Grupy dyskusyjne   »   sprawca pieszy - jest jakies OC?

sprawca pieszy - jest jakies OC?



1 Data: Listopad 13 2007 15:31:27
Temat: sprawca pieszy - jest jakies OC?
Autor: BrunoJ 

Wiec bylo tak. Wracam w piatek wieczorem z Wwy. WYjezdzam z wiochy i sie
rozpedzam do predkosci przelotowej. Deszcz. Nagle praktycznie przed sama
maska, na srodku jezdni (tzw "droga krajowa") widze czarna postac. Gwaltowny
manewr w lewo, glosne "jeb", rozpaczliwa proba utrzymania sie na jezdni
(zimowki + deszcz = super sprawa :> ), wycieczka na pobocze (trawa, liscie +
zimowki = caly czas super :> Ostatecznie auto zatrzymalo sie na/przy jakichs
krzaczorach, na skraju lasu, w rowie.
Wydaje mi sie ze mialem mysl, ze nie zdarze zahamowac. I ze mialem swiadomosc
ze lewy pas jest wolny (w miare, jakies auta daleko). Ale nie dam glowy czy
jednak nie skrecilem "na Pawlowa".
Wysiadlem z auta. Dookola zaczely sie zatrzymywac samochody. Troche dziwne ale
wszyscy przyszli patrzec czy mi sie nic nie stalo, a ja szukalem gdzie jest ta
postac. Postac sie objawila. Na wlasnych nogach, szerokim marynarskim chodem.
Okazala sie to byc kobiecina po 50ce, w stanie wskazujacym, ubrana - a jakze -
w czarna kurtke. Jak potem powiedziala - szla do domu, bo przysnela w
autobusie i zajechala o jedna wioske za daleko. Szla po jezdni srodkiem mojego
pasa, w kierunku jazdy, miala ubrany czarny kaptur bo padalo. Zobaczylem ja
chyba tylko dzieki jasniejszej torebce...
Po ogledzinach auta i pani wyszlo na to ze udalo mi sie ja troche ominac,
zahaczylem lusterkiem (ktore sie prawie urwalo, wczesniej rozbijajac sie na
moich drzwiach) i tylnym (!) blotnikiem, ktory sie wgniotl i niestety pekl
lakier :/ Pania bolala reka wiec pojechala do szpitala na ogledziny, ale reka
mogla ruszac, byla gadata i chodzaca. Nawet sie nie przewrocila tylko ja
okrecilo...
U mnie jeszcze porysowany przedni zderzak od krzaczorow.
Oczywiscie policja itp. Pani w zasadzie sie przyznala, a z tego co dzwonilem
nastepnego dnia przyjela mandat (wczesniej nie mogla bo byla po spozyciu).
Czyli jest oficjalnie uznana za sprawce.
Swoja droga nikt nie chce mi powiedziec czy kobiecie sie cos konkretnego
stalo, wyglada ze musze probowac lapac konkretnych policjantow z drogowki...
Calosc zdarzenia dopelnia laweciarz z assistance, ktory chyba z racji pozniej
pory baaardzo sie upieral ze mnie tylko wyciagnie z tego rowu, auto wyglada
cacy i moge sam jechach. I dopiero postraszenie telefonem do Wwy sprawilo ze
gosc jednak podjal sie i mnie do domu przywiozl (prawie 100km). I dobrze -
zawieszenie wyglada ze przezylo bez strat, za to z racji mocnego hamowania
posikal sie jeden z cylinderkow w tylnym kole. Pewnie bardziej ze starosci,
ale jednak. Oczywiscie juz po fakcie naszly mnie dywagacje - a gdyby jechal
tir z przeciwka, gdyby drzewa rosly blizej, gdyby byl kamien itp. Nie wiem czy
moje dzieci pocieszylby fakt ze uratowalem od raczej pewniej smierci pijana babe.

No ale do rzeczy  - zglosilem szkode z AC, zeby porobili fotki i wycene.
Chocby po to zebym mogl wymienic od razu lusterko na nowe. Wczesniej moj
broker od ubezpieczen stwierdzil ze najwazniejsze jest zrobic wycene, a potem
dowiedziec sie czy pani nie ma jakiegos OC - prywatnie, na dom, na rolnika,
cokolwiek. Ku mojemu zaskoczeniu wyliczyli szkode praktycznie w jeden dzien i
chyba tylko dlatego ze nie podalem konta, jeszcze nie przelali pieniedzy
(mialem juz ponaglenie).
Co wiecej likwidator twierdzi ze z tymi OC nie jest to prawda - pani musialaby
miec jakies OC umyslne, takie jak np maja rowerzysci, z innych sie nie da.
Wertowalem troche archiwum i faktycznie nikt o tym nie wspomina, sa tylko
opisy jak prowadzic sprawe w sadzie. Czy ktos moze jednak cos wie sciagniecia
z OC pieszego? Generalnie mam sprzeczne informacje, co wiecej nie bardzo
wiadomo kto mialby okresic czy i jakie OC pani posiada (wyszlo by ze ja musze
sie jej prywatnie spytac). Sady cwiczylem i mi sie nie chce,a przynajmniej nie
dla takich pieniedzy o jakich rozmawiamy.

Przy okazji podziekowania dla wszystkich ktorzy sie zatrzymywali i chcieli
pomoc, w tym
milego czlowieka ze sluzby drogowej. Bylem pod wrazeniem, chociaz juz pod
koniec zaczalem sie zastanawiac czy nie wozic ze soba transparentu "wszystko
ok, prosze sie nie zatrzymywac" ;)

z gory dzieki za odpowiedzi.

pozdrawiam
Bruno, Citroen ZX

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/



2 Data: Listopad 13 2007 16:57:37
Temat: Re: [OT]sprawca pieszy - jest jakies OC?
Autor: Cyneq 

  BrunoJ napisał(a):

 za to z racji mocnego hamowania
posikal sie jeden z cylinderkow w tylnym kole. Pewnie bardziej ze starosci,
ale jednak.

No naprawdę gratuluje. Powszechnie wiadomo że płyn hamulcowy zmienia się co 3 lata, elementy gumowe (uszczelki i przewody) mają też określoną żywotność, ale ludzie jeżdżą póki coś nie padnie. Naprawdę nie kumam jak można tak nisko cenić własne życie.

--
Cyneq

3 Data: Listopad 14 2007 14:26:52
Temat: Re: [OT]sprawca pieszy - jest jakies OC?
Autor: Robert J. 

....Powszechnie wiadomo że płyn hamulcowy zmienia się co 3 lata,

A przypadkiem nie co dwa? :-)

4 Data: Listopad 14 2007 20:29:38
Temat: Re: [OT]sprawca pieszy - jest jakies OC?
Autor: BrunoJ 

Cyneq  napisał(a):

  BrunoJ napisał(a):
>  za to z racji mocnego hamowania
> posikal sie jeden z cylinderkow w tylnym kole. Pewnie bardziej ze starosci,
> ale jednak.

No naprawdę gratuluje. Powszechnie wiadomo że płyn hamulcowy zmienia się
co 3 lata, elementy gumowe (uszczelki i przewody) mają też określoną
żywotność, ale ludzie jeżdżą póki coś nie padnie. Naprawdę nie kumam jak
można tak nisko cenić własne życie.
Pomijajac ze odpowiadasz nie na temat, to jeszcze dorabiasz jakies chore
ideologie. Plyn hamulcowy wymienia sie co 2 lata jesli juz, i tak jest
wymieniany. Cylinderki i inne nie maja okreslonej zywotnosci wymienia sie je
gdy zaczynaja sie pocic, one nie urywaja sie same z siebie, nawet ze starosci.
Auto dzien przed wyjazdem bylo na przegladzie podwozia i nic nie cieklo. Po
wypadku hamulce rowniez dzialaly, natomiast pojawil sie wyciek z tylnego kola.
Po scholowaniu laweta przejechalem sie polna uliczka zeby sprawdzic czy auto
jezdzi i nic nie stuka/wali/inne. Po czym udalem sie do mechanika na przeglad
podwozia i okazalo sie ze leci z tylnego kola. Swiezy wyciek, naprawiony
szybciej niz napisalem tego posta.
Jesli nie kumasz to sie nie wypowiadaj po prostu.

pozdrawiam
Bruno

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

5 Data: Listopad 15 2007 15:24:50
Temat: Re: [OT]sprawca pieszy - jest jakies OC?
Autor: Cyneq 

  BrunoJ napisał(a):

Cyneq  napisał(a):
  BrunoJ napisał(a):
 za to z racji mocnego hamowania
posikal sie jeden z cylinderkow w tylnym kole. Pewnie bardziej ze starosci,
ale jednak.
No naprawdę gratuluje. Powszechnie wiadomo że płyn hamulcowy zmienia się co 3 lata, elementy gumowe (uszczelki i przewody) mają też określoną żywotność, ale ludzie jeżdżą póki coś nie padnie. Naprawdę nie kumam jak można tak nisko cenić własne życie.
Pomijajac ze odpowiadasz nie na temat,

Po pierwsze masz zaznaczone że [OT], po drugie nawiązuje do czegoś co napisałeś.

to jeszcze dorabiasz jakies chore
ideologie.

W którym miejscu?

Plyn hamulcowy wymienia sie co 2 lata jesli juz, i tak jest
wymieniany.

Tym lepiej. Ja sie trzymam w praktyce wersji z 3, ale możesz mieć rację.


Cylinderki i inne nie maja okreslonej zywotnosci wymienia sie je
gdy zaczynaja sie pocic, one nie urywaja sie same z siebie, nawet ze starosci.

Cylinderki nie mają określonej żywotności, nigdzie tak nie napisałem. Nie wymienia się ich gdy sie zaczynają pocić, bo niby czemu? to kawałek metalu. Za to wymienia się uszczelki, w najgorszym razie wtedy gdy zaczynają się pocić, ale to jest tak jak wymienianie paska rozrządu wtedy, gdy zaczyna mu brakować zębów. Normalnie robi się to najczęściej po oględzinach przy oakzji innych interwencji w układ hamulcowy. Również kiedy instrukcje to nakazuje, a jeśli takiej informacji nie ma, to polecam zdrowy rozsądek i wyobraźnie podpowiadającą ile może kawałek gumy utrzymywac w pelni swoje właściwości.

Auto dzien przed wyjazdem bylo na przegladzie podwozia i nic nie cieklo.
O niczym to nie świadczy, a już na pewno o 100% sprawności układu hamulcowego, o czym sam sie przekonałeś.

Jesli nie kumasz to sie nie wypowiadaj po prostu.

"Kumam", młody człowieku, a wypowiadać będę sie wtedy gdy przyjdzie mi na to ochota i jeśli zajdzie taka potrzeba.
Jeżeli chociaż jedna osoba dzięki mojemu postowi zmieni swoje postępowanie i dzięki moim postom i dzięki temu nie rozmaże się na drzewie, to spokojnie stwierdzę że warto to było Twoich złości. Poza tym   jeśli ktoś zwraca Ci uwagę że coś zaniedbałeś, to najpierw sie zastanów że może mieć rację, a nie od razu unoś sie honorem.

--
Cyneq

6 Data: Listopad 15 2007 17:42:03
Temat: Re: [OT]sprawca pieszy - jest jakies OC?
Autor: J.F. 

On Thu, 15 Nov 2007 15:24:50 +0100,  Cyneq wrote:

Cylinderki nie mają określonej żywotności, nigdzie tak nie napisałem.
Nie wymienia się ich gdy sie zaczynają pocić, bo niby czemu? to kawałek
metalu. Za to wymienia się uszczelki,

A potem w sklepie slyszysz ze cylinderki sa za tanie zeby sie bawic w
wymiane uszczelek

w najgorszym razie wtedy gdy
zaczynają się pocić, ale to jest tak jak wymienianie paska rozrządu
wtedy, gdy zaczyna mu brakować zębów. Normalnie robi się to najczęściej
po oględzinach przy oakzji innych interwencji w układ hamulcowy.

A jak po ogledzinach chcesz ocenic ze cylinderek sie spoci przed
nastepnymi ogledzinami ?
A te ogledziny to jak czesto - co roku ?

Również kiedy instrukcje to nakazuje, a jeśli takiej informacji nie ma,

No ale przeciez nie ma okreslonej zywotnosci.

J.

7 Data: Listopad 13 2007 17:02:56
Temat: Re: sprawca pieszy - jest jakies OC?
Autor: Hinek 

Użytkownik " BrunoJ"  napisał


Co wiecej likwidator twierdzi ze z tymi OC nie jest to prawda - pani musialaby
miec jakies OC umyslne, takie jak np maja rowerzysci, z innych sie nie da.


Sadzisz ze pijana baba lezaca srodkiem jezdni ma OC?
Pewnie sobie pomyslala:
"A cholera, laze po pijaku ta szosa, lepiej zamiast jabola
kupie se polise OC!"

Wroc juz na ziemie.
Piesi nie miewaja OC.
Rowerzysci zreszta tez
Pozdr

--
Hinek

8 Data: Listopad 13 2007 17:25:41
Temat: Re: sprawca pieszy - jest jakies OC?
Autor: MH 

Hinek wrote:

Piesi nie miewaja OC.
Rowerzysci zreszta tez

Obydwa punkty zaleza od kraju i zdrowego rozsadku.

--
Milosz Marian Hulboj
http://blog.hulboj.org/pl

9 Data: Listopad 13 2007 23:55:30
Temat: Re: sprawca pieszy - jest jakies OC?
Autor: RoMan Mandziejewicz 

Hello Hinek,

Tuesday, November 13, 2007, 5:02:56 PM, you wrote:

Co wiecej likwidator twierdzi ze z tymi OC nie jest to prawda - pani musialaby
miec jakies OC umyslne, takie jak np maja rowerzysci, z innych sie nie da.
Sadzisz ze pijana baba lezaca srodkiem jezdni ma OC?

Przypadkiem może mieć.

Pewnie sobie pomyslala:
"A cholera, laze po pijaku ta szosa, lepiej zamiast jabola
kupie se polise OC!"
Wroc juz na ziemie.
Piesi nie miewaja OC.
Rowerzysci zreszta tez

Smolisz. Coraz więcej ludzi ma pozawierane ubezpieczenia mieszkań i
przy tej okazji opłacają OC "w życiu prywatnym".

--
Best regards,
 RoMan                           
PMS++ PJ+ S+ p+ M- W+ P++:+ X++ L++ B++ M+ Z+++ T- W+ CB++

10 Data: Listopad 14 2007 19:51:43
Temat: Re: sprawca pieszy - jest jakies OC?
Autor: Hinek 

Użytkownik "RoMan Mandziejewicz"  napisał


Smolisz. Coraz więcej ludzi ma pozawierane ubezpieczenia mieszkań i
przy tej okazji opłacają OC "w życiu prywatnym".


Ktore obejmuje odpowiedzialnosc za zalanie sasiada pietro nizej i
niewiele wiecej.
Pozdr

--
Hinek

11 Data: Listopad 14 2007 20:32:40
Temat: Re: sprawca pieszy - jest jakies OC?
Autor: BrunoJ 

Hinek  napisał(a):

Użytkownik "RoMan Mandziejewicz"  napisał
>
> Smolisz. Coraz więcej ludzi ma pozawierane ubezpieczenia mieszkań i
> przy tej okazji opłacają OC "w życiu prywatnym".
>
>
Ktore obejmuje odpowiedzialnosc za zalanie sasiada pietro nizej i
niewiele wiecej.
Kiedys wlasnie z tego co mi ktos mowil spokojnie mozna z takiego ubezpieczenia
sciagnac. Sam mam takie ubezpieczenie w ramach ubezpieczenia domu.
Tyle ze pan likwidator szkody wprost powiedzial mi ze raczej marne szanse i w
ogole wyraznie poganiaja mnie zebym na pewno z AC skorzystal. Mam wrazenie ze
wrecz nikt nie bedzie chcial tego regresu potem probowac.
Bo rozumiem ze ubezpieczyciel to nie ma zadnego obowiazku zeby te kase
sciagnac i uratowac moje znizki?

pozdrawiam
Bruno

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

12 Data: Listopad 14 2007 23:09:10
Temat: Re: sprawca pieszy - jest jakies OC?
Autor: RoMan Mandziejewicz 

Hello Hinek,

Wednesday, November 14, 2007, 7:51:43 PM, you wrote:

Smolisz. Coraz więcej ludzi ma pozawierane ubezpieczenia mieszkań i
przy tej okazji opłacają OC "w życiu prywatnym".
Ktore obejmuje odpowiedzialnosc za zalanie sasiada pietro nizej i
niewiele wiecej.

Zależy. Często wiele więcej.

--
Best regards,
 RoMan                           
PMS++ PJ+ S+ p+ M- W+ P++:+ X++ L++ B++ M+ Z+++ T- W+ CB++

13 Data: Listopad 13 2007 17:59:10
Temat: Re: sprawca pieszy - jest jakies OC?
Autor: Tomasz Pyra 

  BrunoJ pisze:

Wiec bylo tak. Wracam w piatek wieczorem z Wwy. WYjezdzam z wiochy i sie
rozpedzam do predkosci przelotowej. Deszcz. Nagle praktycznie przed sama
maska, na srodku jezdni (tzw "droga krajowa") widze czarna postac. Gwaltowny
manewr w lewo, glosne "jeb", rozpaczliwa proba utrzymania sie na jezdni
(zimowki + deszcz = super sprawa :> ), wycieczka na pobocze (trawa, liscie +
zimowki = caly czas super :> Ostatecznie auto zatrzymalo sie na/przy jakichs
krzaczorach, na skraju lasu, w rowie.
Wydaje mi sie ze mialem mysl, ze nie zdarze zahamowac. I ze mialem swiadomosc
ze lewy pas jest wolny (w miare, jakies auta daleko). Ale nie dam glowy czy
jednak nie skrecilem "na Pawlowa".
Wysiadlem z auta. Dookola zaczely sie zatrzymywac samochody. Troche dziwne ale
wszyscy przyszli patrzec czy mi sie nic nie stalo, a ja szukalem gdzie jest ta
postac. Postac sie objawila. Na wlasnych nogach, szerokim marynarskim chodem.
Okazala sie to byc kobiecina po 50ce, w stanie wskazujacym, ubrana - a jakze -
w czarna kurtke. Jak potem powiedziala - szla do domu, bo przysnela w
autobusie i zajechala o jedna wioske za daleko. Szla po jezdni srodkiem mojego
pasa, w kierunku jazdy, miala ubrany czarny kaptur bo padalo. Zobaczylem ja
chyba tylko dzieki jasniejszej torebce...
Po ogledzinach auta i pani wyszlo na to ze udalo mi sie ja troche ominac,
zahaczylem lusterkiem (ktore sie prawie urwalo, wczesniej rozbijajac sie na
moich drzwiach) i tylnym (!) blotnikiem, ktory sie wgniotl i niestety pekl
lakier :/ Pania bolala reka wiec pojechala do szpitala na ogledziny, ale reka
mogla ruszac, byla gadata i chodzaca. Nawet sie nie przewrocila tylko ja
okrecilo...
U mnie jeszcze porysowany przedni zderzak od krzaczorow. Oczywiscie policja itp. Pani w zasadzie sie przyznala, a z tego co dzwonilem
nastepnego dnia przyjela mandat (wczesniej nie mogla bo byla po spozyciu).
Czyli jest oficjalnie uznana za sprawce. Swoja droga nikt nie chce mi powiedziec czy kobiecie sie cos konkretnego
stalo, wyglada ze musze probowac lapac konkretnych policjantow z drogowki...
Calosc zdarzenia dopelnia laweciarz z assistance, ktory chyba z racji pozniej
pory baaardzo sie upieral ze mnie tylko wyciagnie z tego rowu, auto wyglada
cacy i moge sam jechach. I dopiero postraszenie telefonem do Wwy sprawilo ze
gosc jednak podjal sie i mnie do domu przywiozl (prawie 100km). I dobrze -
zawieszenie wyglada ze przezylo bez strat,


za to z racji mocnego hamowania
posikal sie jeden z cylinderkow w tylnym kole.

Tym to nie radzę się chwalić. Zastanowił bym się mocno czy to w ogóle zgłaszać jako uszkodzenie wynikające z wypadku. Dobry papuga by takim "posikanym" cylinderkiem jeszcze Cię przekręcił w sprawcę tego wypadku, a przynajmniej zafundował wiele wizyt w sądach.

I ciesz się że Ci się nie posikał w takich okolicznościach które skończyły by się gorzej.
O hamulce to jednak trzeba dbać.

No ale do rzeczy  - zglosilem szkode z AC, zeby porobili fotki i wycene.
Chocby po to zebym mogl wymienic od razu lusterko na nowe. Wczesniej moj
broker od ubezpieczen stwierdzil ze najwazniejsze jest zrobic wycene, a potem
dowiedziec sie czy pani nie ma jakiegos OC - prywatnie, na dom, na rolnika,
cokolwiek.

Jest to możliwe, ale chyba mało nieprawdopodobne, zapytać nie zaszkodzi.
Możesz albo sam się użerać z babą o odszkodowanie i nie stracić zniżek, albo stracisz część zniżki, dostaniesz swoją kasę, a użerał się będzie ubezpieczyciel.
Myślę że lepiej iść w to drugie.

Generalnie mam sprzeczne informacje, co wiecej nie bardzo
wiadomo kto mialby okresic czy i jakie OC pani posiada (wyszlo by ze ja musze
sie jej prywatnie spytac).

No musisz, chyba że pójdziesz do swojego ubezpieczyciela to wtedy ubezpieczyciel się jej spyta.

--
PMS++ PJ S+ p+ M(+) W+>+++ P++:++ X(+) L++ B+ M+ Z++(+++) T- w- CB++
http://free.of.pl/h/hellfire/pmscode.html

14 Data: Listopad 14 2007 20:40:17
Temat: Re: sprawca pieszy - jest jakies OC?
Autor: BrunoJ 

Tomasz Pyra  napisał(a):

> za to z racji mocnego hamowania
> posikal sie jeden z cylinderkow w tylnym kole.

Tym to nie radzę się chwalić. Zastanowił bym się mocno czy to w ogóle
zgłaszać jako uszkodzenie wynikające z wypadku. Dobry papuga by takim
"posikanym" cylinderkiem jeszcze Cię przekręcił w sprawcę tego wypadku,
a przynajmniej zafundował wiele wizyt w sądach.
mechanik stanowczo stwierdzil ze wyciek byl swiezy,a pare dni wczesniej
widzial auto i tego wycieku nie bylo. Ale to bez znaczenia. Cylinderek jest
wymieniony, a ubezpieczalnia w ogole sie tym nie zainteresowala.
Generalnie to podalem to jako ciekawostke, jakie moga byc skutki uboczne
ostrego hamowania, chociaz zdaje sobie sprawe ze takie cos nie powinno miec
miejsca.


I ciesz się że Ci się nie posikał w takich okolicznościach które
skończyły by się gorzej.
O hamulce to jednak trzeba dbać.
Dbam. Chwile wczesniej nie byl posikany. Poza tym posikany byl dalej
dzialajacy. slady plynu nie oznaczaja jeszcze braku hamulcow.

> dowiedziec sie czy pani nie ma jakiegos OC - prywatnie, na dom, na rolnika,
> cokolwiek.

Jest to możliwe, ale chyba mało nieprawdopodobne, zapytać nie zaszkodzi.
Możesz albo sam się użerać z babą o odszkodowanie i nie stracić zniżek,
albo stracisz część zniżki, dostaniesz swoją kasę, a użerał się będzie
ubezpieczyciel.
Myślę że lepiej iść w to drugie.
tak generalnie zrobilem, troche mnie tylko zastanowil dosc stanowczy ton pana
likwidatora, ktory stwierdzil ze pieszy to OC na pewno nie ma i z byle czego
to sie wziac nie da i w ogole to mam numer konta podac, bo on juz ma kase. A
dopuki nie wezme kasy to nie moga mi pojechac po znizkach ;-)

No musisz, chyba że pójdziesz do swojego ubezpieczyciela to wtedy
ubezpieczyciel się jej spyta.
poszedlem i ubezpieczyciel twierdzi ze sie nie spyta i ze go to nie
interesuje, naprawiam z AC i tyle. Pachnie ze nie chca sie bawic w zadne
regresy. Albo ze sobie taki regres zrobia, ale ja sie nigdy o tym nie dowiem...
Na razie czekam na wycene, zaloze sie ze nie policzyli mi lakierowania
lusterka ;-)

pozdrawiam
Bruno


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

15 Data: Listopad 14 2007 14:59:17
Temat: Re: sprawca pieszy - jest jakies OC?
Autor: Rafal 

Gratuluję refleksu i .. jednak szczęścia (bo gdyby tam było drzewo albo
tir.... )
A co do OC - jeśłi ta baba to rolnik, to teoretycznie każdy rolnik powinien
miec ubezpieczenie obowiązkowe - a OC zdaje się że tam jest "w standardzie".
Mówię teoretycznie, bo .. jak rolnik składki nie zapłacił to ubezpeiczyciel nie
będzie odpowiadał. Trzeba więc dowiedzieć się, ale.. nie mam pojęcia gdzie
(zakładając że od baby nic się nie dowiesz). Inna sprawa że to OC to nie jest
takie samo OC jak samochodowe, więc może tam jest klauzula że jak rolnik
naszkodzi po pijaku to ubezpieczenie tego nie obejmuje.. .a wtedy d..a zbita,
trzeba skarżyć rolnika (najwyżej komornik mu ciągnik albo krowę zlicytuje)

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

16 Data: Listopad 14 2007 19:24:15
Temat: Re: sprawca pieszy - jest jakies OC?
Autor: Adam Plaszczyca 

On Tue, 13 Nov 2007 15:31:27 +0000 (UTC), " BrunoJ"
 wrote:

U mnie jeszcze porysowany przedni zderzak od krzaczorow.
Oczywiscie policja itp. Pani w zasadzie sie przyznala, a z tego co dzwonilem
nastepnego dnia przyjela mandat (wczesniej nie mogla bo byla po spozyciu).
Czyli jest oficjalnie uznana za sprawce.

Dobrze.

Co wiecej likwidator twierdzi ze z tymi OC nie jest to prawda - pani musialaby
miec jakies OC umyslne, takie jak np maja rowerzysci, z innych sie nie da.

Się da.

Wertowalem troche archiwum i faktycznie nikt o tym nie wspomina, sa tylko
opisy jak prowadzic sprawe w sadzie. Czy ktos moze jednak cos wie sciagniecia
z OC pieszego?

No wiesz, podstawowy warunek - pieszy musi mieć wykupione OC od takich
przypadków.

wiadomo kto mialby okresic czy i jakie OC pani posiada (wyszlo by ze ja musze
sie jej prywatnie spytac). Sady cwiczylem i mi sie nie chce,a przynajmniej nie
dla takich pieniedzy o jakich rozmawiamy.

W tym przypadku, to juz na siebie weźmie to Twoja ubezpieczalnia,
która ma regres do sprawcy.

--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Plaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    ul. na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012) 378 31 98
 _______/ /_     http://trzypion.oldfield.org.pl/wieliczka/foto.html
___________/    PMS*PJ+S+++P++M+++W-- P++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

17 Data: Listopad 14 2007 20:46:22
Temat: Re: sprawca pieszy - jest jakies OC?
Autor: BrunoJ 

Adam Plaszczyca  napisał(a):

>nastepnego dnia przyjela mandat (wczesniej nie mogla bo byla po spozyciu).
>Czyli jest oficjalnie uznana za sprawce.

Dobrze.
bardzo dobrze, przynajmniej nie bedzie nikt mnie ganial w temacie jej tematow
zdrowotnych.

>Co wiecej likwidator twierdzi ze z tymi OC nie jest to prawda - pani musialaby
>miec jakies OC umyslne, takie jak np maja rowerzysci, z innych sie nie da.

Się da.
tez mi sie wydaje, ale wyraznie nie chca powiedziec, zebym sam sprawy nie
zalatwil. Rozumiem ze oni potem z regresu to dolicza sobie pare zlotych i za
fatyge i im sie oplaca zeby to ubezpieczyciel pania scigal, a nie ja...


>Wertowalem troche archiwum i faktycznie nikt o tym nie wspomina, sa tylko
>opisy jak prowadzic sprawe w sadzie. Czy ktos moze jednak cos wie sciagniecia
>z OC pieszego?

No wiesz, podstawowy warunek - pieszy musi mieć wykupione OC od takich
przypadków.
domyslam sie i sie specjalnie nie nastawiam.


>wiadomo kto mialby okresic czy i jakie OC pani posiada (wyszlo by ze ja musze
>sie jej prywatnie spytac). Sady cwiczylem i mi sie nie chce,a przynajmniej nie
>dla takich pieniedzy o jakich rozmawiamy.

W tym przypadku, to juz na siebie weźmie to Twoja ubezpieczalnia,
która ma regres do sprawcy.
mnie tylko ciekawi skad ja bede wiedzial ze taki regres mial miejsce i np nie
musza mi potracac znizek w kolejnych latach. Generalnie calosc obraca sie w
nieduzych pieniadzach, wiec stresu nie ma. Ale zawsze lepiej wiedziec, zeby
sie nie dac wydymac.

pozdrawiam
Bruno

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

18 Data: Listopad 14 2007 22:32:54
Temat: Re: sprawca pieszy - jest jakies OC?
Autor: R2r 

Adam Plaszczyca pisze:

No wiesz, podstawowy warunek - pieszy musi mieć wykupione OC od takich
przypadków.
Niepokoi mnie jednak to, że "Okazala sie to byc kobiecina po 50ce, _w stanie wskazujacym_". Ubezpieczyciel po prostu może się wykpić powołując się na OWU, które zazwyczaj wyklucza skutki działania pod wpływem alkoholu. OC pieszego jest dobrowolne i UFG (chyba) nie działa jak w przypadku kierowców.

--
Pozdrawiam. Artur.
________________________________________________________

sprawca pieszy - jest jakies OC?



Grupy dyskusyjne