Grupy dyskusyjne   »   [TVN]Akcja reklamacja czyli... "Wypier. stąd, bo ci zęby wybiję"

[TVN]Akcja reklamacja czyli... "Wypier. stąd, bo ci zęby wybiję"



1 Data: Grudzien 02 2008 15:40:05
Temat: [TVN]Akcja reklamacja czyli... "Wypier. stąd, bo ci zęby wybiję"
Autor: Lukasz 

http://www.tvn24.pl/-1,1575599,0,1,wypier8230-stad-- bo-ci-zeby-wybije,wiadomosc.html

"Klient nasz pan" - ta święta zasada każdego sprzedawcy nijak ma się do
rzeczywistości, gdy klient wraca do sklepu... z reklamacją. Na własnej
skórze - i to dosłownie - przekonał się o tym pewien mieszkaniec Rybnika,
który w serwisie Citroena chciał zareklamować przeciekający dach
samochodu. - Wypier. stąd, bo ci zęby wybiję - usłyszał od właściciela
serwisu. Do sprawy dotarli dziennikarze programu "Turbo Kamera" w TVN Turbo.

"Drobna usterka"

Cała historia zaczęła się dość banalnie. Ponad półtora roku temu pani
Karolina z Rybnika kupiła sobie nowego Citroena w autoryzowanym salonie Auto
Lux. We wrześniu tego roku zauważyła, że do środka dostaje się woda. Pojazd
nadal był na gwarancji, więc narzeczony właścicielki, pan Andrzej,
zaprowadził auto do serwisu.

Uszczelniono nadwozie i wymieniono uszczelkę drzwi pasażera. Kiedy okazało
się, że dach nadal przecieka, serwis tłumacząc, że założona uszczelka miała
wadę fabryczną, jeszcze raz ją wymienił.

I to na nic się zdało, podczas deszczu woda nadal wpadała do środka auta. Co
więcej, po serwisowych naprawach pojawiły się kolejne usterki. Okazało się,
że zniszczone zostały śruby mocujące fotel pasażera, tak że nie można ich
ani przykręcić ani odkręcić, uszkodzono tunel środkowy, a tapicerka na
podłodze pod tylną kanapą zaczęła odstawać.

"Pan jesteś sprytny, ale pan się przekonasz za chwilę"

Miarka się przebrała i pan Andrzej zdecydował się interweniować w serwisie.
Swoją wizytę postanowił nagrać na telefon komórkowy, bo już przy poprzednich
reklamacjach właściciel miał zachowywać się mało elegancko.

- Proszę opuścić teren - tak tym razem właściciel powitał pana Andrzeja i
jego narzeczoną w swoim salonie. Kiedy tłumaczył, że znów przyszedł w
sprawie citroena, rozmowa zaczęła być coraz mniej kulturalna. - Pan jesteś
sprytny, ale pan się przekonasz za chwilę - straszył właściciel. Potem
posypały się niecenzuralne słowa a nawet doszło do rękoczynów. Jak twierdzi
pan Andrzej, mężczyzna uderzył go w twarz, tak mocno, że spadły mu okulary.
Żeby się bronić, podniósł kolano i wtedy "nadział" się na nie agresywny
właściciel. Ten ma nieco inną wersje zdarzeń. Twierdzi, że to klient kopnął
go w krocze.

Do serwisu wezwał policję. Funkcjonariusze orzekli, że żaden z uczestników
szarpaniny nie ma "widocznych obrażeń ciała" i tylko spisali notatkę z
całego zajścia. Na tym sprawa się jednak nie skończyła, bo właściciel salonu
złożył do prokuratury zawiadomienie o uszkodzeniu ciała. Sprawę bada teraz
policja.

Samochód pani Karoliny ma teraz sprawdzić wysłany z Citroen Polska ekspert,
a szef serwisu chce w tej samej sprawie powołać rzeczoznawcę samochodowego

Właściciel salonu zgodził się porozmawiać przed kamerą z dziennikarzami
"Turbo Kamery", ale w przeddzień nagrania odmówił. Jego komentarz do
przepychanki w salonie udało się nagrać ukrytą kamerą. - Nie kopię, tylko
wyzywam. Nie używam siły. Tak jak zachował się pan Andrzej, tak zachowują
się chuligani. Jakby mnie nie kopnął, wszystko byłoby w porządku -
tłumaczył.

Więcej o wizycie w serwisie w programie "Prosto z Polski" w TVN24 o godz.
17.10.



[TVN]Akcja reklamacja czyli... "Wypier. stąd, bo ci zęby wybiję"



Grupy dyskusyjne