chwila... Tam podobno ograniczenie do 50 jest...
Jaka jest droga hamowania z 50 na godzinę ? 15m?

Ja ze 100 miałem znacznie mniej niż 40 metrów. 50 km/h to
połowa ze 100 km/h, a że droga hamowania mniej więcej maleje
czy rośnie kwadratowo -- mniej niż 10 metrów powinno wystarczyć. :)


...
www.prawko-kwartnik.info/anima/predkosc.html

...że tak spytam: czym ty jeździsz? TIR-em na pusto? ..czy F1?

pzdr
A.

157 Data: Maj 13 2007 01:55:12
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"złoty"

www.prawko-kwartnik.info/anima/predkosc.html

..że tak spytam: czym ty jeździsz? TIR-em na pusto? ..czy F1?

Jeździłem różnymi samochodami, ale właścicielem byłem i jestem tylko jednego.

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

158 Data: Maj 13 2007 02:07:31
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"złoty"

www.prawko-kwartnik.info/anima/predkosc.html

0. WAŻNE: zwiększenie prędkości o 22 km/h (np. 50 do 72)
   powoduje ok. dwukrotny wzrost drogi zatrzymania !
1. Prędkość pojazdu jest głównym wyznacznikiem drogi reakcji,
   hamowania i zatrzymania. Zależność między prędkością a drogą
hamowania jest funkcją kwadratową - tzn np. zwiększenie dwukrotne
prędkości zwiększa drogę hamowania czterokrotnie,
trzykrotne - dziewięciokrotnie itd.

   50+22=72
   (72/50)^2=2.0736

Z powyższym się zgadzam, ale teraz zwracam uwagę na 'np.' w pc. 0:

wg autora (x+22/x)^2 powinno dawać ok. 2 bez względu na wartość x. :)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

159 Data: Maj 12 2007 12:44:10
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Dariusz Sławiński"  napisał w wiadomości

> Jak widać byłem przygotowany... Dlaczego negujesz fakt, ze bylibyśmy sie
> nie
> spocili, gdyby "przeciwnik" miał włączone światła, które byłoby widać w
> lustrze? Nie byłeś na miejscu, więc skoro chcesz coś napisać z sensem,
to
> odnies się do relacji z konkretnego przypadku zamiast prawic komunały.
>
> --
> Tomasz Nycz
> [priv-- >>X-Email]

Więc gdyby nie było obowiązku świecenia
 to każdy musiałby być przygotowany, a tak
to niedługo na ziemi zostaną tylko ci od Whirpool'a.....

Gdyby był zakaz świecenia to każdy jechałby rozważniej, a tak liczą na
drapane.

neelix

160 Data: Maj 12 2007 12:41:12
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "'Tom N'"  napisał w wiadomości

neelix w

> Użytkownik "'Tom N'"  napisał w wiadomości
>
>> neelix w
>>> Nie bywa. Jeśli bywa to zakaz prowadzenia pojazdów.
>> Aleś Ty głupiutki neelix...
> Nie sądź ludzi wg. siebie.

Ludzi nie osądzam, tylko światłofobów

Czyli jesteś z góry nastawiony negatywnie.

>>>> Poza tym widać szybciej, czy samochód jedzie, czy nie.
>>> Ale problem. I tak jedzie swoim pasem.
                 ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
>> gdyby miał światła
>> włączone, to byśmy się oboje tak nie spocili...
> Nie dorabiaj teorii do braku wyobraźni wymuszającego pierwszeństwo.
Głowa
> musi kręcić się dookoła.

Przecież jechałem swoim pasem...

> Taka sytuacja może wydarzyć się na każdym skrzyżowaniu. Zawsze ktoś może
> niespodziewanie wyjechać.

Jak widać byłem przygotowany... Dlaczego negujesz fakt, ze bylibyśmy sie
nie
spocili, gdyby "przeciwnik" miał włączone światła, które byłoby widać w
lustrze? Nie byłeś na miejscu, więc skoro chcesz coś napisać z sensem, to
odnies się do relacji z konkretnego przypadku zamiast prawic komunały.

Ja nie neguję, bo rzeczywiście trzeba widzieć, by móc obiektywnie
zanalizować sytuację. Jak tu już pisałem mnie baba przeleciała przez
skrzyżowanie i tylko cudem musnęliśmy się zderzakami. Skrzyżowanie, droga z
pierwszeństwem skręca w lewo. Ja jadę prosto. Z lewej jedzie baba i też
jedzie prosto. Ja mam ją z lewej, ona mnie z prawej. Byliśmy od siebie kilka
metrów. Nie widziała mnie. Następnym razem taki sam numer wywinał jakiś
gówniarz i facet przypieprzył w niego. Też nie widział ? Wszyscy mieli
włączone światła. Ludzie po prostu nie patrzą ani na drogę ani na znaki.
Światła nie mają nic do rzeczy.

neelix

162 Data: Maj 16 2007 08:53:00
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: mario 

'Tom N' napisał(a):

neelix w
Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski" napisał w wiadomości
"Konrad Urbański"
Jasne. Zamiast z dwóch kilometrów, auto widać już z czterech.
Tylko po co?
Bywa, że bez świateł nie widać z dwudziestu metrów. :)
Nie bywa. Jeśli bywa to zakaz prowadzenia pojazdów.


Aleś Ty głupiutki neelix...


ale ma argumenty, których Tobie jak widać powyżej brakuje.
Najlepiej nazwać kogos głupiutkim, cóż.. nie mierz jego swoją miarą.

mario

163 Data: Maj 16 2007 07:28:55
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: 'Tom N' 

mario w

'Tom N' napisał(a):
neelix w
Bywa, że bez świateł nie widać z dwudziestu metrów. :)
Nie bywa. Jeśli bywa to zakaz prowadzenia pojazdów.
Aleś Ty głupiutki neelix...

ale ma argumenty, których Tobie jak widać powyżej brakuje.
Najlepiej nazwać kogos głupiutkim, cóż.. nie mierz jego swoją miarą.

Zbyt długa była dla Ciebie reszta mojej wiadomości?

--
Tomasz Nycz
[priv-- >>X-Email]

164 Data: Maj 16 2007 14:19:58
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"mario"

> Aleś Ty głupiutki neelix...

ale ma argumenty, których Tobie jak widać powyżej brakuje.
Najlepiej nazwać kogos głupiutkim, cóż.. nie mierz jego swoją miarą.

Trudno to nazwać argumentami. Nelix opisuje swoje wrażenia. No i należy
mu przyznać rację w tym, że w większości wypadków/przypadków/razów
samochód widać, choć nie świecą jego światła a ślepemu światła nie
pomogą, ale z innej strony -- samochód ,,na światłach'' widać wyraźniej,
z większej odległości i szybciej niż samochód bez świateł.

Trochę jak z kierunkowskazami -- bez nich też można żyć, a jednak
dzisiaj nikt ich nie kwestionuje.

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

165 Data: Maj 17 2007 19:39:23
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski"
napisał w wiadomości


"mario"

> > Aleś Ty głupiutki neelix...

> ale ma argumenty, których Tobie jak widać powyżej brakuje.
> Najlepiej nazwać kogos głupiutkim, cóż.. nie mierz jego swoją miarą.

Trudno to nazwać argumentami. Nelix opisuje swoje wrażenia. No i należy
mu przyznać rację w tym, że w większości wypadków/przypadków/razów
samochód widać, choć nie świecą jego światła a ślepemu światła nie
pomogą, ale z innej strony -- samochód ,,na światłach'' widać wyraźniej,
z większej odległości i szybciej niż samochód bez świateł.

Nigdy nie negowałem, że w pewnych warunkach tak jest, ale też nie zawsze.
Jeżeli jednak samochód widać z wystarczającej odległości to widzenie z
większej niczego nie zmieni. Na takiej długości może nawet nie wyminą się.

Trochę jak z kierunkowskazami -- bez nich też można żyć, a jednak
dzisiaj nikt ich nie kwestionuje.

To nie to samo. PoRD też z obrzydzeniem podchodzi do kierunkowskazów. Tylko
raz wspomina do czego mogą służyć: dla autobusu ruszającego z przystanku.
Jak ktoś chce to w innych pojazdach może to robić ręką.

neelix

166 Data: Maj 18 2007 00:02:25
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"neelix"

Nigdy nie negowałem, że w pewnych warunkach tak jest, ale też nie zawsze.
Jeżeli jednak samochód widać z wystarczającej odległości to widzenie z
większej niczego nie zmieni. Na takiej długości może nawet nie wyminą się.

Światła oczywiście nie zmniejszą dziesięciokrotnie liczby wypadków. :)
W zupełności wystarczy, że zmaleje liczba zagrożeń i stresu.

> Trochę jak z kierunkowskazami -- bez nich też można żyć, a jednak
> dzisiaj nikt ich nie kwestionuje.

To nie to samo. PoRD też z obrzydzeniem podchodzi do kierunkowskazów. Tylko
raz wspomina do czego mogą służyć: dla autobusu ruszającego z przystanku.
Jak ktoś chce to w innych pojazdach może to robić ręką.

Kierunek włącza się na tak zwany wszelki wypadek, gdy JUŻ wiadomo na pewno ;)
o tym, że można go włączyć bez przeszkadzania innym użytkownikom. Z przeciwnej ;)
strony -- nie wolno wyprzedzać kogoś, kto sygnalizuje chęć przejazdu na sąsiedni
pas czy skręcenie. Należy wówczas najpierw trąbić, po czym spokojnie czekać, aż
kierunek wyłączy. ;) Innymi słowy:

 -- włączenie kierunku w sytuacji, gdy ,,mój'' manewr komuś przeszkadza jest zabronione
 -- ale przejeżdżanie z wiadomej strony obok kogoś, kto włączył kierunek też jest zabronione

No i teraz kto ma rację w sytuacji zderzenia? :) Jeden bezprawnie włączył kierunek,
drugi bezprawnie go wyprzedzał z niedozwolonej strony. :)


Kresem paradoksu jest włącznie lewego kierunku i zjechanie do prawego
pobocza drogi lub chodnika: z prawej strony nie można takiego pojazdu
wyprzedzić czy ominąć, bo nie ma tam drogi, a z lewej -- ponieważ nie
pozwala kierunek. :) To metoda zatrzymania kogoś, kto za nami jedzie.

Problem w tym, że zatrzymujący nas może mieć niecne zamiary wobec nas. :)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

167 Data: Maj 19 2007 21:59:06
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Jacek "Plumpi" 

-- włączenie kierunku w sytuacji, gdy ,,mój'' manewr komuś przeszkadza
jest zabronione

Nie jest to prawdą.

168 Data: Maj 20 2007 01:02:26
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Eneuel Leszek Ciszewski 


"Jacek "Plumpi""

> -- włączenie kierunku w sytuacji, gdy ,,mój'' manewr komuś przeszkadza jest zabronione

Nie jest to prawdą.

A rozwinąć tę wypowiedź potrafisz czy nie?

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....

169 Data: Maj 17 2007 19:30:26
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "mario"  napisał w wiadomości

'Tom N' napisał(a):
> neelix w
>
>> Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski"

>> napisał w wiadomości
>>> "Konrad Urbański"
>>>> Jasne. Zamiast z dwóch kilometrów, auto widać już z czterech.
>>>> Tylko po co?
>>> Bywa, że bez świateł nie widać z dwudziestu metrów. :)
>> Nie bywa. Jeśli bywa to zakaz prowadzenia pojazdów.
>
>
> Aleś Ty głupiutki neelix...
>

ale ma argumenty, których Tobie jak widać powyżej brakuje.
Najlepiej nazwać kogos głupiutkim, cóż.. nie mierz jego swoją miarą.

Widocznie jakoś musi się od czasu do czasu czyimś kosztem dowartościować.

neelix

170 Data: Maj 19 2007 21:47:40
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Jacek "Plumpi" 

Aleś Ty głupiutki neelix...


ale ma argumenty, których Tobie jak widać powyżej brakuje.
Najlepiej nazwać kogos głupiutkim, cóż.. nie mierz jego swoją miarą.

Argumenty ? Które ? Gdzie ?
Póki co on jeszcze nie przedstawił ani jednego rzeczowego argumentu.
Ogranicza się tylko i wyłącznie do nazywania debilami wszystkich, którzy
myślą inaczej niż on :)))
A co do moich argumentów to już przedstawiłem ich conajmniej kilka i to po
kilka razy, dlatego też nie mam zamiaru kolejny raz je powtarzać. Radził bym
Ci przed wypowiadaniem swoich opinii dokładnie zapoznać się z tematem w
archiwum.
Tak więc kolego Mario nie ten adres.

171 Data: Maj 20 2007 13:53:27
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: neelix 


Użytkownik "Jacek "Plumpi""  napisał w wiadomości

>> Aleś Ty głupiutki neelix...
>>
>
> ale ma argumenty, których Tobie jak widać powyżej brakuje.
> Najlepiej nazwać kogos głupiutkim, cóż.. nie mierz jego swoją miarą.

Argumenty ? Które ? Gdzie ?
Póki co on jeszcze nie przedstawił ani jednego rzeczowego argumentu.
Ogranicza się tylko i wyłącznie do nazywania debilami wszystkich, którzy
myślą inaczej niż on :)))

Jeśli ktoś lubi być debilem i bardzo się tego domaga to już jego sprawa.
Argumentów były dziesiątki przeciw debilnemu nakazowi.

A co do moich argumentów to już przedstawiłem ich conajmniej kilka i to po
kilka razy, dlatego też nie mam zamiaru kolejny raz je powtarzać. Radził
bym

Żadnych argumentów z twojej strony nie widziałem i chyba nikt nie widział.
:-)

neelix

172 Data: Maj 11 2007 01:48:41
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: RoMan Mandziejewicz 

Hello Konrad,

Thursday, May 10, 2007, 8:30:50 PM, you wrote:

[...]

Tylko po co?

*PLONK* warning!

Po co?
Po to, żebyś przeczytał te dziesiątki dyskusji, jakie już się na ten
temat przetoczyły i nie zasmiecał grupy kolejną pyskówką.


--
Best regards,
 RoMan                           
PMS++ PJ+ S+ p+ M- W+ P++:+ X++ L++ B++ M+ Z+++ T- W+ CB++

173 Data: Maj 11 2007 09:17:49
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: Konrad Urbański 

RoMan Mandziejewicz wrote:

*PLONK* warning!


A plonkuj sobie, do woli.
Chwalipięta (mam plonka i nie zawaham się go użyć).

--
Konrad
Moja stroniczka:
http://www.put.poznan.pl/~urbanski/
a tam m.in.: PF126p, xantia, papugi, akwarium, zdjęcia

174 Data: Maj 11 2007 13:16:54
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: RoMan Mandziejewicz 

Hello Konrad,

Friday, May 11, 2007, 9:17:49 AM, you wrote:

*PLONK* warning!
A plonkuj sobie, do woli.
Chwalipięta (mam plonka i nie zawaham się go użyć).

Doczytałeś do końca?
Jesteś na tej grupie nie od wczoraj, sam trolli nie lubisz - po czorta
rozpętujesz po raz setny rzygliwą dyskusję? Masz do powiedzenia coś
_nowego_ w tej sprawie? Jakiś światły (nomen omen) argument? Coś, co
jest w stanie kogokolwiek przekonać?

--
Best regards,
 RoMan                           
PMS++ PJ+ S+ p+ M- W+ P++:+ X++ L++ B++ M+ Z+++ T- W+ CB++

175 Data: Maj 10 2007 15:34:41
Temat: Re: A jednak - światła
Autor: japo 

Przykro tylko, że zapłacą mandat za  brak idiotycznych świateł w dzień.

no rzeczywiście przykra sprawa, nie powinno tak być..

A jednak - światła



Grupy dyskusyjne